4537

Szczegóły
Tytuł 4537
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4537 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4537 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4537 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jacek Sawaszkiewicz � Admira� Douglas Westrex � Kariera Johna Sthoffhansenna � Cerebrak � Manekin Admira� Douglas Westrex OD AUTORA Przed rokiem na �amach niniejszego tygodnika zrelacjonowa�em przebieg akcji �Przybysz", kt�rej sta�em si� � dzi�ki dosy� zawi�emu splotowi wydarze� � mimowolnym bohaterem. Nast�pi�o to w okresie, gdy do Uk�adu S�onecznego wtargn�� zrazu nie zidentyfikowany obiekt. Obcy wyl�dowali na Ziemi, po czym w�amali si� kolejno do magazyn�w sprz�tu elektronicznego i Przechowalni Paliw J�drowych, rabuj�c elektrocjonalia oraz niezb�dne do kontynuowania lotu paliwo. Admiralicja Royal Cosmos Force wyekspediowa�a mnie w maszynie XHH 164 typu �Starflash" na pok�ad orbituj�cego obiektu. Dotarcie do jego wn�trza by�o podstawowym zadaniem akcji �Przybysz". Jak wiadomo z mojej relacji, zadanie to zosta�o wykonane, w efekcie czego specjali�ci RCF ustalili, �e obiekt jest ziemskim statkiem mi�dzygwiezdnym wys�anym blisko 180 lat temu w okolice Centaura, nosz�cym nazw� �Audax". Dok�adny opis akcji �Przybysz" czytelnicy znajd� w poprzednim roczniku niniejszego tygodnika. Relacja moja, kt�ra w zamy�le mia�a by� zwyk�ym reporta�em o charakterze sensacyjno-rozrywkowym, nieoczekiwanie przyczyni�a si� do nowego powszechnego i wzmo�onego zainteresowania sprawami kosmosu. Rezygnuj�c ze skromno�ci odwa�� si� sformu�owa� twierdzenie, �e m�j reporta�, a zw�aszcza rozdzia�y: pierwszy i drugi, gdzie napisa�em o zaniechaniu eksploracji kosmosu i o upadku dawnej �wietno�ci Akademii Royal Cosmos Force, zreorganizowanej i ograniczonej do sekcji , szkoleniowej � zgorszy�y i przede wszystkim zbulwersowa�y , opini� publiczn�. W licznych krajowych periodykach pojawi�y si� artyku�y, kt�rych autorzy analizowali status quo Royal Cosmos Force i usi�owali znale�� winnych. Pad�y ostre zarzuty i domagano si� zmian administracyjnych. �Czy to mo�liwe � zapytywa� publicysta �Economy" - by w dobie og�lnego rozwoju i ekspansji naukowo-technicznej zredukowa� bud�et i zminimalizowa� plany tak istotnej dziedziny naszej gospodarki, jak kosmogeologia stosowana?" Pytanie zasadnicze. Sta�em si� mimowolnym bohaterem akcji �Przybysz" � napisa�em na wst�pie. Sta�em si� tak�e mimowolnym sprawc� silnego wzburzenia czytelnik�w, kt�re trafi�o rykoszetem w niewzruszone � zdawa�oby si� � fundamenty Royal Cosmos Force i wstrz�sn�o nimi. Na wszystkich nieomal szczeblach Si� nast�pi�y spore przesuni�cia s�u�bowe i cho� od tamtej pory min�� nieca�y rok, mamy prawo m�wi� o pomy�lnym rozwoju dzia�alno�ci RCF. Admiralicja ockn�a si� z d�ugiego snu, wszelako ani na indagacje resort�w wyra�aj�cych ch�� wsp�pracy z Royal Cosmos Force i dzi� ju� z Si�ami wsp�pracuj�cych, ani na pytania dziennikarzy nie udzieli�a �adnych odpowiedzi. Po trosze z obowi�zku, jako �e to z moich r�k wypad� �w kij, co utkwi� w mrowisku, po trosze z ciekawo�ci zawodowej i wzgl�d�w ambicjonalnych umy�li�em podj�� pr�b� wyja�nienia zagadkowego marazmu, w kt�ry swego czasu na szereg lat popad�a Admiralicja, a z ni� Si�y. Reporta� pt. ,,Admira� Douglas Westrex" jest w�a�nie efektem rzeczonej pr�by. I. FRANKLEN MILADY Kontradmira� Franklin Milady mieszka 36 mil przed Ouondamon, w Beville. Jego domek stoi �wier� kilometra od Autostrady P�noc-Po�udnie, w rz�dzie domk�w oddzielonych od siebie przestrzeniami nieu�ytk�w. W latach rozkwitu Royal Cosmos Force zamierzano zbudowa� tu osiedle willowe dla kadry RCF. Reorganizacja Si� sprawi�a, �e poprzestano na pierwszym etapie budowy. Beville jest dzisiaj miejscem smutnym, pozbawionym w�asnego zaplecza handlowo-us�ugowego, zda si� � opuszczonym, mimo �e mieszka tutaj kilkadziesi�t rodzin. Niemniej mi�y to i spokojny zak�tek, i nawet w tym wra�eniu smutku, kt�ry wzmagaj� nap�ywaj�ce z nieodleg�ych torfowisk opary, doszuka� si� mo�na uroku. Do Beville przyjecha�em w bezbarwne wiosenne przedpo�udnie (niestety, i wiosn� bywaj� takie dni) z zamiarem porozmawiania z Miladym. By�o to po fali atak�w prasy przeciwko polityce Admiralicji RCF. Samoch�d zaparkowa�em na podje�dzie i z nowym numerem �Globe'a" w gar�ci przest�pi�em pr�g domku kontradmira�a Milady'ego. Drzwi otworzy� mi poczciwy, stary robot, weteran jednej z wcze�niejszych wypraw mi�dzygwiezdnych, po kt�rej zosta� mu na piersi emblemat z nazw� statku: �Deltus". Rzuci�em mu w ramiona prochowiec i zawo�a�em w g��b mieszkania: � Melduje si� Seymour Lutz, panie admirale! Odpowiedzia�o mi szurni�cie przesuwanego po dywanie fotela. Kotradmira� Milady nied�wiedzim krokiem wyszed� z gabinetu. Mia� na sobie br�zowy szlafrok i by� w kapciach. � Lutz? � zapyta�. � Przepraszam za to naj�cie � powiedzia�em. Machn�� r�k�. � Wejd�, niech ci si� przyjrz�. Pomog�em robotowi podnie�� z pod�ogi prochowiec, kt�rego ta niezgrabna, rozstrojona maszyneria nie zd��y�a, naturalnie, z�apa� w locie, i wszed�em za Miladym do gabinetu. U�cisn�li�my sobie d�onie, kontradmira� zbada� wzrokiem moj� twarz. � Lutz. wygl�dasz pierwszorz�dnie. Up�yn�o zaledwie dziesi�� miesi�cy od ostatniego naszego spotkania, ale przez ten czas Milady mocno si� posun��. Jakby wraz z przej�ciem w stan spoczynku zwolni� hamulce biologicznej staro�ci, kt�ra oto na gwa�t wyr�wnywa�a r�nice mi�dzy jego wygl�dem a wiekiem. � Niedawno uprzytomni�em sobie, �e stukn�o mi sze��dziesi�t jeden lat � powiedzia�. Odgad� moje my�li, czym mnie speszy�. Przeci�gn�� palcami po swych rzedn�cych i ju� zupe�nie siwych w�osach ostrzy�onych na je�a i wskaza� mi kanap� pod �cian�. � Usi�d�. Zaparz� dobr� herbat�. � Je�eli wolno pogrymasi� � rzek�em � zam�wi�bym co� ch�odnego. Milady pocz�apa� do kuchni. Usiad�em i rozejrza�em si� po gabinecie. Zna�em to wn�trze z autentycznym mahoniowym biurkiem przy oknie i zwalistymi szafami bibliotecznymi. Ubieg�ego lata wertowa�em tutaj roczniki �Daily Express" sprzed niemal dwustu lat. Le�a�y teraz na swoim sta�ym miejscu: w regale trzecim od lewej, na dole. Z kuchni dobieg� mnie brz�k t�uczonego szk�a i znajome przekle�stwo: �Akrofobia tego choler�!". Po minucie do gabinetu wszed� Milady