3005
Szczegóły |
Tytuł |
3005 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3005 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3005 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3005 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Tybeta�ska Ksi�ga Umar�ych
prze�o�y� IRENEUSZ KANIA
WIELKIE WYZWOLENIE
Z BAR-DO
PRZEZ
S�UCHANIE
IRENEUSZ KANIA
BAR-DO THOS-GROL
czyli
TYBETA�SKA KSI�GA UMAR�YCH
Przedstawiony tekst domaga si� kr�tkiego cho�by wprowadzenia, i to nie tylko
dlatego, �e jest to pierwszy jego przek�ad na j�zyk polski wprost z
tybeta�skiego orygina�u.
Nie znaczy to, �e jest on w naszym kraju ca�kowicie nieznany. Owszem, niekt�rzy
spo�r�d orientalist�w, przede wszystkim za� wcale ju� liczna gromadka buddyst�w
polskich (praktykuj�cych r�ne tradycje tybeta�skiej Mahajany), mieli okazj�
zetkn�� si� z Bar-do Thos-grol1 w przek�adzie angielskim (wersja Evans-Wentza i
Lamy Kazi Dawa-Samdup z roku 1928 oraz najnowsza - Franceski Fremantle i Ch�gyam
Trungpy z roku 1975 2). By� mo�e nieco szerzej znany jest tak�e komentarz, jaki
do tego tekstu napisa� C.G. Jung. Wszystko to nie zmienia jednak faktu, �e
Bar-do Thos-grol nadal ma u nas status "ksi�gi dla wtajemniczonych" - a tak
wcale by� nie powinno.
Nie powinno tak by� po pierwsze dlatego, �e jest to tekst z r�nych powod�w
bardzo interesuj�cy, nie tylko dla specjalist�w. Po drugie - w nim samym zawarty
jest nakaz rozpowszechniania go wszelkimi sposobami w�r�d wszystkich ludzi,
"g�oszenia go na ulicach" - jak m�wi orygina�. Nawet je�li przyjmiemy, �e
zalecenie takie odnosi si� do buddyst�w, to przecie� uzna� mo�na w ka�dym razie,
i� na naszym terenie oznacza ono mo�liwo�� i celowo�� zdj�cia z Bar-do Thos-grol
piecz�ci ezoteryczno�ci, kt�ra moc� jakiego� nieporozumienia przylgn�a do� na
do�� d�ugo.
Po trzecie - od pewnego czasu o Bar-do Thos-grol g�o�no na Zachodzie. Tytu� ten
(niemal wy��cznie tytu�) pojawia si� ostatnio do�� cz�sto w literaturze
tanatologicznej - kt�rej niebywa�ego rozkwitu jeste�my �wiadkami - a tak�e
religioznawczej. Faktem jest, �e wiele do�wiadcze� i prze�y� os�b odratowanych
ze �mierci klinicznej, prze�y�, kt�re opisa� Raymond Moody w bestsellerze sprzed
paru lat, ksi��ce Life after Life, mniej czy bardziej dok�adnie przypomina pewne
stronice Bar-do Thos-grol, tekstu datowanego, b�d� co b�d�, na wiek XIV wedle
najostro�niejszych przypuszcze�, w rzeczywisto�ci zapewne znacznie starszego 3.
Czwarta przyczyna - w moim przekonaniu najg��biej le��ca i najistotniejsza - to
ta, �e wbrew pozorom Bar-do Thos-grol nie jest wy��cznie ksi�g� o �mierci i
umieraniu. Je�li spojrze� na� z punktu widzenia typologii religioznawczej, jawi
si� ten tekst jako klasyczny scenariusz inicjacyjny z g��wnymi jego elementami:
zej�cie do "przestrzeni po�miertnej" (bar-do), w�dr�wka w niej - przej�cie przez
r�norakie pr�by - i wyzwolenie, czyli zmiana statusu bytu.
O tym, �e wiele naszych do�wiadcze� i prze�y� mo�na por�wnywa� ze �mierci� za
�ycia, �e umiera si� wielokrotnie - wie ka�dy doros�y cz�owiek. Pouczaj� nas o
tym r�wnie� wielcy my�liciele doby wsp�czesnej, jak Mircea Eliade czy Karl
Rahner. �ycie nasze cz�sto objawia "struktur� inicjacyjn�" (zw�aszcza etap zwany
descensus ad inferos), i to szczeg�lnie chyba w ostatnich czasach. Nie mog�
zatem zaskakiwa� nast�puj�ce s�owa Franceski Fremantle, t�umaczki Bar-do
Thos-grol: "Tak wi�c, jakkolwiek ksi��k� t� napisano rzekomo dla umar�ych, w
rzeczywisto�ci traktuje ona o �yciu. Sam Budda nie zwyk� roztrz�sa� tego, co
dzieje si� po �mierci, bo takie pytania nie s� u�yteczne w poszukiwaniu
rzeczywisto�ci hic et nunc. Jednakowo� nauki o reinkarnacji, sze�ciu rodzajach
istnienia i bar-do, stanie po�rednim pomi�dzy nimi, w du�ej mierze odnosz� si�
do obecnego �ycia, niezale�nie od tego, czy stosuj� si� one r�wnie� do istnienia
po�miertnego. Podkre�la si� cz�sto, �e celem odczytywania Bar-do Thos-grol
cz�owiekowi zmar�emu jest przypomnienie jego post�powania za �ycia. Ksi�ga
umar�ych mo�e nas pouczy�, jak �y�". (Wst�p, s. XIX-XX)
Podobnego zdania jest r�wnie� Ch�gyam Trungpa, �yj�cy w USA tybeta�ski mistrz,
autorytet w problematyce tanatologicznej, jak by�my powiedzieli, i autor
wst�pnego komentarza do wzmiankowanego przek�adu Franceski Fremantle. Powiada on
tak: "Bar-do znaczy rozsiew. Jest to nie tylko przerwa, zawieszenie po naszej
�mierci, ale r�wnie� zawieszenie w jakiej� sytuacji �yciowej; umieranie zdarza
si� tak�e za �ycia. Do�wiadczenie bar-do jest cz�ci� naszej podstawowej
struktury psychologicznej. Przez ca�y czas zdarzaj� nam si� wszelkie rodzaje
do�wiadczenia bar-do - do�wiadczenia paranoi czy te� zagubienia w codziennym
�yciu; jest to tak, jakby�my nie byli pewni ziemi pod stopami, nie wiedz�c, o co
mam chodzi i dok�d zmierzamy. Tote� niniejsza ksi��ka jest nie tylko przes�aniem
dla tych, kt�rzy w�a�nie maj� umiera� lub ju� umarli; jest to r�wnie� przes�anie
dla tych, co si� narodzili. Narodziny i �mier� dotycz� ka�dego, ci�gle, w tej
w�a�nie chwili", (s. 1-2)
Mamy wi�c do czynienia ze znamienn� zbie�no�ci� postaw my�licieli Wschodu i
Zachodu, wywodz�cych si� wszak z wielce odmiennych tradycji duchowych. Wolno
mniema�, �e ta konwergencja odzwierciedla pewien stan og�lniejszej �wiadomo�ci
egzystencjalnej - mo�e nie tyle radykalnie nowy, ile coraz powszechniejszy, i �e
na jej wytworzenie si� jaki� wp�yw mia�a - obok czynnik�w natury hermeneutycznej
- r�wnie� ca�kowicie nowa sytuacja wsp�czesnego cz�owieka, poddanego zagro�eniu
absolutnemu, i ca�ych zbiorowo�ci, prze�ywaj�cych coraz cz�ciej t� cz��
scenariusza inicjacyjnego, kt�r� okre�lamy mianem descensus ad inferos.
Wszystko to jest niew�tpliwie interesuj�ce, ale nie wystarcza�oby do uznania
tybeta�skiej Ksi�gi umar�ych za tekst niezwyk�y, co uczyni�em na pocz�tku.
Tekst�w b�d�cych scenariuszami inicjacyjnymi znaj� wszak do�� du�o zar�wno
dzieje religii, jak i dzie�a literackie r�nych narod�w i epok, by wspomnie�
bodaj najs�awniejsze z nich - Bosk� Komedi�. Bar-do Thos-grol wyra�nie jednak
r�ni si� od nich wszystkich. Ni�ej postaram si� jak najkr�cej przedstawi�
g��wn� osobliwo�� tej ksi�gi, z zastrze�eniem, �e z braku miejsca musz� to
uczyni� pobie�nie i upraszczaj�c wiele spraw zas�uguj�cych na znacznie g��bsze i
wszechstronniejsze o�wietlenie, co mo�e b�d� mia� sposobno�� zrobi� przy innej
okazji. Tutaj luk� t� cz�ciowo staram si� wype�ni� w przypisach.
Zak�adam przy tym u Czytelnika minimum og�lnej wiedzy o buddyzmie.
