15634
Szczegóły |
Tytuł |
15634 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15634 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15634 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15634 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Andrzej Zimniak
�OWCY METEOR�W
Nie wiadomo, co sta�o si� w g��binie miliardletniej nocy, mo�e narodzi�a si� materia, mo�e
dostrze�ono przepe�nion� miar� goryczy, a mo�e jedynie nast�pi�o zdarzenie matematycznie
przewidywalne. Pewne by�o tylko to, �e przestrze� nagle sypn�a gradem kamieni.
� R�j! � pulsuj�cym �wiat�em nadawa�y lampy, nawo�ywa�y alarmowe syreny, krzycza�y
komunikatory. � R�j w zasi�gu radarowym!
Biegli, plaskaj�c bosymi stopami, p�nadzy, pr�buj�c pi�ciami wydusi� z oczu resztki snu.
Pierwsza gna�a Aspazja; nie by�a najszybsza, lecz najczujniejsza. Obudzi�aby j� przelatuj�ca pod
sufitem mucha.
Na monitorach dr�a�y barwne, postrz�pione linie, g�stwiny pasm przeplata�y si� i wi�y, jednak
�adna krzywa nie chcia�a na�o�y� si� na ten jeden upragniony wykres. Luminoskopy �yska�y
sinymi i r�owymi �lepiami, drwi�c z tr�jki zawiedzionych ludzi.
� Cholera! � zakl�� Cider. � Znowu ug�r. Ci�gle, w k�ko to samo. Ja ju� tego d�u�ej nie
wytrzymam, rozumiecie, �e nie zdzier��?!
� To si� powie� � poradzi�a Aspazja, posapuj�c ze z�o�ci. � Sznurek jest w szafie, mog� te�
podkr�ci� grawitacj�, je�li ci nie starczy.
� Przesta�, z�o�liwa diablico, ta beznadzieja i do tego tw�j j�zor to naprawd� zbyt wiele �
cedzi�, zwracaj�c do niej szerok�, �ci�gni�t� gniewem twarz.
� Musimy si� naradzi� � w por� wtr�ci� Bilbao, g�adz�c wygolone, puco�owate policzki. �
Nie wiem, czy w obecnej sytuacji sensowne jest dalsze pozostawanie w Sektorze.
� Wykupili�my go za ci�kie pieni�dze � zauwa�y�a Aspazja, niedba�ym ruchem zawi�zuj�c
szlafrok. Potem dotkn�a w�os�w, co znaczy�o, �e z�o�� jej przechodzi.
� W�a�nie, z�otono�ny Sektor, tere�fere! � nadal wy�adowywa� si� Cider. � Na pierwszej
linii sierpniowych roj�w, gwarancja probabilistyczna. Jedno wielkie g�.!
� W�a�nie dlatego musimy si� zastanowi�. Je�li dzia�a prawo serii, wi�ksze szans�
mieliby�my, by� mo�e, w pier�cieniu planetoid.
� Czy� ty do reszty zg�upia�, stary? � rzuci� si� Cider. � Przecie� tam wszyscy ryj�, bo nie
potrzeba koncesji!
Bilbao przymkn�� oczy i policzy� do dziesi�ciu. Przynajmniej on jeden w tej tr�jce musia� by�
opanowany.
� Wi�c co proponujesz? � powiedzia� ch�odno, bez emocji.
� Ja? � Cider wytrzeszczy� oczy. � Przecie� to ty wynaj��e� t� star� landar� i obiecywa�e� nie
wiadomo co�
� Niczego nie obiecywa�em. Mo�esz sprawdzi� w umowie.
� Eee� � skrzywi� si� pogardliwie, lecz jego ��te, lekko sko�ne oczy patrzy�y ju� bardziej
normalnie. � A je�li o mnie chodzi, to proponuj� Lustro.
Zapad�a cisza. Nie by�o nawet s�ycha� oddech�w. Kt�re� z nich musia�o to wreszcie kiedy�
powiedzie�. Po ka�dej nieudanej pr�bie, po ka�dym fa�szywym alarmie, gdy ju� wybluzgali swoj�
z�o�� i rozczarowania, patrzyli na siebie w milczeniu i my�leli o tym samym. Lecz dotychczas
�adne z nich nie odwa�y�o si� wypowiedzie� skrytej my�li, l�k k�ad� im zimne palce na krtaniach.
� Nie � powiedzia�a cicho Aspazja, dotykaj�c skroni czubkami palc�w. � Tylko nie to.
Bilbao milcza�. Jego naga, bezw�osa pier� l�ni�a od potu.
� To nasza jedyna szansa � Cider gestykulowa� gwa�townie. � Zrozumcie� t�uczemy si� od
miesi�cy po tym ja�owym Sektorze i nie znale�li�my jeszcze ani grama ��tka! Przecie� nawet nie
mamy czym zap�aci� Ortedze za �ajb�. Musimy spr�bowa� � przypad� do Bilbao i chwyci� go
obydwiema d�o�mi za przedrami�. � S�ysza�em o takich, kt�rzy ob�owili si� tam na ca�e �ycie.
Przecie�� na Lustrze nikt jeszcze nie zgin��! �ysy, b�d� cz�owiekiem!
Ostatnie zdanie mia�o w sobie co� z gro�by. Bilbao wyd�� grube policzki w westchnieniu i
przesun�� d�oni� po g�adkiej sk�rze ciemienia. Nie m�g� si� zdecydowa�, pragnienie podj�cia
ryzyka walczy�o w nim z obaw� i strachem, cierpia�. Nerwowo wyswobodzi� r�k� z u�cisku Cidera
i odwr�ci� si� do monitor�w. Gapi� si� w nie bezmy�lnie, poruszaj�c �uchw�.
� Alfons, uwa�aj, co m�wisz � Aspazja wbi�a w Cidera �widruj�ce spojrzenie czarnych,
ma�ych oczu � owszem, tam nikt nie zgin��, ale mo�e by�oby lepiej, gdyby przynajmniej
niekt�rych spo�r�d tych biedak�w szlag trafi� na miejscu, jeszcze zanim wzi�li odwrotny kurs. Ja
tam bym wola�a ju� raczej przenie�� si� w za�wiaty, ni��
� Ty, Mateczko, wola�aby� �y� za wszelk� cen�, nawet je�liby ci mieli wypreparowa� trzy
czwarte m�zgu, bo uczepi�a� si� �ycia wszystkimi dwudziestoma pazurami � warkn�� Cider z
nag�� pasj�. � Jak zreszt� ka�dy � doda� ju� spokojnie.
