5007

Szczegóły
Tytuł 5007
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5007 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5007 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5007 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

HANNA O�OGOWSKA Z�OTA KULA WASZA KSI�GARNIA WARSZAWA 1962 Ilustrowa�a WANDA ROMEYKO Okladlc� projektowa� ZDZIS�AW WITWICKI To, co trzeba wiedzie�, zanim zacznie si� czyta� naprawd� W- tej ksi��ce najwi�cej si� b�dzie m�wi� o dw�ch ch�opcach i o jednej dziewczynce, o pluszowym psie i o z�otej kuli, kt�ra wcale nie by�a z�ota, tylko zupe�nie inna. Jeden ch�opiec nazywa si� Bronek, a drugi Pawe�. Obaj mieszkaj� w tym samym domu. Bronek mieszka na parterze od frontu, ale okno od kuchni wychodzi na podw�rko. Pawe� mieszka w prawej oficynie na pierwszym pi�trze. I Bronek, i Pawe� znaj� si� ju� bardzo dawno, jeszcze z przedszkola. A teraz s� w trzeciej klasie, kt�r� nied�ugo sko�cz�, bo zaraz ^zaczynaj� si� wakacje. Od jesieni obaj b�d� uczniami czwartej klasy. Pawe� jest chudy i troch� wy�szy od Bronka. Ale Bronek jeslt za to troch� grubszy. A jak si� pr�buj�, kt�ry z nich jest mocniejszy, to raz zwyci�a Bronek, . a drugi raz Pawe�, wi�c chyba ka�dy si� zgodzi, �e s� jednakowo silni. Pawe� jest brunetem, to znaczy, �e ma czarne w�osy, ale tylko w zimie, bo kiedy robi si� ciep�o, to ojciec go strzy�e ma zero, do samej sk�ry. Wtedy g�owa Paw�a wygl�da, jakby by�a wymyta w farbce � taki ma niebieski odcie�. Pewnie ju� domy�lili�cie si�, �e ojciec Paw�a ma w�asn� maszynk� do strzy�enia. Ma tak�e i brzytw�, ale brzytwa nie jest jeszcze Paw�owi potrzebna i nie wolno jej rusza�. Le�y wysoko na brzegu szafy. Bronek ma w�osy bardzo jasne i mi�kkie. Nosi grzywk�, bo jego mama tak lubi. Z prawej strony nad okiem ma szram�. Dwa lata temu spad� ze schod�w i rozci�� sobie czo�o. Zagoi�o si�, ale �lad zosta�. Pawe� ma du�ego brata, kt�ry w tym roku przejdzie do jedenastej klasy i nigdy nie ma czasu nawet porozmawia� z m�odszym bratem. A Bronek ma ma�� siostr�, Zulk�. Zulka jest jeszcze dzieckiem, chodzi do przedszkola i jest w grupie starszak�w. Od jesieni dopiero Zulka p�jdzie do pierwszej klasy. Troch� si� boi, bo Bronek cz�sto j� straszy i m�wi: � Wszystko ci si� urwie, jak zaczniesz chodzi� do szko�y. Zobaczysz: urwie ci si�. Zulka zupe�nie nie rozumie, co jej si� ma urwa�. Mo�e warkocze? Podobno w szkole ch�opcy ci�gn� dziewczynki Za warkocze. Kiedy Zulka o tym pomy�li, to chwyta si� za swoje dwa �adne warkoczyki. Ona te� ma takie niebieskie oczy i ta-asne, mi�kkie w�osy jak brat. I � nosi grzywk�. A warkocze | codziennie zaplata� manie potrafi. Potrafi ile d�u�ej mie� czyste ce ni� Bronek. Bro-bo ju� nie ma rady. �e ka�dy ch�opak musi mie� brudne paznokcie, bo nie jest �adna niunia. A co do chustek do nosa, kt�re Bronek bardzo cz�sto gubi, a jak nie zgubi, to s� ,,jak �wi�ta ziemia", to te� Bronek nie czuje si� winny, bo u Paw�a jest akurat tak samo. O psie musz� powiedzie�, �e nale�y do Zulki, nazywa si� Srokacz, ale to jest jego nowe imi�. Na pocz�tku nazywa� si� Bia�as, co jest o wiele stosowniej sze dla psa. By� wtedy �liczny, puszysty i bia�y, a oczy mia� z czerwonych i b�yszcz�cych szkie�ek. Zulka ros�a i zmienia�a si� po troszku. Za to Bia�as zmienia� si� bardzo szybko. Najpierw zgubi�o si� jedno oko. Zast�piono je czarnym guziczkiem od pantofla. Potem drugie � zielonym paciorkiem. Pluszowy bia�y puszek wyciera� si� coraz bardziej. A� zmieni� kolor na popielatobury. Pewnego dnia, kiedy Bia�as siedzia� z Zulk� na �awce w parku, rzuci� si� na niego jaki� wielki pies. Rozhanata� mu z�bami oba boki. Mama przyszy�a wtedy Bia�asowi dwie br�zowe, flanelowe �atki. W jakiej� innej z�ej przy- gadzie Bia�as straci� ogon. Zast�piono go czarnym, uszytym z kawa�ka aksamitu. I kt�rego� dnia Bronek powiedzia�: � Jaki to Bia�as? Przecie� na nim nie ma ani jednego bia�ego miejsca. Od dzi� b�dzie mia� na imi� Srokacz. �eby� pami�ta�a o tym, bo inaczej go spuszcz� z si�dmego pi�tra! Bronek nie m�g�by spe�ni� swojej gro�by. Ani na tej ulicy, ani nigdzie w pobli�u nie by�o kamienicy o siedmiu pi�trach. Ale Zulka o tym nie wiedzia�a. Nie umia�a wtedy dobrze policzy� nawet do dziesi�ciu. Chodzi�a jeszcze do przedszkola. Ale ogromnie kocha�a swojego pluszowego pieska. Wola�a go od innych zabawek. Nawet od lalek, kt�re d�gle chorowa�y na nogralbo na g�owy i le�a�y w dolnej uf ladzie maminej szafki. Zgodzi�a si� wi�c na zmian� lmi�nia. I tylko po cichu, kiedy mia�a jakie� zmartwienie, Bronek dokucza� jej i nazywa� cielakiem, sz�a ze , .ni w k�t mi�dzy ��kiem a szaf�. Tam do ucha .' 11 i mu w najwi�kszej tajemnicy: |eate6 Srokacz, ja wiem. Ty nie jeste� Srokacz, leni cielak. O podw�rku te� trzeba par� s��w powiedzie�. Jest raczej w�skie i d�ugie. Z trzech stron wychodz� na nie okna domu, kt�ry stoi od frontu, i dwu oficyn. A z czwartej strony znajduj� si� niskie, drewniane kom�rki na drwa i rupiecie. Przed tymi kom�rkami stoi du�y ruchomy trzepak, kt�ry nie jest chyba zupe�nie zwyczajny. Kiedy ch�opcy stan� ko�o niego, to r�ce same im si� wyci�gaj�, �eby przesun�� go w zupe�nie inne miejsce albo chocia� troch� popchn��. Dozorca, pan Kubiak, bardzo si� o to gniewa. Dzieci z ca�ego podw�rka wiedz� o tym dobrze, pana Kubiaka szanuj�, bo to jest �z�oto, a nie dozorca", jak m�wi� ich rodzice. A jednak... a jednak,"chocia� okna mieszkania pana Kubiaka s� najbli�ej, to rano rzadko kiedy trzepak stoi na swoim miejscu. Nic na to poradzi� nie mo�na... Mniej wi�cej w po�owie podw�rka rosn� trzy brzozy. Ta w �rodku du�a, a te po bobach mniejsze. Wygl�daj� zupe�nie jak matka z dwojgiem dzieci. Brzozy do niedawna by�y jedyn� ozdob� podw�rka. Co prawda, w oficynie wisi w oknie klatka z kanarkiem, ale ten kanarek jest stary i kiedy �piewa, to s�ycha� wyra�nie, �e jest zachrypni�ty. Wi�c chyba ju� si� nie liczy. Za to tej wiosny przyby�a na podw�rku jeszcze jedna przyjemna rzecz: ma�y klombik w rogu lewej oficyny. Zaczyna si� zaraz za Bronkowym oknem, a ko�czy tu� pod oknem babci Zaj�czkowskiej. Kiedy kto� wejdzie z bramy na podw�rko i spojrzy na lewo w ten k�t mi�dzy oknami, to a� oczy musi zmru�y�. Taki blask bije od kwitn�cych tam �licznych nagietk�w. � Mo�na