Tybeta�skie s�owo bar-do (lub bar-ma-do) znaczy "to, co jest mi�dzy (dwoma)",
"przestrze� po�rednia", i w literaturze tybeta�skiego buddyzmu pe�ni funkcj�
odpowiednika terminu sanskryckiego antarabhawa, dos�ownie: "mi�dzy-byt". Termin
ten oznacza sytuacj� kogo�, kto rozsta� si� z tym �yciem, a nie wszed� jeszcze w
now� form� istnienia; stoi przed nim otworem sze�� sfer samsary, ale tak�e
mo�liwo�� ostatecznego uwolnienia si� od ko�owrotu egzystencji - czyli mo�liwo��
nirwany. To, gdzie si� w ko�cu znajdzie, zale�y w du�ej mierze od jego dobrego i
z�ego karmana (uczynk�w w poprzednich �ywotach), ale r�wnie� od w�asnego wyboru;
ten za� zdeterminowany jest zdolno�ci� przebrni�cia przez pr�by, kt�re polegaj�
na rozpoznawaniu w�a�ciwej istoty pojawiaj�cych si� w bar-do gniewnych i
spokojnych postaci r�nych b�stw tantrycznych oraz �wiat�o�ci. Zdolno�� t�
nazywa si� w Bar-do Thos-grol (roz)poznawaniem, rozumieniem, wiedz�; pe�ni ona
funkcj� soteriologiczn�. Ngo-�es-pa dang grol-ba dus-mnyam-du 'ong-ngo ("Ze
zrozumieniem przychodzi wyzwolenie") - oto motyw przewodni ca�ej ksi�gi,
nadaj�cy jej - obok przepe�niaj�cych j� �wiat�o�ci i blask�w, w czym przypomina
niekt�re teksty Kaba�y, jak Sefer Bahir czy Zohar - silnie gnostyczny koloryt.
Tybeta�ska ksi�ga umar�ych jest w�a�nie kompendium takiej wiedzy i jakby
przewodnikiem dla zmar�ego po owym limbo buddyjskim; instrukcje w niej zawarte
zapewniaj� mu mo�liwie najlepsze "urz�dzenie si�" w najbli�szej egzystencji.
Termin antarabhawa konotuje jak�� przestrze� i jaki� czas. Z czasem sprawa jest
prosta: sytuacja "mi�dzy-bytu" mo�e trwa� jeden, dwa, trzy, cztery, pi��, sze��
lub najwy�ej siedem tygodni - tak expressis verbis stwierdza si� w tek�cie. A co
z przestrzeni�? Gdzie� znajduje si� owo bar-do?
Ot� jest ono wsz�dzie - i nigdzie, inaczej m�wi�c, w punkcie usytuowanym
pomi�dzy "wsz�dzie" a "nigdzie": w nas. Bar-do to przestrze� w�asnej naszej
ja�ni, umys�u (tyb. rig-pa), "nieobj�tego jak �wietlisty przestw�r nieba",
istotowo to�samego z Pustk� (skr. �unjata). Pojawiaj�ce si� nam po �mierci
zjawy, opisywane tak plastycznie w Bar-do Thos-grol - zjawy jak z koszmarnych to
zn�w b�ogich sn�w, kolory, �wiat�o�ci - s� produktami naszej w�asnej ja�ni
(umys�u), jej tajemnych energii; �ci�lej bior�c, emanacjami, projekcjami 4 jej
obaw, l�k�w, sk�onno�ci, pasji, d��e�, kompleks�w, pragnie� i neuroz - s�owem
wszystkiego, co stanowi tre�� r�nych warstw, w tym i najg��bszych, naszej
pod�wiadomo�ci. Czy� mo�na si� dziwi�, �e Tybeta�ska ksi�ga umar�ych tak
interesowa�a Junga?
Mamy wi�c do czynienia z sui generis przewodnikiem po naszym umy�le, kt�ry sam
jest matryc� powo�uj�c� do u�udnego bytu trapi�ce go l�ki oraz nami�tno�ci, i
wobec tego sam w�adny jest si� od nich uwolni�.
Dzia�ania te (a z nimi "pr�by") przebiegaj� wedle pewnego porz�dku, �ci�le
okre�lonego sam� struktur� umys�u, kt�ra okazuje si� struktur� mandali Buddy
Wairoczany, jak przedstawiaj� j� thanki, s�ynne malowid�a tybeta�skie. Tak na
przyk�ad ka�da z kolejno ukazuj�cych si� postaci Budd�w mandali symbolizuje
jak�� w�adz� umys�u, jaki� rodzaj energii psychicznej (w jej aspektach
pozytywnych i negatywnych), jaki� sk�adnik osobowo�ci. W tradycji tybeta�skiej
podkre�la si�, �e wygl�d tych postaci nie jest ca�kowicie arbitraln� kreacj�
wyobra�ni, lecz �e �ci�le odpowiada on rodzajowi symbolizowanej energii. Dotyczy
to te� innych zjaw: upior�w, demon�w, diablic o przera�aj�cych i dziwacznych
kszta�tach jak na p��tnach Boscha, zjaw emanowanych przez centra energetyczne
(czakry) po�o�one wzd�u� awadhuti, centralnego kana�u energetycznego w ciele
cz�owieka.
Zbiega si� to wszystko z konstatacjami nowoczesnej psychologii, kt�ra odnajduje
w owych kszta�tach formy archetypiczne, pojawiaj�ce si� regularnie w snach czy
pewnych stanach patologicznych u r�nych ludzi.
W Bar-do Thos-grol wszystkie postacie wyst�puj� na og� pod imionami
stanowi�cymi kalki imion analogicznych sanskryckich b�stw panteonu
hinduistycznego i tantrycznego, tote� w tek�cie przek�adu daj� je konsekwentnie
w�a�nie w wersjach sanskryckich, dla �atwiejszej identyfikacji w innych
�r�d�ach. Ze wzgl�du na �cis�o�� naukow� najlepiej by�oby je transliterowa�
wedle przyj�tego w indologii systemu. Niestety, z powod�w technicznych zmuszony
jestem do podawania ich w przybli�onej transkrypcji fonetycznej. Dotyczy to
r�wnie� pewnych sanskryckich i tybeta�skich termin�w technicznych, nie maj�cych
dok�adnych odpowiednik�w w j�zykach europejskich, termin�w, kt�re obja�niam
pokr�tce w przypisach. S� one sanskryckie, o ile nie zaznaczono inaczej. S�owa w
nawiasach kwadratowych nie maj� odpowiednik�w w oryginale; doda�em je dla
jasno�ci.
Przek�ad niniejszy obejmuje tekst podstawowy Bar-do Thos-grol Chen-mo (Wielkie
Wyzwolenie z Bar-do przez S�uchanie), kt�ry sk�ada si� z trzech cz�ci i kilku
tekst�w towarzysz�cych, mniej istotnych.
Dedykuj� go z wdzi�czno�ci� moim przyjacio�om z krakowskiej sanghi Kagjut.
Bkra-�is-�og. (Niech to b�dzie na szcz�cie.)
Krak�w, pa�dziernik-listopad 1984
1. Wymowa w przybli�eniu: Th�-tr�l.
2. The Titbetan Book of the Dead. The Great Liberation through Hearing in the
Bardo, Shambhala, Berkeley and London 1975.
3. Tybetologowie uwa�aj�, �e jego autorem jest Karma Lingpa (1323-1383);
Tybeta�czycy przypisuj� go samemu Padmasambhawie.
4. Tym s�owem, wzi�tym z nowoczesnej psychologii, Francesca Fremantle oddaje
tyb. snang. Wed�ug mnie jest ono do�� jaskrawym anachronizmem w tek�cie b�d� co
b�d� bardzo leciwym. Dlatego sam wola�em raczej "emanacje".
POUCZENIE O SAMOWYZWOLENIU SI�
Z BAR-DO CHWILI �MIERCI
KSI�GA G��BOKIEJ NAUKI
JASNO PRZYPOMINAJ�CA
WIELKIE WYZWOLENIE Z BAR-DO DHARMATY1
SPOD W�ADZY
STRA�NIK�W GNIEWNYCH ORAZ SPOKOJNYCH2
Pok�on wszystkim guru, Trikaji3,
Padmasambhawie, kt�ry pojawi� si�,
aby mie� w pieczy wszelkie stworzenie,
i b�stwom lotosu gniewnym oraz spokojnym,
i doskona�ej Sambhogakaji,
pok�on bezbrze�nej Dharmakaji Buddy Amitabhy!
Ta metoda Wielkiego Wyzwolenia z Bar-do, przeznaczona dla jogin�w o �rednich
zdolno�ciach, ma sens potr�jny: wst�pny, podstawowy i ko�cowy.
