3569
Szczegóły |
Tytuł |
3569 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3569 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3569 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3569 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Pohl Frederic - Gateway
Brama Do Gwiazd -
Rozdzia� 01
Nazywam si� Robinette Broadhead, jestem jednak m�czyzn�. M�j psychoanalityk
(kt�rego ochrzci�em Sigfrid von Psych, chocia� b�d�c maszyn� nie posiada
imienia) ma z tego powodu mn�stwo elektronicznej uciechy.
- Bob, co ci szkodzi, �e niekt�rzy uwa�aj� to za imi� dziewczyny?
- Nic.
- No to dlaczego ci�gle do tego wracasz?
Z�o�ci mnie, kiedy uparcie mi przypomina to, o czym cz�sto my�l�. Patrz� na
sufit, z kt�rego zwisaj� ko�ysz�ce si� mobile i pinaty, potem wygl�dam przez
okno. W zasadzie nie jest to okno. To holobraz faluj�cego morza u przyl�dka
Kaena, jak wida�, Sigfrid jest zaprogramowany tradycyjnie.
- Nic na to nie poradz� - m�wi� po chwili - �e mnie tak nazwano. Usi�owa�em
zmieni� pisowni� na ROBINET, ale wtedy z kolei wszyscy �le to wymawiali.
- Mog�e� przecie� wybra� sobie zupe�nie inne imi�.
- Je�li bym to zrobi� - m�wi� z przekonaniem - powiedzia�by�, �e zadaj�
sobie zbyt wiele trudu, by przezwyci�y� swoj� wewn�trzn� dwoisto��.
- Powiedzia�bym raczej - zauwa�a Sigfrid tonem maszyny, kt�ra sili si� na
dowcip - �e bardzo ci� prosz�, by� nie u�ywa� specjalistycznej terminologii
psychoanalitycznej. Ca�kowicie mi wystarczy, je�li b�dziesz mi opowiada� o
swoich uczuciach.
- A wi�c - m�wi� po raz setny - czuj� si� szcz�liwy. Nie mam �adnych
problem�w. Dlaczego mia�bym nie czu� si� szcz�liwy?
Cz�sto bawimy si� w ten spos�b s�owami i nie bardzo to lubi�. Chyba co� jest
nie tak z tym jego programem.
- To ty mi powiedz, Robbie, dlaczego nie jeste� szcz�liwy? Nic na to nie
odpowiadam, upiera si� jednak. - Wydaje mi si�, �e co� ci� gryzie.
- G�wno prawda - m�wi� z pewnym niesmakiem. - Powtarzasz to bez przerwy.
Niczym si� nie martwi�.
Pr�buje mnie udobrucha�. - Przecie� to nic z�ego m�wi� o w�asnych uczuciach.
Znowu wygl�dam przez okno, jestem z�y, bo czuj�, �e dr�� i nie rozumiem
dlaczego. - Jeste� jak wrz�d na dupie, Sigfrid!
M�wi co�, ale w zasadzie go nie s�ucham. Zastanawiam si�, czemu w�a�ciwie
trac� czas przychodz�c tutaj. Je�li w og�le cz�owiek mo�e by� szcz�liwy, to ja
mam ku temu wszelkie powody. Jestem bogaty. Tak�e do�� przystojny. Nie jestem
jeszcze stary, a i tak przys�uguje mi Pe�ny Serwis Medyczny, wi�c przez
najbli�sze pi��dziesi�t lat mog� w zasadzie by� w jakim zechc� wieku. Mieszkam w
Nowym Jorku pod Wielkim Kloszem, a sta� na to jedynie ludzi bardzo zamo�nych,
albo bardzo s�awnych. Mam letni apartament nad Morzem Tapijskim i Zapor�
Stromych Ska�. Dziewczyny trac� g�ow� na widok moich trzech bransolet
Poszukiwacza. Na Ziemi nie spotyka si� takich zbyt wielu, nawet w Nowym Jorku.
Ka�� mi wi�c opowiada� o Mg�awicy Oriona czy Ma�ym Ob�oku Magellana. (Oczywi�cie
nie by�em ani tu ani tam. A jedynego ciekawego miejsca, do kt�rego dotar�em, nie
mam ochoty wspomina�).
- A wi�c - m�wi Sigfrid odczekawszy odpowiedni� liczb� mikrosekund na
odpowied� na poprzednie pytanie - je�eli rzeczywi�cie jeste� szcz�liwy, to po
co tutaj przychodzisz?
Nie znosz�, kiedy zadaje mi te pytania, kt�re sam sobie stawiam. Nie
odpowiadam. Usi�uj� usadowi� si� wygodnie na materacu z plastikowej pianki, bo
czuj�, �e zanosi si� na d�ug�, nudn� nasiad�wk�. Gdybym wiedzia�, dlaczego
potrzebna jest mi pomoc, nie potrzebowa�bym jej.
- Nie jeste� dzisiaj zbyt rozmowny - m�wi Sigfrid przez g�o�niczek
umieszczony u szczytu materaca. Czasami u�ywa bardzo realistycznego manekina,
kt�ry siedzi w fotelu, stuka o��wkiem i chwilami u�miecha si� do mnie
podst�pnie. Denerwowa�em si� jednak przy nim i poprosi�em, by z niego nie
korzysta�.
481 IRRAY (0)=IRRAY (P) 13,320
,C, wydaje mi si�, �e co� ci� gryzie. 13,325
482 XTERNALS :66AA3 IF ;5B GOTO ** 7Z3 13,330
XTERNALS @ 01R IF @ 7 GOTO ** 7Z4 13,335
,S, g�wno prawda, powtarzasz to bez przerwy 13,340
XTERNALS /c99997AA! IF /c8 GOTO **7Z4 IF? 13,345
GOTO ** 7Z10 13,350
,S, niczym si� nie martwi� 13,355
483 IRRAY.G�WNO..BEZ PRZERWY..MARTWIE/NIE. 13,360
484 ,C, mo�e mi o tym opowiesz? 13,365
485 IRRAY (P)=IRRAY (Q) INITIATE COMFORT MODE 13,370
,C, przecie� to nic z�ego m�wi� o w�asnych uczu 13,375
ciach 13,380
487 IRRAY (Q)=IRRAY (R) GOTO ** 1 GOTO ** 2 13,385
GOTO ** 3 13,390
489 ,S, jeste� jak wrz�d na dupie, sigfrid! 13,395
XTERNALS /c1! IF ! GOTO ** 7Z10 IF ** 7Z10! 13,400
GOTO ** 1 GOTO ** 2 GOTO ** 5 IRRAY 13,405
.WRZ�D. 13,410
- A mo�e opowiedzia�by� mi, o czym my�lisz?
- O niczym konkretnym.
- Pozw�l b��dzi� swoim my�lom. Wymie� pierwsz� rzecz, jaka ci przyjdzie do
g�owy.
- Przypominam sobie ... - m�wi� i przerywam.
- Co, Rob?
- Gateway?
- To brzmi bardziej jak pytanie ni� odpowied�.
- Mo�e to jest pytanie. Nic na to nie poradz�. Rzeczywi�cie, przypominam
sobie Gateway.
Jest wiele powod�w, dla kt�rych powinienem j� pami�ta�. Stamt�d mam
pieni�dze, bransolety, wszystko... Wracam my�lami do dnia, kiedy odlatywa�em z
Gateway. To by�o, niech sobie przypomn�, trzydziestego pierwszego dnia
dwudziestej drugiej Orbity, to znaczy ponad szesna�cie lat temu. Wyszed�em ze
szpitala dos�ownie przed p�godzin� i nie mog�em doczeka� si� chwili, kiedy
odbior� pieni�dze, wsi�d� na statek i odlec�.
- Mo�e powiedz g�o�no, o czym my�lisz? - m�wi Sigfrid uprzejmie.
- My�l� o Shikitei Bakinie.
- Tak, przypominam sobie, wspomina�e� o nim. A co konkretnie my�lisz?
Nie odpowiadam. Pok�j starego Shicky Bakina, kaleki bez n�g, by� obok
mojego, ale nie chc� o tym z Sigfridem rozmawia�. Wierc� si� wi�c na okr�g�ym
materacu my�l�c o Shickym i zmuszaj�c si� do p�aczu.
- Co ci� gn�bi. Bob?
