6594

Szczegóły
Tytuł 6594
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6594 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6594 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6594 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Edmund Mokrzycki BILANS NIESENTYMENTALNY BIBLIOTEKA STUDI�W SOCJOLOGICZNYCH Warszawa 2001 Wydawnictwo IFIS PAN Komitet redakcyjny serii Henryk Doma�ski Joanna Kurczewska Andrzej Sici�ski Redaktor serii Antonina Majkowska-Sztange Opracowanie graficzne serii Andrzej �ubniewski Copyright � by Edmund Mokrzycki, 2001 ISBN 83-87632-77-5 ISSN 1640-8837 Spis tre�ci Wst�p ...................................................................... 7 Dziedzictwo realnego socjalizmu, interesy grupowe i poszukiwanie nowej utopii .............................. 19 Pytania o inteligencj� ............................................... 39 Klasa z przesz�o�ci ................................................... 51 Nowa klasa �rednia .................................................. 63 Od protokapitalizmu do posocjalizmu: makr o strukturalny wymiar dwukrotnej zmiany ustroju .............................................................. 87 Spo�eczne �r�d�a zacofania ......................................109 Oswajanie liberalnej demokracji ...............................133 Kapitalizm oswojony ................................................157 Nota bibliograficzna ...............................................177 Pos�owie {Joanna Kurczewska) ................................179 Wst�p Granice rewolucji ustrojowych Ksi��ka ta nie b�dzie mi�� lektur� dla rynkowych nadoptymist�w - ani dla tych, kt�rzy maj� sk�onno�� (r�nie motywowan�) do zawy�ania naszej narodowej samooceny, ani dla tych, kt�rzy s� g��boko przekonani (przekonaniem ideolog�w), �e po upadku komunizmu Polska wesz�a na drog� donik�d, �bo mia�a by� demokracja, a jest kapitalizm", ani wreszcie dla tych, kt�rzy s�dz�, �e wszystko za nas za�atwi Unia Europejska, kt�ra przecie� nie mo�e nas nie przyj��. G��wna teza ksi��ki, wyra�nie widoczna ju� w pierwszym rozdziale, g�osi przekonanie, �e rozw�j ka�dego kraju ma swoj� logik�, kt�r� �rewolucyjne zmiany" i �wielkie transformacje" mog� modyfikowa�, zw�aszcza poprzez zmiany instytucjonalne, ale je�li takie zmiany uderzaj� w istniej�cy uk�ad interes�w (a to jest z konieczno�ci regu�� w rewolucjach odg�rnych), to zostan� one pr�dzej czy p�niej �oswojone", tzn. nast�pi takie wzajemne dostosowanie, �e stary uk�ad interes�w mo�e zosta� os�abiony i zmodyfikowany, ale w zasadzie wraca na scen�, w innym ju� oczywi�cie kontek�cie systemowym. Dalsze zmiany systemowe wymagaj� dobrze przemy�lanej i silnej odg�rnej presji oraz czasu. Oczywi�cie, w naszym przypadku, sama logika rynkowo zorientowanej liberalizacji uczyni swoje, ale jest to proces na pokolenia, a nie na miesi�ce czy lata. Teza ta dotyczy, rzecz jasna, rewolucji pokojowych. Komuni�ci rozprawili si� ze starym uk�adem interes�w szybko i gruntownie, tak gruntownie, �e nawet kwitn�ce ongi� Czechy przez wiele lat odrabia� b�d� skutki przynale�no�ci do �wielkiej socjalistycznej rodziny narod�w". D�ugie trwanie nie jest wymys�em samych historyk�w. Socjologia posiada jeszcze mocniejsze argumenty na potwierdzenie tej podstawowej cechy substancji spo�ecznej. Pami�tano o tym dobrze w czasach Ossowskich i p�niej. Nawet oportuni�ci wypisuj�cy ewidentne bzdury na temat nadchod�cego �rozwini�tego spo�ecze�stwa socjalistycznego" dobrze odr�niali polityczny ogarek od naukowej �wiecy. Pomieszanie przysz�o wraz z wolno�ci�. Pewn� rol� odegra�a potrzeba �zaistnienia" w polityce i mediach, w pe�ni zrozumia�a w warunkach post�puj�cej degradacji nauki i pauperyzacji �rodowisk naukowych. Ale decyduj�cy by� wybuch entuzjazmu politycznego, kt�ry neutralizowa� teoretyczn� wiedz�, socjologiczn� wyobra�ni� i nawyk do krytycznego patrzenia na �wiat polityki, a zw�aszcza obietnice gos-podarczo-spo�ecznego dobrostanu za najbli�szym rogiem (kt�ry to ju� r�g w naszej historii?). Poza niewieloma wyj�tkami, g��wnie w�r�d starszego pokolenia, ta cz�� polskiej socjologii, kt�ra nie podda�a si� komercjalizacji, uleg�a ideologicznemu urokowi �tranzytologii". Tranzytologia poci�ga�a teoretyczn� klarowno�ci� (by nie rzec prostot�), pozornym uniwersalizmem, a nade wszystko swym ideologicz-no-politycznym przes�aniem. W naszych warunkach musia�a by� odczytana jak nowa wersja dobrej nowiny - o prostej i kr�tkiej drodze do demokracji i rozwini�tej gospodarki rynkowej i to ju� na terenie zjednoczonej Europy, w bezpiecznej (wreszcie) odleg�o�ci od Wschodu. To pi�kne z�udzenie okaza�o si� darem historii. Stara socjologiczna m�dro��, przypisywana W.I. Thomasowi, m�wi, �e co ma za prawd� ludzka �wiadomo��, to staje si� prawd� jako tej �wiadomo�ci realna konsekwencja. Wiara w szybkie �przej�cie" (transition) do demokracji i rynku sparali�owa�a wszystkie zorganizowane si�y starego re�imu i da�a radykalnym reformatorom kilka miesi�cy �przyzwolenia spo�ecznego". Polska przesz�a przez wszystkie etapy degeneracji systemu komunistycznego, ��cznie z wszystkimi pr�bami rozwi�zania kwadratury ko�a, jak� by�o �uzdrowienie gospodarki socjalistycznej". �Spo�eczne przyzwolenie" na radykalizm reformatorski by�o w tych warunkach reakcj� naturaln�. Poza nielicznymi doktrynerami starego systemu, nikt ju� nie wierzy� w napraw� polskiej gospodarki bez radykalnej zmiany jej systemowych podstaw. Ale silna wiara w szybkie �przej�cie" cudu jednak nie uczyni�a. Uk�ad interes�w nie uleg� przecie� zmianie ani z powodu wiary w szybki �powr�t do Europy", ani zmiany samego systemu ekonomicznego. Nowy system zacz�� oczywi�cie dzia�a� jak lokomotywa zmian, ale przekonanie, �e lokomotywa ta, raz uruchomiona, b�dzie par�a do przodu nabieraj�c pr�dko�ci, zbudowane by�o na dwu fa�szywych przes�ankach: (1) spo�ecznego indywidualizmu oraz (2) socjologicznego uniwersalizmu. Pierwsza kaza�a interes grupowy traktowa� jak po prostu zagregowany interes jej cz�onk�w, druga prowadzi�a do sk�din�d s�usznego wniosku, �e Polacy nie s� przecie� inni ni� ludzie z Zachodu, co potwierdzali swoim zachowaniem Polacy tam zamieszkali. Rzecz w tym, �e spo�eczne ca�o�ci nader rzadko s� zwyk�� sum� swych cz�ci sk�adowych. Z tego, �e Polacy s� takimi samymi