4560
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 4560 |
Rozszerzenie: |
4560 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 4560 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4560 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
4560 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
W�adys�aw Gomu�ka
pami�tniki
tom I
red. nauk. Andrzej Werblan
POLSKA OFICYNA WYDAWNICZA �BGW, Warszawa, 1994
Projekt ok�adki Marek Zadworny
Zdj�cia z archiwum rodzinnego
Redaktor merytoryczny Hanna Prokopczukowa
Redakcja techniczna Joanna Krawczykiewicz Halina Staszkiewicz
Korekta Wanda Makay Barbara Wojnicka
nieimeq
l rnot
fl
'.A
� Copyright by Ryszard Strzelecki-Gomulka � Copyright by Polska Oficyna Wydawnicza ,3OW"
ISBN 83-7066-552-7
Polska Oficyna Wydawnicza ,3GW"
Warszawa 1994
Wydanie I
Sk�ad i �amanie: Agencja �AMIGO", Warszawa
Druk i oprawa: MPPO Mi�sk. ZAM. 620
Wst�p
"f'
W�adys�aw Gomu�ka utraci� w�adz� i przeszed� na emerytur� w grudniu 1970 r. Po pewnym czasie, w ka�dym razie nie wcze�niej ni� w 1972 r. � jak wynika z relacji jego rodziny � przyst�pi� do pisania pami�tnik�w. Potwierdzaj� to r�wnie� odwo�ania do wsp�czesno�ci, kt�re co pewien czas napotykamy na kartach pami�tnika. Przyst�puj�c do pracy nad spisywaniem dziej�w w�asnego �ycia W�adys�aw Gomu�ka mia� 67 lat, by� w pe�ni sprawny intelektualnie i fizycznie, cho� cierpia� na r�ne dolegliwo�ci, zw�aszcza dokucza�a mu noga, po postrzale z r�k policjanta w sierpniu 1932 r. nigdy nie wr�ci� do pe�nego zdrowia. Mo�na s�dzi�, �e w 1972 r. min�o ju� napi�cie i przem�czenie, kt�re trapi�y Gomu�k� nieprzerwanie w ostatnich latach sprawowania w�adzy, wyrzek� si� te� chyba osobistych ambicji politycznych, cho� nadal �ywo interesowa� si� wydarzeniami w kraju i na �wiecie. M�g� zatem na przesz�o�� patrze� z niezb�dnym dystansem.
Pracowa�, wed�ug tego co opowiadaj� jego bliscy, g��wnie popo�udniami i wieczorami, cho� co pewien czas odrywa�y go zainteresowania wsp�czesno�ci�. Pisa� odr�cznie, d�ugopisem, czytelnym kaligraficznym pismem, prawie bez poprawek, z rzadka tylko wnosz�c uzupe�nienia do tekstu na odwrocie kartki. Z r�kopisu wida�, �e pisa� z namys�em, zanim przeni�s� zdanie na papier, mia� je ju� dobrze u�o�one w g�owie. By� w tej pracy �jak w ka�dej innej � solidny i systematyczny. Osi�ga�, zw�aszcza w ci�gu pierwszych pi�ciu lat, znaczn� wydajno��. Do 1977 r. napisa� blisko 1000 stron tekstu. R�kopis partiami, ale na bie��co, przepisywa�a na maszynie jego dawna sekretarka p. Maria Rejminiakowa. Pisa�a do�� g�sto, 40 wierszy na stronie. Gomu�ka przegl�da� maszynopis, ale ogranicza� si� jedynie do niewielkich korekt, prostowa� oczywiste omy�ki. Powa�niejsz� redakcj� tekstu najwyra�niej odk�ada� na p�niej, gdy uko�czy ca�o��. Wtedy zapewne zamierza� wprowadzi� podzia� na rozdzia�y. Na pocz�tku r�kopisu napisa� bowiem �rozdzia� I", ale nast�pnego ju� nie oznaczy�.
Analiza tekstu wydaje si� �wiadczy�, �e W�adys�aw Gomu�ka dzieje swego �ycia spisywa� g��wnie z pami�ci. Jedynie do rozwa�a� politycznych i teoretycznych gromadzi� materia�y �r�d�owe, a opinie swoje skrupulatnie uzasadnia� i dokumentowa�. Pami�� mia� wspania��, literack�, bardzo plastyczn�, obrazow�. Z zadziwiaj�c� dok�adno�ci� i wierno�ci� opisywa� szczeg�y nie tylko zdarze�, ale topografii i krajobrazu. Pami�ta� wygl�d dom�w i rozk�ad mieszka�, w kt�rych zdarzy�o mu si� przebywa� przed dziesi�cioleciami i nieraz bardzo kr�tko. Na podstawie opis�w podr�y kolejowych mo�na dzi� zidentyfikowa� w rozk�adach jazdy poci�gi, kt�rymi przed p� wiekiem podr�owa�. Jedynie czasem datowanie zdarze�, daj�cych si� skontrolowa� na podstawie �r�de� niezale�nych, okazuje si� przesuni�te w czasie o tygodnie lub miesi�ce. Jak wielu ludzi starszych wyrazi�ciej pami�ta� przesz�o�� odleg�� ni� rzeczy i sprawy prze�yte niedawno.
R�ne wzmianki w tek�cie �wiadcz�, �e W�adys�aw Gomu�ka zamierza� obj�� wspomnieniami ca�e swoje �ycie. �le jednak obliczy� si� z si�ami. W drugiej po�owie lat siedemdziesi�tych za�ama�o si� jego zdrowie. Ostatnie kilkaset stron wspomnie� ma ju� mniejsz� poto-czysto�� i sp�jno��. Wyczuwa si� �lad jakby pewnego niepokoju i roztargnienia, pojawia si� sk�onno�� do obszernych dygresji. Doprowadzi� wspomnienia do wiosny 1945 r., a ostatni ju� nie przepisany na maszynie ich fragment, stanowi�cy raczej konspekt ni� tekst ostateczny, dotyczy interwencji u Stalina w sprawie podst�pnego aresztowania przez NKWD 16 przyw�dc�w Polski Podziemnej. Rozmowa ta mia�a miejsce mi�dzy 28 marca a 2 kwietnia 1945 r. Pozostawi� te� sporo materia��w i szkic�w do dalszych cz�ci wspomnie�, g��wnie do tzw. sprawy odchylenia prawicowonacjonalistycznego, aresztu, wi�zienia i �ledztwa. Ci�ka choroba zmusi�a go do przerwania pracy w pocz�tkach 1981 r. Zmar� l wrze�nia 1982 r.
Przed �mierci� wyrazi� wobec �ony i syna opini�, �e na razie nie nale�y jego wspomnie� udost�pnia� i publikowa�. Nie chcia�, aby jego szczere opinie wyrz�dzi�y szkod� sprawie i ludziom. Syn W�adys�awa Gomu�ki, Ryszard Gomu�ka-Strzelecki, wol� ojca uszanowa�. Pami�tniki ukazuj� si� drukiem po up�ywie jedenastu lat od �mierci autora w zmienionej ju� sytuacji, kiedy zdarzenia i sprawy, o kt�rych pisa�, nale�� ostatecznie do historii. Przekazuj�c maszynopis wydawcy, rodzina ze wzgl�du na �yj�cych jeszcze ludzi lub ich rodziny wy��czy�a niewielkie fragmenty odnosz�ce si� do dziej�w podziemnej PPR.
* * *
Opracowania pami�tnik�w W�adys�awa Gomu�ki podj��em si� � pro�b� wydawcy i za zgod� w�a�ciciela praw autorskich � z du�yrn zainteresowaniem. Pracuj�c w latach osiemdziesi�tych nad monografi� �W�adys�aw Gomu�ka � sekretarz generalny PPR" do�� dobrze po-
zna�em realia okresu, kt�rego wspomnienia dotycz�, a tak�e archiwalne materia�y do biografii Gomu�ki. Pasjonowa�a mnie zatem mo�liwo�� skonfrontowania tej wiedzy z jego w�asn� relacj� o sobie. Nie zawiod�em si�, praca nad tymi wspomnieniami dostarczy�a mi wiele satysfakcji, du�o si� przy tym nauczy�em. Pracowa�em nad maszynopisem w takiej postaci, w jakiej zosta� on przekazany wydawnictwu przez rodzin� W�adys�awa Gomu�ki. Na pocz�tku musia�em rozstrzygn�� do�� trudny dylemat. �r�d�owy charakter tekstu i jego historyczna warto�� � nie�yj�cy ju� autor by� przez blisko �wier� wieku czo�ow� postaci� polityczn� w naszym kraju�przemawia�y za edycj� naukowo-krytyczn�, a wi�c za powstrzymaniem si� od wszelkich korekt i zmian bezpo�rednio w tek�cie, a za rozbudowaniem aparatu obja�niaj�cego i interpretacyjnego. Zmiejszy�oby to jednak znacznie czytelno�� i dost�pno�� edycji dla nieprofesjonalist�w. Ponadto wydawca podejmowa� si� publikacji w granicach 60 arkuszy, tj. oko�o 1300 stron znormalizowanego maszynopisu, co oznacza�o konieczno�� skr�cenia tekstu o kilkaset stron. Bior�c te okoliczno�ci pod uwag� w porozumieniu z wydawc� i p. Ryszardem Gomu�k�-Strzeleckim przyj�li�my rozwi�zanie kompromisowe.
