360
Szczegóły |
Tytuł |
360 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
360 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 360 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
360 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
William Shakespeare
Romeo i Julia
OSOBY
ESKALUS - ksi��� panuj�cy w Weronie PARYS - m�ody Werone�czyk, szlachetnego rodu, krewny ksi�cia
MONTEKIO |
i naczelnicy dw�ch dom�w nieprzviaznvch sobie KAPULET (
STARZEC - stryjeczny brat K a p u l e t a ROMEO -syn Montekiego
MERKUCJO - krewny ksi�cia |
j przy)aciele R o m e a BENWOLIO - synowiec Montekiego l
TYBALT - krewny Pani Kapulet LAURENTY - ojciec franciszkanin JAN - brat z tego� zgromadzenia BALTAZAR - s�u��cy R o m e a
SAMSON |
j s�udzy K a p u l e t a GRZEGORZ l
ABRAHAM - s�u��cy Montekiego
APTEKARZ
TRZECH MUZYKANT�W
PA� PARYSA
PIOTR
DOW�DCA WARTY
PANI MONTEKIO - ma��onka Montekiego
PANI KAPULET - ma��onka K a p u l e t a
JULIA-c�rka Kapulet�w
MARTA - mamka Julii
Obywatele werone�scy, r�ne osoby p�ci obojej, licz�ce si� do przyjaci� obu dom�w, maski,
stra� wojskowa i inne osoby.
Rzecz odbywa si� przez wi�ksz� cz�� sztuki w Weronie, przez cze�� pi�tego aktu w Mantui.
PROLOG*
Dwa wielkie domy w uroczej Weronie, R�wnie s�yn�ce z bogactwa i chwa�y, Co dzie� odwieczn� zawi�� odnawia�y, Obywatelsk� krwi� broczy�y d�onie.
Lecz gdy nienawi�� pier� ojc�w po�era, Fatalna mi�o�� dzieci ich jednoczy;
I krwawa wojna, co z wiek�w si� toczy, W cichym ich grobie na wieki umiera.
Mi�o��, kochank�w �mierci� naznaczona, W�ciek�o�� rodzic�w i wojna szalona, Zerwana p�no nad mogi�� dzieci,
Przed waszym okiem na scenie przeleci. Je�li nas s�ucha� b�dziecie �askawi, B��dy obrazu ch�� nasza naprawi.
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA
Plac publiczny. Wchodz� S a m s o n i Grzegorz uzbrojeni w tarcze i miecze.
SAMSON
Dalipan, Grzegorzu, nie b�dziem darli pierza.
GRZEGORZ
Ma si� rozumie�, boby�my byli zdziercami.
SAMSON Ale b�dziemy darli koty, jak z nami zadr�.
GRZEGORZ Kto zechce zadrze� z nami, b�dzie musia� zadr�e�.
SAMSON
Mam zwyczaj drapa� zaraz, jak mi� kto rozrucha.
GRZEGORZ
Tak, ale nie zaraz zwyk�e� si� da� rozrucha�.
SAMSON
Te psy z domu Montekich rozrucha� mi� mog� bardzo �atwo.
GRZEGORZ
Rozrucha� si� tyle znaczy, co ruszy� si� z miejsca; by� walecz-
469
Romeo i Julia
nym, jest to sta� nieporuszenie: pojmuj� wi�c, �e skutkiem rozruchania si� twego b�dzie - drapni�cie.
SAMSON
Te psy z domu Montekich rozrucha� mi� mog� tylko do stania na miejscu. B�d� jak mur dla ka�dego m�czyzny i dla ka�dej kobiety z tego domu.
GRZEGORZ
To w�a�nie pokazuje twoj� s�ab� stron�; mur dla nikogo niestraszny i tylko s�abi go si� trzymaj�.
SAMSON
Prawda, dlatego to kobiety, jako najs�absze, tul� si� zawsze do muru. Ja te� odtr�c� od muru ludzi Montekich, a kobiety Montekich przypr� do muru.
GRZEGORZ
Sp�r jest tylko mi�dzy naszymi panami i mi�dzy nami, ich lud�mi.
SAMSON
Mniejsza mi o to; b�d� nieub�agany. Pobiwszy ludzi, wywr� w�ciek�o�� na kobietach: rze� mi�dzy nimi sprawi�.
GRZEGORZ Rze� kobiet chcesz przedsi�bra�?
SAMSON
Nie inaczej: wt�ocz� miecz w ka�d� po kolei. Wiadomo, ze si� do lw�w licz�.
GRZEGORZ
Tym lepiej, �e si� liczysz do zwierz�t; bo gdyby� si� liczy� do ryb, to by�by� pewnie sztokfiszem. We� no si� za instrument, bo oto nadchodzi dw�ch domownik�w Montekiego.
Wchodz� Abraham i B a 11 a z a r SAMSON
M�j giwer ju� dobyty: zaczep ich, ja stan� z tym. 470
� Akt pierwszy, scena pierwsza GRZEGORZ
Gwoli drapania?
SAMSON
Nie b�j si�.
GRZEGORZ Ja bym si� mia� ba� z twojej przyczyny!
SAMSON
Miejmy prawo za sob�, niech oni zaczn�.
GRZEGORZ
Marsa im nastawi� przechodz�c; niech go sobie, jak chc�, t�umacz�.
SAMSON
Nie jak chc�, ale jak �mi�. Ja im g�b� wykrzywi�; ha�ba im, je�li to �cierp�a.
ABRAHAM
Skrzywi�e� si� na nas, mo�ci panie?
SAMSON Nie inaczej, skrzywi�em si�.
ABRAHAM
Czy na nas si� skrzywi�e�, mo�ci panie?
SAMSON do Gr/egorza
B�dziemy� mieli prawo za sob�, jak powiem: tak jest?
GRZEGORZ
Nie.
SAMSON do Abrahama
Nie, mo�ci panie; nie skrzywi�em si� na was, tylko skrzywi�em si� tak sobie.
471
� Romeo; Julia
GRZEGORZ
do Abrahama
Zaczepki wa�� szukasz?
ABRAHAM
Zaczepki? nie.
SAMSON
Je�eli jej szukasz, to jestem na wa�cine us�ugi. M�j pan tak dobry jak i wasz.
ABRAHAM
SAMSON
Nie lepszy. Niech i tak b�dzie.
B e n w o l i o ukazuje si� w g��bi. GRZEGORZ
na stronie doSamsona
Powiedz: lepszy. Oto nadchodzi jeden z krewnych mego pana.
SAMSON
ABRAHAM
Nie inaczej; lepszy. K�amiesz.
SAMSON
Dob�d�cie miecz�w, je�li macie serca. Grzegorzu, pami�taj o swoim pchni�ciu.
BENWOLIO
Odst�pcie, g�upcy; schowajcie miecze do pochew. Sami nie wiecie, co robicie.
Rozdziela ich swoim mieczem. Wchodzi T y b a 11.
TYBALT
C� to? krzy�ujesz or� z parobkami? Do mnie, Benwolio! pilnuj swego �ycia.
472
Akt pierwszy, scena pierwsza
BENWOLIO
Przywracam tylko pok�j. W�� miecz nazad Albo wraz ze mn� rozdziel nim tych ludzi.
TYBALT
Z go�ym or�em pok�j? Nienawidz� Tego wyrazu, tak jak nienawidz� Szatana, wszystkich Montekich i ciebie. Bro� si�, nikczemy tch�rzu.
Walcz�
Nadchodzi kilku przyjaci� obu partu i miesza�a si� do zwady, wkr�tce potem wchodz� mieszczanie z pa�kami
PIERWSZY OBYWATEL
Hola! berdysz�w! pa�ek! Dalej po nich! Precz z Montekimi, precz z Kapuletami!
Wchodz� K a p ul et t Pani K a pul e t KAPULET
Co to za ha�as? Podajcie mi d�ugi M�j miecz! hej!
PANI K ^PULET
Raczej kul�; co ci z miecza?
KAPULET
Miecz, m�wi�! Stary Monteki nadchodzi I szydnie swoj� kling� mi ur�ga.
^thodz� Monteki i P d n i VI o n r e k i MONTEKI
Ha! n�dzny Kapulecie!
do /on \
Pu�� mi�, pani.
PANIMONTfcKI
Nie puszcz� ci� na krok, gdy wr�g przed tob�.
Wchodzi K s i � 7 f 7 orszakiem
473
Romeo i Juto
KSI���
Zapami�tali, niesforni poddani, Bezcze�ciciele bratniej stali! C� to, Czy nie s�yszycie? Ludzie czy zwierz�ta, Co w�ciek�ych swoich gniew�w �ar gasicie W w�asnych �y� swoich �r�dle purpurowym:
Pod kar� tortur wypu��cie natychmiast Z d�oni skrwawionych t� bro� buntownicz�* I pos�uchajcie tego, co niniejszym Wasz rozj�trzony ksi��� postanawia. Domowe starcia, z marnych s��w zrodzone Przez was, Monteki oraz Kapulecie, Trzykro� ju� spok�j miasta zak��ci�y, Tak �e powa�ni wiekiem i zas�ug� Obywatele wero�scy musieli Porzuci� swoje wygodne przybory I w stare d�onie stare uj�� miecze, By zardzewia�ym ostrzem zardzewia�e Niech�ci wasze przecina�. Je�eli Wzniecicie jeszcze kiedy� wa�� podobn�, Zam�t pokoju op�acicie �yciem. A teraz wszyscy ust�pcie niezw�ocznie. Ty, Kapulecie, p�jdziesz ze mn� razem;
Ty za�, Monteki, przyjdziesz po po�udniu Na ratusz, gdzie ci dok�adnie w tym wzgl�dzie Dalsza ma wola oznajmiona b�dzie. Jeszcze raz wzywam wszystkich tu obecnych Pod kar� �mierci, aby si� rozeszli.
