6288
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 6288 |
Rozszerzenie: |
6288 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 6288 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6288 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
6288 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Gene Wolfe
JAK PRZEGRA�EM DRUG� WOJN� �WIATOW�, I POMOG�EM POWSTRZYMA� NIEMIECK� INWAZJ�
1 kwietnia 1938
Wielce Szanowny
Panie Redaktorze!
Jako wieloletni prenumerator(od czasu zamieszkania w Wielkiej
Brytanii, �ci�le bior�c) cz�sto z przyjemno�ci� stwierdza�em, �e opr�cz
zamieszczania szczeg�owych opis�w r�nych "Nowych, logicznych i
oryginalnych gier" projektowanych przez Waszych czytelnik�w, udzielacie
r�wnie� na swoich �amach miejsca obrazkom z �ycia miast i wsi, zw�aszcza
je�eli maj� co� wsp�lnego z grami. Dlatego mam nadziej�, �e relacja �
przygody, jaka mnie ostatnio spotka�a i dzi�ki kt�rej zetkn��em si�
osobi�cie nie tylko z panem W.L.S. Churchillem - jak Pa�stwo
niew�tpliwie pami�tacie, dymisjonowanym ze stanowiska pierwszego lorda
admiralicji podczas Wielkiej Wojny za popieranie nieudanej Wyprawy
Dardanelskiej i cho�by z tego wzgl�du osoba interesuj�c� dla wszystkich
nas, zajmuj�cych si� strategicznymi grami planszowymi - lecz tak�e z
taka znakomito�ci�, jak obecny kanclerz Rzeszy Niemieckiej Herr Adolf
Hitler.
Wszystko to, jak Pa�stwo si� ju� zapewne domy�lili, zdarzy�o si� w
zwi�zku z wielk� wystaw� w Bath, ale zanim zaczn� swoj� relacj� z tych
niecodziennych wydarze� (kt�re niewiele os�b mog�o obserwowa�, jak sobie
pochlebiam, z tak dogodnej pozycji jak ja), musz� wyja�ni� przynajmniej
w og�lnym zarysie, bo szczeg�y s� wyj�tkowo skomplikowane, zasady gry w
Wojn� �wiatow� opracowanej przez mojego przyjaciela Lansbury'ego i
przeze mnie. Jak wielu innych u�ywamy jako planszy wielkiej mapy �wiata.
Stwierdzili�my, �e wygodnie jest przyklei� j� klejem do tapet na du�ym
arkuszu dykty i pokry� werniksem; tak przygotowana mapa umieszczona na
du�ym stole moim gabinecie s�u�y nam znakomicie. Pa�stwa walcz�ce po
przeciwnych stronach ustala si� drog� losowania, a morskie, l�dowe i
powietrzne jednostki r�nych rodzaj�w wojsk s� reprezentowane przez
kolorowe kartoniki, ale przy okre�laniu charakteru tych jednostek
wprowadzili�my now� zasad� - niespotykan�, o ile wiem, w �adnej innej
grze. Polega ona na tym, �e ka�dy z graczy mo�e w dowolnej chwili
zaproponowa� nowy rodzaj statku, broni palnej lub jakiejkolwiek innej,
je�eli wyka�e jej prawdopodobie�stwo (niekonieczne, prosz� zauwa�y�, jej
przydatno��, je�eli oka�e si� nieprzydatna, jest to tylko jego strata) z
wystarczaj�ca si�a, �eby przekona� przeciwnika, mo�e przezbroi� cz��
swoich jednostek i zyskuje monopol na korzystanie z nowej -broni przez
trzy ruchy, po czym jego przeciwnik mo�e zrobi� to samo.
W ten spos�b gracz w Wojn� �wiatowa naszego projektu musi wykaza� si�
nie tylko umiej�tno�ciami strategicznymi, lecz
tak�e wynalazczo�ci� i sztuk� przekonywania.
Tak si� z�o�y�o, �e sp�dzili�my z Lansbury'm wi�kszo�� ubieg�ej zimy
na przygotowaniu gry i ustalaniu zasad ruchu jednostek. Obaj mamy spore
do�wiadczenie w grach tego rodzaju i wiedz�c o zamieszaniu i niesnaskach
cz�sto powodowanych przez niedok�adne om�wienie w przepisach sytuacji,
kt�re mog�y si� wydawa� nieistotne, ustalali�my nasze regu�y z niezwyk��
skrupulatno�ci�. 17 lutego(spotykamy si� z Lansburym raz w tygodniu)
przeprowadzili�my losowanie. Mnie przypad�y Niemcy, W�ochy, Austria,
Bu�garia i Japonia ; Lansbury'emu Wielka Brytania, Francja, Chiny i
Holandia. Przyznaj�, �e taki podzia� wygl�da nieprawdopodobnie, kto�
pozbawiony wyobra�ni m�g�by zaprotestowa�, �e Japonia i W�ochy w
Wielkiej Wojnie sta�y po stronie Anglii i jest ma�o prawdopodobne, �e
zmienia sojusze w drugim konflikcie. Jednak bli�sze spojrzenie na
histori� ujawnia jeszcze mniej prawdopodobne odwr�cenia sojusz�w (jak
wtedy, kiedy
Francja w XVI wieku zwi�za�a si� z Turcj� w tak zwanym w�wczas
Nie�wi�tym Przymierzu) i postanowili�my z Lansburym trzyma� si� wynik�w
losowania. 24 lutego mieli�my wykona� pierwsze ruchy.
Tak si� z�o�y�o, �e 20 lutego, kiedy rozwa�aj�c swoja strategi�
przegl�da�em "Guardiana", przyci�gn�o m�j wzrok og�oszenie o otwarciu
Wystawy i natychmiast pomy�la�em sobie, �e w�r�d przedstawicieli kraj�w
bior�cych w niej udzia� mog� znale�� osoby, kt�rych pomys�y mog� by� dla
mnie cenne. Tak czy owak nie mia�em nic lepszego do roboty i w ten
spos�b (nie podejrzewaj�c, �e stan� si� �wiadkiem wydarze�
historycznych) wsun��em do kieszeni ma�y notes i wyruszy�em na Wystaw�!
