1713
Szczegóły |
Tytuł |
1713 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1713 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1713 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1713 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Nelson DeMille
"Z�ote wybrze�e"
Tom I
Prze�o�y�:
ANDRZEJ SZULC
Tytu� orygina�u:
THE GOLD COAST
Ilustracja na ok�adce:
STANIS�AW FERNANDES
Opracowanie graficzne:
ADAM OLCHOWIK
Redaktor.
MIRELLA HESS-REMUSZKO
Redaktor techniczny:
JANUSZ FESTUR
Copyright (c) 1990 by Nelson DeMille
For the Polish edition
Copyright (c) 1992 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 83-85423-72-9
Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
Warszawa 1992. Wydanie I
Sk�ad: Zak�ad Fototype w Milan�wku
Druk: ��dzka Drukarnia Dzie�owa
Moim trzem stawiaj�cym pierwsze kroki
autorom: Ryanowi, Laurenowi i Alexowi
Cz�owiek nie �yje tylko swoim �yciem osobistym,
jako jednostka, ale, �wiadomie b�d� nie�wiadomie,
r�wnie� �yciem swojej epoki i swojego pokolenia.
Tomasz Mann, Czarodziejska g�ra,
prze�o�y� J�zef Kramsztyk
CZʌ� I
Stany Zjednoczone s� w istocie najwi�kszym
z poemat�w...
Walt Whitman, Przedmowa do �d�be� trawy,
prze�o�y� Juliusz �u�awski
Rozdzia� 1
Po raz pierwszy spotka�em Franka Bellaros�
pewnej s�onecznej kwietniowej soboty na wysypanym �wirem parkin-
gu przed szk�k� Hicksa, w kt�rej od ponad stu lat zaopatruje si�
miejscowa arystokracja. Obaj toczyli�my do naszych^ samochod�w wy-
pe�nione sadzonkami i nawozami czerwone w�zki.
- Pan Sutter? Pan John Sutter, prawda? - zawo�a� id�c w moj�
stron�.
Popatrzy�em na niego. Ubrany by� w obszerne robocze spodnie
oraz niebiesk� bluz� i z pocz�tku wzi��em go za pracownika szk�ki,
ale potem, kiedy si� zbli�y�, przypomnia�em sobie, �e znam jego
fizjonomi� z gazet i telewizji.
Frank Bellarosa nie nale�y do tych s�awnych osobisto�ci, na kt�re
cz�owiek chcia�by si� przypadkiem natkn�� na ulicy i, je�li mam by�
szczery, w jakimkolwiek innym miejscu. Jego s�awa to specjalno��
specyficznie ameryka�ska, cz�owiek ten jest mianowicie gangsterem.
W pewnych rejonach �wiata kto� taki jak on ukrywa�by si� przed
policj�, w innych - by�by g��wnym lokatorem pa�acu prezydenckiego,
ale tutaj, w Ameryce, egzystuje w miejscu, kt�re zgrabnie ochrzczono
mianem podziemia. Jest przest�pc�, nie postawiono go jednak w stan
oskar�enia i nie skazano; poza tym p�aci regularnie podatki i cieszy si�
pe�ni� praw obywatelskich. To o takich jak on my�li prokurator
federalny, kiedy zakazuje facetom na zwolnieniu warunkowym "zada-
wa� si� ze znanymi kryminalistami".
Tak wi�c, kiedy zbli�y�a si� do mnie ta s�ynna posta� �wiata
9
podziemnego, za �adne skarby nie mog�em si� domy�li�, sk�d mnie
zna, czego chce, ani dlaczego wyci�ga do mnie r�k�. Mimo to
u�cisn��em j�.
� Tak, to ja - oznajmi�em.
� Nazywam si� Frank Bellarosa. Jestem pa�skim nowym s�-
siadem.
Co takiego? S�dz�, �e zachowa�em kamienne oblicze, nie mo�na
jednak wykluczy�, i� drgn�a mi lekko powieka.
� O! - odezwa�em si� - to...
Naprawd� okropne.
� Tak. Dobrze, �e pana spotka�em.
Po tym wst�pie ja i m�j nowy s�siad uci�li�my sobie kr�tk�
pogaw�dk�, przygl�daj�c si� zarazem zawarto�ci naszych w�zk�w. On
kupi� sadzonki pomidor�w, bak�a�an�w, papryki i bazylii. Ja balsamin�
i nagietki. Pan Bellarosa zasugerowa�, �e powinienem zacz�� hodowa�
co� jadalnego. O�wiadczy�em, �e ja jadam nagietki, a moja �ona
od�ywia si� balsamin�. Uzna� to za wyborny �art.
�egnaj�c si�, u�cisn�li�my sobie d�onie, nie czyni�c jednak �adnych
towarzyskich plan�w, po czym wsiad�em do swego forda bronco.
By�o to najbanalniejsze pod s�o�cem spotkanie, ale kiedy zapala�em
silnik, ujrza�em w nag�ym ol�nieniu (co mi si� na og� nie zdarza)
przysz�o�� - i to, co zobaczy�em, wcale mi si� nie spodoba�o.
Rozdzia� 2
Wyjecha�em z parkingu i ruszy�em w stron�
domu. Nie od rzeczy b�dzie by� mo�e wspomnie�, w jakiej okolicy
zapragn�� zamieszka� pan Bellarosa wraz z rodzin�. Powiem bez
ogr�dek: bardziej ekskluzywnego miejsca nie znajdziecie w ca�ej
Ameryce. Beverly Hills albo Shaker Heights mog� si� przy nim wyda�
co najwy�ej osiedlem domk�w jednorodzinnych. Miejscowi nazywaj�
je North Shore, ale w ca�ym kraju, a tak�e za granic�, znane jest jako
Gold Coast, czyli Z�ote Wybrze�e, cho� nawet handlarze nieruchomo�-
ciami boj� si� wym�wi� na g�os te dwa s�owa.
Mo�na tu znale�� stare fortuny, stare rodziny, stare towarzyskie
cnoty, a tak�e stare zapatrywania dotycz�ce na przyk�ad kwestii, kto
powinien dysponowa� prawem g�osu, nie m�wi�c ju� o przywileju
posiadania ziemi. Z�ote Wybrze�e w niczym nie przypomina rustykalnej
demokracji w stylu Jeffersona.
Nowobogackim, kt�rzy potrzebuj� akurat nowego domu i rozu-
miej�, co tu jest grane, mi�kn� troch� kolana, kiedy w wyniku jakich�
finansowych komplikacji wystawia si� na sprzeda� kt�r�� z miejs-
cowych posiad�o�ci. Zawsze mog� si� jeszcze wycofa� i kupi� co� na
South Shore, gdzie nie grozi im popadniecie w kompleksy. Je�li jednak
zakupi� kawa�ek Z�otego Wybrze�a, czyni� to z dr��cym sercem,
zdaj� sobie bowiem spraw�, �e nie b�d� tu mieli �atwego �ycia i nie
powinni raczej pr�bowa� po�yczy� od mieszka�ca s�siedniego pa�acu
szklaneczki Johnnie Walkera z czarn� nalepk�.
Ale kto� taki jak Frank Bellarosa, my�la�em, nie b�dzie sobie
11
w og�le zdawa� sprawy z tego, �e otaczaj� go niebia�skie istoty
i lodowe g�ry towarzyskiego bojkotu. Nie b�dzie mia� najmniejszego
poj�cia, �e st�pa po "Ziemi �wi�tej".
Albo je�eli nawet to do niego dotrze, b�dzie dba� o to tyle, co
o zesz�oroczny �nieg. (By�oby to zreszt� o wiele bardziej interesuj�ce).
W ci�gu kilku minut rozmowy wywar� na mnie wra�enie cz�owieka
obdarzonego prymitywnym rodzajem elan vital, czym�, co ma w sobie
�o�nierz zdobywczej, reprezentuj�cej ni�sz� cywilizacj� armii, obe-
jmuj�cy na kwater� okaza�� will� pokonanego patrycjusza.
Bellarosa naby�, jak zaznaczy�, posiad�o�� granicz�c� z moj�. Moja
nazywa si� Stanhope Hall, jego nosi miano Alhambry. Tutejsze posesje
nosz� nazwy, nie numery, ale nie chc�c utrudnia� �ycia ameryka�skiej
poczcie, poszerzy�em sw�j adres o nazw� ulicy, Grace Lane, oraz
miejscowo�ci, Lattingtown. Mam r�wnie� kod pocztowy, kt�rego
podobnie jak wielu moich s�siad�w rzadko u�ywam, pos�uguj�c si� za
to starym okre�leniem Long Island. M�j adres brzmi zatem na-
st�puj�co: Stanhope Hall, Grace Lane, Lattingtown, Long Island,
New York. Poczta dochodzi.
