5684

Szczegóły
Tytuł 5684
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5684 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5684 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5684 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Miros�aw �u�awski Opowie�ci Mojej �ony M�odzie�owa Agencja Wydawnicza 1987 Projekt ok�adki: Maciej Buszewicz Redaktor: Lech Isakiewicz Redaktor techniczny: Halina Zadrowska Korekta: Maria Czempi�ska fe\t (.np\right h> Muoslaw �u�awski, Warszawa 1972 ISBN 83-203-2721-0 Bilet Zastanawiali�my si� nad rol� nonsensu w �yciu cz�owieka i wtedy moja �ona powiedzia�a: - Nonsens wcale nie jest takim nonsensem, jakby si� zdawa�o. Je�li si� bli�ej przypatrze�, to nonsens jest prawie zawsze nieuniknionym wynikiem dzia�ania okoliczno�ci pe�nych sensu i rezultatem-ca�kowicie uzasadnionym. Zaprotestowali�my. Ka�dy wie, �e nonsens to co�, co nie ma sensu. Moja �ona u�miechn�a si� tylko. Tak u�miechaj� si� ludzie pe�ni tajemnej wiedzy o rzeczach, o kt�rych inni nie maj� poj�cia. Moja �ona zna si� na zio�ach, kwiatach, dzieciach i snach, co mnie zawsze troch� przera�a. - Pos�uchajcie - powiedzia�a. - Chc� wam opowiedzie� zdarzenie, kt�re wydarzy�o si� bardzo dawno, kiedy mnie jeszcze na �wiecie nie by�o, ale kt�re przez to wcale nie jest nieprawdziwe. Pozwoli warn to zrozumie� g��boki sens nonsensu. Chcecie, �ebym je opowiedzia�a? - Chcemy - powiedzieli�my ch�rem, bo i tak nie by�o nic innego do zrobienia tego deszczowego przedpo�udnia. Pada�o ju� drugi dzie� i zapowiada�o si� na dobr� trzydni�wk�, mieli�my wi�c przed sob� mas� czasu do zabicia. Moja �ona jest pe�na moralnych tradycji rodzinnych, si�gaj�cych do si�dmego pokolenia, nie wiem, sk�d w niej si� to bierze, ale wiem, �e tak jest, wi�c by�em pewien, �e zaraz zaczerpnie z nich, jak ze studni. Tak te� si� sta�o. Co nie jest wcale dowodem na to, �e j� znam dobrze, lecz raczej, �e nie znam jej wcale. C� bowiem z tego, �e wiem, co za chwil� powie albo uczyni, skoro nie wiem, sk�d si� w niej bierze to, co w niej jest. - Moja babka - m�wi�a moja �ona - by�a za m�odu nauczycielk� i uczy�a we wsi, kt�ra nazywa�a si� Czyszki. Ale mieszka�a w mie�cie i codziennie doje�d�a�a do tych Czyszek poci�giem. By� to taki poci�g, kt�ry wl�k� si� niemi�osiernie, wi�c podr� w ka�d� stron� trwa�a prawie dwie godziny, cho� z miasta nie by�o wcale daleko do tych Czyszek. Moja babka musia�a wi�c wstawa� codziennie o pi�tej rano, a kiedy wraca�a, by� ju� wiecz�r i by�a taka zm�czona, �e poza po�o�eniem si� spa� nic jej nie by�o w g�owie. Mojej babce grozi�o wi�c staropanie�stwo, co by�oby zreszt� rzecz� zupe�nie normaln�, zwa�ywszy na tryb �ycia, jaki prowadzi�a, i okoliczno��, �e by�a jedyn� nauczycielk� ucz�c� w tej wiejskiej szkole. Ale moja babka lubi�a czyta� do poduszki romanse i taka perspektywa wcale si� jej nie u�miecha�a. Naczytawszy si� romans�w, marzy�a wi�c w poci�gu o kr�lewiczu z bajki. Ale do poci�gu wsiadali zawsze ci sami ludzie, kt�rzy w niczym nie przypominali kr�lewicza z bajki, tylko pachnieli kie�bas� i czosnkiem, capem albo piwem. Moja babka mia�a bardzo wra�liwe powonienie, odziedziczy�am to po niej. tote� cierpia�a niewymownie. Prosz� zwa�y�, �e poci�g by� praktycznie jedynym miejscem, gdzie - przynajmniej teoretycznie - mia�a szans� spotkania m�czyzny ze swoich marze�. Je�li kogo� z pa�stwa razi powy�sze u�ycie przymiotnik�w, to niech b�dzie �askaw pami�ta�, �e przez ca�y czas chodzi mi wy��cznie o wykazanie zgodno�ci teorii z praktyk�. Moja �ona przerwa�a, zapali�apapierosa, z tych najd�u�szych, strzepn�a popi�, kt�ry jeszcze nie zd��y� si� uformowa�, i- ci�gn�a dalej: - No i oczywi�cie kr�lewicz si� zjawi�, bo inaczej nie mia�abym o czym opowiada�. By� to. m�ody, elegancki i bardzo przystojny m�czyzna, mia� bia�� chusteczk� w kieszonce i pachnia� przyjemnie lawend�. Musia� mie� jeszcze zakr�cone w g�r� w�siki, lask�, r�kawiczki, sztywny, wyk�adany ko�nierzyk, getry i melonik. Wyobra�am sobie, �e tak w�a�nie wygl�da� w owych czasach typowy kr�lewicz z bajki. Wydali�my zgodny pomruk potakiwania, po czym moja �ona ci�gn�a dalej: - �w m�ody cz�owiek wszed� do przedzia�u, w kt�rym siedzia�a tylko moja babka, uchyli� grzecznie melonika, spyta� "czy pani pozwoli?" i nie czekaj�c na odpowied� zaj�� miejsce naprzeciw mojej babki, przy oknie. babka spojrza�a na niego i poczu�a, �e nagle robi jej si� gor�co, potem zimno, �e oblewa si� na przemian rumie�cem i blado�ci�, �e pragn�aby si� pod ziemi� zapa��, a r�wnocze�nie nie zamieni�aby miejsca w tym przedziale na �adne miejsce na �wiecie, �e umar�aby, gdyby ten 7 cz�owiek dotkn�� jej r�ki lub zwr�ci� si� do niej jakim� s�owem, �e umar�aby te�, gdyby tego nie uczyni�, jednym s�owem, moja babka zdradza�a kliniczne objawy mi�o�ci od pierwszego wejrzenia, "un coup de foudre", ten albo �aden. M�odzieniec zachowa� si� dyskretnie, ale te� gapi� si� w ni� jak sroka w ko�� i wida� by�o, �e tak�e opu�ci�a go wszelka pewno�� siebie i towarzyska swoboda, kt�re to cechy niew�tpliwie dotychczas przejawia�. Babka moja, kiedy j� pozna�am, mia�a ci�gle jeszcze bardzo pi�kne w�osy i oczy, wi�c wtedy w poci�gu musia�a mie� jeszcze pi�kniejsze. Moja �ona przerwa�a i zamy�li�a si� na chwil�, a my wszyscy widzieli�my w duszy ten przedzia�, oboje m�odych, poci�g pe�en niegdysiejszych ludzi, jad�cych w czasach, kt�re ju� min�y. - Siedzieli tak i milczeli, niezdolni do przedsi�wzi�cia czegokolwiek, bo od razu wytworzy�a si� mi�dzy nimi ta napi�ta sytuacja, kt�ra powstaje wtedy, kiedy dwoje ludzi zbyt mocno my�li o tym samym. Poci�g jecha� i czas mija�, moja babka pomy�la�a z przestrachem, �e ta podr� do Czyszek trwa tak kr�ciutko, cho� dotychczas wydawa�o si� jej zawsze, �e trwa okropnie d�ugo, po raz pierwszy zda�a sobie spraw�, �e poci�g poruszaj�c si� niezdarnie w przestrzenii porusza si� b�yskawicznie w czasie, w tym jednym czasie, kt�ry jest jej dany jeden jedyny raz i pewnie ju� nigdy wi�cej. Zebra�a w sobie ca�� odwag�, jak� daje rozpacz, i zapyta�a: "Przepraszam pana, kt�ra godzina?" M�czyzna si�gn�� do kieszonki w kamizelce, wydoby� z niej zegarek na z�otym �a�cuszku, nacisn�� spr�yn� uruchamiaj�c� wieczko .i powiedzia�: "Wp� do si�dmej, prosz� �askawej pani". "Dzi�kuj� panu" - powiedzia�a moja