5796
Szczegóły |
Tytuł |
5796 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5796 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5796 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5796 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MARCIN WOLSKI
"�WINKA"
1
- Naprawd� musisz wyjecha�? Nie mo�esz raz prze�o�y� tych bada� na inny termin?
- w g�osie m�odej dziewczyny brzmi wyrzut.
- Nie mog�, zreszt� nie chc�, Lucy. Zw�aszcza teraz, kiedy postanowili�my, �e
nasz �lub odb�dzie si� w czerwcu. Nie chcia�aby� przecie�, abym zamiast w podr�
po�lubn�, wyruszy� do centrum do�wiadczalnego...
- Ale� Will, mog�abym pojecha� z tob�! By�oby cudownie.
- Ech, Lucy, ile razy mam ci powtarza�, �e program jest �ci�le tajny, a obiekt
zamkni�ty. Prowadzimy do�wiadczenia o ogromnym znaczeniu dla rozwoju ludzko�ci.
W praktyce zaledwie par� os�b zna istot� eksperyment�w, a pe�ny obraz mam tylko
ja... no i oczywi�cie Frank i Hans... Czasami twoje podej�cie do mojej pracy
doprowadza mnie do
rozpaczy.
Lucy westchn�a. Wiedzia�a, �e za chwil� si� rozstan�, a ona pozostanie w tym
wynaj�tym mieszkaniu, zadaj�c sobie po raz nie wiadomo kt�ry pytanie, jak to si�
sta�o, �e ona, Lucy Crawfurd, ulubienica ca�ego Holliday Spring, zwi�za�a si�
w�a�nie z tym zabieganym, wiecznie niespokojnym naukowcem...
- A 0'Hara sam nie da rady? - spyta�a z resztk� nadziei.
- Frank? - William Holding a� si� �achn�� - to przecie� kompletne beztalencie.
Pozostawiony sam nie odr�ni�by naszego serum nawet od jadu grzechotnika.
- Dlaczego w takim razie uczyni�e� go swoj� praw� r�k�? Jeste� niekonsekwentny,
kochany docencie... Naukowiec u�miecha si� bagatelizuj�ce:
- Razem pracowali�my tyle lat... Przecie� w�a�nie Frank �ci�gn�� mnie do
Instytutu... Poza tym nie spos�b odm�wi� mu innych zalet. Jest elokwentny, robi
dobre wra�enie na ludziach... Znakomicie udziela wywiad�w, w kt�rych podpisuje
si� pod moimi wynalazkami.
- A ty to tolerujesz!
- No c�, mam pewn� s�abo�� do doktora 0'Hary...
- Nierozs�dnie, bo on ci� nienawidzi, jestem pewna, �e gdyby tylko m�g�... On i
ten wasz rze�nik...
- Hans Weissenstein? Przesadzasz, kochanie. Widz�, �e niepotrzebnie zaprasza�em
ci� na sal� zabiegow�. Dla laika ka�dy chirurg wydaje si� oprawc�. W istocie ten
Gargantua ma r�ce zegarmistrza...
- Ale patrzy na ciebie jak na zaropia�� �lep� kiszk�, kt�r� ch�tnie wyci��by
jednym ruchem lancetu...
- Nikt nie kocha wymagaj�cego szefa. Takie jest �ycie - skwitowa� docent i
nerwowo spojrza� na zegarek. - Czas na mnie.
- Jak chcesz... Dopiero za godzin� wychodz� do klubu, wi�c gdyby� chcia�... -
wymownie spojrza�a w stron� roz�o�ystej le�anki...
- Nie mog�. Musz� sprawdzi� jeszcze cykl F-34, a rano jad� do Sektora G.
Ruszy� ku drzwiom. Nagle, jakby sobie co� przypomnia�, zawr�ci� i porwa�
dziewczyn� w ramiona.
- Jestem bardzo szcz�liwy. Kocham ci�, Lucy! - zawo�a�.
I wyszed�.
Jest prawd�, �e trzydziestodwuletni docent William Holding nie mia� �atwego
charakteru. Nastrojowiec, wiecznie za czym� goni�cy, zawsze niezadowolony z
siebie i podw�adnych, nie cieszy� si� sympati� personelu. Owszem, ka�dy docenia�
jego walory umys�owe, kt�re sprawi�y, �e w ci�gu pi�ciu lat z szeregowego
pracownika sta� si� pierwszym m�zgiem Instytutu Transplantacji. Co innego jednak
docenia�, co innego lubi�. Bo jak mawia�a doktor Salieri z zak�adu Genetyki:
"nale�y tylko dzi�kowa� opatrzno�ci, �e docent Holding �yje w XX wieku, kiedy
jego szale�czy dynamizm mo�e realizowa� si� w programach naukowych. �yj�c par�
wiek�w wcze�niej zosta�by zapewne groz� budz�cym
inkwizytorem czy despotycznym satrap�..."
- Za co ja go w�a�ciwie kocham? - czysto zastanawia�a si� Lucy - ani przystojny,
ani specjalnie zadbany...
Poznali si� dwa lata wcze�niej, kiedy m�oda piosenkarka mia�a paskudny wypadek
samochodowy. P�kni�cie w�troby czyni�o spraw� beznadziejn�. I wtedy do szpitala
zg�osi� si� ma�o znany doktor z Instytutu Transplantacji. Zaproponowa�
przeszczep.
- Wykluczone, w�troba nie daje si� przeszczepia�... Poza tym w tym konkretnym
wypadku niew�tpliwie nast�pi odrzut - powiedzia� ordynator.
- Mam serum antyodrzutowe - rzek� skromnie Holding. I uratowa� j�. Dziewczyna w
podzi�ce zaprosi�a go na koncert do Holliday Spring. Potem do swego hotelu.
Prze�yli cudowne dwa tygodnie. Naukowiec nie pami�taj�c o bo�ym �wiecie tylko co
p� godziny ��czy� si� ze swym laboratorium i telefonicznie wydawa� dyspozycje i
wys�uchiwa� raport�w. W ka�dym razie te p� miesi�ca i dwa lata narzecze�stwa
wystarczy�y, by zgodnie uznali �ycie bez siebie za niepodobie�stwo.
- Will to w sumie fajny go�� - zako�czy�a Lucy kwadrans rozterek, przyst�puj�c
do doklejania sobie firanek rz�s.
Charakterystyczne owalne gmachy Instytutu Transplantacji wznosi�y si� nad
Kana�em Zachodnim. W sk�ad zespo�u, obok wysokich budynk�w szpitalnych i
biurowca, wchodzi�o jeszcze kilkana�cie ni�szych obiekt�w. Docent William
Holding zaparkowa� swego morrisa na placu g��wnym i min�wszy kilka kwietnik�w
skr�ci� do niskiego baraku, mieszcz�cego jego ukochane pracownie
eksperymentalne. Na ustach czu� jeszcze ciep�y smak szminki Lucy przypominaj�cy
mu, nie wiadomo dlaczego, niedogotowany b�b, kt�ry jada� w dzieci�stwie na
fermie stryja... Dawno to by�o, bardzo dawno... Przez moment przypomnia� sobie
��ki, po kt�rych kr��y� obserwuj�c dzikie ba�anty... Wszystko wtedy by�o takie
proste. Nawet marzenia. Chcia� zosta� wielkim zoologiem... Odkrywc� na miar�
Cuviera czy Darwina.
Liczne kwiki dotar�y do jego uszu. Mija� Magazyn Dawc�w, jak pompatycznie
nazywano przyinstytutbw� chlewni�.
- Pora spa�, wsp�pracowniczki! - rzuci� weso�o.
Nawiasem m�wi�c, pomys� uczynienia z nierogacizny podstawowych dawc�w
transplantowanych organ�w stworzy� zupe�nie nowe perspektywy przed chirurgi�.
Sko�czy�a si� sytuacja, w kt�rej chorzy tygodniami oczekiwali na zast�pcz�
nerk�, w�trob� czy serce. Cztery lata temu wstrz�sn�o Williamem odkrycie
dokonane na oddziale przygotowawczym. Podczas obchodu zauwa�y�, �e wszyscy
chorzy poch�oni�ci s� studiowaniem kroniki wypadk�w, a dw�ch staruszk�w pobi�o
si� w trakcie dyskusji, komu bardziej nale�y si� �ledziona po �wie�ym
samob�jcy... Obecnie dzi�ki poczciwym �winkom takie wydarzenia by�y nie do
pomy�lenia. Za kolejny sukces uznano odkrycie "serum Holdin-ga" - preparatu
uzyskiwanego z izotopowanej krwi kobiet ci�arnych. Dzi�ki szczepionce mo�na
by�o transplantowa� praktycznie wszystko wszystkim. Bariera immunologiczna
zosta�a przezwyci�ona, a William z prawdziw� satysfakcj� m�g� kartkowa�
prywatny album swych pacjent�w. Oczywi�cie przegl�da� go w samotno�ci ze wzgl�du
na tajemnic� lekarsk�. Znajdowa�o si� tam zdj�cie z dedykacj� wiceprezydenta
(przeszczepione hormony goryla Bobby), podzi�kowanie od dow�dcy wojsk l�dowych
(aktualnego posiadacza w�troby wieprzowej) czy b�ogos�awie�stwo arcybiskupa
(dwunastnica..., a zreszt� dajmy spok�j szczeg�om!).
