5687
Szczegóły |
Tytuł |
5687 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5687 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5687 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5687 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Franciszek Zab�ocki
Fircyk w zalotach
DO
NAJJA�NIEJSZEGO STANIS�AWA AUGUSTA
KR�LA POLSKIEGO
WIELKIEGO KSI���CIA LITEWSKIEGO etc. PANA MI�O�CIWEGO
przy podaniu na posiedzenie czwartkowe tej komedii
ODA
Wpo�rz�d tylu spraw wa�nych, Wpo�rz�d stara� tyle,
Kt�re Ci� zaprz�taj�, Najja�niejszy Panie,
Godzi si� chocia� jedna odetchnieniu chwila,
Godzi si� pracy, chocia� na moment, przerwanie.
Nadto si� wiele trudzisz k'woli Twojej s�awie;
B�dziesz j� mia�, cho� oddasz chwil� i zabawie.
Wszak nie zawsze si� Jowisz rz�dem �wiata trudzi;
Prace i troski jego lube dziel� wczasy.
Mia� i on niegdy� krn�brny dla si� rodzaj ludzi,
Miewa� do pokonania zuchwa�e Gigasy;
Wr�ci� na koniec niebu pok�j po��dany
I pierwszy przed wszystkimi sam spocz�� niebiany.
Muzo, korzystaj z tych chwil! Bardzo trudno o nie,
Rzadko naszego Pana w spoczynku widzimy;
I teraz, gdy si� zdaje bawi� w mi�ych gronie,
Kto wie! je�li nie my�li, �e ma �wiat olbrzymy;
�e ta, co si� w tysi�cznych przemianach uk�ada,
Nie przeto, �e st�umiona, nie chce broi� zdrada.
Muzo, przerwij te my�li Panu! Jego zdrowie
Bardzo d�ugo dla polskiej potrzebne jest doli.
�ycie wasze jest naszym, o dobrzy kr�lowie!
W�tli� go nie do waszej zostawiono woli.
Gdzie wielko�� duszy z cnot�, tam i pomoc nieba
Masz je, Kr�lu, troskliwych my�li mie� nie trzeba.
Ale sk�d te podchlebne przysz�y mi nadzieje,
Abym m�dro�� m�g� bawi�, sk�d to zaufanie?
Nie przejd� tym zuchwalstwem �mia�e Bryjareje?
Przez wzgl�d ch�ci, �mia�o�ci racz darowa�, Panie.
Wszak da� kto hekatomb� czy go��bk�w par�,
Byle to czyni� z serca, dobr� da� ofiar�.
I to mi tylko mo�e s�u�y� za obron�,
�e si� wa�� z tym b�ahym popisywa� dzie�em:
Pi�ro moje przez Ciebie, Kr�lu, zach�cone.
Wzi��em medal, przeto si� samo zad�u�y�em
I cho� Ci tera�niejsz� ofiaruj� prac� -
Dar Tw�j wielki - w �yciu si� ca�ym nie wyp�ac�.
WASZEJ KR�LEWSKIEJ MO�CI PANA MEGO MI�O�CIWEGO
wierny poddany Franciszek Zab�ocki
Respicere exemplar vitae morum�ue iubebo
Doctum imitatorem et vivas hinc ducere voces.
HORATIUS, De artcpoetica
OSOBY:
ARYST, m�� Klarysy
KLARYSA
PODSTOLINA, wdowa, siostra Arysta
FIRCYK, staro�cie, kochanek Podstoliny
PUSTAK, s�uga Arysta
�WISTAK, s�uga Fircyka
PRAWNIK
LOKAJ
Scena w domu wiejskim Arysta, blisko Warszawy.
AKT PIERWSZY
SCENA I
Pustak, �wistak
PUSTAK
spostrzegaj�c �wistaka
Nie myl� si� - tak jest - on. Witaj, po��dany
�wistaku, urwipo�ciu, stary lisie szczwany!
C� tu robisz? Jak si� masz? Czy� zdr�w, czy weso�y,
Czy pieni�ny?
�ciskaj� si�
�WISTAK
Zdr�w, ale co go�y, to go�y.
PUSTAK
�wiat dzi� taki. Przynajmniej, �e ci� widz� zdrowym.
Z kim�e tu przyjecha�e�?
�WISTAK
Z moim panem nowym.
Ale niech ci� u�ciskam, m�j luby Pustaku!
PUSTAK
Take� mi strojny! By�e� niedawno w paklaku,
Teraz si� taka �wieci na tobie mamona,
Jak gdyby na ministrze kr�la faraona.
Odzieraj�c go
Suto! suto! A wszystko od srebra i z�ota!
Przecie sk�d ta do ciebie zawin�a flota?
Obziera go
Niech ci� jeszcze obejrz�! - Ale jak�e gusto!
�WISTAK
Tak, gusto, gusto, ale za to w worku pusto.
Gdyby sto astronom�w patrza�o w kieszenie,
Grosz grosza nie zobaczy: takie tam za�mienie!
Prawda, do�� jestem strojny. To sukno w sagiecie
Angielskiej, jak rozumiesz, co kosztuje przecie?
PUSTAK
Przynajmniej ze sto z�otych.
�WISTAK
A p�tle, a guzy?
PUSTAK
Tyle drugie.
�WISTAK
Nic wi�cej, tylko cztery tuzy
Tryszakowe za r�k�.
PUSTAK
To szcz�liwie w�a�nie!
�WISTAK
Ale za to - szel�ga! Zapal, to nie trza�nie!
Ujrzysz i mego pana: jak si� on nadstawia,
Jak puszy, jak pstry ca�y, gdyby ogon pawia.
Oisniesz, bracie, gdy spojrzysz na jego b�yskotki...
Wiesz�e, wiele ma w worku?
PUSTAK
Nie wiem.
�WISTAK
Dwa p�z�otki.
PUSTAK
Dwa p�z�otki? - To cienko ko�o was, zekaty!
�WISTAK
Joby, Joby na oko, w rzeczy - reformaty.
PUSTAK
Sk�d�e szumicie?
�WISTAK
Czy znasz "set kenz lewa plie"?
Ot� ja z pana, a pan z tych dochod�w �yje.
Znaczemy jak panowie: hulanki, parady,
Gry, uczty, bale, ta�ce, umizgi, biesiady...
S�owem, �e ci tak powiem, bicze krecim z piasku.
Ot, tak to, tak to, bracie, �yj� po warszawsku.
PUSTAK
Wiem, wiem, bywa�em kiedy� i ja tym furmanem.
Ale skracaj�c dyskurs, kt� jest twoim panem?
�WISTAK
Opatrzno��, co swej wszystkim opieki u�ycza,
Zdarzy�a mi za pana m�odego panicza.
Jest to cz�ek znakomity, bo, jak sam powiada,
Ma tytu� staro�cica jeszcze od pradziada.
Ale, przecie musia�e� s�ysze� o Fircyku?
PUSTAK
I znam go. Kt� by o tym nie s�ysza� wietrzniku?
Wszak to on z moim panem, kiedy s� w Warszawie,
Brat a brat - jedn� �y�k� i na jednej strawie.
�WISTAK
Chwa�a Bogu! Tym lepiej! Tak� rzecz� teraz
B�dziemy, przyjacielu, widywa� si� nieraz.
PUSTAK
Przecie� z swego Fircyka kontent?
�WISTAK
Jak si� zdarzy.
Ale mu nigdy smutnej nie uka�� twarzy.
I wart tego. Natura dobra w nim i szczera.
Zacina, prawda, panicz troch� na szulera,
Kocha m�ode kobietki, lubi winko stare...
Lecz wreszcie, ka�dy cz�owiek ma swoj� przywar�.
PUSTAK
Wszyscy�my ludzie!...
�WISTAK
Zreszt�, �yjem jak dw�ch braci:
Ja mu s�u�� lada jak, on mi te� �le p�aci.
A tobie jak si� wiedzie u pana Arysta?
Czy taki� paliwoda? Czy tak jak m�j �wista?
Czy z tob� poufale �yje?
PUSTAK
Co to, to nie.
Co do humoru, z diab�y k�ad� go w paragonie!
Wielki brutal, z�o�liwszy nad smoki i �mije:
Gdy gada, gdyra, a gdy macha, zaraz bije.
Niech w domu nie do my�li rzecz si� zdarzy jaka,
Kto zbroi, ja mu krzywy - jak w dym do Pustaka,
A to tak regularnie, �e gdyby spod krydki
Jak na os�a t�umoki, na mnie lec� pytki.
Klarysa, �ona jego, cudnie pi�kna pani:
Bo to stanik jak ��tka, n�ka jak u �ani,
A oczki, a usteczka, sk�ad cia�a, postawa...
A humor - gdyby �ywe srebro, dziarska, �wawa,
Rozumna, wesoluchna. Z ty�a przymiotami
Rozumiesz, �e szcz�liwa? R�wnie cierpi z nami.
S� czasy, �e zazdro�nik czulszy od Argusa,
Naziera j�, w��czy si� za ni� jak pokusa,
Huczy, mruczy, przeklina, r�ce �amie, wzdycha,
Wo�a ludzi - gdy przyjd�, za drzwi powypycha...
�WISTAK
C� �ona?
PUSTAK
Zaufana w sumieniu i cnocie,
Im on diab��w liczniejsze wywo�uje krocie,
Im wi�ksze robi g�upstwa, im dziwaczniej brydzi,
Skacze, �piewa, �mieje si� i jak z dudka szydzi...