babka. O�mielony zapyta�, czy ona jedzie daleko? Serce w niej zatrzepota�o, wi�c powiedzia�a, �e daleko. Wtedy on powiedzia�, �e wysiada na najbli�szej stacji, a moja babka spojrza�a na niego z takim b�aganiem, �e musia� co� wreszcie zrozumie�, bo zacz�� nagle m�wi� bardzo szybko, �e tak mu by�o mi�o, �e chcia�by jej pos�a� kartk� na pami�tk� .tej wsp�lnej podr�y, czy "nie gniewa�aby si�, gdyby j� poprosi� o adres, bez adresu nie m�g�by jej wys�a� kartki z podzi�kowaniem za dotrzymanie towarzystwa. Moja babka poda�a mu adres. Nie mia� przy sobie notesu i zapisa� go starannie na bilecie kolejowym. Babce ze szcz�cia serce wali�o coraz mocniej. Wiedzia�a, �e ju� si� nie zgubi�, �e potrafi j� odnale��, �e przynajmniej napisze. Czu�a, �e ze wszystkich m�czyzn na �wiecie ten jeden jest jej przeznaczony. Wiedzia�a, �e si� nie myli, �e nie mo�e si� myli�. Patrzy�a za nim ju� jawnie zakochanymi oczyma, kiedy wysiada� z wagonu i udawa� si� w stron� stacji. Patrzy�a za nim ju� z t�sknot� i wtedy zobaczy�a, �e odwraca si�, dostrzega j�, uchyla melonika, rzuca jej gor�ce spojrzenie, a r�wnocze�nie si�ga w roztargnieniu do kieszonki kamizelki i oddaje bilet kontrolerowi u wyj�cia. Jedyny znak rozpoznawczy, po kt�rym m�g� j� odnale��! Moja �ona przerwa�a i wygl�da�o na to, �e na tym si� sko�czy jej opowie��. - Ale - spytali�my - co to ma do sprawy nonsensu? - Jak to? - zapyta�a moja �ona. - Jak to co? Przecie� to wszystko jest na poz�r nonsensem, a naprawd� ma zupe�ny sens. To by� nonsens, �e moja babka widzia�a w nim kr�lewicza z bajki i zakocha�a si� od pierwszego wejrzenia. To by� nonsens, �e w pierwszym jako tako wygl�daj�cym podr�nym ulokowa�a swe nadzieje. To by� nonsens, �e on odda� bilet, na kt�rym zapisa� jej adres. Ca�a ta historia jest jednym nonsensem. A jednak... Podesz�a do p�ek i wzi�a z jednej z nich album ze starymi fotografiami. - Popatrzcie - powiedzia�a - to ten m�odzieniec z poci�gu. Pokaza�a nam fotografi� starego, �ysego pana o poczciwym wygl�dzie. - To on w�a�nie by� moim dziadkiem - powiedzia�a moja �ona. - Ale to ju� jest zupe�nie inna historia. Mo�e kiedy� j� wam opowiem. Topka soli albo g�owa cukru Przebierali�my uzbierane rano grzyby. Jedne przeznaczone by� mia�y na marynaty, inne do suszenia. I wtedy kto� wspomnia� dawne czasy, kiedy gospodarstwo domowe nie by�o tym, czym jest dzisiaj, tylko ca�� fabryk�, w kt�rej wyrabia�o si� mas� r�nych konfitur, powide�, sok�w, suszonych �liwek nawleczonych na patyczki i posypanych kminkiem, kandyzowanych gruszek i sma�onych w cukrze og�rk�w. Wi�c zacz�li�my si� licytowa� jedno przez drugie, ka�dy stara� si� dorzuci� do tej litanii co�, czego jeszcze nie by�o, wreszcie kto� przypomnia�, �e do tych cel�w kupowa�o si� w�wczas cukier w postaci wielkiego sto�ka, co nazywa�o si� g�ow� cukru. Tak si� m�wi�o: "przynie� mi g�ow� cukru". M�wi�o si� te�: "prosz� o topk� soli", bo i s�l kuchenna by�a pakowana w sto�kowate, papierowe woreczki. - Nie m�wcie o g�owach cukru ani o topkach soli - powiedzia�a wtedy moja �ona - bo to mi przypomina pewnego m�odego cz�owieka, kt�rego widok wzbudzi� we mnie uczucie lito�ci. Jeszcze teraz dreszcz mnie przenika, 11 kiedy przez to wasze gadanie musz� my�le� o tym okropnym przypadku. Przebieranie grzyb�w zapowiada�o si� jeszcze na d�ugo, bo zbi�r tego dnia by� udany, wi�c pocz�li�my si� domaga�, �eby opowiedzia�a. Moja �ona przygotowa�a ig�y i nici do nawlekania pokrajanych grzyb�w i zacz�a tak: - By�o to ju� dawno, jeszcze wtedy, kiedy mieszkali�my w Pary�u. Mieli�my wielu znajomych i bywali�my cz�sto, nie tak jak dzi�, ale najbardziej lubili�my chodzi� w niedziel� do znajomego etnologa w Pa�acu Chaillot, u kt�rego zawsze spotka� mo�na by�o bardzo ciekawych ludzi. Ten etnolog z niewiadomych powod�w niezmiernie lubi� mojego m�a, kt�ry, jak wiadomo, odznacza si� brakiem jakichkolwiek zalet towarzyskich. Mrukn��em co� protestuj�cego, ale moja �ona machn�a tylko r�k� i ci�gn�a dalej: - Ot� ten etnolog prowadzi� dom otwarty dla ka�dego, kto mia� ochot� przyj��, w ka�d� niedziel� od czwartej do sz�stej. Z tarasu jego mieszkania mia�o si� bardzo pi�kny widok na Pary�. Ale tym widokiem mo�na si� by�o syci� tylko wtedy, kiedy si� przysz�o przed innymi go��mi, bo p�niej patrzy�o si� ju� tylko na rozmaitych ludzi, kt�rych widok by� jeszcze ciekawszy. Je�li o mnie chodzi, to ludzie s� ciekawsi od wszelkich widok�w, krajobraz�w i przedmiot�w. - Zgadza si� - powiedzia�em. - W Taorminie ca�y czas patrzy�a� na jakiego� karze�ka zamiast na Etn�. - Karze�ek mia� trzydzie�ci osiem centymetr�w wzrostu, a Etn� ju� widzia�am przedtem na obrazku - powiedzia�a moja �ona i m�wi�a dalej: - Pewnej niedzieli zastali�my tam m�odzie�ca, kt�ry natychmiast zwr�ci� moj� uwag� do tego stopnia, �e ju� do ko�ca wieczoru nie by�am w stanie zainteresowa� si� nikim innym. M�odzieniec �w by� smuk�y, dobrze ubrany i wyra�a� si� inteligentnie, o wszystkim, na co tylko rozmowa schodzi�a. Ale nie to przyku�o moj� uwag�, bo m�odzie�c�w zgrabnych, eleganckich i wymownych spotka�am ju� wielu, a �adnemu z nich nie zgodzi�abym si� odda� za �on� w�asnej c�rki, gdybym j� mia�a. To, co przyku�o moj� uwag�, to by�a jego g�owa, kt�ra mia�a kszta�t topki soli albo, je�li wolicie, g�owy cukru. By�a wysoka, idealnie sto�kowata i zako�czona szpicem, na kt�rym ros�a ma�a k�pka w�os�w. Nigdy nie widzia�am niczego podobnego i nawet nie przypuszcza�am, �e kto� mo�e mie� podobn� g�ow�. G�owy ludzkie s� r�ne, okr�g�e, owalne, jajowate, kwadratowe, prostok�tne, romboidalne, p�askie, spiczaste, ale �eby g�owa ludzka przypomina�a do z�udzenia g�ow� cukru albo topk� soli! Tego si� doprawdy nie spodziewa�am. Moja �ona przerwa�a, uchyli�a okular�w i spojrza�a po nas, jakby chcia�a sprawdzi�, czy podzielamy jej zdumienie. Ogl�dziny musia�y wypa�� pomy�lnie, bo zaraz ci�gn�a dalej: - Z rozmowy prowadzonej z m�odzie�cem niewiele si�-zdo�a�am dowiedzie� poza okoliczno�ci�, �e jest kawalerem i ma niejakie trudno�ci w znalezieniu partnerki. Domy�la�am 13 si�, �e to przez t� g�ow�, ale nie mog�am go przecie� zapyta�, sk�d, na lito�� bosk�, wzi�� tak� g�ow�, cho� umiera�am z ciekawo�ci. Postanowi�am jednak nie odej�� dop�ty, dop�ki nie rozwi��� tej zagadki, i kiedy ju� wszyscy go�cie poszli, zagadn�am naszego