3684

Szczegóły
Tytuł 3684
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3684 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3684 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3684 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Carlos Castaneda - Opowie�ci o Mocy Spotkanie z wiedz� By�a jesie� 1971 roku. Nie widzia�em don Juana od kilku miesi�cy. S�dzi�em, �e przebywa w domu don Genaro w �rodkowym Meksyku. Zamierza�em go odwiedzi�, poczyni�em wi�c przygotowania do sze�cio- lub siedmiodniowej podr�y. Jednak wczesnym popo�udniem drugiego dnia, powodowany jakim� dziwnym impulsem, zatrzyma�em si� przy domu don Juana w Sonorze. Zaparkowa�em samoch�d i pozosta�y kawa�ek przeszed�em na piechot�. Ku mojemu zdziwieniu, zasta�em go w domu. � Don Juan! Nie spodziewa�em si�, �e ci� tutaj znajd� � powiedzia�em. Roze�mia� si�. Moje zaskoczenie rozbawi�o go. Siedzia� przed frontowymi drzwiami na pustej skrzynce na mleko. Wygl�da�o, jakby na mnie czeka�. W sposobie, w jaki mnie powita�, ujawnia�a si� rado�� z poczucia osi�gni�tego celu. Zdj�� kapelusz i wykona� nim zamaszysty, komiczny gest. Potem w�o�y� go z powrotem i zasalutowa�. Siedzia� na skrzynce jak na siodle, opieraj�c si� o �cian�. � Siadaj, siadaj � zaprosi� jowialnie. � Mi�o ci� znowu widzie�. � Jecha�bym na darmo ca�y ten kawa� drogi do don Genaro � stwierdzi�em. � A potem musia�bym wraca� do Los Angeles. Dzi�ki temu, �e ci� tutaj znalaz�em, oszcz�dzi�em sobie dobrych kilku dni jazdy. � I tak uda�oby ci si� mnie znale�� � odpar� tajemniczo � ale powiedzmy, �e jeste� mi winien te sze�� dni, kt�rych by� potrzebowa�, �eby tam dotrze�. Powiniene� wykorzysta� ten czas na co� bardziej interesuj�cego ni� naciskanie peda�u gazu w samochodzie. W u�miechu don Juana pojawi�a si� jaka� obietnica. Udzieli� mi si� jego dobry nastr�j. � A gdzie twoje przybory do pisania? � zapyta�. Odpowiedzia�em, �e zostawi�em je w samochodzie. Don Juan uzna�, �e wygl�dam bez nich nienaturalnie i kaza� mi po nie i��. � Sko�czy�em pisa� ksi��k� � stwierdzi�em. Obrzuci� mnie d�ugim, dziwnym spojrzeniem wywo�uj�cym sw�dzenie w do�ku. Poczu�em, jakby jakim� mi�kkim przedmiotem naciska� mnie w okolicy p�pka. Zrobi�o mi si� niedobrze. Gdy don Juan odwr�ci� po chwili g�ow�, odzyska�em dobre samopoczucie. Chcia�em porozmawia� o mojej ksi��ce, ale on u�miechn�� si� i wykona� gest daj�cy mi do zrozumienia, �e nie chce, abym o tym m�wi�. By� w uroczym, beztroskim nastroju. Natychmiast wci�gn�� mnie w niezobowi�zuj�c� rozmow� o ludziach i bie��cych wydarzeniach. W ko�cu uda�o mi si� skierowa� konwersacj� na interesuj�cy mnie temat. Najpierw stwierdzi�em, �e po przejrzeniu wczesnych notatek zda�em sobie spraw�, �e ju� od samego pocz�tku naszej znajomo�ci przekazywa� mi szczeg�owy opis �wiata czarownik�w. W �wietle tego, co m�wi� mi na tamtym etapie, zacz��em podawa� w w�tpliwo�� rol� ro�lin halucynogennych. � Dlaczego tyle razy kaza�e� mi za�ywa� ro�liny mocy? � zapyta�em. Za�mia� si� i �agodnie wyt�umaczy�: � Bo jeste� g�upi. Od razu us�ysza�em, co powiedzia�, ale chc�c si� upewni�, uda�em, �e nie zrozumia�em. � Prosz�? � zapyta�em. � Wiesz, co powiedzia�em � odpar� i podni�s� si�. Przechodz�c, poklepa� mnie po g�owie. � Jeste� do�� niemrawy � stwierdzi� � nie mia�em innego sposobu, �eby tob� wstrz�sn��. � Wi�c to wszystko nie by�o konieczne? � zapyta�em. � W twoim przypadku by�o. Jednak niekt�rzy ludzie tego nie potrzebuj�. Stan�� obok mnie, patrz�c na wierzcho�ki krzak�w rosn�cych po lewej stronie domu. Potem znowu usiad� i zacz�� m�wi� o swoim drugim uczniu, Eligio. Powiedzia�, �e od kiedy zosta� jego uczniem, tylko raz za�ywa� ro�liny psychotropowe, a jednak uzyska� chyba wy�szy stopie� zaawansowania ode mnie. � Wra�liwo�� stanowi cech� wrodzon� niekt�rych ludzi � powiedzia�. � Ale nie twoj�. Moj� te� nie. W ostatecznym rozrachunku nie znaczy jednak zbyt wiele. � Wobec tego co ma znaczenie? � zapyta�em. Zdawa� si� szuka� w�a�ciwej odpowiedzi. � Liczy si� to, �e wojownik jest nieskazitelny � powiedzia� w ko�cu. � Ale to tylko gadanie, szukanie celu po omacku. Osi�gn��e� ju� kilka umiej�tno�ci czarownika i my�l�, �e nadszed� czas, aby wspomnie� o tym, co ma najwi�ksze znaczenie. Wobec tego powiem ci, �e dla wojownika najwa�niejsze jest odkrycie pe�ni samego siebie. � Co to jest pe�nia samego siebie, don Juanie? � Powiedzia�em ci, �e teraz tylko o tym wspomn�. W twoim �yciu ci�gle pl�cze si� mn�stwo nie doko�czonych w�tk�w, kt�re musisz uporz�dkowa�, zanim zaczniemy rozmawia� o pe�ni samego siebie. Na tym zako�czy� rozmow�. Gestem r�ki da� mi do zrozumienia, �ebym przesta� m�wi�. Widocznie co� lub kto� znajdowa� si� w pobli�u, bo don Juan przechyli� g�ow� w lewo, jakby nas�uchuj�c. Widzia�em bia�ka jego oczu, kiedy skupia� wzrok na zaro�lach za domem. Przez kilka chwil s�ucha� uwa�nie, po czym wsta�, podszed� do mnie i szepn�� mi do ucha, �e musimy opu�ci� dom i p�j�� na spacer. � Czy co� jest nie w porz�dku? � zapyta�em r�wnie� szeptem. � Nie. Wszystko w porz�dku � powiedzia�. � Tak s�dz�. Zaprowadzi� mnie w pustynny chaparral. Szli�my mo�e przez p� godziny, a� dotarli�my do niewielkiego, niczym nie poro�ni�tego placu. Mia� oko�o czterech metr�w �rednicy i pokrywa� go mocno ubity i idealnie wyr�wnany czerwonawy py�. Nic jednak nie wskazywa�o na to, �e miejsce to oczy�ci�a i wyr�wna�a jaka� maszyna. Don Juan usiad� w samym �rodku placu, twarz� na po�udniowy wsch�d. Wskaza� mi miejsce jakie� p�tora metra od siebie i poprosi�, �ebym je zaj�� i zwr�ci� si� w jego stron�. � Co b�dziemy robi�? � zapyta�em. � Dzisiejszego wieczoru jeste�my tu um�wieni � odpowiedzia�. Zbada� otoczenie, rzucaj�c kr�tkie spojrzenia i obracaj�c si� dooko�a, a� znowu usiad� twarz� na po�udniowy wsch�d. Jego ruchy zaalarmowa�y mnie. Zapyta�em go, z kim jeste�my um�wieni. � Z wiedz� � rzek�. � Powiedzmy, �e w pobli�u grasuje wiedza. Nie pozwoli� mi uczepi� si� tej tajemniczej odpowiedzi. Szybko zmieni� temat i weso�o zach�ci� mnie, abym zachowywa� si� naturalnie i swobodnie. Powiedzia�, �ebym robi� notatki i rozmawia�, tak jakby�my byli w domu. W owym czasie najbardziej intrygowa�o mnie �ywe wra�enie �rozmowy" z kojotem sprzed sze�ciu miesi�cy. Tamto wydarzenie oznacza�o, �e po raz pierwszy dzi�ki w�asnym zmys�om i w pe�ni �wiadomo�ci uda�o mi si� zwizualizowa� czy te� uchwyci� obraz �wiata czarownik�w, w kt�rym porozumiewanie si� ze zwierz�tami za pomoc� mowy by�o czym� oczywistym. � Nie b�dziemy si� zajmowa� tego rodzaju do�wiadczeniami � stwierdzi� don Juan po us�yszeniu mojego pytania. � Nie jest wskazane, �eby� sobie folgowa�, koncentruj�c si� na wydarzeniach z przesz�o�ci. Mo�emy o nich wspomnie�, ale tylko wtedy, kiedy maj� zwi�zek z czym� innym. � Ale dlaczego, don Juanie? � Nie masz jeszcze wystarczaj�cej mocy, �eby pozna� wyja�nienie czarownik�w. � A wi�c ono istnieje! � Oczywi�cie. Czarownicy s� lud�mi. Jeste�my stworzeniami my�l�cymi i poszukujemy odpowiedzi. � Mia�em wra�enie, �e moj� wielk� wad� jest w�a�nie szukanie wyja�nie�. � Nie. Twoj� wad� jest poszukiwanie wygodnych wyja�nie�, takich, kt�re ci odpowiadaj� i pasuj� do twojego �wiata. Mam jedynie obiekcje co do twojego racjonalizmu. Czarownik w swoim �wiecie r�wnie� t�umaczy pewne zjawiska, ale jest bardziej elastyczny ni� ty. � W jaki spos�b mog� pozna� wyja�nienie czarownik�w? � Gromadz�c osobist� moc. Osobista moc sprawi, �e uzyskasz je z wielk� �atwo�ci�. Jednak nie jest ono tym, co ty nazwa�by� wyja�nieniem. Tym nie mniej czyni �wiat i jego tajemnice, je�li niejasnymi, to przynajmniej nie tak przera�aj�cymi. Taka powinna by� istota wyja�nienia, ale to nie jest to, czego szukasz. Ty uganiasz si� za odbiciem swoich wyobra�e�. Straci�em zapa� do zadawania dalszych pyta�, ale u�miech don Juana zach�ca� mnie do m�wienia. Nast�pna wielka tajemnica, jak� chcia�em rozwi�za�, ��czy�a si� z jego przyjacielem, don Genaro i niezwyk�ymi efektami wywo�ywanymi przez jego moc. Za ka�dym razem, kiedy go spotyka�em, do�wiadcza�em najdziwaczniejszych zniekszta�ce� dzia�ania swych zmys��w. Kiedy zada�em pytanie, don Juan roze�mia� si�. � Genaro jest zdumiewaj�cy � powiedzia�. � Ale na razie, nie ma sensu m�wi� ani o nim, ani o tym, co z tob� robi. W tym przypadku r�wnie� nie masz wystarczaj�cej mocy osobistej, a�eby to zrozumie�. Zaczekaj, a� j� zdob�dziesz, a wtedy porozmawiamy. � A je�li nigdy mi si� to nie uda? � Je�li nigdy ci si� nie uda, to nigdy nie b�dziemy o tym m�wi�. � A czy w tym tempie, w jakim robi� post�py, zdob�d� kiedykolwiek wystarczaj�c� osobist� moc�? � zapyta�em. � To zale�y od ciebie � odpar�. � Udzieli�em ci wszystkich potrzebnych informacji. Teraz twoim obowi�zkiem jest zdobycie takiej osobistej mocy, �eby m�c przechyli� szal�. � Pos�ugujesz si� metaforami � stwierdzi�em. � Powiedz mi wprost. Dok�adnie mi wyja�nij, co powinienem zrobi�. A je�li mi ju� m�wi�e�, to za��my, �e zapomnia�em. Don Juan zachichota� i po�o�y� si�, k�ad�c r�ce pod g�ow�. � Dobrze wiesz, co masz robi� � rzek�. Odpar�em, �e czasami wydaje mi si�, �e wiem, ale w wi�kszo�ci przypadk�w brakuje mi pewno�ci siebie. � Obawiam si�, �e mylisz pewne rzeczy � powiedzia� don Juan. � Pewno�� siebie wojownika nie jest pewno�ci� siebie przeci�tnego cz�owieka. Zwyk�y cz�owiek pragnie potwierdzenia w oczach innych i nazywa to pewno�ci� siebie. Wojownik poszukuje nieskazitelno�ci przed samym sob� i nazywa to skromno�ci�. Przeci�tny cz�owiek trzyma si� kurczowo swoich wsp�braci, podczas gdy wojownik polega tylko na sobie. Chcesz schwyta� t�cz�. Uganiasz si� za pewno�ci� siebie przeci�tnego cz�owieka, a powiniene� poszukiwa� skromno�ci wojownika. Pomi�dzy nimi istnieje zasadnicza r�nica. Pewno�� siebie oznacza, �e wie si� co� na pewno, a skromno�� polega na nieskazitelno�ci czyn�w i uczu�. � Usi�uj� �y� zgodnie z twoimi wskazaniami � powiedzia�em. � Mo�e nie jestem najlepszy, ale daj� z siebie wszystko. Czy to jest nieskazitelno��? � Nie. Musisz postara� si� o co� wi�cej. Ca�y czas musisz przekracza� swoje ograniczenia. � Ale to szale�stwo, don Juanie. Nikt tego nie mo�e zrobi�. � Jest wiele rzeczy, kt�re teraz robisz, a kt�re dziesi�� lat temu wydawa�y ci si� szale�stwem. One si� nie zmieni�y, zmieni�o si� twoje wyobra�enie o sobie. To, co kiedy� by�o niemo�liwe, dzisiaj jest w twoim zasi�gu. Twoja pe�na przemiana to zapewne tylko kwestia czasu. W tym przypadku jedyn� mo�liwo�ci�, jak� ma wojownik, jest bezkompromisowe i konsekwentne post�powanie. Znasz �cie�k� wojownika na tyle, �eby post�powa� zgodnie z ni�, ale .przeszkadzaj� ci stare nawyki i rutyna. Zrozumia�em, co don Juan mia� na my�li. � Czy uwa�asz, �e pisanie jest jednym ze starych nawyk�w, kt�ry powinienem porzuci�? � zapyta�em. � Czy mam zniszczy� sw�j nowy r�kopis? Nic nie odpowiedzia�. Wsta�, odwr�ci� si� i spojrza� na chaparral. Powiedzia�em mu, �e od wielu ludzi dosta�em listy zwracaj�ce mi uwag� na to, i� pisanie o mojej nauce u niego jest czym� niew�a�ciwym. Powo�ywano si� w nich na mistrz�w ezoterycznych doktryn Wschodu, kt�rzy ��daj� od ucznia dochowania absolutnej tajemnicy. � Mo�e ci mistrzowie po prostu folguj� sobie w byciu mistrzami � powiedzia� don Juan, nie patrz�c na mnie. � Ja nie jestem mistrzem, tylko wojownikiem. Wi�c naprawd� nie wiem, co s�dzi mistrz. � Lecz mo�e nie powinienem ujawnia� pewnych rzeczy, don Juanie. � Nie ma znaczenia, co si� ujawnia, a co si� zatrzymuje dla siebie � powiedzia�. � Wszystko, co robimy, wszystko, czym jeste�my, opiera si� na naszej osobistej mocy. Je�li mamy jej odpowiednio du�o, wystarczy jedno s�owo, �eby zmieni� bieg ca�ego naszego �ycia. Lecz je�li nie dysponujemy ni�, to cho�by wyjawiono nam najwi�ksz� m�dro��, takie objawienie niczego, do cholery, nie zmieni. Potem zni�y� g�os, jakby wyjawia� mi jak�� tajemnic�. � Przeka�� ci teraz chyba najwi�ksz� m�dro��, jak� mo�na wypowiedzie� � rzek�. � I zobaczmy, co ci to da. Czy wiesz, �e w tej w�a�nie chwili otacza ci� wieczno��? I czy wiesz, �e je�li tylko zapragniesz, mo�esz j� wykorzysta�? Po d�ugiej przerwie, w czasie kt�rej subtelnym ruchem oczu zach�ca� mnie do wypowiedzi, stwierdzi�em, �e nie rozumiem, o czym m�wi. � Tam! Wieczno�� jest tam! � powiedzia�, wskazuj�c lini� horyzontu. Potem pokaza� zenit. � Albo tam. Mo�emy tak�e powiedzie�, �e wieczno�� jest taka. � Roz�o�y� ramiona, wyznaczaj�c nimi wsch�d i