15634

Szczegóły
Tytuł 15634
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15634 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15634 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15634 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Zimniak �OWCY METEOR�W Nie wiadomo, co sta�o si� w g��binie miliardletniej nocy, mo�e narodzi�a si� materia, mo�e dostrze�ono przepe�nion� miar� goryczy, a mo�e jedynie nast�pi�o zdarzenie matematycznie przewidywalne. Pewne by�o tylko to, �e przestrze� nagle sypn�a gradem kamieni. � R�j! � pulsuj�cym �wiat�em nadawa�y lampy, nawo�ywa�y alarmowe syreny, krzycza�y komunikatory. � R�j w zasi�gu radarowym! Biegli, plaskaj�c bosymi stopami, p�nadzy, pr�buj�c pi�ciami wydusi� z oczu resztki snu. Pierwsza gna�a Aspazja; nie by�a najszybsza, lecz najczujniejsza. Obudzi�aby j� przelatuj�ca pod sufitem mucha. Na monitorach dr�a�y barwne, postrz�pione linie, g�stwiny pasm przeplata�y si� i wi�y, jednak �adna krzywa nie chcia�a na�o�y� si� na ten jeden upragniony wykres. Luminoskopy �yska�y sinymi i r�owymi �lepiami, drwi�c z tr�jki zawiedzionych ludzi. � Cholera! � zakl�� Cider. � Znowu ug�r. Ci�gle, w k�ko to samo. Ja ju� tego d�u�ej nie wytrzymam, rozumiecie, �e nie zdzier��?! � To si� powie� � poradzi�a Aspazja, posapuj�c ze z�o�ci. � Sznurek jest w szafie, mog� te� podkr�ci� grawitacj�, je�li ci nie starczy. � Przesta�, z�o�liwa diablico, ta beznadzieja i do tego tw�j j�zor to naprawd� zbyt wiele � cedzi�, zwracaj�c do niej szerok�, �ci�gni�t� gniewem twarz. � Musimy si� naradzi� � w por� wtr�ci� Bilbao, g�adz�c wygolone, puco�owate policzki. � Nie wiem, czy w obecnej sytuacji sensowne jest dalsze pozostawanie w Sektorze. � Wykupili�my go za ci�kie pieni�dze � zauwa�y�a Aspazja, niedba�ym ruchem zawi�zuj�c szlafrok. Potem dotkn�a w�os�w, co znaczy�o, �e z�o�� jej przechodzi. � W�a�nie, z�otono�ny Sektor, tere�fere! � nadal wy�adowywa� si� Cider. � Na pierwszej linii sierpniowych roj�w, gwarancja probabilistyczna. Jedno wielkie g�.! � W�a�nie dlatego musimy si� zastanowi�. Je�li dzia�a prawo serii, wi�ksze szans� mieliby�my, by� mo�e, w pier�cieniu planetoid. � Czy� ty do reszty zg�upia�, stary? � rzuci� si� Cider. � Przecie� tam wszyscy ryj�, bo nie potrzeba koncesji! Bilbao przymkn�� oczy i policzy� do dziesi�ciu. Przynajmniej on jeden w tej tr�jce musia� by� opanowany. � Wi�c co proponujesz? � powiedzia� ch�odno, bez emocji. � Ja? � Cider wytrzeszczy� oczy. � Przecie� to ty wynaj��e� t� star� landar� i obiecywa�e� nie wiadomo co� � Niczego nie obiecywa�em. Mo�esz sprawdzi� w umowie. � Eee� � skrzywi� si� pogardliwie, lecz jego ��te, lekko sko�ne oczy patrzy�y ju� bardziej normalnie. � A je�li o mnie chodzi, to proponuj� Lustro. Zapad�a cisza. Nie by�o nawet s�ycha� oddech�w. Kt�re� z nich musia�o to wreszcie kiedy� powiedzie�. Po ka�dej nieudanej pr�bie, po ka�dym fa�szywym alarmie, gdy ju� wybluzgali swoj� z�o�� i rozczarowania, patrzyli na siebie w milczeniu i my�leli o tym samym. Lecz dotychczas �adne z nich nie odwa�y�o si� wypowiedzie� skrytej my�li, l�k k�ad� im zimne palce na krtaniach. � Nie � powiedzia�a cicho Aspazja, dotykaj�c skroni czubkami palc�w. � Tylko nie to. Bilbao milcza�. Jego naga, bezw�osa pier� l�ni�a od potu. � To nasza jedyna szansa � Cider gestykulowa� gwa�townie. � Zrozumcie� t�uczemy si� od miesi�cy po tym ja�owym Sektorze i nie znale�li�my jeszcze ani grama ��tka! Przecie� nawet nie mamy czym zap�aci� Ortedze za �ajb�. Musimy spr�bowa� � przypad� do Bilbao i chwyci� go obydwiema d�o�mi za przedrami�. � S�ysza�em o takich, kt�rzy ob�owili si� tam na ca�e �ycie. Przecie�� na Lustrze nikt jeszcze nie zgin��! �ysy, b�d� cz�owiekiem! Ostatnie zdanie mia�o w sobie co� z gro�by. Bilbao wyd�� grube policzki w westchnieniu i przesun�� d�oni� po g�adkiej sk�rze ciemienia. Nie m�g� si� zdecydowa�, pragnienie podj�cia ryzyka walczy�o w nim z obaw� i strachem, cierpia�. Nerwowo wyswobodzi� r�k� z u�cisku Cidera i odwr�ci� si� do monitor�w. Gapi� si� w nie bezmy�lnie, poruszaj�c �uchw�. � Alfons, uwa�aj, co m�wisz � Aspazja wbi�a w Cidera �widruj�ce spojrzenie czarnych, ma�ych oczu � owszem, tam nikt nie zgin��, ale mo�e by�oby lepiej, gdyby przynajmniej niekt�rych spo�r�d tych biedak�w szlag trafi� na miejscu, jeszcze zanim wzi�li odwrotny kurs. Ja tam bym wola�a ju� raczej przenie�� si� w za�wiaty, ni�� � Ty, Mateczko, wola�aby� �y� za wszelk� cen�, nawet je�liby ci mieli wypreparowa� trzy czwarte m�zgu, bo uczepi�a� si� �ycia wszystkimi dwudziestoma pazurami � warkn�� Cider z nag�� pasj�. � Jak zreszt� ka�dy � doda� ju� spokojnie. Machn�a r�k�, jakby od�egnywa�a si� je�li ju� nie od samej dyskusji, to od jej poziomu. Jej drobne ramiona i w�skie, kszta�tne plecy sprawia�y wra�enie nieszcz�liwie doczepionych do zwalistych bioder i grubych n�g, wygl�daj�cych spod kusego szlafroka. � Wiem o cz�owieku � to m�wi� Biibao, uroczy�cie przeci�gaj�c zg�oski � kt�ry przywi�z� stamt�d fortun�. Nie, to nie by�o z�oto, dosta�o mu si� co innego, nie pami�tam ju� co. Niewa�ne. Po powrocie znikn�� na miesi�c, chocia� dziennikarze czatowali wsz�dzie: w hotelach, knajpach, g�rach i d�unglach. Pewnego dnia pojawi� si� nagle na Times Square i zacz�� rozdawa� fors�: ka�demu, jak leci, po sto tysi�cy. Pracownikowi banku, staruszce emerytce, pijaczkowi, stypendy�cie z Nowej Zelandii, po kolei, tak jak przechodzili, przelewa� na konta ze swojego percala, a� zapali�a mu si� czerwona lampka. Wtedy rzuci� pude�ko pod �cian� i skr�ci� za r�g. Tyle go widziano. Je�li o mnie chodzi � zrobi�e fektown� przerw� � wiedzia�bym lepiej, gdzie ulokowa� pieni�dze. Biibao w�o�y� wiele wysi�ku w to, �eby jego g�os brzmia� spokojnie, lecz zapomnia� o reszcie, przest�powa� z nogi na nog�, ramiona mu dr�a�y, drapa� si�, zostawiaj�c na g�adkiej sk�rze czerwone pr�gi. � Czy i tobie chciwo�� pad�a na rozum? � spyta�a Aspazja, jednak w jej s�owach zabrak�o przekonania. Wydawa�o si�, �e spiera si� ju� tylko dla �wi�tego spokoju lub �eby w razie jakiej� wpadki rzuci� sakramentalne: a nie m�wi�am? � Liczy si� g�os wi�kszo�ci � zacz�� Cider z u�miechem, ale zaraz potem spowa�nia� i spojrza� na szefa. Po nazbyt �atwym zwyci�stwie zaczyna� pojmowa� ci�ar podejmowania