Na to tak�e nie odpowiadam. Shicky by� chyba jedyn� osob� na Gateway, z
kt�r� si� po�egna�em. To �mieszne. R�nica mi�dzy nami by�a ogromna - ja by�em
poszukiwaczem, a Shicky �mieciarzem. Zarabia� tylko tyle, �e wystarcza�o mu na
zap�acenie podatku od �ycia, wykonywa� r�ne dorywcze prace, bo nawet na Gateway
potrzebuj� kogo� do sprz�tania. W ko�cu jednak zrobi si� zbyt stary i
schorowany, by by� z niego jaki� po�ytek. Je�li b�dzie mia� szcz�cie, wypchn�
go w otwarty Kosmos i umrze. Je�li nie - ode�l� go pewnie na jak�� planet�. Tam
te� nied�ugo umrze, ale wpierw b�dzie musia� prze�y� kilka tygodni jako
bezbronny kaleka.
A wi�c by� moim s�siadem. Co rano, wstawszy z ��ka, mozolnie odkurza� ka�dy
centymetr kwadratowy swojej kabiny. By�o brudno, bo na Gateway, pomimo pr�b
utrzymania porz�dku, w powietrzu bez przerwy unosi�y si� �mieci. Kiedy ju�
dok�adnie oczy�ci� wszystko, nawet korzenie male�kich krzaczk�w, kt�re sam
zasadzi� i wyhodowa�, bra� gar�� kamyk�w, zakr�tek od butelek, skrawk�w papieru
- to wszystko, co w�a�nie uprz�tn�� - i starannie rozk�ada� te �mieci na dopiero
co wysprz�tanej pod�odze. Dziwne! Dla mnie wygl�da�o to jak przedtem, Klara
jednak twierdzi�a, �e widzi r�nic�.
- O czym przed chwil� my�la�e�? - pyta Sigfrid. Podkurczam nogi i co� tam
mamroc�.
- Nie zrozumia�em, Robbie?
Nie odpowiadam. Zastanawiam si�, co si� sta�o z Shickym. Pewnie umar�, i
nagle robi mi si� przykro, gdy sobie pomy�l�, �e umar� tak daleko od Nagoi i
znowu �a�uj�, �e nie potrafi� p�aka�. Bo nie potrafi�! Kr�c� si� i wierc�.
Napr�am si�, a� trzeszcz� przytrzymuj�ce mnie paski. Nic nie pomaga. Nie wida�
po mnie ani b�lu, ani wstydu. Czuj� si� zadowolony z moich usi�owa�, cho� musz�
przyzna�, �e s� one raczej bez efektu, a koszmarna rozmowa toczy si� dalej.
- Nie odpowiadasz. Bob - m�wi Sigfrid. - Czy czego� mi nie chcesz
powiedzie�?
- C� to za pytanie? - odpowiadam gwa�townie. - Sk�d mog� wiedzie�? - Przez
chwil� analizuj� swoj� pami�� szukaj�c w jej zakamarkach jakich� tajemnic, kt�re
m�g�bym jeszcze ujawni� Sigfridowi.
- To chyba nie o to chodzi - m�wi� powoli. - Nie wydaje mi si�, �ebym stara�
si� co� w sobie zdusi�. Bardziej o to, �e jest tak wiele spraw, o kt�rych
chcia�bym porozmawia�, �e nie wiem, od czego zacz��.
- Od czegokolwiek. Od tego, co ci pierwsze przyjdzie do g�owy.
Wydaje mi si� to bez sensu. Sk�d mam wiedzie�, kt�ra z tych spraw przychodzi
mi pierwsza do g�owy, gdy wszystkie na raz kot�uj� si� w pami�ci. Ojciec? Matka?
Sylwia? Klara? Biedny Shicky usi�uj�cy utrzyma� bez n�g r�wnowag� w locie,
wychwytuj�cy w powietrzu Gateway leciusie�kie odpadki, niczym poluj�ca na muszki
jask�ka?
Si�gam do miejsc, kt�re bol�. Wiem o tym, poniewa� nie raz ju� bola�y. Jako
siedmiolatek paraduj� tam i z powrotem na oczach innych dzieci po chodniku
Skalistego Parku, modl�c si� o to, by ktokolwiek mnie zauwa�y�. Albo jeste�my w
nie - przestrzeni i wiemy, �e znale�li�my si� w pu�apce - z nico�ci przed nami
wy�ania si� gwiazda - widmo jak u�miech kota z "Alicji w Krainie Czar�w". Mam
setki takich wspomnie� i wszystkie one bol�. W indeksie pami�ci wyra�nie
zaklasyfikowane s� jako bolesne. Wiem, gdzie je mo�na odnale�� i wiem, co znaczy
da� im wydosta� si� na powierzchni�.
Ale nie zabol�, je�li zostawi� je w spokoju.
- Czekam - m�wi Sigfrid.
- Zastanawiam si� w�a�nie - odpowiadam, i kiedy tak sobie le��, przychodzi
mi do g�owy, �e sp�ni� si� na lekcj� gry na gitarze. To ka�e mi spojrze� na
palce lewej d�oni, sprawdzam, czy paznokcie za bardzo nie uros�y i �a�uj�, �e
opuszki nie s� twardsze i grubsze. Nie umiem jaszcze zbyt dobrze gra�, ale
ludzie przewa�nie mnie nie krytykuj�, a gra sprawia mi przyjemno��. Trzeba
jednak du�o �wiczy� i pami�ta� o wielu rzeczach. Na przyk�ad zastanawiam si�,
jak przechodzi si� z D-dur z powrotem na C7?
- Bob - m�wi Sigfrid - nasze spotkanie nie by�o dotychczas zbyt owocne.
Zosta�o jeszcze dziesi�� lub pi�tna�cie minut. Mo�e powiedzia�by� w tej chwili
pierwsz� rzecz, jaka ci przychodzi do g�owy?
Odrzucam pierwsz� i m�wi� o drugiej. - Pierwsza rzecz, jaka mi si�
przypomina, to matka p�acz�ca po �mierci ojca.
- Nie wydaje mi si�. Bob, �eby to rzeczywi�cie by�a pierwsza rzecz.
Poczekaj, niech zgadn�. Mo�e mia�o to co� wsp�lnego z Klar�?
Wci�gam g��boko powietrze, przebiegaj� mnie dreszcze. Zaczynam gwa�townie
oddycha�, i nagle przede mn� wy�ania si� Klara. Klara sprzed szesnastu lat i ani
troch� nie starsza. - M�wi� prawd� - odpowiadam - wydaje mi si�, �e chc�
rozmawia� o matce - pozwalam sobie na uprzejmy, pogardliwy u�mieszek.
Sigfrid nigdy nie wzdycha z rezygnacj�, ale potrafi zachowa� milczenie w
taki spos�b, kt�ry oznacza to samo.
- Widzisz - ci�gn� dalej ostro�nie podkre�laj�c wszystkie istotne szczeg�y
- matka po �mierci ojca chcia�a ponownie wyj�� za m��. Nie od razu, oczywi�cie.
Nie znaczy to, �e cieszy�a si� z jego �mierci, czy co� w tym rodzaju. Nie, ona
go rzeczywi�cie kocha�a. Ale w ko�cu teraz zdaj� sobie spraw� z tego, �e by�a
m�od�, no, wzgl�dnie m�od�, zdrow� kobiet�. Mia�a chyba trzydzie�ci trzy lata.
Gdyby nie ja, na pewno wysz�aby za m�� po raz drugi. Czuj�, �e to moja wina. Ja
jej w tym przeszkodzi�em. Przychodzi�em do niej i m�wi�em "Mamusiu, nie
potrzebujesz innego m�czyzny. Ja b�d� g�ow� rodziny, zaopiekuj� si� tob�".
Tylko, �e oczywi�cie nie mog�em, mia�em dopiero pi�� lat.
- Raczej dziewi��, Robbie.
- Zaraz, niech si� zastanowi�, chyba masz racj�. - Nagle co� jakby mi
uwi�z�o w gardle, wi�c krztusz� si� i kaszl�.
- Powiedz to. Rob! - nalega Sigfrid. - Co chcia�e� powiedzie�?
- Id� do diab�a!
- Dalej, Robbie, powiedz!
- Co mam powiedzie�? Chryste Panie, Sigfrid! Doprowadzasz mnie do sza�u! To
pieprzenie prowadzi do nik�d!
- Prosz� ci�, powiedz, co ci� gryzie!
- Zamknij si�, ty cholerna puszko! - Ca�y dok�adnie skrywany b�l wypycha si�
na powierzchni� i nie mog� go ju� znie��, nie mog� sobie z nim da� rady.
- Bob, radzi�bym ci spr�bowa�...
