1894
Szczegóły |
Tytuł |
1894 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1894 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1894 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1894 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jerzy Woydy��o
TITO jakiego nie znamy
WYDAWNICTWO "SPAR"
WPROWADZENIE
Ruszyli spod parlamentu. Na czele rozkrzyczane dziewczyny. Pod ich
naporem rozpad� si� milicyjny kordon. Wype�nili po brzegi ulic� Mar�ala
Tita. Stare mury Belgradu po raz pierwszy us�ysza�y tak blu�niercze
dotychczas s�owa.
- Dole Tito ! Precz z Tit� !
Co gorliwsi zacz�li wspina� si� na barki koleg�w i zrywa� emaliowane,
granatowe tabliczki z nazw� ulicy.
Tak by�o w Belgradzie w godzinach popo�udniowych dnia 4 maja 1990
roku, dok�adnie w dziesi�t� rocznic� �mierci Josipa Broza. Kiedy o
godzinie 15.05 zawy�y, jak co roku, w ca�ym kraju syreny - nikt nie
pogr��y� si� w skupieniu, nie zamar� ruch uliczny. Tak by�o w ca�ej
Jugos�awii.
A przecie� dziesi�� lat temu w tym samym Belgradzie ludzie stali i po
dwadzie�cia godzin w wielokilometrowych kolejkach, by przej�� w ho�dzie
przed trumn� zmar�ego marsza�ka. Byli tacy, co zalewali si� �zami.
Przypomnia� to belgradzki tygodnik "NlN" wskazuj�c, �e organizatorem
tej przykrej manifestacji w maju 1990 roku by�a niedawno utworzona
Partia Demokratyczna, �e "dzisiaj zrywa si� tablice z nazwami ulicy -
jutro kolej na �ydowskie synagogi".
A jednak jego pomniki jeszcze stoj�. W wielu biurach i urz�dach wisz�
na �cianach jego portrety. Mo�na je spotka� i w prywatnych mieszkaniach.
Nadal pozosta�y nazwy miast - kiedy� tak chlubi�ce si� jego w�a�nie
imieniem - Titograd, Titov Veles, Titovo U�ice, Titova Korenica, cho�
ju� s�yszy si�, �e powr�c� do swoich dawnych i Titograd znowu b�dzie
Podgoric�. A przecie� o ten zaszczytny przydomek ubiega�o si� wiele
miejscowo�ci, starannie badano czy na� zas�uguj�, czym si� ws�awi�y,
�eby nosi� to imi�. Tylko bo�niackie miasteczko Jajce nie mia�o �adnych
szans. A przecie� zas�u�y�o si� wielce - w nim bowiem w listopadzie 1943
roku stworzono podwaliny nowej Jugos�awii, a Tito mianowany zosta�
marsza�kiem. No, bo jakby to brzmia�o - Titove Jajce?
Opustosza� szeroki Bulevar Octobarske Revolucije. Ju� zrzadka
zatrzymuj� si� tam autokary z wycieczkami, pragn�cymi zobaczy� "Dom
Kwiat�w", a w nim marmurowy sarkofag z lakonicznym napisem:
JOSIP BROZ TITO 1892 - 1980
Ju� nie s�yszy si� na stadionach pie�ni, tak cz�sto jeszcze przed
paroma laty spontanicznie �piewanej "Dru�e Tito, mi ti se kunemo...",
"Towarzyszu Tito, my ci przysi�gamy..." Coraz cz�ciej w prasowych
dyskusjach obarcza si� go odpowiedzialno�ci� za te wszystkie k�opoty i
trudne do rozwi�zania problemy, jakie dzisiaj prze�ywa Jugos�awia. Za
ci�gle galopuj�c� inflacj�, ruin� gospodarki, cho� od dawna by�a
rynkowa, za tak chybiony system samorz�dowy, obarczony oci�a�� z natury
biurokracj�, za konflikt z Kosowem, za spory pomi�dzy republikami, nawet
wojn� domow� i rozpad Federacji, za... za... za... Nie spos�b wyliczy�
wszystkich zarzut�w.
A jednak ci�gle jeszcze jego pomniki stoj�. Czasami nawet - przez
ostatnie dziesi�ciolecie - pojawia�y si� pod nimi kwiaty, ukradkiem
sk�adane. Kim wi�c by� ten cz�owiek, �e jego legenda - cho� z coraz
wi�kszym trudem - jeszcze trwa? �e jego imi� nie przez wszystkich jest
dzisiaj przeklinane, �e ci�gle dla tak wielu pozosta� cennym
wspomnieniem i autorytetem. Kt�rzy w trudnych chwilach wzdychaj� - ech,
gdyby to Tito �y�!
I w�a�nie o tym jest ta ksi��ka.
Tak oto 5 grudnia 1943 roku pisa� na �amach ameryka�skiego dziennika
"New York Times" znany publicysta, C. Leo Sulzberger:
"S� r�ne domys�y - kim jest Tito. Wed�ug jednych, a mniemanie to
podziela wielu Jugos�owian - dotychczas istnia�o dw�ch ludzi o tym
imieniu. Kiedy jeden zgin��, drugi przejmowa� ten pseudonim,
podtrzymuj�c w ten spos�b mit o nie�miertelno�ci tej postaci... Istniej�
te� r�ne przypuszczenia, kim jest ta �ywa czy fikcyjna posta�, nosz�ca
imi� Tito. W pewnym okresie wrogowie partyzant�w twierdzili, �e jest ni�
Lebiediew, kt�ry by� (przed wojn�) radc� radzieckiej ambasady w
Belgradzie. Okaza�o si� jednak, �e towarzyszy� on jugos�owia�skiemu
rz�dowi (w czasie ucieczki przed Niemcami) tylko do Ilid�y ko�o
Sarajewa i nagle znikn��. Ale ta wersja okaza�a si� nieprawdziwa.
Lebiediew spokojnie urz�duje teraz w swojej kancelarii w Moskwie. Wed�ug
innej wersji - Tito to Kosta Nadj, ale ten jest w rzeczywisto�ci jednym
z partyzanckich dow�dc�w, jednym z genera��w Tity. M�wiono tak�e, �e
Tito to Mo�a Pijade, serbski komunista �ydowskiego pochodzenia, kt�ry
by� przez wiele lat wi�ziony w Belgradzie. Zajmowa� si� g��wnie pisaniem
wierszy i malowaniem portret�w. Kolejna wersja to ta, �e Tito to
cz�owiek o nazwisku Broz, kt�ry pod tym pseudonimem uczestniczy� w
hiszpa�skiej wojnie domowej. Inne przypuszczenie, bardzo popularne,
g�osi, �e Tito to... kobieta".
Trwa�a jeszcze wojna, wiele fakt�w kry� mrok tajemnicy. Snuto wi�c
przer�ne przypuszczenia, kim jest dow�dca ludowych partyzant�w,
walcz�cych w Jugos�awii od pierwszych chwil hitlerowskiego i
faszystowskiego najazdu na ten kraj. D�ugo na przyk�ad s�dzono, �e to
Rosjanin. Tak przypuszczali nawet Amerykanie, a Niemcy przez dwa lata
starali si� sprawdzi� t� wersj�. Podtrzymywa� j� r�wnie� jugos�owia�ski
pu�kownik Dra�a Mihajlovi�, kt�ry dostarczy� czetnickiej policji
specjalnej w Belgradzie fotografi� Tity z pytaniem - czy tak w�a�nie
wygl�da� radziecki radca Lebiediew? Odpowied� by�a negatywna.
Wraz z rozwojem wydarze� w Jugos�awii, osoba partyzanckiego dow�dcy
osnuta by�a legendami i zmy�lanymi opowie�ciami, kt�rych celem by�o
podtrzymywanie ducha i woli walki z wrogiem. Wiele z nich trafia�o do
powielanych gazetek, a po wojnie do kombatanckiej literatury
wspomnieniowej.
Wiele by dali agenci Gestapo i Abwehry, tajniacy Mussoliniego,
przyw�dcy serbskich czetnik�w i chorwackich ustasz�w za rozszyfrowanie
tej tajemniczej postaci i kr�tkiego imienia czy te� pseudonimu - Tito.
Rozmaite wybiegi, wysi�ki konfident�w, stosowane wobec schwytanych
partyzant�w tortury nie zda�y si� jednak na nic.