Bezpo�redni� ingerencj� w tekst ograniczy�em do adiustacji formalnej. Poprawiona zosta�a interpunkcja i pisownia, skorygowano te� omy�ki gramatyczne, przede wszystkim z zakresu morfologii. Sk�adni� i szyk s��w poprawiano jedynie w�wczas, je�li by�o to niezb�dne dla w�a�ciwego rozumienia tekstu. Nie by�o tych poprawek wiele, gdy� W�adys�aw Gomu�ka pisa� dobr�, cho� nieco staro�wieck� i miejscami kolokwialn� polszczyzn�. Zachowano bez zmian osobliwo�ci stylu, a tak�e pewien manieryzm wyra�aj�cy si� w sk�onno�ci do powtarzania s��w i fragment�w zda�. Skorygowano omy�ki w pisowni nazwisk, a tam gdzie uda�o si� to ustali�, uzupe�niono nazwiska imionami. Przyj�to zasad�, �e przy pierwszym pojawieniu si� w tek�cie nazwiska towarzyszy mu pe�ne brzmienie imienia, p�niej ju� zale�y to od okoliczno�ci i kontekstu. Wszystkie uzupe�nienia, a wi�c imiona lub czasem brakuj�ce wyrazy, uj�to w kwadratowe nawiasy. W przypisach zamie�ci�em odniesienia do literatury przedmiotu oraz komentarze i obja�nienia. Oczywiste omy�ki merytoryczne zosta�y tam odnotowane i skorygowane. Natomiast relacje i twierdzenia dyskusyjne lub hipotetyczne najcz�ciej pozostawi�em bez uwag, aby nie obci��a� tekstu profesjonalnymi rozwa�aniami. Stara�em si� ograniczy� liczb� i rozmiary przypis�w do niezb�dnego minimum tak, aby nie utrudnia�y czytania tekstu. Cytaty z prac innych autor�w lub z dokument�w zosta�y zweryfikowane z orygina�ami. W toku pracy redakcyjnej nad maszynopisem wszystkie w�tpliwo�ci rozstrzyga�em przez por�wnanie z r�kopisem. Nieliczne przypisy, kt�re sporz�dzi� sam autor, dla odr�nienia oznaczono literami �WG".
W�adys�aw Gomu�ka zwyk� podawa� zwi�z�e informacje biograficzne o ludziach, z kt�rymi si� zetkn��, z wyj�tkiem oczywi�cie postaci
historycznych i powszechnie znanych. Dlatego zrezygnowa�em z zamieszczania odredakcyjnych not biograficznych, a przypisy z tej dziedziny jedynie uzupe�niaj� � tam gdzie by�o to niezb�dne i mo�liwe � informacje autora lub prostuj� omy�ki.
Ze zrozumia�ych wzgl�d�w musia�em wprowadzi� podzia� ca�o�ci na dwa tomy oraz na rozdzia�y i podrozdzia�y, opatruj�c je odpowiednimi �> tytu�ami. Cezura podzia�u na tomy nasuwa�a si� sama przez si�: l wrze�nia 1939 r. Natomiast przy podziale na rozdzia�y i podrozdzia�y stara�em si� w miar� mo�liwo�ci kierowa� logik� tekstu i chronologi�. ' W ka�dym razie tych zabieg�w redakcyjnych dokona�em na w�asn� odpowiedzialno��.
Najtrudniejszy problem stanowi�y skr�ty. Po przemy�leniu przyj��em w tej sprawie kilka prostych zasad. Jedyn� form� skr�tu by�y opuszczenia. Z regu�y pomija�em obszerne fragmenty, od kilku do, kilkudziesi�ciu stron. Wyj�tek stanowi�y skre�lenia oczywistych po- *� wt�rze� lub fragment�w cytowa� z obcych tekst�w, tu opuszcza�em czasem nawet po kilka zda�. Ka�de opuszczenie w tek�cie w�asnym Gomu�ki zaznacza�em wielokropkiem i w przypisach informowa�em o tym, czego dotyczy�o.
W pierwszym tomie najobszerniejsze skr�ty poczyni�em w rozdziale VI. W oryginale stanowi� on bardzo obszern�, bo ponad cztery-stustronnicow� rozpraw� o programie KPP, o ewolucji jej stanowiska w kwestii niepodleg�o�ci Polski, o stosunkach KPP z Kominternem i WKP(b). W tym te� rozdziale Gomu�ka przedstawi� swoje pogl�dy na stosunki polsko-radzieckie w okresie mi�dzywojennym. Ten ciekawy i wa�ny tekst zosta� napisany w nieco tradycyjny spos�b, z bardzo obszern� dokumentacj� w postaci cytowa� prac i publikacji Lenina, Stalina oraz r�nego rodzaju uchwa� i innych dokument�w, a tak�e swoistymi wyk�adami stanowiska WKP(b) i Kominternu w kwestiach wi���cych si� z tematem. Znaczna cz�� tego materia�u dokumentacyjnego i informacyjnego zosta�a pomini�ta w publikacji. Zachowa�em � jak s�dz� � jednak�e wszystko, co istotne z rozwa�a� w�asnych Gomu�ki i co charakterystyczne dla jego stanowiska. W innych rozdzia�ach tego tomu opuszczenia by�y mniejsze i z regu�y dotyczy�y cytowa� lub relacji dokument�w i prac innych autor�w, a tylko wyj�tkowo fragment�w szczeg�owych opis�w.
Nieco trudniej by�o ustali� kryteria skr�t�w w tomie drugim, po�wi�conym wojnie i okupacji. Rozdzia�y Ul � vm tego tomu mia�y ju� mniej zwart� logicznie budow�. Wspomnienia autora przeplata�y si�, a nieraz by�y wr�cz przerywane obszernymi dygresjami publicystycznymi o tematyce historyczno-politycznej. Dygresje te wywo�ane zosta�y nieraz artyku�em lub ksi��k�, kt�r� autor w�a�nie przeczyta� i z kt�r� polemizowa�. Teksty te wi�za�y si� oczywi�cie z tematyk� wspomnie�, z dziejami PPR, z wojn� i okupacj�. Cz�sto jednak stanowi�y relacj�
spraw sk�din�d ju� znanych. Poszukuj�c mo�liwo�ci skr�t�w, opuszcza�em g��wnie te dygresje lub ich obszerne fragmenty, zachowuj�c natomiast skrupulatnie w�tki wspomnieniowe. Inne skr�ty w tym tomie by�y niewielkie i mia�y na celu redukcj� zbytniej szczeg�owo�ci opis�w. W toku prac redakcyjnych wsp�pracowa�em z p. Ryszardem Gomu�-k�-Strzeleckim, kt�ry uczestniczy� w weryfikacji tekstu z r�kopisem, konsultowa� skr�ty, zawsze s�u�y� �yczliw� rad� i pomoc�. Jestem mu za to serdecznie wdzi�czny.
Pami�tniki W�adys�awa Gomu�ki b�d� dla czytelnika � mam tak� nadziej� � przede wszystkim �yw� i barwn� opowie�ci� o �yciu galicyjskiego robotnika, kt�ry zazna� biedy i poniewierki, ale zachowa� godno�� i podj�� walk� o odmian� losu nie tylko i nie tyle swojego, lecz u milion�w takich jak on, wi�kszo�ci swojego narodu. Zawierzy� najpierw j j ideom pepesowskiego socjalizmu, nast�pnie radykalizowa� si� i zosta� komunist�. Wszystko, co robi�, traktowa� z wielk� powag� i odpowiedzialno�ci�, zar�wno budow� ogrodzenia w parku przy pa�acu hr. Skrzy�skiego, jak i funkcj� pierwszego sekretarza KC PPR. Zawsze wykonywa� swe obowi�zki w najlepszej wierze. Dla siebie potrzebowa� niewiele i poprzestawa� na ma�ym. Nie by� przywi�zany do d�br tego �wiata i nie o nie zabiega�. Nie by� nawet przywi�zany do w�adzy ani jej ��dny. Dwukrotnie z wielk� �atwo�ci� j� oddawa�, nie podejmuj�c zbytnich wysi�k�w, aby zachowa�. Mia� natomiast poczucie misji. To chyba by�o dla� najwa�niejsze, je�li realizacja misji stawa�a si� niemo�liwa, w�adza traci�a sens. Dlatego nie poszed� na kompromis ze Stalinem w 1948 r., dlatego te� nie walczy� o utrzymanie si� u w�adzy w 1970 r.