Wst�pny dotyczy sposobu wyzwolenia cz�owieka z krwi i ko�ci. Najpierw nale�y
przyswoi� sobie pouczenia, z kt�rych pomoc� ci o najwy�szych zdolno�ciach
niezawodnie osi�gaj� wyzwolenie. Je�li go nie osi�gn�, trzeba si� uciec do
samowyzwolenia drog� przeniesienia �wiadomo�ci4 w Bar-do Chwili �mierci. Tym
sposobem joginowie o przeci�tnych zdolno�ciach niezawodnie dost�puj� wyzwolenia.
Gdy oka�e si� to niemo�liwe, nale�y usilnie praktykowa� t� oto metod� osi�gania
Wielkiego Wyzwolenia z Bar-do Dharmaty poprzez S�uchanie.
Najpierw jogin powinien obserwowa� wszystkie stopniowo przychodz�ce oznaki
umierania, wedle Samowyzwolenia, [jakie chce uzyska�]. Kiedy wszystkie one s�
ju� wyra�ne i niew�tpliwe, nale�y dokona� samowyzwalaj�cego przeniesienia
�wiadomo�ci. Je�li to si� uda, zb�dne si� staje recytowanie tego Wyzwolenia
przez S�uchanie. Gdy jednak nie dochodzi do przeniesienia �wiadomo�ci, trzeba
g�o�no i wyra�nie odczyta� tekst tego Wyzwolenia przez S�uchanie obok cia�a
zmar�ego. Je�li cia�a ju� nie ma, to siedz�c na �o�u zmar�ego albo na jego
krze�le nale�y przemawia� z ca�� moc� prawdy i przywo�ywa� jego �wiadomo��
wyobra�aj�c sobie, �e siedzi naprzeciwko i s�ucha. W�wczas zgromadzeni bliscy,
krewni i przyjaciele nie powinni wznosi� g�o�nych okrzyk�w bole�ci ani lament�w;
powinno si� ich usun��.
Je�eli cia�a nie zabrano, a tchnienie zewn�trzne5 ju� usta�o, to - nim ustanie
tchnienie wewn�trzne - guru zmar�ego, jego brat w Dharmie6 lub kto� z tych,
kt�rych lubi� i kt�rym ufa�, powinien mu odczyta� ten tekst Wielkiego
Wyzwolenia, przystawiaj�c usta do jego ucha, lecz nie dotykaj�c go.
Prawdziwe pouczenie o wyzwoleniu przez s�uchanie.
Je�li s� mo�liwo�ci, nale�y z�o�y� obfite ofiary Trzem Klejnotom7. Gdy
mo�liwo�ci nie ma, trzeba przygotowa� w my�li przedmiot ofiary i obficie
uzupe�ni� go w bezmiernej wyobra�ni wzrokowej. Potem trzeba siedem albo trzy
razy wyrecytowa� b�aganie przyzywaj�ce na pomoc budd�w i bodhisattw�w. Nast�pnie
wypowiedzie� nale�y g�osem dobitnym b�aganie do Strasznych Stra�nik�w Bar-do,
b�aganie o wyrwanie z w�skiego przesmyku bar-do i b�aganie G��wnych Strof
Bar-do, po czym odczyta� - siedmiokro� albo trzykro�, stosownie do okoliczno�ci
- ten tekst Wielkiego Wyzwolenia przez S�uchanie. Pozwala on rozpozna� trzy
rodzaje bar-do: �wiat�o�� Bar-do Chwili �mierci, wielkie i jasne widzenie w
Bar-do Dharmaty i Bar-do �ycia; tu stosowne wskaz�wki umo�liwiaj� zamykanie bram
�ona.
Najpierw pouczenie o �wiat�o�ci Bar-do Chwili �mierci.
Nieraz nawet cz�owiek o bystrym rozumie nie potrafi jej rozpozna�. Zwykli
ludzie, nawet je�li s� do tego zdolni, to przecie� z powodu s�abego obeznania z
praktyk� medytacji - potrzebuj� wszelkiego rodzaju wskaz�wek. Po odczytaniu im
[tekstu] rozpoznaj� oni g��wn� �wiat�o�� i unikaj�c bar-do, szybko i �atwo
osi�gaj� nie zrodzon� Dharmakaj�.
Najlepiej je�li przy zmar�ym b�dzie obecny jego g��wny guru, kt�rego prosi� o
pouczenie. Je�li nie on - to brat w Dharmie zmar�ego, z kt�rym sk�ada� on �luby
Samaji8. Gdyby i jego nie by�o, to kto� z braci duchowych w tej samej tradycji
Dharmy9.
Gdyby wszelako nie dosz�o do zetkni�cia si� z �adnym z nich, to kto� umiej�cy
dobrze recytowa� powinien wielokrotnie, g�osem dobitnym i wyra�nym, przeczyta�
ten tekst. Wskutek tego zmar�y przypomni sobie udzielone przez guru wskaz�wki,
jak rozpoznawa� ow� jasno��, i natychmiast, rozpoznawszy �wiat�o�� g��wn�,
osi�gnie wyzwolenie.
Czas recytacji. Gdy ustanie dech zewn�trzny, prana10 rozp�ywa si� w dhuti11
Wiedzy12, pojawia si� natomiast �wietliste tchnienie �wiadomo�ci. Potem prana
powraca, sp�ywa do lewej i prawej nadi13 i ukazuje si� na �cie�kach bar-do w
formie zjaw; dlatego nale�y kontynuowa� recytacj�, zanim prana wejdzie w lew� i
praw� nadi. Czas, kiedy usta� ju� dech zewn�trzny, ale pozosta� jeszcze dech
wewn�trzny, trwa mniej wi�cej tyle, ile trzeba na zjedzenie kr�tkiego posi�ku.
A oto spos�b pouczenia: najlepiej, je�li wyrzucenie �wiadomo�ci14 nast�pi na
chwil� przed ustaniem oddechu. Je�li wszak�e nie uda si� to, wyrzec trzeba
nast�puj�ce s�owa:
"Szlachetny synu (wymieni� imi�), kt�remu teraz przysz�o szuka� drogi! Gdy tylko
przestaniesz oddycha�, pojawi si� przed tob� tak zwana G��wna Jasno�� Pierwszego
Bar-do, kt�rej znaczenie wcze�niej zosta�o ci obja�nione przez guru! A gdy
ustanie tw�j dech zewn�trzny, za�wita przed tob� Dharmata wyrazista jak pusta
przestrze� nieba, jasna, �wietlista, pozbawiona kra�c�w i �rodka - nagi, wolny
od zanieczyszcze� umys�. Rozpoznawaj j� w�wczas i wst�puj w jej sfer�! Wtedy i
ja ci j� poka��!"
Nim ustanie oddech zewn�trzny, trzeba kilka razy wypowiedzie� te s�owa do ucha
zmar�ego i wrazi� mu je w umys�. Potem, na chwil� przed ustaniem tchu
zewn�trznego, nale�y u�o�y� go prawym bokiem na ziemi, w "pozycji lwa"15, i
nacisn�� mocno dwie pulsuj�ce "�y�y snu", aby nie nabrzmiewa�y. Gdy przestan�
nabrzmiewa�, mocno nacisn��. W�wczas prana zatrzyma si� w dhuti i nie b�dzie
mog�a powr�ci�, na pewno za� skieruje si� ku otworowi Brahmy16. Wtedy [trzeba]
udzieli� pouczenia.
To w�a�nie jest tak zwane Pierwsze Bar-do - �wiat�o�� Dharmaty. Wszystkim
istotom objawia si� wolny od jakichkolwiek zniekszta�ce� Umys� Dharmakaji.
W czasie, gdy tchnienie zewn�trzne ustaje, lecz wewn�trzne - jeszcze nie, prana
rozp�ywa si� w awadhuti. Zwykli ludzie powiadaj�, �e wtedy w�a�nie traci si�
�wiadomo��. Nie wiadomo dok�adnie, jak d�ugo to trwa: zale�y to od dobrego albo
z�ego stanu naczynia17, od stopnia przyswojenia sobie nauk i od umiej�tno�ci
skupienia w medytacji. U tych, kt�rych naczynie by�o dobre, trwa� to mo�e d�ugo.
W ich pouczanie trzeba wk�ada� wiele wysi�ku; a� do chwili, gdy w otworach
pojawi si� ropny wyciek, trzeba powtarza� wskaz�wki. W przypadku ludzi bardzo
nieprawych i o z�ych naczyniach czas ten nie bywa d�u�szy ni� pstrykni�cie
palcami; w niekt�rych innych - ni� spo�ycie ma�ego posi�ku. Sutry i Tantry
twierdz� na og�, �e zanik �wiadomo�ci trwa cztery i p� doby. Skoro jest
zazwyczaj tak, �e nie�wiadomo�� trwa przez cztery i p� doby18, to przez ten
czas nale�y stara� si� pilnie o pokazanie �wiat�o�ci.