Tak wi�c Tito przez d�ugi okres wojny by� dla obcych i rodzimych
wrog�w, a tak�e dla partyzant�w a nawet Sprzymierzonych - postaci�
legendarn�, mityczn�, czasem ba�niow�. Wie�� gminna widzia�a w nim
niezniszczalnego bohatera, obdarzonego nadludzkimi przymiotami, kt�rego
nie imaj� si� kule, kt�ry zawsze wychodzi ca�o z najtrudniejszych opa��w
i zastawianych zasadzek. Byli nawet tacy, co uwa�ali, �e nie ma i nigdy
nie by�o cz�owieka o tym imieniu, a powsta�o ono po prostu od pierwszych
liter s��w: Tajna Internacjonalistyczna Terrorystyczna Organizacja.
W ko�cu 1942 roku Niemcy dowiedzieli si� jednak, kim jest Tito. Sta�o
si� to za spraw� pojmanego przez ustasz�w chorwackiego dzia�acza
komunistycznego, kt�ry nie wytrzyma� tortur. W czasie kolejnego
przes�uchania wyjawi� on, �e jest to Josip Broz. Trudno dzi� powiedzie�,
czy Tito dowiedzia� si� o tym, ale 22 grudnia 1942 roku sam si�
publicznie zaprezentowa�, przemawiaj�c na wiecu w wyzwolonym bo�niackim
miasteczku Cazin, po�o�onym na p�nocny-wsch�d od Bihacia. Pomimo to,
do ko�ca wojny snuto domys�y - kim jest, sk�d pochodzi, a w�tpliwo�ci
mia� podobno i Winston Churchill.
Dla wielu by� Josip Broz przede wszystkim "bolszewickim agentem".
W maju i czerwcu 1943 roku, gdy toczy�y si� krwawe bitwy w dolinie rzeki
Sutjeski i w rejonie Zelengory - Heinrich Himmler kaza� rozes�a� za
Josipem Brozem listy go�cze. Rozlepione zosta�y w ca�ej okupowanej
Jugos�awii, zamieszcza�a je prasa. By� na nich wizerunek partyzanckiego
dow�dcy wraz z tekstem:
"Nagrod� 100000 reichsmarek w z�ocie otrzyma ten, kto dostarczy
�ywego lub martwego komunistycznego przyw�dc� Tito. Przest�pca ten
wtr�ci� kraj w najwi�ksze nieszcz�cia. Jako bolszewicki agent, ten
bezcze�ciciel ko�cio��w, z�odziej i przydro�ny zb�j chcia� zorganizowa�
w kraju sowieck� republik�. W tym celu g�osi, �e jest powo�any do
"wyzwolenia" narodu. Do zrealizowania tego zamiaru przygotowywa�
si� w czasie hiszpa�skiej wojny domowej i w Zwi�zku Sowieckim, gdzie
pozna� wszystkie terrorystyczne metody GPU, metody bezczeszczenia
kultury i bestialskiego niszczenia ludzkiego �ycia.
Ta jego "wyzwole�cza akcja", kt�ra mia�a utorowa� drog�
bolszewizmowi, temu najgro�niejszemu politycznemu re�imowi na �wiecie -
odebra�a mienie, dobro i �ycie tysi�com ludzi. To ona zniweczy�a spok�j
ch�op�w i mieszczan, wtr�ci�a kraj w niepoj�t� n�dz� i nieszcz�cie.
Zniszczone ko�cio�y i spalone wsie - to �lady jego pochodu. Z tych to
powod�w ten niebezpieczny dla kraju bandyta oceniany jest na 100000
reichsmarek w z�ocie.
Ten, kto udowodni, �e unieszkodliwi� tego przest�pc� lub przeka�e
go najbli�szym, niemieckim w�adzom, dostanie nie tylko nagrod�
w wysoko�ci 100000 reichsmarek w z�ocie, lecz dokona tak�e
patriotycznego czynu - poniewa� wyzwoli nar�d i ojczyzn� od krwawego
terrorysty.
Naczelny Dow�dca si� niemieckich w Serbii."
Ludzie czytali te plakaty w milczeniu, najbardziej jednak interesowa�
ich wizerunek �ciganego. Po raz pierwszy ogl�dali podobizn� cz�owieka,
o kt�rym tak wiele w skryto�ci m�wiono, o kt�rym kr��y�y legendy i po
kryjomu �piewano pie�ni.
Ivo Andri� powiedzia� wtedy do swego przyjaciela, profesora Vasy
�ubrilovicia: "Jak szlachetn� twarz rewolucjonisty ma ten cz�owiek!
Niemcy uczynili mu wielk� przys�ug�, publikuj�c jego wizerunek".
A ludzie nadal po swojemu pojmowali ten pseudonim. M�wiono, �e na
czele partyzanckiej armii stoi cz�owiek, kt�ry zwyk� przydziela�
podw�adnym zadania, m�wi�c: "ty to zrobisz, a ty to!" ( po serbsku: ti
to!) i dlatego nazwano go: Tito. W 1963 roku, gdy Josip Broz Tito, jako
jugos�owia�ski prezydent by� z oficjaln� wizyt� w Meksyku - odwiedzi�
Acapulco i udzieli� wywiadu tamtejszej telewizji. Pad�o wtedy pytanie:
- ile jest prawdy w tym, co si� m�wi, �e legendarny rewolucjonista Tito
�y� i walczy� przed laty w Meksyku jako "companiero Vives"? Josip Broz
u�miechn�� si� i wyja�ni�:
- S�ysza�em ju� o tym, ale to nieprawda. Wcze�niej nigdy nie by�em
ani w Meksyku, ani w �adnym z po�udniowo-ameryka�skich pa�stw. Ani w
og�le w Ameryce...
Ciekawe, �e nawet po wielu latach ci�gle wraca�o to pytanie: sk�d si�
wzi�� pseudonim - Tito? Na licznych konferencjach prasowych dla
korespondent�w zagranicznych w Belgradzie, Zagrzebiu czy Lublanie
wielokrotnie wracano do tego tematu. Zw�aszcza w 1977 - roku podw�jnego
jubileuszu Josipa Broza Tity: 85-tych urodzin i 40-lecia kierowania
parti�. Odpowiedzi by�y zazwyczaj cierpliwe, pe�ne zrozumienia dla
ciekawo�ci dziennikarzy, cho� nie zawsze zbyt jasne.
W archiwach Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Jugos�awii w
Belgradzie znajduje si� odr�czna notatka Josipa Broza z 1952 roku:
"Imi� Tito nosz� jeszcze od lat 1934-36, dok�adnie nie pami�tam. Nie
by�o �adnych szczeg�lnych powod�w, dla kt�rych wybra�em to imi�. Po
prostu jest ono bardzo popularne w moim rodzinnym Zagorju, dlatego
wybra�em je na sw�j konspiracyjny pseudonim. Wcze�niej korzysta�em
z pseudonim�w - Rudi i Valter, kt�re sam sobie wybra�em. Rudi, kiedy
by�em w kraju, a Valter - za granic� i w Kominternie. P�niej, kiedy
dowiedzia�em si�, �e taki sam pseudonim nosi r�wnie� cz�onek Komitetu
Centralnego, Rodoljup �olakovi�, imi� Rudi zast�pi�em pseudonimem Tito".
I jeszcze dodane b��kitnym d�ugopisem, wida� po namy�le: "Poza tym,
od 1936 do 1941 mia�em w kraju dokumenty na nazwisko Ivan Kostanj�ek i
in�. Babi�. Przezwisko "Stary" otrzyma�em - o ile pami�tam - gdzie�
w 1936 roku. Nie by� to konspiracyjny pseudonim, jak Rudi czy Valter.
Tak nazywali mnie moi najbli�si wsp�pracownicy z nielegalnej roboty".
Na kartce jest jeszcze drugie "post scriptum" w sprawie pseudonimu
Novak, kt�ry pojawi� si� w jednym z czasopism w 1941 roku: "Ten
pseudonim by� przypadkowy, kilkakrotnie u�ywany w celu zakamuflowania
innych, wcze�niej stosowanych..."