zach�d. Popatrzyli�my na siebie. W jego oczach widzia�em tylko pytanie. � I co na to powiesz? � zach�ci� mnie do zastanowienia si� nad jego s�owami. Nie wiedzia�em, co powiedzie�. � Czy wiesz, �e mo�esz przez ca�� wieczno�� rozprzestrzenia� si� w ka�dym z kierunk�w, kt�re wskaza�em? � kontynuowa�. � Czy wiesz, �e jedna chwila mo�e by� wieczno�ci�? To nie zagadka, to .fakt � ale tylko wtedy, je�li wejdziesz w t� chwil� i u�yjesz jej do przeniesienia pe�ni siebie w dowolnym kierunku, na zawsze. Don Juan wpatrywa� si� we mnie. � Nie wiedzia�e� tego wcze�niej � powiedzia�, u�miechaj�c si�. � Teraz ju� wiesz. Odkry�em to przed tob�, ale nic si� nie zmieni�o, poniewa� nie masz wystarczaj�co du�o osobistej mocy, �eby skorzysta� z mojego daru. Gdyby� jednak mia� t� moc, same s�owa wystarczy�yby ci do osi�gni�cia pe�ni siebie i wyprowadzenia jej najwa�niejszej cz�ci poza granice, w kt�rych si� zawiera. Podszed� do mnie i leciutko szturchn�� mnie palcami w klatk� piersiow�. � To s� w�a�nie granice, o kt�rych m�wi�em � powiedzia�. � Mo�na wyj�� poza nie. Jeste�my uczuciem, �wiadomo�ci� zamkni�t� tutaj. Klepn�� mnie po ramionach. Notes i o��wek upad�y mi na ziemi�. Don Juan postawi� stop� na notesie, popatrzy� na mnie i roze�mia� si�. Zapyta�em, czy ma co� przeciwko temu, �e robi� notatki. Uspokajaj�cym tonem zaprzeczy� i przesun�� nog�. � Jeste�my �wietlistymi istotami � powiedzia�, rytmicznie kiwaj�c g�ow�. � A dla �wietlistej istoty liczy si� tylko osobista moc. Ale je�li mnie spytasz, czym jest ta moc, musz� ci� uprzedzi�, �e moje wyja�nienie tego ci nie wyt�umaczy. Don Juan spojrza� na zachodni horyzont i powiedzia�, �e do ko�ca dnia zosta�o nam jeszcze kilka godzin. � Musimy tu zosta� d�u�ej � wyja�ni�. � Wobec tego, albo posiedzimy w milczeniu, albo b�dziemy rozmawia�. W ciszy nie czujesz si� naturalnie, wi�c dalej rozmawiajmy. To miejsce jest miejscem mocy i musi przyzwyczai� si� do nas, zanim zapadnie noc. Masz tu siedzie� tak swobodnie, jak tylko si� da, nie boj�c si� i nie niecierpliwi�c. Wydaje mi si�, �e dla ciebie najlepszym sposobem odpr�enia si� jest robienie notatek, pisz wi�c sobie, ile tylko dusza zapragnie. Jednak ju� po chwili don Juan odezwa� si�: � A teraz mo�e by� mi opowiedzia� o swoim �nieniu. Nag�a zmiana tematu zaskoczy�a mnie. Don Juan powt�rzy� swoj� pro�b�. Mia�em o czym opowiada�, poniewa� �nienie polega�o na utrzymywaniu specjalnej kontroli nad snami doprowadzaj�cej do tego, �e to, czego si� w nich do�wiadcza�o, zyskiwa�o tak� sam� warto�� jak prze�ycia na jawie. Czarownicy twierdzili, �e dzi�ki �nieniu normalne kryteria pozwalaj�ce na odr�nianie snu od rzeczywisto�ci przestaj� funkcjonowa�. Praktyka �nienia don Juana by�a �wiczeniem polegaj�cym na odnajdywaniu we �nie w�asnych r�k. Inaczej m�wi�c, nale�a�o celowo �ni�, �e szuka si� i napotyka wzrokiem w�asne r�ce, a potem podnosi si� je na wysoko�� oczu. Po latach bezowocnych pr�b w ko�cu uda�o mi si� tego dokona�. Teraz zrozumia�em, �e osi�gn��em cel dopiero wtedy, kiedy do pewnego stopnia zdoby�em kontrol� nad swym �yciem. Don Juan chcia� pozna� wszystkie kluczowe etapy mojej praktyki. Zacz��em od tego', �e wydanie sobie polecenia poszukiwania w�asnych r�k cz�sto sprawia�o mi trudno�� nie do pokonania. Don Juan ostrzeg� mnie, �e podczas wst�pnej, przygotowawczej fazy, kt�r� nazywa� ustawianiem �nienia, toczy si� �miertelna gra, kt�r� umys� prowadzi z samym sob� � pewna cz�� mnie zrobi wszystko, co w jej mocy, �eby nie pozwoli� mi wykona� tego zadania. Mog�em utraci� poczucie sensu �ycia, wpa�� w melancholi� albo nawet wykazywa� sk�onno�ci samob�jcze. Na szcz�cie nie dosz�o do tego. Chocia� moje do�wiadczenia mia�y raczej przyjemny charakter, to jednak rezultaty by�y r�wnie przygn�biaj�ce. Za ka�dym razem, kiedy ju� mia�em spojrze� na r�ce, wydarza�o si� co� niezwyk�ego: zaczyna�em lata�, sen zamienia� si� w koszmar albo te� po prostu prze�ywa�em bardzo przyjemne doznania fizyczne. Wszystko, co mi si� �ni�o, by�o tak �ywe, tak dalece wychodzi�o poza moje codzienne do�wiadczenia, �e stawa�o si� nies�ychanie absorbuj�ce. W takiej nowej sytuacji zawsze zapomina�em o pierwotnym zamiarze obserwowania r�k. Pewnej nocy �ni�o mi si�, �e spaceruj� po nieznanej ulicy obcego miasta. Nieoczekiwanie uda�o mi si� unie�� r�ce na wysoko�� oczu. Wtedy poczu�em, jakby co� da�o we mnie za wygran� i pozwoli�o mi obejrze� wierzch d�oni. Wskaz�wki don Juana m�wi�y, �e w wypadku gdyby obraz r�k stawa� si� niewyra�ny albo gdyby si� zacz�� zmienia� w co� innego, mam przesun�� wzrok na inny element otoczenia. W tym konkretnym �nie przenios�em wzrok na budynek na ko�cu ulicy, a kiedy i jego obraz zacz�� si� rozmywa�, skupi�em uwag� na innym szczeg�le. Ko�cowym rezultatem �nienia by� niewiarygodnie przejrzysty, z�o�ony widok opustosza�ej ulicy w jakim� nieznanym, obcym mie�cie. Don Juan poleci� mi, �ebym dalej relacjonowa� swoje do�wiadczenia. Rozmawiali�my tak przez d�ugi czas. Kiedy sko�czy�em, wsta� i poszed� w krzaki. Ja r�wnie� wsta�em. By�em zdenerwowany, chocia� nie mia�em ku temu �adnych podstaw � nie by�o wida� niczego, co mog�oby budzi� niepok�j. Don Juan zaraz wr�ci� i zauwa�y� m�j stan. � Uspok�j si� � powiedzia�, delikatnie ujmuj�c mnie za rami�. Posadzi� mnie, po�o�y� notes na podo�ku i zach�ci� do pisania. Stwierdzi�, �e nie powinienem narusza� spokoju miejsca mocy zb�dnymi l�kami czy niepewno�ci�. � Dlaczego tak si� denerwuj�? � zapyta�em. � To naturalne � powiedzia� don Juan. � Co� w tobie przerazi�o si� tym, co robisz podczas �nienia. Dop�ki o tym nie my�la�e�, czu�e� si� dobrze, ale teraz, kiedy ujawni�e� swoje poczynania, jeste� bliski omdlenia. Ka�dy wojownik ma sw�j w�asny spos�b �nienia. Ka�dy z nich jest inny. Jedyn� wsp�ln� nam wszystkim cech� jest to, �e robimy r�ne sztuczki, �eby si� zmusi� do zaprzestania poszukiwa�. Przeciwdzia�a� temu mo�e tylko wytrwa�o��, na przek�r wszelkim przeszkodom i rozczarowaniom. Potem don Juan zapyta� mnie, czy potrafi� wybiera� tematy �nienia. Stwierdzi�em, �e nie mam najmniejszego poj�cia, jak si� to robi. � Wyja�nienie czarownik�w dotycz�ce wyboru temat�w �nienia m�wi, �e wojownik, w chwili kiedy zarzuca