lud�mi jak mieszka�cy kraj�w zachodnich, nie wynika, �e spo�ecze�stwo polskie jest w zasadzie takie samo jak spo�ecze�stwa zachodnie, a r�nica tkwi w narzuconym, utopijnym systemie ekonomicznym. Dwana�cie lat �budowy" gospodarki rynkowej pokaza�o, �e nie wystarczy zdj�� jarzmo absurdalnej �gospodarki planowej". Komunizm przenikn�� g��biej, zniekszta�ci� sam� tkank� spo�eczn�. Ma�o tego, Polska przedkomunistyczna, to te� nie by� przypadek kapitalizmu na miar� zachodni�. Obietnic� �powrotu do Europy" nale�a�o traktowa� z przymru�eniem oka, jako polityczne zawo�anie, tymczasem zosta�a ona potraktowana na serio jako wyk�adnia naszego bezdyskusyjnego przeznaczenia. Polski eksperyment pokaza� drog� wyj�cia z socjalistycznej pu�apki dla ca�ego niemal regionu. R�wnocze�nie ujawnili�my i ci�gle ujawniamy, nie do ko�ca zdaj�c sobie z tego spraw�, granice rewolucji i rewolucyjnych reform ustrojowych. Rewolucjoni�ci i wielcy reformatorzy z regu�y przeceniaj� plastyczno�� substancji spo�ecznej. Prawd� m�wi�c, nie bardzo rozumiej�, jaka jest natura tej substancji i jak� ona odgrywa rol� w procesie zmiany spo�ecznej, dlaczego jest to proces niepowstrzymany i nieustaj�cy, a r�wnocze�nie tak oporny wobec wszelkich pr�b �racjonalizacji" i przyspieszenia. Indywidualistyczna koncepcja spo�ecze�stwa nie daje podstaw do zrozumienia strukturalnych uwarunkowa� indywidualnych zachowa�. Bezradno�� sk�ania w�wczas do ja�owego moralizatorstwa lub pseudowyja�-nie� w kategoriach �komunizmu w g�owach", populis- 10 tycznego oczekiwania �kapitalizmu w sklepach i socjalizmu w fabrykach" itp. A dlaczego niekt�rzy ludzie maj� ten �komunizm" w g�owach, a inni go nie maj�? I odwrotnie, dlaczego ch�opskie g�owy s� pe�ne �komunizmu" teraz, skoro za czas�w komunisty Rakowskiego by�y takie antykomunistyczne? Powr�t do przesz�o�ci Sp�jrzmy na map� tego, co imperium sowieckie pozostawi�o po sobie jako Europ� Wschodni�. Jak ten przez p� wieku skutecznie ujednolicany byt zaczyna si� na naszych oczach r�nicowa�. Historycznie osza�amiaj�ce tempo. I jaka jest prawid�owo��? Path dependency, tj. zale�no�� rozwoju od wybranej drogi wychodzenia z socjalizmu? Owszem, Polska jest najlepszym tego przyk�adem. Gdzie by�my byli, gdyby�my wybrali drog� ukrai�sk� albo rumu�sk�? Ale r�wnocze�nie coraz wyra�niej rysuje si� inna prawid�owo��: kraje Europy Wschodniej zaczynaj� wraca� do szeregu, kt�ry powsta� zanim jeszcze idea �wielkiej socjalistycznej wsp�lnoty" zosta�a wynaleziona. Ma�o tego, cz�ci sk�adowe pa�stwowych wsp�lnot jeszcze przedsocjalistycznych (Czechos�owacja, Jugos�awia) zaczynaj� ustawia� si� na pozycjach, kt�re wzgl�dem swych partner�w zajmowa�y przed powstaniem tych wsp�lnot, a wi�c jeszcze przed I wojn� �wiatow�. A czy wyb�r �drogi" by� w ka�dym przypadku kwesti� li tylko uk�adu si� politycznych? I wreszcie, co si� dzieje z Polsk�, �tygrysem wschodz�cych rynk�w" sprzed dziesi�ciu niespe�na lat? Na scenie politycznej mamy przecie� ci�gle te same si�y, kt�re uczyni�y z nas �tygrysa", a teraz zosta�y zepchni�te - wedle wszelkich regu� demokratycznej procedury - na J margines, ust�puj�c miejsca faktycznym czy rzekomym spadkobiercom si�, przeciw kt�rym ca�y nar�d ongi� wyst�pi�. Ironia losu, czy po�egnanie snu o wielkim skoku? I dlaczego tak si� dzieje: wielkie pomieszanie w g�owach, czy powr�t skrzecz�cej polskiej rzeczywisto�ci? Co gorsza, coraz wyra�niej rysuje si� perspektywa spadku Polski z �pierwszej ligi" kandydat�w do Unii Europejskiej. W tym przypadku cz�� przyczyn le�y wyra�nie po stronie samej Unii, kt�ra zmieni�a swoj� koncepcj� enlargement z politycznej na pragmatyczn�. Romantyczna idea Wielkiej Zjednoczonej Europy ust�pi�a miejsca idei Europy, kt�ra mo�e przyj�� do swojego grona tylko tych nielicznych, kt�rzy ju� w tej chwili spe�niaj� wszystkie strukturalne wymogi Unii, a w ka�dym razie nie stworz� napi�� w istniej�cej wewn�trzunij-nej strukturze interes�w. Ale, z drugiej strony, faktem jest, �e z punktu widzenia ka�dej hipotetycznej struktury ponadpa�stwowej, w kt�rej panuje gospodarka rynkowa, Polska musia�aby si� przedstawia�, na tle innych kandydat�w do Unii, jako kraj szczeg�lnie powa�nych problem�w. Niekt�re z tych problem�w, np. rolnictwa, s� raczej przedmiotem l�k�w ni� przedsi�wzi�� reformatorskich. Natomiast spo�eczny wymiar zjawiska, tj. istnienie bardzo licznej klasy ch�opskiej przechowanej przez nasz� tragiczn� histori� w postaci sprzed II wojny �wiatowej, nie jest nawet artyku�owany i trudno si� zorientowa� czy polscy decydenci zdaj� sobie w og�le spraw� z jego natury. W sumie, nikt w Polsce, �adna powa�na si�a polityczna czy obywatelska nie ma pomys�u na rozwi�zanie kwestii ch�opskiej, kt�ra jest naszym narodowym problemem niezale�nie od tego, czy do Unii wejdziemy czy nie. Znacznie �atwiejszy, przynajmniej w wymiarze koncepcyjnym, jest problem posocjalistycznych gigant�w 12 przemys�owych i tzw. wielkoprzemys�owej klasy robotniczej. Rozwi�zanie go wymaga jednak czystej i przejrzystej, konsekwentnej polityki przemys�owej, kierowanej d�ugofalowym interesem pa�stwa, a nie kr�tkofalowym interesem zdemoralizowanej klasy politycznej, kt�ra w ci�gu jednego dziesi�ciolecia skompromitowa�a poj�cie odpowiedzialno�ci za kraj. �Kolonizacja kraju" przez klas� polityczn�, o kt�rej wielokrotnie m�wi�a i pisa�a Jadwiga Staniszkis, ma cen� znacznie wy�sz�, ni� si� powszechnie s�dzi. Zyski skomplikowanej i ogromnie rozbudowanej sieci nielegalnych i pseudolegalnych uk�ad�w polityczno-gospodarczych, penetruj�cych ca�y sektor publiczny i jego styk z sektorem prywatnym, to w bilansie strat spo�ecznych pozycja skromna. Pozycja g��wna, to zmarnowane szans� rozwojowe kraju i ukszta�towanie si� w spo�ecze�stwie etosu bezwzgl�dnej i brutalnej walki �o swoje", kt�ry to etos w mniemaniu pewnych pseudoliberalnych neofit�w jest naturaln� konsekwencj� swobodnego �cierania si� partykularnych interes�w. Podr�cznikowy nadoptymizm W tym miejscu dotykamy jednego z najbardziej �enuj�cych aspekt�w polskiej obiegowej my�li liberal-no-demokratycznej: naiwnej absolutyzacji poj�cia wolno�ci politycznej i gospodarczej prowadz�cej do bezref-leksyjnego permisywizmu. Kilka lat temu mieli�my nadziej�, �e �pierwszy ukradziony milion" przekszta�ci si� w zal��ek polskiego kapita�u. Przekszta�ci� si� w