Wszystkie te liczne pseudonimy - a by�o ich 45 - przepad�y w ludzkiej
niepami�ci. Pozosta�y tylko - Tito i "Stary". Zw�aszcza temu drugiemu
nadawano ciep�y, niemal poufa�y, przyjazny wyd�wi�k. W tradycji narod�w
ba�ka�skich przechowa� si� zreszt� zwyczaj nazywania s�owem "Stary"
ludzi szczeg�lnie lubianych, starszych, posiadaj�cych paternalistyczny
autorytet. Dociekliwi badacze tw�rczo�ci publicystycznej Josipa Broza
znale�li wiele jeszcze innych podpis�w pod artyku�ami w konspiracyjnej
prasie komunistycznej z okresu przedwojennego i wojennego.
Charakterystyczne przy tym, �e w�r�d wielu pseudonim�w tak cz�sto
pojawia si� dodatek: in�ynier. Pewnie by� to wyraz nie spe�nionych
marze� o wy�szych studiach technicznych, a mo�e mia�o to tylko zmyli�
policyjnych agent�w? Z pewno�ci� mnogo�� przybieranych imion, cz�sto
zmienianych, �wiadczy�a o niezwyk�ej aktywno�ci Josipa Broza, zw�aszcza
w okresie pracy konspiracyjnej, o jego ruchliwo�ci.
Kim wi�c by� ten cz�owiek o bujnym �yciorysie? Kt�rym interesowa�y
si� tajne policje kilku kraj�w, kt�rego nienawidzili Hitler i Mussolini,
a potem Stalin? Co uczyni� i co osi�gn��? Postaram si� odpowiedzie� na
te i inne, tak liczne pytania.
Rozdzia� I
ZIELONE ZAGORJE
Pi�kna, malownicza jest chorwacka ziemia. Lesiste g�ry, rozleg�e ��ki
i pola. Jest to kraina licznych miast, kolorowych miasteczek i wsi,
w kt�rych liczne zabytki �wiadcz� o jej bujnej i chmurnej przesz�o�ci.
Do dzisiaj opowiada si� w ch�opskich chatach, zw�aszcza w d�ugie
jesienne i zimowe wieczory, stare legendy, pradawne opowie�ci o krwawych
wojnach i najazdach, o ch�opskich buntach i m�ciwych panach...
Kumrovec. Niedu�a wie�, po�o�ona w Hrvatskim Zagorju. Z Zagrzebia 57
kilometr�w asfaltow� szos�. Bystra rzeka Sutla, do kt�rej idzie si�
��kami, oddziela Chorwacj� od S�owenii. Nie jest to granica, ale na
tamtym brzegu ludzie ju� m�wi� innym j�zykiem, nie dla wszystkich
Chorwat�w zrozumia�ym. Maj� te� inne obyczaje i ludowe stroje, inne
wspominaj� dzieje.
We wsi murowany, dzi� pi�trowy dom o bia�ych �cianach, kryty
dach�wk�. Niemal zawsze znajdzie si� miejscowy cz�owiek, kt�ry opowie,
�e inaczej tu wszystko wygl�da�o, �e dopiero po ostatniej wojnie
w mieszkaniu naprawiono pod�ogi i �ciany, dobudowano te� pierwsze
pi�tro. �eby dom wygl�da� bardziej okazale, bo jako� tak niezr�cznie
by�o pokazywa�, �e Tito urodzi� si� w lichej, podszytej wiatrem chatynce
o glinianej pod�odze. Wn�trze urz�dzone podobno jak niegdy� - proste,
drewniane meble i sprz�ty, kolebka na biegunach, ko�owrotek z k��bkiem
surowej we�ny, �wi�te obrazy na �cianach, obramowane wzorzy�cie
haftowanymi r�cznikami. W gablotach za szk�em stare fotografie,
fotokopie dokument�w, drobne przedmioty codziennego u�ytku.
To w�a�nie tutaj, 7 maja 1892 roku przyszed� na �wiat Josip, si�dme
dziecko chorwackiego ch�opa Franja Broza i s�owe�skiej ch�opki, Marii
Javer�ek. W nast�pnych latach urodzi�o im si� jeszcze o�mioro dzieci.
Z dat� urodzenia Josipa do dzisiaj s� k�opoty. Sam podawa� co
najmniej dziesi�� wersji, r�ni�cych si� dniami, miesi�cami i latami.
Jednak�e ka�dy Jugos�owianin, zapytany o dzie� urodzin Josipa Broza
Tito, odpowiada� bez namys�u: 25 maja. Tego bowiem dnia od 1944 do
1988 roku obchodzone by�y w Jugos�awii jego urodziny, kt�re sam nazwa�
Dniem M�odo�ci.
W�a�ciw� dat� jest jednak 7 maja. Widnieje ona w parafialnej ksi�dze
narodzin i zgon�w we wsi Tuhelj, gdzie by�a parafia. Ta sama data
widnieje tak�e na �wiadectwie uko�czenia przez ma�ego Broza pierwszego
oddzia�u szko�y powszechnej w Kumrovcu. Nast�pne cenzurki maj� ju� inne
daty: 1 maja, 5 lub 12 marca, a jest i 25 maja. Ta ostatnia widnieje
r�wnie� na starym dokumencie wojskowym. Tylko rok urodzenia ci�gle jest
ten sam - 1892.
Josip Broz, pytany o t� spraw�, gdy by� ju� prezydentem Jugos�awii,
powiedzia�: "Wybrali 25 maja - niech wi�c tak zostanie". Tej daty nie
m�g�by zapomnie� do ko�ca �ycia. Bowiem w�a�nie 25 maja 1944 roku
niemieccy spadochroniarze z os�awionego batalionu SS "Brandenburg"
zaatakowali bo�niacki Drvar z zamiarem pojmania partyzanckiego dow�dcy i
dostarczenia go �ywym lub martwym do Berlina. Ale to p�niejsza
historia...
A wi�c w ch�opskiej rodzinie Broz�w urodzi� si� ch�opiec, kt�remu na
chrzcie �wi�tym nadano imi� Josip, czyli J�zef. I tak rozpocz�y si�
koleje �ycia tego niezwyk�ego cz�owieka, kt�rego biografia by�a jednak
potem przez lata korygowana, upi�kszana i ubarwiana dla potrzeb
politycznych i propagandowych, nade wszystko jednak dla tworzenia i
umacniania jego legendy i kultu. A wi�c najpierw trudne dzieci�stwo i
m�odo��.
We wsi nie�atwe mieli wtedy �ycie. Licha ziemia s�abo rodzi�a,
kukurydzianego chleba starcza�o najwy�ej do po�owy zimy. Trzeba by�o
po�ycza� ziarno. Matka trzyma�a wi�c chleb pod kluczem, sprawiedliwie
wydziela�a cienkie kromki. Bia�e pszeniczne placki k�ad�a na stole tylko
w wielkie �wi�ta rodzinne i ko�cielne.
Po latach Josip Broz ze wzruszeniem wspomina� swoich dziadk�w. Lubi�
przebywa� u nich w d�ugie jesienne i zimowe wieczory, gdy zbierali si�
s�siedzi, aby przy starych ba�niach i legendach �uska� kukurydziane
kolby lub drze� pierze. Babka opowiada�a mu kiedy�, �e Brozowie przybyli
do Chorwackiego Zagorja znad dalmaty�sko-bo�niackiej granicy, uchodz�c
przed Turkami. Innym razem wspomnia�a, �e wed�ug pewnego starego
dokumentu, pierwszy z rodziny Broz�w osiedli� si� w Zagorju oko�o 1630
roku, a przyby� z miejscowo�ci Pazin na p�wyspie Istria. Jest te� kilka
innych wersji na ten temat, tak czy owak w rodzinie chlubiono si�
starym, ch�opskim pochodzeniem, wpajano dzieciom takie cnoty jak
przywi�zanie do roli, wytrwa�o�� w pracy i znoszenie niedostatk�w,
hardo�� i poczucie w�asnej godno�ci, umi�owanie wolno�ci, wra�liwo�� na
niedol� innych.
