3967

Szczegóły
Tytuł 3967
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3967 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3967 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3967 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Urszula Kozio� OSOBNEGO SNY I PRZYPOWIE�CI (wyborek) Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 Sen poza sennikami Kto� Osobny �ni�, �e by� pi�k�. Dwie dru�yny gra�y Osobnym w palanta lub w inn� gr� stosown� na temat doktorskiej rozprawy jakiego� przedstawiciela �wiata nauki (niestety, nieobecnego we �nie). Osobny �ni�, �e by� w�asno�ci� dru�yny w liliowych majtkach. Ale pomara�czowi wydzierali zuchwale liliowym Osobnego i zdobyt� pi�k� wymierzali liliowym razy. � Odczepcie si� ode mnie! � protestowa� Osobny, jednak�e nikt nie wdawa� si� w to, czy pi�ka mo�e mie� co� do powiedzenia. Liliowi, gdy odzyskiwali swoj� pi�k�, natychmiast pra�yli ni� w pomara�czowych. � Odczepcie si� ode mnie � protestowa� Osobny, ale nikt nie wdawa� si� w to, co te� pi�ka mo�e mie� do powiedzenia. Gra toczy�a si�. Rano, gdy Osobny otworzy� oczy, poczu�, �e uchodzi z niego powietrze. � Odczepcie si� ode mnie jedni i drudzy � mamrota�, jednak�e i tym razem nie us�yszano go, boisko bowiem by�o ju� gdzie indziej i inne ju� pi�ki dmuchano dla zawodnik�w, kt�rzy w dalszym ci�gu sposobili si� do gry w kr�tkich kolorowych majtkach. Osobny nie m�g� zatamowa� uchodz�cego ze� powietrza. Natomiast czu�, �e we �nie otar� si� mimo woli o filozofi�. 4.1969 Kolejny sen Osobnego � fuks Osobny �ni�, �e by� fuksem. Objawi� si� sobie jako wy�cigowy ogier, na kt�rego �aden Gap nie stawia�, poniewa� on nie dawa� gwarancji wygranej. Przy tym nie spos�b go by�o zupe�nie wyeliminowa� z gry ze wzgl�du na ten �ut nieobliczalno�ci, wyr�niaj�cy go irytuj�co spo�r�d pozosta�ych koni, kt�rych wszelkie narowy i zalety zosta�y przejrzy�cie skatalogowane. � To niebywa�e, na co taki ko� mo�e sobie pozwala� wobec nas � powiedzia� Gap. � Dajemy mu miejsce w stajni, ���b, tor, uprz��, stajennego ze zgrzeb�em, d�okeja i poklask, a ten nie tylko biega nadal tak, jak mu si� �ywnie podoba, ale jeszcze zam�cza nas �wiadomo�ci� dzikiej niespodzianki, kt�r� w ka�dej wszak chwili got�w nam sp�ata�. � W�wczas strac� ca�y maj�tek, nigdy nie stawiam na to zwichrowane bydl�! � sapn�� drugi. � Ani ja � dorzuci� trzeci Gap. � Nie, on nas zrujnuje! Jak mo�na tolerowa� w naszej stadninie konia, kt�ry depcze wszelkie prawid�a gry, kt�ry jest nieobliczalny, absolutnie wyzbyty hamulc�w i najprostszej przyzwoito�ci? � Zawsze twierdzi�em, �e hodowanie takich Osobnych to luksus � wycedzi� pierwszy. � Kt� nam zar�czy, co mu dzisiaj wpadnie do �ba. A nu� zacznie rwa� do przodu? A kto go obstawi�? Nikt. � Jednak�e Osobny nigdy nie zbacza�, on trzyma si� naszego toru, to wa�ne � wtr�ci� Gap milcz�cy a� dot�d. � Czy� nie jest prawdziw� ozdob� stajni? Niech wszyscy widz�, �e sta� nas nawet na luksus trzymania Osobnego. No c�, mo�e nas nie sta�? Gapy umilk�y. Teraz ozwa�y si� konie. � Jeste� ma�o ambitny, jeste� warcho� i nier�b � ofukn�a Osobnego klacz-faworytka, kt�ra przez ca�� noc poprzedzaj�c� biegi poci�a si� ze strachu, �e utraci sw�j laur. 5 � To nie ogier, to wypchana atrapa! � prychn�� nast�pny faworyt. � W nim nie p�ynie krew, tylko paku�y; oto ca�a prawda. Pozosta�e konie-marudery i by�e faworyty potakiwa�y chy�kiem. � Czemu milczysz? � naciera�a klacz. � Czemu nie chcesz by� pierwszy, co knujesz? � Niczego nie knuj� � odpar� Osobny � rozmy�lam tylko, czy �by� oznacza na pewno �by� pierwszym�. Konie zastrzyg�y uchem w ucho. � Ale� tu s� wy�cigi � rzek�a klacz wydymaj�c wargi. � Nie wiem, co to znaczy: wy�cig. Po prostu biegam. Kiedy biegn� po torze, zakre�lam nogami ko�o. A gdy unios� �eb, widz� jeszcze obszerniejsze ko�o widnokr�gu, lecz nie wiem kto je zakre�li�. Jeszcze wy�ej dostrzegam okr�g nieba i s�o�ce. My�l� o tym, dlaczego niekt�re rzeczy s� okr�g�e, a inne nie. Nasze cia�a np. s� wyd�u�one, stajnia jest prostok�tna, ���b jest prostok�tny i drzwi, i wrota, i kostka cukru tak�e. Nie umiem sobie odpowiedzie� na pytanie, kt�ry z tych kszta�t�w � ko�o czy prostok�t � jest doskonalszy. Dlatego zwalniam bieg. Zastanawiam si�. Por�wnuj�. M�g�bym was �atwo prze�cign��, ale wtedy kr�cej bym bieg� i nie spostrzeg�bym, �e istniej� kszta�ty tak bardzo r�ne od siebie, z kt�rych ka�dy chce by� doskona�y. � Phi, on by nas prze�cign��! � zar�a�a klacz. � Tak � odpar� Osobny. � Jeste�cie faworytami dlatego, �e ja wol� biega� wed�ug w�asnych regu�. Czy to nie dosy�? � Brednie! � kwikn�y konie. � Co on wygaduje, m�ciciel. Gardzi stajni�, bo nie jest okr�g�a. We �bie mu si� przewraca. Kala nasze ��oby. My ryjemy kopytami, a on buja w ob�okach. Odszczepieniec! Og�lne r�enie i wierzganie sta�o si� niezno�ne. � Dosy� tego furma�stwa. Z drogi! � krzykn�� Osobny i szarpn�� si� do przodu. Porwa�a go pusta przestrze�, w kt�r� wg��bi� si� samotnie, pozostawiaj�c daleko w tyle t�tent �cigaj�cego go stada. Oszo�omi� go p�d. Mkn�� bez �adnego wysi�ku tak daleko, jakby p�yn�� w powietrzu. Jego nogi, wyrzucone w ty� i do przodu, zdawa�y si� tworzy� jedn� lini� z rozci�gni�tym tu� nad ziemi� tu�owiem, a� odbiera�o si� wra�enie, �e ten ko� w og�le nie ma n�g, �e jest p�yn�cym przez powietrze okr�tem. Dopiero kiedy zary� w miejscu, na mecie, i w hamuj�cym przysiadzie wzbi� tylnymi kopytami grudy ziemi w powietrze, Gapy ockn�y si� z zachwytu i z nag�� furi� uzmys�owi�y sobie w�asn� przegran�. � Jak�e on �mia� biec tak, jak bieg�, �eby wygra� bez uprzedzenia. Kto go o to prosi�, �eby wygrywa�, skoro mia� tylko zdobi�? Kto go tu czeka�, kto si� nim mia� ucieszy�? Stan�� Osobny po jednej, a Gapy i konie po drugiej stronie. � To fuks! � m�wi� konie i Gapy. � Uda�o mu si�, ale tylko raz. Mo�e kiedy� jeszcze raz mu si� uda, ale to fuks, nie zawracajmy sobie nim g�owy. My mamy swoje wybrane konie, wybrane konie maj� swoje Gapy. My zakre�lamy swoim koniom tory i tempa. Wybrane konie nie zawodz� swoich Gap. Gapy dadz� swoim koniom kostk� cukru. �wiat jest okr�g�y, ale nie wiadomo gdzie si� zaczyna, a gdzie si� ko�czy. Stajnia jest prostok�tna, ale wiemy, jak do niej trafi�. Kostka cukru nie jest okr�g�a, ale jest s�odka i jest bli�ej ni� okr�g s�o�ca. Chod�my do naszej stajni, wr��my do przegr�d i ��ob�w. Gapy mog� polega� na swoich koniach, konie mog� polega� na swoich Gapach. Wszystko w porz�dku. Zbudziwszy si� Osobny spostrzeg�, �e le�y w prostok�tnym ��ku pod prostok�tn� po�ciel�. �ciany, sufit, pod�oga, ba, ca�y dom by� prostok�tny. Ksi��ki i p�ki, st�, szafy i biurko mia�y kszta�t prostok�tny. Okno, ramy, kuchenka gazowa, wanna, lod�wka i w�z te� by�y prostok�tne. Ale na zewn�trz pr�y� si� kr�g ziemi i nieba, a przestrze� kulista, nie zagrodzona �adnym wej�ciem ani wyj�ciem, trwa�a otwarcie. Osobny stan�� w drzwiach. 