K s i � z f z orszakiem wychodzi. Podobnie� Kapuler, Pani K. a p u l e r , l y b a 11, obywatele i s�udzy.
MONTEKI
Kto wszcz�� t� now� zwad�? M�w, synowcze, By��e� tu wtedy, gdy si� to zacz�o?
BENWOLIO
Nieprzyjaciela naszego pacho�cy I wasi ju� si� bili, kiedym nadszed�;
474
Akt pierwszy, scena pierwsza
Doby�em broni, aby ich rozdzieli�:
Wtem wpad� szalony Tybalt, z go�ym mieczem, I harde zion�c mi w uszy wyzwanie, J�� si� wywija� nim i siec powietrze, Kt�re �wiszcza�o tylko, szydz�c z marnych Jego zamach�w. Gdy�my tak ze sob� Ci�cia i pchni�cia zamieniali, zbiegi si� Wi�kszy t�um ludzi; z obu stron walczono, A� ksi��� nadszed� i rozdzieli� wszystkich.
PANIMONTEKI
Lecz gdzie� Romeo? Widzia��e� go dzisiaj? Jak�e si� ciesz�, �e nie by� w tym starciu.
BENWOLIO
Godzin� pierwej, nim wspania�e s�o�ce W z�otych si� oknach wschodu ukaza�o, Troski wygna�y mi� z dala od domu W sykomorowy �w gaj, co si� ci�gnie Ku po�udniowi od naszego miasta, Tam, ju� tak rano, syn wasz si� przechadza�. Ledwiem go ujrza�, pobieg�em ku niemu;
Lecz on, spostrzeg�szy mi�, skr�ci� natychmiast I w najciemniejszej ukry� si� g�stwinie. Poci�g ten jego do odosobnienia Mierz�c mym w�asnym (serce nasze bowiem Jest najczynniejsze, kiedy�my samotni), Nie przeszkadza�em mu w jego dumaniach I w inn� stron� si� uda�em, ch�tnie Stroni�c od tego, co rad mnie unika�.
MONTEKI
Nieraz o �wicie ju� go tam widziano �zami porann� mno��cego ros�, A chmury - swego oblicza chmurami. Ali�ci ledwo na najdalszym wschodzie Weso�e s�o�ce sprzed �o�a Aurory Zacz�o �ci�ga� cienist� kotar�,
475
On, uciekaj�c od widoku �wiat�a, Co tchu zamyka� si� w swoim pokoju;
Zas�ania� okna przed jasnym dnia blaskiem I sztuczn� sobie ciemnic� utwarza�. W czarne bezdro�e dusza jego zajdzie, Je�li si� na to lekarstwo nie znajdzie.
BENWOLIO
Szanowny stryju, znasz�e pow�d tego?
MONTEKI
Nie znam i z niego wydoby� nie mog�.
BENWOLIO Wybadywa��e� go jakim sposobem?
MONTEKI
Wybadywa�em i sam, i przez drugich;
Lecz on jedyny powiernik swych smutk�w. Tak im jest wierny, tak zamkni�ty w sobie, Od otwarto�ci wszelkiej tak daleki Jak p�czek kwiatu, co go robak gryzie, Nim �wiatu wonny sw�j kielich roztoczy� I pe�no�� swoj� rozwin�� przed s�o�cem. Gdyby�my mogli doj�� tych trosk zarodka, Nie zbrak�oby nam zaradczego �rodka.
Romeo ukazuje si� w gi�bi BENWOLIO
Oto nadchodzi. Odst�pcie na stron�;
Wyrw� mu z piersi cierpienia tajone.
MONTFKI
Oby� w tej sprawie, co nam serce rani, M�g� by� szcz�liwszym od nas! P�jd�my, pani.
Wychodz� Af o n t e k i i P a n i M o n r e k i
BENWOLIO
Dzie� dobry, bracie.
476
� Akt pierwszy, scena pierwsza ROMEO
Jeszcze� nie po�udnie?
BENWOLIO
Dziewi�ta bi�a dopiero.
ROMEO
Jak nudnie Wlok� si� chwile. Moi� to rodzice Tak spiesznie w tamt� zboczyli ulic�?
BENWOLIO
Tak jest. Lecz c� tak chwile twoje d�u�y?
ROMEO
Nieposiadanie tego, co je skraca.
BENWOLIO
Mi�o�� wi�c?
ROMEO
Brak jej.
BENWOLIO
Jak to? brak mi�o�ci?
ROMEO
Brak jej tam, sk�d bym pragn�� wzajemno�ci. BENWOLIO
Niesteiy! Czemu�, zdaj�c si� niebiank�, Mi�o�� jest w gruncie tak srog� tyrank�?
ROMFO
Niestety! Czemu�, z zas�on� na skroni, Mi�o�� na o�lep zawsze cel sw�j goni! Gdzie� dzi� je�� b�dziem? Ach! By� tu podobno Jaki� sp�r? Nie m�w mi o nim, wiem wszystko. W grze tu nienawi�� wielka, lecz i mi�o��. O! wy sprzeczno�ci niepoj�te dziwa:
Szorstka mi�o�ci! nienawi�ci tkliwa!
477
Co� narodzone z niczego! Pieszczoto Odpychaj�ca! Powa�na pustoto! Szpetny chaosie wdzi�k�w! Ci�ki puchu! Jasna mg�o! Zimny �arze! Martwy ruchu! �nie bez snu!* Tak� to w sobie zawi�o��, Tak� nie��czno�� ��czy moja mi�o��. Czy si� nie �miejesz?
BENWOLIO
Nie, p�aka�bym raczej.
ROMEO Nad czym poczciwa duszo?
BENWOLIO
Nad uciskiem Poczciwej duszy twojej.
ROMEO
A wi�c strza�a Mi�o�ci nawet przez odbitk� dzia�a? Do�� mi ju� ci�y� m�j smutek, ty jego Brzemi� powi�kszasz przewy�k� twojego;
Wsp�czucie twoje nad moim cierpieniem Nie ulg�, ale nowym jest kamieniem Dla mego serca. Mi�o��, pr/yjacielu, To dym, co z par� westchnie� si� unosi;
To �ar, co w oku szcz�liwego p�onie;
Morze �ez, w kt�rym nieszcz�liwy tonie. Czym�e jest wi�cej? Istnym amalgamem, ��ci� trawi�c� i zbawczym balsamem. B�d� zdr�w.
Chceodef�� BENWOLIO
Zaczekaj! krzywd� by� mi sprawi�, Gdyby� m� przyja�� z kwitkiem tak zostawi�.
478
Akt pierwszy, scena pierwsza
ROMEO
Ach! ja nie jestem tu, nie jestem sob�;
To nie Romeo, co rozmawia z tob�.
BENWOLIO
Kog� to kochasz? m�w!
ROMEO
Przesta� mi� dr�czy�. Mam�e wraz j�czy� i m�wi�?
BENWOLIO
Nie j�czy�,
Tylko mi klucz da� do tego problemu, Kog� to kochasz? powiedz! ROMEO
Ka� choremu Pisa� testament: b�dzie� to wezwanie Dobre dla tego, co jest w tak z�ym stanie? A wi�c, kobiet� kocham.
BENWOLIO
Celniem mierzy�, Gdym to pomy�la�, nime� mi powierzy�.
ROMEO
Biegle celujesz. I ta, kt�r� kocham Jest pi�kna.
BENWOLIO
W pi�kny cel trafi� naj�atwiej.
ROMEO
A wla�nie� chybi�. Niczym tu ko�czany Kupida; ona ma natur� Diany:
Pod tward� zbroj� wstydliwo�ci swojej Grot�w mi�o�ci wcale si� nie boi;
Szydzi z nawa�u zakl�� obl�niczych;
Odpiera szturmy spojrze� napastniczych;
479
Nawet jej z�ota wszechw�adztwo nie zjedna. Bogata w wdzi�ki, w tym jedynie biedna, �e kiedy umrze, do grobu z ni� zst�pi Cale bogactwo, kt�rego tak sk�pi.
BENWOLIO
Wiecznie� chce sama zosta� z swym bogactwem?
ROMEO
Tak jest; i sk�pstwo to jest marnotrawstwem, Bo pi�kno��, kt�r� w�asna srogo�� strawi�, Ca�� potomno�� pi�kno�ci pozbawia. Zbyt ona pi�kna, zbyt m�dra zarazem;
Zbyt m�drze pi�kna: st�d istnym jest g�azem. Przysi�g�a nigdy nie kocha� i dzi�ki Temu skazanym wiecznie cierpie� m�ki.
BENWOLIO
Jest na to rada: przesta� my�le� o niej.
ROMEO
Dorad��e tak�e, jakim bym sposobem M�g� przesta� my�le�.
BENWOLIO
Daj�c oczom wolno�� Rozpatrywania si� w innych pi�kno�ciach.
ROMEO
To by�by tylko spos�b przywo�ania
Jej cudnych wdzi�k�w tym �ywiej na pami��
Maska kryj�ca lica pi�knej damy,
Cho� czarna, n�ci nas, bo przeczuwamy
Pod ni� zbi�r pon�t; ten, co wzrok postrada�,
Zapomni� kiedy, jaki skarb posiada�?
