15960

Szczegóły
Tytuł 15960
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15960 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15960 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15960 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

SPIS TRE�CI OD WYDAWCY ......................................................... 5 WPROWADZENIE ....................................................... 7 �YCIE �WI�TOBLIWEJ ANNY KATARZYNY EMMERICH .................. 9 S�OWO O KLEMENSIE BRENTANO....................................... 19 STWORZENIE �WIATA Wst�p............................................................... 21 1. Upadek anio��w ...................................................... 22 2. Stworzenie �wiata ..................................................... 23 3. Adam i Ewa .......................................................... 24 4. Drzewo �ywota i drzewo wiadomo�ci...................................... 26 GRZECH I JEGO SKUTKI 1. Upadek............................................................. 28 2. Przyrzeczenie zbawienia ................................................ 34 3. Wygnanie z Raju ...................................................... 36 4. Rodzina Adama....................................................... 37 5. Kain. Dzieci Bo�e. Wielkoludy........................................... 39 6. Noe i jego potomkowie. Patriarchowie Hom i D�emszyd ..................... 42 7. Wie�a Babel......................................................... 51 8. Derketo ............................................................. 55 9. Semiramis........................................................... 58 10. Melchizedech......................................................... 61 11. Job................................................................. 66 12. Abraham ...................:........................................ 69 13. Melchizedech ofiaruje chleb i wino ....................................... 72 14. Abracham otrzymuje Sakrament Starego Przymierza ........................ 74 15. Jakub ......'......................................................... 76 16. J�zefi Azenet .........................\.............................. '81 17. Arka Przymierza ...................................................... 89 GORZKA M�KA I �MIER� PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA 1. Ostatnie tygodnie przed m�k�. Nauki Jezusa w �wi�tyni ...................... 95 2. Uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy .................................... 101 Magdalena powt�rnie namaszcza Jezusa ................................... 10? Nauka �azarza. Piotr otrzymuje nagan� ................................... 111 406 �YWOT I BOLESNA M�KA PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA I NAJ�WI�TSZEJ MATKI JEGO MARYI 36.2>O �YWOT I BOLESNA M�KA PANA NASZEGO JEZUSA CHRYSTUSA I NAJ�WI�TSZEJ MATKI JEGO MARYI wraz z tajemnicami Starego Przymierza wed�ug widze� �wi�tobliwej ANNY KATARZYNY EMMERICH w zapiskach Klemensa Brentano Cz�stochowskie Wydawnictwo Archidiecezjalne REGINA POLONIAE Cz�stochowa 2003 Katowice, Kuria Biskupia, V. I. 33/27 Dzie�u ��ywot i bolesna m�ka Pana naszego Jezusa Chrystusa i Naj�wi�tszej Matki Jego Maryi wed�ug widze� �wi�tobliwej Anny Katarzyny Emmerich" udzielamy ko�cielnej aprobaty. Ks. Kasperlik Wikariusz Generalny O�wiadczenie Niniejszym o�wiadczamy uroczy�cie, �e w poczuciu zupe�nego pos�usze�stwa dla dekret�w papieskich (...) w sprawie wypadk�w cudownych, poddajemy ca�� tre�� pisma niniejszego wyrokom �w. Ko�cio�a katolickiego i �e wszystkim cudom i nadzwyczajnym zdarzeniom, opowiedzianym przez nas w dobrej wierze, o kt�rych Ko�ci� �w. jeszcze nie zawyrokowa�, jedynie tylko ludzk� przyznajemy wiarygodno��, nie wyprzedzaj�c ani przes�dzaj�c orzecze� Stolicy �wi�tej, kt�rej zawsze i wsz�dzie chcemy okaza� uleg�o�� i pos�usze�stwo. BIBLIOTEKA OO.PAULIN�W Nr inw. 61589 Sygn.:. 1300142 K. Miarka (z wst�pu do wydania drugiego) Wydanie niniejsze opracowane zosta�o na podstawie drugiego wydania Sp�ki Wydawniczej Karola Miarki w Miko�owie z roku 1927 Opracowanie redakcyjne i korekta Izabela Skotny Projekt ok�adki Jaros�aw Perczak ISBN 83-902148-4-9 Sk�ad i druk: Cz�stochowskie Wydawnictwo Archidiecezjalne REGINA POLON1AE 42-200 Cz�stochowa, ul. Ogrodowa 24/44, tel.: (0-34) 3680560, fax: 3680559 E-mail: [email protected] OD WYDAWCY Inspiracj� dla wydania "Bolesnej M�ki i Zmartwychwstania Chrystusa wraz z tajemnicami Starego Przymierza" wed�ug widze� Anny Katarzyny Emmerich z zapisk�w Klemensa Brentano jest dla Cz�stochowskiego Wydawnictwa Diecezjalnego pochwala, jak� Jan Pawe� II wypowiada pod adresem niemieckiej stygmatyczki, w przem�wieniu podczas spotkania z mieszka�cami Munsteru, kt�re ma miejsce 1 maja 1987 roku. Papie� wyra�a podziw dla �wi�tych i �wi�tobliwych m��w i niewiast zwi�zanych z tym miastem, pocz�wszy od �w. Ludgera z VIII wieku, pierwszego biskupa Munster, poprzez �w. Wiktora z Xanten, niezapomnianego biskupa i kardyna�a Klemensa Augusta von Galen, "Lwa Munsteru", ks. Gerharda Storma, studenta Heinza Bello, ks. Karola Leisnera wy�wi�conego na kap�ana w obozie koncentracyjnym w Dachau, o. Tytusa Hirtena dominikanina i siostr� Mari� Eutyni� klementynk�. Wreszcie dodaje: "Mo�na by wymienia� jeszcze wiele innych nazwisk. Przypomn� jednak tylko postacie siostry Anny Katarzyny Emmerich, kt�ra przez swoje szczeg�lne powo�anie mistyczne ukazywa�a warto�� ofiary i wsp�cierpienia z U-krzy�owanym Panem, a tak�e siostr� Edyt� Stein, kt�r� dzi� rano w imieniu Ko�cio�a beatyfikowa�em w Kolonii." Tymi s�owy Jan Pawe� II niejako uwierzytelnia zar�wno stygmaty, jak i wizje M�ki Pa�skiej Anny Katarzyny Emmerich. Z objawie� niemieckiej stygmatyczki z prze�omu XVIII i XIX wieku obejmuj�cych tajemnice Starego Przymierza, �ycie Matki Naj�wi�tszej, publiczn� dzia�alno�� Chrystusa wraz z Jego Bolesn� M�k�, �mierci� i Zmartwychwstaniem, dzia�alno�� i �mier� Aposto��w oraz cuda i objawienia, Wydawnictwo wybiera jedynie te, kt�re dotycz� M�ki Pa�skiej i Zmartwychwstania, bo one stanowi� szczyt odkupienia ludzkiego. Poprzedza je tajemnicami Starego Przymierza. Bowiem bez nich niezrozumia�� by�aby sama tajemnica Zbawienia. "Gdyby kiedy� te refleksje