z dwoma kufelkami zimnego piwa. � Szlag trafi� jedn� z moich dwudziestowiecznych szklanek � oznajmi� kwa�no. � Nie do wiary, jak kruche produkowano ongi� przedmioty. Usiad� obok, na kanapie. Krytycznie zlustrowa� swoje nagie stopy. � Sze��dziesi�t jeden � powt�rzy�. � Od bez ma�a siedmiu lat m�g�bym by� pod kapeluszem. Pu�ci�em t� uwag� mimo uszu. Skoro przed�u�ono mu s�u�b�, musia� o to zabiega�. I z pewno�ci� zabiega�, zale�a�o mu bowiem na przej�ciu do cywila w stopniu kontradmira�a. Nic dziwnego, �e Milady tyle energii po�wi�ci� akcji ..Przybysz". Tylko jej powodzenie dawa�o mu prawo do wy�szej emerytury. Wypili�my po �yku piwa i powiedzia�em: � Czterdzie�ci, sze��dziesi�t, osiemdziesi�t lat... jaka to r�nica? Problem staro�ci przesta� istnie�. Dzisiaj wystarczy wizyta w salonie cybiofikacji kosmetycznej, �eby z dziadygi przeobrazi� si� w m�okosa. Milady pokr�ci� sw� sto�kowat� czaszk�. � Problem staro�ci jest problemem uniwersalnym i ponadczasowym � odpar�. � Decyduj�cym czynnikiem nie jest tu wygl�d cz�owieka, lecz stan jego psychiki, a psychicznych protez jeszcze nie wynaleziono. Nie zni�s�bym siebie w sk�rze ��todzioba; nawet my�l, �eby odj�� sobie pi�� lat, jest dla mnie �enuj�ca. Znowu rozczesa� palcami w�osy, z md�ym u�miechem. � Nie, Lutz, �ycia nie oszukasz. A ja na dodatek chc� by� uczciwy, je�li nie wobec otoczenia, kt�re mnie zreszt� ma�o obchodzi, to przynajmniej wobec siebie. Nie potrafi� ci tego przekonuj�co wyt�umaczy�; jak b�dziesz w moim wieku, sam to zrozumiesz. Wtuli�em plecy w mi�kkie oparcie kanapy i wyprostowa�em nogi. Milady opr�ni� sw�j kufel. Ponownie obrzuci� moj� twarz sonduj�cym spojrzeniem. � Ale co u ciebie? � zagadn��. � Dochodz� mnie s�uchy, jakoby� �ci�gn�� burz� na szacowne g�owy rz�dz�ce Admiralicj�. Wyj��em z kieszeni z�o�ony we dwoje miesi�cznik i rozprostowa�em go. Na �rodkowych stronach �Globe'a" publicysta u�ywaj�cy pseudonimu �td" opublikowa� felieton zatytu�owany ..Hibernacja orbitalna". �w zoil sugerowa�, �e zast�j w Royal Cosmos Force by� wynikiem niskiej temperatury panuj�cej w kosmosie, kt�ra powodowa�a, i� za�ogi ,,Starflashy" po wydostaniu si� na orbit� zapada�y w swego rodzaju zimowy sen. Milady przebieg� wzrokiem tekst i zachichota�. � Zdrowo im dosun�� � stwierdzi�. � Nie on jeden � powiedzia�em. � Obecnie krytycy nie szcz�dz� aluzji, przytyk�w i z�o�liwo�ci. Po zesz�orocznych pr�bach solidnych analiz nie pozosta�o natomiast �ladu. I nikt nie umie wy�wietli� przyczyn tej zatrwa�aj�cej stagnacji w Si�ach. Nie umie albo nie chce. Wsta�em i odstawi�em kufelek na biurko. Przespacerowa�em si� w t� i z powrotem. � Nie mo�na tego skwitowa� ironi�. Nie mo�na. Kontradmira� przygl�da� mi si� z niejak� trosk�. � Jeste� pewny, �e to robota w�a�nie dla ciebie? W odpowiedzi odda�em si� g�o�nym dywagacjom: � Rozwali�em si� �Starflashem" szesna�cie lat temu i zaraz po wypadku wr�ci�em do cywila. W rok p�niej zlikwidowano 60 procent etat�w w Si�ach, pozosta�� cz�� Royal Cosmos Force zreorganizowano. W ramach tej reorganizacji pan, panie admirale, zosta� przeniesiony ze stanowiska dow�dcy 19 Eskadry na stanowisko zast�pcy dow�dcy O�rodka Szkoleniowego RCF do spraw technicznych. W Admiralicji nast�pi�y znaczne przesuni�cia kadrowe. Mn�stwo ludzi przedwcze�nie odes�ano na emerytur�, niekt�rzy oficerowie zajmuj�cy dot�d niskie stanowiska raptownie awansowali, ci z wy�szych nagle przestali si� liczy�... � stan��em po�rodku gabinetu. � Wszystko to wydarzy�o si� w ci�gu roku od dnia, kiedy szefostwo Admiralicji Royal Cosmos Force obj�� admira� Douglas Westrex... � Mi�o�ciwie nam panuj�cy � przerwa� mi Milady. � Nie wyci�gaj pochopnych wniosk�w, Lutz. Kierownictwo Admiralicji jest rzeczywi�cie do jakiego� stopnia jednoosobowe, ale decyzje o programie i zakresie dzia�ania Si� czy o zmianach struktury organizacyjnej erceefu zapadaj� na szczeblu rz�dowym i zale�� od grupy os�b, spo�r�d kt�rych szef Admiralicji nie wyr�nia si� bynajmniej �adnymi szczeg�lnymi przywilejami. � Zastanawiaj�cy to jednak zbieg okoliczno�ci. Milady wsta�, postawi� sw�j pusty kufel obok mojego i przysiad� na kancie biurka. � Boj� si�, �e bierzesz skutek za przyczyn� � powiedzia�. � Wyb�r Douglasa Westrexa na szefa Admiralicji m�g� by� wst�pnym etapem z g�ry i przez kogo� innego zaplanowanej reorganizacji Royal Cosmos Force. � M�g� by� � zgodzi�em si� � ale nie musia�. Gdy wymieni�em nazwisko Westrexa, co� mnie tkn�o. Przypomnia�em sobie stare plotki na temat b�yskotliwej kariery nic nie znacz�cego niegdy� oficera sztabowego. Zawaha�em si� przed kolejnym pytaniem: � Douglas Westrex... co to w�a�ciwie za cz�owiek? Kontradmira� wepchn�� d�onie w kieszenie szlafroka i poruszy� barami. � Rozmaicie o nim m�wi� � odrzek�. � Ja go widzia�em zaledwie dwa razy, a i to przelotnie. Inteligentny choleryk. Kiedy� zgadali�my si� o nim z Josephem Formannem. S�ysza�e� o Formannie? Dawniej by� cenionym neurochirurgiem; opr�cz Zenda nikt nie mia� tak pewnej r�ki jak on. Teraz mo�esz go spotka� w kt�rym� z tych bar�w, gdzie podaj� piwo wzmocnione whisky. Za jedn� kolejk� uraczy ci� mas� r�nych ciekawostek. � Mianowicie? Milady zmarszczy� czo�o. � By�o to tu� po obj�ciu przez Westrexa szefostwa Admiralicji. Pan admira� pofatygowa� si� do Formanna i za��da� protezy. Protezy m�zgu. Nie da� sobie wyt�umaczy�, �e ��da niepodobie�stwa. Ponios�o go i zel�y� Formanna. ,,A od czego tu jeste�, konowale?! � wrzeszcza�. � Precyzja! Precyzja my�lenia! Musz� precyzyjnie my�le�!" ,,To kup se komputer, baranie!" � odpar� Formann... Kontradmira� sapn��. � Szkoda ch�opa � rzek�. � Wa��sa si� teraz po barach w Decksance i wypatruje kogo�, kto mu fundnie szklank� tego piorunuj�cego piwska. �atwo go odnajdziesz. � Nie wiem. Chyba pojad� wprost do Admiralicji. Milady obdarzy� mnie nieprzeniknionym spojrzeniem. � To administracyjna d�ungla, Lutz � powiedzia�. � Oni nie cierpi� dziennikarzy. Zamilk�. Milcza�em i ja. By�o cicho, tylko przeka�nik w stare�kim elektrycznym zegarze na szafie bibliotecznej postukiwa� rytmicznie. � B�d� si� zbiera� � oznajmi�em. � Ale b�d� ostro�ny. I gdyby� mia� k�opoty, porozum si� ze mn�. Mimo �e przeszed�em na emerytur�, utrzymuj� dawne znajomo�ci. � Dzi�kuj� panu, admirale. H. DOUGLAS WESTREX Prosto od Milady'ego