1894

Szczegóły
Tytuł 1894
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1894 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1894 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1894 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jerzy Woydy��o TITO jakiego nie znamy WYDAWNICTWO "SPAR" WPROWADZENIE Ruszyli spod parlamentu. Na czele rozkrzyczane dziewczyny. Pod ich naporem rozpad� si� milicyjny kordon. Wype�nili po brzegi ulic� Mar�ala Tita. Stare mury Belgradu po raz pierwszy us�ysza�y tak blu�niercze dotychczas s�owa. - Dole Tito ! Precz z Tit� ! Co gorliwsi zacz�li wspina� si� na barki koleg�w i zrywa� emaliowane, granatowe tabliczki z nazw� ulicy. Tak by�o w Belgradzie w godzinach popo�udniowych dnia 4 maja 1990 roku, dok�adnie w dziesi�t� rocznic� �mierci Josipa Broza. Kiedy o godzinie 15.05 zawy�y, jak co roku, w ca�ym kraju syreny - nikt nie pogr��y� si� w skupieniu, nie zamar� ruch uliczny. Tak by�o w ca�ej Jugos�awii. A przecie� dziesi�� lat temu w tym samym Belgradzie ludzie stali i po dwadzie�cia godzin w wielokilometrowych kolejkach, by przej�� w ho�dzie przed trumn� zmar�ego marsza�ka. Byli tacy, co zalewali si� �zami. Przypomnia� to belgradzki tygodnik "NlN" wskazuj�c, �e organizatorem tej przykrej manifestacji w maju 1990 roku by�a niedawno utworzona Partia Demokratyczna, �e "dzisiaj zrywa si� tablice z nazwami ulicy - jutro kolej na �ydowskie synagogi". A jednak jego pomniki jeszcze stoj�. W wielu biurach i urz�dach wisz� na �cianach jego portrety. Mo�na je spotka� i w prywatnych mieszkaniach. Nadal pozosta�y nazwy miast - kiedy� tak chlubi�ce si� jego w�a�nie imieniem - Titograd, Titov Veles, Titovo U�ice, Titova Korenica, cho� ju� s�yszy si�, �e powr�c� do swoich dawnych i Titograd znowu b�dzie Podgoric�. A przecie� o ten zaszczytny przydomek ubiega�o si� wiele miejscowo�ci, starannie badano czy na� zas�uguj�, czym si� ws�awi�y, �eby nosi� to imi�. Tylko bo�niackie miasteczko Jajce nie mia�o �adnych szans. A przecie� zas�u�y�o si� wielce - w nim bowiem w listopadzie 1943 roku stworzono podwaliny nowej Jugos�awii, a Tito mianowany zosta� marsza�kiem. No, bo jakby to brzmia�o - Titove Jajce? Opustosza� szeroki Bulevar Octobarske Revolucije. Ju� zrzadka zatrzymuj� si� tam autokary z wycieczkami, pragn�cymi zobaczy� "Dom Kwiat�w", a w nim marmurowy sarkofag z lakonicznym napisem: JOSIP BROZ TITO 1892 - 1980 Ju� nie s�yszy si� na stadionach pie�ni, tak cz�sto jeszcze przed paroma laty spontanicznie �piewanej "Dru�e Tito, mi ti se kunemo...", "Towarzyszu Tito, my ci przysi�gamy..." Coraz cz�ciej w prasowych dyskusjach obarcza si� go odpowiedzialno�ci� za te wszystkie k�opoty i trudne do rozwi�zania problemy, jakie dzisiaj prze�ywa Jugos�awia. Za ci�gle galopuj�c� inflacj�, ruin� gospodarki, cho� od dawna by�a rynkowa, za tak chybiony system samorz�dowy, obarczony oci�a�� z natury biurokracj�, za konflikt z Kosowem, za spory pomi�dzy republikami, nawet wojn� domow� i rozpad Federacji, za... za... za... Nie spos�b wyliczy� wszystkich zarzut�w. A jednak ci�gle jeszcze jego pomniki stoj�. Czasami nawet - przez ostatnie dziesi�ciolecie - pojawia�y si� pod nimi kwiaty, ukradkiem sk�adane. Kim wi�c by� ten cz�owiek, �e jego legenda - cho� z coraz wi�kszym trudem - jeszcze trwa? �e jego imi� nie przez wszystkich jest dzisiaj przeklinane, �e ci�gle dla tak wielu pozosta� cennym wspomnieniem i autorytetem. Kt�rzy w trudnych chwilach wzdychaj� - ech, gdyby to Tito �y�! I w�a�nie o tym jest ta ksi��ka. Tak oto 5 grudnia 1943 roku pisa� na �amach ameryka�skiego dziennika "New York Times" znany publicysta, C. Leo Sulzberger: "S� r�ne domys�y - kim jest Tito. Wed�ug jednych, a mniemanie to podziela wielu Jugos�owian - dotychczas istnia�o dw�ch ludzi o tym imieniu. Kiedy jeden zgin��, drugi przejmowa� ten pseudonim, podtrzymuj�c w ten spos�b mit o nie�miertelno�ci tej postaci... Istniej� te� r�ne przypuszczenia, kim jest ta �ywa czy fikcyjna posta�, nosz�ca imi� Tito. W pewnym okresie wrogowie partyzant�w twierdzili, �e jest ni� Lebiediew, kt�ry by� (przed wojn�) radc� radzieckiej ambasady w Belgradzie. Okaza�o si� jednak, �e towarzyszy� on jugos�owia�skiemu rz�dowi (w czasie ucieczki przed Niemcami) tylko do Ilid�y ko�o Sarajewa i nagle znikn��. Ale ta wersja okaza�a si� nieprawdziwa. Lebiediew spokojnie urz�duje teraz w swojej kancelarii w Moskwie. Wed�ug innej wersji - Tito to Kosta Nadj, ale ten jest w rzeczywisto�ci jednym z partyzanckich dow�dc�w, jednym z genera��w Tity. M�wiono tak�e, �e Tito to Mo�a Pijade, serbski komunista �ydowskiego pochodzenia, kt�ry by� przez wiele lat wi�ziony w Belgradzie. Zajmowa� si� g��wnie pisaniem wierszy i malowaniem portret�w. Kolejna wersja to ta, �e Tito to cz�owiek o nazwisku Broz, kt�ry pod tym pseudonimem uczestniczy� w hiszpa�skiej wojnie domowej. Inne przypuszczenie, bardzo popularne, g�osi, �e Tito to... kobieta". Trwa�a jeszcze wojna, wiele fakt�w kry� mrok tajemnicy. Snuto wi�c przer�ne przypuszczenia, kim jest dow�dca ludowych partyzant�w, walcz�cych w Jugos�awii od pierwszych chwil hitlerowskiego i faszystowskiego najazdu na ten kraj. D�ugo na przyk�ad s�dzono, �e to Rosjanin. Tak przypuszczali nawet Amerykanie, a Niemcy przez dwa lata starali si� sprawdzi� t� wersj�. Podtrzymywa� j� r�wnie� jugos�owia�ski pu�kownik Dra�a Mihajlovi�, kt�ry dostarczy� czetnickiej policji specjalnej w Belgradzie fotografi� Tity z pytaniem - czy tak w�a�nie wygl�da� radziecki radca Lebiediew? Odpowied� by�a negatywna. Wraz z rozwojem wydarze� w Jugos�awii, osoba partyzanckiego dow�dcy osnuta by�a legendami i zmy�lanymi opowie�ciami, kt�rych celem by�o podtrzymywanie ducha i woli walki z wrogiem. Wiele z nich trafia�o do powielanych gazetek, a po wojnie do kombatanckiej literatury wspomnieniowej. Wiele by dali agenci Gestapo i Abwehry, tajniacy