S�dz�, �e nie musz� opisywa� rozleg�ych teren�w wystawowych
czytelnikom tego magazynu. Wystarczy powiedzie�, �e - jak wszyscy
s�yszeli - otacza� je owalny tor wy�cigowy d�ugo�ci prawie siedmiu mil,
a dominuj�c� budowla by�a Wie�a Sterowc�w stanowi�ca najbardziej
imponuj�c� cz�� ekspozycji niemieckiej oraz srebrzysty ogrom sterowca
"Graf Spee", kt�ry przywi�z� naczelnego funkcjonariusza Rzeszy do Anglii
i teraz czeka�, jak d�in jakiej� Kultur-lampy, �eby go odwie�� z
powrotem. By� to, nawiasem m�wi�c, dzie�, w kt�rym kanclerz Hitler - dla
kt�rego specjalnie wystawa zosta�a wcze�niej otwarta - mia� inaugurowa�
pokaz Ludowego Samochodu. Transparenty zawieszone na s�upach a nawet nad
g��wnym wej�ciem g�osi�y takie has�a, jak: SAMOCH�D LUDOWY??? TAK, DLA
LUDU BRYTYJSKIEGO!!! albo NIEMIECKA ROBOTA DLA LUDZI, KT�RZY POTRAFI� J�
DOCENI� a nawet Z DUCHA TAK BRYTYJSKIE JAK RODZINA KR�LEWSKA.
Pami�taj�c, �e Niemcy s� najpot�niejszym z kraj�w, kt�re wylosowa�em
w naszej grze, wybra�em si� na ekspozycj� niemieck�.
Zebra� si� tam g�sty t�um; panowa�a �wi�teczna atmosfera, ale by�a w
niej i nuta trze�wej kalkulacji - s�ysza�o si� ludzi pracy omawiaj�cych
techniczne zalety (prawdziwe i wyimaginowane) niemieckich maszyn, ich
wyj�tkow� tanio�� oraz nieoprocentowane po�yczki udzielane przez
Reichshauptkasse. Sprzedawcy roznosili precle, Lebkuchen i bawarskie
kremy w papierowych kubkach zachwalaj�c sw�j towar w krzykliwym
cockneyu. Wok� wielkiej sali wystawowej, gdzie za godzin� kanclerz
Rzeszy osobi�cie mia� da� znak do inwazji Ludowego Samochodu na Wielk�
Brytani� demonstruj�c pojazd przed doborowym gronem znakomito�ci,
t�oczy�a si� masa ludzi, chocia� budynek (jak si� p�niej dowiedzia�em)
by� od dawna wype�niony i nikogo ju� nie wpuszczano.
Niemcy nie byli jednak monopolistami na tym polu. Przez t�um
przeciska�y si� modele samochod�w bez kierowcy, nieznacznie tylko
mniejsze (tak si� przynajmniej wydawa�o) ni� niemieckie Samochody
Ludowe. Te - "zabawki", je�eli wolno mi tak okre�li� co� r�wnie
skomplikowanego, a jednak z natury niepowa�nego, mia�y na antenach flag�
Imperium Japo�skiego ze wschodz�cym s�o�cem i wylicza�y przez g�o�niki
w�r�d ceremonialnych posykiwa� zalety wyrob�w przemys�owych tego narodu,
zw�aszcza gramofon�w, radioodbiornik�w i temu podobnych, stosuj�cych te
najnowsze cudo, tranzystory.
Podobnie jak wszyscy sp�dzi�em kilka minut wspinaj�c si� na palce i
wyci�gaj�c szyj� w nadziei, �e co� zobacz�. Ale nie interesowa� mnie
specjalnie ani Ludowy Samoch�d i kanclerz Rzeszy, ani japo�skie
samochodowe marionetki i wkr�tce zaj��em si� poszukiwaniem kogo�, kto
m�g�by mi by� pomocny w zbli�aj�cym si� starciu z Lansburym. Szcz�cie
mi sprzyja�o, bo zaledwie si� rozejrza�em, dostrzeg�em t�giego m�czyzn�
w mundurze oficera Flugzengmeisterei kupuj�cego od roznosiciela jakie�
niemieckie s�odycze.
Natychmiast podszed�em do niego, sk�oni�em si� i przeprosiwszy, �e
o�mielam si� zwr�ci� do niego nie przedstawiony, wskaza�em wielki
sterowiec nad naszymi g�owami.
- Ah, so! - powiedzia�. - Wi�c podoba si� panu ten grubas tam w
g�rze? Rzeczywi�cie pi�kny statek, nie ma w�tpliwo�ci. - Nada� si� w
dobrodusznie niemiecki spos�b, wrzuci� do ust cukierka i ca�y
promieniowa� zadowoleniem. Mia�em go w�a�nie spyta�, czy zastanawia� si�
kiedy� nad militarnymi aspektami lotnictwa, kiedy zauwa�y�em na jego
kurtce mundurowej odznaczenie. Widz�c kierunek mojego spojrzenia spyta�:
- Wie pan, co to jest?
- Oczywi�cie - odpowiedzia�em. - Sam nie bra�em udzia�u w wojnie, ale
da�bym wszystko, �eby by� lotnikiem. W�a�nie chcia�em pana spyta�, herr...
- Goering.
- Herr Gaering, jakie by�oby zastosowanie lotnictwa, gdyby -
rozumiem, �e to mo�e brzmie� absurdalnie - Wielka Wojna mia�a wybuchn��
teraz?
Po b�ysku w jego oczach zrozumia�em, �e znalaz�em bratni� dusz�.
- To jest dobre pytanie - powiedzia� i przez chwil� sta� patrz�c na
mnie niczym niemiecki nauczyciel, kt�ry z nale�yt� uwaga odnosi si� do
pytania swojego ulubionego ucznia. - I powiem panu jedno: to, co
mieli�my wtedy, to by�o nic. Uzbrojone latawce. Gdyby wojna mia�a
zdarzy� si� teraz... - zamilk� na chwil�.
- To, oczywi�cie, nie do pomy�lenia.
- Ja. Dzisiaj Vaterland, kt�ry nie zdo�a� podbi� Europy bagnetami w
tamtej wojnie, podbija ca�y �wiat za pomac� pieni�dzy i naszych ma�ych
samochod�w. Dzi�ki nim nasz fuhrer pokona� wrog�w partii i teraz ca�y
przemys� polski i austriacki s� nasze. Ludzie tam m�wi� "nasza fabryka,
nasz bank", ale udzia�y s� teraz w Berlinie.