Moja �ona Susan i ja nie mieszkamy w�a�ciwie w samym Stanhope
Hall, kt�ry jest ogromn�, licz�c� pi��dziesi�t pokoi, artystycznie
zorganizowan� stert� granitu z Vermont. Same tylko rachunki za jej
ogrzewanie doprowadzi�yby mnie do bankructwa ju� w lutym. �yjemy
w skromniejszym, pi�tnastopokojowym domku go�cinnym, zbudowa-
nym na prze�omie stuleci w stylu angielskiego dworku. Rodzice mojej
�ony ofiarowali go jej wraz z dziesi�cioma z dwustu nale��cych do
Stanhope Hall akr�w ziemi jako �lubny prezent. Wracaj�c do poczty,
to listonosz zostawia j� dla nas w str��wce, jeszcze skromniejszym,
sze�ciopokojowym kamiennym domku, zamieszkiwanym przez Geor-
ge'a i Ethel Allard�w.
Allardowie zaliczaj� si� do tak zwanych domownik�w, co oznacza,
�e kiedy� tu pracowali, obecnie za� raczej si� nie przem�czaj�. George
by� niegdy� zarz�dc� posiad�o�ci, zatrudnionym przez ojca mojej �ony,
Williama, i jej dziadka, Augusta. Moja �ona pochodzi z rodu Stan-
hope'�w.
Wielki, pi��dziesi�ciopokojowy pa�ac stoi teraz pusty, a George
pe�ni funkcj� kogo� w rodzaju dozorcy ca�ego dwustuakrowego
obszaru. Razem z Ethel mieszka za darmo w str��wce, z kt�rej
12
wykwaterowano odprawionego w latach pi��dziesi�tych str�a i jego
�on�. George robi, co mo�e, wzi�wszy pod uwag� ograniczone fundusze
rodzinne. W duchu przestrzega etyki pracy, ale cia�o ma md�e. Susan
i ja odkryli�my, �e pomagamy Allardom w* wi�kszym stopniu, ni� oni
pomagaj� nam, co nie stanowi tutaj wyj�tku. George i Ethel dbaj�
g��wnie o teren wok� str��wki, strzyg�c �ywop�ot, maluj�c bram�
z kutego �elaza, przycinaj�c bluszcz oplataj�cy ich domek i mur
posiad�o�ci, a tak�e wysadzaj�c na wiosn� flance. Pozosta�a cz��
posiad�o�ci znajduje si�, nieodwo�alnie, w r�kach Pana Boga.
Skr�ci�em z drogi na wysypan� �wirem alej� i stan��em przy
bramie, kt�ra jest zwykle dla naszej wygody otwarta - wy��cznie
przez ni� mamy bowiem dost�p do Grace Lane i otaczaj�cego nas
szerokiego �wiata.
George zbli�y� si� do mnie statecznym krokiem, wycieraj�c d�onie
o zielone robocze spodnie. Otworzy� przede mn� drzwiczki samochodu,
zanim sam zd��y�em to zrobi�.
- Dzie� dobry, sir - powiedzia�.
George wywodzi si� ze starej szko�y, z nielicznej warstwy profe-
sjonalnych s�u��cych, kt�ra rozkwit�a kiedy� na kr�tko w naszej
wspania�ej demokracji. Miewam czasem napady snobizmu, ale s�u�al-
czo�� George'a wprawia mnie na og� w zak�opotanie. Moja �ona,
kt�ra urodzi�a si�, �eby korzysta� z bogactwa, w og�le na to nie
zwraca uwagi, a je�li nawet, to nic sobie z tego nie robi. Otworzy�em
baga�nik forda.
� Pomo�esz mi? - zapyta�em.
� Oczywi�cie, sir, oczywi�cie. Prosz� pozwoli� mi si� tym zaj��. -
Wyj�� skrzynki z nagietkami i balsamin� i postawi� je na trawie przy
wysypanej �wirem alei. - Wygl�daj� naprawd� dobrze w tym roku,
panie Sutter. �adne sadzonki pan dosta�. Zasadz� te przy bramie,
a potem pomog� panu w pa�skim ogr�dku.
� Poradz� sobie sam. Jak�e si� miewa pani Allard?
� Bardzo dobrze, panie Sutter. To mi�o, �e pan zapyta�.
Moje rozmowy z George'em s� zawsze cokolwiek sztuczne, chyba
�e stary troch� sobie golnie.
George urodzi� si� w posiad�o�ci Stanhope'�w jakie� siedem-
dziesi�t lat temu i w jego wspomnieniach z dzieci�stwa przewijaj�
si� szalone lata dwudzieste, Wielki Kryzys i zmierzch z�otej ery
13
w latach trzydziestych. Po krachu w roku 1929 wci�� organizowano
tutaj bale z debiutantkami, regaty i mecze polo, ale jak oznajmi�
mi kiedy� w chwili szczero�ci George: "Wszyscy tutaj stracili serca.
Stracili pewno�� siebie, a po wojnie ostatecznie sko�czy�y si� dobre
czasy."
Wiem o tym wszystkim z ksi��ek historycznych i dzi�ki swego
rodzaju osmozie, kt�rej do�wiadcza si� �yj�c tutaj. Ale George ma
bardziej szczeg�ow� i osobist� wiedz� na temat Z�otego Wybrze�a
i kiedy tylko troch� wypije, opowiada historie o tutejszych wielkich
rodach: kto kogo posuwa�, kto kogo zastrzeli� w szale zazdro�ci i kto
zastrzeli� si� z rozpaczy. Miejscow� s�u�b� ��czy�y tutaj, i do pewnego
stopnia ��cz� nadal, specyficzne powi�zania i dzi�ki wymianie infor-
macji zyskuje si� dost�p do bractwa, gromadz�cego si� w str��wkach
i kuchniach funkcjonuj�cych jeszcze wielkich dom�w, a tak�e w miej-
scowych proletariackich pubach. Mamy tutaj do czynienia z ameryka�-
sk� wersj� Upstairs, Downstairs i B�g jeden wie, co wygaduj� o mnie
i o Susan.
Ale cho� George nie odznacza si� zbytni� dyskrecj�, jest za to
lojalny. Na w�asne uszy s�ysza�em, jak t�umaczy� kiedy� facetowi
przycinaj�cemu ga��zie, �e Sutterowie s� dobrymi chlebodawcami.
W�a�ciwie nie jest zatrudniony przeze mnie, ale przez rodzic�w Susan,
Williama i Charlotte Stanhope'�w, kt�rzy s� na emeryturze, mieszkaj�
w Hilton Head i staraj� si� pozby� pa�acu, zanim poci�gnie ich na
dno. Ale to inna historia.
Ethel Allard to tak�e inna historia. Zachowuje si� zawsze poprawnie
i sympatycznie, lecz tu� pod powierzchni� kipi w niej klasowy gniew.
Nie mam w�tpliwo�ci, �e je�li kto� kiedy� podniesie wysoko czerwon�
flag�, Ethel Allard uzbroi si� w kamie� wyrwany z chodnika i ruszy
na m�j dom. Z tego, co wiem, ojciec Ethel, w�a�ciciel dobrze pro-
speruj�cego sklepu, wpad� w tarapaty w wyniku b��dnej porady
inwestycyjnej udzielonej mu przez bogatych klient�w, a nast�pnie
zbankrutowa� z powodu ich niewyp�acalno�ci. Jego bogaci klienci nie
mogli zap�aci� za dostarczone im na kredyt towary, sami bowiem
r�wnie� stali si� bankrutami. Dzia�o si� to oczywi�cie w roku 1929 i od
tamtej pory nic nie jest ju� tutaj takie jak niegdy�. Bankrutuj�c,
a nast�pnie zapijaj�c si� na �mier�, strzelaj�c do siebie i skacz�c
z okien, b�d� te� po prostu znikaj�c i zostawiaj�c na pastw� losu swoje
14
domy, swoje d�ugi i sw�j honor, ludzie bogaci, jak s�dz�, nadu�yli
w pewien spos�b zaufania klas ni�szych. Wiem jednak, jak trudno jest
wsp�czu� ludziom bogatym, i potrafi� zrozumie� punkt widzenia Ethel.
Niemniej jednak od czasu Wielkiego Kryzysu min�o jakie� sze��-
dziesi�t lat i by� mo�e czas ju� oszacowa� niekt�re straty.
Je�eli ta okolica nie wydaje si� wam typowo ameryka�ska, zapew-
niam was, �e jest; myl� tylko zewn�trzne pozory i krajobraz.
� Wi�c, jak ju� m�wi�em, panie Sutter - trajkota� mi nad g�ow�
George - kilka dni temu dosta�y si� do Stanhope Hall jakie� dzieciaki
i urz�dzi�y sobie w nocy przyj�cie.
� Czy zniszczenia s� du�e?
� Nie bardzo. Mn�stwo butelek po alkoholu i sterta tych... no...
tych rzeczy.
- Kondom�w?
Kiwn�� g�ow�.