Sprawy prywatne w tych wspomnieniach wyst�puj� sporadycznie, przys�oni�te w�tkami politycznymi. Ale i z tych fragment�w rysuje si� powa�ny, lojalny i troskliwy stosunek do najbli�szych, wielki szacunek do rodzic�w i siostry, ogromna dba�o�� o �on�, zw�aszcza o jej bezpiecze�stwo w latach okupacji (by�a �ydowskiego pochodzenia), mi�o�� do dziecka.
Dla zainteresowanych histori� � nie tylko profesjonalnie � ksi��ka ta przynosi wiele nowej wiedzy o faktach i wydarzeniach. Autor jest otwarty, wr�cz surowo szczery w swoich relacjach. Nikt z kapepowskich kombatant�w tak plastycznie, a jednocze�nie bez �adnych upi�ksze� nie opisa� tej partii, jej dnia powszedniego, postaw i motywacji cz�onk�w oraz dzia�aczy, sytuacji w spo�ecze�stwie. Prawda o KPP jest w tej ksi��ce twarda, daleka od kombatanckiego mitoma�stwa, chwilami przykra, a jednak nacechowana ciep�em i sympati�. Tak pisze si� gorzk� prawd� o ludziach i sprawach bliskich.
Jeszcze wi�cej nowych informacji o faktach i wydarzeniach znajdujemy w tomie po�wi�conym wojnie i okupacji. Wnikliwe i wyraziste
obrazy �ycia we Lwowie pod w�adz� radzieck�, zw�aszcza niespotykany dot�d w literaturze opis pierwszych tygodni po wybuchu wojny niemiec-ko-radzieckiej, zachowa� ludno�ci ukrai�skiej, polskiej i �ydowskiej, w�adz i armii radzieckiej, a nast�pnie Niemc�w. Dalsze rozdzia�y przynosz� wiele rzeczowych informacji o PPR, o jej ludziach, o k�opotach z lokalami, pieni�dzmi, broni�. I tu tak�e ma�o o heroicznych zmaganiach, wi�cej o zapluskwionych mieszkaniach i sk�pych racjach �ywno�ciowych, o wsypach i zdradzie, o sporach i intrygach w zespo�ach przyw�dczych, o skomplikowanej sieci powi�za� i uzale�nie� od Moskwy, o ca�ym trudnym i brutalnym �yciu w konspiracji. Dowiadujemy si� wiele o okoliczno�ciach �mierci Marcelego Nowotki i braci Mo�ojc�w, o aresztowaniu przez gestapo Paw�a Findera i Ma�gorzaty Fornalskiej, o tym jak d�uga r�ka NKWD dosi�g�a Leona Lipskiego, ostatniego kierownika sekretariatu krajowego KPP, o Boles�awie Bierucie i Franciszku J�wiaku, o tworzeniu w�adz PPR i w�adz Polski Ludowej w 1944 r. w Lublinie, o spotkaniach ze Stalinem. Ksi��ka ta rzuca nowe �wiat�o na genez� wielu p�niejszych wydarze�, a w szczeg�lno�ci na przes�anki konfliktu w kierownictwie PPR miedzy autonomicznym a serwilistycz-nym stosunkiem do ZSRR, kt�ry mia� dojrze� do dramatycznego epilogu
w 1948 r.
Niejako przy okazji Gomu�ka rozwiewa pewne mity wok� w�asnej osoby. Nie jest prawd�, �e celowo nie ewakuowa� si� w czerwcu 1941 r. ze Lwowa na wsch�d i pozosta� pod okupacj� hitlerowsk�. Owszem, chcia� si� ewakuowa�, nawet o to zabiega�, zbieg okoliczno�ci pokrzy�owa� te zamiary. Nie wygra� te� pojedynku z Bierutem w g�osowaniu o funkcj� I sekretarza PPR po aresztowaniu Findera. By� jedynym kandydatem i zosta� wybrany jednog�o�nie. Bierut w og�le nie kandydowa�1. Gomu�ka wyra�nie unika idealizowania i fryzowania w�asnej historii, pedantycznie koryguj�c autor�w prac historycznych, kt�rzy tego typu panegi-ryki kiedy� napisali.
Najciekawsze jednak pozostaje to, czego z tej ksi��ki mo�emy si� dowiedzie� o samym jej autorze, o kszta�towaniu si� i przeobra�eniach jego pogl�d�w, o tym, co zaprowadzi�o go do polskiego ruchu komunistycznego i co sprawi�o, �e sta� si� jego przyw�dc� w dwu prze�omowych okresach. W latach 1944-1947, kiedy o sytuacji decydowa�y w niema�ym stopniu czynniki zewn�trzne, radzieckie, i w 1956 r., kiedy na aren� dziejow� wysz�y samoistne, wewn�trzne si�y narodu polskiego. Jakie cechy posiada� cz�owiek, kt�ry przewodzi� ustanawianiu komunistycznej w�adzy w Polsce przy wykorzystaniu radzieckiej protekcji i poparcia, a jednocze�nie z wielk� konsekwencj� i odwag�, w istocie z ogromnym ryzykiem prowadzi� walk� o autonomi� wobec tego� Zwi�zku Radziec-
1 Por. Andrzej Werblan, W�adys�aw Gomu�ka. sekretarz generalny PPR, Warszawa 1988, str. 93, 176.
kiego w szerokim zakresie spraw, walk� jedynie cz�ciowo zako�czon� powodzeniem? Jakimi motywami si� kierowa�, jakie by�y jego wyobra�enia o socjalizmie, kt�ry chcia� budowa�, o kszta�cie Polski i jej przysz�o�ci? Jak zmienia�y si� jego pogl�dy, jak patrzy� na dzie�o swego �ycia stoj�c ju� u jego schy�ku? Wspomnie� swoich Gomu�ka nie doprowadzi� do ko�ca, nie zawieraj� zatem bezpo�redniej odpowiedzi na cz�� tych pyta�, ale dzi�ki otwarto�ci i szczero�ci tego, co zosta�o napisane, w pewnej mierze odpowied� tak� umo�liwiaj�.
G��wny w�tek polityczny wspomnie� Gomu�ki, kt�remu po�wi�ca setki stronic, stanowi obrachunek z Komunistyczn� Parti� Polski w p�aszczy�nie jej stosunku do niepodleg�o�ci Polski oraz z samym Zwi�zkiem Radzieckim w tej�e kwestii. Spu�cizn� programow� KPP ocenia bardzo krytycznie. Jej stanowisko okre�la wr�cz jako �anty-niepodleg�o�ciowe". Odziedziczy�a je KPP po Socjal-Demokracji Kr�lestwa Polskiego i Litwy, kt�ra jako jedyna z europejskich partii socjalistycznych przenios�a w wiek dwudziesty tradycyjny dziewi�tnastowieczny stosunek socjalist�w do kwestii narodowej, wyra�aj�cy si� w znanym stwierdzeniu Manifestu Komunistycznego, �e �proletariusze nie maj� ojczyzny". Jednak�e KPP pod wielu wzgl�dami zaj�a pozycj� gorsz� ni� SDKPiL. Nie tylko dlatego, �e SDKPiL neguj�c sens zabiegania o niepodleg�o�� Polski, prowadzi�a jednocze�nie ofiarn� walk� przeciw rosyjskiemu caratowi, g��wnemu ciemi�zcy Polski, a KPP niepodleg�emu ju� pa�stwu polskiemu przeciwstawi�a ide� utworzenia Polskiej Republiki Rad, stanowi�cej cz�� ZSRR, co w rozumieniu Gomu�ki oznacza�oby po prostu utrat� niepodleg�o�ci. Gomu�ka ma do KPP pretensje o to przede wszystkim, �e podobnie jak inne partie Mi�dzynarod�wki Komunistycznej, dawn�, marksowsk� tez� �proletariusze nie maj� ojczyzny" zast�pi�a tez� o tym, �e �ojczyzn� proletariatu �wiatowego jest Zwi�zek Radziecki" i od czasu rozstrzygni�cia na rzecz �mniejszo�ci" walk frakcyjnych w drugiej po�owie lat dwudziestych wyzby�a si� resztek niezale�no�ci i ca�kowicie podporz�dkowa�a si� dyktatowi Kominternu i Stalina. To przede wszystkim r�ni�o na gorsze KPP od SDKPiL. Ta ostatnia by�a parti� niezale�n� i je�li nawet b��dzi�a, to na swoj� w�asn� odpowiedzialno��, by�a zatem zdolna r�wnie� b��dy te sama korygowa�. Krytycyzm W�adys�awa Gomu�ki wobec KPP nie powinien nas dziwi�. Dawa� mu wyraz od dawna. Na czerwcowym plenum KC PPR w 1948 r. krytyk� stanowiska KPP w kwestii niepodleg�o�ci Polski zaszokowa� audytorium i wywo�a� protesty. Jeszcze ostrzej, gdy� z wi�ksz� otwarto�ci� przedstawi� t� kwesti� w li�cie do Biura Politycznego z 15 czerwca 1948 r. Stosunek do spu�cizny KPP i obrona niezb�dnego w jego poj�ciu minimum samodzielno�ci PPR wobec WKP(b) por�ni�y go w�wczas z przyt�aczaj�c� wi�kszo�ci� aktywu w�asnej partii i ze Stali-
nem, nara�aj�c na oskar�enie o zdrad� i wieloletnie wi�zienie. Zajrza� �mierci w oczy. P�niej, po 1956 r., nie wraca� do dawnych spor�w, ale pogl�d�w nie zmieni�. Je�li przy okazji r�nych imprez historycznych chwali� KPP, to g��wnie za jej obron� klasowych interes�w robotniczych, a nie za stanowisko w kwestii niepodleg�o�ci.