W pierwszych dniach tego roku zrealizowano naj�mielsze z ludzkich marze�: udany
przeszczep m�zgu!!!
"Czy oznacza to, �e doszli�my do progu nie�miertelno�ci? - z;i pisa� owego
wieczora w swym pami�tniku docent - a mo�e posun�li�my si� zbyt daleko? Przecie�
mog�c przeszczepia� m�zg coraz m�odszym cia�om, b�dziemy w stanie utrzymywa�
�wiadomo�� cz�owieka przez par� pokole�... Czy mamy do tego prawo, czy nie
stworzy to pola do nadu�y�? Czy nie b�dzie wyzwaniem rzuconym samej naturze...
Bogu...?" - w tym momencie Holding zawaha� si�, nie nale�a� do ludzi wierz�cych,
ale swoje rozterki m�g� zanotowa� u�ywaj�c wy��cznie wielkich s��w i poj��
ostatecznych. Jego koncepcja �wiata, acz nie idealistyczna, zawiera�a pewne
pierwiastki pozamaterialne - wierzy� w sprawiedliwo��, w istnienie jakiej�
nadrz�dnej moralno�ci, kt�ra sprawia, �e dobro pr�dzej czy p�niej musi by�
nagrodzone, a z�o ukarane. Czy� on sam nie by� tej tezy najlepszym przyk�adem?
Jego wytrwa�a praca zaowocowa�a - przynios�a mu sukces, s�aw�, pieni�dze.
10
"Im wi�ksze odkrycie, tym wi�ksza odpowiedzialno�� odkrywc�w"
- zako�czy� notatk�.
Od tego czasu min�y trzy miesi�ce. Dokonano dalszych zabieg�w. A kolejne
eksperymenty w Sektorze G mog�y przynie�� nowe osi�gni�cia.
Drzwi do swej pracowni zasta� uchylone.
- Dziwne. O tej porze nie powinno tu by� nikogo. A jednak w gabinecie pali�o si�
�wiat�o. Wszed�.
- Cze��, Will!
- Cze��, Frank! Przyszed�e� popracowa�?
Za jego biurkiem siedzia� doktor Franklin 0'Hara. Jak zwykle ubrany ze sw�
normaln�, nieco nonszalanck� elegancj�, zawsze comme ii faut... Tym razem w
powietrzu unosi� si� zapach alkoholu... Czy�by wsp�pracownik pi� w pracy?
- Mia�em do ciebie par� spraw, szefie... A wiedzia�em, �e przed odjazdem
wpadniesz do laboratorium. Czeka�em. . - Doskonale mnie znasz - u�miechn�� si�
docent. - O co chodzi?
- Wyje�d�asz na miesi�c do tej stacji badawczej, mo�e by� par� wa�nych spraw,
potrzebuj� twoich upowa�nie�. Gdyby� m�g�...
- Nie b�dziemy teraz zajmowa� si� biurokracj�. Podpisz� ci kilkana�cie kartek in
blanco. Wiem, z kim pracuj�... - rzek� Holding.
- Aha, jeszcze jedno. Jak porozumie� si� z tob�, gdyby...?
- Wiesz doskonale, �e Sektor G jest odci�ty od �wiata i pilnowany przez
wojsko... B�d� co pewien czas telefonowa� do Instytutu. Zreszt� na czas mojej
nieobecno�ci wi�kszo�ci� spraw ma zawiadywa� doktor Amoidson. A teraz pozw�l,
musz� jeszcze posprawdza� par� wynik�w...
- O�mieli�em si� przynie�� ma�y prezent... Na strzemiennego - 0'Ha-ra wydoby�
niespodziewanie spod biurka butelk� martella...
- Dzi�kuj�, nie pij� przed podr�! - zaoponowa� Holding.
- Tylko jeden kieliszeczek na powodzenie - nalega� dziwnie podniecony 0'Hara. -
Chcia�em przy okazji powiedzie� ci co� o Lucy...
- O Lucy? - zainteresowa� si� docent i bez zastanowienia wychyli�
podany kieliszek.
W Instytucie ma�o wiedziano o prywatnym �yciu Franka. Cho� niejeden podejrzewa�,
�e pod spokojn� mask� pracownika naukowego kry� si� piekielny temperament.
Chodzi�y plotki, �e ten szanowany
11
doktor wymyka si� nocami, by nurkowa� w nocnym �yciu Holliday Spring. To by
t�umaczy�o jego nieustanne d�ugi. Samemu Holdingowi by� winien par� tysi�cy.
Pierwsze spotkanie Lucy i 0'Hary na kolacji u docenta te� przebiega�o nietypowo.
- My si� znamy - powiedzia� z szerokim u�miechem Frank.
- Nie s�dz�! - fukn�a panna Crawfurd nastroszona jak je�ozwierz. A jednak
musieli si� zna�. Kiedy� w domu narzeczonej wpad� do r�ki Williamowi jaki� list,
na kt�rym pozna� pismo swego wsp�pracownika. Nie zd��y� przyjrze� si�
dok�adniej, bo Lucy w skoku dzikiej kotki wyrwa�a mu kartk� z r�ki i zmi�wszy
cisn�a w kominek.
Jednak rozwijaj�ce si� w zawrotnym tempie uczucie przyt�umi�o obawy. Lucy
unika�a Franka, on normalnie pewny siebie �ypa� na ni� z pozycji nie lubianego
psa. Teraz jednak... Co oznacza�y te dziwne wypieki na jego twarzy? Ani chybi
alkohol...
- S�ucham, co chcesz mi powiedzie�?
0'Hara zacz�� m�wi�. Czy jednak artyku�owa� niewyra�nie, czy �wiadomie zaciera�
s�owa, w ka�dym razie Holding nic nie rozumia�. Jednocze�nie �wiat�o sta�o si�
jaskrawe, a wszystkie kontury zamazane.
Cholera, ur�n��em si� jednym kieliszkiem martella, wstyd - pomy�la�. Chcia�
zapyta�, co si� dzieje, ale powiedzia� co� zgo�a innego:
- Kocham Lucy! Za trzy miesi�ce nasz �lub.
- Jeste� tego zupe�nie pewien? - s�owa doktora dochodzi�y jakby z g��bokiej
studni...
Nie odpowiedzia�, nie m�g�. Wszystko si� pomiesza�o.
- Chod�, Hans - on ju� jest got�w! - powiedzia� Frank 0'Hara.
Docent le�a� nieruchomo, przywi�zany do sto�u operacyjnego r�wnie mocno jak
farmer do swojej ziemi. By� ci�gle og�uszony. W oczy bi�y mu reflektory, a
mi�dzy nimi majaczy�y jakie� dwie postacie. William nie m�g� zebra� my�li.
- Spokojnie, stary. Mamy bardzo du�o czasu... Nie docenia�e� nigdy moich
kwalifikacji, gardzi�e� swoim starszym koleg�. Docenisz teraz r�czki Hansa... -
dudni� znajomy g�os.
- Co si� sta�o? - wyj�ka� Will. Wok� czaszki czu� dziwny ch��d. - Po co golicie
mi g�ow�?
12
- Zaraz Hans ogoli r�wnie� moj� - za�mia� si� g�os nale��cy do Franka.
- Zwariowali�cie! - zaskoczenie by�o ci�gle wi�ksze od strachu. - Co chcecie
zrobi�, nastraszy� mnie? To uda�o si� wam. Ale je�li chcecie mnie okaleczy�, nie
ujdzie wam to p�azem...
- Co chcemy - 0'Hara zachichota� - chcemy ciebie, przyjacielu, twojego n�dznego
cherlawego cia�ka, kt�re za trzy miesi�ce po�lubi pi�kn� piosenkareczk�, kt�re
odbierze za ciebie Nagrod� Nobla i b�dzie brylowa�o w Instytucie z moim m�zgiem.
Nadal nie w pe�ni wszystko rozumia�. Mo�e jedno, �e przepad�.
- Cholernie ci�ko robi� taki zabieg bez piel�gniarek, ale dam rad�, w ko�cu
mamy automatyczn� aparatur� - zahucza� bas Hansa Weissen-steina.