gospodarza. Usiad� ze mn� na kozetce i oto co mi opowiedzia�: M�odzieniec o g�owie w kszta�cie topki soli by� synem jego przyjaciela, te� etnologa, zmar�ego przed kilku laty na japo�skie zapalenie m�zgu, kt�rego si� nabawi� na Borneo. W latach trzydziestych nasz gospodarz odby� z przyjacielem oraz jego �on�, te� etnografk�, d�ug� wypraw� w g�rne dorzecze Amazonki. Nieszcz�liwe okoliczno�ci sprawi�y, �e wyprawa nie zako�czy�a si� w przewidywanym terminie i tak si� sta�o, �e �ona przyjaciela naszego gospodarza zamiast w dobrej klinice, zacz�a rodzi� w obozowisku w d�ungli. M�czy�ni, jak zwykle w takich wypadkach, stracili g�owy i zdawa�o im si�, �e kobieta umiera. Wsiedli obaj w ��d� i powios�owali ciemn� noc� po felczera, kt�ry leczy� trachom� w do�� odleg�ej osadzie. Rodz�c� zostawili pod opiek� dw�ch s�u��cych Indian, kt�rych po jakim� czasie krzyki kobiety przej�y takim strachem, �e pobiegli do najbli�szej osady i sprowadzili ca�� gromad� starych Indianek. Pani etnografowej urodzi� si� szcz�liwie zdrowy ch�opak, ale zanim obaj profesorowie wr�cili z felczerem, Indianki ze szczepu Karaja zd��y�y miejscowym zwyczajem wyklepa� deszczu�kami g�ow� noworodka w kszta�t topki soli albo, je�li wolicie, g�owy cukru i utrwali� j� przy pomocy za�o�enia �upek. Moja �ona przerwa�a i tym razem nawet nie sprawdza�a, czy opowiadanie wywar�o na nas wra�enie, jakiego oczekiwa�a. Milczeli�my, bo dla ka�dego z nas ten m�odzieniec o dziwnej czaszce wy�ania� si� z otch�ani czasu i mrocznych g��bin sprzed cywilizacji. �y� gdzie� w�r�d nas. ale przychodzi� z bardzo daleka. - Zwa�cie - powiedzia�a moja �ona - �e m�odzieniec o czaszce w kszta�cie topki soli by�by idea�em m�skiej urody, gdyby zosta� po�r�d plemienia, kt�rego kobiety przyj�y go od rodz�cej. Stare Indianki bardzo by�y zadowolone ze swego dzie�a. Prawdopodobnie zachowuj�c tak� g�ow�, jak� mu da� Pan B�g, nie m�g�by znale�� �ony w tym plemieniu, kt�re zreszt� wygin�o, zdaje si�, na osp�, wskutek czego ten m�odzieniec zosta� by� mo�e jedynym na �wiecie nosicielem g�owy wyklepanej deszczu�kami w kszta�t topki soli i ca�y jego dylemat pochodzi tylko st�d, �e stale znajdowa� si� w nieodpowiednim czasie i nieodpowiednim miejscu. Ale uczeni twierdz�, �e w�a�nie to pomieszanie czas�w jest bezcenne, bo pozwala na dochodzenie, przez badanie pierwotnych mit�w, do zrozumienia, jak funkcjonuje umys� wsp�czesnego cz�owieka, i w�a�nie istnienie tych pierwotnych Indian pozwala bada� struktury umys�u ludzkiego i st�d w�a�nie bierze si� ten ca�y strukturalizm, o kt�rym tyle si� teraz pisze, a kt�ry wywodzi si� z bada� nad powstaniem cywilizacji, od surowego do gotowanego, od miodu do tytoniu, jednym s�owem od natury do kultury. W takim razie ci Indianie byli ju� na etapie kultury, jako �e starali si� zmieni� kszta�t g�owy, jakim cz�owieka obdarzy�a natura, a kt�ry by� mo�e wcale nie jest taki doskona�y, jak nam si� wydaje. 15 Dlatego ta historia jest o wiele bardziej pouczaj�ca, ni� mo�na by s�dzi�. - No, a potem? - zapyta�a kt�ra� z pa�. - Widywa�a� go jeszcze potem? - Tak jest - powiedzia�a moja �ona - bo by� to bardzo mi�y i udany ch�opiec, zrobi� doktorat z fizyki nuklearnej. W ko�cu znalaz�am mu �on�. Wpi�a ig�� w fartuszek. - Ale to ju� zupe�nie inna historia. Sko�czyli�my na dzi� z grzybkami. Mo�e j� wam kiedy� opowiem. Zbieg okoliczno�ci M�wili�my o zbiegu okoliczno�ci w �wietle �wiatopogl�du naukowego i wtedy moja �ona powiedzia�a: - By�am �wiadkiem wielu szczeg�lnych zbieg�w okoliczno�ci, ale nie tego, o kt�rym chc� wam opowiedzie�. Waham si� nawet, czy to uczyni�, bo wszystko, o czym wam opowiadam, wydarzy�o si� naprawd�, nie zmy�lam nigdy niczego, a to zdarzenie jest tak nieprawdopodobne, �e mogliby�cie nie uwierzy�, i� wydarzy�o si� naprawd�. Ale wszyscy chcieli us�ysze� o tym wydarzeniu, wi�c moja �ona przerwa�a stawianie pasjansa, kt�ry nie wychodzi jej nigdy, i zacz�a tak: - Jest to w�a�ciwie dalszy ci�g historii, kt�r� wam kiedy� opowiada�am. Pami�tacie, jak moja babka pozna�a w poci�gu mojego dziadka i jak si� rozstali bez nadziei na to, �e spotkaj� si� jeszcze kiedykolwiek? No wi�c w�a�nie! Teraz sobie przypominam, �e nawet wam obiecywa�am opowiedzie�, co by�o potem. Wszyscy przytakn�li, wi�c moja �ona m�wi�adalej: - Ot� m�j dziadek je�dzi� cz�sto do r�nych miast i miasteczek Namiestnictwa, w zwi�zanymi z funkcjami 17 praktykanta s�dowego, jakie w�wczas sprawowa�. Pewnego- dnia wypad�o mu wybra� si� do Sambora nocnym , poci�giem. Tak ju� si� skrada, �e poci�g odgrywa� wa�n� ! rol� w �a�cuchu przyczyn i skutk�w, jakie z�o�y�y si� na to, �e m�j dziadek i moja babka poznali si� i pobrali, a co za tym idzie, �e ja jestem na �wiecie, a w ka�dym razie, �e jestem taka, jaka jestem, co ma dla mnie zasadnicze znaczenie, bo za �adne skarby na �wiecie nie chcia�abym by� inna, ni� jestem. My�l�, �e nie by�o to przypadkiem, bo kolej �elazna w�a�nie wtedy zaczyna�a odgrywa� wa�n� rol� w �yciu naszego kraju, zar�wno spo�ecznym, jak poszczeg�lnych ludzi. Dziadek m�j by� m�odzie�cem nie tylko przystojnym i wytwornym, lecz r�wnie� towarzyskim i weso�ym. S�ysza�am, jak moja babka mawia�a o nim z pob�a�aniem, �e jak ka�dy m�czyzna lubi sobie poci�gn��. - Owego wieczora musia� wi�c sobie poci�gn�� w mi�ym towarzystwie, bo kiedy tylko wsiad� do poci�gu, poczu� senno��. Podr�nych by�o niewielu, wi�c kto tylko mia� ochot�, uk�ada� si� wygodnie z p�aszczem pod g�ow�. M�j dziadek uczyni� to samo, ale pami�taj�c, �e ma sen twardy, zw�aszcza nad ranem, da� "re�skiego" konduktorowi, prosz�c, by obudzi� go w Samborze, M�j dziadek, mimo m�odego wieku, zna� ju� siebie do�� dobrze, wi�c uprzedzi� konduktora, �e b�dzie mu si� opiera�, �e b�dzie si� z nim bi�, �e b�dzie mu wymy�la�, a nawet grozi�, �e b�dzie go b�aga� i zaklina�, bo sen ma taki twardy, ale �eby konduktor nic sobie z tego nie robi�, tylko wyrzuci� go wraz z walizeczk� na peron, skoro tylko poci�g zatrzyma si� w Samborze. Konduktor wzi�� "re�skiego" i przyrzek� zrobi�, jak m�j dziadek sobie �yczy�. M�j dziadek u�o�y� si� wi�c z czystym sumieniem jak najwygodniej i natychmiast zasn��. Kiedy si� przebudzi�, poci�g sta� sobie najspokojniej na dworcu w Przemy�lu, co oznacza�o, �e m�j dziadek przespa� ca�� noc i nie wysiad� w Samborze. Na widok mojego dziadka