pierwszy (p�niej drugi i trzeci) ukradziony miliard. Nowy kodeks karny mia� uzdrowi� polski system wymiaru sprawiedliwo�ci. Lekarstwo mia�o dzia�a� w polskich warunkach tak, jak 13 dzia�a tam, gdzie jest silne spo�ecze�stwo obywtelskie, wi�zi grupowe i s�siedzkie, ugruntowane wzory zachowa�, gdzie zr�nicowanie spo�eczne ma sw�j wyraz przestrzenny i gdzie istnieje wiele innych naturalnych barier utrudniaj�cych rozprzestrzenianie si� przest�pczo�ci, nie m�wi�c ju� o silnych i sprawnych instytucjach pa�stwowych, policji, prokuraturze, s�dach, systemie prewencji. Teraz rzeczywisto�� daje o sobie zna�, ale kodeks karny sta� si� spraw� tak polityczn� jak s�ynny milion gwo�dzi Macieja Szczepa�skiego. Mo�liwo�� racjonalnie liberalnej polityki karnej (wi�zanie tzw. liberalizmu prawnego, zw�aszcza jego polskiej edycji, z liberalizmem politycznym czy gospodarczym jest nieporozumieniem) uwzgl�dniaj�cej lokalny kontekst, zosta�a pogrzebana na wiele lat. Polak, kt�remu wmawia si� (na podstawie metodologicznie bezwarto�ciowych statystyk), �e nie jest tak �le, a nawet jest dobrze, tym bardziej �e wolno�� ma swoj� cen�, pewnego dnia mo�e niestety uwierzy�, �e musi wybra� pomi�dzy wolno�ci� a bezpiecze�stwem. Badania socjologiczne nie pozostawiaj� najmniejszej w�tpliwo�ci, co Polak wybierze. Polska demokracja zn�w mo�e zap�aci� za pomys�y niekt�rych nadgorliwych chor��ych, kt�rzy pos�uguj�c si� atutem kompetencji prawniczej zapominaj�, �e w tym przypadku kompetencja prawnicza bez kompetencji socjologicznej jest atutem pozornym. I tak niemal na ka�dym kroku i w ka�dej dziedzinie: reformujemy Polsk�, zmieniamy j� �g��boko" stosuj�c podr�cznikowo �sprawdzone" wzory, a zapominaj�c, �e Polska si� zmieni dopiero w�wczas, gdy spo�ecze�stwo ulegnie zmianie, b�dzie europejska, gdy spo�ecze�stwo stanie si� europejskie, �e dziedzictwo komunizmu i odwiecznego zacofania objawia si� w systemie ekonomicznym, politycznym, prawnym, w naszych instytucjach i obyczajach, ale tkwi u samych podstaw naszej zbioro- 14 wej egzystencji, w strukturze interes�w, uk�adzie zale�no�ci, kulturowo utrwalonych wzorach zachowa�, w naszym zmiennym, ale nieprzypadkowym systemie warto�ci. Zmiana systemu ekonomicznego, zmiany instytucjonalne, polityczne, prawne itp., aczkolwiek istotne, same w sobie nie spowoduj�, �e �wr�cimy" do Europy, w kt�rej nigdy nie byli�my, chocia� - jak trafnie zauwa�y� Jerzy Jedlicki - od tysi�ca lat do niej �wracamy". Uniwersalistyczne uroszczenia Nie chodzi zreszt� o Europ� per se, lecz o osi�gni�cie odpowiedniego poziomu rozwoju. Ot� rzecz w tym, �e na naszej drodze do rozwoju stoimy my sami, z nasz� anachroniczn� struktur� spo�eczn�, antyrozwojowym uk�adem interes�w, mi�kk� kultur� pracy, stosunkowo s�abym i stosunkowo coraz s�abszym wykszta�ceniem, nisk� kultur� obywatelsk�, mentalno�ci� polityczn� ludzi wychowanych w systemach autorytarnych. To na tej bazie uruchomione zosta�y wszystkie hamulce na polskiej szybkiej drodze do kapitalizmu. Nie ma niczego nadzwyczajnego, �adnego paradoksu w tym, �e najsilniejsze hamulce uruchamia polska prawica i �e od pi�ciu lat postaci� symbolizuj�c� t� prawic� jest populistyczny przyw�dca rewindykacyjnego zwi�zku zawodowego. Prawica niejedno ma imi�; jej dziwne imi� polskie jest wyrazem szczeg�lnego uk�adu si� w naszym spo�ecze�stwie. Inna prawica, zbli�ona do prawicy zachodniej, przez wiele jeszcze lat pozostanie na marginesie polskiej sceny politycznej. To samo, mutatis mutandis, mo�na powiedzie� o polskiej lewicy. Nie jest prawd�, �e podzia� sceny politycznej na lewic� i prawic� nie ma w Polsce zastosowania. Ale nasze podzia�y s� wyrazem innych napi�� i konflikt�w ni� podzia�y zachodnie. Ju� sam ten fakt informuje, �e jeste�my poniek�d odmiennym spo�ecze�stwem, cechuj�cym si� odmienn� struktur� interes�w. Ksi��ka ta w sumie jest krytyk� bardziej lub mniej otwart� �czystej ekonomii" i proceduralnej koncepcji demokracji, a wi�c tego stylu my�lenia, kt�ry okre�li� program polskiej �transformacji". Nie krytykuj�c �rozumu ekonomicznego" mo�na utrzymywa�, �e rozum ekonomiczny bez rozumu socjologicznego mo�e zmniejszy� szans� sukcesu i zwi�kszy� jego koszt. I to jest nasz przypadek. Polskie do�wiadczenie potwierdza tez� Karla Po�a-nyiego, �e gospodarka rynkowa wymaga rynkowego spo�ecze�stwa. Mechanizm rynkowy nie wykreowa� w Polsce swej wielkiej spo�ecznej bazy. Mityczna polska nowa klasa �rednia, kt�ra w przekonaniu niekt�rych entuzjast�w mia�a obj�� nawet robotnik�w wykwalifikowanych, pozostaje tworem my�lenia �yczeniowego. Okaza�o si� natomiast, �e instytucje rynkowe nadaj� si� znakomicie do prowadzenia arynkowej lub zgo�a antyrynkowej polityki gospodarczej. Oznacza to, �e instytucje rynkowe mog� s�u�y� celom, kt�re - historycznie rzecz bior�c - powo�a�y je do �ycia, ale mog� te� s�u�y� celom innym, je�li w jaki� spos�b (w tym przypadku za spraw� odg�rnej rewolucji) zostan� wprowadzone do spo�ecznego �rodowiska o odmiennym uk�adzie interes�w. Kr�tko m�wi�c, to nie instytucje rynkowe tworz� gospodark� rynkow�, lecz ludzie dzia�aj�c we wlanym interesie tworz� gospodark� rynkow�, kt�ra w procesie swej konsolidacji wytwarza struktur� instytucjonaln� dzi� znan� jako instytucje rynkowe. Pr�bujemy teraz odwr�ci� t� historyczn� sekwencj�. Na ile nam si� to uda 16 - to pytanie d�ugo jeszcze pozostanie pytaniem otwartym. Niemniej zaczynaj� si� ju� rysowa� sfery sukcesu i sfery niepowodze�. W poszczeg�lnych rozdzia�ach b�d� one stopniowo, cho� raczej indykatywnie ni� systematycznie opisywane. Ksi��ka ta jest r�wnie� krytyk� rozumu politycznego, a zw�aszcza jego postaci tranzytologicznej, kt�ra rzekomo odkrywa i kodyfikuje uniwersalne �prawa" demokratyzacji. Tak jak respekt dla ekonomii liberalnej nie zwalnia z krytyki jej uniwersalistycznych uroszcze�, tak akceptacja demokratycznego systemu w�adzy i demokratycznych procedur nie zobowi�zuje do pochwa�y polskiej demokracji, kt�ra spe�nia wszystkie proceduralne wymogi demokracji dobrej, a nawet �skonsolidowanej" i �dojrza�ej", ale s�abo realizuje cele, dla kt�rych realizacji procedury demokratyczne zosta�y ongi� ustanowione. Demokracji nie ustanowiono po to, by mie� parlament, partie polityczne i wolne wybory. Odwrotnie, wolne wybory itd. mia�y zagwarantowa� wolno�� polityczn� dla wszystkich, tj. r�wny dla wszystkich dost�p do w�adzy polityczej (co, zreszt�, samo w sobie te� mia�o warto�� instrumentaln�, o czym mowa w jednym z rozdzia��w ksi��ki). Je�li ten cel nie jest realizowany, je�li np. - tak jak u nas - istniej� du�e r�nice systemowe w dost�pie do w�adzy poszczeg�lnych cz�ci spo�ecze�stwa, co skutkuje zr�nicowaniem korzy�ci wynikaj�cych z dystrybucyjnych dzia�a� pa�stwa, je�li klasa polityczna niemal bez ogranicze� czerpie korzy�ci z uprzywilejowanego i bezpo�redniego dost�pu do w�adzy i czyni to kosztem ca�ego spo�ecze�stwa, zwi�kszaj�c ten koszt dodatkowo poprzez bezwstydne kupowanie wzgl�d�w silnych partner�w spo�ecznych - je�li jest tak, to trzeba zada� pytanie o zwi�zek demokracji proceduralnej z demokracj� poj�t� jako �w�adza ludu". 