3477
Szczegóły |
Tytuł |
3477 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3477 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3477 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3477 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Eugeniusz D�bski
Najwa�niejszy dzie� 111394 roku
O �smej Rami uzna�a, �e przysz�a pora by zbudzi� Barbara. S�czy�a
ostro�nie w umys� cichutki szelest, cichszy od odg�osu upadku p�atka
�niegu, potem poda�a szum nie g�o�niejszy ni� dialog li�ci na drzewie.
Barbara nie budzi� si�, wiec Rami zaszemra�a niczym strumie� omywaj�cy
kamienie na swym dnie, ale gdy i to nie poskutkowa�o, zadzwoni�a
delikatnie. Rami bardzo kocha�a Barbara i za nic na �wiecie nie chcia�a
wyrz�dzi� mu krzywdy. Wiedzia�a jednak, �e zbyt d�ugie, nazbyt delikatne
budzenie mo�e przynie�� wiecej szk�d ni� po�ytku - Barbara obudzi si�
rozdra�niony, sam nie wiedz�c dlaczego i wy�aduje si� w�a�nie na niej.
Dzwoneczek w m�zgu Barbara zadzwoni� jeszcze raz, troch� g�o�niej i
Rami poczu�a, �e jej pan si� budzi. Odczeka�a jeszcze chwil� i szepn�a:
- Dzie� dobry. Obudzi�e� si� si�dmego maja 111394 roku! - stara�a si�
by jej emisja by�a utrzymana w normalnym tonie, bro� Bo�e zbyt suchym, ale
te� i nie przes�odzonym.
- Ehe! - pomy�la� Barbara do Rami. - "Obudzi�e� si�!" - przedrze�ni�
j�. - A mo�e ja w og�le nie chcia�em si� budzi�? Co? Bardzo dobrze mi si�
spa�o.
- Masz dzisiaj do za�atwienia kilka spraw - przypomnia�a uprzejmie
Rami. Pomy�la�a to lekko, bez specjalnego nacisku. Tak jak powinna
pomy�le� normalna, opieku�cza, dobrze funkcjonuj�ca �ona. Szczeg�lnie w
tak pi�kny majowy poranek.
- Pami�tam, pami�tam - pomy�la� zrz�dliwie Barbara. - Dawaj komunikat.
- Ju�. W czasie snu tw�j wzrost nie uleg�, zmianie. Nadal mierzysz
197,3882 centymetra. Natomiast... - Rami postara�a si�, w jej emisji
zabrzmia�a szczera rado��- ...co do wagi, to jeste� ci�szy o 11 gram�w! W
sumie 54,7942 kilograma!
- Widzisz? - wrzasn�� w my�lach Barbara. - Odradza�a� mi t� mieszank�
betasolow� i co!
- Tak - skwapliwie, pomy�la�a Rami. - Chyba nie mia�am racji...
- Chyba! Nie zdarzy�o si� jeszcze, by moja �ona przyzna�a si� do b��du.
Mo�e b�d� musia� dokona� w ko�cu zmiany? - pomy�la� i cho� Rami czu�a, �e
�artuje, lekki parazytowy pr�d przebieg� przez jej obw�d emocjonalny. -No?
Co jeszcze?
- T�tno, ci�nienie, oddech w jak najlepszym porz�dku. Jeste� absolutnie
zdr�w i to mnie cieszy - nie wytrzyma�a i zako�czy�a przymilnie. - W
czasie snu zrobi�am ci podd�wi�kowy masa� plec�w. Tu� przed obudzeniem
przeprowadzi�am wszelkie analizy. Wyniki s� �wietne.
- I to, oczywi�cie, twoja zas�uga - dra�ni� si� Barbara. -
Oczywi�cie, �e nie. To przede wszystkim...
- Dobra, dobra! przerwa� jej Barbara. - Wpadasz w my�lotok. Daj...