Nowe, nawet zaskakuj�ce, mog� wyda� si� natomiast niezwykle krytyczne oceny polityki Zwi�zku Radzieckiego wobec Potekirw ca�ym mi�dzywojennym okresie od w�Jnyj^GjMHrrpoczy^Taj�c, a ha uk�adzie Ribbentrop-Mo�otow ko�cz�c, jakie znajdujemy na kartach tych wspomnie�. Krytycyzm ten Gomu�ka rozci�ga w istocie r�wnie� na ca�y p�niejszy "�kresTaz^cRTrz�d�w Bre�niewa w��cznie. �wiadcz� o tym liczne uwagi i dygresje. Oskar�a polityk� radzieck� o kierowanie si� celami i interesami imperialnymi, o Instrumentalne wykorzystywanie partii komunistycznych i pa�stw socjalistycznych oraz o d��enie do utrzymywania ich w zale�no�ci i podporz�dkowaniu. Mamy tu zatem do czynienia z daleko id�c� rewizj� nie tylko stanowiska KPP, lecz r�wnie� PPR i PZPR deklarowanego wielokrotnie zar�wno w oficjalnych dokumentach i w partyjnej propagandzie, jak te� we w�asnych wyst�pieniach Gomu�ki, tak publicznych, jak i w gremiach wewn�trzpartyjnych. Ta drastyczna rozbie�no�� mi�dzy^oeenaniLformulowanynii we wspomnieniach, a wi�c w latach siedemdziesi�tych, a stanowiskiem firmowanym lub prezentowanym uprzednio a�fdolLb��alui sze��dziest�Eychnstwarza trudny problem interpretacyjny dla historyka. Nie s�dz�, aby mo�na by�o w wyjainiemTrtegolprbblemu wyj�� poza hipotezy. Jedn� z takich hipotetycznych interpretacji zaproponuj� opieraj�c si� na wiedzy, kt�r� zgromadzi�em w wyniku bada� biografii Gomu�ki oraz na podstawie tego, co o nim wiem z wieloletniej znajomo�ci i wsp�pracy.
Pewnych wyja�nie� tej kwestii udziela sam Gomu�ka. Starannie unika nara�enia si� na zarzut prezentyzmu, to jest dostosowywania swoich dawniejszych pogl�d�w do wymog�w wsp�czesno�ci i ich korygowania w korzystnym dla siebie kierunku. Zawsze, kiedy prezentuje we wspomnieniach stanowisko lub ocen� odmienn� od tych, jakie wyra�a� w czasach, o kt�rych pisze, odnotowuje t� rozbie�no�� i j� wyja�nia, JPisz�c o czasach kapepowskich wielokrotnie zauwa�a, �e w�wczas nie dopuszcza� do siebie '�adnego zw�tpienia w s�uszno�� programu i polityki KPP i podobnie jak jego wsp�towarzysze z nabo�n� wiar� odnosi� si� do Zwi�zku Radzieckiego. Sw�j �wczesny stosunek do partii i do Zwi�zku Radzieckiego przyr�wnuje do uczu�, jakie ludzie g��boko wierz�cy �ywi� wobec ko�cio�a i jego nauk. Dopiero bezpo�redni kontakt z radzieck� rzeczywisto�ci� oraz zag�ada kierownictwa KPP w 1937 r. pozostawi�y pierwsze rysy na tym wyidealizowanym obrazie, ale czas g��bszej refleksji krytycznej przyszed� w latach wojny. Do�wiadczenie wrze�nia 1939 r., pobyt w Bia�ymstoku i Lwowie, a nast�pnie rozczarowanie do Kominternu w czasie dzia�alno�ci w podziemnej PPR
sprawi�y, �e quasi-religyny stosunek do ZSRR i komunizmu zacz�� u Gomu�ki przekszta�ca� si� w pragmatyczno-polityczny. Znamienne, �e we wspomnieniach z tego okresu coraz rzadziej pojawiaj� si� uwagi wskazuj�ce na r�nice miedzy tym, co s�dzi� w�wczas, a tym, co my�li dzisiaj, i dotycz� raczej spraw konkretnych ni� generali�w.
Dziej�w Polski Ludowej wspomnienia Gomu�ki ju� nie obejmuj�, nie mia� zatem okazji wyja�ni�, jak mia�y si� wyra�one w nich pogl�dy do tego, co g�osi� i czym si� kierowa�, jako przyw�dca PPR i PZPR. Czy dopiero na emeryturze dokona� tak drastycznej rewizji swych pogl�d�w na polityk� ZSRR? Czy te�iod dawna �y� ze sprzeczno�ci� mi�dzy tym, co w rzeczy samej s�dzi�, a tym, co g�osi� i robi�? Chyba ani jedno, ani drugie. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e refleksja nad histori�, do kt�rej zmusza�a praca nad wspomnieniami, wyostrzy�a jego s�dy, a zatem pog��bi�a jego krytycyzm. Nie ulega jednak w�tpliwo�ci, �e generalnie rzecz bior�c na d�ugo przed tym wyzby� si� ju� serwilistycznego uwielbienia dla ZSRR i na jego polityk� patrzy� trze�wo i krytycznie, inaczej przecie� nie toczy�by w ostatnich miesi�cach dzia�alno�ci podziemnej spor�w z Bie-rutem, nie zabiega�by z tak� pasj� o traktowanie PPR jako partii �nowej", a nie kontynuatorki KPP, nie sprzeciwia�by si� utworzeniu Kominformu, nie wyst�powa�by w obronie Jugos�awii przed Stalinem. Nigdy jednak w swoich wypowiedziach �je�li nie liczy� wewn�trznych i poufnych dyskusji o KPP w kierownictwie PPR w 1948 r. � nawet w przybli�eniu nie sformu�owa� tak drastycznych ocen, jakim da� wyraz we wspomnieniach.
S�dz�, �e na my�lenie i polityk� W�adys�awa Gomu�ki, na jego polityczn� filozofi� decyduj�co wp�ywa�y z jednej strony geopolityka, a zw�aszcza kwestia niemiecka, a z drugiej, jego wizja socjalizmu. Chyba ju� w 1943 r. zorientowa� si�, �e w wyniku wojny Polska znajdzie si� w strefie wp�yw�w ZSRR. Nied�ugo p�niej nabra� r�wnie� przekonania, �e jedynie za zgod� i przy pomocy ZSRR Polska zdo�a uzyska� korzystn� granic� na zachodzie i p�nocy oraz unikn�� terytorialnej redukcji do rozmiar�w Ksi�stwa Warszawskiego lub czego� niewiele wi�kszego. Zdawa� sobie chyba spraw�, �e konsekwencj� jednego i drugiego b�dzie uzale�nienie Polski. Nie widzia� mo�liwo�ci, aby ceny tej nie zap�aci�. Zapewne s�dzi�, �e historycznie oka�e si� to op�acalne. D��y� zreszt� do tego, aby stopie� uzale�nienia zmniejszy�, cho� pe�na suwerenno�� wydawa�a mu si� w �wczesnych warunkach nieosi�galna.
