5687

Szczegóły
Tytuł 5687
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5687 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5687 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5687 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Franciszek Zab�ocki Fircyk w zalotach DO NAJJA�NIEJSZEGO STANIS�AWA AUGUSTA KR�LA POLSKIEGO WIELKIEGO KSI���CIA LITEWSKIEGO etc. PANA MI�O�CIWEGO przy podaniu na posiedzenie czwartkowe tej komedii ODA Wpo�rz�d tylu spraw wa�nych, Wpo�rz�d stara� tyle, Kt�re Ci� zaprz�taj�, Najja�niejszy Panie, Godzi si� chocia� jedna odetchnieniu chwila, Godzi si� pracy, chocia� na moment, przerwanie. Nadto si� wiele trudzisz k'woli Twojej s�awie; B�dziesz j� mia�, cho� oddasz chwil� i zabawie. Wszak nie zawsze si� Jowisz rz�dem �wiata trudzi; Prace i troski jego lube dziel� wczasy. Mia� i on niegdy� krn�brny dla si� rodzaj ludzi, Miewa� do pokonania zuchwa�e Gigasy; Wr�ci� na koniec niebu pok�j po��dany I pierwszy przed wszystkimi sam spocz�� niebiany. Muzo, korzystaj z tych chwil! Bardzo trudno o nie, Rzadko naszego Pana w spoczynku widzimy; I teraz, gdy si� zdaje bawi� w mi�ych gronie, Kto wie! je�li nie my�li, �e ma �wiat olbrzymy; �e ta, co si� w tysi�cznych przemianach uk�ada, Nie przeto, �e st�umiona, nie chce broi� zdrada. Muzo, przerwij te my�li Panu! Jego zdrowie Bardzo d�ugo dla polskiej potrzebne jest doli. �ycie wasze jest naszym, o dobrzy kr�lowie! W�tli� go nie do waszej zostawiono woli. Gdzie wielko�� duszy z cnot�, tam i pomoc nieba Masz je, Kr�lu, troskliwych my�li mie� nie trzeba. Ale sk�d te podchlebne przysz�y mi nadzieje, Abym m�dro�� m�g� bawi�, sk�d to zaufanie? Nie przejd� tym zuchwalstwem �mia�e Bryjareje? Przez wzgl�d ch�ci, �mia�o�ci racz darowa�, Panie. Wszak da� kto hekatomb� czy go��bk�w par�, Byle to czyni� z serca, dobr� da� ofiar�. I to mi tylko mo�e s�u�y� za obron�, �e si� wa�� z tym b�ahym popisywa� dzie�em: Pi�ro moje przez Ciebie, Kr�lu, zach�cone. Wzi��em medal, przeto si� samo zad�u�y�em I cho� Ci tera�niejsz� ofiaruj� prac� - Dar Tw�j wielki - w �yciu si� ca�ym nie wyp�ac�. WASZEJ KR�LEWSKIEJ MO�CI PANA MEGO MI�O�CIWEGO wierny poddany Franciszek Zab�ocki Respicere exemplar vitae morum�ue iubebo Doctum imitatorem et vivas hinc ducere voces. HORATIUS, De artcpoetica OSOBY: ARYST, m�� Klarysy KLARYSA PODSTOLINA, wdowa, siostra Arysta FIRCYK, staro�cie, kochanek Podstoliny PUSTAK, s�uga Arysta �WISTAK, s�uga Fircyka PRAWNIK LOKAJ Scena w domu wiejskim Arysta, blisko Warszawy. AKT PIERWSZY SCENA I Pustak, �wistak PUSTAK spostrzegaj�c �wistaka Nie myl� si� - tak jest - on. Witaj, po��dany �wistaku, urwipo�ciu, stary lisie szczwany! C� tu robisz? Jak si� masz? Czy� zdr�w, czy weso�y, Czy pieni�ny? �ciskaj� si� �WISTAK Zdr�w, ale co go�y, to go�y. PUSTAK �wiat dzi� taki. Przynajmniej, �e ci� widz� zdrowym. Z kim�e tu przyjecha�e�? �WISTAK Z moim panem nowym. Ale niech ci� u�ciskam, m�j luby Pustaku! PUSTAK Take� mi strojny! By�e� niedawno w paklaku, Teraz si� taka �wieci na tobie mamona, Jak gdyby na ministrze kr�la faraona. Odzieraj�c go Suto! suto! A wszystko od srebra i z�ota! Przecie sk�d ta do ciebie zawin�a flota? Obziera go Niech ci� jeszcze obejrz�! - Ale jak�e gusto! �WISTAK Tak, gusto, gusto, ale za to w worku pusto. Gdyby sto astronom�w patrza�o w kieszenie, Grosz grosza nie zobaczy: takie tam za�mienie! Prawda, do�� jestem strojny. To sukno w sagiecie Angielskiej, jak rozumiesz, co kosztuje przecie? PUSTAK Przynajmniej ze sto z�otych. �WISTAK A p�tle, a guzy? PUSTAK Tyle drugie. �WISTAK Nic wi�cej, tylko cztery tuzy Tryszakowe za r�k�. PUSTAK To szcz�liwie w�a�nie! �WISTAK Ale za to - szel�ga! Zapal, to nie trza�nie! Ujrzysz i mego pana: jak si� on nadstawia, Jak puszy, jak pstry ca�y, gdyby ogon pawia. Oisniesz, bracie, gdy spojrzysz na jego b�yskotki... Wiesz�e, wiele ma w worku? PUSTAK Nie wiem. �WISTAK Dwa p�z�otki. PUSTAK Dwa p�z�otki? - To cienko ko�o was, zekaty! �WISTAK Joby, Joby na oko, w rzeczy - reformaty. PUSTAK Sk�d�e szumicie? �WISTAK Czy znasz "set kenz lewa plie"? Ot� ja z pana, a pan z tych dochod�w �yje. Znaczemy jak panowie: hulanki, parady, Gry, uczty, bale, ta�ce, umizgi, biesiady... S�owem, �e ci tak powiem, bicze krecim z piasku. Ot, tak to, tak to, bracie, �yj� po warszawsku. PUSTAK Wiem, wiem, bywa�em kiedy� i ja tym furmanem. Ale skracaj�c dyskurs, kt� jest twoim panem? �WISTAK Opatrzno��, co swej wszystkim opieki u�ycza, Zdarzy�a mi za pana m�odego panicza. Jest to cz�ek znakomity, bo, jak sam powiada, Ma tytu� staro�cica jeszcze od pradziada. Ale, przecie musia�e� s�ysze� o Fircyku? PUSTAK I znam go. Kt� by o tym nie s�ysza� wietrzniku? Wszak to on z moim panem, kiedy s� w Warszawie, Brat a brat - jedn� �y�k� i na jednej strawie. �WISTAK Chwa�a Bogu! Tym lepiej! Tak� rzecz� teraz B�dziemy, przyjacielu, widywa� si� nieraz. PUSTAK Przecie� z swego Fircyka kontent? �WISTAK Jak si� zdarzy. Ale mu nigdy smutnej nie uka�� twarzy. I wart tego. Natura dobra w nim i szczera. Zacina, prawda, panicz troch� na szulera, Kocha m�ode kobietki, lubi winko stare... Lecz wreszcie, ka�dy cz�owiek ma swoj� przywar�. PUSTAK Wszyscy�my ludzie!... �WISTAK Zreszt�, �yjem jak dw�ch braci: Ja mu s�u�� lada jak, on mi te� �le p�aci. A tobie jak si� wiedzie u pana Arysta? Czy taki� paliwoda? Czy tak jak m�j �wista? Czy z tob� poufale �yje? PUSTAK Co to, to nie. Co do humoru, z diab�y k�ad� go w paragonie! Wielki brutal, z�o�liwszy nad smoki i �mije: Gdy gada, gdyra, a gdy macha, zaraz bije. Niech w domu nie do my�li rzecz si� zdarzy jaka, Kto zbroi, ja mu krzywy - jak w dym do Pustaka, A to tak regularnie, �e gdyby spod krydki Jak na os�a t�umoki, na mnie lec� pytki. Klarysa, �ona jego, cudnie pi�kna pani: Bo to stanik jak ��tka, n�ka jak u �ani, A oczki, a usteczka, sk�ad cia�a, postawa... A humor - gdyby �ywe srebro, dziarska, �wawa, Rozumna, wesoluchna. Z ty�a przymiotami Rozumiesz, �e szcz�liwa? R�wnie cierpi z nami. S� czasy, �e zazdro�nik czulszy od Argusa, Naziera j�, w��czy si� za ni� jak pokusa, Huczy, mruczy, przeklina, r�ce �amie, wzdycha, Wo�a ludzi - gdy przyjd�, za