by pomy�le�, �e tam kto� ca�� bali� z�ota wysypa� � m�wi pan Kubiak i kiedy polewa ulic�, to nigdy nie zapomni podla� i �babcinego ogr�dka". Bo to babcia Zaj�czkowska zrobi�a ten klombik. Dawniej babcia pracowa�a w fabryce. A zim� �odj�o jej nogi". Chorowa�a ci�ko. Teraz chodzi bardzo powoli. Najlepiej lubi usi��� w s�o�cu na sto�eczku pod swoim oknem, na kt�rym wygrzewa si� stary kot �az�ga. Kocisko myje boki, babcia miga szyde�kiem, a ko�o niej sterczy zawsze kilkoro mniejszych dzieci i patrzy, jak spod palc�w babci wychodzi okr�g�a, cieniutka jak paj�czyna serwetka. Co pi�tek babcia, kt�ra zawsze nosi szeroki, niebieski jak niebo fartuch, idzie powolutku ze swoim sto�eczkiem i serwetkami na pobliski targ. Zachwala je nieg�o�no, ale �adnie: Kobietki, kobietki, kupujcie serwetki z cieniute�kiej koronki, co j� tka�y paj�ki. I ka�dy, co babcinego zawodzenia s�ucha, przystanie, spojrzy na babci niebieski fartuch, w babci niebieskie jak i fartuch oczy � i musi si� u�miechn��. A jak si� u�miechnie, to cz�sto i serwetk� kupi. Wszystkie ma�e dzieci, te, co jeszcze nie chodz� do szko�y, przepadaj� za babci�. A te szkolne m�wi�: �Jak trwoga,, to do babcinego proga". I zobaczycie, �e maj� racj�. W prawej oficynie na dole mieszka szewc, pan Pieracki. Robi buty �nie do zdarcia", na szcz�cie tylko dla doros�ych. � Jakby mi pan Pierackf zrobi� takie pantofle �nie do zdarcia", to ju� by mi mamusia nigdy nie kupi�a nowych � opowiada�a raz Zulka Srokaczowi. � To dobrze, �e on nie potrafi zrobi� bucik�w dla dzieci. Nied�ugo b�dzie o z�otej kuli. Ale jeszcze zanim znajdzie si� z�ota kula, trzeba powiedzie�, �e ulica, przy kt�rej mieszkaj� Bronek, Pawe� i Zulka � nazywa si� Akacjowa. A bardzo blisko od tej ulicy jest park. Teraz ju� wiecie wszystko, co trzeba, i opowie�� mo�na zacz�� naprawd�. O podw�rku i o babci Zaj�czkowskiej. Zul-ka i jej kole�anki dowiaduj� si� o cyga�skiej kr�lewnie JDabcia Zaj�czkowska siedzia�a na swoim sk�adanym sto�eczku obok z�otych nagietek. Za jej plecami na parapecie otwartego okna le�a�, rozci�gni�ty jak d�ugi, bury, pr�go-wany �az�ga. W ciep�ych promieniach s�o�ca spanie widocznie by�o bardzo przyjemne, bo od czasu do czasu a� mrucza� przez sen. Srebrne szyde�ko w babcinych r�kach migoce szybko. O kilka krok�w bawi� si� dziewczynki, w�r�d kt�rych Zulka Wi�niewska jest najstarsza. M�odsze dziewczynki stoj� rz�dkiem. Hece maj� z�o�one jak do modlitwy. M�wi� ch�rem: � Zga-duj, zgadula, gdzie z�ota kula. Zulka z powa�n� min�, z d�o�mi z�o�onymi podobnie, idzie od jednej do drugiej, wsuwa swoje r�ce mi�dzy ich palce i odpowiada z namaszczeniem: � �nce pence � ence pence jest w tej race. Zgadywanie jest trudne. Ju� kilka razy Zulka ukazywa�a d�onie, w kt�rych powinna by� z�ota kula. I zawsze rozwarte � okazywa�y si� puste. 10 Nareszcie! W roz�o�onych r�kach Joasi, tej z kokard� na czubku g�owy, le�y �z�ota kula" � ma�y czarny zatrzask. � Ee... oo to za z�ota kula � m�wi zniech�cona Zulka. � Babciu, prawda, �e zatrzask nie mo�e by� z�ot� kul�? Gromadka oblega babci� Zaj�czkowska, przysiadaj�c na kilku ceg�ach pod oknem. Srebrne szyde�ko na chwil� przestaje miga�. � A pewno, pewno, �e to za ma�e. We�cie chocia� m�j srebrny naparstek. � Babcia szpera p� kieszeniach niebieskiego fartucha, ale naparstek gdzie� si� zapodzia�. Zaczyna wi�c znowu miga� szyde�kiem i zagaduje od niechcenia: � A wiecie wy, moje panny, �e kiedy ja by�am taka ma�a jak wy, to s�ysza�am o prawdziwej z�otej kuli, i do tego cza-ro-dziejskiej? � Czarodziejskiej? � powtarza ch�r ol�nionych g�os�w. � Widzia�a babcia, i co? � pyta Zulka. � E, to musia�abym chyba zacz�� od samego pocz�tku � m�wi z namys�em babcia, Dziewczynki zwartym ko�em otaczaj� babci� Zaj�czkow-sk�. Ach, wszystkie zabawy mo�na odda� za jedno opowiadanie babci. � Od samego, od samusie�kiego � prosz� gor�co. � No wi�c � babcia wygodniej poprawia si� na sto�eczku i zdejmuje okulary � jakem by�a taka ma�a jak wy, to w tym miejscu, gdzie jest teraz park � wcale go nie by�o. � Nie by�o parku? Naszego parku? A gdzie on by�? � Nie by�o go. Nigdzie. A na tym miejscu zieleni�y si� pola, pastwiska, ��gi, a za nimi sta� las, � Czarny las? � spyta�a Zulka. � Z daleka to mo�e by� i czarny, a z bliska zielony, jak to las. A grzyby w nim by�y! Ale, zaraz, o czym to ja m�wi�am? Aha, o tej z�otej kuli. No, wi�c pod tym lasem na brzegu co roku zatrzymywali si� obozem Cyganie. � Ja si� boj� � powiedzia�a nagle Joasia, przysuwaj�c si� do Zulki. � Oni pewnie babci� ukradli. � Sk�d�e znowu! Cyganie swoich w�asnych dzieci mieli dosy�. A czarne to by�o! A k�dzierzawe! � No i co, babciu? No i co? � No i ci Cyganie rozstawiali swoje budy pod lasem, a bonie puszczali na pastwisko. Wszystkie budy by�y z bia�ego p��tna. Tylko jedna by�a ��ta. Taka ��ta jak te nagietki. A w tej ��tej budzie mieszka� cyga�ski kr�l ze swoj� c�rk�. � Kr�l? � zapyta� czyj� zdumiony szept. � I koron� nosi�? 12 � E, nie nosi� i na kr�la nawet nie wygl�da�. Tylko ta c�rka, jak warkocze na g�owie upi�a, jak kwiat�w w nie nawtyka�a, a ustroi�a si� w rozmaite �wiecide�ka � to wygl�da�a jak prawdziwa kr�lewna. � A klipsy mia�a? � zapyta�a Joasia. � Mia�a takie z�ote obr�cze w uszach, to si� wtedy nazywa�o: kolczyki. � No i co? - � No i ten kr�l, i ta c�rka mieli wszystko co najlepsze. Najlepszy w�z by� ich. Najpi�kniejsze konie � ich, najwi�ksza ��ta buda � ich. I wszystko im si� wiod�o. I co tylko zamy�lili, to im si� sprawdza�o i do r�k sz�o. A to wszystko przez czary. Ta cyga�ska kr�lewna mia�a tak� kul�, z�ot� podobno, i jak tylko j� do r�k wzi�a a zamy�li�a co�... � Zulka! Zulka, na obiad! � rozleg�o si� wo�anie i przez okno blisko dziewczynek wychyli�a si�~ pani Wi�niewska. � Zaraz, ju�, mamusiu � b�aga�a Zulka � tylko babcia Zaj�czkowska doko�czy. Babciu, niech babcia beze mnie nie opowiada! � A z czego by�a ta z�ota kula? �^ � bo ja wiem? Ze z�ota czy ze s�o�ca... � Jak to mo�e by�: kula ze s�o�ca? � dziwi�a si� Joasia. � Bo podobno w dzie� odbija�o si� w niej sto s�o�c, a w nocy ksi�yc i wszystkie gwiazdy. Ale nie widzia�am jej nigdy na oczy. Ludzie tylko m�wili. Podobno kiedy� przyjecha� do tej Cyganki jaki� wielki pan. Dawa� jej ca�y kufer z�ota za t� jedn� z�ot� kul�. Ale ona nie chcia�a. - No i co by�o potem? � - A nic. Ob�z zwin�li. Pojechali gdzie� we �wiaty. I s�uch o nich zagin��. I ju�. 