zaj�y miejsce zaszczytne mi�dzy wielu innymi podobnymi dzie�ami, kt�re podyktowa�a mi�o�� ku Jezusowi Chrystusowi - pisze Klemens Brentano - trzeba by zaprostestowa� przeciw nadawaniu im znaczenia prawdy historycznej. Pragn��bym tylko, aby zaliczone zosta�y do dzie� po�wi�conych rozpami�tywaniu M�ki Pa�skiej." Podobne pragnienie o�ywia tak�e Cz�stochowskie Wydawnictwo Diecezjalne "Regina Poloniae". WPROWADZENIE Sytuacja religijna w �wiecie wsp�czesnym jest niezmiernie skomplikowana. Statystyki podaj�, �e na globie ziemskim �yje obecnie ponad pi�� miliard�w ludzi. W 1985 r. chrze�cijanie wszystkich wyzna� liczyli jeden miliard sze��set dziewi�tna�cie milion�w. W tym katolicy - osiemset sze��dziesi�t cztery miliony trzysta tysi�cy, czyli 17,68% w stosunku do ludno�ci ca�ego �wiata. W trzy lata p�niej (rok 1988), ludno�� �wiata wzrasta o o-siemdziesi�t jeden milion�w pi��set pi��dziesi�t siedem tysi�cy, podczas gdy katolik�w przybwa dwana�cie milion�w czterysta tysi�cy. Zatem nast�puje spadek liczby katolik�w o 0,04%, czyli do 17,64%. Jednocze�nie po burzliwej dyskusji wok� "�mierci Boga", kt�ra ma miejsce w latach sze��dziesi�tych i siedemdziesi�tych obecnego stulecia (w pewnych ko�ach g�osi si� negacj� Boga i religii), po czasach entuzjazmu dla sekularyzacji, po okresie deklaracji ideolog�w marksistowskich o nieuniknionym zaniku religii (to ideologia marksistowska zanika a nie religia), jawi si� coraz cz�ciej poszukiwanie "�wi�tego", poszukiwanie Boga. Budzi si� jaka� �wiadomo�� religijna. Rozczarowany wielu mira�ami dobrobytu materialnego, nieograniczonej wolno�ci, r�wnie� spo�ecznej cz�owiek zwraca si� ku innym warto�ciom, budzi si� religijnie. B�g, wielkie tradycje religijne ludzko�ci, poszukiwanie sensu �ycia i �mierci, miejsca cz�owieka we wsp�czesnym �wiecie, warto�ci etyczne - staj� si� problemami istotnymi wsp�czesnej ludzko�ci. Jawi si� pragnienie �ycia prawdziwego, autentycznego i przeczucie tego, co Artur Rimbaud w swym dziele Une saison en enfer (Jeden dzie� w piekle) nazywa "prawdziwym �yciem, kt�re znajduje si� poza ziemi� (gdzie indziej)". By�oby nieroztropno�ci� nadawanie tym poszukiwaniom charakteru specyficznie chrze�cija�skiego. Bowiem ci poszukuj�cy kieruj� si� cz�sto ku �wi�temu "b��dnemu", ku sektom mniej lub bardziej egzotycznym, ku astrologii, kultowi szatana itp. Mimo wielorakich b��d�w, jakie cechuj� t� pogo� za "�wi�tym", ten ogromny potencja� religijny, kt�ry budzi si� w ludzko�ci, z trudem toruje sobie drog� do Ko�cio�a, a to bez w�tpienia ze wzgl�du na brak wrastania chrze�cija�stwa w kurtur� obecnych czas�w. Tu w�a�nie tkwi wyzwanie dla Ko�cie�a, kt�re dobrze rozumie Jan Pawe� II powracaj�c tak bardzo cz�sto w swych przem�wieniach do problemu inkulturacji. Brak te� wsp�czesnym chrze�cijanom postaw koniecznych do spotkania si� autentycznego ze �wi�to�ci�, z Bogiem: brak im dyspozycyjno�ci do milczenia, do skupienia, do s�uchania, pokory, modlitwy, podj�cia ascezy. Brak im mistyki. Nie mo�na jednak nie podkre�li�, �e w wielu krajach "starego" chrze�cija�stwa (Europa), budzi si� tak�e poszukiwanie tego, co duchowe, poszukiwanie na serio i autentyczne i to zar�wno na p�aszczy�nie indywidualnej, jak i w grupach. Ujawnia si� ono w masowych spotkaniach wiernych (np. wok� pielgrzymuj�cego Papie�a, na kongresach eucharystycznych), w licznych pielgrzymkach (np. na Jasn� G�r�), w zainteresowaniu kwestiami teologicznymi, w poszukiwaniu mo�liwo�ci pog��biania wiary i modlitwy, w odkrywaniu �wi�tych "starych" i "nowych", jak np. �w. Franciszek z Asy�u, czy �w. Maksymilian Kolbe, w fascynacji wielkimi osobowo�ciami religijnymi czas�w obecnych: bratem Rogerem Schutzem, Matk� Teres� z Kalkuty, Janem Paw�em II, kard. Stefanem Wyszy�skim, ks. Jerzym Popie�uszko... Ta fascynacja osobowo�ciami religijnymi obejmuje tak�e wielkich mistyk�w. Nie tylko uznanych za takich przez Ko�ci� (�w. Teresa Wielka, �w. Jan od Krzy�a), ale i tych, co do kt�rych Ko�ci� si� nie wypowiada. �eby wymieni� tylko Mart� Robin, stygmatyczk� i mistyczk� francusk� (zm. w roku 1981), Don Stefano Gobbi, obecnie dzia�aj�cego kap�ana w�oskiego. Z dziewi�tnastowiecznych za� Ann� Katarzyn� Emmerich, stygmatyczk� i wizjonerk� niemieck�. Zainteresowanie osob�, wizjami i objawieniami Anny Katarzyny nie tylko nie ustaje, ale jeszcze si� wzmaga. Powstaj� coraz to nowe stowarzyszenia popularyzuj�ce jej posta� i jej opowiadanie dotycz�ce szczeg�lnie pocz�cia, narodzin, nauczania, oraz M�ki i �mierci Chrystusa Pana, oraz Jego Naj�wi�tszej Matki Maryi. �YCIE �WI�TOBLIWEJ ANNY KATARZYNY EMMERICH Anna Katarzyna Emmerich urodzi�a si� 8 wrze�nia 1774 r. we wsi Flamske niedaleko miasta Koesfe�d, w Westfalii. Jeszcze w tym samym dniu zosta�a ochrzczona w ko�ciele parafialnym w Koesfe�d. Jej rodzicami byli Bernard Emmerich i Anna z d. Hillers. Mieli dziewi�cioro dzieci, Anna Katarzyna by�a pi�tym z nich. Ojciec bardzo pobo�ny i uczciwy, ci�ko pracowa� na utrzymanie tak licznej rodziny. R�wnie� pobo�n� i cnotliw� kobiet� by�a matka Anny Katarzyny, kt�ra cz�sto m�wi�a: "Panie jak Ty chcesz, a nie jak ja chc�", albo: "Panie, udziel mi cierpliwo�ci, a potem uderzaj mocno". Od takich rodzic�w Anna Katarzyna otrzyma�a prawdziwie chrze�cija�skie wychowanie. Chocia� s�abowita, ju� od najm�odszych lat musia�a ci�ko pracowa�. Cicha i zamkni�ta w sobie, mimo weso�ego usposobienia i nadzwyczajnych zdolno�ci umys�u, cz�sto by�a krytykowana przez rodzic�w. Ona sama tak wspomina: "Poniewa� mnie rodzice cz�sto ganili, za� nigdy nie chwalili, chocia� nieraz s�ysza�am, jak inni rodzice dzieci swoje chwalili, przeto uwa�a�am si� za najgorsze dziecko na ca�ym �wiecie, a nieraz bardzo si� l�ka�am, bo zdawa�o mi si�, �e zapewne Panu Bogu si� nie podobam". Maj�c siedem lat Anna Katarzyna przyst�pi�a razem z innymi dzie�mi po raz pierwszy do Spowiedzi �w. Tak gorliwie si� do tej uroczysto�ci przygotowywa�a i tak g��boki i szczery �al czu�a, �e w drodze do ko�cio�a zemdla�a. Inne dzieci, kt�re j� bardzo kocha�y, musia�y j� zanie�� do ko�cio�a. Odk�d Anna umia�a ju� rozpozna� r�nic� pomi�dzy z�em a dobrem, wszystkimi zdolno�ciami, my�lami i sk�onno�ciami d��y�a wy��cznie do dobra najwy�szego i do celu ostatecznego. Jednak podczas tej pierwszej Spowiedzi �w. tak �a�owa�a