� Wi�c zrobi�em porz�dek i wstawi�em dykt� w okno, przez kt�re
dostali si� do �rodka. Ale lepszy by�by arkusz blachy.
� Zam�w go. Na m�j rachunek.
� Tak, sir. Jest wiosna i...
� Tak, wiem. /
Wiosn� aktywniej dzia�aj� hormony i miejscowa m�odzie� poczu�a
wol� bo��. Prawd� m�wi�c, sam w�amywa�em si� nieraz do opusz-
czonych rezydencji. Troch� wina, kilka �wieczek, tranzystorowe radio
nastawione na WABC, mo�e nawet ogie� w kominku, cho� to by�aby
ju� pewna przesada. Nie ma jak uprawianie mi�o�ci w ruinach.
Zainteresowa�o mnie, �e kondomy znowu wr�ci�y do �ask.
- �adnych �lad�w narkotyk�w?
- Nie, sir. Tylko alkohol. Na pewno nie �yczy pan sobie, �ebym
zawiadomi� policj�?
� Nie.
Miejscowa policja interesuje si� wprawdzie problemami tutejszego
ziemia�stwa, ale nie chcia�o mi si� �azi� po licz�cym pi��dziesi�t pokoi
pa�acu w towarzystwie sil�cych si� na uprzejmo�� gliniarzy. Nie
wyrz�dzono zreszt� �adnych szk�d.
Wsiad�em do forda i min��em bram�, chrz�szcz�c oponami po
�wirze, kt�rym z rzadka wysypana by�a alejka. �eby po�o�y� zaledwie
cal nowej nawierzchni dla uzupe�nienia zimowych ubytk�w, potrzeba
15
sze�ciuset jard�w sze�ciennych t�ucznia, po sze��dziesi�t dolar�w jard.
Zanotowa�em sobie w pami�ci, �e musz� przekaza� t� dobr� wiadomo��
mojemu te�ciowi.
Dom, w kt�rym mieszkam, stoi w odleg�o�ci mniej wi�cej dwustu
jard�w od bramy i pi��dziesi�ciu jard�w od g��wnej alei, z kt�r� ��czy
go w�ska, jednopasmowa dr�ka. Jej tak�e przyda�oby si� troch�
�wiru. Sam dom jest w dobrym stanie. Kamie� importowany z Cots-
wold, ceramiczna dach�wka oraz miedziane framugi i rynny prawie
nie wymagaj� konserwacji i s� niemal tak samo trwa�e jak aluminiowe
�ciany i plastikowe okna z winylu.
�ciany pokrywa bluszcz, kt�ry trzeba b�dzie przyci��, kiedy wypu�ci
nowe, jasnozielone p�dy, a za domem rozci�ga si� ogr�d r�any,
dope�niaj�cy wra�enia, i� znale�li�my si� w weso�ej starej Anglii.
Przed domem sta� samoch�d Susan, wy�cigowy, zielony jaguar
XJ-6, prezent od jej rodzic�w. Kolejny angielski rekwizyt. Miejscowi
obywatele s� na og� anglofilami; zostaje si� nimi poprzez sam fakt
zamieszkania w tej okolicy.
- Lady Stanhope! - zawo�a�em wchodz�c do �rodka.
Susan odpowiedzia�a mi z ogrodu r�anego, wyszed�em wi�c na
dw�r tylnymi drzwiami. Zasta�em Susan siedz�c� w ogrodowym fotelu
z kutego �elaza. Tylko kobiety, jak s�dz�, mog� siedzie� na czym�
takim.
- Witaj, pani. Czy wolno mi ci� dopa��?
Pi�a herbat�; w ch�odnym kwietniowym powietrzu nad fili�ank�
unosi�a si� para. Na grz�dkach, w�r�d nagich r�anych krzew�w
kwit�y ��te krokusy i lilie; na wskaz�wce s�onecznego zegara usiad�
drozd. Widok by�by bardzo radosny, gdyby nie to, �e Susan by�a
najwyra�niej nad�sana.
� Je�dzi�a� konno? - zapyta�em.
� Tak. Dlatego w�a�nie ubrana jestem w str�j do konnej jazdy
i �mierdz� koniem, m�j ty Sherlocku.
Usiad�em naprzeciw niej na �elaznym stoliku.
� Nigdy nie zgadniesz, kogo spotka�em w szk�ce Hicksa.
� Nie, nie zgadn�.
Przez chwil� jej si� przygl�da�em. Jest uderzaj�co pi�kn� kobiet�,
je�li wolno mi powiedzie� co� takiego o w�asnej �onie. Ma ogniste,
rude w�osy, kt�re wedle mej ciotki Cornelii stanowi� niezawodn�
16
oznak� szale�stwa, i zielone kocie oczy, hipnotyzuj�ce zupe�nie obcych
ludzi. Jest lekko piegowata, a na widok jej wydatnych warg m�czy�ni
natychmiast zaczynaj� my�le� o mi�o�ci francuskiej. Ma gibkie i pr�ne
cia�o; ka�dy chcia�by, aby jego licz�ca czterdzie�ci lat �ona po urodzeniu
dw�jki dzieci mia�a takie. Kluczem do jej szcz�cia i zdrowia, powie
wam to od razu, jest je�dziectwo. Uprawia je w lecie, na jesieni,
w zimie i na wiosn�, w s�o�cu, �niegu i s�ocie. Zakochany jestem w tej
kobiecie do szale�stwa, cho� zdarzaj� si� chwile, jak cho�by teraz,
kiedy si� d�sa i zamyka w sobie. Ciotka Cornelia tak�e mnie przed
tym przestrzega�a.
� Spotka�em naszego nowego s�siada - powiedzia�em.
� O? Z firmy przewozowej HRH?
� Nie, nie.
Jak wiele tutejszych posiad�o�ci, Alhambra zakupiona zosta�a,
wedle wpisu w ksi�gach, przez jak�� korporacj�. Sprzeda� mia�a
miejsce w lutym, publicznie og�oszono j� tydzie� p�niej. Po�rednik
twierdzi�, �e nie zna nazwiska nabywcy, ale opieraj�c si� na r�nych
pog�oskach i przeprowadzonym przez star� gwardi� dochodzeniu,
zaw�ono kr�g ewentualnych kupc�w do Ira�czyk�w, Korea�czyk�w,
Japo�czyk�w, handluj�cych farmaceutykami Latynos�w lub cz�onk�w
mafii. To mniej wi�cej wyczerpywa�o list� gro��cych nam okropno�ci.
I rzeczywi�cie, wszyscy wy�ej wymienieni nabywali ostatnio domy
i ziemi� na Z�otym Wybrze�u. Kt� inny dysponowa�by tak� ilo�ci�
forsy? Kruszy� si� system obronny, republik� wystawiano pod m�otek.
� M�wi ci co� nazwisko Frank Bellarosa? - zapyta�em.
Susan zastanawia�a si� przez chwil�.
� Nie s�dz�.
� Mafia.
� Naprawd�? To on jest naszym nowym s�siadem?
� Tak powiedzia�.
� Czy powiedzia�, �e nale�y do mafii?
� Oczywi�cie, �e nie. Znam go z gazet i telewizji. Nie chce mi si�
wierzy�, �e nigdy o nim nie s�ysza�a�. Frank Biskup Bellarosa.
� Jest biskupem?
� Nie, Susan, to tylko taki mafijny pseudonim. Wszyscy tam
nosz� pseudonimy.
� Naprawd�?
17
2 - Z�ote Wybrze�e
�ykn�a herbaty i spojrza�a nieobecnym wzrokiem na ogr�d.
Susan, podobnie jak wielu innych mieszka�c�w tego rajskiego ogrodu,
niezbyt interesuje si� �wiatem zewn�trznym. Czyta Trollope'a i Agath�
Christie, nigdy nie s�ucha radia, a telewizora u�ywa tylko do ogl�dania
kaset ze starymi filmami. O tym, jaka b�dzie pogoda, dowiaduje si�
przez telefon. Lokalne wydarzenia poznaje za po�rednictwem zamiesz-
czaj�cego tylko dobre wiadomo�ci tygodnika i kilku snobistycznych
magazyn�w, kt�re obs�uguj� zamo�n� spo�eczno�� Z�otego Wybrze�a.
Co si� tyczy z�ych wiadomo�ci, przyswoi�a sobie zasad� Thoreau: je�li
przeczyta�e� opis jednej katastrofy kolejowej, przeczyta�e� o wszystkich.
� Niepokoi ci� ta wiadomo��? - zapyta�em.
Wzruszy�a ramionami.
� A ciebie?
Jako adwokat nie lubi�, kiedy ludzie odpowiadaj� mi pytaniem na
pytanie, udzieli�em wi�c wymijaj�cej odpowiedzi.
- Nie. Istotnie, Grace Lane b�dzie teraz dobrze strze�ona przez
FBI i patrole miejscowej policji.
