1713

Szczegóły
Tytuł 1713
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1713 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1713 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1713 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Nelson DeMille "Z�ote wybrze�e" Tom I Prze�o�y�: ANDRZEJ SZULC Tytu� orygina�u: THE GOLD COAST Ilustracja na ok�adce: STANIS�AW FERNANDES Opracowanie graficzne: ADAM OLCHOWIK Redaktor. MIRELLA HESS-REMUSZKO Redaktor techniczny: JANUSZ FESTUR Copyright (c) 1990 by Nelson DeMille For the Polish edition Copyright (c) 1992 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-85423-72-9 Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Warszawa 1992. Wydanie I Sk�ad: Zak�ad Fototype w Milan�wku Druk: ��dzka Drukarnia Dzie�owa Moim trzem stawiaj�cym pierwsze kroki autorom: Ryanowi, Laurenowi i Alexowi Cz�owiek nie �yje tylko swoim �yciem osobistym, jako jednostka, ale, �wiadomie b�d� nie�wiadomie, r�wnie� �yciem swojej epoki i swojego pokolenia. Tomasz Mann, Czarodziejska g�ra, prze�o�y� J�zef Kramsztyk CZʌ� I Stany Zjednoczone s� w istocie najwi�kszym z poemat�w... Walt Whitman, Przedmowa do �d�be� trawy, prze�o�y� Juliusz �u�awski Rozdzia� 1 Po raz pierwszy spotka�em Franka Bellaros� pewnej s�onecznej kwietniowej soboty na wysypanym �wirem parkin- gu przed szk�k� Hicksa, w kt�rej od ponad stu lat zaopatruje si� miejscowa arystokracja. Obaj toczyli�my do naszych^ samochod�w wy- pe�nione sadzonkami i nawozami czerwone w�zki. - Pan Sutter? Pan John Sutter, prawda? - zawo�a� id�c w moj� stron�. Popatrzy�em na niego. Ubrany by� w obszerne robocze spodnie oraz niebiesk� bluz� i z pocz�tku wzi��em go za pracownika szk�ki, ale potem, kiedy si� zbli�y�, przypomnia�em sobie, �e znam jego fizjonomi� z gazet i telewizji. Frank Bellarosa nie nale�y do tych s�awnych osobisto�ci, na kt�re cz�owiek chcia�by si� przypadkiem natkn�� na ulicy i, je�li mam by� szczery, w jakimkolwiek innym miejscu. Jego s�awa to specjalno�� specyficznie ameryka�ska, cz�owiek ten jest mianowicie gangsterem. W pewnych rejonach �wiata kto� taki jak on ukrywa�by si� przed policj�, w innych - by�by g��wnym lokatorem pa�acu prezydenckiego, ale tutaj, w Ameryce, egzystuje w miejscu, kt�re zgrabnie ochrzczono mianem podziemia. Jest przest�pc�, nie postawiono go jednak w stan oskar�enia i nie skazano; poza tym p�aci regularnie podatki i cieszy si� pe�ni� praw obywatelskich. To o takich jak on my�li prokurator federalny, kiedy zakazuje facetom na zwolnieniu warunkowym "zada- wa� si� ze znanymi kryminalistami". Tak wi�c, kiedy zbli�y�a si� do mnie ta s�ynna posta� �wiata 9 podziemnego, za �adne skarby nie mog�em si� domy�li�, sk�d mnie zna, czego chce, ani dlaczego wyci�ga do mnie r�k�. Mimo to u�cisn��em j�. � Tak, to ja - oznajmi�em. � Nazywam si� Frank Bellarosa. Jestem pa�skim nowym s�- siadem. Co takiego? S�dz�, �e zachowa�em kamienne oblicze, nie mo�na jednak wykluczy�, i� drgn�a mi lekko powieka. � O! - odezwa�em si� - to... Naprawd� okropne. � Tak. Dobrze, �e pana spotka�em. Po tym wst�pie ja i m�j nowy s�siad uci�li�my sobie kr�tk� pogaw�dk�, przygl�daj�c si� zarazem zawarto�ci naszych w�zk�w. On kupi� sadzonki pomidor�w, bak�a�an�w, papryki i bazylii. Ja balsamin� i nagietki. Pan Bellarosa zasugerowa�, �e powinienem zacz�� hodowa� co� jadalnego. O�wiadczy�em, �e ja jadam nagietki, a moja �ona od�ywia si� balsamin�. Uzna� to za wyborny �art. �egnaj�c si�, u�cisn�li�my sobie d�onie, nie czyni�c jednak �adnych towarzyskich plan�w, po czym wsiad�em do swego forda bronco. By�o to najbanalniejsze pod s�o�cem spotkanie, ale kiedy zapala�em silnik, ujrza�em w nag�ym ol�nieniu (co mi si� na og� nie zdarza) przysz�o�� - i to, co zobaczy�em, wcale mi si� nie spodoba�o. Rozdzia� 2 Wyjecha�em z parkingu i ruszy�em w stron� domu. Nie od rzeczy b�dzie by� mo�e wspomnie�, w jakiej okolicy zapragn�� zamieszka� pan Bellarosa wraz z rodzin�. Powiem bez ogr�dek: bardziej ekskluzywnego miejsca nie znajdziecie w ca�ej Ameryce. Beverly Hills albo Shaker Heights mog� si� przy nim wyda� co najwy�ej osiedlem domk�w jednorodzinnych. Miejscowi nazywaj� je North Shore, ale w ca�ym kraju, a tak�e za granic�, znane jest jako Gold Coast, czyli Z�ote Wybrze�e, cho� nawet handlarze nieruchomo�- ciami boj� si� wym�wi� na g�os te dwa s�owa. Mo�na tu znale�� stare fortuny, stare rodziny, stare towarzyskie cnoty, a tak�e stare zapatrywania dotycz�ce na przyk�ad kwestii, kto powinien dysponowa� prawem g�osu, nie m�wi�c ju� o przywileju posiadania ziemi. Z�ote Wybrze�e w niczym nie przypomina rustykalnej demokracji w stylu Jeffersona. Nowobogackim, kt�rzy potrzebuj� akurat nowego domu i rozu- miej�, co tu jest grane, mi�kn� troch� kolana, kiedy w wyniku jakich� finansowych komplikacji wystawia si� na sprzeda� kt�r�� z miejs- cowych posiad�o�ci. Zawsze mog� si� jeszcze wycofa� i kupi� co� na South Shore, gdzie nie grozi im popadniecie w kompleksy. Je�li jednak zakupi� kawa�ek Z�otego Wybrze�a, czyni� to z dr��cym sercem, zdaj� sobie bowiem spraw�, �e nie b�d� tu mieli �atwego �ycia i nie powinni raczej pr�bowa� po�yczy� od mieszka�ca s�siedniego pa�acu szklaneczki Johnnie Walkera z czarn� nalepk�. Ale kto� taki jak Frank Bellarosa, my�la�em, nie b�dzie sobie 11 w og�le zdawa� sprawy z tego, �e otaczaj� go niebia�skie istoty i lodowe g�ry towarzyskiego bojkotu. Nie b�dzie mia� najmniejszego poj�cia, �e st�pa po "Ziemi �wi�tej". Albo je�eli nawet to do niego dotrze, b�dzie dba� o to tyle, co o zesz�oroczny �nieg. (By�oby to zreszt� o wiele bardziej interesuj�ce). W ci�gu kilku minut rozmowy wywar� na mnie wra�enie cz�owieka obdarzonego prymitywnym rodzajem elan vital, czym�, co ma w sobie �o�nierz zdobywczej, reprezentuj�cej ni�sz� cywilizacj� armii, obe- jmuj�cy na kwater� okaza�� will� pokonanego patrycjusza. Bellarosa naby�, jak zaznaczy�, posiad�o�� granicz�c� z moj�. Moja nazywa si� Stanhope Hall, jego nosi miano Alhambry. Tutejsze posesje nosz� nazwy, nie numery, ale nie chc�c utrudnia� �ycia ameryka�skiej poczcie, poszerzy�em sw�j adres o nazw� ulicy, Grace Lane, oraz miejscowo�ci, Lattingtown. Mam r�wnie� kod pocztowy, kt�rego podobnie jak wielu moich