4492
Szczegóły |
Tytuł |
4492 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4492 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4492 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4492 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Z TAJNYCH ARCHIW�W
OFICYNA- WVDAV
ANDRZEJ GARLICKI
Z TAJNYCH ARCHIW�W
KPOLSKA OFICYNA WYDAWNICZA �BGW"
Projekt ok�adki Marek Zadworny
Zdj�cia na ok�adce Archiwum
Redaktor techniczny Joanna Krawczykiewicz
Korekta Bo�ena Rusinek Barbara Wojnicka
WOWIHC
ULOTKA USTYTUW WSTOWCZNEGO Uniwersytetu War*zawtU�go
Wpisano do inwentarza
Itta�
� Copyright by Andrzej Garlicki
� Copyright by Polska Oficyna Wydawnicza �BGW"
ISBN 83-7066-356-7
Polska Oficyna Wydawnicza �BGW"
Warszawa 1993
Wydanie I
Sk�ad i �amanie: AMI GO, Warszawa
Druk i oprawa: Drukarnia O�wiatowa, ��d�
Spis rzeczy
Przedmowa ...................................................................... 7
U Stalina ........................................................................ 9
�~~ Pisane w celi ................................................................... 15
i��-iCuszenie katolik�w ............................................................ 22
List do Stalina .................................................................. 31
Osaczanie harcerstwa .......................................................... 36
�Ofensywa kleru a nasze zadania" ............................................ 41
Wyznania Paw�a Jasienicy ..................................................... 53
Ponownie Jasienica ............................................................ 73
Uderzy� na wszystkich frontach ................................................ 93
Agentura .............................. K ....................................... 98
Nomenklatura ................................................................. 108
Raport �Kseni" ................................................................ 115
�amanie genera�a ............................................................. 120
Aresztowanie W�adys�awa Gomu�ki .......................................... 126
Przygotowania do procesu Gomu�ki .......................................... 134
W�adys�aw Gomu�ka zeznaje ................................................. 166
Zatwierdzanie Konstytucji PRL ............................................... 187
Jakub Berman do Boles�awa Bieruta ......................................... 195
Kalendarzyk ................................................................... 198
Pi�kne lata pi��dziesi�te ...................................................... 200
Mo�na zrezygnowa� ze �wiadka .............................................. 207
�B�d� musia� zda� spraw� przed swoj� Parti�" .............................. 213
�mier� towarzysza Tomasza .................................................. 221
Nie strzelajcie do ludu ........................................................ 225
Szukanie winnych ............................................................. 234
Narodziny �Kultury" .......................................................... 275
Dyskretne odwo�anie G�rnickiego ............................................ 326
Wszystko gotowe, szyfranci czekaj� .......................................... 329
Biuro Polityczne proponuje ................................................... 336
Mia�d�enie �Miazgi" .......................................................... 359
Raport Komisji Kruczka ...................................................... 367
Mnie to jest potrzebne jak s�o�ce, woda i powietrze ......................... 395
Pi�� przed dwunast� .......................................................... 407
Wykaz skr�t�w ................................................................ 418
C�� < V�
Przedmowa
Szafy pancerne. By�y we wszystkich gabinetach dostojnik�w partyjnych. W tych wa�niejszych dwie, trzy. Du�e, zwaliste, pomalowane na jaki� taki br�zowy kolor. Codziennie, ko�cz�c dzie� pracy chowano do nich dokumenty opatrzone piecz�tkami okre�laj�cymi r�ny stopie� tajno�ci. Obok szaf sta�y specjalne maszynki do niszczenia dokument�w. Ale � na szcz�cie dla historyk�w � nie wszystkie dokumenty, kt�re zgodnie z instrukcjami powinny zosta� zniszczone, niszczono. W r�nego rodzaju grach, kt�re bez przerwy toczy�y si� w tych gmachach, w�adzy nigdy nie by�o wiadomo, kt�ry dokument mo�e si� kiedy�, w przysz�o�ci, przyda�. Pozostawa�y wi�c � czasem na lata � w szafach pancernych.
A potem lokator gabinetu umiera� lub na kolejnym zakr�cie historii pospiesznie opuszcza� gabinet. Jego nast�pca nie mia� czasu na grzebanie si� w starych szparga�ach. Albo wi�c le�a�y w szafie nadal, albo deponowano je w bezpiecznym miejscu.
A� przyszed� koniec PZPR. Trzeba by�o opu�ci� gmach Komitetu Centralnego i inne gmachy, akta za� przekaza� archiwum pa�stwowym. Co w�wczas zniszczono, co wyniesiono � nie da si� ju� ustali�. Sporo jednak pozosta�o, bo dysponenci akt mieli w�wczas wiele wa�niejszych spraw na g�owie.
Znaczna cz�� tekst�w w tej ksi��ce pochodzi z szaf pancernych. Nie tylko z gabinet�w dostojnik�w partyjnych. R�wnie� z szaf pancernych Centralnego Archiwum KC PZPR. Trzymano tutaj to, co mia�o by� udost�pnione tylko najbardziej zaufanym historykom. Czasami trudno zrozumie�, jakimi zasadami si� kierowano umieszczaj�c w tych szafach dokumenty. Ale gdy raz si� ju� tam znalaz�y, mia�y ma�e szans�, by ujrze� �wiat�o dzienne. I te szafy przed dwoma laty zosta�y otwarte.
S� w tej ksi��ce r�wnie� teksty ze zbior�w prywatnych. Nie ujawniam ich posiadaczy, bo by�o to warunkiem udost�pnienia mi tekst�w.
Cz�� z tych dokument�w publikowa�em w �Polityce", inne nie by�y nigdy dot�d publikowane.
W tej ksi��ce u�o�y�em je chronologicznie, �ami�c t� zasad� tylko w wypadku tekst�w Paw�a Jasienicy � dzieli je sze�� lat, ale umie�ci�em je
razem, by ukaza� filozofi� polityczn� Jasienicy. Ot� ten prosty zabieg chronologicznego uporz�dkowania da� efekt zaskakuj�cy. Te teksty zacz�y ze sob� wsp�gra�, ukazuj�c dramatyzm minionej epoki. To nie jest oczywi�cie syntetyczny zarys dziej�w PRL, ale niejako materia� ilustracyjny do tej nie napisanej jeszcze ksi��ki.
Historyk znajdzie tu teksty nieznane, nauczyciel � interesuj�cy materia� do wykorzystania na lekcjach historii, a zwyk�y czytelnik � materia�y, kt�re mia�y by� przed nim na zawsze ukryte.
Ka�dy z tekst�w poprzedzony zosta� kr�tkim wprowadzeniem, w kt�rym stara�em si� zawrze� informacje niezb�dne dla zrozumienia tekstu. Mam pe�n� �wiadomo��, �e naruszy�em zasady instrukcji wydawniczej publikowania �r�de�. Uczyni�em to z pe�n� �wiadomo�ci�, bo ksi��ka ta nie jest wydawnictwem �r�d�owym. Jest pr�b� opowiedzenia poprzez dokumenty fragmentu naszej najnowszej historii.
Poza dwoma wypadkami (co zaznaczono we wprowadzeniach) teksty publikowane s� w ca�o�ci. Wi�kszo�� przechowywana jest w VI Oddziale Archiwum Akt Nowych w Warszawie, kt�rego pracownikom najserdeczniej dzi�kuj� za stworzenie mi � w ci�gu tych wielu miesi�cy � dobrych warunk�w do pracy.
WARSZAWA 1991
��ft';
n .:
.01
�' .((JEJ
f yd s;
U Stalina
Wizyta delegacji PKWN w Moskwie mia�a miejsce na kilka tygodni przed przekszta�ceniem PKWN w Tymczasowy Rz�d RP. Jego premierem � co nie dziwi wobec opinii o nim Stalina
� zosta� dotychczasowy przewodnicz�cy PKWN, Edward Os�bka-Morawski. Ale Stalin si� jednak pomyli�. Os�bka-
-Morawski nie sta� si� komunist� i wkr�tce znalaz� si� na bocznym torze.
Wspomniana tu sprawa Berlinga to rezultat depeszy wys�anej przez Berlinga do Stalina w listopadzie 1944 r., w kt�rej to depeszy pisa�: �B�agam was, ratujcie Polsk� dla Zwi�zku Radzieckiego z r�k szajki trockistowskich agent�w mi�dzynarodowego bandytyzmu", maj�c na my�li koleg�w z PKWN.