wyruszy�em do stolicy. Na miejsce dotar�em wieczorem. Po drodze, po obiedzie, kt�ry zjad�em w motelu �Renewal", skomunikowa�em si� z Elie. Tak jak um�wili�my si� przed laty, ka�de z nas niezmiennie nosi przy sobie miniaturowy radiowifon i jest dla drugiego zawsze osi�galne, lecz nie nadu�ywamy tej formy kontaktu. �ona programowa�a jakie� swoje urz�dzenie kuchenne. By�a zaaferowana zbli�aj�c� si� sesj� egzaminacyjn� i z zadowoleniem przyj�a wiadomo��, �e na kilka dni uwalniam j� od mego towarzystwa. � Dobrze si� sk�ada � wyszczebiota�a. � B�d� mog�a spokojnie powt�rzy� materia� ze studentami. Chc�, �eby zdali lepiej ni� w minionym roku. U�miechn��em si� do rubensowskiej bu�ki widniej�cej na ma�ym ekran iku. � Przypilnuj te� Alberta � powiedzia�em. � Ch�opak zanadto si� rozhula�. Elie zrobi�a niewinn� min�. Zwykle tak post�puje, gdy � jak powiada � �zbiera mi si� na ojcowsk� tyrad�". A zbiera�o mi si� coraz cz�ciej, Albert bowiem zaniedbywa� nauk�. Elie, chocia� pedagog i z wykszta�cenia psycholog, z chroniczn� macierzy�sk� �lepot� bagatelizowa�a problem. Niebywa�e, jak ludzie, gotowi udziela� ka�demu uczonych porad, wymagaj�cy od otoczenia rygorystycznego przestrzegania nakaz�w i zakaz�w, s� w stosunku do siebie i swych najbli�szych niefrasobliwi i tolerancyjni. Do stolicy dotar�em wi�c wieczorem. Zatrzyma�em si� w hoteliku opatrzonym niewyszukanym szyldem �Pillow". W rzeczy samej jest to hotelik ma�o atrakcyjny, ma wszak�e jedn� zalet�: stoi nie opodal gmachu Admiralicji Royal Cosmos Force. W dzielnicy tej, niezamo�nej i oddalonej od centrum, przewa�a niska zabudowa. Niedu�o tutaj sklep�w i na og� tam, gdzie najmniej mo�na si� ich spodziewa�: zak�adziki us�ugowe poutykane na zapleczach dom�w, pustawe jezdnie, wyludnione chodniki i kiepskie o�wietlenie uliczne. Cicho tu, wr�cz sm�tnie, wszelako w dzie�, kiedy w ga��ziach rosn�cych mi�dzy budynkami drzew i krzew�w kipi �ycie, kiedy powietrze przenikaj� kuchenne i kwietne zapachy, kiedy z otwartych okien dobiega muzyka, �miech, s�aby ha�as pracuj�cego domowego sprz�tu, podniesiony g�os matki � dzielnica ta nabiera niepowtarzalnego uroku, jakby z poprzedniego stulecia. Nad tym sielskim krajobrazem g�ruje aluminiowo-szklany graniastos�up: dwudziestoo�miopi�trowy gmach Admiralicji. Wkroczy�em do� nazajutrz o dziewi�tej. Sier�ant z biura przepustek podejrzliwie obejrza� moje dokumenty. Znam zale�no�ci s�u�bowe i uk�ady personalne w RCF, przeto bez ryzyka ze�ga�em mu, �e jestem z admira�em Douglasem Westrexem um�wiony w poufnej sprawie. Prawid�owo wyszkolony podoficer Si� pr�dzej by trupem pad�, ni�by zweryfikowa� tak� informacj� nara�aj�c si� na �ci�gni�cie na siebie gniewu zwierzchnika. Przez w�ski trzymetrowy korytarzyk, w kt�rym dyskretna aparatura skontrolowa�a, czy nie mam broni, przedosta�em si� do holu, gdzie czeka� ju� adiutant. Razem wsiedli�my do windy, aby po przejechaniu dwudziestu pi�ciu pi�ter p�j�� korytarzem w prawo i trafi� do pokoju z numerem 2501. Tutaj adiutant s�u�bowo skin�� mi g�ow�, po czym zostawi� mnie sam na sam z dwiema osobistymi sekretarkamiszefa Admiralicji. Obie �miertelnie znudzone panienki popatrzy�y na mnie z antypati�. Pomijaj�c ju� sadyzm objawiaj�cy si� szukaniem z�o�liwej satysfakcji w odprawianiu interesant�w z kwitkiem, musz� mie� tego rodzaju urz�dniczki jakie� sk�onno�ci do masochizmu. Ja, jako urz�dnik-sadysta n�kany nud�, przed sp�awieniem interesanta najpierw bym z nim pogada�, aby zabi� czas, sekretarki za� wola�y nie przerywa� samoudr�czenia, gdy� zacz�y ch�rem i po�piesznie: � Niestety, pan admira�... Przerwa�em im. � Wiem. Pan admira� ma go�cia, ma wa�n� konferencj�, jest nieobecny, wyjecha� na tydzie�, wr�ci za rok, mimo to prosz� mnie zaanonsowa�. Nazywam si� Seymour Lutz. Komandor podporucznik rezerwy. Panienka siedz�ca przy obitych sk�r� drzwiach zagapi�a si� na mnie zdetonowana. Powoli przenios�a wzrok na swoj� kole�ank�. Potem wyd�a usta, poruszy�a wzgardliwie ramieniem i powiedzia�a: � Skoro to takie pilne... Admira� Douglas Westrex przyj�� mnie natychmiast. Wszed�em do gabinetu o powierzchni dw�ch ar�w z ok�adem. Z niskiego plafonu zdobionego motywami ro�linnymi zwiesza� si� muzealny �yrandol. Bia�e stiukowe �ciany pokrywa�a p�torametrowej wysoko�ci br�zowa boazeria, pod�og� za�ciela� gruby dywan � znakomita imitacja starego r�kodzielnictwa wschodniego. Biurko, kt�rego projektant ani chybi czerpa� natchnienie z Art Nouveau, znajdowa�o si� w g��bi gabinetu, niemal w rogu, obok ci�kiej, ciemnoorzechowej szafy. Dwa rz�dy obrotowych foteli o tapicerce dobranej do kolorystyki dywanu otacza�y b�yszcz�c� politur� konferencyjn� �aw� ustawion� wzd�u� �ciany, przy drzwiach. Wisz�cy nad biurkiem imponuj�cych rozmiar�w jesienny pejza� dope�nia� wyposa�enia gabinetu. Milady ze swoim umi�owaniem antyk�w by�by zachwycony widokiem tej wprost pa�acowej komnaty. Admira� sta� przed panoramicznym oknem � jedynym nowoczesnym akcentem w tym ucharakteryzowanym na zabytkowe wn�trzu. Oparty o ram� spogl�da� na miasto. Gdy wszed�em, bez po�piechu wyprostowa� si� i popatrzy� na mnie ciekawie. By� s�usznego wzrostu i s�usznej budowy. Mia� na sobie ubranie cywilne. � Komandor podporucznik rezerwy Seymour Lutz � przedstawi�em si�. Post�pi� krok w moj� stron� i uczyni� zapraszaj�cy gest. Grz�zn�c po kostki w dywanie, przemierzy�em po przek�tnej gabinet. � Witam pana, komandorze � powiedzia� Douglas Westrex i poda� mi r�k�. Mia� faliste, siwe w�osy, regularne rysy i rzymski profil � co rzuci�o mi si� w oczy zaraz po wej�ciu tutaj. Wszystko w jego twarzy harmonizowa�o ze sob�; by�a to twarz bezsprzecznie urodziwa, ale jednocze�nie co� nieuchwytnego nadawa�o jej wyraz nadmiernej godno�ci, aby nie rzec: odpychaj�cej dumy. Mo�e przyczyn� by�a pionowa zmarszczka nad nosem, mo�e wg��bienie w brodzie, a mo�e kszta�t doskonale wykrojonych, lecz surowych ust. U�cisn��em ch�odn�, ko�cist� d�o�. � To mi�e, �e znalaz� pan dla mnie czas � o�wiadczy�em. Przyszed�em tu bez specjalnego powodu, nie przygotowa�em te� konkretnych pyta�. Chcia�em po prostu ujrze� cz�owieka, za kt�rego rz�d�w Admiralicja Royal Cosmos Force uleg�a metamorfozie. Chcia�em tak�e pozna� jego opini� (na wyja�nienia nie liczy�em) o podstawach kryzysu n�kaj�cego przez pi�tna�cie