za pope�nione grzechy, �e zacz�a g�o�no p�aka� i musiano j� od konfesjona�u odprowadzi�. Kiedy pierwszy raz przyst�powa�a do Komunii �w., na nowo odda�a si� zupe�nie i wy��cznie Panu Bogu. Jej �ycie by�o odt�d pe�ne nieustannego zaparcia si� samej siebie. Maj�c dwana�cie lat Anna Katarzyna rozpocz�a s�u�b� u spowinowaconego z ni� gospodarza, r�wnie� zamieszka�ego we Flamske. Tu pracowa�a-przez trzy lata. �ona gospodarza z�o�y�a p�niej o Annie Katarzynie takie �wiadectwo wobec W�adzy Duchownej: "Gdy Anna Katarzyna mia�a lat dwana�cie lub trzyna�cie, mieszka�a w moim domu i pas�a krowy. By�a dla wszystkich domownik�w grzeczn� i uprzejm�, i nigdy nie spostrzeg�am u niej nic takiego, co by na nagan� zas�ugiwa�o. Nigdy nie szuka�a zabawy, ale ch�tnie chodzi�a do ko�cio�a. By�a bardzo pobo�n�, bardzo piln�, wiern� i skromn�. O ka�dym wyra�a�a si� dobrze, za� o sobie mawia�a, �e nie chce mie� dobrze na tym �wiecie. Mia�a bardzo dobre serce i po�ci�a wiele, wymawiaj�c si�, �e je�� si� jej nie chce. Pragn�a wst�pi� do klasztoru. Ilekro� jej to odradza�am, odpowiada�a: "O tym nie m�wcie wi�cej, albowiem nie b�d� d�u�ej przyjaci�k� wasz�. To uczyni� musz� i te� uczyni�!" Anna Katarzyna bardzo wcze�nie uczyni�a �lub, �e po�wi�ci si� Panu Bogu przez �ycie zakonne. Chc�c zarobi� pieni�dze potrzebne do wst�pienia do klasztoru, przyj�a prac� u pewnej szwaczki w Koefeld; jednak mi�osierdzie jej dla ubogich by�o tak wielkie, �e ca�y sw�j zarobek oddawa�a ubogim. P�niej zacz�a s�u�b� u organisty Soentgena, aby nauczywszy si� gry na organach, tym �atwiej otworzy� sobie wst�p do klasztoru. W domu Soentgena panowa�o takie ub�stwo, �e Anna Katarzyna z lito�ci nie tylko spe�nia�a wszystkie prace s�u�ebnej, ale nadto dawa�a wszystko, co mia�a. Na organach nie gra�a nigdy. Wreszcie w roku 1802 przyj�to j� razem z c�rk� organisty, Klar� Soentgen, do klasztoru Augustianek w Duelmen. Uko�czywszy rok nowicjatu, po wielu pr�bach i cierpieniach, Anna Katarzyna z�o�y�a �luby dnia 13 listopada 1803 r. Z�o�y�a je z niewymown� rado�ci�, kt�ra si� tak�e na zewn�trz objawia�a; jakby �wiat�o�� nadzwyczajna j� ogarn�a. Sama p�niej m�wi�a "Odda�am si� zupe�nie niebieskiemu Oblubie�cowi mojemu, a On czyni� ze mn� wed�ug woli Swojej". Odt�d stara�a si� by� godn� Oblubienic� Kr�la niebieskiego, �wicz�c si� we wszystkich cnotach, potrzebnych do �ycia zakonnego. W przyleg�ych budynkach klasztoru mieszka� w�wczas kap�an francuski, Abbe Lambert, kt�ry nie chc�c z�o�y� owej os�awionej przysi�gi na konstytucj�, musia� ojczyzn� opu�ci�. Zaj�� si� on Ann� Katarzyn�, pomagaj�c jej we wszystkim. W grudniu 1811 r. zniesiono klasztor agnetenbergski. Anna Katarzyna na wie�� o tym, jak sama wspomina: "Tak zachorowa�am, �e wszystkie zakonnice s�dzi�y, i� umr�. Wtedy ukaza�a mi si� Matka Boska, m�wi�c: jeszcze nie umrzesz, jeszcze wiele o tobie m�wi� b�d�, ale nie b�j si�! Jakkolwiek ci powodzi� si� b�dzie, zawsze doznasz pomocy". Inne zakonnice powoli klasztor opuszcza�y, Anna Katarzyna, ze wzgl�du na chorob� pozosta�a w klasztorze do wiosny nast�pnego roku. P�niej wyprowadzi�a si� razem z ksi�- 10 d�em Lambertem do domu wdowy Roters w Duelmen. Tu bardzo ci�ko zachorowa�a. Poniewa� s�dzono, �e umrze, zawo�ano do niej dominikanina Ojca Limberga. Wkr�tce jednak znowu powr�ci�a do zdrowia, za� Ojciec Limberg zosta� odt�d jej sta�ym spowiednikiem a� do �mierci. 29 grudnia r. 1812 pokaza�y si� na r�kach, nogach i piersiach Anny Katarzyny stygmaty, czyli znamiona ran Jezusowych. Sama nie chcia�a o nich nikomu nic m�wi�. Rany te zauwa�y�a c�rka gospodyni i tajemnica si� wyda�a. Na wniosek ks. dziekana Reusing, proboszcza w Duelmen, lekarze Wese-ner i Krauthausen, razem ze spowiednikiem Anny Katarzyny, dokonali odpowiednich bada�. Ich za� wyniki dnia 25 marca 1813 r. przedstawili W�adzy Ko�cielnej. Ju� po trzech dniach do Duelman przyjecha� �wczesny monas-terski wikariusz generalny (p�niej znany jako arcybiskup Klemens August von Droste zu Vischering), w towarzystwie ks. Overberga i lekarza von Druffel, by dokona� ponownych bada�. Badania, podczas kt�rych Anna Katarzyna musia�a skrupulatnie przedstawi� swe wewn�trze i zewn�trzne prze�ycia, trwa�o d�u�ej ni� kwarta�. W ich wyniku stwierdzono rzeczywisto�� stygmat�w i ich nadprzyrodzony charakter, ale pr�cz tego wysz�o na jaw niezmienne pos�usze�stwo Anny Katarzyny oraz jej heroiczna cierpliwo��. W sze�� lat potem w�adza �wiecka, chc�c zdemaskowa� rzekome oszustwo, tak�e zarz�dzi�a bardzo ostre i bardzo nieprzyjemne badanie. Anna Katarzyna zosta�a przeniesiona do obcego domu i przez 22 dni poddana naj�ci�lejszemu badaniu, kt�rego wynik by� taki, �e s�dziowie na wz�r owych str�y grobu Chrystusowego, wbrew swej woli, rzeczywist� i niew�tpliw� wyzna� musieli prawd�, �e stygmaty Anny ani za pomoc� oszustwa, ani w �aden nienaturalny spos�b powsta� nie mog�y. W pa�dzierniku 1813 r. Anna Katarzyna przenios�a si� wraz z ks. Lambertem do domu piekarza i piwowara Limberga, brata jej spowiednika. Tu pozna�a dra Wesenera, kt�ry odegra� bardzo wa�n� rol� w jej �yciu. Jego wiernym opisom zawdzi�czamy wiadomo�ci o bardzo wa�nych w jej �yciu zdarzeniach. Jeszcze wi�ksze znaczenie mia�o przybycie do Duelmen w roku 1818 s�awnego poety Klemensa Brentano. By� on narz�dziem wybranym przez Boga do spisania wszystkich jej objawie�. Spe�ni� to zadanie jak najsu-mienniej. Sama Anna m�wi�a: "Wiem, �e ju� dawno bym umar�a, gdyby nie ten pielgrzym (Klemens Brentano) wszystko musia� og�osi�. On wszystko musi spisa�, albowiem prorokowanie (opowiadanie wizji) jest moim zadaniem". 