- Przesta�cie �artowa� -j�kn�� Holding. - Mo�e ty chcesz by� mn�, Frank, ale ja
nigdy nie b�d� tob�...
- I nie b�dziesz. Po zabiegu moje cia�o zostanie zniszczone przez Hansa... Znasz
te wielkie m�yny paszowe... Nierogacizna otrzyma dzi� wi�cej kalorii... Ciebie
natomiast spotka to, co dawno ci si� nale�a�o.
Holding szarpn�� si�. Na pr�no. Weissenstein z diabelskim u�miechem wbi�
strzykawk� z narkotykiem.
- �egnaj, docencie! Bezradnie run�� w przepa�� narkozy.
Szary �wit wisi nad kanionem... Brama i budki stra�nicze wskazuj�, �e dalej
znajduje si� poligon biologiczny. Na tabliczce poza nazw� "Sektor G" nie ma
�adnego napisu.
Przed bram� zatrzymuje si� datsun combi ze znakami Instytutu Transplantacji.
- Docent Holding? - wartownik pytaj�co patrzy na kierowc�...
- Nie, doktor Weissenstein, ale mam upowa�nienie..., szef troch� �le si� czuje,
nie chcia� jednak przerywa� cyklu bada�. Zast�pi� go przez kilka dni, zanim nie
dojdzie do siebie...
Wartownik przegl�da papiery.
- A gdzie docent?
Chirurg wskazuje nosze w tyle samochodu. Obok stoj� skrzynie z preparatami.
13
- �pi... w laboratorium by� ma�y wybuch... ale nic mu nie grozi. Za par� dni
b�dzie w pe�ni si�.
- Oby tak by�o - wartownik przygl�da si� twarzy �pi�cego i u�miecha si�. Zna
doskonale Holdinga i wie, �e teraz wszystko si� zgadza:.. Przycisk uruchamia
bram� i datsun wtacza si� na teren Sektora G.
G�uchy b�l pulsowa� we wszystkich zakamarkach jego organizmu. William budzi� si�
wolno, bardzo wolno. W �aden spos�b nie potrafi�by okre�li�, jak d�ugo trwa�
jego sen. Tydzie�? Wieczno��.
- Ja �yj� - u�wiadomi� sobie wreszcie. Ale jeszcze sporo czasu up�yn�o, zanim
zacz�y funkcjonowa� jego zmys�y. D�ugo nie czu� dotyku, zimna, ciep�a. S�ysza�
wy��cznie bicie w�asnego serca. A jednocze�nie wraz z powracaj�c� przytomno�ci�
pojawi�y si� doznania nowe - wra�enie obco�ci ca�ej jego istoty, dziwna
oci�a�o��, sw�dzenie. Kt�rego� dnia otworzy� oczy - nieregularne plamy
przeobrazi�y si� z wolna w kszta�ty geometryczne - dojrza� kafelki na �cianach,
ma�e �elazne okienko.
I zn�w to okropne sw�dzenie... chcia� si� podrapa� po twarzy. Nie m�g�. Zamiast
r�ki zobaczy� jaki� obcy kikut... zako�czony kopytkami! Uni�s� g�ow�...
- To musi by� koszmarny sen!
Jego sk�ra by�a twarda, blador�owa. Go�a. Ogarn�o go olbrzymie pragnienie. W
k�cie pomieszczenia dostrzeg� pod�u�ne naczynie z wod�. Chcia� wsta�, ale to
okaza�o si� niemo�liwe. Doczolga� si� nad skraj koryta.
- Chryste Panie! - Woda odbija�a niczym lustro. Dok�adnie. Wszystko! I r�owy
wychudzony ryj, i zmierzwion� szczecin�, i kr�tkowidz�ce oczki pozbawione
okular�w. Zrozumia�!
- Jestem �wini�. Przeszczepili m�j m�zg w da�o �wini. �winie! �a�osny kwik
rozdar� cisz�, a smutny ryj zanurzy� si� z wolna w g��b koryta, jakby tam
poszukiwa� dalszego d�gu.
2
Doktor Hans Weissenstein uzbrojony w stalowy dr�g otworzy� �elazne masywne
drzwi. Z wn�trza dolecia� od�r chlewni... W k�cie pomieszczenia wychud�a maciora
unios�a �eb z pos�ania. Nad uszami wida� by�o g��bokie �wie�e blizny. Chirurg
zamkn�� za sob� zasuw� i tr�ci� nieszcz�sne zwierz� dr�giem.
- No i co, pan powie, panie docencie?
Od czasu zabiegu up�yn�� przesz�o miesi�c. M�odsi pracownicy zajmuj�cy si�
eksperymentem 123/52 nie sygnalizowali niczego specjalnego. Od pewnego czasu
transplantacje m�zg�w w�r�d �wi� nie by�y �adn� nowo�ci�. Chocia� w tym
przypadku po okresie intensywnej reanimacji, kiedy zwierz� odzyska�o wreszcie
przytomno��, zamiast wzmo�onego wigoru opanowa�a je apatia. �winka niech�tnie
przyjmowa�a po�ywienie... Dok�adniejszych bada� jednak nie podejmowano ze
wzgl�du na specjalne polecenie Weissensteina, kt�ry zastrzeg�, �e osobi�cie
odpowiada za badany okaz. A zatem od chwili oprzytomnienia maciory nikt z kadry
naukowej nie wchodzi� do kom�rki Holdinga. Z tej strony nie grozi�o �adne
niebezpiecze�stwo zdemaskowania.
Dwa pierwsze tygodnie sp�dzone w Sektorze G u boku Franka 0'Hary, a w�a�ciwie
jego m�zgu w ciele docenta, by�y dla chirurga okresem trudnym. Dwukrotnie wpada�
w panik�, �e przeszczep zostanie odrzucony. I dwukrotnie rewelacyjne serum
ratowa�o �yde wisz�ce na w�osku. Miesi�c po zabiegu "uzurpator" doszed� na tyle
do siebie, �e
15
m�g� stan�� na nogi, a w par� dni p�niej Hans wr�ci� do Instytutu.
- Pami�taj, nikt nie mo�e si� dowiedzie� o naszej akcji - wielokrotnie powtarza�
Frank - wiesz, jakie mia�oby to konsekwencje...
Weissensteinowi nie trzeba by�o tego m�wi�. Tym bardziej, widz�c teraz wszystko
w najlepszym porz�dku, pokra�nia� z zadowolenia i ponownie szturchn�� macior�.
- No, rusz si� pan, panie docencie. Troszk� gimnastyki nie zawadzi. To wzmaga
apetyt.
. Holding usi�owa� co� odpowiedzie�, zripostowa�, ale z pyska doby�o si� tylko
nieartyku�owane chrz�kni�cie. Nawet ucze� pierwszego roku biologii wie, �e
nierogacizna nie posiada rozwini�tych strun g�osowych...
- Chcia�e� co� powiedzie�? - zachichota� chirurg - szkoda wysi�k�w, kochany
docentuniu... Pardon, w�a�ciwie powinienem nazywa� ci� pani� docent, madame - tu
Weissenstein sk�oni� si� b�aze�sko - jeste� wszak �wink� p�ci pi�knej... A
chrz�kaj sobie, chrz�kaj. U nas w chlewni panuje ca�kowita swoboda wypowiedzi.
Wyobra�am sobie, jak mimo wrodzonej kultury mnie przeklinasz... Przeklinaj
lepiej sw�j los... Ej�e, ej�e, s�uchaj mnie...
Poniewa� �winka odwr�ci�a si� ty�em, zn�w d�gn�� j� dr�giem.
- Troszk� uwagi, gdy pan m�wi... A wiesz, droga przyjaci�-k o, zastanawiali�my
si� powa�nie z Frankiem, czy ci� nie rozmno�y�... Ale doszli�my do wniosku, �e
szkoda knura... Zreszt� co dobrego mog�oby wynikn�� z tego mezaliansu? Prosiaki
w okularach, z d�o�mi zamiast kopytek...?
'� W oczach zwierz�cia p�on�� ogie�. A co dzia�o si� w m�zgu docenta? W�ciek�o��
pomieszana z rozpacz�, nienawi�� z politowaniem. Dominowa� gniew.
- Bydlaku. I ja mianowa�em ci� starszym chirurgiem w Instytucie. Mimo przestr�g
przyjaci�, rad Lucy... mimo tych wszystkich informacji, kt�re mam o tobie.
Reputacja i praktyka znakomitego fachowca przys�oni�y mi fakt, �e by�e� karany
za sadyzm, za zn�canie si� nad zwierz�tami... Dwukrotnie tuszowali�my twoje
ekscesy z kobietami! �ajdak, �ajdak!