lat RCF. � Nie znosz� dziennikarzy � wyzna� uczciwie. -� Ale pan jest przede wszystkim oficerem Si�. � Jestem obywatelem naszego kraju � odrzek�em. � Obywatelem, kt�rego spo�ecze�stwo obdarzy�o zaufaniem i od kt�rego oczekuje rzetelnych informacji. Z lekka uni�s� brod�. � Ach � mrukn��. Wskaza� mi jeden z obrotowych foteli, sam za�o�y� r�ce do ty�u i przespacerowa� si� po gabinecie. Czo�o trzyma� wysoko i by� zamy�lony. Spogl�daj�c na niego zastanawia�em si�, czy rzeczywi�cie ma on dopiero pi��dziesi�t pi�� lat, wygl�da� bowiem na m�czyzn� siedemdziesi�cioletniego. Nie jest tajemnic�, �e multum ludzi, zw�aszcza starzej�cych si� kobiet, korzysta z us�ug salon�w cybiofikacji kosmetycznej, w zwi�zku z czym niejeden Iowelas po zerkni�ciu w dokumenty uwiedzionej w�a�nie kochanki sp�on�� gwa�townym rumie�cem; w przypadku admira�a Westrexa natomiast odnosi�o si� wra�enie, �e przeby� on cybiofikacj� postarzaj�c�. � Jest pan postaci� niew�tpliwie popularn� � powiedzia�. � Pa�ska relacja z przygotowa� do akcji ,,Przybysz" i z jej przeprowadzenia wywo�a�a w�r�d spo�ecze�stwa nie obserwowane dot�d zainteresowanie kosmosem. Stwierdzi� to beznami�tnie i nie wiedzia�em, co naprawd� o tym s�dzi. Odpowiedzia�em ostro�nie: � Je�eli wolno mi zgrzeszy� zarozumia�o�ci�, dodam, �e moja relacja wp�yn�a te� na znaczne o�ywienie w dzia�alno�ci Royal Cosmos Force i spowodowa�a, �e Admiralicja zacz�a przywraca� dawn� �wietno�� podleg�ym jej jednostkom. Douglas Westrex przerwa� w�dr�wk� i zatrzyma� si� naprzeciwko mnie. Sta� tak, opanowany i wynios�y niczym rzymski patrycjusz, d�u�sz� chwil�. � Rodzi si� wi�c pytanie � ci�gn��em odwa�niej � dlaczego Admiralicja pozwoli�a, �eby Si�y przez pi�tna�cie lat marnia�y w zaniedbaniu. By�o to �mia�e oskar�enie i usprawiedliwia�oby ostr� reakcj� Westrexa. Admira� atoli pozosta� niewzruszony. � Jestem zdania � odrzek� spokojnie i nawet jak gdyby �yczliwie � �e najlepiej b�dzie, je�li na to pytanie spr�buje pan osobi�cie znale�� odpowied�. � Zatem zezwala mi pan tu pow�szy�, �e u�yj� �argonu . dziennikarskiego? � Ma pan na to moj� zgod�. Zaraz wydam stosowne dyspozycje. Podszed� do biurka i uruchomi� interkom. Wsta�em. Poczeka�em, a� sko�czy rozmawia� z sekretark�. � Dzi�kuj�, sir � powiedzia�em regulaminowo. Douglas Westrex zwolni� przycisk interkomu. � Tylko uprzedzam: nasi pracownicy nie maj� dziennikarzy w estymie i nie r�cz� za ich uprzejmo�� ani za rozmowno��. Radz� panu uda� si� bezpo�rednio do archiwum. Znajdzie pan tam kompletn� dokumentacj� tycz�c� dotychczasowych operacji, przedsi�wzi��, zada� i plan�w Admiralicji. Wprawdzie jest pan rezerwist�, ale jest pan nade wszystko oficerem Si� i chyba nie trzeba panu przypomina� o tajemnicy wojskowej. Znaczy�o to akurat tyle, �e cokolwiek odkryj� w udost�pnionych mi materia�ach, b�d� musia� zachowa� dla siebie. Za ujawnienie tre�ci cho�by zupe�nie banalnego dokumentu, kt�ry jednak�e opatrzony zosta� nag��wkiem �tajne", najni�szy wymiar kary wynosi trzy lata �cis�ego odosobnienia. Na temat wymiaru najwy�szego Kodeks Karny dyskretnie milczy. Wolno ruszy�em do drzwi. Admira� Westrex uj�� mnie za �okie�. � Komandorze � powiedzia� cicho, patrz�c mi w oczy. � Po opublikowaniu pa�skiego reporta�u nast�pi�y w Admiralicji zmiany kadrowe, g��wnie na stanowiskach kierowniczych; nast�pi� dalsze. Zwa�ywszy, �e zmianom tym towarzyszy, jak pan to okre�li�, o�ywienie w dzia�alno�ci Royal Cosmos Force, nasuwa si� nieodparty wniosek, �e temu przej�ciowemu zastojowi w Si�ach winni byli ludzie usuni�ci ze stanowisk. Ot� o�wiadczam panu, �e o przypisywaniu komukolwiek winy nie mo�e by� mowy dop�ty, dop�ki si� nie udowodni, �e o winie w og�le mo�e by� mowa. Powiedzia� to cicho, ale tonem, kt�ry sparali�owa� m�j krytycyzm. Usz�o mojej uwagi b�d�ce w ra��cej dysproporcji do stanu faktycznego sformu�owanie ,,przej�ciowy zast�j", usz�o r�wnie� sofistyczne zako�czenie wypowiedzi Westrexa. U�wiadomi�em to sobie dopiero po wyj�ciu z gabinetu i z sekreteriatu, id�c do windy. m. LEE HARRB Archiwum Admiralicji Royal Cosmos Force mie�ci si� w podziemiach gmachu, na trzeciej kondygnacji poni�ej parteru. Archiwista mia� blad�, poci�g�� twarz, surow� i zaci�t�. Nie ukrywa� niech�ci do faceta, kt�ry zjawi� si� tutaj, aby zak��ci� funkcjonowanie tego kr�lestwa tajnych dokument�w. � Stary mo�e rz�dzi� u siebie na g�rze � powiedzia� na wst�pie. � W moim Hadesie rz�dz� ja. � Kr�tko m�wi�c, nie respektuje pan polece� prze�o�onego? � zapyta�em. Twarz wyd�u�y�a mu si� bardziej. � Co� pan! � burkn��. � Nie lubi� tylko, jak mi si� obcy szwendaj� po Hadesie. Nawet stary, kiedy czego� potrzebuje, idzie do sali audiowizualnej i tam grzecznie czeka, a� go obs�u�ymy. � Rozumiem � powiedzia�em ugodowo. � Nie znam procedury, ale je�eli wska�e mi pan drog�, ch�tnie poczekam na swoje materia�y. Tym go udobrucha�em. Rozpogodzi� si� troch� i spyta�, co mnie interesuje. Moja pro�ba wprawi�a go w zak�opotanie. � Dokumentacja dotycz�ca redukcji Si�? � powt�rzy�. � Ca�a? Panie, pan tego nie przejrzy w ci�gu miesi�ca! Posiedzenia sztabu odbywa�y si� dzie� w dzie� przez bity rok. � Nie �pieszy mi si� � odrzek�em. � Na pocz�tek prosz� mi da� do wgl�du decyzj� o powo�aniu admira�a Douglasa Westrexa na stanowisko szefa Admiralicji. Archiwista wzruszy� ramionami. Wyt�umaczy� mi. jak trafi� do sali audiowizualnej, i poda� numer kabiny. Gdy wszed�em do tej d�wi�koszczelnej klitki, ekran przed fotelem ju� �wieci�. Dwukrotnie przeczyta�em tre�� pokazanego na nim dokumentu. Admira� Douglas Westrex powo�any zosta� na stanowisko szefa Admiralicji uchwa�� rz�du. W�o�y�em s�uchawki i uruchomi�em taster kasatora. Obraz znik�, a w s�uchawkach zabrzmia� g�os archiwisty: � W��czam panu t� pa�sk� dokumentacj�. Za�adowa�em komplet kaset. Ampexem mo�e pan sterowa� z kabiny. �ycz� powodzenia. � Dzi�kuj�. Wygodniej usiad�em w fotelu, przycisn��em klawisz startu i zacz�o si�. Przez pi�� godzin, od dziesi�tej do pi�tnastej, obejrza�em wyrywkowo posiedzenia sztabu RCF z pierwszych trzech dni. Posiedzeniom przewodniczy� admira� Westrex i trzeba od razu powiedzie�, �e zar�wno uprawnienia szefa Admiralicji, jak i wyp�ywaj�ce z funkcji przewodnicz�cego wyzyskiwa� on w spos�b arbitralny. Kiedy wcze�niej opuszcza�em jego gabinet, ogarn�o