11 Cnoty charakteryzuj�ce posta� Anny Katarzyny Emmerich Anna Katarzyna ju� od pierwszych �at m�odo�ci odda�a si� zupe�nie i wy��cznie Panu Bogu. Overberg tak o niej pisze: "Pocz�wszy od lat dzieci�cych, nigdy nie doznawa�a najmniejszego poruszania zmys�owo�ci. Nigdy te� nie potrzebowa�a oskar�a� si� o grzech nieczysto�ci, chocia�by my�l� pope�niony. Zapytana wobec W�adzy sk�dby pochodzi�a ta wolno�� od wszelkiej pokusy przeciwko cnocie czysto�ci, przyzna�a, �e umartwiaj�c si� od najm�odszych lat i statecznie wszystkie inne sk�onno�ci i zachcianki zwyci�aj�c, wszystkie grzeszne serca pop�dy przyt�umi�a, zanim one jeszcze w niej si� odezwa�y". Anna Katarzyna bardzo kocha�a bli�nich. Od dziecka pomaga�a, jak tylko mog�a, biednym. Widz�c dzieci chore lub p�acz�ce, prosi�a Boga, by j� ow� chorob� lub owymi bole�ciami nawiedzi�, za� innych od tych cierpie� uwolni� raczy�. Zawsze Pan B�g j� wys�ucha�. Spostrzeg�szy u innych dzieci jakiekolwiek wady, prosi�a Boga, by je naprawi�, na ni� za�, zamiast na winnych, pokut� na�o�y� raczy�. Kiedy p�niej musia�a wyzna�, sk�d, b�d�c dzieckiem, takie pro�by zanosi�a do Boga, odpowiada�a: "Nie umiem powiedzie�, kto mnie tego nauczy�, ale poczucie lito�ci tego wymaga. Zawsze czu�am, �e wszyscy jeste�my jednym cia�em w Jezusie Chrystusie, wi�c te� jak palec mej r�ki bola�y mnie cierpienia bli�niego. Ju� w latach dzieci�cych uprosi�am sobie choroby innych... ". Wielk� i wytrwa�� by�a gorliwo�� Anny Katarzyny w umartwianiu siebie. Overberg pisze: "By�a mocno przekonan�, �e nie umartwiaj�c si�, nie mo�na zupe�nie i wy��cznie odda� si� Panu Bogu". Oczy umartwia�a spuszczaj�c je ku ziemi, lub te� odwracaj�c si�, ilekro� mog�a patrze� na przedmioty podniecaj�ce ciekawo��. Ilekro� co� nowego i zajmuj�cego mog�a s�ysze�, my�la�a sobie: "Nie, z mi�o�ci ku Bogu nie chc� tego s�ysze�". Umartwia�a j�zyk, nie m�wi�c tego, co by ch�tnie by�a wypowiedzia�a, nie jedz�c potraw takich, kt�re by jej najlepiej smakowa�y. Cia�o swoje umartwia�a pokrzywami, powrozami i paskami, jakie zwykle nosili pokutnicy. "Nim wst�pi�a do klasztoru, pisze dalej Overberg, wi�cej surowych �rodk�w u�ywa�a ni� p�niej, poniewa� wtedy nie wiedzia�a jeszcze, �e tego bez zezwolenia spowiednika czyni� nie wolno. Takimi ostrymi �rodkami, o kt�rych mimochodem opowiada�a, by�y: �a�cuchy i powrozy, kt�rymi si� kr�powa�a, sp�dnica z najgrubszej materii, kt�r� sobie sama sporz�dzi�a". Jeszcze b�d�c dzieckiem, Anna Katarzyna modli�a si� cz�sto w�r�d nocy, a modli�a si� godzinami, nieraz pod go�ym niebem, w�r�d ostrej zimy. Gdy do niej, z�o�onej ci�k� chorob�, w r. 1812 po raz pierwszy wezwano Ojca Limberga, by j� zaopatrzy� 12 Sakramentami �w., musia�a si� przyzna�, �e nosi�a na ciele obr�cz z drutu i szkaplerzw�osiany; Ojciec Limberg rozkaza� jej zdj�� tak jedno, jak drugie. Ostre narz�dzia, kt�rymi Annie Katarzynie umartwia� si� zakazano, zast�powa�a heroiczn� cierpliwo�ci�, z jak� ponosi�a najwi�ksze wewn�trzne i zewn�trzne cierpienia a� do �mierci. Ch�tne znoszenie umartwie�, krzy�a, ha�by i pogardy dla Boga, widocznym jest dowodem, i� wizje i objawienia takich os�b pochodz� od Boga. Tak ucz� wyra�nie: papie� Benedykt XIV, Durantus, Gravina i inni. Anna Katarzyna posiada�a ten nieomylny znak prawdziwej �aski. Tak�e g��boka pokora jest nieomylnym dowodem prawdziwej �aski. Gdzie jest pokora, tam nie ma szatana. �ycie Anny Katarzyny Emmerich odznacza�o si� zawsze g��bok� pokor�. Ka�dy, kto do niej przychodzi�, musia� podziwia� jej prostot�, brak wszelkiej ob�udy, jej otwarto�� i zaparcie si� samej siebie. Dr. Wesener, s�ysz�c o stygmatach Anny Katarzyny, poszed� do niej, by odkry� rzekome oszustwo. Wra�enie, jakiego tak przy tej sposobno�ci, jak i p�niej dozna�, nast�puj�cymi opisuje s�owy: "Poznawa�em w niej coraz ja�niej ow� prost�, i�cie chrze�cija�sk� dusz�, co �yje w zgodzie ze sob� i z ca�ym �wiatem, poniewa� we wszystkim poznaje naj�wi�tsz� wol� Bo��. Siebie uwa�a�a za gorsz� od wszystkich innych ludzi, kt�rych te� bardziej mi�owa�a, ani�eli siebie... W obcowaniu z innymi by�a zawsze prost� i naturaln�. Wstydzi�a si� i martwi�a bardzo, �e ni� tak bardzo si� zajmowano, bo widzia�a w tym przyczyn� wi�kszej trwogi i boja�ni. Jej pokor� szczeg�lnie wida� w dniu �mierci, opisanej przez spowiednika: "Pragn�a bardzo �mierci, a z serca jej wznosi�y si� w tym dniu cz�sto westchnienia: "Przyjd��e, o m�j Jezu!" Pociesza�em j�, m�wi�c, by si� uspokoi�a i razem ze Zbawicielem cierpia�a, kt�ry przecie� nawet �otrowi na krzy�u przebaczy�. Wtedy odezwa�a si� do mnie nast�puj�cymi s�owami: "Tak, ale wtedy nikt, ani nawet �w �otr na krzy�u wisz�cy, nie mia� takiej odpowiedzialno�ci, albowiem nie mieli tyle �ask, ile my ich posiadamy. Jestem gorsz� od �otra na krzy�u". P�niej m�wi�a: "Zdaje mi si�, �e nie mog� umrze�, poniewa� wielu dobrych ludzi uwa�a mnie nies�usznie za dobr�. Niechaj Ojciec duchowny powie wszystkim, �e jestem n�dzn� grzesznic�!". Pr�cz pokory odznacza�a si� tak�e Anna Katarzyna pos�usze�stwem: wobec rodzic�w, wobec prze�o�onych w klasztorze, wobec przepis�w swej >wi�tej regu�y. Tak samo pos�uszna by�a p�niej, po zniesieniu klasztoru, swemu spowiednikowi, Ojcu Limbergowi i przewodnikowi duchownemu erbergowi. Codziennie dawa�a dowody tego pos�usze�stwa, nawet w rze- -zach najtrudniejszych, np. gdy jej dawano lekarstwo, sprawiaj�ce najsil- lejsze bole�ci. Tak�e podczas ekstazy Anna Katarzyna s�ucha�a rozkaz�w *ego spowiednika. "Jak wielkim i wzruszaj�cym, pisze Brentano, jest jej 13 pos�usze�stwo wobec rozkazu kap�ana". Anna Katarzyna sama pewnego razu opowiada�a w jaki spos�b podczas zachwycenia pojmuje rozkazy. "Kiedy mam objawienie, albo te� w�a�nie zaj�ta jestem zlecon� mi prac� duchown�, wtedy cz�sto i nagle, jakby za pomoc� pewnej dalekiej, czcigodnej i �wi�tej si�y, kt�rej na �aden spos�b oprze� si� nie mog�, wo�a mnie kto� znowu na powr�t na ten �wiat ciemny. S�ysz� s�owo "pos�usze�stwo".To s�owo odbija si� wprawdzie bolesnym echem o moje uszy, ale w�a�nie pos�usze�stwo jest �yciem i korzeniem, z kt�rego wyros�o ca�e drzewo widze�". Dar wizji i objawie� Anna Katarzyna posiada�a od m�odo�ci dar wizji i objawie�. Za pomoc� wlanej w ni� w�adzy prorokowania nabra�a bardzo jasnej znajomo�ci prawd naszej �wi�tej wiary. Widzia�a w niezliczonych obrazach ca�e dzie�o odkupienia. Widzia�a przygotowanie tego dzie�a w Starym Testamencie. Widzia�a �ycie Naj�wi�tszej Maryi Panny oraz �ycie, dzia�alno��, m�k� i �mier� naszego Boskiego Zbawiciela. Ukaza� si� jej niezliczone razy Pan Jezus, Naj�wi�tsza Maryja Panna, �wi�ty Jan Chrzciciel, �w. Augustyn i inni �wi�ci Pa�scy, ci, kt�rych relikwie �wi�te posiada�a. Ilekro� bra�a do r�ki relikwie, albo gdy blisko niej si� znajdowa�y, regularnie widzia�a �ycie, prace, m�k� i �mier� tych�e �wi�tych. Na uwag� zas�uguj� tak�e widzenia Anny Katarzyny odnosz�ce si� do jej w�asnej osoby. Anna Katarzyna posiada�a r�wnie� dar przenikania serc