Lubi� ma�y Jo�ka te jesienne i zimowe wieczory, gdy oliwne kaganki
rzuca�y na �ciany d�ugie cienie, a w kominie p�on�y polana. Nas�ucha�
si� wtedy o dawnych bitwach i ludowych junakach. O krwawej walce ko�o
Kumrovca w 1515 roku w czasie ch�opskiego buntu, o utopionym we krwi
powstaniu z 1572 roku, gdy ch�opi ruszyli z cepami i wid�ami na
Cesargrad, warown� siedzib� w�gierskiego rodu Erd�dy. O tym, jak to
w pobli�u Kumrovca zosta� pojmany i spalony na stosie "ch�opski kr�l"
przyw�dca buntu Matija Gubec, o Barbarze Erd�dy, kt�ra lubuj�c si�
w okrucie�stwach, przesz�a do ludowej legendy jako budz�ca przera�enie
Czarna Kr�lowa. By�o te� wiele i o le�nych duchach, i strachach, i
prastarych obyczajach.
Wszystko to dzia�a�o na wra�liw� wyobra�ni� ch�opca, rozbudza�o
fantazj�, pragnienie poznania dalekiego, ukrytego gdzie� za g�rami
tajemniczego �wiata.
Jo�a cz�sto przeprawia� si� przez rzek� Sutl� - bieg� do dziadka na
s�owe�sk� stron�. Martin Javor�ek mieszka� we wsi Podsredi i uczy�
ch�opca wielu po�ytecznych rzeczy - jak przewidywa� pogod�, jak zrobi� z
wierzbowej ga��zki fujark�, �apania ryb o�cieniem czy wyplatania
koszyk�w z wikliny. M�wi� tylko po s�owe�sku, Jo�ka przyswaja� sobie
liczne s�owa, miesza�y si� mu z chorwackimi, co potem sprawia�o wiele
trudno�ci w szkole.
Mia� siedem lat, gdy zacz�� pomaga� rodzicom, podobnie jak starsze
siostry Matilda i Teresa, jak bracia Martin, Dragutin, Stjepan i
Vjekoslav. By�y to najpierw drobne zaj�cia w gospodarstwie, potem nieco
trudniejsze. Jak wspomina� u schy�ku �ycia - najtrudniej mu by�o obraca�
�arna, naj�atwiej pa�� krow�.
W 1899 roku otwarto w Kumrovcu szko�� powszechn�. Mie�ci�a si�
w ch�opskiej chacie, ale mia�a cztery oddzia�y. Nast�pnej jesieni Franjo
Broz w�o�y� do koszyka par� jajek, gom�k� sera i zaprowadzi�
o�mioletniego Jo�k� do nauczyciela. Pocz�tki nie by�y �atwe. Ch�opak
s�abo zna� j�zyk chorwacki, nie rozumia� wielu pyta� "gospodina
u�itelja" i dostawa� dw�je. Tak wi�c musia� powtarza� pierwszy oddzia�.
Zabola�o go to i - jak wspomina� w 1953 roku Stjepan Vimpu�ek, pierwszy
nauczyciel ma�ego Broza - co� si� w nim prze�ama�o. Ch�opiec zawzi��
si�, uwa�niej s�ucha� lekcji, staranniej odrabia� domowe zadania. Sta�
si� jednym z lepszych uczni�w. Wtedy to jego najmilszym zaj�ciem by�o
czytanie ksi��ek. By� coraz ciekawszy �wiata. Bez opor�w przysta� na
p�j�cie do dwuletniej szko�y ludowej - "opetovnicy". Gdy sko�czy�
czterna�cie lat, rodzice zacz�li si� zastanawia� - co dalej? Ch�opak
pragn�� si� uczy�, w domu siedzie� nie chcia�. Wola� i�� mi�dzy ludzi,
pozna� jaki� ciekawy, pop�atny zaw�d. Nauczyciel Vimpu�ek doradza�,
aby Jo�ka zosta� kelnerem. "Praca lekka, g�odu nie ma - m�wi� - nosi
si� zawsze eleganckie ubrania..." Jo�a wola� by� jednak krawcem, sam
m�g�by sobie szy� �adne stroje. Marzy� o nich od dziecka. Imponowali mu
ludzie pi�knie ubrani. I to mu zosta�o przez ca�e doros�e �ycie. Nawet
w czasie partyzanckiej tu�aczki zawsze dba� o mundur, potem ju� po
wojnie lubi� si� stroi� w paradne uniformy, kapi�ce z�otymi ozdobami.
By�a to jego wielka s�abo��.
Ale krawcem nie zosta�, ju� raczej wola� pos�ucha� dziadka, kt�ry
radzi� wybra� zaw�d mechanika. "To ci dopiero przysz�o�� - m�wi� -
powstaje coraz wi�cej maszyn!" Sko�czy�o si� na tym, �e Jo�a znalaz�
prac� u wujka, bogatego gospodarza. Ten wiele obiecywa�, �e kupi nowe
buty, a jedzenia nie posk�pi. W zamian musia� Jo�a oporz�dza� dwana�cie
kr�w i wo��w, czy�ci� je, karmi� i poi�. Har�wka od �witu do nocy.
Wytrzyma� osiem miesi�cy, wuj but�w nie kupi�, jedzenie wydziela�.
Wr�ci� wi�c Jo�a do domu.
Ci�gn�o go jednak w �wiat. Tylu ju� r�wie�nik�w posz�o za chlebem
na W�gry, wielu pop�yn�o do Ameryki. Jo�a nie chcia� tak daleko. Ju�
wola� na �l�sk, do kopalni w�gla, w kt�rej pracowa� najstarszy brat. Ale
na podr� zabrak�o pieni�dzy.
Rozdzia� II
PIERWSZE "UNlWERSYTETY"
Wreszcie si� zdecydowa�. Matka w�o�y�a do w�ze�ka kawa�ek
kukurydzianego placka i w�dzonej s�oniny, pob�ogos�awi�a syna na drog�.
Popatrzy� jeszcze ze wzg�rza na zielone ��ki, po�yskuj�c� w s�o�cu
Sutl�, na Kumrovec i rodzinn� chat� i poszed� przed siebie. Tego dnia po
raz pierwszy zobaczy� poci�g. Rozczarowa� si� jednak. W�skotor�wka
jecha�a powoli, bardzo dymi�a i przera�liwie gwizda�a na w��cz�ce si� po
torze krowy i kozy. Zaciekawi� go tylko parow�z, l�ni�cy od oliwy,
sycz�cy t�okami.
Po kr�tkiej podr�y ujrza� Zagrzeb. By� oszo�omiony ruchem na
ulicach, nie m�g� poj��, jak mo�na �y� w takim kurzu i ha�asie. Wr�ci�
na dworzec i pojecha� do miasta Sisak. Kto� mu poradzi�, aby poszed� do
najwi�kszej kafany w mie�cie "Kod �trigla", po�o�onej w pobli�u koszar.
W�a�ciciel, Ignac �trigl obejrza� ch�opaka, obieca�, �e zrobi z niego
kelnera i kaza� od razu bra� si� do roboty, to jest do mycia pod��g,
r�bania drew, noszenia wody. O eleganckim ubraniu nie by�o mowy. Po
pracy Jo�a nie mia� ochoty nawet na ulubion� wtedy lektur� - przygody
Sherloka Holmesa. Wali� si� na prycz� i zasypia� zm�czony. Pierwsze
miesi�ce pobytu w mie�cie da�y mu jednak wiele. Jo�a zm�nia�, sta� si�
bardziej samodzielny. Poniewa� w�a�ciciel kafany nie wspomina� o nauce
zawodu, ch�opak zacz�� szuka� lepszej pracy. Trafi� na ulic� Galdova�k�,
do warsztatu �lusarsko-mechanicznego Nikoli Karasa. Stary majster
kaza� jednak wezwa� ojca, aby da� na pi�mie zgod� na zatrudnienie syna.
Zgada�o si� wtedy przy rakii, �e Brozowie od lat maj� przydomek
"kova�i" (kowale), podobno z powodu jakiego� przodka, kt�ry podkuwa�
konie. I tak w listopadzie 1907 roku Jo�a rzuci� robot� w kafanie. Za
uzbierane napiwki od oficer�w, dla kt�rych biega� po papierosy lub
z mi�osnymi listami - kupi� sobie granatowy kombinezon. Chcia� si�
pokaza� majstrowi od najlepszej strony. Ten jednak popatrzy� krytycznie,
u�miechn�� si� i kaza� za�o�y� zwyk�e drelichy.
- Musisz si� jeszcze du�o uczy�, aby� m�g� wygl�da� jak prawdziwy
robotnik - powiedzia�.