Spos�b pouczenia. Je�li zmar�y potrafi, to niech dzia�a samodzielnie pod�ug
wy�ej podanych wskaz�wek. Je�li nie potrafi, to niech guru, ucze�, brat w
Dharmie lub przyjaciel, duchem i umys�em z��czony z nim, si�dzie obok i recytuje
wyra�nie: "Teraz ziemia przeistacza si� w wod�, woda w ogie�, ogie� w pran�,
prana - w czyst� �wiadomo��". Znaki te wyst�powa� b�d� stopniowo, a gdy si�
dope�ni� i nast�pi zatrzymanie [oddechu], tak� my�l nale�y powzi��: "Szlachetny
synu! (albo, je�li jest to guru) Czcigodny mistrzu! Racz zapanowa� nad chwiejnym
umys�em!" (Powiedzie� mu to do ucha, po cichu). Je�eli za� jest to brat w
Dharmie lub przyjaciel albo kto� inny, zawo�a� go po imieniu i tak m�wi�:
"Szlachetny synu! Oto przyszed� na ciebie czas tego, co nazywaj� �mierci�, i
stoisz w jej obliczu. Dlatego my�li twoje niech b�d� takie:
"Ach, skoro przyszed� na mnie czas �mierci i stoj� w jej obliczu, to wobec tej
mojej �mierci umys� sw�j nape�niam jedynie mi�o�ci�, wsp�czuciem i
Bodhiczitt�19; obym dla dobra wszystkich czuj�cych istot, podobnych w liczbie
nieobj�tym niebiosom, osi�gn�� stan Buddy! i wszystko, co zaistnieje w moim
umy�le, a szczeg�lnie obecne moje my�li, niech obr�ci si� na dobro wszelkich
czuj�cych istot. Niechaj w jasno�ci �mierci rozpoznam Dharmakaj� i w jej sferze
niech mi b�dzie dane osi�gn�� najwy�sze urzeczywistnienie Mahamudry20, dla
po�ytku wszystkich czuj�cych istot! A je�libym tego nie osi�gn��, to obym w
bar-do m�g� pozna�, �e jestem w bar-do. Urzeczywistniaj�c Mahamudrakaj� poprzez
jog� bar-do, wszelkimi sposobami pragn� dzia�a� dla dobra wszelkich istot
czuj�cych, niesko�czonych w liczbie swej jak niebo!" Nie porzucaj�c takich
w�a�nie rodz�cych si� w umy�le pragnie�, przypominaj sobie wcze�niej otrzymane
pouczenia o praktyce medytacyjnej!"
Wypowiedziawszy te s�owa wyra�nie, ustami przytkni�tymi do ucha umieraj�cego, i
nie pozwalaj�c nawet na chwil� zachwia� si� jego uwadze, trzeba pilnie
obserwowa�. Gdy zewn�trzny oddech ju� usta�, nacisn�� mocno "�y�� snu" i
wyra�nymi s�owy wyrzec: (je�li jest to guru albo jaki� wy�szy rang� od
recytuj�cego przewodnik duchowy) "Czcigodny mistrzu, oto ukazuje ci si� teraz
g��wny, najwa�niejszy blask; zechciej go rozpozna�! Racz obserwowa� go uwa�nie!"
(Tak te� trzeba poucza� wszystkich innych.)
"Szlachetny synu (wymieni� imi�), s�uchaj mnie! Oto pojawia si� teraz przed tob�
nieskazitelna �wiat�o�� Dharmaty. Rozpoznaj j�! Szlachetny synu, to, co teraz
postrzegasz jako �wietlist� pust� istno��, co� pozbawionego przymiot�w takich
jak kszta�t, kolor czy cia�o - ta wi�c pusta �wietlisto�� to tw�j w�asny umys�,
Dharmata Samantabhadri. Gdy za� r�wnocze�nie z t� uka�e si� druga jasno��, nie
zrodzona z niczego, czysta, l�ni�ca, wyrazista, rozedrgana - wiedz, �e jest to
[tw�j] Umys� - Budda Samantabhadra. Ten tw�j umys� - pusta jasno��, nie
utworzona z jakiejkolwiek substancji, a tak�e ten tw�j umys� trwaj�cy w stanie
rozedrganej �wietlisto�ci - tworz� nierozerwaln� istno��; nie zr�nicowana
jasno�� i pustka trwaj�ca w wielkim snopie �wiat�a, nie znaj�ca narodzin ni
�mierci - to Budda Niezmienny Blask. Rozpoznanie go wystarczy ci [do
wyzwolenia].
Gdy rozpoznasz jasn� istot� w�asnego umys�u jako Budd�, to spogl�danie w g��b
umys�u b�dzie kontemplacj� Buddy."
Wypowiedzie� to [nale�y] trzy do siedmiu razy, s�owami wyra�nymi.
Pierwszy stopie�: przypomnienie wcze�niejszych poucze� guru, jak rozpoznawa�.
Drugi stopie�: zmar�y zdany jest na samodzielne rozpoznanie �wiat�o�ci w�asnego
czystego umys�u. Trzeci stopie�: rozpoznawszy siebie samego i po��czywszy si�
nierozdzielnie z Dharmakaj�, niezawodnie osi�ga wyzwolenie.
Tym sposobem, rozpoznawszy pierwsz� �wiat�o��, zyskuje wyzwolenie. Ale je�li
zachodzi obawa, �e [zmar�y] nie rozpozna tej pierwszej �wiat�o�ci - pojawi si�
jeszcze tak zwana �wiat�o�� wt�rna; przyjdzie ona po ustaniu tchu zewn�trznego i
up�yni�ciu czasu potrzebnego do spo�ycia ma�ego posi�ku.
Stosownie do dobrego lub z�ego karmana prana wpadnie do kt�rego� z lewych lub
prawych kana��w i wyjdzie kt�rym� z otwor�w; nagle pojawi si� jasna �wiadomo��.
Je�li m�wimy, �e trwa to tyle, ile trzeba na zjedzenie posi�ku, to znaczy, �e
zale�y to od stanu naczynia i obznajmienia z praktyk�.
W�wczas �wiadomo�� zmar�ego wydostaje si� na zewn�trz i nie wie on ju�, czy
umar�, czy nie. Widzi, jak przedtem, postacie bliskich, krewnych, s�yszy nawet
p�acz i krzyki. Nie pojawiaj� si� jednak jeszcze przera�liwe zjawy karmiczne i
jeszcze nie nadszed� wielki l�k przed Jam�, Panem �mierci. Zn�w nale�y recytowa�
pouczenia i wskaz�wki. S� dwa ich rodzaje, stosownie do stopnia medytacji:
wype�nienia i tworzenia w wyobra�ni21. Je�li idzie o stopie� wype�nienia -
nale�y trzykrotnie zawo�a� [zmar�ego] po imieniu i recytowa� ustawicznie podane
wy�ej sposoby rozpoznawania �wiat�o�ci. W przypadku stopnia tworzenia w
wyobra�ni nale�y odczytywa� sadhan�22 i opis jego Yidama23:
"Szlachetny synu, medytuj nad twoim Yidamem! Skup swoj� uwag�! Skoncentruj si�
na Yidamie! Jego pojawiaj�c� si� form� wyobra�aj sobie jako pozbawion�
samodzielnego jestestwa, niby odbicie ksi�yca w wodzie! Nie miej go za form�
rzeczywist�!"
Wypowiedzie� to wyra�nie i jasno. Je�li zmar�y by� prostym cz�owiekiem:
"Medytuj nad Panem Wielkiego Mi�osierdzia24!" - Tak ma go poucza�.
Po takich wskaz�wkach nawet ci, kt�rzy nie rozpoznali bar-do, teraz na pewno je
rozpoznaj�.
Je�li za �ycia zmar�y otrzyma� wskaz�wki od guru, lecz s�abo by� obznajmiony z
praktyk� medytacji, nie potrafi samodzielnie poradzi� sobie w bar-do; w�wczas
guru albo brat w Dharmie musi mu to rozja�ni�. Ale s� te� i tacy, kt�rzy byli
biegli w medytacji, lecz w chwili �mierci silna choroba przemog�a ich i
pomiesza�a im pami��; takim nie pami�taj�cym trzeba koniecznie recytowa� te
pouczenia. Zdarzaj� si� te� ludzie niegdy� obznajmieni z medytacj� �cie�ki,
kt�rzy jednak z�amali �luby i zaniedbali praktyk Samaji; grozi im trafienie do
ni�szych sfer samsary25, tote� te pouczenia s� im bardzo potrzebne.
Je�liby zmar�y zrozumia� w pierwszym bar-do - by�oby najlepiej; je�li nie -
wyra�na recytacja sprawi, �e w drugim bar-do jego �wiadomo�� si� rozbudzi, i
osi�gnie wyzwolenie.