ludzkich. Spowiednik jak i Brentano mogli si� wiele razy przekona�, �e przenika�a ich my�li. Widzia�a ub�stwo i n�dz�, widzia�a grzech i ob�ud�, panosz�c� si� na ziemi. Widzia�a za� dlatego, by za pomoc� modlitwy i dobrowolnych cierpie� dopom�c, albo te�, by mi�osierdzie Boskie ludziom uprosi�. Widzia�a przysz�o�� i j� przepowiada�a. Poznawa�a wszystkie rzeczy �wi�te, po�wi�cone i pob�ogos�awione, odr�niaj�c je od rzeczy niepo�wi�conych i nie�wi�tych. Posiada�a niewymowne, �ywe poczucie �wi�to�ci, mocy i skuteczno�ci charakteru kap�a�skiego. Ilekro� kap�an przyst�powa� do jej �o�a, g�owa jej, chocia� by�a chwila zachwycenia, mimo woli kierowa�a si� za ruchem jego r�ki. Odczuwa�a te� ca�� moc i skuteczno�� b�ogos�awie�stwa kap�a�skiego. Stygmaty Podoba�o si� Panu Bogu �wi�to�� s�u�ebnicy Swojej i prawdziwo�� jej nadzwyczajnej �aski stwierdzi� znakami pewnymi i widocznymi stygmatami- 14 Przede wszystkim g�owa Anny Katarzyny Emmerich uwie�czona by�a znamionami korony cierniowej, jakby krwawymi k�odami. Wiadomo z jej w�asnych ust jak one powsta�y. "Mniej wi�cej cztery lata, nim wst�pi�am do klasztoru, by�am pewnego razu oko�o godziny popo�udniowej w ko�ciele Jezuit�w w Koesfeld, kl�cz�c na ch�rze przed krzy�em i modl�c si� jak naj-�arliwiej. Gdy by�am zatopion� w medytacji, zrobi�o mi si� naraz bardzo gor�co, a potem spostrzeg�am, jak od o�tarza, z tabernakulum, w kt�rym przechowywano Przenaj�wi�tszy Sakrament, Boski m�j Oblubieniec stan�� w postaci ja�niej�cego m�odzie�ca przede mn�. W lewej r�ce trzyma� wieniec z kwiat�w, a w prawej koron� cierniow�. Mia�am wybiera�. Wybra�am koron� cierniow�. W�o�y� mi j� na g�ow�, ja za� wcisn�am j� sobie jeszcze mocniej. Potem znikn��. Ja za�, czuj�c straszny b�l g�owy, znowu odzyska�am przytomno��. Musia�am zaraz wyj�� z ko�cio�a, gdy� ko�cielny ju� dawno ko�ci� chcia� zamkn��... Nazajutrz cz�� g�owy nad oczami i ko�o skroni a� do lic bardzo nabrzmia�a, wskutek czego strasznie cierpia�am. B�l i nabrzmienie cz�sto si� powtarza�y, trwaj�c kilka dni i nocy. Dopiero wtedy spostrzeg�am, �e krew z g�owy mojej s�czy, gdy towarzyszki mnie upomnia�y, a�ebym now� za�o�y�a opask�, gdy� na tej, kt�r� nosz�, pe�no jest plsrn, jakby od rdzy. Nie przyzna�am si� do przyczyny tych plam. Wzi�wszy now� opask�, tak j� sobie zawi�za�am, i� a� do chwili wst�pienia do klasztoru nikt ju� wi�cej tych plam nie spostrzeg�, a nawet b�d�c w klasztorze, tylko jedna osoba te plamy wprawdzie widzia�a, lecz zachowa�a milczenie". P�niej odkryto rany dooko�a g�owy, odkryto je razem z innymi ranami. 0 tych ranach pisze pobo�ny hrabia Stolberg, kt�ry w lipcu 1813 r. w towarzystwie ks. Overberga odwiedzi� Ann� Katarzyn�: "Overberg prosi� j�, by wyj�a r�ce spod chusty, pod kt�r� je zwykle ukrywa�a. By� to pi�tek. Krew z owej korony, wyci�ni�tej naoko�o g�owy, mocno si� s�czy�a. Zdj�a czepek 1 chust�. Czo�o i g�owa wygl�da�y jakby cierniami wielkimi pok�ute; jak najwyra�niej mo�na by�o widzie� �wie�� krwi� nape�nione rany, a nawet krwawy wianek pokaza� si� naoko�o g�owy. �aden malarz nie m�g� by� namalowa� tych ran tak naturalnie". 29 grudnia 1812 r. pokaza�y si� stygmaty na ciele Anny Katarzyny. Co si� za� w jej sercu podczas tej stygmatyzacji dzia�o, opowiada sama w dzie� �w. Franciszka z Asy�u w 1820 r.: "Widzia�am siebie sam� oraz rany na moim iele. Zdawa�o mi si�, �e sama znajduj� si� w pokoju u Roters�w. By�o to jrzy dni przed Nowym Rokiem, mniej wi�cej o godzinie trzeciej po po�udniu. Rozwa�a�am w�a�nie m�k� Pa�sk�, prosz�c Pana Jezusa, by mi pozwoli� zestniczy� w tych strasznych cierpieniach, a potem zm�wi�am pi�� Ojcze nasz na cze�� pi�ciu ran �wi�tych. Le�a�am na ��ku, maj�c ramiona rozsze- ne. Ogarn�o mnie jakie� s�odkie uczucie, a przede wszystkim nies�y- 15 chanie t�skni�am za ranami Jezusa. Nagle ogarn�a mnie jaka� �wiat�o��, przybli�aj�c si� do mnie ukosem z g�ry. Widzia�am Cia�o Ukrzy�owanego, �ywe i przezroczyste, z rozkrzy�owanymi ramionami, lecz bez krzy�a. Z ran ja�niejsze wychodzi�o �wiat�o, ni� z Cia�a, a by�o tych ran pi��. Czu�am si� najszcz�liwsz�, chocia� serce mnie bola�o. Jednak s�odycz ogarn�a to serce, pragn�am gor�co cierpie� razem z Jezusem. To pragnienie ros�o z ka�d� chwil�. Coraz wi�ksze w sercu moim powstawa�o po��danie ran Jezusowych. Wtem najpierw z r�k, potem z boku, potem z n�g Cia�a trojakie ja�niej�ce czerwone promienie, jakby strza�y uderzy�y r�ce moje, bok i nogi. D�ugo tak le�a�am, nie wiedz�c, co si� ze mn� dzieje. Wreszcie dziecko gospodyni r�ce moje na d� mi spu�ci�o. Wyszed�szy z pokoju, opowiada�o domownikom, i� sobie r�ce a� do krwi zrani�am. Prosi�am wszystkich, by milczeli. Znami� krzy�a na piersiach ju� mia�am dawniej, mniej wi�cej od dnia uroczysto�ci �w. Augustyna. Kl�cza�am wtedy z rozszerzonymi ramionami, podczas gdy Oblubieniec m�j to znami� na piersiach mi wycisn��. Otrzymawszy je, uczu�am wielk� zmian� w ciele moim. Czu�am, �e krew w �y�ach zupe�nie inaczej p�ynie, sprawiaj�c mi straszne bole�ci. Tylko w stron� owych ran p�ynie". Klemens Brentano tak pisze o zewn�trznej w�a�ciwo�ciach stygmat�w: "W pi�tek 9 pa�dziernika 1818 r. widzia�em z groz� wszystkie stygmaty. Spowiednik Anny Katarzyny �yczy� sobie, i�bym, obejrzawszy je, m�g� da� 0 nich prawdziwe �wiadectwo. Znami� w prawym boku straszne robi wra�enie. Jest ono mniej wi�cej 3 i p� cali d�ugie. Pr�cz podw�jnego krzy�a w kszta�cie widelca na ko�ci piersiowej, widzia�em w okolicy �o��dka ran�, wyobra�aj�c� krzy� �aci�ski, szeroki jak wielki palec, a z tej rany nigdy nie s�czy si� krew, tylko woda. Widzia�em dzisiaj tak�e krew p�yn�c� z ran na nogach. Okropna to rzecz patrze� na to mizerne, wyn�dznia�e cia�o, w tak cudowny spos�b opatrzone piecz�ciami. Na to cia�o, co tylko r�koma i nogami porusza� mo�e, co ani sta�, ani te� siedzie� nie mo�e. Na to cia�o, kt�rego g�owa uwie�czona jest znamieniem korony cierniowej, a na twarzy wyraz pe�en mi�o�ci i uprzejmo�ci si� odbija, na te usta, z kt�rych tak wiele s��w pociechy, pomocy i chwa�y Bo�ej pfynie. Stoj�c nad �o�em tej �wi�tobliwej, nie przez ludzi, lecz przez samego Boga, przez anio�a i �wi�tych od pierwszej m�odo�ci kszta�conej duszy, dopiero poznaj�, czym jest Ko�ci� �w. 1 co to znaczy, nale��c do Ko�cio�a, ubiega� si� o �wi�tych obcowanie". Opr�cz