U Karasa by�o inaczej. Razem z innymi uczniami pracowa� od sz�stej
rano do osiemnastej, z przerw� na obiad. Dwa razy w tygodniu szli do
szko�y na lekcje ksi�gowo�ci, geografii, historii i j�zyka chorwackiego.
Reszt� uzupe�nia�a codzienna praktyka zawodowa w warsztacie. Zami�owanie
do �lusarki i metaloplastyki pozosta�o mu do ko�ca �ycia. Cz�sto
ratowa�o go w trudnych sytuacjach, pozwala�o przetrwa�, a gdy po latach
sta� si� mieszka�cem wysp Brioni - jego najwi�ksz� dum� by� znakomicie
wyposa�ony warsztat �lusarski, w kt�rym godzinami majsterkowa�.
W tamtych m�odzie�czych latach, gdy uczy� si� zawodu, najmilsze by�y dla
niego niedziele. M�g� do woli czyta� powie�ci ci�gle ulubionego Conan
Doyle'a lub kowbojskie przygody. W 1908 roku, gdy do miasta zjecha� na
wyst�py teatr z Osijeka, Jo�a by� przez kilka przedstawie� statyst�.
Wystawiano sztuk� "Jesienne manewry" . Po latach �artobliwie wspomina�:
"Nie by�o to takie trudne... Musia�em tylko udawa� zdziwienie, kr�ci�
g�ow� i powtarza� s�owo - tak, tak..."
W warsztacie uczniowie mieli wtedy dw�ch opiekun�w. Byli to
czeladnicy - �mit i Ga�pari�. Doradzali, pokazywali jak najlepiej
korzysta� z narz�dzi, jak rozbiera�, naprawia� i sk�ada� zamki,
urz�dzenia mechaniczne, maszyny do szycia. Nigdy nie donosili
majstrowi, je�li kt�ry� z uczni�w co� przeskroba�. Byli nie tak wiele
starsi od nich wiekiem, ale ju� wyrobieni politycznie. Obaj dzia�ali w
zwi�zkach zawodowych, czasami przynosili robotnicz� "bibu��". W wolnych
chwilach opowiadali ch�opcom o socjaldemokratycznej partii, o jej
programie i celach dzia�ania. Razem te� czytali gazety "Slobodna Re�"
(Wolne S�owo) i Na�a Snaga (Nasza Si�a). Z okazji 1 maja ch�opcy
zrobili niespodziank� swoim opiekunom - udekorowali warsztat jedlin� i
czerwonymi wst��kami. Zanim przyszed� majster i pierwsi klienci,
wszystko by�o posprz�tane.
Nadszed� wreszcie wyczekiwany przez cztery lata dzie� rzemie�lniczego
wyzwolenia. 2 listopada 1910 roku, gdy Jo�a mia� ju� ponad osiemna�cie
lat, otrzyma� z r�k majstra Nikoli Karasa dyplom wykwalifkowanego
�lusarza. Dosta� te� �wiadectwo uko�czenia dw�ch klas szko�y zawodowej.
I to by� jego pierwszy "uniwersytet".
Mia� ju� wtedy wielu przyjaci�. Postanowi� przenie�� si� do
Zagrzebia. Ju� nie jako ucze� Jo�a, ale doros�y �lusarz Josip Broz.
W 1910 roku Josip Broz by� ju� cz�onkiem Zwi�zku Metalowc�w. Wst�pi� te�
do Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji i Slawonii. Wiosn� nast�pnego
roku wzi�� po raz pierwszy udzia� w robotniczej demonstracji i
nielegalnym strajku. Stoj�c na czujce, wypatruj�c policjant�w, zwanych
popularnie "pandurami", poczu� si� jakby inny - �e oto nie jest sam, �e
bierze udzia� w wa�nym wydarzeniu. Tego pierwszego uczucia solidarno�ci
z innymi nie zapomnia� do ko�ca �ycia.
Co� jednak ci�gn�o go w �wiat. Postanowi� odej��. Majster Knaus go
nie zatrzymywa� - sam przecie� godzinami opowiada� Josipowi o obcych
krajach i ludziach, wielkich fabrykach, ciekawych miastach, zach�ca� do
podr�y.
Najpierw wi�c by�a Lublana. Josip przez pi�� dni daremnie szuka�
pracy. Pieni�dze szybko si� ko�czy�y, ruszy� wi�c na piechot� do
Triestu, najwi�kszego w tym czasie adriatyckiego portu. Ale i tam roboty
nie znalaz�. Zachwyci�o go po raz pierwszy ujrzane morze, pi�kne miasto
o bia�ych domach. Wyda� niemal wszystko, co mia� i znowu ponios�o go
w drog�. P�nym wieczorem zapuka� do drzwi w Kumrovcu. Witali go
z rado�ci�, ale i trosk�. Bieda by�a jak dawniej, a tu jeszcze jeden do
wy�ywienia. Wraz z bratem zacz�� Josip wyrabia� elementy budowlane.
Sprzedawali je ch�opom i starcza�o na jedzenie. Porobili nawet
niewielkie oszcz�dno�ci.
Wiosn� 1912 r. Josip raz jeszcze postanowi� poszuka� szcz�cia.
Dowiedzia� si�, �e fabryka wyrob�w metalowych w Kamniku poszukuje
wykwalifkowanych robotnik�w. Poszed� tam i zosta� przyj�ty. Szybko
si� zadomowi� i z kilkoma kolegami wst�pi� do Organizacji "Soko�a".
Utworzyli zesp� gimnastyczny i rych�o stali si� gro�nymi rywalami dla
konkurencyjnej dru�yny "Or��w", do kt�rej nale�eli synowie bogatych
mieszczan i ch�op�w.
Ale i tam Josip Broz nie zagrza� miejsca. Fabryce �le si� wiod�o,
grozi�a jej likwidacja. Jeden z energiczniejszych majstr�w zebra� grup�
m�odych robotnik�w i razem postanowili szuka� szcz�cia gdzie indziej.
Poszli do Czech, dotarli do miasta Jinec Cenkov. Przed bram� miejscowej
fabryki powita� ich t�um wzburzonych robotnik�w. Od kilku dni trwa� tam
strajk. Nadchodz�cych powitano jako �amistrajk�w. Szybko dogadali si�
jednak i grupa z Kamnika przy��czy�a si� do protestuj�cych. Wkr�tce
spe�niono ��dania robotnik�w, p�ace zosta�y powi�kszone i ruszy�a
produkcja. Zatrudniono tak�e i nowych, z Chorwacji. Uj�a si� za nimi
za�oga.
Josip Broz i tu nie zosta� d�ugo. Przeni�s� si� do Pilzna, do
Zak�ad�w "�koda", a w kilka tygodni p�niej wyruszy� do Niemiec.
Odwiedzi� Zag��bie Ruhry i Monachium. Znalaz� prac� w fabryce kotwic
okr�towych w Mannheim. Nieco p�niej sta� si� robotnikiem Zak�ad�w
Samochodowych "Benz". Po miesi�cu spakowa� jednak walizk� i pojecha�
do Wiednia. Zna� ju� niemiecki - by�o mu �atwiej. Kr�tko popracowa�
w fabryce most�w "Griedl" i znowu zmieni� robot�. Tym razem wybra�
zak�ady "Daimlera" w Wiener Neustadt. Zosta� fabrycznym kierowc�.
Obje�d�a� nowe samochody. Syt wra�e�, jesieni� 1913 roku Josip Broz
znowu by� w drodze. Teraz jednak z konieczno�ci - otrzyma� bowiem
wezwanie na komisj� wojskow�. Musia� wraca� do domu.
Sam m�wi� wtedy o sobie, �e jest "p�dziwiatrem", ale nie �a�owa�
niczego. Mia� dopiero dwadzie�cia lat i wiedzia�, �e te wszystkie
w�dr�wki wiele go nauczy�y. Pozna� obce kraje i miasta, biegle m�wi�
po niemiecku. Zauwa�y� te�, �e wsz�dzie - w Czechach, Austrii,
w Niemczech i w Chorwacji - robotnicy maj� te same problemy
i pragnienia, podobnie m�wi� i dzia�aj�. Wsp�lnie walcz� o polepszenie
warunk�w �ycia, o swoje prawa i zarobki. Wiele mu to dawa�o do
my�lenia.