Machn�a r�k�, jakby od�egnywa�a si� je�li ju� nie od samej dyskusji, to od jej poziomu. Jej
drobne ramiona i w�skie, kszta�tne plecy sprawia�y wra�enie nieszcz�liwie doczepionych do
zwalistych bioder i grubych n�g, wygl�daj�cych spod kusego szlafroka.
� Wiem o cz�owieku � to m�wi� Biibao, uroczy�cie przeci�gaj�c zg�oski � kt�ry przywi�z�
stamt�d fortun�. Nie, to nie by�o z�oto, dosta�o mu si� co innego, nie pami�tam ju� co. Niewa�ne.
Po powrocie znikn�� na miesi�c, chocia� dziennikarze czatowali wsz�dzie: w hotelach, knajpach,
g�rach i d�unglach. Pewnego dnia pojawi� si� nagle na Times Square i zacz�� rozdawa� fors�:
ka�demu, jak leci, po sto tysi�cy. Pracownikowi banku, staruszce emerytce, pijaczkowi,
stypendy�cie z Nowej Zelandii, po kolei, tak jak przechodzili, przelewa� na konta ze swojego
percala, a� zapali�a mu si� czerwona lampka. Wtedy rzuci� pude�ko pod �cian� i skr�ci� za r�g. Tyle
go widziano. Je�li o mnie chodzi � zrobi�e fektown� przerw� � wiedzia�bym lepiej, gdzie
ulokowa� pieni�dze.
Biibao w�o�y� wiele wysi�ku w to, �eby jego g�os brzmia� spokojnie, lecz zapomnia� o reszcie,
przest�powa� z nogi na nog�, ramiona mu dr�a�y, drapa� si�, zostawiaj�c na g�adkiej sk�rze
czerwone pr�gi.
� Czy i tobie chciwo�� pad�a na rozum? � spyta�a Aspazja, jednak w jej s�owach zabrak�o
przekonania. Wydawa�o si�, �e spiera si� ju� tylko dla �wi�tego spokoju lub �eby w razie jakiej�
wpadki rzuci� sakramentalne: a nie m�wi�am?
� Liczy si� g�os wi�kszo�ci � zacz�� Cider z u�miechem, ale zaraz potem spowa�nia� i
spojrza� na szefa. Po nazbyt �atwym zwyci�stwie zaczyna� pojmowa� ci�ar podejmowania
decyzji.
� R�bcie, co chcecie � Aspazja wzruszy�a ramionami i pocz�apa�a do sypialni. Po brudnej
�cianie, o�wietlonej ta�cz�cym blaskiem monitor�w, przesun�a si� jej pochylona sylwetka.
� Programuj� maszynk�, szefie � w g�osie Cidera by� tylko cie� pytania.
Bilbao milcza�, wspar�szy si� ma�ymi, okr�g�ymi pi�ciami o brzeg konsoli. Widocznie uwa�a�,
�e nieme przyzwolenie uczyni go w mniejszym stopniu odpowiedzialnym.
* * *
�Czego bym pragn�a? Nie�atwo odpowiedzie� na to pytanie, zw�aszcza je�li trzeba m�wi�
szczerze, bez unik�w. Chyba ka�dy chcia�by, �eby istnia�a jaka� ponadczasowa miara
sprawiedliwo�ci, kt�r� mo�na by mierzy� ludzkie uczynki, a tak�e wed�ug niej obdziela�. Nie ma
jednak takiej miary, bo tyle jest r�nych sprawiedliwo�ci, ilu ludzi na �wiecie i cz�sto uczynek
dobry dla jednego jest z�y dla drugiego.
Sprawiedliwo�ci� dla mnie by�oby macierzy�stwo. Moje biodra s� szerokie, stworzone do
noszenia p�odu, mam dosy� si�y, a tak�e dosy� mi�o�ci. To nic, �e ta mi�o�� pozostaje u�piona w
�wiecie pe�nym walki i bezwzgl�dno�ci; ona rozwinie si� w chwili, gdy b�d� wiedzia�a, �e g��boko
we mnie bije drugie serce. I wtedy zmieni� si� ca�a, tak, jestem tego pewna; odtaj�, u�miechn� si�,
pokocham ludzi, nawet ciebie, t�u�ciochu Bilbao, i ciebie, chutliwy Ciderze. Rozkwitn� jak
wiosenny p�k� no, mo�e troch� przesadzi�am, ale niewiele. Dopiero wtedy stan� si� cz�owiekiem.
Wyobra�cie sobie, ch�opcy, �e ja, taka j�dzowata wied�ma, urz�dz� przyj�cie i zapytam was
uprzejmie, czego sobie �yczycie do picia i jedzenia? Tak, takie czasy naprawd� mog� nadej�� i
wtedy zaprosz� was na uczt�, jakiej �wiat nie widzia�! A czasy te nadejd� wtedy, gdy�
znajdziemy ��tko.
Po to w�a�nie tu jestem i t�uk� si� po czarnych ugorach w rozlatuj�cym si�, pe�nym robactwa
pudle. Robi� to od dawna, od zawsze. Czasem, bardzo rzadko, dopisuje mi szcz�cie i znajduj�, ale
tylko tyle, �eby z op�nieniem op�aci� sw�j udzia� w wynaj�ciu �ajby i rezerwacji Sektora, no i
�eby zgromadzi� wikt na nast�pny rejs. Od czasu do czasu starcza jeszcze na dobr� zabaw�, tak� z
prawdziw� gorza�k� i prawdziwymi ch�opczykami. No, nie d�saj si�, Ciderek, nie ka�demu Bozia
da�a tyle, ile by chcia� mie�.
Jak ju� znajd� g�r� ��tka, a mam nadziej�, �e stanie si� to wkr�tce, natychmiast, jeszcze z
pok�adu tej �ajby, zarezerwuj� sobie prawo do urodzenia dziecka. Licencj� wykupi� na
najbli�szym lotnisku i wtedy zaprosz� was, ch�opaki, na zabaw�! Zaraz nast�pnego dnia pobiegn�
do Instytutu Prokreacji i po�o�� si� na jaki� czas. Niech tam, mog� mnie k�u�, czy�ci�, bada�.
Przecie� musz� wiedzie� dok�adnie kiedy, �eby nie traci� czasu na pr�by. Zam�wi� sobie du�ego
blondyna z kr�conymi w�osami. I �eby mia� pe�ne wargi! Taki ma by� m�j syn. Nie m�wi�, �e nie
chc� c�rki � wszystko mi jedno, nie b�d� dobiera� pici. Tylko rzecz musi odby� si� naturalnie,
kobieta z m�czyzn�, a me jakie� tam rurki i strzykawki.