Ten typ donosu nie by� w Moskwie niczym niezwyk�ym. Kilka miesi�cy wcze�niej, 10 lipca 1944 r., Boles�aw Bierut, podpisuj�c si� swym kominternowskim nazwiskiem Iwaniuk, pisa� do Dymitrowa o Gomu�ce: �Sekretarz Komitetu nie stoi na wysoko�ci swych zada�. Zamiast do konsolidacji, przyczynia si� on do roz�amu KC. Wasza natychmiastowa pomoc w rozwi�zaniu tej kryzysowej sytuacji jest niezb�dna".
Ale Berling mia� pecha, bo Stalin go nie lubi�. Poinformowa� wi�c kierownictwo PPR o tre�ci depeszy. Mia� jednak Berling i szcz�cie, bo nie zap�aci� g�ow�.
W protokole s� te� bardzo interesuj�ce informacje o stosunku genera�a De Gaulle'a do w�adz lubelskich.
Protok� jest nie podpisanym maszynopisem i jest przechowywany w VI Oddziale Archiwum Akt Nowych (sygn. 295/V-1).
POLITYKA 27/1990
�ci�le tajne
Odbito w 3 egzemplarzach
Protok�
z posiedzenia Biura Politycznego odbytego dn. 14.XII.1944 r. w obecno�ci tow. tow.: Wies�awa (Gomu�ka � A.G.), Tomasza (Bierut � A.G.), Minca, Jakuba (Berman � A.G.) przy udziale tow. tow.: Wierb�owskiego i Rad-kiewicza.
Porz�dek dzienny: 1) Informacje z Moskwy.
Informacji udziela tow. Tomasz. Poniewa� nie ma uporz�dkowanych zagadnie� poruszanych na r�nych posiedzeniach, sk�ada informacje, kieruj�c si� kolejno�ci� spotka�.
Natychmiast po przyje�dzie do Moskwy zawezwany zosta� przez Bu�-ganina, z kt�rym uda� si� do Stalina. Na Kremlu odbywa�o si� w tym czasie posiedzenie Biura Politycznego. Stalin okaza� mu wiele serdeczno�ci, interesuj�c si� przede wszystkim spraw� reformy rolnej i stosunk�w istniej�cych w PPS. Z przebiegu reformy rolnej by� bardzo zadowolony. Sytuacj� w PPS tow. Tomasz przedstawi� Stalinowi w �wietle dw�ch pr�d�w nurtuj�cych t� parti�, tj. pr�du szczerze demokratycznego, reprezentowanego przez Morawskiego i pr�du WRN-owskiego, wyrazicielem kt�rego jest Drobner. Na temat Morawskiego wywi�za�a si� nast�puj�ca rozmowa mi�dzy Stalinem a Tomaszem:
S. Jak trzyma si� Morawski w PKWN?
T. Wsp�pracuje z nami szczerze.
S. Kto pisa� i zatwierdza� artyku�y w �Robotniku"?
T. Zatwierdza� Morawski, lecz by� on pod silnym naciskiem grupy Drobnera.
Stalin zaprosi� Tomasza na kolacj�, w czasie kt�rej powr�cono do zagadnienia PPS.
S. Co my�licie o Morawskim?
T. Cz�owiek m�ody, niedo�wiadczony, jednak o dobrej woli. Stoi szczerze na gruncie wsp�pracy ze Zwi�zkiem Radzieckim.
S. Czy Morawski znany by� przed wojn� szerszemu og�owi jako dzia�acz polityczny? . ,, , v,
T. Nie. Pracowa� w sp�dzielczo�ci. n ' :
S. A kto by� znany?
T. Dubois i Barlicki, lecz oni zgin�li z r�k Niemc�w.
S. Jaki wp�yw ma Morawski w PPS obecnie?
T. Dominuj�cy, wi�kszy ni� Drobner.
S. Jak Morawski odnosi si� do PPR?
T. Dobrze na og�, nie mo�na mu nic zarzuci�.
S. Wyra�a zdanie, �e je�eli tak jest, to Morawski b�dzie w przysz�o�ci komunist�.
10
T. Podziela zdanie Stalina.
P�niej toczy�a si� rozmowa o reformie rolnej, przy czym Stalin ze zrozumieniem odnosi� si� do tego faktu, �e biedniacy i robotnicy rolni wzi�li kolosaln� wi�kszo�� ziemi. Podkre�la�, �e reforma rolna zwi��e masy z PKWN, zabezpieczy trwa�o�� naszej w�adzy.
Odno�nie Zwi�zku Samopomocy Ch�opskiej zaj�� Stalin bardzo przychylne stanowisko. Zaznaczy�, �e niedobrze by by�o, gdyby PPR zalana zosta�a elementem ch�opskim. PPR musi oprze� si� przede wszystkim na robotnikach. Lekcewa��co wypowiada� si� o Str. Ludowym, kt�re nigdy nie b�dzie siln� parti�. Zawsze b�dzie ulega� r�nym wp�ywom.
Tomasz w czasie kolacji zainterpelowa� Chruszczowa na temat zachowania si� stra�y granicznej i w�adz przy repatriacji Polak�w z Ukrainy. Chruszczow broni� si� przed zarzutami, lecz wszyscy obecni (BP) na czele ze Stalinem, chocia� w spos�b �artobliwy, lecz dosy� stanowczy przyciskali Chruszczowa i domagali si� zmiany stosunku do Polak�w przy repatriacji. Tomasz interweniowa� r�wnie� u Chruszczowa w sprawie bibliotek we Lwowie, ��daj�c Ossolineum i prywatnych bibliotek. Chruszczow o�wiadczy�, �e b�dzie mo�na si� porozumie� w tej sprawie. Pod koniec kolacji Tomasz poruszy� sprawy potrzeb partyjnych, tj. przydzielenia Partii 15 maszyn (czyli samochod�w � A.G.).
S. Dajemy przecie� dla PKWN. Stamt�d bierzcie.
T. Nam niewygodnie bra� z PKWN. Maszyny dzieli Morawski.
S. Dlaczego oddali�cie spraw� podzia�u w r�ce Morawskiego? Powinni�cie mie� swego zast�pc�, kt�ry by wp�ywa� na przydzia� maszyn.
Sprawy tej nie za�atwiono w�wczas, a Stalin wykazywa� niezadowolenie. P�niej Stalin dzwoni� do Tomasza, �e sprawa 10-u maszyn dla PPR zostanie za�atwiona przez Malenkowa i Szczerbakowa, tj. �e moskiewska organizacja wzi�a opiek� nad nami i za�atwi potrzeby naszej partii.
Na trzeci dzie� odby�o si� przyj�cie ca�ego sk�adu delegacji. Za�atwiono tylko cz�ciowo sprawy wojskowe. Stalin by� przeciwko tworzeniu polskiego frontu, gdy� jest za s�aba si�a Wojska Polskiego. Gen. �ymierski broni� koncepcji polskiego frontu, uzale�niaj�c jego zdolno�� bojow� od dostarczenia maszyn i czo�g�w.
W pierwszej rozmowie omawiana by�a jeszcze sprawa Berlinga. Stalin wyra�a� si� o nim jako o prowokatorze. Stwierdzi�, �e Wanda (Wasilewska
� A.G.) mia�a w swoim czasie dobre przeczucie odno�nie Berlinga, chocia� nie mia�a w�wczas argument�w przeciwko niemu. Stalin zgadza� si� z przypuszczeniem, �e Berling by� pozostawiony przez Andersa celowo, jako agent. W innej rozmowie ze Stalinem ��cznie z Rol� i Wand� zdecydowano, �e nale�y pos�a� do Moskwy r�wnie� jego (czyli Berlinga
� A.G.) �on�. Stalin wyrazi� zdanie, �e trzeba j� przes�a� przymusowo, je�eli nie zechce dobrowolnie pojecha�.
Pod koniec drugiego spotkania poruszono sprawy przedstawicielstwa PKWN w innych pa�stwach. Stalin zakomunikowa�, �e w pertraktacjach
*
11
z de Gaull'em Zwi�zek Radziecki postawi� spraw� stosunk�w polsko-
�francuskich. De Gaulle nie chcia� zgodzi� si� na nawi�zanie stosunk�w z Polsk�, twierdz�c, �e Polska jest drugorz�dnym pa�stwem. Stalin okre�la� de Gaulle'a jako reakcjonist�. Da� Mo�otowowi polecenie, aby wobec uporu de Gaulle'a odno�nie Polski, odrzuci� wszystkie jego propozycje odno�nie proponowanego przez de Gaulle'a paktu francusko-sowiec-kiego. P�niej dzwoni� Stalin do Bieruta, �e de Gaulle pod naciskiem Zwi�zku Radzieckiego zgodzi� si� na wymian� przedstawicielstw mi�dzy Francj� a Polsk�. Nie b�d� to jeszcze oficjalne poselstwa, lecz oficjalne przedstawicielstwa.