mnie zw�tpienie. Zastanawia�em si�, czy Milady nie mia� racji utrzymuj�c, �e aczkolwiek kierownictwo Admiralicji Royal Cosmos Force jest jednoosobowe, to Douglas Westrex przy podejmowaniu decyzji rzeczywi�cie wa�kich ma do gadania niewiele wi�cej ani�eli ktokolwiek inny z bior�cych udzia� w obradach Komisji Rz�dowej. Teraz, b�d�c �wiadkiem metod, jakimi Westrex przygotowywa� sztab RCF do sukcesywnego wdra�ania wynik�w wspomnianych obrad Komisji Rz�dowej, nabiera�em pewno�ci, �e nie Milady, lecz ja mam s�uszno��. Obejrza�em wi�c szczeg�owe relacje z sze�ciu posiedze� (trzech przedpo�udniowych i trzech popo�udniowych) i na ich podstawie mog�em si� pokusi� o wst�pne wnioski. Posiedzenia odbywa�y si� w niezdrowej atmosferze spi�� i nieustannego napr�enia. Przypominam: by�y to pierwsze z trwaj�cego bez ma�a rok cyklu narad � a ju� drugiego dnia dosz�o do scysji. Omawiano w�wczas potrzeb� ograniczenia wsp�pracy Royal Cosmos Force z Koncernem Wydobywczym X. Ko�cem �w mia� baz� na Io i eksploatowa� tam z�o�a szelitu, kt�ry transportowano na Ziemi� ci�kimi statkami typu �Carryd". Budow� �Carryd�w" zajmowa�y si� stocznie RCF � na zlecenie Koncernu X. Wykonano ich w sumie osiem, przepracowa�y w kosmosie swoje lata i zbli�a� si� kres ich u�ytkowania. ( R�wnocze�nie w bazie na Io mia�a miejsce tajemnicza ; awaria i cztery szyby wydobywcze zosta�y unieruchomione. Z tych to powod�w szef Koncernu X zwr�ci� si� do Admiralicji z pro�b� o pomoc, sk�adaj�c przy okazji � zam�wienie na osiem nowych statk�w typu �Carryd". Oba w dramatycznym tonie zredagowane podania wp�yn�y do Admiralicji tu� przed rozpocz�ciem rzeczonych posiedze� sztabu RCF i one sta�y si� przedmiotem starcia pomi�dzy admira�em Douglasem Westrexem a szefem pionu ekonomicznego komandorem Lee Harrisem � w drugim dniu narad. � Za zgod� najwy�szych w�adz Royal Cosmos Force przytaczam poni�ej wybrany urywek z obejrzanej ta�my � ampexu. (Izolowana sala obrad. Pod�u�ny pulpit z dwoma ' zainstalowanymi naprzeciw siebie rz�dami miejsc audiowizualnych, kt�re zajmuj� oficerowie sztabu). Komandor Harris: ...takie jest moje stanowisko. : Admira� Westrex (szyderczo): Pa�skie stanowisko to depresja geograficzna. Trzeba wspi�� si� wy�ej, �eby � zobaczy� ca�y horyzont. Niech pan sobie zakarbuje, �e Si�y nie s� grup� awaryjno-remontow�. Komandor Harris: O�miel� si� sprostowa�, sir. Ko�cem X nie prosi nas o wykonanie prac remontowych, ale o stwierdzenie, czy awaria na Io by�a wynikiem sabota�u. Admira� Westrex: To sprawa wydzielonych organ�w �cigania... Komandor Harris: ... kt�re podlegaj� nam... Admira� Westrex: ...i kt�re w zwi�zku z tym nie-s� zobowi�zane do operowania na terenie cywilnym. Komandor Harris: Je�eli mo�na doko�czy�, sir, chcia�bym wyrazi� nadziej�, �e nasza odmowa nie pogorszy stosunk�w mi�dzy nami a Koncernem X. Admira� Westrex: Czego pan si� obawia, Harris? Komandor Harris: Obawiam si�, �e Ko�cem X zra�ony naszym post�powaniem cofnie zam�wienie. Admira� Westrex: Tak czy owak b�dzie je musia� cofn��. Od jutra oficjalnie zaprzestajemy budowy �Carryd�w". Zreferuj� to przy omawianiu punktu dziewi�tnastego. (Konsternacja). Komandor Harris: Pan chyba �artuje, sir. Przecie� to dla nas milionowe straty! Admira� Westrex (oschle): Je�eli uchwa�y Komisji Rz�dowej nazywa pan �artami, rzeczywi�cie jest to �art. A poniewa� jest pan w Admiralicji znany z poczucia humoru, powiem panu wi�cej: od jutra likwidujemy dok ci�ki w stoczni g��wnej. (Chwila ciszy}. Komandor Harris (wstaje ze zmienion� twarz�): To oznacza po prostu... ekonomiczn� ruin�. Admira� Westrex: Czy pan. Harris, nie mo�e wyjrze� zza tej swojej ekonomicznej kurtyny? Komandor Harris (podniesionym glosom}: Nie ja j� wymy�li�em! Admira� Westrex: Ani ja nie wymy�li�em ca�ej tej redukcji! Komandor Harris: (nie panuj�c nad sob�): Ale by� pan tam! Bra� pan udzia� w obradach Komisji Rz�dowej! To g��wnie pan ponosi odpowiedzialno��! Admira� Westrex: Pan jest idiot�, Harris! (Macha r�k� w kierunku kamery}. Przerwa� protoko�owanie! (Obraz znika). Tyle urywek wybrany z ta�my ampexu nagranej pi�tna�cie lat temu. Wybuch Douglasa Westrexa, je�li uwzgl�dni�, �e �wie�o w pami�ci mia�em opowiedzian� przez Milady'ego histori� o protezie m�zgu, kt�rej wykonania admira� w niewybrednej formie za��da� od by�ego neurochirurga Josepha Formanna � nie powinien mnie zaskoczy�. Jednak�e przedpo�udniowa rozmowa z admira�em Westrexem sprawi�a, �e powzi��em o nim wyobra�enie jako o cz�owieku stoicko zr�wnowa�onym. Teraz po obejrzeniu pi�ciogodzinnego spektaklu by�em nieprzyjemnie zdziwiony pop�dliwo�ci� admira�a. Zaczyna�em podejrzewa�, �e dalsze metry ta�my kryj� kolejne niespodzianki. Nazajutrz spotka�o mnie co�. czego nie przewidzia�em: odm�wiono mi wst�pu do gmachu Admiralicji. Sier�ant z biura przepustek, gdy mu okaza�em dokumenty, zwr�ci� mi je szybko, jakby parzy�y go w palce, i przecz�co pokr�ci� g�ow�. � Mam rozkaz � powiedzia�. � Czyj? � zapyta�em bynajmniej nie przyja�nie. � Wiceadmira�a Hope'a. By� to jeden z zast�pc�w Douglasa Westrexa. Zna�em go z widzenia: jako szef pionu ideologicznego wr�cza� mi nominacj� na komandora podporucznika. Mia� szerokie uprawnienia, lecz ani on, ani �aden z pozosta�ych zast�pc�w nie m�g� uchyla� decyzji Westrexa. Podzieli�em si� tym z sier�antem. � To prawda � odpar� � ale sir Douglas Westrex wczoraj po po�udniu przekaza� mu obowi�zki szefa Admiralicji. � Co si� sta�o? � Dzisiaj w nocy sir Douglas Westrex uda� si� w podr� s�u�bow� do Brazylii. Dosadnym przekle�stwem da�em upust uczuciom. Za�atwiono mnie definitywnie. I jeszcze jedno: po wyj�ciu z gmachu, mijaj�c bram� w murze okalaj�cym po�o�ony na zapleczu dziedziniec, zatrzyma�em si� przy niej i zajrza�em przez ni�. Zobaczy�em reprezentacyjnego Rolls-Royce'a i wsiadaj�cego do�. wraz ze swoj� �wit�, admira�a Douglasa Westrexa. IV. JOSEPHINE WESTREX Dzi� ju� niezbyt dobrze pami�tam, czemu postanowi�em z ni� porozmawia�. Matka szefa Admiralicji przysz�a mi na my�l w hotelowym barze, gdy w trakcie lunchu zalewa�em poczciwym szkockim trunkiem tocz�cego mnie robaka upokorzenia. Praca dziennikarza jest niewdzi�czna; cz�sto g�sto dla zdobycia materia�u wystawia on na szwank sw�j honor czy te� dzia�a niezgodnie z przyj�tymi normami post�powania. Jestem w