Wiem, �e b�d� dobr� matk�, czuj� to. Po to urodzi�am si�, wyros�am, dlatego pracuj� i chc� sta�
si� bogata. Ka�da moja kom�rka pragnie wzi�� udzia� w procesie macierzy�stwa.
Takie s� marzenia. Nie, �le si� wyrazi�am. To s� moje plany na najbli�sz� przysz�o��.
* * *
,,Ja pragn� kupi� czas. Tak, po prostu kupi� dwa�trzy lata wolnego czasu. Moi drodzy, c� by to
by�a za rozkosz nie ugania� si� po kosmosie ani nie szuka� stale pracy na Ziemi, nie otrzymywa�
odwrotn� poczt� wci�� odrzucanych poda� o stypendia. Wreszcie komfort psychiczny i spok�j, tak
bardzo sprzyjaj�cy koncentracji, umo�liwiaj�cy spojrzenie we w�asne wn�trze.
Oczywi�cie, masz racj�, Cider. Mo�na ca�e �ycie przetrwa� w gnu�nym bezw�adzie, os�aniaj�c
si� tr�jbarwn� plakietk� �wiatowego Funduszu Zapomogowego. Nie trzeba nic robi�, nawet
schodzi� z ��ka, maj�c zapewnione trzy tysi�ce kalorii dziennie w po�ywieniu oraz pe�ne
pokrycie zapotrzebowania na witaminy i pierwiastki �ladowe. A jak�e, opiek� lekarsk� te�. Ach,
oczywi�cie, ostatnio udost�pniono bezp�atne ogl�danie pierwszego programu telewizyjnego. Ale
nic ponadto; nieosi�galne pozostaj� dla tych ludzi podr�e czy cho�by wycieczki, a tak�e
biblioteki, teatry, kina, poza ich mo�liwo�ciami jest nabycie przybor�w do pisania, nie
wspominaj�c ju� o dyktafonach i drukarkach.
A ja w�a�nie tego potrzebuj�, moi drodzy. Chc� bowiem napisa� ksi��k� � tak, dobrze
us�ysza�a�, Matko. Chcia�bym zawrze� w niej wszystko: rado�� i cierpienie, mi�o�� i nienawi��,
pragn� opisa� dobro i z�o, m�dro�� i g�upot�, spr�buj� si�gn�� absolutu i dna ludzkiej duszy.
Wstrz�sn�� cz�owiekiem, obna�y� go, a jednocze�nie da� mu si�� i nadziej� � oto m�j cel.
Nie u�miechaj si�, Cider, i tak nie zdo�asz sprawi� mi przykro�ci. U�wi�cony tradycj� zwyczaj
ka�e nam teraz, bezpo�rednio przed wnikni�ciem w Lustrzane Pole, ujawni� swoje plany i
marzenia w godzinie szczero�ci. Podobno ci, kt�rzy robili uniki, nie wyszli na tym najlepiej. To
legenda, ale� legendy te� maj� swoje �r�d�o.
Z�otem, kt�re tu znajd�, op�ac� swoj� wolno��. Ona za� pozwoli mi na przedstawienie na
kartach ksi��ki tego, co my�l� i czuj�. Nie, nie pragn� s�awy. Ka�dy lubi rozmawia�, niekoniecznie
po to, �eby zab�ysn�� erudycj�, po prostu jest to jeden ze sposob�w �ycia w grupie. Wydanie
ksi��ki stanowi nawi�zanie rozmowy z dziesi�tkami tysi�cy ludzi r�wnocze�nie.
Dlatego tu jestem i dlatego tak bardzo chcia�bym trafi� na z�otono�ny r�j�.
* * *
�Nie umiem gada� tak g�adko jak Matula ani tak elegancko jak �ysy, wi�c powiem kr�tko: chc�
kupi� kobiet�.
Mia�em w �yciu tyle bab, �e jakby ustawi� je w kolejce, to si�gn�aby ona st�d do samej Ziemi.
Kr�cisz g�ow�, wodzu? Niech ci b�dzie, troch� opuszcz�. Do pasa planetoid, zgoda?
By�y r�ne: kole�anki z pracy, znajome z wczas�w, przygodnie spotkane na ulicy czy w parku,
znajome znajomych, no i r�ne p�kurewki.
Z takimi damami Koryntu ca��, hm, g�b� nigdy si� nie zadawa�em. Nie lubi� standaryzacji i
wenerolog�w.
Nachapa�em si� tych bab od metra, ale wci�� by�o mi ma�o. Dopiero niedawno zrozumia�em, na
czym rzecz polega, przez ca�y czas szuka�em prawdziwej kobiety. Przy tym rozmienia�em si� na
drobne, zadowala�em byle czym, szed�em na �atwizn�. Ch�tnie bra�em nie maj�ce powodzenia
brzydule, lecia�em na znudzone m�atki, si�ga�em po g�upawe z czterema klasami. Dlaczego? To
proste: by�o �atwiej, same laz�y w �apy, naprasza�y si� Zalicza�em takie r�ne niedor�bki, bo
przynajmniej dla nich by�em kim�. Jeden doktorek m�wi� mi kiedy�, �e to z jakiego� kompleksu
niedowarto�ciowania, ale pal go licho, nie zawsze ten z tytu�ami ma racj�, no nie? Jak si� sam nad
tym zastanowi�em, to pomy�la�em, �e mo�e wszystko bierze si� z nie�mia�o�ci? �e niby z
brzydulami �atwiej, bo na pewniaka?
Wtedy zawzi��em si� i zacz��em pr�bowa� ze �licznotkami, figury jak u aktorek, stroje jak u
modelek, ch�d jak u baletnic, bi�uteria jak u kochanek jubilera. I co? Nic, �ysku, je�li ju� mam by�
szczery, po prostu nic. Kilka z tych dam okaza�o si� prostytutkami ekstraklasy, kt�re w ci�gu
jednej nocy zgarniaj� tyle, co my wszyscy przez p� roku, inne spogl�da�y ch�odno i sz�y dalej,
zepsute powodzeniem, rozpieszczone, ba�amutne. Dopiero po wielu pr�bach, przyp�aconych
nerwic�, zrozumia�em, �e te cude�ka mo�na po prostu kupi�. Nie m�wi� o takich na jedn� noc, co
to, to nie, mam swoje zasady. Ale te inne te� s� do kupienia, byle wymieni� odpowiedni� cen�.
Moj� jedyn� szans� sta�o si� ��tko!