Stalin bardzo popiera� spraw� nawi�zania przez PKWN stosunk�w z innymi pa�stwami. Uwa�a�, �e na W�grzech powinien powsta� rz�d podobny do naszego, je�eli tylko na W�grzech przeprowadz� reform� roln� tak, jak w Polsce.
W sprawie frontu polskiego nie wypowiedzia� Stalin ostatniego s�owa, uwa�aj�c, �e mo�e tylko jaki� odcinek wydzieli si� dla Wojska Polskiego.
Stalin uzna� za s�uszn� akcj� mobilizacyjn� przeprowadzan� przez PPR do korpusu oficerskiego, podkre�li� jednak konieczno�� podbierania kandydat�w z pewnym wykszta�ceniem. Bu�ganin zapewni�, �e do ko�ca roku Wojsko Polskie otrzyma dwa tysi�ce maszyn. W styczniu da nast�pny tysi�c.
Trzecie spotkanie odby�o si� we czw�rk� ��cznie z Wand�. Tomasz jeszcze w poprzedniej rozmowie ze Stalinem o�wiadczy�, �e mamy zamiar wys�a� Wand� za granic�. Stalin zauwa�y�, �e mog� wynikn�� pewne trudno�ci, zapytaj� j�, kim jest jej m��, jakiego pa�stwa jest ona obywatelem itp. Uwa�a, �e Wanda jest bardzo niezdecydowana odno�nie swego stanowiska do Polski. W czasie spotkania Stalin zapyta� Wandy, dlaczego ona nie przyjmuje udzia�u w pracy jako polska obywatelka? Wanda bardzo gor�co oponowa�a przeciwko opuszczeniu Zwi�zku Radzieckiego. Stalin nie chcia� jej nic narzuca� i zgodzi� si� na pozostanie Wandy w ZSRR.
Wizyta u de Gaulle'a:
Odby�a si� w poselstwie francuskim. Obecni: ca�a delegacja i de Gaulle wsp�lnie z genera�em Garaue. T�umacz � Modzelewski.
De Gaulle: Co s�ycha� w Lublinie?
T. Prze�omowa chwila, reforma rolna, kt�r� Francja ju� dawno przeprowadzi�a. Nawi�za� do starej przyja�ni polsko-francuskiej, kt�ra powinna obecnie by� kontynuowana, tym bardziej, �e mamy wsp�lnego wroga
� Niemcy.
D.G. Zgadza si�, lecz prosi, by wzi�� pod uwag� trudno�ci, jakie powstaj� w zwi�zku z tym, �e Polska ma dwie reprezentacje polityczne
� w Londynie i w Lublinie. �yczy zjednoczenia narodu polskiego.
T. Jaki b�dzie charakter przedstawicielstwa?
D.G. Prosi o niek�adzenie nacisku na charakter przedstawicielstwa, kt�ry p�niej si� ustali. Nie zgadza si� na opublikowanie wymiany przedstawicielstw.
Morawski: Chcemy wiedzie�, kim maj� by� przedstawiciele, gdy� my nie mo�emy zgodzi� si� na to, aby nasze przedstawicielstwo by�o gorzej traktowane, ani�eli przedstawicielstwo rz�du emigracyjnego. Je�eli Francja nie mo�e zdoby� si� na uznanie przedstawicielstwa, to mo�emy poczeka�.
D.G. wyj�� zegarek, o�wiadczy�, �e czas mu si� sko�czy�, i nie da� �adnej odpowiedzi.
Rozmowa ta i przebieg przyj�cia zosta�y przedstawione Mo�otowowi. Nie uwa�a� on za niew�a�ciwe stanowiska Morawskiego, zaj�tego wobec de Gaulle'a. P�niej przy spotkaniu Stalin � de Gaulle, Stalin o�wiadczy�, �e dla Zwi�zku Radzieckiego pakt z Francj� nie jest konieczny, a dla Francji jest on nieodzowny. Stalin postawi� wobec tego tak spraw�, �e got�w jest zawrze� pakt pod warunkiem uznania przez Francj� PKWN. De Gaulle by� zmuszony zgodzi� si�, gdy� bez paktu ze Zwi�zkiem Radzieckim nie chcia� wyje�d�a� z Moskwy. Pakt nie by� jeszcze podpisany o 2 w nocy, a rano Francuzi mieli odje�d�a�.
W czasie trzeciej rozmowy Stalin proponowa� Morawskiemu, �eby pos�a� Drobnera do Moskwy, jako przedstawiciela PKWN.
W sprawach wojskowych Stalin zgodzi� si�, aby Korczyca mianowa� szefem Sztabu G��wnego, Pop�awskiego da� na I Armi�, a �wierczews-kiego na II Armi�. Tak te� ustalono.
Na postawion� spraw� dostawy do Polski traktor�w dla kampanii posiewnej po d�ugiej dyskusji przyznano Polsce 300 g�sienicowych traktor�w.
W sprawie organizacji pracy sp�dzielczej i samopomocowej na wsi Stalin przytacza� przyk�ady ze Zwi�zku Radzieckiego pierwszego okresu, zalecaj�c ork� przy pomocy traktor�w, a zbi�r indywidualny.
W sprawie Wojsk Wewn�trznych Stalin zaleca� przede wszystkim wychowanie kadry oficerskiej, a w miar� tego rozbudowywanie (s�owo nieczytelne � A.G.) Wojska. Zaopatrywanie Wojsk Wewn�trznych b�dzie si� odbywa� przez Intendentur� Wojska Polskiego.
Na zapytanie Morawskiego, czy nie powinna Polska przy��czy� si� do paktu sowiecko-czechos�owackiego, Stalin o�wiadczy�, �e to jest niepotrzebne, gdy� Polska nie ma jeszcze paktu z Sowietami. Gwarancje granic Polski przez inne pa�stwa uwa�a Stalin za ubli�aj�ce Polsce. Tylko pakty dwustronne s� w�a�ciwe. Wypowiada� si� za utworzeniem oficjalnych przedstawicielstw mi�dzy Polsk� a Ukrain� i Bia�orusi�.
Pod koniec Stalin jeszcze raz powr�ci� do sprawy PPS. Morawskiego zacz�li naciska� wszyscy, a Stalin proponowa� wyprowadzenie Drobnera z Komitetu. Bu�ganin przytacza, �e Drobner rzekomo wyst�powa� na PKWN przeciwko militaryzacji kolei.
Morawski broni� Drobnera, wobec tego Bierut zauwa�y�, �e Drobner jednak ideologicznie od nas odchodzi. Wskaza� r�wnie� na rezolucj� CKW PPS wzywaj�c� emigracj� pepeesowsk� do powrotu do kraju.
13
Stalin wykazuje, �e wszystkie partie w czasie wojny podzieli�y si� ni� tle stosunku do faszyzmu i �e Morawski nie mo�e liczy� na wsp�ln� prac� londy�czyk�w z PPS.
Odno�nie Miko�aj czyka Stalin uwa�a, �e Miko�aj czyk ust�pi� za rad� Churchilla, gdy� Churchill chcia�by mie� swoich ludzi i w rz�dzie lubelskim. Poniewa� Zwi�zek Radziecki ma dowody, �e Miko�aj czyk ma zwi�zek z terrorystami w Polsce, Zwi�zek Radziecki nie wpu�ci Miko�ajczyka do Polski, dok�d w Polsce b�dzie Czerwona Armia.
Sprawa Drobnera nie zosta�a ostatecznie zdecydowana, chocia� Stalin mocno naciska� na to, aby Drobnera wys�a� chocia�by do Kijowa, jako przedstawiciela PKWN.
W czasie jazdy w samochodzie po wizycie Morawski wybuchn�� pod adresem Bieruta, krzycz�c: �Wy w swoich szeregach macie bandyt�w i sanator�w, wi�c czy��cie siebie, a nie nasz� parti�". Dosz�o do nieprzyjemnej wymiany zda� i Bierut rozszed� si� bez po�egnania z Morawskim.