e-e-e... czerwone ubranie. Albo nie! Najpierw gimnastyka. Le�a� absolutnie
nieruchomo i czeka� cierpliwie a� �ona, ostro�nie pos�uguj�c si�
si�opolami, zdejmie z niego mi�kki otulik. Ca�y walec �ony, prze�roczysty
od g�ry, gdzie nakrywa� cia�o Barbara, ciemnoszafirowy na dole,
zas�aniaj�cy ca�� aparatur� �ony, zako�ysa� si�. Najpierw tylko kilka
stopni wzd�u� osi pod�u�nej nogi w g�r�, g�owa w d�, potem do tego doda�a
Rami ruch kolisty obu swych ko�c�w. Powoli, by nie przesadzi�, zwi�ksza�a
amplitud� ko�ysa�, gotowa w ka�dej chwili, na ka�dy b�ysk niech�tnej my�li
Barbara, przerwa� ten monotonny ko�ysaniec, ale jej pan, otulony
si�opolami, widocznie wprawiony w dobry humor wiadomo�ci� o wadze,
milcza�. Stopniowo zwalnia�a ruch wirowy, za to doda�a delikatne dr�enie
ca�ego korpusu, a po chwili, wci�� nie odbieraj�c niech�ci, wznios�a si�
pod sufit, opad�a �agodnie do pod�ogi i wznios�a znowu. Ko�ysa�a Barbara
ca�� sob�, bujaj�c si� w pustym pokoju od jednego rogu do drugiego ani na
chwil� nie os�abiaj�c uwagi. I gdy tylko Barbara zacz�� my�le� wyhamowa�a
�agodnie.
- Wystarczy. Tylko ci pozwoli� to od razu szalejesz. Nie my�l� robi�
kariery w cyrku - ale w jego my�lach Rami nie wyczuwa�a prawdziwej z�o�ci.
- Daj czerwone ubranie i lustro. Epiepi w zesz�ej kwadrze zapomnia�
zajrze� do lustra, a �ona si� zap�tli�a i ca�e p� dnia paradowa� z jedn�
d�oni� ku g�rze.
Odgad� pr�dzej ni� poczu�, �e Rami wci�ga na niego ubranie, podni�s�
zamkni�te dot�d powieki i spojrza� na sufit. Ca�a p�aszczyzna mrugn�a i
zmieni�a si� w l�ni�c� lustrzan� tafle. Obrzuci� uwa�nym spojrzeniem
wyd�u�on� g�ow� bez jednego w�oska, pozbawion� brwi p�ask� twarz z
cienkimi kreskami powiek, w�ziutkie usta prawie bez warg, mocno
zaci�ni�te. Od szyi w d� by� ubrany w jednolicie karminow� szat�. Le�a�a
nieskazitelnie, wszystkie fa�dki wyr�wnane i obci�gni�te, r�ce tak jak si�
nosi palce wyprostowane, d�onie le��ce p�asko, wierzchem do g�ry. Stopy
okrywa�y futrzane skarpety. Barbara obrzuci� jeszcze jednym kontrolnym
spojrzeniem ca�� sw� posta� i pomy�la� do Rami:
- Poka� teraz siebie.
Natychmiast lustro zamieni�o si� w ekran, w kt�rym zobaczy� sp�d swojej
�ony - doln� po�ow� walca w kolorze ciemnego szafiru.
- Zmie� kolor na bia�y-westchn�� w my�lach nad g�upot� �ony. - Przecie�
nie pasujemy do siebie, nie widzisz tego?
- Zawsze ty decydowa�e� o kolorach, wi�c czeka�am na ciebie...
po�piesznie wyemitowa�a Rami, ale Barbara przerwa� jej:
- I decyduj� nadal. I nie b�d� bezczelna; bo... - zawiesi� my�l, by
sama odgad�a rodzaj kary.
Odebra� jej spontaniczny przestrach i uspokoi� si�.
- Po��cz mnie z �on� Martima - pomy�la� i w tej samej sekundzie
po�a�owa� swojej my�li. Rami wyczu�a to, ale poniewa� nie wycofa�
polecenia zrealizowa�a po��czenie. Barbara us�ysza� emisj� cudzej �ony:
- Dzie� dobry. Jestem �on� Martima.
- Barbara. Chcia�bym z nim porozmawia� - pomy�la� i od razu us�ysza�:
- Witam, witam! Co u ciebie?
- Nic szczeg�lnego. Przyty�em troch�... - b�kn�� Barbara i nie mog�c
znale�� �adnej neutralnej my�li wypali�:
- Chc� mie� z tob� dziecko!
Przez chwil� nic nie s�ysza�, widocznie tamten prze��czy� si� na poziom
prywatny, nies�yszalny dla nikogo, pr�cz �ony. Barbara zrobi� to samo:
"�eby si� tylko zgodzi�".
- Przepraszam ci� Barbara. Troch� mnie zaskoczy�e� t� propozycj�... -
Martim my�la� wolno, ostro�nie dobieraj�c my�li.