drzwi powypycha... �WISTAK C� �ona? PUSTAK Zaufana w sumieniu i cnocie, Im on diab��w liczniejsze wywo�uje krocie, Im wi�ksze robi g�upstwa, im dziwaczniej brydzi, Skacze, �piewa, �mieje si� i jak z dudka szydzi... �WISTAK To w�a�nie osobliwszy przekor mi�dzy niemi! PUSTAK Tak dalecy od siebie, jak niebo od ziemi. Ale niechaj doko�cz�. Fraszka to, �e gdyra I zazdro�ci, to wi�ksza wada, �e kostyra I filozof. Filozof smutny i ponury, Mniej podobno z rozumu, jak raczej z natury. Gracz za�, nie tak z �akomstwa (ma do��, dzi�ki Bogu!), Lecz z chimery, z ubrzdania, z chluby i na�ogu. W wygranej - tch�rz, w przegranej - odwa�ny bez granic; Gra we wszystkie, a �adnej gry nie zna nic a nic, Przeco si� na przegran� wystawia i �arty. Gdy gra� si�dzie, ja musz� zaziera� mu w karty. Wygrali-li - moje szcz�cie, niech�e, bro� Bo�e, nie - Naklnie mnie, naszturcha si�, zburczy i wy�enie. �WISTAK A to jest osobliwszy gatunek cz�owieka! C� ty winien? PUSTAK Wzrok go m�j, m�wi, �e urzeka. Lecz nareszcie ma ka�dy cz�owiek swoje "ale". Zgani�em go, w czym by� wart i w czym wart pochwal�: Punkt honoru prawdziwe, poczciwo�� niepr�na, Przyja�� grzeczna, powolna, stateczna, us�u�na, Serce dobre, my�l szczera, obyczajno�� czysta Cho� dziwaka, ka�� czci� i kocha� Arysta. Co si� tycz� maj�tku i jego u�ytku, Cz�sto do rozrzutno�ci zbli�a si� i zbytku. S�u�� mu od lat czterech i kilku miesi�cy - Ile� przez moje r�ce nie posz�o tysi�cy!... Pewnie my�lisz, �e kiedy rejestra przeczyta, Zwa�y s�uszno�� wydatku, o reszty zapyta? Nigdy mi jeszcze o to nie m�wi� i s��wka. �WISTAK Nie ma go co st�d chwali�: to znaczy p�g��wka. PUSTAK Przy takich te� to cz�ek si� dorobi groszyka. Wiesz przys�owie: Drzyj wtenczas, kiedy si� dr�, �yka. Ostatnia to rzecz, bracie, ju� to ci�kie czasy, Kiedy si� podskarbiemu przyjdzie sprawia� z kasy. Bodaj m�j pan! Niech za to �yje jak najd�u�ej! Cz�ek go te� z duszy kocha i poczciwie s�u�y. �WISTAK To cnota bohatyrska! Je�li mi si� zdarzy Moich kiedy znajomych odwiedzi� kucharzy, Cokolwiek im si� lauru od szynek ochroni, Nie omieszkam zam�wi� na wieniec twej skroni. Warte� tego. PUSTAK Tylko by� zaniecha� te drwinki. Poetom laur, poetom, dla nas lepsze szynki. Ale m�wi�c o naszym: powiedz mi, m�j bracie, Po co tu do nas na wie� z panem przyje�d�acie? To nie jest bez przyczyny, co� si� w tym zawiera. �WISTAK Ca�a rzecz przywidzenie, kaprys i chimera, Nie w z�ym jednak, bro� Bo�e, rozumieniu wzi�ta - Nie s� to jego wady, lecz raczej talenta. Chimera, pospolicie w innych niedorzeczna, K��tliwa, niespokojna, w nim s�odziuchna, grzeczna, Mi�a, powabna... s�owem, �e tak powiem, kt�ra Tyle w nim jest, co w drugich szcz�liwa natura. Cz�ek z niego osobliwszy: zrobi co, czy powie, Nad niczym si�, jak �ywo, krty nie zastanowi... A wszelako z post�pk�w i z rzeczy, i z mowy Zawsze go zna�, �e jeszcze orygina� nowy Tak do na�ladowania, jak trudny do wzoru. PUSTAK Prawda, osobliwego pan Fircyk humoru! Lecz co ma za interes? �WISTAK Domy�lam si� trocha, Ale prosz� o sekret: podobno si� kocha. PUSTAK Czy tak? Wie� jest zwyczajna w tej mierze pociecha: Szmer strumyk�w, kwilenie ptasz�t, gaj�w echa - S� to lube ustronia, jest to bytno�� cicha, Gdzie swe amant tym koi k�opoty, �e wzdycha. �WISTAK Kto? On wzdycha? Nie znasz ty tego specyja�a... Gdyby raz westchn��, ca�a p�e� by omgliwa�a. Uprzedzany w mi�ostkach, ukochany wsz�dzie, Ledwie si� do kt�rego dziewcz�cia przysi�dzie, Zalotnice publicznie, pok�tnie dewotki Po�eraj� go wzrokiem - tak jest dla nich s�odki! Ja my�l�, czy inkluza nie ma, kt�rym n�ci. I teraz ze sze�� w nim si� kocha bez pami�ci, Ale si� pozawodz�. Wasza Podstolina Kaducznego mu w g�ow� zasadzi�a klina. Jest teraz z ni� w ogrodzie. PUSTAK Mego pana siostra? Ta pi�kno�� w miar� siebie surowa i ostra? �WISTAK Ta sama, ale nie tak, jak powiadasz, sroga, Lubi ona i ludzi, cho� wzdycha do Boga. B�dzie z niej dla mojego zdobycz staro�cica. Nasza ona, skoro si� do niej pozaleca. PUSTAK Nadto�cie, moje pa�stwo, w sobie zaufani. Nie tak �atwo z ni� p�jdzie, ma statek ta pani. �ycie osobne, smutek, ksi��ki i pacierze - Tym zaczyna dzie�, na tym trawi odwieczerze. Rok ju� min��, po m�u jak zosta�a wdow�, �mier� ta jednak jest dla niej obecn� i now�. �WISTAK Znam j�, bom u niej s�u�y�. Nie do tego ona Zwyk�a, osobno�� dla niej nie jest ulubiona. Niepodobna serc ludzkich bada� tajemnice, Wiemy jednak, �e czu�e serca s� kobiece. Podstolina jest pi�kna, musi by� i tkliwa; Mo�e, �eby jej szuka�, na to si� ukrywa. PUSTAK Ja bym si� nie spodziewa� tej po niej chytro�ci. �WISTAK M�j bracie, w sercach kobiet rzadko szczero�� go�ci. Wiemy, �e one z ko�ci, my jeste�my z gliny - W r�nych tworach r�ne te� by� musz� spr�yny. Pan m�j by� u niej w jej wsi; wzi�a j� chimera Jecha� do brata, pan m�j za ni� si� wybiera. Ch�opiec pi�kny, rozumny, dobrze wychowany, Umizga si�, nadstawia - musi by� kochany. Ot� i oni id�. SCENA II Podstolina, Fircyk, Pustak, �wistak FIRCYK biega� za Podstolina Mo�na� by� tak dzik�! PODSTOLINA do Pustaka Pan tw�j czy ju� wsta�? PUSTAK Jeszcze, mo�cia dobrodziko. PODSTOLINA A imo��? PUSTAK Wnet si� dowiem. PODSTOLINA patrz�c na zegarek Jak to biegn� czasy. Na dwunastej... PUSTAK do �wistaka Chod�, bracie, na kawa� kie�basy! Odchodz� PODSTOLINA niby dopiero postrzegaj�c Fircyka Jeszcze� to, staro�cicu? FIRCYK Co za podziwianie! To "jeszcze, staro�cicu" bawi niesko�czenie I z tonu wymawiania, mniej kto �wiadom ludzi, Mniema�by, �e staro�cie Podstolin� nudzi. PODSTOLINA z gniewem Nie inaczej - tak - nudzi. FIRCYK z u�miechem trzpiotowskim Nie wierz�, nie wierz�. PODSTOLINA Naprzykrzasz mi si� wa�pan. FIRCYK tym�e tonem Wszystko to nieszczerze. PODSTOLINA To nawet niewierzenie bior� za uraz�. FIRCYK A ja tak� ozi�b�o�� mam za smaku skaz�. Podstolina bez gustu! Chimera, chimera! Przecie� uj�� za grzecznego mog� kawalera. Znam ludzi i mnie ludzie. �yj�c w wielkim �wiecie, Wiem, jak czci� pi�kno��, jak si� przymili� kobiecie. Pani z domu wyje�d�a, ja za ni� w te� tropy. Drugi wierny Ulisses dla swej Penelopy, Z t� jedynie r�nic�, �e tamtego nawy, Mnie m�j Hektor angielczyk