Przez chwil� najwyra�niej zastanawia�a si� nad tym.
� Ten cz�owiek... - odezwa�a si� w ko�cu -jak on si� nazywa?
� Bellarosa,
� No w�a�nie. Porozmawiam z nim o szlakach je�dzieckich
i o prawie przejazdu przez jego posiad�o��.
� Dobry pomys�. Potraktuj go ostro.
� Zrobi� to.
Przyszed� mi w zwi�zku z tym na my�l g�upi, cho� przyzwoity
dowcip i postanowi�em opowiedzie� go Susan.
- Krzysztof Kolumb schodzi na l�d... to �art... i m�wi do grupy
rdzennych Amerykan�w: "Buenos Dias!" - albo mo�e raczej: "Buon-
giornor A wtedy jeden z Indian odwraca si� do �ony i m�wi:
"B�dziemy mieli nowego s�siada".
Susan u�miechn�a si� uprzejmie.
Wsta�em i wyszed�em przez furtk� z ogrodu zostawiaj�c moj� �on�
razem z jej herbat�, humorami i problemem, jak wyt�umaczy� szefowi
mafii, �e, zgodnie z tradycj� panuj�c� w tej okolicy, dopuszcza si�
mo�liwo�� przeje�d�ania konno przez cudz� posiad�o��.
18
Rozdzia� 3
Miejscowa tradycja g�osi, �e je�li przekracza
si� granic� cudzej posiad�o�ci pieszo, narusza si� prawo; je�li czyni si�
to konno, korzysta si� ze szlacheckiego przywileju.
Nie wiedzia�em, czy pan Frank Bellarosa zosta� ju� o tym powia-
domiony, a je�li tak, czy got�w jest honorowa� ten zwyczaj. Niemniej,
nieco p�niej tego samego sobotniego popo�udnia, przekroczy�em
szpaler bia�ych sosen, wzd�u� kt�rego biegnie granica naszych posiad-
�o�ci. Siedzia�em na grzbiecie Jankesa, drugiego konia mojej �ony,
sze�cioletniego wa�acha mieszanej krwi. Jankes ma dobry charakter
w przeciwie�stwie do Zanzibara, delikatnego arabskiego ogiera, kt�re-
go zwykle dosiada Susan. Na Jankesie mo�na sobie ostro poje�dzi�
i zostawi� go spoconego bez obawy, i� zaraz padnie na zapalenie
p�uc; Zanzibar znajduje si� pod nieustann� opiek� weterynaryjn�
z racji trapi�cych go tajemniczych i kosztownych dolegliwo�ci. Jankes,
podobnie jak m�j ford bronco, wype�nia po prostu bez �adnych
foch�w zadanie, do kt�rego zosta� stworzony, podczas gdy jaguar
Susan co drugi tydzie� w�druje do warsztatu. Przypuszczam, �e taka
jest cena, kt�r� si� p�aci za ekstrawagancj�.
Wyjecha�em spomi�dzy sosen na otwarte pole, niegdy� ko�skie
pastwisko, gdzie teraz wyros�y krzaki i najrozmaitsze m�ode drzewka,
kt�re, je�li da� im woln� r�k�, zamieni� to miejsce z powrotem
w dziewiczy las.
By�em pewien, �e Bellarosa, podobnie jak wi�kszo�� mu podobnych,
dba nie tyle o zachowanie intymno�ci, co o osobiste bezpiecze�stwo,
19
i w ka�dej chwili spodziewa�em si� natkn�� na �niadego rewolwerowca,
z w�osami zaczesanymi g�adko do ty�u, w czarnym garniturze i butach
z ostrymi czubkami.
Jecha�em dalej polem w stron� wi�niowego sadu. Zapada� w�a�nie
zmierzch, powietrze by�o balsamiczne i wok� mnie unosi� si� zapach
�wie�ej ziemi. S�ycha� by�o tylko dudnienie st�paj�cych po mi�kkiej
darni podk�w Jankesa i dochodz�ce z daleka wieczorne trele ptak�w.
Wszystko razem sk�ada�o si� na wspania�e p�ne popo�udnie wczesn�
wiosn�.
Wjecha�em w wi�niowy sad. Powykr�cane i nie piel�gnowane od
dawna ga��zie starych drzew obsypane by�y �wie�ymi li��mi, w�r�d
kt�rych rozwija�y si� w�a�nie r�owe kwiaty.
Na polance po�rodku sadu znajdowa�a si� zapad�a, wy�o�ona
mozaik� sadzawka, kt�rej dno wype�nia�y zesz�oroczne li�cie. Wok�
niej le�a�y poprzewracane ��obione kolumny i pop�kane kamienne
belki. Po drugiej stronie sta� pokryty mchem pos�g Neptuna z wyci�g-
ni�t�, pozbawion� tr�jz�bu r�k�. Sprawia�o to wra�enie, jakby b�g
morza wyprowadza� w�a�nie prawy sierpowy. U swych st�p mia�
Neptun cztery ryby, z kt�rych otwartych pysk�w tryska�a niegdy�
woda. By� to jeden z klasycystycznych, imituj�cych rzymskie ruiny,
ogrod�w Alhambry. Ironia losu sprawi�a, �e teraz obraca� si� w praw-
dziw� ruin�.
Sama Alhambra nie jest budynkiem klasycystycznym, lecz krytym
czerwon� dach�wk�, otynkowanym na bia�o hiszpa�skim pa�acykiem
z kamiennymi �ukami i balkonami z kutego �elaza. Cztery pod-
trzymuj�ce portyk kolumny sprowadzono w latach dwudziestych
z Kartaginy, kiedy zapanowa�a moda na klasycyzm i mo�na by�o
bezkarnie pl�drowa� miejsca archeologicznych wykopalisk.
Szczerze m�wi�c, nie wiem, co sam bym zrobi�, maj�c tyle forsy,
lubi� jednak wyobra�a� sobie, �e okaza�bym, nieco umiaru. Ale
zachowanie umiaru sta�o si� warunkiem przetrwania dopiero w dzisiej-
szych czasach, kiedy kurcz� si� dostawy prawie wszystkich potrzebnych
do �ycia towar�w. W szalonych latach dwudziestych nie my�la�o si�
bynajmniej o oszcz�dzaniu. Cz�owiek mo�e by� tylko produktem
swojej w�asnej epoki, �adnej innej.
Min��em zapuszczony ogr�d i wjecha�em na niewielkie wzg�rze.
W odleg�o�ci oko�o jednej czwartej mili na wsch�d sta�a pogr��ona
20
w cieniu Alhambra. Jedyne �wiat�o pali�o si� w oknie balkonu na
drugim pi�trze. Z tego, co wiedzia�em, znajdowa�a si� tam biblioteka.
Biblioteka Alhambry, jak wiele element�w wyposa�enia najwi�k-
szych tutejszych pa�ac�w, znajdowa�a si� pierwotnie w Europie.
Pierwszym w�a�cicielom i budowniczym Alhambry, pa�stwu Juliusom
Dillworthom, spodoba�a si� rze�biona r�cznie, d�bowa biblioteka
goszcz�cego ich podczas podr�y po Europie angielskiego para,
kt�rego nazwisko i tytu� umkn�y mi z pami�ci. Dillworthowie z�o�yli
mu niespodziewan� acz korzystn� ofert� i odziany w tweed stary
d�entelmen, najprawdopodobniej zubo�a�y w wyniku tej samej Wielkiej
Wojny, na kt�rej dorobili si� jego go�cie, nie waha� si� zbyt d�ugo.
Wpatrywa�em si� w okno biblioteki mniej wi�cej przez minut�,
a potem zawr�ci�em Jankesa i zjecha�em ze wzg�rza z powrotem do
ogrodu.
Dostrzeg�em bia�ego konia skubi�cego �wie�� traw�, rosn�c�
mi�dzy dwiema przewr�conymi kolumnami. Dosiada�a go znajoma,
ubrana w obcis�e d�insy i czarny golf posta�. Zerkn�a ku mnie na
chwil�, kiedy nadje�d�a�em, a potem uciek�a spojrzeniem w bok.
Mia�em przed sob� w�asn� �on�, Susan, ale s�dz�c po jej zachowaniu,
nie by�a teraz sob�. Rozumiem przez to, �e pragn�a wyst�pi� w roli
kogo� innego.
� Co� ty za jedna? - zawo�a�em, pragn�c si� dostosowa�.
Spojrza�a na mnie ponownie.
� A ty co� za jeden? - odpar�a lodowatym tonem.
W�a�ciwie nie by�em tego pewien, ale postanowi�em improwizowa�.
� To moja ziemia - oznajmi�em. - Zab��dzi�a�, czy mo�e
�wiadomie naruszy�a� jej granice?
� Ani to, ani to. I w�tpi�, by kto�, ubrany tak jak ty i dosiadaj�cy
tak n�dznej koby�y, m�g� by� panem tej ziemi.