s�siad�w rzadko u�ywam, pos�uguj�c si� za to starym okre�leniem Long Island. M�j adres brzmi zatem na- st�puj�co: Stanhope Hall, Grace Lane, Lattingtown, Long Island, New York. Poczta dochodzi. Moja �ona Susan i ja nie mieszkamy w�a�ciwie w samym Stanhope Hall, kt�ry jest ogromn�, licz�c� pi��dziesi�t pokoi, artystycznie zorganizowan� stert� granitu z Vermont. Same tylko rachunki za jej ogrzewanie doprowadzi�yby mnie do bankructwa ju� w lutym. �yjemy w skromniejszym, pi�tnastopokojowym domku go�cinnym, zbudowa- nym na prze�omie stuleci w stylu angielskiego dworku. Rodzice mojej �ony ofiarowali go jej wraz z dziesi�cioma z dwustu nale��cych do Stanhope Hall akr�w ziemi jako �lubny prezent. Wracaj�c do poczty, to listonosz zostawia j� dla nas w str��wce, jeszcze skromniejszym, sze�ciopokojowym kamiennym domku, zamieszkiwanym przez Geor- ge'a i Ethel Allard�w. Allardowie zaliczaj� si� do tak zwanych domownik�w, co oznacza, �e kiedy� tu pracowali, obecnie za� raczej si� nie przem�czaj�. George by� niegdy� zarz�dc� posiad�o�ci, zatrudnionym przez ojca mojej �ony, Williama, i jej dziadka, Augusta. Moja �ona pochodzi z rodu Stan- hope'�w. Wielki, pi��dziesi�ciopokojowy pa�ac stoi teraz pusty, a George pe�ni funkcj� kogo� w rodzaju dozorcy ca�ego dwustuakrowego obszaru. Razem z Ethel mieszka za darmo w str��wce, z kt�rej 12 wykwaterowano odprawionego w latach pi��dziesi�tych str�a i jego �on�. George robi, co mo�e, wzi�wszy pod uwag� ograniczone fundusze rodzinne. W duchu przestrzega etyki pracy, ale cia�o ma md�e. Susan i ja odkryli�my, �e pomagamy Allardom w* wi�kszym stopniu, ni� oni pomagaj� nam, co nie stanowi tutaj wyj�tku. George i Ethel dbaj� g��wnie o teren wok� str��wki, strzyg�c �ywop�ot, maluj�c bram� z kutego �elaza, przycinaj�c bluszcz oplataj�cy ich domek i mur posiad�o�ci, a tak�e wysadzaj�c na wiosn� flance. Pozosta�a cz�� posiad�o�ci znajduje si�, nieodwo�alnie, w r�kach Pana Boga. Skr�ci�em z drogi na wysypan� �wirem alej� i stan��em przy bramie, kt�ra jest zwykle dla naszej wygody otwarta - wy��cznie przez ni� mamy bowiem dost�p do Grace Lane i otaczaj�cego nas szerokiego �wiata. George zbli�y� si� do mnie statecznym krokiem, wycieraj�c d�onie o zielone robocze spodnie. Otworzy� przede mn� drzwiczki samochodu, zanim sam zd��y�em to zrobi�. - Dzie� dobry, sir - powiedzia�. George wywodzi si� ze starej szko�y, z nielicznej warstwy profe- sjonalnych s�u��cych, kt�ra rozkwit�a kiedy� na kr�tko w naszej wspania�ej demokracji. Miewam czasem napady snobizmu, ale s�u�al- czo�� George'a wprawia mnie na og� w zak�opotanie. Moja �ona, kt�ra urodzi�a si�, �eby korzysta� z bogactwa, w og�le na to nie zwraca uwagi, a je�li nawet, to nic sobie z tego nie robi. Otworzy�em baga�nik forda. � Pomo�esz mi? - zapyta�em. � Oczywi�cie, sir, oczywi�cie. Prosz� pozwoli� mi si� tym zaj��. - Wyj�� skrzynki z nagietkami i balsamin� i postawi� je na trawie przy wysypanej �wirem alei. - Wygl�daj� naprawd� dobrze w tym roku, panie Sutter. �adne sadzonki pan dosta�. Zasadz� te przy bramie, a potem pomog� panu w pa�skim ogr�dku. � Poradz� sobie sam. Jak�e si� miewa pani Allard? � Bardzo dobrze, panie Sutter. To mi�o, �e pan zapyta�. Moje rozmowy z George'em s� zawsze cokolwiek sztuczne, chyba �e stary troch� sobie golnie. George urodzi� si� w posiad�o�ci Stanhope'�w jakie� siedem- dziesi�t lat temu i w jego wspomnieniach z dzieci�stwa przewijaj� si� szalone lata dwudzieste, Wielki Kryzys i zmierzch z�otej ery 13 w latach trzydziestych. Po krachu w roku 1929 wci�� organizowano tutaj bale z debiutantkami, regaty i mecze polo, ale jak oznajmi� mi kiedy� w chwili szczero�ci George: "Wszyscy tutaj stracili serca. Stracili pewno�� siebie, a po wojnie ostatecznie sko�czy�y si� dobre czasy." Wiem o tym wszystkim z ksi��ek historycznych i dzi�ki swego rodzaju osmozie, kt�rej do�wiadcza si� �yj�c tutaj. Ale George ma bardziej szczeg�ow� i osobist� wiedz� na temat Z�otego Wybrze�a i kiedy tylko troch� wypije, opowiada historie o tutejszych wielkich rodach: kto kogo posuwa�, kto kogo zastrzeli� w szale zazdro�ci i kto zastrzeli� si� z rozpaczy. Miejscow� s�u�b� ��czy�y tutaj, i do pewnego stopnia ��cz� nadal, specyficzne powi�zania i dzi�ki wymianie infor- macji zyskuje si� dost�p do bractwa, gromadz�cego si� w str��wkach i kuchniach funkcjonuj�cych jeszcze wielkich dom�w, a tak�e w miej- scowych proletariackich pubach. Mamy tutaj do czynienia z ameryka�- sk� wersj� Upstairs, Downstairs i B�g jeden wie, co wygaduj� o mnie i o Susan. Ale cho� George nie odznacza si� zbytni� dyskrecj�, jest za to lojalny. Na w�asne uszy s�ysza�em, jak t�umaczy� kiedy� facetowi przycinaj�cemu ga��zie, �e Sutterowie s� dobrymi chlebodawcami. W�a�ciwie nie jest zatrudniony przeze mnie, ale przez rodzic�w Susan, Williama i Charlotte Stanhope'�w, kt�rzy s� na emeryturze, mieszkaj� w Hilton Head i staraj� si� pozby� pa�acu, zanim poci�gnie ich na dno. Ale to inna historia. Ethel Allard to tak�e inna historia. Zachowuje si� zawsze poprawnie i sympatycznie, lecz tu� pod powierzchni� kipi w niej klasowy gniew. Nie mam w�tpliwo�ci, �e je�li kto� kiedy� podniesie wysoko czerwon� flag�, Ethel Allard uzbroi si� w kamie� wyrwany z chodnika i ruszy na m�j dom. Z tego, co wiem, ojciec Ethel, w�a�ciciel dobrze pro- speruj�cego sklepu, wpad� w tarapaty w wyniku b��dnej porady inwestycyjnej udzielonej mu przez bogatych klient�w, a nast�pnie zbankrutowa� z powodu ich niewyp�acalno�ci. Jego bogaci klienci nie mogli zap�aci� za dostarczone im na kredyt towary, sami bowiem r�wnie� stali si� bankrutami. Dzia�o si� to oczywi�cie w roku 1929 i od tamtej pory nic nie jest ju� tutaj takie jak niegdy�. Bankrutuj�c, a nast�pnie zapijaj�c si� na �mier�, strzelaj�c do siebie i skacz�c z okien, b�d� te� po prostu znikaj�c i zostawiaj�c na pastw� losu swoje 14 domy, swoje d�ugi i sw�j honor, ludzie bogaci, jak s�dz�, nadu�yli w pewien spos�b zaufania klas ni�szych. Wiem jednak, jak trudno jest wsp�czu� ludziom bogatym, i potrafi� zrozumie� punkt widzenia Ethel. Niemniej jednak od czasu Wielkiego Kryzysu min�o jakie� sze��- dziesi�t lat i by� mo�e czas ju� oszacowa� niekt�re straty. Je�eli ta okolica nie wydaje