�WISTAK
To w�a�nie osobliwszy przekor mi�dzy niemi!
PUSTAK
Tak dalecy od siebie, jak niebo od ziemi.
Ale niechaj doko�cz�. Fraszka to, �e gdyra
I zazdro�ci, to wi�ksza wada, �e kostyra
I filozof. Filozof smutny i ponury,
Mniej podobno z rozumu, jak raczej z natury.
Gracz za�, nie tak z �akomstwa (ma do��, dzi�ki Bogu!),
Lecz z chimery, z ubrzdania, z chluby i na�ogu.
W wygranej - tch�rz, w przegranej - odwa�ny bez granic;
Gra we wszystkie, a �adnej gry nie zna nic a nic,
Przeco si� na przegran� wystawia i �arty.
Gdy gra� si�dzie, ja musz� zaziera� mu w karty.
Wygrali-li - moje szcz�cie, niech�e, bro� Bo�e, nie -
Naklnie mnie, naszturcha si�, zburczy i wy�enie.
�WISTAK
A to jest osobliwszy gatunek cz�owieka!
C� ty winien?
PUSTAK
Wzrok go m�j, m�wi, �e urzeka.
Lecz nareszcie ma ka�dy cz�owiek swoje "ale".
Zgani�em go, w czym by� wart i w czym wart pochwal�:
Punkt honoru prawdziwe, poczciwo�� niepr�na,
Przyja�� grzeczna, powolna, stateczna, us�u�na,
Serce dobre, my�l szczera, obyczajno�� czysta
Cho� dziwaka, ka�� czci� i kocha� Arysta.
Co si� tycz� maj�tku i jego u�ytku,
Cz�sto do rozrzutno�ci zbli�a si� i zbytku.
S�u�� mu od lat czterech i kilku miesi�cy -
Ile� przez moje r�ce nie posz�o tysi�cy!...
Pewnie my�lisz, �e kiedy rejestra przeczyta,
Zwa�y s�uszno�� wydatku, o reszty zapyta?
Nigdy mi jeszcze o to nie m�wi� i s��wka.
�WISTAK
Nie ma go co st�d chwali�: to znaczy p�g��wka.
PUSTAK
Przy takich te� to cz�ek si� dorobi groszyka.
Wiesz przys�owie: Drzyj wtenczas, kiedy si� dr�, �yka.
Ostatnia to rzecz, bracie, ju� to ci�kie czasy,
Kiedy si� podskarbiemu przyjdzie sprawia� z kasy.
Bodaj m�j pan! Niech za to �yje jak najd�u�ej!
Cz�ek go te� z duszy kocha i poczciwie s�u�y.
�WISTAK
To cnota bohatyrska! Je�li mi si� zdarzy
Moich kiedy znajomych odwiedzi� kucharzy,
Cokolwiek im si� lauru od szynek ochroni,
Nie omieszkam zam�wi� na wieniec twej skroni.
Warte� tego.
PUSTAK
Tylko by� zaniecha� te drwinki.
Poetom laur, poetom, dla nas lepsze szynki.
Ale m�wi�c o naszym: powiedz mi, m�j bracie,
Po co tu do nas na wie� z panem przyje�d�acie?
To nie jest bez przyczyny, co� si� w tym zawiera.
�WISTAK
Ca�a rzecz przywidzenie, kaprys i chimera,
Nie w z�ym jednak, bro� Bo�e, rozumieniu wzi�ta
- Nie s� to jego wady, lecz raczej talenta.
Chimera, pospolicie w innych niedorzeczna,
K��tliwa, niespokojna, w nim s�odziuchna, grzeczna,
Mi�a, powabna... s�owem, �e tak powiem, kt�ra
Tyle w nim jest, co w drugich szcz�liwa natura.
Cz�ek z niego osobliwszy: zrobi co, czy powie,
Nad niczym si�, jak �ywo, krty nie zastanowi...
A wszelako z post�pk�w i z rzeczy, i z mowy
Zawsze go zna�, �e jeszcze orygina� nowy
Tak do na�ladowania, jak trudny do wzoru.
PUSTAK
Prawda, osobliwego pan Fircyk humoru!
Lecz co ma za interes?
�WISTAK
Domy�lam si� trocha,
Ale prosz� o sekret: podobno si� kocha.
PUSTAK
Czy tak? Wie� jest zwyczajna w tej mierze pociecha:
Szmer strumyk�w, kwilenie ptasz�t, gaj�w echa -
S� to lube ustronia, jest to bytno�� cicha,
Gdzie swe amant tym koi k�opoty, �e wzdycha.
�WISTAK
Kto? On wzdycha? Nie znasz ty tego specyja�a...
Gdyby raz westchn��, ca�a p�e� by omgliwa�a.
Uprzedzany w mi�ostkach, ukochany wsz�dzie,
Ledwie si� do kt�rego dziewcz�cia przysi�dzie,
Zalotnice publicznie, pok�tnie dewotki
Po�eraj� go wzrokiem - tak jest dla nich s�odki!
Ja my�l�, czy inkluza nie ma, kt�rym n�ci.
I teraz ze sze�� w nim si� kocha bez pami�ci,
Ale si� pozawodz�. Wasza Podstolina
Kaducznego mu w g�ow� zasadzi�a klina.
Jest teraz z ni� w ogrodzie.
PUSTAK
Mego pana siostra?
Ta pi�kno�� w miar� siebie surowa i ostra?
�WISTAK
Ta sama, ale nie tak, jak powiadasz, sroga,
Lubi ona i ludzi, cho� wzdycha do Boga.
B�dzie z niej dla mojego zdobycz staro�cica.
Nasza ona, skoro si� do niej pozaleca.
PUSTAK
Nadto�cie, moje pa�stwo, w sobie zaufani.
Nie tak �atwo z ni� p�jdzie, ma statek ta pani.
�ycie osobne, smutek, ksi��ki i pacierze -
Tym zaczyna dzie�, na tym trawi odwieczerze.
Rok ju� min��, po m�u jak zosta�a wdow�,
�mier� ta jednak jest dla niej obecn� i now�.
�WISTAK
Znam j�, bom u niej s�u�y�. Nie do tego ona
Zwyk�a, osobno�� dla niej nie jest ulubiona.
Niepodobna serc ludzkich bada� tajemnice,
Wiemy jednak, �e czu�e serca s� kobiece.
Podstolina jest pi�kna, musi by� i tkliwa;
Mo�e, �eby jej szuka�, na to si� ukrywa.
PUSTAK
Ja bym si� nie spodziewa� tej po niej chytro�ci.
�WISTAK
M�j bracie, w sercach kobiet rzadko szczero�� go�ci.
Wiemy, �e one z ko�ci, my jeste�my z gliny -
W r�nych tworach r�ne te� by� musz� spr�yny.
Pan m�j by� u niej w jej wsi; wzi�a j� chimera
Jecha� do brata, pan m�j za ni� si� wybiera.
Ch�opiec pi�kny, rozumny, dobrze wychowany,
Umizga si�, nadstawia - musi by� kochany.
Ot� i oni id�.
SCENA II
Podstolina, Fircyk, Pustak, �wistak
FIRCYK
biega� za Podstolina
Mo�na� by� tak dzik�!
PODSTOLINA
do Pustaka
Pan tw�j czy ju� wsta�?
PUSTAK
Jeszcze, mo�cia dobrodziko.
PODSTOLINA
A imo��?
PUSTAK
Wnet si� dowiem.
PODSTOLINA
patrz�c na zegarek
Jak to biegn� czasy.
Na dwunastej...
PUSTAK
do �wistaka
Chod�, bracie, na kawa� kie�basy!
Odchodz�
PODSTOLINA
niby dopiero postrzegaj�c Fircyka
Jeszcze� to, staro�cicu?
FIRCYK
Co za podziwianie!
To "jeszcze, staro�cicu" bawi niesko�czenie
I z tonu wymawiania, mniej kto �wiadom ludzi,
Mniema�by, �e staro�cie Podstolin� nudzi.
PODSTOLINA
z gniewem
Nie inaczej - tak - nudzi.
FIRCYK
z u�miechem trzpiotowskim
Nie wierz�, nie wierz�.
PODSTOLINA
Naprzykrzasz mi si� wa�pan.
FIRCYK
tym�e tonem
Wszystko to nieszczerze.
PODSTOLINA
To nawet niewierzenie bior� za uraz�.
FIRCYK
A ja tak� ozi�b�o�� mam za smaku skaz�.
Podstolina bez gustu! Chimera, chimera!
Przecie� uj�� za grzecznego mog� kawalera.
Znam ludzi i mnie ludzie. �yj�c w wielkim �wiecie,
Wiem, jak czci� pi�kno��, jak si� przymili� kobiecie.
Pani z domu wyje�d�a, ja za ni� w te� tropy.
Drugi wierny Ulisses dla swej Penelopy,
Z t� jedynie r�nic�, �e tamtego nawy,
Mnie m�j Hektor angielczyk unosi� cisawy.
Wielka� to wada ogon! Dzielniejszy ko� kusy.
Widzia�a pani jego korwety i susy?
To lekkie n�g zbieranie, to zagi�cie karku?...
Nie w polskim te� m�j konik schowa� si� folwarku;
Kr�l Angl�w siedzia� na nim, popisuj�c szyki
Maj�ce na wypraw� i�� do Ameryki.
C� m�wisz, Podstolino? Albo ko� niesprawny?