Oczywi�cie wiedzia�em to wszystko jak ka�dy dobrze poinformowany
cz�owiek i chcia�em skierowa� nasz� rozmow� z powrotem na nowe techniki
wojenne, ale okaza�o si� ,to zbyteczne.
- Ale pana - ci�gn�� Goering z nag�ym o�ywieniem - i mnie ma�o to
obchodzi. To s� sprawy dla finansist�w, nicht war? Czy wie pan, co ja
(tu uderzy� si� pi�ci� w pot�n� pier�) bym zrobi�, gdyby wybuch�a
wojna? Budowa�bym Stutzkampfbombers.
- Stutzkampfbombers?
- Ka�dy ni�s�by jedn� bomb�! Jedn�, ale du��. Szybkie samoloty -
pochyli� si� i praw� r�k� wykona� ruch nurkowania w ostatniej chwili
podrywaj�c samolot i wypuszczaj�c bawarsk� kr�wk� tak, by spad�a mi na
but. - Szybkie samoloty. A czo�gi... wie pan, co to s� czo�gi?
Kiwn��em g�ow�.
- Troch�.
- Czo�gi atakowa�yby kolumnami. Stutzkampfbombers przed czo�gami,
oddzia�y szturmowe za czo�gami. Czo�gi te� szybkie, mniej pancerza, za
to szybkie, z du�ym dzia�em.
- Wspania�e... b�yskawiczna wojna.
- Ja, Blitzkrieg; teraz, m�j przyjacielu, musz� ju� i�� i zaj�� si�
naszym fuhrerem, ale jest tutaj kto�, kogo powinien pan pozna�. Podobaj�
si� panu czo�gi - ten cz�owiek jest ich ojcem. By� tu w czasie wojny w
marynarce i kiedy armia nie chcia�a si� tym zaj��, zrobi� je w
marynarce, a dziennikarzom odpowiadali, �e robi� "tanki", czyli
zbiorniki. Po angielsku do dzisiaj u�ywacie tej g�upiej nazwy, i kiedy
si� na nie wchodzi, m�wicie o "pok�adzie", a wszystko przez niego. On
jest tam... - wskaza� wielki pawilon, w kt�rym kanclerz Rzeszy mia�
wkr�tce zademonstrowa� zachwyconej brytyjskiej publiczno�ci Ludowy
Samoch�d.
Powiedzia�em mu, �e nie mam szans tam wej��. Sala by�a pe�na, a t�um
na zewn�trz coraz wi�kszy.
- Spokojnie. Z Hermannem pan wejdzie. Niech pan idzie za mn� i robi
min�, jakby pan by� z gazety.
Pos�usznie poszed�em za tym wielkim, jasnow�osym Niemcem, kt�remu
otwiera�a drog� przez t�um zar�wno jego masa i tubalny g�os, jak i
imponuj�cy mundur. Stra�nik przy wej�ciu (w kr�tkich lederhosen)
zasalutowa� mu i nawet nie pr�bowa� mi� zatrzyma�.
W jednej chwili znalaz�em si� w ogromnej hali, dziele tego samego
germa�skiego geniuszu budowlanego, kt�ry ostatnio zadziwi� �wiat
autobahnem. Sklepiony metaliczny sufit l�ni�cy jak lustro odbija� z
po�yskliwymi zniekszta�ceniami ka�dy szczeg� z do�u. Zobaczy�em w nim
ceramiczn� pod�og�: du�e p�yty tworzy�y olbrzymi obraz ma�ego samochodu,
kt�ry rozs�awi� przemys� niemiecki na �wiecie. Za pomoc� sztuki nie
mniej imponuj�cej ni� bogactwo i si�a, kt�re pozwoli�y wznie�� ten
ogromny budynek na terenach wystawowych w ci�gu kilku tygodni, na
mozaice za szyb� wida� by�o twarz kierowcy tego auta - nie wyra�nie,
lecz przez mgie�k�, tak jak przechodzie� m�g�by widzie� twarz kierowcy,
kt�ry go za chwil� przejedzie. By�a to, oczywi�cie, twarz Adolfa Hitlera.
Po jednej stronie hali, na podwy�szeniu, siedzieli "klienci",
starannie dobrani przedstawiciele sfer gospodarczych i politycznych,
kt�rzy b�d� mieli szcz�cie obejrze� samego przyw�dc� narodu
niemieckiego demonstruj�cego osobi�cie Ludowy Samoch�d. Na prawo, na
znacznie ni�szym podwy�szeniu, siedzieli przedstawiciele prasy, �atwi do
rozpoznania dzi�ki swoim aparatom fotograficznym i notatnikom oraz
nonszalanckim, czasem z lekka obszarpanym strojom. To w kierunku tej
w�a�nie grupy Herr Goering �mia�o mnie poprowadzi� i wkr�tce
zidentyfikowa�em (mog� chyba zgodnie z prawd� powiedzie� "w p� drogi")
cz�owieka, o kt�rym m�wi� mi na zewn�trz.
Siedzia� w ostatnim rz�dzie i wydawa�o si�, �e jakby wy�ej ni� inni;
brod� opar� na d�oniach, kt�re z kolei obejmowa�y r�czk� laski. Jego
charakterystyczna twarz, okr�g�a i rumiana, mia�a w sobie co�
niemowl�cego i buldogowatego zarazem. Wyczuwa�o si� tutaj niewinno�� i
niezm�con� rado�� �ycia po��czone z odwaga, dla kt�rej kapitulacja nie
jest w zwyk�ym sensie nie do pomy�lenia, ale w praktyce nigdy nie bywa
rozwa�ona. Jego obranie by�o kosztowne, ale znoszone, i mo�na by wzi��
go za lokaja donaszaj�cego ubranie pana, gdyby nie fakt, �e le�a�o na
nim tak idealnie, i gdyby nie to co�, co m�wi�o, �e ten cz�owiek nie
mo�e by� niczyim s�ug�, mo�e z wyj�tkiem kr�la.
- Herr Churchill - powiedzia� Goering - przyprowadzi�em panu
przyjaciela.
Uni�s� g�ow� znad laski i zmierzy� mnie bystrymi, niebieskimi oczami.
Pa�skiego - spyta� - czy mojego?
- Jest du�y i mo�emy si� nim podzieli� - odpar� Goering swobodnie. -
Teraz jednak zostawiam go panu.
Cz�owiek siedz�cy obok Churchilla przesun�� si� i usiad�em na jego
miejscu.