konduktor nie posiad� si� ze zdumienia: "No, popatrz pan - powiedzia� - a on tak mnie prosi�, tak mnie zaklina�, tak mi si� opiera�, �ebym go nie wyrzuca� z poci�gu! Bi� si� ze mn�, wymy�la� mi, grozi�, �e mnie zniszczy, a ja nic, tylko spokojnie tak, jak pan sobie �yczy�!" Moja �ona przerwa�a, bo nale�a�a jej si� ma�a chwila odpoczynku, a my wszyscy my�leli�my nie o jej dziadku, tylko o tym jegomo�ciu, kt�rego konduktor wyrzuci� si�� w �rodku nocy z poci�gu na stacji w Samborze i o kt�rym nigdy si� ju� niczego nie dowiemy. - No c� - m�wi�a dalej moja �ona. - Co si� sta�o, to si� sta�o i m�j dziadek musia� pozosta� w Przemy�lu do najbli�szego poci�gu do Sambora. Prosz� pami�ta�, �e w owych czasach poci�gi nie chodzi�y tak cz�sto, jak obecnie, i �e taka pomy�ka oznacza�a najcz�ciej strat� ca�ego dnia. Ale m�j dziadek odznacza� si� od najm�odszych lat poczuciem humoru, tote� przyj�� t� ca�� spraw� o wiele l�ej, ni� mo�na by przypuszcza�. Skoro ju� znalaz� si� wbrew swej woli w Przemy�lu, postanowi� wykorzysta� ten przypadek w spos�b jak najprzyjemniejszy. Zostawi� walizk� w przechowalni i uda� si� na miasto. Przemy�l by� zawsze miastem 19 biskupim i garnizonowym, a w owych czasach by� bardziej biskupi i garnizonowy ni� kiedykolwiek. Spotyka�o si� w nim przede wszystkim osoby umundurowane w najrozmaitszy spos�b: �o�nierzy i oficer�w, kawalerzyst�w z Zasania i artylerzyst�w z fort�w, urz�dnik�w i student�w, ksi�y i seminarzyst�w, zakonnice i pensjonarki. By�a w�a�nie niedziela i wsz�dzie mo�na by�o zobaczy� umundurowane oddzia�y wymienionych kategorii, maszeruj�ce do ko�cio�a lub z ko�cio�a. Je�li kto� z was by� kiedy w Przemy�lu, musia� zauwa�y� niezwyk�� malowniczo�� tego miasta. M�j dziadek te� nie by� oboj�tny na jego pi�kno i chodzi� w g�r� i w d�, od Sanu do Zamku i z powrotem tak d�ugo, a� si� zm�czy�. Wtedy przysiad� na �aweczce w parku, nie opodal miejsca, gdzie gimnazjali�ci w mundurkach grali w kiczki. M�j dziadek by� w latach szkolnych wybornym graczem w kiczki, wi�c wkr�tce nie wytrzyma� i dopiero pokaza� gimnazjalistom, jak si� gra w kiczki. Wygrywa� wszystkie partie. - Potem dziadek poszed� na piwo, bo by� bardzo spragniony, i wypi� go dosy� du�o. Wkr�tce poczu�, �e samotno�� zaczyna mu ci��y�, i zapragn�� �ycia towarzyskiego. Ruszy� wi�c przed siebie w nadziei, �e mo�e spotka kogo� znajomego albo kogo�, z kim b�dzie m�g� si� zaznajomi�. Po�udnie min�o i na ulicach nie by�o ju� maszeruj�cych oddzia��w przybranych w r�ne mundury, za to pe�no by�o przechadzaj�cych si� ze sob� par, w mundurach lub bez. Ale dziadek m�j nadaremnie wypatrywa� w�r�d nich kogo� znajomego, jako �e nikogo w Przemy�lu nie zna�. Czu� si�- coraz samotniej, zw�aszcza �e do poci�gu niia� jeszcze du�o czasu. Dla cz�owieka m�odego, weso�ego i z natury towarzyskiego taka samotno�� jest najgorsz� rzecz�, jak� sobie w og�le mo�na wyobrazi�. W dodatku niebawem zacz�o si� zmierzcha�, co ju� samo przez si� pot�guje uczucie osamotnienia, zw�aszcza u ludzi wra�liwych na zmiany pogody, p�r roku i dnia. Na ulicy pojawi� si� str� miejski i zacz�� zapala� gazowe latarnie, jedn� po drugiej, a za oknami mieszka� pocz�y rozb�yskiwa� lampy naftowe, co tworzy�o atmosfer� intymno�ci i ciep�a, nie znan� w naszych mieszkaniach, o�wietlanych elektryczno�ci�. Dziadek m�j nie r�ni� si� niczym od og�u m�czyzn, kt�rzy, jak wiadomo, kiedy chodz� samotnie po ulicach i zagl�daj� do wn�trza mieszka�, chcieliby mie� te� takie ciep�e mieszkanko z �on� i lamp� w �rodku, a kiedy ju� je maj�, my�l� tylko o tym, jak znale�� si� zn�w samotnie na ulicy. Zgodnie tedy z prawami swego wieku, stanu i p�ci dziadek m�j zat�skni� za �yciow� stabilizacj� i rodzinnym ciep�em. Nie trwa�o to wprawdzie d�ugo, ale mimo to warte jest odnotowania, oznacza bowiem, �e dziadek m�j miewa� chwile s�abo�ci, kt�rych moja babka niew�tpliwie nie omieszka�a wykorzysta�, skoro w ko�cu si� pobrali i mieli du�o dzieci, mimo �e na co dzie� dziadek m�j przyrzeka� sobie niez�omnie dochowa� wierno�ci kawalerskiemu stanowi. Ale nie mog�o tak by�, bo kobiety, w odr�nieniu od m�czyzn, s� uparte, wytrwa�e i wiedz�, czego chc�. Teraz �ona przerwa�a i powiod�a spojrzeniem po m�skiej cz�ci towarzystwa, czekaj�c, czy nie podniesie si� jaki� g�os, ale nie podni�s� si� �aden, wi�c moja �ona mog�a m�wi� dalej: 21 - Wtedy to b��dz�cy po oknach, za kt�rymi zapala�y si� lampy, wzrok mojego dziadka pad� przypadkiem na emaliowan� tabliczk� z numerem domu i nazw� ulicy. By�o na niej napisane jak byk: "ul. Franciszka J�zefa 34". M�j dziadek przypomnia� sobie w mgnieniu oka, �e pod tym w�a�nie adresem mieszka jego bliski kolega z wojska, kt�rego nie widzia� od dawna, a kt�remu przyrzek� odwiedziny. Z rado�ci� w sercu zako�ata� wi�c do drzwi sporego, parterowego domu. Otworzyli mu jacy� obcy ludzie, ale zanim zdo�a� wyb�ka� cokolwiek na swoje usprawiedliwienie, zobaczy� otwieraj�ce si� w g��bi mieszkania drzwi i moj� babk� - to jest t� swoj� znajom� z poci�gu, kt�rej adres w tak g�upi spos�b straci� - stoj�c� w progu z naftow� lamp� w r�ku. - Nies�ychane! - powiedzia� kto�, jako �e w takich momentach zawsze si� co� takiego m�wi. - Ale zupe�nie logiczne - odpar�a moja �ona. - M�j dziadek mia� rzeczywi�cie przyjaciela z wojska, kt�ry mieszka� przy ulicy Franciszka J�zefa pod numerem 34, tylko �e nie w Przemy�lu, lecz w Samborze. Natomiast pod tym samym adresem w Przemy�lu mieszka�a na stancji u przyzwoitej rodziny moja babka. Jak widzicie wi�c, trzeba by�o zbiegu a� kilku niezwyk�ych i kilku zwyk�ych okoliczno�ci, �eby moi dziadkowie mogli si� spotka� po raz drugi. Takie rzeczy mo�na sobie t�umaczy� w dwojaki spos�b. Pierwszy polega na za�o�eniu, �e wszystko jest nam � z g�ry pisane i przeznaczone. Ma t� zalet�, �e jest prosty, dost�pny i nadaje si� do ka�dego przypadku. Ma t� wad�, �e nie odpowiada �wiatopogl�dowi naukowemu, o co nam przecie� chodzi. �wiatopogl�d naukowy t�umaczy nam takie rzeczy prawem liczb wielkich i rachunkiem prawdopodobie�stwa, co jest wcale nie lepsze, bo wynika�oby z tego, �e na istnienie ka�dego z nas z�o�y� si� musia�y tysi�ce przypadk�w i zbieg�w okoliczno�ci, nieraz zupe�nie bezsensownych i takich, kt�re wcale nie powinny by�y si� zdarzy�. Je�li tak jest, to nie ma powodu do takiego znowu