wymienionych urz�dowych bada� i �wiadectw, jeszcze inne okoliczno�ci dowodz� prawdy nadprzyrodzonego charakteru tych stygmat�w. Od chwili bowiem, kiedy te znamiona ukaza�y si� na ciele Anny Katarzyny, nie mog�a ona przyjmowa� pokarmu. Overberg po�wiadczy� w maju 1813 r., �e od mniej wi�cej pi�ciu miesi�cy nic nie jad�a. To samo potwierdza w pa�dzierniku 1814 r. Dr. Wesener. "Sam musz� przyzna�, tak pisze, �e 16 wszelkich u�ywa�em sposob�w, by wynale�� co� takiego, co by Anna Katarzyna je�� mog�a, nie oddaj�c tego od siebie, lecz na pr�no! Gdybym mimo to by� omamiony, musia�bym wyprze� si� wszystkich moich zmys��w zewn�trznych i wewn�trznych. Zreszt� otaczaj� chor� bez ustanku takie osoby, kt�re spostrzeg�szy co� cho� troch� dwuznacznego lub podejrzliwego, natychmiast z najwi�ksz� rado�ci� wszystko by wyjawi�y". Za zjawisko nadzwyczajne trzeba r�wnie� uzna�, �e krew z g�owy i r�k zawsze w t� sam� sp�ywa�a stron�, co krew ofiarowanego za nas Naj�wi�tszego Cia�a Jezusowego. Tak np. z d�oni p�yn�a do pulsu, z ran znajduj� eych si� na nogach, do palc�w, z czo�a i skroni sp�ywa�a krew na twarz i ko�� nosow� nawet wtedy, gdy chora le�a�a. Opr�cz tego rany zawsze by�y czyste i �wie�e, bez ropy. Cieczenie krwi nie nast�powa�o w regularnych odst�pach czasu, np. w tylko w ka�dy pi�tek. Krew la�a si� z ran w czasie, w kt�rym Ko�ci� obchodzi pami�tk� m�ki Pa�skiej, a wi�c w ka�dym roku w innym czasie. St�d widocznym by�o, �e tutaj nie rz�dzi�y prawa natury, lecz prawa nadprzyrodzone. Wreszcie trzeba zwr�ci� szczeg�ln� uwag� na to, �e Anna Katarzyna tych znamion zewn�trznych nigdy sobie nie �yczy�a, �e one by�y dla niej �r�d�em niewymownych cierpie� a� do �mierci. By�y one przeinaczone dla �wiata, na dow�d, �e pochodzi�y od Boga. Bowiem wed�ug pi�knych s��w Klemensa Brentano, Anna Katarzyna "pos�an� by�a na niewiern� czasu pustyni�, by opiecz�towana znakami ukrzy�owanej mi�o�ci, �wiadczy� o prawdzie tej mi�o�ci Boskiej". B�ogos�awiona �mier� Anny Katarzyny Zasadniczym znamieniem prawdziwej �aski jest b�ogos�awiona �mier� jakiej� osoby. �wi�tobliwy biskup Alfons Jaen, eremita augustia�ski i towarzysz �w. Brygidy, w przedmowie do dzie�a "O widzeniach �w. Brygidy" tak pisze: "Dalszym dowodem, �e wizje pochodz� od Boga, a nie od szatana, jest chwalebna i obfituj�ca w cnoty �mier� osoby miewaj�cej wizje". Ten sam znak dostrzega si� u Anny Katarzyny Emmerich. Rozpocz�a ona rok 1824 w�r�d najbole�niejszych cierpie�, kt�re ponosi� musia�a za Ko�ci�, a przede wszystkim za konaj�cych. "Cierpi ona, pisze Brentano, wskutek febry, bole�ci podagrycznych i kurczowych, lecz bez ustanku dusza jej zaj�ta Ko�cio�em i konaj�cymi. Spowiednik jej s�dzi, �e wnet sko�czy, bowiem podczas wizji powiedzia�a g�osem powa�nym: "Nie mog� nowej przyj�� pracy. Stoj� nad brzegiem". 27 stycznia namaszczono chor� Olejem �w. 9 lutego po raz ostatni przyj�a Komuni� �w. W tym te� dniu umar�a. Po po�udniu �mier� si� zbli�y�a. 17 Kiedy do niej przyst�pi�a siostra Gertruda, prosz�c o przebaczenie, odpowiedzia�a konaj�ca: "Nie ma �adnego na ziemi cz�owieka, kt�remu bym nie przebaczy�a". Przej�ta t�sknot� za Oblubie�cem swoim, cz�sto wzdycha�a: "Przyjd� ju�, o m�j Jezu!" Spowiednik j� pociesza�, podawaj�c jej cz�sto krzy� do uca�owania. Zawsze ustami szuka�a n�g, nigdy nie dotykaj�c ani g�owy, ani te� piersi wizerunku. Strasznie w tym dniu dokucza�o jej pragnienie. Jeden z przyjaci�, modl�cy si� na kl�czkach u st�p jej �o�a, mia� to szcz�cie, i� m�g� poda� jej kilka razy wody. Raz po�o�y�a na pierzyn� sw� r�k�, na kt�rej pi�tna ran Chrystusowych nadzwyczajnym odbija�y si� blaskiem. �w przyjaciel uchwyci� t� r�k�. By�a zimna; kiedy za� w sercu swoim zapragn�� od niej jakiego� znaku po�egnania, Anna Katarzyna u�cisn�a lekko jego r�k�. Na jej twarzy ja�nia�y czysto�� i spok�j, a zarazem powaga i godno��. Mo�na j� by�o por�wna� z zapa�nikiem, kt�ry po d�ugich i pe�nych m�stwa usi�owaniach upada w chwili, kiedy ju� korona chwa�y mu si� u�miecha i umiera w�r�d zwyci�stwa. Wieczorem o godzinie �smej wyspowiada�a si� jeszcze raz, po czym rzek�a do spowiednika: "Teraz tak jestem spokojn� i takie mam zaufanie, jakobym nigdy najmniejszego nie pope�ni�a grzechu". Spowiednik odmawia� modlitwy za konaj�cych. Westchn�a kilkakrotnie: "O Panie! dopom�! Dopom�, Panie Jezu!" To by�y ostatnie jej s�owa. Anna Katarzyna Emmerich, wizjonerka z Duelmen pozostawi�a po sobie opowiadanie swoich widze�, spisane r�k� Klemensa Brentano. Dotycz� one tajemnic Starego Przymierza, poprzez kt�re B�g przygotowa� przyj�cie na �wiat Jezusa Chrystusa w ludzkim ciele. Obejmuj� te� objawienia zwi�zane z Niepokalanym Pocz�ciem Matki Naj�wi�tszej, Jej �yciem a� do powrotu z Egiptu do Nazaretu, po ucieczce przed Herodem. Daj� dok�adny opis publicznej dzia�alno�ci oraz bolesnej M�ki, �mierci, Zmartwychwstania i Wniebowst�pienia Chrystusa, oraz �mierci Jego Matki Maryi i Jej chwalebnego wniebowzi�cia. Obejmuj� wreszcie dzia�alno�� i �mier� Aposto��w, oraz nauk� o cudach i objawieniach. S�OWO O KLEMENSIE BRENTANO Klemens Brentano urodzi� si� 8 wrze�nia 1778 r., jako syn kupca w�oskiego z okolic Mediolanu, kt�ry przyw�drowa� do Niemiec i osiedli� si� we Frankfurcie nad Menem. Nie otrzyma� ani starannego wykszta�cenia, ani te� wychowania. Jego �ycie moralne pozostawia�o wiele do �yczenia. Po �mierci ojca Klemens Brentano studiowa� na kilku uniwersytetach, ale �adnego nie uko�czy�. Ostatecznie wybra� zaw�d literata, pisz�c poezje, wiele powie�ci, dramaty. Niekt�re z nich cechuje nawet odej�cie od idea��w moralno�ci chrze�cija�skiej. W wirze �ycia zaniedba� si� te� pod wzgl�dem religijnym, co powoli doprowadzi�o go do niewiary. Jednak by�a to dusza na wskro� religijna, szukaj�ca prawdy i t�skni�ca za �yciem cnotliwym. Swoje nawr�cenie Klemens Brentano zawdzi�cza Annie Katarzynie Emmerich, kt�ra prosz�c Chrystusa objawiaj�cego si� jej o wskazanie jej cz�owieka, kt�ry m�g�by spisa� jej widzenia, ujrza�a go w jednym z widze�, ale z poleceniem, �e powinna go swoimi modlitwami i pokut� pozyska� ' przygotowa�. Anna Katarzyna wyprosi�a mu �ask� nawr�cenia, co nast�pi�o pod koniec lutego 1817 r. w Berlinie, gdzie Brentano w�wczas mieszka� i gdzie odby� spowied� generaln� i przyst�pi� do Komunii �wi�tej. Klemens