Szarpi� si� w pasach, wyrywaj�c kawa�ki g�bki z materaca. - Zamknij si�! -
rycz�. - Nie chc� tego s�ucha�! Nie mog� sobie z tym poradzi�, nie rozumiesz
tego? Nie mog�! Nie mog�!
Sigfrid cierpliwie czeka, a� przestan� szlocha�, co nast�puje do�� nagle.
Uprzedzam go i m�wi� znu�onym g�osem - Cholera, Sigfrid, to do niczego nie
prowadzi. Chyba powinni�my da� sobie spok�j. S� pewnie inni ludzie, kt�rzy
bardziej potrzebuj� twojej pomocy.
- Je�li o to chodzi - stwierdza - jestem w stanie sprosta� wszystkim
potrzebom w czasie mojej pracy.
Wycieram �zy papierowymi chusteczkami, kt�re po�o�y� obok materaca, i nic
nie odpowiadam.
- Moje mo�liwo�ci nie s� nawet wykorzystane do ko�ca - ci�gnie. - Pami�taj,
�e to do ciebie nale�y decyzja, czy b�dziemy si� nadal spotyka�, czy nie.
- Czy masz co� do picia w pomieszczeniu wypoczynkowym? - pytam.
- Nic takiego, o czym my�lisz. S�ysza�em, �e na ostatnim pi�trze tego
budynku jest do�� przyjemny bar.
- Zastanawiam si� wi�c - m�wi� - co ja tu jeszcze robi�? Kwadrans p�niej
siedz� w kabinie wypoczynkowej Sigfrida, z kt�rym jak zwykle um�wi�em si� na
nast�pny tydzie�, i popijam herbat�. Nadstawiam ucha, czy nast�pny pacjent
zacz�� ju� krzycze�, ale nic nie s�ysz�.
Myj� wi�c twarz, poprawiam apaszk� i przyg�adzam w�osy. Id� na jednego do
baru na g�r�. Kierownik sali, kt�ry jest cz�owiekiem, zna mnie i wskazuje mi
miejsce z widokiem na po�udniowy kraniec Klosza, czyli na Doln� Zatok�. Spogl�da
w kierunku samotnie siedz�cej wysokiej dziewczyny o zielonych oczach i sk�rze o
miedzianym po�ysku, lecz kiwam przecz�co g�ow�. Podziwiaj�c d�ugie nogi
dziewczyny szybko wypijam niedu�ego drinka i zastanawiaj�c si� g��wnie nad tym,
gdzie zjem obiad, postanawiam nie rezygnowa� z lekcji gry na gitarze.
Strona g��wna Indeks
Pohl Frederic - Gateway Brama Do Gwiazd - Rozdzia� 02
Rozdzia� 2
Odk�d si�gam pami�ci�, zawsze chcia�em by� poszukiwaczem. Mia�em mo�e z
sze�� lat, kiedy rodzice zabrali mnie na jarmark do Cheyenne. Hot dogi, pra�ona
soja, kolorowe papierowe baloniki nape�nione wodorem, cyrk z psami i ko�mi,
loterie, zabawy, karuzele. By� te� dmuchany namiot o nieprzezroczystych
�cianach. P�aci�o si� za wst�p, a w �rodku znajdowa�a si� wystawa rzeczy
przywiezionych z tuneli Heech�w na Wenus. Wachlarze modlitewne, ogniste per�y,
lustra z prawdziwego metalu Heech�w, kt�re mo�na by�o kupi� po dwadzie�cia pi��
dolar�w za sztuk�. Tata twierdzi�, �e nie by�y prwdziwe, ale dla mnie by�y.
Zreszt� nie mogli�my sobie na nie pozwoli�, a i tak w�a�ciwie nie potrzebowa�em
lustra. Mia�em piegowat� twarz, nier�wne z�by, w�osy zaczesywa�em do ty�u i
wi�za�em. Gateway odkryto niedawno. Pami�tam, jak ojciec m�wi� o tym w aerobusie
w drodze powrotnej. Pewnie my�leli, �e spa�em, ale zasn�� nie pozwoli�o mi
uczucie rzewnego rozmarzenia, kt�re wychwyci�em w g�osie ojca.
Gdyby nie mama i ja, by� mo�e znalaz�by spos�b, �eby wyjecha�. Ale nie
zd��y� - rok p�niej ju� nie �y�. Odziedziczy�em po nim jedynie miejsce pracy,
kt�re przej��em, gdy tylko osi�gn��em odpowiedni wiek.
Nie wiem, czy kto� z was kiedykolwiek pracowa� w kopalni �ywno�ci, ale
pewnie o nich s�yszeli�cie. Nic przyjemnego. Zacz��em pracowa� na p� etatu i na
p� pensji, gdy mia�em dwana�cie lat. Kiedy sko�czy�em szesna�cie, robi�em to co
ojciec - wierci�em otwory pod �adunki. Dobry zarobek, ale ci�ka praca.
CHATA HEECH�W
Prosto z zaginionych tuneli Wenus!
Rzadkie przedmioty kultu!
Bezcenne klejnoty noszone ongi� przez tajemnicz� ras�!
Zadziwiaj�ce odkrycia naukowe!
AUTENTYCZNO�� GWARANTOWANA!
Zni�ka dla student�w i grup naukowych.
TE WSPANIA�O�CI S� STARSZE NI� LUDZKO��!
Po raz pierwszy po przyst�pnej cenie.
Doro�li 2,50 dol. Dzieci 1,00 dol.
W�a�ciciel Dr Delbert Guyne
Tylko na co mo�na wyda� te pieni�dze? Nie wystarcz� na Pe�ny Serwis
Medyczny. Nie wystarcz� nawet na to, by wyci�gn�� cz�owieka z kopalni, mo�e
ledwie na s�aw� miejscowego szcz�ciarza. Pracuje si� sze�� godzin, potem ma si�
dziesi�� godzin wolnego. Osim godzin snu i od nowa: ubranie robocze
przesi�kni�te smrodem i�u. Pali� wolno tylko w odizolowanych pomieszczeniach.
WWsz�dzie osiadaj� opary ropy. Dziewczyny s� r�wnie pachn�ce, schludne i
wypocz�te.
Wszyscy robili�my to samo: podrywali�my sobie nawzajem dziewczyny i grali�my
na loterii. Pili�my du�o taniego mocnego alkoholu, kt�ry produkowano dos�ownie
par� kilometr�w od nas. Czasami nazywa� si� szkocka whisky, czasem w�dka lub
burbon, ale pochodzi� z tej samej kadzi. Nie r�ni�em si� niczym od innych, z
wyj�tkiem jednego - pewnego dnia wygr�em na loterii. I dzi�ki temu mog�em si�
stamt�d wydosta�.
Zanim to si� sta�o - po prostu egzystowa�em, nic wi�cej.
Moja matka te� pracowa�a w kopalni. Po �mierci ojca w czasie po�aru szybu
wychowywa�a mnie sama korzystaj�c jedynie z przedszkola sp�ki. �y�o nam si�
razem ca�kiem dobrze, a� do czasu mego psychotycznego epizodu. Mia�em wtedy
dwadzie�cia sze�� lat i k�opoty z dziewczyn�. Od nich si� zacz�o. Przez pewien
czas nie by�em zdolny wsta� z ��ka. Wsadzili mnie do szpitala i wypad�em z
obiegu na ponad rok. Kiedy mnie wypu�cili, matka nie �y�a.
Nie ma co ukrywa� - to by�a moja wina. Nie to, �ebym chcia� tego, ale gdyby
nie musia�a si� o mnie martwi�, pewnie by �y�a d�u�ej. Nie starczy�o pieni�dzy
na leczenie nas obojga. Mnie potrzebna by�a psychoterapia, jej - nowe p�uco. Nie
dosta�a go, wi�c umar�a.
Znienawidzi�em nasze mieszkanie po jej �mierci, ale alternatyw� by�oby
przeniesienie si� do kwatery dla kawaler�w. Nie n�ci� mnie pomys� przebywania w
tak du�ej grupie innych m�czyzn. Oczywi�cie, mog�em si� r�wnie� o�eni�. Nie
zrobi�em tego - Sylwia, z kt�r� kiedy� mia�em problem, dawno ju� znikn�a - ale
nie dlatego, �ebym mia� co� przeciwko ma��e�stwu. Kto� mo�e pomy�li, �e w�a�nie
dlatego, gdy we�mie pod uwag� moj� histori� choroby i fakt, �e mieszka�em z
matk�, p�ki �y�a. Ale to nieprawda. Bardzo lubi�em dziewczyny i by�bym
szcz�liwy, gdybym m�g� si� o�eni� i mie� dziecko.