� Nie b�d� zuchwa�a! Czy jeste� sama?
� By�am sama, dop�ki nie nadjecha�e� - odparowa�a.
Podjecha�em Jankesem tak, �e stan�� u boku jej bia�ego araba.
� Jak ci� zw�?
� Daphne. A ciebie?
- Powinna� wiedzie�, czyja to ziemia - odpar�em, nie mia�em
bowiem czasu, aby wymy�li� sobie jakie� odpowiednio brzmi�ce
nazwisko. - Zsiadaj z konia.
21
�
A to dlaczego? ,
� Bo ja tak m�wi�. Je�li sama nie zejdziesz, �ci�gn� ci� na ziemi�
i dam ci zakosztowa� mojej szpicruty. Z konia!
Po kr�tkim wahaniu us�ucha�a.
� Przywi�� konia. -�
Przywi�za�a Zanzibara do ga��zi i stan�a twarz� do mnie.
� Zdejmij ubranie.
Potrz�sn�a g�ow�.
� Nie zrobi� tego.
� Zrobisz - warkn��em. - Szybko!
Przez chwil� sta�a bez ruchu, a potem �ci�gn�a przez szyj� golf
obna�aj�c j�drne piersi. Patrzy�a na mnie z do�u trzymaj�c sweter
w r�ce.
� Czy musz� to zrobi�?
� Tak.
Upu�ci�a sweter na ziemi� i �ci�gn�a buty i skarpetki. Na koniec
zdj�a d�insy i figi, i rzuci�a je na traw�.
Podjecha�em bli�ej koniem i przyjrza�em si� jej, stoj�cej nago na tle
zachodz�cego s�o�ca.
- Nie jeste� ju� taka arogancka, prawda, Daphne?
- Nie, panie.
W ten w�a�nie spos�b powinno si� wed�ug Susan podtrzymywa�
zainteresowanie ma��e�skim seksem. Szczerze m�wi�c wyst�powanie
w jej seksualnych fantazjach nie sprawia mi specjalnej przykro�ci.
Czasami przedstawienia te przebiegaj� wed�ug z g�ry przygotowanego
scenariusza (autorstwa Susan); czasami, jak w tym przypadku, stanowi�
czyst� improwizacj�. Scena zmienia si� wraz z porami roku; w zimie
robimy to w stajni lub, aby przypomnie� sobie nasz� m�odo��, przy
kominku w opuszczonej rezydencji.
To by� nasz pierwszy wiosenny wyst�p w plenerze. W widoku
stoj�cej na polu lub w lesie nagiej kobiety jest co�, co pobudza
najbardziej pierwotne instynkty, szydz�c zarazem z wszelkich wsp�-
czesnych konwencji dotycz�cych miejsc, w kt�rych powinno si�
uprawia� seks. Mo�ecie mi wierzy�; cz�owiekowi nie przeszkadzaj�
w�wczas mr�wki ani przelatuj�cy trzmiel.
� Co masz zamiar ze mn� zrobi�, panie? - zapyta�a.
� Wszystko, co zechc�.
22
Przygl�da�em si� stoj�cej bez ruchu, z opadaj�cymi na twarz
kosmykami rudych w�os�w Susan, kt�ra czeka�a cierpliwie na m�j
rozkaz. Nigdy nie uczy�a si� aktorstwa, ale gdyby obra�a tak� karier�,
zosta�aby znakomit� tragiczk�; po wyrazie jej twarzy nie spos�b by�o
pozna�, �e jest moj� �on�, i �e to tylko zabawa. By�a nag�, bezbronn�
kobiet�, kt�r� mia� za chwil� zgwa�ci� nieznajomy je�dziec. Naprawd�
dr�a�y jej kolana i wydawa�a si� szczerze przera�ona.
- Prosz�, panie, zr�b ze mn�, co zechcesz, ale zr�b to szybko.
Nie jestem zbyt dobry w improwizacjach i wol�, kiedy Susan
zapozna mnie wcze�niej ze swoim scenariuszem, tak �ebym wiedzia�,
kim jestem albo w jakiej przynajmniej znajdujemy si� epoce. Czasami
jestem Rzymianinem, czasami barbarzy�c�, innym razem rycerzem
albo arystokrat�, ona za� niewolnic�, wie�niaczk� albo wynios��
dam�, kt�ra dostaje to, na co zas�u�y�a.
Podjecha�em Jankesem do niej i uj��em j� za podniesiony pod-
br�dek.
� Wstydzisz si�?
� Tak, panie.
Powinienem wspomnie�, �e Susan gra cz�sto role os�b dominuj�-
cych, a ja wyst�puj� wtedy jako nagi niewolnik na targu lub obna�ony
wi�zie�, kt�ry zas�u�y� sobie na par� bat�w, albo kto� taki. Aby nikt nie
pomy�la� sobie, �e jeste�my do cna zepsuci, dodam, i� oboje nale�ymy
do Partii Republika�skiej oraz Ko�cio�a Episkopalnego, i regularnie
uczestniczymy w nabo�e�stwach, chyba �e trwa w�a�nie sezon �eglarski.
W tym konkretnym przypadku mia�em niejasne przeczucie, �e
znajdujemy si� mniej wi�cej w siedemnastym wieku. St�d wzi�o si� to
"Nie b�d� zuchwa�a" i ca�a reszta g�upawego sk�din�d dialogu.
Stara�em si� wymy�li� nast�pn� imponuj�c� kwesti�.
� Czy to ty jeste� Daphne, �ona tego zdrajcy, sir Johna Worthing-
tona? - zapyta�em w ko�cu.
� To ja, panie. A je�li ty jeste� naprawd� Lord Hardwick,
przyby�am tu b�aga� ci�, by� wstawi� si� za moim m�em u kr�la
jegomo�ci.
W tym momencie rzeczywi�cie mia�em twardego knota * i �a�owa-
�em, �e nie za�o�y�em lu�niejszych spodni.
* Ang. hard - twardy, wiek - knot. (Wszystkie przypisy t�umacza).
23
- Jestem Hardwick w ka�dym calu - odpar�em i zobaczy�em,
jak przez jej twarz przebiega u�miech.
Pad�a na kolana i obj�a r�koma m�j but.
- B�agam ci�, milordzie, przeka� moj� petycj� kr�lowi Karolowi.
Historia nie jest moj� najmocniejsz� stron�, ale zazwyczaj udaje mi
si� z tym nie zdradzi�. W naszych przedstawieniach nie chodzi zreszt�
wcale o histori�.
- A jak masz mi si� zamiar odwdzi�czy�, je�li to zrobi�? -
zapyta�em.
- Zrobi� wszystko, co zechcesz.
Chodzi�o w�a�nie o to. Prawd� m�wi�c, podczas tych spektakli to
zwykle ja pierwszy dochodz� do pe�nej gotowo�ci i teraz r�wnie�
pragn��em jak najpr�dzej przej�� do sceny fina�owej.
- Wsta� - rozkaza�em.
Gdy si� podnios�a, uj��em j� za nadgarstek, wyjmuj�c jednocze�nie
nog� ze strzemienia.
- Wsad� praw� stop� w moje strzemi�.
W�o�y�a bos� stop� w strzemi�, a ja podci�gn��em j� do g�ry,
twarz� do siebie. Znale�li�my si� oboje w ciasnym angielskim siodle.
Susan obj�a mnie ramionami i przycisn�a nagie piersi do mego
ubrania. Tr�ci�em lekko Jankesa, kt�ry ruszy� do przodu.
- Wyjmij go.
Rozpi�a mi rozporek i wyj�a Lorda Hardwicka, ujmuj�c go
w ciep�e d�onie.
� Wsad� go sobie - powiedzia�em.
� Robi� to tylko dlatego, �eby uratowa� �ycie mego m�a. Jest
jedynym m�czyzn�, kt�rego w �yciu zazna�am.
Przez my�l przesz�o mi kilka zgrabnych odpowiedzi, ale moim
intelektem w�ada�y teraz bez reszty hormony.
- Wsad� go! - ponagli�em.
Unios�a si� i zrobi�a to, wydaj�c jednocze�nie okrzyk zdumienia.
- Tak trzymaj.
Tr�ci�em pi�t� Jankesa, kt�ry zacz�� biec k�usem. Susan �cisn�a
mnie mocniej i oplot�a silnymi udami. Przytuli�a twarz do mojej szyi,
a kiedy ko� przyspieszy�, j�kn�a. To ju� nie by�a gra.
Nie zwa�a�em teraz na nic, w �y�ach mia�em p�ynny ogie�.
Kawalerzysta ze mnie do�� mierny i ze swymi skromnymi umiej�tno�-
24
ciami je�dzieckimi nie do ko�ca potrafi�em sprosta� zadaniu. Jankes
przebieg� pi�knym k�usem przez wi�niowy sad, a potem przez pastwis-
ko. Ci�kie powietrze wype�nione by�o ko�skim odorem, zapachem
naszych cia� i zdeptanej ziemi. Mi�dzy nami unosi�a si� pi�mowa wo�
Susan.