Mussoliniego, przyw�dcy serbskich czetnik�w i chorwackich ustasz�w za rozszyfrowanie tej tajemniczej postaci i kr�tkiego imienia czy te� pseudonimu - Tito. Rozmaite wybiegi, wysi�ki konfident�w, stosowane wobec schwytanych partyzant�w tortury nie zda�y si� jednak na nic. Tak wi�c Tito przez d�ugi okres wojny by� dla obcych i rodzimych wrog�w, a tak�e dla partyzant�w a nawet Sprzymierzonych - postaci� legendarn�, mityczn�, czasem ba�niow�. Wie�� gminna widzia�a w nim niezniszczalnego bohatera, obdarzonego nadludzkimi przymiotami, kt�rego nie imaj� si� kule, kt�ry zawsze wychodzi ca�o z najtrudniejszych opa��w i zastawianych zasadzek. Byli nawet tacy, co uwa�ali, �e nie ma i nigdy nie by�o cz�owieka o tym imieniu, a powsta�o ono po prostu od pierwszych liter s��w: Tajna Internacjonalistyczna Terrorystyczna Organizacja. W ko�cu 1942 roku Niemcy dowiedzieli si� jednak, kim jest Tito. Sta�o si� to za spraw� pojmanego przez ustasz�w chorwackiego dzia�acza komunistycznego, kt�ry nie wytrzyma� tortur. W czasie kolejnego przes�uchania wyjawi� on, �e jest to Josip Broz. Trudno dzi� powiedzie�, czy Tito dowiedzia� si� o tym, ale 22 grudnia 1942 roku sam si� publicznie zaprezentowa�, przemawiaj�c na wiecu w wyzwolonym bo�niackim miasteczku Cazin, po�o�onym na p�nocny-wsch�d od Bihacia. Pomimo to, do ko�ca wojny snuto domys�y - kim jest, sk�d pochodzi, a w�tpliwo�ci mia� podobno i Winston Churchill. Dla wielu by� Josip Broz przede wszystkim "bolszewickim agentem". W maju i czerwcu 1943 roku, gdy toczy�y si� krwawe bitwy w dolinie rzeki Sutjeski i w rejonie Zelengory - Heinrich Himmler kaza� rozes�a� za Josipem Brozem listy go�cze. Rozlepione zosta�y w ca�ej okupowanej Jugos�awii, zamieszcza�a je prasa. By� na nich wizerunek partyzanckiego dow�dcy wraz z tekstem: "Nagrod� 100000 reichsmarek w z�ocie otrzyma ten, kto dostarczy �ywego lub martwego komunistycznego przyw�dc� Tito. Przest�pca ten wtr�ci� kraj w najwi�ksze nieszcz�cia. Jako bolszewicki agent, ten bezcze�ciciel ko�cio��w, z�odziej i przydro�ny zb�j chcia� zorganizowa� w kraju sowieck� republik�. W tym celu g�osi, �e jest powo�any do "wyzwolenia" narodu. Do zrealizowania tego zamiaru przygotowywa� si� w czasie hiszpa�skiej wojny domowej i w Zwi�zku Sowieckim, gdzie pozna� wszystkie terrorystyczne metody GPU, metody bezczeszczenia kultury i bestialskiego niszczenia ludzkiego �ycia. Ta jego "wyzwole�cza akcja", kt�ra mia�a utorowa� drog� bolszewizmowi, temu najgro�niejszemu politycznemu re�imowi na �wiecie - odebra�a mienie, dobro i �ycie tysi�com ludzi. To ona zniweczy�a spok�j ch�op�w i mieszczan, wtr�ci�a kraj w niepoj�t� n�dz� i nieszcz�cie. Zniszczone ko�cio�y i spalone wsie - to �lady jego pochodu. Z tych to powod�w ten niebezpieczny dla kraju bandyta oceniany jest na 100000 reichsmarek w z�ocie. Ten, kto udowodni, �e unieszkodliwi� tego przest�pc� lub przeka�e go najbli�szym, niemieckim w�adzom, dostanie nie tylko nagrod� w wysoko�ci 100000 reichsmarek w z�ocie, lecz dokona tak�e patriotycznego czynu - poniewa� wyzwoli nar�d i ojczyzn� od krwawego terrorysty. Naczelny Dow�dca si� niemieckich w Serbii." Ludzie czytali te plakaty w milczeniu, najbardziej jednak interesowa� ich wizerunek �ciganego. Po raz pierwszy ogl�dali podobizn� cz�owieka, o kt�rym tak wiele w skryto�ci m�wiono, o kt�rym kr��y�y legendy i po kryjomu �piewano pie�ni. Ivo Andri� powiedzia� wtedy do swego przyjaciela, profesora Vasy �ubrilovicia: "Jak szlachetn� twarz rewolucjonisty ma ten cz�owiek! Niemcy uczynili mu wielk� przys�ug�, publikuj�c jego wizerunek". A ludzie nadal po swojemu pojmowali ten pseudonim. M�wiono, �e na czele partyzanckiej armii stoi cz�owiek, kt�ry zwyk� przydziela� podw�adnym zadania, m�wi�c: "ty to zrobisz, a ty to!" ( po serbsku: ti to!) i dlatego nazwano go: Tito. W 1963 roku, gdy Josip Broz Tito, jako jugos�owia�ski prezydent by� z oficjaln� wizyt� w Meksyku - odwiedzi� Acapulco i udzieli� wywiadu tamtejszej telewizji. Pad�o wtedy pytanie: - ile jest prawdy w tym, co si� m�wi, �e legendarny rewolucjonista Tito �y� i walczy� przed laty w Meksyku jako "companiero Vives"? Josip Broz u�miechn�� si� i wyja�ni�: - S�ysza�em ju� o tym, ale to nieprawda. Wcze�niej nigdy nie by�em ani w Meksyku, ani w �adnym z po�udniowo-ameryka�skich pa�stw. Ani w og�le w Ameryce... Ciekawe, �e nawet po wielu latach ci�gle wraca�o to pytanie: sk�d si� wzi�� pseudonim - Tito? Na licznych konferencjach prasowych dla korespondent�w zagranicznych w Belgradzie, Zagrzebiu czy Lublanie wielokrotnie wracano do tego tematu. Zw�aszcza w 1977 - roku podw�jnego jubileuszu Josipa Broza Tity: 85-tych urodzin i 40-lecia kierowania parti�. Odpowiedzi by�y zazwyczaj cierpliwe, pe�ne zrozumienia dla ciekawo�ci dziennikarzy, cho� nie zawsze zbyt jasne. W archiwach Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Jugos�awii w Belgradzie znajduje si� odr�czna notatka Josipa Broza z 1952 roku: "Imi� Tito nosz� jeszcze od lat 1934-36, dok�adnie nie pami�tam. Nie by�o �adnych szczeg�lnych powod�w, dla kt�rych wybra�em to imi�. Po prostu jest ono bardzo popularne w moim rodzinnym Zagorju, dlatego wybra�em je na sw�j konspiracyjny pseudonim. Wcze�niej korzysta�em z pseudonim�w - Rudi i Valter, kt�re sam sobie wybra�em. Rudi, kiedy by�em w kraju, a Valter - za granic� i w Kominternie. P�niej, kiedy dowiedzia�em si�, �e taki sam pseudonim nosi r�wnie� cz�onek Komitetu Centralnego, Rodoljup �olakovi�, imi� Rudi zast�pi�em pseudonimem Tito". I jeszcze dodane b��kitnym d�ugopisem, wida� po namy�le: "Poza tym, od 1936 do 1941 mia�em w kraju dokumenty na nazwisko Ivan Kostanj�ek i in�. Babi�. Przezwisko "Stary" otrzyma�em - o ile pami�tam - gdzie� w 1936 roku. Nie by� to konspiracyjny pseudonim, jak Rudi czy Valter. Tak nazywali mnie moi najbli�si wsp�pracownicy z nielegalnej roboty". Na kartce jest jeszcze