zadowolenia z-siebie, jakie przejawiaj� niekt�re, nie wskazuj�c palcem, osoby. Nie odezwa�em si� i postanowi�em my�le� o kosza�kach-opa�kach, a moja �ona powiedzia�a: - Jest to dalszy ci�g historii, kt�r� wam obieca�am, ale bynajmniej nie jej koniec. Je�li my�licie, �e wszystko tym razem posz�o g�adko, to si� mylicie. Wydarzy�o si� bowiem jeszcze wiele dziwnych rzeczy, o kt�rych wam mo�e kiedy� opowiem. �winiobicie Zauwa�yli�cie - powiedzia�a moja �ona - �e s� ludzie, kt�rych stale spotykaj� r�ne wydarzenia, ale s� i tacy, kt�rym nigdy nic si� nie przydarza. Na przyk�ad mojemu m�owi nie zdarza si� nigdy nic i kiedy wraca, powiedzmy z Afryki �rodkowej, to ja mam mu o wiele wi�cej do powiedzenia o tym, co wydarzy�o si� w domu, ni� on mnie na temat tego, co przytrafi�o mu si� w podr�y, bo jak ju� powiedzia�am, jemu nie przytrafia si� nigdy nic i nigdy mu si� nie przytrafi�o, nawet podczas pierwszej czy podczas drugiej wojny �wiatowej. - Kiedy wybuch�a pierwsza wojna �wiatowa, mia�em p�tora roku - powiedzia�em. - No i co z tego? - odpar�a moja �ona. - Nie zmienia to w niczym faktu, �e nie zdarzy�o ci si� podczas pierwszej wojny �wiatowej nic, tak samo zreszt� jak podczas drugiej, a wiadomo przecie� sk�din�d, jakie ciekawe rzeczy przytrafiaj� si� dzieciom,.a nawet niemowl�tom. Poczu�em, �e wszyscy na mnie patrz�, wi�c postanowi�em zle�� z tematu, a moja �ona powiedzia�a: - Je�li o mnie chodzi, to spotyka�y mnie ju� ciekawe przygody, kiedy by�am jeszcze ma�� dziewczynk�, a raz widzia�am nawet cud. - Cud? - zapyta�y ch�rem panie z zainteresowaniem, wynikaj�cym z okoliczno�ci, �e kobiety wiedz� wi�cej, ni� mie�ci si� komukolwiek w g�owie. - Cud - powiedzia�a moja �ona. - Ca�a wie� wyleg�a , na brzeg i wszyscy widzieli, jak o zachodzie s�o�ca �rodkiem wezbranej rzeki p�yn�� le��c na wznak ksi�dz z Liskowatego. - Opowiedz - zawo�a�y panie, a m�czy�ni tak�e nastawiali uszu, bo obraz ksi�dza z Liskowatego, p�yn�cego na wznak o zachodzie s�o�ca �rodkiem wezbranej rzeki na oczach ca�ej wsi, nie dawa� ju� nikomu spokoju. - Opowiem - powiedzia�a moja �ona - ale pod warunkiem, �e nikt nie b�dzie dopatrywa� si� w tej historii szerszego sensu ani wyci�ga� z niej wniosk�w natury ideologicznej, gdy� ona si� do tego zupe�nie nie nadaje i ma do siebie tylko to, �e wydarzy�a si� naprawd� ludziom bujnym, t�gim i malowniczym, jakich dawniej by�o wsz�dzie pe�no i jacy jeszcze dzi� gdzieniegdzie istniej�. Wszyscy przyrzekli, �e nie b�d� wyci�ga� takich wniosk�w, wi�c moja �ona opowiedzia�a co nast�puje: Kiedy w czasie wakacji albo �wi�t moi rodzice nie wiedzieli, co ze mn� zrobi�, odwozili mnie do mojej ciotki, kt�ra mieszka�a na wsi. Wie� ta zosta�a zupe�nie spalona w czasie walk z bandami i nazwa jej nikomu by dzi� nic nie powiedzia�a. Ale w�wczas by�a to du�a wie�, �adnie po�o�ona nad Strwi��em, i moja ciotka by�a w niej w�jtem. Ciotka moja by�a kobiet� du�� i mocn�, chodzi�a najch�tniej 25 w portkach i w ko�uchu, �elazn� r�k� trzyma�a gospodarstwo i w�jtostwo, kr�tko trzyma�a syn�w i c�rki, i nawet najwi�ksze we wsi zabijaki ba�y si� jej jak ognia, cho� nigdy nie wyrz�dzi�a nikomu najmniejszej krzywdy. Jednym s�owem, moja ciotka posiada�a wrodzony autorytet, bez czego nie da si� rz�dzi� nikim i niczym, nawet w�asnym kotem. A moja ciotka rz�dzi�a wszystkim, jak si�ga� wzrok, to znaczy do wierzcho�k�w g�r, otaczaj�cych wie� ze wszystkich stron. M�g�by kto� wyci�gn�� z tego wniosek, �e moja ciotka musia�a by� umys�em o niezbyt szerokich horyzontach, co nie odpowiada�oby prawdzie, gdy� moja ciotka odby�a w osiemdziesi�tym pi�tym roku �ycia podr� do syna do Ameryki i da�a si� tam pozna� z jak najlepszej strony. - Pewnego razu, kiedy sp�dza�am u mojej ciotki ferie, przyjecha� przed Wielkanoc� ksi�dz z Liskowatego z pro�b�, �eby moja ciotka i m�j wuj sprawili mu wieprzka. Wsz�dzie odbywa�o si� przed �wi�tami �winiobicie, �eby by�o co po�o�y� na �wi�cone, wi�c m�j wuj zacz�� si� zaraz przygotowywa�, bo ksi�dz z Liskowatego przyjecha� dopiero ko�o po�udnia i trzeba si� by�o spieszy�, je�li ten wieprzek mia� by� sprawiony jeszcze tego dnia. Ale mojej ciotki w�a�nie nie by�o w domu, bo posz�a do gminy w sprawach publicznych, wi�c musieli na ni� zaczeka�. A poniewa� nale�a�o ugo�ci� ksi�dza z Liskowatego, m�j wuj nakraja� suchej kie�basy, wybra� troch� og�rk�w z beczki i przyni�s� z piwnicy kilka butelek �ywieckiego piwa, kt�re trzyma� w ch�odzie na �wi�ta. A po moj� ciotk� pos�a� do gminy syna W�adka, �eby zaraz wraca�a, bo trzeba jecha� sprawi� wieprzka ksi�dzu z Liskowatego, a jest p�no. Czekaj�c siedzieli i rozmawiali o gospodarskich sprawach, pij�c piwo i zagryzaj�c kie�bas�. Ksi�dz by� jeszcze m�ody, ale sw�j rozum mia�, �y� dobrze z lud�mi, ch�tnie z nimi przesiadywa�, a nawet popija�, tyle �e w miar�. Na wsi ludzie musz� sobie pomaga� o wiele wi�cej ni� w mie�cie, gdzie nikt nikogo nie potrzebuje, bo od tego s� us�ugi publiczne dla ludno�ci. Ksi�dz z Liskowatego pomaga� wszystkim potrzebuj�cym, a �e by� cz�owiekiem z natury dobrym i wype�nia� z po�wi�ceniem duszpasterskie obowi�zki, uchodzi� w ca�ej okolicy za �wi�tego. Zgodnie ze swym pos�annictwem by� sprzymierze�cem porz�dku publicznego, kt�ry uosabia�a w gminie moja ciotka, i obro�c� mienia prywatnego, zagro�onego zw�aszcza w okresie poprzedzaj�cym Wielkanoc, kiedy to miejscowym obyczajem wi�kszo�� ludno�ci p�ci m�skiej w�drowa�a po okolicy staraj�c si� co� ukra��, co mia�o stanowi� r�kojmi� powodzenia na ca�y nast�pny rok. M�j wuj by� niski, mia� za kr�tkie nogi i za d�ugie r�ce, ale zwija� si� przy robocie jak nikt, zna� si� na wszystkim i- spe�nia� funkcje, od jakich w mie�cie s� rze�nicy, masarze, �lusarze, stolarze, murarze i denty�ci. M�j wuj by� jedyn� osob� na �wiecie zdoln� nap�dzi� stracha mojej ciotce samym swoim wygl�dem, jako �e istoty du�e i mocne boj� si� z regu�y ma�ych a ruchliwych. Kiedy moja ciotka wr�ci�a z gminy, zaraz powiedzia�a, �e nie ma ani chwili do stracenia, i kaza�a synowi W�adko-wi zaprz�ga� i za�adowa� na w�z koryto. Ale spojrzawszy na st�, zawstydzi�a si� bardzo, widz�c, �e wuj przyj�� 27 ksi�dza z Liskowatego such� kie�bas�, og�rkami i piwem. Podrzuci�a wi�c pod kuchni�, zagrza�a kaszank� i wyci�gn�a nalewk� na spirytusie. Przepili wi�c i zagry�li, raz i