Poka� mi jaki idea� dziewcz�cy,
B�dzie� on dla mnie w istocie czym wi�cej
Jak przypomnieniem, �e jest pi�kno�� inna,
Przed kt�r� ta by ukl�kn�� powinna?
B�d� zdr�w, niewczesn� podajesz mi rad�.
480
Akt pierwszy, scena druga BENWOLIO
Najpraktyczniejsz� - �ycie w zastaw k�ad�.
Wychodz�.
SCENA DRUGA
Ulica Wchodz� K a pule t i Par y s , za nimi S�u��cy .
KAPULET
Podobn� jak mnie kar� zagro�ono I Montekiemu; ale� w wieku naszym Spokojnie siedzie� rzecz nietrudna.
PARYS
Oba Szanownych szczep�w jeste�cie odro�le;
Tym ci �a�o�niej, �e od ty�a czasu �yjecie w takim rozdwojeniu z sob�. Co m�wisz, panie, na moje zabiegi?
KAPULET
To samo, co ju� dawniej powiedzia�em:
Mojemu dziecku �wiat "fest jeszcze obcy, Ledwie czternastu lat wysnu�a prz�dz�;
Par� jej wiosen jeszcze prze�y� trzeba, Nim ma��e�skiego zakosztuje chleba.
PARYS
Z m�odszych bywa�y nieraz szcz�sne matki.
KAPULET
Lecz pr�dko wi�dn� przedwczesne m�atki. Ziemia sch�on�a wszystkie me nadzieje:
Opr�cz tej jednej; ona jest, Parysie,
481
Romeo i Julia
Przysz��, jedyn� moich ziem dziedziczk�. Staraj si� jednak, skarb sobie jej serce, Ch�� ma z jej ch�ci� nie b�dzie w rozterce;
Je�li ci� przyjmie, g�os ojca w tym wzgl�dzie Jej pozwolenia echem tylko b�dzie. Daj� dzi� wiecz�r, na kt�ry niema�o Go�ci sprosi�em; gdyby ci si� da�o By� jednym wi�cej, w nader mi�y spos�b Zwi�kszy�by� przez to zbi�r mi�ych mi os�b. W biednym mym domu jednocze�nie z noc� Takie dzi� gwiazdy ziemskie zamigoc�, �e od ich blasku blask niebieski zblednie. Uciechy, m�odym ludziom odpowiednie, Podobne do tych, jakie kwiecie� sprawia, Gdy w starym progu zimy si� pojawia;
Takie uciechy, w ca�ej swojej mocy,
W�r�d ho�ych dziewic stan� si� tej nocy
-Udzia�em twoim w domu Kapulet�w.
Przyjd�, przejrz i wybierz sobie z tych bukiet�w
Kwiat najpi�kniejszy. I m�j kwiat tam luby
Wejdzie do liczby, cho� nie do rachuby.
Id�my.
do S l u g i
A wasze obejd� w kr�g Weron�, Wynajd� osoby tu wyszczeg�lnione,
oddal� mu papier
I powiedz ka�dej: �e m�j dom otworem Na ich us�ugi stanie dzi� wieczorem.
Wychodz� K a p u l e t i Parys S�U��CY
Mam wynale�� osoby tu wyszczeg�lnione: to si� znaczy, wed�ug tego, co tu napisano... A c� tu napisano? Oto: �e szewc ma pilnowa� �okcia, a krawiec kopyta; rybak p�dzla, a malarz wi�cierza. Jak�e wynajd� osoby tu wyszczeg�lnione, kiedy nie mog� wynale�� �rodka na wyczytanie tego, co osoba pisz�ca tu
482
Akt pierwszy, scena druga
wyszczeg�lni�a? Kazano mi jednak; musz� si� uda� do uczonych. Oto jacy� ichmo�cie; w sam� por� nadchodz�.*
Wchodz� Romeo i Benwol 10 BENWOLIO
Tak, bracie, p�omie� sp�dza si� p�omieniem, B�l dawny nowym leczy si� cierpieniem;
Kr�� si� na odwr�t, gdy masz zawr�t g�owy;
Klin wyrugujesz, klin wbijaj�c nowy;
Zaczerpnij nowej zarazy do �ona, A jad dawniejszej niew�tpliwie skona.
ROMEO
Li�� pokrzywiany wyborny jest na to.
BENWOLIO Na c� to, prosz�?
ROMEO
Na oparzelizn�;
Spr�buj no tylko.
BENWOLIO
Powiedz mi, Romeo, Czy� ty oszala�?
ROMEO
Nie, nie oszala�em;
Lecz wpad�em w gorszy stan ni� szalonego. W loch si� dosta�em, jestem pastw� g�odu, Ch�ost i m�k... Dobry wiecz�r, przyjacielu.
S�U��CY
Nawa�em, panie. Czy umiesz pan czyta�?
ROMEO
Niestety! umiem w moim przeznaczeniu Czyta� niedol�.
S�U��CY
Tego si� bez ksi��ki 483
Romeoifulia
Mo�na nauczy�; ale ja si� pytam, Czy pan pisane rzeczy umie czyta�?
ROMEO
Ma�ej mi rzeczy do tego potrzeba, To jest zna� tylko j�zyk i litery.
S�U��CY
S�usznie pan m�wisz, b�d��e zdr�w i wes�.
Chce odei��. ROMEO
Czekaj no, wasze, umiem czyta�.
czyta
"Sinior Martino, jego ma��onka i c�rki, Hrabia Anzelm ze swymi pi�knymi siostrami. Siniora wdowa po Witruwiuszu. Sinior Placentio i jego mi�e siostrzenice. Merkucjusz i jego brat Walenty. M�j brat Kapulet z ma��onk� i c�rkami. Moja �liczna siostrzenica, Rozalina. Liwia, sinior Valentio i nasz kuzyn Tybalt Lucjusz i nadobna Helena." Wspania�e grono!
oddaje kart?
Gdzie� oni przyj�� maj�?
S�U��CY
Owdzie.
ROMEO
Gdzie?
S�U��CY
Do naszego pa�acu, na wieczerz�.
ROMEO
S�U��CY
Do czyjego pa�acu? Mojego pana.
484
� Akt pierwszy, scena druga � ROMEO
W istocie, powinienem si� by� przede wszystkim spyta�, kto nim jest.
S�U��CY
Oznajmi� to panu bez pytania: moim panem jest mo�ny, bogaty Kapulet; je�eli panowie nie jeste�cie z domu Montekich, to was zapraszam do niego na kubek wina. B�d�cie weseli.
Wychodzi. BENWOLIO
Na tym wieczorze Kapuleta b�dzie Bo�yszcze twoje, pi�kna Rozalina, Obok najpierwszych pi�kno�ci wero�skich. P�jd� tam i okiem bezstronnym por�wnaj Jej twarz z obliczem tych, kt�re ci wska��:
Wnet nowe b�stwo �lad dawnego zmaz�.
ROMEO
Gdyby rzetelny m�j wzrok tak fa�szywe Mia� da� �wiadectwo, �zy, sta�cie si� �arem! Wy, zalewane wci��, a jeszcze �ywe Przezrocza, sp�o�cie pod k�amstwa nadmiarem! Zatrze� jej wdzi�ki! Nigdy wszechwidz�ce R�wnej pi�kno�ci nie widzia�o s�o�ce.
BENWOLIO
Wielbisz j�, bo� j� jedn� na oboich Wa�y� dotychczas szalach oczu swoich, Lecz umie�� na tej wadze kryszta�owej Obok niej inn�, kt�r� ci gotowy B�d� dzi� wskaza�; a r�cz�, �e owa Niepor�wnana w k�t si� przed t� schowa.
ROMEO
P�jd� tam, ale z oboj�tnym okiem, Jednej wy��cznie poi� si� widokiem.
Wychodz�.
485
SCENA TRZECIA
Pokoi w domu Kapulet�w Wchodz� Pani K a p u l e t i Marta
PANIKAPULET
Gdzie moja c�rka? Id� j� tu przywo�a�.
MARTA
Na moj� cnot� do dwunastu wiosen -Ju� j� wo�a�am. Pieszczotko, biedronko!* Julciu! pieszczotko moja! moje z�otko! Bo�e, zmi�uj si�! Gdzie� ona jest? Julciu!
Wchodzi Julia. JULIA
Czy mnie kto wo�a�?
MARTA
Mama.
JULIA
Jestem, pani;
Co mi rozka�esz?
PANIKAPULET
S�uchaj. Odejd�, Marto;
Mam z ni� sam na sam co� do pom�wienia. Marto, pozosta�; przychodzi mi na my�l, �e twa obecno�� mo�e by� potrzebna. Julka ma pi�kny ju� wiek, wszak�e prawda?
MARTA Ba, mog� wiek jej policzy� na palcach.
PANIKAPULET
Czterna�cie ma ju� lat, jak mi si� zdaje.
MARTA
Czterna�cie moich z�b�w w zak�ad stawi� 486
Akt pierwsry, scena trzem
(Chocia� w�a�ciwie mam ich tylko cztery), �e jeszcze nie ma. Rych�o� b�dzie �wi�to Piotra i Paw�a?*
Mniej wi�cej.