unosi� cisawy. Wielka� to wada ogon! Dzielniejszy ko� kusy. Widzia�a pani jego korwety i susy? To lekkie n�g zbieranie, to zagi�cie karku?... Nie w polskim te� m�j konik schowa� si� folwarku; Kr�l Angl�w siedzia� na nim, popisuj�c szyki Maj�ce na wypraw� i�� do Ameryki. C� m�wisz, Podstolino? Albo ko� niesprawny? Ani pan jego nudny, je�li nie zabawny? W drodze jak ci� bawi�em! Szemrz�ce strumyki, Drzewa li�ciem szumi�ce, kwil�ce s�owiki, By�y to wielbi�cej ci� natury odg�osy... Komu�, je�li nie tobie, k�ania�y si� k�osy? Komu kwiaty balsamem lubej tchn�y woni? Komu zefir ch��d czyni�, komu wia� fawoni? Dla kogo wierne echa sz�y z g�r na doliny? Dochodzi�em ich celu: ho�d to Podstoliny. Maj�c humor tak s�odki, grzeczny, �artobliwy, �ebym ci� nudzi�? Nadto by�bym nieszcz�liwy. PODSTOLINA na stronie Co za ba�amut z niego! Co za trzpiot! - Lecz luby! G�o�no Staro�cicu, daremnej nie szukaj st�d chluby! Atencyje i grzeczno�� tyle tylko ceni�, Ile w tym mie� kto mo�e moje przyzwolenie. Kt� ci� prosi� przyje�d�a� do mnie na wie�? Kto mu Potuszy�, �e go mile przyjm� sama w domu? A� nadto obowi�zki znam mojego stanu. Mia�e� dow�d, wszak by�am nierada wa�panu. Nie chcia�e� tego pozna�, nie chcia�e� wyjecha�, Musia�am ja. Prosz� mnie chocia� tu zaniecha�. FIRCYK Za c� ta subiekcyja? Po co trudzi� konie? PODSTOLINA 0 m�j ty ostrej cnoty surowy Katonie! By� z nim samej... FIRCYK Nie b�d� gra� roli stoika, M�odym na to, lecz nie chc� uj�� za rozpustnika je�li me co kazi obyczaje czyste, To to chyba, �e nad wiek widz� mnie statyst�. PODSTOLINA 1 jak jeszcze! FIRCYK u�miechaj�c si� No, no, no, ju� wiem, co si� �wi�ci! Domy�lam si� urazy i przyczyn niech�ci. B�dzie to to zapewne, �em ci�, moje z�otko, Cho� s�usznie, lecz za �mia�o raz nazwa� dewotk�. O, je�li tak, to lekka w kochaj�cym wina! Raczy mi j� darowa� �liczna Podstolina, Na co, �ebym zas�u�y�, niechaj moj� panie Zniewoli to naj�ywsze r�k uca�owanie! Bierze j� za r�k� Niech mi wolno ssa� s�odycz z tej �liczniuchnej d�onie! Ca�uje j� powielokrotnie PODSTOLINA wyrywaj�c r�k� Staro�cicu! FIRCYK Ura�am? Pani wstydem p�onie? C� to z�ego? Uczciwe godz� si� zaloty. PODSTOLINA udaj�c rozgniewan� Jest to p�ocho��, tak tylko post�puj� trzpioty! Gniewam si�. FIRCYK udaj�c mocno zakochanego Nie, nie trzpioty, nie trzpioty, ale ci, Kt�rym �wi�te p�omienie mi�o�� w sercach nieci, Kt�rzy czuj� moc onej, jak jest wielow�adna. PODSTOLINA z podziwieniem nieufaj�cej Wa�pan kochasz? FIRCYK Ach, kocham! PODSTOLINA C� to za twarz �adna Albo raczej szcz�liwa? Jakich wdzi�k�w si�a Tyle sercem wa�pana w�adn�� potrafi�a? FIRCYK z entuzjazmem Pi�kno�� wi�ksza nad ziemskie, pi�kno�� jedna w �wiecie! PODSTOLINA Ciekawa bym j� pozna�, przynajmniej w portrecie. Prosz�, spraw mi t� rozkosz! Kunszt [w] mi�o�ci r�ku Tym samym jest pi�kniejszy, tym wi�cej ma wdzi�ku. FIRCYK zawsze jednym tonem Nie, nie. Ta pi�kno��, kt�rej cudny urok krasy Pozbawi� mnie swobody, lube zatru� wczasy, Razi serce, lecz nie tak, abym z prze�wiadczenia W�asnego nie zna� cel m�j by� wartym wielbienia. Wielu pierwszy poci�ga impet, ale u mnie Rzecz, zacz�ta z rozs�dkiem, ko�czy si� rozumnie. Mi�o�� moja nie taka, jak s� te fosfory, Ten marny ogie�, kt�rym wzrok �udz� wieczory, Nie maj�cy istoty ognia ni w�asno�ci - Ogie� m�j jest istotny, jest ogie� mi�o�ci. Tym trwalszy, �e go �ywi tylu podniet mn�stwo: Rozum, cnoty, wdzi�k!... S�owem, ziemskie kocham b�stwo! PODSTOLINA �liczny portret! FIRCYK Do �ywa ciebie sam� znaczy. PODSTOLINA To by mia� by� m�j portret? FIRCYK Tak jest, nie inaczej, Tw�j w�asny, lecz przez respekt powinny dla damy, Wierna r�ka dla wdzi�k�w utai�a plamy; Jedne zw�aszcza, kt�r� wiem, �e ci nie pochlebi�: Ta osobno��, ten od nas wstr�t, ta my�l o niebie, Ten wreszcie okazanych dla mnie pochop wstr�t�w S� skromne utajenia czu�ych sentyment�w. PODSTOLINA Inaczej bym wa�pana kocha�a? FIRCYK Tak tusz�. PODSTOLINA Mylisz si�, staro�cicu, inn� ja mam dusz�. �em do p�ochych zalot�w nie nadto pochopna. Nie tak jestem dewotka, jak raczej roztropna. FIRCYK O, je�li tak, ju� jestem szcz�liwy! ju� moje Uiszczone nadzieje, ju� si� nic nie boj�. Sta�o�� ci si� podoba? Nikt stalszy nade mnie PODSTOLINA W�tpi� bardzo. FIRCYK I wiem, �e kochasz mnie wzajemnie. Niech�e ci�... Chce j� u�ciska� PODSTOLINA wstr�t czyni�c Staro�cicu! FIRCYK zawsze obcesowy Po co ta ob�uda? Kochasz mnie! O ja umiem cz�sto robi� cuda! Gdzie uderz�, wsz�dzie mi p�e� zawiesza szluby, Wsz�dzie jestem ��dany, wsz�dzie jestem luby. PODSTOLINA Winszuj� tego szcz�cia. Jak widz�, w stolicy Inszy spos�b kochania, insi zalotnicy. Mi�o�� tam samej sercom udziela s�odyczy, Pierwej grzeczna, nim prosi, nim kto sobie �yczy. Tam wi�zy romansowe, wi�zy wite z r�y. Spiesz si� do niej, szcz�liwej �ycz� mu podr�y. W�a�nie w swym, staro�cicu, b�dziesz tam �ywiole. U nas s� r�e, ale jest i cier�, co kole. FIRCYK Pani ca�a w �artulach, lecz troch� za pr�dka. Gdyby mi� te� doprawdy jecha� wzi�a ch�tka, Gdybym tak by� pos�uszny, jak jeste� zawzi�ta... Czy� jedne tam si� po mnie sp�aka�y ocz�ta, Czy jedna pi�kno�� na wp� martwa, na wp� �ywa �liczn� pier� westchnieniami czu�o�ci obrywa? Poopuszcza�em wszystkie, wszystkie zaniecha�em, Do ciebie jednej przylgn�� chc� dusz� i cia�em. Ja pokorny, ty� przeto bardziej nieu�yta. Wzdaj si�, daj� ci pardon lub z przyja�ni kwita. PODSTOLINA C� to znaczy? Prosz� mi powiedzie� wyra�niej, Z jakiej to chcesz mi� wa�pan kwitowa� przyja�ni? Nie mia�am jej, zda mi si�, w �ci�lejszym sposobie. Pr�cz powinnej stanowi jego i osobie. Jeste� wes�, zabawny, w �arciki obfity, Lubi� ci�, bo to zawsze zabawi kobiety. Ja sama, m�wi�c prawd�, trzpiot�w s�ucham rada: Jest si� zawsze dowiedzie� czego�, gdy kto gada. Lecz �eby by� kochanym, to rzecz inna zgo�a. Weso�ej my�li my�l si� podoba weso�a, Dowcip szuka dowcipu, cho� serce z daleka. Inna bro� nas zwyci�a, ta tylko urzeka. FIRCYK Dalej, moja bogini, mieszaj pio�un w miody, G�aszcz, martw, rzucaj pioruny i przechod� w pogody. Wszystko to got�w jestem z dziwnym znosi� m�stwem: Sta�o�� b�dzie m� broni�, pokora zwyci�stwem, Przebija ona mury, srogie