wewn�trzny dialog, celowo utrzymuje dany obraz w umy�le � powiedzia�. � Innymi s�owy, je�li nawet przez chwil� potrafi nie rozmawia� ze sob� i w tym samym czasie utrzymywa� obraz lub my�l o tym, o czym chce �ni�, to po��dany temat przychodzi do niego. Jestem pewien, �e robi�e� to, chocia� nie by�e� �wiadomy. Nast�pi�a d�uga przerwa, po czym don Juan zacz�� obw�chiwa� teren. Wygl�da�o to tak, jakby czy�ci� nos. Trzy czy cztery razy z wielk� si�� zrobi� wydech przez nos. Mi�nie jego brzucha ogarn�y skurcze, kt�re opanowywa�, bior�c kr�tkie hausty powietrza. � Nie b�dziemy wi�cej 'rozmawia� o �nieni u � powiedzia�. � Mog�oby si� sta� twoj� obsesj�. Je�li chce si� odnie�� sukces, to powinien on przyj�� �agodnie, z wielkim wysi�kiem, ale bez napi�cia. Wsta� i podszed� do krzak�w. Pochyli� si� i zajrza� w nie. Wydawa�o si�, �e bada co� po�r�d li�ci, nie dotykaj�c ich jednak. � Co robisz? � zapyta�em, nie mog�c powstrzyma� ciekawo�ci. Odwr�ci� si� do mnie i uni�s� brwi. � Krzaki s� pe�ne dziwnych rzeczy � powiedzia�, siadaj�c na swoim miejscu. Jego ton by� tak niedba�y, �e przerazi� mnie bardziej ni� gdyby wyda� nag�y krzyk. Notes i o��wek wypad�y mi z r�k. Don Juan roze�mia� si� i na�laduj�c moj� min�, powiedzia�, �e wyolbrzymione reakcje s� jednym z nieuporz�dkowanych w�tk�w ci�gle istniej�cych w moim �yciu. Chcia�em podj�� ten temat, ale nie pozwoli� mi m�wi�. � Niewiele ju� pozosta�o nam dziennego �wiat�a � powiedzia�. � S� inne rzeczy, kt�rymi powinni�my si� zaj��, zanim zapadnie zmierzch. Potem doda�, �e s�dz�c po efektach �nienia, musia�em si� nauczy� na �yczenie zatrzymywa� wewn�trzny dialog. Potwierdzi�em jego przypuszczenie. Na pocz�tku naszej znajomo�ci don Juan opisa� tak�e inn� praktyk� � pokonywanie d�ugich odcink�w drogi bez skupiania wzroku na okre�lonym fragmencie krajobrazu. Zaleca�, �eby nie patrze� na nic bezpo�rednio, ale lekko zezowa�. Otrzyma si� wtedy peryferyjny obraz wszystkiego, co znajduje si� w polu widzenia. Chocia� wtedy tego nie zrozumia�em, zapewnia� mnie, �e je�li utrzymuje si� zezuj�ce spojrzenie w punkcie tu� nad horyzontem, mo�na w jednej chwili zobaczy� wszystko, co znajduje si� przed oczami. Twierdzi�, �e to jedyny spos�b odci�cia wewn�trznego dialogu. Zazwyczaj pyta� mnie o post�py, jakie czyni�em w tym �wiczeniu, jednak po jakim� czasie zaniecha� tego. Powiedzia�em don Juanowi, �e przez ca�e lata stosowa�em t� metod� i nie zauwa�y�em �adnych zmian, kt�rych si� zreszt� nie spodziewa�em. Pewnego dnia jednak, zaszokowany, uzmys�owi�em sobie, �e w�a�nie przeszed�em dziesi�� minut, nie powiedziawszy do siebie ani s�owa. Wtedy u�wiadomi�em sobie r�wnie�, �e zatrzymanie wewn�trznego dialogu jest czym� wi�cej ni� tylko usuni�ciem wypowiadanych do siebie s��w. Zatrzyma� si� ca�y proces mojego my�lenia. Czu�em, �e jestem zawieszony w powietrzu i si� unosz�. Z tej �wiadomo�ci wy�oni�o si� uczucie paniki, musia�em wi�c jako antidotum rozpocz�� od nowa wewn�trzny dialog. � M�wi�em ci, �e to w�a�nie wewn�trzny dialog nas uziemia � powiedzia� don Juan. � �wiat jest taki albo inny tylko dlatego, �e m�wimy sobie, i� jest taki czy inny. Don Juan wyja�ni�, �e przej�cie do �wiata czarownik�w otwiera si� wtedy, kiedy wojownik nauczy si� powstrzymywa� wewn�trzny dialog. � Zmiana wyobra�enia o �wiecie stanowi istot� magii � stwierdzi�. � A zatrzymanie wewn�trznego dialogu jest jedynym sposobem umo�liwiaj�cym jej dokonanie. Reszta to tylko lanie wody. Teraz wiesz, �e nic, co widzia�e� ani co robi�e�, z wyj�tkiem zatrzymania wewn�trznego dialogu, samo z siebie nie mog�o niczego w tobie zmieni�, nie mog�o te� zmieni� twojego wyobra�enia o �wiecie. Istotne jest to, �eby zmiana ta nie nast�powa�a w nag�y spos�b. Teraz jeste� w stanie zrozumie�, dlaczego nauczyciel nie przykr�ca �ruby uczniowi. Prowadzi�oby to jedynie do obsesji i choroby. Don Juan zapyta� o szczeg�y innych do�wiadcze� zwi�zanych z przerwaniem wewn�trznego dialogu. Zrelacjonowa�em mu wszystko, co mog�em sobie przypomnie�. Rozmawiali�my tak d�ugo, a� zrobi�o si� ciemno i nie mog�em ju� swobodnie robi� notatek. Musia�em zwraca� baczn� uwag� na to, co pisz�, co mnie rozprasza�o. Don Juan zauwa�y� to i zacz�� si� �mia�. Stwierdzi�, �e uzyska�em tak�e inn� magiczn� umiej�tno�� � pisania bez koncentrowania si�. W chwili gdy to powiedzia�, zda�em sobie spraw�, �e normalnie rzeczywi�cie nie zwraca�em uwagi na sam� czynno�� sporz�dzania notatek. Wygl�da�o to tak, jakby by�a ona odr�bn� aktywno�ci�, z kt�r� nie mia�em nic wsp�lnego. Poczu�em si� dziwnie. Don Juan poprosi�, �ebym usiad� przy nim w �rodku ko�a. Powiedzia�, �e jest zbyt ciemno i nie jestem ju� bezpieczny, siedz�c tak blisko chaparralu. Po plecach przebieg�y mi ciarki i jednym skokiem znalaz�em si� obok niego. Poleci� mi skierowa� si� na po�udniowy wsch�d i poprosi�, �ebym nakaza� sobie milczenie i wyciszy� my�li. Z pocz�tku nie udawa�o mi si� to, by�em zniecierpliwiony. Don Juan odwr�ci� si� do mnie ty�em i kaza� mi oprze� si� o swoje plecy. Powiedzia�, �e kiedy ju� ucisz� my�li, mam mie� oczy otwarte i patrze� na krzewy na po�udniowym wschodzie. Tajemniczym tonem doda�, �e przygotowa� dla mnie specjalne zadanie. Je�li je rozwi���, b�d� gotowy do przej�cia na kolejny poziom �wiata czarownik�w. Bez przekonania zapyta�em, na czym ma polega� to zadanie. Don Juan zachichota�. Czeka�em na jego odpowied� i nagle co� si� we mnie wy��czy�o � znalaz�em si� w stanie zawieszenia. Us�ysza�em miliard ha�as�w dochodz�cych z chaparralu, jakby kto� wyj�� mi zatyczki z uszu. D�wi�k�w by�o tak du�o, �e nie mog�em ich odr�ni� od siebie. Poczu�em, �e zasypiam, gdy nagle co� zwr�ci�o moj� uwag�. To co� nie wymaga�o my�lenia. Nie by�o ani wizj�, ani cz�ci� krajobrazu, a jednak absorbowa�o uwag�. By�em ca�kowicie rozbudzony. Wzrok mia�em skoncentrowany nieco powy�ej chaparralu, ale nie patrzy�em, nie my�la�em ani te� nie m�wi�em do siebie. Odczuwa�em wyra�ne wra�enia cielesne, kt�re nie potrzebowa�y s��w. Czu�em, �e p�dz� przez co� nieokre�lonego. Mo�liwe, �e porusza�o si� to, co zwykle by�o moimi my�lami. W ka�dym razie mia�em wra�enie, �e spadam, �e p�dz� razem z jak�� lawin�. Poczu�em ucisk w �o��dku. Co� wci�ga�o mnie w chaparral. Rozr�nia�em przed sob� ciemny zwa� krzew�w, nie by�a to jednak zwyk�a, jednolita masa. Widzia�em ka�dy pojedynczy krzak, jakbym patrzy� na nie p�nym popo�udniem. Zdawa�y si� porusza�. Ich listowie wygl�da�o jak unoszone przez wiatr w moim kierunku czarne sp�dnice; ale wiatru nie by�o. Poch�on�� mnie ich hipnotyzuj�cy ruch. Ta pulsuj�ca fala zdawa�a si� przybli�a� je do mnie. W pewnej chwili zauwa�y�em ja�niejsz� sylwetk�, jakby na�o�on� na ciemne kszta�ty krzak�w. Skoncentrowa�em wzrok w miejscu tu� przy niej i zauwa�y�em otaczaj�cy j� ��tawo-zielonkawy blask. Potem spojrza�em zezem i doszed�em do wniosku, �e ja�niejsza sylwetka jest cz�owiekiem chowaj�cym si� za ga��ziami. W tym momencie znajdowa�em si� w nadzwyczaj osobliwym stanie �wiadomo�ci. By�em �wiadomy otoczenia i mentalnego procesu, kt�ry we mnie wywo�ywa�o, jednak nie my�la�em tak jak zwykle. Na przyk�ad, kiedy zda�em sobie spraw�, �e sylwetka na tle krzak�w jest cz�owiekiem, przypomnia�em sobie inn� sytuacj� na pustyni. Id�c noc� z don Genaro przez chaparral, zauwa�y�em, �e za nami w�r�d krzew�w chowa si� cz�owiek, ale w chwili kiedy spr�bowa�em racjonalnie wyja�ni� to zjawisko, straci�em go z oczu. Tym razem by�em jednak lepszy, nie chcia�em niczego wyja�nia� ani o niczym my�le�. Przez chwil� mia�em wra�enie, �e potrafi� przytrzyma� tego cz�owieka i zmusi� go do pozostania tam, gdzie si� znajdowa�. Potem poczu�em w do�ku dziwny b�l. Co� si� we mnie jakby rozrywa�o i nie mog�em ju� d�u�ej napina� mi�ni brzucha. Dok�adnie w tym samym momencie, kiedy si� podda�em, z chaparralu wylecia� na mnie ciemny kszta�t gigantycznego ptaka albo jakiego� lataj�cego zwierz�cia. Wygl�da�o to tak, jakby cz�owiek przybra� jego form�. Wyra�nie i �wiadomie do�wiadcza�em uczucia strachu. Gwa�townie zaczerpn��em powietrza, wyda�em g�o�ny krzyk i upad�em na plecy. Don Juan pom�g� mi wsta�. Jego twarz znalaz�a si� tu� przy mojej. �mia� si�. � Co to by�o?! � wykrzykn��em. Uciszy� mnie, k�ad�c mi d�o� na ustach. Zbli�y� wargi do mojego ucha i wyszepta�, �e musimy opu�ci� to miejsce spokojnie i bez po�piechu, jakby nic si� nie sta�o. Szli�my obok siebie. Jego krok by� swobodny i rytmiczny. Kilkakrotnie gwa�townie si� odwraca�. Ja robi�em to samo i dwa razy uchwyci�em obraz ciemnej masy, kt�ra zdawa�a si� pod��a� za nami. Za plecami us�ysza�em g�o�ny i przera�aj�cy pisk. Prze�y�em chwil� wielkiego przera�enia. Przez mi�nie brzucha przebieg�y mi skurcze. Powtarza�y si� falami, narastaj�c, a� w ko�cu zmusi�y moje cia�o do biegu. Jedynym sposobem opisania tego, jak zareagowa�em, jest zastosownie terminologii don Juana. Mog� wi�c powiedzie�, �e z powodu strachu moje cia�o by�o w stanie wykona� to, co on nazywa� chodem mocy. Jest to technika, kt�rej nauczy� mnie kilka lat temu, umo�liwiaj�ca bieg w ciemno�ci bez przewracania si� i bez jakichkolwiek innych trudno�ci. Nie by�em w pe�ni �wiadomy, co zrobi�em i jak tego dokona�em. Nagle znalaz�em si� znowu w domu don Juana. Najwidoczniej on te� bieg�, poniewa� dotarli�my tam w tym samym czasie. Zapali� benzynow� lamp�, zawiesi� j� na belce u sufitu i jak gdyby nigdy nic powiedzia�, �ebym usiad� i si� odpr�y�. Bieg�em jeszcze w miejscu przez jaki� czas, a� w ko�cu uda�o mi si� opanowa� zdenerwowanie. Wtedy usiad�em. Don Juan zdecydowanym tonem poleci� mi abym zachowywa� si�, jakby nic si� nie sta�o i poda� mi notatnik. Nie zauwa�y�em, �e uciekaj�c w po�piechu, upu�ci�em go. � Co si� tam wydarzy�o, don Juanie? � zapyta�em w ko�cu. � Mia�e� spotkanie z wiedz� � odpowiedzia�, wskazuj�c ruchem brody w stron� pustyni. � Zabra�em ci� tam, poniewa� wcze�niej przelotnie zobaczy�em wiedz� grasuj�c� w pobli�u domu. Mo�na by powiedzie�, �e wiedza wiedzia�a, �e przyjedziesz i czeka�a na ciebie. Uzna�em jednak, i� zamiast spotyka� si� z ni� tutaj, lepiej b�dzie poczeka� na ni� w miejscu mocy. Potem wymy�li�em test, �eby sprawdzi�, czy masz wystarczaj�co du�o osobistej mocy, �eby odr�ni� j� od reszty otaczaj�cych nas rzeczy. Posz�o ci dobrze. � Zaraz, zaraz! � zaprotestowa�em. � Najpierw widzia�em sylwetk� cz�owieka chowaj�cego si� za krzakiem, a potem zobaczy�em ogromnego ptaka. � Nie widzia�e� cz�owieka! � powiedzia� z przekonaniem. � Nie widzia�e� te� ptaka. Ta sylwetka w krzakach i to, co do nas podlecia�o, to by�a �ma. Je�li chcesz pos�u�y� si� terminologi� czarownik�w, co bardzo �miesznie zabrzmi w twoich uszach, mo�esz powiedzie�, �e dzi� wieczorem mia�e� spotkanie z �m�. Wiedza jest �m�. Spojrza� na mnie przenikliwie. �wiat�o lampy rzuca�o na jego twarz dziwne cienie. Odwr�ci�em wzrok. � Mo�e b�dziesz mia� wystarczaj�co du�o osobistej mocy, �eby odkry� ten sekret dzi� wieczorem � powiedzia�. � A je�li nie dzi� wieczorem, to mo�e jutro. Pami�taj, ci�gle jeste� mi winien te sze�� dni. Don Juan wsta� i poszed� do kuchni znajduj�cej si� na ty�ach domu. Wzi�� latarni� i postawi� j� przy �cianie na kr�tkim okr�g�ym pniu, kt�rego u�ywa� jako �awki. Usiedli�my na pod�odze naprzeciwko siebie. W milczeniu jedli�my fasol� z mi�sem z garnka, kt�ry don Juan po�o�y� mi�dzy nami. Od czasu do czasu don Juan posy�a� mi ukradkowe spojrzenia. Zdawa�o si�, �e za chwil� wybuchnie �miechem. Oczy zmieni�y mu si� w dwie szparki. Patrz�c na mnie, rozszerza� je nieco, a wilgotne rog�wki odbija�y �wiat�o lampy. Wygl�da�o to tak, jakby u�ywa� �wiat�a do tworzenia lustrzanych refleks�w. Bawi� si� w ten spos�b, potrz�saj�c prawie niedostrzegalnie g�ow�, za ka�dym razem, kiedy na mnie patrzy�. Dzi�ki temu uzyska� fascynuj�ce migotanie �wiat�a. Zauwa�y�em jego ruchy dopiero wtedy, kiedy wykona� je kilkakrotnie. By�em przekonany, �e robi to w konkretnym celu. Musia�em go o to zapyta�. � Mam w tym cel � odpowiedzia�. � Uspokajam ci� swoimi oczami. Chyba si� nie denerwujesz ju�, prawda? Musia�em przyzna�, �e jestem zupe�nie spokojny. Jednostajne migotanie w jego oczach nie by�o gro�ne i wcale nie przestraszy�o mnie ani nie rozz�o�ci�o. � W jaki spos�b uspokajasz mnie oczami? � zapyta�em. Powt�rzy� niedostrzegalny ruch g�ow�. Jego rog�wki faktycznie odbija�y �wiat�o lampy benzynowej. � Sam spr�buj to zrobi� � powiedzia� niedbale, si�gaj�c po