stanie z tym wszystkim si� pogodzi�, wszelako spos�b, w jaki zosta�em sp�awiony, dotkn�� mnie do �ywego. Co mo�na s�dzi� o cz�owieku, kt�ry piastuj�c jedn� z najwy�szych funkcji pa�stwowych nie ma odwagi zwyczajnie wyprosi� niepo��danego dziennikarza i aby si� go pozby�, u�ywa dziecinnych, k�amliwych wybieg�w? Jakie odebra� wychowanie, je�li twarda s�u�ba w szeregach Royal Cosmos Force, ta przys�owiowa szko�a charakteru, nie zdo�a�a wyrobi� w nim cech, kt�rymi dow�dca odznacza� si� powinien bezwzgl�dnie? Kim byli jego rodzice? Po lunchu zadzwoni�em do redakcji w Decksance. Moi koledzy ustalili, �e ojciec admira�a Westrexa, oficer RCF (a zatem tradycja rodzinna), zgin�� tragicznie przed czterdziestoma trzema laty, matka za� �yje do dzisiaj i mieszka w stolicy. Podali mi r�wnie� jej adres. �a�osny to widok: �adna i stosunkowo g�adka twarz, a poni�ej w�t�a, dygocz�ca szyja, wypuk�e plecy, wpadni�ta pier�, dr��ce, pomarszczone r�ce i niedo��ne, chude nogi. Groteskowo�� takiego wygl�du jest cen�, jak� musi na staro�� zap�aci� kobieta, kt�ra ulegaj�c podszeptom drugiej m�odo�ci w wieku czterdziestu � pi��dziesi�ciu lat podda�a si� cybiofikacji przywracaj�cej jej obliczu urok dwudziestolatki. Mia�em przed sob� �yw� tego ilustracj�. Pani Josephine Westrex, skurczona i zgrzybia�a, okutana w dosy� niesamowite szaty, prezentowa�a si� niczym cherlawy i dogorywaj�cy upi�r, co dla ironii za�o�y� mask� lalki. � Od urodzenia w otoczeniu mundur�w � powiedzia�a, drepcz�c przede mn� do saloniku. G�os mia�a niepewny, lecz o przyjemnym brzmieniu. � Od urodzenia. Dug niezawodnie i pogrzeb wyprawi mi wojskowy. Wprowadzi�a mnie do przestronnego wn�trza z przysadzistym stolikiem, dwoma fotelami i du�ym holowizorem, kt�ry w��czony na wolny kana� wiernie imitowa� kominek daj�c nawet ciep�o ze sprytnie ukrytych w obudowie promiennik�w. Wyposa�enie saloniku uzupe�nia�y p�askie szafy i li�ciasta ro�lina rozkrzewiona pod oknem. Nie by�o tu bibelot�w ani �adnych zbytecznych sprz�t�w. � Och, ale pan jest w cywilu � zauwa�y�a pani Westrex ze sztuczn� kokieteri� w sztucznie m�odych i o�ywionych oczach. Poczeka�em, a� spocznie, i zach�cony usiad�em w drugim fotelu. � Jestem na rencie � wyja�ni�em. Okuta�a si� szczelniej w g�rn�, pstrokat� cz�� stroju, w co�, co przypomina�o chust� lub niezwykle obszerny kolnierzoszal z lej�cego si� materia�u. � Nie znosz� tego s�owa � odrzek�a. Utkwi�a wzrok w ekranie holowizora, na kt�rym buzowa� ogie�, i zapyta�a: � Napije si� pan czego�? Odnios�em wra�enie, �e zapyta�a z nadziej�, �e jednak niczego si� nie napij�. Spe�ni�em jej nadziej�: � Nie, dzi�kuj�. Chyba spodziewa�a si� takiej odpowiedzi, od razu bowiem podj�a, nawi�zuj�c do mego poprzedniego wyja�nienia: � Ka�dego kiedy� ode�l� na darowane. Pr�dzej czy p�niej. L�kam si�, jak Dug to zniesie. � Zapewne z wrodzon� mu godno�ci� � podsun��em ufaj�c, �e sprowokuj� pani� Westrex do wynurze�. Chwiejnie odwr�ci�a do mnie g�ow�/Na jej nienaturalnej twarzy pojawi� si� tym razem naprawd� �ywy wyraz. � Z godno�ci�... Trafnie pan to uj��: z godno�ci�. On zawsze by� taki, od dziecka. � Ta cecha niew�tpliwie u�atwi�a mu zrobienie kariery. � Och, niew�tpliwie ta cecha, tak. Chocia�... � przerwa� jej atak suchego kaszlu. Josephine Westrex przycisn�a pomarszczon� pi�stk� do wpadni�tej piersi i wychrypia�a: � A mo�e mimo wszystko skusi si� pan na kieliszeczek ? Mam nalewk� na zio�ach sporz�dzon� wed�ug �redniowiecznej receptury. Dobra na wszelkie dolegliwo�ci, krzepi�ca... Nim zd��y�em cokolwiek rzec, pani Westrex zapomnia�a o swej propozycji. � Godno��, owszem � kontynuowa�a. � Ale nie wypada lekcewa�y� i predestynacji. M�j m��, a ojciec Duga urodzi� si� w znaku Panny, ja te� jestem Panna. Ludzie spod tego znaku wyr�niaj� si� umi�owaniem porz�dku, solidno�ci�, analitycznym sposobem my�lenia, krytycyzmem, niepospolitym rozumem, inteligencj�... Och, mo�e pan o mnie my�le�, co pan zechce, wcale si� nie przechwalam. Takie mam zalety i zwyczajnie jestem ich �wiadoma. I m�j m�� by� taki, obowi�zkowy, sumienny, a przy tym precyzyjny. Dug odziedziczy� to po nas. ponadto sam ma s�o�ce w Pannie. Pani Westrex ponownie st�umi�a kaszel. � Powiedzia� pan: godno��? � zapyta�a. Potrz�sn�a w�osami. � Czy to nie wyj�tkowy zbieg okoliczno�ci, �e Panna skojarzy�a si� z Pann� i wyda�a na �wiat Pann�? W�a�ciwie to dobrze nie wiadomo, spod jakiego znaku jest Dug: urodzi� si� w nocy z 22 na 23 sierpnia; ni to Lew. ni Panna. Ale dzi�ki temu, kiedy trwa�a walka o sto�ek szefa Admiralicji, komputer astrologiczny rozstrzygn�� w�tpliwo�ci Komisji Rz�dowej na korzy�� mego syna. Dug jednoczy w sobie cechy �wietnego organizatora, lojalnego, ciesz�cego si� autorytetem, obiektywnego, odwa�nego dow�dcy z cechami rozs�dnego, umiej�cego trze�wo my�le�, beznami�tnego erudyty. Machinalnie przytakn��em. � Zdarzenie godne odnotowania � spostrzeg�em. Popatrzy�a na mnie nieco zdziwiona. � Och � zmiarkowa�a si� � bo przecie� pan jest tym... no, tym... � Dziennikarzem � podpowiedzia�em. Lecz j� ju� przesta�o interesowa�, kim jestem. Na nowo wbi�a wzrok w sypi�ce iskrami p�omienie na ekranie holopaleniska. � Jaki by� jako dziecko? � powt�rzy�a pytanie, kt�re zada�em jej, jeszcze zanim wpu�ci�a mnie do mieszkania. � Jaki by�? By� bardzo religijny. W og�le by� dzieckiem wyj�tkowym... Ambitny, wra�liwy, wymagaj�cy w stosunku do siebie i otoczenia, nad wiek rozwini�ty. Dlatego r�wie�nicy nie rozumieli go i raczej stronili od niego. Mia� chyba dziesi�� lat, kiedy zdecydowa� si� po�wi�ci� Bogu. Raz w tygodniu odwiedza� nasz dom przyjaciel m�a, teolog. Godzinami rozprawia� z Dugiem o wierzeniach i obrz�dkach religijnych. Nie wtr�ca�am si�, bo jestem przeciwna narzucaniu dziecku czegokolwiek. Tak obecnie modny i rozpowszechniony system wychowania za pomoc� nakaz�w i zakaz�w wed�ug mnie ogranicza swobod� jednostki. To �lepy nawr�t do metod wychowawczych skompromitowanych i zaniechanych ju� w dwudziestym wieku. Wi�c kiedy Dug nauczy� si� pacierzy i zacz�� je odmawia� w coraz dziwniejszych porach doby, patrzy�am na to przez palce. Nie zabrania�am mu i zrywa� si� o trzeciej w nocy, zapala� �wiece, kl�cze� do rana na go�ej posadzce. Zreszt� wkr�tce min�a mu ta �arliwo�� neofity i Dug w stosunku do swego Boga sta� si� bardziej