Ani pan jego nudny, je�li nie zabawny?
W drodze jak ci� bawi�em! Szemrz�ce strumyki,
Drzewa li�ciem szumi�ce, kwil�ce s�owiki,
By�y to wielbi�cej ci� natury odg�osy...
Komu�, je�li nie tobie, k�ania�y si� k�osy?
Komu kwiaty balsamem lubej tchn�y woni?
Komu zefir ch��d czyni�, komu wia� fawoni?
Dla kogo wierne echa sz�y z g�r na doliny?
Dochodzi�em ich celu: ho�d to Podstoliny.
Maj�c humor tak s�odki, grzeczny, �artobliwy,
�ebym ci� nudzi�? Nadto by�bym nieszcz�liwy.
PODSTOLINA
na stronie
Co za ba�amut z niego! Co za trzpiot! - Lecz luby!
G�o�no
Staro�cicu, daremnej nie szukaj st�d chluby!
Atencyje i grzeczno�� tyle tylko ceni�,
Ile w tym mie� kto mo�e moje przyzwolenie.
Kt� ci� prosi� przyje�d�a� do mnie na wie�? Kto mu
Potuszy�, �e go mile przyjm� sama w domu?
A� nadto obowi�zki znam mojego stanu.
Mia�e� dow�d, wszak by�am nierada wa�panu.
Nie chcia�e� tego pozna�, nie chcia�e� wyjecha�,
Musia�am ja. Prosz� mnie chocia� tu zaniecha�.
FIRCYK
Za c� ta subiekcyja? Po co trudzi� konie?
PODSTOLINA
0 m�j ty ostrej cnoty surowy Katonie!
By� z nim samej...
FIRCYK
Nie b�d� gra� roli stoika,
M�odym na to, lecz nie chc� uj�� za rozpustnika
je�li me co kazi obyczaje czyste,
To to chyba, �e nad wiek widz� mnie statyst�.
PODSTOLINA
1 jak jeszcze!
FIRCYK
u�miechaj�c si�
No, no, no, ju� wiem, co si� �wi�ci!
Domy�lam si� urazy i przyczyn niech�ci.
B�dzie to to zapewne, �em ci�, moje z�otko,
Cho� s�usznie, lecz za �mia�o raz nazwa� dewotk�.
O, je�li tak, to lekka w kochaj�cym wina!
Raczy mi j� darowa� �liczna Podstolina,
Na co, �ebym zas�u�y�, niechaj moj� panie
Zniewoli to naj�ywsze r�k uca�owanie!
Bierze j� za r�k�
Niech mi wolno ssa� s�odycz z tej �liczniuchnej d�onie!
Ca�uje j� powielokrotnie
PODSTOLINA
wyrywaj�c r�k�
Staro�cicu!
FIRCYK
Ura�am? Pani wstydem p�onie?
C� to z�ego? Uczciwe godz� si� zaloty.
PODSTOLINA
udaj�c rozgniewan�
Jest to p�ocho��, tak tylko post�puj� trzpioty!
Gniewam si�.
FIRCYK
udaj�c mocno zakochanego
Nie, nie trzpioty, nie trzpioty, ale ci,
Kt�rym �wi�te p�omienie mi�o�� w sercach nieci,
Kt�rzy czuj� moc onej, jak jest wielow�adna.
PODSTOLINA
z podziwieniem nieufaj�cej
Wa�pan kochasz?
FIRCYK
Ach, kocham!
PODSTOLINA
C� to za twarz �adna
Albo raczej szcz�liwa? Jakich wdzi�k�w si�a
Tyle sercem wa�pana w�adn�� potrafi�a?
FIRCYK
z entuzjazmem
Pi�kno�� wi�ksza nad ziemskie, pi�kno�� jedna w �wiecie!
PODSTOLINA
Ciekawa bym j� pozna�, przynajmniej w portrecie.
Prosz�, spraw mi t� rozkosz! Kunszt [w] mi�o�ci r�ku
Tym samym jest pi�kniejszy, tym wi�cej ma wdzi�ku.
FIRCYK
zawsze jednym tonem
Nie, nie. Ta pi�kno��, kt�rej cudny urok krasy
Pozbawi� mnie swobody, lube zatru� wczasy,
Razi serce, lecz nie tak, abym z prze�wiadczenia
W�asnego nie zna� cel m�j by� wartym wielbienia.
Wielu pierwszy poci�ga impet, ale u mnie
Rzecz, zacz�ta z rozs�dkiem, ko�czy si� rozumnie.
Mi�o�� moja nie taka, jak s� te fosfory,
Ten marny ogie�, kt�rym wzrok �udz� wieczory,
Nie maj�cy istoty ognia ni w�asno�ci -
Ogie� m�j jest istotny, jest ogie� mi�o�ci.
Tym trwalszy, �e go �ywi tylu podniet mn�stwo:
Rozum, cnoty, wdzi�k!... S�owem, ziemskie kocham b�stwo!
PODSTOLINA
�liczny portret!
FIRCYK
Do �ywa ciebie sam� znaczy.
PODSTOLINA
To by mia� by� m�j portret?
FIRCYK
Tak jest, nie inaczej,
Tw�j w�asny, lecz przez respekt powinny dla damy,
Wierna r�ka dla wdzi�k�w utai�a plamy;
Jedne zw�aszcza, kt�r� wiem, �e ci nie pochlebi�:
Ta osobno��, ten od nas wstr�t, ta my�l o niebie,
Ten wreszcie okazanych dla mnie pochop wstr�t�w
S� skromne utajenia czu�ych sentyment�w.
PODSTOLINA
Inaczej bym wa�pana kocha�a?
FIRCYK
Tak tusz�.
PODSTOLINA
Mylisz si�, staro�cicu, inn� ja mam dusz�.
�em do p�ochych zalot�w nie nadto pochopna.
Nie tak jestem dewotka, jak raczej roztropna.
FIRCYK
O, je�li tak, ju� jestem szcz�liwy! ju� moje
Uiszczone nadzieje, ju� si� nic nie boj�.
Sta�o�� ci si� podoba? Nikt stalszy nade mnie
PODSTOLINA
W�tpi� bardzo.
FIRCYK
I wiem, �e kochasz mnie wzajemnie.
Niech�e ci�...
Chce j� u�ciska�
PODSTOLINA
wstr�t czyni�c
Staro�cicu!
FIRCYK
zawsze obcesowy
Po co ta ob�uda?
Kochasz mnie! O ja umiem cz�sto robi� cuda!
Gdzie uderz�, wsz�dzie mi p�e� zawiesza szluby,
Wsz�dzie jestem ��dany, wsz�dzie jestem luby.
PODSTOLINA
Winszuj� tego szcz�cia. Jak widz�, w stolicy
Inszy spos�b kochania, insi zalotnicy.
Mi�o�� tam samej sercom udziela s�odyczy,
Pierwej grzeczna, nim prosi, nim kto sobie �yczy.
Tam wi�zy romansowe, wi�zy wite z r�y.
Spiesz si� do niej, szcz�liwej �ycz� mu podr�y.
W�a�nie w swym, staro�cicu, b�dziesz tam �ywiole.
U nas s� r�e, ale jest i cier�, co kole.
FIRCYK
Pani ca�a w �artulach, lecz troch� za pr�dka.
Gdyby mi� te� doprawdy jecha� wzi�a ch�tka,
Gdybym tak by� pos�uszny, jak jeste� zawzi�ta...
Czy� jedne tam si� po mnie sp�aka�y ocz�ta,
Czy jedna pi�kno�� na wp� martwa, na wp� �ywa
�liczn� pier� westchnieniami czu�o�ci obrywa?
Poopuszcza�em wszystkie, wszystkie zaniecha�em,
Do ciebie jednej przylgn�� chc� dusz� i cia�em.
Ja pokorny, ty� przeto bardziej nieu�yta.
Wzdaj si�, daj� ci pardon lub z przyja�ni kwita.
PODSTOLINA
C� to znaczy? Prosz� mi powiedzie� wyra�niej,
Z jakiej to chcesz mi� wa�pan kwitowa� przyja�ni?
Nie mia�am jej, zda mi si�, w �ci�lejszym sposobie.
Pr�cz powinnej stanowi jego i osobie.
Jeste� wes�, zabawny, w �arciki obfity,
Lubi� ci�, bo to zawsze zabawi kobiety.
Ja sama, m�wi�c prawd�, trzpiot�w s�ucham rada:
Jest si� zawsze dowiedzie� czego�, gdy kto gada.
Lecz �eby by� kochanym, to rzecz inna zgo�a.
Weso�ej my�li my�l si� podoba weso�a,
Dowcip szuka dowcipu, cho� serce z daleka.
Inna bro� nas zwyci�a, ta tylko urzeka.
FIRCYK
Dalej, moja bogini, mieszaj pio�un w miody,
G�aszcz, martw, rzucaj pioruny i przechod� w pogody.
Wszystko to got�w jestem z dziwnym znosi� m�stwem:
Sta�o�� b�dzie m� broni�, pokora zwyci�stwem,
Przebija ona mury, srogie koi zwierze...
Zl�k� si� Parys Pallady, przyzna� dank Wenerze -
Jeden s�odki rzut oka i westchnienie dr��ce
Zmog�o oczy Junony gniewem pa�aj�ce.
Ty� dla mnie jest Wenera. Jak pi�kno�ci matka
Dla Parysa, ty� dla mnie jest tak pi�kno�� rzadka.