Ale nie w kopalni.
Nie chcia�em pozostawi� mego syna w sytuacji podobnej do tej, w jakiej
zostawi� mnie m�j ojciec.
Wiercenie otwor�w strza�owych jest cholernie ci�k� robot�. Teraz u�ywa si�
parowych silnik�w z termospiralami Heech�w, i� po prostu grzecznie si�
rozst�puje i daje si� kroi� jak mas�o. Ale za moich czas�w wierci�o si� i
zak�ada�o �adunki. Zmiana zaczyna�a si� szybkim zjazdem do szybu. O�lizg�a i
�mierdz�ca �ciana przesuwa�a si� tu� obok z pr�dko�ci� sze��dziesi�ciu
kilometr�w na godzin�. Widzia�em g�rnik�w, kt�rzy nie wytrze�wiawszy jeszcze
zataczali si�, wyci�gali r�k�, by si� podeprze�, i cofali ju� tylko kikut.
P�niej wy�azisz z windy i pokonujesz �lisk� i nier�wn� drog� po chodnikach z
desek, kt�re ci�gn� si� jaki� kilometr, zanim dojdzie si� do przodka. Wiercisz
otw�r. Zak�adasz �adunki. Potem uciekasz przed wybuchem do kryj�wki z nadziej�,
�e wszystko dobrze wyliczy�e� i �e ca�a ta cuchn�ca, kleista masa nie spadnie ci
na �eb. Je�li zasypie ci� �ywcem - w sypkim ile prze�yjesz nawet do tygodnia.
Byli tacy, co prze�yli. Gdy pomoc przez trzy dni nie nadejdzie, uratowani
p�niej ludzie i tak ju� s� do niczego. Kiedy wi�c wszystko sko�czy si�
szcz�liwie, idziesz na nast�pne miejsce wierce� uskakuj�c przed tocz�cymi si�
po szynach �adowarkami.
Podobno maski chroni� przed w�glowodorami i py�em skalnym. Na smr�d jednak
nie pomagaj�. Nie jestem tak�e pewien, czy rzeczywi�cie zatrzymuj� wszystkie
w�glowodory. O ile wiem, moja matka nie by�a jedyn� osob� zatrudnion� w kopalni,
kt�ra potrzebowa�a nowego p�uca. Ani te� jedyn�, kt�rej nie by�o na to sta�.
Dok�d mo�na p�j�� po sko�czonej zmianie?
Do baru, przespa� si� z dziewczyn�, do �wietlicy, by pogra� w karty. Ogl�da
si� te� telewizj�. Nie wychodzi si� cz�sto, bo nie ma dok�d. Jest kilka
parczk�w, bardzo zadbanych, z pieczo�owicie hodowan� ro�linno�ci�. W Parku
Skalistym jest nawet �ywop�ot i trawnik. Za�o�� si�, �e nigdy nie widzieli�cie
trawnika, kt�ry trzeba co tydzie� my�, szorowa� (u�ywaj�c detergentu!) i suszy�.
Inaczej by wszystko obumar�o. Dlatego zostawiamy parki dzieciom.
Poza parkami w Wyoming jak okiem si�gn�� rozci�ga si� jedynie naga ziemia,
przypominaj�ca powierzchni� Ksi�yca. Ani �ladu zieleni, ani �ladu �ycia - nie
ma ptak�w, wiewi�rek, �adnych zwierz�t. Jest zaledwie kilka zamulonych,
o�lizg�ych potok�w, kt�rym warstwa ropy nadaje jaskrawy ��toczerwony odcie�.
Podobno to i tak dobrze, bo w naszej cz�ci Wyoming wierci si� szyby. W Colorado
s� kopalnie odkrywkowe, co jest du�o gorsze.
Nigdy nie mog�em w to uwierzy�, ale te� nigdy nie pojecha�em, �eby
sprawdzi�.
Temu wszystkiemu towarzyszy bez przerwy od�r, ruch i zgie�k. Zamglone
zachodz�ce s�o�ce pomara�czowobr�zowej barwy. Nieustanny smr�d. Dzie� i noc ryk
piec�w ekstrakcyjnych, kt�re podgrzewaj� i miel� margiel, by wydoby� z niego
kerogen. Nieprzerwane dudnienie pasa transmisyjnego, kt�ry wywozi zu�yty i�
gdzie� na wysypisko.
Widzicie, �eby wydoby� rop�, nale�y ska�� podgrza�. Rozgrzewana, powi�ksza
swoj� obj�to�� jak pra�ona kukurydza. Nie ma wi�c gdzie jej podzia�. Nie da si�
jej wcisn�� do szybu, z kt�rego si� j� wydoby�o, bo zajmuje teraz zbyt wiele
miejsca. Je�li wykopiemy g�r� i�u i od��czymy od niego rop�, to co zostanie,
wystarczy na dwie takie g�ry. I tak si� robi. Buduje si� nowe wzg�rza.
Wydzielaj�ce si� z ekstrakt�w ciep�o ogrzewa pomieszczenia uprawne i kiedy
ropa przes�cza si� przez nie, wydziela nowy mu� zbierany przez odpowiednie
cedzid�a. Mu� ten jest suszony i prasowany, a nast�pnego ranka zjadamy go,
przynajmniej w cz�ci, na �niadanie.
To �mieszne! W dawnych czasach ropa podobno sama tryska�a z ziemi. Ludzie
znali dla niej tylko jedno zastosowanie - wlewali j� do samochod�w i spalali.
Wszystkie programy telewizyjne pokazuj� krzepi�ce reklam�wki, kt�re
opowiadaj� nam, jak wa�na jest nasza praca, i �e wy�ywienie ca�ego �wiata zale�y
od nas. To wszystko prawda. Nie musz� nam o tym stale przypomina�. Gdyby nie my,
w Teksasie panowa�by g��d, a w�r�d dzieci Oregonu szerzy�by si� kwasiorkowiec.
Wszyscy o tym wiemy. Dostarczamy �wiatu pi�� bilion�w kalorii dziennie i po�ow�
normy bia�ka dla oko�o jednej pi�tej ludno�ci Ziemi. Pochodzi ono z dro�d�y i
bakterii, kt�re hodujemy na ropie ilastej wydobywanej w Wyoming, a tak�e
cz�ciowo w Utah i Colorado. �wiat potrzebuje tej �ywno�ci. Na razie kosztowa�a
nas ona wi�ksz� cz�� Wyoming, po�ow� Appalach�w, du�� po�a� smolnych piask�w
Athabaski... A co zrobimy z tymi wszystkimi lud�mi, kiedy ostatnia kropla
w�glowodoru zostanie przemieniona w dro�d�e?
To nie moja sprawa, ale i tak o tym my�l�.
Przesta�em si� przejmowa�, kiedy wygra�em na loterii, by�o to dzie� po Bo�ym
Narodzeniu, w moje dwudzieste sz�ste urodziny.
Nagroda wynosi�a dwie�cie pi��dziesi�t tysi�cy dolar�w. Starczy�oby na
kr�lewskie �ycie przez rok. Starczy�oby r�wnie� na to, bym si� o�eni� i utrzyma�
rodzin�, zak�adaj�c, �e obydwoje pracujemy i nie �yjemy zbyt rozrzutnie.
Starczy�oby r�wnie� na bilet do Gateway, w jedn� stron�.
Zabra�em kupon loterii do biura podr�y i op�aci�em nim przelot. Ucieszyli
si� na m�j widok, klient�w mieli niewielu, zw�aszcza w tym kierunku. Zosta�o mi
mniej wi�cej dziesi�� tysi�cy dolar�w, dok�adnie nie liczy�em. Zaprosi�em do
baru ca�� moj� zmian�. Przyj�cie trwa�o prawie dob�, uczestniczy�o w nim
pi��dziesi�ciu robotnik�w, wielu innych znajomych i kilku przygodnych go�ci,
kt�rzy wprosili si� sami.
Potem zataczaj�c si� pod��y�em w typowej dla Wyoming zamieci w kierunku
biura podr�y. Pi�� miesi�cy p�niej by�em na drodze do realizacji marzenia o
karierze poszukiacza, zbli�a�em si� do asteroidu patrz�c przez iluminator na
brazylijski kr��ownik, kt�ry wzywa� nas do zatrzymania si�.