Rozdzia� III
W OBCYM MUNDURZE
Nie u�miecha�a mu si� s�u�ba w wojsku. Z niech�ci� my�la� o mundurze.
By� to dla niego nienawistny symbol austro-w�gierskiego panowania -
ale nie by�o rady. Dosta� rozkaz stawienia si� w cesarsko-kr�lewskim
pu�ku w Wiedniu. Jako metalowiec i mechanik trafi� do s�u�by technicznej
artylerii, a potem skierowano go do Zagrzebia, do 25. domobra�skiego
pu�ku. W�r�d swoich poczu� si� lepiej.
Ju� w czasie pierwszych �wicze� z szermierki dow�dca spostrzeg�, �e
Broz doskonale w�ada szabl�. Nauczy� si� tego jeszcze w Organizacji
"Sok�". Kapitan by� zapalonym szermierzem i doceni� sportowe
zdolno�ci m�odego rekruta. W��czy� go do pu�kowej ekipy, kt�ra szykowa�a
si� do mistrzostw w Budapeszcie. Postara� si� te�, aby Broz dosta� si�
w ko�cu 1913 roku do szko�y podoficerskiej. Wkr�tce zosta� najm�odszym
w pu�ku plutonowym.
W maju 1914 roku nadesz�y oczekiwane mistrzostwa sportowe austro-
w�gierskiej armii w Budapeszcie. Startowa�o 160 zawodnik�w, najlepszych
w ca�ym austro-w�gierskim wojsku. W swojej konkurencji Josip zdoby�
wicemistrzostwo armii. Dyplomy i medale wr�cza� arcyksi��� Joseph.
Ka�demu podawa� r�k�, gratulowa�. Wyr�nieni oficerowie pr�yli si� z
wypiekami na twarzach. Tylko Broz lekko si� u�miecha�: "Do czego to
dosz�o? Zwyk�y robotnik �ciska r�k� cz�onka cesarskiej rodziny..."
Dyplom i srebrny medal zachowa� na pami�tk�, nosi� z sob� przez ca��
Wielk� Wojn�, cz�sto pokazywa�.
28 lipca 1914 roku Austro-W�gry wypowiedzia�y wojn� Serbii.
Plutonowy Josip Broz wraz ze swym pu�kiem skierowany zosta� do Sremu,
krainy pomi�dzy Dunajem a dolnym biegiem Sawy. W wojsku m�wiono o silnym
oporze Serb�w, o ich waleczno�ci, a nawet okrucie�stwie.
Jako ordynans sztabu 42. dywizji otrzyma� rozkaz udania si� do Nowego
Sadu po oficerskie baga�e. Na nocleg zatrzyma� si� we wsi Majura w domu
pani Kopiel, serbskiej zieleniarki. Przy kolacji zgromadzi�o si� kilku
�o�nierzy, w�r�d nich sier�ant. Przy rakii zacz�li rozmawia� o tocz�cej
si� wojnie. Gospodyni, kt�ra tego dnia powr�ci�a z Nowego Sadu,
opowiada�a, �e w Petrovaradi�skiej twierdzy wi꿹 Serb�w, �e zn�caj� si�
nad nimi, paru nawet zabito.
�o�nierze zamilkli. Nagle odezwa� si� plutonowy Broz:
- Ja nie strzelam do braci. Jestem socjalist�, tego bym nie m�g�
robi�...
A wiedz�c, �e wkr�tce jego jednostka zostanie przerzucona do Galicji,
doda�:
- Poddam si�, jak tylko dotr� na front.
Wtedy zerwa� si� sier�ant, kt�ry popija� z �o�nierzami, rozbroi�
Broza i kaza� go pod konwojem odprawi� do Petrovaradi�skiej twierdzy. I
tak Broz trafi� do s�ynnych kazamat. Przez cztery dni nie dostawa�
jedzenia, sw� wi�zienn� straw� dzieli� si� z nim niemiecki �o�nierz.
Dopiero po licznych i ha�a�liwych protestach Broz stan�� przed
komendantem twierdzy, majorem Jungiem, Austriakiem. Ten odczyta�
oskar�enie, spisane przez sier�anta, �e Josip Broz buntuje �o�nierzy,
bez szacunku wyra�a si� o cesarzu panu, namawia innych do dezercji i to
w obliczu nieprzyjaciela. Do�� tego by�o dla s�du polowego i wyroku
�mierci. Major wezwa� jednak pani� Kopiel, kt�ra zezna�a, �e oskar�enie
jest k�amstwem, sier�ant by� kompletnie pijany i szuka� zwady. Plutonowy
Broz stara� si� go uspokoi� i z tego ca�a ta g�upia sprawa. Major
zastanowi� si� przez chwil�, a �e nie cierpia� donosicieli i zbyt
pewnych siebie sier�ant�w - kaza� Broza wypu�ci�.
W grudniu spe�ni�y si� kr���ce po oddzia�ach plotki. Marszkompania
25. domobra�skiego pu�ku, w kt�rej s�u�y� Josip Broz, zosta�a skierowana
na rosyjski front, do Galicji. W Karpatach trwa�y zaci�te walki. Austro-
w�gierska armia nie by�a zbyt bojowa, �o�nierze s�abo uzbrojeni
i wyposa�eni. W 25. pu�ku nie by�o wi�c dobrego ducha. �o�nierze w�r�d
kt�rych przewa�ali Chorwaci, S�owe�cy, Polacy i Czesi, przy pierwszej
okazji rzucali bro� i poddawali si� Rosjanom. Josip Broz by� wtedy
dow�dc� zwiadowczego patrolu i czeka� na pierwsz� mo�liwo�� przedostania
si� na drug� stron� frontu. Zamiary pokrzy�owa�a kolejna dyslokacja 25.
pu�ku, kt�ry wiosn� 1915 roku przemieszczony zosta� na Bukowin�. W
czasie kolejnej rosyjskiej ofensywy Broz zosta� ranny artyleryjskim
od�amkiem. Trafi� do szpitala, ale po kilku dniach zwolni� si� na w�asn�
pro�b�. Wola� by� w jednostce, kt�ra walczy�a wtedy w okolicach
miejscowo�ci Okno i Hotin. 4 kwietnia Rosjanie nagle zaatakowali.
Czerkieska konnica z "Dzikiej Dywizji" od ty�u zaskoczy�a batalion, w
kt�rym by� Broz. Dosz�o do walki wr�cz. O rzuceniu broni nie by�o mowy,
trzeba by�o ratowa� �ycie. Zaatakowany pik� odbi� j� karabinem
szermierczym sposobem. Nagle poczu� silny cios w plecy i straci�
przytomno��. I tak dosta� si� do niewoli. Dla plutonowego Josipa Broza
wojna si� sko�czy�a, przynajmniej na razie. Toczy� inn� walk� - rana
by�a zainfekowana, zachorowa� na zapalenie p�uc, potem na tyfus
plamisty, kt�ry trzebi� jenieckie szeregi. Le�a� w wojskowym szpitalu w
miasteczku Swija�sk, po�o�onym w uj�ciu rzeki Swijagi do Wo�gi.
Sanitariusze oznaczyli ��ko Broza czerwon� wst��k� na znak, �e jego
stan jest bardzo ci�ki. A jednak prze�y�. Trzyna�cie miesi�cy dochodzi�
do zdrowia.
Rozdzia� IV
W ROSYJSKIEJ NIEWOLI
Ozdrowie�ca wys�ano w g��b Rosji. Z ulg� opuszcza� polowy szpital.
Jak zwykle, rad by� ze zmiany miejsca, ciekaw nowych ludzi, krajobraz�w,
wra�e�. Nawet w niewoli nie opuszcza�a go w�drownicza �y�ka. By�
szcz�liwy, �e ju� nie musi strzela�, tkwi� w okopach, ba� si� o �ycie.
Trafi� do miasta A�atyr nad rzek� Sumi. Kraj tu by� r�wninny, poro�ni�ty
lasami. Ludzie te� inni - Czuwasi, Tatarzy i Rosjanie. W A�atyrze by�
ob�z je�c�w wojennych, kt�ry rych�o przemieni� si� w punkt werbunkowy
dla s�owia�skich ochotnik�w do rosyjskiego wojska. Tworzono z nich
specjalny korpus. Josip spotka� tu �o�nierzy z Bo�ni, Hercegowiny,
Dalmacji, Chorwacji, z Liki i S�owenii, a tak�e Polak�w i Czech�w.