Jak Parys tamte dla niej porzuci� niebianki,
Tak ja wszystkie dla ciebie rzucam warszawianki.
Chcesz tego, rzeknij s�owo, na wszystkom jest got�w.
PODSTOLINA
Szcz�cia dla siebie z cudzych nie szukam k�opot�w.
�ebym wdzi�ki stolicy w t� wda�a ohyd�...
SCENA III
Podstolina, Fircyk, Lokaj
LOKAJ
Pan Aryst pani prosi.
PODSTOLINA
do Lokaja
Brat m�j? Zaraz id�.
Do Fircyka dalej m�wi
�ebym si� mia�a chlubi� i pa�� wzgard� czyj�.
Ale musz� i��. K�aniam.
Odchodzi.
SCENA IV
FIRCYK
sam
Zekaty seryjo!
Nie tak tu, jak mniema�em, �atwa b�dzie sprawa.
Nad wszelkie spodziewanie wdowule�ka �wawa!
Da�a mi do my�lenia. - Jak si� tu obr�ci�?
Zacz�� wzdycha�, czy burczyc? Nie dba�, czy si� smuci�?
Nie, nie - trzeba by� w swoim humorze w�a�ciwym:
Obcesowym, natr�tnym, ho�ym, �artobliwym.
To w mi�o�ci pop�aca, na tym przednia sztuka,
Jak z dzieckiem, tak z ni� ma�o ten wsk�ra, kto fuka.
Ale te� �le pokor�, �le i�� i rozpacz�.
Przys�owie: Na pochy�e drzewo kozy skacz�.
Chcia�aby mi kochana imo�� gra� na nosie...
Nie, nie, nic z tego, nie dam sobie m�ci� w sosie.
�artujmy, drwijmy, b�d�my weseli i hozi!
Cho� mnie zrazu ofuknie, zmarszczy si�, pogrozi,
C� st�d? To nic nie znaczy - wszystko bagatela,
Gdzie si� k��c� amanci, tam pewne wesela.
Wd�wka pi�kna i m�oda, wi�c wniosek, �e kocha -
Przynajmniej z oczu to jej poznawa�em trocha.
Zawin� si� ko�o niej. Hej, fortuno matko,
Przynajmniej teraz kiwnij ogonem, a g�adko!
SCENA V
Aryst, Fircyk, Pustak
ARYST
w szlafroku
Go��, go�� luby! Mojego witam dobrodzieja.
FIRCYK
�ciskaj�c go mocno
A, jak si� masz, poczciwy wie�niaku!
ARYST
wyrywaj�c si� wrzeszczy
E-je-ja!
St�j, dlaboga, co robisz? Staro�cicu, boki!
Wydar�szy mu si�
A, m�j panie, jak widz�, m�g�by� dusi� smoki!
FIRCYK
U nas w Warszawie takie jest przyja�ni has�o.
ARYST
A niech ci� licho we�mie! A� mi w karku trzas�o.
FIRCYK
Tylko by� si� nie pie�ci�. C�, tu u was na wsi
Zdrowsi, bogatsi od nas, lecz my za to �wawsi.
ARYST
A w Warszawie co s�ycha�?
FIRCYK
�le bardzo, pomorek.
ARYST
ul�k�szy si� odskakuje
Na ludzi?
FIRCYK
Jeszcze gorzej.
ARYST
Przeb�g!
FIRCYK
Na m�j worek.
Zgra�em si� jak ostatni. Szel�ga przy duszy.
Ci nasi kartownicy gorsi od Kartuszy.
Z�apawszy mi� onegdaj, nie pu�cili poty,
A� z ostatniego grosza zosta�em wyzuty.
W sze�ciu talijach tr�jka, banku faworyta,
Tak mu by�a przyjazna, a mnie nieu�yta,
�em na ni� przegra� razy dwadzie�cia i cztery...
ARYST
To by� nie mo�e, chyba� wpad� mi�dzy szulery.
FIRCYK
Tak dalece, �e w jednej godzinie gotowym,
Holenderskim, wa��cym z�otem obr�czkowym
Przegra�em tysi�c dusi�w, a co mi w szkatule
Brak�o, musia�em wyda� weksel na Trzy Kr�le
Na kontrakty do Lwowa. Ale b�d� w Dubnie.
Zje kata, kto mi� z�apie, a tym bardziej skubnie.
Lecz wreszcie martwi mi� to... straci�em tak wiele...
ARYST
Oj, trzeba by, trzeba by wa�ci w kuratel�...
Czy mo�na, przy tak zacnym m�odzieniec imieniu,
Pi�knych przymiotach, sercu dobrym, znacznym mieniu,
Czy mo�na si� zapuszcza� w na��g tak fatalny,
Na��g tym �a�o�niejszy, �e nienaturalny?
Ma�o� cz�owiek wrodzonych ma w sobie zdro�no�ci:
Zmys�y z duchem walcz�ce, z cnot� nami�tno�ci,
B�l, t�sknot�, zgryzoty, niepok�j, choroby,
By jeszcze nowych szuka� przez obce sposoby?
FIRCYK
M�j�e ty filozofie, m�j ostry cyniku!
Dobry sylogizm w szkole, lecz nie przy stoliku.
Schowaj si� z mora�ami, nie prosi�em o nie.
Ratuj mi�, podaj r�k�, bo ostatnim goni�;
Nie mam nic pr�cz sta�ego do gry przedsi�wzi�cia.
Czy nie wiesz czasem jakiej wd�wki do naj�cia?
Mniejsza o to, czy stara, czy m�oda, garbata,
Prosta, chroma, czy �lepa, byleby bogata.
ARYST
dworuj�c z niego
Jedno by si� znalaz�o... Wybierz sobie kt�r�,
Mamy tu babsko �lepe, lat sze��dziesi�t z g�r�,
Wszak ci takiej potrzeba?
FIRCYK
Ma� funduszu wiele?
ARYST
Ju� lat kilka w szpitalu siedzi przy ko�ciele.
Fundusz dobry i pewny, jeszcze firlejowski -
Baby m�wi� pacierze, pleban trzyma wioski.
FIRCYK
Id��e wa�� do stu kat�w, nie praw mi ambai!
Ja chc� baby bogatej, on mi �lep� rai!
Ci�kie� to teraz czasy! Serce cz�eka boli,
Kiedy ludzie �y� dobrze umieliby - goli.
�le w Polszcze, zewsz�d bieda. Minery olkuskie
Zalane, �upy wpad�y w kordony rakuskie,
Zbo�e tanie, c�o drogie. Ociec zn�w m�j sknera,
Stary jak kruk, nie daje nic i nie umiera.
Przecie si� niez�a cz�eku upiek�aby grzanka:
M�g�bym jeszcze z rok szumie� i gra� rol� panka,
Potem bym si� o�eni� z jak� ciep�� bab�,
Notandum z bab� star�, z bab� dobrze s�ab�.
Ale c�? Bab do diab�a! �aduj nimi bryki!
S� i bogate, c� st�d? Zdrowe gdyby byki!
Jeszcze by mi� trup kt�ry m�g� prze�y�, do licha!
Niejeden szczep zielony w starym pniu usycha...
Ale co te� ja darmo trudz� sobie g�ow�,
Przypomnia�em: znam jedn� cud pi�kno�ci wdow�.
Nie�le by si� ko�o niej zawin�� nare�cie.
Po�ycz mi, przyjacielu, dukat�w ze dwie�cie!
ARYST
Ale, m�j staro�cicu, masz d�ug�w bez miary...
FIRCYK
C�, u kata! Czy na t� fraszk� nie mam wiary?
ARYST
skrobi�c si� w g�ow�
Ale�... bo... to... dobry� wa�� w kartowe parole...
Co do d�ug�w, d�u�nik ci� pono w oczy kole.
FIRCYK
Wierzaj mi, jakem Fircyk, oddam ci. Del resto,
Gdy nie chcesz tego, jeszcze mam projekt�w ze sto,
A pomin�wszy inne: zacznijmy na fanty!
Wszak widzia�e� i dobrze znasz moje taranty?
Konie dzielne, ma�� rzadka, gustowne ubranie...
ARYST
przerywaj�c
Wi�c?
FIRCYK
Czy mi� nie rozumiesz? Chc� z tob� gra� na nie.
ARYST
Cz�ek uczciwy na fanty! A ludzie co rzekn�?
FIRCYK
Tylko by� si� wa�� schowa� z t� lekcyj� pi�kn�.
Nic g�upszego nad ludzkie obmowy i �arty -
Zawsze trzy cz�ci zwyk�y natrz�sa� si� z czwartej.
W takim razie najlepiej jest i�� na wytrwan�:
Nabzdurz� si�, nabzdurz�, nareszcie przestan�.
Kto go�y, mo�e zawsze, jak mi si� te� zdaje,
Prz�d�c nie tylko konie, ale i lokaje.
Do Pustaka
Hej, poda� stolik do gry! Najpierwsza rzecz u mnie
�y� weso�o, a potem, gdy mo�na, rozumnie.
Ujrzysz, jaki ja stangret, jak furmank� robi�.
Cztery konie na stolik! Dalej, dalej kDsobie.
ARYST
A jak si� te� pomylisz, a p�jd� od siebie?
Ostrzegam jak przyjaciel, wcze�nie mi �al ciebie.
FIRCYK
tu stawia stolik
Da si� to widzie�. Ot� nasz s�dzia przybywa.
Ej, fortuno, aby raz b�d� mi mi�o�ciwa!