17 R�ne teorie politologiczne, a zw�aszcza tranzytolo-giczne, odpowiadaj� na to pytanie poprzez zabiegi definicyjne. Tymczasem pytanie to okre�la problem empiryczny. Polski eksperyment demonstruje to dobitnie i dowodzi, �e �r�d�o rozbie�no�ci pomi�dzy definicj� proceduraln� a pierwotn�, polityczn� tkwi w warstwie stosunk�w spo�ecznych. Pytanie o mo�liwo�ci i warunki demokratyzacji w kraju pokomunistycznym jest wi�c pytaniem par excellence socjologicznym. Poszczeg�lne rozdzia�y tej ksi��ki by�y pisane w okresie 1990-2001. Ze wzgl�du na kontekstualny spos�b prezentacji pogl�d�w nie wprowadzi�em �adnych zmian do rozdzia��w wcze�niejszych. Przemawia te� za tym przekonanie, �e teksty wcze�niejsze oddaj� atmosfer� tamtych niezwyk�ych lat. Adresatem tej ksi��ki jest szerszy kr�g czytelnik�w ni� socjologowie. Nie ma wi�c tu zwyk�ego ekwipunku warsztatowego. Mam nadziej�, �e wi�kszo�� czytelnik�w nie odczuje tego braku. Warszawa, lipiec 2001 Dziedzictwo realnego socjalizmu, interesy grupowe i poszukiwanie nowej utopii �Jeste�my przeciwko ideologii komunistycznej i realnemu socjalizmowi. 45 lat do�wiadcze� wystarczy". S� to s�owa �elio �elewa, przyw�dcy Unii Si� Demokratycznych w Bu�garii1, ale mo�na powiedzie� - z minimaln� przesad� - �e podpisa�aby si� pod nimi ca�a Europa Wschodnia. Twierdz�, mimo to, �e �wiadomo�� ideologiczna w Europie Wschodniej nie jest jednoznaczna: cechuje j� - wbrew pozorom i takim jak powy�sza deklaracjom - ambiwalentny stosunek do �realnego socjalizmu" i sk�onno�� do my�lenia utopijnego. Przyczyn� tego stanu rzeczy jest trwaj�ca p� wieku indoktrynacja i nawyk, ale przede wszystkim struktura realnych interes�w w spo�ecze�stwie postkomunistycznym. Dziedzictwo realnego socjalizmu �Realny socjalizm", tj. system, kt�ry ukszta�towa� si� w Zwi�zku Radzieckim i europejskich krajach �so- 1 �Gazeta Wyborcza", 7 VI 1990. 19 cjalistycznych", jest systemem spo�ecznym w mocnym tego s�owa znaczeniu, tzn. systemem, kt�ry posiada w�asne mechanizmy stabilizacyjne, w�asn� dynamik� i zdolno�� do reprodukcji swych konstytutywnych cech (co nie znaczy, �e jest systemem zdolnym do przetrwania). Paradoksalnie, ten podstawowy atrybut realnego socjalizmu ujawnia si� w momencie g��bokiego kryzysu tego systemu i jest najbardziej widoczny w krajach, w kt�rych reformy ustrojowe s� najbardziej zaawansowane, tj. w Polsce i na W�grzech. Paradoks ten �atwo wyt�umaczy�. Nieustaj�cy op�r, jaki stawia�y spo�ecze�stwa kraj�w wschodnioeuropejskich narzuconemu z zewn�trz systemowi totalitarnemu by� - zgodnie z logik� systemy totalitarnego - oporem zgeneralizowanym, skierowanym przeciwko wszystkim aspektom systemu. W tym stanie rzeczy wydawa�o si�, �e mimo wprowadzonych rewolucyjnych zmian ekonomicznych i spo�ecznych oraz presji zmierzaj�cej do utrwalenia tych zmian, substancja spo�eczna pozosta�a w zasadzie nienaruszona. W zwi�zku z tym s�dzono powszechnie - po stronie aparatu w�adzy i po stronie opozycji - �e w momencie zmiany systemu politycznego (utrata w�adzy przez parti� komunistyczn�) spo�ecze�stwa wschodnioeuropejskie wr�c� niejako automatycznie do stanu pierwotnego. Nie by�o przy tym jasne, co mia�oby to oznacza� w praktyce: czy powr�t do stanu sprzed II wojny �wiatowej, czy do stanu sprzed II wojny �wiatowej skorygowanego jako� zgodnie z kierunkiem powojennego rozwoju innych kraj�w europejskich. Na to pytanie nie by�o odpowiedzi. Zak�adano jedynie, jako rzecz oczywist�, �e spo�ecze�stwa wschodnioeuropejskie uwolnione spod komunistycznej kontroli ujawni� cechy w�a�ciwe spo�ecze�stwom Europy Zachodniej, przynajmniej w zal��kowej postaci. Na tym w�a�nie za�o�eniu opiera si� polska reforma. 20 Pierwsze miesi�ce reformy potwierdzi�y cz�ciowo to za�o�enie. Zacz�� np. szybko zanika� syndrom zjawisk spo�ecznych zwi�zanych z opisan� przez Kornaia ekonomi� niedobor�w2. R�wnocze�nie jednak wyst�pi�y zjawiska, kt�re ka�� inaczej spojrze� na efekty �budownictwa socjalizmu" w Europie Wschodniej i perspektywy �powrotu do Europy" kraj�w tego regionu. Wydaje si�, �e trzeba na nowo postawi� pytanie o zasi�g i charakter zmian spo�ecznych, kt�re przynios�y cztery dekady rozwoju realnego socjalizmu. Od odpowiedzi na to pytanie zale�y odpowied� na pytanie o charakter spo�ecze�stwa postkomunistycznego i o jego opcje rozwojowe. Kwestie te mo�na rozpatrywa� w r�nych p�aszczyznach: stosunk�w politycznych, zmian osobowo�ciowych, stylu �ycia, struktury spo�ecznej, stosunk�w ekonomicznych itd. We wszystkich tych dziedzinach wyst�puj� symptomy �wiadcz�ce o tym, �e eksperyment socjalistyczny oddzia�a� na spo�ecze�stwa wschodniej Europy bardziej ni� do niedawna s�dzono3. Podobnie rzecz si� ma w interesuj�cej nas tu dziedzinie interes�w grupowych i wybor�w ideologicznych. Zobaczmy jak to wygl�da w Polsce. Interesy grupowe Interesy grupowe s� pochodn� struktury spo�ecznej, ta za� odzwierciedla podstawowe mechanizmy zr�nico- 2 Por. J. Kornai, Economics of Shortage, North Holland, Amsterdam 1980. 3 Wi�cej na ten temat napisa�em w tek�cie �Marxism, Sociology, and �Real Socialism�", w: M. Krygier (ed.), Marxism and Political Power: Reflections after the Collapse of Communism, Editions Rodopi B.V., Amsterdam 1994. 