koi zwierze... Zl�k� si� Parys Pallady, przyzna� dank Wenerze - Jeden s�odki rzut oka i westchnienie dr��ce Zmog�o oczy Junony gniewem pa�aj�ce. Ty� dla mnie jest Wenera. Jak pi�kno�ci matka Dla Parysa, ty� dla mnie jest tak pi�kno�� rzadka. Jak Parys tamte dla niej porzuci� niebianki, Tak ja wszystkie dla ciebie rzucam warszawianki. Chcesz tego, rzeknij s�owo, na wszystkom jest got�w. PODSTOLINA Szcz�cia dla siebie z cudzych nie szukam k�opot�w. �ebym wdzi�ki stolicy w t� wda�a ohyd�... SCENA III Podstolina, Fircyk, Lokaj LOKAJ Pan Aryst pani prosi. PODSTOLINA do Lokaja Brat m�j? Zaraz id�. Do Fircyka dalej m�wi �ebym si� mia�a chlubi� i pa�� wzgard� czyj�. Ale musz� i��. K�aniam. Odchodzi. SCENA IV FIRCYK sam Zekaty seryjo! Nie tak tu, jak mniema�em, �atwa b�dzie sprawa. Nad wszelkie spodziewanie wdowule�ka �wawa! Da�a mi do my�lenia. - Jak si� tu obr�ci�? Zacz�� wzdycha�, czy burczyc? Nie dba�, czy si� smuci�? Nie, nie - trzeba by� w swoim humorze w�a�ciwym: Obcesowym, natr�tnym, ho�ym, �artobliwym. To w mi�o�ci pop�aca, na tym przednia sztuka, Jak z dzieckiem, tak z ni� ma�o ten wsk�ra, kto fuka. Ale te� �le pokor�, �le i�� i rozpacz�. Przys�owie: Na pochy�e drzewo kozy skacz�. Chcia�aby mi kochana imo�� gra� na nosie... Nie, nie, nic z tego, nie dam sobie m�ci� w sosie. �artujmy, drwijmy, b�d�my weseli i hozi! Cho� mnie zrazu ofuknie, zmarszczy si�, pogrozi, C� st�d? To nic nie znaczy - wszystko bagatela, Gdzie si� k��c� amanci, tam pewne wesela. Wd�wka pi�kna i m�oda, wi�c wniosek, �e kocha - Przynajmniej z oczu to jej poznawa�em trocha. Zawin� si� ko�o niej. Hej, fortuno matko, Przynajmniej teraz kiwnij ogonem, a g�adko! SCENA V Aryst, Fircyk, Pustak ARYST w szlafroku Go��, go�� luby! Mojego witam dobrodzieja. FIRCYK �ciskaj�c go mocno A, jak si� masz, poczciwy wie�niaku! ARYST wyrywaj�c si� wrzeszczy E-je-ja! St�j, dlaboga, co robisz? Staro�cicu, boki! Wydar�szy mu si� A, m�j panie, jak widz�, m�g�by� dusi� smoki! FIRCYK U nas w Warszawie takie jest przyja�ni has�o. ARYST A niech ci� licho we�mie! A� mi w karku trzas�o. FIRCYK Tylko by� si� nie pie�ci�. C�, tu u was na wsi Zdrowsi, bogatsi od nas, lecz my za to �wawsi. ARYST A w Warszawie co s�ycha�? FIRCYK �le bardzo, pomorek. ARYST ul�k�szy si� odskakuje Na ludzi? FIRCYK Jeszcze gorzej. ARYST Przeb�g! FIRCYK Na m�j worek. Zgra�em si� jak ostatni. Szel�ga przy duszy. Ci nasi kartownicy gorsi od Kartuszy. Z�apawszy mi� onegdaj, nie pu�cili poty, A� z ostatniego grosza zosta�em wyzuty. W sze�ciu talijach tr�jka, banku faworyta, Tak mu by�a przyjazna, a mnie nieu�yta, �em na ni� przegra� razy dwadzie�cia i cztery... ARYST To by� nie mo�e, chyba� wpad� mi�dzy szulery. FIRCYK Tak dalece, �e w jednej godzinie gotowym, Holenderskim, wa��cym z�otem obr�czkowym Przegra�em tysi�c dusi�w, a co mi w szkatule Brak�o, musia�em wyda� weksel na Trzy Kr�le Na kontrakty do Lwowa. Ale b�d� w Dubnie. Zje kata, kto mi� z�apie, a tym bardziej skubnie. Lecz wreszcie martwi mi� to... straci�em tak wiele... ARYST Oj, trzeba by, trzeba by wa�ci w kuratel�... Czy mo�na, przy tak zacnym m�odzieniec imieniu, Pi�knych przymiotach, sercu dobrym, znacznym mieniu, Czy mo�na si� zapuszcza� w na��g tak fatalny, Na��g tym �a�o�niejszy, �e nienaturalny? Ma�o� cz�owiek wrodzonych ma w sobie zdro�no�ci: Zmys�y z duchem walcz�ce, z cnot� nami�tno�ci, B�l, t�sknot�, zgryzoty, niepok�j, choroby, By jeszcze nowych szuka� przez obce sposoby? FIRCYK M�j�e ty filozofie, m�j ostry cyniku! Dobry sylogizm w szkole, lecz nie przy stoliku. Schowaj si� z mora�ami, nie prosi�em o nie. Ratuj mi�, podaj r�k�, bo ostatnim goni�; Nie mam nic pr�cz sta�ego do gry przedsi�wzi�cia. Czy nie wiesz czasem jakiej wd�wki do naj�cia? Mniejsza o to, czy stara, czy m�oda, garbata, Prosta, chroma, czy �lepa, byleby bogata. ARYST dworuj�c z niego Jedno by si� znalaz�o... Wybierz sobie kt�r�, Mamy tu babsko �lepe, lat sze��dziesi�t z g�r�, Wszak ci takiej potrzeba? FIRCYK Ma� funduszu wiele? ARYST Ju� lat kilka w szpitalu siedzi przy ko�ciele. Fundusz dobry i pewny, jeszcze firlejowski - Baby m�wi� pacierze, pleban trzyma wioski. FIRCYK Id��e wa�� do stu kat�w, nie praw mi ambai! Ja chc� baby bogatej, on mi �lep� rai! Ci�kie� to teraz czasy! Serce cz�eka boli, Kiedy ludzie �y� dobrze umieliby - goli. �le w Polszcze, zewsz�d bieda. Minery olkuskie Zalane, �upy wpad�y w kordony rakuskie, Zbo�e tanie, c�o drogie. Ociec zn�w m�j sknera, Stary jak kruk, nie daje nic i nie umiera. Przecie si� niez�a cz�eku upiek�aby grzanka: M�g�bym jeszcze z rok szumie� i gra� rol� panka, Potem bym si� o�eni� z jak� ciep�� bab�, Notandum z bab� star�, z bab� dobrze s�ab�. Ale c�? Bab do diab�a! �aduj nimi bryki! S� i bogate, c� st�d? Zdrowe gdyby byki! Jeszcze by mi� trup kt�ry m�g� prze�y�, do licha! Niejeden szczep zielony w starym pniu usycha... Ale co te� ja darmo trudz� sobie g�ow�, Przypomnia�em: znam jedn� cud pi�kno�ci wdow�. Nie�le by si� ko�o niej zawin�� nare�cie. Po�ycz mi, przyjacielu, dukat�w ze dwie�cie! ARYST Ale, m�j staro�cicu, masz d�ug�w bez miary... FIRCYK C�, u kata! Czy na t� fraszk� nie mam wiary? ARYST skrobi�c si� w g�ow� Ale�... bo... to... dobry� wa�� w kartowe parole... Co do d�ug�w, d�u�nik ci� pono w oczy kole. FIRCYK Wierzaj mi, jakem Fircyk, oddam ci. Del resto, Gdy nie chcesz tego, jeszcze mam projekt�w ze sto, A pomin�wszy inne: zacznijmy na fanty! Wszak widzia�e� i dobrze znasz moje taranty? Konie dzielne, ma�� rzadka, gustowne ubranie... ARYST przerywaj�c Wi�c? FIRCYK Czy mi� nie rozumiesz? Chc� z tob� gra� na nie. ARYST Cz�ek uczciwy na fanty! A ludzie co rzekn�? FIRCYK Tylko by� si� wa�� schowa� z t� lekcyj� pi�kn�. Nic g�upszego nad ludzkie obmowy i �arty - Zawsze trzy cz�ci zwyk�y natrz�sa� si� z czwartej. W takim razie najlepiej jest i�� na wytrwan�: Nabzdurz� si�, nabzdurz�, nareszcie przestan�. Kto go�y, mo�e zawsze, jak mi si� te� zdaje, Prz�d�c nie tylko konie, ale i lokaje. Do Pustaka Hej, poda� stolik do gry! Najpierwsza rzecz u mnie �y� weso�o, a potem, gdy mo�na, rozumnie. Ujrzysz, jaki ja stangret, jak furmank� robi�. Cztery konie na