drugie "post scriptum" w sprawie pseudonimu Novak, kt�ry pojawi� si� w jednym z czasopism w 1941 roku: "Ten pseudonim by� przypadkowy, kilkakrotnie u�ywany w celu zakamuflowania innych, wcze�niej stosowanych..." Wszystkie te liczne pseudonimy - a by�o ich 45 - przepad�y w ludzkiej niepami�ci. Pozosta�y tylko - Tito i "Stary". Zw�aszcza temu drugiemu nadawano ciep�y, niemal poufa�y, przyjazny wyd�wi�k. W tradycji narod�w ba�ka�skich przechowa� si� zreszt� zwyczaj nazywania s�owem "Stary" ludzi szczeg�lnie lubianych, starszych, posiadaj�cych paternalistyczny autorytet. Dociekliwi badacze tw�rczo�ci publicystycznej Josipa Broza znale�li wiele jeszcze innych podpis�w pod artyku�ami w konspiracyjnej prasie komunistycznej z okresu przedwojennego i wojennego. Charakterystyczne przy tym, �e w�r�d wielu pseudonim�w tak cz�sto pojawia si� dodatek: in�ynier. Pewnie by� to wyraz nie spe�nionych marze� o wy�szych studiach technicznych, a mo�e mia�o to tylko zmyli� policyjnych agent�w? Z pewno�ci� mnogo�� przybieranych imion, cz�sto zmienianych, �wiadczy�a o niezwyk�ej aktywno�ci Josipa Broza, zw�aszcza w okresie pracy konspiracyjnej, o jego ruchliwo�ci. Kim wi�c by� ten cz�owiek o bujnym �yciorysie? Kt�rym interesowa�y si� tajne policje kilku kraj�w, kt�rego nienawidzili Hitler i Mussolini, a potem Stalin? Co uczyni� i co osi�gn��? Postaram si� odpowiedzie� na te i inne, tak liczne pytania. Rozdzia� I ZIELONE ZAGORJE Pi�kna, malownicza jest chorwacka ziemia. Lesiste g�ry, rozleg�e ��ki i pola. Jest to kraina licznych miast, kolorowych miasteczek i wsi, w kt�rych liczne zabytki �wiadcz� o jej bujnej i chmurnej przesz�o�ci. Do dzisiaj opowiada si� w ch�opskich chatach, zw�aszcza w d�ugie jesienne i zimowe wieczory, stare legendy, pradawne opowie�ci o krwawych wojnach i najazdach, o ch�opskich buntach i m�ciwych panach... Kumrovec. Niedu�a wie�, po�o�ona w Hrvatskim Zagorju. Z Zagrzebia 57 kilometr�w asfaltow� szos�. Bystra rzeka Sutla, do kt�rej idzie si� ��kami, oddziela Chorwacj� od S�owenii. Nie jest to granica, ale na tamtym brzegu ludzie ju� m�wi� innym j�zykiem, nie dla wszystkich Chorwat�w zrozumia�ym. Maj� te� inne obyczaje i ludowe stroje, inne wspominaj� dzieje. We wsi murowany, dzi� pi�trowy dom o bia�ych �cianach, kryty dach�wk�. Niemal zawsze znajdzie si� miejscowy cz�owiek, kt�ry opowie, �e inaczej tu wszystko wygl�da�o, �e dopiero po ostatniej wojnie w mieszkaniu naprawiono pod�ogi i �ciany, dobudowano te� pierwsze pi�tro. �eby dom wygl�da� bardziej okazale, bo jako� tak niezr�cznie by�o pokazywa�, �e Tito urodzi� si� w lichej, podszytej wiatrem chatynce o glinianej pod�odze. Wn�trze urz�dzone podobno jak niegdy� - proste, drewniane meble i sprz�ty, kolebka na biegunach, ko�owrotek z k��bkiem surowej we�ny, �wi�te obrazy na �cianach, obramowane wzorzy�cie haftowanymi r�cznikami. W gablotach za szk�em stare fotografie, fotokopie dokument�w, drobne przedmioty codziennego u�ytku. To w�a�nie tutaj, 7 maja 1892 roku przyszed� na �wiat Josip, si�dme dziecko chorwackiego ch�opa Franja Broza i s�owe�skiej ch�opki, Marii Javer�ek. W nast�pnych latach urodzi�o im si� jeszcze o�mioro dzieci. Z dat� urodzenia Josipa do dzisiaj s� k�opoty. Sam podawa� co najmniej dziesi�� wersji, r�ni�cych si� dniami, miesi�cami i latami. Jednak�e ka�dy Jugos�owianin, zapytany o dzie� urodzin Josipa Broza Tito, odpowiada� bez namys�u: 25 maja. Tego bowiem dnia od 1944 do 1988 roku obchodzone by�y w Jugos�awii jego urodziny, kt�re sam nazwa� Dniem M�odo�ci. W�a�ciw� dat� jest jednak 7 maja. Widnieje ona w parafialnej ksi�dze narodzin i zgon�w we wsi Tuhelj, gdzie by�a parafia. Ta sama data widnieje tak�e na �wiadectwie uko�czenia przez ma�ego Broza pierwszego oddzia�u szko�y powszechnej w Kumrovcu. Nast�pne cenzurki maj� ju� inne daty: 1 maja, 5 lub 12 marca, a jest i 25 maja. Ta ostatnia widnieje r�wnie� na starym dokumencie wojskowym. Tylko rok urodzenia ci�gle jest ten sam - 1892. Josip Broz, pytany o t� spraw�, gdy by� ju� prezydentem Jugos�awii, powiedzia�: "Wybrali 25 maja - niech wi�c tak zostanie". Tej daty nie m�g�by zapomnie� do ko�ca �ycia. Bowiem w�a�nie 25 maja 1944 roku niemieccy spadochroniarze z os�awionego batalionu SS "Brandenburg" zaatakowali bo�niacki Drvar z zamiarem pojmania partyzanckiego dow�dcy i dostarczenia go �ywym lub martwym do Berlina. Ale to p�niejsza historia... A wi�c w ch�opskiej rodzinie Broz�w urodzi� si� ch�opiec, kt�remu na chrzcie �wi�tym nadano imi� Josip, czyli J�zef. I tak rozpocz�y si� koleje �ycia tego niezwyk�ego cz�owieka, kt�rego biografia by�a jednak potem przez lata korygowana, upi�kszana i ubarwiana dla potrzeb politycznych i propagandowych, nade wszystko jednak dla tworzenia i umacniania jego legendy i kultu. A wi�c najpierw trudne dzieci�stwo i m�odo��. We wsi nie�atwe mieli wtedy �ycie. Licha ziemia s�abo rodzi�a, kukurydzianego chleba starcza�o najwy�ej do po�owy zimy. Trzeba by�o po�ycza� ziarno. Matka trzyma�a wi�c chleb pod kluczem, sprawiedliwie wydziela�a cienkie kromki. Bia�e pszeniczne placki k�ad�a na stole tylko w wielkie �wi�ta rodzinne i ko�cielne. Po latach Josip Broz ze wzruszeniem wspomina� swoich dziadk�w. Lubi� przebywa� u nich w d�ugie jesienne i zimowe wieczory, gdy zbierali si� s�siedzi, aby przy starych ba�niach i legendach �uska� kukurydziane kolby lub drze� pierze. Babka opowiada�a mu kiedy�, �e Brozowie przybyli do Chorwackiego Zagorja znad dalmaty�sko-bo�niackiej granicy, uchodz�c przed Turkami. Innym razem wspomnia�a, �e wed�ug pewnego starego dokumentu, pierwszy z rodziny Broz�w osiedli� si� w Zagorju oko�o 1630 roku, a przyby� z miejscowo�ci Pazin na p�wyspie Istria. Jest te� kilka innych wersji na ten temat, tak czy owak w rodzinie chlubiono si� starym, ch�opskim pochodzeniem, wpajano dzieciom takie cnoty jak przywi�zanie do roli, wytrwa�o�� w