,,- Sporz�dzi�: WIES�AW
Pisane w celi
Boles�aw Piasecki (1915-1978) rozpocz�� bardzo m�odo dzia�alno�� polityczn�. W 1934 r. zosta� przyw�dc� skrajnie nacjonalistycznej organizacji ONR � Falanga. Z tego powodu znalaz� si� na kr�tko w os�awionej Berezie Kartuskiej. W czasie wojny stan�� na czele Konfederacji Narodu, kt�ra za cel stawia�a sobie rozbicie Rosji i stworzenie imperium s�owia�skiego z Wielk� Polsk�, jako si�� g��wn�. By� to program; zdecydowanie antyradziecki.
Gdy wi�c 12 listopada 1944 r. Boles�aw Piasecki zosta� w J�zefowie ko�o Warszawy aresztowany przez NKWD, wydawa�o si� pewne, �e �ywy ju� nie wyjdzie. A tymczasem nie tylko �e po o�miu miesi�cach wyszed� �ywy, ale rozpocz�� zaskakuj�c� karier� polityczn�. W rok po aresztowaniu wyda-, wa� tygodnik �Dzi� i jutro", od kt�rego zacz�o si� tworzenie imperium PAX.
Gen. p�k Iwan�w, o kt�rym Piasecki wspomina w pierwszym zdaniu, to genera� NKWD Iwan Sierow, wkr�tce re�yser porwania 16 przyw�dc�w polskiego podziemia. On to w�a�nie oceni�, jak� warto�ci� mo�e by� Boles�aw Piasecki. I nie pomyli� si�.
Andrzej Micewski w ksi��ce po�wi�conej dziejom PAX ' i Znaku (�Wsp�rz�dzi� czy nie k�ama�") stwierdza, �e Piasecki uratowa� �ycie �wysuwaj�c koncepcj� wsp�pracy. Szcze- ' go�y zawartej umowy nie s� znane. Wiadomo tylko, �e ju� w wi�zieniu Piasecki opracowywa� memoria� polityczny" (s. 25). Publikujemy, nie znany dotychczas, tekst tego memoria�u. Jest to nie podpisany maszynopis, przechowywany w dawnym Archiwum Zak�adu Historii Partii (sygn. 224), obecnie oddzia� VI Archiwum Akt Nowych.
POLITYKA 24/1990
W czasie mojego zatrzymania pisa�em ju� szereg wypowiedzi na postawione mi zagadnienia przez gen. pu�k. Iwanowa i pu�k. Becuna. Dotyczy�y one nast�puj�cych zagadnie�:
a) Analiza sytuacji politycznej w kraju, w ko�cu 1944 r. wraz z kwesti� �rodk�w, jakie nale�a�oby zastosowa�, aby zwi�kszy� wp�ywy PKWN (Rz�d Tymczasowy jeszcze wtedy nie powsta�).
b) Charakterystyka poszczeg�lnych ugrupowa� polskich.
c) Jak sobie wyobra�am moj� osobist� wsp�prac� z obozem Rz�du Tymczasowego.
Obecnie w pe�ni �wiadomo�ci odpowiedzialno�ci momentu okre�lam zasadniczo moje ideowe i polityczne stanowisko.
Rys historyczny mej dzia�alno�ci
~0)
Gdy si� zacz�a wojna, mia�em 24 lata. Z zawodu by�em i jestem naukowcem. Po�wi�ci�em si� studium nad filozofi� prawa, z�o�y�em doktorat na Uniwersytecie Warszawskim i przy tamtejszej katedrze filozofii prawa studiowa�em.
Przypadkowe wci�gni�cie do tajnej organizacji gimnazjalnej zadecydowa�o, �e po otrzymaniu matury znalaz�em si� w szeregach Narodowej Demokracji. Powa�niejsze moje wyst�pienie w �yciu spo�eczno-ideowym zbiega si� z roz�amem w endecji, w kt�rego przeprowadzeniu wzi��em czynny udzia�. Roz�am mia� za sw�j zasadniczy podk�ad zagadnienia radykalizmu spo�ecznego. Od pocz�tku mego rozumienia spraw polskich, warunkiem jasnej przysz�o�ci Kraju wydawa�a mi si� rewolucja spo�eczna. Jedynie rewolucyjna przemiana stosunk�w gospodarczych i wychowawczych jest w stanie stworzy� z polskich mas ch�opskich i robotniczych prawdziwie odpowiedzialn� kadr� kierownik�w �ycia pa�stwowego. Przyk�adowo tylko zaznaczam, �e takie posuni�cia, jak: radykalna reforma rolna, upa�stwowienie kredytu, �rodk�w du�ej produkcji, zast�pienie po�rednictwa sp�dzielczo�ci�, udost�pnienie faktyczne o�wiaty wszystkich szczebli masom pracuj�cym, zniesienie kastowo�ci korpusu oficerskiego by�y moimi tezami ju� w 1934 r. Zosta�em za te i temu podobne pogl�dy wykl�ty przez bur�ua�j�, jako komunizuj�cy inteligent. Poniewa� za� z drugiej strony zwalczali�my zasadniczo sanacj�, przeto w czerwcu 1934 zosta�em osadzony na trzy miesi�ce w Berezie Kart.
W rok mniej wi�cej po Berezie nast�pi� w ONR roz�am na grup� �ABC" i grup� �Falang�". Grupa �ABC" reprezentowa�a spo�ecznie kierunek zachowawczy, grupa �Falanga", kierowana przeze mnie, opowiedzia�a si� wyra�nie za rewolucj� spo�eczn�. �yli�my w ci�kich warunkach policyjnych i materialnych. Poza walk� z sanacj� i pr�bami dywersji w niej, nie szli�my na wielk� zakresem robot� polityczn�.
1R
Zajmowali�my si� usilnie prac� ideowo-wychowawcz�. W k�kach m�odzie�y inteligencji pracuj�cej, samouk�w ch�opskich i robotniczych starali�my si� wychowa� pracownik�w, kt�rzy by w swoim zakresie zdolni byli przenie�� �szklane domy" �eromskiego ze sfery wizji w �wiat rzeczywisto�ci. W mi�dzyczasie wielu z nas za �nieprawomy�lno�� sanacyjn�" przechodzi�o przez ci�g�e areszty i wi�zienia. W tym stanie przysz�a wojna. Kr�tka kampania wrze�niowa poch�on�a wiele ofiar z mych przyjaci�, a wielu zabra�y pierwsze represje niemieckie. Mimo �e od dawna oceniali�my bezwzgl�dnie krytycznie podstawy moralne i socjalne �sanacyjnej mocarstwowo�ci", rozmiary kl�ski wrze�niowej wywo�a�y u nas kolosalny wstrz�s. Postanowili�my rozwi�za� ONR i �Falang�" i znale�� jak�� nasz� form� walki z okupantem i ruchu odrodzenia narodu. Zosta�em jednak w listopadzie 1939 r. aresztowany przez Gestapo. Przesiedzia�em 5 miesi�cy, z czego 2 i p� tygodnia �na badaniach" w Alei Szucha. Dzi�ki staraniom i pieni�dzom przyjaci� i rodziny cudem wyszed�em, musia�em jednak z miejsca ukrywa� si� wraz z rodzin�. W ko�cu 1940 r. powzi��em przemy�lan� decyzj� potraktowania roboty politycznej drugorz�dnie, a wzi�cia si� ca�� si�� do walki czynnej. Jakkolwiek jestem cywilem i naukowcem, stanowisko takie zaj��em ze wzgl�d�w wychowawczych. Wydaje mi si�, �e w czasie okupacji wojennej dla m�odego pokolenia lepsze by�y warunki w walce bezpo�redniej z Niemcami, ni� w politykowaniu. Zorganizowana przeze mnie w roku 1941 �Konfederacja Narodu" obejmowa�a ludzi m�odych, inteligent�w, ch�op�w, robotnik�w radykalnych spo�ecznie o pochodzeniu z ca�ego wachlarza stronnictw i �rodowisk. Za�o�eniem naszym by�o natychmiastowe przyst�pienie do partyzantki, bez oczekiwania na odleg�y moment powstania. Sytuacja nasza od razu sta�a si� trudna. ZWZ, a potem PZP zacz�o nas zwalcza� zasadniczo: raz dlatego, �e organizacje te by�y opanowane przez sanacj�, drugi raz, �e has�em natychmiastowej partyzantki burzyli�my spok�j oczekiwania z �broni� u nogi". Pocz�tki partyzantki by�y ci�kie: pierwsze walki by�y cz�sto pora�kami, prze�ladowa� nas brak pieni�dzy. W pocz�tku 1943 r. prze�amali�my obie trudno�ci, partyzantka powiod�a si�. Bilans naszej akcji partyzanckiej w punktach zasadniczych: wypad na Prusy Wschodnie zako�czony spaleniem trzech umocnionych wsi, zdobycie dw�ch miasteczek (Sztabin, Truby), rozbicie kilkunastu umocnionych posterunk�w SS, zniszczenie 70 transport�w id�cych na Wsch�d, straty w�asne � 311 zabitych. Wypad na Prusy Wschodnie mia� miejsce w lipcu 1943 r. Nasza akcja bojowa przynios�a nam w rezultacie pozytywnym bardzo powa�ny wzrost autorytetu w spo�ecze�stwie. Wywo�a�a jednak nasza akcja drugi skutek: �ci�gn�a na nas uwag� ZWZ, PZP i AK. Mimo wielu nacisk�w, plotek, wyrok�w zaocznych, uda�o si� nam unikn�� wst�pienia do ZWZ i PZP. Wst�pili�my dopiero w sierpniu 1943 r. do AK, pod wp�ywem musu. Przymusem tym by�a gro�ba likwidacji si�� naszej partyzantki, o ile si� nie podporz�dkujemy AK. Trudno by�o i�� na walk� bratob�jcz� z Polakami.