Gdyby doktor Hans m�g� s�ucha� tego wewn�trznego monologu, by�by z pewno�ci�
zadowolony. Jego konstrukcj� psychiczn� tworzy� koktail sadyzmu i masochizmu.
Lubi� bi�, ale jednocze�nie uwielbia� by�
16
zniewa�any... Wielokrotnie podwaja� stawk� w rewan�u za najbardziej plugawe
wyzwiska, jakimi obdarza�y go Lola Kluczyk, Diana Ch�tliwa czy R�a
Pr�dkociep�a.
Tym razem wydawa�o mu si�, �e �winka nie do�� cierpi. Postanowi� zaaplikowa�
ko�sk� (czy raczej �wi�sk�) dawk�.
- Aha, na �mier� by�bym zapomnia�, docenciku. Przynios�em ci zaproszenie na �lub
Lucy i Franka - pardon, docenta Williama Holdinga - kt�ry odb�dzie si� czerwca.
Niestety wst�p b�dzie tylko dla go�ci ubranych wieczorowo, a dla ciebie chyba
nie zd��ymy uszy� garnituru... Ale nie martw si�, droga wieprzowa przyjaci�ko,
zawsze b�dziesz mog�a sta� si� ozdob� �lubnego sto�u... Szkoda, �e nie �o�a...
Za�miewaj�c si� Weissenstein odstawi� dr�g i bi� si� d�o�mi po kolanach. �winka
zauwa�y�a to.
- Spokojnie, docencie, st�j! krzykn�� Hans, ale podci�ty przesz�o
dwustukilogramowym cielskiem straci� r�wnowag�, przewr�ci� si�, a �wi�skie z�by
b�ysn�y mu nad gard�em. Nie na darmo w m�odo�ci Will Holding by� przez tydzie�
cz�onkiem sekcji d�udo! �mier� w kszta�cie ryja zajrza�a w oczy chirurga.
- Daruj! Daruj! - zawy�...
- Ju� ja ci daruj� - pomy�la� docent, atoli ostry krwotok z niezupe�nie
zagojonej rany przeszkodzi� w zem�cie. Hans odturia� si� i wypad� zatrzaskuj�c
za sob� drzwi.
M�odsi pracownicy baraku eksperymentalnego m�wili, �e bieg� centralnym
korytarzem krzycz�c:
- Do rze�ni z t� �wini�, do rze�ni!
By� mo�e sprawy przybra�yby zupe�nie inny obr�t, gdyby nie nag�e wezwanie z
Sektora G. Docent Holding, w kt�rym - jak per�a w ma��y - tkwi� 0'Hara, zn�w
poczu� si� �le i za��da� przybycia wsp�lnika. Hans pojecha� prawie natychmiast,
nie wydaj�c �adnych dodatkowych polece�.
Tymczasem w okresie nieobecno�ci docenta plac�wk� eksperymentaln� opiekowa� si�
doktor Arnoidson, ma�y, czarny, ruchliwy i bardzo operatywny naukowiec. Zaj��
mia� sporo, bo tego samego dnia, w kt�rym Holding wyjecha� na badania, znikn��
doktor Franklin 0'Hara.
17
Dyrektor Generalny Instytutu nie do��, �e zleci� wszystkie sprawy 0'Hary
Arnoidsonowi, ale r�wnie� poleci� mu zbada� szczeg�y tego niezwyk�ego przypadku
porzucenia pracy.
Wed�ug wszystkich dost�pnych �wiadectw 0'Hara w dniu 14 marca dos�ownie
ro/p�yn�� si� w powietrzu. Policja nie trafi�a na �aden �lad. Nikt nie rozpozna�
jeno fotografii na dworcach i w biurach wynajmu samochod�w, nie znaleziono go
w�r�d zw�ok zmagazynowanych w kostnicach. A wi�c musia� jako� opu�ci� Holliday
Spring...
Z drugiej strony wszystkie swoje sprawy pozostawi� najzupe�niej uregulowane, jak
cz�owiek od dawna przygotowany do wyjazdu lub zdecydowany na pope�nienie
samob�jstwa. Mieszkanie by�o zwolnione i op�acone, konto wyczyszczone do zera,
rzeczy zabrane.
List zaadresowany do Dyrektora Generalnego obok przeprosin zawiera� rezygnacj� z
piastowanego stanowiska. By�o tam par� s��w o og�lnym zw�tpieniu, o ch�ciach
zmiany dotychczasowego trybu �ycia.
Nie trzeba dodawa�, �e autentyczno�� listu zosta�a ponad wszelk� w�tpliwo��
udowodniona...
Paru pracownik�w bli�ej zaprzyja�nionych z 0'Har� zezna�o, �e w istocie od
d�u�szego czasu wspomina� on o planach rezygnacji z kariery naukowej. Jak zwykle
zaroi�o si� od plotek wahaj�cych si� mi�dzy koncepcj� samob�jstwa a podr�y
dooko�a �wiata. Bli�szej rodziny doktor nie mia�. Powoli w�tpliwo�ci przysch�y i
powszechnie zaakceptowano wersj�, �e naukowiec wyjecha� nie podaj�c nowego
adresu. Mia� do tego zreszt� pe�ne prawo, �y� w kraju, w kt�rym nie istnia�y
przepisy meldunkowe. Arnoidson szybko wci�gn�� si� w rol� interrexa. Sz�o mu tym
�atwiej, �e znakomicie wyszkolony personel d/ia�a�jak doskonale na regulowany
zegarek i nie wymaga� ponaglania. Jednym z wa�niejszych problem�w do
rozstrzygni�cia by�a okresowa selekcja w Banku Dawc�w...
Dwa dni po przygodzie Weissensteina, kt�ra omal nie sko�czy�a si� dla niego
tragicznie, przyby� nowy transport nierogacizny. Cz�� gorszych egzemplarzy z
dotychczasowego inwentarza musia�a by� odes�ana. Arnoidson podpisa� stos
odno�nych papier�w, po czym zwr�ci� si� do asystenta:
Co zrobimy / 123/52...? - egzemplarz z upowa�nienia docenta Holdinga znajdowa�
si� pod osobist� opiek� Weissensteina.
18
- Doktor poleci� odda� �wini� na ub�j... - rzek� asystent. - Zdaje si�, �e to
okaz nieudany. Po transplantacji zwierz� zrobi�o si� nerwowe i niebezpieczne.
Nie b�dzie z niego po�ytku.
- Je�li Weissenstein tak zdecydowa�, to w porz�dku - powiedzia�
Arnoidson. I podpisa�.
W tym samym czasie dwaj wsp�lnicy przebywaj�cy w odleg�ym o wiele mil "Sektorze
G" delektowali si� my�l�, ile jeszcze wymy�lnych tortur intelektualnych zadadz�
zmaciorzonemu szefowi. A im bardziej czuli w�asn� pod�o��, tym bardziej pragn�li
si� pastwi�,..
Jest to zreszt� prawid�owo�� powszechnie znana.
Sypn�y si� brawa. Lucy wysz�a jeszcze raz w �wietlisty kr�g reflektora i
uk�oni�a si�. Wybieg�y rozebrane topleski oraz downleski i zastyg�y w
pastiszowym obrazie z ,,Bajora �ab�dziego".
- Ciekawe - pomy�la�a piosenkarka otulaj�c si� supera�urowym peniuarem - co oni
tak oklaskuj�, m�j glos czy cia�o?
Za kulisami panowa� zwyczajny harmider: Duo Tilto przygotowywa�o si� do numeru z
koz�, a skrzypek smarowa� sobie co� kalafoni�... Atoli w drzwiach awaryjnych
pozna�a charakterystyczn� sylwetk�...
- Will, wr�ci�e�!
Podbieg�a roztr�caj�c rozplotkowane charakteryzatorki. Docent Holding sta� na
progu w nowiute�kim garniturze (to pewnie ten, kt�ry obstalowa� sobie na �lub) i
sprawia� wra�enie zak�opotanego...
Wtuli�a si� w niego g��bokim poca�unkiem. Przez moment uczu�a dziwny ch��d, mo�e
zbyt mocny zapach wody kolo�skiej...
- Co� nie w porz�dku, kochanie?
Pokr�ci� g�ow�, unikaj�c spojrzenia prosto w oczy.
- Znalaz� sobie inn�? - pomy�la�a Lucy, ale w tym momencie dostrzeg�a g��bokie
blizny w kr�tko ostrzy�onych w�osach.
- Co ci si� sta�o? - powt�rzy�a.
Jej narzeczony u�miechn�� si� i nagle zupe�nie rozlu�niony zacz�� opowiada� o
wypadku, kt�ry zdarzy� si� w laboratorium, wypadku w gruncie rzeczy niegro�nym,
kt�ry dzi�ki opiece doktora Weissensteina nie b�dzie mia� �adnych nast�pstw.