pracy i znoszenie niedostatk�w, hardo�� i poczucie w�asnej godno�ci, umi�owanie wolno�ci, wra�liwo�� na niedol� innych. Lubi� ma�y Jo�ka te jesienne i zimowe wieczory, gdy oliwne kaganki rzuca�y na �ciany d�ugie cienie, a w kominie p�on�y polana. Nas�ucha� si� wtedy o dawnych bitwach i ludowych junakach. O krwawej walce ko�o Kumrovca w 1515 roku w czasie ch�opskiego buntu, o utopionym we krwi powstaniu z 1572 roku, gdy ch�opi ruszyli z cepami i wid�ami na Cesargrad, warown� siedzib� w�gierskiego rodu Erd�dy. O tym, jak to w pobli�u Kumrovca zosta� pojmany i spalony na stosie "ch�opski kr�l" przyw�dca buntu Matija Gubec, o Barbarze Erd�dy, kt�ra lubuj�c si� w okrucie�stwach, przesz�a do ludowej legendy jako budz�ca przera�enie Czarna Kr�lowa. By�o te� wiele i o le�nych duchach, i strachach, i prastarych obyczajach. Wszystko to dzia�a�o na wra�liw� wyobra�ni� ch�opca, rozbudza�o fantazj�, pragnienie poznania dalekiego, ukrytego gdzie� za g�rami tajemniczego �wiata. Jo�a cz�sto przeprawia� si� przez rzek� Sutl� - bieg� do dziadka na s�owe�sk� stron�. Martin Javor�ek mieszka� we wsi Podsredi i uczy� ch�opca wielu po�ytecznych rzeczy - jak przewidywa� pogod�, jak zrobi� z wierzbowej ga��zki fujark�, �apania ryb o�cieniem czy wyplatania koszyk�w z wikliny. M�wi� tylko po s�owe�sku, Jo�ka przyswaja� sobie liczne s�owa, miesza�y si� mu z chorwackimi, co potem sprawia�o wiele trudno�ci w szkole. Mia� siedem lat, gdy zacz�� pomaga� rodzicom, podobnie jak starsze siostry Matilda i Teresa, jak bracia Martin, Dragutin, Stjepan i Vjekoslav. By�y to najpierw drobne zaj�cia w gospodarstwie, potem nieco trudniejsze. Jak wspomina� u schy�ku �ycia - najtrudniej mu by�o obraca� �arna, naj�atwiej pa�� krow�. W 1899 roku otwarto w Kumrovcu szko�� powszechn�. Mie�ci�a si� w ch�opskiej chacie, ale mia�a cztery oddzia�y. Nast�pnej jesieni Franjo Broz w�o�y� do koszyka par� jajek, gom�k� sera i zaprowadzi� o�mioletniego Jo�k� do nauczyciela. Pocz�tki nie by�y �atwe. Ch�opak s�abo zna� j�zyk chorwacki, nie rozumia� wielu pyta� "gospodina u�itelja" i dostawa� dw�je. Tak wi�c musia� powtarza� pierwszy oddzia�. Zabola�o go to i - jak wspomina� w 1953 roku Stjepan Vimpu�ek, pierwszy nauczyciel ma�ego Broza - co� si� w nim prze�ama�o. Ch�opiec zawzi�� si�, uwa�niej s�ucha� lekcji, staranniej odrabia� domowe zadania. Sta� si� jednym z lepszych uczni�w. Wtedy to jego najmilszym zaj�ciem by�o czytanie ksi��ek. By� coraz ciekawszy �wiata. Bez opor�w przysta� na p�j�cie do dwuletniej szko�y ludowej - "opetovnicy". Gdy sko�czy� czterna�cie lat, rodzice zacz�li si� zastanawia� - co dalej? Ch�opak pragn�� si� uczy�, w domu siedzie� nie chcia�. Wola� i�� mi�dzy ludzi, pozna� jaki� ciekawy, pop�atny zaw�d. Nauczyciel Vimpu�ek doradza�, aby Jo�ka zosta� kelnerem. "Praca lekka, g�odu nie ma - m�wi� - nosi si� zawsze eleganckie ubrania..." Jo�a wola� by� jednak krawcem, sam m�g�by sobie szy� �adne stroje. Marzy� o nich od dziecka. Imponowali mu ludzie pi�knie ubrani. I to mu zosta�o przez ca�e doros�e �ycie. Nawet w czasie partyzanckiej tu�aczki zawsze dba� o mundur, potem ju� po wojnie lubi� si� stroi� w paradne uniformy, kapi�ce z�otymi ozdobami. By�a to jego wielka s�abo��. Ale krawcem nie zosta�, ju� raczej wola� pos�ucha� dziadka, kt�ry radzi� wybra� zaw�d mechanika. "To ci dopiero przysz�o�� - m�wi� - powstaje coraz wi�cej maszyn!" Sko�czy�o si� na tym, �e Jo�a znalaz� prac� u wujka, bogatego gospodarza. Ten wiele obiecywa�, �e kupi nowe buty, a jedzenia nie posk�pi. W zamian musia� Jo�a oporz�dza� dwana�cie kr�w i wo��w, czy�ci� je, karmi� i poi�. Har�wka od �witu do nocy. Wytrzyma� osiem miesi�cy, wuj but�w nie kupi�, jedzenie wydziela�. Wr�ci� wi�c Jo�a do domu. Ci�gn�o go jednak w �wiat. Tylu ju� r�wie�nik�w posz�o za chlebem na W�gry, wielu pop�yn�o do Ameryki. Jo�a nie chcia� tak daleko. Ju� wola� na �l�sk, do kopalni w�gla, w kt�rej pracowa� najstarszy brat. Ale na podr� zabrak�o pieni�dzy. Rozdzia� II PIERWSZE "UNlWERSYTETY" Wreszcie si� zdecydowa�. Matka w�o�y�a do w�ze�ka kawa�ek kukurydzianego placka i w�dzonej s�oniny, pob�ogos�awi�a syna na drog�. Popatrzy� jeszcze ze wzg�rza na zielone ��ki, po�yskuj�c� w s�o�cu Sutl�, na Kumrovec i rodzinn� chat� i poszed� przed siebie. Tego dnia po raz pierwszy zobaczy� poci�g. Rozczarowa� si� jednak. W�skotor�wka jecha�a powoli, bardzo dymi�a i przera�liwie gwizda�a na w��cz�ce si� po torze krowy i kozy. Zaciekawi� go tylko parow�z, l�ni�cy od oliwy, sycz�cy t�okami. Po kr�tkiej podr�y ujrza� Zagrzeb. By� oszo�omiony ruchem na ulicach, nie m�g� poj��, jak mo�na �y� w takim kurzu i ha�asie. Wr�ci� na dworzec i pojecha� do miasta Sisak. Kto� mu poradzi�, aby poszed� do najwi�kszej kafany w mie�cie "Kod �trigla", po�o�onej w pobli�u koszar. W�a�ciciel, Ignac �trigl obejrza� ch�opaka, obieca�, �e zrobi z niego kelnera i kaza� od razu bra� si� do roboty, to jest do mycia pod��g, r�bania drew, noszenia wody. O eleganckim ubraniu nie by�o mowy. Po pracy Jo�a nie mia� ochoty nawet na ulubion� wtedy lektur� - przygody Sherloka Holmesa. Wali� si� na prycz� i zasypia� zm�czony. Pierwsze miesi�ce pobytu w mie�cie da�y mu jednak wiele. Jo�a zm�nia�, sta� si� bardziej samodzielny. Poniewa� w�a�ciciel kafany nie wspomina� o nauce zawodu, ch�opak zacz�� szuka� lepszej pracy. Trafi� na ulic� Galdova�k�, do warsztatu �lusarsko-mechanicznego Nikoli Karasa. Stary majster kaza� jednak wezwa� ojca, aby da� na pi�mie zgod� na zatrudnienie syna. Zgada�o si� wtedy przy rakii, �e Brozowie od lat maj� przydomek "kova�i" (kowale), podobno z powodu jakiego� przodka, kt�ry podkuwa� konie. I tak w listopadzie 1907 roku Jo�a rzuci� robot� w kafanie. Za uzbierane napiwki od oficer�w, dla kt�rych biega� po papierosy lub z mi�osnymi listami - kupi� sobie granatowy kombinezon. Chcia� si� pokaza� majstrowi od najlepszej