Va, na moje taranty twoje jasnop�owe.
ARYST
Nie, bracie, na pieni�dze zwyk�em gra� gotowe.
Twoja furmanka w trzechset niech dukatach idzie,
Wi�cej jej nie taksuj�.
FIRCYK
A, ty �ydzie, �ydzie!
ARYST
Ale zaraz gotowe.
FIRCYK
Konie wi�cej warte,
Lecz wreszcie id� w trzechset, stawi� je na kart�.
ARYST
W c� p�jdziem?
FIRCYK
W rumel-pikiet.
ARYST
Niech i tak, przystaj�.
Kartuj wa��.
FIRCYK
skartowawszy
Prosz� zebra�. Czekaj! Wi�ksza daje.
ARYST
do Pustaka, kt�ry chce odej��
Sta� za mn�!
Do Fircyka
U mnie walet.
FIRCYK
patrz�c na zebran�
Ja zbieram na damie!
Drzyj, bracie, dama u mnie zawsze szcz�cia znami�!
Rozdaje karty
ARYST
patrz�c w swoje karty
Niez�a. Siedem kart, sekwens siedymnasty, kwarta
Major, czterna�cie kralek.
FIRCYK
patrz�c w swoje
Co za brzydka karta!
ARYST
Dobieram trzech. Przedziwna.
FIRCYK
patrz�c w karty
Pe�no wszystkich ma�ci.
A sam drobiazg!...
ARYST
do Pustaka
Ty chcia�e� ju� odchodzi�? Na�ci,
Patrzaj, jak dobra!
PUSTAK
zazieraj�c w karty
Widz�.
ARYST
I wygram.
PUSTAK
Daj Bo�e!
FIRCYK
dobieraj�c si� z reszty kart
Kto nie wa�y, ten nie ma. Dobior� si� mo�e.
Zobacz�, co te� wzi��em.
Przeziera karty
Moje dobrodziejki!
Trzy damule, trzy kr�le i cztery asiki.
Przedziwna si� zrobi�a. Po tych swoich drwinkach
Poskrob si�, bracie, w g�ow� - we�miesz po tebinkach.
Wymienia karty
Osiem kart, osiemnasty sekwens, a trzy kr�le.
A czterna�cie asik�w, przy tym trzy damule.
Rozumiesz? To sze��dziesi�t -
Zadaje
Jedna, dwie, trzy, cztery,
Pi��, sze��.
ARYST
m�wi z refleksji, odrzucaj�c
C� te� ja robi�! Darmo trzymam kiery!
FIRCYK
zadaj�c dalej
Siedm, o�m - dziewi��dziesi�t. Masz tedy kapota.
ARYST
z zapalczywo�ci�
Wszyscy mi kaci w dom m�j tego wnie�li trzpiota!
FIRCYK
Dopiero odetchn��em. Jakem cz�ek poczciwy,
Pierwszy raz w grze stch�rzy�em. Take� by� szcz�liwy,
Kto by si� by� spodziewa� na takie pocz�tki!
Nie mia�em, jak si�demki, �semki, dziewi�tki...
Te mi asy i sekwens pomog�y kaducznie.
ARYST
Ale, m�j przyjacielu, nie hucz tak, nie hucz, nie!
To pierwsza gra, zobaczym dalej, kto skorzysta.
Chc� na tobie wetowa�. Stawka: drugie trzysta.
FIRCYK
Nie, to ma�o. Chce mi si� wa�pana furmanki
Albo te�, wiesz co?
ARYST
S�ucham.
FIRCYK
Podublujmy banki!
ARYST
Zgoda. Zbierz! Mniejsza daje.
Zbieraj�
FIRCYK
C� tam masz?
ARYST
Dawida
FIRCYK
Ten kr�l mia� dobrze grywa�. �le ko�o mnie. Bieda!
Ja co mam? Judyt - Judyt dodaje mi serca,
Zadr�yj, Holofernesie!
ARYST
karc�c go
Wa�� zawsze blu�nierca.
B�g ci� skar�� i za to samo przegrasz mo�e.
FIRCYK
�miej�c si�
Co za �wi�ty kostera! Tym lepiej niebo��,
B�dzie dla ciebie.
ARYST
No, no.
Patrz�c w karty
Dosy� dobr� mamy.
Kr�le si� pokazuj� g�sto - s� i damy,
Kat�e po tym! Sekwensu nie ma, w ma�ciach przerwy.
Dobiera kart
Bior� trzy. A pfe, gorsza!
FIRCYK
Ja tak gram jak pierwej.
Czterna�cie as�w, karta z sekwensu szesnasta,
Dwie kwart major i kapot. Nie gram wi�cej - basta.
Wstaje od gry
Wygrawszy wi�c dziewi��set dukat�w i konie,
Pozwolisz, �e si� twojej pozalecam �onie!
PUSTAK
cicho do Fircyka
Winszuj� panu.
FIRCYK
Od kart daruj� ci sto�ek.
PUSTAK
cicho
Wola�bym raczej dukat, ja chudy pacho�ek.
Pan zawsze pan, na sto�ku, czy siedzi na sofie...
FIRCYK
do Arysta
Teraz r�b sylogizmy. B�d� zdr�w, filozofie!
Odchodzi.
SCENA VI
Aryst, Pustak
PUSTAK
na stronie
Zjad� diab�a! I podchlebstwo, i moje kartowe
P�aci sto�kiem. Trzeba mu by�o da� nim w g�ow�.
ARYST
dr�c karty
Dobrze mi tak!
PUSTAK
Ot� ju� gniewa� si� zaczyna.
Nadchodzi utrapienia mojego godzina.
ARYST
Co ty robisz?
PUSTAK
boja�liwie
Ja, panie dobrodzieju, stoj�.
ARYST
Ale, jak zawsze, g�upie odpowiedzi twoje.
Co znacz� ma�pie miny i te twoje lazy?
PUSTAK
dr��c
Czekam.
ARYST
z pasj�
Co? Po co? Na co?
PUSTAK
Na pa�skie rozkazy.
ARYST
Albo nie wiesz, co zwyk�em robi� o tym czasie?
PUSTAK
W po�udnie pan je obiad. Nie, nie, ubiera si�.
ARYST
Jak �yj�, tak durnegom jeszcze os�a nie mia�.
PUSTAK
Czeg� pan chce?
ARYST
Czego chc�? Chc�, �eby� oniemia�.
Sam do siebie
Wiem, �e nie oszust, lecz ma jakie� szcz�cie wilcze!
Dwa razy kapot!
Do Pustaka
C� ty na to m�wisz?
PUSTAK
Milcz�.
ARYST
Ja bo chc�, �eby� gada�.
PUSTAK
Zewsz�d cz�eku licho.
M�wi� czy milcz�, nigdy nie dogodz�.
ARYST
Cicho!
Jeszcze mi b�dzie burcza�! Wej, wej, tego mruka!
Ubieraj mnie! Nu� pr�dzej! Zwierciad�o, peruka!
M�wi z refleksji
Mam �on�, b�d� dziatki - i dzieciom, i �onie
Krzywd� czyni�. Co bym mia� dla nich zbiera�, trwoni�.
B�g mi� skara� t� ch�ci� do gry zapalczyw�!
Przysi�g�em nie gra� - widz�, �e przysi�g�em krzywo.
Gdyby� si� chocia� na tym me ko�czy�y szkody,
Straszniejszy dla mnie humor tego paliwody.
Wychodz�c o�wiadczy� si� p�j�� do mojej �onki;
On trzpiot, ona trzpiot, m�wi� nie b�d� koronki.
�wiat teraz tak z�y! Brat si� ba� powinien brata.
Kto mu ufa? Mo�e mi jak� sztuk� sp�ata.
PUSTAK
uprz�taj�c daleko od Arysta
Ot� jest nowa scena - ju� go zawi�� trapi.
ARYST
Co ten trute� tchnie na mnie i pluje, i sapie!
PUSTAK
A, ju� te�! Gdzie pan, gdzie ja!
ARYST
Podaj mi zegarek!
I t�ucze si�, i t�ucze, jak po piekle Marek.
PUSTAK
Ju�ci musz� uprz�tn�� graty i rupiecie.
Pan karty podar�, trudno zostawi� tak �miecie;
Sto�ki porozstawiane, gdyby w kurdygardzie...
ARYST
Jeszcze si� b�dziesz ze mn� przemawia� tak hardzie!
PUSTAK
tch�rz�c
Cz�ek pilny, a pan zawsze i gdyra, i kwoczy...
ARYST
Ciszej, hultaju!
PUSTAK
Nic nie m�wi�.
ARYST
P�jd� mi z oczy!
Pustak chce odchodzi�
Dok�d�e idziesz? Czekaj!
PUSTAK
Za c� mi� pan fuka?
Nie by�o gra� w pikiet�.
ARYST
Ciszej mi! Peruka!
PUSTAK
Kt�r�� mam da�?
ARYST
Angielsk�.
PUSTAK
T� te� mam gotow�.
Tu chce poda� peruk� i upuszcza
ARYST
z gniewem
Ot� jest!
PUSTAK
podejmuj�c j�
Bodaj�e ci�!
ARYST
Zapalona g�owo!...
Zawsze mam z�� us�ug� z tego poganina.
PUSTAK
Przepraszam pana, prawda, moja teraz wina.
Ale jest jeszcze druga.
Podaje drug�
ARYST
przywdziewaj�c j�
Poda� mi zwierciad�o!