Gomu�ka a� do 1970 r. mia� silne poczucie zagro�enia ze strony Niemiec. Nie wierzy�, �e Niemcy mog� pogodzi� si� z tak znacznym przesuni�ciem swej wschodniej granicy. Nie ufa� zreszt� i Zwi�zkowi Radzieckiemu, jako gwarantowi tej granicy, stale prze�ladowa�o go widmo aliansu niemiecko-rosyjskiego kosztem Polski. Wbrew ca�emu kierownictwu PPR usi�owa� w 1946 r. negocjowa� z ZSRR �tajny uk�ad" gwarantuj�cy niezmienno�� polskiej granicy zachodniej na wypadek
zjednoczenia Niemiec2. W 1964 r. popar� Bre�niewa przeciw Chrusz-czowowi, g��wnie dlatego, �e zaniepokoi�y go oferty polityczne czynione NRF przez Aleksieja Ad�ubeja, zi�cia i specjalnego wys�annika Chrusz-czowa.
Drugim czynnikiem, kt�ry sk�ania� Gomu�k� do trzymania si� ZSRR i ukrywania daleko id�cych zastrze�e� do polityki tego mocarstwa oraz do wielu aspekt�w radzieckiego modelu socjalizmu, by�a � jak s�dz� � krucho�� i p�ytko�� spo�ecznej bazy socjalizmu w Polsce. Ocenia� sytuacj� realistycznie i zawsze by� �wiadom tego, �e partia, kt�rej przewodzi�, i ustr�j, kt�ry budowa�, nie posiada�y poparcia wi�kszo�ci spo�ecze�stwa polskiego. Nawet w pa�dzierniku 1956 r., kiedy osobi�cie zdoby� poparcie wi�kszo�ci narodu, nie zawierzy� trwa�o�ci tej zmiany. Utrzymanie w�adzy i realizacja obranego kierunku przeobra�e� ustrojowych wymaga�y wi�c � w jego przekonaniu � wsparcia Zwi�zku Radzieckiego i wyeliminowania opozycji z gry politycznej. W lutym 1946 r. na plenum KC PPR otwarcie ostrzega�, �e swobodne, rywalizacyjne wybory wygra�oby Polskie Stronictwo Ludowe3, a w 30 lat p�niej we wspomnieniach napisa�: Tak, tak, komunizm w Polsce � wskutek jej wyzwolenia spod okupacji hitlerowskiej przez Armi� Radzieck� � zosta� zaszczepiony przemoc� Tn� przemocy opiera si� po dzie� dzisiejszy.
Mimo to bez wahania bra� i sprawowa� w�adz� oraz odpowiedzialno�� za losy narodu. Dyktatur� i przemoc traktowa� najpewniej jako do�� cz�st�, prawie normaln�, konieczno�� historyczn�. W tym sensie by� dzieckiem swoich czas�w. W pierwszej po�owie XX wieku roi�o si� od partii politycznych i od polityk�w � na prawicy i na lewicy � dla kt�rych demokratyczny mandat nie by� koniecznym warunkiem sprawowania w�adzy. Ostatecznie J�zef Pi�sudski nie stanowi� tu wyj�tku.
Gomu�ka nie by� entuzjast� przemocy, ale te� nie cofa� si� przed m�, cho� wola� j� minimalizowa�. Wyra�nie nie odpowiada� mu radziecki model �dyktatury proletariatu", z monopartyjno�ci� i ca�kowitym wyeliminowaniem odmiennie my�l�cych z �ycia publicznego. Wola� system quasi-wielopartyjny z zastrze�eniem dla partii komunistycznej uprzywilejowanej, hegemonistycznej pozycji. W sferze �ycia duchowego, w kulturze i nauce, w polityce wyznaniowej sk�ania� si� ku umiarkowanemu pragmatyzmowi, nie dba� o monopol, je�li nie dostrzega� niebezpiecze�stwa dla w�adzy. Nie wiem, czy w pe�ni zdawa� sobie spraw� z tego, �e taki system to r�wnie� dyktatura, umiarkowana wprawdzie i mniej dokuczliwa, nie totalitarna, ale jednak obarczona wszystkimi wadami i s�abo�ciami autorytaryzmu.
Gomu�ka by� ponadto prze�wiadczony (pod koniec drugiego tomu wspomnie� nieraz daje temu wyraz), �e brak poparcia spo�ecznego dla
* tam�e, str. 499. 3 tam�e, str. 352-353.
PPR zosta� spowodowany nie tyle programem tej partii, kt�ry � jak pisze � �nie m�g� nie odpowiada� wi�kszo�ci narodu", ile jej kapepows-k� tradycj�, jej zale�no�ci� od ZSRR oraz urazami, jakie wojna 1920 r. i agresja 17 wrze�nia 1939 r. pozostawi�y w �wiadomo�ci narodu polskiego. Dlatego w tym w�a�nie zakresie spraw n�jgruntowniej usi�owa� rewidowa� dawne kapepowskie dogmaty, chcia� przeobrazi� w�asn� parti� i uniezale�ni� j� od Moskwy. S�dzi�, �e to zmieni stan �wiadomo�ci spo�ecznej i stosunek Polak�w do socjalizmu. W tym sensie by� klasycznym �narodowym" komunist�, tyle �e raczej osamotnionym i zmajory-zowanym w aktywie PPR przez komunist�w tradycyjnych, ideowych stronnik�w radzieckiego modelu rewolucji, pa�stwa i socjalizmu. W PZPR � po 1956 r. � ten stan rzeczy uleg� pewnej zmianie, cho� nie tak radykalnej, jak by si� to mog�o wydawa�.
Wyra�nie czytelne na kartach tych wspomnie� rewizje W�adys�awa Gomu�ki w stosunku do tradycyjnego komunizmu � tak jak pojmowa�a go KPP i jak by� rozumiany r�wnie� i p�niej w ZSRR i w wi�kszo�ci partii komunistycznych � dotycz� przede wszystkim stosunku do niepodleg�o�ci Polski, niezale�no�ci od ZSRR oraz kolektywizacji. W innych sprawach s� to jedynie rewizje fragmentaryczne lub �adne. W pewnym miejscu zauwa�y z sarkazmem, �e stan poszanowania praw obywatelskich i praworz�dnego traktowania przeciwnik�w politycznych by� w Polsce sanacyjnej niepor�wnanie lepszy ni� w PRL. I doda: demokracja socjalistyczna stanie si� wy�sz� form� rz�dzenia ni� demokracja bur�uazyjna dopiero wtedy, kiedy zostanie uzupe�niona podstawowymi elementami demokracji bur�uazyjnej z zakresu praw i swob�d cz�owieka. Jednak�e, mimo wspomnianych ju� wcze�niej odr�bno�ci gomu�kowskiego modelu ustroju politycznego socjalizmu od radzieckiego wzorca, nic nie wskazuje na to, aby dopatrywa� si� on wy�szo�ci parlamentarnej demokracji nad dyktatur� partii komunistycznych w krajach realnego socjalizmu lub aby rodzi�y si� u niego w�tpliwo�ci co do sensowno�ci samych zasad systemu nakazowego w gospodarce i dyrektywnego planowania. Dychotomia socjalizmu i kapitalizmu w pe�ni dotyczy�a u niego tych w�a�nie sfer �ycia spo�ecznego.
Rzecz zdaje si� sprowadza� do nast�puj�cego obrazu. W�adys�aw Gomu�ka pozosta� wierny generalnym ideom ruchu komunistycznego. By� przekonany o s�uszno�ci radykalnych przeobra�e� spo�eczno-eko-nomicznych, a zw�aszcza upa�stwowienia gospodarki poza rolnictwem, dyrektywnego sterowania t� gospodark� w celu uzyskania �rodk�w na uprzemys�owienie i urbanizacj� oraz zapewnienie pracy dla wszystkich. Opowiada� si� za mo�liwie sprawiedliwym, a wi�c ma�o zr�nicowanym podzia�em stosunkowo skromnego dochodu narodowego. W takich przeobra�eniach i w takim systemie widzia� jedyn� drog� do wyd�wig-ni�cia milion�w ludzi z n�dzy, a tak�e rozwoju kraju i wyrwania go ze
stanu zacofania. Dzi� wiemy, �e nadzieja na pozytywne rezultaty gospodarcze systemu socjalistycznego w wydaniu marksistowsko-leni-nowskim by�a po cz�ci z�udna. �ci�le m�wi�c, oczekiwane rezultaty, modernizacja, szybki wzrost gospodarczy oraz awans cywilizacyjny mas by�y do osi�gni�cia jedynie cz�ciowo i przez stosunkowo kr�tki czas. System ten�b�d�cy w istocie odmian� gospodarki wojennej � bardzo szybko wytworzy� w�asne i w jego ramach nieprzezwyci�alne bariery rozwoju oraz sprzeczno�ci. Wiemy to obecnie nie tylko z praktyki, ale te� rozumiemy systemowe mechanizmy i uwarunkowania tego procesu przede wszystkim dzi�ki pracom Janosa Kornaia i jego szko�y. Jednak�e jeszcze 30 lat temu bardzo wielu ludzi �wiat�ych i wykszta�conych, r�wnie� nie komunist�w, mia�o nadziej�, �e walory systemu realnego socjalizmu oka�� si� trwalsze, �e system ten wymaga jedynie ulepszenia i uzupe�nienia �rynkiem" oraz �demokracj�" albo po prostu prowadzenia �lepszej" i �m�drzejszej" polityki. W tym kr�gu my�lenia zamyka� si� chyba horyzont polityczny Gomu�ki.