strony. Ten jednak popatrzy� krytycznie, u�miechn�� si� i kaza� za�o�y� zwyk�e drelichy. - Musisz si� jeszcze du�o uczy�, aby� m�g� wygl�da� jak prawdziwy robotnik - powiedzia�. U Karasa by�o inaczej. Razem z innymi uczniami pracowa� od sz�stej rano do osiemnastej, z przerw� na obiad. Dwa razy w tygodniu szli do szko�y na lekcje ksi�gowo�ci, geografii, historii i j�zyka chorwackiego. Reszt� uzupe�nia�a codzienna praktyka zawodowa w warsztacie. Zami�owanie do �lusarki i metaloplastyki pozosta�o mu do ko�ca �ycia. Cz�sto ratowa�o go w trudnych sytuacjach, pozwala�o przetrwa�, a gdy po latach sta� si� mieszka�cem wysp Brioni - jego najwi�ksz� dum� by� znakomicie wyposa�ony warsztat �lusarski, w kt�rym godzinami majsterkowa�. W tamtych m�odzie�czych latach, gdy uczy� si� zawodu, najmilsze by�y dla niego niedziele. M�g� do woli czyta� powie�ci ci�gle ulubionego Conan Doyle'a lub kowbojskie przygody. W 1908 roku, gdy do miasta zjecha� na wyst�py teatr z Osijeka, Jo�a by� przez kilka przedstawie� statyst�. Wystawiano sztuk� "Jesienne manewry" . Po latach �artobliwie wspomina�: "Nie by�o to takie trudne... Musia�em tylko udawa� zdziwienie, kr�ci� g�ow� i powtarza� s�owo - tak, tak..." W warsztacie uczniowie mieli wtedy dw�ch opiekun�w. Byli to czeladnicy - �mit i Ga�pari�. Doradzali, pokazywali jak najlepiej korzysta� z narz�dzi, jak rozbiera�, naprawia� i sk�ada� zamki, urz�dzenia mechaniczne, maszyny do szycia. Nigdy nie donosili majstrowi, je�li kt�ry� z uczni�w co� przeskroba�. Byli nie tak wiele starsi od nich wiekiem, ale ju� wyrobieni politycznie. Obaj dzia�ali w zwi�zkach zawodowych, czasami przynosili robotnicz� "bibu��". W wolnych chwilach opowiadali ch�opcom o socjaldemokratycznej partii, o jej programie i celach dzia�ania. Razem te� czytali gazety "Slobodna Re�" (Wolne S�owo) i Na�a Snaga (Nasza Si�a). Z okazji 1 maja ch�opcy zrobili niespodziank� swoim opiekunom - udekorowali warsztat jedlin� i czerwonymi wst��kami. Zanim przyszed� majster i pierwsi klienci, wszystko by�o posprz�tane. Nadszed� wreszcie wyczekiwany przez cztery lata dzie� rzemie�lniczego wyzwolenia. 2 listopada 1910 roku, gdy Jo�a mia� ju� ponad osiemna�cie lat, otrzyma� z r�k majstra Nikoli Karasa dyplom wykwalifkowanego �lusarza. Dosta� te� �wiadectwo uko�czenia dw�ch klas szko�y zawodowej. I to by� jego pierwszy "uniwersytet". Mia� ju� wtedy wielu przyjaci�. Postanowi� przenie�� si� do Zagrzebia. Ju� nie jako ucze� Jo�a, ale doros�y �lusarz Josip Broz. W 1910 roku Josip Broz by� ju� cz�onkiem Zwi�zku Metalowc�w. Wst�pi� te� do Socjaldemokratycznej Partii Chorwacji i Slawonii. Wiosn� nast�pnego roku wzi�� po raz pierwszy udzia� w robotniczej demonstracji i nielegalnym strajku. Stoj�c na czujce, wypatruj�c policjant�w, zwanych popularnie "pandurami", poczu� si� jakby inny - �e oto nie jest sam, �e bierze udzia� w wa�nym wydarzeniu. Tego pierwszego uczucia solidarno�ci z innymi nie zapomnia� do ko�ca �ycia. Co� jednak ci�gn�o go w �wiat. Postanowi� odej��. Majster Knaus go nie zatrzymywa� - sam przecie� godzinami opowiada� Josipowi o obcych krajach i ludziach, wielkich fabrykach, ciekawych miastach, zach�ca� do podr�y. Najpierw wi�c by�a Lublana. Josip przez pi�� dni daremnie szuka� pracy. Pieni�dze szybko si� ko�czy�y, ruszy� wi�c na piechot� do Triestu, najwi�kszego w tym czasie adriatyckiego portu. Ale i tam roboty nie znalaz�. Zachwyci�o go po raz pierwszy ujrzane morze, pi�kne miasto o bia�ych domach. Wyda� niemal wszystko, co mia� i znowu ponios�o go w drog�. P�nym wieczorem zapuka� do drzwi w Kumrovcu. Witali go z rado�ci�, ale i trosk�. Bieda by�a jak dawniej, a tu jeszcze jeden do wy�ywienia. Wraz z bratem zacz�� Josip wyrabia� elementy budowlane. Sprzedawali je ch�opom i starcza�o na jedzenie. Porobili nawet niewielkie oszcz�dno�ci. Wiosn� 1912 r. Josip raz jeszcze postanowi� poszuka� szcz�cia. Dowiedzia� si�, �e fabryka wyrob�w metalowych w Kamniku poszukuje wykwalifkowanych robotnik�w. Poszed� tam i zosta� przyj�ty. Szybko si� zadomowi� i z kilkoma kolegami wst�pi� do Organizacji "Soko�a". Utworzyli zesp� gimnastyczny i rych�o stali si� gro�nymi rywalami dla konkurencyjnej dru�yny "Or��w", do kt�rej nale�eli synowie bogatych mieszczan i ch�op�w. Ale i tam Josip Broz nie zagrza� miejsca. Fabryce �le si� wiod�o, grozi�a jej likwidacja. Jeden z energiczniejszych majstr�w zebra� grup� m�odych robotnik�w i razem postanowili szuka� szcz�cia gdzie indziej. Poszli do Czech, dotarli do miasta Jinec Cenkov. Przed bram� miejscowej fabryki powita� ich t�um wzburzonych robotnik�w. Od kilku dni trwa� tam strajk. Nadchodz�cych powitano jako �amistrajk�w. Szybko dogadali si� jednak i grupa z Kamnika przy��czy�a si� do protestuj�cych. Wkr�tce spe�niono ��dania robotnik�w, p�ace zosta�y powi�kszone i ruszy�a produkcja. Zatrudniono tak�e i nowych, z Chorwacji. Uj�a si� za nimi za�oga. Josip Broz i tu nie zosta� d�ugo. Przeni�s� si� do Pilzna, do Zak�ad�w "�koda", a w kilka tygodni p�niej wyruszy� do Niemiec. Odwiedzi� Zag��bie Ruhry i Monachium. Znalaz� prac� w fabryce kotwic okr�towych w Mannheim. Nieco p�niej sta� si� robotnikiem Zak�ad�w Samochodowych "Benz". Po miesi�cu spakowa� jednak walizk� i pojecha� do Wiednia. Zna� ju� niemiecki - by�o mu �atwiej. Kr�tko popracowa� w fabryce most�w "Griedl" i znowu zmieni� robot�. Tym razem wybra� zak�ady "Daimlera" w Wiener Neustadt. Zosta� fabrycznym kierowc�. Obje�d�a� nowe samochody. Syt wra�e�, jesieni� 1913 roku Josip Broz znowu by� w drodze. Teraz jednak z konieczno�ci - otrzyma� bowiem wezwanie na komisj� wojskow�. Musia� wraca� do domu. Sam m�wi� wtedy o sobie, �e jest "p�dziwiatrem", ale nie �a�owa� niczego. Mia� dopiero dwadzie�cia lat i wiedzia�, �e te wszystkie w�dr�wki wiele go nauczy�y. Pozna� obce kraje i miasta, biegle m�wi� po niemiecku. Zauwa�y� te�, �e wsz�dzie - w