Brentano po raz pierwszy zetkn�� si� z Ann� Katarzyn� w rok p�niej, zupe�nie przypadkowo (chocia� wcze�niej by� namawiany przez swego brata Krzysztofa). Zapragn�� odwiedzi� swojego przyjaciela ks. Seilera, profesora teologii moralnej, p�niejszego biskupa Regensburga. Nie zasta� go w domu. Powiedziano mu, �e bawi prawdopodobnie w Duelmen, u s�ynnej stygmatyczki. Po kr�tkim namy�le uda� si� do Duelmen. Gdy stan�� przed Ann� Katarzyn�, ta rozpozna�a w nim cz�owieka, kt�ry mia� by� jej sekretarzem i spisa� widzenia. Za rad� ks. Seilera Klemens Brentano osiedli� si� w Duelmen i prawie codziennie odwiedza� Ann� Katarzyn�. Przez jaki� czas stygmatyczka przy- 19 gotowywa�a go do roli, jak� mia� spe�ni�, ucz�c go o Ko�ciele Katolickim. Klemens Brentano spisywa� opowiadania Anny Katarzyny najdok�adniej jak to by�o mo�liwe, opracowywa� zapiski i odsy�a� je wizjonerce. Ona za� poprawia�a wszystkie niedok�adno�ci. Trwa�o to pi�� lat, za zgod� w�adzy ko�cielnej. Umar� 28 lipca 1842 roku, gdy wszystkie opisy widze� Anny Katarzyny Emmerich uporz�dkowa� i przygotowa� do druku. Po nawr�ceniu Klemens Brentano (pielgrzym, jak go nazywa�a Anna Katarzyna) wi�d� �ycie nadzwyczaj pobo�ne. Codziennie uczestniczy� we Mszy �w. i odmawia� z domownikami r�aniec. Co tydzie� (taki by� przepis prawny) spowiada� si� i przyst�powa� do Sto�u Pa�skiego, oraz odprawia� drog� krzy�ow�. �y� ubogo, cho� by� cz�owiekiem zamo�nym. By� hojny dla ubogich, nieszcz�liwych, za�amanych. STWORZENIE �WIATA WST�P Anna Katarzyna tak opowiada�a o tym, co widzia�a podczas zachwycenia, b�d�c jeszcze ma�ym dzieckiem : "Rozwa�aj�c w pi�tym czy sz�stym roku �ycia pierwszy artyku� Sk�adu Apostolskiego" "Wierz� w Boga Ojca Wszechmog�cego, Stworzyciela nieba i ziemi", r�ne obrazy o stworzeniu nieba i ziemi stan�y mi przed oczyma. Widzia�am upadek anio��w, stworzenie �wiata i raju, Adama i Ewy, oraz grzeszny ich upadek. S�dzi�am, �e ka�dy cz�owiek widzi to tak samo, jak wszystkie inne przedmioty i dlatego te� opowiada�am o tym �mia�o rodzicom, rodze�stwu i przyjaci�kom; wreszcie jednak spostrzeg�am, �e si� ze mnie �miano, pytaj�c mnie, czy posiadam mo�e ksi��k�, w kt�rej to wszystko jest opisane. Wtedy ani s��wkiem wi�cej o tych rzeczach nie wspomnia�am, s�dz�c, �e nie godzi si� zapewne o tym m�wi�. Miewa�am te widzenia w nocy i we dnie, w polu, w domu, chodz�c, pracuj�c, w�r�d rozmaitych zatrudnie�. Kiedy razu pewnego, bez najmniejszego podst�pu, o Zmartwychwstaniu Pana Jesusa inaczej m�wi�am, tj. z pewno�ci� i w przekonaniu, �e ka�dy inny tak samo t� tajemnic� pojmowa� musi, jako ja j� pojmowa�am, nie wiedz�c wcale, �e ten spos�b pojmowania szczeg�lnym jest moim przywilejem; inne dzieci, dziwuj�c si� temu, wy�mia�y mnie i oskar�y�y przed nauczycielem, kt�ry mnie surowo upomnia�, bym sobie w przysz�o�ci podobnych uroje� nie robi�a. Miewa�am jednak te wizje dalej, a patrzy�am na nie jak dzieci�, kt�re przypatruje si� obrazom i t�umaczy je na sw�j spos�b, nie troszcz�c si� o to, co ten lub �w obraz przedstawia. Poniewa� za� cz�ciej widzia�am, �e te same przedmioty na obrazach �wi�tych w Pi�mie �wi�tym by�y przedstawiane w najrozmaitszy spos�b, lecz bez najmniejszego uszczerbku dla wiary mojej, wi�c uwa�a�am te wizje moje za ksi��k� z obrazkami, a przypatruj�c si� tej ksi��ce jak najspokojniej, wzbudza�am nast�puj�c� dobr� intencj�: wszystko na wi�ksz� chwa�� Bo��. W sprawach duchowych wierzy�am jedynie w to, co Pan B�g objawi� i przez Ko�ci� Sw�j �wi�ty do wierzenia podaje, czy tam wyra�nie napisane lub nie napisane by�o. Nigdy te� w to, co w zachwyceniu widzia�am, 21 nie wierzy�am tak, jak widzia�am. Patrzy�am na wszystko tak samo, jak przypatrywa�am si� rozmaitym ���bkom, kt�re jakkolwiek by�y rozmaite wcale mi nie przeszkadza�y; w ka�dym bowiem ���bku cze�� oddawa�am tej samej- Boskiej Dziecinie. Tak samo te� rzecz si� mia�a z owymi obrazami przedstawiaj�cymi stworzenie nieba, ziemi i cz�owieka; patrz�c na nie, oddawa�am cze�� Panu Bogu Wszechmog�cemu, Stw�rcy nieba i ziemi. 1. Upadek anio��w Najpierw widzia�am przestw�r pe�en �wiat�o�ci; a w tym przestworze, jako kul� jeszcze bardziej l�ni�c�, podobn� do s�o�ca i le��c� w s�o�cu, widzia�am - tak mi si� zdawa�o - jedno�� w Tr�jcy. Nazwa�am to wszystko zgod�, a widzia�am z niej jakoby skutek; w tym powstaty pod ow� kul� -jakoby w sobie le��ce - jasne ko�a, pier�cienie i ch�ry anio��w, niezmiernie ja�niej�cych, pot�nych i pi�knych. To morze �wiat�o�ci le�a�o jak s�o�ce pod owym wy�szym s�o�cem. Z pocz�tku wszystkie te ch�ry wychodzi�y z owego wy�szego s�o�ca jakoby w zgodzie i mi�o�ci. Naraz spostrzeg�am, �e jedna cz�� tych wszystkich k� si� zatrzyma�a, zatapiaj�c si� we w�asn� pi�kno��. Czu�y w�asn� rozkosz, widzia�y ca�� sw� pi�kno��, zastanawia�y si�, tylko sob� by�y zaj�te. Najpierw wszystkie, przej�te uwielbieniem dla Boga, nie posiada�y si� od rozkoszy i rado�ci; nagle jedna cz��, nie my�l�c ju� o Bogu, zapatrzy�a si� we w�asn� istot�. W tej chwili widzia�am, jak inne ch�ry ich miejsca zaj�y; nie widzia�am jednak, czy ich �ciga�y, wychodz�c z formy obrazu. Tamte sta�y spokojnie, zaj�te sob� i spad�y na d�, za� te, kt�re si� nie zatrzyma�y, wst�pi�y w ich miejsce, a to wszystko nast�pi�o od razu. Po ich upadku widzia�am na dole tarcz� cienist�, jakoby ta tarcza by�a ich pomieszkaniem; pozna�am, �e wpad�y w form� niecierpliw�. Przestrze�, kt�r� odt�d zajmowa�y, by�a daleko mniejsza od tej, kt�r� b�d�c u g�ry, zajmowa�y, dlatego te� wydawa�y mi si� daleko wi�cej �cie�nione. Od chwili, kiedy b�d�c dzieckiem, widzia�am, �e owe ch�ry spad�y, we dnie i w nocy ba�am si� ich dzia�alno�ci, mniemaj�c zawsze, �e �wiatu wiele szkodz�. Zawsze oko�o �wiata kr���; dobrze, �e nie maj� cia�a, inaczej bowiem za�mi�yby s�o�ce i patrzyliby�my na nie jako na �my s�o�ca, a to by�oby straszne. Zaraz po upadku widzia�am, �e duchy, pozosta�e w�r�d k� l�ni�cych, korzy�y si� przed ko�em Bo�ym, b�agaj�c, by to, co by�o upad�o, znowu by�o naprawione. Potem widzia�am poruszenie i dzia�anie w ca�ym kole �wiat�a Bo�ego, kt�re dot�d sta�o spokojnie i, jak czu�am, na t� pro�b� czeka�o. 22 Po tej akcji ch�r�w anielskich przekona�am si�, �e odt�d mocnymi zosta� i ju� wi�cej rozlecie� si� nie mia�y. Pozna�am te�, �e taki przeciwko P�n zapad� wyrok odwieczny: walka mia�a trwa� dop�ty, dop�ki ch�ry upad�e nie b�d� przywr�cone. A ten czas wydawa� si� duszy mojej niezmiernie d�ugim, prawie niemo�liwym. Walka mia�a by� na ziemi, za� tam, u g�ry, �adnej nie mia�o by� wi�cej walki, tak On postanowi�. Po takiej pewno�ci nie mog�am ju� wi�cej mie� lito�ci nad szatanem, albowiem widzia�am, �e z w�asnej z�ej woli gwa�tem upad�. Tak�e na Adama nie mog�am si� gniewa�; zawsze te� litowa�am si� nad nim, albowiem s�dzi�am, �e to wszystko by�o przewidziane. 