13\ __ I ju� nic wi�cej? � dopytywa�a Zulka. Zobaczywszy przytakuj�cy ruch g�owy babci zawo�a�a z �alem: � Oj, to szkoda! � i pobieg�a do domu. __ A psik! � krzykn�a babcia na kota, kt�ry zeskoczy� z parapetu prosto na jej rami�. Zabawa w parku. Kto znalaz� z�ot� kul� i do kogo ona b�dzie nale�a�a HH 1 i. ego dnia Bronek troch� wcze�niiej wr�ci� ze szko�y i rzucaj�c sw�j czarny ceratowy tornister na kanap� powiedzia�: � Przed samymi wakacjami to w szkole jest okropnie byczo. Ci�gle chodzimy na spacery, a jutro od samego rana idziemy z czwart� klas� na wycieczk�. � A czy macie bardzo du�o zadane? � zapyta�a Zulka, kt�ra cz�sto s�ysza�a od brata, �e ma �strasznie du�o zadane". � O, naturalnie � odpowiedzia� Bronek. � Mamy zadane, mamy zadane... � przypomina� sobie � dwa kawa�ki chleba z mas�em i butelk� z czym� do picia. Bronek wyg�osi� to z najpowa�niejsz� min�, ale widz�c, jak Zulce zaokr�gli�y si� oczy, nie wytrzyma� i parskn�� �miechem. Mama, kt�ra stawia�a w�a�nie na stole talerz zupy dla Bronka, powiedzia�a: � Ju� ja za ciebie te lekcje odrobi�. A ty zaraz, po obiedzie zabieraj Zulk� do parku. Szkoda dziecka marynowa� w domu na tak� pogod�. � �Dziecko, dziecko" � przedrze�nia� pod nosem Bronek � a jak jest co� dobrego, to dostaje taki sam kawa�ek jak ja. Nie chc� i�� z Zulk� � powiedzia� g�o�niej � um�- 25 wi�em si� z, Paw�em, a ona do niczego nam nie jest potrzebna. � Przyda si�, przyda � odpowiedzia�a mama. � Jak p�jdziecie we tr�jk�, to przynajmniej nie polecicie tam, gdzie nie trzeba. Bronek westchn��. To by�a prawda. Z Zulk� nie mo�na by�o pobiec �na dziesi�t� ulic�", to znaczy gdzie� dalej, ani tym bardziej na Piaskowe Do�y � ulubione, ale zakazane miejsce. Znika zaraz wypapla�aby wszystko i koniec by� z g�ry wiadomy. Zulka wiedzia�a, �e Bronek nie lubi zabiera� jej z sob�. Nie rozumia�a dlaczego. Przecie� zawsze ch�tnie robi�a wszystko, co jej brat kaza�. I teraz, widz�c jego niezadowolon� min�, powiedzia�a pospiesznie: � Bronek, zobaczysz, ja si� przydam. B�d� nios�a pi�k�... � Phi! Trafi�a� kul� w p�ot. �adnej pi�ki -dzi� nie bierzemy. Pawe� wymy�li� co� wspania�ego. Idziemy pod �cegielni�". Zbudujemy z desek namiot. � To ja b�d� nosi� deski � wyra�a�a sw� ch�tn� pomoc Zulka. � Tak. Deska ci na g�ow� zleci i padniesz trupem, a potem wszystko b�dzie na mnie. � Nie padn� trupem, zobaczysz, nie padn� trupem � zapewnia�a gor�co Zulka, chocia� nie bardzo rozumia�a, co to znaczy. Bronek tymczasem pa�aszowa� leniwe pierogi, a poniewa� by�a to jego ulubiona potrawa � humor mu si� najwidoczniej poprawi�. Mia� w�a�nie ostatni� klusk� na widelcu, kiedy przed otwartym oknem od kuchni stan�� Pawe�. � No, Bronek, idziemy? � zapyta� Pawe�. � Ale ty si� grzebiesz z tym jedzeniem! � Ju�! Zaraz id� � odpowiedzia� niewyra�nie Bronek, L �ykaj�c klusk�. I wskazuj�c g�ow� w stron� Zulki doda� ponuro: � Idziemy we tr�jk�. � We czw�rk� � poprawi�a nie�mia�o Zulka, kt�ra ju� sta�a gotowa do wyj�cia, trzymaj�c w jednej r�ce koszyczek z zawini�tymi w papier przez mam� kawa�kami chleba, a drug� przyciskaj�c do boku ukochanego Srokacza. � Co? � zacz�� gro�nie Bronek i Zulka przestraszy�a si�, �e brat zaprotestuje przeciw czwartemu uczestnikowi wycieczki, ale sytuacj� uratowa� Pawe�. � Dobrze. Srokacz te� si� przyda. B�dzie z nami chodzi� na po�awianie. A w nocy b�dzie sta� na warcie ko�o naszego domu. � Tak, tak, on b�dzie sta� na warcie � zapewnia�a Zulka. -^ On si� woale nie boi. Ale przecie� na noc musimy 16 2 Z�ota kula 17- wr�ci� do domu? � zapyta�a z nadziej� w g�osie zwracaj�c si� do mamy. � Tak � odpowiedzia�a kr�tko mama. � Mo�ecie si� w parku bawi� do wieczora. Id� do magla i zamkn� drzwi na klucz, Zulka odetchn�a z ulg�. Nigdy jeszcze nie by�a w parku w nocy. I nie zostawi�aby tam za nic Srokacza samego. On te� na pewno nie lubi ciemno�ci. �Cegielni�" ch�opcy nazywali to miejsce w parku, gdzie sta� ogromny sze�cian u�o�ony z cegie�. Sta� tam ju� od dawna-Obok niego le�a�a sterta desek posiwia�ych od kolejnych deszcz�w i �nieg�w. Prawdopodobnie ceg�y i deski przywieziono tu kiedy� do jakiej� budowy. Obok cegie� wysypano par� woz�w piasku. By�o to ulubione miejsce zalfaw ch�opc�w w wieku Bronka i Paw�a. Dozorca parkowy patrzy� na to przez palce, wymagaj�c jedynie, aby przy ko�cu zabawy �wszystko by�o na swoim miejscu". Dzi� ch�opcy mieli polowa� w puszczy. Z dw�ch desek opartych o konar drzewa powsta� namiot. Z kilku cegie� zrobiono ognisko � postawiony na nim koszyczek by� kot�em z zup� gotowan� na mi�sie nied�wiedzia. Oto przed chwil� dzielni my�liwi powr�cili z udanego polowania. Srokacz by� w�a�nie tym nied�wiedziem. Ale do kot�a Zulka nie pozwoli�a go w�o�y�. I tak dosy� bola�o j� serce, kiedy uwi�zanego do kija nie�li g�ow� w d�. Zreszt� by�y przecie� kanapki z mas�em i rzodkiewk�. Mo�na je by�o je�� naprawd�: Po uczcie my�liwym nale�a� si� wypoczynek. Tym bardziej �e zdaniem Paw�a zapad�a ju� noc. My�liwi u�o�yli si� w namiocie. Zulka usadowi�a tam r�wnie� i Srokacza. Czy� nie nam�czy� si� tak�e szukaj�c i wyp�aszaj�c z nory nied�wiedzia, zanim sam zosta� ofiar� polowania? Ale Bronek zaprotestowa� kategorycznie: � Nie b�d� z nim spa� w namiocie. Przecie� on ma straszne pch�y. Niech pilnuje z, tob� ogniska. Je�eli ognisko zga�nie, to dzikie zwierz�ta nas rozszarpi�. My�liwi zacz�li chrapa�, a Zulka wygrzeba�a ma�y do�ek obok namiotu,- aby Srokacz mia� jak� tak� kryj�wk�, gdyby dzikie zwierz�ta napad�y na osad�. Rankiem, kt�ry nadszed� w kilka minut po zapadni�ciu nocy, my�liwi zerwali si� szybko z pos�ania i postanowili natychmiast zapolowa� na tygrysa. Tygrysem ukrywaj�cym si� w d�ungli, czyli w krzakach ja�minu, mia� by�, oczywi�cie, Srokacz. W�a�nie go Bronek podnosi� z wygrzebanego p�ytkiego do�ka, kiedy Zulka pokazuj�c do�ek zawo�a�a: 19 � O! Bronek r�wnie� powiedzia�: � Co to? A Pawe� w tej samej chwili schyli� si� i podni�s� b�yszcz�cy przedmiot. Wszystko to dzia�o si� tak jednocze�nie, �e nigdy ju� nie mo�na by�o ustali�, kto by� pierwszy i do kogo powinno nale�e� to, co wtedy znaleziono. Na pr�no Zulka m�wi�a, �e