Czechach, Austrii, w Niemczech i w Chorwacji - robotnicy maj� te same problemy i pragnienia, podobnie m�wi� i dzia�aj�. Wsp�lnie walcz� o polepszenie warunk�w �ycia, o swoje prawa i zarobki. Wiele mu to dawa�o do my�lenia. Rozdzia� III W OBCYM MUNDURZE Nie u�miecha�a mu si� s�u�ba w wojsku. Z niech�ci� my�la� o mundurze. By� to dla niego nienawistny symbol austro-w�gierskiego panowania - ale nie by�o rady. Dosta� rozkaz stawienia si� w cesarsko-kr�lewskim pu�ku w Wiedniu. Jako metalowiec i mechanik trafi� do s�u�by technicznej artylerii, a potem skierowano go do Zagrzebia, do 25. domobra�skiego pu�ku. W�r�d swoich poczu� si� lepiej. Ju� w czasie pierwszych �wicze� z szermierki dow�dca spostrzeg�, �e Broz doskonale w�ada szabl�. Nauczy� si� tego jeszcze w Organizacji "Sok�". Kapitan by� zapalonym szermierzem i doceni� sportowe zdolno�ci m�odego rekruta. W��czy� go do pu�kowej ekipy, kt�ra szykowa�a si� do mistrzostw w Budapeszcie. Postara� si� te�, aby Broz dosta� si� w ko�cu 1913 roku do szko�y podoficerskiej. Wkr�tce zosta� najm�odszym w pu�ku plutonowym. W maju 1914 roku nadesz�y oczekiwane mistrzostwa sportowe austro- w�gierskiej armii w Budapeszcie. Startowa�o 160 zawodnik�w, najlepszych w ca�ym austro-w�gierskim wojsku. W swojej konkurencji Josip zdoby� wicemistrzostwo armii. Dyplomy i medale wr�cza� arcyksi��� Joseph. Ka�demu podawa� r�k�, gratulowa�. Wyr�nieni oficerowie pr�yli si� z wypiekami na twarzach. Tylko Broz lekko si� u�miecha�: "Do czego to dosz�o? Zwyk�y robotnik �ciska r�k� cz�onka cesarskiej rodziny..." Dyplom i srebrny medal zachowa� na pami�tk�, nosi� z sob� przez ca�� Wielk� Wojn�, cz�sto pokazywa�. 28 lipca 1914 roku Austro-W�gry wypowiedzia�y wojn� Serbii. Plutonowy Josip Broz wraz ze swym pu�kiem skierowany zosta� do Sremu, krainy pomi�dzy Dunajem a dolnym biegiem Sawy. W wojsku m�wiono o silnym oporze Serb�w, o ich waleczno�ci, a nawet okrucie�stwie. Jako ordynans sztabu 42. dywizji otrzyma� rozkaz udania si� do Nowego Sadu po oficerskie baga�e. Na nocleg zatrzyma� si� we wsi Majura w domu pani Kopiel, serbskiej zieleniarki. Przy kolacji zgromadzi�o si� kilku �o�nierzy, w�r�d nich sier�ant. Przy rakii zacz�li rozmawia� o tocz�cej si� wojnie. Gospodyni, kt�ra tego dnia powr�ci�a z Nowego Sadu, opowiada�a, �e w Petrovaradi�skiej twierdzy wi꿹 Serb�w, �e zn�caj� si� nad nimi, paru nawet zabito. �o�nierze zamilkli. Nagle odezwa� si� plutonowy Broz: - Ja nie strzelam do braci. Jestem socjalist�, tego bym nie m�g� robi�... A wiedz�c, �e wkr�tce jego jednostka zostanie przerzucona do Galicji, doda�: - Poddam si�, jak tylko dotr� na front. Wtedy zerwa� si� sier�ant, kt�ry popija� z �o�nierzami, rozbroi� Broza i kaza� go pod konwojem odprawi� do Petrovaradi�skiej twierdzy. I tak Broz trafi� do s�ynnych kazamat. Przez cztery dni nie dostawa� jedzenia, sw� wi�zienn� straw� dzieli� si� z nim niemiecki �o�nierz. Dopiero po licznych i ha�a�liwych protestach Broz stan�� przed komendantem twierdzy, majorem Jungiem, Austriakiem. Ten odczyta� oskar�enie, spisane przez sier�anta, �e Josip Broz buntuje �o�nierzy, bez szacunku wyra�a si� o cesarzu panu, namawia innych do dezercji i to w obliczu nieprzyjaciela. Do�� tego by�o dla s�du polowego i wyroku �mierci. Major wezwa� jednak pani� Kopiel, kt�ra zezna�a, �e oskar�enie jest k�amstwem, sier�ant by� kompletnie pijany i szuka� zwady. Plutonowy Broz stara� si� go uspokoi� i z tego ca�a ta g�upia sprawa. Major zastanowi� si� przez chwil�, a �e nie cierpia� donosicieli i zbyt pewnych siebie sier�ant�w - kaza� Broza wypu�ci�. W grudniu spe�ni�y si� kr���ce po oddzia�ach plotki. Marszkompania 25. domobra�skiego pu�ku, w kt�rej s�u�y� Josip Broz, zosta�a skierowana na rosyjski front, do Galicji. W Karpatach trwa�y zaci�te walki. Austro- w�gierska armia nie by�a zbyt bojowa, �o�nierze s�abo uzbrojeni i wyposa�eni. W 25. pu�ku nie by�o wi�c dobrego ducha. �o�nierze w�r�d kt�rych przewa�ali Chorwaci, S�owe�cy, Polacy i Czesi, przy pierwszej okazji rzucali bro� i poddawali si� Rosjanom. Josip Broz by� wtedy dow�dc� zwiadowczego patrolu i czeka� na pierwsz� mo�liwo�� przedostania si� na drug� stron� frontu. Zamiary pokrzy�owa�a kolejna dyslokacja 25. pu�ku, kt�ry wiosn� 1915 roku przemieszczony zosta� na Bukowin�. W czasie kolejnej rosyjskiej ofensywy Broz zosta� ranny artyleryjskim od�amkiem. Trafi� do szpitala, ale po kilku dniach zwolni� si� na w�asn� pro�b�. Wola� by� w jednostce, kt�ra walczy�a wtedy w okolicach miejscowo�ci Okno i Hotin. 4 kwietnia Rosjanie nagle zaatakowali. Czerkieska konnica z "Dzikiej Dywizji" od ty�u zaskoczy�a batalion, w kt�rym by� Broz. Dosz�o do walki wr�cz. O rzuceniu broni nie by�o mowy, trzeba by�o ratowa� �ycie. Zaatakowany pik� odbi� j� karabinem szermierczym sposobem. Nagle poczu� silny cios w plecy i straci� przytomno��. I tak dosta� si� do niewoli. Dla plutonowego Josipa Broza wojna si� sko�czy�a, przynajmniej na razie. Toczy� inn� walk� - rana by�a zainfekowana, zachorowa� na zapalenie p�uc, potem na tyfus plamisty, kt�ry trzebi� jenieckie szeregi. Le�a� w wojskowym szpitalu w miasteczku Swija�sk, po�o�onym w uj�ciu rzeki Swijagi do Wo�gi. Sanitariusze oznaczyli ��ko Broza czerwon� wst��k� na znak, �e jego stan jest bardzo ci�ki. A jednak prze�y�. Trzyna�cie miesi�cy dochodzi� do zdrowia. Rozdzia� IV W ROSYJSKIEJ NIEWOLI Ozdrowie�ca wys�ano w g��b Rosji. Z ulg� opuszcza� polowy szpital. Jak zwykle, rad by� ze zmiany miejsca, ciekaw nowych ludzi, krajobraz�w, wra�e�. Nawet w niewoli nie opuszcza�a go w�drownicza �y�ka. By� szcz�liwy, �e ju� nie musi strzela�, tkwi� w okopach, ba� si� o �ycie. Trafi� do miasta A�atyr nad rzek� Sumi. Kraj tu by� r�wninny, poro�ni�ty lasami. Ludzie te� inni - Czuwasi, Tatarzy i Rosjanie. W A�atyrze by� ob�z je�c�w wojennych, kt�ry rych�o przemieni� si� w punkt werbunkowy dla s�owia�skich