11.1969 6 Sen Osobnego o poecie i rzeczy irracjonalnej Osobny �ni�, �e by� wirusem; co� zupe�nie nieprawdopodobnego! Boskopodobny, bo � i niewidzialny go�ym okiem, i androgynny zarazem � by� tu i gdzie indziej, w tym i w tamtym, w g��bi i na powierzchni, niepochwytny a uchwycaj�cy, nieprzenikliwy a wnikaj�cy, wieczny i odwiecznie odradzaj�cy si�. S�owem � by� tym, kt�ry cho� mno�y siebie niesko�czenie, nie ubywa go, cho� dzieli siebie, przybywa go, cho� znika, pozostaje. Stawszy si� tym nawiedzi� sen poety, kt�ry zw�tpi� by� w�a�nie w istnienie rzeczy irracjonalnej. I � czy uwierzycie mi? Poeta �w kichn�� przez sen, s�owo daj�! 4.1970 Zezowata przypowie�� Osobnego W t�umie Gap, kt�re rzekomo mia�y do powiedzenia co� ku pokrzepieniu serc, taki panowa� tumult, �e by�o a� cicho od wzajemnego niedopuszczania si� do g�osu. Nic wi�c dziwnego, �e nikt nie zwraca� uwagi na Osobnego. Pr�no podnosi� palce, pr�no wierci� si� na sto�ku, wychyla�, podskakiwa�. Wszyscy � jak �ni� � czynili zreszt� to samo co on; z r�wnym skutkiem; to jest �adnym. A pokrzepienia serc jak nie by�o, tak nie by�o. Wtedy Osobny zrobi� zeza. Ale takiego zeza�tego zeza; zeza zez�w. Ach, c� to by� za zez! Nie znam Gapa, kt�ry nie zagapi�by si� na takiego zeza, kt�ry nie od-zezi�by go i wnikliwym u-zezieniem nie poczu� si� dog��bnie wzeziony w dzie�o pokrzepienia przezezuj�ce ze s��w Osobnego, kt�ry takim to fortelem dorwa� si� do g�osu. � Ot� � wyja�ni� Osobny po przebudzeniu � w�a�nie dlatego ho�duj� idei zezostwa; je�eli krzepi�cego s�owa nie spos�b wyrzec zwyczajnie, nale�y je uzezi�. 4.1970 Jawa i koszmarki Osobny �ni�, �e zosta� ptakiem � niebieskim; nawet nie by�o to takie trudne. Po prostu kilkakrotnie skrytykowa� ostro szefa i ten pod pierwszym pozorem zwolni� go z pracy. Inni szefowie nie mieli ochoty, ani obowi�zku zatrudni� Osobnego, kt�ry okaza� si� pyskatym krytykantem. I w ten to prosty spos�b Osobny zosta� paso�ytem. � Dlaczego nie pracujesz? � z�yma�y si� Gapy nachodz�c odt�d Osobnego w dowolnych porach. � Jak d�ugo masz zamiar si� jeszcze wa�koni�? Osobny biega� od urz�du do urz�du, ale na pr�no. Ilekro� na pytanie, co umie, odpowiada�, �e potrafi �ni� przypowie�ci, Gapy wybucha�y �miechem. � Patrzcie go, delikacik; czego te� mu si� zachciewa, a �opat� macha� nie �aska? I oto, gdy Gapy w szyderczym podskoku ju� sun�y ku niemu z kus�, barchanow� mantyl� i no�ycami, by go ostrzyc, ju�, ju�, gdy zaszeregowa�y go mi�dzy inne bure mantyle, ogolone �by i u�opatowione r�ce � poczciwa jawa nadbieg�a jak zwykle w sam� por� z odsiecz�, by go uwolni� z koszmaru, je�li si� nie myl�. 5.1971 7 Geneza pewnego niewypa�u Osobny �ni�, �e przyni�s� do Gapowni wiersz. � Co tu tak tyka? � spyta� Gap naczelny. � Wiersz. � Ale dlaczego on tak tyka? � Bo jest nastawiony na czas � wyja�ni� Osobny skromnie. � Bomba � zawyrokowa�y Gapy os�uchuj�c tykaj�cy wiersz. � Ale bomba! Jednak�e wystarczy�o �eby Gap-Saper pomajstrowa� chwil� przy tykaj�cym tek�cie, by rzekoma bomba zmieni�a si� natychmiast w nieszkodliwy, sflacza�y niewypa�. � Co widz� � zatar� r�ce naczelny Gap � czy�by Osobny uraczy� nas wreszcie papierowym budzikiem? � Ach, to Gap-saper wypu�ci� z niego czas � wymamrota� Osobny. Gapy przy�o�y�y skwapliwie ucho do wiersza i rzeczywi�cie us�ysza�y w jego �rodku przeci�g�y psyk; to w�a�nie wypuszczony czas uchodzi� zazwyczaj z podobnym psykiem ze s��w. � Ju� nie tyka! � og�osi� pierwszy Gap. � Niczego nie tyka! � Przesta� chodzi�! � zawo�a� drugi. � I obchodzi�! � przy�wiadczy� trzeci. � Znakomicie, teraz mo�emy go pu�ci� � zadecydowa� Gap naczelny i u�miechaj�c si� r o z b r a j a j � c o zaprosi� Osobnego do dalszej owocnej wsp�pracy. 5.1971 Noworoczny raport z Gapowni Na obszar Gapowni sk�adaj� si� trzy zasadnicze prowincje: Wyba�uchowo, Fanfolin i Pipid�w Denny, w kt�rych mieszkaj� odpowiednio rozmieszczeni Wyba�uchowie, Fanfole i Pipidzi. Stolic� ca�ej Gapowni jest Pipid�w Denny, ale o tym w nast�pnej relacji. Przybysza z zewn�trz uderza przede wszystkim tutejszy specyficzny moralnie klimat, nie tyle ostry i nie tyle �agodny, co zaduchliwy i w pierwszej chwili powoduj�cy zawroty g�owy, nudno�ci, tudzie� uczucie og�lnego zamroczenia, co po chwili staje si� nawet doznaniem przyjemnym, a nawet nieodzownym. Gapowie jest to lud kr�pego umys�u, przysadzistych uczu�, z wejrzeniem ukierunkowanym spode�bowo nawet w sytuacjach jak najbardziej kordialnych. Maj� silnie zakorzeniony zmys� smaku. Gdym ich uracza� redakcyjn� �Fenol�wk��, pili skwapliwie nie zaprzestaj�c si� przecie� wybrzydza� na �w likwor firmowy i w melancholijnym zapami�taniu powtarzali przy ka�dym �yku: �Iii... jednak to nie to samo co nasz barszcz�. Zgodnie z wielowiekow� tradycj� wi�kszo�� Gap�w nosi si� z cudzoziemska, oblegaj�c z bezprzyk�adn� cierpliwo�ci� nieliczne tubylcze komisy i salony Gaps-Bank�w. Na tym tle od kilkuset lat dochodzi do ostrych ideowych spor�w wewn�trznych, poniewa� w przeciwie�stwie do Wyba�uch�w i Fanfol�w Pipidzi g�osz�, �e wszelkie formy cudzoziemstwa ich mierz�. Gapowie bywaj� zazwyczaj � z winy specyficznego moralnie klimatu, kt�ry sprawia wra�enie, jak gdyby po prostu nie zosta� w por� przewietrzony � nieruchawi i ospali. Paznokci przycina� nie lubi�, natomiast pasjami strzyg� w�osy tak w�asne, jak cudze. Poniewa� strzy�enie w�os�w sta�o si� jedn� z nielicznych czynno�ci zdolnych wyrwa� Gap�w ze stanu przyrodzonej im apatii, rozwa�a si� obecnie projekt umieszczenia w godle pa�stwowym odpowiedniego wizerunku maszynki fryzjerskiej. Ale i na tym tle od kilkuset lat dochodzi do ostrych, bezkompromisowych star� ideowych, poniewa� Wyba�uchowie twierdz�, �e strzy�enie w�os�w powinno przebiega� od lewej do prawej strony g�owy, podczas gdy Fanfole i Pipidzi nieprzejednanie stoj� na stanowisku przeciwnym. 