- Nie jest pan ani dziennikarzem, ani str�czycielem - zahucza�
Churchill. - Nie jest pan dziennikarzem, bo znam ich wszystkich, a
str�czyciele znaj� mnie, albo tak twierdz�. Ale poniewa� nie s�ysza�em,
�eby ten cz�owiek lubi� kogo�, kto nie jest str�czycielem, albo, �eby
by� mi�y dla kogo�, kto nie jest dziennikarzem, to musz� spyta�, jak pan
to u diab�a zrobi�?
Zacz��em opisywa� nasz� gr�, ale po jakich� pi�ciu minutach przerwa�
mi jegomo�� siedz�cy przede mn�, kt�ry nie ogl�daj�c si� szturchn�� mnie
�okciem i powiedzia�: - Idzie.
Do hali wszed� kanclerz i mi�dzy rz�dami Sturmsachbearbeiters (jak
nazywano elitarne si�y sprzedawc�w), sztywno i energicznie zmierza� ku
�rodkowi pomieszczenia: Z balkonu, pi��dziesi�t st�p nad naszymi g�owami
orkiestra zagra�a Deutschland, Deutschland ober alles z tak� werw�, �e
ba�em si� o ca�o�� budowli, podczas gdy ameryka�ski sprawozdawca w
pobli�u wykrzykiwa� do moich rodak�w po drugiej stronie Atlantyku, �e
Herr Hitler jest tutaj, �e w�a�nie teraz, z godn� zazdro�ci niemiecka
punktualno�ci� zbli�a si� do miejsca, w kt�rym powinien teraz by�.
Niespodziewanie przez d�wi�ki muzyki przedar� si� wysoki, skrzekliwy
odg�os i muzyka urwa�a si� raptownie, jakby kto� nakry� orkiestr�
kloszem. Odg�os powt�rzy� si� i t�em widz�w zacz�� si� rozdziela� jak
wysoka trawa, przez kt�r� zbli�a si� jeszcze niewidoczne zwierz�.
Jeszcze jeden skrzek i ostatnie osoby, szcz�liwcy stoj�cy na samym
skraju wydzielonej przestrzeni, na kt�rej kanclerz mia� dokona�
prezentacji, rozdzielili si� i ujrzeli�my, �e "zwierz�ciem" by� ma�y,
kanarkowo��ty Ludowy Samoch�d. Kanclerz zbli�y� si� do wyznaczonego
punktu z jednej strony w tym samym czasie, kiedy samoch�d podjecha� z
drugiej. Jego powolny, prosty szlak w po��czeniu z jasnym kolorem
sk�ada�y si� na obraz osobowo�ci jednocze�nie uleg�ej i �ywej, mi�ej i
zasadniczo pos�usznej.
Dok�adnie na wprost podwy�szenia dla znakomito�ci spotkali si� i
zatrzymali. Ludowy Samoch�d zn�w zatr�bi�, trzy odmierzone nuty,
kanclerz pochyli� si�, u�miechn�� (prawie czaruj�co, tak to by�o
niespodziewane) i poklepa� mask� samochodu. Drzwi otworzy�y si� i
wysiad�a jasnow�osa m�oda Niemka w wdzi�cznym ludowym stroju. By�a dosy�
wysoka, a jednak, jak wszyscy widzieli, siedzia�a przed chwil� w
samochodzie ca�kiem wygodnie. Pos�a�a ca�usa znakomitym go�ciom, dygn�a
przed Hitlerem i wycofa�a si�; teraz mia� si� zacz�� w�a�ciwy pokaz.
Nie b�d� nudzi� czytelnik�w powtarzaniem szczeg��w, kt�re tak dobrze
znaj� nie tylko z kronik towarzyskich "Timesa", lecz tak�e z licznych
czasopism popularnych. To, �e lady Wodberry zebra�a oklaski za
objechanie ty�em ca�ej przestrzeni pokazu jest faktem chyba a� za dobrze
znanym. Historia o tym, jak sir Henry Braithewaite dowiedzia� si�, �enie
umie prowadzi� dopiero, kiedy usiad� za kierownic�, jest chyba nie mniej
s�awna. Wystarczy powiedzie�, �e Niemcy odnosi�y sukces; znakomito�ci
by�y zachwycone, prasa i t�um widz�w �yczliwe. Nikt nie podejrzewa�, �e
dopiero po zako�czeniu pokaz�w na scen� mia�a wkroczy� Historia. Wtedy
to Herr Hitler podj�� jedn� z tych niespodziewanych i absolutnie
nie-przewidzianych intuicyjnych decyzji, z kt�rych s�ynie. (Przychodzi
na my�l cho�by rozkaz wydany z Berchtesgaden w czasie, kiedy nikt si�
tego nie spodziewa� i kiedy wszyscy komentatorzy uwa�ali, �e Niemcy,
przynajmniej przez jaki� czas zajm� si� umacnianiem zdobytych pozycji
ekonomicznych w Europi Wschodniej i gdzie indziej, rozkaz g�osz�cy, �e
wszystkie egzemplarze Ludowego Samochodu sprzedane w miesi�cach maju,
czerwcu i lipcu maj� by� na koszt firmy wyposa�one w Nordyckie Opony.)
Po utytu�owanych go�ciach Herr Hitler zwr�ci� si� do miejsc prasowych i
zaoferowa� pr�b� samochodu ka�demu dziennikarzowi, kt�ry zechce wyst�pi�.
Propozycja, jak powiedzia�em, by�a adresowana do wszystkich
przedstawicieli prasy, ale nie by�o w�tpliwo�ci - nie mog�o by�
w�tpliwo�ci - do kogo w gruncie rzeczy by�o to m�wione. Te oczy p�on�ce
fanatyczn� energi� i duma naturalna u kogo�, kto przewodzi pot�nej
organizacji przemys�owej, skierowane by�y na jedno spokojne oblicze.
Cz�owiek ten wsta� i powoli, nie m�wi�c ani s�owa, p�ki nie znalaz� si�
twarz� w twarz z najpot�niejszym cz�owiekiem w Europie, poszed� przyj��
wyzwanie. Zawsze b�d� pami�ta� spos�b, w jaki wydmuchn�� dym z cygara i
powiedzia�: - Zdaje si�, �e to jest samoch�d?
Hitler skin�� g�ow�.
- A pan - powiedzia� - zdaje si� nale�a� kiedy� do naczelnego
dow�dztwa tego kraju. To pan jest Herr Churchill?