decyzji. � R�bcie, co chcecie � Aspazja wzruszy�a ramionami i pocz�apa�a do sypialni. Po brudnej �cianie, o�wietlonej ta�cz�cym blaskiem monitor�w, przesun�a si� jej pochylona sylwetka. � Programuj� maszynk�, szefie � w g�osie Cidera by� tylko cie� pytania. Bilbao milcza�, wspar�szy si� ma�ymi, okr�g�ymi pi�ciami o brzeg konsoli. Widocznie uwa�a�, �e nieme przyzwolenie uczyni go w mniejszym stopniu odpowiedzialnym. * * * �Czego bym pragn�a? Nie�atwo odpowiedzie� na to pytanie, zw�aszcza je�li trzeba m�wi� szczerze, bez unik�w. Chyba ka�dy chcia�by, �eby istnia�a jaka� ponadczasowa miara sprawiedliwo�ci, kt�r� mo�na by mierzy� ludzkie uczynki, a tak�e wed�ug niej obdziela�. Nie ma jednak takiej miary, bo tyle jest r�nych sprawiedliwo�ci, ilu ludzi na �wiecie i cz�sto uczynek dobry dla jednego jest z�y dla drugiego. Sprawiedliwo�ci� dla mnie by�oby macierzy�stwo. Moje biodra s� szerokie, stworzone do noszenia p�odu, mam dosy� si�y, a tak�e dosy� mi�o�ci. To nic, �e ta mi�o�� pozostaje u�piona w �wiecie pe�nym walki i bezwzgl�dno�ci; ona rozwinie si� w chwili, gdy b�d� wiedzia�a, �e g��boko we mnie bije drugie serce. I wtedy zmieni� si� ca�a, tak, jestem tego pewna; odtaj�, u�miechn� si�, pokocham ludzi, nawet ciebie, t�u�ciochu Bilbao, i ciebie, chutliwy Ciderze. Rozkwitn� jak wiosenny p�k� no, mo�e troch� przesadzi�am, ale niewiele. Dopiero wtedy stan� si� cz�owiekiem. Wyobra�cie sobie, ch�opcy, �e ja, taka j�dzowata wied�ma, urz�dz� przyj�cie i zapytam was uprzejmie, czego sobie �yczycie do picia i jedzenia? Tak, takie czasy naprawd� mog� nadej�� i wtedy zaprosz� was na uczt�, jakiej �wiat nie widzia�! A czasy te nadejd� wtedy, gdy� znajdziemy ��tko. Po to w�a�nie tu jestem i t�uk� si� po czarnych ugorach w rozlatuj�cym si�, pe�nym robactwa pudle. Robi� to od dawna, od zawsze. Czasem, bardzo rzadko, dopisuje mi szcz�cie i znajduj�, ale tylko tyle, �eby z op�nieniem op�aci� sw�j udzia� w wynaj�ciu �ajby i rezerwacji Sektora, no i �eby zgromadzi� wikt na nast�pny rejs. Od czasu do czasu starcza jeszcze na dobr� zabaw�, tak� z prawdziw� gorza�k� i prawdziwymi ch�opczykami. No, nie d�saj si�, Ciderek, nie ka�demu Bozia da�a tyle, ile by chcia� mie�. Jak ju� znajd� g�r� ��tka, a mam nadziej�, �e stanie si� to wkr�tce, natychmiast, jeszcze z pok�adu tej �ajby, zarezerwuj� sobie prawo do urodzenia dziecka. Licencj� wykupi� na najbli�szym lotnisku i wtedy zaprosz� was, ch�opaki, na zabaw�! Zaraz nast�pnego dnia pobiegn� do Instytutu Prokreacji i po�o�� si� na jaki� czas. Niech tam, mog� mnie k�u�, czy�ci�, bada�. Przecie� musz� wiedzie� dok�adnie kiedy, �eby nie traci� czasu na pr�by. Zam�wi� sobie du�ego blondyna z kr�conymi w�osami. I �eby mia� pe�ne wargi! Taki ma by� m�j syn. Nie m�wi�, �e nie chc� c�rki � wszystko mi jedno, nie b�d� dobiera� pici. Tylko rzecz musi odby� si� naturalnie, kobieta z m�czyzn�, a me jakie� tam rurki i strzykawki. Wiem, �e b�d� dobr� matk�, czuj� to. Po to urodzi�am si�, wyros�am, dlatego pracuj� i chc� sta� si� bogata. Ka�da moja kom�rka pragnie wzi�� udzia� w procesie macierzy�stwa. Takie s� marzenia. Nie, �le si� wyrazi�am. To