si� wam typowo ameryka�ska, zapew- niam was, �e jest; myl� tylko zewn�trzne pozory i krajobraz. � Wi�c, jak ju� m�wi�em, panie Sutter - trajkota� mi nad g�ow� George - kilka dni temu dosta�y si� do Stanhope Hall jakie� dzieciaki i urz�dzi�y sobie w nocy przyj�cie. � Czy zniszczenia s� du�e? � Nie bardzo. Mn�stwo butelek po alkoholu i sterta tych... no... tych rzeczy. - Kondom�w? Kiwn�� g�ow�. � Wi�c zrobi�em porz�dek i wstawi�em dykt� w okno, przez kt�re dostali si� do �rodka. Ale lepszy by�by arkusz blachy. � Zam�w go. Na m�j rachunek. � Tak, sir. Jest wiosna i... � Tak, wiem. / Wiosn� aktywniej dzia�aj� hormony i miejscowa m�odzie� poczu�a wol� bo��. Prawd� m�wi�c, sam w�amywa�em si� nieraz do opusz- czonych rezydencji. Troch� wina, kilka �wieczek, tranzystorowe radio nastawione na WABC, mo�e nawet ogie� w kominku, cho� to by�aby ju� pewna przesada. Nie ma jak uprawianie mi�o�ci w ruinach. Zainteresowa�o mnie, �e kondomy znowu wr�ci�y do �ask. - �adnych �lad�w narkotyk�w? - Nie, sir. Tylko alkohol. Na pewno nie �yczy pan sobie, �ebym zawiadomi� policj�? � Nie. Miejscowa policja interesuje si� wprawdzie problemami tutejszego ziemia�stwa, ale nie chcia�o mi si� �azi� po licz�cym pi��dziesi�t pokoi pa�acu w towarzystwie sil�cych si� na uprzejmo�� gliniarzy. Nie wyrz�dzono zreszt� �adnych szk�d. Wsiad�em do forda i min��em bram�, chrz�szcz�c oponami po �wirze, kt�rym z rzadka wysypana by�a alejka. �eby po�o�y� zaledwie cal nowej nawierzchni dla uzupe�nienia zimowych ubytk�w, potrzeba 15 sze�ciuset jard�w sze�ciennych t�ucznia, po sze��dziesi�t dolar�w jard. Zanotowa�em sobie w pami�ci, �e musz� przekaza� t� dobr� wiadomo�� mojemu te�ciowi. Dom, w kt�rym mieszkam, stoi w odleg�o�ci mniej wi�cej dwustu jard�w od bramy i pi��dziesi�ciu jard�w od g��wnej alei, z kt�r� ��czy go w�ska, jednopasmowa dr�ka. Jej tak�e przyda�oby si� troch� �wiru. Sam dom jest w dobrym stanie. Kamie� importowany z Cots- wold, ceramiczna dach�wka oraz miedziane framugi i rynny prawie nie wymagaj� konserwacji i s� niemal tak samo trwa�e jak aluminiowe �ciany i plastikowe okna z winylu. �ciany pokrywa bluszcz, kt�ry trzeba b�dzie przyci��, kiedy wypu�ci nowe, jasnozielone p�dy, a za domem rozci�ga si� ogr�d r�any, dope�niaj�cy wra�enia, i� znale�li�my si� w weso�ej starej Anglii. Przed domem sta� samoch�d Susan, wy�cigowy, zielony jaguar XJ-6, prezent od jej rodzic�w. Kolejny angielski rekwizyt. Miejscowi obywatele s� na og� anglofilami; zostaje si� nimi poprzez sam fakt zamieszkania w tej okolicy. - Lady Stanhope! - zawo�a�em wchodz�c do �rodka. Susan odpowiedzia�a mi z ogrodu r�anego, wyszed�em wi�c na dw�r tylnymi drzwiami. Zasta�em Susan siedz�c� w ogrodowym fotelu z kutego �elaza. Tylko kobiety, jak s�dz�, mog� siedzie� na czym� takim. - Witaj, pani. Czy wolno mi ci� dopa��? Pi�a herbat�; w ch�odnym kwietniowym powietrzu nad fili�ank� unosi�a si� para. Na grz�dkach, w�r�d nagich r�anych krzew�w kwit�y ��te krokusy i lilie; na wskaz�wce s�onecznego zegara usiad� drozd. Widok by�by bardzo radosny, gdyby nie to, �e Susan by�a najwyra�niej nad�sana. � Je�dzi�a� konno? - zapyta�em. � Tak. Dlatego w�a�nie ubrana jestem w str�j do konnej jazdy i �mierdz� koniem, m�j ty Sherlocku. Usiad�em naprzeciw niej na �elaznym stoliku. � Nigdy nie zgadniesz, kogo spotka�em w szk�ce Hicksa. � Nie, nie zgadn�. Przez chwil� jej si� przygl�da�em. Jest uderzaj�co pi�kn� kobiet�, je�li wolno mi powiedzie� co� takiego o w�asnej �onie. Ma ogniste, rude w�osy, kt�re wedle mej ciotki Cornelii stanowi� niezawodn� 16 oznak� szale�stwa, i zielone kocie oczy, hipnotyzuj�ce zupe�nie obcych ludzi. Jest lekko piegowata, a na widok jej wydatnych warg m�czy�ni natychmiast zaczynaj� my�le� o mi�o�ci francuskiej. Ma gibkie i pr�ne cia�o; ka�dy chcia�by, aby jego licz�ca czterdzie�ci lat �ona po urodzeniu dw�jki dzieci mia�a takie. Kluczem do jej szcz�cia i zdrowia, powie wam to od razu, jest je�dziectwo. Uprawia je w lecie, na jesieni, w zimie i na wiosn�, w s�o�cu, �niegu i s�ocie. Zakochany jestem w tej kobiecie do szale�stwa, cho� zdarzaj� si� chwile, jak cho�by teraz, kiedy si� d�sa i zamyka w sobie. Ciotka Cornelia tak�e mnie przed tym przestrzega�a. � Spotka�em naszego nowego s�siada - powiedzia�em. � O? Z firmy przewozowej HRH? � Nie, nie. Jak wiele tutejszych posiad�o�ci, Alhambra zakupiona zosta�a, wedle wpisu w ksi�gach, przez jak�� korporacj�. Sprzeda� mia�a miejsce w lutym, publicznie og�oszono j� tydzie� p�niej. Po�rednik twierdzi�, �e nie zna nazwiska nabywcy, ale opieraj�c si� na r�nych pog�oskach i przeprowadzonym przez star� gwardi� dochodzeniu, zaw�ono kr�g ewentualnych kupc�w do Ira�czyk�w, Korea�czyk�w, Japo�czyk�w, handluj�cych farmaceutykami Latynos�w lub cz�onk�w mafii. To mniej wi�cej wyczerpywa�o list� gro��cych nam okropno�ci. I rzeczywi�cie, wszyscy wy�ej wymienieni nabywali ostatnio domy i ziemi� na Z�otym Wybrze�u. Kt� inny dysponowa�by tak� ilo�ci� forsy? Kruszy� si� system obronny, republik� wystawiano pod m�otek. � M�wi ci co� nazwisko Frank Bellarosa? - zapyta�em. Susan zastanawia�a si� przez chwil�. � Nie s�dz�. � Mafia. � Naprawd�? To on jest naszym nowym s�siadem? � Tak powiedzia�. � Czy powiedzia�, �e nale�y do mafii? � Oczywi�cie, �e nie. Znam go z gazet i telewizji. Nie chce mi si� wierzy�, �e nigdy o nim nie s�ysza�a�. Frank Biskup Bellarosa. � Jest biskupem? � Nie, Susan, to tylko taki mafijny pseudonim. Wszyscy tam nosz� pseudonimy. � Naprawd�? 