stolik! Dalej, dalej kDsobie. ARYST A jak si� te� pomylisz, a p�jd� od siebie? Ostrzegam jak przyjaciel, wcze�nie mi �al ciebie. FIRCYK tu stawia stolik Da si� to widzie�. Ot� nasz s�dzia przybywa. Ej, fortuno, aby raz b�d� mi mi�o�ciwa! Va, na moje taranty twoje jasnop�owe. ARYST Nie, bracie, na pieni�dze zwyk�em gra� gotowe. Twoja furmanka w trzechset niech dukatach idzie, Wi�cej jej nie taksuj�. FIRCYK A, ty �ydzie, �ydzie! ARYST Ale zaraz gotowe. FIRCYK Konie wi�cej warte, Lecz wreszcie id� w trzechset, stawi� je na kart�. ARYST W c� p�jdziem? FIRCYK W rumel-pikiet. ARYST Niech i tak, przystaj�. Kartuj wa��. FIRCYK skartowawszy Prosz� zebra�. Czekaj! Wi�ksza daje. ARYST do Pustaka, kt�ry chce odej�� Sta� za mn�! Do Fircyka U mnie walet. FIRCYK patrz�c na zebran� Ja zbieram na damie! Drzyj, bracie, dama u mnie zawsze szcz�cia znami�! Rozdaje karty ARYST patrz�c w swoje karty Niez�a. Siedem kart, sekwens siedymnasty, kwarta Major, czterna�cie kralek. FIRCYK patrz�c w swoje Co za brzydka karta! ARYST Dobieram trzech. Przedziwna. FIRCYK patrz�c w karty Pe�no wszystkich ma�ci. A sam drobiazg!... ARYST do Pustaka Ty chcia�e� ju� odchodzi�? Na�ci, Patrzaj, jak dobra! PUSTAK zazieraj�c w karty Widz�. ARYST I wygram. PUSTAK Daj Bo�e! FIRCYK dobieraj�c si� z reszty kart Kto nie wa�y, ten nie ma. Dobior� si� mo�e. Zobacz�, co te� wzi��em. Przeziera karty Moje dobrodziejki! Trzy damule, trzy kr�le i cztery asiki. Przedziwna si� zrobi�a. Po tych swoich drwinkach Poskrob si�, bracie, w g�ow� - we�miesz po tebinkach. Wymienia karty Osiem kart, osiemnasty sekwens, a trzy kr�le. A czterna�cie asik�w, przy tym trzy damule. Rozumiesz? To sze��dziesi�t - Zadaje Jedna, dwie, trzy, cztery, Pi��, sze��. ARYST m�wi z refleksji, odrzucaj�c C� te� ja robi�! Darmo trzymam kiery! FIRCYK zadaj�c dalej Siedm, o�m - dziewi��dziesi�t. Masz tedy kapota. ARYST z zapalczywo�ci� Wszyscy mi kaci w dom m�j tego wnie�li trzpiota! FIRCYK Dopiero odetchn��em. Jakem cz�ek poczciwy, Pierwszy raz w grze stch�rzy�em. Take� by� szcz�liwy, Kto by si� by� spodziewa� na takie pocz�tki! Nie mia�em, jak si�demki, �semki, dziewi�tki... Te mi asy i sekwens pomog�y kaducznie. ARYST Ale, m�j przyjacielu, nie hucz tak, nie hucz, nie! To pierwsza gra, zobaczym dalej, kto skorzysta. Chc� na tobie wetowa�. Stawka: drugie trzysta. FIRCYK Nie, to ma�o. Chce mi si� wa�pana furmanki Albo te�, wiesz co? ARYST S�ucham. FIRCYK Podublujmy banki! ARYST Zgoda. Zbierz! Mniejsza daje. Zbieraj� FIRCYK C� tam masz? ARYST Dawida FIRCYK Ten kr�l mia� dobrze grywa�. �le ko�o mnie. Bieda! Ja co mam? Judyt - Judyt dodaje mi serca, Zadr�yj, Holofernesie! ARYST karc�c go Wa�� zawsze blu�nierca. B�g ci� skar�� i za to samo przegrasz mo�e. FIRCYK �miej�c si� Co za �wi�ty kostera! Tym lepiej niebo��, B�dzie dla ciebie. ARYST No, no. Patrz�c w karty Dosy� dobr� mamy. Kr�le si� pokazuj� g�sto - s� i damy, Kat�e po tym! Sekwensu nie ma, w ma�ciach przerwy. Dobiera kart Bior� trzy. A pfe, gorsza! FIRCYK Ja tak gram jak pierwej. Czterna�cie as�w, karta z sekwensu szesnasta, Dwie kwart major i kapot. Nie gram wi�cej - basta. Wstaje od gry Wygrawszy wi�c dziewi��set dukat�w i konie, Pozwolisz, �e si� twojej pozalecam �onie! PUSTAK cicho do Fircyka Winszuj� panu. FIRCYK Od kart daruj� ci sto�ek. PUSTAK cicho Wola�bym raczej dukat, ja chudy pacho�ek. Pan zawsze pan, na sto�ku, czy siedzi na sofie... FIRCYK do Arysta Teraz r�b sylogizmy. B�d� zdr�w, filozofie! Odchodzi. SCENA VI Aryst, Pustak PUSTAK na stronie Zjad� diab�a! I podchlebstwo, i moje kartowe P�aci sto�kiem. Trzeba mu by�o da� nim w g�ow�. ARYST dr�c karty Dobrze mi tak! PUSTAK Ot� ju� gniewa� si� zaczyna. Nadchodzi utrapienia mojego godzina. ARYST Co ty robisz? PUSTAK boja�liwie Ja, panie dobrodzieju, stoj�. ARYST Ale, jak zawsze, g�upie odpowiedzi twoje. Co znacz� ma�pie miny i te twoje lazy? PUSTAK dr��c Czekam. ARYST z pasj� Co? Po co? Na co? PUSTAK Na pa�skie rozkazy. ARYST Albo nie wiesz, co zwyk�em robi� o tym czasie? PUSTAK W po�udnie pan je obiad. Nie, nie, ubiera si�. ARYST Jak �yj�, tak durnegom jeszcze os�a nie mia�. PUSTAK Czeg� pan chce? ARYST Czego chc�? Chc�, �eby� oniemia�. Sam do siebie Wiem, �e nie oszust, lecz ma jakie� szcz�cie wilcze! Dwa razy kapot! Do Pustaka C� ty na to m�wisz? PUSTAK Milcz�. ARYST Ja bo chc�, �eby� gada�. PUSTAK Zewsz�d cz�eku licho. M�wi� czy milcz�, nigdy nie dogodz�. ARYST Cicho! Jeszcze mi b�dzie burcza�! Wej, wej, tego mruka! Ubieraj mnie! Nu� pr�dzej! Zwierciad�o, peruka! M�wi z refleksji Mam �on�, b�d� dziatki - i dzieciom, i �onie Krzywd� czyni�. Co bym mia� dla nich zbiera�, trwoni�. B�g mi� skara� t� ch�ci� do gry zapalczyw�! Przysi�g�em nie gra� - widz�, �e przysi�g�em krzywo. Gdyby� si� chocia� na tym me ko�czy�y szkody, Straszniejszy dla mnie humor tego paliwody. Wychodz�c o�wiadczy� si� p�j�� do mojej �onki; On trzpiot, ona trzpiot, m�wi� nie b�d� koronki. �wiat teraz tak z�y! Brat si� ba� powinien brata. Kto mu ufa? Mo�e mi jak� sztuk� sp�ata. PUSTAK uprz�taj�c daleko od Arysta Ot� jest nowa scena - ju� go zawi�� trapi. ARYST Co ten trute� tchnie na mnie i pluje, i sapie! PUSTAK A, ju� te�! Gdzie pan, gdzie ja! ARYST Podaj mi zegarek! I t�ucze si�, i t�ucze, jak po piekle Marek. PUSTAK Ju�ci musz� uprz�tn�� graty i rupiecie. Pan karty podar�, trudno zostawi� tak �miecie; Sto�ki porozstawiane, gdyby w kurdygardzie... ARYST Jeszcze si� b�dziesz ze mn� przemawia� tak hardzie! PUSTAK tch�rz�c Cz�ek pilny, a pan zawsze i gdyra, i kwoczy... ARYST Ciszej, hultaju! PUSTAK Nic nie m�wi�. ARYST P�jd� mi z oczy! Pustak chce odchodzi� Dok�d�e idziesz? Czekaj! PUSTAK Za c� mi� pan fuka? Nie by�o gra� w pikiet�. ARYST Ciszej mi! Peruka! PUSTAK Kt�r�� mam da�? ARYST Angielsk�. PUSTAK T� te� mam gotow�. Tu chce poda� peruk� i upuszcza ARYST z gniewem Ot� jest! PUSTAK podejmuj�c j� Bodaj�e ci�! ARYST Zapalona g�owo!... Zawsze mam z�� us�ug� z tego poganina. PUSTAK Przepraszam pana, prawda, moja teraz wina. Ale jest jeszcze druga. Podaje drug� ARYST przywdziewaj�c j� Poda� mi zwierciad�o! Dobrze� mi w niej? PUSTAK Ale jak do g�owy przypad�o! ARYST