jedzenie. � Sam mo�esz si� uspokoi�. Spr�bowa�em potrz�sn�� g�ow�, ale moje ruchy by�y niezdarne. � Takie hu�tanie g�ow� nie przyniesie ci ulgi � powiedzia� i roze�mia� si�. � Zamiast tego nabawisz si� migreny. Sekret le�y nie w potrz�saniu g�ow�, ale w odczuciu nap�ywaj�cym do oczu z podbrzusza. To w�a�nie sprawia, �e g�owa si� trz�sie � wyja�ni� i pomasowa� si� po brzuchu. Po jedzeniu opar�em si� niedbale o stert� drewna i jakie� worki. Usi�owa�em na�ladowa� ruch g�owy don Juana, kt�ry teraz zdawa� si� �wietnie bawi�. Chichota� i uderza� d�o�mi o uda. Nagle jego �miech przerwa� jaki� ha�as. Us�ysza�em dziwny, g��boki odg�os, jak stukanie w drewno, dochodz�cy z chaparralu. Don Juan wysun�� podbr�dek, daj�c mi znak, abym by� czujny. � To ma�a �ma ci� wo�a � powiedzia� pozbawionym emocji g�osem. Zerwa�em si� na r�wne nogi. D�wi�k natychmiast usta�. Szukaj�c wyja�nienia, popatrzy�em na don Juana, kt�ry wzruszy� ramionami w komicznym ge�cie bezradno�ci. � Twoje spotkanie nie dobieg�o jeszcze ko�ca � wyja�ni�. Powiedzia�em mu, �e czuj� si� niegodny i chyba powinienem jecha� do domu i wr�ci�, kiedy poczuj� si� silniejszy. � Gadasz od rzeczy � warkn��. � Wojownik przyjmuje swoje przeznaczenie, jakiekolwiek by ono by�o i akceptuje je z absolutn� pokor�. Pokornie akceptuje to, czym jest, nie po to �eby ubolewa� nad swoim losem, lecz aby przyj�� jego wyzwanie. Ca�kowite zrozumienie tej prawdy i rozpocz�cie opartego na niej �ycia ka�demu z nas zabiera du�o czasu. Ja, na przyk�ad, nienawidzi�em samego s�owa �pokora". Jestem Indianinem, a my, Indianie, zawsze byli�my ulegli i nie robili�my nic innego poza schylaniem g�owy. Uwa�a�em, �e pokora nie jest �cie�k� wojownika. Myli�em si�! Teraz wiem, �e pokora wojownika to nie pokora biedaka. Wojownik przed nikim nie schyla g�owy, ale tak�e nie pozwala, �eby kto� sk�ania� g�ow� przed nim. Natomiast biedak na zawo�anie pada na kolana i p�aszczy si� przed ka�dym, kogo uwa�a za wa�niejszego od siebie, ale r�wnocze�nie ��da, �eby wszyscy postawieni ni�ej od niego le�eli przed nim plackiem. Dlatego w�a�nie dzi� rano powiedzia�em ci, �e nie rozumiem, co czuje mistrz. Znam tylko pokor� wojownika, kt�ra nigdy nie pozwoli mi by� czyim� mistrzem. Przez chwil� siedzieli�my w milczeniu. Jego s�owa nies�ychanie mnie poruszy�y, ale r�wnocze�nie niepokoi�o mnie to, czego do�wiadczy�em w chaparralu. Doszed�em do wniosku, �e don Juan utrzymuje mnie w niepewno�ci, sam za� musi wiedzie�, co si� naprawd� dzieje. Trwa�em pogr��ony w tych rozwa�aniach, kiedy ten sam stukaj�cy odg�os wytr�ci� mnie z zadumy. Don Juan u�miechn�� si� i zacz�� chichota�. � Tobie 'podoba si� pokora �ebraka � powiedzia� �agodnie. � Schylasz g�ow� przed rozumem. � Zawsze my�l�, �e jestem oszukiwany � powiedzia�em. � W tym tkwi m�j problem. � Masz racj�. Jeste� oszukiwany � odparowa� z rozbrajaj�cym u�miechem. � Nie na tym jednak polega tw�j k�opot. Sedno sprawy tkwi w tym, �e uwa�asz, �e to ja rozmy�lnie ci� ok�amuj�, prawda? � Tak. Jest we mnie co�, co nie pozwala mi uwierzy�, �e to, co si� wydarza, jest rzeczywiste. � Znowu masz racj�. Nic, co si� dzieje, nie jest rzeczywiste. � Co masz na my�li, don Juanie? � Rzeczy staj� si� rzeczywiste tylko wtedy, kiedy cz�owiek nauczy si� zgadza� na ich realno��. Na przyk�ad to, co si� wydarzy�o dzisiejszego wieczoru, nie mo�e by� dla ciebie rzeczywiste, poniewa� w tej kwestii nikt by si� z tob� nie zgodzi�. � Chcesz powiedzie�, �e nie widzia�e�, co si� dzia�o? � Oczywi�cie, �e widzia�em. Ale ja si� nie licz� � przecie� jestem tym, kt�ry ci� ok�amuje, pami�tasz? Don Juan tak si� �mia�, �e a� zacz�� kaszle� i si� krztusi�. Jego �miech by� przyjazny, chocia� don Juan nabija� si� ze mnie. � Nie zwracaj zbytniej uwagi na ten m�j be�kot � powiedzia� uspokajaj�co. � Ja tylko pr�buj� ci� zrelaksowa�, a wiem, �e czujesz si� bezpiecznie tylko wtedy, kiedy masz zam�t w g�owie. Specjalnie wyrazi� si� w tak komiczny spos�b, �e obaj si� roze�miali�my. Stwierdzi�em, �e to, co w�a�nie powiedzia�, przestraszy�o mnie bardziej ni� cokolwiek innego. � Czy ty si� mnie boisz? � zapyta�. � Nie ciebie, ale tego, co reprezentujesz. � Reprezentuj� wolno�� wojownika. Czy tego si� boisz? � Nie. Ale boj� si� przera�aj�cej pot�gi twojej wiedzy. Nie ma w niej dla mnie �adnego pocieszenia, �adnego nieba, do kt�rego m�g�bym p�j��. � Znowu mieszasz poj�cia. Pocieszenie, niebo, strach, wszystko to s� poj�cia, kt�rych si� nauczy�e�, nigdy nie kwestionuj�c ich warto�ci. Jak wida�, czarnym magom uda�o si� ju� nak�oni� ci� do ca�kowitej uleg�o�ci. � Kim s� czarni magowie, don Juanie? Czarni magowie to nasi wsp�bracia. A poniewa� trzymasz z nimi, sam te� jeste� czarnym magiem. Pomy�l przez chwil� � czy mo�esz zboczy� ze �cie�ki, kt�r� dla ciebie wytyczyli? Nie. Twoje my�li i czyny s� na zawsze zamkni�te w ich poj�ciach. To niewolnictwo. Ja za� przynios�em ci wolno��. Wolno�� drogo kosztuje, ale jej cena nie jest wyg�rowana. Tak wi�c l�kaj si� swoich zdobywc�w, swoich mistrz�w. Nie tra� czasu i mocy, a�eby ba� si� mnie. Wiedzia�em, �e ma racj�. Jednak, pomimo �e ca�kowicie si� z nim zgadza�em, zdawa�em sobie r�wnie� spraw� z tego, i� nawyki ca�ego �ycia w nieunikniony spos�b zmusz� mnie do powrotu na star� �cie�k�. Naprawd� czu�em si� jak niewolnik. Po d�ugim milczeniu don Juan zapyta� mnie, czy mam do�� si�y na kolejn� konfrontacj� z wiedz�. � Chcesz powiedzie� � z �m�? � zapyta�em na wp� �artobliwie. Jego cia�o zwin�o si� ze �miechu, jakbym mu w�a�nie opowiedzia� najzabawniejszy na �wiecie dowcip. � Co tak naprawd� masz na my�li, m�wi�c, �e wiedza jest �m�? � zapyta�em. � Nie ma tu �adnego innego znaczenia � odpowiedzia�. � �ma to �ma. My�la�em, �e teraz, po tym wszystkim, co osi�gn��e�, b�dziesz mia� do�� mocy, �eby widzie�. Ty jednak zobaczy�e� cz�owieka, a to nie by�o prawdziwe widzenie. Od pocz�tku mojej nauki don Juan opisywa� koncepcj� �widzenia" jako specjaln� zdolno��, kt�r� mo�na w sobie rozwin��, umo�liwiaj�c� zrozumienie ostatecznej natury rzeczy. Podczas kilku lat naszej znajomo�ci wyrobi�em sobie mniemanie, �e to, co okre�la� jako widzenie, jest intuicyjnym rozumieniem rzeczy, lub te� umiej�tno�ci� natychmiastowego