17 2 - Z�ote Wybrze�e �ykn�a herbaty i spojrza�a nieobecnym wzrokiem na ogr�d. Susan, podobnie jak wielu innych mieszka�c�w tego rajskiego ogrodu, niezbyt interesuje si� �wiatem zewn�trznym. Czyta Trollope'a i Agath� Christie, nigdy nie s�ucha radia, a telewizora u�ywa tylko do ogl�dania kaset ze starymi filmami. O tym, jaka b�dzie pogoda, dowiaduje si� przez telefon. Lokalne wydarzenia poznaje za po�rednictwem zamiesz- czaj�cego tylko dobre wiadomo�ci tygodnika i kilku snobistycznych magazyn�w, kt�re obs�uguj� zamo�n� spo�eczno�� Z�otego Wybrze�a. Co si� tyczy z�ych wiadomo�ci, przyswoi�a sobie zasad� Thoreau: je�li przeczyta�e� opis jednej katastrofy kolejowej, przeczyta�e� o wszystkich. � Niepokoi ci� ta wiadomo��? - zapyta�em. Wzruszy�a ramionami. � A ciebie? Jako adwokat nie lubi�, kiedy ludzie odpowiadaj� mi pytaniem na pytanie, udzieli�em wi�c wymijaj�cej odpowiedzi. - Nie. Istotnie, Grace Lane b�dzie teraz dobrze strze�ona przez FBI i patrole miejscowej policji. Przez chwil� najwyra�niej zastanawia�a si� nad tym. � Ten cz�owiek... - odezwa�a si� w ko�cu -jak on si� nazywa? � Bellarosa, � No w�a�nie. Porozmawiam z nim o szlakach je�dzieckich i o prawie przejazdu przez jego posiad�o��. � Dobry pomys�. Potraktuj go ostro. � Zrobi� to. Przyszed� mi w zwi�zku z tym na my�l g�upi, cho� przyzwoity dowcip i postanowi�em opowiedzie� go Susan. - Krzysztof Kolumb schodzi na l�d... to �art... i m�wi do grupy rdzennych Amerykan�w: "Buenos Dias!" - albo mo�e raczej: "Buon- giornor A wtedy jeden z Indian odwraca si� do �ony i m�wi: "B�dziemy mieli nowego s�siada". Susan u�miechn�a si� uprzejmie. Wsta�em i wyszed�em przez furtk� z ogrodu zostawiaj�c moj� �on� razem z jej herbat�, humorami i problemem, jak wyt�umaczy� szefowi mafii, �e, zgodnie z tradycj� panuj�c� w tej okolicy, dopuszcza si� mo�liwo�� przeje�d�ania konno przez cudz� posiad�o��. 18 Rozdzia� 3 Miejscowa tradycja g�osi, �e je�li przekracza si� granic� cudzej posiad�o�ci pieszo, narusza si� prawo; je�li czyni si� to konno, korzysta si� ze szlacheckiego przywileju. Nie wiedzia�em, czy pan Frank Bellarosa zosta� ju� o tym powia- domiony, a je�li tak, czy got�w jest honorowa� ten zwyczaj. Niemniej, nieco p�niej tego samego sobotniego popo�udnia, przekroczy�em szpaler bia�ych sosen, wzd�u� kt�rego biegnie granica naszych posiad- �o�ci. Siedzia�em na grzbiecie Jankesa, drugiego konia mojej �ony, sze�cioletniego wa�acha mieszanej krwi. Jankes ma dobry charakter w przeciwie�stwie do Zanzibara, delikatnego arabskiego ogiera, kt�re- go zwykle dosiada Susan. Na Jankesie mo�na sobie ostro poje�dzi� i zostawi� go spoconego bez obawy, i� zaraz padnie na zapalenie p�uc; Zanzibar znajduje si� pod nieustann� opiek� weterynaryjn� z racji trapi�cych go tajemniczych i kosztownych dolegliwo�ci. Jankes, podobnie jak m�j ford bronco, wype�nia po prostu bez �adnych foch�w zadanie, do kt�rego zosta� stworzony, podczas gdy jaguar Susan co drugi tydzie� w�druje do warsztatu. Przypuszczam, �e taka jest cena, kt�r� si� p�aci za ekstrawagancj�. Wyjecha�em spomi�dzy sosen na otwarte pole, niegdy� ko�skie pastwisko, gdzie teraz wyros�y krzaki i najrozmaitsze m�ode drzewka, kt�re, je�li da� im woln� r�k�, zamieni� to miejsce z powrotem w dziewiczy las. By�em pewien, �e Bellarosa, podobnie jak wi�kszo�� mu podobnych, dba nie tyle o zachowanie intymno�ci, co o osobiste bezpiecze�stwo, 19 i w ka�dej chwili spodziewa�em si� natkn�� na �niadego rewolwerowca, z w�osami zaczesanymi g�adko do ty�u, w czarnym garniturze i butach z ostrymi czubkami. Jecha�em dalej polem w stron� wi�niowego sadu. Zapada� w�a�nie zmierzch, powietrze by�o balsamiczne i wok� mnie unosi� si� zapach �wie�ej ziemi. S�ycha� by�o tylko dudnienie st�paj�cych po mi�kkiej darni podk�w Jankesa i dochodz�ce z daleka wieczorne trele ptak�w. Wszystko razem sk�ada�o si� na wspania�e p�ne popo�udnie wczesn� wiosn�. Wjecha�em w wi�niowy sad. Powykr�cane i nie piel�gnowane od dawna ga��zie starych drzew obsypane by�y �wie�ymi li��mi, w�r�d kt�rych rozwija�y si� w�a�nie r�owe kwiaty. Na polance po�rodku sadu znajdowa�a si� zapad�a, wy�o�ona mozaik� sadzawka, kt�rej dno wype�nia�y zesz�oroczne li�cie. Wok� niej le�a�y poprzewracane ��obione kolumny i pop�kane kamienne belki. Po drugiej stronie sta� pokryty mchem pos�g Neptuna z wyci�g- ni�t�, pozbawion� tr�jz�bu r�k�. Sprawia�o to wra�enie, jakby b�g morza wyprowadza� w�a�nie prawy sierpowy. U swych st�p mia� Neptun cztery ryby, z kt�rych otwartych pysk�w tryska�a niegdy� woda. By� to jeden z klasycystycznych, imituj�cych rzymskie ruiny, ogrod�w Alhambry. Ironia losu sprawi�a, �e teraz obraca� si� w praw- dziw� ruin�. Sama Alhambra nie jest budynkiem klasycystycznym, lecz krytym czerwon� dach�wk�, otynkowanym na bia�o hiszpa�skim pa�acykiem z kamiennymi �ukami i balkonami z kutego �elaza. Cztery pod- trzymuj�ce portyk kolumny sprowadzono w latach dwudziestych z Kartaginy, kiedy zapanowa�a moda na klasycyzm i mo�na by�o bezkarnie pl�drowa� miejsca archeologicznych wykopalisk. Szczerze m�wi�c, nie wiem, co sam bym zrobi�, maj�c tyle forsy, lubi� jednak wyobra�a� sobie, �e okaza�bym, nieco umiaru. Ale zachowanie umiaru sta�o si� warunkiem przetrwania dopiero w dzisiej- szych czasach, kiedy kurcz� si� dostawy prawie wszystkich potrzebnych do �ycia towar�w. W szalonych latach dwudziestych nie my�la�o si� bynajmniej o oszcz�dzaniu. Cz�owiek mo�e by� tylko produktem swojej w�asnej epoki, �adnej innej. Min��em zapuszczony ogr�d i wjecha�em na niewielkie wzg�rze. W odleg�o�ci oko�o jednej czwartej mili na wsch�d sta�a pogr��ona 20 w cieniu Alhambra. Jedyne �wiat�o pali�o si� w oknie balkonu na drugim pi�trze. Z tego, co wiedzia�em, znajdowa�a si� tam biblioteka. Biblioteka Alhambry, jak wiele element�w wyposa�enia najwi�k- szych tutejszych pa�ac�w, znajdowa�a si� pierwotnie w Europie. Pierwszym w�a�cicielom i budowniczym Alhambry, pa�stwu Juliusom Dillworthom, spodoba�a si� rze�biona r�cznie, d�bowa biblioteka goszcz�cego ich podczas podr�y po Europie angielskiego para, kt�rego nazwisko i tytu� umkn�y mi z pami�ci. Dillworthowie z�o�yli mu niespodziewan� acz korzystn� ofert� i odziany w tweed stary d�entelmen, najprawdopodobniej zubo�a�y w wyniku tej samej Wielkiej Wojny, na kt�rej dorobili si� jego go�cie, nie waha� si� zbyt d�ugo. Wpatrywa�em si� w okno biblioteki mniej wi�cej przez minut�, a potem zawr�ci�em Jankesa i zjecha�em ze wzg�rza z powrotem do ogrodu. Dostrzeg�em bia�ego konia skubi�cego �wie�� traw�, rosn�c� mi�dzy dwiema przewr�conymi kolumnami. Dosiada�a go znajoma, ubrana w obcis�e d�insy i czarny golf posta�. Zerkn�a ku mnie na chwil�, kiedy nadje�d�a�em, a potem uciek�a spojrzeniem w bok. Mia�em przed sob� w�asn� �on�, Susan, ale s�dz�c po jej zachowaniu, nie by�a teraz sob�. Rozumiem przez to, �e pragn�a wyst�pi� w roli kogo� innego. � Co� ty za jedna? - zawo�a�em, pragn�c si� dostosowa�. Spojrza�a na mnie ponownie. � A ty co� za jeden? - odpar�a lodowatym tonem. W�a�ciwie nie by�em tego pewien, ale postanowi�em improwizowa�. � To moja ziemia - oznajmi�em. - Zab��dzi�a�, czy mo�e �wiadomie naruszy�a� jej granice? � Ani to, ani to. I w�tpi�, by kto�, ubrany tak jak ty i dosiadaj�cy tak n�dznej koby�y, m�g� by� panem tej ziemi. � Nie b�d� zuchwa�a! Czy jeste� sama? � By�am sama, dop�ki nie nadjecha�e� - odparowa�a. Podjecha�em Jankesem tak, �e stan�� u boku jej bia�ego araba. � Jak ci� zw�? � Daphne. A ciebie? - Powinna� wiedzie�, czyja to ziemia - odpar�em, nie mia�em bowiem czasu, aby wymy�li� sobie jakie� odpowiednio brzmi�ce nazwisko. - Zsiadaj z konia. 