19
- Co najwy�ej troch� zmieni mi si� charakter, b�d� spokojniejszy
- za�artowa� na koniec.
Panna Crawfurd uca�owa�a go jeszcze raz.
- Poczekaj, tylko co� narzuc� i zaraz pojedziemy do mnie - szepn�a.
Nie masz poj�cia, jak si� za tob� st�skni�am.
0'Hara ba� si�. O ile spotkanie w Holliday Spring wypad�o zadowalaj�co, o tyle
przybli�aj�ca si� noc w willi Lucy kry�a w sobie setk� pu�apek, z kt�rych ka�da
mog�a sko�czy� si� wsyp�.
Nie zna� drogi do jej mieszkania, rozk�adu pokoj�w, nie wiedzia� o licznych
upodobaniach Lucy, a nade wszystko nie mia� poj�cia, jak docent Holding
zachowywa� si� w ��ku.
Analiza post�powania na sali wyk�adowej nie mog�a by� w tym wzgl�dzie �adn�
pomoc�...
Z prowadzenia samochodu wykr�ci� si� wspominaj�c o ci�gle �wie�ym urazie
spowodowanym wypadkiem.
- Nic nie szkodzi, ja ci� zawioz�! - zawo�a�a entuzjastycznie Lucy.
W mieszkaniu stara� si� przepuszcza� j� przodem i rejestrowa� r�ne cenne
informacje, jak: wy��cznik �wiat�a za szaf�, toaleta na prawo. kuchnia na
lewo...
W��cz muzyk�, a ja p�jd� si� wyk�pa� - zadysponowa�a gospodyni.
Proste polecenie, ale fa�szywy docent spoci� si� jak mysz, zanimod-nalaz�
magnetofon przemy�lnie ukryty w regale. Przy okazji odkry� barek.
Upij� si�. Upij� si� na um�r... - dzi�ki temu b�d� mia� jedn� noc z g�owy -
pomy�la�.
Z �azienki dolatywa� jednostajny szum. 0'Hara wypi� duszkiem klubow� whisky i
popi� likierem... zemdli�o go, chwyci� si� any��wki. a poniewa� pogorszy�o to
jeszcze sytuacj�, przez rum wr�ci� do czystej w�dki... Odczuwaj�c mocne
uderzenia do g�owy, pogr��y� si� w fotelu i po raz pierwszy tego nerwowego dnia
pomy�la� o Lucy... Nie umyjesz mi plec�w jak zwykle? dobieg�o z �azienki.
- Ju� biegn�!
- Dawniej wo�a�e�: "lec� jak szczygie�ek".
20
Do kro�set, sk�d mia� wiedzie�, �e docent z wygl�du surowy jak katedra, zza
kt�rej wyk�ada�, w domu lubi� bawi� si� w szczygie�ka. W �azience o kafelkach
przedstawiaj�cych holenderskie m�yny, kt�rych skrzyd�a kto� wystylizowa� na
organy (i to nie porz�dkowe), by�o parno i pieni�cie. Ali�ci nie do�� parno, by
nie widzie� w ca�o�ci kszta�t�w Lucy, za kt�re bywalcy Holliday Spring p�acili
trzydziestoprocentowy dodatek do konsumpcji...
- Jeszcze ubrany? - zdziwi�a si� dziewczyna - co tak patrzysz, jakby� mnie
widzia� pierwszy raz w �yciu?
- Bo ja ci� widz� pierwszy... - Tu Frank zorientowa� si�, �e jeszcze chwila, a
alkohol wyzwoli w nim nadmiern� szczero��, opanowa� si�
- widz�... pierwszy raz od dw�ch miesi�cy.
- Wypo�ci�e� si�, szczygie�ku - za�mia�a si� ca�a w zapachu �ywicz-no-
ananasowym... - No wi�c dalej... Co ci, �pisz? Na stoj�co, w ubraniu...?
Obudzi� si� z piramidalnym kacem. Oczywi�cie nie pami�ta� niczego,
ale pieszczoty Lucy przyj�� z godno�ci�.
- By�e� wspania�y - entuzjazmowa�a si� panna Crawfurd - troszk� nietrze�wy, ale
to ci bardzo dobrze zrobi�o. Dlaczego wcze�niej nie zacz��e� pi�? Straszny kogut
- zachichota�a - a jakie przy tym g�upoty
opowiada�e�...
- Co m�wi�em? - spyta� czujnie.
- W og�le nie s�ucha�am... Plot�e� co� o Franku 0'Harze... o jakiej� maszynie do
mielenia paszy... A przecie� on podobno wyjecha�?
- Oczywi�cie, najdro�sza. Wyjecha�. Jestem pewien, �e lada dzie� otrzymam od
niego list. Co jeszcze m�wi�em?
- Nie pami�tam! Najwa�niejsze, �e jeste� taki cudowny... Inny...
- Mylisz si�, jestem taki sam! - zaprzeczy� gwa�townie.
- Ale� nie. Sta�e� si� rozkosznie nonszalancki... I masz takie pomys�y
- zachichota�a. - Podoba mi si� to... Czego� ty si� nauczy� na tym poligonie! I
od kogo?
Poca�owa� j�, by nie udziela� odpowiedzi. Pie�cili si� przez jaki� czas, a potem
Frank zada� pytanie, kt�re by�o w tym momencie dla niego najwa�niejszym pytaniem
na �wiecie:
- M�wisz, �e si� zmieni�em?
- Tak, i to jest fajne.
-21-
- No dobrze, a powiedz, co by si� sta�o, gdybym by� zn�w taki jak przed dwoma
miesi�cami? Gdyby by�o nas dw�ch do wyboru?
- Wybra�abym ciebie!
Ali�ci docent William Holding sprzed dw�ch miesi�cy nie m�g� zjawi� si� w willi
Lucy. Bydl�cym kontenerem kolejki towarowej sun�� w kierunku zautomatyzowanej
tuczami, kt�r� za nieca�e trzy miesi�ce b�dzie musia� opu�ci� jako puszeczka z
napisem "Excellent Ham" ewentualnie "Konserwa turystyczna".
Po walce z Weissensteinem �winka nabra�a ochoty do �ycia. Dramatyczny epizod da�
jej okruch nadziei, podsun�� my�l, �e nie wszystko stracone, a przede wszystkim
przywr�ci� apetyt. Tote� trzy dni potem, kiedy na mocy decyzji Arnoidsona
za�adowano j� do kontenera, by� to zupe�nie inny okaz. Czworono�ni
wsp�towarzysze podr�y ze zdumieniem patrzyli, jak ujmuj�c w przednie raciczki
kawa�ek szmaty zajmuje si� kosmetyk� ryja lub nie mog�c wytrzyma� w smrodzie,
przeciska si� do okienka.
No i co si� gapicie, siostry? I wam przyda�oby si� troch� higieny. Ech, �eby�cie
mnie rozumia�y - my�li docent i chrz�kaniem usi�uje zainteresowa� reszt� �winek.
- Pos�uchajcie, mam plan. Jak dojedziemy na miejsce, rzucimy si� na
stra�nik�w... A je�li b�dzie to sortownia automatyczna, przegryziecie przewody
elektryczne. Jasne?
Niestety nikt nie reaguje. Wymowne kwiki nie s� zrozumia�e dla wsp�braci. O ile
istnieje jaki� kod wieprzowego porozumienia - Holding go nie zna.
- Ech, nierogacizno durnowata. Nie masz w sobie za grosz woli walki. Nie
rozumiesz, co to jest wolno��?!
Wielki knur pogardliwie chrz�kn�� na �aciat� buntowniczk�, a olbrzymi ryj zdawa�
si� odpowiada�:
- Jeste� obca, agitowa� mo�esz sobie gdzie indziej, nasza tucznikowa filozofia
nie pozwala przeciwstawia� si� przeznaczeniu.
Zadzwoni� telefon. Natarczywie. Raz, drugi. Neo-Holding ockn�� si� z
regeneracyjnej drzemki. Dochodzi�o po�udnie. Lucy p�awi�a si�
22
w �azience... Kobieta-foka - pomy�la� - kt�ry to raz dzisiaj?... Obola��,
skacowan� g�ow� zn�w zaatakowa� d�wi�k dzwonka. Frank podni�s� s�uchawk�.
- S�ucham, 0'Ha... - zacz�� machinalnie.
- M�wi Hans - przerwa� mu ochryp�y bas.
- Prosi�em ci�, �eby� tu nie dzwoni� - rzek� Franklin �ciszaj�c g�os - pami�taj,
nie byli�my nigdy w stosunkach przyjacielskich. '- Telefonuj�, bo jest
niedobrze.