Bo�e, co za jazda! Susan oddycha�a g�o�no i j�cza�a przy mojej
szyi, ja dysza�em, a mi�dzy nami by�o coraz bardziej mokro.
Dosz�a do szczytu pierwsza i krzykn�a tak g�o�no, �e sp�oszy�a
siedz�cego w krzakach ba�anta. Ja mia�em orgazm w sekund� p�niej
i szarpn��em odruchowo za wodze tak mocno, �e niewiele brakowa�o,
by�my si� zwalili na ziemi� razem z Jankesem.
Ko� przystan�� i zacz�� skuba� traw�, jakby si� nic nie sta�o. Susan
i ja przywarli�my do siebie, pr�buj�c z�apa� oddech.
� Co za jazda... - uda�o mi si� w ko�cu z siebie wykrztusi�.
Susan u�miechn�a si�.
� Przykro mi, �e naruszy�am tw�j teren, panie.
� Sk�ama�em. To wcale nie moja ziemia.
- Nie szkodzi. Ja tak�e nie mam m�a, kt�ry popad� w nie�ask�
u kr�la.
Oboje wybuchn�li�my �miechem.
� Co tutaj robisz? - zapyta�a.
� To samo, co ty. Wybra�em si� na przeja�d�k�.
� Odwiedzi�e� naszego nowego s�siada?
� Nie - odpar�em. - Ale widzia�em �wiat�o w jego oknie.
� Mam zamiar z nim porozmawia�.
� Mo�e lepiej si� najpierw ubierz.
� Wi�kszy sukces mog� odnie�� id�c do niego tak, jak jestem.
Czy jest przystojny?
� Ca�kiem, ca�kiem. �r�dziemnomorski typ urody.
- To �wietnie.
Zawr�ci�em Jankesa.
- Zawioz� ci� z powrotem tam, gdzie zosta� Zanzibar i twoje
rzeczy.
Wyprostowa�a si� w siodle.
� Nie, zsi�d� tutaj i wr�c� na piechot�.
� Wola�bym, �eby� tego nie robi�a.
� Wszystko w porz�dku. Przytrzymaj mnie za r�k�.
25
Zeskoczy�a na ziemi� i odesz�a.
- Nie masz czasu na rozmow� z Bellaros� - zawo�a�em za
ni�. - Znowu sp�nimy si� do Elton�w.
Machn�a r�k� na dow�d, �e mnie s�yszy. Obserwowa�em moj�
id�c� nago przez pastwisko �on�, a� znikn�a w cieniu wi�niowego
sadu, po czym zawr�ci�em Jankesa i ruszy�em do domu.
Po mniej wi�cej minucie by�em w stanie schowa� Lorda Hardwicka
z powrotem w spodnie.
Zdarza mi si� kocha� z moj� �on�, Susan Stanhope Sutter,
w naszym ma��e�skim �o�u i bardzo to lubimy. Uwa�am jednak, �e
ma��e�stwa tkwi�ce bez reszty w szarej codzienno�ci skazane s� na
pora�k�, podobnie jak skazane s� na za�amanie jednostki, kt�re nie
mog� pozwoli� sobie na ucieczk� w marzenia. Zdaj� sobie oczywi�cie
spraw�, �e pary, kt�re wcielaj� w �ycie swoje seksualne fantazje,
musz� uwa�a�, �eby nie ow�adn�a nimi ciemna strona psyche. Susan
i ja dochodzili�my kilkakrotnie do tej granicy, ale zawsze si� cofali�my.
Przejecha�em przez szpaler bia�ych sosen, kt�ry oddziela� ziemi�
Bellarosy od posiad�o�ci Stanhope'�w. Nie za bardzo podoba�o mi si�
to, �e naga Susan musia�a przej�� kilkaset jard�w w zapadaj�cych
ciemno�ciach, ale kiedy moja �ona m�wi "wszystko w porz�dku" -
oznacza to: "zostaw mnie w spokoju".
Podsumowa�em w my�lach mijaj�cy dzie�. Kwiaty zosta�y zaku-
pione i posadzone, okna pa�acu zabite dykt�, na lunch zjedli�my
dostarczone z delikates�w kurczaki ze szparagami, potem poza�at-
wia�em sprawy w wiosce i odby�em popo�udniow� przeja�d�k�, a przy
okazji uda�o mi si� pokocha� z w�asn� �on�. Pod ka�dym wzgl�dem
interesuj�ca, po�yteczna i pe�na wra�e� sobota. Lubi� soboty.
26
Rozdzia� 4
Si�dmego dnia Pan B�g odpoczywa� i mo�na
w zwi�zku z tym mniema�, �e jego licz�ce sze�� dni dzie�o robi�o chyba
to samo.
George i Ethel Allardowie traktuj� Dzie� Pa�ski bardzo powa�nie,
podobnie jak wi�kszo�� klasy robotniczej, kt�ra pami�ta jeszcze
sze�ciodniowy tydzie� i dziesi�ciogodzinny dzie� pracy. W zwi�zku
z tym trosk� o przycinanie p�d�w angielskiego bluszczu, kt�re
zas�aniaj� widok z moich okien, Pan pozostawia mnie.
Tego dnia odk�adam na bok sprawy zawodowe, ale pracuj�c przy
domu rozmy�lam o tym, co trzeba b�dzie za�atwi� w poniedzia�ek rano.
Susan i ja przycinali�my bluszcz do dziesi�tej rano, po czym
umyli�my si� i przebrali do ko�cio�a.
Susan siad�a za kierownic� jaguara i podjechali�my pod str��wk�,
�eby zabra� George'a i Ethel, kt�rzy czekali ju� przy drzwiach,
George w swoim porz�dnym br�zowym garniturze, a Ethel w bez-
kszta�tnej sukience w kwiatki, na kt�re wraca niestety moda; kobiety,
kt�re upar�y si� je nosi�, wygl�daj� jak tapeta z lat czterdziestych.
Allardowie maj� sw�j w�asny samoch�d, starego lincolna, kt�rego
zostawi� im w roku 1979 William Stanhope, kiedy przenosi� si� razem
z Charlotte Stanhope do Hilton Head w Karolinie Po�udniowej.
George pe�ni� czasem dodatkowo obowi�zki szofera Stanhope'�w
i mimo podesz�ego wieku nadal jest dobrym kierowc�. Ale poniewa�
obecnie odprawia si� w parafii �wi�tego Marka tylko jedno nabo�e�-
stwo, kto� m�g�by pomy�le�, �e zadzieramy nosa, gdyby�my nie
27
zaproponowali, �e. ich podwieziemy. Niezr�cznie te� by�oby prosi�,
�eby to on prowadzi�. By� mo�e jestem troch� przeczulony, ale musz�
zachowywa� si�, jakbym st�pa� po linie, graj�c jednocze�nie rol� pana
tej ziemi i zatrudnionego u George'a i Ethel pomocnika dozorcy.
Z George'em zreszt� nie ma �adnych problem�w; problemy s�
z czerwon� Ethel.
Allardowie wsiedli do samochodu i wszyscy zgodzili�my si�, �e
zapowiada si� kolejny pi�kny dzie�. Susan skr�ci�a na po�udnie w Grace
Lane i wcisn�a gaz do dechy. Wiele z tutejszych dr�g s�u�y�o pierwotnie
jako trasy je�dzieckie i s� wci�� w�skie, kr�te, wysadzane szpalerami
pi�knych drzew i diabelnie niebezpieczne. P�dz�cy szybko samoch�d
znajduje si� przez ca�y czas o w�os od katastrofy.
Maj�ca mniej wi�cej mil� d�ugo�ci Grace Lane jest drog� prywatn�.
Oznacza to, �e nie obowi�zuje na niej oficjalne ograniczenie szybko�ci,
istnieje za to granica praktyczna. Susan uwa�a, �e wynosi ona
siedemdziesi�t mil na godzin�, ja - �e czterdzie�ci. Mieszkaj�cy przy
Grace Lane obywatele, przewa�nie posiadacze ziemscy, zobowi�zani
s� do utrzymania jej w nale�ytym stanie. Wi�kszo�� innych prywatnych
dr�g Z�otego Wybrze�a przekazano ju� rozs�dnie hrabstwu, miejscowej
wiosce, stanowi Nowy Jork albo jakiejkolwiek innej jednostce ad-
ministracyjnej, kt�ra zobowi�za�a si� w dow�d wdzi�czno�ci wy-
drenowa� je i pokry� nawierzchni� (co kosztuje mniej wi�cej sto
tysi�cy dolar�w za jedn� mil�). Jednak�e kilku mieszka�com Grace
Lane (zw�aszcza tym, kt�rzy s� bogaci, dumni i uparci, kt�re to cechy
zazwyczaj wyst�puj� jednocze�nie) uda�o si� dot�d skutecznie za-
blokowa� wszelkie pr�by przerzucenia koszt�w jej utrzymania na
barki niczego nie podejrzewaj�cych podatnik�w.