- Wiesz, postawmy spraw� jasno - pomy�la� zdeterminowany Barbara. -
Wiem, �e w przysz�ym tygodniu chcesz owulowa�. B�d� m�czyzn� - powiedz
"tak" albo "nie" I Przecie� si� nie obra��..
- To nie o to chodzi - Barbara mia� wra�enie, �e Marlim znowu od��czy�
si� na chwil�, pewnie, �eby zakl��. - Rzeczywi�cie mam zamiar mie�
dziecko. Nawet specjalnie si� nie zastanawia�em z kim. Hm... My�la�e� nad
mo�liwo�ci� konfliktu?
- Oczywi�cie, ale sprawdzi�em. Wszystko w porz�dku! Prawie idea�,
mo�emy mie� nadzwyczaj udane dziecko!
- Ta... Widz�, �e si� przygotowa�e� do rozmowy - w my�lach Martima
Barbara wyczu� lekki wyrzut. - A mnie bierzesz szturmem. I pewnie chcesz
mie� od razu odpowied�, czuj� to - Martim jakby si� lekko u�miechn��.
- Je�eli ci zale�y na czasie do namys�u...
- Nie-e-e... Ju� zdecydowa�em. W czwartek b�d� w inseminarium, gdzie
ko�o czwartej oddam jajeczko. Przyjd� te� i za�atwimy spraw� od razu.
Urz�dza ci� to?
- Jasne! Przyjd� punktualnie. I dzi�kuje, �e si� zdecydowa�e�.
- Nie przesadzaj. Lubi� ci�, jeste�my przyjaci�mi, wi�c nie ma
problemu.
- Znakomicie. Bardzo si� ciesz�... - Barbara chcia� jeszcze jako�
wyrazi� sw� wdzi�czno��, ale Martim mu przerwa�:
B�dziesz dzisiaj w Akademii?
Barbara wzi�� si� w gar��.
- A w�a�ciwie to po co?
- Dok�adnie nie wiadomo. Karmen przechwala si�, �e to b�dzie wydarzenie
roku. Podobno od wiek�w nie zdarzy�o si� nic r�wnie sensacyjnego. Mo�e to
tylko gadanie, ale wiesz, on lubi zaskakiwa� publiczno��, tak jak z t�
brod�, kt�r� sobie przeszczepi� z jakiego� zwierz�cia. I jeszcze twierdzi,
�e kiedy� tam wszyscy mieli takie k�aki na twarzy, he...
- Pami�tam. A p�niej go przelicytowa� ten... no... co przeszczepi�
takie futro te� na g�ow�...
- Adan! Tak? 0 nim m�wisz? - W�a�nie.
- Epiepi m�wi�, �e Adan wybier� si� na pokaz Karmen i zapowiada
zniszczenie szarlatana i pozera. Mo�e by� niez�a awantura. Przyjdziesz?
- Je�li tak, to pewnie, �e przyjd�. To lepsze ni� spektakle multiplaka.
O kt�rej pocz�tek?
- Karmen zaczyna za czterdzie�ci minut. Lubisz deszcz? Bo
zapowiadaj�... - zapyta� Martim.
- Nie przeszkadza mi. Dop�ki Rami jest szczelna mog� nawet nurkowa� -
za�artowa� Barbara.
- Szczelna �ona to rzecz podstawowa. Nie mog� zapomnie� o biednym Yoe.
Fatalna sprawa... - my�li Martima by�y smutne i ci�kie.
- Potworne - przytakn�� Barbara. - Tym bardziej �e lekarze twierdz�, �e
atmosferyczne powietrze nie jest podobno truj�ce. �atwo m�wi�. Sk�d mia�
wiedzie� jak si� takim czym� oddycha? Barbara poczu�, �e Martim zaczyna
si� z�o�ci�. Pospiesznie zmieni� temat, zdenerwowanie tu� przed zmian�
cyklu i owulacj� mog�o by� szkodliwe dla p�odu.
- Wi�c spotkamy si� w Akademii? - pomy�la� szybko.
- Aha. Powiedz �onie, �eby dba�a o ciebie - nada� Martim i od��czy�
si�.
- S�ysza�a�? - pomy�la� Barbara do Rami.
- Barbara! Nawet nie wiesz jak si� ciesz�! B�dziesz mia� na pewno
�liczne dziecko. Jeste� w znakomitej formie, nie wiem jak wytrzymam do
pobrania nasienia! - Rami skr�ca�a si� ze szcz�cia.