to ona wygrzeba�a swoj� �opatk� do�ek, �e to jej Srokacz siedzia� na tym ca�� noc. Ch�opcy woale nie chcieli wzi�� tego pod uwag�. � Zawo�a�a� tylko ,,O!", a to nic nie znaczy i wcale si� nie liczy. Co innego my. Ja zawo�a�em pierwszy: �Co to?" � A ja podnios�em t� z�ot� kul� � powiedzia� Pawe�. Tak w�a�nie nazwa� podniesiony przedmiot, Trzyma� go w r�ku i wyciera� wyci�gni�t� z kieszeni chustk�, kt�ra, naturalnie, by�a �jak �wi�ta ziemia". Na jej ciemnym tle z�oci�cie odbija�a ��ta, przezroczysta kulka, wielko�ci sporego kasztana. � Poka� � powiedzia� Bromek i wyj�wszy kulk� z r�k Paw�a ogl�da� j� starannie. � .0, tu jest dziurka � zauwa�y� w pewnej chwili � zapchana ziemi�. Co to mo�e by�? � Mo�e ito taki du�y paciorek do nawlekania? � zapyta�a Zulka. � Nie, dziurka jest tylko z jednej strony �� odpowiedzia� Pawe�, kt�ry znowu wyj�� kulk� z r�k Bronka. � Ja ju� wiem, co to jest. To jest z�ota kula, kt�ra przynosi szcz�cie temu, kto j� ma � a widz�c pe�ne podziwu oczy Bronka i Zulki dorzuci�: � Zaczarowana, rozumiecie? Czy m�wi�o si� ju� o tym, �e nikt nie umia� wymy�la� 20 takich rzeczy jak Pawe�? Tak, by� to ch�opiec o du�ej fantazji. Trzy pary oczu wpatrywa�y si� przez chwil� w z�ot� kul� na wyprostowanej d�oni Paw�a. Prze�wieca�y przez ni� promienie s�oneczne i l�ni�a naprawd� jak z�ota. � A mo�e to* kula tej cyga�skiej kr�lewny? Bo sk�d si� tu wzi�a? � dopytywa�a Zulka. Ch�opcy s�yszeli opowiadanie babci, ale nie traktowali go powa�nie. � E tam! Mo�e tu ju� le�y ze sto lat � powiedzia� Bronek. � Albo tysi�c. Nikt nam tego nie powie � doko�czy� Pawe�. � Babcia Zaj�czkowisika powie � stwierdzi�a z przekonaniem Zulka. *� Albo tatu�. Poka�emy z�ot� kul� tatusiowi i na pewno nam powie, co to jest, Ch�opcy spojrzeli szybko na siebie. Jaka ta Zulka jeszcze g�upia! Czy� nie wie, �e doro�li potrafi� zepsu� ka�d� zabaw�? � Nie, lepiej nic nie m�wi� � powiedzia� powoli Pawe�. Bronek wola� si� zabezpieczy�. � Zulka, ani s�owa o z�otej kuli! Rozumiesz? A je�eli co� pi�niesz, to pami�taj, �e Srokacz b�dzie zakopany �ywcem i nigdy go ju� na oczy nie zobaczysz. � Nie pisn� � odpowiedzia�a ponuro Zulka, szukaj�c w my�lach jakiej� zemsty na okrutnym bracie. Nic jej do g�owy nie przychodzi�o, wi�c zapyta�a: � A czyja b�dzie ta zaczarowana kula? Bronek spojrza� na Paw�a, Pawe� zacisn�� palce i blask z�otej kuli skry� si� w jego opalonej d�oni. Podni�s� przy tym g�ow� i z g�ry spojrza� na Bronka. 21 ? ;:if;if iifiiififi�li Branek gro�nie zmarszczy� brwi i zacisn�� pi�ci. � Ja pierwszy zobaczy�em � warkn�� przez z�by. � Ja j� pierwszy podnios�em � odpowiedzia� tym samym tomem Pawe�. Zul�oa najpierw z gorycz� pomy�la�a, �e udzia� jej i Srokacza w znalezieniu skarbu zosta� ca�kowicie pomini�ty-. Ale piotem, widz�c, na co si� zanosi, nie mog�a powstrzyma� pe�nego z�o�liwej uciechy okrzyku: � Aha! Teraz si� pobijcie i mama o wszystkim si� dowie! Mama zawsze wie, ile razy Bronek si� bije. Oliwa sprawiedliwa! I powiem mamie, �e kopa�am do�ek swoj� �opatk� i �eby nie ten do�ek... i mama na pewno wam ka�e t� kul� odda� mnie. To roz�adowa�o burz�. Pawe� odwr�ci� si� szybko do dziewczynki i powiedzia�: __ Talk? A mo�e ta z�ota kula jest naprawd� zaczarowana? I zaraz j� wezm� i potr� o to miejsce, gdzie stuka serce, i pawiem: � Z�ota kulko, % zamie� Zulk� w... Pawe� obejrza� si� naoko�o i doko�czy�: � w klonowy pie�! Zulka oniemia�a z przera�enia, Zdawa�o jej si�, �e nie mo�e ruszy� si� z miejsca, �e nogi jej puszczaj� korzenie, a w�osy zaczynaj� si� podnosi� jak zielone ga��zie. � Z�ota kulko, zamie� Zulk�... � zn�ca� si� grobowym g�osem Bronek. 22 �� Mamusiu! � wybuchn�a krzykiem Zulka i dwie strugi �ez trysn�y jej z oczu. Dr�ki ko�o �cegielni" by�y ma�o ucz�szczane i akurat w pobli�u nie by�o nikogo, ale Zulka wola�a tak rozdzieraj�cym g�osem, �e s�ycha� j� by�o na pewno w ca�ym parku. Zaraz zlec� si� tu ludzie... � Zu�ko, Zuleczko, przecie� ja tylko �artowa�em � uspokaja� j� najs�odszym g�osem Pawe�. � No masz, potrzymaj z�ot� kul�, spr�buj mnie zaczarowa�, zobaczysz, �e to tylko �arty. Zulka pe�nymi jeszcze �ez oczami ogl�da�a z pewnym niedowierzaniem z�ot� kul�, kt�r� jej wcisn�� do r�ki Pawe�. Wreszcie pochlipuj�c powiedzia�a: � Bo... bo wy zawsze... na mnie... i na Srokacza... � Nic podobnego � zaprzeczy� �ywo Pawe� � Srokacz jest naprawd� najpirzyzwoiitszym psem, jakiego znam. I w og�le on ma tak mi�� mord�, �e trudno go nie lubi�. Prawda, Bronek? Bronek odmrukn�� co� niewyra�nie. Przy dobrej woli mo�na by�o to uzna� za przytakni�cie. Udobruchana Zulka wyciera�a ju� oczy. � I bi� si� nie b�dziemy � zapewnia� Pawe�. � Po co mamy sii� bi�? Razem znale�li�my z�ot� kul�. i to b�dzie n a s z a z�ota kula. � A kto j� b�dzie nosi�? � zapyta� lubi�cy wyra�ne sytuacje Bromek. � Po> kolei. Tydzie� ja, a drugi tydzie� ty. � A kto zacznie? � Niech o- tym zadecyduje �lepy los � przy tych s�owach Pawe� poda� swoj� chustk� doi nosa Zulce. Zulka zrozumia�a, �e to ona ma by� tym �lepym losem, i nawet zamkn�a oczy, ale okaza�o si�, �e to niepotrzebne. 23 Pawe� zawi�za� na jednym rogu chustki supe�, a Zulka mia�a tylko schowa�.go w swojej gar�ci razem z, drugim rogiem, bez sup�a. Ch�opcy poci�gn�li za wystaj�ce rogi. Supe� wyci�gn�� Bronek. Paw�owi arzed�a troch� mina, ale post�pi� uczci wie � wyj�� z, r�ki Zulki z�ot� kul� i poda� j� Bromkowi. � Masz, Co to dzisiaj, �roda? No wi�c w przysz�� �rod� oddasz j� mnie. � A potem znowu ty � mnie, tak? � wola� si� upewni� Bronek. � No tak. Uk�ad zawarty. �wiadk�w by�o dw�ch: Zulka i Srokacz. Wracamy! Srokacz siedzia� w opustosza�ym po kanapkach koszyku. 