Strona g��wna Indeks
Pohl Frederic - Gateway Brama Do Gwiazd - Rozdzia� 03
Rozdzia� 3
Sigfrid nigdy nie zmienia tematu rozmowy. Nie m�wi: - No dobrze, Bob, chyba
ju� do�� o tym. - Ale czasami, kiedy le��c na materacu d�ugo nie odpowiadam
�artuj�c czy mrucz�c co� pod nosem, odzywa si� po chwili:
- Przejd�my do czego� innego. M�wi�e� mi, �e kiedy� przydarzy�o ci si� co�
takiego, o czym chcia�by� porozmawia�. Przypominasz sobie... by�o to ostatnim
razem, gdy...
- Gdy rozmawia�em z Klar� - o to ci chodzi?
- Tak.
- Zawsze wiem, co chcesz powiedzie�.
- Czy to ma jakie� znaczenie. Bob? No wi�c? Czy chcesz mi zatem powiedzie�,
jak czu�e� si� wtedy?
- Czemu nie. - Czyszcz� sobie paznokie� �rodkowego palca prawej r�ki
wk�adaj�c go mi�dzy dwa przednie dolne z�by. Przygl�dam mu si� i m�wi�: - Zdaj�
sobie spraw�, �e by�o to bardzo wa�ne. By� mo�e, by�a to najgorsza chwila w moim
�yciu. Gorsza nawet od tej, kiedy Sylwia wyzwa�a mnie od ostatnich lub kiedy
dowiedzia�em si�, �e moja matka umar�a.
- Bob, czy to znaczy, �e chcia�by� w�a�nie porozmawia� o kt�rej� z tych
dw�ch spraw?
- Wcale nie. Przecie� m�wisz, bym opowiada� o Klarze. No dobrze. Uk�adam si�
na materacu z pianki i zastanawiam przez moment. Zawsze interesowa�a mnie
intuicja transcedentalna i czasami, kiedy mam jaki� problem, zaczynam uparcie
powtarza� swoj� mantr� i za
322 ,S, nie wiem, po co tu w og�le przycho 17,095
dz�, sigfrid. 17,100
323 IRRAY .PO CO. 17,105
324 ,C, przypominam ci, robbie, �e zu�y�e� ju� 17,110
trzy �o��dki i, niech sprawdz�, prawie pi�� 17,115
metr�w jelit 17,120
325 ,C, wrzody, rak. 17,125
326 ,C, co� ci� chyba gryzie, bob 17,130
chwil� znam ju� gotow� odpowied�. Sprzedaj akcje fermy rybnej w Baja i kup
transport rur instalacyjnych na gie�dzie. To jeden przyk�ad i op�aci�o si� z
nawi�zk�. Albo - zabierz Rachel� na narty wodne do Meridy nad Zatok� Campeche. I
rzeczywi�cie, posz�a ze mn� natychmiast do ��ka, podczas gdy wszystkie inne
sposoby nie skutkowa�y.
- Nie odpowiadasz. Rob - m�wi Sigfrid.
- Zastanawiam si� nad tym, co powiedzia�e�.
- Nie my�l o tym, prosz�. Po prostu m�w. Powiedz mi, jakie obecnie uczucia
�ywisz do Klary.
Staram si� my�le� o tym szczerze. Sigfrid nie pozwala mi korzysta� z IT,
szukam wi�c w sobie st�umionych uczu�.
- Niezbyt silne - odpowiadam. - Przynajmniej na zewn�trz.
- Czy pami�tasz, co czu�e� wtenczas?
- Doskonale.
- Postaraj si� czu� to co wtedy.
- Dobrze. - Pos�usznie rekonstruuj� w my�li ca�� sytuacj�. Jestem tam,
rozmawiam z Klar� przez radio. Dane krzyczy co� w l�downiku. Wszyscy jeste�my
nieprzytomni ze strachu. Pod nami otwiera si� niebieskawa mgie�ka i po raz
pierwszy widz� przy�mion� ko�ciotrupi� gwiazd�. Tr�jka, nie - to by�a Pi�tka...
Zreszt� niewa�ne, cuchnie wymiotami i potem. Ca�e cia�o mam obola�e.
Pami�tam to doskonale, cho� sk�ama�bym, gdybym powiedzia�, �e rzeczywi�cie
to prze�ywam. Na po�y chichocz�c opowiadam nie przywi�zuj�c wagi do tego, co
m�wi�: - Odbieram narastaj�cy b�l, poczucie winy i cierpienie, i nie mog� sobie
z tym poradzi�. - Czasami pr�buj� z nim tak post�powa� wyznaj�c bolesn� prawd�
tonem jakiego si� u�ywa na przyj�ciu prosz�c kelnera o kolejn� szklank� ponczu.
Robi� to wtedy, kiedy chc� odeprze� jego atak. Nie s�dz� jednak, by to
skutkowa�o. Sigfrid ma w sobie mn�stwo obwod�w Heech�w. Jest o ca�e niebo lepszy
od maszyn, kt�re by�y w Instytucie, gdy przydarzy�a mi si� tamta historia.
Nieprzerwanie kontroluje wszystkie moje fizyczne parametry: przewodnictwo sk�ry,
puls, aktywno�� beta i tak dalej. Odczyty uzyskuje z pask�w, kt�rymi jestem
przypi�ty do materaca, po to by pokaza� mi, jak gwa�townie rzucam si� na
wszystkie strony. Mierzy si�� mego g�osu i bada widmowo odczyt szukaj�c
fa�szywych ton�w. Rozumie tak�e znaczenie s��w. Sigfrid jest niezwykle bystry,
je�li wzi�� pod uwag� jego g�upot�.
Nie �atwo daje si� oszuka�. Kiedy spotkanie dobiega ju� ko�ca, opadam
zupe�nie z si� i czuj�, �e gdybym zosta� jeszcze chwil�, b�l opanowa�by mnie bez
reszty. Zniszczy�by mnie.
Lub wyleczy�. A mo�e to jedno i to samo.
Strona g��wna Indeks
Pohl Frederic - Gateway Brama Do Gwiazd - Rozdzia� 04
Rozdzia� 4
Gateway ros�a oto w iluminatorach naszego ziemskiego statku. By� to
asteroid, lub mo�e j�dro komety, oko�o dziesi�ciu kilometr�w d�ugo�ci, w
kszta�cie gruszki. Z zewn�trz przypomina�a ci�k� zw�glon� bry�� ze �ladami
b��kitu. Wewn�trz by�a bram� do gwiazd.
Sheri Loffat, za kt�r� t�oczyli si�, wytrzeszczaj�c oczy, pozostali przyszli
poszukiwacze, opar�a si� o moje rami�.
- O Bo�e, Bob! - zawo�a�a. - Popatrz na te kr��owniki!
- Je�li co� im si� nie spodoba - rzuci� kto� z ty�u - to nas rozwal�.
- Co im by si� mia�o nie spodoba� - odpowiedzia�a Sheri, cho� w jej g�osie
zabrzmia� niepok�j. Okr�ty kr��y�y gro�nie wok� asteroidu zazdro�nie bacz�c, by
nikt z nowo przyby�ych nie wykrad� jakich� drogocennych tajemnic.
Uwiesili�my si� klamry iluminatora wlepiaj�c wzrok w kr��owniki. By�a to
g�upota z naszej strony. Mog�o si� �le sko�czy�. Co prawda, niewielkie by�o
prawdopodobie�stwo, by orbita naszego statku wok� Gateway i brazylijskiego
kr��ownika mia�y ten sam wymiar delty V, ale wystarczy�a niewielka tylko zmiana
kursu, a by�oby po nas. Zawsze istnia�a te� mo�liwo��, �e nasz pojazd obr�ci si�
o jakie� dziewi��dziesi�t stopni i nagle w niewielkiej odleg�o�ci przed nami
wy�oni si� nagie S�o�ce. Z tej odleg�o�ci oznacza�o to �lepot� nas wszystkich.
Nie chcieli�my jednak niczego przegapi�.
Brazylijski kr��ownik nie podszed� bli�ej. Obserwowali�my b�yski �wiate� i
wiedzieli�my, �e sprawdzaj� laserem nasze towarospisy. By�o to normalne. M�wi�em
przedtem, �e kr��owniki wypatruj� z�odziei, ale tak na prawd� to bardziej
zajmuj� si� sob� nawzajem ni� innymi sprawami. Nawet nami. Rosjanie s�
podejrzliwi wobec Chi�czyk�w, Chi�czycy wobec Rosjan, Brazylijczycy - Wenusjan.
I nikt z nich nie ufa Amerykanom.