8 Przybysza z zewn�trz zadziwi� musi niebywa�y i raczej nieuzasadniony historycznie antagonizm narastaj�cy pomi�dzy mieszka�cami trzech prowincji, z kt�rych ka�da uwa�a siebie za rdzenn� kolebk� Gapowni, daj�c jednocze�nie do zrozumienia, �e mieszka�cy obu pozosta�ych prowincji stanowi� element nap�ywowy i przez to podejrzany. W nieskr�powanym obiegu kr��� tu takie narodowe porzekad�a, jak �Chc� spipidowa� nasz kraj�; �Zn�w si� co� zafanfoli�o�; �Wyba�uchem by� i Wyba�uchem zostanie�; �Nie fanfol, Fanfolu�; �Do Pipid�wy z tym�; �Pacho� z Fanfolina� i tak dalej. Specyficzno�� wigoru mieszka�c�w Gapowni charakteryzuje si� tym, �e po szybko wznosz�cej si� fazie wst�pnego o�ywienia nast�puje nag�e jego klapni�cie. Problemem tym zaj�a si� ostatnio specjalna komisja uczonych, kt�rym w toku licznych eksperyment�w uda�o si� wy�oni� z fazy wst�pnego o�ywienia Gap�w tak zwane �emocjony�, kt�re odpowiednio dozowane mog�yby zrewolucjonizowa� psychofizyczn� konstrukcj� mieszka�c�w Gapowni. Odkrycie to zosta�o przyj�te z entuzjazmem przez ca�y nar�d, kt�ry na znak swego poparcia dla nauki przyst�pi� do masowego i ju� w tej chwili na�ogowego za�ywania �emocjon�w�. Ale czym�e jest �emocjon�? Najpro�ciej m�wi�c, jest to bodziec lub � jeszcze lepiej � suma bod�c�w promieniuj�cych pobudzaj�co na psychofizyczne o�rodki pobudzanego. W stadium obecnym �emocjony� czerpie si� g��wnie z szerokiej sieci �emocjona��w� zainstalowanych zar�wno w pomieszczeniach publicznych, jaki prywatnych, cho� jak wykazali ostatnio sto�eczni uczeni pipidzcy � �emocjony� le�� wr�cz na ulicy, a naturalne ich z�o�a s� tak zasobne, �e ju� w najbli�szym czasie planuje si� ich szeroki eksport, zw�aszcza do kraj�w dotkni�tych okresowymi falami niszcz�cych zamy�le�. Spo�r�d rozlicznej masy �emocjon�w� najbardziej tre�ciwy i po�ywny wydaje si� �emocjon X� z wyr�nikiem barwy bia�ej i czarnej oraz �emocjon Y�, kt�rego wyr�nikiem jest wysoki wsp�czynnik nat�enia bod�c�w. Trzeba zaraz na wst�pie wyja�ni�, �e o nat�eniu i barwie �emocjonu� decyduje przede wszystkim jego konkretne ukierunkowanie �za� lub �przeciw� komu� lub czemu�; np. prze�ycie estetyczne wynik�e � dajmy na to � z obcowania ze sztuk�, cho� mie�ci w sobie tak�e szeregi emocjon�w, nie podra�nia w po��danie jednoznaczny spos�b wigoru osoby pobudzanej. Mo�na by wr�cz zaryzykowa� tez�, �e �emocjony� wyniesione z obcowania ze sztuk� s� w zasadzie puste, w ka�dym razie nadpsute intelektualnym zanieczyszczeniem. Najwarto�ciowsze wydaj� si� �emocjony� promieniuj�ce ze stadion�w, aren, ring�w i tym podobnych p�l bitewnych zar�wno w odbiorze bezpo�rednim, jak te� po�rednim, a wi�c poprzez kana�y �emocjona��w�, za jakie m.in. uwa�a si� tu ekran telewizyjny. Co nazywamy bia�ym, wzgl�dnie czarnym �emocjonem�? Opisowo m�wi�c, je�li bia�ym �emocjonem� nazwiemy gola wbitego przez nasz� kadr� przeciwnikowi, w�wczas czarnym okre�limy gola wbitego przez przeciwnika w nasz� bramk�. Nie przypadkiem odwo�uj� si� tutaj do sfery odczu� znanych ka�demu rasowemu kibicowi. W�a�nie przy kolektywnym wsp�uczestnictwie w rozgrywkach lub przynajmniej przy zachowaniu �wiadomo�ci takiego kolektywnego prze�ycia w wypadku po�redniego odbioru poprzez kana� �emocjona�u� nast�puje owo najbardziej po��dane scalenie si� oddzielnego a� dot�d �emocjonu X� z �emocjonem Y�, kt�re z pobudzanego wyzwala st�enie bod�c�w o najwy�szej jako�ci. Przedmiotem troski uczonych psycholog�w i socjolog�w Gapowni sta�o si� teraz to, by nie roztrwoni� tego olbrzymiego potencja�u wyzwalanej energii, a raczej spo�ytkowa� go dla dobra og�lnego. Zainicjowano bezpardonow� dyskusj� na temat tego, co uwa�a si� za dobro og�lne. Zdania s� niezachwianie podzielone. Tymczasem uczonym humanistom jako pierwsi z pomoc� po�pieszyli pipidzcy in�ynierowie deklaruj�c, �e dop�ki dyskusja nie rozstrzygnie problemu w spos�b jednoznaczny, oni, nie trac�c czasu, postanawiaj� w oparciu o zgromadzony potencja� energii wytoczy� w szlifierniach Fanfolina i Wyba�uchowa pipidzk�, uniwersaln� zakr�tk�. 1.1972 9 Doniesienia z Gapowni (1) �eby unikn�� dalszych nieporozumie� i wykr�tnych pom�wie�, stwierdzam co nast�puje: Obszar Gapowni rozci�ga si� na jednym z p�wysp�w subkuli snu. Jedna z trzech prowincji, Pipid�w Denny, le�y na po�udniu, w delcie g��wnej rzeki Psuli, wpadaj�cej w Ocean Cuchliwy, i ostrym klinem wcina si� a� na p�noc, mi�dzy dwie pozosta�e prowincje, z kt�rych lewobrze�na, Wyba�uchowo, rozci�ga si� w pa�mie Wzg�rz Zgagarannych i od wschodu graniczy z Morzem Smarnym, podczas gdy prawobrze�na prowincja, Fanfolin, po�o�ona na mia�kich gruntach, chlubi si� malownicz� Zatok� Czkajsk� i od zachodu graniczy z bajecznie kolorowym, pawiookim Oceanem Ropie�skim. Naturaln� granic� p�nocn�. Gapowni tworzy niedost�pny �a�cuch g�r Szarokom�rczych, w kt�re rzadko kiedy i ma�o kt�ry Gap si� zapuszcza. G��wnym dop�ywem Psuli jest wyba�usza�ska Kacunia. Fanfole natomiast zupe�nie nies�usznie roszcz� sobie pretensje do Psuli, kt�ra aczkolwiek istotnie bierze sw�j pocz�tek w jednej z depresji Zatoki Czkajskiej, to przecie� przenios�a sw� delt� na bardziej odpowiadaj�ce jej rdzenne grunty Pipid�w. Fakt ten sta� si� ko�ci� niezgody mi�dzy Pipidami a Fanfolami, kt�rzy poza tym maj� do swej wy��cznej dyspozycji jedn� z g��wnych odn�g Psuli, a mianowicie Mi�gw�, uchodz�c� wprost do Oceanu Ropie�skiego. Nale�y tu podkre�li�, �e pretensje Wyba�uszan do wsp�gospodarzenia nurtem Mi�gwy z racji nieznacznego zahaczenia jej koryta o ich grunta s� po prostu �mieszne. Niemniej fakt ten sta� si� ko�ci� niezgody mi�dzy Wyba�uszanami i Fanfolami. Stolica kraju, Pipid�w (z czym nie mog� pogodzi� si� ani Fanfole d���cy do przeniesienia stolicy w malownicze Czkajewo, ani Wyba�uszanie maj�cy tak�e w�asne propozycje na ten temat, co sta�o si� ko�ci� niezgody mi�dzy nimi a Pipidami), po�o�ona jest w samym sercu p�wyspu na wysoko�ci Zatoki Czkajskiej z jednej, a portu Skac�w w delcie Kacuni � z drugiej strony. A oto g��wne dzielnice stolicy: Pata�asin, Bubkowo i Zadupniewo-Zdr�j. Centrum stolicy stanowi