Tak z grubsza rysowa�aby si� filozofia polityczna W�adys�awa Gomu�ki � je�li trafnie j� odczytuj�. Kry�y si� w niej liczne sprzeczno�ci i pu�apki, rokuj�ce na d�u�sz� met� niepowodzenie, nawet gdyby realny socjalizm okaza� si� zdolny do przetrwania. Brak spo�ecznego poparcia nie pozwala� bowiem rz�dzi� demokratycznie i bez radzieckiej protekcji. Nie mo�na zatem by�o konsekwentnie ogranicza� zale�no�ci i wyzwala� si� od dyktatu. Ograniczona suwerenno�� z kolei uniemo�liwia�a uzyskanie szerszego oparcia w masach, nawet je�li ograniczenia te starano si� ukrywa� i tuszowa�, uprawiaj�c w propagandzie retoryk� niepodleg�o�ciow�. Spo�ecze�stwo bowiem bezb��dnie odczytuje rzeczywisto�� w tej dziedzinie. B��dne ko�o zatem si� zamyka�o. Gomu�ka szuka� rozwi�zania w partnerskich stosunkach z ZSRR. Widzia� podstaw� do tego we wsp�lnych interesach: Polska mo�e utrzyma� swe bezpiecze�stwo terytorialne i ustr�j socjalistyczny jedynie przy pomocy ZSRR, a z kolei socjalistyczna Polska jest dla ZSRR pewnym sojusznikiem. Zapewne wierzy� w mo�liwo�� zbudowania na tej podstawie partnerstwa. A mo�e tylko tak racjonalizowa� swoj� sytuacj�? S�dz�c ze wspomnie�, z�udze� wyzby� si� ostatecznie dopiero po grudniu 1970 r.
Jak wi�kszo�� polityk�w nie ujawnia� publicznie wszystkiego, co naprawd� s�dzi�. By� przekonany, i� na o�tarzu interes�w politycznych i racji stanu nieraz trzeba i nale�y po�wi�ci� prawd�. My�l�, �e tym przynajmniej po cz�ci mo�na wyja�ni� ow� paradoksaln� sprzeczno�� mi�dzy oficjalnymi deklaracjami, a tym co rzeczywi�cie my�la� o radzieckiej polityce. Rozumowa� zapewne tak: zar�wno uwarunkowania geopolityczne, jak i interesy Polski dyktuj� konieczno�� sojuszu z ZSRR, zatem nie wolno g�osi� niczego, co mog�oby sojuszowi temu szkodzi�. Zw�aszcza nie wolno podburza� spo�ecze�stwa przeciw ZSRR, tym
bardziej �e ono i tak jest nastawione antyradziecko. Expresses verbis wyrazi� t� my�l w ko�cowym fragmencie wspomnie�, dotycz�cym aresztowania szesnastu przyw�dc�w Polski podziemnej.
Trzeba jednak gwoli prawdy pami�ta�, �e tam, gdzie uwa�a� to za mo�liwe, unika� anga�owania si� w obron� fa�szu. Po 1956 r. np. nigdy i nigdzie nie podtrzyma� radzieckiej wersji o odpowiedzialno�ci Niemc�w za mord katy�ski. Na spotkaniu ze studentami w pa�dzierniku 1956 r. nie kry�, �e obarcza odpowiedzialno�ci� NKWD, ale t�umaczy�: nie mo�emy i�� na manifestacje antyradzieckie, musimy uchyli� si� od zajmowania stanowiska w tej sprawie. Takie post�powanie zaleci� te� propagandzie partyjnej4.
Ale ta rozbie�no�� miedzy realizmem my�lenia politycznego, zarezerwowanym dla �sfer wy�szego wtajemniczenia politycznego", a propagand� os�abia�a pozycj� Gomu�ki w walce o wi�ksz� autonomi� i niezale�no�� od ZSRR. Z g�ry niejako rezygnowa� z odwo�ywania si� w tej sprawie do opinii zar�wno bazy partyjnej, jak tym bardziej narodu. Nie mog�c otwarcie zabiega� o zwolennik�w, pozostawa� bezsilny wobec wrogich mu koterii w partii i wobec intryg Moskwy. Jedyny raz w pa�dzierniku 1956 r. post�pi� inaczej, odwo�a� si� do narodu i odni�s� historyczny sukces. Przedtem i p�niej starannie takiej otwarto�ci unika�. S�dzi� zapewne, �e to lepiej s�u�y jego celom politycznym, kt�re uto�samia� z mo�liwo�ci� s�u�by interesom Polski, tak jak je pojmowa�. Dobrze wiedzia�, �e alternatyw� dla jego przyw�dctwa s� raczej serwili�ci, ni� bardziej od niego �narodowi" komuni�ci. Tu chyba nie myli� si�, ale w�adz� i tak traci� dwukrotnie, i w obu przypadkach w znacznej mierze wskutek intryg koterii aparatowych wspieranych przez ZSRR.
Zapewne wi�kszo�� polityk�w gotowa jest w imi� racji politycznych manipulowa� prawd�. Rzecz w tym, �e politycy dzia�aj�cy w warunkach demokracji parlamentarnej mog� to robi� w ograniczonym zakresie, do otwarto�ci s� zmuszani przez swych oponent�w i przez nie podlegaj�c� kontroli pras�. Politycy sprawuj�cy w�adz� autorytarn� z �atwo�ci� posuwaj� si� w kierunku manipulacji prawd� za daleko i nierzadko ze szkod� dla w�asnych interes�w.
Ze spraw szczeg�owych wymagaj�cych w tym miejscu kr�tkiego cho�by komentarza widz� w�a�ciwie tylko jedn�, a mianowicie okoliczno�ci zab�jstwa Marcelego Nowotki i konsekwencje tego dramatycznego wydarzenia. We wspomnieniach W�adys�awa Gomu�ki sprawa ta zajmuje ponad 100 stronic tekstu, ca�y obszerny rozdzia�. Ju� to �wiad-
4 Por. Andrzej Werblan, Gomu�ka odpowL z 1991 r.
studentom, �Prawo i �ycie", nr 44
czy, jak g��boko wydarzenie to zapad�o w jego pami�ci, jak� te� do niego przyk�ada� wag�. Znaczna cz�� rozwa�a� Gomu�ki na ten temat powsta�a pod wp�ywem rozmowy ze mn� 22 grudnia 1977 r. Zwr�ci�em mu w�wczas uwag�, �e w swojej relacji o okoliczno�ciach �mierci Nowotki sporz�dzonej dla Antoniego Przygonskiego (w 1981 r. relacja ta zosta�a opublikowana) pomyli� si� w bardzo istotnej kwestii. Mianowicie napisa�, �e koronnym dowodem winy Boles�awa Mo�ojca, jako inspiratora zab�jstwa Nowotki i podstaw� skazania go na �mier�, by�y zeznania jego m�odszego brata Zygmunta, kt�ry przyzna� si� do pope�nienia tego mordu. Tymczasem dokumenty, kt�re zachowa�y si�, �wiadczy�y bezspornie, �e oskar�enia wobec Zygmunta Mo�ojca zosta�y wysuni�te ju� po skazaniu i likwidacji Boles�awa, dochodzenie prowadzono jeszcze przez kilka tygodni, a �przes�uchanie" w lutym 1942 r. odby�o si� w warunkach bardzo w�tpliwych z punktu widzenia jakiejkolwiek poprawno�ci procesowej. Nawet nie sporz�dzono protoko�u.