przezieraj�c si� we �wierciedle Przypad�o! Nigdy oczu dobrze nie otworzy, Nic nie widzi, a gada. Zdejmuje peruk�, k�adzie j� na g�ow� Pustakowi i ka�e, �eby si� przejrza� Patrzaj! PUSTAK przezieraj�c si� Nie najgorzej! ARYST Nosze j� sam! Jaka mi do rady osoba! Da� mi tamt�! PUSTAK podaj�c Jak�e si� nareszcie podoba. Na m�j jednak gust tamta... ARYST Gust tw�j nie jest moim. PUSTAK na stronie By�by te� lada jaki, gdyby mia� by� twoim. ARYST zdejmuj�c szlafrok Frak! Tu podaje mu Pustak Ca�y w pudrze. C� to? Nie masz oczu? PUSTAK Gdzie� si� ma podzia� co dzie� funt pudru w warkoczu? ARYST Od czeg� pr�t i szczotka? Na, patrz, wytrzeszcz �lepie! Tyle plam, tyle brudu... PUSTAK Przecie� co dzie� trzepi�. Drudzy ka�� pudrowa�, teraz taka moda... ARYST Ale ja tego nie chc�. PUSTAK Skoro tak, to zgoda. ARYST Ka�da moda z kaprysu g�upia jest i letka. Ka�e sobie podawa� Tabakierka, pulares, etui, lornijetka, W�dka pachn�ca, grzebyk, no�yczki, szczypczyki. Wszystko to tka w kieszenie PUSTAK na stronie I �yd, co z kontreband� zmyka przed stra�nik!, Nie wi�cej ko�o siebie m�g�by natka� grat�w. ARYST St� czy przykryty? PUSTAK Pono. ARYST Ale, do stu kat�w, Powiadaj mi wyra�nie! Co znaczy to "pono"? Chce g�upiec, �eby jego my�li dochodzono! Kiedy ci� o co pytam, przemierz�y gawronie, Odpowiadaj dosadnie! Tak - tak, a nie - to nie. Teraz p�jd� zobacz�, jakim si� te� tonem Zabawia moja imo�� z tym �oli-garsonem. Mimo pewno�� o naszych �on �yciu niezdro�nym, �aden m�� nadto nie by� w tej mierze ostro�nym. Odchodzi. SCENA VII PUSTAK sam Chwa�a Bogu, przynajmniej dzi� mi si� upiek�o. Ot� to taki czy�ciec, takie co dzie� piek�o. Cz�ek dobry, serce niez�e, lecz humor niezno�ny, Filozof, podejrzliwy, szuler i zazdrosny. Poszed� do �ony - b�dzie tam spotkanie �wawe. Ja p�jd� do �wistaka, zapijem t� spraw�. AKT DRUGI SCENA I Aryst i Fircyk ARYST Masz dziewi��set dukat�w, szel�ga nie braknie. Ale ju� mi� drugi raz nie u�owisz tak, nie! Od moru, g�odu, ognia, wojny, staro�cica Bro� mi�, panie! Kiedy chcesz, szukaj sobie fryca! Daje mu pieni�dze z kapelusza FIRCYK Nie chcesz gra� wi�cej? ARYST Masz-li ma�o na tej stawce? Dobierz sobie r�wnego, jak sam, marnotrawc�! Przegra� tyle pieni�dzy na dwie tylko p�atki! A to� mi dwa �adowne pszenic� wzi�� statki. FIRCYK bior�c gar�� dukat�w Nie z chciwym masz interes, znaj dusz� szlachetn�. Bierze gar�� z�ota Mo�esz na mnie wetowa�. Czy licho czy cetno? ARYST Dlaboga, staro�cicu! Czy te� to jest �adnie, �e pod�a gry nami�tno�� tyle tob�w�adnie? Dobra gra dla zabawy, takiej gry nie gani�, Gra� dla zysku? Cho� z�e jest, lepsze pr�nowanie. FIRCYK Tylko by� nie m�drkowa�; b�d�, braciszku, szczerszym. Sam szuler... ARYST Gdyby� nie wa��, by�bym mo�e pierwszym, Lecz gdy si� zastanawiam, wiem, �e to niepi�knie. FIRCYK "Kiedy si� zazdro�� krzywi, niechaj zazdro�� p�knie!" Powiedzia� Marcyjalisz i za nim [ja] id�. Ka�dy cz�owiek, jak mo�e, swoj� �ata bied�. Lecz nareszcie chc� m�wi�, filozofie, z tob�, Jak z pe�n� wielkich maksym, wielkich zda� osob�. Powiedz mi, co s� ludzie, co ten �wiat nasz znaczy, Je�eli nie szulerni� mieszkan� od graczy? Wy�sze i ni�sze stany, panowie i kmiecie... Tej r�nicy nie znano w pierwiastkowym �wiecie. Los �lepy zrodzi� szcz�cie, od szcz�cia dopiero R�wni ludzie natur� t� nier�wno�� bier�. Ka�dy ma z swoj� stawk� wst�p do jego banku, Lecz r�wnie tak niepewny zysku, jak i szwanku. Tym pr�ne, tym zyskowne wypadn� bilety: S� tam flinty, kaptury, ordery, mucety, Drogi szar�at, gronostaj, ko�uchy i gunie - Wi�c kto co we�mie, samej winien to fortunie. Ca�ym �wiatem przypadek i los rz�dzi �lepy: Temu da� �okie�, temu szabl�, temu cepy, Ci si� poc� w us�ugach, ci w przemocy tyj�. Oddaj�e wszystko to, co w�asno�ci� jest czyj�, Niech swe s�uszno�� w dzia� ludzi wda pomiarkowanie, Wielu by si� w przeciwnym mog�o znale�� stanie. Co gdy tak jest, formuj� sobie entimema: Gra �wiat ca�y, wi�c �adnej w grze zdro�no�ci nie ma. Z og�lnego podania do szczeg�lnych wnioski Wszak s� prawe? Wszak taki wyrok filozofski? ARYST Wi�c? FIRCYK Wi�c wszystkim gra� trzeba, a st�d to wynika: Kto przegra�, niech nos zwiesi, kto zgra�, niech wykrzyka! ARYST Co te� to si� za chaos temu we �bie miesza: Cep do szabli przyr�wna�, �okie� do lemiesza! Nie krzywd� ludzi i cnoty, nie powstawaj na nie, Ma ona w sercach prawych sw� cz��, swe w�adanie. Ty sam, je�li� krwie zacnej nie wzi�� przez a�ardy I cnoty swoich przodk�w, czemu� z niej tak hardy? Czemu si� tytu�ujesz staro�cicem? Czemu Tym puszysz, co losowi winiene� �lepemu? Nie, bracie, pob��dzi�e� w swoim zdaniu mocno: Los mo�nym, cnot� nadto czynisz bezowocn�. Lecz wreszcie s�uchaj, chc� ci� przekona� zupe�niej: Cz�ek, kt�ry powinno�ci swoje zna i pe�ni, Kt�ry pr�en ambitu, boja�ni, nadzieje, Na wszystko oboj�tnie patrzy si� i �mieje, Czy kto stan�� wysoko, czy osiad� na dole, Kt�ry got�w na szcz�cie, tak jak na niedol�, Kt�ry ma do�� sam w sobie, aby by� szcz�liwy, Kt�ry w tym wszystko zamkn��, �e zosta� poczciwy - Taki cz�ek, prawych czcicieli cn�t, nie zna ba�wana Fortuny, ni chimerze los�w gnie kolana, Lecz pan swojego serca, sk�onno�ci, ob�cia, Wbrew losom sprawc� oraz jest w�asnego szcz�cia. FIRCYK �liczny mora� i nie mniej pi�kny wz�r cz�owieka! Kt� go to skoncypowa�, czy pan, czy Seneka? ARYST z gniewem To najpewniej, �e nie wa��. FIRCYK S�ysza�em o s�awnych Dziwi�cych wieki swoje, siedmiu m�drcach dawnych. Wielbi� ich rozum, wielbi� uczczone imiona, Ale czy za ich czas�w grano w faraona? ARYST A zawsze w faraona? FIRCYK No, to w maryja�a. ARYST Nareszcie mnie ju� twoja pustota ura�a. FIRCYK A propos maryja�a, czy wiesz, �e si� �eni�? ARYST z podziwieniem Ty si� �enisz? FIRCYK Nie wierzysz temu? ARYST Pewnie, �e nie. FIRCYK Na poczciwo��, �eni� si�. ARYST Id�, klito, dziwaczysz! FIRCYK M�wi�, jakem poczciwy. Wkr�tce to zobaczysz. ARYST �eni� si� nie jest to zje�� z mas�em kawa� chleba I, �eby� nie �a�owa�, d�ugo my�li� trzeba. Pami�taj, przestrzegam ci�, s� r�ne przypadki... FIRCYK O przypadki, przypadki! S� to pr�ne gadki. Przypadk�w umartwieniem nikt cofn�� nie zdo�a. A od czeg� w tym wieku s� miedziane