24 Ch�opcy milczeli. Milcza�a i Zulka. Z pewn� podejrzliwo�ci� spogl�da�a na Bronka, kt�ry co chwila otwiera� d�o� i przygl�da� si� kuli. A mo�e to jednak jest kula cyga�skiej kr�lewny? A mo�e naprawd� jest zaczarowana i przy jej pomocy mo�na zrobi�, oo si� tylko zechce? Zulka nie uspokoi si�, dop�ki sama tego nie sp'rawdzi. W nocy, po ciemku, chocia� wszyscy wiedz�, �e Zulka nie lubi ciemno�ci, a to znaczy po prostu, �e si� ich boi � Zulka wstaje. Cichutko podchodzi do kozetki, na kt�rej sypia Bronek. Szuka r�kami po omacku krzes�a. Tam wisi kurtka Bronka. Wyjmuje z kieszeni kul� i wraca do swego ��eczka, w kt�rego nogach zawsze sypia wierny Srokacz. Jedn� r�k� przyciska Srokacza do siebie, drug� r�k� wyszukuje to miejisce, gdzie stuka jej serce. �atwo je odnale��, bo w tej chwili stuka bardzo mocno. M�wi cichutko pocieraj�c kulk� to miejsce: � Z�ota kulko, zamie� Srokacza w �ywego psa. Nas�uchuje ostro�nie. Czuje, �e Srokacz staje si� ciep�y, cieplejszy. Robi si� jej gor�co. Wypuszcza z prawej r�ki z�ot� kul�, chwyta ni� pluszowego pieska. Nie. To tylko z�udzenie. Pies rozgrza� si� od jej w�asnego cia�a. Srokacz pozosta� pluszowym, wypchanym trocinami pieskiem. Z�ota kula przynosi Bromkowi szcz�cie. Pawe� nie ma pieni�dzy na bilet. Po�yczka. Babcia Zaj�czkowska znajduje dobr� rad� � ymczasem z�ota kula, chocia� nie mog�a spe�nia� �ycze�, przynosi�a naprawd� szcz�cie. Okaza�� si� to zaraz, nast�pnego dnia, biedy Bronek wr�ciwszy z, wycieczki do domu zasta� wujka Franciszka, brata mamy, a swojego chrzestnego ojca. Wujek Franciszek mieszka� na wsi, gdzie mia� swoje gospodarstwo!. O wujku m�wi�o si� zawsze, �e jest �honorowy, bo nigdy nie przyjdzie z, pr�nymi r�kami". Tak by�o i tym razem. Ju� po zapachu w kuchni Bronek poczu�, �e b�dzie lepszy obiad, co wcale nie by�o przy Bronkowym apetycie do pogardzenia. A po obiedzie Bronek dosta� od chrzestinegoi pi�� z�otych. � Masz, na cukierki albo na cyrk. Widzia�em wozy na placu � powiedzia� chrzestny. � E, na cynk to on jeszcze za ma�y � odezwa�a si� mama, kt�ra wcale nie wiedzia�a, �e Bronek ju� raz na wiosn� by� w cyrku. Bronek tak si� zaczerwieni� z rado�ci, �e ledwo wykrztusi� podzi�kowanie. A potem- to ju� tylko czeka� na odpowiedni moment, �eby wyprysn�� na podw�rko. Pawe� te� nie wiedzia�, �e przyjecha� do miasta cyrk. Pobiegli zaraz sprawdzi�. Cyrk zatrzymywa� si� zawsze na placu za parkiem. 26 Z daleka zobaczyli zielone wozy ustawione w p�kole po obydw�ch stronach wielkiego namiotu, kolorowe afisze zapowiada�y nadzwyczajne rzeczy: ta�cz�ce konie, jad�ce na rowerach psy, kobiet� cudem trzymaj�c� si� na wierzcho�ku wysokiej tyczki, opartej na czole cz�owieka le��cego na arenie. Najni�sza cena za wej�cie wynosi�a pi�� z�otych. � Musimy to zobaczy� � stanowczym g�osem o�wiadczy� Bnonek. � Ty mo�esz � powiedzia� niewesoto Pawe�. � Ja nie mam na bilet. � A gdyby� poprosi� brata? � podsuwa� Bronek. � Mo�e by ci da�? � Nie, m�j brat nigdy mi nic nie daje, m�j brat jest taki m�dry, �e jeszcze gdyby wiedzia�, �e ja co� mam, toby mi odebra�. On m�wi, �e ja jestem dziecko, �e mnie nic nie potrzeba � o�wiadczy� z gorycz� Pawe�. � A mama nie da�aby ci? � Mama dzisiaj wr�ci bardzo p�no. Posz�a pra� do babci. Bronek bardzo chcia� i�� do cyrku, i to zaraz, dzisiaj. Mia� jakie� niejasne przeczucie, �e je�eli t� spraw� od�o�y do jutra, t� jego pi�cioz�ot�wk� zainteresuje si� mama i nie wiadomo, co z tego wyniknie. Najlepiej wyda� j� dzisiaj. Ale co zrobi�, �eby i�� razem z Paw�em? Ch�opcy przecisn�li si� mi�dzy wozami i zacz�li okr��a� namiot, starannie przygl�daj�c si�, czy nie ma gdzie� szpary, kt�r� mo�na by si� wcisn�� wieczorem. Przegna� ich jaki� m�czyzna wo�aj�c: � No, no! Amatorzy kwa�nych jab�ek! Zje�d�ajcie st�d! �ebym was tu wi�cej nie widzia�! Czy nie wiecie, �e ka�- 27 dy, kto wejdzie bez biletu, musi przenocowa� w klatce z lwem? Sp�oszeni, z nosami na kwint�, wracali przez park do domu. � Ba�by� si�, co? Ca�� noc! � zapyta� Bronek, a Pawe� natychmiast odpowiedzia�: � Ja? Wcale nie! M�g�bym si� nasmarowa� czym�, czego lew nie lubi, i wtedy nawet nie ruszy�by mnie. Tylko nie pami�tam czym. Nie wiesz? Bronek nie wiedzia�, wobec tego lepiej by�o nie ryzykowa�. � A mo�e m�g�by� u kogo po�yczy�? � proponowa� Bronek. � Po�yczy� to mo�na tylko u takiego, co ma pieni�dze, no na przyk�ad u babci. Mo�e by mi po�yczy�a, ale to daleko. Aha, ju� wiem! � wykrzykn�� nagle Pawe�. - Po�ycz� sobie u mamy. � A m�wi�e�, �e mamy nie ma w domu? � zdziwi� si� Bronek. � Mamy nie ma, ale wiem, gdzie le�� pieni�dze � o�wiadczy� Pawe�. � I nie ba�by� si� wzi�� bez, pozwolenia? � zapyta� niepewnie Bronek. � Przecie� ja nie wezm�, tylko po�ycz�. Ja wiem, jak to si� robi. S�ysza�em, jak tatu� po�ycza�, kiedy kupowali�my now� szaf�. Po chwili obaj ch�opcy siedzieli przy stole w kuchni u Paw�a. Pawe� wydar� z zeszytu czyst� stronic� i napisa� na niej starannie: Po�yczam od mamy cale pi�� z�otych na cyrk. Potem odsun�� od siebie kartk� i gryz�c koniec, obsadki przyjrza� si� jej krytycznym okiem. � Chyba dobrze, co? � Mo�e si� zapytaj brata? � doradzi� Bronek. � E, lepiej nie � pow�tpiewa� Pawe�. � Aha, jeszcze mi si� co� przypomnia�o. I Pawe� znowu powoli i starannie dopisa�: Oddam mamie zaraz, jak tylko b�d� mia�. Teraz trzeba si� by�o podpisa�. Pawe� nie wiedzia�, czy w takich wypadkach wymagane jest samo imi�, czy z nazwiskiem. Wi�c podpisa� si� tak jak na laurce w dniu imienin: Kochaj�cy syn Pawe�. Kartka zosta�a r�wno z�o�ona we czworo, Pawe� przystawi� do kuchennej szafki krzes�o i z g�rnej p�ki wyj�� blaszan� puszk� po kakao. W niej by�y pieni�dze. Kartka zosta�a zamieniona na pi�� z�otych i uradowani ch�opcy p�dem pu�cili si� przez park. Ju� nied�ugo rozpocznie si� pierwszy seans w cyrku! 28 29 � Wiesz, to �wietny pomys� � m�wi� po drodze Bronek do Paw�a. � Ja te� tak zrobi�, jak mi trzeba b�dzie pieni�dzy na co� wa�nego. W cyrku widzieli r�ne sztuki, kt�re wyprawiali i ludzie, i zwierz�ta. Lwa nie by�o. Ten m�czyzna widocznie zakpi� z nich, ale i o tym, co widzieli, mo�na by opowiada� chyba ze dwa tygodnie. P�nym wieczorem, ju� po kolacji, Bronek wyskoczy� na podw�rko i zadar� g�ow� do g�ry.