Dobrze� mi w niej?
PUSTAK
Ale jak do g�owy przypad�o!
ARYST
przezieraj�c si� we �wierciedle
Przypad�o! Nigdy oczu dobrze nie otworzy,
Nic nie widzi, a gada.
Zdejmuje peruk�, k�adzie j� na g�ow� Pustakowi i ka�e, �eby si� przejrza�
Patrzaj!
PUSTAK
przezieraj�c si�
Nie najgorzej!
ARYST
Nosze j� sam! Jaka mi do rady osoba!
Da� mi tamt�!
PUSTAK
podaj�c
Jak�e si� nareszcie podoba.
Na m�j jednak gust tamta...
ARYST
Gust tw�j nie jest moim.
PUSTAK
na stronie
By�by te� lada jaki, gdyby mia� by� twoim.
ARYST
zdejmuj�c szlafrok
Frak!
Tu podaje mu Pustak
Ca�y w pudrze. C� to? Nie masz oczu?
PUSTAK
Gdzie� si� ma podzia� co dzie� funt pudru w warkoczu?
ARYST
Od czeg� pr�t i szczotka? Na, patrz, wytrzeszcz �lepie!
Tyle plam, tyle brudu...
PUSTAK
Przecie� co dzie� trzepi�.
Drudzy ka�� pudrowa�, teraz taka moda...
ARYST
Ale ja tego nie chc�.
PUSTAK
Skoro tak, to zgoda.
ARYST
Ka�da moda z kaprysu g�upia jest i letka.
Ka�e sobie podawa�
Tabakierka, pulares, etui, lornijetka,
W�dka pachn�ca, grzebyk, no�yczki, szczypczyki.
Wszystko to tka w kieszenie
PUSTAK
na stronie
I �yd, co z kontreband� zmyka przed stra�nik!,
Nie wi�cej ko�o siebie m�g�by natka� grat�w.
ARYST
St� czy przykryty?
PUSTAK
Pono.
ARYST
Ale, do stu kat�w,
Powiadaj mi wyra�nie! Co znaczy to "pono"?
Chce g�upiec, �eby jego my�li dochodzono!
Kiedy ci� o co pytam, przemierz�y gawronie,
Odpowiadaj dosadnie! Tak - tak, a nie - to nie.
Teraz p�jd� zobacz�, jakim si� te� tonem
Zabawia moja imo�� z tym �oli-garsonem.
Mimo pewno�� o naszych �on �yciu niezdro�nym,
�aden m�� nadto nie by� w tej mierze ostro�nym.
Odchodzi.
SCENA VII
PUSTAK
sam
Chwa�a Bogu, przynajmniej dzi� mi si� upiek�o.
Ot� to taki czy�ciec, takie co dzie� piek�o.
Cz�ek dobry, serce niez�e, lecz humor niezno�ny,
Filozof, podejrzliwy, szuler i zazdrosny.
Poszed� do �ony - b�dzie tam spotkanie �wawe.
Ja p�jd� do �wistaka, zapijem t� spraw�.
AKT DRUGI
SCENA I
Aryst i Fircyk
ARYST
Masz dziewi��set dukat�w, szel�ga nie braknie.
Ale ju� mi� drugi raz nie u�owisz tak, nie!
Od moru, g�odu, ognia, wojny, staro�cica
Bro� mi�, panie! Kiedy chcesz, szukaj sobie fryca!
Daje mu pieni�dze z kapelusza
FIRCYK
Nie chcesz gra� wi�cej?
ARYST
Masz-li ma�o na tej stawce?
Dobierz sobie r�wnego, jak sam, marnotrawc�!
Przegra� tyle pieni�dzy na dwie tylko p�atki!
A to� mi dwa �adowne pszenic� wzi�� statki.
FIRCYK
bior�c gar�� dukat�w
Nie z chciwym masz interes, znaj dusz� szlachetn�.
Bierze gar�� z�ota
Mo�esz na mnie wetowa�. Czy licho czy cetno?
ARYST
Dlaboga, staro�cicu! Czy te� to jest �adnie,
�e pod�a gry nami�tno�� tyle tob�w�adnie?
Dobra gra dla zabawy, takiej gry nie gani�,
Gra� dla zysku? Cho� z�e jest, lepsze pr�nowanie.
FIRCYK
Tylko by� nie m�drkowa�; b�d�, braciszku, szczerszym.
Sam szuler...
ARYST
Gdyby� nie wa��, by�bym mo�e pierwszym,
Lecz gdy si� zastanawiam, wiem, �e to niepi�knie.
FIRCYK
"Kiedy si� zazdro�� krzywi, niechaj zazdro�� p�knie!"
Powiedzia� Marcyjalisz i za nim [ja] id�.
Ka�dy cz�owiek, jak mo�e, swoj� �ata bied�.
Lecz nareszcie chc� m�wi�, filozofie, z tob�,
Jak z pe�n� wielkich maksym, wielkich zda� osob�.
Powiedz mi, co s� ludzie, co ten �wiat nasz znaczy,
Je�eli nie szulerni� mieszkan� od graczy?
Wy�sze i ni�sze stany, panowie i kmiecie...
Tej r�nicy nie znano w pierwiastkowym �wiecie.
Los �lepy zrodzi� szcz�cie, od szcz�cia dopiero
R�wni ludzie natur� t� nier�wno�� bier�.
Ka�dy ma z swoj� stawk� wst�p do jego banku,
Lecz r�wnie tak niepewny zysku, jak i szwanku.
Tym pr�ne, tym zyskowne wypadn� bilety:
S� tam flinty, kaptury, ordery, mucety,
Drogi szar�at, gronostaj, ko�uchy i gunie -
Wi�c kto co we�mie, samej winien to fortunie.
Ca�ym �wiatem przypadek i los rz�dzi �lepy:
Temu da� �okie�, temu szabl�, temu cepy,
Ci si� poc� w us�ugach, ci w przemocy tyj�.
Oddaj�e wszystko to, co w�asno�ci� jest czyj�,
Niech swe s�uszno�� w dzia� ludzi wda pomiarkowanie,
Wielu by si� w przeciwnym mog�o znale�� stanie.
Co gdy tak jest, formuj� sobie entimema:
Gra �wiat ca�y, wi�c �adnej w grze zdro�no�ci nie ma.
Z og�lnego podania do szczeg�lnych wnioski
Wszak s� prawe? Wszak taki wyrok filozofski?
ARYST
Wi�c?
FIRCYK
Wi�c wszystkim gra� trzeba, a st�d to wynika:
Kto przegra�, niech nos zwiesi, kto zgra�, niech wykrzyka!
ARYST
Co te� to si� za chaos temu we �bie miesza:
Cep do szabli przyr�wna�, �okie� do lemiesza!
Nie krzywd� ludzi i cnoty, nie powstawaj na nie,
Ma ona w sercach prawych sw� cz��, swe w�adanie.
Ty sam, je�li� krwie zacnej nie wzi�� przez a�ardy
I cnoty swoich przodk�w, czemu� z niej tak hardy?
Czemu si� tytu�ujesz staro�cicem? Czemu
Tym puszysz, co losowi winiene� �lepemu?
Nie, bracie, pob��dzi�e� w swoim zdaniu mocno:
Los mo�nym, cnot� nadto czynisz bezowocn�.
Lecz wreszcie s�uchaj, chc� ci� przekona� zupe�niej:
Cz�ek, kt�ry powinno�ci swoje zna i pe�ni,
Kt�ry pr�en ambitu, boja�ni, nadzieje,
Na wszystko oboj�tnie patrzy si� i �mieje,
Czy kto stan�� wysoko, czy osiad� na dole,
Kt�ry got�w na szcz�cie, tak jak na niedol�,
Kt�ry ma do�� sam w sobie, aby by� szcz�liwy,
Kt�ry w tym wszystko zamkn��, �e zosta� poczciwy -
Taki cz�ek, prawych czcicieli cn�t, nie zna ba�wana
Fortuny, ni chimerze los�w gnie kolana,
Lecz pan swojego serca, sk�onno�ci, ob�cia,
Wbrew losom sprawc� oraz jest w�asnego szcz�cia.
FIRCYK
�liczny mora� i nie mniej pi�kny wz�r cz�owieka!
Kt� go to skoncypowa�, czy pan, czy Seneka?
ARYST
z gniewem
To najpewniej, �e nie wa��.
FIRCYK
S�ysza�em o s�awnych
Dziwi�cych wieki swoje, siedmiu m�drcach dawnych.
Wielbi� ich rozum, wielbi� uczczone imiona,
Ale czy za ich czas�w grano w faraona?
ARYST
A zawsze w faraona?
FIRCYK
No, to w maryja�a.
ARYST
Nareszcie mnie ju� twoja pustota ura�a.
FIRCYK
A propos maryja�a, czy wiesz, �e si� �eni�?
ARYST
z podziwieniem
Ty si� �enisz?
FIRCYK
Nie wierzysz temu?
ARYST
Pewnie, �e nie.
FIRCYK
Na poczciwo��, �eni� si�.
ARYST
Id�, klito, dziwaczysz!
FIRCYK
M�wi�, jakem poczciwy. Wkr�tce to zobaczysz.
ARYST
�eni� si� nie jest to zje�� z mas�em kawa� chleba
I, �eby� nie �a�owa�, d�ugo my�li� trzeba.
Pami�taj, przestrzegam ci�, s� r�ne przypadki...