W AK �ycie nasze by�o bardzo ci�kie. Ca�o�� naszych oddzia��w zosta�a zgromadzona w batalion, kt�rego by�em dow�dc�, i wys�ana na Wile�sz-czyzn�. Pomijano nas przy awansach, odznaczeniach, bud�ecie, co dla �o�nierza w polu ma du�e moralne znaczenie. Dwuletni m�j okres pobytu w polu (z przerwami na leczenie rany i jazdy po uzupe�nienia do Warszawy) sko�czy� si� atakiem na Wilno razem z Armi� Radzieck�. W dziesi�� dni po ataku na Wilno rozpu�ci�em batalion (17 lipca 1944 r.) i rozpocz��em powolny powr�t piechot� do Warszawy. Po drodze ci�ko chorowa�em, tak, �e w rezultacie dotar�em do J�zefowa ko�o Pragi w ko�cu sierpnia, a zdrowie odzyska�em w ko�cu wrze�nia. AK na wyzwolonych terenach by�o w kompletnym rozk�adzie. Bandy obijaj�cych si� m�odych ludzi, kompletny brak dow�dztwa, a rz�d �londy�ski", tak gadatliwy dotychczas, nabra� wody w usta, usuwaj�c si� od odpowiedzialno�ci za wytworzon� sytuacj�. Dalsza praca konspiracyjna, bez o�rodka dyspozycji, kt�ry by si� zastanowi�, po co w og�le dzia�a� i jak dzia�a�, wyda�a mi si� nonsensem. Stara�em si� nam�wi� kt�rego� ze znanych mi pu�kownik�w na obj�cie dow�dztwa. W tym stanie rzeczy zosta�em 12.11.44 r. zatrzymany.
Dlaczego wtedy nie zg�osi�em si� do pracy w PKWN, o tym pisz� ni�ej.
Moje stanowisko w stosunku do tez Rz�du Tymczasowego
��czy mnie z programem Rz�du Tymczasowego wielka idea bezkrwawej rewolucji spo�ecznej w Polsce. Radykalizm spo�eczny, poj�ty bezwzgl�dnie i stawiaj�cy sobie za cel danie warunk�w ch�opu i robotnikowi, umo�liwiaj�cych mu faktyczne rz�dzenie krajem, jest prawd�, od kt�rej zawis�a przysz�o�� Polski. T� ide� szerzy�em wszelkimi sposobami w mym pokoleniu. Kr�tko i dobitnie m�wi�c idea i realizacja rewolucji spo�ecznej w Polsce ��czy mnie zasadniczo z programem Rz�du Tymczasowego.
Drug� wsp�lnot� z obozem Rz�du Tymczasowego stanowi jednakowy stosunek do zagadnienia walki z okupantem. Podobnie jak ugrupowania tworz�ce Rz�d, zerwali�my z nieodpowiedni� zasad� �czekania z broni� u nogi" na powstanie, a poszli�my do walki czynnej, do partyzantki, do walki bojowej. Bardzo jest istotny ten wsp�lny moment stylu psychicznego, tym bardziej, �e bezpo�redni� prac� bojow� zajmowali�my si� 3 lata, z czego dwa w regularnej partyzantce.
Wsp�ln� podstaw� polityczn� z Rz�dem Tymczasowym widz� w zdecydowanym antysanacyjnym stosunku. Wsp�ln� tradycj� walki z sanacj� mam a� od czas�w Berezy Kart. tj. okresu, w kt�rym mia�em 19 lat. Wyrugowanie przesz�o�ci sanacyjnej z Nowej Polski jest zasadniczym warunkiem pomy�lnej przysz�o�ci.
Zast�pc� moim, jako d-cy batalionu Konfederacji Narodu, by� Polak pochodzenia �ydowskiego (Wo�kowyski), d-c� I plutonu w 2-giej komp. by� Polak pochodzenia �ydowskiego � Kajzebrecht. Ten ostatni poleg� pi�kn� �mierci� �o�niersk� w bitwie z Niemcami na Suboczy.
Fakty te cytuj� po to, aby da� dow�d, jak w ewolucji mych pogl�d�w rozumiem wsp�prac� wszystkich narodowo�ci dla dobra Polski. Wo�kowyski zosta� moim zast�pc� ju� w 1942 r. Tak tedy wygl�da praktyczne rozwi�zanie stosunku do obywateli polskich �yd�w, kt�re znale�li�my we wsp�lnej walce z wrogiem.
W��cz�c si� dwa lata po lasach i wioskach, po zamo�nych gospodarstwach, ale cz�ciej po n�dzy ch�opskiej poj��em praktycznie, a nie tylko teoretycznie, co to za znaczenie ma to s�owo demokracja. Poj��em, �e trzeba r�wnie silnie ukocha� nie tylko wolno�� w�asn�, ale najbardziej prostego obywatela. Poj��em, �e najsilniej wi��e obywatela z pa�stwem jego faktyczne wsp�rz�dzenie w zawodowej czy terytorialnej gromadzie. To nie s� tylko moje pogl�dy, to s� moje g��bokie prze�ycia wojenne, kt�re mnie wi��� z has�ami demokratycznymi Rz�du Tymczasowego. Trzeba stawia� spraw� jasno. Ca�y zesp� warunk�w �ycia politycznego w okresie Polski przed wrze�niem 1939 r. nastawia� wrogo spo�ecze�stwo przeciwko ZSRR. Tote� ja, mimo mego radykalizmu spo�ecznego, widzia�em w Zwi�zku Radzieckim przeciwnika Polski. Ten sam stosunek si�� rozp�du utrzyma�em w czasie wojny do stycznia 1944 r. Ca�okszta�t zreszt� atmosfery �ycia konspiracyjnego w Polsce, poza PPR, by� antyradziecki. W styczniu 1944 r. przyjecha�em ranny do Warszawy i zwr�ci�em si� do komendy AK z wnioskiem, �e wobec pewnego przyj�cia Armii Czerwonej na ziemie polskie, trzeba zawczasu u�o�y� stosunki. Odpowiedziano mi z ca�� powag�, �e rz�d londy�ski na pewno dojdzie do porozumienia z Rosj�. Nie wystarcza�o mi to, �e za po�rednictwem Aleksandra Uchowicza um�wi�em si� na rozmow� z kierownikiem PPR w Krakowie �Docentem". Spotkanie osobiste nie dosz�o do skutku z przyczyn konspiracyjnych, a potem bezpo�rednio musia�em jecha� w pole do batalionu. Trzeba jednak powiedzie� jasno, �e moje pr�by praktycznej zmiany stosunku do ZSRR wynika�y raczej z konieczno�ci �yciowej ni� z serca. Powa�ny prze�om w mych zapatrywaniach nast�pi� dopiero, rzecz paradoksalna, w czasie mojego zatrzymania. Przez 5 miesi�cy mia�em mo�no�� rozm�w z wy�szymi oficerami rosyjskimi i Polakami z Rosji. W stosunku do mnie postawiono po pierwszym przes�uchaniu spraw�, �e jestem internowany, a nie aresztowany i wskazano ch�� dania mi ze swej strony danych o nowoczesnej Rosji i o jej stosunku do Polski. Sp�dzi�em wiele nocy na dyskusjach i rozmowach. Og�lne wra�enie jakie wynios�em brzmi: Rosja chce istotnie silnej, niepodleg�ej Polski demokratycznej, zwi�zanej z ni� nie tylko formalnym przymierzem, ale prawdziwie s�owia�skim pobratymstwem. Na ten punkt widzenia s�usznym jest, �e nie tylko Rz�d Tymczasowy si� godzi, ale musi go podziela� ka�dy dobry Polak.