2. Stworzenie �wiata Zaraz po pro�bie pozosta�ych ch�r�w anielskich i po poruszeniu B�stwa widzia�am, jak oko�o tarczy cienistej na dole, po prawej stronie, powsta�a ciemna kula. Teraz oczy zwr�ci�am bardziej ku tej ciemnej kuli na prawo od tarczy cienistej i zdawa�o mi si�, jakoby si� coraz bardziej powi�ksza�a; widzia�am te� ja�niejsze kropki wychodz�ce z masy i pokrywaj�ce j�, a tu i �wdzie wyst�puj�ce w szerszej, jasnej p�aszczy�nie; zarazem widzia�am posta� odgraniczaj�cego si� l�du od wody. Potem widzia�am na jasnych miejscach poruszenie, jakoby w nich si� co� o�ywia�o. Widzia�am te�, jak na l�dzie wyrasta�y ro�liny, a w�r�d tych ro�lin widzia�am �ywe rojowisko. Poniewa� by�am dzieckiem, wi�c s�dzi�am, �e te ro�liny si� porusza�y. Dotychczas wszystko by�o szare, teraz stawa�o si� coraz ja�niejsze, podobne do wschodu s�o�ca. By�o tak, jak jest na ziemi nad ranem i jakoby wszystko ze snu si� budzi�o. Wszystko inne z obrazu znikn�o. Niebo by�o lazurowe, a s�o�ce na nim przechodzi�o. Widzia�am tylko jedn� cz�� ziemi o�wiecon� s�o�cem, a ta cz�� by�a bardzo pi�kna, wi�c s�dzi�am, �e to raj. Wszystkie zmiany na owej ciemnej kuli wydawa�y mi si�, jakby wyp�ywaj�ce z owego najwy�szego ko�a Bo�ego. Kiedy s�o�ce stan�o wy�ej, wszystko wygl�da�o jak nad ranem, gdy si� ze snu budzimy; by� to pierwszy poranek, o czym �adna nie wiedzia�a istota. fty, jakoby ju� istnia�y od wiek�w, by�y niewinnymi. Gdy s�o�ce sz�o wy�ej, ^ostrzeg�am, �e drzewa i ro�liny coraz wy�ej wyrasta�y. Woda by�a ja�niejsz� wi�tsz�, wszystkie inne kolory by�y czystsze i ja�niejsze, wszystko by�o s� dzi�*"16 przyjemnym; nie by}� te� �adnego �ladu stworze� takich, jakie >laJ- Wszystkie ro�liny, kwiaty i drzewa inaczej wygl�da�y; teraz 23 wszystko wygl�da jakby spustoszone i poprzekr�cane, jakby zwyrodnia�e. Cz�sto patrz�c w naszym ogrodzie na ro�liny i owoce, kt�re w krajach p�nocnych wydawa�y mi si� wielkie, szlachetne i smaczniejsze jak np. aprykozy, my�la�am sobie: czym te nasze owoce s� w por�wnaniu z owocami kraj�w p�nocnych, tym owoce kraj�w p�nocnych, a nawet jeszcze gorsze, s� w por�wnaniu z owocami raju. Widzia�am te� r�e bia�e i czerwone, s�dz�c, �e one oznaczaj� m�k� Pa�sk� i zbawienie. Widzia�am tak�e drzewa palmowe i wielkie, szerokie drzewa, rzucaj�ce cie� na wz�r dachu. Zanim widzia�am s�o�ce, wszystko wydawa�o mi si� ma�ym na ziemi, potem wi�kszym, a wreszcie bardzo wielkim. Drzewa nie sta�y g�sto. Z ka�dego rodzaju ro�lin, przynajmniej wi�kszych, widzia�am tylko jedno a widzia�am, �e sta�y osobno, jak na zagonach w ogrodzie, podzielona na gatunki. Zreszt� wszystko by�o zielone, a tak czyste i w takim porz�dku, �e wcale nie przypomina�o, i� tutaj r�ka ludzka czy�ci�a i porz�dkowa�a. Pomy�la�am sobie, jak�e to wszystko pi�kne, bo jeszcze �adnych nie ma ludzi! Nie by�o jeszcze grzechu ani zburzenia. Tutaj wszystko zdrowe i �wi�te; tutaj nic jeszcze nie sporz�dzane; tutaj wszystko czyste, chocia� nie czyszczone. P�aszczyzna, kt�r� widzia�am, by�a lekko pag�rczast� i pokryta ro�linami; w �rodku by�o �r�d�o, z kt�rego wyp�ywa�y rzeki na wszystkie strony, a z tych rzek niekt�re znowu jedna w drug� wp�ywa�y. W tych rzekach spostrzeg�am najpierw ruch i �yj�ce zwierz�ta; potem widzia�am, jak te zwierz�ta tu i �wdzie z krzew�w, jakoby ze snu si� budz�c, wygl�da�y. By�y oswojone i zupe�nie inne, ani�eli dzisiaj; nawet w por�wnaniu do dzisiejszych zwierz�t by�y jak ludzie: czyste, szlachetne, szybkie, mi�e i �agodne. Trudno wypowiedzie�, jakimi by�y. Najwi�kszej cz�ci zwierz�t nie zna�am. Widzia�am s�onia, jelenia, wielb��da, a przede wszystkim nosoro�ca, kt�rego tak�e w arce widzia�am, gdzie by� mi�y i �agodny. By� kr�tszym od konia, tak�e g�owa jego by�a bardziej zaokr�glona. Nie widzia�am �adnych ma�p, �adnych owad�w i brzydkich zwierz�t; my�la�am sobie zawsze, �e one s� kar� za grzechy. Widzia�am wiele ptak�w i s�ysza�am najmilszy tych�e �piew, jako nad ranem zwykle si� s�yszy; nie s�ysza�am jednak, i�by kt�re zwierz� rycza�o; nie widzia�am te� �adnego ptaka drapie�nego. 3. Adam i Ewa Widzia�am, �e Adam nie by� stworzony w raju, lecz w okolicy p�niejszej Jerozolimy. Widzia�am, jak w postaci ja�niej�cej i bia�ej wyst�powa� z ��tego pag�rka, jakoby z formy. �wieci�o s�o�ce, a poniewa� by�am 24 dzieckiem, zdawa�o mi si�, �e to s�o�ce �wiat�o�ci� swoj� wyprowadza Adama z pag�rka. Wygl�da� jakoby z ziemi, kt�ra by�a dziewic�, narodzony. Pan B�g jej b�ogos�awi� i sta�a si� matk�. Nie wyszed� od razu ze ziemi, trwa�o to d�u�szy czas. Le�a� w pag�rku, oparty na lewej r�ce, rami� trzymaj�c nad g�ow�, a cienka mg�a, jakby zas�ona przezroczysta go okrywa�a. Widzia�am figur� w jego prawicy i pozna�am, �e to by�a Ewa, kt�r� Pan B�g z niego w raju wyci�gn��. Pan B�g zawo�a� na� i zdawa�o si�, jakoby si� rozst�pi� pag�rek i oto Adam powoli wyst�pi�. Naoko�o niego nie by�o drzew, tylko ma�e kwiaty. Tak�e widzia�am, �e zwierz�ta pojedynczo wychodzi�y ze ziemi, a potem dopiero samiczki z nich si� wydziela�y. Widzia�am Adama przeniesionego daleko, do wysoko po�o�onego ogrodu, do raju. Tutaj Pan B�g przyprowadzi� do niego zwierz�ta. Adam nazwa� je po imieniu, a one towarzyszy�y mu, igraj�c oko�o niego. Wszystkie mu przed grzechem by�y pos�uszne. Ewy jeszcze nie by�o. Wszystkie zwierz�ta, kt�rym da� imi�, posz�y z nim p�niej na ziemi�. Widzia�am Adama w raju, niedaleko od �r�d�a, stoj�cego po�rodku ogrodu, powstaj�cego jakoby ze snu, w�r�d kwiat�w i zi�. Ja�nia� od �wiat�a, lecz korpus jego bardziej podobny by� do cia�a, ani�eli do ducha. Nie dziwi� si� niczemu, ani nawet sobie samemu; jakby do wszystkiego by� przyzwyczajony, przechadza� si� pomi�dzy drzewami i zwierz�tami, podobnie jak rolnik, ogl�daj�cy swoje pola. Widzia�am Adama na pag�rku przy drzewie