21 � A to dlaczego? , � Bo ja tak m�wi�. Je�li sama nie zejdziesz, �ci�gn� ci� na ziemi� i dam ci zakosztowa� mojej szpicruty. Z konia! Po kr�tkim wahaniu us�ucha�a. � Przywi�� konia. -� Przywi�za�a Zanzibara do ga��zi i stan�a twarz� do mnie. � Zdejmij ubranie. Potrz�sn�a g�ow�. � Nie zrobi� tego. � Zrobisz - warkn��em. - Szybko! Przez chwil� sta�a bez ruchu, a potem �ci�gn�a przez szyj� golf obna�aj�c j�drne piersi. Patrzy�a na mnie z do�u trzymaj�c sweter w r�ce. � Czy musz� to zrobi�? � Tak. Upu�ci�a sweter na ziemi� i �ci�gn�a buty i skarpetki. Na koniec zdj�a d�insy i figi, i rzuci�a je na traw�. Podjecha�em bli�ej koniem i przyjrza�em si� jej, stoj�cej nago na tle zachodz�cego s�o�ca. - Nie jeste� ju� taka arogancka, prawda, Daphne? - Nie, panie. W ten w�a�nie spos�b powinno si� wed�ug Susan podtrzymywa� zainteresowanie ma��e�skim seksem. Szczerze m�wi�c wyst�powanie w jej seksualnych fantazjach nie sprawia mi specjalnej przykro�ci. Czasami przedstawienia te przebiegaj� wed�ug z g�ry przygotowanego scenariusza (autorstwa Susan); czasami, jak w tym przypadku, stanowi� czyst� improwizacj�. Scena zmienia si� wraz z porami roku; w zimie robimy to w stajni lub, aby przypomnie� sobie nasz� m�odo��, przy kominku w opuszczonej rezydencji. To by� nasz pierwszy wiosenny wyst�p w plenerze. W widoku stoj�cej na polu lub w lesie nagiej kobiety jest co�, co pobudza najbardziej pierwotne instynkty, szydz�c zarazem z wszelkich wsp�- czesnych konwencji dotycz�cych miejsc, w kt�rych powinno si� uprawia� seks. Mo�ecie mi wierzy�; cz�owiekowi nie przeszkadzaj� w�wczas mr�wki ani przelatuj�cy trzmiel. � Co masz zamiar ze mn� zrobi�, panie? - zapyta�a. � Wszystko, co zechc�. 22 Przygl�da�em si� stoj�cej bez ruchu, z opadaj�cymi na twarz kosmykami rudych w�os�w Susan, kt�ra czeka�a cierpliwie na m�j rozkaz. Nigdy nie uczy�a si� aktorstwa, ale gdyby obra�a tak� karier�, zosta�aby znakomit� tragiczk�; po wyrazie jej twarzy nie spos�b by�o pozna�, �e jest moj� �on�, i �e to tylko zabawa. By�a nag�, bezbronn� kobiet�, kt�r� mia� za chwil� zgwa�ci� nieznajomy je�dziec. Naprawd� dr�a�y jej kolana i wydawa�a si� szczerze przera�ona. - Prosz�, panie, zr�b ze mn�, co zechcesz, ale zr�b to szybko. Nie jestem zbyt dobry w improwizacjach i wol�, kiedy Susan zapozna mnie wcze�niej ze swoim scenariuszem, tak �ebym wiedzia�, kim jestem albo w jakiej przynajmniej znajdujemy si� epoce. Czasami jestem Rzymianinem, czasami barbarzy�c�, innym razem rycerzem albo arystokrat�, ona za� niewolnic�, wie�niaczk� albo wynios�� dam�, kt�ra dostaje to, na co zas�u�y�a. Podjecha�em Jankesem do niej i uj��em j� za podniesiony pod- br�dek. � Wstydzisz si�? � Tak, panie. Powinienem wspomnie�, �e Susan gra cz�sto role os�b dominuj�- cych, a ja wyst�puj� wtedy jako nagi niewolnik na targu lub obna�ony wi�zie�, kt�ry zas�u�y� sobie na par� bat�w, albo kto� taki. Aby nikt nie pomy�la� sobie, �e jeste�my do cna zepsuci, dodam, i� oboje nale�ymy do Partii Republika�skiej oraz Ko�cio�a Episkopalnego, i regularnie uczestniczymy w nabo�e�stwach, chyba �e trwa w�a�nie sezon �eglarski. W tym konkretnym przypadku mia�em niejasne przeczucie, �e znajdujemy si� mniej wi�cej w siedemnastym wieku. St�d wzi�o si� to "Nie b�d� zuchwa�a" i ca�a reszta g�upawego sk�din�d dialogu. Stara�em si� wymy�li� nast�pn� imponuj�c� kwesti�. � Czy to ty jeste� Daphne, �ona tego zdrajcy, sir Johna Worthing- tona? - zapyta�em w ko�cu. � To ja, panie. A je�li ty jeste� naprawd� Lord Hardwick, przyby�am tu b�aga� ci�, by� wstawi� si� za moim m�em u kr�la jegomo�ci. W tym momencie rzeczywi�cie mia�em twardego knota * i �a�owa- �em, �e nie za�o�y�em lu�niejszych spodni. * Ang. hard - twardy, wiek - knot. (Wszystkie przypisy t�umacza). 23 - Jestem Hardwick w ka�dym calu - odpar�em i zobaczy�em, jak przez jej twarz przebiega u�miech. Pad�a na kolana i obj�a r�koma m�j but. - B�agam ci�, milordzie, przeka� moj� petycj� kr�lowi Karolowi. Historia nie jest moj� najmocniejsz� stron�, ale zazwyczaj udaje mi si� z tym nie zdradzi�. W naszych przedstawieniach nie chodzi zreszt� wcale o histori�. - A jak masz mi si� zamiar odwdzi�czy�, je�li to zrobi�? - zapyta�em. - Zrobi� wszystko, co zechcesz. Chodzi�o w�a�nie o to. Prawd� m�wi�c, podczas tych spektakli to zwykle ja pierwszy dochodz� do pe�nej gotowo�ci i teraz r�wnie� pragn��em jak najpr�dzej przej�� do sceny fina�owej. - Wsta� - rozkaza�em. Gdy si� podnios�a, uj��em j� za nadgarstek, wyjmuj�c jednocze�nie nog� ze strzemienia. - Wsad� praw� stop� w moje strzemi�. W�o�y�a bos� stop� w strzemi�, a ja podci�gn��em j� do g�ry, twarz� do siebie. Znale�li�my si� oboje w ciasnym angielskim siodle. Susan obj�a mnie ramionami i przycisn�a nagie piersi do mego ubrania. Tr�ci�em lekko Jankesa, kt�ry ruszy� do przodu. - Wyjmij go. Rozpi�a mi rozporek i wyj�a Lorda Hardwicka, ujmuj�c go w ciep�e d�onie. � Wsad� go sobie - powiedzia�em. � Robi� to tylko dlatego, �eby uratowa� �ycie mego m�a. Jest jedynym m�czyzn�, kt�rego w �yciu zazna�am. Przez my�l przesz�o mi kilka zgrabnych odpowiedzi, ale moim intelektem w�ada�y teraz bez reszty hormony. - Wsad� go! - ponagli�em. Unios�a si� i zrobi�a to, wydaj�c jednocze�nie okrzyk zdumienia. - Tak trzymaj. Tr�ci�em pi�t� Jankesa, kt�ry zacz�� biec k�usem. Susan �cisn�a mnie mocniej i oplot�a silnymi udami. Przytuli�a twarz do mojej szyi, a kiedy ko� przyspieszy�, j�kn�a. To ju� nie by�a gra. Nie zwa�a�em teraz na nic, w �y�ach mia�em p�ynny ogie�. Kawalerzysta ze mnie do�� mierny i ze swymi skromnymi