Susan trzyma�a si� swego limitu szybko�ci i czu�em, jak asfalt
rozp�aszcza si� pod ko�ami niczym czekoladowy cukierek.
Starsi ludzie milkn� na og� przy du�ej szybko�ci i Allardowie nie
odzywali si� wiele z tylnego siedzenia, co bynajmniej mi nie prze-
szkadza�o. George nie b�dzie w niedziel� rozmawia� o swojej pracy,
a wszelkie inne tematy wyczerpali�my ju� dawno temu. W drodze
powrotnej dyskutujemy czasami na temat kazania. Ethel lubi wieleb-
nego Jamesa Hunningsa, poniewa� podobnie jak wielu innych moich
episkopalnych bli�nich, stoi on daleko na lewo od Karola Marksa.
Co niedziela ka�e nam si� wstydzi� naszego wzgl�dnego bogactwa
28
i nak�ania do podzielenia si� cz�ci� naszych brudnych pieni�dzy
z dwoma miliardami mniej szcz�liwych �miertelnik�w.
Ethel szczeg�lnie podobaj� si� kazania na temat sprawiedliwo�ci
spo�ecznej, r�wno�ci i tak dalej. Siedzimy tam wszyscy pospo�u,
potomkowie arystokracji razem z kilkoma czarnymi i latynoskimi
wsp�wyznawcami oraz resztkami bia�ej klasy robotniczej, i s�uchamy
wielebnego Hunningsa, kt�ry przedstawia nam sw�j pogl�d na sprawy
Ameryki i �wiata tak d�ugo, �e nie starcza potem czasu na pytania
i odpowiedzi.
W czasach mojego ojca i dziadka ten sam Ko�ci� usytuowany by�
nieco na prawo od Partii Republika�skiej, a duchowni kierowali swe
kazania przede wszystkim do s�u�by oraz robotnik�w i robotnic
w tylnych �awkach, rozprawiaj�c o pos�usze�stwie, ci�kiej pracy
i obowi�zkach wobec chlebodawc�w, a nie o rewolucji, bezrobociu
i prawach cz�owieka. Moi rodzice, Joseph i Harriet, kt�rzy jak na
swoje czasy i swoj� klas� spo�eczn� byli do�� liberalni, dostaliby
z pewno�ci� kolki s�ysz�c, co wygaduje si� dzisiaj z ambony. Nie
s�dz�, �eby Panu Bogu zale�a�o na tak j�trz�cych nabo�e�stwach.
Problem z ko�cio�em, z ka�dym ko�cio�em, polega wed�ug mnie na
tym, �e w przeciwie�stwie do lokalnego klubu wej�� do niego mo�e
dos�ownie ka�dy. Rezultatem tej polityki otwartych drzwi jest fakt, �e
przez jedn� godzin� w tygodniu wszystkie klasy spo�eczne musz� kaja�
si� przed Bogiem pod tym samym dachem, obserwuj�c si� wzajemnie.
Nie proponuj� bynajmniej wprowadzenia prywatnych ko�cio��w ani
�awek pierwszej klasy, jak to by�o kiedy�; nie uwa�am tak�e, by
zmieni�y tu co� przy�mione �wiat�a. Wiem jednak, �e dawno temu
rozumia�o si� samo przez si�, i� pewni ludzie uczestnicz� we wcze�niej-
szym nabo�e�stwie, a inni - w p�niejszym.
Po tym, co zosta�o tutaj powiedziane, czuj�, �e powinienem co� doda�
w obronie swoich pogl�d�w, kt�re kto� m�g�by uzna� za antydemokraty-
czne. Po pierwsze, nad nikogo si� nie wywy�szam, a po drugie, wierz�
gor�co, �e wszyscy urodzili�my si� wolni i r�wni. Ale czuj� si� tak�e
spo�ecznie wyalienowany i kiedy opuszczam swoje bezpo�rednie s�siedz-
two, nie wiem, gdzie jest moje miejsce w naszej zmieniaj�cej si� stale
demokracji, nie wiem, jak prze�y� po�ytecznie i godnie swoje �ycie po�r�d
otaczaj�cych mnie ruin. Wielebny Hunnings uwa�a, �e zna odpowiedzi na
te pytania. Ja wiem tyle tylko, �e twierdz�c tak nie ma racji.
29
Wje�d�aj�c do Locust Valley Susan zwolni�a. Miasteczko sprawia
raczej przyjemne wra�enie, jest zadbane i dostatnie. W centrum znajduje
si� stacja linii kolejowej Long Island, kt�r� doje�d�am do Nowego
Jorku.
Mieli�my w Locust Valley butiki na d�ugo przedtem, zanim
ktokolwiek zetkn�� si� z tym s�owem, ostatnio jednak pojawi�a si�
nowa fala modnych, bezu�ytecznych sklep�w.
Ko�ci� pod wezwaniem �wi�tego Marka, niewielka gotycka budow-
la z piaskowca, z porz�dnymi, importowanymi z Anglii witra�ami, stoi
na p�nocnym skraju miasteczka. Wzniesiono go w roku 1896 za
wygrane w pokera pieni�dze, kt�re skonfiskowa�y dla �artu �ony
sze�ciu graczy-milioner�w. Wszystkie posz�y potem do nieba.
Susan zaparkowa�a jaguara tarasuj�c wyjazd jakiemu� rolls-roy-
ce'owi i wszyscy ruszyli�my szparko do ko�cio�a, w kt�rym bi�y ju�
dzwony.
- Uwa�am, �e wielebny Hunnings ma racj�. Ka�dy z nas powinien
w Wielkim Tygodniu wzi�� pod sw�j dach przynajmniej jednego
bezdomnego - oznajmi�a w drodze powrotnej Ethel.
Susan doda�a gazu i wesz�a w zakr�t z szybko�ci� sze��dziesi�ciu
mil na godzin�, wgniataj�c Allard�w w siedzenia i zamykaj�c usta
Ethel.
- S�dz�, �e ojciec Hunnings sam powinien post�powa� w zgo-
dzie z tym, czego naucza - odezwa� si� George, zawsze lojalny s�u-
ga. - Na tej ich wielkiej plebanii nie mieszka nikt opr�cz niego i je-
go �ony.
George rozpozna hipokryt�, kiedy go tylko us�yszy.
- Pani Allard - powiedzia�em - nie mam nic przeciwko temu,
by wzi�a pani pod sw�j dach na Wielkanoc jednego bezdomnego.
Czeka�em, a� poczuj� na swoim gardle garrott� i us�ysz� trzask
zaciskaj�cego si� rzemienia.
-; By� mo�e wpierw napisz� do pana Stanhope'a i jego zapytam
o zgod� - us�ysza�em w odpowiedzi.
Touche! W jednym kr�tkim zdaniu przypomnia�a mi, �e to nie ja
jestem w�a�cicielem, i wywin�a si� z potrzasku. Je�li chodzi o pogl�dy
spo�eczne* ojciec Susan nie r�ni si� wiele od nazistowskiego boj�w-
karza. Jeden zero dla Ethel.
Susan wjecha�a na szczyt wzg�rza siedemdziesi�tk�, o ma�o nie
30
wpadaj�c na tylny zderzak ma�ego czerwonego triumpha - model
TR-3, z roku 1964, jak s�dz�. Przeskoczy�a na s�siednie pasmo
i wyprzedzi�a triumpha, uciekaj�c w ostatniej chwili przed nadje�-
d�aj�cym porschem.
Susan przeprowadza pewn� odmian� eksperymentu Paw�owa,
stawiaj�c nas przed ewentualno�ci� nag�ej �mierci za ka�dym razem,
kiedy kto� w samochodzie poruszy temat nie wi���cy si� bezpo�rednio
z pogod� albo ko�mi.
� Niewiele pada�o tej wiosny - powiedzia�em.
� Ale ziemia wci�� jest wilgotna po marcowym �niegu - doda�
George.
Susan zwolni�a.
Siadam za kierownic� podczas po�owy naszych wypraw do �wi�te-
go Marka, a przez trwaj�cy trzy miesi�ce sezon �eglarski w og�le
opuszczamy nabo�e�stwa. Jazda do ko�cio�a jest zatem niebezpieczna
tylko dwadzie�cia razy w roku.
Zauwa�y�em, �e kiedy Susan wiezie mnie do �wi�tego Marka
(a potem odwozi do domu), czuj� si� w�a�ciwie bli�ej Boga ni� w ko�-
ciele.