21 wania spo�ecznego. Pozornie, g��wne elementy struktury spo�ecznej Polski postkomunistycznej odpowiadaj� odpowiednim elementom struktury spo�ecznej Polski przedkomunistycznej, a tak�e maj� swe ekwiwalenty w strukturze spo�ecze�stw zachodnich. Je�li ograniczy� si� do struktury klasowej, to powojenne zmiany w Polsce mia�yby si� sprawdza� do: (1) likwidacji �klas wyzyskiwaczy" (ziemia�stwo, bur�uazja); (2) liczebnego rozwoju klasy robotniczej i inteligencji, g��wnie kosztem klasy ch�opskiej; (3) gwa�townie zwi�kszonej ruchliwo�ci wewn�trz i mi�dzyklasowej, a tak�e zmniejszenia dystans�w mi�-dzyklasowych. Faktycznie zmiany by�y znacznie bardziej fundamentalne, zmieni�y si� bowiem mechanizmy r�nicowania spo�ecznego. W miejsce mechanizm�w wyznaczonych przez prawo w�asno�ci i rynek wprowadzone zosta�y mechanizmy wyznaczone przez pewn� ideologiczn� zasad� sprawiedliwo�ci spo�ecznej i centralne planowanie. D�ugookresowym nast�pstwem tej zmiany jednego z g��wnych mechanizm�w �adu spo�ecznego musia�a by� i by�a erozja tradycyjnej �przedsocjalistycznej" i wykszta�cenie si� nowej, �socjalistycznej" osnowy struktury spo�ecznej. Kr�tko m�wi�c, zmiana mechanizm�w r�nicowania spo�ecznego poci�gn�a za sob� zmian� charakteru poszczeg�lnych element�w struktury spo�ecznej i relacji pomi�dzy nimi. Robotnik w realnym socjalizmie nie przesta� by� robotnikiem, ale sta� si� robotnikiem socjalistycznym: jego spo�eczna pozycja, determinowana ongi� przez spontaniczne procesy ekonomiczno-spo�eczne jest obecnie nie tylko mediowana, ale w swych podstawowych wymiarach okre�lana przez centralnego planist�. Je�li tak, to socjalistyczna (i, oczywi�cie, postsoc-jalistyczna) struktura klasowa jest tylko pozornie kon- 22 tynuacj� struktury przedsocjalistycznej. Jej podstawowe elementy stopniowo zmienia�y sw�j charakter, by po pewnym czasie sta� si� zgo�a czym� innym4. Najlepiej wida� te procesy na przyk�adzie polskich ch�op�w. Ch�opi pozostali indywidualnymi producentami rolnymi, ale oderwani od rynku i w��czeni w scentralizowan� gospodark� socjalistyczn� zatracili wiele ze swych podstawowych atrybut�w klasowych zwi�zanych z niezale�no�ci� i samodzielno�ci� ekonomiczn�. Pa�stwowa reglamentacja �rodk�w produkcji (w sytuacji chronicznych niedobor�w), pa�stwowy monopol w skupie p�od�w rolnych i ograniczenia prawa w�asno�ci ziemi uczyni�y z ch�op�w polskich kategori� spo�eczn� sui generis (w innych krajach Europy Wschodniej ze wzgl�du na kolektywizacj� rolnictwa sprawa ta przedstawia si� jeszcze inaczej). Cech� odr�niaj�c� t� kategori�, zar�wno od tradycyjnych wschodnioeuropejskich ch�op�w, jak i wsp�czesnych farmer�w jest to, i� jej stosunki ekonomiczne z reszt� spo�ecze�stwa zapo�redniczone przez pa�stwo socjalistyczne (obecnie postsocjalistyczne). Oznacza to, �e zakres, spos�b i warunki wymiany d�br, jakich dokonuj� ch�opi polscy z reszt� spo�ecze�stwa, okre�lane s� przez centraln� w�adz� polityczn� w daleko wi�kszym zakresie ni� to si� dzieje w jakimkolwiek kraju zachodnim. Rezultatem tego jest oczywi�cie ekonomiczne ubezw�asnowolnienie ch�op�w, upodobnienie ich sytuacji do sytuacji socjalistycznych robotnik�w i innych grup pa�stwowych pracownik�w najemnych. O tym pisano wiele, 4 W�odzimierz Weso�owski w pracy Does Socialist Stratification Exisfl (The University of Essex, 1988) podejmuje inny aspekt tego zagadnienia. Pyta mianowicie o relacj� pomi�dzy teoretycznym modelem socjalistycznej stratyfikacji a rzeczywisto�ci� realnego socjalizmu. W tym kontek�cie na pytanie tytu�owe sugeruje odpowied� negatywn�. Z t� odpowiedzi� w pe�ni si� zgadzam i s�dz�, �e harmonizuje ona z tez� tu formu�owan�. 23 ale niemal wy��cznie w kategoriach ekonomicznej eksploatacji i spo�ecznej deprywacji. Tymczasem, zjawisko to ma sw�j drugi aspekt, kt�ra teraz w�a�nie, w momencie za�amania si� systemu realnego socjalizmu nabiera w�a�ciwego znaczenia. T� stron� tworz� ekonomiczne i spo�eczne przywileje. M�wi�c o eksploatacji i deprywacji polskiego ch�opa, robotnika czy profesora uniwersytetu ma si� na my�li dysproporcj� pomi�dzy ich po�o�eniem faktycznym a po�o�eniem hipotetycznym, oszacowanym przy za�o�eniu innego, rynkowego, systemu wymiany d�br. M�wi�c o przywilejach mam na my�li dok�adnie to samo. W dotychczasowych analizach realnego socjalizmu poj�cie przywileju s�u�y�o do opisu specjalnego traktowania wybranych grup spo�ecznych, z regu�y zwi�zanych z aparatem w�adzy. Jest to zgodne z potocznym rozumieniem terminu �przywilej" i nie chc� tego sposobu opisywania realnego socjalizmu kwestionowa�. Proponuj� natomiast pos�u�enie si� tym poj�ciem dla zrozumienia samej istoty realnego socjalizmu, a zw�aszcza zasad reguluj�cych kr��enie d�br w tym systemie. Ot� w okre�lonym wy�ej sensie s�owa �przywilej" jedn� z cech socjalizmu - wszelkiego socjalizmu w tym socjalizmu realnego - jest dystrybucja przywilej�w. Nie ma przy tym znaczenia, czy dokonuje si� tego zgodnie z zasad� �ka�demu wed�ug jego zas�ug" i na czym te �zas�ugi" polegaj�. Co jest istotne, to fakt, �e przywileje rozdzielane s� centralnie (cho� niekoniecznie bezpo�rednio) wedle pewnej zasady sprawiedliwo�ci, kt�ra z istoty swej ma korygowa� �niesprawiedliwo�ci" gospodarki rynkowej. W praktyce, po pewnym czasie, korekcyj-no-ideologiczna rola rozdzia�u przywilej�w schodzi na plan dalszy, na plan pierwszy wysuwa si� natomiast jego rola jako instrumentu w�adzy, zarz�dzania gospodark� i usuwania napi�� spo�ecznych. 24 W ten spos�b dystrybucja przywilej�w staje si� jedn� z podstawowych instytucji ekonomicznych i spo�ecznych kraju. Instytucja ta reguluje zachowania ekonomiczne i spo�eczne, ale okre�la te� oczekiwania jednostek i grup spo�ecznych. Kr�tko m�wi�c, narzucony pierwotnie w imi� pewnego abstrakcyjnego idea�u sprawiedliwo�ci spo�ecznej system dystrybucji przywilej�w wrasta po latach w krajobraz spo�eczno-ekonomiczny kraju, a spo�ecze�stwo nolens volens przyjmuje go za sw�j. Tak wi�c w realnym socjalizmie dystrybucja przywilej�w staje si� nie tylko funkcjonalnym, ale r�wnie� aksjologicznym odpowiednikiem sukcesu rynkowego. Oznacza to, �e wzgl�dnie utrwalone regu�y dystrybucji przywilej�w maj� spo�eczn� sankcj� regu� moralnych. Poszczeg�lne grupy spo�eczne i poszczeg�lne jednostki w realnym socjalizmie wiedz� dosy� dobrze co im si� �nale�y", akceptuj� to jako moralnie s�uszne i s� sk�onne tego broni� nawet w�wczas, gdy (1) s� wrogo nastawione do realnego socjalizmu jako takiego i (2) optuj� za �kapitalizmem" (gospodark� rynkow� i demokracj� parlamentarn�) nie tylko in abstracto, ale r�wnie� jako modelem dla Polski. Nie