Pipol G��wny. Rokrocznie, ze zmiennym szcz�ciem, odbywaj� si� tu jawne targi o w�adz� w �cis�ym kr�gu utytu�owanych Pata�as�w; Zadupieni�w, Bubk�w i Pipol�w. Aktualnie toczy si� za�arta rywalizacja fina�owa mi�dzy Bubkiem Naczelnym i Pipolem �ysawym. Ale o tym w nast�pnej relacji. * Ulubionym s�owem Gap�w jest forma osobowa czasownika �podje��se�. Na ulicy, w barach, muzeach i w urz�dach wci�� obijaj� si� o uszy strz�py koniugacji: podjademse, jak sepodjem, podjadbymse, alem sepodjad itd. Narodowym przysmakiem Gap�w � niezale�nie od prowincji � jest tak zwana drygla albo trz�sawa przyrz�dzona pikantnie ze �liny plendry �yj�cej w nurtach Psuli i jej dop�ywach. (Nawiasem m�wi�c, poza plendr� nie uda�o si� ju� nic �ywego wyhodowa� w tutejszych rzekach). Plendra (zwana przez Wyba�uch�w ��linich��, przez Fanfoli �ci�gutkiem�, a przez niekt�rych Pipid�w �nygusem�) jest zupe�nie nowym gatunkiem ryboidalnym, jaki w toku licznych eksperyment�w chemicznych przeprowadzanych z wodami tutejszych rzek da�o si� uczonym wy�oni� i � co wa�niejsze � utrzyma� przy �yciu. Aczkolwiek d�ugo�� jej osi�ga p�tora metra, mi�so plendry jest, niestety, niejadalne ze wzgl�du na intensywnie przykry zapach, kt�rym nasi�ka w rzece z racji zupe�nie �ysej sk�ry pozbawionej �usek w toku licznych proces�w adaptacyjnych. Ostatnio mieszka�cy stolicy wylansowali nawet now� nazw� plendry �cuchliszka� i ta w�a�nie nazwa cieszy si� ogromn� popularno�ci� w�r�d ludu zw�aszcza. Pod wp�ywem fizycznego b�lu plendra wydziela obficie �lin� zasobn� w du�� ilo�� fosforu, �elatyny i w og�le witamin. Nic dziwnego, �e Gapowie stali si� nami�tnymi 10 w�dkarzami. W przeciwie�stwie do barbarzy�skich obyczaj�w, panuj�cych gdzie indziej w �wiecie, Gapowienie u�miercaj� plendry, ale po uzyskaniu po��danej �liny, zwanej plendrzyc�, wypuszczaj� ryboida na powr�t do rzeki. A oto wypr�bowany spos�b na pobieranie plendrzycy: Z�owion� plendr� bezzw�ocznie umieszcza si� w specjalnej uprz�y zawieszonej na dr��kach w ten spos�b, by jej �eb zwisa� wprost nad uprzednio ustawionym naczyniem. Dla wywo�ania uczucia b�lu, niezb�dnego do spowodowania obfitego �linienia si� plendry, nale�y spryskiwa� jej ogon wrz�tkiem z uprzednio przygotowanego kube�ka. Przy umiej�tnym post�powaniu da si� wytoczy� z przeci�tnej plendry oko�o kwarty plendrzycy. Nast�pnie nale�y szybko uwolni� ryboida i wpu�ci� do wody, gdzie � a nu� wydobrzeje i pos�u�y nast�pnym amatorom drygli. Drygl� zapija si� najch�tniej barszczem, dalej � p�dzon� z niego (nawiasem m�wi�c: nielegalnie) �gap�wk��. Natomiast rytualny nap�j �piva� zas�uguje na osobny rozdzia�, gdy� wi��e si� z tutejsz� religi�. * Patronk� kraju jest Santa Piva. Na jej cze�� wznosi si� tu liczne kapliczki ciosane topornie przez tutejszych prymityw�w, a zatem ko�lawo i naiwnie, cho� nie bez swoistego wdzi�ku. Przybysza z zewn�trz szokuj� w pierwszej chwili rozliczne wota poczynione z banalnych na poz�r kapsli od butelek, szczodrze wysypanych pod progi kapliczek. Nie spos�b jednak po namy�le odm�wi� temu zjawisku pi�tna oryginalno�ci. Licznie zgromadzeni wyznawcy Pivy ujmuj� liturgiczne naczynie zwane �kuflem� i spijaj� ze� preparat ciek�y, przyrz�dzony z wyci�gu czczonych tu ro�lin. Spe�niaj�c niezliczone toasty ku czci patronki, przywo�uj� z �arliw� niecierpliwo�ci� jej imi�, po czym popadaj� w rodzaj ekstazy, a nawet zwalaj� si� bez czucia w tajemnym zachwyceniu na ziemi�, Inni be�kocz�c odchodz� na ty�y kapliczki, gdzie tryumfalnie, w euforii poddaj� si� rytua�owi fizjologicznemu, nawi�zuj�c w spos�b nieco mo�e strywializowany do pradawnych modlitw o deszcz; w ten oto spos�b wywiedliby�my kult Pivy z zamierzch�ych kult�w agrarnych. * Gapowie nie potrafi� usiedzie� z za�o�onymi r�kami. �eby utrzyma� palce w sta�ym ruchu, kupuj� specjalnie oznakowane kolorowe prostok�ciki z tekturki i od rana do nocy nie tylko stale nosz� je przy sobie, ale r�wnie� pos�uguj� si� nimi zr�cznie we wszystkich mo�liwych, a nawet niemo�liwych sytuacjach. Przybyszowi z zewn�trz ju� od wczesnych godzin porannych rzucaj� si� w oczy zapami�ta�e �wiczenia, jakim oddaj � si� tubylcy przy pomocy talii owych tekturek zwanych kartami. Odnosi si� wra�enie, �e Gapowie nawi�zuj� znajomo�ci poprzez karty, chodz� do pracy ze wzgl�du na karty, w kt�re graj� zar�wno w czasie przeznaczonym na dojazd, jak i na powr�t, nie m�wi�c ju� o czasie urz�dowania. Widzia�am chirurga, kt�ry w trakcie operacji gra� w karty ze swoim asystentem i piel�gniark�, spowiednika, kt�ry gra� w karty ze spowiadaj�cym si�, trzech grabarzy, graj�cych z nieboszczykiem w funkcji �dziadka�, ba, nawet Pipida pospo�u z Fanfolem i Wyba�uchem, cho� w niezgodzie � ale przecie� graj�cych ze sob� wsp�ln� partyjk�! Ot, kr�tko m�wi�c, Gapowie to nar�d towarzyski wbrew pozorom, a przede wszystkim � zgrany. Musz� wyzna�, �e widok nie opuszczonych, ale stale w�a�nie zaj�tych r�k sprawia buduj�ce wra�enie. 3.1972 11 Osobnego przygoda ze s�owami Od pewnego czasu Osobny �ni, �e przeciw niemu toczy si� proces. Napisa� bowiem ksi��k� nie podaj�c nazwisk autor�w s�ownika ojczystej mowy. Kiedy prokurator zada� mu pytanie, czy jego ksi��ka napisana jest w mowie ojczystej, musia� odpowiedzie� twierdz�co. W�wczas o�wiadczono mu, �e identyczne s�owa, jakich u�y� w swej ksi��ce, znajduj� si� w s�ownikach ojczystej mowy. Temu nie m�g� zaprzeczy�. Nalegano, �eby przyzna� si�, �e s�owniki te by�y mu znane. Kiedy si� �achn��, us�ysza�, �e znajomo�� ich �atwo mu udowodni�; wystarczy por�wna� s�owa u�yte przez niego z tymi, kt�re mieszcz� si� w s�ownikach; brzmi� identycznie. Wobec tych argument�w Osobny zamilk�. Tak te� skazany zosta� na wykluczenie z mowy za przyw�aszczenie sobie cudzej pracy, a przede wszystkim � za nieobliczalne zburzenie alfabetycznego uk�adu s��w, ich logicznej kolejno�ci i porz�dku. 7.1973 Narodziny stylu W Gapowni ka�dego roku wylosowuje si� ze s�ownika jeden wyraz, by skaza� go na roczn� banicj� i w ten spos�b wypocz�� od jego dr�cz�cej obecno�ci. Na �w wylosowany wyraz, kt�ry natychmiast wyj�ty bywa spod prawa, ceduje si� wszelkie pretensje i podejrzenia, ale przede wszystkim � przemilcza si� go i pomija w rozmowach. Kiedy Osobny znalaz� si� w Gapowni, los w�a�nie pad� na wyraz �drzewo�. Wbrew dobrym obyczajom Osobny pozwoli� sobie na publiczn� wypowied�, �e lubi wysokie drzewa. Stropione Gapy powzi�y podejrzenie, �e Osobny zamierza zniweczy� Gapowni�. No bo sk�d takie przej�zyczenie? Czy� upodobanie do wysokich drzew mo�e nie bra� si� st�d, �e takie drzewa nadaj� si� np. na szubienice, na stos i w og�le na podpa�k�? Pr�no Osobny przekonywa� �arliwie, �e mia� na my�li co� zupe�nie innego, a mianowicie to, �e lubi wysokie drzewa. Odt�d jednak musia� zrewidowa� sw�j j�zyk. Nie by�o to proste. Przebywa� bowiem w kraju, gdzie na ka�dym kroku natyka� si� na drzewo, na ca�e zespo�y drzew i ich kolonie. Po namy�le pe�nym waha� postanowi� w ko�cu zast�pi� wyraz �drzewo� wyrazem �klucz�. Gdy przy najbli�szej okazji powiedzia� do Gap�w: �klucz rodzi owoce�, przyj�to t� wypowied� jako metafor�, aforyzm, paradoks � s�owem, jeszcze jeden bzik stylistyczny. � Dlaczego udziwniasz rzeczywisto��? � pyta�y Osobnego Gapy. � Czemu odchodzisz od realizmu? � A co rodzi owoce? � zapyta� ostro�nie Osobny. � Praca! � odpar�y wymijaj�co Gapy. I spr�bujcie si� z takimi dogada�. 8.1973 O narz�dziach Kiedy Gapowni� nawiedzi�a zupe�nie niespodziewanie plaga kot�w i myszo�ow�w, kt�rych nie by�o czym karmi� ze wzgl�du na ca�kowity brak myszy, kilkadziesi�t lat wcze�niej wyt�pionych doszcz�tnie przy pomocy preparatu PSI, Gapy postanowi�y usypa� g�r�, by ta porodzi�a upragnion� mysz niezb�dn� do za�o�enia przysz�ej hodowli tych sk�din�d po�ytecznych gryzoni, nadaj�cych si� wy�mienicie na karm� dla ssak�w i ptak�w. Celowo�� istnienia kot�w i myszo�ow�w przez nag�� nieobecno�� myszy w przyrodzie zosta�a nies�usznie podwa�ona. 12 W tym celu ka�demu z Gap�w jako narz�dzie do usypywania g�ry przydzielono star� ram� od portretu. Od tego czasu widywa�o si� Gapy, kt�re codziennie wymachiwa�y pracowicie r�kami uzbrojonymi w ten sprz�t, natomiast wci�� jeszcze mimo up�ywu lat nie widzia�o si� usypanej g�ry, cho� m�wiono, �e ona jest ju� prawie gotowa. A mo�e mia�a to by� g�ra prze�roczysta? Tymczasem w Gapowni kr��y�y coraz powszechniejsze pog�oski, �e ten czy �w Gap widzia� na w�asne oczy mysz; podobno by�a to mysz bia�a. Nie spos�b by�o jednak stwierdzi� tego z ca�� pewno�ci�, cho� coraz ch�tniej dawano tym pog�oskom wiar�. Z biegiem czasu, gdy cz�� myszo�ow�w zosta�a po�arta przez koty, a cz�� kot�w, zw�aszcza m�odych, wpad�a w szpony myszo�ow�w, traf chcia�, �e obok miejsca, w kt�rym usypano g�r�, kt�ra mia�a porodzi� mysz, utkn�� bezpa�ski transport z taczkami. Gapy orzek�y jednomy�lnie, �e � aczkolwiek wstydzi�y si� przedtem m�wi� o tym g�o�no � wiedzia�y od samego pocz�tku o przydatno�ci starej ramy od portretu jedynie do przelewania z pustego w pr�ne, natomiast do usypywania g�ry najlepszym sprz�tem jest w�a�nie taczka. By�y tak dalece spragnione autentycznego czynu, �e ledwo uj�y taczki w r�ce, a ju� zacz�� si� spoza ich plec�w wy�ania� wyra�ny zarys g�ry. I pewnie by�yby t� g�r� usypa�y do ko�ca, gdyby nie to, �e w tw�rczym zapale wydr��y�y tu� obok niej absolutnie nieprzewidziany d�, lej, z kt�rego pochopnie czerpa�y gleb� na swoje zaplanowane wzniesienie. � Co my w�a�ciwie robimy! � pyta�y stropione Gapy. � Czy kopiemy d�, czy te� usypujemy g�r�? � Trzeba ten d� natychmiast zasypa�! � wo�a�y jedne i zacz�y po�piesznie spycha� g�r� do wydr��onego do�u. � Ale najpierw musimy usypa� swoj� g�r�! � wo�a�y drugie Gapy, wyrywaj�c tym pierwszym taczki pe�ne ziemi, by na powr�t kierowa� je na wierzcho�ek. Powsta� nieopisany harmider. Nad Gapowni� zawis�a wizja og�lnej frustracji, alienacji i konsternacji. Wtedy wyst�pi�a Rada Starszych Gap�w. Orzek�a, �e wszystkiemu winne s� taczki. � To nie s� nasze narz�dzia � m�wi�y stare Gapy � to nie jest nasz sprz�t. Ot, macie teraz nauczk� na przysz�o�� � m�wi�y. � Trzymajmy si� starych, wypr�bowanych ram od portretu � m�wi�y. � Je�li nawet � m�wi�y � nie zdo�amy usypa� nimi g�ry, ustrze�emy przy ich pomocy nasze marzenia � m�wi�y � o g�rze i myszy oraz ustrze�emy nasz� za nimi t�sknot�, kt�ra � m�wi�y � nie pozwoli nam nigdy zatrzyma� si� w miejscu, cho�by przez ten czas wszystkie koty i wszystkie myszo�owy mia�y pozdycha� czy podusi� si� wzajemnie, ale czy � m�wi�y � chodzi�o nam kiedy wy��cznie o te koty i myszo�owy, czy na pewno chodzi�o nam tylko o nie? Gapy orzek�y jednomy�lnie, �e aczkolwiek wstydzi�y si� przedtem m�wi� o tym g�o�no � wiedzia�y od samego pocz�tku, �e taczka nadaje si� jedynie do ciasnego, dos�ownego przesypywania ziemi z miejsca na miejsce, natomiast porywaj�ce marzenie realizowa� mo�na jedynie pos�uguj�c si� sprz�tem zrobionym ze starej ramy do portretu. By�y tak dalece spragnione symbolicznego, wieloznacznego gestu, �e ledwie uj�y w r�ce swoje narz�dzia, a ju� spoza ich plec�w wy�oni�a si� najwyra�niej wynios�a sylweta prze�roczystej, imponuj�cej g�ry. Znalaz�o si� wiele Gap, kt�re � podnosz�c wysoko kolana i sapi�c z wysi�ku � demonstrowa�y ciekawskim, �e mo�na by wspina� si� nawet na ni�, cho� wcale nie jest to takie proste. Reszta, zaklinaj�c si� na pami�� ojc�w, opowiada�a o bia�ych myszkach, kt�re coraz stadniej widywane by�y w Gapowni. By sprosta� ich urodzajowi, dr��ono tu i �wdzie norki. Byli te� tacy przezorni, kt�rzy otwierali warsztaty pu�apek na myszy, i sta�o si� mi�ym obyczajem narodowym, �e ka�dej jesieni urz�dzano kiermasze, na kt�rych ka�dy mieszkaniec Gapowni m�g� naby� pi�knie wykonan�, kolorow� pu�apk�, kt�ra zdobi�a potem przez rok jego mieszkalne wn�trze. 8.1973 13 Doniesienia z Gapowni (2) Gapownia tylko na pierwszy rzut oka sprawia wra�enie monolitu. Osobny rych�o si� jednak przekona�, �e na terenie tego kraju dzia�aj� co najmniej trzy antagonistyczne ugrupowania Gap�w, a mianowicie: Wyba�uchy, Fanfole i Pipidzi. O Wyba�uchach trudno w�a�ciwie orzec co� konkretnego, jako �e lud ten od kolebki specjalizuje si� w nabieraniu wody do ust. Has�o dnia Wyba�ucha brzmi: swoje robi� i nie puszcza� pary z g�by. Nie znaczy to, �e m�wienie uwa�a si� tu za czynno�� niepo��dan�. Wr�cz przeciwnie. Rasowy Wyba�uch m�wi du�o i ch�tnie, jednak�e zna sposoby, �eby m�wi�c � nie wygada� si� przypadkiem z tym, co naprawd� my�li, o ile w og�le my�li. Ulubionym porzekad�em rasowego Wyba�ucha jest: aczkolwiek niejako