czo�a? Je�li mi si� co trafi, jak wielom przede mn�, Czy� mam si� przeto trapi� zawi�ci� daremn�, A bardziej jeszcze wczesn� boja�ni�? Nie my�l� Bynajmniej z moj� �on� kalkulowa� �ci�le. Zysk, czy strata, jak padnie. B�d�-li w tym cechu, �e si� ze mnie �mia� zechc�, pierwszy dam ton �miechu, I, m�wi�c prawd�, rzecz ta niewarta niesnaski. Wiwat Francuz! Ten pok�j ma �wiat z jego �aski! ARYST Mog� wiedzie� nazwisko tej �licznej bogini, Dla kt�rej pan ofiar� swego serca czyni? FIRCYK Co to, to jeszcze sekret. Z rzecz�, co na dwoje By� mo�e i nie mo�e, wydawa� si� boj�. Co, kto, jak, gdzie i k�dy - mnie to wiedzie�, nie wam. Ale �e si� o�eni�, pewnie si� spodziewam. Niech to b�dzie do czasu sekret, przyjacielu, Potem ci powiem. ARYST A ja b�d� na weselu? FIRCYK Owszem, przed tob� nie dam pierwsze�stwa nikomu. ARYST Je�li �aska, wesele odpraw w moim domu. Na niczym ci nie zb�dzie. Mam dobr� piwnic�, Smaczn� kuchni�, s�siedztwa pe�n� okolic�, A nade wszystko wi�cej gospodarz ochoczy Kontent b�dzie, �e z twoj� �oneczk� wyskoczy. Przynajmniej tym si� pomszcz� - ale bez pokusy Za te, co� mi wa�� nieraz wyplata�, psikusy. FIRCYK Mniejsza o to. ARYST �ciskaj�c go Ale ju� prosz� bez zawodu. FIRCYK I owszem. ARYST �ciskaj�c go �ebym pr�no nie czyni� zachodu. Odchodzi FIRCYK z min� protekcji No, no, no, bez zawodu. SCENA II FIRCYK sam Ot, zwyczaj wie�niaczy, �e si� go�ciom naprzykrzy, mniema, �e ich raczy! I prosi, i ca�uje, i za r�ce chwyta, Jak gdyby ponie�� mia�a szwank Rzeczpospolita Albo hordy tatarskie wpada�y nas �upi� - Koniec ko�cem interes, �eby si� z nim upi�. Bodaj miasta sto�eczne! U nas na tym dosy�, Nie wypchn��, gdy kto przyjdzie, ale na co prosi�? A propos tego, p�ki mi si� w g�owie kr�ci, Musz� sobie w pulares wpisa� dla pami�ci: "Kiedy ci� gdzie nie prosz�, chyba� bardzo znany, Strze� si� cisn�� do sto�u, zw�aszcza mi�dzy pany". Notandum t� ostro�no�� mam z w�asnej przygody, Doznanej u pewnego pana wojewody. Jest to z staro�ytnego jeszcze cz�owiek �wiata, Zacny, ludzki i grzeczny, lecz si� nierad brata. Ot�, �e mnie w rejestrze proszonych nie mieli, Wyprosili zza sto�u, jednak nie wypchn�li. Ale to b�dzie wina dworskich... SCENA III Fircyk, �wistak FIRCYK Jeste� to tu, �wistaku? Trzeba mi dzi� twojego obrotu. Chc� tu wyda� hulank� z uroczysto�ciami Wszystkimi, z maszkarad�, z koncertem, z ta�cami I w�a�nie w tym zak�adam moje punkt honoru, A to wszystko dzi� jeszcze i tego wieczoru. �WISTAK Nic milszego jak hula�. Ale sk�d osnowa I w�tek na te rzeczy? FIRCYK W tym te� twoja g�owa. �WISTAK Ot� to zwyczaj pan�w! Na hulanki radzi, A gdy worka poci�gn��, jak w dym do czeladzi. Wiecz�r tu�, tu� za pasem, w kieszeni suchoty, Pasz czasu, pasz pieni�dzy, jakie tu obroty?... FIRCYK Kto ma jedno, mo�e si� obej�� bez drugiego. Na, masz tu przewodnika. Daje mu pieni�dze �WISTAK A, to co innego! FIRCYK We� konie i drapn�wszy co tchu do Warszawy Przywo� nam tu uciechy, rozkosz i zabawy. Lecz wara wygada� si�, bo wzi��by� po boku; T� uczt� my�l� dla nich da� na kszta�t uroku. �WISTAK Je�li o pr�dko��, samym nie dam naprz�d wiatrom, Lecz gdzie szuka� tych zabaw?... FIRCYK G�upi�, na teatru m. �WISTAK Prawda, jest to rozrywek nieprzebrane �rzod�o. Ale niech wiem, z kim tu si� panu tak powiod�o? Razem ty�a pieni�dzy lada traf nie zdarza. FIRCYK Ogra�em tutejszego domu gospodarza. Lecz co straci� w pieni�dzach, to zyska w zabawie, Tu pieni�dze wygra�em, tu je i zostawi�. �WISTAK Ale czas bardzo kr�tki... FIRCYK Ale worek d�ugi. Spraw si� dobrze, nie b�dziesz �a�owa� us�ugi. Do koncert�w chc� g�os�w. Na, masz sto dukat�w. Zabierz wszystkich, co ich jest w Warszawie, kastratow. �WISTAK Bardzo dobrze, wype�ni� wszystko do litery. FIRCYK Je�li mo�na aktor�w do grania opery I tych sprowad�. Jest te� tu teatronik w sali, B�dziemy si�, jak mo�na, na wsi zabawiali. Nade wszystko pami�taj, �e ci to nadgrodz�. �WISTAK O, je�li tak, na jednej uwin� si� nodze. Wychodzi. SCENA IV FIRCYK sam Szcz�liwe dusze pod�e! Mimo stan sw�j niski Lepsz� dol� i pr�dsze od nas maj� zyski I gdyby przysz�o wejrze� w klasy ludzi, kt�ra Najszcz�liwsza, ja bym da� krysk� na rajfura. SCENA V Fircyk, Podstolina ju� na g�owie ubrana i w sukni ustrojonej, ale �a�obnej FIRCYK A, moja Podstolina! C� to za odmiana? Co widz�! Take� mi dzi� gustownie ubrana: Te kwiatki, te kosztowne fraszki, te trz�sid�a! Niech mi si� godzi spyta�: na kogo s� sid�a? PODSTOLINA z min� oboj�tnej Pewnie nie na wa�pana. FIRCYK Pozw�l, �e nie wierz�. C� ma znaczy� to �mierci ze �wiatem przymierze: Ta �a�oba z jasnymi zgodzona kolory? Ten w�os gwoli zwyci�stwom utrafion w k�dziory? Te oczy, na serc zapa� dane od natury, Pe�ne zmy�lonej buty, pe�ne ci�kiej chmury, Kt�rymi, mimo przymus, przez skryte tajniki Serce mi�kkie, nie umys� zna� si� daje dziki? Co znaczy to zmieszanie wstydu i rzewno�ci, �agodno�ci i grozy, m�stwa i s�abo�ci? Wszystko to tysi�c wdzi�k�w jedna twej osobie. Stokro� ci jednak b�dzie lepiej nie w �a�obie. PODSTOLINA udaj�c gniewn� P�ki� to tych wa�pana �art�w i swywoli? Nie widz� w nich ni pi�tna dowcipu, ni soli. Nie ten, mospanie, z nasz� p�ci� zabaw gatunek Jedna wam przywi�zanie, wzgl�dy i szacunek. Zamiast co by� pokorny, powolny i cichy Mia� szuka� wzajemno�ci, idziesz drog� pychy. Porzu� wa�pan t� mi�o�� w�asn�, te obcesy, Te �mia�e z pokrzywdzeniem p�ci naszej karesy. S�u�, nadskakuj i b�j si�, i wahaj w nadziei: Te s� drogi do serca, tym si� mi�o�� klei. Na to ma�o lat dziesi��, nie �eby w momencie... FIRCYK przerywaj�c bardzo pr�dko Prawda, sam to czyta�em w Starym Testamencie. Co wi�cej powiem: dziesi�� lat nie b�dzie wiele, Kiedy Jakub czterna�cie s�u�y� za Rachel�. Ale to, Podstolino, stara czas�w data, Inne by�y zwyczaje, inna posta� �wiata. Ludzie wtenczas po trzysta lat �yli z ok�adem, Jak�e nam mo�na teraz p�j�� za ich przyk�adem? Ale, ale, a propos, pani mi m�wi�a, �e j� nudz�, �e moja bytno�� tu niemi�a, Jak�e to si� z zamiarem zgodzi lat dziesi�ci? Jednak chc� si� stosowa� do wa�pani ch�ci, Ale radz�, �eby to mog�o by� wygodniej, Zredukujmy lat dziesi�� na kilka tygodni, Albo te�, �eby jeszcze