poufa�y. Modli� si� nadal regularnie, dwukrotnie w ci�gu dnia, ale do jego modlitw wkrad�o si� niewinne wyrachowanie. Powiedzia� mi kt�rego� wieczora: ,,Prosi�em Go o zwyci�stwo dla naszej dru�yny i wys�ucha� mnie", a po miesi�cu: �On zrobi wszystko, o co go poprosz�". By�o to zabawne, skoro jednak Dug traktowa� t� spraw� powa�nie, pozosta�o i mnie zachowa� powag�. Josephine Westrex przymkn�a powieki. � Dug troch� zaniedba� nauk�. Poradzi�am mu, �eby odrobin� mniej czasu po�wi�ca� praktykom religijnym. �To na razie niemo�liwe � odpar�. � Musz� wpierw przyzwyczai� Go do swoich modlitw, musz� go od siebie uzale�ni�". Nie nalega�am, bo wiedzia�am, �e Dug w razie czego nadrobi zaleg�o�ci. I nadrobi�... Z piersi pani Westrex wydoby�o si� �wiszcz�ce westchnienie. � Nie spotka�am r�wnie zdolnego ch�opca � o�wiadczy�a. � A jaki by� z niego rezolut! Pami�tam, �e�my poszli z Dugiem zobaczy�, jak wylewaj� fundamenty pod motel. Dug i ja ani przez chwil� nie mieli�my w�tpliwo�ci co do lokalizacji tego motelu. Okolice naszego domu, szczeg�lnie pobliskie Rondo Schweitzera, to wprost wymarzone miejsce na'iribtel. Dlatego byli�my oburzeni, kiedy�my si� dowiedzieli, �e buduj� go tam, gdzie jest teraz, p� kilometra st�d. Dug odszuka� cz�owieka, kt�ry dozorowa� maszyny, tr�ci� go w �okie� i zagadn��: �Czy pan cz�sto my�li o Bogu?" Tamten cz�owiek wyszczerzy� z�by. ,,A powinienem?" � spyta�. Dug zby� to pytanie milczeniem. �Mo�e w takim razie B�g my�li o panu? � powiedzia�. � Mo�e pr�buje pana natchn��". M�czyzna, to by� jeden z tych t�pych in�ynier�w, wskaza� te swoje maszyny i odpowiedzia� pytaniem: �Chcesz zobaczy�, jak si� tym kieruje, ch�opcze?" Godno��, och tak, Dug wyssa� j� z moim mlekiem. �Nie po to tu przyszed�em � odpar�, a g�ow� trzyma� wysoko jak sztandar. � Motel trzeba zbudowa� na Rondzie Schweitzera. To samo us�yszy pan od Boga, je�eli si� pan ws�ucha w siebie". Tamten cz�owiek u�miechn�� si� g�upio i powiedzia�: �Przykro mi, ch�opcze. O lokalizacji decyduje nie B�g, ale projektant". Tak w�a�nie powiedzia� ten je�opowaty in�ynier. Inne dziecko na miejscu Duga by zacz�o prosi�, przekonywa�. Dug ch�odno zmierzy� in�yniera, wzi�� mnie pod r�k�, wyprowadzi� na ulic�. Przez ca�� powrotn� drog� zaciska� usta, dopiero gdy�my stan�li przed domem, szepn��: �Ja mu wybaczam. B�g przemawia tylko do nielicznych". I przeszed� nad tym do porz�dku. W dalszym ci�gu odmawia� codziennie modlitwy, ale uczy� si� wybornie i nie przysparza� mi najmniejszych k�opot�w. Mia�am z niego prawdziw� pociech�. M�� przewa�nie by� w domu nieobecny, przebywa� w jednostce albo w og�le poza Ziemi�, z czasem wi�c nie musia�am si� liczy�, mog�am go przeznaczy� na wychowanie Duga. Pani Westrex wpad�a w zadum�. Na ekranie holowizora bucha�y iskry, z g�o�nik�w dobiega�o trzeszczenie p�on�cych bierwion. � On mia� zaufanie do Boga � ci�gn�a. � Wierzy�, �e nic z�ego spotka� go nie mo�e. Rzeczywi�cie wiod�o mu si� nadzwyczajnie, jakby czuwa�y nad nim dobre duchy. Prymusem by� w college'u i w Akademii, zosta� pi�ciokrotnym mistrzem sportu, wygrywa� konkurencje mnemoniczne i heurystyczne. To by�o wybitne dziecko, dziecko powodzenia i sukcesu. I tak jest po dzi� dzie�. Dug intuicyjnie wyczuwa�, �e si� urodzi� pod szcz�liw� gwiazd�. Raz przy�apa�am go na tym, jak sta� w otwartym oknie �azienki i strofowa� swoich koleg�w, kt�rzy biegali przed naszym domem i wrzeszczeli: ��wi�ty-stukni�ty!" By�o wtedy mro�ne popo�udnie, zi�b wali� z dworu, a Dug sta� w tym oknie rozebrany do naga, tak jak wyskoczy� z wanny, z gor�cej k�pieli, jeszcze ocieka� wod�. Krzykn�am, �eby si� cofn��, �eby natychmiast zamkn�� okno, bo dostanie zapalenia p�uc. On si� roze�mia� i spyta�: �Zapalenia p�uc? Ja? Ja?! Nie �artuj, mamo". Kaszel znowu przerwa� na kr�tko monolog pani Westrex. Monolog, kt�rego s�ucha�em ze wzrastaj�cym niedowierzaniem. � M�wi�, a pan chce skosztowa� mojej nalewki. T� receptur� odkry� Dug w jakiej� muzealnej ksi�dze, zdaje si�, kucharskiej. Nasi przodkowie nie byli tacy g�upi, skoro umieli wykorzysta� zio�a dla potrzeb farmakologii. Termin �farmakognozja" powsta� dopiero w dwudziestym wieku, ale ju� w �redniowieczu, je�li nie staro�ytni, znali lecznicze w�a�ciwo�ci minera��w i ro�lin. I nie by�o pod�wczas �adnych cudacznych, zwariowanych wytwor�w techniki ani niedowarzonych in�ynier�w, kt�rzy nie widz� nawet ko�ca swego nosa. Dug wybaczy� temu tumanowi, co nadzorowa� budow� motelu, wybaczy� projektantowi i ca�ej tej reszcie, ale ja nie mog�am si� zdoby� na tak� wspania�omy�lno��. Nie mog�am i nie mog�! Josephine Westrex raptem wlepi�a we mnie oczy z wyrazem bezgranicznego zdumienia. Nast�pi�o to tak niespodziewanie i tak nie pasowa�o do sytuacji, �e poczu�em niepok�j. � Czy moje ��dania s� zbyt wyg�rowane? � zapyta�a. � Czy mojemu synowi, m�owi i mnie nie nale�a�y si� jakie� udogodnienia? Przecie� przesuni�cie motelu o te zakichane kilkaset metr�w bli�ej naszego domu nie by�oby nawet cz�ciow� rekompensat� za m�j trud. A teraz? Da�am krajowi szefa Admiralicji Royal Cosmos Force, rozbudzi�am w m�u ambicje, dzi�ki czemu zosta� dow�dc� 11 Eskadry, kt�ra z nara�eniem �ycia zlikwidowa�a �Alkioneusa", ten bolid, co omal nie zmi�t� Europy z powierzchni Ziemi. Czy wdowa po zas�u�onym oficerze Si�, matka admira�a nie ma prawa do niezb�dnej wygody? No, niech pan odpowie! Nie odpowiedzia�em. Nie by�em w stanie ustosunkowa� si� do bezpodstawnych, lecz r�wnocze�nie w jakiej� mierze uzasadnionych roszcze� mojej rozm�wczyni. Przypuszczenie, �e s� one zasadne, narzuci�o mi niezachwiane przekonanie i gwa�towno��, z jak� pani Westrex wysuwa�a owe roszczenia, gdy� pod wzgl�dem merytorycznym by�y one z gruntu absurdalne. � Pan jest tym... no, tym... � Josephine Westrex zalotnie odgarn�a starcz� r�k� w�osy z m�odej twarzy � ...och, dziennikarzem. Dlatego m�wi� to panu. Zreszt� sam pan pyta�. Je�eli uzna pan za stosowne poruszy� t� spraw� w swojej gazecie czy audycji, zyska pan moj� wdzi�czno�� i zjedna sobie Duga. Przes�a�a mi dworny u�miech, a potem zapad�a w fotel, daj�c do zrozumienia, �e audiencja ma si� ku ko�cowi. Wsta�em. Nie uczyni�em pani Westrex �adnej obietnicy. Wiedzia�em, �e w istocie rzeczy nie potrzebuje ona mojej interwencji. Ta nieszcz�sna introwertyczka zapatrzona w