ma dostatecznie dobrych danych, by odpowiedzie� na pytanie, czy mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju podw�jnym my�leniem w skali masowej. Nie ulega natomiast w�tpliwo�ci, �e Polak�w 1990 cechuje sk�onno�� do r�wnoczesnego akceptowania dwu niezgodnych aksjologii spo�ecznych: aksjologii rynku i aks-jologii socjalistycznych przywilej�w. Wr��my do sprawy struktury realnych interes�w w spo�ecze�stwie polskim. Struktura ta odpowiada, rzecz jasna, opisanej wy�ej sytuacji. Interesy poszczeg�lnych grup spo�ecznych zosta�y zwi�zane z panuj�cym przez dekady systemem centralnego planowania, a w ten spos�b z utrwalonym systemem dystrybucji przywilej�w. Przywilej sta� si� integraln� cz�ci� polskiego �ycia we 25 wszystkich niemal jego aspektach. Sta� si� przedmiotem codziennych zabieg�w i d�ugofalowych plan�w �yciowych. Co wa�niejsze jednak, przywilej sta� si� integraln� cz�ci� dzia�alno�ci ekonomicznej wszystkich bez wyj�tku kategorii zawodowych, ��cznie z t�pionym przez ca�y okres realnego socjalizmu sektorem prywatnym. �eby zrozumie� trzeba u�wiadomi� sobie, �e na r�nic� pomi�dzy po�o�eniem hipotetycznym, �rynkowym" polskiego �businessmana", a jego po�o�eniem faktycznym w realnym socjalizmie sk�ada si� nie tylko to, co �w �businessman" od pa�stwa dostaje i co mu pa�stwo zabiera, ale tak�e wszystkie korzy�ci i straty, kt�re ponosi na skutek korekcyjnej dzia�alno�ci pa�stwa zmieniaj�cej - w tym przypadku radykalnie - efekty mechanizm�w rynkowych. Kr�tko m�wi�c, pa�stwo socjalistyczne w tym przypadku nie tylko daje i odbiera wprost, ale przede wszystkim zmienia gruntownie �rodowisko, w kt�rym polski �businessman" dzia�a. Nie ma tu miejsca na opis tego �rodowiska. Wymie�my wi�c tylko dwie jego cechy: (1) chroniczny niedob�r wszelkich niemal d�br i (2) brak konkurencji (rezultat ograniczania prywatnego sektora). Cecha (1) gwarantuje popyt na wszelkie produkty i us�ugi, praktycznie niezale�nie od ich jako�ci. Cecha (2) usuwa zagro�enie z tej strony, z kt�rej businessman zachodni jest najbardziej zagro�ony. Ju� ��czne dzia�anie tych dwu cech stwarza niespotykane na Zachodzie warunki funkcjonowania prywatnej przedsi�biorczo�ci. Je�li uwzgl�dni� inne realia scentralizowanej gospodarki socjalistycznej, takie jak hiperbiurokratyzacja, korupcja i prymat polityki nad gospodark�, to trzeba stwierdzi�, �e prywatna dzia�alno�� ekonomiczna w warunkach realnego socjalizmu jest przedsi�wzi�ciem o zgo�a odmiennym charakterze ni� �ta sama" dzia�alno�� w warunkach gospodarki rynkowej. Wymaga ona te� innych umiej�t- 26 no�ci i dyspozycji psychicznych i prowadzi do ukszta�towania si� innego warsztatu pracy. Najbardziej dla nas istotny aspekt tej sprawy jest taki: prywatne przedsi�biorstwo w Polsce ko�ca lat osiemdziesi�tych dostosowane jest do warunk�w planowej gospodarki socjalistycznej. �Dostosowane" w najbardziej obiektywnym sensie. Przeniesienie tego przedsi�biorstwa w warunki gospodarki rynkowej, z jej konkurencj�, walk� o klienta, konieczno�ci� innowacji itp. - a to w�a�nie implikuj� za�o�enia polskiej reformy - nie jest bynajmniej uwolnieniem tego przedsi�biorstwa z koszmaru socjalistycznych ogranicze�, bo to jest jego �ywio�em, lecz skazaniem go na dzia�anie w warunkach obcych jego naturze. Warunki te polski przedsi�biorca prywatny odbiera jako zagro�enie. Je�li s�dzi� z oficjalnych danych statystycznych, zagro�enie jest rzeczywiste, zw�aszcza gdy idzie o przedsi�biorstwa produkcyjne i us�ugowe (w tych dziedzinach liczba przedsi�biorstw likwidowanych przewy�sza liczba przedsi�biorstw powstaj�cych). W podobnej sytuacji znajduj� si� indywidualne gospodarstwa rolne. Jednym z zak�adanych i cz�sto formu�owanych przez rz�d w pierwszych miesi�cach 1990 roku cel�w reformy by�o uruchomienie procesu pozytywnej selekcji gospodarstw rolnych. Zak�adano, �e gospodarstwa wi�ksze, silniejsze, bardziej nowoczesne i wydajne lepiej znios� warunki reformy, ni� gospodarstwa ma�e, stosuj�ce prymitywn� technologi� i osi�gaj�ce niskie wyniki. Okaza�o si�, �e jak dot�d jest raczej dok�adnie odwrotnie. B��d w za�o�eniach polega� na nied ocenieniu zwi�zku bardziej rozwini�tych gospodarstw ch�opskich z socjalistycznym otoczeniem. W przeciwie�stwie do autarkicznych gospodarstw prymitywnych, gospodarstwa bardziej rozwini�te, a zw�aszcza wyspecjalizowane, dostosowane by�y do tanich kredyt�w, centralnie ustalanych i wzgl�dnie trwa�ych cen 27 zaopatrzenia i zbytu, a nade wszystko do gospodarki chronicznych niedobor�w, kt�ra wprawdzie ogromnie utrudnia�a zaopatrzenie w �rodki produkcji, ale gwarantowa�a �atwy, centralnie organizowany zbyt wszelkich produkt�w, ka�dej praktycznie jako�ci i ka�dej ilo�ci. Obecnie nie ulega ju� raczej w�tpliwo�ci, �e wmontowane w plan reformy za�o�enia polityki rolnej rz�du wymagaj� korekty. Sprawa jest skomplikowana ze wzgl�du na dzia�anie agresywnych postsocjalistycznych, najcz�ciej pseudosp�dzielczych, monopoli wok� rolnictwa. Niemniej jednak, kierunek wymuszanej strajkami ch�opskimi korekty polityki rolnej jest dosy� jasny. Idzie nie tyle o poprawienie dzia�ania rynku na styku z rolnictwem, ile o zwi�kszenie opieki pa�stwa nad rolnictwem. Postulaty rolnik�w, kt�re rz�d prawdopodobnie przynajmniej cz�ciowo b�dzie musia� uwzgl�dni�, zmierzaj� przy tym do tego, by opieka pa�stwa wykracza�a daleko poza interwencjonizm pa�stwowy w krajach zachodnich. Ich celem jest faktycznie zagwarantowanie przez pa�stwo ekonomicznej op�acalno�ci dla ca�ego rolnictwa na jego dzisiejszym poziomie. Oznacza to de facto zawieszenie reformy w odniesieniu do rolnictwa i powr�t w tej dziedzinie do centralnego planowania, aczkolwiek realizowanego metodami ekonomicznymi. Je�li si� ws�ucha� w g�osy niekt�rych aktywnych przedstawicieli rolnictwa (�rzecz� rolnik�w jest produkowa�, rzecz� pa�stwa jest zapewni� im �rodki produkcji i zbyt"), to mo�na w nich us�ysze� g�os socjalizmu z ludzk� twarz� w sprawach polityki rolnej. Trudno si� temu dziwi�. Obecny poziom polskiego rolnictwa wyklucza jego konkurencj� z rolnictwem zachodniej Europy. Uruchomienie proces�w agresywnej konkurencji wewn�trznej grozi natychmiastow� ruin� ekonomiczn� wi�kszo�ci polskich gospodarstw rolnych. Gdy wi�c przedstawiciele rz�du i znaczna cz�� opinii 28 publicznej twierdz�, �e rolnicy