rachowa� dok�adniej, Po co czeka� lat dziesi��, zr�bmy to za dwa dni! Wszak gdy komu tak mi�o��, jak mnie, si� nie darzy, Inny bieg czas�w, inny pomiar kalendarzy: Z chwil miesi�ce, dni z godzin, lata id� ze dni. Tak na czas utyskuj� kochankowie biedni!... Podstolina si� u�miecha C� znaczy ten wzrok pani do �miechu sk�oniony? PODSTOLINA �miej�c si� Czy podobna si� nie �mia� na takie androny? Ja, co m�wi� z wa�panem, m�wi� mu doprawdy, Wa�pana odpowiedzi �artami tchn� zawdy. Staro�cicu, nie te ma mi�o�� charaktery, Nie tak z swoj� kochank� amant idzie szczery! Kto kocha, ten si� stara z swym nie dzieli� celem, By� jego na�ladowc�, mie� go swym modelem, Mie� te same my�lenia, te� czucia sposoby - Zgo�a jedn� natur� dwie z��czy� osoby. Ale prosz� nie my�li�, aby te przestrogi Mia�y si� do mnie �ci�ga�, m�j mospanie drogi. Je�eli lat dziesi��! uczyni�am wzmiank�, Oboj�tnie b�d� jak� rozumiem kochank�, Chc�c przez to w nim uni�y� uprzedzenie mylne Dla kobiet pe�ne wzgardy, dla siebie przychylne. Nie take� niebezpieczny. Nie tak bardzo na twe Ofiary czucia moje mo�esz znale�� �atwe I je�li jaka w mojej duszy jest odmiana, To to chyba, �e mam gniew s�uszny do wa�pana Za t� jego zuchwa�o��, za te niepotrzebne, Jako bym ci� kocha�a, my�lenie podchlebne, Za te zimne umizgi, te ofiary p�onne, To serce oboj�tne, s�owa obustronne, Kt�re nie czu�o�� duszy, nie umys� otwarty, Ale nieprzyzwoite oznaczaj� �arty. FIRCYK Czy mo�na tak t�umaczy�? �arty nie s� drwiny Respekt pierwszy jest u mnie wzgl�d dla Podstoliny I je�li co si� �artem z moj� pani� m�wi, Folguj� tym skromno�ci, twojemu wstydowi, A�eby� bez jawnego swej niewoli pi�tna Bra�a wi�zy serdeczne, jak gdyby niech�tna. �arty s� moje groty, �arty me or�e, Z t� broni� je�li wygram, je�eli zwyci��, Tryumf m�j b�dzie s�odki bez strony skrzywdzenia, Mam wszystko od u�miechu, nic od zawstydzenia. Kto tak kocha, zda mi si�, delikatnie kocha. PODSTOLINA U mnie za� taka mi�o�� lekka jest i p�ocha. Serce, kt�re prawdziwie swoje wi�zy czuje, Tyle zna mi�o�� wa�n�, �e z niej nie �artuje, Owszem, ni� zaprz�tnione, ni� ca�e przej�te, Czci j� tylko westchnieniem jako b�stwo �wi�te. FIRCYK Czy tak? Nic �atwiejszego, wkr�tce si� odmieni�, Ko�cz� �arty i nudne zaczynam wielbienie. Masz mnie, pani, dla siebie odt�d ho�downiczym, Lecz gdy strac� weso�o��, zostan� przy niczym. Ten tylko mia�em w resztach maj�tek na zbycie, ��dasz wi�cej? Mam jeszcze krew w �y�ach, mam �ycie. La� j� b�d� do kropli, wa�� si� na wszystkie Razy �mierci, harmaty, spisy, kordy p�ytkie, Niech b�d� postrzelany, sk�uty, stratowany - Do�� szcz�liwy, je�eli od ciebie kochany!... Aha, pani� to nudzi? PODSTOLINA Bynajmniej. FIRCYK zawsze tonem mocnym Niestety. Kiedy�, kiedy� mojego szcz�cia dojd� mety? Kiedy g�os m�j us�yszan z ludzko�ci wyzute Tknie twoje serce, serce z twardej ska�y kute! Kiedy patrz�c na moje rzewno�� i rozpacze Wzruszysz si�, sroga, dla mnie lito�ci�? PODSTOLINA domy�laj�c si� w tym afektacji, z gniewem Zobacz�. Tymczasem prosz� przesta�. Nie z dzieckiem, mospanie! Wiem, �e� wilk w mi�kkie we�ny przybrany baranie. Znam, co prawda rzetelna, znam, co jest ob�uda. Do Warszawy p�e� zwodzi� - na wsi si� nie uda. FIRCYK Przeb�g, co za dziwactwo! Jakimi� sposoby Mam m�wi�? Jakie odt�d serca dawa� pr�by? Weso�y ura�a�em, teraz, gdy szalony W wysokie zachwycenia przechodzi�em tony, Kiedy chc� krwi� szafowa�, i�� samej wbrew �mierci, M�wi�, �em przyodziany wilk w baraniej sierci. Darmo! Widz� dla siebie nieprzyjazne nieba. [Na stronie] Gdzie nie mo�na przeskoczy�, tam podle�� potrzeba. [G�o�no] Los ci� srogi na zawsze ode mnie oddala, Szcz�liwego zapewne lubi�c� rywala. Nie taj si�, wyznaj szczerze, jake� zacna dama. PODSTOLINA Mo�e, �e wa�pan zgad�e�. FIRCYK Przyznajesz to sama? Wi�c po mojej nadziei! Zako�czy�em rol�. Mam by� przykrym dla pani, oddali� si� wol�. Chce odchodzi� PODSTOLINA Gdzie� wa�pan idziesz? FIRCYK Sta�y w ka�dej szcz�cia dobie, Gdy ty my�lisz o innym, ja my�l� o tobie! Odchodzi z min� �waw�. SCENA VI PODSTOLINA sama Jak�e mnie ta zmy�lona rozpacz jego wstydzi! Wie o tym, �e go kocham, wie i z tego szydzi. Na c� mi si� przyda�y utajone skromnie, Nie przeto mniej poznane, czucia moje po mnie! Samo nieme milczenie, ta wierna zas�ona My�li - ach, i od niego zosta�am zdradzona! Tryumfuje nade mn�! Swe zwyci�stwa lubi - Gdyby� si� nimi cieszy�!... lecz si� tylko chlubi. Wi�c po moim sekrecie! Ju� ta tajemnica Wiadoma mu. Daremnie kocham staro�cica! Niestety, ja com dot�d w osobno�ci ca�a, Na sam� o mi�o�ci wzmiank� si� l�ka�a, Dzi� uznaj� zwyci�zc� ze strat� honoru Mojego, z ha�b� jarzma, ze wstydem wyboru! Nie powinnam�e by�a zna� jego przywary? Ten, co liczy� kochania przez same niewiary, P�ochy motyl, czasow� wabiony s�odycz�, Wbrew moim przedsi�wzi�ciom dosta� mnie zdobycz�. Sroga dla serc, mi�o�ci, jak twe prawa grube! Inne nam bezpiecze�stwo, twoje daj� zgub�. Lecz za co na� powstaj� i wcze�nie troskliwa Gardz� tym, kt�ry w moim sercu przemieszkiwa? Mi�o�� chodzi z szacunkiem; niewart ten kochania, Kto swemu, raz wybrawszy, celowi przygania. Zgrzeszy�am, lecz pokut� chc� ten grzech wymierzy�, Nadgradzam ci ufno�ci�, chc� ci odt�d wierzy�. Mo�e, �e mia�e� serce dla pi�kniejszych zdradne, Czu�a ci� zastanowi, gdy nie mog�y �adne. Cz�sto mi�o�� w zdarzenia nadzwyczajne p�odna. B�d� mo�e szcz�liwa, chocia�by mniej godna. Tak, luby staro�cicu, kocham ci�, ale ty Gdyby� nie by� wzajemnym!... My�l mnie ta, niestety, Zabija! SCENA VII Podstolina, Klarysa KLARYSA Podstolina samotna? Co to si� Ma znaczy�? Podstolino, w niedobryme� sosie. Nic mi nie odpowiadasz? B�d� zdrowa, siostrzyczko, Nie wartam by� tajemnic twoich uczestniczk�! PODSTOLINA Przepraszam, nie postrzeg�am. Na stronie Twarz mi wstydem pa�a. G�o�no Wa�pani� mi� podobno, siostro, pods�ucha�a. KLARYSA Czy� masz dla mnie sekreta? PODSTOLINA Ka�dy cz�ek ma swoje, Darujesz mi, wa�pani, je�eli mam moje. KLARYSA Mo�e kochasz? PODSTOLINA rozumiej�c si� by� pods�uchan� Pi�knie� to, gdy kto pods�uchiwa? KLARYSA Te rzeczy wyjd� zawsze na wierzch jak oliwa. Doprawdy kochasz? PODSTOLINA zacinaj�c si