przeto ewentualnie, wszak�e mimo ot� poniek�d. Nic dziwnego, �e znakomita wi�kszo�� krytyk�w w Gapowni rekrutuje si� spo�r�d elity Wyba�uch�w. Mimo to przeci�tny Wyba�uch � jak sama nazwa wskazuje � powinien nie tyle eksplodowa� racami intelektu, co umie� wyba�usza� si� w por�. Nieco inaczej wygl�da sprawa z Fanfolami. Rasowy Fanfol ju� od kolebki �ywi g��bokie przekonanie, �e cho�by si� nie wiem jak ufanfoli�, to i tak nie dofanfoli si� niczego, jako �e �wiat zosta� dog��bnie i raz na zawsze sfanfolony u zarania dziej�w przez bli�ej nie znanego Naczelnego Fanfola. Kiedy kto zagadnie Fanfola o cokolwiek, ten wzrusza jedynie ramionami i powiada: Przesta� fanfoli�. Mimo to rasowy Fanfol nie przestaje docieka� istoty fanfolstwa, nad kt�rym ubolewa, kt�re usi�uje przekracza�, z kt�rym si� zmaga i mocuje zw�aszcza mi�dzy czternastym a dwudziestym rokiem �ycia, dop�ki nie rozmi�uje si� w przys�uguj�cym mu b�ogostanie wszechw�adnego fanfolstwa. A je�li nie, w�wczas umiej�tnie dozowany �yczek wytrawnej fanfol�wki przywraca mu wiar� w wyj�tkowo�� jego losu. Jak �atwo zgadn��, z kr�g�w fanfolskiej elity wywodzi si� znakomita wi�kszo�� artyst�w Gapowni. Jednak�e podstawow� czynno�ci� przeci�tnego Fanfola jest szare, niewdzi�czne i �mudne fanfolenie. W przeciwie�stwie do Fanfol�w, Pipidzi radzi s� ze swego pochodzenia, ba, wr�cz chlubi� si� tym, �e s� Pipidami. Je�li si� czym� martwi�, to tym jedynie, �e Gapownia jest jeszcze nie do�� pipidzka. Zapipidzi� ca�� Gapowni� � oto ich cel, kt�ry zreszt� realizuj� skrz�tnie i z piosenk� na ustach. Pipidzi gardz� Fanfolami i nie ufaj� Wyba�uchom. S� przekonani, �e jedynie Pipidzi, d�wigaj�c ci�ary kraju na swych barkach, stanowi� przoduj�cy element Gapowni. �eby zmniejszy� wp�ywy niech�tnych sobie Fanfol�w i Wyba�uch�w, Pipidzi produkuj� seryjnie uniwersalne pipole i wrzucaj� je do wsp�lnych studni. Wyba�uch, a nawet Fanfol, je�li po�knie z wod� takiego pipola, staje si� nieco spipidzia�y, wewn�trznie rozdarty i chwilowo niezdolny do wyba�uszania si� oraz fanfolenia. Dlatego Fanfole wchodz� niekiedy z Wyba�uchami w nietrwa�e sojusze i produkuj� wsp�lnie antypipole, kt�re za�ywaj� profilaktycznie podczas stania w kolejkach ichnich gapowskich SAM�W, cho� w g��bi duszy nie bardzo wierz�, �eby byle Pipid zdo�a� kiedykolwiek odfanfoli� albo odwyba�uszy� ich istot�. Antypipole maj� dzia�anie euforyczne, pobudzaj� o�rodki �miechu. Pipidzi, widz�c �miej�cych si� Fanfol�w i Wyba�uch�w, domy�laj� si� z miejsca, �e seri� �wie�o wpuszczonych do studni pipoli zn�w diabli wzi�li. I chodz� sobie zafrasowani. Ale nie dajmy si� zwie�� pozorom. W gruncie rzeczy bowiem zar�wno jedni, jak i drudzy s� przede wszystkim Gapami. Osobny �ni�, �e w Gapowni znalaz� si� w tym akurat momencie, kiedy pipidzkie Gapy postanowi�y uruchomi� wsp�ln� dla wszystkich fabryk� problem�w. � Czas najwy�szy � m�wi�y � �eby odrobi� zaniedbania w tej dziedzinie powsta�e na skutek wewn�trznych wa�ni rozdmuchiwanych niezdrowo zar�wno przez Gapy fanfoli�skie, jak i wyba�usza�skie. Nasza egzystencja ani chwili d�u�ej nie mo�e pozosta� bezproblemowa. Sta� nas na to, �eby ka�dy Gap mia� na w�asno��, do swego osobistego u�ytku, co najmniej jeden, a mo�e nawet i trzy 14 problemy. Dalsze odsy�anie potrzebuj�cych do korzystania z problem�w wsp�lnych jest w dzisiejszej dobie anachronizmem. Szary Gap, kt�ry wydelegowa� swoich przedstawicieli na dzisiejsz� narad�, ma prawo oczekiwa�, �e zapewnimy mu takie warunki, �eby si� tego w�asnego problemu dorobi�, je�li nie dzi�, to przynajmniej do jutra na raty. Nic dziwnego, �e takie postawienie sprawy oburzy�o Gapy z Fanfolina. Odpar�y wi�c, �e inwestowanie ci�ko zapracowanych pieni�dzy w fabryk� problem�w jest pomys�em i�cie pipidzkim. Tylko Pipid nie wie, �e rasowy Gap ma a� nadto problem�w chocia�by z racji swego niepoj�tego fanfolstwa. Oddzielanie problemu indywidualnego od problemu wsp�lnego w sytuacji, kiedy jeden i drugi jest a� do cna przenikni�ty fanfolstwem i z niego bierze sw�j pocz�tek i ci�g dalszy, �wiadczy jedynie o niezrozumieniu istoty rzeczy. Trzeba by� kompletnym Pipidem, �eby tego nie poj��. Zbawienie Gapowni le�y w odproblematyzowaniu �ycia zar�wno w planie zbiorowym, jak i indywidualnym. Je�eli produkcj� w za�o�onej ju� przez Gapy pipidzkiej fabryce da si� zwekslowa� na te tory, Gapy fanfolskie b�d� mog�y nie tylko przyklasn�� inicjatywie swoich koleg�w, ale i partycypowa� w inwestycjach kolejnych. Wyba�uchy stwierdzi�y stanowczo, �e owszem aczkolwiek niejako wszak�e, to mimo ot� poniek�d. W tej sytuacji po burzliwej dyskusji Gapy pipidzkie postanowi�y na pewien czas w swojej fabryce przestawi� produkcj� z problem�w na wytw�rni� p�telek. Bo rzeczywi�cie: problem raz jest, a raz go nie ma. A p�telka, jak to p�telka. Zawsze o co� tam si� j� przecie� zahaczy. 6.1975 Osobny a opowie�ci grozy Naczytawszy si� � jak�e ch�tnie wznawianych ostatnio! � opowie�ci o duchach, diab�ach i tym podobnych niesamowito�ciach, Osobny sta� si� niespokojny, rozdra�niony i zabobonny wr�cz. Bo c� by to by�o, zastanawia� si�, gdyby si� okaza�o raptem, �e diabe� jednak istnieje? Sama my�l o tym kryje w sobie co� z�owr�bnego. I rzeczywi�cie. Pewnego powszedniego dnia, kt�ry by� podejrzanie zwyczajny i pogodny, odwiedzi�o go kilka zaprzyja�nionych os�b. I wtedy w�a�nie nast�pi�a katastrofa. Osobny poczu� nagle, �e ni st�d ni zow�d wst�puje w niego bestia, co m�wi� � zrazu bestyjka raczej, niby malusia, niby niewidoczna na pierwszy rzut oka, a... straszna. Wst�puje pomalutku i ro�nie. Ro�nie. Ki diabe�! Zanim Osobny po�apa� si� w sytuacji, ona hyc! Ju� dosiad�a czubka jego j�zyka i poosz�a! Pr�buje j� Osobny uchwyci�, zd�awi�, po�kn��, ale gdzie tam. Nie min�a chwila gdy poczu�, �e jego w�asny j�zyk zaczyna galopowa� niczym rozhukane bydl�, i to galopowa� osobno, jakby poza nim. I ju� odrywa si� od niego, ju� jest gdzie indziej ni� Osobny, ju� nabiera w�asnego �ycia ten potw�r, jaszczur smoczy, ju� i jego samego z n�g �cina chla�ni�ciami mi�sistego ogona, a co dopiero m�wi� o przera�aj�cych harcach, jakie wyprawia na konto swego pana w ca�ym jego domu! Wszystko, co Osobny mia� zatai�, jego znarowiony j�zor wypapla�. Co Osobny zamierzy� pochwali�, j�zor natychmiast to zgani�. Wielkie pomniejszy�. Ma�e wyolbrzymi�. Kogo Osobny pragn�� ufetowa�, tego j�zor schlasta� i obruga�. S�owem, zgroza i rozpacz. � Nic, tylko diabe� we mnie wst�pi�! � wo�a� Osobny ze wstydem. Ale to nie by� diabe�. To w �y�y Osobnego wst�pi�a niewinna butelczyna czystej jak �za �ytni�weczki. 