�''" Na marginesie chc� tu zaznaczy�, �e dla dobra atmosfery w Polsce obecnej, trzeba jak najspieszniej wykona� ogromn� prac� usuni�cia zak�amania nagromadzonego przez dwadzie�cia lat Polski przedwrze�nio-wej. Trzeba da� spo�ecze�stwu polskiemu faktyczny materia� o osi�g- '� ni�ciach kultury i cywilizacji radzieckiej, o tym, �e w ZSRR istnieje rado�� i pi�kno �ycia. Trzeba pokaza� spo�ecze�stwu polskiemu, co my�li Stalin i kierownicy Zwi�zku Radzieckiego o Polsce. B��dny stosunek do Zwi�zku ' Radzieckiego jest powodem, kt�ry utrzymuje du�e ilo�ci Polak�w w opozycji lub bierno�ci do Rz�du Tynicz. Wiem to zreszt� po sobie, bo to by� � w�a�nie pow�d, dla kt�rego po zjawieniu si� PKWN nie zg�osi�em si� od" razu do pracy. Powtarzam raz jeszcze, odbyte w czasie mego zatrzymania rozmowy z wy�szymi oficerami sowieckimi i Polakami z Rosji dokona�y we mnie prze�omu. Teza Rz�du Tymczasowego �cis�ego sojuszu z Rosj� jest -i moj� tez�.
Kr�tki ten zarys paru najwa�niejszych zagadnie� wykazuje zbie�no�� mych zapatrywa� z tezami Rz�du Tymczasowego. Nie jest to dziwne, je�li si� odrzuci przedwojenne, anachroniczne etykiety i epitety, uwzgl�dni si� ewolucj� my�lenia i prze�y� 6 lat wojny (przed wojn� mia�em lat 24, obecnie 30). Przede wszystkim za� jeste�my z ducha nowej epoki rewolucji spo�ecznej, kt�ry to duch ogarnia ca�� Europ�, burz�c stary �wiat i buduj�c rewolucyjnie sprawiedliwo�� spo�eczn�.
Jakie korzy�ci mo�e przynie�� moja praca dla Polski w obozie Rz�du Tymczasowego.
Opozycja, ewentualnie bierno�� w stosunku do poczyna� Rz�du Tymczasowego ma dwa r�nego rodzaju powody. Pierwsz� grup� tych powod�w stanowi� przyczyny socjalno-gospodarcze. Szereg jednostek dotychczas uprzywilejowanych czuje si� zagro�onych w swoim stanie posiadania przez radykaln� spo�ecznie polityk� Rz�du. S� to elementy spo�ecznie reakcyjne. Pozyskanie ich do szczerej pracy, o ile w og�le jest mo�liwe, stanowi kwesti� dalszej przysz�o�ci.
Istnieje jednak powa�na cz�� spo�ecze�stwa, kt�ra tkwi w opozycji czy bierno�ci z powodu braku zaufania politycznego i wskutek kompletnej dezorientacji zmianami, kt�re zasz�y na ziemiach polskich w ci�gu ostatniego roku. Jestem przekonany, �e oddzia�ywaniem swoim m�g�bym poci�gn�� do realnej pracy du�� cz�� tego elementu.
Istnieje w Polsce si�a ideowo-spo�eczna, dojrza�a w czasie wojny, kt�ra si� nazywa nowe pokolenie.
Nowe pokolenie polskie nie da si� zaszeregowa� pod �adn� z politycznych etykiet przedwojennych. Jest rzecz� pierwszorz�dnej wagi, aby to nowe pokolenie odegra�o tw�rcz� rol� w historycznej przemianie, dokonywanej przez Rz�d Tymczasowy. Wydaje mi si�, �e nale�y zastosowa� ka�dy realny �rodek, by obecna rewolucyjna przemiana w Polsce dokonywa�a si� z masami, a nie obok mas, by zakres wci�gni�tych ludzi do pracy by� jak najwi�kszy. Jest to wa�ne ze wzgl�d�w wychowawczych. S�dz�, �e w kon-
takcie z odpowiednimi o�rodkami dyspozycyjnymi Rz�du Tymczasowego m�g�bym si� realnie przyczyni� do aktywizacji spo�ecze�stwa, specjalnie na odcinku nowego a dojrza�ego ju� pokolenia.
M�j stan duchowy
iv
r-
Zatrzymanie moje trwa ju� 7 miesi�cy. Rozumiem, �e sytuacja w Polsce by�a tak zawi�a, �e ca�y szereg os�b musia�o znale�� si� w wi�zieniu. Tym niemniej 7 miesi�cy siedzenia w okresie ko�ca wojny, w okresie budowania si� Nowej Polski, to jest bardzo du�o. Poza kilkudziesi�cioma rozmowami z oficerami sowieckimi i polskimi, te siedem miesi�cy to by� okres rozmy�la�. W rezultacie naros�a we mnie szalona ch�� tw�rczej pracy, konstruktywnej nareszcie dla Polski Nowej. Chc� ca�� si�� mego ducha wzi�� z Wami udzia� w przeprowadzeniu rewolucyjnej przemiany �ycia spo�ecze�stwa polskiego. Chc� budowa� Polsk� prawdziwej demokracji, Polsk� rz�dzon� i tworzon� przez masy pracuj�ce. Chc� z Wami budowa� w rzeczywisto�ci robotnicze �szklane domy", o kt�rych marzy� �eromski. Chc� pozna�, jak najdok�adniej mo�na, Waszych ludzi, Wasz� tw�rczo�� ideow�. Chc� wszystkich tych, kt�rych znam jako warto�ciowych i na kt�rych mam wp�yw, sprz�c z Wami w pracy. Niew�tpliwie moje zatrzymanie powoduje powstrzymywanie si� od pracy wielu ludzi, musz� nie tylko ich odnale�� i zaktywizowa�, ale przyprowadzi� poza tym innych. Sp�jrzcie na moje �ycie, nie�atwe ono by�o � Bereza Kartuska � 5 miesi�cy wi�zienia w Gestapo � 2 lata partyzantki i ci�ka rana � rozbita i rozproszona rodzina i praca naukowo-zawodowa, no i te ostatnie siedem miesi�cy rekolekcji.
S�dz�, �e do�wiadczenia �yciowe, jakie przeszed�em, daj� charakter odpowiedzialny memu o�wiadczeniu: umo�liwcie mi wsp�prac� z Wami, a sprawa polska w najwi�kszym dla moich mo�liwo�ci stopniu na tym skorzysta, a Wy nabierzecie do mnie zaufania takiego, jakie ma si� do towarzysza walki za ide� wsp�ln�. Pisz� mo�e, mieszaj�c argumenty rozumowe z uczuciem � ale rewolucja jest zawsze, a tym bardziej i w Polsce, rzecz� rozumu i serca.
Zawodowo rzecz bior�c mam powa�nie zaawansowane dwie prace z mego zakresu do druku: �Polska filozofia prawa w XVIII wieku" oraz �Warunki skuteczno�ci normy prawnej".
Rodzinnie jestem w sytuacji tragicznej, mam dwoje dzieci (trzeci i czwarty rok �ycia) bez opieki, o �onie brak wiadomo�ci po powstaniu warszawskim.
Oddaj� si� z ufno�ci� Waszej decyzji jako kierownik�w buduj�cej si� rewolucyjnie Nowej Polski.
BOLES�AW PIASECKI
22 maja 1945 r.
Kuszenie katolik�w
Pierwsze spotkanie majora Jerzego Borejszy z przedstawicielami �rodowisk katolickich mia�o miejsce 20 kwietnia 1945 r. w krakowskim Hotelu Francuskim. Wzi�li w nim udzia� Aleksander Boche�ski, Stanis�aw Stomma, Jerzy Turowicz, Wojciech K�trzy�ski i Stanis�aw Kostka Rostworowski.
Wojciech K�trzy�ski wspomina� po latach: �Dziwny by� nastr�j godzin, kt�re mnie dzieli�y od tej rozmowy. W gruncie rzeczy by�em przekonany, �e sko�czy si� ona fiaskiem, mo�e nawet aresztowaniem. Wreszcie by�y niepokoj�ce precedensy, cho� zapewne m�j niepok�j powodowa�, �e wyolbrzymia�em troch� znaczenie swojej osoby w tym spotkaniu. Niemniej uprzedzi�em najbli�szych o mo�liwych konsekwencjach tego kroku i bacznie przejrza�em, czy nie pozostawiam za sob� niczego, co by mog�o mnie czy kogokolwiek obci��y�". (�Wi�" nr 11-12 z 1967 r.)