zrozumienia czego�, albo mo�e nawet zdolno�ci� widzenia na wskro� ludzkich interakcji pozwalaj�cego na odkrywanie ukrytych znacze� i motyw�w. � Musz� stwierdzi�, �e dzi� wieczorem, kiedy stan��e� twarz� w twarz z �m�, na wp� patrzy�e�, na wp� widzia�e� � kontynuowa� don Juan. � Chocia� w tym stanie wcale nie by�e� zwyk�ym sob�, ci�gle utrzymywa�e� pe�n� �wiadomo�� umo�liwiaj�c� ci pos�ugiwanie si� swoj� wiedz� o �wiecie. Don Juan przerwa� i spojrza� na mnie. Z pocz�tku nie wiedzia�em, co powiedzie�. � W jaki spos�b pos�ugiwa�em si� swoj� wiedz� o �wiecie? � zapyta�em. � Twoja wiedza o �wiecie powiedzia�a ci, �e w krzakach mo�na znale�� jedynie poluj�ce zwierz�ta albo kryj�cych si� w li�ciach ludzi. Uchwyci�e� si� tej my�li i oczywi�cie musia�e� znale�� jaki� spos�b, �eby dostosowa� do niej �wiat. � Ale ja wcale nie my�la�em, don Juanie. � A wi�c nie nazywajmy tego my�leniem. Jest to raczej ci�g�y nawyk naginania �wiata do naszych my�li. Kiedy do nich nie pasuje, to po prostu go dostosowujemy. O �mach wielko�ci ludzi trudno nawet pomy�le�, dlatego te� dla ciebie to, co siedzia�o w krzakach, musia�o by� cz�owiekiem. To samo by�o z kojotem. O naturze tego spotkania zadecydowa�y twoje stare nawyki. Pomi�dzy tob� a kojotem co� si� wydarzy�o, ale nie by�a to rozmowa. Ja sam mia�em podobny dylemat. M�wi�em ci, �e pewnego razu rozmawia�em z jeleniem, ty rozmawia�e� z kojotem, ale ani ty, ani ja nigdy nie b�dziemy wiedzie�, co si� wtedy naprawd� wydarzy�o. � O czym ty m�wisz, don Juanie? � Kiedy wyja�nienie czarownik�w sta�o si� dla mnie jasne, by�o ju� za p�no, �eby si� dowiedzie�, co zrobi� mi jele�. Powiedzia�em, �e rozmawiali�my, ale tak nie by�o. Stwierdzenie, �e odbyli�my rozmow�, stanowi tylko spos�b uporz�dkowania tego wydarzenia, tak �ebym m�g� o nim opowiada�. Jele� i ja robili�my co�, ale kiedy to si� dzia�o, musia�em, tak samo jak ty, dostosowa� �wiat do moich wyobra�e�. Tak jak i ty, rozmawia�em przez ca�e �ycie, dlatego moje nawyki wzi�y g�r� i przenios�y si� na jelenia. Kiedy jele� podszed� do mnie i zrobi� to, co zrobi�, musia�em odebra� to jako rozmow�. � Czy to jest wyja�nienie czarownik�w? � Nie. To jest moje wyja�nienie dla ciebie. Ale nie pozostaje ono w sprzeczno�ci z wyja�nieniem czarownik�w. Jego wyw�d wprawi� mnie w stan wielkiego intelektualnego podekscytowania. Na chwil� zapomnia�em o grasuj�cej �mie, a nawet o robieniu notatek. Pr�bowa�em nada� inn� form� temu twierdzeniu i tak rozpocz�li�my d�ug� dyskusj� o lustrzanej naturze �wiata. �wiat, wed�ug don Juana, musi odpowiada� swojemu opisowi, innymi s�owy, �w opis sam siebie odzwierciedla. Nast�pnie powiedzia�, �e nauczyli�my si� odnosi� do w�asnego opisu �wiata w kategoriach tego, co nazywa� nawykami. Wprowadzi�em tutaj poj�cie, kt�re uzna�em za szersze � intencjonalno��, czyli w�a�ciwo�� ludzkiej �wiadomo�ci polegaj�ca na odwo�ywaniu si� do jakiego� obiektu staj�cego si� celem. Nasza rozmowa przerodzi�a si� w niezwykle interesuj�c� spekulacj�. W �wietle wyja�nie� don Juana moja rozmowa z kojotem nabra�a nowego znaczenia. Istotnie, mia�em intencj� dialogu, poniewa� nigdy nie pozna�em innej drogi celowego porozumiewania si�. Uda�o mi si� r�wnie� dostosowa� do opisu m�wi�cego, �e do komunikacji dochodzi poprzez dialog, i w taki spos�b opis odzwierciedli� sam siebie. Prze�y�em chwil� uniesienia. Don Juan roze�mia� si� i powiedzia�, �e do�wiadczanie uniesie� pod wp�ywem s��w stanowi kolejny przejaw mojej g�upoty. Zrobi� komiczn� min�, m�wi�c bez wydawania g�osu. � Wszyscy robimy podobne machlojki � stwierdzi� po d�ugiej pauzie. � Jedynym sposobem ich unikni�cia jest nieustanne kroczenie drog� wojownika. Reszta przychodzi sama. � Czym jest reszta, don Juanie? � Wiedz� i moc�. Ludzie wiedzy posiadaj� obie. A jednak �aden z nich nie potrafi�by powiedzie�, w jaki spos�b je osi�gn��, poza tym �e nigdy nie przestawa� post�powa� jak wojownik i w pewnym momencie wszystko si� zmieni�o. Spojrza� na mnie. Zdawa� si� by� niezdecydowany. Potem wsta� i powiedzia�, �e nie mam innego wyj�cia, ni� tylko uda� si� na um�wione spotkanie z wiedz�. Poczu�em dreszcze. Serce zabi�o mi szybciej. Wsta�em. Don Juan obszed� mnie dooko�a, jakby badaj�c moje cia�o z ka�dej strony. Da� mi znak, �ebym usiad� i pisa�. � Je�li za bardzo si� przestraszysz, nie b�dziesz w stanie p�j�� na spotkanie � powiedzia�. � Wojownik musi by� spokojny i opanowany, nigdy nie wolno mu niczego wypuszcza� z r�k. � Naprawd� jestem przera�ony � powiedzia�em. � �ma, czy cokolwiek to jest, grasuje w tych krzakach. � Oczywi�cie, �e tak! � wykrzykn��. � Nie podoba mi si�, �e upierasz si� przy my�leniu, �e to cz�owiek, tak samo jak upiera�e� si�, �e rozmawia�e� z kojotem. Jedna cz�� mnie dok�adnie zrozumia�a, o co mu chodzi, jednak druga nie chcia�a na to przysta� i pomimo wszystkich dowod�w mocno uczepi�a si� rozumu. Powiedzia�em don Juanowi, �e jego wyt�umaczenie nie satysfakcjonuje moich zmys��w, chocia� intelektualnie ca�kowicie si� z nim zgadzam. � Na tym w�a�nie polega pu�apka pos�ugiwania si� s�owami � odrzek� z przekonaniem. � One zawsze sprawiaj�, �e czujemy si� o�wieceni, ale kiedy zwracamy si� ku rzeczywisto�ci, za ka�dym razem nas zawodz�. W ko�cu stajemy twarz� w twarz ze �wiatem tacy sami jak zwykle, nieo�wieceni. Z tego powodu czarownik stara si� wi�cej dzia�a� ni� m�wi�, dzi�ki czemu uzyskuje nowy opis �wiata, w kt�rym m�wienie nie jest tak wa�ne, a nowe czyny maj� nowe odbicia. Don Juan usiad� obok mnie, spojrza� mi w oczy i poprosi�, �ebym opowiedzia�, co naprawd� widzia�em w chaparralu. W tym momencie zwr�ci�em uwag� na charakteryzuj�cy to do�wiadczenie brak konsekwencji. Widzia�em ciemny kszta�t cz�owieka, ale tak�e to, jak ten kszta�t zamienia si� w ptaka. By�em wi�c �wiadkiem rzeczy, kt�rych m�j rozum nie pozwoli�by mi uzna� za mo�liwe. Ale zamiast ca�kowicie odrzuci� rozum, co� we mnie wybra�o takie elementy do�wiadczenia jak wielko�� i zarys ciemnego kszta�tu, zatrzymuj�c je jako racjonalne, za to odrzuci�o inne sk�adniki, takie jak ciemny kszta�t zamieniaj�cy si� w ptaka. Dlatego te� by�em przekonany, �e widzia�em cz�owieka. Don Juan rycza� ze �miechu, kiedy przedstawi�em