umiej�tno�- 24 ciami je�dzieckimi nie do ko�ca potrafi�em sprosta� zadaniu. Jankes przebieg� pi�knym k�usem przez wi�niowy sad, a potem przez pastwis- ko. Ci�kie powietrze wype�nione by�o ko�skim odorem, zapachem naszych cia� i zdeptanej ziemi. Mi�dzy nami unosi�a si� pi�mowa wo� Susan. Bo�e, co za jazda! Susan oddycha�a g�o�no i j�cza�a przy mojej szyi, ja dysza�em, a mi�dzy nami by�o coraz bardziej mokro. Dosz�a do szczytu pierwsza i krzykn�a tak g�o�no, �e sp�oszy�a siedz�cego w krzakach ba�anta. Ja mia�em orgazm w sekund� p�niej i szarpn��em odruchowo za wodze tak mocno, �e niewiele brakowa�o, by�my si� zwalili na ziemi� razem z Jankesem. Ko� przystan�� i zacz�� skuba� traw�, jakby si� nic nie sta�o. Susan i ja przywarli�my do siebie, pr�buj�c z�apa� oddech. � Co za jazda... - uda�o mi si� w ko�cu z siebie wykrztusi�. Susan u�miechn�a si�. � Przykro mi, �e naruszy�am tw�j teren, panie. � Sk�ama�em. To wcale nie moja ziemia. - Nie szkodzi. Ja tak�e nie mam m�a, kt�ry popad� w nie�ask� u kr�la. Oboje wybuchn�li�my �miechem. � Co tutaj robisz? - zapyta�a. � To samo, co ty. Wybra�em si� na przeja�d�k�. � Odwiedzi�e� naszego nowego s�siada? � Nie - odpar�em. - Ale widzia�em �wiat�o w jego oknie. � Mam zamiar z nim porozmawia�. � Mo�e lepiej si� najpierw ubierz. � Wi�kszy sukces mog� odnie�� id�c do niego tak, jak jestem. Czy jest przystojny? � Ca�kiem, ca�kiem. �r�dziemnomorski typ urody. - To �wietnie. Zawr�ci�em Jankesa. - Zawioz� ci� z powrotem tam, gdzie zosta� Zanzibar i twoje rzeczy. Wyprostowa�a si� w siodle. � Nie, zsi�d� tutaj i wr�c� na piechot�. � Wola�bym, �eby� tego nie robi�a. � Wszystko w porz�dku. Przytrzymaj mnie za r�k�. 25 Zeskoczy�a na ziemi� i odesz�a. - Nie masz czasu na rozmow� z Bellaros� - zawo�a�em za ni�. - Znowu sp�nimy si� do Elton�w. Machn�a r�k� na dow�d, �e mnie s�yszy. Obserwowa�em moj� id�c� nago przez pastwisko �on�, a� znikn�a w cieniu wi�niowego sadu, po czym zawr�ci�em Jankesa i ruszy�em do domu. Po mniej wi�cej minucie by�em w stanie schowa� Lorda Hardwicka z powrotem w spodnie. Zdarza mi si� kocha� z moj� �on�, Susan Stanhope Sutter, w naszym ma��e�skim �o�u i bardzo to lubimy. Uwa�am jednak, �e ma��e�stwa tkwi�ce bez reszty w szarej codzienno�ci skazane s� na pora�k�, podobnie jak skazane s� na za�amanie jednostki, kt�re nie mog� pozwoli� sobie na ucieczk� w marzenia. Zdaj� sobie oczywi�cie spraw�, �e pary, kt�re wcielaj� w �ycie swoje seksualne fantazje, musz� uwa�a�, �eby nie ow�adn�a nimi ciemna strona psyche. Susan i ja dochodzili�my kilkakrotnie do tej granicy, ale zawsze si� cofali�my. Przejecha�em przez szpaler bia�ych sosen, kt�ry oddziela� ziemi� Bellarosy od posiad�o�ci Stanhope'�w. Nie za bardzo podoba�o mi si� to, �e naga Susan musia�a przej�� kilkaset jard�w w zapadaj�cych ciemno�ciach, ale kiedy moja �ona m�wi "wszystko w porz�dku" - oznacza to: "zostaw mnie w spokoju". Podsumowa�em w my�lach mijaj�cy dzie�. Kwiaty zosta�y zaku- pione i posadzone, okna pa�acu zabite dykt�, na lunch zjedli�my dostarczone z delikates�w kurczaki ze szparagami, potem poza�at- wia�em sprawy w wiosce i odby�em popo�udniow� przeja�d�k�, a przy okazji uda�o mi si� pokocha� z w�asn� �on�. Pod ka�dym wzgl�dem interesuj�ca, po�yteczna i pe�na wra�e� sobota. Lubi� soboty. 26 Rozdzia� 4 Si�dmego dnia Pan B�g odpoczywa� i mo�na w zwi�zku z tym mniema�, �e jego licz�ce sze�� dni dzie�o robi�o chyba to samo. George i Ethel Allardowie traktuj� Dzie� Pa�ski bardzo powa�nie, podobnie jak wi�kszo�� klasy robotniczej, kt�ra pami�ta jeszcze sze�ciodniowy tydzie� i dziesi�ciogodzinny dzie� pracy. W zwi�zku z tym trosk� o przycinanie p�d�w angielskiego bluszczu, kt�re zas�aniaj� widok z moich okien, Pan pozostawia mnie. Tego dnia odk�adam na bok sprawy zawodowe, ale pracuj�c przy domu rozmy�lam o tym, co trzeba b�dzie za�atwi� w poniedzia�ek rano. Susan i ja przycinali�my bluszcz do dziesi�tej rano, po czym umyli�my si� i przebrali do ko�cio�a. Susan siad�a za kierownic� jaguara i podjechali�my pod str��wk�, �eby zabra� George'a i Ethel, kt�rzy czekali ju� przy drzwiach, George w swoim porz�dnym br�zowym garniturze, a Ethel w bez- kszta�tnej sukience w kwiatki, na kt�re wraca niestety moda; kobiety, kt�re upar�y si� je nosi�, wygl�daj� jak tapeta z lat czterdziestych. Allardowie maj� sw�j w�asny samoch�d, starego lincolna, kt�rego zostawi� im w roku 1979 William Stanhope, kiedy przenosi� si� razem z Charlotte Stanhope do Hilton Head w Karolinie Po�udniowej. George pe�ni� czasem dodatkowo obowi�zki szofera Stanhope'�w i mimo podesz�ego wieku nadal jest dobrym kierowc�. Ale poniewa� obecnie odprawia si� w parafii �wi�tego Marka tylko jedno nabo�e�- stwo, kto� m�g�by pomy�le�, �e zadzieramy nosa, gdyby�my nie 27 zaproponowali, �e. ich podwieziemy. Niezr�cznie te� by�oby prosi�, �eby to on prowadzi�. By� mo�e jestem troch� przeczulony, ale musz� zachowywa� si�, jakbym st�pa� po linie, graj�c jednocze�nie rol� pana tej ziemi i zatrudnionego u George'a i Ethel pomocnika dozorcy. Z George'em zreszt� nie ma �adnych problem�w; problemy s� z czerwon� Ethel. Allardowie wsiedli do samochodu i wszyscy zgodzili�my si�, �e zapowiada si� kolejny pi�kny dzie�. Susan skr�ci�a na po�udnie w Grace Lane i wcisn�a gaz do dechy. Wiele z tutejszych dr�g s�u�y�o pierwotnie jako trasy je�dzieckie i s� wci�� w�skie, kr�te, wysadzane szpalerami pi�knych drzew i diabelnie niebezpieczne. P�dz�cy szybko samoch�d znajduje si� przez ca�y czas o w�os od katastrofy. Maj�ca mniej wi�cej mil� d�ugo�ci Grace Lane jest drog� prywatn�. Oznacza to, �e nie obowi�zuje na niej oficjalne ograniczenie szybko�ci, istnieje za to granica praktyczna. Susan uwa�a, �e wynosi ona siedemdziesi�t mil na godzin�, ja - �e czterdzie�ci. Mieszkaj�cy przy Grace Lane obywatele, przewa�nie posiadacze ziemscy, zobowi�zani s� do utrzymania jej w nale�ytym stanie. Wi�kszo�� innych prywatnych dr�g Z�otego Wybrze�a przekazano ju� rozs�dnie hrabstwu, miejscowej wiosce, stanowi Nowy Jork albo jakiejkolwiek innej jednostce ad- ministracyjnej, kt�ra zobowi�za�a si� w dow�d wdzi�czno�ci wy- drenowa� je i pokry� nawierzchni� (co kosztuje mniej wi�cej sto tysi�cy dolar�w za jedn� mil�). Jednak�e