K�trzy�ski mia� powody do obaw, bo nieca�y miesi�c wcze�niej, 27 marca, podst�pnie aresztowano i wywieziono do Moskwy kierownictwo Polski Podziemnej. Tym razem jednak cel spotkania by� inny. Chodzi�o o uzyskanie poparcia �rodowisk katolickich dla niekt�rych przynajmniej dzia�a� w�adz, Borejsza wys�ucha� wi�c swych go�ci, ci za� wys�uchali Borejszy. Pierwszy krok w kierunku porozumienia zosta� dokonany.
3 maja mia�y miejsce w Krakowie demonstracje studenckie. Przeciwko studentom u�yto wojska. �W tej rozgor�czkowanej atmosferze � wspomina K�trzy�ski � dosz�o do nast�pnego spotkania z Jerzym Borejsza i zn�w do�� gwa�townie dyskutowali�my na temat odpowiedzialno�ci za powsta�y stan rzeczy i tego, co mo�e by� dokonane wsp�lnymi si�ami, by odbudowywa� kraj z ruin, a nie powi�ksza� ich". I tym razem nie zapad�y �adne decyzje.
Dokument (sprawozdanie Jerzego Borejszy), kt�ry publikujemy, dotyczy trzeciego spotkania. By�o to � jak si� wydaje � ostatnie spotkanie w tym sk�adzie. 2 lipca zwolniony bowiem zosta� z wi�zienia Boles�aw Piasecki i on sta� si� g��wnym rozm�wc� w�adz. Publikowany dokument przechowywany jest w VI Oddziale Archiwum Akt Nowych (sygn. 224).
POLITYKA 49/1990
Sprawozdanie z zebrania w mieszkaniu hr. Rostworowskiego St. w dniu 3 czerwca 1945.
Udzia� wzi�li: Rostworowski Stanis�aw, hrabia, b. obszarnik, syn s�ynnego Antoniego Rostworowskiego, K�trzy�ski Wojciech, syn prof. K�trzy�skiego, kt�ry powr�ci� z O�wi�cimia, najbli�szy wsp�pracownik Boles�awa Piaseckiego z ONR, dr Alfred Wielopolski, asystent prawa na Uniwersytecie, Seweryn Dola�ski, prezes Akcji Katolickiej, b. prezes Tow. Rolniczego, dr. Stomma Stanis�aw, przyw�dca m�odych katolik�w, redaktor �Paxa", Horody�ski Dominik, m�ody narodowiec, przyw�dca Akcji .Katolickiej, prezes na Ma�opolsk�, Turowicz Jerzy, redaktor �Tygodnika Powszechnego", Boche�ski Aleksander, publicysta, wsp�pracownik �Buntu M�odych" przyjaciel Ksawerego Pruszy�skiego.
Wst�p
29 maja zg�osi� si� do Putramenta Czes�aw Mi�osz i z polecenia Rostworowskiego prosi� zadzwoni� do mnie z pro�b�, czy nie m�g�bym przyjecha� do Krakowa. Wobec tego, �e do Krakowa jecha�em w innych sprawach, zgodzi�em si�. W Bo�e Cia�o zasta�em list zapraszaj�cy mnie do mieszkania dr Wielopolskiego. Odm�wi�em przyj�cia wobec tego, �e by�em zaj�ty. Nast�pnego dnia zosta�em zaproszony na godz. 2-g� do Rostworowskiego, gdzie zasta�em ca�e wy�ej wymienione towarzystwo. Przewodniczy� Seweryn Dola�ski. Ideologiem tej grupy wydaje si� by� dr Alfred Wielopol- :>. ski. Stenografowa�a moja sekretarka. Jak p�niej opowiada� Mi�osz, fakt �e d rozmowa by�a stenografowana, wp�yn�� na nich hamuj�co w wypowie- , dziach. Po zdawkowym wst�pie zapyta�em:
Mjr Borejsza: Czy Panowie znacie kroki podj�te przez biskupa Kubin� i ks. infu�ata Szlagowskiego?
Dola�ski: Stanowisko �wiata katolickiego jest jednolite. Zbisk. Kubin� ��cz� nas za�y�e wi�zy.
Mjr Borejsza: Czy znacie Panowie zastrze�enia niekt�rych k� katolickich w stosunku do biskupa Adamskiego? >
22
23
Boche�ski: Przed wojn� autorytet Adamskiego by� wielki. Dzisiaj nie chcia�bym o tym m�wi�. Biskup Adamski ma nies�uszne animozje do biskupa Kaczmarka.
Mjr Borejsza: Ile jest racji w tych animozjach?
Dola�ski: Jest to nies�uszne, je�eli chodzi o Kaczmarka. Gdy grozi�a branka do Niemiec i represje, wyst�pi� Kaczmarek w normalnym tonie utrzymanym pi�mie. Jest to kwestia oportunizmu politycznego. Kaczmarek jest najm�odszym z wszystkich biskup�w.
Rostworowski: Wydaje mi si�, �e jest du�o nami�tno�ci w obecnej sytuacji. Jest wiele rzeczy mo�liwych do uzgodnienia. My, katolicy, wierzymy w objawienie i doktryn� Ko�cio�a i r�wnie� ca�a filozofia nie jest nam obca. �ci�le marksistowsk� doktryn� uwa�amy za cz��, a nie za alf� i omeg� systemu filozoficznego. Uwa�am, �e to s� wszystko rzeczy do uzgodnienia, gdyby nie by�o nami�tno�ci. Specjalnie sprawa nowych projekt�w szkolnych jest dla spo�ecze�stwa bardzo dra�liwa. Panie Majorze, �Dziennik Polski" wydrukowa� wywiad z wojewod� krakowskim, z kt�rego wynika�oby, �e religia b�dzie poza szko��. To wywo�a�o og�lne oburzenie spo�ecze�stwa, bo naszym zdaniem nie mo�na pozbawia� dziecka wierz�cego religii w szkole.
Mjr Borejsza: O ile Panom wiadomo, marksizm nie ma monopolu i nie jest panuj�c� doktryn� w Polsce, ani obowi�zuj�ca Konstytucja Marcowa' ani �adna z ustaw Rz�du o tym nic nie m�wi. Nie ma to nic wsp�lnego zreszt� z o�wiadczeniem kuratora krakowskiego. Je�eli kurator krakowski powiedzia� tak, jak tutaj to zreferowano i je�eli tak to wydrukowa� �Dziennik Polski", to nie zgadza si� to z rzeczywisto�ci� ani z projektem reform szkolnych. Panowie zreszt� sami przyznali�cie, �e przymus szkolny w dziedzinie religii by�by niewskazany. Je�eli chodzi o nami�tno�ci, to z przyjemno�ci� stwierdzam, �e stosunki w krakowskim uleg�y znacznemu polepszeniu. Zwolniono Gajdocha, zwolniono szereg innych. Je�eli Panowie czytujecie pras�, to mo�ecie si� przekona�, jak prasa otwarcie krytykuje pewne uchybienia i czasem nawet przesadza w tej krytyce.
Horody�ski: Wydaje mi si�, �e Pan Major jest znowu zbyt optymistyczny. My mamy inny pogl�d na te rzeczy. Las zape�nia si�, ludzie uciekaj�, bo si� boj� aresztowania. Warunki bezpiecze�stwa w Krakowie s� skandaliczne. Mojego znajomego � gdy szed� z jednego domu do drugiego � napad� �o�nierz sowiecki i obrabowa� z pieni�dzy. W rzeszowskim oddzia�y NKWD likwiduj� partyzant�w. S�ysza�em, �e ma by� pacyfikacja. Czy b�dzie ona wykonana r�koma polskimi, czy sowieckimi? Szkoda krwi polskiej i przelewu tej krwi!
Dola�ski: Czy nie mo�na by tych spraw polubownie za�atwi�?