Tak wi�c pozosta�e cztery kr��owniki bardziej pilnowa�y Brazylijczyk�w ni�
ci z kolei nas. Wiedzieli�my jednak dobrze, i� je�li nasze kodowane certyfikaty
nie b�d� zgodne z wzorami przekazanymi przez pi�� konsulat�w, kt�re wystawi�y je
w porcie ekspedycyjnym na Ziemi, to nast�pnym krokiem nie b�dzie dyskusja, ale
torpeda.
To zabawne. Doskonale mog�em wyobrazi� sobie t� torped�, A tak�e faceta,
kt�ry z zimn� krwi� celuje i j� odpala, nasz statek rozkwitaj�cy p�omieniem
pomara�czowego �wiat�a, a tak�e nas samych zamienionych w pojedyncze atomy na
orbicie... Tylko �e torped� obs�ugiwa� - jak s�dz� mat Francis Hereira.
Zostali�my p�niej ca�kiem dobrymi kumplami. Nie by� to facet, o kt�rym mo�na
powiedzie�, �e zabija bez zmru�enia oka. P�aka�em w jego ramionach ca�y dzie� po
powrocie z ostatniej podr�y, w pokoju szpitalnym, gdzie Francy mia� mnie
zrewidowa� w poszukiwaniu kontrabandy, a on p�aka� razem ze mn�.
Kr��ownik odlecia�. �agodnie nami zako�ysa�o i podczas gdy nasz statek
zacz�� zbli�a� si� do Gateway, rzucili�my si� z powrotem do iluminatora.
- Wygl�da jak ci�ki przypadek ospy - zauwa�y� kto�. I rzeczywi�cie tak
wygl�da�a. Cz�� blizn zia�a pustk�. By�y to miejsca postoju statk�w, kt�re
wyruszy�y na wypraw�. I niekt�re pozostan� tak otwarte na zawsze, poniewa�
statki nigdy nie powr�c�. Wi�kszo�� z blizn pokrywa�y jednak jakie� wybrzuszenia
przypominaj�ce kapelusze grzyb�w.
Te kapelusze, to by�y w�a�nie statki i na tym polega�a rola Gateway.
Nie�atwo by�o je dojrze�. Gateway zreszt� te�. Po pierwsze jej zdolno��
odbijania promieni by�a niewielka, a poza tym sam asteroid nie by� du�y: jak ju�
m�wi�em, nie mia� wi�cej ni� dziesi�� kilometr�w d�ugo�ci, za� dwa razy mniej w
r�wniku obrotu.
Ale mo�na j� by�o odkry�. Po tym, jak pierwsi szperacze naprowadzili
astronom�w na jej �lad, zacz�li zastanawia� si�, dlaczego nie zauwa�yli jej sto
lat wcze�niej. Teraz, kiedy ju� wiedz�, gdzie jej szuka�, �atwo j� znajduj�.
Czasami osi�ga jasno�� widzianej z Ziemi gwiazdy siedemnastej wielko�ci. Mo�na
by pomy�le�, i� natrafiono na ni� podczas zwyk�ych bada� kartograficznych.
Tyle, �e nie prowadzono zbyt wielu kartograficznych bada� zwr�conych w tym
w�a�nie kierunku, a Gateway nie znajdowa�a si� tam, gdzie jej szukano, je�li w
og�le szukano.
Astronomia gwiezdna zazwyczaj zajmuje si� obszarem poza S�o�cem. Astronomia
s�oneczna pozostaje zwykle w p�aszczy�nie ekliptyki, a Gateway ma orbit� pod
k�tem prostym. Tak wi�c wymyka�a si� obserwacjom.
- Dokowanie nast�pi za pi�� minut - odezwa� si� piezofon. - Prosz� wr�ci� na
swoje koje i zasun�� siatki. Byli�my ju� prawie na miejscu.
Sheri Loffat wychyli�a si� i przez siatk� chwyci�a mnie za r�k�.
Odwzajemni�em u�cisk. Nigdy nie spali�my ze sob� ani nawet nie znali�my si�,
zanim nie zaj�a s�siedniej koi. Ale wibracje statku by�y a� seksualne. Jakby�my
mieli zamiar zaraz to zrobi� najwspanialej jak tylko mo�na, nie by� to jednak
seks, by�a to Gateway.
Kiedy zacz�to bada� powierzchni� Wenus, natrafiono na �lady Heech�w.
Ich samych nie znaleziono. Kimkolwiek byli i kiedy przebywali na Wenus,
teraz ju� ich tam nie by�o. Nie pozosta�y te� �adne cia�a w do�ach grzebalnych,
kt�re mo�na by ekshumowa� i pokroi�. Natrafiono jedynie na tunele, jaskinie i
troch� nieistotnych artefakt�w - tych zagadkowych cud�w techniki, nad kt�rymi
ludzie si� g�owi� pr�buj�c je odtworzy�.
Potem kto� odkry� map� systemu s�onecznego wykonan� przez Heech�w. Widnia�
na niej Jupiter wraz ze swymi ksi�ycami. Mars, zewn�trzne planety i para:
Ziemia - Ksi�yc. A tak�e Wenus, kt�r� na b�yszcz�cej niebieskawo powierzchni
metalowej mapy oznaczono na czarno. I Merkury oraz jeszcze jedno orbituj�ce
cia�o, jedyne czarne, poza Wenus, kr��y�o ono wchodz�c w perihelium Merkurego,
na zewn�trz za� wychodz�c poza orbit� Wenus, nachylone pod k�tem
dziewi��dziesi�ciu stopni do p�aszczyzny ekliptyki, tak �e nigdy nie zbli�a�o
si� do �adnej z tych planet. Nigdy te� nie zosta�o odkryte przez ziemskich
astronom�w. Domniemywano, �e to asteroid lub kometa - r�nica czysto semantyczna
- do kt�rej, z jakiego� znanego sobie jedynie powodu, Heechowie przywi�zywali
tak du�� wag�.
Prawdopodobnie pr�dzej czy p�niej badania teleskopowe wyja�ni�yby t�
zagadk�, ale nie by�o to takie wa�ne. Potem S�ynny Sylvester Macklen,
Transkrypcja pyta� i odpowiedzi z wyk�adu profesora Hegrameta.
Pytanie: Jak wygl�dali Heechowie?
Profesor Hegramet: Tego nikt dok�adnie nie wie. Nigdy nie znale�li�my
czego�, co by przypomina�o fotografi�, rysunek, z wyj�tkiem mo�e dw�ch lub
trzech map. Ani nawet ksi��ki,
Pytanie; Czy posiadali jaki� system gromadzenia wiedzy, jak na
przyk�ad, pismo?
Profesor Hegramet: Oczywi�cie, co� takiego musieli mie�. Co to jednak
dok�adnie by�o, tego nie wiem. Podejrzewam, �e ... ale to tylko domys�y.
Pytanie: Co?
Profesor Hegramet: Prosz� pomy�le� o naszych metodach i jak zosta�yby
one przyj�te w czasach pre-technologicznych. Gdyby�my na przyk�ad pokazali
Euklidesowi ksi��k�, z pewno�ci� domy�li�by si�, co to jest, nawet gdyby
nie rozumia� jej tre�ci. Co by jednak powiedzia� na kaset� magnetofonowa?
Na pewno nie wiedzia�by, co z ni� zrobi�. Podejrzewam, a raczej jestem
pewien, �e my posiadamy takie w�a�nie "ksi��ki" Heech�w, kt�rych nie
rozpoznajemy. Mo�e to sztabka metalu? A mo�e spirala Q na statkach, kt�rej
dzia�ania nie znamy. Od dawna ju� podejrzewamy co� takiego. Sprawdzono te�
je na obecno�� kod�w magnetycznych, zapis�w chemicznych, czy
mikro��obienia. I nic z tego nie wysz�o. Niewykluczone, �e nie dysponujemy
przyrz�dami potrzebnymi do odcyfrowania zakodowanych przekaz�w.
Pytanie: Jednej rzeczy zupe�nie nie rozumiem. Dlaczego Heechowie
opu�cili tunele i ca�y sw�j �wiat? Dok�d si� udali?
Profesor Hegramet: M�oda damo, sam chcia�bym to wiedzie�.
kt�ry do czasu swej wyprawy nie by� nikim s�awnym, ledwie jednym z wielu
szperaczy tunelowych na Wenus, odnalaz� statek Heech�w, dotar� do Gateway, gdzie
zgin��. Uda�o mu si� jednak - inteligentnie aran�uj�c eksplozj� pojazdu
powiadomi� ludzi, gdzie si� znajduje. Wtedy NASA skierowa�a tam sw�j pr�bnik,
dot�d badaj�cy chromosfer� S�o�ca, Gateway zosta�a odkryta i stan�a otworem
przed cz�owiekiem.