kilku mieszka�com Grace Lane (zw�aszcza tym, kt�rzy s� bogaci, dumni i uparci, kt�re to cechy zazwyczaj wyst�puj� jednocze�nie) uda�o si� dot�d skutecznie za- blokowa� wszelkie pr�by przerzucenia koszt�w jej utrzymania na barki niczego nie podejrzewaj�cych podatnik�w. Susan trzyma�a si� swego limitu szybko�ci i czu�em, jak asfalt rozp�aszcza si� pod ko�ami niczym czekoladowy cukierek. Starsi ludzie milkn� na og� przy du�ej szybko�ci i Allardowie nie odzywali si� wiele z tylnego siedzenia, co bynajmniej mi nie prze- szkadza�o. George nie b�dzie w niedziel� rozmawia� o swojej pracy, a wszelkie inne tematy wyczerpali�my ju� dawno temu. W drodze powrotnej dyskutujemy czasami na temat kazania. Ethel lubi wieleb- nego Jamesa Hunningsa, poniewa� podobnie jak wielu innych moich episkopalnych bli�nich, stoi on daleko na lewo od Karola Marksa. Co niedziela ka�e nam si� wstydzi� naszego wzgl�dnego bogactwa 28 i nak�ania do podzielenia si� cz�ci� naszych brudnych pieni�dzy z dwoma miliardami mniej szcz�liwych �miertelnik�w. Ethel szczeg�lnie podobaj� si� kazania na temat sprawiedliwo�ci spo�ecznej, r�wno�ci i tak dalej. Siedzimy tam wszyscy pospo�u, potomkowie arystokracji razem z kilkoma czarnymi i latynoskimi wsp�wyznawcami oraz resztkami bia�ej klasy robotniczej, i s�uchamy wielebnego Hunningsa, kt�ry przedstawia nam sw�j pogl�d na sprawy Ameryki i �wiata tak d�ugo, �e nie starcza potem czasu na pytania i odpowiedzi. W czasach mojego ojca i dziadka ten sam Ko�ci� usytuowany by� nieco na prawo od Partii Republika�skiej, a duchowni kierowali swe kazania przede wszystkim do s�u�by oraz robotnik�w i robotnic w tylnych �awkach, rozprawiaj�c o pos�usze�stwie, ci�kiej pracy i obowi�zkach wobec chlebodawc�w, a nie o rewolucji, bezrobociu i prawach cz�owieka. Moi rodzice, Joseph i Harriet, kt�rzy jak na swoje czasy i swoj� klas� spo�eczn� byli do�� liberalni, dostaliby z pewno�ci� kolki s�ysz�c, co wygaduje si� dzisiaj z ambony. Nie s�dz�, �eby Panu Bogu zale�a�o na tak j�trz�cych nabo�e�stwach. Problem z ko�cio�em, z ka�dym ko�cio�em, polega wed�ug mnie na tym, �e w przeciwie�stwie do lokalnego klubu wej�� do niego mo�e dos�ownie ka�dy. Rezultatem tej polityki otwartych drzwi jest fakt, �e przez jedn� godzin� w tygodniu wszystkie klasy spo�eczne musz� kaja� si� przed Bogiem pod tym samym dachem, obserwuj�c si� wzajemnie. Nie proponuj� bynajmniej wprowadzenia prywatnych ko�cio��w ani �awek pierwszej klasy, jak to by�o kiedy�; nie uwa�am tak�e, by zmieni�y tu co� przy�mione �wiat�a. Wiem jednak, �e dawno temu rozumia�o si� samo przez si�, i� pewni ludzie uczestnicz� we wcze�niej- szym nabo�e�stwie, a inni - w p�niejszym. Po tym, co zosta�o tutaj powiedziane, czuj�, �e powinienem co� doda� w obronie swoich pogl�d�w, kt�re kto� m�g�by uzna� za antydemokraty- czne. Po pierwsze, nad nikogo si� nie wywy�szam, a po drugie, wierz� gor�co, �e wszyscy urodzili�my si� wolni i r�wni. Ale czuj� si� tak�e spo�ecznie wyalienowany i kiedy opuszczam swoje bezpo�rednie s�siedz- two, nie wiem, gdzie jest moje miejsce w naszej zmieniaj�cej si� stale demokracji, nie wiem, jak prze�y� po�ytecznie i godnie swoje �ycie po�r�d otaczaj�cych mnie ruin. Wielebny Hunnings uwa�a, �e zna odpowiedzi na te pytania. Ja wiem tyle tylko, �e twierdz�c tak nie ma racji. 29 Wje�d�aj�c do Locust Valley Susan zwolni�a. Miasteczko sprawia raczej przyjemne wra�enie, jest zadbane i dostatnie. W centrum znajduje si� stacja linii kolejowej Long Island, kt�r� doje�d�am do Nowego Jorku. Mieli�my w Locust Valley butiki na d�ugo przedtem, zanim ktokolwiek zetkn�� si� z tym s�owem, ostatnio jednak pojawi�a si� nowa fala modnych, bezu�ytecznych sklep�w. Ko�ci� pod wezwaniem �wi�tego Marka, niewielka gotycka budow- la z piaskowca, z porz�dnymi, importowanymi z Anglii witra�ami, stoi na p�nocnym skraju miasteczka. Wzniesiono go w roku 1896 za wygrane w pokera pieni�dze, kt�re skonfiskowa�y dla �artu �ony sze�ciu graczy-milioner�w. Wszystkie posz�y potem do nieba. Susan zaparkowa�a jaguara tarasuj�c wyjazd jakiemu� rolls-roy- ce'owi i wszyscy ruszyli�my szparko do ko�cio�a, w kt�rym bi�y ju� dzwony. - Uwa�am, �e wielebny Hunnings ma racj�. Ka�dy z nas powinien w Wielkim Tygodniu wzi�� pod sw�j dach przynajmniej jednego bezdomnego - oznajmi�a w drodze powrotnej Ethel. Susan doda�a gazu i wesz�a w zakr�t z szybko�ci� sze��dziesi�ciu mil na godzin�, wgniataj�c Allard�w w siedzenia i zamykaj�c usta Ethel. - S�dz�, �e ojciec Hunnings sam powinien post�powa� w zgo- dzie z tym, czego naucza - odezwa� si� George, zawsze lojalny s�u- ga. - Na tej ich wielkiej plebanii nie mieszka nikt opr�cz niego i je- go �ony. George rozpozna hipokryt�, kiedy go tylko us�yszy. - Pani Allard - powiedzia�em - nie mam nic przeciwko temu, by wzi�a pani pod sw�j dach na Wielkanoc jednego bezdomnego. Czeka�em, a� poczuj� na swoim gardle garrott� i us�ysz� trzask zaciskaj�cego si� rzemienia. -; By� mo�e wpierw napisz� do pana Stanhope'a i jego zapytam o zgod� - us�ysza�em w odpowiedzi. Touche! W jednym kr�tkim zdaniu przypomnia�a mi, �e to nie ja jestem w�a�cicielem, i wywin�a si� z potrzasku. Je�li chodzi o pogl�dy spo�eczne* ojciec Susan nie r�ni si� wiele od nazistowskiego boj�w- karza. Jeden zero dla Ethel. Susan wjecha�a na szczyt wzg�rza siedemdziesi�tk�, o ma�o nie 30 wpadaj�c na tylny zderzak ma�ego czerwonego triumpha - model TR-3, z roku 1964, jak s�dz�. Przeskoczy�a na s�siednie pasmo i wyprzedzi�a triumpha, uciekaj�c w ostatniej chwili przed nadje�- d�aj�cym porschem. Susan przeprowadza pewn� odmian� eksperymentu Paw�owa, stawiaj�c nas przed ewentualno�ci� nag�ej �mierci za ka�dym razem, kiedy kto� w samochodzie poruszy temat nie wi���cy si� bezpo�rednio z pogod� albo ko�mi. � Niewiele pada�o tej wiosny - powiedzia�em. � Ale ziemia wci�� jest wilgotna po marcowym �niegu - doda� George. Susan zwolni�a. Siadam za kierownic� podczas po�owy naszych wypraw do �wi�te- go Marka, a przez trwaj�cy trzy miesi�ce sezon �eglarski w og�le opuszczamy nabo�e�stwa. Jazda do ko�cio�a jest zatem niebezpieczna tylko dwadzie�cia razy w roku. Zauwa�y�em, �e kiedy Susan wiezie mnie do �wi�tego Marka (a potem odwozi do