Mjr Borejsza: Las rekrutuje si� z r�nych element�w. S� ludzie wykolejeni, jak to nazywa socjologia ameryka�ska �ludzie poza marginesem spo�ecznym", s� w lesie Niemcy, banderowcy, kt�rzy ��cz� si� z lud�mi marginesowymi. Jest pewien odsetek ludzi otumanionych przez
24
propagand�. Panowie chyba zdajecie sobie spraw� z tego, �e nie zawsze, gdzie si� leje krew polska, chodzi o polsk� spraw� i o propagand� polsk�. Jest g�upia propaganda, �e b�dzie wojna. Musimy wr�ci� do normalnych stosunk�w. Ch�op musi mie� zapewniony spok�j. Robotnik musi otrzyma� aprowizacj�. Bandytyzm musi by� zlikwidowany. W odpowiedzi p. Horo-dy�skiemu chcia�em zaznaczy�, �e polskimi r�koma. Je�eli Panom szkoda krwi polskiej, to dlaczego Panowie nic nie uczyni�, a�eby si� ta krew nie pola�a? Jestem po raz trzeci zaproszony przez Pan�w i um�wili�my si�, �e Panowie zwr�cicie si� z apelem do spo�ecze�stwa, �eby sko�czy� raz wreszcie z bratob�jczym mordem. Gdyby ka�dy ksi�dz, w ka�dym ko�ciele, przy ka�dej okazji wyja�nia� spo�ecze�stwu, �e jest Polska i do�� przelewu krwi, niew�tpliwie uratowa�oby to niejednego z otumanionych m�odzie�c�w. Ale dla pewnych k� widocznie las jest atutem w r�ku. Ci, kt�rzy nie zwracali si� i nie podejmuj� krok�w, �eby las zlikwidowa� w spos�b pokojowy, b�d� moralnie wsp�odpowiedzialni za przelew krwi polskiej, a wydaje mi si�, �e ani Panom, ani nam krew polska nie jest oboj�tna.
Boche�ski: Ale czy ludzie maj� mo�no�� powrotu z las�w. Wr�ci z lasu � p�jdzie do wi�zienia.
Horody�ski: My�my ju� m�wili Panu Majorowi, �e spo�ecze�stwo czeka na amnesti� i w�wczas nasz apel doszed�by do spo�ecze�stwa. Poza tym og�oszenie przez nas apelu w pismach rz�dowych nie przem�wi�oby do spo�ecze�stwa tak, jak przemawia nasza w�asna gazeta, na �amach kt�rej mogliby�my si� wypowiedzie�. Pozostaje jeszcze sprawa maruder�w sowieckich, tego zabierania zegark�w.
Mjr Borejsza: Maruderzy s� po ka�dej wojnie, w ka�dej armii. Znam wypadki gwa�t�w, dokonanych przez �o�nierzy polskich i zegark�w zabieranych przez �o�nierzy polskich.
Wielopolski: �o�nierz polski zabiera� tylko zegarki. Rosja w oczach spo�ecze�stwa zabra�a nam Lw�w i Wilno i do tego zabiera �o�nierz sowiecki zegarki.
Dola�ski: Nale�a�oby jednak naszym zdaniem podj�� jeszcze raz pr�b� pokojowego za�atwienia sprawy.
Mjr Borejsza: Powtarzam, Panowie, czekali�cie dwa miesi�ce z spe�nieniem swego elementarnego obowi�zku obywatelskiego zwr�cenia si� do tej cz�ci spo�ecze�stwa, kt�ra jest pod wp�ywem Ko�cio�a, �eby nie posz�a do lasu. Nie mo�na bandyt�w przeb�aga� amnesti�. Nie wolno Panom stawia� sprawy tak, �e je�eli Rz�d nie uwzgl�dni postulat�w Pan�w, to Panowie nie b�dziecie oszcz�dza� krwi polskiej. Wydaje mi si�, �e to powinno by� jasne.
K�trzy�ski: My tak nie stawiamy sprawy, ale s� wielkie trudno�ci w og�oszeniu naszej opinii.
Mjr Borejsza: Nie ma �adnych trudno�ci w tym, �eby ka�dy ksi�dz przem�wi� do spo�ecze�stwa, �eby ka�dy z Pan�w przyczyni� si� do
25-
likwidacji tego stanu. Nie mo�na pozwoli�, �eby w kraju panowa�a anarchia. Lasy b�d� oczyszczone, a wsp�odpowiedzialno��, powtarzam, ponosz� ci, kt�rzy si� nie przyczynili do roz�adowania atmosfery.
Dola�ski: Czy �o�nierze sowieccy b�d� strzelali do ludzi z lasu?
Mjr Borejsza: B�dzie strzela� �o�nierz polski, kt�ry chce, aby jego ojciec, matka, rodzina nareszcie zazna�y spokoju w Polsce. Panowie mieli�cie mo�no�� wyst�pienia z apelem. Ponosicie odpowiedzialno�� za to, �e�cie nie nawo�ywali, aby ludzie wyszli z lasu.
Rostworowski: Powinno si� likwidowa� stan obecny drog� negocjacji, a nie represji. Polska jest i b�dzie pod hegemoni� Sowiet�w, trzeba wyja�ni� Sowietom, �e pacyfikacja prowadzi do wojny domowej.
Mjr Borejsza: Przeceniacie Panowie si�y band, kt�re w ko�cu nie s� liczne i nie doceniacie si� Rz�du Tymczasowego.
Boche�ski: Czy s� zrzuty angielskiej broni i angielska pomoc dla ludzi z lasu?
Mjr Borejsza: Wiem o tym tyle, o ile Panowie informowali�cie mnie podczas ubieg�ej rozmowy, a szczeg�lnie Pan sam mnie informowa�.
Dr Wielopolski: Je�eli chodzi o zagadnienie, jak mo�na roz�adowa� kwesti� odpowiedzialno�ci, kt�r� my ponosimy, musz� podnie��, �e ton, jaki do tej pory by� w prasie, nie pomaga, �eby spo�ecze�stwo uj��. Jest szeroki brak zaufania. To wszystko, co si� dzieje, to nie to, czego oczekiwano. Je�eli Pan Major mo�e przekaza� jak�� spraw�, to prosz� przekaza� nasz� pro�b�, �eby si� zdoby� na sprawiedliwo��, gdy� to b�dzie nieszcz�cie dla ludno�ci cywilnej.
Mjr Borejsza: Panowie mieli�cie dwa miesi�ce czasu, �eby przyczyni� si� do pokojowego za�atwienia sprawy. A poza tym, czy Panowie konkretnie bierzecie udzia� w pracy tw�rczej? Jest wielka akcja przesiedlania, szansa historyczna, kt�ra si� nie powt�rzy. Akcja ta musi mie� pomoc spo�ecze�stwa. Czy�cie Panowie okazali jak�� pomoc w akcji przesiedle�czej? Panowie zajmujecie si� zagadnieniami mi�dzynarodowej polityki, a tam gdzie mo�na realnie pom�c, tam Panowie tego nie wykonali�cie.
Dola�ski: Czujemy to, �e zostali�my wyrzuceni poza nawias spo�ecze�stwa. Tutaj w naszym gronie widzicie Panowie dw�ch �lisze�c�w", mnie i p. Rostworowskiego. Jeste�my ziemianami, kt�rzy stracili wszystko. Ukrywa�em si� trzy tygodnie, �eby nie by� aresztowanym. Spo�ecze�stwo ca�e zubo�a�o. Dotychczas ci�ar spoczywa� na spo�ecze�stwie. Prowadzi�o ono ca�� akcj� charytatywn�. Obecnie zlikwidowano wszystkie organizacje spo�ecznej pomocy, zosta�a ona uj�ta w ramy pa�stwowe. Pa�stwo gromadzi ci�ar obowi�zk�w. R�wnie� zmiana pieni�dzy zubo�y�a ludno��. Szabrownicy nigdy akcji charytatywnej nie prowadzili. Zubo�ono ziemia�-stwo. Wylecia�o ono z siod�a, jest poza nawiasem. Miasto prowadzi�o akcje pomocy przez 5 lat. Teraz spo�ecze�stwo dosta�o kopniaka. Instytucje spo�eczne zosta�y upa�stwowion�. To samo jest w innej dziedzinie. Czemu nie wydali�my odezwy do spo�ecze�stwa, aby ludzie wyszli z lasu? Bali�my
si�, czy nie dostaniemy si� do NKWD. Du�o ludzi ostatnio znik�o i nie wiadomo co si� z nimi sta�o. Prawdopodobnie wywiezieni zostali na daleki wsch�d. Gdy si� cz�owieka aresztuje, nie wiadomo nawet, gdzie siedzi. Nie mo�emy zabra� g�osu, bo nie nale�ymy do jednego z czterech rz�dz�cych stronnictw. To, �e Pan do nas przychodzi, dodaje nam bod�ca. Je�eli b�dziemy mogli wydawa� pismo, mo�e utworzy si� ugrupowanie polityczne, kt�re b�dzie mia�o wag�. Odezwa nie dosz�aby, nie mia�aby tego znaczenia, gdyby�my wyst�pili jako niezorganizowan