Dlatego wyruszy�em t� diabelsk� �ajb�, gdzie karaluchy osi�gaj� wielko�� dw�ch m�skich
pi�ci. Chc� mie� pi�kn�, oddan� mi kobiet�, dla kt�rej warto by�oby �y�. Na substytuty nie mog�
ju� sobie teraz pozwoli�.
* * *
Lecieli ponad olbrzymim, opalizuj�cym lustrem, kt�rego kra�ce zdawa�y si� unosi� powy�ej
linii nie istniej�cego horyzontu; cie� ich statku pomyka� do�em jak tropione zwierz�,
pozostawiaj�c za sob� rozmazane, wielobarwne smugi. Gdy obni�ali lot, zwierciad�o blad�o i
rozwiewa�o si�, a poza nim zapala�y si� gwiazdy; wtedy Bilbao tak obraca� dysze, aby wznie�� si�
na poprzedni� wysoko��. I zn�w mkn�li ponad t� osobliwo�ci przestrzeni, przynajmniej mieli takie
z�udzenie; r�wnie dobrze lustro mog�o goni� ich statek, zachowuj�c tylko nieznaczn� r�nic�
pr�dko�ci. Dlaczego? I jaka by�a geneza zjawiska? Na te pytania, jak i na wiele innych,
niepokoj�cych cz�owieka, od kiedy wyruszy� w kosmos, nikt nie zna� odpowiedzi.
Prosto na kursie pojawi�o si� co� w rodzaju drzewa. Lecz tutaj nic nie by�o w stanie ich
zaskoczy�; ju� od pewnego czasu wyczekuj�co wpatrywali si� w przestrze�, przecieraj�c �zawi�ce
od wysi�ku oczy i zaciskaj�c spotnia�e d�onie na awaryjnych por�czach. Ka�de z ich tr�jki widzia�o
je wyra�nie: pofa�dowany pie� baobabu, g�ste p�ki cienkich ga��zi, kondory, uczepione
nielicznych grubszych konar�w. I mimo �e nie zmieniali pr�dko�ci, drzewo zbli�a�o si� coraz
wolniej, a� w ko�cu mieli wra�enie, �e posuwaj� si� krok za krokiem. Wok� by� las i pada� �nieg,
z nieba w mi�kkiej ciszy sypa�y p�atki wielkie jak k��by pierza, m�ode sosny stroi�y si� w bia�y
moher.
� To jest pi�kne � szepn�a Aspazja, ledwie poruszaj�c wargami, z kt�rych uciek�a ostatnia
kropla krwi. Wpatrywa�a si� w dalekie le�ne prze�wity, gdzie �nie�ne zaspy tworzy�y
nieskazitelnie bia�e, lekko wybrzuszone powierzchnie.
� Tam � pokaza� wzrokiem Bilbao.
Kondory �yska�y przekrwionymi �lepiami, stale rozgl�daj�c si� na boki. Ich grzbiety i g�owy
okrywa�y �nie�ne czapy, wci�� strz�sane i zn�w narastaj�ce w przeci�gu niewielu sekund. Z wp�
otwartych dziob�w nie wydobywa� si� krzyk, a co chwila rozpo�cierane skrzyd�a nie podrywa�y do
lotu ci�kich cia�.
� Paskudztwo � wzdrygn�� si� Cider.
Dopiero teraz spostrzegli to wszyscy troje: szpony ptak�w zro�ni�te by�y z konarami w jedn�
ca�o��.
Powoli posuwali si� naprz�d, pozostawiaj�c za sob� baobab, otulone biel� m�ode sosny z
ga��zkami strojnymi grzebieniami szreni, polany pe�ne drobnych niebieskich kwiat�w, nie
daj�cych si� przysypa� wci�� g�stniej�cym �niegiem, legowiska oswojonych saren i galerie
szklanych rze�b przedstawiaj�cych kobiece akty. Nagle Cider drgn��, wyci�gaj�c r�ce.
� Mam! By�em pierwszy!
� Wszystko dzielimy r�wno � spokojnie przypomnia� Bilbao i dopiero potem zauwa�y�
��taw� kul�, podobn� do olbrzymiej cytryny, zakopan� do po�owy w �niegu.
Lecz Cider nie s�ucha�. Ju� by� przy luku wyj�ciowym, gwa�townymi ruchami uruchamia�
mechanizm. W sekund� p�niej dopad�a go Aspazja, chwyci�a za w�osy i uderzy�a w twarz otwart�
d�oni�.
� Opami�taj si�, idioto! � wysycza�a. � Chcesz p�kn�� jak krwawy b�bel, rozlecie� si� na
bry�y czerwonego lodu!
Cider podni�s� r�k� z zaci�ni�t� pi�ci�, ale zaraz odst�pi� i odetchn�� g��boko.
� 1 tak b�d� pierwszy � rzuci� przez zaci�ni�te z�by.
� Nikt nie chce odbiera� ci tej przyjemno�ci � wtr�ci� Bilbao jak zwykle w odpowiednim
momencie. � Proponuj�, �eby�my wszyscy w�o�yli skafandry. Teraz mo�e liczy� si� ka�da
sekunda.
W po�piechu szarpali oporne tworzywo, doci�gali klamry, sprawdzali ��czno�� i stan powietrza.
Tylko dzi�ki wieloletniej rutynie nie pope�nili jakiego� g�upstwa.
Cytryna nie zmieni�a po�o�enia, gdy Cider ostro�nie zbli�a� si� do niej. Widzieli, jak
niezgrabnie manewrowa� pistoletem odrzutowym, zanurzaj�c si� w �niegu po pas lub po brod� i
przenikaj�c przez ga��zie drzew i krzew�w. Niecierpliwym ruchem odepchn�� zw�j liny
asekuracyjnej i wyci�gn�� miernik.
� Spokojnie, Alfons � g�os Aspazji dudni� pod kaskiem � m�w, co widzisz.
� To nie ��tko � Cider by� z�y i zawiedziony.
� Pow�oka polimorficzna, nieznane odmiany krystaliczne zwi�zk�w krzemu, w�gla, tlenu i
siarki z domieszkami molibdenu, wanadu i chromu � relacjonowa� Bilbao, obserwuj�c monitory
analizatora. � Skorupa nieprzenikliwa dla radaru.
� Widzisz te� zimowe dekoracje? � w��czy�a si� Aspazja.