Churchill przytakn��.. - W czasie Wielkiej Wojny - powiedzia� cicho -
mia�em zaszczyt przez jaki� czas zajmowa� stanowisko w admiralicji.
- W tym czasie - powiedzia� w�dz Niemiec - ja by�em kapralem w armii
Kajzera. Nie spodziewa�bym si�, �e spotkam pana jako dziennikarza.
- By�em dziennikarzem, zanim zacz��em zajmowa� si� polityk� -
poinformowa� go Churchill spokojnie. - Jako w�drowny korespondent
podczas wojny burskiej. Teraz wr�ci�em do starego zawodu, jak przysta�o
dymisjonowanemu politykowi.
- Ale nie podoba si� panu m�j samoch�d?
- Obawiam si� - powiedzia� Churchill z niezm�conym spokojem - �e
jestem beznadziejnie uprzedzony do rzeczy wyprodukowanych
niedemokratycznie, w ka�dym razie na u�ytek ludzi �yj�cych w demokracji.
My, Brytyjczycy, te� produkujemy sw�j ma�y samoch�d, wie pan, Centuriona.
Do tego czasu miejsca siedz�ce opustosza�y. Wszyscy, do ostatniego
cz�owieka, nie tylko dziennikarze, ale i osobisto�ci, zebrali si� wok�
tych dw�ch (�wiadomie m�wi� o dw�ch, bo wielko�� pozostaje wielko�ci�
nawet pozbawiona urz�du) olbrzym�w. Chwila by�a pe�na napi�cia, kt�re
pewnie jeszcze by wzros�o, gdyby nie nag�e zamieszanie. Zanim Churchill
zd��y� odpowiedzie�, us�yszeli�my sycz�ce d�wi�ki japo�skiego j�zyka i
jeden z miniaturowych samochod�w Imperium Wschodz�cego S�o�ca zbli�y�
si�, jakby chcia� przejecha� pod ��tym Ludowym Samochodem (na co by�
jednak za du�y), ale skr�ci� w lewo i z powrotem znikn�� w t�umie. Nie
wiem, czy to by�o szale�stwo, czy natchnienie, ale na widok tego
p�dz�cego samochodziku krzykn��em. - Mo�e zrobimy zawody!
Churchiil bez chwili zw�oki popar� mnie.
- S�usznie. Z tego, co s�yszymy o tej niemieckiej maszynie, nazywacie
j� rajdowym mistrzem.
Hitler kiwn�� g�ow�.
- Ja, jest bardzo szybki jak na tak ma�y i tani w�z. Mo�emy si�
�ciga�, je�eli chcecie. - By�o to powiedziane z pozornym spokojem, ale
zauwa�y�em, jak pewnie wielu innych, �e miesza� s�owa angielskie i
niemieckie.
Rozleg� si� podniecony szmer i komentarze, ale Churchill uciszy� je
podnosz�c cygaro.
- Mam pewien pomys� - powiedzia�. - Nasze samochody nie by�y budowane
z my�l� o wy�cigach.
- Wycofuje si� pan? - spyta� Hitler. U�miechn�� si� i w tej chwili
nienawidzi�em go.
- Chcia�em powiedzie� - ci�gn�� Churchill - �e pojazdy tej wielko�ci
s� pomy�lane jako �rodek transportu miejskiego, dostosowany do
parkowania i jazdy w warunkach ruchu miejskiego - tego niedocenionego
bohaterstwa, za pomoc� kt�rego przeci�tny Anglik zarabia na chleb.
Proponuj�, �eby na torze otaczaj�cym tereny wystawowe zbudowa� tras�
odtwarzaj�c� faktyczne warunki jazdy, w jakich porusza si� przeci�tny
obywatel brytyjski - i �eby wsp�zawodnicz�cy kierowcy musieli parkowa�
na przyk�ad co sto jard�w. Po�owa trasy mog�oby na�ladowa� ruch w
centrum Londynu, a druga w dzielnicy podmiejskiej. S�dz�, �e m�g�bym
nam�wi� Japo�czyk�w, �eby za�atwili nam ruch uliczny swoimi
automatycznymi samochodami.
- Zgoda! - powiedzia� natychmiast Hitler. - Ale to pan ustali�
wszystkie zasady. Teraz my, Niemcy, wprowadzimy jedn� zasad�. Ruch
b�dzie prawostronny.
- Tutaj, w Brytanii - powiedzia� Churchil - je�dzimy lew� stron�.
Chyba pan wie.
- My, Niemcy, je�dzimy praw� stron� i jazda lew� stron� stawia�aby
nas w niekorzystnej sytuacji.
- W�a�ciwie - powiedzia� Churchill powoli - zastanawia�em si� nad tym
i mam nast�puj�c� propozycj�. Po jednej stronie toru niech b�d� sklepy,
zaparkowane ci�ar�wki i autobusy. Druga b�dzie ods�oni�ta dla widz�w.
Wy, Niemcy, jad�c praw� stron�, okr��ycie tor zgodnie z ruchem wskaz�wek
zegara, a kierowcy brytyjscy lew� stron�...
- Pojad� w drug� stron� - wykrzykn�� Hitler. - I w �rodku b�dzie
zerstorend gewalt!
- Korek drogowy - przet�umaczy� spokojnie Churchill. -Chyba si� pan
nie boi?
Wkr�tce ustalono dat�, dok�adnie w dwa tygodnie od dnia, w kt�rym
wyzwanie zosta�o rzucone i przyj�te. Japo�czycy zgodzili si� pozorowa�
ruch uliczny swoimi zrobotyzowanymi samochodami, a kierownictwo wystawy
urz�dzi� sztuczna ulic� na torze otaczaj�cym ekspozycje. Nie musz�
m�wi�, �e podniecenie by�o ogromne; ameryka�ska firma Movietone News
przys�a�a a� trzy ekipy do filmowania wy�cigu, a by�o te� kilka
brytyjskich towarzystw filmowych. W wyznaczonym dniu podniecenie dosz�o
do zenitu i oceniano, �e wp�acono przesz�o trzy miliony funt�w
bukmacherom, kt�rzy dawali trzy do dw�ch na Niemc�w.