W drugim bar-do �wiadomo�� nie wiedz�ca, czy umar�, czy nie, nagle si�
rozja�nia. Jest to tak zwane "wyra�ne cia�o z�udne"26. W�wczas, je�eli pouczenie
zostanie tam zrozumiane, spotyka si� ono z Dharmat� - tak jak matka spotyka si�
z synem - i moc karmana nie powiedzie go na manowce. Podobnie promienie s�o�ca
zwyci�aj� mrok. �wiat�o�� drogi przemaga pot�g� karmana i nast�puje wyzwolenie.
Tak wi�c owo tak zwane drugie bar-do pojawia si� na drodze "cia�a umys�u", a
w�adza poznania kr��y, jak przedtem, w obszarze zmys�u s�uchu. Je�li w�wczas
dotrze do� pouczenie, cel b�dzie osi�gni�ty. Nie pojawiaj� si� jeszcze karmiczne
emanacje, tote� [zmar�y] mo�e si� uda�, dok�dkolwiek zechce, wedle swej woli.
Tak wi�c, je�li nie rozpozna g��wnej �wiat�o�ci, to rozpozna jednak �wiat�o��
drugiego bar-do i uzyska wyzwolenie. Je�eli za� i tym razem nie uzyska
wyzwolenia, pojawi si� przed nim tak zwane trzecie bar-do, Bar-do Dharmaty.
Z trzeciego bar-do wy�oni� si� omamy karmiczne. W�wczas bardzie jest wa�ne
odczytywanie Wielkiego Pouczenia o Bar-do Dharmaty; jego moc i korzystne
dzia�anie s� ogromne.
Wszyscy bliscy p�acz� w�wczas, wznosz� krzyki i lamenty, zabieraj� mu
po�ywienie, �ci�gaj� ze� ubranie, zamiataj� wok� �o�a. Chocia� on sam ich
widzi, oni go nie widz�, on s�yszy, �e m�wi� do niego, lecz oni nie s�ysz� jego
g�osu. Z sercem zasmuconym odchodzi.
W�wczas pojawiaj� si� d�wi�ki, blask i promienie �wiat�a, on za� omdlewa z
potr�jnego strachu, przera�enia i trwogi. Wtedy trzeba recytowa� Wielkie
Pouczenie o Bar-do Dharmaty. Zawo�awszy zmar�ego po imieniu, jasno i wyra�nie
nale�y m�wi� te s�owa:
"Szlachetny synu, nat� swoje w�adze i s�uchaj z niezachwian� uwag�! Bar-do ma
sze�� form. Jakich? [Pierwsze:] Bar-do W�asnych Twoich Narodzin, [drugie:]
Bar-do Marzenia Sennego, [trzecie:] Bar-do G��bokiej, Nieporuszonej Samadhi27,
[czwarte:] Bar-do Chwili �mierci, [pi�te:] Bar-do Dharmaty i [sz�ste:] Bar-do
�ycia - razem sze��.
Szlachetny synu, tobie przypad�y w udziale trzy - Bar-do Chwili �mierci, Bar-do
Dharmaty i Bar-do �ycia; pojawi� si� one przed tob�.
A� do wczoraj pojawia�a si� przed tob� - w Bar-do Chwili �mierci - �wiat�o��
Dharmaty; nie rozpozna�e� jej w�a�ciwie, dlatego musia�e� w nim b��dzi�. Teraz
tworzy si� przed tob� dwoje bar-do: Dharmaty i �ycia. Nat�aj�c ca�� uwag�,
staraj si� dobrze zapami�ta� udzielone przeze mnie wskaz�wki!
Szlachetny synu, teraz oto przysz�a na ciebie tak zwana chwila �mierci.
Odchodzisz z tego �wiata na drug� stron�, ale nie jeste� w tym jedyny. Zdarza
si� to wszystkim. Nie po��daj ju� i nie t�sknij do tego �ycia. Gdyby� jednak
po��da� go i t�skni� do�, nie b�dziesz m�g� tutaj trwa�; nie wyzwolisz si� z
ustawicznego b��dzenia po kolisku samsary. Nie ho�duj przywi�zaniu! Nie ho�duj
��dzom! Post�puj my�l� za Trzema Klejnotami!
Szlachetny synu, cho�by w tym Bar-do Dharmaty stan�y przed tob�
najprzer�niejsze straszliwe i okropne zjawy, nie zapominaj tego, co ci
powiedziano. Sens tych s��w zakarbuj sobie dobrze w umy�le i stosownie do niego
id� dalej.
Na tym polega rozpoznawanie.
"Ach, teraz oto pojawia si� przede mn� Bar-do Dharmaty; odrzucam wszelkie
gniewne, straszne i przera�aj�ce widziad�a i pojmuj�, �e to, co widz�, to moje
w�asne emanacje; wiem te�, �e w taki w�a�nie spos�b przejawia si� bar-do. W tej
chwili, gdy przysz�o na mnie niebezpiecze�stwo, �e nie osi�gn� g��wnego celu,
nie b�d� poddawa� si� l�kowi przed t�umem widziade� spokojnych i gniewnych!" -
M�wi�c te s�owa g�osem dobitnym i jasnym, pomny ich znaczenia, post�puj dalej. W
ten spos�b nie zapomnisz, na czym polega niezawodne rozpoznawanie wszelkich zjaw
jako twych w�asnych twor�w.
Szlachetny synu! W chwili, gdy rozdzielaj� si� twoje cia�o i duch, ujrzysz
czyst� Dharmat�: jej zjawa jest niewielka, jaskrawo b�yszcz�ca. Jej po�ysk
wprawi ci� w wielki, trwo�ny niepok�j. Pojawi si� ona przed tob� na kszta�t
roziskrzonego mira�u ponad r�wnin� w czas letniego skwaru. Nie b�j si� jej! Nie
trw� si� ni�! Nie wpadaj w panik�! Zrozum, �e jest to tylko kszta�t w�asnej
twojej Dharmaty.
Z wn�trza blasku wybiegnie pot�ny g�os Dharmaty - silny niby grzmot. Rozbrzmi
on jak dudnienie tysi�ca piorun�w naraz i zahuczy rozg�o�nie. Ale wiedz i
zrozum, �e jest to tak�e g�os w�asnej twojej Dharmaty, i dlatego nie trw� si�
nim, nie przera�aj ani nie wpadaj w panik�! Posiadasz jedynie to, co zw� "cia�em
umys�owym" zakorzenionych niedobrych sk�onno�ci28, kt�re nie ma kszta�t�w z krwi
i mi�sa. Dlatego te trzy - d�wi�ki, blask i promienie nie mog� ci uczyni� �adnej
krzywdy, nie mog� ci� przyprawi� o �mier�. Mo�esz je uzna� po prostu za
widziad�a powstaj�ce w tobie samym. Wiedz, �e to jest bar-do.
Szlachetny synu, je�li nie umiesz rozpozna� w�asnych emanacji, to, jakkolwiek w
ludzkim �wiecie oddawa�e� si� medytacjom, teraz nie potrafisz przyswoi� sobie
tych poucze�; przera�� ci� te �wiat�o�ci, rozgniewaj� d�wi�ki, wystrasz�
promienie. Nie pojmiesz istoty wskaz�wek, nie rozpoznasz natury tych trzech -
d�wi�k�w, �wiat�o�ci i promieni, i nadal b�dziesz b��ka� si� w samsarze.
Szlachetny synu! Po czterech i p� dnia nie�wiadomo�ci odejdziesz st�d. Ale gdy
si� z niej przeckniesz i b�dziesz si� pyta�: "C� to by�o ze mn�?" - zrozumiesz,
�e wszystko to jest bar-do.
W�wczas odwr�ci si� ko�o samsary, wszystkie te emanacje b�dziesz widzia� jako
ja�niej�ce formy cielesne. Ca�y przestw�r niebios b�dzie jasnob��kitny i
l�ni�cy.
Wtedy ze �rodkowej, Wszechobejmuj�cej Krainy29 wy�oni si� Budda Wairoczana o
ciele bia�ej barwy, zasiadaj�cy na tronie Lw�w. W d�oni dzier�y on ko�o o o�miu
szprychach. Uka�e si� w u�cisku ze swoj� Ma��onk�30, pani� Przestworu Niebios.
Poniewa� w rzeczywisto�ci bytuje on w siedlisku skandhy �wiadomo�ci
rozr�niaj�cej31, b��kitna �wiat�o�� jest M�dro�ci� Dharmadhatu32, jasn� i
czyst�, a �w blask i l�nienie Buddy Wairoczany w u�cisku z Ma��onk� wystrzela z
ich serc ku tobie, tak za� jest mocny, �e twoje oczy nie b�d� go mog�y znie��
bez cierpienia. Razem z nim zal�ni ku tobie �wiat�o z dziedziny bog�w - bia�e,
bez po�ysku. W�wczas ty, powodowany moc� z�ego karmana, poczujesz wielki l�k i
trwog� przed t� b��kitn�, po�yskliw� M�dro�ci� Dharmadhatu, i rzucisz si� do
ucieczki. Za to w umy�le twoim pojawi si� sympatia do owego �wiat�a bia�ej
barwy, bez po�ysku. Ale nie powiniene� w�wczas czu� niech�ci do tej najwy�szej
m�dro�ci, przybranej w kolor niebieski, jaskrawy, �wietlisty i po�yskuj�cy! Nie
b�j si� jej, albowiem jest to Tathagata33 �wietlistej M�dro�ci Dharmadhatu.