� Widz� ��t�, lekko zdeformowan� kul�, zawieszon� w najnormalniejszej przestrzeni
kosmicznej � Cider m�wi� przerywanym, pe�nym napi�cia g�osem. Zawsze j�ka� si�, gdy by�
naprawd� zdenerwowany. � Zbli�am si�, sprawdz�, czy to co� jest materialne�
� Nie r�kawic� � ostrzeg� Bilbao.
Zagryzaj�c wargi obserwowali, jak niezgrabna sylwetka zbli�a si� do obiektu. Cider wyci�gn��
r�k� i stukn�� uchwytem miernika w tward� powierzchni�.
� Odsu� si� troch�, wci�gn� to co� do �adowni � zarz�dzi� Bilbao.
� Nie! � g�os tamtego by� chrapliwy i agresywny. � Wezm� j� ze sob�� przez luk
za�ogowy.
� Dobrze � przysta� Bilbao po chwili milczenia. Pomy�la�, �e nie post�pi� najm�drzej,
przyjmuj�c Alfonsa do za�ogi.
Patrzyli, jak Cider szamoce si� z siatk�, a potem manewruje kr�tkimi strza�ami w taki spos�b,
�eby strumie� plazmy nie trafi� w zdobycz. Obraz by� wkomponowany w zimowy pejza�; mieli
wra�enie, �e obserwuj� dwa r�ne filmy, puszczone na ten sam ekran.
�luza otworzy�a si� z cmokni�ciem podobnym do odg�osu nieumiej�tnego poca�unku. Przez luk
gramoli� si� Cider, taszcz�c w sieci kul� p�metrowej �rednicy.
Przyskoczyli, lecz on odwr�ci� si�, cia�em os�aniaj�c zdobycz.
� To jest lekkie � warkn��. Przypomina� psa, ci�gn�cego z trudem wywalczon� ko��.
U�o�y� kul� w zag��bieniu analizatora i delikatnie, jak z �ywego cia�a, �ci�gn�� z niej siatk�.
Czujniki nadal nie mog�y spenetrowa� wn�trza obiektu. Wtedy si�gn�� po laserowy n�.
� Poczekaj � wstrzyma� go Bilbao. � Nie wiadomo, co jest w �rodku.
� W�a�nie chc� si� dowiedzie� � wyrwa� �okie�. Wci�� jeszcze byli w skafandrach, trzy
niezgrabne monstra z czarnymi, baniastymi g�owami.
� Sp�jrzcie! Teraz moja kolej! � krzykn�a Aspazja g�osem wy�szym przynajmniej o dwie
oktawy ni� zazwyczaj. Obydwaj m�czy�ni drgn�li, Bilbao rzuci� si� do ekranu. Na szczycie
�nie�nego wybrzuszenia lekko jak balonik, niemal nie dotykaj�c bia�ego pod�o�a, spoczywa�a kula
koloru cia�a.
� B�d� ostro�na � Bilbao poczu� si� szefem. Chcia� i tym razem zaproponowa� zastosowanie
wysi�gnika, ale wobec jej entuzjazmu uzna� to za bezcelowe. � Zreszt� mo�e i lepiej robi�
wszystko r�cznie, nie wiadomo, jak automaty reagowa�yby na otaczaj�ce statek mira�e �
pomy�la�.
Porusza�a si� szybko, z determinacj� cz�owieka, kt�ry raz podj�� decyzj� i dzia�a bez wzgl�du
na skutki. Uwin�a si� znacznie pr�dzej ni� Cider, kt�ry przed chwil� przeciera� szlak.
Teraz moja kolej � pomy�la� Bilbao, spogl�daj�c na dwa spoczywaj�ce obok siebie kr�g�e
kszta�ty.
� Tam� tam naprawd� niczego nie ma � dysza�a Aspazja. � Tylko pr�nia i� to co�.
� A co, mo�e chcia�aby� w okolicy orbity Jowisza pospacerowa� po o�nie�onym zagajniku?
� nieprzyja�nie burkn�� Cider. � No, bierzmy si� ju� za nasze cacuszka, mo�e jest w tych jajkach
prawdziwe ��tko.
� S� lekkie, a wi�c wydr��one � Aspazja zbli�y�a si� do bloku analizatora. � Mo�e by tak
stukn��
� Chwileczk� � powoli powiedzia� Bilbao, wpatruj�c si� w g�stwin� przypr�szonych
�niegiem ga��zi. W rozwidleniu konar�w spoczywa�a matowosrebrzysta kula. � To nie potrwa
d�ugo.
Wyskoczy� ze �luzy, lekko odpychaj�c si� nogami. Wybicie by�o precyzyjne, po drodze
wystarczy�a tylko jedna ma�a korekta. Szybowa� przez pustk� ku zawieszonej w przestrzeni kuli, a
w�a�ciwie ku nieznanemu obiektowi, p�dz�cemu przez kosmos torem r�wnoleg�ym do trajektorii
ich statku z pr�dko�ci� stu kilometr�w na sekund�. Gwiazdy naturalnego planetarium przygl�da�y
mu si� z tak� sam� oboj�tno�ci�, z jak� S�o�ce spogl�da na much�, dopadaj�c� grudki gnoju.
Bez zb�dnych ceregieli zarzuci� sie� na tw�r, przypominaj�cy bani� dworcowej lampy i
napr�y� link� bezpiecze�stwa, ��cz�c� go ze statkiem. Po paru minutach by� ju� w �luzie, ci�ko
dysz�c. L�k mija� powoli, puszcza� bolesny skurcz w klatce piersiowej. Nie ulegaj emocjom,
pracuj spokojnie i metodycznie � strofowa� si� w my�lach.
� I co dalej? � przerwa�a cisz� Aspazja. Stali we tr�jk�, ka�de przy swojej zdobyczy. � Co
robimy? � si�gn�a do bani he�mu.
� Nie zdejmuj! � powstrzyma� j� Bilbao. � Jeszcze nie teraz.
Wtedy Cider uderzy�. Szybko, bez zamachu, ze zwinno�ci� boksera wyprowadzaj�cego nag�y
prawy prosty. Nawet gdyby stali bli�ej, nie zdo�aliby go powstrzyma�.
Trzonek laserowego no�a g�ucho stukn�� w kamienn� skorup�, nadspodziewanie �atwo
rozkruszaj�c znaczn� jej cz��. Aspazja cicho krzykn�a i instynktownie os�oni�a g�ow�
skrzy�owanymi ramionami.
Cider jednym ruchem zerwa� kask i przypad� do konsoli. Wytrzeszczy� oczy, szcz�ka mu
opad�a, policzki pokry�a nienaturalna blado��.
Bilbao nie poruszy� si�, chocia� z miejsca, w kt�rym sta�, nie m�g� dojrze� wn�trza rozbitej kuli.