mu sw�j dylemat. Powiedzia�, �e wcze�niej czy p�niej z pomoc� przyjdzie mi wyja�nienie czarownik�w, a wtedy wszystko stanie si� absolutnie jasne, nie b�d�c ani czym� racjonalnym, ani te� nieracjonalnym. � Teraz mog� ci jedynie zagwarantowa�, �e nie by� to cz�owiek � doda�. Spojrzenie don Juana zacz�o mi odbiera� odwag�. Mimowolnie zadr�a�em. Doprowadzi� do tego, �e poczu�em si� zak�opotany i zdenerwowany. � Szukam znak�w na twoim ciele � wyja�ni�. � Mo�e o tym nie wiesz, ale stoczy�e� niez�� walk� dzi� wieczorem. � Jakich znak�w szukasz? � Nie chodzi mi o fizyczne znaki na ciele, ale o wskaz�wki w twoich �wietlistych w��knach, w obszarach jasno�ci. Jeste�my �wietlistymi istotami i wszystko to, czym jeste�my, wszystko to, co czujemy, widnieje w naszych w��knach. Ludzie maj� w�a�ciw� tylko im jasno��. Dzi�ki temu mo�na odr�ni� ich od innych �ywych istot. � Gdyby� widzia� dzi� wieczorem, zauwa�y�by�, �e kszta�t w krzakach nie by� �yw� �wietlist� istot�. Chcia�em dowiedzie� si� czego� wi�cej, ale po�o�y� mi r�k� na ustach i uciszy�. Potem zbli�y� wargi do mojego ucha i szepn��, �e powinienem spr�bowa� pos�ysze� mi�kki szelest, odg�os delikatnych, st�umionych krok�w �my po suchych li�ciach i ga��ziach le��cych na ziemi. Nie s�ysza�em niczego. Don Juan gwa�townie wsta�, podni�s� latarni� i powiedzia�, �e usi�dziemy na werandzie, przed drzwiami wej�ciowymi. Zamiast wyj�� przez pok�j i frontowe drzwi, poprowadzi� mnie przez tyln� cz�� domu i za nim, tu� przy krzewach. Wyja�ni�, �e to konieczne do zaznaczenia naszej obecno�ci. Zrobili�my p�kole z lewej strony domu. Kroki don Juana by�y bardzo powolne i chwiejne. Dr�a�a mu r�ka, w kt�rej ni�s� lamp�. Zapyta�em go, czy mu co� dolega. Mrugn�� do mnie i wyszepta�, �e grasuj�ca w pobli�u wielka �ma um�wi�a si� z m�odzie�cem, a powolny ch�d s�abowitego starego cz�owieka wyra�nie wskazuje jej na tego, z kim jest um�wiona. Kiedy w ko�cu znale�li�my si� przed frontem, don Juan powiesi� lamp� na belce i poleci� mi usi��� tak, bym opiera� si� plecami o �cian�. Sam usadowi� si� po mojej prawej stronie. � Posiedzimy sobie tutaj � powiedzia�. � B�dziesz pisa� i rozmawia� ze mn� tak jak zwykle. �ma, kt�ra sk�ania si� dzisiaj ku tobie, jest w pobli�u, w krzakach. Za chwil� podejdzie, �eby na ciebie popatrze�. Dlatego zawiesi�em lamp� na belce tu� nad tob�. �wiat�o doprowadzi j� do ciebie. Kiedy podejdzie do skraju krzak�w, zawo�a ci�. To bardzo specyficzny d�wi�k. Sam ten d�wi�k mo�e ci pom�c. � Co to za d�wi�k, don Juanie? � To pie��. Nawiedzaj�cy g�os wydawany przez �m�. Normalnie nie mo�na go us�ysze�, ale ta �ma siedz�ca w krzakach jest rzadk� �m�. Wyra�nie us�yszysz Jej wo�anie, a je�li jeste� nieskazitelny, zostanie ono z tob� do ko�ca �ycia. � W czym mi to pomo�e? � Dzisiejszej nocy postarasz si� doko�czy� to, co kiedy� zacz��e�. Widzenie wydarza si� tylko wtedy, kiedy wojownik potrafi zatrzyma� wewn�trzny dialog. Dzisiaj, tam na pustyni na �yczenie zatrzyma�e� swoj� wewn�trzn� rozmow�. I widzia�e�. To, co widzia�e�, nie by�o przejrzyste. My�la�e�, �e to cz�owiek. Ja m�wi�, �e by�a to �ma. �aden z nas nie ma racji, poniewa� musimy m�wi�. Ja jednak mam przewag�, poniewa� widz� lepiej od ciebie i znam wyja�nienie czarownik�w. Dlatego wiem, chocia� nie ca�kiem dok�adnie, �e kszta�t, kt�ry widzia�e� dzi� wieczorem, by� �m�. A teraz b�dziesz siedzia� w ciszy, odrzucaj�c my�li, i pozwolisz znowu przyj�� ma�ej �mie. Ledwie mog�em notowa�. Don Juan roze�mia� si�. Nalega�, �ebym pisa�, jakby mi nic nie przeszkadza�o. Po�o�y� d�o� na moim ramieniu i powiedzia�, �e pisanie jest najlepsz� tarcz� ochronn�, jak� posiadam. � Nigdy nie rozmawiali�my o �mach � ci�gn��. � A� do dzi� nie by�o ku temu okazji. Jak ju� wiesz, twojemu duchowi brakowa�o r�wnowagi. �eby temu przeciwdzia�a�, nauczy�em ci� �cie�ki wojownika. Wst�puje on na t� drog� z przekonaniem, �e nie posiada r�wnowagi duchowej. Po czym w pe�ni �wiadomie, ca�kowicie panuj�c nad swoim �yciem, ale bez po�piechu czy przymusu, robi wszystko, co tylko mo�e, aby j� uzyska�. W twoim przypadku, tak jak i wszystkich innych ludzi, stan ten wynika� z sumy wykonanych przez ciebie dzia�a�. Ale teraz tw�j duch zdaje si� na tyle zr�wnowa�ony, �e mo�emy porozmawia� o �mach. � Sk�d wiesz, �e to w�a�ciwy moment na rozmow� o �mach? � Kiedy przyjecha�e�, zobaczy�em jedn� w pobli�u. Po raz pierwszy by�a przyjacielsko nastawiona i przyst�pna. Widzia�em j� wcze�niej w g�rach, przy domu don Genaro, ale wtedy pojawi�a si� w bardzo gro�nej postaci odzwierciedlaj�cej tw�j brak uporz�dkowania. W tym momencie us�ysza�em dziwny d�wi�k. Brzmia� jak przyt�umiony trzask ocieraj�cych si� o siebie ga��zi albo jak s�yszany z oddali warkot ma�ego motoru. Zmienia� wysoko�� tonu, jak w muzyce, tworz�c dziwny rytm. Potem usta�. � To by�a ona � powiedzia� don Juan. � Mo�e zauwa�y�e�, �e chocia� �wiat�o lampy jest wystarczaj�co jasne, �eby przyci�gn�� �my, to jednak ani jedna ko�o niej nie lata? Nie zwr�ci�em na to uwagi, ale kiedy don Juan mi to u�wiadomi�, zauwa�y�em r�wnie� niewiarygodn� cisz� panuj�c� na pustyni wok� domu. � Nie denerwuj si� � powiedzia� spokojnie. � Na �wiecie nie ma takiej rzeczy, za kt�r� wojownik nie m�g�by by� odpowiedzialny. Widzisz, on z g�ry uwa�a si� za martwego, nie ma wi�c nic do stracenia. Najgorsze ju� mu si� przydarzy�o, zachowuje wi�c trze�wo�� i spok�j. Os�dzaj�c go po czynach czy po s�owach, nikt by go nigdy nie podejrzewa�, �e by� �wiadkiem wszystkiego. S�owa don Juana, a przede wszystkim jego nastr�j, podzia�a�y na mnie koj�co. Powiedzia�em mu, �e w codziennym �yciu pozby�em si� obsesyjnego strachu, kt�ry mnie dawniej n�ka�, ale na sam� my�l o tym, co mo�e by� tam, w ciemno�ciach, moje cia�o opanowuj� ze strachu konwulsje. � Tam jest tylko wiedza � powiedzia� rzeczowo. � Wiedza jest przera�aj�ca, to prawda. Ale je�li wojownik zaakceptuje przera�aj�c� natur� wiedzy, to r�wnocze�nie usunie jej groz�. Dziwny, trzaskaj�cy d�wi�k powt�rzy� si�. Zdawa� si� bli�szy i g�o�niejszy. S�ucha�em uwa�nie. Im bardziej zwraca�em na niego uwag�, tym trudniej by�o mi okre�li� jego natur�. Nie przypomina� g�osu ptaka ani zwierz�cia l�dowego. Char