Pe�en wiary i uwielbienia oddaj mu cze��! Zano� do� b�aganie my�l�c o tym, �e
jest to blask wsp�czucia Buddy Wairoczany! To sam Budda Wairoczana wychodzi ci
na spotkanie w w�skim przesmyku bar-do. Jest to �wiat�o�� wsp�czucia Buddy
Wairoczany! Tote� nie wzbudzaj w sobie sympatii do owego �wiat�a bia�ej barwy
bez po�ysku, ani przywi�zania, ani nami�tno�ci! Albowiem je�li powe�miesz do�
przywi�zanie, b�dziesz odt�d b��dzi� w sferze bytu sze�ciodzielnego koliska
samsary przeznaczonej dla bog�w, i stanie si� to wielk� przeszkod� na twej
drodze do wyzwolenia. Dlatego nie patrz na to, lecz oddaj korny ho�d
po�yskliwej, niebieskiej �wiat�o�ci. Mocno skup si� w medytacji na Buddzie
Wairoczanie i wypowiedz - powtarzaj�c za mn� - t� �arliw� pro�b�:
"Ach, gdy tak wskutek bezlitosnej Niewiedzy b��dz� w kolisku samsary,
zechciej mnie powie��, czcigodny Buddo Wairoczano,
�wietlist� drog� M�dro�ci Dharmadhatu!
Niechaj te� mnie wspiera pot�na pani, twa Ma��onka!
B�agam, wyswobod� mnie ze straszliwego, w�skiego przesmyku bar-do!
Wprowad� mnie do przeczystej sfery Spe�nienia Buddy!""
Wypowiedziawszy to b�aganie kornie i z wielkim Uwielbieniem zmar�y �wietlist�
t�cz� rozp�ynie si� w sercach Buddy Wairoczany i jego ma��onki, i stanie si�
sambhogakaj� Buddy w �rodkowym, najwy�szym niebie Akanisztha.
Ale je�li, nawet otrzymawszy pouczenia, poczuje l�k przed tym blaskiem (wskutek
dzia�ania zaciemniaj�cej mocy wyst�pk�w, gniewu i nami�tno�ci) i ucieknie, i
je�li pomimo wym�wienia tej �arliwej pro�by p�jdzie b��dn� drog� - to po dw�ch
dniach wyjd� mu na spotkanie zast�py dew�w34 Wad�rasattwy35 oraz z�ego karmana,
wiod�cego do piekie�. A oto pouczenie. Nale�y zawo�a� zmar�ego po imieniu i
wyrzec te s�owa:
"Szlachetny synu, s�uchaj uwa�nie! W drugiej dobie pojawi si� bia�e, jasne
�wiat�o �ywio�u wody. W�wczas we wschodniej stronie, z b��kitnego Kr�lestwa
Wielkiej Rado�ci uka�e si� Budda Akszobhja o ciele barwy niebieskiej, trzymaj�cy
w d�oni dord�e36 o pi�ciu ostrzach, siedz�cy na tronie S�onia i z��czony
u�ciskiem ze swoj� Ma��onk� imieniem Buddhaloczana37. Towarzysz� im
bodhisattwowie Kszitigarbha i Majtreja, maj�cy obok siebie swe Ma��onki - Lasja
i Puszpa, tak �e uka�� si� jako sze�cioro Budd�w.
Z bytuj�cego w siedzibie rupaskandhy38 czystego, bia�ego, po�yskliwego �wiat�a
Wiedzy Zwierciadlanej39, z serc Wad�rasattwy i jego Ma��onki wystrzeli ku tobie
blask, kt�rego twoje oczy nie b�d� mog�y znie�� bez cierpienia. Razem z nim
uka�e si� u do�u �wiat�o z dziedziny piekielnej, o barwie dymu, bez po�ysku,
obok owego blasku M�dro�ci. W tej�e chwili, powodowany przemo�n� si�� gniewu i
nienawi�ci, poczujesz wielki l�k i trwog� przed tym l�ni�cym bia�ym blaskiem, i
rzucisz si� do ucieczki; powe�miesz za to upodobanie do matowego �wiat�a z
piekie�, koloru dymu. W�wczas opanuj strach przed owym bia�ym, jasnym, czystym i
l�ni�cym �wiat�em, zrozum i wiedz, �e jest to M�dro��! Kornie oddaj jej cze�� i
wzbud� w sobie wiar�, albowiem jest to blask mi�osierdzia Wad�rasattwy! Oddaj�c
jej cze�� pomy�l: "Oto moje schronienie" - i zano� b�agania. Sam Wad�rasattwa
wyszed� ci na spotkanie w straszliwym bar-do. �elaznym hakiem dla ciebie jest
�wiat�o mi�osierdzia Wad�rasattwy, przeto oddaj mu cze�� i nie spogl�daj z
upodobaniem na owo piekielne matowe �wiat�o barwy dymu, bo jest to pe�na m�ki
droga zaciemniaj�cych grzech�w40, nagromadzonych przez twoje silne uczucia
gniewu i nienawi�ci. Je�li b�dziesz trwa� w przywi�zaniu do nich, wpadniesz w
siedzib� piekieln�, w bagno niezno�nych udr�k; gdy ju� w nim ugrz�niesz, nigdy
si� ze� nie wydostaniesz. Dlatego jest to wielka zawada na drodze ku wyzwoleniu.
Nie spogl�daj wi�c na�, wyzb�d� si� gniewu i nienawi�ci, przywi�zania i po��da�,
lecz skieruj swe uwielbienie ku bia�emu, po�yskliwemu i jasnemu �wiat�u. Z ca��
moc� skoncentruj si� na Wad�rasattwie i wypowiedz te oto s�owa b�agania:
"Ach, gdy tak b��dz� po kolisku samsary
wtr�cony w nie przez w�asne silne nami�tno�ci,
zechciej, Wad�rasattwo, poprowadzi� mnie �wietlist� drog�
M�dro�ci czystej, podobnej zwierciad�u!
Niechaj mnie te� wspiera twoja czcigodna Ma��onka, Buddhaloczana
Wyzw�l mnie, prosz�, z w�skiego przesmyku
straszliwego bar-do!
Zaprowad� mnie do pe�nej sko�czonej doskona�o�ci
siedziby Budd�w!""
Po wypowiedzeniu tego b�agania z wielkim uwielbieniem i czci� [zmar�y] rozp�ynie
si� �wietlist� t�cz� w sercu Wad�rasattwy i stanie si� sambhogakaj� Buddy, w
niebie Doskona�ej Rado�ci, na wschodzie.
Ale nawet po takim pouczeniu niekt�rzy, wskutek zbytniej wybuja�o�ci "ja" i
ska�e� wyst�pkami, poczuj� strach przed l�ni�cym �elaznym hakiem wsp�czucia i
uciekn�. Dlatego trzeciego dnia zast�py dew�w Buddy Rabnasambhawy wyjd� [mu] na
spotkanie �wietlist� drog� prowadz�c� do sfery cz�owieczej. Pouczenie jest
nast�puj�ce. Trzeba zawo�a� zmar�ego po imieniu i przem�wi� do� tymi s�owy:
"Szlachetny synu, s�uchaj uwa�nie! Nadchodzi oto trzeci dzie�, tote� pojawi si�
przed tob� jaskrawe �wiat�o �ywio�u ziemi. W stronie po�udniowej, z ��tego
Kr�lestwa Chwa�y uka�e si� Budda Ratnasambhawa o ciele ��tej barwy, z
drogocennym klejnotem41 w d�oni, siedz�cy na tronie Rumaka, z��czony w u�cisku
ze swoj� Ma��onk� Mamaki. Tak si� uka�e. Otaczaj�cy go bodhisattwowie
Aka�agarbha i Samantabhadra b�d� mieli za towarzyszki boginie o imionach Mala i
Dhupa. Tak si� pojawi� z przestworu t�czy, blasku i �wiat�a, jako sze�cioro
Budd�w.