2.1976 15 Osobny o �yciu towarzyskim S� ludzie � powiada Osobny � kt�rzy s� tak g��boko prze�wiadczeni o tym, �e nikt pr�cz nich nie mo�e mie� do powiedzenia czego� istotnego, �e na wszelki wypadek z miejsca przyst�puj� do wyg�aszania w�asnych kwestii, puszczaj�c zarazem mimo uszu s�owa wypowiadane przez innych. Tylko to, co zdarza si� im samym, jest wa�ne i zupe�nie wyj�tkowe. Reszta ludzko�ci mog�aby zatem poprzesta� raczej na wsp�prze�ywaniu i wsp�komentowaniu ich sukces�w i kl�sk oraz na wsp�uczestniczeniu na prawach widza w wielkim teatrze wycelebrowanym ka�dorazowo z kolejnej chwili ich �ycia. Ludzie ci � traktuj�c w g��bi duszy �wiat jako gigantyczn� widowni�, jako specjalnie zaprojektowane dla siebie t�o, na kt�rym dopiero dzi�ki ich obecno�ci rozegra si� co� niezwykle dramatycznego � uwa�aj� si� za reprezentant�w niejako ca�ej ludzko�ci, za o�rodek powszechnego zainteresowania i d�wigaj� z pe�nym oddaniem �w kr�lewski zaiste ci�ar reprezentowania innych ustawicznym �yciem na pokaz. Jest wi�c spraw� oczywist�, �e je�li w jakim� towarzystwie pojawi si� taki reprezentant, zamiast spodziewanej rozmowy (dialogu) wszystkim obecnym aplikuje dywanowe naloty monolog�w. Oto pan A, specjalista w takiej dziedzinie, kt�ra nie podnieca akurat zbytnio nikogo z obecnych, chwyta nas w sid�a swego zawile unaukowionego j�zyka. Jest naturalnie zupe�nie wyj�tkowym fachowcem. Uznawszy nas nie wiadomo dlaczego za w miar� przyzwoite audytorium, zaczyna referowa� co�, co wygl�da po trosze na przyczynkarsk� rozprawk�, a po trosze na repetycje z przeczytanych �wie�o lektur specjalistycznych. Tak czy owak brzmi to tyle� szumnie co dr�two, czas p�ynie, on tokuje, nam mi�nie twarzy �cierp�y od zdawkowej miny przybranej uprzejmie na t� okazj�, on si� puszy, my wi�dniemy, a im bardziej on utwierdza siebie w mniemaniu, �e jest niezast�piony, tym gor�cej �yczymy mu w duchu, �eby poszed� w diab�y. No nic. Nast�puje moment nieuwagi pana A i wpadamy teraz w obj�cia pedagoga B. Ten natychmiast roztacza przed naszym oszo�omionym wzrokiem ca�y arsena� stosowanych przez siebie i zupe�nie wyj�tkowych �rodk�w, chwyt�w i metod wychowawczych. Rzecz jasna, potrafi skrupulatnie odtworzy� przebieg przeprowadzonych przez siebie lekcji na przestrzeni ostatniego �wier�wiecza, kt�re � a kt� by w�tpi�! � s� wprost nadzwyczajne i w og�le wyj�tkowe. S�uchaj�c pana B mo�na by mniema�, �e mamy przed sob� zupe�nie wyj�tkowego i wybitnego pedagoga, gdyby�my nie wiedzieli sk�din�d, �e jest on zwyczajnym pracownikiem zwyczajnej szko�y, w kt�rej nic specjalnego dot�d si� nie wydarzy�o. Z niejak� ulg� poddajemy si� teraz tyranii uroczej panny C, kt�ra � kto by przypuszcza�? � jest os�bk� szalenie niebezpieczn�, jak si� okazuje. Dla m�czyzn mianowicie. Wys�uchujemy wi�c z zapartym tchem, �e w�a�ciwie nie ma takiego m�czyzny, kt�ry nie pad�by ofiar� jej wdzi�ku. Okazuje si�, �e panna C prowadzi w pami�ci skrupulatny rejestr ka�dego rzuconego jej spojrzenia, s�owa, u�miechu itp. i potrafi to wystarczaj�co trafnie zinterpretowa�, co naturalnie znakomicie wp�ywa na jej dobre samopoczucie. W jej wyj�tkowym �wiecie wszystko skonstruowane jest tak przemy�lnie, �eby ona mog�a bez przeszk�d odbiera� nale�ne jej ho�dy. St�d wszystko co dzieje si� w jej pobli�u, staje si� nies�ychanie wymowne i pe�ne ukrytych sens�w, kt�re dla niej s� jednoznaczne. Panna C nie zamierza reprezentowa� ludzko�ci jako takiej, poprzestaje skromnie na prezentowaniu P�CI. Oprowadza ch�tnych po swoim wyimaginowanym �wiecie jak wyszkolony przewodnik i kolekcjonuje znacz�ce drobiazgi, piel�gnuj�c je z bezprzyk�adnym oddaniem. Potrafi snu� romansowe fabu�y wykrzesywane ze zdarze� tak na poz�r b�ahych jak to, �e kto� mijaj�c j� na ulicy SPOJRZA�. Roztoczy przed wami z miejsca ca�y filmowy plan sytuacyjny, topografi�, kostiumy, a przede wszystkim, jak przysta�o na wytrawnego re�ysera w�asnego losu, ani na moment nie spu�ci z oka postaci centralnej, kt�r� w�a�nie jest ona sama widziana przez siebie niejako z boku. Powie zatem jak by�a w danym momencie ubrana, jak uczesana, jak� mia�a min�, a jak� spiesznie zrobi�a na t� akurat okazj� itp. S�uchaj�c panny C cz�owiek zdumiewa si�, �e przed jej 16 bezprzyk�adn� zaborczo�ci� zdo�a�o uchowa� si� paru znajomych pan�w, chocia� kto wie? Kto wie? Tryumfalne spojrzenie panny C rzucane na tego i owego jest wielce wymowne. Tymczasem gdy jeszcze zaci�gamy si� z lubo�ci� uperfumowanymi zwierzeniami panny C, b��dz�c po jej s�odkich krainach u�udy, do akcji wkracza pani D. Ta z kolei jest zupe�nie wyj�tkow� matk� zupe�nie wyj�tkowej rodziny. Wsp�uczestnicz�c od �wier�wiecza w celebracjach ka�dej pieluszki obsiusianej w spos�b wyj�tkowy przez jej pociechy, ka�dego z�bka wykluwaj�cego si� lub wyrywanego w niezwyk�ych i ca�kiem wyj�tkowych okoliczno�ciach, ka�dego egzaminu, przyj�cia, wym�wienia, spotkania, rozstania, zakupu, zguby itp., z g�ry wiemy, �e poza DOMEM pani D nie istnieje �aden inny dom, �e nikt poza pani� D nie miewa absolutnie PRZE�Y�, bo tylko i wy��cznie u pani D dziej� si� rzeczy prawdziwie niepowtarzalne i wyj�tkowe. A tak�e w jej RODZINIE. S�uchaj�c pani D odnosi si� wra�enie, �e na jej DOM zwr�cone s� oczy �wiata, nic wi�c dziwnego, �e nasza matrona stara si� dzielnie sprosta� swoim ZADANIOM. � No dobrze � m�wi� do Osobnego � o czym wi�c pan rozmawia zazwyczaj z lud�mi? � Ja najch�tniej milcz� albo m�wi� �le o innych � odpar� Osobny � bo to zwykle o�ywia i strudzonych s�uchaczy, i strudzone rozmowy. Zreszt� czy zamiast p�dzi� do ludzi w zat�oczonych tramwajach i nabawia� si� po drodze kataru, nie m�drzej by�oby posiedzie� we w�asnym przytulnym fotelu z tomem Chamforta lub La Bruy�re�a? Tym sposobem ani nie utraciliby�my dotychczasowych przyjaci�, ani nie przysporzyliby�my sobie wrog�w, natomiast unikn�liby�my zar�wno nudy, jak i kaca... Jednak�e � doda� Osobny z niejakim zak�opotaniem � m�drzy bywamy zazwyczaj dopiero po szkodzie. 