drugi. Wtedy okaza�o si�, �e jest ju� pora obiadu i nie mo�na jecha� o g�odzie, wi�c moja ciotka uwin�a si� szybko, bo nie by�o chwili do stracenia, i nakry�a do sto�u. Wypili nalewki na spirytusie pod groch�wk� na boczku, a potem pod schab z kapust�. Wtedy poczuli pragnienie, a �e m�j wuj nie mia� ju� wi�cej piwa w piwnicy, bo, wypili wszystko z ksi�dzem z Liskowatego czekaj�c na moj� ciotk�, wi�c kaza� synowi W�adkowi szybko podskoczy� zaprz�gni�tym ju� wozem do konsumu i przywie�� dwie skrzynki piwa, w tym jedn� dla ksi�dza na �wi�ta. Zanim W�adek obr�ci� tam i z powrotem, up�yn�a chwila, tak �e kiedy wreszcie przyjecha� z piwem, chcia�o im si� pi� jeszcze wi�cej ni� przedtem. Wypili wi�c po par� butelek, najpierw ze skrzynki mojego wuja, potem ze skrzynki ksi�dza, kt�ry nie chcia� by� d�u�ny. Wreszcie moja ciotka stwierdzi�a, �e dzie� chyli si� ku zachodowi i �e je�li naprawd� chc� sprawi� tego wieprzka, to najwy�szy czas jecha�. Wypili wi�c szybko strzemiennego nalewk� na spirytusie i zacz�li wsiada� na fur�. M�j wuj powozi�, wi�c siad� na ko�le z lewej strony, moja ciotka w �rodku, a ksi�dz z Liskowatego z prawej. Za ich plecami le�a�o na wymoszczonym s�om� wozie czysto wyszorowane koryto. Ale jak tylko ruszyli, m�j wuj spostrzeg�, �e ksi�dza z Liskowatego zmorzy�o i �e mo�e �atwo spa�� z koz�a i co� sobie nie daj Bo�e zrobi�, wi�c �eby nie traci� czasu, kaza� zaraz W�adkowi namo�ci� s�omy w koryto, do kt�rego po�o�yli we troje z wielk� atencj� ksi�dza z Liskowatego, kt�ry poczu� si� wida� wygodnie, bo mrukn�� b�ogos�awie�stwo i natychmiast zasn��. By� to cz�owiek bogobojny, ale nieprzywyk�y jeszcze w pe�ni do miejscowych obyczaj�w. Wtedy m�j wuj kaza� synowi W�adkowi wle�� na kozio� i jecha� te�, �eby szybciej uwin�� si� z wieprzkiem, bo zaczyna�o robi� si� p�no. Wi�c m�j wuj zaci�� ostro konie i wylecieli na go�ciniec. Na dole by� potok, kt�ry niedaleko stamt�d wpada� do Strwi��a. �eby przez niego przejecha�, m�j wuj musia� wzi�� dobry rozp�d, bo w�a�nie by�a wiosenna pow�d� i wody wezbra�y. Wi�c m�j wuj zaci��, konie poci�gn�y, w�z podskoczy� wje�d�aj�c na przeciwleg�y brzeg. Tak wi�c wszystko posz�o jak z p�atka i teraz jechali ju� co ko� wyskoczy, bo robi�o si� p�no. Po jakiej� chwili moja ciotka odwr�ci�a si�, spojrza�a za siebie i powiedzia�a do mojego wuja: "Ludwik, a gdzie ksi�dz z Liskowatego?" M�j wuj obejrza� si� tak�e, spojrza� i powiedzia� do mojej ciotki: "Bro�cia, a gdzie koryto?" Albowiem na wozie nie by�o ani ksi�dza z Liskowatego, ani koryta, cho� jeszcze przed chwil� widzieli na w�asne oczy na wozie i ksi�dza, i koryto. "Bez koryta nie mo�emy sprawi� wieprzka" - powiedzia� wtedy W�adek, syn mojej ciotki i mojego wuja, i moja ciotka twierdzi�a do ko�ca �ycia, �e by�a to jedyna rozs�dna rzecz, jak� kiedykolwiek powiedzia�. Wobec tego m�j wuj zawr�ci� konie i pojechali czym pr�dzej z powrotem, a� do samego domu, ale nigdzie nie 29 spotkali ani koryta, ani ksi�dza z Liskowatego. To w�a�nie wtedy ca�a wie� wyleg�a na brzeg i wszyscy widzieli, jak o zachodzie s�o�ca p�yn�� samym �rodkiem rzeki, le��c na wznak, ksi�dz z Liskowatego. Moja �ona przerwa�a i wtedy kto� zapyta�: - A co si� sta�o z wieprzkiem? - Sta�o si� - powiedzia�a moja �ona - co si� mia�o sta�, z czego wynika, �e niepodobna unikn�� swojego losu. Nazajutrz z samego rana moja ciotka i m�j wuj pojechali do Liskowatego, nie powiedziawszy nikomu ani s�owa, bo by�o im bardzo wstyd za to, co si� sta�o, ale p� wsi uda�o si� tam te�, �eby zobaczy� ksi�dza z Liskowatego zdrowego i ca�ego i wtedy ju� nikt nie mia� w�tpliwo�ci, �e to by� cud, i wszyscy m�wili, cho� on temu gor�co zaprzecza�, �e ksi�dz z Liskowatego to prawdziwy �wi�ty. Nie by�o rady, musia� przyj�� ten dopust bo�y, �y� w�r�d swych parafian jeszcze bardzo d�ugo i musz� wam powiedzie�, �e to by� �wi�ty cz�owiek. Ale to ju� zupe�nie inna historia i mo�e wam j� kiedy� opowiem. Starosta z Leska Rozmowa zesz�a na temat r�nych "Dni" i "�wi�t", kt�rych jest wsz�dzie coraz wi�cej, a kt�re polegaj� na tym, �eby post�powa� przez jaki� czas tak, jak powinno si� post�powa� zawsze, i wtedy moja �ona powiedzia�a: - Wszystkie te manifestacje s� wysoce irytuj�ce, �wiadcz� bowiem o zap�nieniu obyczajowo�ci i moralno�ci w stosunku do rozwoju nauki i techniki. Prasa ma sw�j "dzie� bez b��du", gdy tymczasem powinna dba� o niepo-pe�nianie b��d�w przez ca�y rok, m�czy�ni maj� "�wi�to kobiet", chocia� powinni by� dla nas jednakowo grzeczni i us�u�ni jak" rok d�ugi. Niedawno odby� si� w Ameryce "tydzie� dobroci dla zwierz�t", gdy tymczasem dla ps�w i kot�w powinno si� by� dobrym codziennie, a my potrzebujemy jeszcze ci�gle "tygodnia grzecznej obs�ugi", cho� w sklepach, restauracjach i zak�adach us�ugowych grzeczno�� powinna by� jedyn� form� stosunk�w mi�dzy personelem a klientem. Te dni czy tygodnie, kiedy to w�a�nie traktuje si� wyj�tkowo dobrze czytelnik�w, koty, kobiety i klient�w, s�u�� chyba tylko po to, �eby owe istoty czu�y 31 si� jeszcze gorzej potem, kiedy wraca si� zn�w do codziennych praktyk. Kto� zauwa�y�, �e mo�na by zrobi� wyj�tek dla "tygodnia grzeczno�ci", gdy� w tej dziedzinie wskazana jest przyk�adowa akcja wychowawcza, a to z uwagi na to, �e wszelkie objawy niegrzeczno�ci maj� szczeg�lnie niemi�y wyd�wi�k spo�eczny, jako �e wp�ywaj� niekorzystnie na styl i model stosunk�w mi�dzyludzkich. - Wiecie przecie� - powiedzia�a moja �ona - jakie znaczenie przywi�zuj� tak do zewn�trznych form, jak do wewn�trznych cech" grzeczno�ci, o czym mia�by co� do powiedzenia m�j m��, gdyby chcia�, ale jemu si� nigdy nic nie chce. W �yciu spo�ecznym, towarzyskim, a nawet rodzinnym grzeczno�� odgrywa du�� rol�, zw�aszcza w�wczas, kiedy jest dobrze poj�ta i nale�ycie stosowana. M�wi� o tym dlatego, �e mog�abym wam przytoczy� przyk�ady grzeczno�ci, zdolnej zatru� cz�owiekowi �ycie, a nawet opowiedzie� wydarzenie o skutkach op�akanych, spowodowanych z�ym pojmowaniem i jeszcze gorszym zastosowaniem tej wa�nej cnoty. Lecz by�aby to do�� d�uga historia, a jest ju� p�no. Ale wszyscy chcieli mimo p�nej pory us�ysze� o tym wydarzeniu, kt�re z powodu z�ego pojmowania i jeszcze gorszego zastosowania grzeczno�ci doprowadzi�o do op�akanych skutk�w, wi�c moja �ona powiedzia�a: - Zna�am przed wojn� starost� z Leska, kt�ry