Poniewa� zasady (ustalone g��wnie przez pana Churchilla) wy�cigu i
dzia�ania automatycznych woz�w japo�skich by�y istotne, a - w ka�dym
razie - zainteresuj� mi�o�nik�w gier logicznych, pozwol� sobie pokr�tce
je om�wi�. Japo�czykom wyja�niono, �e ich samochody maj� pozorowa�
normalny ruch uliczny. Dziesi�� sterowanych radarem woz�w skierowano
(pocz�tkowo) do "podmiejskiej" cz�ci toru (start dla Niemc�w, meta dla
zespo�u brytyjskiego), a pi��dziesi�t mia�o je�dzi� w cz�ci
"�r�dmiejskiej". Wzd�u� toru wyznaczono osiemdziesi�t miejsc do
parkowania i operatorzy - kt�rzy mogli obserwowa� ca�y tor z platformy
widokowej na wie�y sterowc�w - mieli parkowa� na nich wozy przez
pi�tna�cie sekund i jecha� do nast�pnego wolnego miejsca wed�ug
nast�puj�cej regu�y: je�eli miejsce do parkowania znajdowa�o si� w
sektorze �r�dmiejskim, mia�o "warto��" punktow� r�wn� jego rzeczywistej
odleg�o�ci od samochodu, co okre�la�o si� licz�c zielone linie
namalowane w poprzek toru co pi�� jard�w - natomiast miejsca do
parkowania w sektorze podmiejskim mia�y "warto��" o dwa punkty wi�ksz�.
W ten spos�b "ruch" �r�dmiejski by� faworyzowany. Uczestnicz�cy w
wy�cigu kierowcy niemieccy i brytyjscy mieli obowi�zek parkowa� na
ka�dym wolnym miejscu przy trasie, ale w odr�nieniu od woz�w japo�skich
mogli rusza� natychmiast po zaparkowaniu. Mi�dzy miejscami do parkowania
sta�y pojazdy wypo�yczone na t� okazj� przez handel i publiczno��, a
szereg firm londy�skich wznios�o frontony budynk�w podobnych do
dekoracji filmowych po stronie przeciwnej do publiczno�ci.
Musz� przyzna�, �e nie powstrzyma�em si� od wykorzystania mojej
przelotnej znajomo�ci z panem Churchillem, w celu uzyskania wst�pu na
paddock, �e tak powiem, w dniu wy�cigu. By� to pi�kny dzie�, jeden z
tych wczesnych wiosennych dni, kt�rymi s�usznie szczyci si� zachodnia
Anglia, czu�em si� znakomicie i przepe�niano mnie zadowolenie z siebie.
Moja gra z Lonsburym rozwija�a si� znakomicie; wykorzystuj�c sugestie
Goeringa zaj��em jedn� z najsilniejszych w�o�ci Lansbury'ego (Francj�) w
czterech zaledwie ruchach i czu�em, �e tylko up�r powstrzymuje go od
poddania si�. Zrozumia�e wi�c, �e kiedy dostrzeg�em pana Churchilla
�piesz�cego w moim kierunku z cygarem ,zaci�ni�tym mi�dzy z�bami i w
starym hombburgu naci�gni�tym prawie na uszy, powita�em go swoim
najszerszym u�miechem. Podszed� do mnie i powiedzia�:
- Pan jest przyjacielem Goeringa, prawda? Widz�, �e s�ysza� pan ju� o
naszych kierowcach.
Powiedzia�em mu, �e nic nie wiem.
- Przyprowadzi�em pi�ciu kierowc�w wy�cigowych, kt�rzy si� zg�osili,
ale Hunowie zaprotestowali. Powiedzieli, �e ich kierowcami b�d�
Sturmsachbearbeiters, i �e to niesportowo wystawia� przeciwko nim
zawodowc�w. Zarz�d wystawy przyzna� im racj� i teraz musz� dobra�
improwizowan� reprezentacj� Anglii. Z samych a motor�w, nie mog� im
obieca� nic tylko krew, wysi�ek, pot i �zy, a ci przekl�ci esesmani s�
prawie na poziomie zawodowc�w. Mam trzech ludzi, ale wci�� brak mi
jednego, nawet je�eli sam wezm� udzia�...
Przez chwil� patrzyli�my na siebie.
- Nigdy nie uczestniczy�em w wy�cigu, ale wszyscy znajomi twierdz�,
�e je�d�� za szybko i wyszed�em ca�o z wielu wypadk�w. Mam nadzieje, �e
nie uzna pan mojej znajomo�ci z Herr Goeringiem za co�, co mog�oby
sk�oni� mnie do odst�pienia od fair play, gdybym wystartowa� w barwach
Anglii!
- Oczywi�cie, �e nie. - Churchill wyda� policzki. - Jest pan wi�c
kierowca, tak? Czy mog� spyta�, jaki pan ma w�z?
Powiedzia�em mu, �e Centuriona, model, kt�ry mia� by� u�yty przez
zesp� brytyjski. Co� w jego spojrzeniu i sposobie, w jaki poci�gn��
cygaro, zdradzi�o mi, �e przejrza� moje k�amstwo i �e je zaaprobowa�.
Pragn��bym, �eby moje niewprawne pi�ro mog�o odda� sprawiedliwo��
wy�cigowi, ale to niemo�liwe. Wraz z pozosta�� czw�rk� - a by� w niej i
pan Churchill - czeka�em z zapuszczonym silnikiem na brytyjskiej linii
startowej. Za naszymi plecami, ty�em do nas, sta�o pi�ciu niemieckich
Sturmsachbearbeiters, w swoich Ludowych Samochodach. Przed nami
rozci�ga�a si� do z�udzenia dok�adna imitacja londy�skiej ulicy, na
kt�rej miniaturowe japo�skie samochodziki ju� kr�ci�y si� w narastaj�cym
chaosie.
Rozleg� si� sygna� startowy. I wsszystkie samochody wystrzeli� do
przodu. Parkuj�c po raz pierwszy sw�j ma�y pojazd mia�em �wiadomo��, �e
Niemcy, kt�rzy zaczynali od podmiejskiej
cz�ci trasy, znajduj� dwa albo i trzy miejsca na nasze jedno. Trzask
zgniatanych b�otnik�w, wybuchy z�ego humoru, a ja my wszyscy -
jechali�my i parkowali�my, jechali�my i parkowali�my, a� wydawa�o si�,
�e robimy to od pocz�tku �wiata. Ko�nierz koszuli mia�em mokry od potu,
czu�em, jak na d�oniach robi� mi si� p�cherze i nagle zobaczy�em jakie�
trzydzie�ci jard�w przed sob� drzewko w cebrzyku i fronton na�laduj�cy
nie sklep w �r�dmie�ciu, ale podmiejsk� will�. I wtedy dosz�o do mnie -
by�o to tak, jakby kto� poda� mi kieliszek zimnego szampana - �e nie
spotkali�my dot�d Niemc�w. Nie spotkali�my ich dot�d, a p�metek by� tu�
tu�. Wiedzia�em, �e ju� zwyci�yli�my.