Nie poruszy� si� r�wnie� wtedy, gdy Aspazja rzuci�a si� na swoj� zdobycz, wal�c w r�owo��t�
pow�ok� indykatorem fluorescencyjnym. Powoli si�gn�� do pasa i odpi�� pistolet odrzutowy. Uj��
go za luf� i uderzy� w kamienn� bry�� raz, lecz precyzyjnie, jak poszukiwacz diament�w.
Wydr��ona czasza p�k�a na kilka cz�ci, rozsypuj�c si� po konsoli. Wewn�trz, w kamiennym
kielichu, w ok�adkach z b�yszcz�cej folii, le�a� manuskrypt.
Odj�� he�m i rzuci� go za siebie, po czym �ci�gn�� skafander. Dopiero wtedy zbli�y� si� i
spomi�dzy szcz�tk�w porowatej skorupy wydoby� r�kopis. R�kopis jego powie�ci.
Usiad� w fotelu, niecierpliwie odsuwaj�c poskr�cane pasy bezpiecze�stwa. Wytar� o spodnie
spocone d�onie i z nabo�e�stwem dotkn�� bia�ych kartek.
W lewym g�rnym rogu podane by�o nazwisko i adres autora � jego nazwisko i jego adres.
Dalej by� tytu� i zaczyna� si� tekst. Czyta� nieuwa�nie, kartkowa�, rzuca� si� na zaczernione
drobnym pismem stronice jak sp�niony, zg�odnia�y go�� na dziesi�tki potraw suto zastawionego
sto�u. Wreszcie, chyba po kilku godzinach, gdy nie by� ju� w stanie poj�� sensu �adnego zdania,
podni�s� g�ow� i wierzchem d�oni przetar� �zawi�ce powieki.
Aspazja ko�ysa�a w d�oniach miniaturk� swojego dziecka, a Cider nie�mia�o usi�owa� obudzi�
dziewczyn�, kt�ra wygl�da�a jak gustownie wystrojona lalka: mia�a nie wi�cej ni� trzydzie�ci
centymetr�w wzrostu.
Bilbao poczu�, �e ogarnia go pusty �miech. Nabra� powietrza, lecz z jego gard�a wydoby� si�
jedynie d�wi�k przypominaj�cy westchnienie.
* * *
Spali niespokojnie; budzili si� co chwila i szukali po omacku swoich skarb�w, kt�re wzi�li ze
sob� do ��ek. Dziecko zakwili�o tylko raz tak cienko i cicho, jakby przelecia� komar, i zn�w
zapad�o w spokojny sen. Dziewczyna nie obudzi�a si� ani razu, lecz cz�sto zmienia�a pozycj�
moszcz�c si� na odst�pionym jej skrawku poduszki.
� Co mo�na da� do zjedzenia takiej kruszynie? � niepokoi�a si� Aspazja. G�os dobiega�
gdzie� spod ciemnego sufitu, gdzie znajdowa�a si� jej koja.
� Kartki mojego r�kopisu nie gniot� si�, nie mo�na ich rozedrze� ani przebi�, nawet no�em.
Nie s�dz�, aby to dziecko potrzebowa�o po�ywienia. Funkcjonuje po prostu na innej zasadzie ni�
my. Sprawd�, czy zacz�o ju� rosn��.
� Tak � z g�ry ni�s� si� szept � chyba tak. Jest wyra�nie wi�ksze, ju� nie mie�ci si� w obu
d�oniach jak przedtem.
� Wydaje si�, �e z Monik� jest to samo � zachrypia� Cider. Od � kaszln�� i splun�� na
pod�og�. �adne z nich nie zwr�ci�o mu uwagi.
Zn�w le�eli w ciszy ani s�owem nie wspominaj�c o powrocie. Mo�e nie oswoili si� jeszcze z
sytuacj�, a mo�e brakowa�o im czego�, czego nie potrafili nazwa�, chocia� mieli ju� wszystko, o
czym marzyli, gotowe, podane, podsuni�te pod nos.
� S�uchajcie, przyjaciele � odezwa�a si� dziwnym g�osem Aspazja � boj� si� tej mi�o�ci.
Boj� si� jak gracz�
� W tej grze wygrali�my du�e stawki � opryskliwie wtr�ci� Cider. � Niewa�ne od kogo.
Mamy je w r�ku i tylko to si� liczy.
Sufitowy g�o�nik zaszumia�, jakby o strop uderzy� nag�y deszcz. Przechodzili przez chmur� nie
nadaj�cej si� do eksploatacji drobnicy. Monika westchn�a i przewr�ci�a si� na drugi bok. Cider
poprawi� jej niebiesk� sukienk�, zas�aniaj�c d�ugie bia�e uda.
Niespodziewanie rozmigota�y si� lampy, piskliwie zawy�a syrena.
� Do diab�a � zakl�� Cider. � Czyja kolej?
� Moja � Aspazja zeskoczy�a na pod�og�. � Posz�a antena kierunkowa � stwierdzi�a,
wy��czaj�c alarm. � Pilnuj Dominika jak oka w g�owie � po�o�y�a zawini�tko na w�ochatej piersi
Cidera. � M�g�by by� tw�j, spa�e� ze mn� ze dwa razy.
� Spokojnie, Mateczko � burkn�� i rzuci� szybkie spojrzenie na Monik�. Lecz dziewczyna
pogr��ona by�a we �nie i wydawa�o si�, �e nie mo�e s�ysze� ich rozmowy.
Aspazja wr�ci�a po godzinie, zm�czona i rozdra�niona.
� Cholerny kamie� � mrukn�a, wspinaj�c si� na g�rn� koj�. � Trafi� akurat w sam �rodek
wzmacniacza.
� Wszystko w porz�dku? � sennie spyta� Bilbao. Poczucie obowi�zku by�o chyba jedyn�
cnot�, jakiej nie wyzby� si� na kosmicznych szlakach.
� Tak jest, kapitanie i prawdziwy pisarzu � zachichota�a Aspazja.
� Dobranoc, prawdziwa Matko � odci�� si�. Nie sprawi�o mu to satysfakcji.
* * *
� Tego wczoraj tutaj nie by�o � stwierdzi� Bilbao, grzebi�c po�r�d poskr�canych pas�w
bezpiecze�stwa i wyci�gaj�c spomi�dzy nich du�� bia�� kopert�. � Dlaczego za�miecacie w�a�nie
m�j fotel? � gdera�, przysuwaj�c tac� ze �niadaniem.