Wi�kszo�� z nich dobrowolnie przesz�a na rosyjsk� stron�.
Dni wype�nia�y m�cz�ce musztry, �wiczenia w okolicznych lasach. By�o
te� polityczne szkolenie. Z licznych przem�wie� wynika�o, �e korpus
tworzony jest na pro�b� serbskiego kr�la i ma s�u�y� w efekcie
i wielkoserbskiej polityce. �o�nierze dyskutowali przy ka�dej okazji,
w czasie kr�tkich przerw w �wiczeniach i musztrze, przy posi�kach, d�ugo
w noc po zgaszeniu �wiate�. Kilkudziesi�ciu ujawni�o, �e s� socjalistami
i nie maj� zamiaru walczy� ani za Wielk� Serbi�, ani nawet za Wielk�
Chorwacj�, a je�li ju� - to za wsp�lny kraj po�udniowych S�owian. Do
otwartego konfliktu dosz�o przy sk�adaniu �o�nierskiej przysi�gi - nie
chcieli �lubowa� wierno�ci serbskiemu kr�lowi, a wojowa� pod rozkazami
rosyjskiego cara.
Siedemdziesi�ciu stan�o do raportu. Odm�wili z�o�enia przysi�gi,
woleli powr�ci� do jenieckiego obozu. W�r�d nich by� r�wnie� plutonowy
Josip Broz. Serbscy oficerowie grozili, �e za dezercj� p�jd� pod �cian�.
Ale s�du polowego nie by�o, podobno nie zgodzili si� na to Rosjanie.
Poza tym, serbski korpus mia� sk�ada� si� z ochotnik�w, nie mo�na wi�c
by�o nikogo zmusza� do s�u�by i walki.
I tak rozpocz�a si� jego sybirska odyseja. Najpierw by� ob�z
jeniecki w Ardatowie, potem praca we wsi Kalasjejewo, gdzie przyda�y si�
Brozowi �lusarskie umiej�tno�ci. W ko�cu lata 1916 roku przeniesiono go
do obozu w Kungurze na Uralu, w pobli�u Jekaterynburga, permskiej
guberni. Wraz z innymi je�cami skierowany zosta� do budowy drogi
�elaznej. Pracowali w trudnych warunkach, kt�re jeszcze bardziej
pogorszy�y si� z nastaniem syberyjskiej zimy. Na szcz�cie zacz�a
nadchodzi� pomoc Mi�dzynarodowego Czerwonego Krzy�a. By�y to paczki z
�ywno�ci�, lekarstwami i ciep�� odzie��.
Przy pracy na torach Josip Broz pozna� Polaka, in�yniera kolejnictwa
o nazwisku Katz, kt�remu p�niej wiele zawdzi�cza�. Zacz�� uczestczy� w
tajnych spotkaniach grupki miejscowych socjalist�w. Czytali nielegalne
ulotki i gazetki, wiele dyskutowali. Dwukrotnie trafi� wtedy Broz do
wi�zienia, ale z pomoc� pospieszy� niezawodny in�. Katz. Gdy zacz�y si�
polowania na sympatyzuj�cych z bolszewikami robotnik�w, uradzili, �e
Broz pojedzie do Piotrogrodu. Ucieczka towarowym poci�giem ze zbo�em
uda�a si� i dzi�ki pomocy syna in�yniera Katza Broz sta� si�
pracownikiem s�ynnych Zak�ad�w Puti�owskich, w kt�rych robotniczy strajk
zapocz�tkowa� lutow� rewolucj� 1917 roku. Po jednej z manifestacji
policja aresztowa�a m�odego Katza (r�wnie� in�yniera), mieszkanie
zosta�o opiecz�towane i Broz musia� ucieka�. Postanowi� wraca� w
rodzinne strony. Po przedostaniu si� do Finlandii zosta� aresztowany i
odes�any do Rosji. Trzy tygodnie przesiedzia� w piotrogrodzkim areszcie,
zanim si� wyja�ni�o, �e nie jest bolszewikiem, a tylko zbieg�ym z obozu
je�cem wojennym. W drodze powrotnej do Kunguru wyskoczy� z poci�gu i po
wielu przygodach dotar� do Omska. Tam dowiedzia� si�, �e w Rosji
wybuch�a Rewolucja Pa�dziernikowa i bolszewicy przej�li w�adz�.
Broz zg�osi� si� do Czerwonej Gwardii. Trafi� do oddzia�u z�o�onego
z Polak�w, Rumun�w, Czech�w, W�gr�w, Niemc�w. Spotka� te� swoich
rodak�w. Dostali bro�, pe�nili warty, chodzili na patrole. To wtedy
w�a�nie Josip Broz poprosi� o przyznanie mu radzieckiego obywatelstwa, a
tak�e o przyj�cie do Komunistycznej Partii Robotniczej (bolszewik�w).
Dosta� kandydack� legitymacj�.
W ko�cu maja 1918 roku Korpus Czechos�owacki, kt�ry przeszed� na
stron� "bia�ych", opanowa� Omsk, rozp�dzi� czerwonogwardzist�w.
Broz uciek� do oddalonej o 70 km wioski Mihajlowka i tam znalaz� prac�
u miejscowych Kirgiz�w. Przyda� im si� wykwalifkowany mechanik. Gdy
nieco si� uspokoi�o, je�dzi� do Omska po mazut i smary, odszuka�
znajomych robotnik�w, ciekaw by� wydarze� na �wiecie. Jesieni� 1919
roku, gdy nadesz�y oddzia�y gen. Ko�czaka, Broz zosta� znowu
aresztowany. Uwolniony przez czerwonogwardzist�w wr�ci� do Omska. Tam
dowiedzia� si�, �e przy okr�gowym komitecie KPR(b) dzia�a Dimitrij
Georgijevi�, przys�any przez biuro jugos�owia�skiej grupy
komunistycznej. Broz natychmiast si� zg�osi�, powiedzia� kim jest,
pokaza� sw� kandydack� legitymacj�. Wkr�tce potem zosta� pe�noprawnym
cz�onkiem partii. Przez dziesi�tki lat nie m�g� sobie darowa�, �e jego
udzia�, w Rewolucji Pa�dziernikowej by� prawie �aden, �e nie
uczestniczy� w �adnym z wielkich wydarze�. Paromiesi�czna s�u�ba
wartownicza w oddziale Czerwonej Gwardii w Omsku, jakie� patrole po
okolicznych wioskach - wszystko to nie mog�o by� przyczynkiem do s�awy.
Mimo to przez wiele lat, zw�aszcza w okresie mi�dzywojennym i w czasie
partyzanckich walk, rozpuszczano opowie�ci najpierw o komunistycznym
konspiratorze, a potem dow�dcy le�nych oddzia��w, o tym, �e by� wybitnym
uczestnikiem najwa�niejszych wydarze� Rewolucji Pa�dziernikowej.
Wtedy, w 1920 roku Broz wiedzia�, �e od 1 grudnia 1918 roku istnieje
niepodleg�e Kr�lestwo Serb�w, Chorwat�w i S�owe�c�w, pierwsze w historii
zjednoczone pa�stwo po�udniowych S�owian. Pewnego dnia, gdy omska gazeta
zamie�ci�a informacj� o zbrojnym powstaniu chorwackich ch�op�w, Broz
postanowi� ruszy� w powrotn� drog�. Nie by� ju� wtedy sam. W 1918 roku
pozna� urodziw� dziewczyn� Pelagij� Bie�ousow�. Wzi�li cerkiewny �lub, a
w dwa lata p�niej r�wnie� cywilny. By�a wysoka, jasnow�osa, dobrze
zbudowana. Zawsze gustowa� w dziewczynach "przy ko�ci", jak czasem
�artowa�.
Pewnego dnia spakowali swe skromne mienie i ruszyli w drog�, cho�
Pelagija spodziewa�a si� dziecka. By�a to prawdziwa odyseja. Tygodniami
jechali towarowym poci�giem do Moskwy i dalej do Piotrogrodu. Potem by�a
Estonia i trzytygodniowa kwarantanna w twierdzy miasta Narwa. Josip
pozna� wtedy Jaros�awa Haszka, w�wczas komisarza Czerwonej Armii.