domagaj� si� przywilej�w, to maj� racj�. Chodzi jednak o przywileje w przyj�tym na wst�pie tego tekstu sensie. Polskie rolnictwo broni si� po prostu przed przyj�ciem warunk�w, do kt�rych nie jest przystosowane. Przywilej�w, w tym samym sensie, domaga si� te� przemys�, a zw�aszcza g�rnictwo i inne dzia�y upa�stwowionej gospodarki. Trzeba przy tym pami�ta�, �e neoliberalna reforma godzi najbardziej w bezpo�rednie interesy robotnik�w przemys�owych, zw�aszcza tych, kt�rzy zatrudnieni s� w skazanych w wielu przypadkach na redukcje lub bankructwo gigantach �socjalistycznej industrializacji". S� to, nota bene, ci sami robotnicy, kt�rzy stanowili trzon �Solidarno�ci" lat 1980-1981 i kt�rzy dzi�ki sukcesom w walce z komunizmem stali si� istotnie �przoduj�c� si�� narodu", jak zapewnia�a przez dziesi�ciolecia komunistyczna propaganda. Stworzony przez t� �si��" ruch spo�eczny robotnik�w jest jedynym w Polsce ruchem masowym o charakterze klasowym, dobrze zorganizowanym i umiej�tnie walcz�cym o swoje klasowe interesy. Z tej strony reforma napotka na zdecydowany i dobrze zorganizowany op�r, gdy tylko uderzy w ekonomiczne podstawy owych socjalistycznych gigant�w. Na tym tle, druga wielka grupa pracownik�w najemnych, tj. inteligencja przedstawia si� jako amorficzna kategoria pozbawiona nie tylko organizacji i lider�w, ale r�wnie� umiej�tno�ci artykulacji w�asnych interes�w. Tymczasem interesy tej grupy zosta�y powi�zane z systemem realnego socjalizmu w podw�jny spos�b. Po pierwsze, poprzez charakterystyczny dla realnego socjalizmu przerost stanowisk kierowniczych i mi�kkie finansowanie w kulturze, szkolnictwie, nauce, sztuce itp. Te strukturalne aspekty realnego socjalizmu prowadzi�y do przerostu i nieracjonalnego rozmieszczenia kadr o najwy�szych kwalifikacjach, do przerostu niekt�rych 29 m J i instytucji i spadku wymaga� w stosunku do ich pracownik�w. Po drugie, znaczna cz�� elity intelektualnej i artystycznej korzysta�a z mecenatu pa�stwowego. Cokolwiek by powiedzie� o sposobie funkcjonowania tego mecenatu (tradycyjny wschodnioeuropejski szacunek dla nauki i sztuki miesza� si� tu z polityczn� manipulacj�) dzia�a� on na szerok� skal�, staj�c si� w wielu przypadkach podstaw� egzystencji artyst�w i pisarzy. Najwi�ksze zagro�enie dla inteligencji ze strony reformy wi��e si� z przewidzian� racjonalizacj� struktur organizacyjnych i zanikiem mi�kkiego finansowania w nauce, sztuce i kulturze. Zanik mi�kkiego finansowania jest gro�ny podw�jnie. Po pierwsze, ujawni przerosty kadrowe i niskie kompetencje pracownik�w w wielu instytucjach grupuj�cych elit� intelektualn� i artystyczn� kraju, a tak�e postawi pod znakiem zapytania sens istnienia niekt�rych z tych instytucji. Po drugie, w Polsce nie ma nie tylko wykszta�conych instytucji i mechanizm�w twardego finansowania nauki, sztuki i kultury, nie ma r�wnie� tradycji, do kt�rej mo�na by si� by�o odwo�a�. Ten skr�towy przegl�d powi�za� realnych interes�w w postsocjalistycznej Polsce z systemem realnego socjalizmu pozwala, mam nadziej�, zrozumie�, dlaczego polska reforma ma oparcie g��wnie w - jak to si� powiada - �interesie teoretycznym". Na rol� �interesu teoretycznego" zwracano ju� uwag�5. Nie docenia si� jednak, moim zdaniem, blokuj�cej roli realnych interes�w grupowych i indywidualnych. To, co chcia�bym w tym tek�cie szczeg�lnie podkre�li�, to dwie sprawy. Po pierwsze, realne interesy grupowe s� sprzeczne z prore-formatorskim �interesem teoretycznym" i ju� w tej chwi- 5 Por. np. J. Staniszkis, Ontologia socjalizmu, �Krytyka", Warszawa 1989. 30 li ci�gn�, a b�d� ci�gn�� w miar� rozwoju reformy jeszcze bardziej, poszczeg�lne grupy polskiego spo�ecze�stwa wstecz, na pozycje faktycznie antyreformatorskie. Po drugie, realne interesy grupowe ukszta�towa�y si� w realnym socjalizmie, tam wi�c s� ukorzenione i w tym g��wnie kierunku id� i b�d� sz�y ��dania korekty reformy. W poszukiwaniu nowej utopii? Czy to znaczy r�wnie�, �e rozw�j �wiadomo�ci ideologicznej p�jdzie w tym w�a�nie kierunku? Brzmi to nieprawdopodobnie i istotnie szans� na taki w�a�nie ironiczny zwrot historii s� minimalne. Ale sprawa nie jest prosta, a rozw�j sytuacji nie sk�ania do jednoznacznych odpowiedzi na tak postawione pytanie. Z jednej strony nie ma w�tpliwo�ci co do g��bokiej, historycznie ugruntowanej niech�ci Polak�w do komunizmu i wszelkich ideologii z komunizmem kojarzonych, a wi�c i socjalizmu. Stosunek do socjalizmu jako systemu spo�ecznego by� wielokrotnie badany na r�ne sposoby. Wyniki bada� ujmowane ��cznie wskazuj� jednoznacznie na og�lnie negatywny stosunek Polak�w do tego systemu. Przytocz�, jako ciekawostk� raczej ni� dow�d6, odpowied� na jedno z pyta� w badaniach opinii in? Czy warto kontynuowa� socjalizm w naszym kraju? ����--���� 1986 1987 1988 1989 Tak Nie Inne zdanie 59,3 25,8 15,2 58,0 29,8 1U 43,3 45,5 9,1 28,8 60,4 8,8 6 Wyniki sonda�y w tego rodzaju sprawach nale�y w Polsce traktowa� z niezwyk�� ostro�no�ci�. Pisz� o tym w Polish Sociology of the Eighties: Theoretical Orientations, Methods, Main Research Trends, 31 jm^w m�odzie�y7. Jest to akurat pytanie odnosz�ce si� wprost do kwestii tu poruszanej. Z drugiej strony, trzeba uwzgl�dni� dwa czynniki. Po pierwsze, jak wspomnia�em, opozycja do narzuconego systemu �socjalistycznego" mia�a i ma w Polsce charakter opozycji zgeneralizowanej, skierowanej przeciw wszystkim aspektom �socjalizmu", a wi�c i przeciw wszystkiemu, co si� z �socjalizmem" kojarzy. Nie jest to r�wnoznaczne z przemy�lan� reakcj� na tre�� ideologii socjalistycznej w og�le, a jej komponenty w szczeg�lno�ci. Raczej przeciwnie, mamy tu do czynienia ze stereotypow� reakcj� na pewien syndrom ideologicznych cliche. Syndrom ten ma oczywi�cie zwi�zek z Leninowsk� wyk�adni� socjalizmu, ale z reakcji na ten syndrom nie mo�na wnioskowa� o stosunku do doktryny socjalistycznej jako takiej, czy do wszystkiego co si� na t� doktryn� sk�ada. Potwierdzaj� to dane empiryczne. Okazuje si�, �e reakcja na r�ne idee na og� wi�zane z socjalizmem zale�y od tego, w jakim kontek�cie si� je prezentuje, a w szczeg�lno�ci, czy przedstawia si� je respondentowi w kontek�cie owego syndromu obowi�zuj�cych do niedawna ideologicznych cliche. Co ciekawe, odnosi si� to r�wnie� do typowo Leninowskich idei, jak pa�stwowa w�asno�� przemys�u ci�kiego czy pa�stwowa kontrola dzia�alno�ci politycznej8. Po drugie, zmiana systemu politycznego uwolni�a, zamro�one przez p� wieku, normalne procesy artykula- w: R. Scharff (ed.), Sozialwissenschaften in der Volksrepublic Polen, IGW, Erlangen 1989. 