- Chyba nie my�lisz, �e to ty b�dziesz pobiera�a nasienie? Tam ci daj�
du�o pewniejsze urz�dzenia prychn�� Barbara, ale nawet nie rozz�o�ci� si�
na Rami. - Po��cz mnie z �on� Martima... W�a�nie - jak ona ma na imi�?
- Rikard.
- No, powiedz Rikard, �e wk�adam szat� godow�. Mo�e Martim te� w�o�y?
Szybko, ubierz mnie!
Czeka� niecierpliwie a� Rami zako�czy zdejmowanie niedawno w�o�onego
ubrania i naci�gnie inne, bia�oz�ote.
- Lustro! - za��da� gdy Rami zameldowa�a o zako�czonej manipulacji.
Obejrza� now� szat� z satysfakcj�.
- Ech! Pi�kny dzie� - pomy�la� tym razem do siebie. Rami pos�usznie nie
zareagowa�a. - Wychodzimy. Mo�esz si� nie spieszy�, zrobimy ma�y spacerek.
Kieruj si� do Akademii, mamy p� godziny. Lecimy pod k�tem trzydzie�ci
stopni! - zako�czy� zuchwale.
- Barbara, nie szalej! Zawsze trzyma�e� si� pi�tnastu, przecie�
�wietnie wszystko wida�...
- Nie-e-e... To przechodzi wszelkie poj�cie! Jeszcze raz tak si�
zachowasz i zmieniam �on�, a z ciebie ka�e zrobi� m�ynek do glon�w!
Doigrasz si�.
Rami zamilk�a. Pos�usznie przechyli�a si� tak, �e Barbara le�a� teraz
pod k�tem trzydziestu stopni i m�g� spokojnie patrze� przed siebie.
Wylecieli z mieszkania przez okno i ukazali si� oko�o dwustu metr�w nad
poziomem ulicy. Rami szybko zbada�a najbli�sze otoczenie i, nie widz�c
niebezpiecze�stwa, opad�a na poziom zerowy. Zgrabnie wsun�a si� w gesty
t�um �on. Mieni�y si� wszystkimi barwami t�czy, lecia�y z r�nymi
pr�dko�ciami, przyspiesza�y i zwalnia�y, odskakiwa�y w bok, wpl�tywa�y si�
w ci�b�, pochylone pod r�nymi k�tami, niekt�re z zaciemnionymi kloszami.
Barbara, niespodziewanie dla siebie, z wielk� przyjemno�ci� patrzy� na ten
pe�en gracji taniec, kaza� nawet Rami skr�ca� lekko na boki, by nie gubi�
szczeg��w i ogl�da� wszystko w ca�o�ci.
- Za trzy minuty deszcz - ch�odno zameldowa�a Rami.
- Zostajemy na ulicy. Nic mi nie bodzie, tylko �led� temperatur�, �ebym
si� nie przezi�bi�.
Po chwili pierwsze krople deszczu rozbi�y si� na przezroczystym kloszu
nad cia�em Barbara. Z pocz�tku czu� si� nieswojo, tym bardziej �e ulica
wyra�nie opustosza�a - w zasi�gu wzroku pozosta�o pi�� sylwetek.
- Barbara - us�ysza� emisje Rami. - Otrzyma�e� pi��set siedemdziesi�t
osiem pozdrowie� i �ycze� od przechodni�w, dzi�kowa�am wszystkim sama.
My�l�, �e nie jeste� z�y?
- Sk�d�e! Zd��ymy do Akademii?
- Oczywi�cie, ju� dolatujemy - Rami wznios�a si� wy�ej, najpierw na
poziom mieszkalny, potem jeszcze wy�ej i w ko�cu wolno wlecia�a do budynku
Akademii. Nie odnalaz�a w g�stym t�umie Martima, byli natomiast inni
znajomi Barbara, wiec kilka minut do rozpocz�cia prezentacji Karmena
min�o szybko i przyjemnie. Martim wpad� do sali tu� przed przewodnicz�cym
sesji Samuilem, wsun�� si� w t�um i zawis� obok Barbara. Mia� na sobie
tak� sam� szat�. Barbara prze��czy� si� na poziom prywatny i kaza� obni�y�
temperatur� o p� stopnia i w��czy� si� w poziom og�lnos�uchowy. Nad �on�
Samuila rozb�ys�o ��te �wiat�o.