^W oficynie u Paw�a �wieci�o si� w kuchni. Bronek wsadzi� palce do ust i gwizdn�� dwa razy. Ale na um�wiony znak nikt si� nie pokaza� w otwartym oknie. Bronek ju� chcia� gwizdn�� po raz drugi, wtem dolecia� go surowy g�os Pawiowego- ojca, a potem krzykliwe, zagniewane s�owa Paw�owej matki. Co� stukn�o jakby przewr�cone krzes�o, trzasn�y drzwi i nagle tupot zadudni� po schodach. Na podw�rko wypad� Pawe�. Przera�ony obejrza� si� bezradnie woko�o, spostrzeg� Bronka. Ledwie zd��y� powiedzie�: � Mama... o te pieni�dze... Ojciec... �e lanie... �e popami�tam... O rany! Gdzie tu si� schowa�? Na pi�trze otworzy�y si� i zamkn�y drzwi. Kto� schodzi�. � Do babci Zaj�czkowskiej! Pr�dzej! � zakomenderowa� Bronek. Ledwie Pawe� zd��y� ukry� si� w sionce prowadz�cej do mieszkania babci Zaj�czkowskiej, na podw�rko' wyszed� pan Wieczorek. Od razu zwr�ci� si� do Bronka: � Gdzie Pawe�? � zapyta� ostro. Bronek milcza�. Truchla� z obawy, �e pan, Wieczorek domy�li� si�, gdzie m�g� si� schowa� Pawe�. A mo�e widzia� 30 przez okno z klatki schodowej, jak Pawe� bieg� do lewej oficyny. � Gdzie Pawe�? � g�os pana Wieczorka by� coraz gniewniiejszy. Bronek milcza�. Milcza� zapytany po raz trzeci i czwarty. Nie by�o si�y, kt�ra by go zmusi�a do zdrady przyjaciela. � No, ja go i tak znajd� � Pawiowy ojciec poprawi� gruby, rzemienny pasek na spodniach i ci�kim krokiem wyszed� przez bram� na ulic�. Bronek odetchn��. Rozejrza� si� woko�o-. Podw�rko by�o puste. Po chwili i on puka� do drzwi babci Zaj�czkowskiej. W pierwszej chwili zdumiony wodzi� oczami po meblach i k�tach. Paw�a tu nie by�o. Babcia spokojnie siedzia�a przy stole pod lamp�. Grub� ig�� cerowa�a we�niane po�czochy. � Czy... czy Paw�a tu nie ma? � zapyta� Bronek �ciszonym g�osem, chocia� opr�cz niego i babci nie by�o' w pokoju nikogo. � Jest � odpowiedzia�a spokojnie babcia Zaj�czkowska. � Jestem � odezwa� si� Pawe� wy�a��c spod sto�u przykrytego d�ug� serwet�. � My�la�em, �e to m�j ojciec stuka. � Tw�j ojciec poszed� na ulic� � poinformowa� Bronek. � Nie znajdzie mnie tam � stwierdzi� z pirzekomainiem Pawe�. � Ale jak mnie tam nie znajdzie, ta mo�e przyjdzie tutaj? � z niepokojem spojrza� na okno zas�oni�te kre-tonow� firank�. Obaj ch�opcy utkwili pytaj�ce oczy w twarzy babci. W takich ci�kich, mo�na powiedzie�, tragicznych chwilach tylko babcia Zaj�czkowska umia�a znale�� rad�. Wszystkie dzieci wiedzia�y o tym dobrze. Babcia zsun�a okulary na nos i od�o�y�a ig��. Zbieraj�c strz�pki we�ny ze swojego niebieskiego fartucha, milcza�a chwil�. Wreszcie powiedzia�a powa�nie: 31 � Niedobrze zrobi�e�, Pawe�ku. Ca�kiem �le. Nie trzeba rusza� cudzych pieni�dzy. � Nie cudze przecie� � zaprotestowa� Pawe� � ma- musine. f � Jak nie twoje � to. cudze. � Ale ja tylko po�yczy�em � t�umaczy� si� coraz niepewnie j Pawe� � i kwit nawet na to zostawi�em. � A kiedy oddasz? Bo kto uczciwie po�ycza, to wie, kiedy odda. � Ja nie wiem � westchn�� Pawe� i opu�ci� g�ow� ca�kiem ju� strapiony � nie wiem. My�la�em... my�la�em, �e mi mo�e co� kto� da... albo co... � Co� albo kto�... � powt�rzy�a babcia � na nic takie liczenie. A teraz masz k�opot i nie ma innej rady, tylko te pieni�dze jak najpr�dzej odda�. Ale sk�d je wzi��... � A gdyby po�yczy� u kogo�?... A gdyby babcia... � zacz�� niepewnie Bronek, ale babcia przerwa�a mu zaraz: � Co to � to nie. Najgorsza rzecz: z jednej po�yczki wpada� w drug�. Nie, tego ja nie zrobi�. Pawe� musi swoj� po�yczk� uczciwie odda�. Nie z cudzych pieni�dzy, lecz ze swoich. Zapracowanych. � Ale jak? � w g�osie Paw�a s�ycha� by�o zdziwienie i nadziej�. � Poradz� ci. Poradz� i pomog�. W naszej sp�dzielni, s�ysza�am dzi�, maj� k�opot: kobieta, kt�ra, rano roznosi mleko, nie b�dzie mog�a przyj�� przez, dwa dni. Jedzie na �lub syna. Pom�wi� z kierownikiem, zast�pisz j�. Zarobisz i pieni�dze oddasz matce. Rzetelnie b�dzie, ale nie�atwo. Podejmiesz si�? � Ja ci pomog� � zawo�a� Bronek. � Bo; babciu... to wszystko to troch� i przeze mnie. Mog�em przecie� z tym cyrkiem zaczeka�. � A ja ci, Pawe�ku, budzika po�ycz�, bo u was w domu nie maj�, a wsta� trzeba raniutko. Nie zaspa�. Zar�cz� za ciebie, ale mi wstydu nie zr�b. Z. twarzy Paw�a znika�o przygn�bienie, jakby je kto� gumk� wyciera�. Jeszcze tylko troch� niepokoju czai�o si� w oczach, kiedy pyta�: � A... a czy babcia p�jdzie do nas, do mamusi i... � P�jd�, p�jd� tam zaraz. Chocia� to na moje nogi ci�ko. Co mam robi�? Ga�gany jeste�cie, zawsze co� zmajstrujecie, a potem: �Babciu, niech babcia ratuje". Przedtem mnie o rad� nie pytacie. Ga�gany... A poprawicie si� chocia�? Babcia Zaj�czfcowska znowu zsun�a okulary na sam czubek nosa i badaiwiczo' przygl�da�a si� skruszonym winowajcom. � Poprawimy si� ju�! Poprawimy! Zobaczy babcia! � przyrzekali obaj gor�co. I [cyrk 32 Bronek i Pawe� przechodz� do czwartej klasy. Zvlka dowiaduje si� o bardzo wa�nej rzeczy. S�l pomaga ronek by� ogromnie dumny ze swojej dobrej cenzury i promocji do czwartej klasy. � Czwarta klasa jest bardzo wa�na � t�umaczy� Zul-ce. � O wiele wa�niejsza ni� pierwsza, a nawet ni� trzecia. � Ale pierwsza klasa jest wa�niejsza od przedszkola, prawda? � Zulka czeka�a z niepokojem na odpowied� brata. � No, tak... od przedszkola tak � przyznawa� niedbale Bronek. � Ale musisz wiedzie�, �e pierwsza klasa jest w og�le najmniej wa�na w szkole. I musisz mnie we wszystkim s�ucha�. Bo ja ju� bardzo dawno chodz� do szko�y i wszystko lepiej wiem od ciebie, rozumiesz? � Dlaczego? � �Dlaczego, dlaczego" � przedrze�nia Bronek � dlatego, �e ja jestem w czwartej klasie, a ty dopiero w pierwszej. W�a�ciwie nawet nie jeste�, ale b�dziesz. Po wakacjach. I o szkole nawet zielonego poj�cia nie masz. Siedmioletnia Zulka nie chcia�a ust�pi�. � Ja te� b�d� w czwartej klasie. � Phi! Kiedy ty b�dziesz w czwartej klasie, to ja b�d� ju� w si�dmej, a mo�e w �smej. Jeden ch�opak u nas prze- 34 skoczy� dwie klasy. Jakbym chcia�, to te� m�g�bym przeskoczy�. Zulka zastanowi�a si� g��boko. Umia�a skaka� na jednej nodze. Umia�a skaka� przez sznur. W grze w klasy te� skaka�o si� do tego miejsca, na kt�re upad�o szkie�ko. Ale jak przeskakuje si� przez tak� klas� w szkole? Nie chcia�a si� pyta�. Bronek najcz�ciej wy�miewa� j�. Ale co do skakania, na pewno skaka�a lepiej, wi�c o�wiadczy�a: -� Toi ja przeskocz� trzy klasy. � To ci si� nie uda nigdy a nigdy w �wiecie � powiedzia� Bronek z tak� pewno�ci� w g�osie, �e Zulka nie pr�bowa�a ju� mu przeczy�. Widocznie to co� zupe�nie innego ni� ze skakank� czy szkie�kiem. W tej w�a�nie chwili wpad� Pawe� i chcia�, �eby Bronek zaraz, natychmiast, lecia� z nim na ulic� Dworkow�. Rozkopuj� tam jezdni�. Mo�na zobaczy� ciekawe rzeczy. Mamusi w domu nie by�o. Wysz�a kupi� jeszcze par� drobiazg�w przed jutrzejszym wyjazdem na wakacje. � Bronek nigdzie nie p�jdzie � �powiedzia�a Zulka. � Mamusia mu kaza�a, �eby mnie pilnowa�. � A czy ciebie kto ukradnie? Przecie� ci� Srokacz