Wewn�trz by�y gwiazdy.
Wewn�trz - ujmuj�c to w spos�b mniej poetycki a bardziej dos�owny -
znajdowa�o si� prawie tysi�c ma�ych statk�w kosmicznych przypominaj�cych
olbrzymie grzyby. By�y r�nej wielko�ci i kszta�tu. Najmniejsze, zako�czone
p�kuli�cie, wygl�da�y jak pieczarki, kt�re kupi� mo�na w sklepie i kt�re hoduje
si� w oczyszczonych z i�u tunelach Wyoming. Wi�ksze, spiczaste, przypomina�y
smardze. Wewn�trz kapeluszy znajdowa�y si� pomieszczenia mieszkalne oraz system
nap�dowy, kt�rego nikt nie rozumia�. Na doln� cz�� sk�ada�y si� rakiety
chemiczne podobne do tych, jakich u�ywano do pierwszych l�downik�w ksi�ycowych.
Nikt nigdy nie odkry�, jaki nap�d maj� te kapelusze lub te� jak mo�na nimi
kierowa�.
To, �e podejmujemy ryzyko z czym�, czego nikt nie rozumie, niepokoi�o nas
wszystkich. Kiedy si� leci w statku Heech�w, nie ma si� nad nim �adnej kontroli.
Ich kursy wpisane zosta�y w system kierowania w spos�b, kt�rego do tej pory nikt
nie wyja�ni�, je�li wybra�e� jaki� kurs, to koniec - nie mog�e� go ju� zmieni�,
nie wiedzia�e�, dok�d ci� prowadzi, podobnie jak nie wiesz, co zawiera paczka z
prezentem, dop�ki jej nie otworzysz.
Ale statki wci�� by�y sprawne. By�y sprawne po up�ywie, jak m�wi�, mo�e i
p� miliona lat.
Pierwszemu facetowi, kt�ry mia� tyle odwagi, by wsi��� do jednego z nich i
wystartowa�, powiod�o si�. Pojazd wysun�� si� ze swojego leja na powierzchni�
asteroidu. Zamigota�, zaja�nia� i znikn��.
Trzy miesi�ce p�niej by� ju� z powrotem z wyg�odzonym, zszokowanym lecz
triumfuj�cym astronaut� na pok�adzie. Dotar� do innej gwiazdy! Okr��y� wielk�
szar� planet� otoczon� wiruj�cymi ��tymi ob�okami, po czym uda�o mu si�
przestawi� stery, a wbudowany system kierowania przywi�d� go dok�adnie do tego
samego leja.
Wys�ano wi�c nast�pny statek, tym razem w jednym z tych du�ych pojazd�w w
kszta�cie smardza znalaz�a si� czteroosobowa za�oga i olbrzymie zapasy �ywno�ci
i sprz�tu. Nie by�o ich raptem jakie� pi��dziesi�t dni. W tym czasie nie tylko
znale�li si� w innym systemie s�onecznym, ale tak�e u�yli i l�downika, by
dotrze� na powierzchni� planety. Nie zastali tam �adnych �ywych istot... ale
kiedy� tam by�y.
Znale�li jakie� szcz�tki. Wprawdzie niezbyt du�o - troch� gruzu na szczycie
g�ry, kt�ra unikn�a zniszczenia, jakie dotkn�o planet�. Z radioaktywnego py�u
wydobyli ceg��, ceramiczny sworze�, na po�y stopion� bry�k�, kt�ra wygl�da�a
jakby kiedy� by�a chromowym fletem.
Potem ju� zacz�a si� gor�czka podr�y gwiezdnych... a my byli�my jej
cz�stk�.
Strona g��wna Indeks
Pohl Frederic - Gateway Brama Do Gwiazd - Rozdzia� 05
Rozdzia� 5
Z Sigfrida jest ca�kiem bystra maszyna, ale niekiedy zupe�nie go nie
rozumiem. Zawsze mnie prosi, bym opowiada� mu swoje sny. Czasami jednak, kiedy
przychodz� ca�y podniecony chc�c opisa� mu jaki� podr�cznikowy sen, o kt�rym
wiem, �e mu si� spodoba i w kt�rym pe�no symboli fallicznych, fetyszyzmu jak i
poczucia winy, rozczarowuje mnie. Podejmuje zupe�nie inny dziwaczny temat, kt�ry
nie ma z nim nic wsp�lnego. Opowiadam mu wszystko, a wtedy siada i klekocze
przez chwil�, brz�czy, warczy - oczywi�cie tylko w mojej wyobra�ni - po czym
m�wi:
- Porozmawiajmy o czym� innym. Bob. Interesuj� mnie pewne rzeczy, kt�re
opowiada�e� o tej Gelle Klarze Moylin.
- Sigfrid, znowu zbaczasz z tematu.
- Nie s�dz�.
- Ale ten sen. O Bo�e! Czy nie zdajesz sobie sprawy, jakie to wa�ne? A co z
symbolem matki, kt�ry si� w nim pojawia?
- Pozw�l, �e sam zadecyduj�, co mam robi�.
- Czy pozostaje mi wi�c jaki� wyb�r? - odpowiadam ponuro.
- Zawsze masz mo�liwo�� wyboru. Chcia�bym jednak zacytowa� ci co�, co ju� mi
kiedy� powiedzia�e�. - Przerywa i wtedy s�ysz� sw�j w�asny g�os odtworzony z
jednej z jego ta�m.
- Sigfrid! Odbieram narastaj�cy b�l, poczucie winy i cierpienie, i nie mog�
sobie z tym poradzi�. Czeka, bym si� odezwa�.
- Niez�e nagranie - przyznaj� po chwili - wola�bym jednak porozmawia� o
fiksacji na matce w moich snach.
- Wydaje mi si�, �e bardziej efektywne by�oby zaj�cie si� tamt� drug�
spraw�. Nie wykluczone, �e ��cz� si� ze sob�.
- Naprawd�? - podnieca mnie my�l o przedyskutowaniu tej teoretycznej
mo�liwo�ci w bezstronny filozoficzny spos�b, ale Sigfrid przerywa mi z miejsca.
- Ta ostatnia rozmowa, jak� prowadzi�e� z Klar�. Prosz� ci�. Bob, powiedz
mi, co o niej my�lisz.
- M�wi�em ci ju�. - Nie sprawia mi to �adnej przyjemno�ci. Poza tym to
strata czasu. Jestem pewien, �e Sigfrid wyczuwa to z tonu mego g�osu i
napr�enia cia�a w przytrzymuj�cych mnie paskach. - By�o to nawet gorsze od
tego, co czu�em wobec matki.
- Rob, zdaj� sobie spraw�, �e to o niej wola�by� opowiada�, ale nie teraz.
Powiedz mi, jak to by�o wtedy z Klar� i jak w tej chwili to odbierasz?
Staram si� my�le� szczerze. Przynajmniej tyle mog� zrobi�. Tak naprawd�
jednak nie musz� odpowiada�. - Tak sobie. - Nic innego nie przychodzi mi do
g�owy.
- Tylko tyle mo�esz powiedzie�? - pyta po chwili.
- Tak. "Tak sobie". Przynajmniej z zewn�trz. - Chocia� dobrze pami�tam, co
czu�em wtedy.
Bardzo ostro�nie przywo�uj� to wspomnienie, by zobaczy�, jak by�o naprawd�.
Pogr��amy si� w niebieskawej mgie�ce. Widzimy po raz pierwszy t� przy�mion�
ko�ciotrupi� gwiazd�, i rozmowa z Klar� przez radio, podczas gdy Dane szepce mi
co� do ucha... Odpycham to wspomnienie.
- To wszystko bardzo boli, Sigfrid - stwierdzam spokojnie. Czasami pr�buj�
go oszuka� m�wi�c rzeczy dla mnie bardzo istotne takim tonem, jakbym zamawia�
fili�ank� kawy. Nie s�dz� jednak, by to skutkowa�o. Sigfrid ws�uchuje si� w si��
g�osu, szukaj�c fa�szywych ton�w, ale s�yszy tak�e oddech i pauzy, wyczuwa te�
sens s��w. Jest niezwykle bystry, je�li wzi�� pod uwag� jego g�upot�.