- Szanowni zebrani! - us�yszeli my�l przewodnicz�cego. - Witam
serdecznie na dzisiejszej prezentacji. Tradycyjnie zaczn� od - cho� uwa�am
to za zb�dne - przypomnienia, �e codziennie najwybitniejsze umys�y naszej
epoki prezentuj� swe odkrycia i dokonania. Dzisiejszy pokaz jest tyle�
ciekawy, co kontrowersyjny. Prezenterem jest Karmen, szeroko znany obecnym
z wielu czasem szokuj�cych odkry�. Jest to umys� niezale�ny, odwa�ny i
nieszablonowy. Nie wszystkim podobaj� si� jego pomys�y, ale na pewno
pobudzaj� one do dyskusji i my�lenia. Dzisiaj Karmen ma nadzieje obali�
kilka pokutuj�cych jakoby w�r�d nas z�udze� co do pewnych poj��, zjawisk i
zachowa�. Nie moj� rzecz� jest ocena pokazu, wiec nie b�d� ju� zabiera�
Wam cennego czasu. Ko�cz� tradycyjn� r�wnie� pro�b� o niezak��canie emisji
prezentera. �ycz� przyjemnego odbioru oraz zdrowia r�wnie� dla Waszych
�on, albowiem, jak powiada staro�ytna my�l: Je�eli �ony b�d� zdrowe to i
my b�dziemy zdrowi... Karmen!
�ona Samuila z gracj� sp�yn�a z estrady, na jej miejsce wpad�a �ona
Karmen. Nim zd��y�a wyhamowa� rozjarzy� si� nad ni� ��ty blask.
- Drodzy zebrani!- pomy�la� Karmen, a s�uchacze odebrali jego my�l za
po�rednictwem �on. Jego �ona przechyli�a si� prawie do pionu. By�a to
niezbyt nowa sztuczka, wielu cyrkowc�w potrafi�o otoczy� si� si�opolami i
trwa� tak cho�by i godzin�. - Nie waham si� nazwa� dzisiejszy dzie�
najwa�niejszym dniem naszego 111 394 roku! Jest to bowiem dzie�, w kt�rym
cz�owiekowi zostan� przywr�cone zdolno�ci, o kt�re nawet siebie nie
podejrzewa�, kt�re, w najlepszym razie, uwa�ano za bezpowrotnie utracone.
Moje badania wykaza�y niezbicie, �e nie wszystka jeszcze cz�owiek
osi�gn��, wiele rzeczy jeszcze mo�e dokona�, co za chwile zobaczycie. Oto
m�j syn Azechiel.
Obok �ony Karmen pojawi�a si� inna, nieco mniejsza, a szybko�� z jak�
stan�a w pionie zachwyci�a nawet wybrednych koneser�w sztuki cyrkowej.
- Szanowni zebrani. Osiem lat temu dokona�em b�yskawicznej zmiany cyklu
i zap�odni�em w�asne jajo. Nie jest to rzecz niezwyk�a, cho� rzadka. Ja
zrobi�em to dlatego, �e chcia�em mie� swoje wy��cznie dziecko, kt�re
m�g�bym podda� eksperymentom i �wiczeniom, na jakie, by� mo�e, drugi
rodzic by nie pozwoli�. Azechiela, od pierwszych nieomal godzin �ycia
podda�em surowemu treningowi wyniki za chwile poka�e. Jak wiecie jestem
zwolennikiem grzebania w przesz�o�ci, gdzie, moim zdaniem, kryje si� wiele
tajemnic zagubionych na poszczeg�lnych etapach rozwoju homo sapiens. W
wielu, zbyt wielu legendach i przekazach, by mog�o to by� przypadkiem,
pojawia si� obraz cz�owieka inny od dzisiejszego. I dlatego tu jestem -
zrobi� wyra�n� przerw� w my�lach. - Chyba wszyscy wiecie, �e teoretycznie
mo�emy oddycha� sami, bez po�rednictwa �on, ale nikt dotychczas tego nie
robi� z prostej przyczyny - nie wiemy jak. To znaczy wy nie wiecie! A to
bardzo proste - wystarczy otworzy� usta, o ile mo�ecie, i wci�ga�
powietrze bezpo�rednio do p�uc. Nie jest to niestety �atwe, trzeba
opanowa� sterowanie ca�� mas� mi�ni. Azechiel to umie - odwr�ci� si� do
syna.
Zebrani zobaczyli nagle jak opada cze�� �ony na wysoko�ci twarzy
Azechiela, jak ch�opak rozchyla bezwargie usta. Barbara poczu�, �e
napi�cie w sali wzros�o tak, �e mo�na by je zmierzy� za pomoc� chocia�by
wiatraczka.