Gomu�ka tym moim sprostowaniem bardzo si� przej��. Fakty uzna�, nie m�g� jednak pogodzi� si� z my�l�, �e po prostu zawiod�a go pami��, �e w 1949 r., gdy m�wi�c o tej sprawie stwierdza�: �skazali�my Boles�awa Mo�ojca jedynie na podstawie poszlak", pami�ta� wydarzenia lepiej ni� 28 lat p�niej, gdy pisa� notatk� dla Przygonskiego. Szuka� jakiego� innego wyja�nienia swej omy�ki, docieka�, kto i kiedy wprowadzi� go w b��d. My�l�, �e wyja�nienie najprostsze by�o najtrafniejsze, ale niech�� Gomu�ki do jego przyj�cia okaza�a si� w ostatecznym wyniku owocna. Zastanawiaj�c si� nad t� kwesti� odtworzy� wiele wa�nych szczeg��w dotycz�cych stosunk�w w kierownictwie PPR w tym okresie, rozwin�� te� kilka ciekawych hipotez odno�nie motyw�w, jakimi m�g� kierowa� si� B. Mo�ojec organizuj�c zamach na Nowotk�. W niekt�rych kwestiach myli� si�, wiele jednak jego przypuszcze� zas�uguje na uwag�. W przypisach do�� drobiazgowo skomentowa�em te relacje i rozwa�ania, tutaj wi�c ogranicz� si� do jednej tylko
uwagi.
W�adys�aw Gomu�ka jest przekonany, �e inspiratorem zamachu na Nowotk� by� Boles�aw Mo�ojec, a wykonawc� jego brat Zygmunt. Jestem ostro�niejszy w swoich s�dach. Badaj�c wszystkie dost�pne w�wczas �r�d�a, ��cznie z relacj� Gomu�ki z 1977 r., doszed�em w 1988 r. do konkluzji: Pozostaj�c na gruncie fakt�w, wi�c i rygor�w naukowych, wypada stwierdzi�: nie znamy wiarygodnych motyw�w, dla kt�rych Boles�aw Mo�ojec mia�by zainspirowa� zab�jstwo Marcelego Nowotki, znamy natomiast powa�ne poszlaki przemawiaj�ce za tym, �e to zrobi�, ale i w tej kwestii nie mamy i chyba nie b�dziemy mie� ca�kowitej pewno�ci5. Teraz, po uzyskaniu w 1989 r. dost�pu do niekt�rych nowych
5 Andrzej Werblan, W�adys�aw Gomu�ka..., op. cit s�r. 139.
dokument�w z moskiewskich archiw�w i po uwa�nym przeczytaniu tego, co W�adys�aw Gomu�ka napisa� we wspomnieniach, podtrzyma�bym t� konkluzj�, cho� ju� by�oby mi �atwiej wyobrazi� sobie motywy post�powania Mo�ojca. Pewno�ci nie mam nadal.
Pami�tniki W�adys�awa Gomu�ki ujawniaj� pewn� szczeg�ln� cech�, kt�rej u niego kiedy� nie dostrzega�em, mianowicie podejrzliwo��. W post�powaniu wielu ludzi sk�onny jest dopatrywa� si� z�ych intencji i intryg. Czasem myli si�, Franciszka J�wiaka podejrzewa np. o to, �e tzw. notatki protokolarne z posiedze� sekretariatu PPR w maju-
-czerwcu 1944 r. spreparowa� w 1948 r. po to, aby dostarczy� Bierutowi por�cznych materia��w w zwi�zku ze spraw� odchylenia prawicowo-
-nacjonalistycznego. J�wiak rzeczywi�cie nie by� wobec Gomu�ki lojalny, ale w tej akurat sprawie jest niewinny. Nie wiadomo, po co te notatki pisa�, ale zrobi� to na pewno w czasie okupacji. Wed�ug ca�kowicie wiarygodnych �r�de� ju� na pocz�tku 1946 r., a wi�c na d�ugo przed spraw� odchylenia, znajdowa�y si� one w archiwum KC PPR. Podobnie bezpodstawne s� podejrzenia wobec Edwarda Gierka o to, �e zamierza� rehabilitowa� braci Mo�ojc�w. Gierek nie bardzo orientowa� si� w og�le, o co w tej sprawie chodzi�o, a na pewno zupe�nie to go nie interesowa�o.
Trzeba jednak przyzna�, �e podejrzliwo�� rozwin�a si� u Gomu�ki nie bez powodu. Z relacji dawniejszych jego wsp�towarzyszy i ze �r�de� wynika, �e nie by�a to cecha wrodzona, �e w m�odo�ci by� raczej nadmiernie ufny do ludzi, zw�aszcza ludzi partii. Zreszt�- w kr�gu bliskich wsp�pracownik�w i wsp�towarzyszy zawsze pozosta� otwarty, bez skr�powania wypowiada� kontrowersyjne s�dy i opinie, nie chowa� uraz, umia� przej�� nad r�nicami i wsp�pracowa� z r�nymi lud�mi. Nie potrafi� kry� swych uczu�, malowa�y si� one zawsze na jego twarzy. Cechowa�o go du�e poczucie lojalno�ci. �ycie da�o mu jednak ci�k� nauczk�, dozna� wielu g��bokich zawod�w i rozczarowa�. W 1948 roku i p�niej spotka� si� z kra�cow� nielegalno�ci�, z perfidi� wykorzystano przeciw niemu, co si� tylko da�o, nawet zupe�nie prywatne rozmowy. Po tym do�wiadczeniu sta� si� inny, nieufny, mniej otwarty, podejrzliwy. Grudzie� 1970 r. cechy te pog��bi� i wzmocni�.
Odnosz� wra�enie, �e powodem by�a nie tyle utrata w�adzy i stanowiska, cho� ka�dy polityk o ambicjach przyw�dczych tego typu pora�ki prze�ywa bole�nie. Po rozruchach i zamieszkach na Wybrze�u zmiana ekipy rz�dz�cej musia�a nast�pi�. W ka�dym kraju podwy�ka cen, powoduj�ca rozruchy i uruchomienie dywizji pancernych do ich krwawego st�umienia � musia�aby wcze�niej czy p�niej spowodowa� upadek ekipy rz�dz�cej. W najlepszym bowiem wypadku wydarzenia
dowodzi�y jej niezdolno�ci do panowania nad sytuacj� za pomoc� normalnych �rodk�w. Dymisja bywa w takim wypadku najlepszym wyj�ciem. To dla historyka jest poza dyskusj�.
Gomu�ka chyba bole�niej ni� utrat� w�adzy odczu� spos�b, w jaki si� z nim w�wczas rozprawiono. Od marca 1968 r. narasta�a wobec niego opozycja w aparacie partyjnym i pa�stwowej biurokracji. Prawdziwi zwyci�zcy w marcowym konflikcie pragn�li �upu, ca�ej w�adzy. Chcieli zrzuci� kr�puj�ce ich gorsety kontroli nad wydatkami i polityk� kredytow�, pop�yn�� na fali wielkich inwestycji. Ostro�ny Gomu�ka wydawa� si� im anachroniczny, przeszkadza�. Opozycj� t� zach�cali wyra�nie przyw�dcy radzieccy. Kreml te� mia� do�� Gom�ki, wola�by kogo� bardziej spolegliwego, bez ambicji partnerskich. Jesieni� 1970 r, nastroje w komitetach wojew�dzkich i w lobby przemys�owym by�y ju� wybitnie antygomu�kowskie. W tej sytuacji podwy�ka cen nawet umiarkowana nios�a ze sob� bardzo wysokie ryzyko. Gomu�ka robi� wr�enie zupe�nie niezorientowanego w sytuacji lub j� ignoruj�cego. Intryguj�ce przeciw niemu otoczenie raczej zach�ca�o go do ryzyka, ni� przed nim przestrzega�o. Odnosi�o si� wra�enie, �e co najmniej po�owa BP liczy na to, i� tym razem Gomu�ce po�lizgnie si� noga. Ostatecznie przecie� wystarczy�by sprzeciw 2-3 cz�onk�w tego gremium, aby zastopowa� podwy�k�. Opozycjoni�ci nie ryzykowaliby niczym gorszym ni� dobre synekury.
W tej sytuacji dramatyczny rozw�j wydarze� na Wybrze�u, je�li nawet nie by� sprowokowany, na co brak przekonywaj�cych dowod�w, na pewno zosta� z premedytacj� wykorzystany do obalenia Gomu�ki. Wa�ki udzia� w tym czynnik�w radzieckich jest oczywisty. We wspomnieniach Piotra Jaroszewicza znajdujemy relacj� z rozmowy z Kosygi-nem w Moskwie 16 grudnia 1970 r. Radziecki premier zupe�nie otwarcie poinformowa� �wczesnego wicepremiera PRL, �e kierownictwo KPZR uwa�a za konieczne usuni�cie Gomu�ki, �e popiera sukcesj� Gierka, a nie Moczara, oraz prosi Jaroszewicza, aby niezw�ocznie wr�ci� do Warszawy i dzia�a� w tym duchu8. W dwa tygodnie p�niej 5 stycznia 1971 r. na Kremlu Gierek i Jaroszewicz podzi�kowali Bre�niewowi za poparcie, a ten z kolei jowialnie i z zadowoleniem potwierdzi� swoj� rol� w ca�ej operacji. Utyskiwa�, �e z Gomu�ka nie da�o si� �otwarcie m�wi� o kolektywizacji rolnictwa", �e by� �kapry�ny i nerwowy", wi�c �...jak zobaczyli�my, �e sprawy wzi�y niedobry obr�t, napisali�my list do Biura, �e tego nie popieramy. Tow. Gomu�ka odszed�, cieszymy si� z tego..."7.
l
6 Piotr Jaroszewicz, Bohdan Roli�ski, Przerywam milczenie 1939-1989, Warszawa 1991, str. 156-159.
7 Tajne dokumenty Biura Politycznego, Grudzie� 1970, w opracowaniu Paw�a Doma�s-
kiego, Londyn 1991, str. 126-135.