- Co si� sta�o? M�w ja�niej!
- 123/52... Nie ma!
- Uciek�... znaczy uciek�a? - 0'Hara spoci� si� w mgnieniu oka.
- Dwa tygodnie temu, kiedy by�em w Sektorze G, omy�kowo wys�ano j� do tuczami.
Par� tygodni wcze�niej rozz�o�ci�em si� i grozi�em zwierz�ciu przy pracownikach,
jaki� cymba� poczyta� to za dyspozycj�... Ale b�d� pr�bowa� j� odnale��...
- Wstrzymaj si�, Hans. Najpierw musimy si� naradzi�... Spotkajmy si�...
spotkajmy...
- Mo�e w barku?
- Nie! nie! nie! - zawo�a� po�piesznie - zobaczymy si� o pi�tej, w parku nad
Kana�em.
- Bardzo dobrze - powiedzia� chirurg - mam jeszcze i inne sprawy. By�o w jego
tonie co�, co zaniepokoi�o Franka. Nie mia� jednak czasu na zastanawianie si�, z
�azienki wyjrza�a Lucy.
- Kto dzwoni, kochanie?
- Pomy�ka - sk�ama� nadgorliwie, jak uczniak przy�apany na k�amstwie.
- Jak to pomy�ka? - zdziwi�a si� Lucy - przecie� wiesz, �e budynek ma w�asn�
central�. Pomy�ki si� nie zdarzaj�.
- �artowa�em, Lucy... To ci cholerni nudziarze z Instytutu. Jeszcze si� tam nie
zjawi�em po powrocie z bada�. A czeka na mnie tysi�ce spraw.
- My�la�am, �e dzisiejszy dzie� sp�dzimy razem - zmartwi�a si� dziewczyna.
- Przed nami jeszcze tysi�ce dni, najdro�sza!
23
Dziwna satysfakcja malowa�a si� na twarzy Weissensteina spaceruj�cego parkow�
alejk� oko�o godziny 17.05. Pow�d by� prosty:
trzy minuty wcze�niej celnym rzutem kamienia str�ci� z ga��zi �atwowiern�
wiewi�rk�... Doktor Hans lubi� takie nieskomplikowane zabawy. Kiedy jednak zza
zakr�tu wy�oni�a si� przygarbiona posta� Holdinga, twarz brodatego olbrzyma
przybra�a oboj�tny wyraz.
- Cholerna praca, obsiedli mnie jak stado wron, my�la�em, �e ju� si� nie wyrw� -
powiedzia� przybysz, kt�ry w rzeczy samej nie mia� �atwego popo�udnia. O ma�y
w�os rozmowa z Dyrektorem Generalnym nie. sko�czy�a si� wsyp�. Frank nie mia�
poj�cia, �e wraz z zamkni�ciem drzwi gabinetu Dyrektora Generalnego stosunki
Holding - szef z urz�dowych zmienia�y si� w towarzyskie. Na jego uni�one: "panie
dyrektorze", zwierzchnik zawo�a�:
- Co to, Will, ju� nie jeste�my po imieniu?
Nie mniej zdrowia kosztowa�o go posiedzenie Rady Naukowej, dopiero w�wczas zda�
sobie spraw� z w�asnej niewiedzy. Wykazywa� brak orientacji w kwestiach, kt�re
dla prawdziwego Holdinga by�y dziecinnie proste. Jego "roztargnienie" zapewne
nie usz�o uwagi czujnych oczu Arnoidsona. Tote� gdy na parkowej alejce dojrza�
zwalist� sylwetk� wsp�lnika, 0'Hara omal go nie u�cisn��.
- Co zrobimy ze �wini�? - zapyta� Weissenstein przechodz�c od razu ad rem - z
tuczami mo�na j� wydoby�, cho� �atwe to nie b�dzie. Musieliby�my przetestowa�
wszystkie tuczniki pod k�tem inteligencji...
- To zbyteczne - Neo-Holding jakby si� wystraszy� - cieszmy si�, Hans, �e mamy
ju� za sob� t� nieprzyjemn� afer�. Osi�gn�li�my swoje cele. William ma za swoje,
nie ma co go dodatkowo dr�czy�...
- Na razie zrealizowali�my twoje plany. Franku, a gdzie przyjemno��? - burkn��
brodacz. 0'Hara skrzywi� si�.
- S�uchaj, Hans, im mniej ha�asu, tym lepiej - powiedzia� z naciskiem. -
Szukanie �wini, przywo�enie jej z powrotem, trzymanie w Instytucie, w tym
wszystkim kryje si� spore ryzyko. A nu� kto� zacznie niucha�...?
Weissenstein z wielkim niezadowoleniem musia� si� zgodzi� z t� argumentacj�.
- Jak chcesz, ja bym zrobi� inaczej...
24
- W og�le powinni�my si� widywa� jak najrzadziej, Holding nie �y� z tob� w
przyja�ni, nie utrzymywa� kontakt�w pozas�u�bowych. Je�li b�dziemy zbyt poufali
wobec siebie, mog� powsta� podejrzenia.
- Jakie? - chirurg prychn�� gniewnie - zbyt jeste� boja�liwy. Frank. Pope�niaj�c
�ajdactwo trzeba si� w nim wytyt�a� do ko�ca... Aha, chcia�bym jeszcze
porozmawia� o konkretach... Nie otrzyma�em dot�d
nale�ytego ekwiwalentu.
- Czego ty jeszcze oczekujesz, Hans, za�atwi� ci lada dzie� nominacj�
na g��wnego chirurga...
- To cokolwiek za ma�o, ty zgarn��e� wszystko: pozycj�, pieni�dze . docenta,
jego babk�. Musimy podzieli� si� r�wniej, kochany!
- Oszala�e�, nie b�dziesz mnie przecie� szanta�owa�, jeste�my w tej
samej sytuacji.
- O przepraszam, ja jestem tylko wykonawc� zabiegu, ty za� bezprawnym
u�ytkownikiem cia�a, kt�re kiedy� mo�e b�dziesz musia�
zwr�ci �... Fa�szywy docent poblad� na ca�ej powierzchni szczup�ej twarzy.
- Czego ty w�a�ciwie chcesz?
Weissenstein bawi� si� jego l�kiem, a k�tem oka obserwowa� srok� przysiad�� na
murze; gdyby mia� tak jaki� kamyk...
- Czego chcesz? - powt�rzy� 0'Hara...
- Mamy czas, dojdziemy do porozumienia. Na razie potrzebuj� niewielkiej kwoty. A
wracaj�c do docenta, przez czas pobytu w tuczami te� wycierpi swoje...
Zabrali�my mu cia�o, narzeczon�, Instytut, ale pozosta�a mu godno�� osobista.
Niech straci i to - potem mo�e umrze�!
Zautomatyzowana chlewnia jest naprawd� przepi�knym i godnym podziwu obiektem.
Przestronne boksy, koryta nape�niane przez fotokom�rk�, ruchome pod�ogi ze
zmieniaj�c� si� �ci�k�, platformy i pomosty dla obs�ugi mog�cej z bliska
obserwowa� proces tuczenia, a nawet telewizory, dzi�ki kt�rym dozorcy mog�
urozmaica� sobie czas ogl�daniem film�w i dziennik�w.
�aciaty docent trzyma si� nieco na uboczu. Wie, �e karmy zawsze starczy. Nie
musi si� t�oczy�. My�li. Ci�gle my�li:
25
- Je�li te kreatury s�dzi�y, �e mnie z�ami� myli�y si�. Umr� na czworakach, ale
z godno�ci�. A zreszt� niemo�liwe, �eby Lucy nie dostrzeg�a r�nicy mi�dzy mn� a
tym myd�kiem. Na pewno ju� przy pierwszym kontakcie rozszyfruje �ajdaka i
pr�dzej czy p�niej zmusi go do wyjawienia prawdy. Lada dzie� obydwaj dranie
zostan� zdemaskowani...
Par� prosi�t potr�ca go bezceremonialnie. Docent kwikiem usi�uje wyrazi�
dezaprobat�. Jak�e chcia�by powiedzie� tym parzystokopyt-nym:
- Przesta�cie si� pcha�, kole�anki! Troszk� kultury... Po platformie spaceruje
m�ody dy�urny z przeno�nym telewizorkiem.
Lec� w�a�nie wiadomo�ci, a �ci�lej m�wi�c, kronika towarzyska. Obok
niego maszeruje jego pomocnik.
- Popatrz, Ben - zauwa�a w pewnym momencie - widzisz, jak ta gruba wodzi za nami
wzrokiem? Nic nie �re, tylko patrzy...
- A mo�e chce ogl�da� telewizj�? - �mieje si� Ben - Na�ci, �aciata, popatrz
sobie. To jest dziennik...