7 Dane pochodz� z sonda�y rz�dowego Centrum Badania Opinii Spo�ecznej. Cytuj� je za: J. G�uszczy�ski, M�odzie� a socjalizm, �Res Litigiosa" nr 1, 1989, s. 75. 8 Dwie serie bada� dostarczaj� w tym wzgl�dzie sporo interesuj�cego materia�u. Pierwsza to rozpocz�te jeszcze w latach pi��dziesi�tych badania Stefana Nowaka z Uniwersytetu Warszawskiego 32 cji interes�w grupowych. Jak widzieli�my, interesy praktycznie wszystkich liczniejszych i wa�niejszych grup spo�ecznych s� w Polsce mocno ukorzenione w systemie, kt�ry spo�ecze�stwo jako ca�o�� z determinacj� stara si� pogrzeba� w historii. Te wsp�lne korzenie grupowych interes�w bynajmniej nie sprzyjaj� mi�dzy-grupowej harmonii. Przeciwnie: w Polsce rozpocz�a si� ostra - cho� na razie skrywana za szlachetn� frazeologi� odwo�uj�c� si� do moralno�ci, zasad chrze�cija�skich i dobra narodu - walka o udzia� w kurcz�cym si� narodowym maj�tku. Praktycznie jest to obecnie g��wnie walka o zachowanie z socjalistycznych przywilej�w tego, co si� zachowa� da, a przynajmniej tego, co jest niezb�dne dla dalszej egzystencji. Wiosenne strajki kolejarzy, poparta strajkami i gro�b� strajk�w presja rolnik�w, poparte zapowiedzi� �dzia�a� statutowych" (eu-femistyczne okre�lenie strajku) ostrze�enia g�rnik�w pod adresem rz�du - �wiadcz� zar�wno o determinacji w walce o grupowe interesy, jak i o szybkim rozwoju form grupowej samoorganizacji. Pr�ba wprowadzenia w Polsce na masow� skal� Employee Share Ownership Plan (ESOP) z jednej strony, a zapowied� powstania �sieci" zak�ad�w pracy, tj. porozumienia organizacji zwi�zkowych najwi�kszych, a wi�c w wi�kszo�ci przypadk�w zagro�onych przez reform�, zak�ad�w przemys�owych z drugiej, sygnalizuj� nowy, bardzo wa�ny etap w krystalizowaniu si� grupowych interes�w i rozwoju �wiadomo�ci grupowej. Owa �wiadomo�� grupowa pr�dzej czy p�niej musi wytworzy� ideologiczn� racjonalizacj� grupowych d��e� nad postawami student�w Warszawy. Cz�ciowo por�wnywalnego materia�u dostarczy�y p�niejsze badania samego Nowaka, jak i jego uczni�w. Seria druga to wielow�tkowe badania Polacy 80' prowadzone w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, a koordynowane przez W�adys�awa Adamskiego. 33 fl i ��da�. Odwo�ywanie si� do etyki chrze�cija�skiej i dobra narodu jest mo�liwe tak d�ugo, jak d�ugo jedynym adresatem ��da� jest - starym zwyczajem - rz�d. W momencie, gdy dojdzie do bezpo�redniego starcia si� interes�w grupowych - a ju� zaczyna dochodzi�, o czym �wiadcz� reakcje spo�eczne na strajki kolejarzy i ch�op�w oraz polemiki wok� ESOP - dojdzie tak�e do normalnej walki ideologicznej. Trudno wyobrazi� sobie, by w kraju, w kt�rym nawyki �ycia z przywilejami realnego socjalizmu zderz� si� z agresywnym neoliberali-zmem, nie dosz�o do �odkrycia" lewicowej argumentacji. Frazeologia, w jak� zostanie ubrana ta argumentacja, jest oczywi�cie spraw� drugorz�dn�, zale�n� od lokalnych okoliczno�ci. Wr��my jednak do rzeczywisto�ci dnia dzisiejszego. Ot� ideologiczny krajobraz Polski na pierwszy rzut oka przedstawia si� niezwykle monotonnie. Wyr�niaj� si� tu w�a�ciwie tylko dwa punkty: polski neoliberalizm i polska odmiana chrze�cija�skiej doktryny spo�ecznej. Pierwszy zwraca na siebie uwag� ze wzgl�du na sw�j stosunkowo wysoki poziom intelektualny i zwi�zek z planem Balcerowicza, drugi ze wzgl�du na zwi�zek z hierarchi� ko�cieln� i potencjalne poparcie w�r�d mas katolickich. Istniej� te� interesuj�ce grupy ideologiczne nawi�zuj�ce do przedwojennych partii i ruch�w politycznych, w tym grupa socjalist�w i kilka grup nar�dowo-prawicowych, ich zasi�g oddzia�ywania jest jednak znikomy. Czy�by wi�c krajobraz ideologiczny Polski by� w gruncie rzeczy pusty? Ot� twierdz�, �e jest to wra�enie mylne, spowodowane g��wnie nisk� kultur� ideologiczn� polskiego spo�ecze�stwa. Zrozumia�y, po pi��dziesi�ciu latach panowania system�w totalitarnych, brak umiej�tno�ci artykulacji ideologicznych preferencji objawia si� czym�, co mo�na by nazwa� ideologizowa- 34 niem ad hoc. Ale w�a�nie to ideologizowanie ad hoc ujawnia rzeczywiste tendencje ideologiczne wielkich grup spo�ecznych. Tendencj�, kt�ra rysuje si� stosunkowo wyra�nie, jest poszukiwanie polskiej �trzeciej drogi". O �trzeciej drodze" m�wi� kiedy� Wa��sa, by�oby jednak b��dem ��czenie tendencji, o kt�r� tu chodzi z tym w�a�nie nazwiskiem czy z �Solidarno�ci�". Tendencja ta niewiele ma te� wsp�lnego z rysuj�cym si� w�r�d elity �Solidarno�ci" podzia�em politycznym; podzia� ten ma zreszt� niezwykle s�abe ugruntowanie ideologiczne. �Trzecia droga" jest tendencj� oddoln�, opozycyjn� w stosunku do neoliberalizmu, za kt�rym - z zastrze�eniami lub bez - optuj� wszystkie �rodowiska nowej elity politycznej. Jest to wi�c tendencja �ludowa", ale wyra�nie miejska, cechuj�ca �rodowiska robotnicze, urz�dnicze i cz�� spauperyzowanej inteligencji. Jest spontaniczn� pr�b� ideologicznej artykulacji interes�w tych w�a�nie �rodowisk, cechuj�cych si� bodaj�e najwy�szym poczuciem zagro�enia wobec reformy. To poczucie zagro�enia okre�la te� w znacznym stopniu tre�� tej �ideologii". Jest to tre�� mglista i - co wa�niejsze - p�ynna. Niemniej jednak kilka zasadniczych element�w rysuje si� stosunkowo wyra�nie. 1. Rdzeniem tego syndromu (bo nie systemu) pogl�d�w jest mimo wszystkie do�wiadczenia pa�stwowy paternalizm. W deklaracjach radykalnie antykomunistyczny, paternalizm ten postuluje zast�pienie �ich" w�adzy �nasz�" w�adz� - r�wnie wszechogarniaj�c� i wszechw�adn�, ale dzia�aj�c� na �nasz�" korzy��, dla dobra kraju i ludzi. W pogl�dzie tym zawarta jest nie tylko charakterystyczna dla realnego socjalizmu filozofia w�adzy, ale r�wnie� ukszta�towana przez ten system filozofia �ycia. Jest to uniwersalna cecha realnego soc- 35 i jalizmu. Jak twierdzi dr Frank Adler z Berliner Institut fur Sozialwissenschaftliche Studien, przeci�tny obywatel by�ego NRD postrzega H. Kohla tak jak chcia� by� postrzegany E. Honecker - jako przyw�dc�-opiekuna, kt�ry wymaga, ale te� zatroszczy si� o ludzi �jak nale�y" (na podstawie prywatnej rozmowy). S�dz�, �e t