Strona g��wna Indeks
Pohl Frederic - Gateway Brama Do Gwiazd - Rozdzia� 06
Rozdzia� 6
Pi�ciu zawodowych podoficer�w z poszczeg�lnych za��g kr��ownik�w przeszuka�o
nas dok�adnie, sprawdzi�o karty identyfikacyjne i przekaza�o w r�ce
rozdzielaj�cej przydzia�y urz�dniczki Korporacji. Sheri zachichota�a. kiedy
rewiduj�cy j� Rosjanin dotkn�� jakiego� czu�ego miejsca. Czego oni szukaj�? -
wyszepta�a.
Uciszy�em j�. Kobieta z Korporacji zabra�a karty l�dowania od pe�ni�cej tego
dnia s�u�b� chi�skiej za�ogi i po kolei wywo�ywa�a nasze nazwiska. By�o nas
razem o�mioro. - Witajcie na miejscu - powiedzia�a. - Ka�demu z was przydzielamy
opiekuna, kt�ry pomo�e wam znale�� mieszkanie, b�dzie odpowiada� na wasze
pytania, wska�e wam, gdzie macie si� zg�osi� na badania medyczne a gdzie na
zaj�cia. Przeka�e wam te� kopi� umowy do podpisania. Z pieni�dzy, kt�re
przywie�li�cie ze sob�, potr�cili�my ka�demu z was sum� 1150 dolar�w, stanowi to
podatek za pierwszych dziesi�� dni. Reszt� mo�ecie pobra�, kiedy tylko chcecie,
wystawiaj�c piezo-czek. Opiekun wam poka�e, jak to si� robi. Linscott! -
zawo�a�a.
Czarny m�czyzna w �rednim wieku z Baja California podni�s� r�k� do g�ry. -
Twoim opiekunem jest Szota Taraszwili. Broadhead!
- Jestem!
- Dane Miecznik�w! - obwie�ci�a urz�dniczka Korporacji. Zacz��em si�
rozgl�da�, ale facet, kt�ry bez w�tpienia by� Miecznikowem, ju� zbli�a� si� w
moim kierunku. Wzi�� mnie energicznie pod rami�, poci�gn�� kawa�ek, w ko�cu
powiedzia�: - Cze��!
Zawaha�em si�. - Chcia�em si� po�egna� z moj� przyjaci�k�.
UMOWA
1. Ja ni�ej podpisany ....................................., �wiadom
swego post�powania, niniejszym przyznaj� w�adzom Gateway wszelkie prawa do
wszystkich odkry�, artefakt�w, obiekt�w oraz przedmiot�w warto�ciowych, na
kt�re mog� natrafi� w wyniku bada� z wykorzystaniem dostarczonego mi przez
Korporacj� statku lub informacji.
2. W�adze Gateway maj� wy��czne prawo podejmowania decyzji o
sprzeda�y, dzier�awie lub innych formach wykorzystania artefakt�w,
obiekt�w i wszelkich innych przedmiot�w warto�ciowych stanowi�cych efekt
mojej dzia�alno�ci w ramach niniejszej umowy. W tym przypadku wyra�aj�
zgod� na przyznanie mi 50% (pi��dziesi�ciu procent) wszystkich dochod�w
p�yn�cych ze sprzeda�y, dzier�awy czy innej formy wykorzystania tych
przedmiot�w, do sumy r�wnej kosztom lotu (��cznie z kosztami mojej podr�y
na Gateway oraz utrzymania podczas mojego tam pobytu) oraz 10% (dziesi�ciu
procent) od wszystkich dochod�w po sp�aceniu powy�szych koszt�w.
Niniejszym przyjmuj� to zobowi�zanie jako spos�b pokrycia wszelkich
nale�no�ci finansowych wobec w�adz Gateway oraz o�wiadczam, �e nigdy nie
b�d� domaga� si� �adnych dodatkowych wyp�at ze strony Korporacji.
3. Przyznaj� W�adzom Gateway ca�kowite prawo do wszelkiego rodzaju
decyzji zwi�zanych z eksploatacj�, sprzeda�� b�d� dzier�aw� wszystkich
odkry� ��cznie z prawem do ��czenia moich odkry� i innych warto�ciowych
przedmiot�w znalezionych w ramach niniejszej umowy z podobnymi odkryciami
i przedmiotami innych os�b i tym samym wyra�am zgod� na udzia� w zyskach w
proporcjach okre�lonych przez W�adze Gateway. Jednocze�nie przyznaj�
W�adzom Gateway wy��czne prawo decyzji o zaprzestaniu eksploatacji
wszelkich odkry� czy warto�ciowych przedmiot�w.
4. Zwalniam W�adze Gateway od wszelkiej odpowiedzialno�ci wynikaj�cej
z moich ewentualnych wypadk�w czy strat w zwi�zku z moj� dzia�alno�ci� w
ramach niniejszej umowy.
5. W przypadku nieporozumie� wynikaj�cych z powy�szej umowy wyra�ani
zgod� na interpretacj� jej wedle praw i precedens�w obowi�zuj�cych na
Gateway i tym samym rezygnuj� z powo�ywania si� na prawa i precedensy
jakiejkolwiek innej jurysdykcji.
- Wszyscy b�dziecie w tej samej strefie - mrukn��. - Idziemy. Tak wi�c w
ci�gu dwu godzin po wyl�dowaniu na Gateway mia�em ju� pok�j, opiekuna no i
kontrakt. Od razu podpisa�em wszystkie warunki. Nawet ich nie czyta�em.
Miecznik�w wygl�da� na zdziwionego. - Nie chcesz wiedzie�, o co tu chodzi?
- Nie w tej chwili. - Co by to zreszt� da�o? Gdyby mi si� nie spodoba�a ich
tre�� i chcia�bym zmieni� zdanie, czy mia�em inne wyj�cie? Ju� to, �e si� jest
poszukiwaczem, napawa l�kiem. Zawsze przera�a mnie my�l o �mierci - �e mam
przesta� �y�, �e wszystko si� sko�czy, kiedy inni b�d� �y� dalej, kocha� si�,
cieszy�, a ja nie b�d� ju� m�g� w tym uczestniczy�. Nie napawa�o mnie to jednak
takim przera�eniem, jak my�l o powrocie do kopalni �ywno�ci.
Miecznik�w uwiesi� si� za ko�nierz na haku w �cianie mego pokoju, by mi nie
przeszkadza�, kiedy b�d� si� rozpakowywa�. By� to przysadzisty, blady m�czyzna,
nie za bardzo rozmowny. Nie wygl�da� na zbyt sympatycznego, ale przynajmniej nie
wy�miewa� si� ze mnie z tego powodu, �e by�em nieporadnym nowicjuszem. Na
Gateway si�a grawitacji jest bliska zeru. Nigdy nie zdarzy�o mi si� do�wiadczy�
czego� podobnego; w Wyoming nie ma si� takich problem�w, pope�nia�em wi�c b��dy.
Powiedzia�em mu o tym.
- Przyzwyczaisz si� - odrzek�. - Czy dosta�e� ju� bony na �arcie?
- Niestety, nie.
Westchn��, wygl�da� troch� jak zawieszony na �cianie pos��ek Buddy z
podci�gni�tymi nogami. Potem popatrzy� na odczytnik czasu.
- P�niej p�jdziemy si� czego� napi� - powiedzia�. - Taki jest zwyczaj.
Tyle, �e do dwudziestej drugiej nic ciekawego si� tu nie dzieje. W B��kitnym
Piekie�ku dopiero wtedy jest mn�stwo ludzi. Zapoznam ci� z nimi, zobaczymy, co
pod�apiesz. Jeste� normalny, peda�, czy co?
- Raczej normalny.
- Zreszt� niewa�ne. Tutaj dzia�asz na w�asn� r�k�. Przedstawi� ci� tym,
kt�rych znam, potem ju� b�dziesz musia� sam sobie radzi�. Lepiej, �eby� si� od
razu do tego przyzwyczai�. Masz map�?
- Map�?
- No, jak to? Powinna by� w tej paczce, kt�r� ci dali. Otwiera�em szafki na
chybi� trafi�, dop�ki nie znalaz�em koperty. Wewn�trz by� m�j egzemplarz umowy,
broszurka zatytu�owana ,,Witajcie na Gateway", przydzia� pokoju, kwestionariusz
zdrowia, kt�ry musia�em wype�ni� do �smej rano nast�pnego dnia... oraz z�o�ona
karta po otwarciu przypominaj�ca zadrukowa