ochotnik�w do rosyjskiego wojska. Tworzono z nich specjalny korpus. Josip spotka� tu �o�nierzy z Bo�ni, Hercegowiny, Dalmacji, Chorwacji, z Liki i S�owenii, a tak�e Polak�w i Czech�w. Wi�kszo�� z nich dobrowolnie przesz�a na rosyjsk� stron�. Dni wype�nia�y m�cz�ce musztry, �wiczenia w okolicznych lasach. By�o te� polityczne szkolenie. Z licznych przem�wie� wynika�o, �e korpus tworzony jest na pro�b� serbskiego kr�la i ma s�u�y� w efekcie i wielkoserbskiej polityce. �o�nierze dyskutowali przy ka�dej okazji, w czasie kr�tkich przerw w �wiczeniach i musztrze, przy posi�kach, d�ugo w noc po zgaszeniu �wiate�. Kilkudziesi�ciu ujawni�o, �e s� socjalistami i nie maj� zamiaru walczy� ani za Wielk� Serbi�, ani nawet za Wielk� Chorwacj�, a je�li ju� - to za wsp�lny kraj po�udniowych S�owian. Do otwartego konfliktu dosz�o przy sk�adaniu �o�nierskiej przysi�gi - nie chcieli �lubowa� wierno�ci serbskiemu kr�lowi, a wojowa� pod rozkazami rosyjskiego cara. Siedemdziesi�ciu stan�o do raportu. Odm�wili z�o�enia przysi�gi, woleli powr�ci� do jenieckiego obozu. W�r�d nich by� r�wnie� plutonowy Josip Broz. Serbscy oficerowie grozili, �e za dezercj� p�jd� pod �cian�. Ale s�du polowego nie by�o, podobno nie zgodzili si� na to Rosjanie. Poza tym, serbski korpus mia� sk�ada� si� z ochotnik�w, nie mo�na wi�c by�o nikogo zmusza� do s�u�by i walki. I tak rozpocz�a si� jego sybirska odyseja. Najpierw by� ob�z jeniecki w Ardatowie, potem praca we wsi Kalasjejewo, gdzie przyda�y si� Brozowi �lusarskie umiej�tno�ci. W ko�cu lata 1916 roku przeniesiono go do obozu w Kungurze na Uralu, w pobli�u Jekaterynburga, permskiej guberni. Wraz z innymi je�cami skierowany zosta� do budowy drogi �elaznej. Pracowali w trudnych warunkach, kt�re jeszcze bardziej pogorszy�y si� z nastaniem syberyjskiej zimy. Na szcz�cie zacz�a nadchodzi� pomoc Mi�dzynarodowego Czerwonego Krzy�a. By�y to paczki z �ywno�ci�, lekarstwami i ciep�� odzie��. Przy pracy na torach Josip Broz pozna� Polaka, in�yniera kolejnictwa o nazwisku Katz, kt�remu p�niej wiele zawdzi�cza�. Zacz�� uczestczy� w tajnych spotkaniach grupki miejscowych socjalist�w. Czytali nielegalne ulotki i gazetki, wiele dyskutowali. Dwukrotnie trafi� wtedy Broz do wi�zienia, ale z pomoc� pospieszy� niezawodny in�. Katz. Gdy zacz�y si� polowania na sympatyzuj�cych z bolszewikami robotnik�w, uradzili, �e Broz pojedzie do Piotrogrodu. Ucieczka towarowym poci�giem ze zbo�em uda�a si� i dzi�ki pomocy syna in�yniera Katza Broz sta� si� pracownikiem s�ynnych Zak�ad�w Puti�owskich, w kt�rych robotniczy strajk zapocz�tkowa� lutow� rewolucj� 1917 roku. Po jednej z manifestacji policja aresztowa�a m�odego Katza (r�wnie� in�yniera), mieszkanie zosta�o opiecz�towane i Broz musia� ucieka�. Postanowi� wraca� w rodzinne strony. Po przedostaniu si� do Finlandii zosta� aresztowany i odes�any do Rosji. Trzy tygodnie przesiedzia� w piotrogrodzkim areszcie, zanim si� wyja�ni�o, �e nie jest bolszewikiem, a tylko zbieg�ym z obozu je�cem wojennym. W drodze powrotnej do Kunguru wyskoczy� z poci�gu i po wielu przygodach dotar� do Omska. Tam dowiedzia� si�, �e w Rosji wybuch�a Rewolucja Pa�dziernikowa i bolszewicy przej�li w�adz�. Broz zg�osi� si� do Czerwonej Gwardii. Trafi� do oddzia�u z�o�onego z Polak�w, Rumun�w, Czech�w, W�gr�w, Niemc�w. Spotka� te� swoich rodak�w. Dostali bro�, pe�nili warty, chodzili na patrole. To wtedy w�a�nie Josip Broz poprosi� o przyznanie mu radzieckiego obywatelstwa, a tak�e o przyj�cie do Komunistycznej Partii Robotniczej (bolszewik�w). Dosta� kandydack� legitymacj�. W ko�cu maja 1918 roku Korpus Czechos�owacki, kt�ry przeszed� na stron� "bia�ych", opanowa� Omsk, rozp�dzi� czerwonogwardzist�w. Broz uciek� do oddalonej o 70 km wioski Mihajlowka i tam znalaz� prac� u miejscowych Kirgiz�w. Przyda� im si� wykwalifkowany mechanik. Gdy nieco si� uspokoi�o, je�dzi� do Omska po mazut i smary, odszuka� znajomych robotnik�w, ciekaw by� wydarze� na �wiecie. Jesieni� 1919 roku, gdy nadesz�y oddzia�y gen. Ko�czaka, Broz zosta� znowu aresztowany. Uwolniony przez czerwonogwardzist�w wr�ci� do Omska. Tam dowiedzia� si�, �e przy okr�gowym komitecie KPR(b) dzia�a Dimitrij Georgijevi�, przys�any przez biuro jugos�owia�skiej grupy komunistycznej. Broz natychmiast si� zg�osi�, powiedzia� kim jest, pokaza� sw� kandydack� legitymacj�. Wkr�tce potem zosta� pe�noprawnym cz�onkiem partii. Przez dziesi�tki lat nie m�g� sobie darowa�, �e jego udzia�, w Rewolucji Pa�dziernikowej by� prawie �aden, �e nie uczestniczy� w �adnym z wielkich wydarze�. Paromiesi�czna s�u�ba wartownicza w oddziale Czerwonej Gwardii w Omsku, jakie� patrole po okolicznych wioskach - wszystko to nie mog�o by� przyczynkiem do s�awy. Mimo to przez wiele lat, zw�aszcza w okresie mi�dzywojennym i w czasie partyzanckich walk, rozpuszczano opowie�ci najpierw o komunistycznym konspiratorze, a potem dow�dcy le�nych oddzia��w, o tym, �e by� wybitnym uczestnikiem najwa�niejszych wydarze� Rewolucji Pa�dziernikowej. Wtedy, w 1920 roku Broz wiedzia�, �e od 1 grudnia 1918 roku istnieje niepodleg�e Kr�lestwo Serb�w, Chorwat�w i S�owe�c�w, pierwsze w historii zjednoczone pa�stwo po�udniowych S�owian. Pewnego dnia, gdy omska gazeta zamie�ci�a informacj� o zbrojnym powstaniu chorwackich ch�op�w, Broz postanowi� ruszy� w powrotn� drog�. Nie by� ju� wtedy sam. W 1918 roku pozna� urodziw� dziewczyn� Pelagij� Bie�ousow�. Wzi�li cerkiewny �lub, a w dwa lata p�niej r�wnie� cywilny. By�a wysoka, jasnow�osa, dobrze zbudowana. Zawsze gustowa� w dziewczynach "przy ko�ci", jak czasem �artowa�. Pewnego dnia spakowali swe skromne mienie i ruszyli w drog�, cho� Pelagija spodziewa�a si� dziecka. By�a to prawdziwa odyseja. Tygodniami jechali towarowym poci�giem do Moskwy i dalej do Piotrogrodu. Potem by�a Estonia i trzytygodniowa kwarantanna w twierdzy miasta Narwa. Josip pozna� wtedy