PANIKAPULET
Za par� tygodni
MARTA
Mniej czy wi�cej, czy okr�g�o, Ale dopiero w wiecz�r na �wi�tego Piotra i Paw�a sko�czy lat czterna�cie. Ona z Zuzank�, Bo�e zbaw nas grzesznych! By�y r�wie�ne. Zuzank� u Boga -By��e to anio�! ale, jak m�wi�am, Julcia dopiero na �wi�tego Piotra I Paw�a sko�czy spe�na lat czterna�cie. Tak, tak; pami�tam dobrze. Mija teraz Rok jedenasty od trz�sienia ziemi;* W�a�nie od piersi by�a ods�dzona. Spomi�dzy wszystkich dni bo�ego roku Tego jednego nigdy nie zapomn�. Pio�unem sobie wtedy pier� potar�am, Siedz�c na s�o�cu tu� pod go��bnikiem. Pa�stwo byli�cie tego dnia w Mantui. A co? mam pami��? Ale jak m�wi�am, Skoro pieszczotka moja na brodawce Poczu�a gorycz, trzeba by�o widzie�, Jak si� skrzywi�a, szarpn�a od piersi;
Go��bnik za mn�: skrzyp! a ja co �ywo
Na r�wne nogi: hyc! nie my�l�c czeka�,
A� mi kto ka�e. Up�yn�o odt�d
Lat jedena�cie. Umia�a ju� wtedy
O w�asnej sile sta�, co m�wi�, biega�,
Dyrda�. Dniem pierwej zbi�a sobie czo�o.
M�j m��, �wie� Panie jego duszy! podni�s�
Z ziemi niebog�; by� to wielki figlarz.
,,Plackiem - rzek� - padasz teraz, a jak przyjdzie
487
Wi�kszy rozumek, to na wznak upadniesz, Nieprawda�, Julciu?" A ten ma�y �otrzyk, Jak mi B�g mi�y! przesta� zaraz krzycze� I odpowiedzia�: "tak". Chocia�bym �y�a Tysi�c lat, nigdy tego nie zapomn�. "Nieprawda�, Julciu - rzek� - �e padniesz wznak?' A ma�y urwis odpowiedzia� "tak".
PANI KAPULET
Do�� tego, Marto, sko�cz ju� t� histori�. Prosz� ci�.
MARTA
Dobrze, mi�o�ciwa pani, Ale nie mog� wstrzyma� si� od �miechu, Kiedy przypomn� sobie, jak to ona Przesta�a krzycze� i odpowiedzia�a:
"Tak". Mia�a jednak guz jak kurze jaje, Siniec porz�dny i p�aka�a gorzko;
Ale gdy m�� m�j rzek�: ,,Plackiem dzi� padasz, A jak doro�niesz, to na wznak upadniesz, Nieprawda�, Julciu?", tak i niebo��tko Zaraz ucich�o i odrzek�o: "tak".
JULIA
Ucichnij te� i ty, prosz� ci�, nianiu.
MARTA
Ju�em ucich�a przecie. Pan B�g z tob�! Ty jeste� per�� ze wszystkich niemowl�t, Jakie karmi�am. Gdybym jeszcze mog�a Patrze� na twoje zanie�cie!...
PANI KAPULET
Zam�cie! To jest punkt w�a�nie, o kt�rym chc� m�wi�. Powiedz mi, Julio, co my�lisz i jakie S� ch�ci twoje we wzgl�dzie ma��e�stwa?
JULIA
O tym zaszczycie jeszcze nie my�la�am. 488
Akt pierwszy, scena trzecia
MARTA
O tym zaszczycie! Gdybym nie ja by�a Tw� karmicielk�, rzek�abym, �e� m�dro�� Wyssa�a z mlekiem.
PANIKAPULET
My�l�e o tym teraz. M�odsze od ciebie dziewcz�ta z szlachetnych Dom�w w Weronie wcze�nie stan zmieniaj�;
Ja sama by�am ju� matk� w tym wieku,
W kt�rym ty� jeszcze pann�. Kr�tko m�wi�c,
Waleczny Parys stara si� o ciebie.
MARTA To mi kawaler! panniuniu, to brylant Taki kawaler: ch�opiec gdyby z wosku!
PANIKAPULET
Nie ma w Weronie r�wnego mu kwiatu.
MARTA
Co to, to prawda: kwiat to, kwiat prawdziwy.
PANI KAPULET
C�, Julio? B�dziesz�e mog�a go kocha�? Dzi� w wiecz�r ujrzysz go w�r�d naszych go�ci. Wczytaj si� w ksi�g� jego lic, na kt�rych Pi�ro pi�kno�ci wypisa�o mi�o��;
Przypatrz si� jego rysom, jak uroczo, Zgodnie si� schodz� z sob� i jednocz�;
A co w tej ksi�dze wyda ci si� mrocznym, To w jego oczach stanie� si� widocznym, Do upi�knienia tej zaprawd� rzadkiej Edycji m�a brak tylko ok�adki. Ro�lina w ziemi, ryba w wodzie �yje;
Mi�o, gdy pi�kn� tre�� pi�kny wierzch kryje;
I tym wspanialsza, tym wi�cej jest warta Z�ota my�l w z�otej oprawie zawarta. Tak wi�c z nim wszystk� jego w�a�� posi�dziesz I w niczym sama ujmy mie� nie b�dziesz.
489
Romeo s Julia
MARTA
Ujmy? Ba, owszem przyrost, bo� to przecie Zaw�dy z m�czyzn� przybywa kobiecie.
PANIKAPULET
Chcesz�e go? powiedz kr�tko, w�z�owato.
JULIA
Zobacz�, je�li patrzenia do�� na to;
Nie g��biej jednak my�l� w t� rzecz wgl�da� Jak tobie, pani, podoba si� ��da�.
Wchodzi S�u��cy S�U��CY
Pani, go�cie ju� przybyli; wieczerza zastawiona, czekaj� na panie, pytaj� o pann� Juli�, przeklinaj� w kuchni pani� Mart�; s�owem, niecierpliwo�� powszechna. Niech panie racz� po�pieszy�.
Wychodzi PANIKAPULET
P�jd�, Julio; w hrabi serce tam dygoce.
MARTA
Id� i po b�ogich dniach b�ogie znajd� noce.
Wychodz�
SCENA CZWARTA
Ulica
Wchodz� Romeo, M e r kuc f o i B e n w o 11 o w towarzystwie pi�ciu czy sze�ciu masek Ludzie z pochodniami i inne osoby
ROMEO
Mamy� przy wej�ciu z przemow� wyst�pi�* Czy te� po prostu wej��?
490
Akt pierwszy, scena czwarta
BENWOLIO
Wysz�y ju� z mody Te ceremonie; nie b�dziemy z sob� Wiedli Kupida z bind� wko�o skroni, �uk malowany z gontu nios�cego I strasz�cego dziewcz�ta jak ptaki, Ani te� owych prawili oracji, Md�o za suflerem cedzonych na wst�pie. Niech sobie o nas pomy�l�, co zechc�;
Wejdziem, pokr�cim si�* i znikniem potem.
ROMEO
Kr��cie si�, kiedy chcecie, jam do tego Dzi� niesposobny.
MERKUCJO
Kochany Romeo, Musisz pota�czy� tak�e.
ROMEO
Nie, doprawdy Wy macie lekkie trzewiki, to ta�czcie;
Mnie o��w serce t�oczy, ledwie mog� Ruszy� si� z miejsca.
MERKUCJO
Zakochany jeste�;
Po�ycz strzelistych od Kupida skrzyde� I wznie� si� nimi nad poziom� sfer�.
ROMEO
Nie mnie, tkni�temu srodze jego strza��, Strzeli�cie wzbija� si� na jego skrzyd�ach;
Nie mnie si� wznosi� nad poziom, co nosz�c Brzemi� mi�o�ci, na poziom upadam.
MERKUCJO
A gdyby� upad� z ni�, j� by� obrzemi�. Tak delikatn� rzecz przygni�t�by� srodze.
491
ROMEO
Nazywasz mi�o�� rzecz� delikatn�? Zbyt, owszem, twarda, szorstka i kol�ca.
MERKUCJO
Twardali dla ci�, b�d� i dla niej twardy;
Koi j�, gdy kole, a zwalisz j� �atwo. Hola' podajcie mi na twarz pokrowiec! Mask� na mask�!
wklada mask�
Niechaj sobie teraz Ciekawe oko nicuje m� szpetno��! Ta larwa za mnie b�dzie si� rumieni�.
BENWOLIO
Id�my, panowie; zadzwo�my,* a potem Ostro ju� tylko pole�my si� nogom.
ROMEO
Niech trzpioty �echc� nieczu�� posadzk�! Pochodni dla mnie! bom ja dzi� skazany, Jak �w pacho�ek, co �wieci swej pani, Sta� nieruchomie i martwym by� widzem.
MERKUCJO
St�j, jak chcesz, by�e� tylko nie sta� o to,
Co ci� tak martwi, a w czym (z ca�ym winnym
Uszanowaniem dla twojej mi�o�ci)
Jak w b�ocie, widz�, po uszy zagrz�z�e�.
Nu�e, nie palmy �wiec w dzie�.
ROMEO
Palmy� teraz, Bo noc jest.
MERKUCJO
Mniemam, panie, �e czas trac�c Zar�wno psujem �wiece bez potrzeby,
492
Akt pierwszy, scena czwarta
Jak w dzie� je pal�c. Przyjmij t� uwag�;
Bo w niej pi�� razy wi�cej jest logiki Ni� w naszych pi�ciu zmys�ach.