przesz�o�� niczego ju� od �ycia nie oczekiwa�a. Wychodz�c powiedzia�em sobie, �e wszystko, co tutaj us�ysza�em, jest jedynie projekcj� �ycze�, wyobra�e� oraz fantazji starszej pani. I chcia�em w to uwierzy�. V. ROY SALAZ W stolicy sp�dzi�em weekend. Bez konkretnego planu w��czy�em si� po mie�cie, zagl�da�em do kasyn odwiedzanych przez rezerwist�w i kadr� Royal Cosmos Force. Mia�em nadziej�, �e w�r�d tego rozgadanego, kipi�cego od plotek t�umku znajd� kogo� ze starych kumpli, pami�taj�cych reorganizacyjny m�yn sprzed szesnastu lat, albo �e wpadnie mi do uszu strz�p rozmowy, kt�ry mo�e naprowadzi� mnie na prawdziwy trop. Liczy�em na przypadek b�d� nag�e ol�nienie. I w�a�nie przypadek zrz�dzi�, i� przypomnia�a mi si� osoba Roya Salaza, wsp�pracownika Douglasa Westrexa i jego zausznika, kt�ry wraz z Westrexem s�u�y� w Si�ach najpierw jako kadet, nast�pnie jako oficer, p�niej za� usuni�ty zosta� z Admiralicji RCF za rzekom� niesubordynacj� i b��dy w kierowaniu. Roy Salaz mieszka obecnie w moim rodzinnym mie�cie. Do Decksance dotar�em w poniedzia�ek po po�udniu. W domu czeka�a na mnie niespodzianka: przesy�ka pocztowa. Rzadki to dzisiaj i kosztowny spos�b przesy�ania korespondencji, wypierany przez rozmaite domowe urz�dzenia teledacyjne, skwapliwie zatem si�gn��em po wytarte od cz�stego u�ywania etui pocztowe. Rozci��em samoprzylepn� banderol� opatrzon� moim nazwiskiem i adresem, i otworzy�em zatrzaski. Wewn�trz znajdowa�a si� kaseta z ta�m� magnetyczn�. Za�o�y�em j� do magnetofonu. G�os pochodzi� z syntezatora elektronicznego, co samo przez si� by�o zastanawiaj�ce, lecz w prawdziwe os�upienie wprawi�a mnie tre�� tego trwaj�cego niespe�na minut� monologu: ,,Panie Lutz! Ma pan pi�kn� �on�, wspania�ego syna i ciekawy zaw�d. Nie potrzebuje pan pracowa�, bo za pa�sk� rent� mo�na z powodzeniem utrzyma� cho�by dziesi�cioosobow� rodzin�. Skoro jednak z zawodu dziennikarza czerpie pan satysfakcj�, nie b�dziemy jego uprawiania panu odradza�. Zach�camy tylko do przemy�le� nad wyborem tematu. Nieodpowiedni wyb�r jest niekiedy r�wnoznaczny z w��czeniem si� do hazardowego rozdania. Znamy pa�skie karty, znamy karty, kt�re jeszcze nie wesz�y do gry, znamy tak�e pu�ap pa�skiego przebicia, tote� lojalnie uprzedzamy, �e wysoko�� stawki przekre�la pa�skie szans�. Bo czy odwa�y si� pan z�o�y� do puli swoj� �on� lub syna?" Przes�ucha�em ten zapis w skupieniu. Je�li mia� to by� �art, jego autor stanowczo przeholowa�. Je�li za� pogr�k� traktowano powa�nie, nadawca ta�my zamierza� wywo�a� skutek, kt�ry � wed�ug moich ocen � posiada� alternatywn� wyk�adni�: albo chciano mnie zniech�ci�, albo przeciwnie � pobudzi� do energiczniejszego dzia�ania. T� drug� ewentualno��, zwa�ywszy powag� gro�by, nale�a�o wykluczy�. By� to wi�c szanta� oraz usi�owanie zastraszenia: przest�pstwo sporadyczne w naszych czasach i nie lada gratka dla miejscowego komisarza policji. �achn��em si�. Wyj��em kaset� z magnetofonu i cisn��em j� do szuflady biurka. Lubi� i szanuj� policj�, ale wol� jej unika�. Zgodnie z moim przypuszczeniem Elie w domu nie by�o; pracowa�a oczywi�cie ze studentami. Nie by�o r�wnie� Alberta, co dawa�o si� usprawiedliwi� raczej z trudem. Ch�opak powinien o tej porze siedzie� nad pulpitem repetycyjnym i wkuwa� lekcje zamiast z kole�kami maltretowa� automaty �I-I-I", kt�re tak samo rozwijaj� inteligencj�, intuicj� i inwencj�, jak dawniej zaj�cie przy ta�mie monta�owej. Z Royem Salazem skontaktowa�em si� telefonicznie. Chcia�em um�wi� si� z nim na spotkanie, on jednak uzna�, �e wideofon jest nazbyt wygodnym �rodkiem komunikacji, aby rusza� si� z domu. Wszelako po minucie zmieni� zapatrywania. Patrzy� na mnie z ekranu swymi br�zowymi, sko�nymi oczyma i z namys�em, miarowo zaciska� pe�ne wargi. � Nie � odpar� na moje wcze�niej wyra�one obawy. � Pa�ska relacja wcale mnie nie ubod�a. Przeciwnie, sprawi�a mi satysfakcj�. Tyle �e odczu�em jakby niedosyt. Bo pan o redukcji zaledwie napomkn��. A trzeba by�o spraw� zg��bi�. No, ale poniewa� teraz pan si� tym zaj��... Na sekund� spojrzenie Salaza, b��dz�ce teraz w okolicach kamery w jego aparacie, znieruchomia�o. I w�wczas to Roy Salaz powiedzia�: � Mia� pan racj�, Lutz. Nie powinni�my rozmawia� przez te �mieszne skrzynki. Pa�ski wideofon jest na pods�uchu. Odruchowo obrzuci�em wzrokiem sw�j aparat. � Czy pan o tym wiedzia�? � zapyta� Roy Salaz. � Nie, nie wiedzia� pan. Wida� to po panu. Ja jestem elektronikiem, panie Lutz. W ramach emerytalnego nier�bstwa zmajstrowa�em sobie takie chytre urz�dzenie. Przystawk� do wideofonu. Mi�dzy innymi kontroluje ona czysto�� toru. Nasz tor nie jest czysty. W��czy� si� na niego kto� trzeci. Najpewniej automat rejestruj�cy. Tak, tak, ipsofon. Czy ma pan piekielnie zazdrosn� �on�, Lutz? � Nic z tego nie rozumiem � odrzek�em, aczkolwiek zaczyna�em rozumie�: zakaz wst�pu do archiwum Admiralicji RCF, przesy�ka pocztowa z pogr�kami, kontrola rozm�w telefonicznych... czy aby po��czy� te fakty i wysnu� z nich wnioski, trzeba radzi� si� komputera? Roy Salaz odgarn�� z czo�a grzyw� prostych, atramentowoczamych w�os�w. � Proponuj� nie odk�ada� rozmowy � podj��. � Pa�skie pytanie i tak zosta�o zarejestrowane. Kimkolwiek jest w�a�ciciel ipsofonu, wie ju�, co pana interesuje. Ja natomiast nie mam nic do ukrycia. Kiedy podawano mnie do dymisji, z�o�y�em obszerne wyja�nienia. Ich tre�� nie jest �adn� tajemnic�. Do pewnego stopnia nawet zale�y mi na rehabilitacji. Do Si� bym nie wr�ci�, ale rehabilitacja... Tak, tak. Cho�by po to, �eby dogodzi� w�asnej pr�no�ci. Roy Salaz m�wi� swobodnie, lecz ja nie mog�em si� zdoby� na swobod�. Wprawdzie ze zjawiskiem zewn�trznych ingerencji w sfer� prywatn� czy osobist� jednostki � podobnie jak ka�dy z nas � spotykam si� cz�sto, atoli tym razem wie�� o pods�uchu mocno mnie speszy�a. � Pan by� zast�pc� szefa Admiralicji do spraw technicznych? � spyta�em. � Tak, by�em zast�pc� Duga. By�em te� jego przyjacielem. Do czasu jak pozna�em swoj� �on�. W�a�ciwie to Barbar� poznali�my r�wnocze�nie z Dugiem. Dug by� wtedy od czterech lat szefem Admiralicji, ja od dw�ch jego zast�pc�, a Barbara specjalistk� cybernetykiem. Wchodzi�a w sk�ad grupy ekspert�w. Tych, kt�rzy wydaj� orzeczenia dopuszczaj�ce obiekty kosmiczne do u�ytkowania. Wspania�a dziewczyna. Obdarzona