Wymuskani spikerzy licytuj� si� informacjami. Co rusz lec� kolorowe monta�e.
"W dniu wczorajszym odby� si� �lub znanej aktorki Lucy Crawfurd i znakomitego
naukowca docenta Williama Holdinga. Po �lubie pa�stwo m�odzi udaj� si� na Wyspy
Bahama, a nast�pnie do Europy, gdzie wybitny transplantolog otrzyma Nagrod�
Nobla w dziedzinie medycyny...
- Ty, patrz, co si� dzieje? - wo�a nagle Ben - co robi ta maciora? Chce si�
utopi�... Samob�jstwo �wini, tego jeszcze nie by�o.
W rzeczy samej zwierz� zanurzy�o �eb w korycie i zastyg�o w bezruchu. Pracownicy
zeskakuj�c do boksu interweniuj�, wyci�gaj�... �winia kwicz�c stawia
zdeterminowany op�r...
- S�ysza�em o facecie, kt�ry po przegranym meczu wyrzuci� telewizor przez okno,
ale �eby z powodu niskiego poziomu programu pope�nia� samob�jstwo... Ciekawe...
Orkiestra r�nie stare melodie z lat trzydziestych. Hiperretro... Pi�kny dom za
miastem o�wietlaj� reflektory... Dla szpanu wystrzelono r�wnie� sztuczne ognie.
Pan m�ody zadba� o opraw� uroczysto�ci.
26
Nowoczesna willa to prezent dla Lucy. W ogrodzie jest jeszcze basen, za
nim rosarium i fontanna.
Go�cie czuj� si� zupe�nie swobodnie na tym rozleg�ym terenie. Zdumieni obserwuj�
gospodarza w nieznanym wcieleniu. Ascetyczny naukowiec przeistoczy� si� w dniu
�lubu w szampa�skiego
playboya.
- Do twarzy mu z tym gestem - wzdycha doktor Jenny Clifford, stara
panna z wytw�rni surowic.
- A my�la�em, �e wiem o cz�owieku wszystko - m�wi do siebie Dyrektor Generalny.
Arnoidson pykaj�c z fajeczki w zamy�leniu przechadza si� w�r�d ska�ek... Par�
rzeczy nie mie�ci si� w jego �cis�ym umy�le. Ale czy warto si� nad tym
zastanawia�?
Doktor Weissenstein, kt�rego zaproszenie zosta�o przyj�te z niema�ym
zaskoczeniem, ko�ysze si� na hamaku w otoczeniu panien Arnoidson... Jest na
sporym rauszu... Czasem bli�niaczki wydaj� mu si�
pi�cioraczkami.
- Du�o mog�, du�o mog� - przechwala si� tubalnie... - id� o zak�ad, �e
potrafi�bym zrobi� z was jedn� du��... co� na kszta�t �yrafy... skalpel,
odrobina cierpliwo�ci i wystarczy...
Przechodz�cy obok pan m�ody posy�a mu w�ciek�e spojrzenie. Cholerny kabotyn,
got�w jeszcze si� wygada�.
Lucy promienieje. Ma na sobie �ososiowy kostium z tak modnymi w tym sezonie
pi�rkami. Lucy - panna m�oda.
- Will, jaka jestem szcz�liwa - szepce, gdy tylko spotyka si� z m�em,
bezb��dnie spe�niaj�cym honory domu...
Na tarasie po drugiej stronie willi, w trzcinowym fotelu siedzi stary pan
Holding; ma na sobie pasiasty garnitur, pami�taj�cy zapewne pierwsz� po�ow�
wieku, garnitur, kt�rego w �aden spos�b nie chcia� zamieni� na co� modniejszego.
Staruszek przyby� na �lub syna z drugiego ko�ca kontynentu. Ma sparali�owan�
nog� i ledwo s�yszy. Jest bardzo wzruszony, cho� wydawa� si� mo�e, �e nie
obchodzi go ca�a ta ha�a�liwa impreza. Milczy, wpatruj�c si� w spurpurowia�y
horyzont...
Z synem rozmawia� kr�tko i zaraz potem dziwnie zdenerwowany wyni�s� si� na ten
taras. Odburkn�� co� pannie CHfford, gdy usi�owa�a
27
go zagadn�� o pogod� w jego rodzinnych stronach, i zasn�� szczelnie otulony
pledem, mimo �e czerwcowa noc jest ciep�a i przyjemna...
Ko�o p�nocy budzi si�. Orkiestra niezmordowanie pi�uje nie�miertelne standardy.
- Hej, m�ody cz�owieku - starszy pan przywo�uje kr�c�cego si� kelnera.
- S�ucham, sir - m�odzieniec zbli�a si� niezw�ocznie...
- Tak zupe�nie mi�dzy nami, czyje wesele jest dzisiaj?
- Docenta Holdinga - odpowiada zaskoczony garcon.
- Docenta Holdinga... aha, to znaczy �e jest gdzie� tutaj docent. Holding -
szepce starzec - nigdy bym nie przypuszcza�.
- S�ucham pana? - pyta zdetonowany kelner. - Czy mam co� poda�?
- Poda�? Nie, dzi�kuj� - i na wp� do niego, a na wp� do siebie dodaje - wielka
szkoda, �e nie ma tu nigdzie mojego syna. Ochrzani�bym go jak nic.
3
Tuczamia urz�dzona by�a nowocze�nie i estetycznie. Specjalne g�o�niki emitowa�y
muzyk� klasyczn�, korzystnie oddzia�uj�c� na pensjonariuszy i powoduj�c� szybszy
przyrost �ywej masy. Podobn� rol� wyznaczono kolorowym planszom,
przedstawiaj�cym produkty wieprzowe. Plansze te mia�y przemawia� do ambicji
nierogacizny. Ideowy sens obrazowych historyjek opracowanych przez animalnych
socjolog�w mo�na by�o stre�ci� w paru has�ach wisz�cych dumnie na pawilonie
dyrekcji: "Nie b�dzie z was m�czki rybnej", "Dobra karma - najwy�sza jako��
stek�w" itp., itp... Centralnie zawieszono malowid�o, przedstawiaj�ce
inseminatora siedz�cego okrakiem na maciorze. Podpis g�osi�: "Przy inseminacji
warto usi��� okrakiem na inseminowanej, nic to wprawdzie nie pomaga, ale �wini
zawsze jest przyjemniej!"
Oczywi�cie czytelnikiem tych reklamowych arcydzie� m�g� by� tylko jeden klient
tuczami - docent William Holding.
Dzie� po dniu pracowicie ��obi� karby na kraw�dzi koryta, czuj�c, jak coraz
szybszymi krokami zbli�a si� dla uczestnik�w jego turnusu Dzie� Masarza. - Ile
dni mog�o mi jeszcze zosta�? - zastanawia� si�. - Dziesi��, pi�tna�cie?
Cholernie tyj�... I pomy�le�, nigdy nie mia�em specjalnych sk�onno�ci do tycia.
Przeciwnie, by�em naj szczuplejszym docentem �rodkowego Po�udnia. Brak ruchu!
Brak ruchu! Robi� wprawdzie
29
codziennie pompki, przysiady i szpagat, ale t�uszczyk si� odk�ada. A wol� nie
my�le� o cholesterolu...
Za sob� mia� ju� wielokrotne pr�by porozumienia si� z towarzystwem z boksu.
Niestety, tylko narazi� si� �winiom, kt�re instynktownie wyczuwaj�c jego obco��,
co dzie� spuszcza�y mu manto... Dosz�o do tego, �e musia� walczy� o dost�p do
koyta. Nie poddawa� si� jednak. Pilnie trenowa� raciczki i ryj, doprowadzaj�c je
do niezwyk�ej sprawno�ci. Po dw�ch tygodniach umia� ju� odkr�ca� niekt�re
�rubki, a po miesi�cu systematycznie "po�ycza�" sobie z kieszeni roztargnionych
dozorc�w naj�wie�sze gazety. Nie ustawa� w pr�bach porozumienia si� z
otoczeniem. Ilekro� przechodzi� kt�ry� z dozorc�w, Holding babra� na betonie
rozmaite napisy - "SOS... He�p, I am a docent!"
Niestety, nadzorcy rekrutowali si� z emigrant�w i w znacznej cz�ci byli
analfabetami... Tylko raz wyda�o si� Willowi, �e wzbudzi� zainteresowanie
niejakiego Pedra, kt�ry przystan�� przy boksie i g�upawo
wpatrywa� si� w napis.
- Te, �aciata, co tak ryjesz, trufli szukasz...? A mo�e piszesz do mnie
list mi�osny...?
M�wi� po hiszpa�sku, ale Holding by� przecie� poliglot�... Z radosnym kwikiem
przypad� do r�k Pedra. Ten odskoczy� ze
wstr�tem.