domu), czuj� si� w�a�ciwie bli�ej Boga ni� w ko�- ciele. Mogliby�cie zapyta�, dlaczego w og�le chodzimy do �wi�tego Marka albo dlaczego nie zmienimy ko�cio�a. Powiem wam, �e chodzi- my do �wi�tego Marka, bo chodzili�my tam zawsze; oboje zostali�my tam ochrzczeni i wzi�li�my �lub. Chodzimy tam, poniewa� chodzili tam nasi rodzice i chodz� tam nasze dzieci, Carolyn i Edward, kiedy przyje�d�aj� do domu na ferie. Chodz� do �wi�tego Marka z tej samej przyczyny, dla kt�rej mocz� w�dk� w stawie Francisa dwadzie�cia lat po tym, kiedy z�apano w nim ostatni� ryb�. Chodz�, �eby podtrzyma� tradycj�, chodz� z przy- zwyczajenia i z nostalgii. Chodz� nad staw i do ko�cio�a, poniewa� wierz�, �e wci�� co� w nich jest, mimo �e od dwudziestu lat nie widzia�em ani jednej rybki i ani razu nie poczu�em obecno�ci Ducha �wi�tego. Susan przejecha�a przez otwart� bram� i zatrzyma�a si� przy str��wce, �eby wysadzi� Allard�w. �yczyli nam dobrego dnia i weszli do �rodka, gdzie czeka�y na nich ich niedzielne gazety i niedzielna piecze�. Susan ruszy�a dalej alej�. 31 � Nie rozumiem, dlaczego nie podszed� do drzwi - powiedzia�a. � Kto? � Frank Bellarosa. Powiedzia�am ci, podjecha�am pod sam dom i zawo�a�am w stron� okna, w kt�rym pali�o si� �wiat�o. Potem poci�gn�am za dzwonek przy wej�ciu dla s�u�by. � By�a� naga? � Oczywi�cie, �e nie. � No c�, w takim razie z pewno�ci� nie interesowa�a go pogaw�dka z odzian� od st�p do g��w, zadzieraj�c� nosa amazonk�. To W�och. Susan u�miechn�a si�. - To taki du�y dom - powiedzia�a. - Mo�e po prostu mnie nie us�ysza�. � Nie spr�bowa�a� od frontu? � Nie. Wsz�dzie by�y wykopy, porozrzucany sprz�t budowlany i �adnego �wiat�a. � Jaki sprz�t budowlany? � Betoniarki, rusztowania, takie rzeczy. Wygl�da na to, �e odwali� tam mn�stwo roboty. - To dobrze. Susan podjecha�a pod dom. - Chc� za�atwi� z nim t� spraw� ko�skich �cie�ek. Masz ochot� ze mn� p�j��? - Niespecjalnie. Poza tym nie s�dz�, �eby w dobrym tonie by�o zwraca� si� do nowego s�siada z jakim� problemem, dop�ki nie z�o�y�o mu si� towarzyskiej wizyty. - To prawda. Powinni�my przestrzega� zwyczaju i zasad dobrego wychowania. Wtedy i on nie b�dzie ich narusza�. Nie by�em tego taki pewien, ale nigdy nic nie wiadomo. Czasami wp�yw s�siedztwa, podobnie jak kultury czy cywilizacji, jest na tyle silny, �e asymiluje ka�d� liczb� nowo przyby�ych. Ale nie wiem, czy ta prawid�owo�� jeszcze tutaj obowi�zuje. Na poz�r wszystko wygl�da tak samo - Ira�czycy i Korea�czycy, kt�rych widuj� w naszej wiosce, nosz� b��kitne blezery, br�zowe spodnie i top-sidery - ale zmieni�a si� tre��. Czasami staje mi przed oczyma groteskowy obraz odzianych w tweed i szkock� krat� pi�ciuset Chi�czyk�w, Arab�w i Hindus�w, kt�rzy nagradzaj� grzecznie oklas- 32 kami nasze jesienne mecze polo. Nie chcia�bym uchodzi� za rasist�, ale ciekaw jestem, dlaczego bogaci cudzoziemcy pragn� kupowa� nasze domy, a tak�e ubiera� si� i zachowywa� tak jak my. Pewnie powinno mi to pochlebia� i pewnie pochlebia. Rzecz jednak w tym, �e ja nigdy nie odczuwa�em potrzeby, by zasi��� w namiocie i je�� palcami wielb��dzie mi�so. � John? Czy ty mnie s�uchasz? � Nie. � Masz ochot� wybra� si� ze mn� z towarzysk� wizyt� do Franka Bellarosy? � Nie. � Dlaczego nie? � Poczekajmy, a� on odwiedzi nas. � Ale powiedzia�e� przed chwil�... � Niewa�ne, co powiedzia�em. Nie wybieram si� tam i ty te� si� nie wybierasz. � Kto powiedzia�, �e si� nie wybieram? � Lord Hardwick. Wysiad�em z samochodu i ruszy�em do domu. Susan zgasi�a silnik i pod��y�a w �lad za mn�. Weszli�my do �rodka. Zapad�o mi�dzy nami takie milczenie, kt�re zawsze zapada po ma��e�skiej sprzeczce i kt�re podobne jest tylko do owej straszliwej ciszy, jaka nast�puje pomi�dzy pierwszym b�yskiem a fal� uderzeniow� bomby atomowej. Pi��, cztery, trzy, dwa, jeden. � W porz�dku. Poczekamy - powiedzia�a Susan. - Masz mo�e ochot� na drinka? � Owszem. Susan wesz�a do jadalni, wyj�a z barku butelk� brandy i przenios�a si� do spi�arni. Pod��y�em w �lad za ni�. Wzi�a z kredensu dwa kieliszki i nala�a do nich brandy. � Chcesz czyst�? � Mo�esz dola� troch� wody. Zakr�ci�a korek, nala�a za du�o wody do brandy i wr�czy�a mi kieliszek. Tr�cili�my si� i wypili�my tam, w spi�arni, po czym przenie�- li�my si� do kuchni. � Czy istnieje jaka� pani Bellarosa? - zapyta�a. � Nie wiem. 33 3 - Z�ote Wybrze�e � Czy pan Bellarosa mia� na palcu obr�czk�? � Nie zwracam na takie rzeczy uwagi. � Zwracasz, kiedy masz przed sob� atrakcyjn� kobiet�. � Nonsens. Oczywi�cie, �e nonsens. Je�eli mam przed sob� atrakcyjn� kobiet� i mam akurat ochot� na flirt, nie dbam o to, czy jest samotna, zar�czona, zam�na, w ci��y, rozwiedziona, czy w czasie miodowego miesi�ca. Mo�e dlatego nigdy nie posuwam si� dalej. Fizycznie nie zdradzam nigdy mojej �ony. W przeciwie�stwie do mnie, Susan nie jest flirciar�, a na takie kobiety trzeba uwa�a�. Usiad�a za wielkim okr�g�ym sto�em w naszej kuchni urz�dzonej w angielskim stylu rustykalnym. Otworzy�em lod�wk�. � Jemy dzi� obiad z Remsenami, w klubie - powiedzia�a. � O kt�rej? � O trzeciej. � Zjad�bym jab�ko. � Da�am wszystkie koniom. � No to zjem co� innego. Wyj��em salaterk� z nowozelandzkimi wi�niami i zamkn��em drzwi lod�wki. Zjad�em wi�nie na stoj�co, wypluwaj�c pestki do zlewu i popijaj�c brandy. �wie�e wi�nie �wietnie pasuj� do brandy. Przez chwil� �adne z nas si� nie odzywa�o. Na �cianie tyka� ku- chenny zegar. - Zrozum, Susan - powiedzia�em w ko�cu. - Gdyby ten facet by� sprzedawc� perskich dywan�w, korea�skim importerem albo kimkolwiek innym, zachowywa�bym si� wobec niego jak wzorowy s�siad. I je�li komu� tutaj by si� to nie spodoba�o, mia�bym to gdzie�. Ale pan Frank Bellarosa jest gangsterem i wedle tego, co pisz� gazety, jednym z g��wnych przyw�dc�w mafii w Nowym Jorku. A ja jestem adwokatem, a tak�e, o czym mo�e nie warto wspomina�, szanowanym cz�onkiem tutejszej spo�eczno�ci. Telefony Bellarosy s� na pods�uchu, a jego dom pod obserwacj�. Musz� by� bardzo ostro�ny w kontaktach z tym cz�owiekiem. - Rozumiem pa�skie stanowisko, panie Sutter - odpar�a Su- san. - S� ludzie, kt�rzy r�wnie� Stanhope'�w zaliczaj� do szanowa- nych cz�onk�w tutejszej spo�eczno�ci. 34 - Nie b�d� sarkastyczna, Susan. M�wi� ja