Budda Ratnasambhawa wraz ze swoj� Ma��onk� uka�e si� w sferze Wedanaskandhy42, w
jaskrawo��tym blasku M�dro�ci Zr�wnuj�cej43, przyozdobiony drobnymi l�ni�cymi
kr��kami, a taki b�dzie promienisty i ja�niej�cy, �e wzrok tw�j nie zniesie tego
widoku. Z serca Ratnasambhawy i jego Ma��onki wybiegnie ku tobie, prosto do
twego serca, �wiat�o, kt�rego nie wytrzyma oko. Jednocze�nie do twojego serca
wniknie ciemnoniebieskie bezpo�yskliwe �wiat�o ze sfery cz�owieczej. W�wczas, za
spraw� zbytnio wybuja�ego "ja", uczujesz wielki l�k i trwog� przed tym jaskrawym
��tym blaskiem i rzucisz si� do ucieczki; tymczasem zrodzi si� w tobie sympatia
i przywi�zanie do ciemnoniebieskiej, matowej �wiat�o�ci z cz�owieczej dziedziny
samsary. Nie b�j si� i nie trw� tego ��tego �wiat�a - jasnego, wyra�nego,
b�yszcz�cego i jaskrawego! Rozpoznaj w nim M�dro��! Zaraz po tym spokojnie
wst�puj w sfer� Niedzia�aj�cej M�dro�ci. Powe�mij ku niej ufno�� i uwielbienie!
Je�li rozpoznasz w niej �wiat�o�� w�asnego umys�u, to nawet nie oddaj�c Jej czci
ani nie wypowiadaj�c s��w b�agania, stopisz si� bez zr�nicowania ze wszystkimi
tymi postaciami i �wiat�o�ciami, i osi�gniesz o�wiecenie.
Je�eli nawet nie rozpoznasz tego w�a�nie tak, to pomy�l, �e jest to �wiat�o��
mi�osierdzia Buddy Ratnasambhawy i twoje schronienie. My�l� oddaj mu ho�d i zm�w
b�aganie. Poniewa� jest to l�ni�cy �elazny hak mi�osierdzia Buddy Ratnasambhawy,
oddaj mu cze��.
Nie spogl�daj z upodobaniem na owo matowe ciemnoniebieskie �wiat�o z dziedziny
ludzi, albowiem jest to pe�na udr�k droga zgromadzonych przez twoje nazbyt
wybuja�e "ja" z�ych sk�onno�ci. Je�li ci si� ona spodoba, trafisz ni� do
cz�owieczej dziedziny samsary i b�dziesz do�wiadcza� wszelkich utrapie�
narodzin, staro�ci, choroby i �mierci, i nigdy nie wydostaniesz si� z samsary.
To wielka zawada na drodze do wyzwolenia, a wi�c nie spogl�daj tam i wyzb�d� si�
swego "ja". Wyzb�d� si� zakorzenionych z�ych sk�onno�ci! Nie lgnij do nich!
Porzu� po��dania! Oddaj cze�� jaskrawemu, po�yskliwemu ��temu �wiat�u! Skup si�
usilnie na Ratnasambhawie i wypowiedz te oto s�owa b�agania:
"Ach, gdy tak b��dz� po kolisku samsary
wtr�cony we� przez zbyt silne "ja",
zechciej, Buddo Ratnasambhawo, poprowadzi� mnie
�wietlist� drog� jasnej M�dro�ci Zr�wnuj�cej!
Niechaj mnie te� wspiera Mamaki, czcigodna twoja Ma��onka!
Wyzw�l mnie, prosz�, z w�skiego przesmyku
straszliwego bar-do!
Zaprowad� mnie do pe�nej sko�czonej doskona�o�ci
siedziby Budd�w!""
Wypowiedziawszy to b�aganie z wielk� pokor� i uwielbieniem [zmar�y] �wietlist�
t�cz� rozp�ynie si� w sercach Buddy Ratnasambhawy i jego Ma��onki, i stanie si�
sambhogakaj� Buddy w stronie po�udniowej, w Kr�lestwie Chwa�y.
Po takich pouczeniach nawet cz�owiek s�abych si� bez w�tpienia osi�gnie
wyzwolenie. Ale je�li nawet po wielekro� bywa� tak pouczany, lecz wskutek
wielkich przewin i sprzeniewierzenia si� �lubom Samaji wyczerpa� swoje korzystne
mo�liwo�ci - mimo wszystko teraz nie rozpozna w�a�ciwie; miotany moc�
nami�tno�ci oraz ska�e� od przewin poczuje strach przed d�wi�kami i �wiat�o�ci�,
i zacznie ucieka�.
Czwartego dnia jednak t�um dew�w Buddy Amitabhy wyjdzie mu na spotkanie na
�wietlistej drodze do sfery Yidag�w, zg�odnia�ych upior�w - utworzonej przez
karmana p�yn�cego z nami�tno�ci i zawi�ci. Pouczenie jest takie. Trzeba zmar�ego
zawo�a� po imieniu i przem�wi� do� w te s�owa:
"Szlachetny synu, s�uchaj uwa�nie! Nadszed� oto czwarty dzie�, wi�c zjawi si�
przed tob� czerwone �wiat�o �ywio�u ognia jako jaskrawy, wyra�ny p�omie�.
W�wczas w stronie zachodniej, z czerwonego obszaru nieba Sukhawati44 wy�oni si�
Budda Amitabha o ciele barwy czerwonej, z lotosem w d�oni, siedz�cy na tronie
Pawia i z��czony u�ciskiem ze swoj� najwyborniejsz� ma��onk� imieniem
Pandarawasini45. Tak si� uka�e. Obok b�dzie mia� bodhisattw�w Awalokite�war� i
Ma�d�u�ri, ich za� towarzyszkami b�d� boginie Gita i Aloka, z t�czowego
przestworu uka�� si� jako sze�cioro Budd�w. Bytuje on w sferze
Prad�niaskandhy46, w �wietli�cie czerwonym i jaskrawym blasku M�dro�ci
Rozr�niaj�cej47, zdobnej w drobne kolorowe kr��ki. Jest jasny, �wietlisty,
l�ni�cy i promienny.
Z serc Buddy Amitabhy i jego Ma��onki wybiegnie ten blask prosto ku twemu sercu
i wniknie we�, a �adne oko go nie wytrzyma. Niechaj ci� on nie przera�a! Kiedy
wesp� z tym �wiat�em m�dro�ci pojawi si� ��ta, matowa po�wiata Yidag�w, nie
obdarzaj jej swoj� �yczliwo�ci�! Porzu� przywi�zanie do niej!
Wtedy, skutkiem dzia�ania pot�nych mocy po��da� i nami�tno�ci, poczujesz trwog�
przed owym czerwonym, jaskrawym i l�ni�cym �wiat�em, i rzucisz si� do ucieczki.
Natomiast zrodzi si� w tobie upodobanie i przywi�zanie do matowo��tej po�wiaty
Yidag�w. W owej chwili winiene� w tym jaskrawym, l�ni�cym czerwonym �wietle
rozpozna� M�dro��, i nie ba� si� jej. Zaraz po tym spokojnie wst�puj w sfer�
Niedzia�aj�cej M�dro�ci i kornie oddaj jej cze��. Je�li rozpoznasz w niej
�wiat�o�� w�asnej m�dro�ci, to nawet nie oddaj�c jej czci ani nie wypowiadaj�c
s��w b�agania - stopisz si� bez zr�nicowania ze wszystkimi tymi postaciami i
�wiat�o�ciami, i osi�gniesz o�wiecenie. Je�eli wszelako nie rozpoznasz jej tak
w�a�nie, to pomy�l, �e jest to �wiat�o�� mi�osierdzia Buddy Amitabhy i twoje
schronienie. My�l� oddaj mu ho�d i zm�w b�aganie; jest to blask �elaznego haka
mi�osierdzia Buddy Amitabhy. Oddaj mu kornie cze��, nie uciekaj! Ale cho�by� i
uciek�, pozostaniecie nierozdzielni. Nie obawiaj si�! Nie zwracaj swojej
sympatii ku owemu matowemu ��temu �wiat�u Yidag�w, albowiem jest to nader
przykra droga zgubnych sk�onno�ci zgromadzonych przez twoje zbyt silne ��dze i
przywi�zania. Je�li ci si� ona spodoba, stoczysz si� po niej w sfer� Yidag�w i
b�dziesz do�wiadcza� Wszelkich niezno�nych udr�k g�odu i pragnienia. Jest to
wielka przeszkoda na drodze do wyzwolenia, a wi�c nie przywi�zuj si� do niej i
porzu� z�e sk�onno�ci! Nie lgnij do nich! Oddaj cze�� jaskrawemu, po�yskliwemu
czerwonemu �wiat�u, mocno skup si� w medytacji na Buddzie Amitabha w u�cisku z
Ma��onk� i wypowiedz te oto s�owa b�agania:
"Ach, gdy tak b��dz� po kolisku samsary,
wtr�cony we� przez zbyt silne po��dania,
zechciej, Buddo Amitabha, poprowadzi� mnie
�wietlist� drog� jasnej M�dro�ci Rozr�niaj�cej!
Niech mnie te� wspiera Pandarawasini, twoja Ma��onka!;
Wyzw�l mnie, prosz�, z w�skiego przesmyku,
straszliwego bar-do!
Zaprowad� mnie do pe�nej najdoskonalszej rozkoszy;
siedziby Budd�w!""