ROMEO
Uwa�amy Za rzecz stosown� p�j�� tam na ten festyn, Chocia� logiki w tym nie ma.
MERKUCJO
Dlaczego?
ROMEO
Mia�em tej nocy marzenie.
MERKUCJO
Ja tak�e.
ROMEO
C� ci si� �ni�o?
MERKUCJO
To, �e marzyciele Najcz�ciej zwykli k�ama�.
ROMEO
Przez sen, w ��ku, Gdy w gruncie marz� o rzeczach prawdziwych.
MERKUCJO
Snad� si� kr�lowa Mab* widzia�a z tob�;
Ta, co to babi wieszczkom i w postaci Kobietki, ma�o co wi�kszej ni� agat Na wskazuj�cym palcu aldermana,* Ci�gniona cugiem drobniuchnych atom�w, Tu�, tu� �pi�cemu przeci�ga pod nosem. Szprychy jej wozu z d�ugich n�g paj�czych;
Os�ona z l�ni�cych skrzyde�ek szara�czy;
Sprz�aj z plecionych nitek paj�czyny;
Lejce z wilgotnych ksi�yca promyk�w;
493
Bicz z cienkiej �y�ki na �wierszcza szkielecie;
A jej forszpanem ma�a, szara muszka Przez p� tak wielka jak �w kr�g�y owad, Co siedzi w palcu leniwej dziewczyny;* Wozem za� pr�ny laskowy orzeszek;
Dzie�o wiewi�rki lub majstra robaka, Tych z dawien dawna akredytowanych Stelmach�w wieszczek. W takich to przyborach Co noc harcuje po g�owach kochank�w, Kt�rzy natenczas marz� o mi�o�ci;
Albo po gi�tkich kolanach dworak�w, Kt�rzy natenczas o uk�onach marz�;
Albo po chudych palcach adwokat�w, Kt�rym si� wtedy roj� honoraria;
Albo po ustach romansowych damul, Kt�rym si� wtedy marz� poca�unki;
Cz�sto atoli Mab na te ostatnie Zsy�a przedwczesne zmarszczki, gdy ich oddech Za bardzo znajdzie cukrem przesycony. Czasem te� wje�d�a na nos dworakowi:
Wtedy �ni� mu si� nowe �aski pa�skie;
Czasem i ksi�dza plebana odwiedzi, Gdy ten spokojnie drzemie, i ogonem Dziesi�cinnego wieprza w nos go �echce:
Wtedy mu nowe �ni� si� beneficja. Czasem wk�usuje na kark �o�nierzowi:
Ten wtedy marzy,o ci�ciach i pchni�ciach, O szturmach, breszach, o hiszpa�skich klingach Czy o pucharach, co maj� pi�� s��ni;* Wtem mu zatr�bi w ucho: nasz bohater Truchleje, zrywa si�, kln�c zmawia pacierz I zn�w zasypia. Taka jest Mab: ona, Ona to w nocy zlepia grzywy koniom I w�os ich g�adki w szpetne kud�y zbija, Kt�re rozczesa� niebezpiecznie; ona Jest ow� zmor�, co na wznak le��ce Dziewcz�ta dusi i wcze�nie je uczy D�wiga� ci�ary,'by si� z czasem mog�y
494
� Akt pierwszy, scena czwarta
Zawo�anymi sta� gospodyniami. Ona to, ona...
ROMEO
Sko�cz ju�, sko�cz, Merkucjo;
Prawisz o niczym.
MERKUCJO
Prawi� o marzeniach, Kt�re w istocie niczym innym nie s� Jak wyl�g�ymi w chorobliwym m�zgu Dzie�mi fantazji; ta za� jest pierwiastku Tak subtelnego w�a�nie jak powietrze;
Bardziej niesta�a ni� wiatr, kt�ry ju� to Mro�n� ca�uje p�noc, ju� to z wstr�tem Rzuca j�, d���c w obj�cia po�udnia.
BENWOLIO
Co� ten wiatr zawia�, zdaje si�, i na nas. Wieczerza stoi, sp�nimy si� na ni�.
ROMEO
Boj� si�, czyli nie przyjdziem za wcze�nie;
Bo moja dusza przeczuwa, �e jakie� Nieszcz�cie, jeszcze wpo�r�d gwiazd wisz�ce, Z�owrogi bieg sw�j rozpocznie od daty Uciech tej nocy i kres zamkni�tego W mej piersi, zbyt ju� niezno�nego �ycia Przy�pieszy jakim� strasznym �mierci ciosem. Lecz niech Ten, kt�ry ma ster m�j w swym r�ku, Kieruje moim �aglem! Dalej! Id�my!
BENWOLIO
Uderzcie w b�bny!*
Wychodz�.
495
Romeo i Julia �
SCENA PI�TA
Sala w domu Kapulet�w. Wchodz� muzykanci i s�udzy.
PIERWSZY S�UGA
Gdzie Potpan? Czemu nie pomaga sprz�ta�? G�si mu pa��, nie s�u�y�.
DRUGI S�UGA
Tak to, kiedy wa�ne obowi�zki lokaja powierzaj� ludziom z�ej maniery; na diab�a si� to zda�o.
PIERWSZY S�UGA
Powyno�cie sto�ki! usu�cie na bok bufet! Pozbierajcie srebra! Schowaj no tam dla mnie, braciszku, kawa�ek marcepana i szepnij na ucho od�wiernemu, �eby wpu�ci� Zuzann� Grindston i Nelly;
jak mi� kochasz! Antoni! Potpan!
DRUGI S�UGA
Dobrze, ch�opcze, gotowe.*
PIERWSZY S�UGA
Wo�aj� was, pytaj� o was, czekaj� na was, niecierpliwi� si� na was w wielkiej sali.
TRZECI S�UGA*
Nie mo�emy by� tu i tam razem. Dalej, ch�opcy, pohulajmy� dzisiaj! Kto umie czeka�, wszystkiego si� doczeka.
Oddalaj� si�. K a p u l e t i inni wchodz� z go��mi i maskami.
KAPULET
Witaj, cna m�odzi! Wolne od nagniotk�w Damy rachuj� na wasz� ruchawo��. �liczne panienki, kt�ra� z was odm�wi Stan�� do ta�ca? O takiej wr�cz powiem, �e ma nagniotki. A co? Tom was za�y�! Dalej, panowie! I ja kiedy� tak�e Mask� nosi�em i umia�em szepta�
496
Akt pierwszy, scena pi�ta
W ucho pi�kno�ciom jedwabne powie�ci, Co sz�y do serca; przesz�o to ju�, przesz�o. Nu�e, panowie! Grajki, zaczynajcie! Miejsca! rozst�pmy si�! dalej, dziewcz�ta!
Muzyka gra M�odzie� ta�czy
Hej! wi�cej �wiat�a! Wynie�cie te sto�y! I zga�cie ogie�, bo zbyt ju� gor�co. Siadaj�e, siadaj, bracie Kapniecie! Dla nas dw�ch czasy pl�s�w ju� min�y. Jak�e to dawno byli�my obydwaj Po raz ostatni w maskach?
DRUGIKAPULET
B�dzie temu Lat ze trzydzie�ci.
KAPULET
Co? Co! Nie tak dawno, By�o to, pomn�, na godach Lucencja;
Na te Zielone �wi�tki, da B�g do�y�, B�dzie dwadzie�cia pi�� lat.
DRUGIKAPULET
Dawniej, dawniej, Wszak ju� syn jego jest trzydziestoletni.
KAPULET
Co mi wa�� prawisz? Przede dwoma laty Syn jego nie by� jeszcze pe�noletni.
ROMEO do jednego ze shig
Co to za dama, co w tej chwili ta�czy Z tym kawalerem?
S�UGA
Nie wiem, ja�nie panie.
ROMEO
Ona zawstydza �wiec jarz�cych blaski;
497
Pi�kno�� jej wisi u nocnej opaski Jak drogi klejnot u uszu Etiopa. Nie tkn�a ziemi wytworniejsza stopa. Jak �nie�ny go��b w�r�d kawek, tak ona �wieci w�r�d swoich towarzyszek grona. Zaraz po ta�cu przybli�� si� do niej I d�o� m� uczcz� dotkni�ciem jej d�oni. Kocha��em dot�d? O! zaprzecz, m�j wzroku! Bo� jeszcze nie zna� r�wnego uroku.
TYBALT
S�dz�c po g�osie, z Montekich to kt�ry�. Daj no mi rapir, ch�opcze. Jak si� wa�y Ten �otr tu wchodzi� i k�aman� larw� Szyderczo naszej ur�ga� zabawie? Na krew szlachetn�, co mi wzdyma serce, Nie b�dzie grzechu, je�li go u�mierc�.
KAPULET
Tybalcie, co ci to? Czego si� z�ymasz?
TYBALT
Ujmy tej, stryju, pewno nie wytrzymasz:
Jeden z Montekich, twych �miertelnych wrog�w, �mie tu zniewa�a� go�cinno�� twych prog�w.
KAPULET TYBAI.T
Czy to Romeo?
Tak, ten to nikczemnik.
KAPULET
Daj mu wa�� spok�j; nie wychodzi przecie Z granic wytkni�tych dobrym wychowaniem;
I, prawd� m�wi�c, ca�a go Wero na Ma za m�odzie�ca pe�nego przymiot�w;
Nie chcia�bym za nic w �wiecie w moim domu Czyni� mu krzywdy. Uspok�j si� zatem, Mi�y synowcze, nie zwa�aj na niego;
498
� Akt pierwszy, scena pi�ta
Taka ma wola; je�li j� szanujesz,
Oka� uprzejmo�� i sp�d� precz z oblicza
Ten mars niezgodny z weselem tej doby.