W pocz�tkach lat siedemdziesi�tych przysz�o Gomu�ce do�wiadczy� sporo upokorze�, uniemo�liwiono mu wyst�pienie przed KC z obron� swojego stanowiska, usuwano ze wszystkich funkcji zaocznie, skazywano na milczenie, utrudniano dost�p do dokument�w. By�o to w tamtym systemie post�powanie niestety normalne, prawie rutynowe. Nie mo�na jednak dziwi� si� rozgoryczeniu Gomu�ki i jego, chwilami przesadnej, podejrzliwo�ci.
Wspomnienia, kt�re publikujemy, s� jedynymi, jakie W�adys�aw Gomu�ka kiedykolwiek napisa�, je�li nie liczy� pewnych w�tk�w autobiograficznych w li�cie dotycz�cym genezy KRN8. Og�oszony w 1973 r. w Izraelu przez dziennik �Nowiny-Kurier" tekst pt. Moje czterna�cie lat. Zwierzenia ^W�adys�awa- Gomu�ki jest oczywistym ^fel�xfiEat�m7~NTe zas�uguje na nazw� apokryfu jedynie dlatego, �e tradycyjne apokryfy zwykle fa�szowano lepiej i staranniej. Gomu�ka wielokrotnie protestowa� przeciw przypisywaniu mu tego tekstu i s�usznie dopatrywa� si� w nim tre�ci oszczerczych i szkaluj�cych. Podejrzewa�, �e falsyfikat ten powsta� z inspiracji Gierka i przy wsp�udziale s�u�by bezpiecze�stwa. Umacnia�a go w tym prze�wiadczeniu z�o�liwa gorliwo��, z jak� MSW kolportowa�o ten tekst w Polsce. Doszukiwa� si� autora w�r�d ludzi dawniej mu bliskich. Rozmawiali�my na ten temat kilka razy.
Supozycja inspiracji Moich czternastu lat przez tzw. pogrudniowe kierownictwo wydawa�a mi si� raczej ma�o prawdopodobna, nie przemawia�y za tym powa�ne przes�anki. Polskie MSW znalaz�oby chyba lepszych fa�szerzy. Na w�asny u�ytek zrobi�em analiz� tego tekstu, pos�uguj�c si� rutynow� procedur� stosowan� w naukach historycznych przy ustalaniu autentyczno�ci lub dochodzeniu autorstwa. Doszed�em do wniosku, �e Moje czterna�cie lat napisa� autor lub autorzy, kt�rzy Gomu�ki nie znali osobi�cie, a informacje czerpali z drugiej r�ki. Zbyt wiele tam fantazji, zdarze� nieprawdopodobnych i j�zyka, kt�rym Gomu�ka nigdy si� nie pos�ugiwa�. Same informacje zosta�y zebrane w du�ej obfito�ci, ale w�r�d prawdziwych, a nie zmy�lonych, nie znalaz�em ani jednej, kt�ra nie by�aby dost�pna ze �r�de� publikowanych w kraju lub na Zachodzie. Podzieli�em si� t� opini� z Gomu�ka w styczniu 1981 r., pozosta� jednak przy swoim zdaniu.
Andrzej Werblan
8 W�adys�aw Gomu�ka, Do redakcji Archiwum Ruchu Robotniczego, maj 1975 r., AKR t. IV 1977, por. te� �Zeszyty historyczne", nr 39, Pary� 1977.
Prolog
1. Zadziwiaj�cy sen L
Napa�� wojenna Niemiec hitlerowskich na Polsk� zasta�a mnie w wi�ziet. niu w Sieradzu.
Zosta�em aresztowany 25 kwietnia 1936 roku w Chorzowie i pod koniec tego� roku S�d Okr�gowy w Katowicach1 skaza� mnie na 7 lat wi�zienia jako funkcjonariusza KC KPP. Rzeczywi�cie, przed aresztowaniem przez kilka miesi�cy by�em sekretarzem Komitetu Okr�gowego Komunistycznej Partii Polski na G�rnym �l�sku. By� to bodaj nawy�szy wymiar kary, jaki kiedykolwiek zastosowano na �l�sku
wobec komunisty.
W Chorzowie zamieszkiwa�em bez meldowania w jednorodzinnym ma�ym domku, po�o�onym na uboczu, nie opodal Huty �Ko�ciuszko". Domek ten zajmowa� bezrobotny pod�wczas hutnik, J�zef Poeta, wraz z rodzin�. Uwa�a� si� on za Niemca i u�ywa� w domu j�zyka niemieckiego. Do partii nie nale�a�, lecz uchodzi� za sympatyka naszego ruchu. By� bliskim krewnym, wujkiem, kierownika �l�skiej techniki okr�gowej KPP Ewalda Jaworskiego. On w�a�nie dostarczy� mi to mieszkanie i niekiedy w pilnych sprawach zachodzi� do mnie.
Mieszkanie to zajmowa� przede mn� poprzedni okr�gowiec. Wprowadzi�em si� tam nied�ugo po jego wyje�dzie ze �l�ska. Bezpo�rednio po przybyciu na �l�sk zamieszkiwa�em w �wi�toch�owicach, przy ulicy Wolno�ci nr 40, u Paw�a Dylonga, cz�onka KPP, robotnika pozostaj�cego bez pracy, kt�ry poprzednio by� zatrudniony w Hucie �Falva"2 w �wi�toch�owicach.
Z uwagi na osobiste bezpiecze�stwo trzeba by�o co pewnien czas zmienia� mieszkanie. Zasada ta obowi�zywa�a wszystkich funkcjonariuszy KPP pracuj�cych nielegalnie. W moim konkretnym przypadku by�o to tym bardziej wskazane, �e mieszkanie, z kt�rego korzysta�em w �wi�toch�owicach, mia�o pod tym wzgl�dem r�ne s�abe strony. Tote� gdy
1 Rozprawa mia�a miejsce 29-30 wrze�nia 1936 r.
2 Pe�na nazwa brzmia�a: Huta Bethlen-Falva, obecnie Huta Florian.
podj��em starania o wyszukanie sobie nowego locum, skorzysta�em z propozycji kierownika techniki, Jaworskiego, i przy jego pomocy przekwaterowa�em si� do wspomnianego mieszkania w Chorzowie.
W �onie Komitetu Dzielnicowego KPP Lipiny-�agiewniki znalaz� si� konfident policyjny. Przy jego pomocy policja zlikwidowa�a technik� okr�gow� KPP, aresztowa�a jej kierownika Jaworskiego i wsp�pracownik�w oraz wszystkich cz�onk�w wspomnianego komitetu.
Aresztowania rozpocz�y si� 23 kwietnia 1936 roku, a 25 kwietnia o godz. 7 rano, kiedy jeszcze spa�em, zjawili si� w moim pokoju cywilni funkcjonariusze Urz�du �ledczego w Chorzowie, obudzili mnie, wylegitymowali, przeprowadzili rewizj� i zakomunikowali, �e zosta�em zatrzymany.
Dekonspiracja zajmowanego przeze mnie mieszkania nast�pi�a w rezultacie policyjnej inwigilacji E. Jaworskiego. Z nim bowiem utrzymywa�em sta�y kontakt, co z kolei poci�gn�o inwigilacj� mojej osoby i umo�liwi�o policji ustalenie miejsca mego zamieszkania.
Prowokator czynny w tej sprawie zosta� zdemaskowany dopiero po wyzwoleniu Polski na podstawie s�dowych materia��w archiwalnych, przej�tych przez organa bezpiecze�stwa woj. katowickiego. By� nim �wczesny sekretarz Komitetu Dzielnicowego KPP w Lipinach, Mieczys�aw Pigu�a3. Dowiedzia�em si� o tym od Franciszka Goleni, g�rnika z Nowej Wsi, �l�skiego dzia�acza komunistycznego, kt�ry w czasie pe�nienia przeze mnie funkcji sekretarza Komitetu Okr�gowego KPP G�rnego �l�ska wchodzi� w jego sk�ad. Nale�a� on do m