C� m�wi� o dalszym ci�gu wy�cigu? Przejechali�my oko�o dwustu jard�w
sektora podmiejskiego, zanim ujrzeli�my pochy�� mask� pierwszego
Volkswagena. M�j samoch�d przyjecha� ostatni - w zespole brytyjskim -
ale pi�ty w klasyfikacji og�lnej, co oznacza�o, �e Brytyjczycy odnie�li
bezapelacyjne zwyci�stwo. Stali�my si� idolami publiczno�ci(nawet ja), a
kiedy kanclerz Hitler wybieg� na tor, �eby zbeszta� kt�rego� ze swoich
kierowc�w i zosta� potracony przez jedn� z japo�skich zabawek, niemiecki
Ludowy Samoch�d straci� wszelkie szanse w anglosaskim �wiecie. Osoby,
kt�re ju� wp�aci�y zadatek, ��da�y zwrotu pieni�dzy i pierwsze statki
wioz�ce Ludowe Samochody do Londynu (Hitler kaza� im wyruszy� zawczasu,
chc�c wykorzysta� sukces, kt�rego by� tak pewien) nie zosta�y
roz�adowane. O ile wiem, ich �adunek zosta� p�niej sprzedany po
obni�onej cenie w Maroku.
Zdaj� sobie spraw�, �e wszystko to jest znane czytelnikom prasy, ale
- jak sadz� - jestem w stanie doda� postscriptum, kt�re powinno
szczeg�lnie zainteresowa� wszystkich mi�o�nik�w gier.
Jak ju� wspomnia�em, wyja�ni�em panu Churchillowi zasady gry,
opracowanej przeze mnie i Lansbury'ego, kiedy czekali�my na rozpocz�cie
pokazu Ludowego Samochodu i nawet obieca�em mu pokaza� jak gramy, gdyby
zechcia� zajrze� do mojego mieszkania, co te� uczyni�, chocia� dopiero w
par� tygodni po wy�cigu. Pokaza�em mu nasz� plansz� i �a�owa�em, �e nie
mog� zademonstrowa� mu gry w toku, ale w�a�nie zako�czyli�my rozgrywk�,
kt�r� (Wielk� Wojn� uznali�my za pierwsz�) nazwali�my Drug� Wojn� �wiatow�.
- Pan zapewne wygra� - powiedzia� Churchill.
- Nie, przegra�em, ale poniewa� by�em Niemcami, nie sprawi to panu
zawodu. Zreszt� wol� wygra� jeden wy�cig z prawdziwymi Niemcami, ni�
wszystkie gry, w jakie kiedykolwiek zagram z Lansburym.
- Tak - powiedzia�. - Nigdy tak wielu nie zawdzi�cza�o panu tak
wiele. Tak mi si� przynajmniej wydaje.
Co� w jego u�miechu obudzi�o moje podejrzenie. Przypomnia�em sobie
podobny wyraz twarzy u Lansbury'ego (u�wiadomi�em to sobie dopiero
p�niej), kiedy mnie przekona�, �e zamierza dokona� inwazji Europy w
Grecji i nie wytrzyma�em.
- Czy ten wy�cig by� uczciwy? - spyta�em. - Chc� powiedzie�, �e
posz�o nam dziwnie �atwo.
- Nawet pan - zauwa�y� Churchill - pobi� najlepszych niemieckich
kierowc�w.
- Wiem - powiedzia�em. -
To w�a�nie daje mi do my�lenia.
Rozsiad� si� w najwygodniejszym fotelu i zapali� nowe cygaro.
- Wpad�em na ten pomys� - powiedzia� - kiedy ta diabelska japo�ska
maszyna omal nie wpad�a na nas podczas mojej rozmowy z Hitlerem. Pami�ta
pan!
- Oczywi�cie. Czy chodzi panu o pomys� wykorzystania japo�skich
samochod�w do symulacji ruchu?
- Nie tylko. Te rzeczy s� mo�liwe dzi�ki najnowszemu wynalazkowi -
tranzystorom. Czy orientuje si� pan w zasadzie dzia�ania tranzystora?
Powiedzia�em, �e z tego, co wyczyta�em, jest to ma�a p�ytka materia�u
przewodz�cego pr�d tylko w jedn� stron�.
- W�a�nie. - Churchill wydmuchn�� k��b dymu. - Co znaczy, �e w tym
materiale elektronom �atwiej jest si� porusza� w jednym kierunku ni� w
przeciwnym. Czy to nie jest zadziwiaj�ce? Wie pan, na czym to polega?
Przyzna�em, �e nie wiem.
- Ja te� nie wiedzia�em, p�ki nie przeczyta�em artyku�u w pi�mie
"Nature", jaki� tydzie� czy dwa przed spotkaniem z Hitlerem. Ci bystrzy
ch�opcy, kt�rzy to robi�, bior� german - mo�e te� by� krzem, chocia�
tranzystor dzia�a w�wczas nieco inaczej - w bardzo czystej postaci, a
nast�pnie dodaj� do niego r�ne zanieczyszczenia. Oczywi�cie robi� to
bardzo starannie. Je�eli, na przyk�ad, doda� nieco antymonu, uzyskuje
si� materia�, kt�ry zawiera wi�cej elektron�w ni� jest dla nich miejsc i
kr��� w nim wolne elektrony. Jest inny rodzaj zanieczyszczenia, bor,
kt�ry sprawia, �e materia� ma wi�cej miejsc dla elektron�w ni�
elektron�w. Specjali�ci nazywaj� te miejsca dziurami, ale ja nazwa�bym
je miejscami do parkowania. A tranzystor uzyskuje si� sk�adaj�c ze sob�
takie dwa rodzaje materia�u.
- Czy chce pan powiedzie�, �e nasz tor by�...