Mogliby�cie zapyta�, dlaczego w og�le chodzimy do �wi�tego
Marka albo dlaczego nie zmienimy ko�cio�a. Powiem wam, �e chodzi-
my do �wi�tego Marka, bo chodzili�my tam zawsze; oboje zostali�my
tam ochrzczeni i wzi�li�my �lub. Chodzimy tam, poniewa� chodzili
tam nasi rodzice i chodz� tam nasze dzieci, Carolyn i Edward, kiedy
przyje�d�aj� do domu na ferie.
Chodz� do �wi�tego Marka z tej samej przyczyny, dla kt�rej mocz�
w�dk� w stawie Francisa dwadzie�cia lat po tym, kiedy z�apano w nim
ostatni� ryb�. Chodz�, �eby podtrzyma� tradycj�, chodz� z przy-
zwyczajenia i z nostalgii. Chodz� nad staw i do ko�cio�a, poniewa�
wierz�, �e wci�� co� w nich jest, mimo �e od dwudziestu lat nie
widzia�em ani jednej rybki i ani razu nie poczu�em obecno�ci Ducha
�wi�tego.
Susan przejecha�a przez otwart� bram� i zatrzyma�a si� przy
str��wce, �eby wysadzi� Allard�w. �yczyli nam dobrego dnia i weszli
do �rodka, gdzie czeka�y na nich ich niedzielne gazety i niedzielna
piecze�.
Susan ruszy�a dalej alej�.
31
�
Nie rozumiem, dlaczego nie podszed� do drzwi - powiedzia�a.
� Kto?
� Frank Bellarosa. Powiedzia�am ci, podjecha�am pod sam dom
i zawo�a�am w stron� okna, w kt�rym pali�o si� �wiat�o. Potem
poci�gn�am za dzwonek przy wej�ciu dla s�u�by.
� By�a� naga?
� Oczywi�cie, �e nie.
� No c�, w takim razie z pewno�ci� nie interesowa�a go
pogaw�dka z odzian� od st�p do g��w, zadzieraj�c� nosa amazonk�.
To W�och.
Susan u�miechn�a si�.
- To taki du�y dom - powiedzia�a. - Mo�e po prostu mnie nie
us�ysza�.
� Nie spr�bowa�a� od frontu?
� Nie. Wsz�dzie by�y wykopy, porozrzucany sprz�t budowlany
i �adnego �wiat�a.
� Jaki sprz�t budowlany?
� Betoniarki, rusztowania, takie rzeczy. Wygl�da na to, �e odwali�
tam mn�stwo roboty.
- To dobrze.
Susan podjecha�a pod dom.
- Chc� za�atwi� z nim t� spraw� ko�skich �cie�ek. Masz ochot�
ze mn� p�j��?
- Niespecjalnie. Poza tym nie s�dz�, �eby w dobrym tonie by�o
zwraca� si� do nowego s�siada z jakim� problemem, dop�ki nie
z�o�y�o mu si� towarzyskiej wizyty.
- To prawda. Powinni�my przestrzega� zwyczaju i zasad dobrego
wychowania. Wtedy i on nie b�dzie ich narusza�.
Nie by�em tego taki pewien, ale nigdy nic nie wiadomo. Czasami
wp�yw s�siedztwa, podobnie jak kultury czy cywilizacji, jest na tyle
silny, �e asymiluje ka�d� liczb� nowo przyby�ych. Ale nie wiem, czy ta
prawid�owo�� jeszcze tutaj obowi�zuje.
Na poz�r wszystko wygl�da tak samo - Ira�czycy i Korea�czycy,
kt�rych widuj� w naszej wiosce, nosz� b��kitne blezery, br�zowe
spodnie i top-sidery - ale zmieni�a si� tre��. Czasami staje mi przed
oczyma groteskowy obraz odzianych w tweed i szkock� krat� pi�ciuset
Chi�czyk�w, Arab�w i Hindus�w, kt�rzy nagradzaj� grzecznie oklas-
32
kami nasze jesienne mecze polo. Nie chcia�bym uchodzi� za rasist�, ale
ciekaw jestem, dlaczego bogaci cudzoziemcy pragn� kupowa� nasze
domy, a tak�e ubiera� si� i zachowywa� tak jak my. Pewnie powinno
mi to pochlebia� i pewnie pochlebia. Rzecz jednak w tym, �e ja nigdy
nie odczuwa�em potrzeby, by zasi��� w namiocie i je�� palcami
wielb��dzie mi�so.
� John? Czy ty mnie s�uchasz?
� Nie.
� Masz ochot� wybra� si� ze mn� z towarzysk� wizyt� do Franka
Bellarosy?
� Nie.
� Dlaczego nie?
� Poczekajmy, a� on odwiedzi nas.
� Ale powiedzia�e� przed chwil�...
� Niewa�ne, co powiedzia�em. Nie wybieram si� tam i ty te� si�
nie wybierasz.
� Kto powiedzia�, �e si� nie wybieram?
� Lord Hardwick.
Wysiad�em z samochodu i ruszy�em do domu. Susan zgasi�a silnik
i pod��y�a w �lad za mn�. Weszli�my do �rodka. Zapad�o mi�dzy nami
takie milczenie, kt�re zawsze zapada po ma��e�skiej sprzeczce i kt�re
podobne jest tylko do owej straszliwej ciszy, jaka nast�puje pomi�dzy
pierwszym b�yskiem a fal� uderzeniow� bomby atomowej. Pi��, cztery,
trzy, dwa, jeden.
� W porz�dku. Poczekamy - powiedzia�a Susan. - Masz mo�e
ochot� na drinka?
� Owszem.
Susan wesz�a do jadalni, wyj�a z barku butelk� brandy i przenios�a
si� do spi�arni. Pod��y�em w �lad za ni�. Wzi�a z kredensu dwa
kieliszki i nala�a do nich brandy.
� Chcesz czyst�?
� Mo�esz dola� troch� wody.
Zakr�ci�a korek, nala�a za du�o wody do brandy i wr�czy�a mi
kieliszek. Tr�cili�my si� i wypili�my tam, w spi�arni, po czym przenie�-
li�my si� do kuchni.
� Czy istnieje jaka� pani Bellarosa? - zapyta�a.
� Nie wiem.
33
3 - Z�ote Wybrze�e
�
Czy pan Bellarosa mia� na palcu obr�czk�?
� Nie zwracam na takie rzeczy uwagi.
� Zwracasz, kiedy masz przed sob� atrakcyjn� kobiet�.
� Nonsens.
Oczywi�cie, �e nonsens. Je�eli mam przed sob� atrakcyjn� kobiet�
i mam akurat ochot� na flirt, nie dbam o to, czy jest samotna,
zar�czona, zam�na, w ci��y, rozwiedziona, czy w czasie miodowego
miesi�ca. Mo�e dlatego nigdy nie posuwam si� dalej. Fizycznie nie
zdradzam nigdy mojej �ony. W przeciwie�stwie do mnie, Susan nie
jest flirciar�, a na takie kobiety trzeba uwa�a�.
Usiad�a za wielkim okr�g�ym sto�em w naszej kuchni urz�dzonej
w angielskim stylu rustykalnym.
Otworzy�em lod�wk�.
� Jemy dzi� obiad z Remsenami, w klubie - powiedzia�a.
� O kt�rej?
� O trzeciej.
� Zjad�bym jab�ko.
� Da�am wszystkie koniom.
� No to zjem co� innego.
Wyj��em salaterk� z nowozelandzkimi wi�niami i zamkn��em drzwi
lod�wki. Zjad�em wi�nie na stoj�co, wypluwaj�c pestki do zlewu
i popijaj�c brandy. �wie�e wi�nie �wietnie pasuj� do brandy.
Przez chwil� �adne z nas si� nie odzywa�o. Na �cianie tyka� ku-
chenny zegar.
- Zrozum, Susan - powiedzia�em w ko�cu. - Gdyby ten facet
by� sprzedawc� perskich dywan�w, korea�skim importerem albo
kimkolwiek innym, zachowywa�bym si� wobec niego jak wzorowy
s�siad. I je�li komu� tutaj by si� to nie spodoba�o, mia�bym to gdzie�.
Ale pan Frank Bellarosa jest gangsterem i wedle tego, co pisz� gazety,
jednym z g��wnych przyw�dc�w mafii w Nowym Jorku. A ja jestem
adwokatem, a tak�e, o czym mo�e nie warto wspomina�, szanowanym
cz�onkiem tutejszej spo�eczno�ci. Telefony Bellarosy s� na pods�uchu,
a jego dom pod obserwacj�. Musz� by� bardzo ostro�ny w kontaktach
z tym cz�owiekiem.
- Rozumiem pa�skie stanowisko, panie Sutter - odpar�a Su-
san. - S� ludzie, kt�rzy r�wnie� Stanhope'�w zaliczaj� do szanowa-
nych cz�onk�w tutejszej spo�eczno�ci.
34
- Nie b�d� sarkastyczna, Susan. M�wi� ja