Wypowiedziawszy to b�aganie z wielk� pokor� i uwielbieniem, [zmar�y] rozp�ynie
si� �wietlist� t�cz� w sercach Buddy Amitabhy i jego Ma��onki, i w stronie
zachodniej, w dziedzinie Nieba Sukhawati, stanie si� sambhogakaj� Buddy.
Post�puj�c tak, nie spos�b nie osi�gn�� wyzwolenia. Skutkiem jednak ho�dowania
za �ycia z�ym sk�onno�ciom i nawykom zmar�y nie potrafi si� ich wyzby� bez
reszty, tote� z�y karman i zawi�� sprawi�, �e zrodzi si� w nim z�o�� i l�k przed
d�wi�kami oraz �wiat�em, tak �e nie u�owi go �elazny hak mi�osierdzia. Dlatego
b�dzie si� b��ka� tam, gdzie� w dole, a� do pi�tego dnia.
Wtedy wyjdzie mu na spotkanie sk�pany w blasku mi�osierdzia t�um dew�w Buddy
Amoghasiddhi, krocz�cy jasn� drog� asur�w (nie-bog�w), zbudowan� z zazdro�ci i
udr�ki. Oto pouczenie. Trzeba zmar�ego zawo�a� po imieniu i wyrzec te s�owa:
"Szlachetny synu, s�uchaj uwa�nie! Pi�tego dnia uka�e ci si� zielono �wiat�o
czystego �ywio�u wiatru, w stronie p�nocnej za�, z zielonego obszaru Nieba
Najwy�szych Pi�ter wy�oni si� czcigodny Budda Amoghasiddhi, pan ze swoj� �wit�.
Cia�o jego jest barwy zielonej, w d�oni dzier�y skrzy�owany podw�jny dord�e.
Zasiada na tronie Garudy Sang-Sang48, z��czony w u�cisku ze swoj� Ma��onk�,
Samajatar�. Tak si� uka�e, a obok niego dwaj bodhisattwowie - Wad�rapani i
Sarwaniwaranawiskambhin. Ich towarzyszkami s� boginie Gandha i Naiwedja. Uka��
si� z t�czowego �wietlistego przestworu jako sze�cioro Budd�w.
To jaskrawe zielone �wiat�o, bytuj�ce w sferze Samskaraskandhy49, jest zielonym,
l�ni�cym �wiat�em M�dro�ci Czynnej i Wykonuj�cej50; jej ostry po�ysk wzbudza
niepok�j. Z serc Buddy Amoghasiddhi i jego Ma��onki, zdobnych w r�nokolorowe
kr��ki, wystrzeli ku tobie i wniknie w twoje serce �w blask niezno�ny dla oczu.
Nie l�kaj si� go, albowiem jest to gra twego w�asnego umys�u, przeto wst�puj w
sfer� wielkiego, nieporuszonego skupienia, wolnego od wszelkich dalszych i
bli�szych wi�z�w nami�tno�ci i nienawi�ci.
Jednocze�nie z tym �wiat�em M�dro�ci pojawi si� przed tob� pozbawiona l�nienia,
czerwona po�wiata z siedziby asur�w, kt�rej �r�d�em jest zazdro��. Medytuj nad
ni� z zupe�n� oboj�tno�ci�, wyzbyty nami�tno�ci i gniewu. Je�li� s�aby umys�em,
nie obdarzaj jej swoj� �yczliwo�ci�.
W�wczas, za spraw� przemo�nej si�y zazdro�ci, poczujesz strach przed tym
jaskrawym, l�ni�cym zielonym blaskiem, i zaczniesz ucieka�; za to powe�miesz
gor�c� sk�onno�� ku matowej, czerwonej po�wiacie z siedziby asur�w. W owej
chwili powiniene� w jaskrawym, jasnym, b�yszcz�cym �wietle rozpozna� w�asn�
m�dro�� i porzuci� l�k przed ni�. Zaraz po tym spokojnie wst�puj w sfer�
Niedzia�aj�cej M�dro�ci Transcendentnej51, albowiem jest to �wiat�o��
mi�osierdzia Buddy Amoghasiddhi, ; twoje schronienie. My�l� oddaj mu kornie ho�d
i zano� b�agania. Poniewa� jest to tik zwana M�dro�� Czynna i Wykonuj�ca,
l�ni�cy �elazny hak mi�osierdzia Buddy Amoghasiddhi, oddaj jej cze�� i nie
uciekaj! Lecz gdyby� nawet uciek�, pozostaniecie nierozdzielni. Przeto nie trw�
si� jej! Nie lgnij do pozbawionej blasku �wiat�o�ci asur�w, jest to bowiem pe�na
udr�k droga karmana nagromadzonego przez twoj� nadmiern� zazdro��. Je�li j�
sobie upodobasz, wpadniesz do sfery bytu asur�w, gdzie znosi� b�dziesz
niewypowiedziane katusze k��tni, walki i wsp�zawodnictwa. Wielka to przeszkoda
na drodze do wyzwolenia, wi�c nie lgnij do tej drogi, odrzu� z�e sk�onno�ci i
nawyki! Odrzu� nami�tno�ci! Oddaj kornie cze�� i uwielbienie zielonemu
jaskrawemu �wiat�u, ca�� moc� skup si� w medytacji na Buddzie Amoghasiddhi i
jego Ma��once, i wypowiedz to oto b�aganie:
"Ach, gdy tak b��dz� po kolisku samsary
wtr�cony we� przez w�asn� nazbyt siln� zazdro��,
zechciej, Buddo Amoghasiddhi, poprowadzi� mnie
�wietlist� drog� jasnej M�dro�ci Czynnej i Wykonuj�cej!
Niechaj mnie te� wspiera najwyborniejsza twa Ma��onka, Samajatara!
Wyzw�l mnie, prosz�, z w�skiego przesmyku
straszliwego bar-do!
Zaprowad� mnie do pe�nej najdoskonalszej rozkoszy
siedziby Budd�w!""
Wypowiedziawszy to b�aganie z wielk� pokor� i czci�, [zmar�y] rozp�ynie si�
�wietlist� t�cz� w sercach Buddy Amoghasiddhi i jego Ma��onki, w p�nocnej za�
stronie, w obszarze nieba Sko�czonej Doskona�o�ci stanie si� sambhogakaj� Buddy.
Je�li zmar�y, otrzymawszy takie wielokrotne i wielostopniowe wskaz�wki, przyswoi
sobie cho�by jedn� i rozpozna cho�by raz, to - nawet mimo os�abni�cia pomy�lnej
si�y zas�ug dobrego karmana - musi dost�pi� wyzwolenia.
Ale pomimo otrzymania wielokrotnych poucze�, skutkiem mn�stwa z�ych sk�onno�ci i
nawyk�w, jakim ho�dowa� za �ycia, i nieobznajmienia z jasn� i czyst� Wiedz�52 -
ta moc z�ych sk�onno�ci b�dzie ci�gn�� go wstecz. Nie u�owi go b�yszcz�cy jasno,
�elazny hak mi�osierdzia; nape�ni go l�k i trwoga przed t� jasno�ci�, wi�c
b��dnie b�dzie pod��a� w d�.
Potem, sz�stego dnia, pojawi mu si� jednocze�nie wszystkich pi�cioro Budd�w z
Ma��onkami i orszakami. Razem te� zaja�nieje owych. sze�� �wiat�o�ci z sze�ciu
sfer samsary.
Oto pouczenie. Nale�y zawo�a� zmar�ego po imieniu i te wyrzec s�owa:
"Szlachetny synu, s�uchaj uwa�nie! A� do wczoraj pojawia�o si� przed tob�, ka�da
z osobna, pi�� rodzaj�w jasno�ci. Wbrew udzielonym ci wskaz�wkom, moc z�ych
sk�onno�ci i nawyk�w sprawi�a, �e przej�y ci� one za�lepieniem i l�kiem;
dlatego a� do wczoraj b��ka�e� si� po manowcu. Gdyby� by� rozpozna� owych pi��
rodzaj�w blasku M�dro�ci jako twoje w�asne emanacje, to w postaci kt�rej� z
pi�ciu rodzaj�w �wiat�o�ci rozp�yn��by� si� �wietlist� t�cz� i sta�by� si�
sambhogakaj� Buddy. Ale skoro nie rozpozna�e�, to b��kasz si� tutaj. Patrz wi�c
uwa�nie!
Teraz wyjdzie ci na spotkanie pi�� rodzaj�w doskona�ych �wiat�o�ci oraz zjawy
tak zwanych czterech po��czonych m�dro�ci. Rozpoznaj je! Szlachetny synu, oto
pod postaci� czterech jaskrawych kolorowych jasno�ci uka�� ci si� cztery
�ywio�y. Po�rodku, z obszaru nieba Wszechobejmuj�cego Kr�gu, uka�e si� w postaci
Jab-Jum Budda Wairoczana, jak to wcze�niej powiedzi