Churchill kiwn�� g�ow�. - Odrzucaj�c drobne nie�cis�o�ci
terminologiczne, tok. By� to wielki tranzystor - mo�e prymitywny, ale
wielki. We�my teraz prawdziwy tranzystor. Co si� dzieje w miejscu
z��czenia dw�ch materia��w? Ot� masa elektron�w z tej cz�ci, kt�ra ma
ich nadmiar, zmierza do tej, kt�ra ma nadmiar wolnych miejsc, rozumie pan?
- A wi�c je�eli samoch�d - chcia�em powiedzie� elektron - pr�buje
porusza� si� w druga stron�, z tej cz�ci, kt�ra ma wi�cej miejsc...
- Jest mu trudniej. Niech mnie pan nie pyta dlaczego, nie jestem
elektrykiem, ale pewne aspekty tej sprawy s� oczywiste nawet dla tak
prostego komentatora politycznego jak ja. Jednym z nich jest, �e
wspomniany elektron p�ynie jakby pod pr�d.
- A my jechali�my z pr�dem.
Je�eli zgodzi si� pan, �eby�my dali spok�j elektronom.
- Prosz� bardzo. Z ulg� porzuc� wzburzone morze przyczyn i teorii dla
twardego gruntu skutk�w i fakt�w. Tak, jechali�my, mo�na powiedzie�, z
pr�dem. Mo�e zauwa�y� pan te� �e jad�c od strony �r�dmiejskiej, gdzie
znajdowa�a si� wi�kszo�� woz�w japo�skich, wywo�ywali�my fal� id�c�
przed nami. Poniewa� my zajmowali�my wolne miejsca, one w poszukiwaniu
miejsc do parkowania by�y przyci�gane w stron� Niemc�w, a taka fala
porusza si�, oczywi�cie, szybciej ni� poszczeg�lne samochody.
Specjalista od tranzystor�w powiedzia�by pewnie, �e maj�c podobne
�adunki, odpychali�my je.
- Ale w ko�cu skupi�yby si� mi�dzy dwoma zespo�ami, pami�tam, �e by�o
ich najwi�cej tam, gdzie mijali�my si� z Niemcami.
- S�usznie. A kiedy to nast�pi�o, nie mia�y ju� powodu, �eby ucieka�
przed nami - Niemcy ju� te� je odpychali, je�eli pan chce - i w�wczas
zasada (moja regu�a warto�ci miejsca parkingowego, je�eli pan pami�ta)
przyci�gn�a je z powrotem do cz�ci �r�dmiejskiej, gdzie biedni Hunowie
zn�w mieli z nimi troch� k�opot�w, podczas gdy my pod��ali�my do mety.
Siedzieli�my przez chwil� w milczeniu i wreszcie powiedzia�em:
- Nie by�o to mo�e zbyt uczciwe, ale ciesz� si�, �e pan to zrobi�.
- Nieuczciwo�� - powiedzia� lekko Churchill - polega na �amaniu
regu�, na kt�re kto� przynajmniej przez implikacj� przysta�. Ja
natomiast zaproponowa�em zasady, kt�re uzna�em za korzystne, a to jest
dyplomacja. Czy pan tak nie robi, kiedy pan przyst�puje do gry? - Tu
spojrza� na map� �wiata. - Widz�, �e wypali� pan sobie dziur� na planszy.
- A, to - powiedzia�em. - To Lansbury'emu wysypa� si� pod koniec gry
popi� z fajki. Kosztowa�o nas to dwa miasta na po�udniu Japonii. .
- Lepiej uwa�ajcie, �eby nast�pnym razem nie spali� ca�ej planszy.
Ale m�wi�c o Japo�czykach, czy s�ysza� pan, �e chc� rzuci� na rynek
w�asny samoch�d? Zyskali taka reklam� w zwi�zku z wy�cigiem, �e nadaj�
mu nazw�, kt�ra publiczno�ci b�ddzie si� kojarzy� z angielski s�owem
"toy" - zabawka, od tych samochod�w-zabawek, kt�re tu prezentowali.
Spyta�em go, czy to wed�ug niego oznacza, �e Anglia b�dzie musia�a
odeprze� inwazj� japo�sk�, na co odpowiedzia�, �e pewnie tak, ale �e my,
Amerykanie, b�dziemy mie� z nimi wcze�niej do czynienia, bo s�ysza�, �e
pierwsze samochody japo�skiej produkcji ju� s� wy�adowywane w Pearl Harbor.
Wkr�tce potem wyszed� i nie sadz�, �ebym kiedy� jeszcze mia�
przyjemno�� go spotka�. Ale to jeszcze nie koniec mojej opowie�ci.
Czytelnicy tego pisma z przyjemno�ci� zapewne przyjm� wiadomo��, �e
Lansbury i ja wkr�tce rozpoczniemy now� gr�, kt�ra z konieczno�ci
b�dziemy my prowadzi� korespondencyjnie, jako �e wkr�tce opuszczam
Angli�. W naszej nowej walce Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Chiny
b�d� si� zmaga� ze Zwi�zkiem Radzieckim, Polsk�, Rumuni� i innymi
pa�stwami wschodnioeuropejskimi. Poniewa� trudno sobie wyobrazi�
przyzwoita wojn� bez Niemiec, a Lansbury nie chcia� si� zgodzi�, �eby
zn�w przypad�y mnie, postanowili�my podzieli� je mi�dzy nas. Spr�buj�
pami�ta� ostrze�enie pana Churchilla, ale i m�j przeciwnik, i ja
jeste�my na�ogowymi palaczami.
Z powa�aniem
�Nieznany �o�nierz"
Od Redakcji. Nie chc�c zdradza� nazwiska autora tej interesuj�cej
korespondencji podpisanej pseudonimem �Nieznany �o�nierz", mo�emy chyba
ujawni�, �e jest ameryka�skim oficerem pochodzenia niemieckiego, nie
pierwszej ju� m�odo�ci, ale jednak za m�odym, �eby wzi�� udzia� w
Wielkiej Wojnie, cho� podobno by� tego bardzo blisko. Obecnie �Nieznany
�o�nierz" zwi�zany jest z ameryka�sk� ambasad� w Londynie, ale poniewa�
nie s�dzi, �eby jego kraj u�y� swoich si� zbrojnych za jego �ycia,
zamierza zrezygnowa� z kariery wojskowej, wr�ci� do rodzinnego Kansas i
otworzy� tam salon sprzeda�y Buicka. Powodzenia, Dwight.