zaskarbi� sobie moj� sympati�, gdy� by� cz�owiekiem kulturalnym i wra�liwym. Nie wiem, czy kto� z was by� kiedy� w Lesku. Jest to miejscowo�� malowniczo po�o�ona w�r�d g�r w dolinie Sanu i posiadaj�ca zamek oraz inne zabytki z XVI wieku. Ot� starosta z Leska, mimo �e urz�dnik, by� bardzo wra�liwy zar�wno na pi�kno przyrody, jak i na urod� zabytkowych budowli. W ci�gu tygodnia, zaabsorbowany licznymi obowi�zkami, nie mia� czasu na cieszenie oczu zieleni� doliny i czerwieni� starych mur�w, ale odbija� to sobie w niedziele. W tych okolicach jedna pora jest pi�kniejsza od drugiej, bo na Podg�rzu ci�gle jeszcze nast�puj� po sobie cztery pory roku, a nie dwie, jak u nas na Mazowszu. Tote� starosta z Leska odbywa� w ka�d� niedziel� d�ugie samotne spacery, zaraz po mszy, kt�rej wys�uchiwa� w gotyckim ko�ciele w towarzystwie ma��onki, czekaj�c na chwil�, w kt�rej zgodnie z wymogami swej pozycji b�dzie m�g� po�o�y� na tacy trzyman� w pogotowiu srebrn� pi�cioz�ot�wk�. Potem odprowadza� ma��onk� do domu, gdzie ona zajmowa�a si� przygotowaniami do niedzielnego obiadu, natomiast starosta z Leska dawa� upust swej mi�o�ci przyrody i zachwytowi dla starych kamieni. W dni pogodne odbywa� d�ugie spacery w g�r� doliny a� do podn�a pokrytych lasem g�r, w niepogodne odwiedza� zamek Kmit�w, obchodzi� doko�a star� cerkiew lub te� osiemnastowieczne kamieniczki. Wyprawy te nape�nia�y go zawsze pogod� i zadowoleniem, promieniuj�cym na wszystkie dni tygodnia. Starosta z Leska lubi� to niepomiernie. Napotkani przechodnie pozdrawiali go uprzejmie, ale przyzwyczaili si� nie narusza� w niczym ani nie zak��ca� samotnego rytua�u jego w�dr�wek. Moja �ona zawiesi�a g�os, �eby tym lepiej przej�� do tej cz�ci opowiadania, po kt�rej mo�na by�o oczekiwa�, �e 33 b�dzie zasadnicza, a my widzieli�my jak na d�oni starost� z Leska id�cego w od�wi�tnym ubraniu po niepokalanym �niegu, na kt�rym zapala�y si� s�oneczne iskierki, albo w�r�d czerwonej od buk�w podbieszczadzkiej jesieni, albo te� po�r�d �wie�utkiej zieleni doliny, w czasach, kt�re by�y czasami naszej m�odo�ci. - Owego przedpo�udnia - m�wi�a moja �ona - panowa�a pi�kna, wiosenna pogoda, tote� starosta z Leska zapu�ci� si� jeszcze dalej ni� zwykle w g�r� doliny, raduj�c si� widokiem zalanych s�o�cem ��k, ws�uchuj�c si� w �piew ptak�w i wywijaj�c laseczk�. By�o mu dobrze jak nigdy, czu� si� lekki i szcz�liwy, odlecia�y go wszelkie zgryzoty, a my�li zatrzymywa�y si� tylko na sprawach przyjemnych i p�ochych. Doszed�szy do ulubianego miejsca, z kt�rego rozci�ga� si� widok na dolin�, starosta z Leska najpierw nie m�g� si� do�� napatrze�, potem spojrza� na zegarek i postanowi� wraca�. W drodze powrotnej my�la� z rozrzewnieniem o domu, ma��once i oczekuj�cym go obiadku. U�miecha� si� do swych my�li, pod�piewywa� w takt kosom i wilgom i wywija� laseczk�. Tak doszed� do go�ci�ca. Tu zatrzyma� si� na chwil�, �eby przepu�ci� jaki� samoch�d i przeczeka�, a� opadnie chmura wzniesionego kurzu. Kiedy samoch�d by� ju� ca�kiem blisko, starosta z Leska rozpozna� miejscowego dziedzica, siedz�cego za kierownic� odkrytego, sportowego daimlera. Miejscowy dziedzic rozpozna� r�wnie� starost� z Leska i pocz�� hamowa�, ale �e jecha� z dosy� du�� jak na owe czasy szybko�ci�, min�� starost� i zatrzyma� si� dopiero o kilkadziesi�t krok�w za nim. Starosta z Leska przeczeka�, a� opadnie chmura kurzu, i wszed� na go�ciniec. Mjejscowy dziedzic siedzia� w samochodzie, odwr�ciwszy g�ow� ku ty�owi, i k�ania� si� uprzejmie staro�cie z Leska kaszkietem w krat�. Starosta z Leska odk�oni� mu si� r�wnie� uprzejmie, uchylaj�c melonika, i chcia� i�� dalej w swoj� drog�, kiedy miejscowy dziedzic zawo�a�: "Panie starosto! Prosz� siada�! Podwioz�!" Starosta z Leska uchyli� ponownie melonika i odkrzykn�� wywijaj�c laseczk�: "Dzi�kuj� panu dziedzicowi, dzi�kuj� �licznie. Ale jestem na spacerze! Pogoda!" Tu starosta z Leska wskaza� laseczk� na pogod�, kt�ra rzeczywi�cie by�a wyj�tkowa. "Ale niech�e� pan starosta pozwoli! Podwioz� z przyjemno�ci�!" "Dzi�kuj�! - odkrzykn�� starosta z Leska. - Pan dziedzic bardzo uprzejmy! Ale ja wol� si� przej�� piechotk�!" "Mowy by� nie mo�e! - zawo�a� miejscowy dziedzic. - By�o�by to niegrzeczno�ci� zostawi� pana starost� taki szmat od domu!" - i pocz�� cofa� samoch�d do ty�u, aby oszcz�dzi� staro�cie z Leska fatygi. Albowiem miejscowy dziedzic otrzyma� w m�odo�ci staranne wychowanie, dzi�ki czemu odznacza� si� wyszukan� grzeczno�ci�, kt�rej uchybi� nigdy by sobie nie pozwoli�, zw�aszcza wobec najwy�szego w powiecie przedstawiciela w�adzy. Starosta z Leska dawa� jeszcze przecz�ce znaki laseczk�, ale miejscowy dzie- 35 dzk tylko mocniej nacisn�� na gaz, wzbi� chmur� kurzu i w tej chmurze tak jako� nieszcz�liwie najecha�, �e z�ama� staro�cie z Leska lew� nog�. Moja �ona przerwa�a na chwil�, ale nie na d�ugo, tylko akurat na tyle, �eby nie da� nam och�on��, i ci�gn�a dalej: - Kiedy miejscowy dziedzic zobaczy�, co si� sta�o, zmartwi� si� bardzo i powiedzia�: "Bo�e� ty m�j! A to ci kaba�a! Ale zaraz to naprawimy! Piorunem! Do szpitala!" C�, nie by�o rady, teraz starosta z Leska nie m�g� ju� wr�ci� piechotk�. Miejscowy dziedzic ulokowa� go z wielkim trudem na przednim siedzeniu, ale starosta z Leska nie m�g� ani rusz wci�gn�� do �rodka z�amanej nogi, wi�c miejscowy dziedzic wystawi� t� nog� przez nie domkni�te drzwi razem z praw�, bo ta lewa z�amana przeszkadza�a tej prawej ca�ej dosta� si� do �rodka, i ruszy� na ca�ego, �eby czym pr�dzej dowie�� starost� z Leska do szpitala powiatowego. Ruszy�, zanadto �ci�� wira� i zawadzi� o przydro�ny s�upek tak jako� nieszcz�liwie, �e z�ama� staro�cie z Leska praw� nog�. Wszystkim zrobi�o si� przykro, bo ju�e�my zd��yli przywi�za� si� do starosty z Leska, a moja �ona powiedzia�a: - Oto do czego mo�e doprowadzi� grzeczno�� nie na miejscu i nie w por�. Z takiej grzeczno�ci wynikaj� same przykro�ci. Albowiem przykro�� spotka�a nie tylko starost� z Leska, ale r�wnie� miejscowego dziedzica, bo nikt mi nie wm�wi, �e z�amanie staro�cie z Leska najpierw jednej, a potem drugiej nogi, sprawi�o mu przyjemno��. R�nie mo�na ocenia� przebieg wydarzenia, ale jedno nie ulega w�tpliwo�ci, a mianowicie, �e starosta uda� si� na spacer maj�c obie nogi ca�e, a wr�ci� ze spaceru z obiema nogami