TYBALT
Taki go�� w domu nabawia choroby;
Nie �cierpi� go tu.
KAPULET
Chc� go mie� cierpianym. C� to, zuchwalcze? M�wi�, �e chc�! C� to? Czy ja tu jestem, czy wa�� jeste� panem? Wa�� go tu nie chcesz �cierpie�! Bo�e odpu��! Wa�� mi chcesz go�ci porozp�dza�? ko�ki Na �bie mi struga�? przewodzi� w mym domu?
TYBALT
Stryju, to zaka�.
KAPULET
Cicho! burd� jeste�, Z t� porywczo�ci� doigrasz si� waszmo��. Zawsze mi musisz si� sprzeciwia�! - Brawo, Kochana m�odzi. - Urwipo�e� z wa�ci! Sied� cicho albo... Hola! Wi�cej �wiat�a! -Ja ci� ucisz�. Patrz go! - �wawo, ch�opcy!
TYBALT
Gniew dobrowolny z flegm� przymuszon� Na krzy� si� schodz�c wstrz�saj� mi �ono. Musz� ust�pi�; wkr�tce si� atoli W gorzk� ��� zmieni ta s�odycz wbrew woli.
Oddaia si�.
ROMEO do Julii
Je�li d�o� moja, co t� �wi�to�� trzyma,* Blu�ni dotkni�ciem: zuchwalstwo takowe Odpokutowa� usta me gotowe Poca�owaniem pobo�nym pielgrzyma.
499
JULIA do R o m e a
Mo�ci pielgrzymie, blu�nisz swojej d�oni, Kt�ra nie grzeszy zdro�nym dotykaniem;
Jestli uj�cie r�k poca�owaniem, Nikt go ze �wi�tych pielgrzymom nie broni.
ROMEO jak pierwej
Nie maj�� �wi�ci ust tak jak pielgrzymi?
JULIA jak pierwej
Maj� ku mod�om lub kornej podzi�ce.
ROMEO
Niech�e ich usta czyni� to co r�ce;
Moje si� modl�, przy j m mod�y ich, przyjmij.
JULIA
Niewzruszonymi pozostaj� �wi�ci, Cho� gwoli mod��w niewzbronne ich ch�ci.
ROMEO
Zi�� wi�c cel moich, stoj�c niewzruszenie, I z ust swych moim daj wzi�� rozgrzeszenie.
Ca�uje j�. JULIA
Moje wi�c teraz obci��a grzech zdj�ty.
ROMEO
Z mych ust? O! grzechu, zbyt pe�en pon�ty! Niech�e go nazad rozgrzeszony zdejmie! Pozw�l.
Ca�uje j� znowu. JULIA
Jak z ksi��ki ca�ujesz, pielgrzymie. 500
Akt pierwszy, scena pi�ta
MARTA
Panienko, jejmo�� pani matka prosi.
ROMEO
Kt� jest je) matk�?
MARTA _
Jej matk�? Bajbardzo! Nikt inny, jedno pani tego domu;
I dobra pani, m�dra a cnotliwa.
Ja by�am mamk� tej, co� z ni� pan m�wi�.
Smaczny by k�sek mia�, kto by j� z�owi�.
ROMEO
Julia Kapulet! O dolo zbyt sroga! �ycie me jest wi�c w r�ku mego wroga.
BENWOLIO Wychod�my, wiecz�r dobiega ju� ko�ca.
ROMEO Niestety! z wschodem dla mnie zach�d s�o�ca.
KAPULET do rozchodz�cych si� go�ci
Ej�e, panowie, pozosta�cie jeszcze:
Maj� nam wkr�tce da� ma�� przek�sk�. Chcecie koniecznie? Musz� wi�c ust�pi�. Dzi�ki wam, mili panowie i panie. Dobranoc. �wiat�a! Id�my� spa�.
do Drugiego Kapni�ta
Braciszku, Zap�nili�my si�; id� wypocz��.
Wychodz� wszyscy pr�cz Julii i M a r t v JULIA
Czy nie wiesz, nianiu, kto jest ten pan? 501
MARTA
Ten, tu? To syn starego Tyberia.
JULIA
A tamten, Co w�a�nie ku drzwiom zmierza?
MARTA
To podobno M�ody Petrycy.
JULIA
A �w, tam na prawo, Co nie chcia� ta�czy�?
MARTA
Nie wiem.
JULIA
Spytaj, prosz�, Jak si� nazywa. Je�eli �onaty, Ca�un mi� czeka zamiast �lubnej szaty.
MARTA
Zwie si� Romeo, jest z rodu Montekich, Synem waszego najwi�kszego wroga.
JULIA
Jako obcego za wcze�nie ujrza�am! Jako lubego za p�no pozna�am! Dziwny mi�o�ci traf si� na mnie i�ci, �e musz� kocha� przedmiot nienawi�ci.
MARTA
Co to jest? co to takiego?
JULIA
To wiersze, Kt�rych mi� jeden tancerz dzi� nauczy�.
502
Akt pierwszy, scena pi�ta
MARTA
P�jd� spa�, wa�panna.
G/os za scen�: "Julio!" MARTA
Dalej! dalej! Wo�aj� panny i pusto ju� w sali.
Wychodz�.
AKT DRUGI
PROLOG*
CH�R
Nami�tno�� dawna blednieje i kona, Na jej mogile kwiat wyrasta nowy. Pi�kno��, dla kt�rej umrze� by� gotowy, Zblad�a ju�, Julii spojrzeniem zgaszona.
Kocha kochany; pier� mu rozp�omienia Czar jej �renicy; c�rce przeciwnika Jak mi�o�� wyzna? a ona po�yka Pon�t� mi�o�� na w�dce cierpienia.
Lecz dzieci� wroga jak zbli�y si� do niej?
Jak�e jej serce nami�tno�� ods�oni?
W kochanki piersiach jeszcze mniej nadzieje
Ujrze� lubego �cz ogie�, lic r�e;
Czas i nami�tno�� da spos�b, zaleje Morzem rozkoszy niebezpiecze�stw morze.
504
Akr drugi, scena pierwsza
SCENA PIERWSZA
Pusty plac przytykaj�cy do ogrodu Kapulet�w. Wchodzi Romeo.
ROMEO
Mam�e i�� dalej, gdy tu moje serce? Cofnij si�, ziemio, wynajd� sobie centrum!
Wchodzi na mur i spuszcza si� do ogrodu. Wchodz� Merkucjo i Benwolio .
BENWOLIO
Romeo! bracie! Romeo!
MERKUCJO
Ma rozum;
Powietrze ch�odne, wi�c dyma� do ��ka.
BENWOLIO
Pobieg� t� drog� i prze�azi przez parkan. Wo�aj, Merkucjo!
MERKUCJO
U�yj� na� zakl��:
Romeo! gachu! cietrzewiu! wariacie! Uka� si� w lotnej postaci westchnienia, Powiedz cho� jeden wiersz, a do�� mi b�dzie;
J�knij: ach! po��cz w rym: kocha� i szlocha�;
Szepnij Wenerze jakie pi�kne s��wko;
Daj jaki nowy epitet �lepemu Jej synalkowi, co tak celnie strzela� Za owych czas�w, gdy kr�l Kofetua W zaloty chodzi� do c�rki �ebraczej*. Nie s�ucha; ani pi�nie, ani trunie;
Zdech� robak; musz� zakl�� go inaczej. Kln� ci� na �ywe oczy Rozaliny, Na jej wysokie czo�o, krasne usta, Wysmuk�e n�ki i toczone biodra Z przyleg�o�ciami, aby� si� przed nami W w�a�ciwej sobie postaci ukaza�.
505
BENWOLIO
Gniewa� si� b�dzie, je�li ci� us�yszy.
MERKUC]0
Co si� ma gniewa�? M�g�by si� rozgniewa�,
Gdyby za spraw� mojego zakl�cia
W zaczarowane ko�o jego pani
Inny duch wkroczy� i sta� tam dop�ty,
Dop�ki by go nie zmog�a: to by�by
Pow�d do uraz; moja inwokacja
Jest przyjacielska i godziwa razem,
Bo wywo�uje w imi� jego pani
Jego jedynie naturaln� posta�.
BENWOLIO
P�jd�! skry� si� owdzie pomi�dzy drzewami, By si� tam zbrata� z tajemnicz� noc� -�lepym w mi�o�ci ciemno�� jest najmilsza.
MERKUCJO
Mo�e� w cel trafi� mi�o�� b�d�c �lep�? Teraz usi�dzie sobie pod jab�onk� I b�dzie wzdycha�, by jego kochanka By�a owocem, kt�ry m�ode panny, Kiedy s� same - nazywaj� fig�. Oby, Romeo, by�a, oby by�a Tak� otwart� fig�, a ty, ch�opcze, Oby� by� gruszk�.* Dobranoc, Romeo! Id� lec w moim ��ku za kotar�, Bo to polowe tu dla mnie za ch�odne. Czy idziesz tak�e?
BENWOLIO
Id�; pr�no szuka� Takiego, co by� nie chce znaleziony.
Wychodz�
506
Akt drugi, scena druga
SCENA DRUGA
Ogr�d Kapuletow Wchodzi Romeo
ROMEO
Drwi z blizn, kto nigdy nie do�wiadczy� rany.