Dostali wreszcie odpowiednie papiery i wraz z du�� grup� Jugos�owian
ruszyli w dalsz� drog�. Tym razem niemieckim statkiem "Lilly
Feuermann". Po paru dobach �eglugi zawin�li do Szczecina. Tu nast�pi�
podzia� wed�ug narodowo�ci. Jugos�owianie skierowani zostali przez
Niemcy i Austri� do s�owe�skiego Mariboru. Kolejna kwarantanna i d�ugie
policyjne przes�uchiwania: Co robi� w Rosji? Kim by�, czy bra� udzia�
w walkach rewolucyjnych po stronie bolszewik�w? Ostatecznie zosta�
wpisany na list� podejrzanych politycznie os�b.
W pierwszych dniach listopada 1920 roku dotarli do Zagrzebia. Tu
musia� zameldowa� si� w miejscowej komendzie policji. Kazano im si�
osiedli� w Kumrovcu. O niczym innym nie marzy� przez te d�ugie lata
tu�aczki. Od sze�ciu lat nie mia� wie�ci od najbli�szych, chcia� ich
zobaczy� jak najszybciej. Ale rodzinny dom by� pusty. Matka umar�a
jeszcze w 1918 roku, ojciec przeni�s� si� do wsi Kupinec ko�o miasteczka
Jastrebac. Pracowa� tam jako gajowy. Rodze�stwo Josipa rozproszy�o si�
po �wiecie, g��wnie w poszukiwaniu pracy. Ze smutkiem obejrza�
opuszczone obej�cie, pokr�ci� �arnami - wr�ci�y wspomnienia z
dzieci�stwa. Jedno go pociesza�o - by� wreszcie w rodzinnym Kumrovcu,
w zielonym Zagorju. Napi� si� wody z rzeki Sutli, obmy� twarz,
posmakowa� kukurydzianego chleba u s�siad�w. Taki kiedy� wypieka�a
matka... W trzy dni po powrocie Pelagija urodzi�a dziecko, niestety
zmar�o po czterech godzinach.
Rozdzia� V
DZIA�ACZ I KONSPIRATOR
Czas ucieka�, Josipowi zacz�a dokucza� bezczynno��. Za rol� bra� si�
nie chcia�, nie mia� powo�ania do gospodarki. Wola� �y� mi�dzy lud�mi,
w ci�g�ym ruchu, zasmakowa� w politycznej dzia�alno�ci. Mia� te�
wyuczony zaw�d �lusarza. Ci�gn�o go do miasta. Pelagija nie
protestowa�a. Przywyk�a ju� do ci�g�ej zmiany miejsca, do podr�owania.
Wybrali si� razem do starego Broza. Znale�li go w gaj�wce, postarza�ego,
za�amanego �mierci� �ony. Ucieszy� si� na widok Josipa, przypad�a mu do
gustu synowa. I znowu by�y d�ugie, przegadane przy naftowej lampie
wieczory.
Nadszed� jednak czas po�egnania. Ko�czy�y si� przywiezione jeszcze
z Rosji pieni�dze i Josip musia� szuka� pracy. Pojechali do Zagrzebia.
Tam kr�tko popracowa� w zak�adzie �lusarskim Filipa Bauma. Zarabia�
niewiele, nie mogli znale�� mieszkania, koszty utrzymania w du�ym
mie�cie by�y wysokie. Nawi�za� jednak stare kontakty i w ko�cu stycznia
1921 roku znalaz� prac� we wsi Veliko Trojstvo, o kilkadziesi�t
kilometr�w na wsch�d od Zagrzebia. W�a�ciciel m�yna Samuel Polak szybko
zorientowa� si�, jak zdolnego pozyska� mechanika. Zw�aszcza �e Josip
lubi� t� prac�, mia� du�e do�wiadczenie, po kilkana�cie godzin nie
opuszcza� m�yna, utrzymuj�c stary, spalinowy motor w doskona�ej
kondycji.
Veliko Trojstvo to niewielka wie� w pobli�u Bjelovaru. Wok�
malownicza panorama g�rzystej Bilogory. Pelagija by�a zadowolona, tym
bardziej �e miejscowi ch�opi przyj�li ich przyja�nie. Podoba�a im si�
uczynno�� Josipa, zaradno�� jego �ony. Kobiety otoczy�y j� opiek�, tym
serdeczniejsz�, gdy dowiedzia�y si� o jej niedawnym dramacie - �mierci
nowonarodzonego dziecka, kt�re nie znios�o trud�w dalekiej podr�y.
Wydawa�o si�, �e wreszcie b�d� mieli sta�y dom. Josip mia� du�o
dodatkowych zaj��, pewnie jeszcze do dzisiaj przetrwa�y tam metalowe
ogrodzenia, fantazyjnie wykute bramki, wykonane przez niego. Wtedy te�
zacz�� nosi� okulary, drobina metalu uszkodzi�a mu oko.
Traf chcia�, �e do wsi powr�ci� Stevo �abi�. By� w Czerwonej Armii.
Zaprzyja�nili si� i postanowili szuka� kontaktu z zakonspirowanymi
kom�rkami Komunistycznej Partii Jugos�awii. Pom�g� przypadek. W marcu
1923 roku Broz pozna� w Bjelovarze Djur� Segovicia, cz�onka KPJ. Ten
s�ysza� ju� o politycznej dzia�alno�ci Josipa i Stevy. Postanowi�
ich najpierw wypr�bowa�. Kaza� im rozrzuci� w centralnych punktach
Bjelovaru i kilku okolicznych wsiach agitacyjne ulotki. Uwin�li si�
z tym szybko i tak sprawnie, �e policja nie zdo�a�a si� zorientowa�,
sk�d nagle pojawi�a si� komunistyczna "bibu�a". I tak kontakt z parti�
zosta� nawi�zany. W pocz�tkach 1924 roku Josip Broz wszed� w sk�ad
kierownictwa partyjnego �upanji Bjelovar Kri�evci.
Mieli co robi�. Powojenna bieda i bezrobocie radykalizowa�y
spo�ecze�stwo. Do kraju wracali z Rosji uczestnicy walk, strajk�w i
manifestacji. Z regu�y zasilali szeregi KPJ, szerzyli socjalistyczne
pogl�dy. Naj�atwiej sz�o im na wsi, gdzie mieszka�o ponad 80 procent
ludno�ci. S�aby, nier�wnomiernie rozmieszczony przemys� zatrudnia�
zaledwie 8,6 procent si�y roboczej. Narasta�a niech�� do
centralistycznego systemu rz�dzenia. Budzi�y si� ambicje narodowe. W
Chorwacji i S�owenii pada�y has�a o konieczno�ci uniezale�nienia si� od
serbskiego Belgradu, z�amania hegemonii kr�la i dworu. Wypominano sobie
wzajemne krzywdy z okresu Wielkiej Wojny �wiatowej.
Kraj szarpa�y lokalne kryzysy gospodarcze. Pojawi�a si� kl�ska g�odu.
Pog��bia�y si� polityczne podzia�y. Do pierwszych og�lnokrajowych
wybor�w 28 listopada 1920 roku przyst�pi�o ponad dwadzie�cia partii
i stronnictw politycznych. Wi�kszo�� z nich propagowa�a
drobnomieszcza�sk�, bur�uazyjn� i klerykaln� ideologi�. Uprawia�a
nacjonalistyczn� polityk�, jak na przyk�ad Narodna Radikalna Stranka
(Ludowa Partia Radykalna), kierowana przez Nikol� Pa�icia. Jej program
to centralistyczny wielkoserbski separatyzm. Wyr�nia�a si� r�wnie�
druga, tak�e centralistyczna Demokratska Stranka (Partia Demokratyczna)
z Ljubo Davidoviaem na czele. Powsta�a ona poprzez zjednoczenie ma�ych
stronnictw serbskich i chorwackich, liberalnych, radykalnych i
post�powych.
G��wn� si��, prezentuj�c� idee federacyjne w Kr�lestwie Serb�w,
Chorwat�w i S�owe�c�w, by�a Hrvatska Republikanska Selja�ka Stranka
(Chorwacka Republika�ska Partia Ch�opska), kt�rej przewodzi� Stjepan
Radi�. Dzia�a�a pocz�tkowo w�r�d bi