po�amanymi, co spowodowa�a niepohamowana grzeczno�� miejscowego dziedzica. Wzi�� pod uwag� trzeba r�wnie� staro�cin� z Leska, kt�ra w pogodne, niedzielne przedpo�udnie czeka�a na ma��onka z dobrym obiadkiem, i par� innych os�b, kt�re musia�y by� z konieczno�ci w t� spraw� wmieszane. Ale dajmy temu pok�j, bo je�li si� zaczniemy wg��bia�, nie sko�czymy nigdy i b�dziecie chcieli, �ebym opowiedzia�a wszystko do ko�ca, a przecie� �adna historia nie ma ko�ca i ka�d� mo�na opowiada� dalej. Mo�e zreszt� kiedy� dam si� do tego nam�wi�. Ker Odbywa�y si� w�a�nie Dni Ksi��ki i rozmowa dotyczy�a r�nych korzy�ci, jakie przynosi lektura, oraz roli ksi��ki w podnoszeniu kwalifikacji osobistych. Panie robi�y na drutach, a m�czy�ni nie robili nic, tylko wa�konili si� w s�o�cu. - Je�li o mnie chodzi - powiedzia�a moja �ona - to zawsze by�am zapalon� czytelniczk�, ale pewnego razu czytanie ksi��ek nie tylko nie pomog�o mi i nie wysz�o na dobre, ale nawet powa�nie przeszkodzi�o w nauczeniu si� czego�, na czym mi ogromnie zale�a�o. St�d wniosek, �e nie nale�y generalizowa� i przesadza�, przypisuj�c ksi��kom i lekturze same dobre strony. - Opowiedz! Opowiedz! - zawo�a�y panie. Moja �ona szybko policzy�a drutem oczka w rob�tce, kt�r� zaraz prze�o�y�a z jednego drutu na drugi. - By�o to - powiedzia�a moja �ona - w pierwszych latach po wojnie. Dziwnym zbiegiem wypadk�w, mo�liwym tylko w owych czasach, m�j m�� zosta� skierowany do pracy w ambasadzie w Pary�u. Z wyjazdu pami�tam tylko tyle, �e przez ca�y dzie� biega�am po Warszawie za jakim� kapeluszem, bo je�eli wtedy w Pary�u modne by�y kapelusze, to �adna kobieta nie poka�e si� bez kapelusza. Teraz zreszt� znowu s� modne. Po przyje�dzie czu�am si� bardzo nieszcz�liwa, bo nie rozumia�am nic z tego, co do mnie m�wi�, chocia� w gimnazjum mia�am zawsze pi�tk� z francuskiego. Wobec tego m�� m�j postanowi�, �e pojad� na dwa miesi�ce letnie do Bretanii, i to zupe�nie sama, tak �ebym mia�a od rana do wieczora do czynienia wy��cznie z j�zykiem francuskim. Pojecha�am wi�c do takiej ma�ej, rybackiej dziury i zamieszka�am w hoteliku, kt�ry sta� nad samym morzem. W�a�cicielk� tego hoteliku by�a pani Cochennec. Mia�a lat osiemdziesi�t, nosi�a wysoki, koronkowy czepek, kt�ry nazywa si� bigouden, i nie umia�a ani czyta�, ani pisa�. Wieczorami zaprasza�a mnie na rozm�wk� i kieliszek wi�ni w koniaku, co bardzo lubi�a. I to by�a moja jedyna konwersacja w ci�gu dnia! Przesiadywa�am ca�ymi dniami na pla�y, czytaj�c ksi��ki i patrz�c na przyp�ywy i odp�ywy morza. Zmienia�y one zupe�nie wygl�d zatoki, bo w czasie wielkich przyp�yw�w morze wype�nia�o j� a� po sam� pla��, a w czasie odp�yw�w ocean ucieka� daleko, ods�ania j�c ska�y, po�r�d kt�rych brodzili ludzie w poszukiwaniu krab�w, ma��y i krewetek. By�am zupe�nie samotna. Do tej miejscowo�ci przyje�d�a�y przewa�nie matki z dzie�mi, by�a to tak zwana pla�a rodzinna, nikt si� mn� nie interesowa�, przesiadywa�am wi�c ca�ymi godzinami nad morzem, czytaj�c ksi��ki i martwi�c si�, �e tak nigdy nie naucz� si� francuskiego. Na pewno by�o tam �adnie i ciekawie, ale kiedy cz�owiek jest 39 taki zupe�nie sam, to czuje si� nieszcz�liwy nawet w najpi�kniejszym miejscu na ziemi. Powiedzia�abym nawet, �e im gdzie� jest �adniej, tym wi�cej dokucza samotno��. A poniewa� tam by�o naprawd� bardzo �adnie, wi�c samotno�� dokucza�a mi ogromnie. W dodatku nie robi�am �adnych post�p�w we francuskim, a przecie� pojecha�am tam po to, �eby j�zyk w�azi� mi przez ca�y dzie� do g�owy przez uszy. M�j m�� twierdzi�, �e to jest jedyna metoda i �e on tak w�a�nie nauczy� si� francuskiego, kiedy za studenckich czas�w sp�dzi� jaki� czas w Pary�u. Dzi� jestem prawie pewna, �e musia� sobie sprawi� jaki� s�ownik, kt�rego z ca�� pewno�ci� nie wk�ada� na noc pod poduszk�, lecz post�powa� z nim wprost przeciwnie. Obruszy�em si�, bo w pobli�u znajdowa�y si� osoby nieletnie i strzyg�y uszami, ale moja �ona spojrza�a tylko na mnie i powiedzia�a: - Ale on si� i tak nigdy do niczego nie przyzna. Wola�em wi�c nie wchodzi� na ten grz�ski grunt, na kt�rym nikt nie mo�e czu� si� pewnie, i pu�ci�em to mimo uszu, a moja �ona powiedzia�a: - Powiedzia�am o tym wszystkim pani Cochennec, kt�ra zamy�li�a si� na kr�ciutko, nigdy nie widzia�am, �eby zamy�li�a si� na d�u�ej ni� na kr�ciutko, i zapyta�a, co robi� ca�ymi dniami na pla�y. Kiedy jej powiedzia�am, �e czytam ksi��ki, podnios�a obie r�ce ku niebu, a raczej ku sufitowi, bo to si� dzia�o przy kontuarze, na kt�rym sta�y nasze wi�nie w koniaku, i zawo�a�a: "Ksi��ki! Dobry Bo�e! Kt�ra� szanuj�ca si� matka rodziny podejdzie do kobiety, trwoni�cej czas na czytanie ksi��ki!" I kaza�a mi zabra� ze sob� na pla�� we�n� i druty. Powiedzia�am jej, �e nie umiem robi� na drutach. Odpo- wiedzia�a, �e to bardzo dobrze, �e nie umiem robi� na drutach, i poradzi�a, �ebym usiad�a na dobrze widocznym miejscu i manipulowa�a drutami tak, �eby z daleka by�o wida�, �e nie umiem robi� na drutach. Tak te� uczyni�am i gdy tylko te panie zobaczy�y, �e chcia�abym robi� na drutach, ale nie mam o tym zielonego poj�cia, zlecia�y si� ze wszystkich stron i zacz�y m�wi� do mnie jedna przez drug�, tak �e do ko�ca pobytu mia�am ju� konwersacj� i kiedy m�j m�� po mnie przyjecha�, papla�am ju� z tymi paniami tak, �e nie m�g� si� zupe�nie po�apa�, o co chodzi. Tak to nauczy�am si� robi� na drutach i dowiedzia�am si� wielu ciekawych rzeczy o wkraczaniu cudownych przypadk�w w �ycie ludzkie, o czym wam mo�e kiedy� opowiem. Ale panie chcia�y koniecznie us�ysze� natychmiast o cudownych interwencjach przypadku w �ycie ludzkie, bo tak naprawd� to jest w�a�nie to, na co wszyscy liczymy, cho� nie lubimy si� do tego przyznawa�. Gromadzimy wi�c po kryjomu wszelkie fakty �wiadcz�ce o takich przypadkach w nadziei, �e i nam si� tak�e co� podobnego przytrafi. Moja �ona policzy�a znowu oczka w rob�tce, dotykaj�c ich po kolei drutem, i powiedzia�a: - W czasie naszych wieczornych posiedze� przy wi�niach w koniaku pani Cochennec opowiedzia�a mi swoje �ycie ze szczeg�ami. Ja ju� mam takie szcz�cie, �e kogo tylko spotkam, to zaraz opowiada mi swoje �ycie ze szczeg�ami, ale to chyba dlatego, �e, jak wam m�wi�am, ludzie obchodz� mnie najbardziej ze wszystkiego na �wiecie. 41 Nikt przecie� nie wpadnie na pomys� opowiadania o sobie