2.1976 Z w�dr�wek Osobnego Osobny spotka� uczciwego Gapa. Rozmawiali przyja�nie. Ale raptem wysz�o na jaw, �e w Gapowni �yje jeszcze inny uczciwy Gap. Gap pierwszy wprost pieni� si� na sam� my�l, �e tamten drugi mo�e okaza� si� jeszcze uczciwszy od niego. Potem Osobny spotka� odwa�nego Gapa Rozmawiali przyja�nie. Ale raptem wysz�o na jaw, �e w Gapowni �yje jeszcze inny odwa�ny Gap. Gap pierwszy wprost pieni� si� na sam� my�l, �e tamten drugi mo�e okaza� si� jeszcze odwa�niejszy od niego. Osobny spotka� zdolnego Gapa. Spotka� m�drego. Spotka� wielkodusznego. I za ka�dym razem bywa�o tak samo. Oto jak cnoty i wady splecione ciasnym u�ciskiem ukazuj� nam swoje Janusowe oblicze... ale tylko w obr�bie Gapowni. 6.1977 Osobny a natura Osobny �ni�, �e by� �wi�tym Jerzym walcz�cym ze smokiem. Co chlasn�� gadu ogon, drugi wyrasta�. Chlasn�� j�zor � trzy nowe wypryskiwa�y z sykiem. Umordowa� si�, umozoli�, a� si� wreszcie obudzi�. Ockn�� si�, oprzytomnia� � i co widzi? To on. Osobny, ze zwyk�� jaszczurk�, nie z �adnym smokiem wojuje. Ale co powiecie: tej tak�e ciachni�ty ogon odrasta. Wida� taka to ju� gadzio-p�azia natura. 10.1981 17 Osobnego przypowie�� o czasie Przychodzi chwila do poety i prosi go, by jej wystawi� �wiadectwo, co ten istotnie czyni. Chwila czyta, czyta, czyta, a potem wo�a: ja i bez tego wskocz� do nast�pnego oczka czasu! I drze wystawione sobie �wiadectwo na drobne kawa�ki. No i co? I nic. A co ma by�? 2.1983 Najkr�tsza piosenka Osobnego o dwu bajkopisarzach Poprosz� pana Andersena by przyjacio�om z�oty sen da� lecz co do wrog�w � raczej bym pod stra� ich odda� braci Grimm 2.1983 Osobny a moda Osobny usi�uje dotrzyma� kroku barwom dnia nawet w�wczas, kiedy wkracza do restauracji. Ostatnio np. zwyk� wybiera� z karty nast�puj�ce dania: zraz bity, �urek podbijany �mietan� lub bulion z okiem (podbity ��tkami), lodowate lody z bit� �mietan�, ewentualnie bezy z ubitej piany. Kwa�na mina, z jak� opr�nia talerz w miejscu b�d� co b�d� publicznym, psuje Gapom apetyt. Maluczko, a wykopi� go za drzwi, a w�wczas on sam b�dzie, hm... nieco przybity. 1.1984 O aktualnym miejscu pobytu Osobnego Osobny sp�dzi� karnawa� w tym zdumiewaj�cym kraju, gdzie �ony prominent�w prowadz� w mass mediach salony o orientalnym wystroju i nas�czaj� karty �Kapita�u� roz�o�onego na m�owskich biurkach elementem nirwany; gdzie infantylny be�kot idoli estrady winduje si� na z�ote o�tarze; tam gdzie poeci z nosem obr�conym do �ciany kl�cz� na grochu za niestosowny w tych sferach romans z szar�, cho� jaskrawo uszminkowan�, �rodkowo-europejsk� rzeczywisto�ci�. 3.1986 O�wiadczenie Osobnego O�wiadczam, �e nigdy nie b�d� usi�owa� porywa� w Gapowni tramwaj�w, nie b�d� si� zn�ca� nad staruszkiem oraz nie napluj� w twarz wnukowi s�siada. Uwi��� na �a�cuchu swego wirusa grypy i zabroni� mu merda� ogonem. Nie wpuszcz� pod w�asny dach jask�ki, p�ki nie oka�e mi stosownej wizy i nie b�d� skrycie hodowa� w domu �adnego innego stworzenia poza przydzielon� mi wed�ug rozdzielnika farao�sk� mr�wk�. Zobowi�zuj� si� ponadto do przestrzegania godzin og�lnego zadowolenia ze stanu Gapowni i trzech minut zadowolenia z siebie, co na ��danie Gapowni, �wiadom w pe�ni konsekwencji gro��cych mi w razie, gdyby podane tu intencje okaza�y si� nie do�� przejrzyste � stwierdzam w�asnor�cznie wymijaj�cym podpisem. 10.1985 18 Osobnego przypowie�� o wszech�wiecie Kiedy wszech�wiat utraci� wiarygodno�� do anio�a, kt�ry mia� strzec cz�owieka ode z�ego, pos�a� Pan drugiego anio�a, by ten strzeg� ode z�ego pierwszego anio�a stoj�cego przy cz�owieku, a tych obu anio��w dopilnowa� mia� anio� trzeci podleg�y czwartemu, nad kt�rym czuwa�a pi�ciopostaciowa komisja anielska przyporz�dkowana si�dmej. Gdy wreszcie dyrekcj� �smego zespo�u anio��w stoj�cego ponad tym si�dmym zagadn�� Pan o powierzone jej losy cz�owieka, stropi�a si� dyrekcja wielce, bo tyle k�opot�w przysparza�o jej pokontrolne kontrolowanie coraz to nowych kontroli, �e nikt ju� si� tu cz�owiekiem jako takim nie mia� kiedy zaj��, nie m�wi�c ju� o tym, �e w nawale problem�w po prostu o nim zapomniano. 10.1985 O roztargnieniu Osobny (z nadmiaru szcz�cia zapewne) sta� si� tak roztargniony, �e zacz�� gubi� s�owa. Wchodzi na przyk�ad do rybnego sklepu i m�wi: pst � pst � Co prosz�? � pyta sprzedawca, a Osobny zn�w: � pst: pst: � Wszyscy gapi� si�, Osobny czerwony jak burak pr�no prosi �wi�tego Antoniego, �eby pom�g� mu odnale�� zgubione s�owo, wreszcie bierze �wier� kilo kalmar�w i wraca do domu. I tu dopiero na schodach odzyskuje zgub�: pstr�g! Chcia� kupi� pstr�ga! Ale w garnku ju� si� dusz� kalmary. Oto jakie jest teraz �ycie Osobnego. 10.1985 Osobny o sezamach Zakochany w ba�niach Osobny najch�tniej rozczytuje si� ostatnio zw�aszcza w tej, kt�ra m�wi o skarbcu otwieranym na has�o: �Sezamie otw�rz si�. Chyba rzeczywi�cie kryje si� w niej jedna z bardziej no�nych metafor o pokusach �ycia i karze, jak� nieub�agany los wymierza temu, kto nie zna ani miary, ani w�asnego miejsca; temu, kto si� podszywa pod kogo�, kim w istocie nie jest, byleby zagarn�� nie nale��ce do niego dobro i dogodzi� swej pysze i ��dzy znaczenia. Pami�tamy �a�osnego chciwca, kt�ry dorwawszy si� klucza, owego sekretnego szyfru umo�liwiaj�cego wej�cie do skarbnicy, bez skrupu��w wdziera si� tam objuczony na zapas pustymi worami. Nareszcie mo�e si� ob�owi�. Zdoby� przewag�. C� st�d, skoro zach�anno�� go o�lepia, a podniecenie wywo�ane poczuciem bezkarno�ci oraz bezlikiem szans, jakie otwieraj� przed nim zgromadzone tu dobra, wymazuj� z jego pami�ci pro�ciutk� formu�k� umo�liwiaj�c� odwr�t. Kiedy ob�adowany �upem chce si� w ko�cu wycofa� � nagle okazuje si�, �e nie potrafi wym�wi� zbawczego has�a. Jego drogocenny gmach mo�liwo�ci zbudowany z przyw�aszczonych klejnot�w wali si� w gruzy z powodu ma�ego niedopatrzenia, z powodu g�upiego ziarenka, kt�re tak oto nie w por� wypada mu z g�owy. � Pszeniczko, wo�a struchla�y rabu�, maczku, �ytko, czarnuszko, wo�a. Tylko tego jedynego, prawowitego ziarenka sezamu podobnego do prosa, nie potrafi przywo�a� na my�l. O pop�ochu. O zgrozo up�ywaj�cych godzin. C� st�d, je�li nawet wysypie na miejsce to, co zagarn��, skoro ju� sama jego niepo��dana tutaj obecno�� jest dl