Jaros�awa Haszka, w�wczas komisarza Czerwonej Armii. Dostali wreszcie odpowiednie papiery i wraz z du�� grup� Jugos�owian ruszyli w dalsz� drog�. Tym razem niemieckim statkiem "Lilly Feuermann". Po paru dobach �eglugi zawin�li do Szczecina. Tu nast�pi� podzia� wed�ug narodowo�ci. Jugos�owianie skierowani zostali przez Niemcy i Austri� do s�owe�skiego Mariboru. Kolejna kwarantanna i d�ugie policyjne przes�uchiwania: Co robi� w Rosji? Kim by�, czy bra� udzia� w walkach rewolucyjnych po stronie bolszewik�w? Ostatecznie zosta� wpisany na list� podejrzanych politycznie os�b. W pierwszych dniach listopada 1920 roku dotarli do Zagrzebia. Tu musia� zameldowa� si� w miejscowej komendzie policji. Kazano im si� osiedli� w Kumrovcu. O niczym innym nie marzy� przez te d�ugie lata tu�aczki. Od sze�ciu lat nie mia� wie�ci od najbli�szych, chcia� ich zobaczy� jak najszybciej. Ale rodzinny dom by� pusty. Matka umar�a jeszcze w 1918 roku, ojciec przeni�s� si� do wsi Kupinec ko�o miasteczka Jastrebac. Pracowa� tam jako gajowy. Rodze�stwo Josipa rozproszy�o si� po �wiecie, g��wnie w poszukiwaniu pracy. Ze smutkiem obejrza� opuszczone obej�cie, pokr�ci� �arnami - wr�ci�y wspomnienia z dzieci�stwa. Jedno go pociesza�o - by� wreszcie w rodzinnym Kumrovcu, w zielonym Zagorju. Napi� si� wody z rzeki Sutli, obmy� twarz, posmakowa� kukurydzianego chleba u s�siad�w. Taki kiedy� wypieka�a matka... W trzy dni po powrocie Pelagija urodzi�a dziecko, niestety zmar�o po czterech godzinach. Rozdzia� V DZIA�ACZ I KONSPIRATOR Czas ucieka�, Josipowi zacz�a dokucza� bezczynno��. Za rol� bra� si� nie chcia�, nie mia� powo�ania do gospodarki. Wola� �y� mi�dzy lud�mi, w ci�g�ym ruchu, zasmakowa� w politycznej dzia�alno�ci. Mia� te� wyuczony zaw�d �lusarza. Ci�gn�o go do miasta. Pelagija nie protestowa�a. Przywyk�a ju� do ci�g�ej zmiany miejsca, do podr�owania. Wybrali si� razem do starego Broza. Znale�li go w gaj�wce, postarza�ego, za�amanego �mierci� �ony. Ucieszy� si� na widok Josipa, przypad�a mu do gustu synowa. I znowu by�y d�ugie, przegadane przy naftowej lampie wieczory. Nadszed� jednak czas po�egnania. Ko�czy�y si� przywiezione jeszcze z Rosji pieni�dze i Josip musia� szuka� pracy. Pojechali do Zagrzebia. Tam kr�tko popracowa� w zak�adzie �lusarskim Filipa Bauma. Zarabia� niewiele, nie mogli znale�� mieszkania, koszty utrzymania w du�ym mie�cie by�y wysokie. Nawi�za� jednak stare kontakty i w ko�cu stycznia 1921 roku znalaz� prac� we wsi Veliko Trojstvo, o kilkadziesi�t kilometr�w na wsch�d od Zagrzebia. W�a�ciciel m�yna Samuel Polak szybko zorientowa� si�, jak zdolnego pozyska� mechanika. Zw�aszcza �e Josip lubi� t� prac�, mia� du�e do�wiadczenie, po kilkana�cie godzin nie opuszcza� m�yna, utrzymuj�c stary, spalinowy motor w doskona�ej kondycji. Veliko Trojstvo to niewielka wie� w pobli�u Bjelovaru. Wok� malownicza panorama g�rzystej Bilogory. Pelagija by�a zadowolona, tym bardziej �e miejscowi ch�opi przyj�li ich przyja�nie. Podoba�a im si� uczynno�� Josipa, zaradno�� jego �ony. Kobiety otoczy�y j� opiek�, tym serdeczniejsz�, gdy dowiedzia�y si� o jej niedawnym dramacie - �mierci nowonarodzonego dziecka, kt�re nie znios�o trud�w dalekiej podr�y. Wydawa�o si�, �e wreszcie b�d� mieli sta�y dom. Josip mia� du�o dodatkowych zaj��, pewnie jeszcze do dzisiaj przetrwa�y tam metalowe ogrodzenia, fantazyjnie wykute bramki, wykonane przez niego. Wtedy te� zacz�� nosi� okulary, drobina metalu uszkodzi�a mu oko. Traf chcia�, �e do wsi powr�ci� Stevo �abi�. By� w Czerwonej Armii. Zaprzyja�nili si� i postanowili szuka� kontaktu z zakonspirowanymi kom�rkami Komunistycznej Partii Jugos�awii. Pom�g� przypadek. W marcu 1923 roku Broz pozna� w Bjelovarze Djur� Segovicia, cz�onka KPJ. Ten s�ysza� ju� o politycznej dzia�alno�ci Josipa i Stevy. Postanowi� ich najpierw wypr�bowa�. Kaza� im rozrzuci� w centralnych punktach Bjelovaru i kilku okolicznych wsiach agitacyjne ulotki. Uwin�li si� z tym szybko i tak sprawnie, �e policja nie zdo�a�a si� zorientowa�, sk�d nagle pojawi�a si� komunistyczna "bibu�a". I tak kontakt z parti� zosta� nawi�zany. W pocz�tkach 1924 roku Josip Broz wszed� w sk�ad kierownictwa partyjnego �upanji Bjelovar Kri�evci. Mieli co robi�. Powojenna bieda i bezrobocie radykalizowa�y spo�ecze�stwo. Do kraju wracali z Rosji uczestnicy walk, strajk�w i manifestacji. Z regu�y zasilali szeregi KPJ, szerzyli socjalistyczne pogl�dy. Naj�atwiej sz�o im na wsi, gdzie mieszka�o ponad 80 procent ludno�ci. S�aby, nier�wnomiernie rozmieszczony przemys� zatrudnia� zaledwie 8,6 procent si�y roboczej. Narasta�a niech�� do centralistycznego systemu rz�dzenia. Budzi�y si� ambicje narodowe. W Chorwacji i S�owenii pada�y has�a o konieczno�ci uniezale�nienia si� od serbskiego Belgradu, z�amania hegemonii kr�la i dworu. Wypominano sobie wzajemne krzywdy z okresu Wielkiej Wojny �wiatowej. Kraj szarpa�y lokalne kryzysy gospodarcze. Pojawi�a si� kl�ska g�odu. Pog��bia�y si� polityczne podzia�y. Do pierwszych og�lnokrajowych wybor�w 28 listopada 1920 roku przyst�pi�o ponad dwadzie�cia partii i stronnictw politycznych. Wi�kszo�� z nich propagowa�a drobnomieszcza�sk�, bur�uazyjn� i klerykaln� ideologi�. Uprawia�a nacjonalistyczn� polityk�, jak na przyk�ad Narodna Radikalna Stranka (Ludowa Partia Radykalna), kierowana przez Nikol� Pa�icia. Jej program to centralistyczny wielkoserbski separatyzm. Wyr�nia�a si� r�wnie� druga, tak�e centralistyczna Demokratska Stranka (Partia Demokratyczna) z Ljubo Davidoviaem na czele. Powsta�a ona poprzez zjednoczenie ma�ych stronnictw serbskich i chorwackich, liberalnych, radykalnych i post�powych. G��wn� si��, prezentuj�c� idee federacyjne w Kr�lestwie Serb�w, Chorwat�w i S�owe�c�w, by�a Hrvatska Republikanska Selja�ka Stranka (Chorwacka Republika�ska Partia Ch�opska), kt�rej przewodzi� Stjepan Radi�. Dzia�a�a pocz�tkowo w�r�d bi