- To nie wszystko. Za spraw� prawie tych samych mi�ni mo�na spowodowa�
proces odwrotny, to znaczy wypuszczanie powietrza z p�uc i mo�na otrzyma�
przy tym bardzo ciekawy efekt akustyczny. Prosz� nakaza� swym �onom - kto
chce, oczywi�cie rozchyli� si�opolem szczeliny uszne i przekazywa� d�wi�k
bezpo�rednio z sali. Gotowe? - znowu przerwa� na chwile. Barbara, sam nie
wiedz�c dlaczego kaza� Rami wykona� zalecenie Karmen, cho� dotyk si�opola
nie by� w tym przypadku przyjemny. Azechiel, prosz�.
Ch�opak, nie zamykaj�c ust, wytrzeszczy� oczy i nagle wszyscy, kt�rzy
us�uchali Karmen, us�yszeli:
- Ha-e-wi-i-tam... pa-a-nstwa-�a...
Widocznie spora cze�� widz�w odebra�a to powitanie, bo szum jaki
buchn�� ze wszystkich �on nie da� si� �adn� miar� sprowadzi� do
rozs�dnych, pojedynczych my�li. Rami czuj�c, �e nie zdo�a uchroni� Barbara
przed zgie�kiem wysz�a po prostu z poziomu og�lnos�uchowego.
- Bo�e... Rami! Czy ja nie majacz�? - wydusi� z siebie Barbara. Czy on
naprawd� to, - szuka� w my�lach odpowiedniego s�owa, ale nie znalaz� -
...zrobi�?
- Tak - przyzna�a Rami. - Barbara, s�dz�, �e powinni�my st�d p�j��.
Jeste� w szoku nie mo�esz ryzykowa�...
- Zamknij si�! - rykn�� Barbara. - I w��czaj og�lnos�uchowy! Zgie�k i
szum ucich� prawie zupe�nie, widocznie widzowie bali si� straci� co� z
my�li Karmen.
- Tak, to nie omam. To fakt - us�yszeli jego triumfuj�ce my�li. Wszyscy
albo prawie wszyscy, tak mo�emy zrobi�, po d�u�szym lub kr�tszym treningu.
Przysi�gam. W ten spos�b mogliby�my w znacznym stopniu uniezale�ni� si� od
naszych w�asnych �on! Przy okazji... - Karmen zmieni� nieco ton my�li -
...trafi�em na bardzo ciekawy materia� zwi�zany z genez� �on w�a�nie i mam
nadzieje ju� w nied�ugim czasie podzieli� si� z wami t� ciekawostk�. Ale
wracajmy do Azechiela. To, co nam pokaza� to tylko u�amek jego mo�liwo�ci.
�eby was nie przem�cza� nie b�d� dawkowa� rewelacji i poka�emy od razu to,
co wydaje si� mi najwa�niejszym moim i syna dokonaniem. Azechiel!
Ch�opiec, wci�� w pozycji pionowej, poruszy� nog�, lew�, i przestawi�
j� przed siebie potem zrobi� to samo z nog� praw� i wyszed� z �ony! Sta�
lekko zgi�ty na lew� stron�, wstrz�sany nieznacznymi rytmicznymi
drgawkami, ale sta� sam, bez pomocy �ony i si�op�l. Pot�ny ryk setek
my�li og�uszy� Barbara, cho� sam wrzeszcza�, nie zdaj�c sobie z tego
sprawy. Oszo�omiona Rami dopiero po d�u�szej chwili wy��czy�a si� z
og�lnos�uchowego poziomu i zaaplikowa�a �rodki u�mierzaj�ce i silentidy.
Kilkadziesi�t �on po�piesznie wynios�o ludzi z sali i reanimowa�o poza
murami Akademii. Min�o jeszcze kilkana�cie minut zanim pozosta�e �ony
zdo�a�y przywr�ci� ludzi do jako takiego stanu. Przez ca�y ten czas Karmen
w �onie i Azechiel samodzielnie stali nieruchomo syc�c oczy efektem.
A gdy zapad�a wreszcie cisza, gdzie� z ko�ca sali dobieg�a wszystkich
my�l-pytanie:
- To pi�kne sztuczki, tylko po co one ludziom?
I w tej ciszy, jeszcze g��bszej ni� przedtem, po d�u�szej chwili,
zabrzmia�a odpowied� Karmem
- Tego jeszcze nie wiem.