� To nie ja � Cider mlaska� przy jedzeniu i nie by�o na to �adnego sposobu. � Pewnie spad�o
z nieba.
Bilbao przerwa� posi�ek i d�gn�� kopert� no�em. Bia�a substancja ugi�a si� i po sekundzie
powr�ci�a do pierwotnego kszta�tu. Na jej g�adkiej powierzchni nie pozosta� najmniejszy �lad.
� Obawiam si�, �e masz racj� � przyzna� niech�tnie. � Mimo to nie zamierzam zepsu� sobie
przyjemno�ci spokojnego spo�ycia �niadania.
� Jedzenie to twoja jedyna nami�tno�� � westchn�a Aspazja z udanym �alem. Wida� by�o,
jak walczy ze sob�, usi�uj�c ukry� podniecenie.
� Daj ten papier � nie wytrzyma� Cider. Otworzy� kopert�, wyj�� z niej list i wycinek
gazetowy. Z rozchylonego wn�trza wypad�o jeszcze kilka po��k�ych stronic wyrwanych z
ksi��ki.
� Czytaj, Mateczko � podsun�� papiery Aspazji. � Mo�e to poczta od kolesi�w z dobrej
starej Ziemi � cho� sili� si� na �arty, nie by� w stanie opanowa� dr�enia g�osu.
� Dlaczego w�a�nie ja? � �achn�a si�. Jej �niada sk�ra poblad�a.
� Bo masz dobr� dykcj� � stwierdzi� Bilbao. On jeden nie przerwa� jedzenia, ostentacyjnie
prze�uwaj�c ma�e k�sy.
� No dobrze � zgodzi�a si� niech�tnie. Najpierw si�gn�a po list. Milczenie przed�u�a�o si�.
� Zapomnia�a� j�zyka w g�bie? � zniecierpliwi� si� Cider.
� To� jest bzdura � powiedzia�a nieswoim g�osem. � Bzdura i oszuka�stwo! � toczy�a
oskar�ycielskim wzrokiem od jednego do drugiego, jakby w�a�nie oni byli wszystkiemu winni.
Bilbao wyj�� jej kartk� z r�ki. Zmarszczy� czo�o, przebiegaj�c oczyma nier�wno nabazgrane
wiersze, a potem roze�mia� si� cicho.
� Zbitki przypadkowo zestawionych liter, tworz�ce bezsensowne wyrazy. Kolejny, tym razem
spontanicznie ofiarowany, prezent pochodz�cy zza Lustra.
� Wiecie co, przyjaciele � Cider uj�� papier w dwa palce, jakby ba� si� ubrudzi� � mam
propozycj�. Wiejmy st�d ca�� moc� rozklekotanego silnika tej �ajby. Licho wie, co teraz l�gnie si�
na zewn�trz � rozejrza� si�, wskazuj�c kciukiem wej�cie do �luzy.
� Popieram � szybko powiedzia�a Aspazja i g��boko wci�gn�a powietrze. � Tylko
przedtem� wyrzu�my to wszystko. Wywalmy to do diab�a!!
� Te papiery? Czemu nie�
� Niczego nie rozumiesz. Ja� ja boj� si� tej mi�o�ci � m�wi�a chaotycznie, rzucaj�c kr�tkie,
urwane zdania. � On nie jest naprawd� m�j, nie jest z mojej krwi. Nie r�s� we mnie, nie rozpycha�
moich trzewi, nie d�wiga�am go i nie mdla�am z jego powodu. To dziecko, je�li w og�le wolno
u�y� takiego okre�lenia, nie musi je�� ani pi�, mo�e r�wnie� nie potrzebuje matki�
� Ale na pewno mo�e je�� i pi� � wtr�ci� Bilbao.
� Dzi�kuj�. Pij�ca i siusiaj�ca lalka, nadaj�ca si� do zabawy w chwilach przyp�ywu
macierzy�skich uczu�. Ja musz� to zrobi� jeszcze zanim go pokocham, dop�ki nie jest to we
mnie zbyt silne� � zwiesi�a g�ow�, jej wargi dr�a�y.
� Co wy knujecie � wysycza� Cider przez zaci�ni�te z�by podnosz�c si�. � Ode mnie i od
mojego wara!!
� Spokojnie, Alfons, nikt niczego od ciebie nie ��da. Ka�dy zrobi to, co b�dzie uwa�a� za
stosowne � �agodzi� Bilbao.
� No � odetchn��. � A ty, Matko, dalej do dzie�a! Morduj, nie b�dziesz pierwsza w historii�
� Zamknij si� � zwr�ci�a ku niemu wykrzywion� w z�o�ci twarz. � Niczego nie rozumiesz,
jak zwykle zreszt�. Zgarniasz ku sobie wszystko, co si� da, a� kiedy� si� ud�awisz, przepowiadam
ci to�
� Prosz� o spok�j � wkroczy� Bilbao. � Ka�dy zrobi tak, jak zechce. Komentarze wydaj� si�
zb�dne.
� Czy kiedy� wygra�e� dziewczyn� w karty? � m�wi�a ju� spokojniej. � Nie? No w�a�nie.
Ciekawe, jak wtedy by� si� czu�, gdyby dosta�a ci si� bez pierwszego spojrzenia, zabieg�w,
zalot�w, niepewno�ci� Od razu gotowa, wymyta, do ��ka. Jak dziewczyna na telefon�
� Licz si� ze s�owami � wysapa�.
� A ty, �ysy � niestrudzenie atakowa�a Aspazja � my�lisz, �e we�miesz podrzucony
manuskrypt pod pach� i ju� staniesz si� wielki?
� Jest tam wszystko, o czym chcia�em napisa� � broni� si�, lecz bez wi�kszego przekonania.
� By� mo�e, ale nie ty to pisa�e�. Nie b�dziesz w porz�dku, publikuj�c ksi��k� pod swoim
nazwiskiem. P�niej ju� nigdy niczego nie wydasz, bo, po prostu i zwyczajnie, nie staje ci talentu.
Gdyby� czu� iskr� bo��, pisa�by� na papierze pakowym, na poplamionej kawiarnianej serwecie, nie
przejmowa�by� si� pustymi kieszeniami i nieobecno�ci� zagl�daj�cych przez rami�. I nie
w��czy�by� si� po kosmosie.
� Gada jak nakr�cona � mrukn�� zdziwiony Cider. � Kiedy wyczerpie si� kosmiczne ��tko,
mo�e zosta� spikerk� w telewizji.
� Czy ty naprawd� chcesz wyrzuci� swojego Dominika? � Bilbao m�wi� z wyra�nym
wysi�kiem. R�ce mu si� trz�s�y, nie by� w najlepszej formie.