Julia ukazufe si� w oknie
Lecz cicho! Co za blask strzeli� tam z okna!
Ono jest wschodem, a Julia jest s�o�cem!
Wnijd�, cudne s�o�ce, zg�ad� zazdrosn� lun�,
Kt�ra a� zblad�a z gniewu, �e ty jeste�
Od niej pi�kniejsza; o, je�li zazdrosna,
Nie b�d� jej s�u�k�! Jej szatk� zielon�
I blad� nosz� jeno g�upcy. Zrzu� j�!*
To moja pani, to moja kochanka!
O! gdyby mog�a wiedzie�, czym jest dla mnie!
Przemawia, chocia� nic nie m�wi; c� st�d?
Jej oczy m�wi�, oczom wi�c odpowiem.
Za �mia�y jestem; m�wi�, lecz nie do mnie.
Dwie najja�niejsze, najpi�kniejsze gwiazdy
Z ca�ego nieba, gdzie indziej zaj�te,
Prosi�y oczu jej, aby zast�pczo
Sta�y w ich sferach, dop�ki nie wr�c�.
Lecz cho�by oczy jej by�y na niebie,
A owe gwiazdy w oprawie jej oczu:
Blask jej oblicza zawstydzi�by gwiazdy Jak zorza lamp�; gdyby za� jej oczy W�r�d eterycznej zab�ys�y przezroczy, Ptaki ockn�yby si� i �piewa�y, My�l�c, �e to ju� nie noc, lecz dzie� bia�y. Patrz, jak na d�oni smutnie wspar�a liczko! O! gdybym m�g� by� tylko r�kawiczk�, Co t� d�o� kryje!
JULIA
Ach! 507
ROMEO
Cicho! co� m�wi. O! m�w, m�w dalej, uroczy aniele;
Bo ty mi w noc t� tak wspaniale �wiecisz Jak lotny goniec niebios rozwartemu Od podziwienia oku �miertelnik�w, Kt�re si� wlepia w niego, aby patrze�, Jak on po ci�kich chmurach si� przesuwa I po powietrznej �egluje przestrzeni.
JULIA
Romeo! Czemu� ty jeste� Romeo! Wyrzecz si� swego rodu, rzu� t� nazw�! Lub je�li tego nie mo�esz uczyni�, To przysi�� wiernym by� mojej mi�o�ci, A ja przestan� by� z krwi Kapulet�w.
ROMEO
Mam�e przem�wi� czy te� s�ucha� dalej?
JULIA
Nazwa twa tylko jest mi nieprzyjazna, Bo� ty w istocie nie Montekim dla mnie. Jest�e Montekio cho�by tylko r�k�, Ramieniem, twarz�, zgo�a jak�kolwiek Cz�ci� cz�owieka? O! we� inn� nazw�! Czym�e jest nazwa? To, co zowiem r�, Pod inn� nazw� r�wnie by pachnia�o;
Tak i Romeo bez nazwy Romea Przecie�by ca�� sw� warto�� zatrzyma�. Romeo! porzu� t� nazw�, a w zamian Za to, co nawet cz�stk� ciebie nie jest, We� mi�, ach! ca��!
ROMEO
Bior� ci� za s�owo:
Zwij mi� kochankiem, a krzy�mo chrztu tego Sprawi, �e odt�d nie b�d� Romeem.
508
Akt drugi, scena druga
JULIA
Kto� ty jest, co si� noc� os�aniaj�c, Podchodzisz moj� samotno��?
ROMEO
Z nazwiska Nie m�g�bym tobie powiedzie�, kto jestem;
Nazwisko moje jest mi nienawistne, Bo jest, o! �wi�ta, nieprzyjazne tobie;
Zdar�bym je, gdybym mia� je napisane.
JULIA
Jeszcze me ucho stu s��w nie wypi�o
Z tych ust, a przecie� d�wi�k ju� ich mi znany.
Jestze� Romeo, m�w? jest�e� Montekio?
ROMEO Nie jestem ani jednym, ani drugim, Jednoli z dwojga jest niemi�e tobie.
JULIA
Jak�e� tu przyszed�, powiedz, i dlaczego? Mur jest wysoki i trudny do przej�cia, A miejsce zgubne; gdyby ci� kto z moich Krewnych tu zasta�...
ROMEO
Na skrzyd�ach mi�o�ci Lekko, bezpiecznie mur ten przesadzi�em, Bo mi�o�� nie zna �adnych tam i granic;
A co potrafi, na to si� i wa�y;
Krewni wi�c twoi nie trwo�� mi� wcale.
JULIA
Zabiliby ci�, gdyby ci� ujrzeli.
ROMEO
Ach! wi�cej gro�by le�y w oczach twoich 509
Ni� w ich dwudziestu mieczach; patrz �askawie, A b�d� silny przeciw ich gniewowi.
JULIA
Na Boga! niech ci� oni tu nie ujrz�!
ROMEO
Ciemny p�aszcz nocy skryje mi� przed nimi. Lecz niech mi� znajd�, je�li ty mi� kochasz. Lepszy kres �ycia skutkiem ich niech�ci Ni� przed�u�ony zgon w braku twych uczu�.
JULIA
Kto ci dopom�g� znale�� to ustronie?
ROMEO
Mi�o��, co mi go doradzi�a szuka�;
Ona mi instynkt, ja jej oczy da�em. Nie jestem sternik, gdyby� jednak by�a R�wnie daleko jak �w brzeg, kt�rego Morze najdalsze podmywa kraw�dzie, �mia�o po taki klejnot bym pop�yn��.
JULIA
Gdyby nie ciemno��, co mi twarz maskuje,
Widzia�by� na niej rozlany rumieniec
Po tym, co z ust mych s�ysza�e� tej nocy.
Rada bym form si� trzyma�, rada cofn��
To, co wyrzek�am; ale precz udanie!
Czy ty mi� kochasz? Wiem, �e powiesz: tak jest,
I j�� uwierz�; mimo przysi�g jednak
Mo�esz mi� zawie��. Z wiaro�omstwa m�czyzn
�mieje si�, m�wi�, Jowisz.* O! Romeo!
Je�li mi� kochasz, wyrzecz to rzetelnie;
Lecz je�li masz mi� za podb�j zbyt �atwy, To zmarszcz� czo�o i przewrotn� b�d�, I na mi�osne twoje o�wiadczenia Powiem: nie, w innym razie za nic w �wiecie.
510
Akt drugi, scena druga
Za czu�a mo�e jestem, o! Monteki, St�d mo�esz s�dzi� me obej�cie p�ochym;
Ufaj mi jednak, b�d� ja wierniejsza Od tych, co bieglej umiej� si� dro�y�. By�abym ja si� by�a, prawd� m�wi�c, Tak�e dro�y�a, gdyby� by� tajnego G�osu mi�o�ci mojej nie podchwyci�. Nie wi� mi� przeto ani te� przypisuj P�ocho�ci tego wylania mych uczu�, Kt�re zdradzi�a noc ciemna.
ROMEO
O! Julio, Przysi�gam na ten ksi�yc, co wspaniale Powleka srebrem tamtych drzew wierzcho�ki...
JULIA
O! nie przysi�gaj na ksi�yc, bo ksi�yc Co tydzie� zmienia kszta�t swej pi�knej tarczy;
I mi�o�� twoja po takiej przysi�dze Mog�aby r�wnie� zmienn� si� okaza�.
ROMEO
Na c� mam przysi�c?
JULIA
Nie przysi�gaj wcale;
Lub wreszcie przysi�� na samego siebie:
Na ten uroczy przedmiot mych uwielbie�, To ci uwierz�.
ROMEO
Je�li szczera mi�o�� Mojego serca...
JULIA
Daj pok�j przysi�gom. Lubo si� ciesz� z twojej obecno�ci,
511
Te nocne �luby nie ciesz� mnie jako�;
Za nag�e one s�, za nierozwa�ne, Podobne niby do blasku, ico znika, Nim cz�owiek zd��y powiedzie�: ,,B�ysn�o." Dobranoc, luby! Oby nam ten wonny Mi�o�ci p�czek przyni�s� kwiat niep�onny! B�d� zdr�w! i za�nij z tak b�ogim spokojem, Jaki, z twej �aski, czuj� w sercu mojem.
ROMEO
Tak�e mam odej�� nie zaspokojony?
JULIA
Jakiego� wi�cej chcesz zaspokojenia?
ROMEO Zamiany twoich zapewnie� za moje.
JULIA
Ju�em ci da�a je, nime� za��da�;
Rada bym jednak one mie� na powr�t.
ROMEO Chcia�a�by� cofn�� je? Dlaczego? luba!
JULIA
A�ebym mog�a odda� ci je znowu. A przecie� jest to ��danie zbyteczne;
Bo moja mi�o�� r�wnie jest g��boka Jak morze, r�wnie jak ono bez ko�ca, Im wi�cej ci jej udzielam, tym wi�cej Czuj� jej w sercu.
Sfvchac w pokojach glos Marty
Wo�aj� mi�. - Zaraz. B�d� zdr�w, kochanku drogi! - Zaraz, zaraz. - Najmilszy, pomnij by� sta�ym! - Zaczekaj, Zaczekaj troch�, powr�c� za chwil�.
Wychodzi
512
Akt drugi, scena druga
ROMEO
B�ogos�awiona, o! b�ogos�awiona Po dwakro� nocy! Ale czy to wszystko, Dziej�c si� w nocy, nie jest mar� tylko? Co� tak lubego mo�e� by� istotnym?