nie da ruszy� � zagadywa� Pawe�, ale Zulka czu�a swoj� przewag�. � Bronek nie mo�e lecie� � upiera�a si�. � Przecie� nie jeste� ma�e dziecko � pr�bowa� jeszcze Pawe� � chyba �e si� boisz? � Nie, wcale si� nie boj�, ale po co mam zosta� sama? � Zulka, to ca�kiem blisko � prosi� Bronek. � My tylko skoczymy, i ju�. � Ju� ja wiem, jak wy �tylko skoczycie" � nie ust�po- wa�a Zulka i na wszystkie pro�by ch�opc�w odpowiada�a przecz�cym kr�ceniem g�owy. � Ona si� boa. Ja ci m�wi�, �e ona po prostu si� boi � z pogard� stwierdzi� Bronek. � Wszystkie dziewczyny si� boj�. �adna dziewczyna nie mog�aby by� genera�em. � Jakby chcia�a;, toby mog�a -� broni�a dziewczyn Zulka. � �eby nie wiem jak chcia�a, toby nie mog�a � popiera� Bronka Pawe�. � Genera� na wojnie idzie w pierwszyni szeregu. Armaty strzelaj�. Pociski lec� z jednej i z drugiej stromy. A on nic, tylko idzie i idzie, i pnowlaidzi swoich dzielnych �o�nierzy. A ty? Jakby tylko pierwszy raz wystrzeli�o � uciek�aby� z p�aczem do mamy. � Nie chc� �adnego strzelania. Wojny nie ma i nikt nie potrzebuje waszych genera��w. Teraz obaj ch�opcy zacz�li krzycze� o tym, jacy wa�ni s� genera�owie nawet wtedy, kiedy nie ma wojny. Zulka, i tak niewiele z tego rozumia�a. Wiedzia�a tylko jedno: Bronek musi zosta� w domu, dop�ki nie wr�ci maimusiia. � A je�eli my ci powiemy jedn� bardzo wa�n� rziecz? � wpad� na pomys� Pawe�. � Jak� rzecz? � Tak� szkoln�. Tak� tajemnic�, o kt�rej ten, kto nie chodzi do szko�y, nic nie wie. � Tajemnic�? � Zulka nadstawi�a uszu. � Mhm, tajemnic� � przytakn�� Pawe�. � No to powiedz t� tajemnic� � zgodzi�a si� zaciekawiona Zulka. � Ale posiedzisz sama, zanim Bronek nie wr�ci? � I nie naskar�ysz mamusi? � dodawa� Bronek. � Je�eli nie chcesz, to mo�esz si� nie zgodzi�, ale wtedy o tej tajemnicy dowiesz, si� dopiero za ca�e dwa-a-a mie- 36 I -si�-ce� Pawe� rozci�gn�� te dwa miesi�ce w taki spos�b, jakby mia�y trwa� co najmniej dwa lata. Niepotrzebnie. Zulka lubi�a tajemnice. Nie chcia�aby czeka� nawet dw�ch dni. Ustalono wi�c dok�adnie warunki. Po pierwsze: Zulka zostanie sama w domu. Po drugie: gdyby w tym czasie mama wr�ci�a z miasta, to powie, �e Bronek przed chwilk� wyskoczy� na moment. Po trzecie: o tym, czego si� dowie, nie pi�nie nikomu ani s�owa. Zulka zgodzi�a si� na wszystko. � A wi�c s�uchaj � zacz�� tajemniczo Pawe� � w szkole... w pierwszej klasie... � Trzeba by� zawsze bardzo grzecznym � doko�czy� Bronek. � To nie jest �adna tajemnica � oburzy�a si� Zulka � to ju� wiem z przedszkola. � Przedszkole si� nie liczy � o�wiadczy� Pawe� � w przedszkolu nie ma lekcji i wszystko wolno. A w szkole to musi by� tak cicho, tak cicho, �e po prostu... � Po prostu wcale nie wolno oddycha� � dopom�g� Bronek. � W�a�nie. Zupe�nie nie wolno. Kto tylko odetchnie, to mu pani daje �ap�, wiesz? Zulka nie wiedzia�a o tym. � A ta �apa to tak boli, tak boli, jakby kto przy�o�y� do r�ki rozpalone �elazo. Je�eli nie wierzysz, to mo�emy ci pokaza�... Zulka wierzy�a, tylko troch� przyblad�a i zapyta�a, czy oni wiele takich �ap doistaj�. Wtedy znowu okaza�o si�, �e �apy s� tylko w pierwszej klasie. W drugie] klasie wolno ju� wi�cej oddycha�, a w trzeciej to ka�dy oddycha tyle, ile chce. Bo na przyk�ad 37 I 111 w trzeciej klasie s� takie trudne rzeczy do nauki, �e bez oddychania nikt by nie zrozumia�. Ch�opcy poradzili Zulce, �eby po trochu wprawia�a si� w sztuk� nieoddychania. Pokazawszy jej, jak to mo�na robi�, wybiegli z mieszkania. Na schodach wybuchn�li �miechem. y � A to si� nam uda�o! � wo�a� zadowolony Pawe�. Bronek przytakiwa�, ale sumienie go troch� gryz�o. Ci�gle widzia� przera�on�, przyblad�� twarzyczk� siostry z zamkni�tymi ustami, na pr�no usi�uj�c� powstrzyma� si� od oddychania. Na Dworkowej nic nie by�o rozkopane. Pawe� i Bronek przebiegli j� do sarniego ko�ca. Spotkany znajomy ch�opiec powiedzia�, �e kopa� zaczn� pewnie jutro, bo przywieziono ju� w�zek z narz�dziami. Zaprowadzi� ich w to miejsce, gdzie go postawiono. W�zek by� niewielki i pomalowany ciemnozielon� farb� olejn�. Na wierzchu mia� dwie pokrywy zamkni�te na solidn� k��dk�. Sta� tu� przy chodniku, pod du�ym kasztanem i wygl�da� tak, jakby ko� uciek� od niego przed chwil�. Dyszel oparty o ziemi� a� kusi�, �eby si� do niego zaprz�c. Ch�opcy natychmiast spr�bowali zast�pi� konie, ale w�z ani drgn��. Za to jaki� m�czyzna zacz�� nia nich krzycze�, a� przestraszeni uciekli. Bronek zdyszany wpad� do mieszkania. Na szcz�cie mama jeszcze nie wr�ci�a. Zulka siedzia�a spuchni�ta od p�aczu. O�wiadczy�a Bronkowi, �e nie p�jdzie do tej szko�y za nic na �wiecie. Jak tylko mama wr�ci, to zaraz jej o tym powie. Niech j� mama odda do innej pani. Tam gdzie wolno oddycha�. Ona inaczej nie mo�e. Pr�bowa�a. Stara�a si�. Nie potrafi, i ju�. 38 Bronek przestraszy� si�. K�amstwo zaraz si� wyda. I nie o Zul-k� mu ehodzito, ale o w�asn� sk�r�. Zna� przecie� dobrze, umia� na pami�� mamine powiedzenie: �Wszystko lubi�, ale k�amstwa nienawidz�". Mama takich �art�w nie lubi�a. � Zulka, pos�uchaj no, przesta� � pr�bowa� uspokoi� siostr� � sama widzisz, czy tobie mo�na co� powa�nego powiedzie�? Nie mo�na. Dziecko jeste�, i ju�. Powiedzieli�my ci to z, lito�ci, �eby� wiedzia�a, czego si� spodziewa� w szkole. Jak cz�owiek wie, co go czeka, to mu l�ej. Ale Zulce wcale nie by�o l�ej. Owszem, p�aka�a coraz g�o�niej. Bronek wychyli� si� wi�c przez okno i zawo�a� Paw�a. Pawe� by�, jak ju� si� rzek�o, w pomys�ach niewyczerpany. � Wiesz, Bronek � powiedzia� od razu � �al mi Zul-ki, niech tam, musimy jej powiedzie� o drugiej tajemnicy. Zulka zacz�a p�aka� troch� ciszej. � Musimy jej powiedzie� o tym sposobie na �apy. Zulka ju� tylko chlipa�a. � Wi�c to jest tak, s�uchaj, Zulka, ale uspok�j si� zupe�nie (Zulka uspokoi�a si� zupe�nie); to jest tajemnica, o kt�rej wie tylko kilku ch�opc�w z naszej klasy. I gdyby oni dowiedzieli si�, �e my ci o tym powiedzieli�my, toby nas zbili na kwa�ne jab�ko, rozumiesz? (Zulka kiwn�a g�ow� na znak, �e rozumie). A tobie nie daliby w og�le przez 39 I ulic� przej��, rozumiesz? (Zulka znowu kiwn�a g�ow�). Wi�c to jest tak: w kieszeni, w fartuszku musisz mie� zawsze troch� soli. I je�eli ci pani b�dzie chcia�a da� �ap�, to ty na r�k� posyp troch� soli