- Won, won, g�upia! Widzicie, na czu�o�� jej si� zebra�o, �wini
g�upiej... Od tego dnia mija� boks nie przystaj�c, mimo �e docent wypisywa�
cierpliwie:
"Buenos dias, caramba" czy "Viva Espa�a!"
Wed�ug oblicze� Dzie� Masarza mia� nast�pi� ju� za dwa tygodnie. Docent nie
widzia� �adnych dr�g ratunku. Rozkr�ci� wprawdzie par� �rub, ale musia�
przyzna�, �e nawet wydostanie si� z boksu nie za�atwi�oby niczego. Z hali nie
mo�na by�o uciec. W�wczas podj�� decyzj�:
- B�d� po�ci�.
G�od�wk� zacz�� od zaraz. Zdwoi� r�wnie�, przy pe�nej dezaprobacie
wsp�plemie�c�w, swoje �wiczenia gimnastyczne. W tydzie� straci� trzydzie�ci
kilogram�w i zwi�kszy� swoj� niezwyk�� zr�czno��.
Zacz�y si� k�opoty. Miodowy miesi�c na Bahama, miesi�c, podczas kt�rego �niade
cia�a nowo�e�c�w lgn�y do siebie jak dwa kawa�ki magnesu, dobieg� ko�ca.
Holdingowie musieli wr�ci� do swej nowej willi i codziennych obowi�zk�w.
Du�� sensacj� wywo�a�a podana przez wszystkie wa�niejsze agencje prasowe
wiadomo�� o odrzuceniu przez znakomitego naukowca Nagrody Nobla. Docent nie
przyj�� jej bez podania przyczyn. W dziesi�tkach spekulacji zastanawiano si�,
czy na decyzj� wp�yn�a zadawniona antypatia do Skandynaw�w, niech�� do
wynalazcy dynamitu czy mo�e fakt, i� r�wnocze�nie nagrod� literack� otrzyma�
irlandzki Ormianin pisz�cy po francusku w RPA. Najbardziej zdenerwowa�o to
doktora
Weissensteina.
- Oszala�e�, Frank, przecie� um�wili�my si�, �e po�owa idzie dla mnie! Dlaczego
nie pojecha�e� do Sztokholmu?!!
- Neo-Holding wykr�ca� si� jak m�g�, a wreszcie rozbrajaj�co przyzna�, �e po
pierwsze nie zna j�zyka szwedzkiego, a co gorsza francuskiego, kt�rymi prawdziwy
docent w�ada� nies�ychanie biegle, a ponadto na razie woli unika� kontakt�w ze
�rodkowoeuropejskimi naukowcami
- wiceprezes Kr�lewskiej Akademii by� jednym z dawnych wyk�adowc�w Holdinga, a
po�owa postaci licz�cych si� w europejskiej medycynie studiowa�a na tej samej
uczelni co on...
- Bzdurne obawy! - ciska� si� brodaty Hans - udaj chorob�, wy�lij upowa�nienie,
przy�l� ci kopert� do domu... To ca�kiem �adna sumka.
~ Wol� nie ryzykowa� - odpowiada� 0'Hara.
R�wnie� w �yciu domowym zacz�y si� problemy. Ju� trzeciego dnia dosz�o do
ostrej sprzeczki ma��e�skiej.
- Co si� sta�o z tob�, kochanie, dlaczego nie mo�esz przypomnie� sobie szyfru
twego bankowego sejfu? - zacz�a Lucy.
- Przez ten cholerny wypadek co rusz natrafiam na niewyt�umaczalne luki w
pami�ci, ale daj� ci s�owo, to minie.
- Mam nadziej�. Tym bardziej �e i z twoj� r�k� nie jest najlepiej. Ju� trzeci
czek wraca zakwestionowany. Naprawd� nie potrafisz podpisywa� si� jak dawniej? -
poniewa� m�� milcza�, pani Holding ci�gn�a dalej: - Gdyby nie moje
pe�nomocnictwo do twojego banku, nie mieliby�my z czego �y�...
- A w�a�nie, chcia�bym �eby� wyj�a dla mnie dziesi�� tysi�cy, mam
na oku pewn� korzystn� lokat�.
- Dziesi�� tysi�cy, teraz...? Obieca�e�, �e najpierw kupisz dla mnie i
wyremontujesz ten stary klub z 12 Alei... Zawsze marzy�am o w�asnym
lokalu...
- Lucy, ja musz� mie� te pieni�dze... - niemal krzyczy Frank
- zaci�gn��em ju� zobowi�zania i teraz nie mog� si� wycofa�!
- To podpisuj si� tak, �eby ci wyp�acali! I chod� ju� na obiad. Marta
przygotowa�a pyszne m�d�ki wieprzowe.
0'Hara zzielenia�.
- Tylko nie m�d�ek - szepn��, po�ykaj�c powietrze niczym z�owiony
karp. - Mam uczulenie.
- Co ci si� sta�o? Wczoraj nie chcia�e� szyneczki, przedwczoraj zareagowa�e� na
stek jakby ci podano szasz�yk ze szczura... Nigdy nie wiedzia�am, �e masz uraz
do wieprzowiny. Will. Czy to kwestia
przekona�?
- Przesta�, Lucy!
- Wieprzowinka, wieprzowinka! - przedrze�nia�a go jak dziecko.
- Nie, nie chc�, nie mog�!
Uciek� do toalety. K-l�cz�c nad muszl� konstatowa�, �e wszystko by�o znacznie
trudniejsze, ni� tego oczekiwa�. Przesz�o�� atakowa�a go na ka�dym kroku.
Weissenstein coraz natarczywiej domaga� si� pieni�dzy,
�ycie si� komplikowa�o, gmatwa�o...
Najgorsze by�y noce, dziwaczne sny, w kt�rych prze�ywa� makabryczne zdarzenie.
Nieraz zrywa� si� z krzykiem.
- Obud� si�, kochany, obud�! - tarmosi�a go w�wczas Lucy - co� ci
si� �ni�o, najdro�szy? Przytomnia�.
- Nie, nic nie pami�tam - odpowiada�.
- Rzuca�e� si� na ��ku, wo�a�e� "ostro�nie, Hans, z moj� przysadk�!"
- Niemo�liwe...
- A potem - chichota�a �ona - nie uwierzysz, ale zaczyna�e� kwicze�.
- Co takiego?!
- Kwicza�e� wspaniale, jak najlepszy parodysta. No zr�b to jeszcze
raz...
32
Zacz�y si� k�opoty. Miodowy miesi�c na Bahama, miesi�c, podczas kt�rego �niade
cia�a nowo�e�c�w lgn�y do siebie jak dwa kawa�ki magnesu, dobieg� ko�ca.
Holdingowie musieli wr�ci� do swej nowej willi i codziennych obowi�zk�w.
Du�� sensacj� wywo�a�a podana przez wszystkie wa�niejsze agencje prasowe
wiadomo�� o odrzuceniu przez znakomitego naukowca Nagrody Nobla. Docent nie
przyj�� jej bez podania przyczyn. W dziesi�tkach spekulacji zastanawiano si�,
czy na decyzj� wp�yn�a zadawniona antypatia do Skandynaw�w, niech�� do
wynalazcy dynamitu czy mo�e fakt, i� r�wnocze�nie nagrod� literack� otrzyma�
irlandzki Ormianin pisz�cy po francusku w RPA. Najbardziej zdenerwowa�o to
doktora Weissensteina.
- Oszala�e�, Frank, przecie� um�wili�my si�, �e po�owa idzie dla mnie! Dlaczego
nie pojecha�e� do Sztokholmu?!!
Neo-Holding wykr�ca� si� jak m�g�, a wreszcie rozbraj aj �co przyzna�, �e po
pierwsze nie zna j�zyka szwedzkiego, a co gorsza francuskiego, kt�rymi prawdziwy
docent w�ada� nies�ychanie biegle, a ponadto na razie woli unika� kontakt�w ze
�rodkowoeuropejskimi naukowcami - wiceprezes Kr�lewskiej Akademii by� jednym z
dawnych wyk�adowc�w Holdinga, a po�owa postaci licz�cych si� w europejskiej
medycynie studiowa�a na tej samej uczelni co on...
- Bzdurne obawy! - ciska� si� brodaty Hans - udaj chorob�, wy�lij upowa�nienie,
przy�l� ci kopert� do domu... To ca�kiem �adna sumka.
- Wol� nie ryzykowa� - odpowiada� 0'Hara. R�wnie� w �yciu domowym zacz�y si�
problemy. Ju� trzeciego dnia dosz�o do ostrej sprzeczki ma��e�skiej.
- Co si� sta�o