JULIA ukazuj�c si� znowu
Jeszcze s��w par�, a potem dobranoc, Drogi Romeo! je�li twoja sk�onno�� Jest praw�, twoim zamiarem ma��e�stwo:
To mi� uwiadom jutro przez osob�, Kt�r� do ciebie przy�l�, gdzie i kiedy Zechcesz dope�ni� obrz�du; a wtedy Ca�� m� przysz�o�� u n�g twoich z�o�� I w �wiat za tob� p�jd� w imi� Bo�e.
MARTA
73 scena
Panienko!
JULIA
Id�. - Lecz je�li mi� zwodzisz, To ci� zaklinam...
MARTA
za scena
Julciu!
JULIA
Zaraz id�.
- Je�li mi� zwodzisz, o! to ci� zaklinam, Sko�cz te zabiegi i zostaw mi� �alom.
- Jutro wi�c przy�l�.
ROMEO
Jak pragn� zbawienia.
JULIA
Po tysi�c razy dobranoc.
Odchodzi
513
ROMEO
Po tysi�c Razy niedobra tam, gdzie ty nie �wiecisz. Jak �ak, gdy rzuca ksi��k�, tak kochanek Do celu swego pospiesza weso�y;
A gdy nadejdzie z kochank� rozstanek, Wlecze si� smutnie, jak �w �ak do szko�y.
Odchodzi JULIA ukazu/e si� znowu
Pst! Pst! Romeo! O, gdybym mie� mog�a G�os sokolnika, by tego ma��a Nazad przywo�a�! Przymus jest ochryp�y, Nie mo�e g�o�no m�wi�; gdyby nie to, Wstrz�s�abym g�ry, gdzie si� echo kryje, I g�os bym jego zrobi�a chrapliwszy Ni� m�j od rozbrzmie� imienia Romeo!
ROMEO
Moja to dusza dzwoni imi� moje,
Jak srebrny d�wi�k ma noc� g�os kochanki!
I jest�e s�odsza muzyka na �wiecie?
JULIA
Romeo!
ROMEO
Luba!
JULIA
O kt�rej godzinie Jutro mam przys�a�?
ROMEO
O dziewi�tej.
JULIA
Dobrze.
514
Akt drugi, scena druga
Dwudziestoletni to termin. Nie pomn�, Po com tu ciebie znowu przywo�a�a.
ROMEO Pozw�l mi czeka�, a� sobie przypomnisz.
JULIA
Zapomn� znowu, po co czekasz, pomn�c O twojej tylko lubej obecno�ci.
ROMEO
A ja wci�� czeka� b�d�, aby� ci�gle Zapomina�a, sam zapominaj�c, �e mam gdzie inny dom jak tutaj.
JULIA
Wkr�tce Dnie� b�dzie: rada bym, �eby� ju� odszed�;
Nie dalej jednak jak �w biedny ptaszek, Co go swawolne dziecko z r�k wypuszcza I wnet, zazdroszcz�c mu kr�tkiej wolno�ci, Jak niewolnika trzymanego w wi�zach Jedwabnym sznurkiem przyci�ga na powr�t.
ROMEO
Chcia�bym by� biednym ptaszkiem w twoich r�ku.
JULIA
O! ja bym zbytkiem pieszczot ci� zabi�a. Dobranoc, luby! jeszcze raz dobranoc! Smutek rozstania tak bardzo jest mi�y, �e by dobranoc wci�� usta m�wi�y.*
Odchodzi ROMEO
Sen na twe oczy, pok�j w pier� niech sp�ynie;
Obym by� nimi w tej b�ogiej godzinie! Spiesz� do ojca Laurentego celi, On mi pomocy i rady udzieli.
Wychodzi
515
SCENA TRZECIA
Cela Ojca Laurentego. Wchodzi Ojciec Laurenty z koszykiem w r�ku.
OJCIEC LAURENTY
Szary poranek sp�dza mrok ponury
Pasami �wiat�a znacz�c wschodnie mury
I noc si� na bok chyli jak pijana
Z dr�g dnia ubitych ko�ami* Tytana.
Nim oko s�o�ca pe�nym blaskiem strzeli,
Ros� wypije i �wiat rozweseli,
Musz� uzbiera� w ten koszyk z sitowia
Ro�lin tak zbawczych, jak zgubnych dla zdrowia.
Ziemia jest matk� natury i grobem,
Grzebie i �ycia obdziela zasobem.
I mn�stwo dzieci jej �ona widzimy
Ci�gn�cych pokarm z jej piersi rodzimej;
Niejedno w skutkach swoich wy�mienite,
Ka�de do czego�, wszystko rozmaite.
O! moc to pe�na cud�w, co si� mie�ci
W sokach zi�, krzew�w, w martwej kruszc�w tre�ci!
Bo nie ma rzeczy tak pod�ych na ziemi,
Aby nie mog�y sta� si� przydatnemi;
Ni tak przydatnych, aby zamiast s�u�y�
Nie zaszkodzi�y pod wp�ywem nadu�y�.
Wszak�e i cnota mo�e zaj�� w bezdro�e,
A b��d si� czynem uszlachetni� mo�e.
W md�ym kwiatku, w zi�ku jednym i tym samem
Ma nieraz miejsce jad wesp� z balsamem,
Co zmys�y razi i to, co im sprzyja,
Bo jego zapach rze�wi, smak zabija.
Podobnie sprzeczna i w cz�owieku go�ci
Dw�jca pierwiastk�w: dobroci i z�o�ci;
A k�dy g�r� gorsza we�mie strona, Tam �mier� przychodzi i ro�lina kona.
Wchodzi Romeo.
516
Akt drugi, scena trzecia
ROMEO
Dzie� dobry, ojcze m�j.
OJCIEC LAURENTY
Benedicite!' C� to za ranny g�os tak mnie pozdrawia! M�ody m�j synu, z�y to znak, kto �o�e Pr�ne zostawia o tak wczesnej porze. Troska odbywa stra� w oczach starego, A sen tych mija, kt�rych troski strzeg�;
Ale gdzie czerstwa, wolna od k�opot�w M��d� g�ow� z�o�y, sen zaw�dy przyj�� got�w. To wi�c tak ranne tu przybycie zdradza Jaki� niepok�j, kt�remu snu w�adza Ulec musia�a. Czy tylko si� k�ad�e�? Mo�e� do ��ka i nie zajrza�?
ROMEO
Zgad�e�;
B�o�ej ni� w ��ku przesz�y mi godziny.
OJCIEC LAURENTY
Grzeszniku, pewnie� by� u Rozaliny.
ROMEO
U Rozaliny? Nie, ojcze; to imi� W pami�ci mojej wiecznym snem ju� drzemie.
OJCIEC LAURENTY
Brawo, m�j synu! Lecz gdzie�e� to bywa�?
ROMEO
Zaraz ci powiem: pr�no by� zgadywa�;
By�em na balu w domu mego wroga, Gdziem zosta� ranny, lecz zb�jczyni sroga Czuje cios wzajem przeze mnie zadany, Tak �e na nasze obop�lne rany
Niech ci� B�g b�ogos�awi, (tac.)
517
�wi�ty wp�yw tylko twej, ojcze, opieki Poradzi� zdo�a i da� zbawcze leki. Po chrze�cija�sku, jak widzisz, przemawiam, Skoro si� nawet za mym wrogiem wstawiam.
OJCIEC LAURENTY
M�w ja�niej, synu; zagadkowa spowied� Dwuznaczn� tak�e znajduje odpowied�,
ROMEO
Dowiedz si� zatem, �e anio� kobieta, Kt�r�m ukocha�, jest z krwi Kapni�ta. Jego to dziecko i nadzieja ca�a;
Jak ja j�, tak mnie ona ukocha�a. I do jedno�ci, kt�ra nas ju� splata, Brakuje tylko, by� nas ty dla �wiata Stul� zjednoczy�. Gdzie, o jakiej dobie Dozgonn� mi�o�� przysi�gli�my sobie,* Powiem ci id�c, czcigodny kap�anie;
B�agam ci� tylko, niech si� to dzi� stanie.
OJCIEC LAURENTY
�wi�ty Franciszku! C� to za przemiana!
To� Rozalina, owa ukochana,
Niczym ju� dla ci�? Mi�o�� wi�c m�odzie�y
W oczach jedynie, a nie w sercu le�y?
Jezus! Maryja! Ile� to solanki
�ciek�o z twych oczu dla owej kochanki!
I nadaremnie, bowiem twe zapa�y
Wci�� zalewane, wci�� si� powi�ksza�y.
Jeszcze twych westchnie� nie rozwia� Fawoni*;
Jeszcze tw�j dawny j�k w uszach mi dzwoni,
I na twych licach, blado�ci� pokrytych, ^
Widoczny jeszcze �lad �ez nie obmytych,
Wszystko, co� cierpia� z mi�osnej przyczyny,
Cierpia�e� tylko gwoli Rozaliny.
A teraz! nie dziw, gdy md�a p�e� upadnie,
Kiedy m�czy�ni szwankuj� tak snadnie.
518
Akt drugi, scena trzecia
ROMEO
Gdym kocha� tamt�, tak�e� nie pochwala�.
OJCIEC LAURENTY
Nie, �e� j� kocha�, lecz �e� za ni� szala�.
ROMEO Pogrze�� t� mi�o�� kaza�e�.
OJCIEC LAURENTY
Nie w grobie By t