� On nie jest m�j i� nie jest cz�owiekiem. Poza tym� wydaje mi si�, �e przyczyna jest i we
mnie. Nie wiem, czy naprawd� by�abym dobr� matk�, zrobi�am si� jednak chyba zbyt twarda.
Bardzo chcia�am mie� dziecko, ale� przez te wszystkie lata walka o nie sta�a si� ju� celem samym
w sobie. U�wiadomi�am to sobie wczoraj w nocy, gdy dotar�o do mnie, �e nast�pi� koniec
poszukiwa� i wyrzecze�. Dlatego chcia�am, �eby�cie o tym przeczytali�
� Co?! To ty? � Cider pr�bowa� co� doda�, ale nie m�g� wykrztusi� ani s�owa. Poczerwienia�,
jego oczy rzuca�y z�e b�yski.
� Tak, to ja napisa�am, a w�a�ciwie wyrazi�am �yczenie posiadania takich list�w. Do was, do
ka�dego osobno, no i do mnie. My�la�am, �e one b�d� mia�y wi�ksz� si�� przekonywania ni�
dyskusja. No i dobre Lustro wyplu�o kopert�
� Kiedy? � warkn�� Cider. By� w�ciek�y, �e usi�owano wywie�� go w pole.
� Wczoraj, przy naprawie anteny. Otrzyma�am listy, owszem, ale� to jest be�kot. Mo�e oni,
tamci zza Lustra, umiej� je czyta�. Mo�e dla nich maj� warto��, tak samo jak reszta dar�w. Ale nie
dla nas, zrozumcie�
� Moi drodzy, to wszystko nie ma znaczenia. Przynajmniej teraz � Bilbao zn�w poczu� si�
szefem. � I tak ka�dy zrobi jak zechce. Ja podj��em ju� decyzj� � zawiesi� g�os � zatrzymuj�
swoj� ksi��k�. Dlatego �e ona zawiera przemy�lenia ca�ego mojego �ycia. Nikt nie jest bardziej ni�
ja predestynowany do ukazania si� ludziom jako jej autor. I s�dz�, �e takie uzasadnienie wystarczy.
Obszed� st� i stan�� za Ciderem.
� My zatrzymujemy swoje znaleziska. Co ty postanowi�a�, Aspazjo?
� Pozb�d� si� go, p�ki jeszcze czas, p�ki nie jest za p�no � wsta�a � wykonuj�c niezborne
ruchy, macaj�c wok� jak �lepiec.
� Niech robi, co chce � powiedzia� Bilbao, wyci�gaj�c z kieszeni podr�czny laserowy n� i
spuszczaj�c jego masywn� r�koje�� na ciemi� Cidera. Napadni�ty j�kn�� i usi�owa� wsta�, ale
natychmiast pad� drugi cios.
� Przepraszam ci�, Alfons � Bilbao nachyli� si� nad bezw�adnym cia�em � ale nie by�o
innego sposobu. Aspazjo, daj mu zastrzyk uspokajaj�cy.
Ubrali budz�cego si� Cidera w skafander i zawiesili w magazynie pod samym sufitem. Potem
umie�cili w �luzie kwil�cego Dominika, �pi�c� Monik� i manuskrypt w b�yszcz�cych ok�adkach.
Nie by�o im �atwo. Twarz Aspazji zniekszta�ci� wewn�trzny spazm, jej rysy pogrubia�y, policzki
wydawa�y si� opuchni�te. Bilbao w ostatniej chwili wyj�� jedn� kart� z pliku i chcia� schowa� do
kieszeni na piersiach, ale jego towarzyszka poczeka�a, a� wrzuci j� z powrotem do �luzy. Zamkn�li
drzwi i, nie opr�niaj�c komory z powietrza, otworzyli zewn�trzny pancerz. Ze wstrzymanym
oddechem obserwowali, jak rozpr�aj�ce si� gazy porywaj� i wynosz� w pustk� to, co jeszcze
niedawno ho�ubili z najwi�kszym pietyzmem. Cia�a Dominika i Moniki eksplodowa�y i znik�y,
prawdopodobnie rozpraszaj�c si� w postaci mikroskopijnych kryszta�k�w lodu, natomiast
manuskrypt szybowa� w dal, obracaj�c si� powoli i periodycznie rozb�yskuj�c odbitym od ok�adki
blaskiem s�onecznym, a� zamieni� si� w mrugaj�cy �wietlny punkcik. Gdy znik� po�r�d
gwiazdowej drobnicy, Bilbao odwr�ci� si� i odetchn�� g��boko.
� Wracamy � powiedzia�.
* * *
Nied�ugo potem uwolnili Cidera, kt�ry nie mia� innego wyj�cia ni� pogodzenie si� z now�
sytuacj�, i wiedli nadal �ycie poszukiwaczy, pracuj�c na ubogich ugorach meteorowych p�l.
Wykonywali sw�j zaw�d, albowiem sta� si� on ju� cz�ci� ich samych, nie znaczy to, �e wyzbyli
si� marze�; wprost przeciwnie, odnale�li je znowu i piel�gnowali jeszcze staranniej ni�
dotychczas. Dop�ki pozostawa�y marzeniami, spe�nia�y rol� przewodniego �wiat�a w mrokach
kosmicznej nocy. I byli szcz�liwi, chocia� nie zawsze w pe�ni zdawali sobie z tego spraw�. Nigdy
nie wspominano Lustrzanym Polu; nawet Cider szanowa� t� milcz�c� umow�, mimo ze nieraz
bywa�o mu ci�ko.
Kiedy� rozkrzycza�y si� komunikatory, rozb�yska�y lampy sygnalizacyjne. Mo�e gdzie� w g��bi
wszech�wiata dostrze�ono przepe�nion� miar� goryczy albo te� nast�pi�o jedynie zdarzenie
matematycznie przewidywalne.
� R�j! Z�otono�ny r�j w zasi�gu radarowym!
Biegli, plaskaj�c bosymi stopami, p�nadzy, pr�buj�c pi�ciami wydusi� z oczu resztki snu.
� Nie jest tego tyle, �eby wybudowa� pa�ac z siedmioma basztami, ale na nast�pn� wypraw�
wystarczy � Bilbao �mia� si� do dr��cego barwnymi liniami monitora.
Je�li B�g istnieje, to mo�na powiedzie�, �e przydzieli� im nast�pn� porcj� �yciowego znoju. I to
by�o chyba najlepsze, co mog�o ich spotka�.
Maj 1986