i nie b�dzie ci� nic a nic bola�o. Rozumiesz? � A na kt�r� r�k�? � Zulce ju� �zy obesch�y. � Na obydwie � szybko odpowiedzia� Pawe� � naturalnie, �e na obydwie, na wszelki wypadek, bo przecie� nigdy nic nie wiadomo. � Aha, nigdy nic nie wiadomo � powt�rzy� Bronek, ale takim dziwnym g�osem, jakby mu si� chcia�o �mia�. To zaniepokoi�o Zulk�. � A mo�e to wcale nieprawda? � powiedzia�a i wida� by�o, �e za chwil� znowu zacznie p�aka�. � Jak to: nieprawda! � oburzy� si� Pawe�. � Chcesz, to zaraz wypr�bujemy: Bronek natrze r�k� sol�, a ja mu z ca�ej si�y przy�o�� �ap� � i zobaczysz, �e ani poczuje. � Albo je�eli chcesz � dorzuci� szybko Bronek � to Pawe� natrze r�k� sol�, a ja mu z ca�ej si�y przy�o�� �'� i zobaczysz. � Albo najlepiej i ja, i Bronek �natrzemy r�k� sol�, a ty nam przy�o�ysz tak mocno, jak tylko b�dziesz chcia�a. Nie wiadomo, czym sko�czy�oby si� wszystko, gdyby nie g�os matki Paw�a, wzywaj�cy go na kolacj�. Pawe� pospieszy� na wezwanie, jakby si� pali�o. 40 Wieczorem Zulka by�a ju� zupe�nie spokojna, ale jaka� osowia�a. Nie ucieszy�a jej przyniesiona przez mam� czerwona w bia�e kropki chusteczka na g�ow� ani nowe skarpetki, ani nawet r�owe, pachn�ce myde�ko. Pr�dzej ni� zwykle po�o�y�a si� spa� i dopiero w ��eczku zacz�a pochlipywa�. Brat ze strachu da� jej potrzyma� z�ot� kul�. Usn�a w ko�cu. Bromek odetchn�� z ulg� i rozbieraj�c si� do snu pomy�la�: �Upiek�o si� jako�". Ju� le�a�, kiedy co� stukn�o i potoczy�o si�. To chyba z ��eczka Zulki spad�a z�ota kula. �Mo�e to przez ni� � przemkn�o B rankowi przez g�ow�. I ju� przed samym za�ni�ciem: � Jutro trzeba j� odda� Paw�owi. Szkoda..." Nieudane wakacje. Prawdziwy bursztyn. Zulka nie chce i�� do szko�y. Mama si� gniewa. Niedobre miejsce w klasie JL egoroezne wakacje Bronek okre�li� jednym powiedzeniem: �do niczego". Nie dosy�, �e pogoda by�a paskudna, to jeszcze k�opot�w i przykro�ci spad�o na Bronka tyle, jak w �adnym roku. Mama by�a tylko kilka dni, a potem wr�ci�a do miasta. Bronek nawet pocz�tkowo z tego si� cieszy�. My�la�, �e b�dzie mia� wi�cej swobody, ale bardzo si� zawi�d�. Mama pojecha�a, ale zostawi�a Zulk� na jego g�owie. Wszyscy od niego ci�gle czego� chcieli. M�wili przy tym: �Jeste� ju� taki du�y". Dawniej Bronek my�la�, �e to bardzo przyjemnie by� du�ym. Teraz przekona� si�, �e lepiej by� dzieckiem tak jak Zulka, a jeszcze chyba lepiej takim jak Franu�, w ko�ysce. To �przez Bronka" kura w izbie okno wybi�a, przez niego prosi�ta �spyska�y" rozes�ane do bielenia p��tno, przez niego wpad� do koryta z wod� ma�y indorek i zdech�, przez niego to i tamto, ci�gle przez niego. A najwi�ksze zmartwienie by�o wtedy, gdy Zulka zapodzia�a si� w lesie, te�, oczywi�cie, przez niego. Bronek postanowi� sobie, �e je�eli Zulka si� nie znajdzie, to utopi si� w strumieniu albo p�jdzie sobie w �wiat, A je�eli si� znajdzie, to ju� nigdy, nigdy nie b�dzie dokucza� ani jej, ani Srokaczowi. 42 A kiedy Zulka si� znalaz�a, to zaraz na drugi dzie� o wszystkim zapomnia� i Srokacza rzuci� na chlewik. Wujek Franciszek musia� po niego po drabinie w�azi�, bo p�acz Zulki s�ycha� by�o chyba a� w drugiej wsi. Bronek mia� po same uszy takich wakacji. Nigdy si� tak nie cieszy� z powrotu do domu jak w tym roku. Pawe� sta� przed bram� i ledwo w�z si� zatrzyma�, ju� bieg� do kolegi. Ale Bronek nie zaraz by� wolny. Trzeba by�o poiprzenosi� r�ne rzeczy z wozu do mieszkania i piwnicy. Pawe� pomaga�. Kiedy d�wiganie sko�czy�o si�, Bronek uda�, �e nie s�yszy wo�ania mamy. �Prysn��" z Paw�em przed bram�. � A z�ota kula gdzie? Masz j�? � zapyta� szybko. � Niee � odpowiedzia� powoli Pawe�. � Nie masz jej? � przestraszy� si� Bronek. � Zgubi�e�? � Dlaczego mia�em zgubi�? Schowa�em. � Gdzie? 43 � W dobrym miejscu. Jutro tam p�jdziemy. Zobaczysz sam. � A dzisiaj nie mo�emy? � Ciemno ju�, to w parku. Co ci si� tak spieszy? � Teraz, ja j� b�d� mia�. Moja kolej. � Nie. Mnie si� nale�y jeszcze cztery dni. Ja j� wtedy przed wakacjami mia�em tylko trzy dni i te� zaraz wyjecha�em, a po przyje�dzie zapomnia�em o niej zupe�nie. � A dlaczego nie wzi��e� jej z sob� na wakacje? � By�em tego dnia w parku i schowa�em j� mi�dzy deskami, a potem zapomnia�em. To znaczy, zapomnia�em Wtedy, gdy by�em w parku. A potem to nie by�o ju� czasu, �eby po ni� biec. Nawet �a�owa�em, �e jej z sob� nie wzi��em. � Pawe� � powiedzia�, przyciszonym g�osem Bronek � a mo�e ona jest naprawd� zaczarowana? � E � powiedzia� z pow�tpiewaniem Pawe� � dlaczego? � A pami�tasz, jak j� mia�em przy sobie, to dosta�em od wujka pi�� z�otych. Jeszcze nigdy tak du�o wujek mi nie podarowa�. A potem, bez niej, to mia�em tyle zmartwie�. � Wi�c my�lisz, �e to amulet? � Co to jest amulet? � Amulet to taka rzecz, kt�r� trzeba nosi� przy sobie na szcz�cie. S�ysza�em, m�j brat o tym czyta�. Dawniej ludzie nosili amulety. Wierzyli, �e im to pomaga. Ale m�j brat m�wi�, �e to bujda. � Szkoda � westchn�� Bronek � dobrze by�oby mie� co� takiego. � Pewnie �e dobrze � przytakn�� Pawe�. Schowanko wybrane przez Paw�a okaza�o si� dobrym. Z�ota kula le�a�a sobie tam spokojnie przez cia�e wakacje. Straci�a tylko troch� na blasku. Przypr�szy� j� sypi�cy si� /. desek i niesiony wiatrem z zamiatanych alejek parku py�. W domu Pawe� postanowi� j� oczy�ci�, a nawet umy� myd�em, aby odzyska�a sw�j dawny wygl�d i b�yszcza�a /.nowii jak klejnot,. Le�a�a teraz na stole, a ch�opcy w milczeniu obserwowali �wiat�o lampy przenikaj�ce j� na wskro�. Wygl�da�a jaik nape�niania g�sitym, z�otym miodem. Paw�owi wyda�o' si�, �e dostrzeg� simug� wilgoci. Starannie wytar� kul� oi we�niany sweter, kt�ry mia� na sobie. � Daj, daj mnie potrzyma� � wyci�gn�� r�k� Bronek. � Poczekaj, popatrzmy, jak �adnie przebija przez ni� �wiat�o. M�wi�c to Pawe� po�o�y� kul� na jasnej serwecie. I nagle ch�opcom dech zapar�o: le��ce na serwecie dwa skrawki papierowej serwetki drgn�y nagle jak �ywe i do-skoczy�y do kulki. Przylgn�y do niej prawie jednocze�nie. � Bursztyn! � szepn�� Pawe� w zachwycie. � Prawdziwy! � dorzuci� uszcz�liwiony Bronek. Zrobi�o im si� gor�co. Zar�owione policzki, b�yszcz�ce oczy m�wi�y o wra�eniu, jakie wywar�o na nich to odkrycie. � Skarb! �� rzuci� Bronek. � A ja my�la�em, �e to zwyczajne szkie�ko � przyzna� si� Pawe�.