FIRCYK
O przypadki, przypadki! S� to pr�ne gadki.
Przypadk�w umartwieniem nikt cofn�� nie zdo�a.
A od czeg� w tym wieku s� miedziane czo�a?
Je�li mi si� co trafi, jak wielom przede mn�,
Czy� mam si� przeto trapi� zawi�ci� daremn�,
A bardziej jeszcze wczesn� boja�ni�? Nie my�l�
Bynajmniej z moj� �on� kalkulowa� �ci�le.
Zysk, czy strata, jak padnie. B�d�-li w tym cechu,
�e si� ze mnie �mia� zechc�, pierwszy dam ton �miechu,
I, m�wi�c prawd�, rzecz ta niewarta niesnaski.
Wiwat Francuz! Ten pok�j ma �wiat z jego �aski!
ARYST
Mog� wiedzie� nazwisko tej �licznej bogini,
Dla kt�rej pan ofiar� swego serca czyni?
FIRCYK
Co to, to jeszcze sekret. Z rzecz�, co na dwoje
By� mo�e i nie mo�e, wydawa� si� boj�.
Co, kto, jak, gdzie i k�dy - mnie to wiedzie�, nie wam.
Ale �e si� o�eni�, pewnie si� spodziewam.
Niech to b�dzie do czasu sekret, przyjacielu,
Potem ci powiem.
ARYST
A ja b�d� na weselu?
FIRCYK
Owszem, przed tob� nie dam pierwsze�stwa nikomu.
ARYST
Je�li �aska, wesele odpraw w moim domu.
Na niczym ci nie zb�dzie. Mam dobr� piwnic�,
Smaczn� kuchni�, s�siedztwa pe�n� okolic�,
A nade wszystko wi�cej gospodarz ochoczy
Kontent b�dzie, �e z twoj� �oneczk� wyskoczy.
Przynajmniej tym si� pomszcz� - ale bez pokusy
Za te, co� mi wa�� nieraz wyplata�, psikusy.
FIRCYK
Mniejsza o to.
ARYST
�ciskaj�c go
Ale ju� prosz� bez zawodu.
FIRCYK
I owszem.
ARYST
�ciskaj�c go
�ebym pr�no nie czyni� zachodu.
Odchodzi
FIRCYK
z min� protekcji
No, no, no, bez zawodu.
SCENA II
FIRCYK
sam
Ot, zwyczaj wie�niaczy,
�e si� go�ciom naprzykrzy, mniema, �e ich raczy!
I prosi, i ca�uje, i za r�ce chwyta,
Jak gdyby ponie�� mia�a szwank Rzeczpospolita
Albo hordy tatarskie wpada�y nas �upi� -
Koniec ko�cem interes, �eby si� z nim upi�.
Bodaj miasta sto�eczne! U nas na tym dosy�,
Nie wypchn��, gdy kto przyjdzie, ale na co prosi�?
A propos tego, p�ki mi si� w g�owie kr�ci,
Musz� sobie w pulares wpisa� dla pami�ci:
"Kiedy ci� gdzie nie prosz�, chyba� bardzo znany,
Strze� si� cisn�� do sto�u, zw�aszcza mi�dzy pany".
Notandum t� ostro�no�� mam z w�asnej przygody,
Doznanej u pewnego pana wojewody.
Jest to z staro�ytnego jeszcze cz�owiek �wiata,
Zacny, ludzki i grzeczny, lecz si� nierad brata.
Ot�, �e mnie w rejestrze proszonych nie mieli,
Wyprosili zza sto�u, jednak nie wypchn�li.
Ale to b�dzie wina dworskich...
SCENA III
Fircyk, �wistak
FIRCYK
Jeste� to tu,
�wistaku? Trzeba mi dzi� twojego obrotu.
Chc� tu wyda� hulank� z uroczysto�ciami
Wszystkimi, z maszkarad�, z koncertem, z ta�cami
I w�a�nie w tym zak�adam moje punkt honoru,
A to wszystko dzi� jeszcze i tego wieczoru.
�WISTAK
Nic milszego jak hula�. Ale sk�d osnowa
I w�tek na te rzeczy?
FIRCYK
W tym te� twoja g�owa.
�WISTAK
Ot� to zwyczaj pan�w! Na hulanki radzi,
A gdy worka poci�gn��, jak w dym do czeladzi.
Wiecz�r tu�, tu� za pasem, w kieszeni suchoty,
Pasz czasu, pasz pieni�dzy, jakie tu obroty?...
FIRCYK
Kto ma jedno, mo�e si� obej�� bez drugiego.
Na, masz tu przewodnika.
Daje mu pieni�dze
�WISTAK
A, to co innego!
FIRCYK
We� konie i drapn�wszy co tchu do Warszawy
Przywo� nam tu uciechy, rozkosz i zabawy.
Lecz wara wygada� si�, bo wzi��by� po boku;
T� uczt� my�l� dla nich da� na kszta�t uroku.
�WISTAK
Je�li o pr�dko��, samym nie dam naprz�d wiatrom,
Lecz gdzie szuka� tych zabaw?...
FIRCYK
G�upi�, na teatru m.
�WISTAK
Prawda, jest to rozrywek nieprzebrane �rzod�o.
Ale niech wiem, z kim tu si� panu tak powiod�o?
Razem ty�a pieni�dzy lada traf nie zdarza.
FIRCYK
Ogra�em tutejszego domu gospodarza.
Lecz co straci� w pieni�dzach, to zyska w zabawie,
Tu pieni�dze wygra�em, tu je i zostawi�.
�WISTAK
Ale czas bardzo kr�tki...
FIRCYK
Ale worek d�ugi.
Spraw si� dobrze, nie b�dziesz �a�owa� us�ugi.
Do koncert�w chc� g�os�w. Na, masz sto dukat�w.
Zabierz wszystkich, co ich jest w Warszawie, kastratow.
�WISTAK
Bardzo dobrze, wype�ni� wszystko do litery.
FIRCYK
Je�li mo�na aktor�w do grania opery
I tych sprowad�. Jest te� tu teatronik w sali,
B�dziemy si�, jak mo�na, na wsi zabawiali.
Nade wszystko pami�taj, �e ci to nadgrodz�.
�WISTAK
O, je�li tak, na jednej uwin� si� nodze.
Wychodzi.
SCENA IV
FIRCYK
sam
Szcz�liwe dusze pod�e! Mimo stan sw�j niski
Lepsz� dol� i pr�dsze od nas maj� zyski
I gdyby przysz�o wejrze� w klasy ludzi, kt�ra
Najszcz�liwsza, ja bym da� krysk� na rajfura.
SCENA V
Fircyk, Podstolina
ju� na g�owie ubrana i w sukni ustrojonej, ale �a�obnej
FIRCYK
A, moja Podstolina! C� to za odmiana?
Co widz�! Take� mi dzi� gustownie ubrana:
Te kwiatki, te kosztowne fraszki, te trz�sid�a!
Niech mi si� godzi spyta�: na kogo s� sid�a?
PODSTOLINA
z min� oboj�tnej
Pewnie nie na wa�pana.
FIRCYK
Pozw�l, �e nie wierz�.
C� ma znaczy� to �mierci ze �wiatem przymierze:
Ta �a�oba z jasnymi zgodzona kolory?
Ten w�os gwoli zwyci�stwom utrafion w k�dziory?
Te oczy, na serc zapa� dane od natury,
Pe�ne zmy�lonej buty, pe�ne ci�kiej chmury,
Kt�rymi, mimo przymus, przez skryte tajniki
Serce mi�kkie, nie umys� zna� si� daje dziki?
Co znaczy to zmieszanie wstydu i rzewno�ci,
�agodno�ci i grozy, m�stwa i s�abo�ci?
Wszystko to tysi�c wdzi�k�w jedna twej osobie.
Stokro� ci jednak b�dzie lepiej nie w �a�obie.
PODSTOLINA
udaj�c gniewn�
P�ki� to tych wa�pana �art�w i swywoli?
Nie widz� w nich ni pi�tna dowcipu, ni soli.
Nie ten, mospanie, z nasz� p�ci� zabaw gatunek
Jedna wam przywi�zanie, wzgl�dy i szacunek.
Zamiast co by� pokorny, powolny i cichy
Mia� szuka� wzajemno�ci, idziesz drog� pychy.
Porzu� wa�pan t� mi�o�� w�asn�, te obcesy,
Te �mia�e z pokrzywdzeniem p�ci naszej karesy.
S�u�, nadskakuj i b�j si�, i wahaj w nadziei:
Te s� drogi do serca, tym si� mi�o�� klei.
Na to ma�o lat dziesi��, nie �eby w momencie...
FIRCYK
przerywaj�c bardzo pr�dko
Prawda, sam to czyta�em w Starym Testamencie.
Co wi�cej powiem: dziesi�� lat nie b�dzie wiele,
Kiedy Jakub czterna�cie s�u�y� za Rachel�.
Ale to, Podstolino, stara czas�w data,
Inne by�y zwyczaje, inna posta� �wiata.
Ludzie wtenczas po trzysta lat �yli z ok�adem,
Jak�e nam mo�na teraz p�j�� za ich przyk�adem?
Ale, ale, a propos, pani mi m�wi�a,
�e j� nudz�, �e moja bytno�� tu niemi�a,
Jak�e to si� z zamiarem zgodzi lat dziesi�ci?
Jednak chc� si� stosowa� do wa�pani ch�ci,
Ale radz�, �eby to mog�o by� wygodniej,
Zredukujmy lat dziesi�� na kilka tygodni,
Albo te�, �eby jeszcze rachowa� dok�adniej,
Po co czeka� lat dziesi��, zr�bmy to za dwa dni!
Wszak gdy komu tak mi�o��, jak mnie, si� nie darzy,
Inny bieg czas�w, inny pomiar kalendarzy:
Z chwil miesi�ce, dni z godzin, lata id� ze dni.
Tak na czas utyskuj� kochankowie biedni!...
Podstolina si� u�miecha
C� znaczy ten wzrok pani do �miechu sk�oniony?
PODSTOLINA
�miej�c si�
Czy podobna si� nie �mia� na takie androny?
Ja, co m�wi� z wa�panem, m�wi� mu doprawdy,
Wa�pana odpowiedzi �artami tchn� zawdy.
Staro�cicu, nie te ma mi�o�� charaktery,
Nie tak z swoj� kochank� amant idzie szczery!
Kto kocha, ten si� stara z swym nie dzieli� celem,
By� jego na�ladowc�, mie� go swym modelem,
Mie� te same my�lenia, te� czucia sposoby -
Zgo�a jedn� natur� dwie z��czy� osoby.
Ale prosz� nie my�li�, aby te przestrogi
Mia�y si� do mnie �ci�ga�, m�j mospanie drogi.
Je�eli lat dziesi��! uczyni�am wzmiank�,
Oboj�tnie b�d� jak� rozumiem kochank�,
Chc�c przez to w nim uni�y� uprzedzenie mylne
Dla kobiet pe�ne wzgardy, dla siebie przychylne.
Nie take� niebezpieczny. Nie tak bardzo na twe
Ofiary czucia moje mo�esz znale�� �atwe
I je�li jaka w mojej duszy jest odmiana,
To to chyba, �e mam gniew s�uszny do wa�pana
Za t� jego zuchwa�o��, za te niepotrzebne,
Jako bym ci� kocha�a, my�lenie podchlebne,
Za te zimne umizgi, te ofiary p�onne,
To serce oboj�tne, s�owa obustronne,
Kt�re nie czu�o�� duszy, nie umys� otwarty,
Ale nieprzyzwoite oznaczaj� �arty.
FIRCYK
Czy mo�na tak t�umaczy�? �arty nie s� drwiny
Respekt pierwszy jest u mnie wzgl�d dla Podstoliny
I je�li co si� �artem z moj� pani� m�wi,
Folguj� tym skromno�ci, twojemu wstydowi,
A�eby� bez jawnego swej niewoli pi�tna
Bra�a wi�zy serdeczne, jak gdyby niech�tna.
�arty s� moje groty, �arty me or�e,
Z t� broni� je�li wygram, je�eli zwyci��,
Tryumf m�j b�dzie s�odki bez strony skrzywdzenia,
Mam wszystko od u�miechu, nic od zawstydzenia.
Kto tak kocha, zda mi si�, delikatnie kocha.
PODSTOLINA
U mnie za� taka mi�o�� lekka jest i p�ocha.
Serce, kt�re prawdziwie swoje wi�zy czuje,
Tyle zna mi�o�� wa�n�, �e z niej nie �artuje,
Owszem, ni� zaprz�tnione, ni� ca�e przej�te,
Czci j� tylko westchnieniem jako b�stwo �wi�te.
FIRCYK
Czy tak? Nic �atwiejszego, wkr�tce si� odmieni�,
Ko�cz� �arty i nudne zaczynam wielbienie.
Masz mnie, pani, dla siebie odt�d ho�downiczym,
Lecz gdy strac� weso�o��, zostan� przy niczym.
Ten tylko mia�em w resztach maj�tek na zbycie,
��dasz wi�cej? Mam jeszcze krew w �y�ach, mam �ycie.
La� j� b�d� do kropli, wa�� si� na wszystkie
Razy �mierci, harmaty, spisy, kordy p�ytkie,
Niech b�d� postrzelany, sk�uty, stratowany -
Do�� szcz�liwy, je�eli od ciebie kochany!...
Aha, pani� to nudzi?
PODSTOLINA
Bynajmniej.
FIRCYK
zawsze tonem mocnym
Niestety.
Kiedy�, kiedy� mojego szcz�cia dojd� mety?
Kiedy g�os m�j us�yszan z ludzko�ci wyzute
Tknie twoje serce, serce z twardej ska�y kute!
Kiedy patrz�c na moje rzewno�� i rozpacze
Wzruszysz si�, sroga, dla mnie lito�ci�?
PODSTOLINA
domy�laj�c si� w tym afektacji, z gniewem
Zobacz�.
Tymczasem prosz� przesta�. Nie z dzieckiem, mospanie!
Wiem, �e� wilk w mi�kkie we�ny przybrany baranie.
Znam, co prawda rzetelna, znam, co jest ob�uda.
Do Warszawy p�e� zwodzi� - na wsi si� nie uda.
FIRCYK
Przeb�g, co za dziwactwo! Jakimi� sposoby
Mam m�wi�? Jakie odt�d serca dawa� pr�by?
Weso�y ura�a�em, teraz, gdy szalony
W wysokie zachwycenia przechodzi�em tony,
Kiedy chc� krwi� szafowa�, i�� samej wbrew �mierci,
M�wi�, �em przyodziany wilk w baraniej sierci.
Darmo! Widz� dla siebie nieprzyjazne nieba.
[Na stronie]
Gdzie nie mo�na przeskoczy�, tam podle�� potrzeba.
[G�o�no]
Los ci� srogi na zawsze ode mnie oddala,
Szcz�liwego zapewne lubi�c� rywala.
Nie taj si�, wyznaj szczerze, jake� zacna dama.
PODSTOLINA
Mo�e, �e wa�pan zgad�e�.
FIRCYK
Przyznajesz to sama?
Wi�c po mojej nadziei! Zako�czy�em rol�.
Mam by� przykrym dla pani, oddali� si� wol�.
Chce odchodzi�
PODSTOLINA
Gdzie� wa�pan idziesz?
FIRCYK
Sta�y w ka�dej szcz�cia dobie,
Gdy ty my�lisz o innym, ja my�l� o tobie!
Odchodzi z min� �waw�.
SCENA VI
PODSTOLINA
sama
Jak�e mnie ta zmy�lona rozpacz jego wstydzi!
Wie o tym, �e go kocham, wie i z tego szydzi.
Na c� mi si� przyda�y utajone skromnie,
Nie przeto mniej poznane, czucia moje po mnie!
Samo nieme milczenie, ta wierna zas�ona
My�li - ach, i od niego zosta�am zdradzona!
Tryumfuje nade mn�! Swe zwyci�stwa lubi -
Gdyby� si� nimi cieszy�!... lecz si� tylko chlubi.
Wi�c po moim sekrecie! Ju� ta tajemnica
Wiadoma mu. Daremnie kocham staro�cica!
Niestety, ja com dot�d w osobno�ci ca�a,
Na sam� o mi�o�ci wzmiank� si� l�ka�a,
Dzi� uznaj� zwyci�zc� ze strat� honoru
Mojego, z ha�b� jarzma, ze wstydem wyboru!
Nie powinnam�e by�a zna� jego przywary?
Ten, co liczy� kochania przez same niewiary,
P�ochy motyl, czasow� wabiony s�odycz�,
Wbrew moim przedsi�wzi�ciom dosta� mnie zdobycz�.
Sroga dla serc, mi�o�ci, jak twe prawa grube!
Inne nam bezpiecze�stwo, twoje daj� zgub�.
Lecz za co na� powstaj� i wcze�nie troskliwa
Gardz� tym, kt�ry w moim sercu przemieszkiwa?
Mi�o�� chodzi z szacunkiem; niewart ten kochania,
Kto swemu, raz wybrawszy, celowi przygania.
Zgrzeszy�am, lecz pokut� chc� ten grzech wymierzy�,
Nadgradzam ci ufno�ci�, chc� ci odt�d wierzy�.
Mo�e, �e mia�e� serce dla pi�kniejszych zdradne,
Czu�a ci� zastanowi, gdy nie mog�y �adne.
Cz�sto mi�o�� w zdarzenia nadzwyczajne p�odna.
B�d� mo�e szcz�liwa, chocia�by mniej godna.
Tak, luby staro�cicu, kocham ci�, ale ty
Gdyby� nie by� wzajemnym!... My�l mnie ta, niestety,
Zabija!
SCENA VII
Podstolina, Klarysa
KLARYSA
Podstolina samotna? Co to si�
Ma znaczy�? Podstolino, w niedobryme� sosie.
Nic mi nie odpowiadasz? B�d� zdrowa, siostrzyczko,
Nie wartam by� tajemnic twoich uczestniczk�!
PODSTOLINA
Przepraszam, nie postrzeg�am.
Na stronie
Twarz mi wstydem pa�a.
G�o�no
Wa�pani� mi� podobno, siostro, pods�ucha�a.
KLARYSA
Czy� masz dla mnie sekreta?
PODSTOLINA
Ka�dy cz�ek ma swoje,
Darujesz mi, wa�pani, je�eli mam moje.
KLARYSA
Mo�e kochasz?
PODSTOLINA
rozumiej�c si� by� pods�uchan�
Pi�knie� to, gdy kto pods�uchiwa?
KLARYSA
Te rzeczy wyjd� zawsze na wierzch jak oliwa.
Doprawdy kochasz?
PODSTOLINA
zacinaj�c si