s� moje plany na najbli�sz� przysz�o��. * * * ,,Ja pragn� kupi� czas. Tak, po prostu kupi� dwa�trzy lata wolnego czasu. Moi drodzy, c� by to by�a za rozkosz nie ugania� si� po kosmosie ani nie szuka� stale pracy na Ziemi, nie otrzymywa� odwrotn� poczt� wci�� odrzucanych poda� o stypendia. Wreszcie komfort psychiczny i spok�j, tak bardzo sprzyjaj�cy koncentracji, umo�liwiaj�cy spojrzenie we w�asne wn�trze. Oczywi�cie, masz racj�, Cider. Mo�na ca�e �ycie przetrwa� w gnu�nym bezw�adzie, os�aniaj�c si� tr�jbarwn� plakietk� �wiatowego Funduszu Zapomogowego. Nie trzeba nic robi�, nawet schodzi� z ��ka, maj�c zapewnione trzy tysi�ce kalorii dziennie w po�ywieniu oraz pe�ne pokrycie zapotrzebowania na witaminy i pierwiastki �ladowe. A jak�e, opiek� lekarsk� te�. Ach, oczywi�cie, ostatnio udost�pniono bezp�atne ogl�danie pierwszego programu telewizyjnego. Ale nic ponadto; nieosi�galne pozostaj� dla tych ludzi podr�e czy cho�by wycieczki, a tak�e biblioteki, teatry, kina, poza ich mo�liwo�ciami jest nabycie przybor�w do pisania, nie wspominaj�c ju� o dyktafonach i drukarkach. A ja w�a�nie tego potrzebuj�, moi drodzy. Chc� bowiem napisa� ksi��k� � tak, dobrze us�ysza�a�, Matko. Chcia�bym zawrze� w niej wszystko: rado�� i cierpienie, mi�o�� i nienawi��, pragn� opisa� dobro i z�o, m�dro�� i g�upot�, spr�buj� si�gn�� absolutu i dna ludzkiej duszy. Wstrz�sn�� cz�owiekiem, obna�y� go, a jednocze�nie da� mu si�� i nadziej� � oto m�j cel. Nie u�miechaj si�, Cider, i tak nie zdo�asz sprawi� mi przykro�ci. U�wi�cony tradycj� zwyczaj ka�e nam teraz, bezpo�rednio przed wnikni�ciem w Lustrzane Pole, ujawni� swoje plany i marzenia w godzinie szczero�ci. Podobno ci, kt�rzy robili uniki, nie wyszli na tym najlepiej. To legenda, ale� legendy te� maj� swoje �r�d�o. Z�otem, kt�re tu znajd�, op�ac� swoj� wolno��. Ona za� pozwoli mi na przedstawienie na kartach ksi��ki tego, co my�l� i czuj�. Nie, nie pragn� s�awy. Ka�dy lubi rozmawia�, niekoniecznie po to, �eby zab�ysn�� erudycj�, po prostu jest to jeden ze sposob�w �ycia w grupie. Wydanie ksi��ki stanowi nawi�zanie rozmowy z dziesi�tkami tysi�cy ludzi r�wnocze�nie. Dlatego tu jestem i dlatego tak bardzo chcia�bym trafi� na z�otono�ny r�j�. * * * �Nie umiem gada� tak g�adko jak Matula ani tak elegancko jak �ysy, wi�c powiem kr�tko: chc� kupi� kobiet�. Mia�em w �yciu tyle bab, �e jakby ustawi� je w kolejce, to si�gn�aby ona st�d do samej Ziemi. Kr�cisz g�ow�, wodzu? Niech ci b�dzie, troch� opuszcz�. Do pasa planetoid, zgoda? By�y r�ne: kole�anki z pracy, znajome z wczas�w, przygodnie spotkane na ulicy czy w parku, znajome znajomych, no i r�ne p�kurewki. Z takimi damami Koryntu ca��, hm, g�b� nigdy si� nie zadawa�em. Nie lubi� standaryzacji i wenerolog�w. Nachapa�em si� tych bab od metra, ale wci�� by�o mi ma�o. Dopiero niedawno zrozumia�em, na czym rzecz polega, przez ca�y czas szuka�em prawdziwej kobiety. Przy tym rozmienia�em si� na drobne, zadowala�em byle czym, szed�em na �atwizn�. Ch�tnie bra�em nie maj�ce powodzenia brzydule, lecia�em na znudzone m�atki, si�ga�em po g�upawe z czterema klasami. Dlaczego? To proste: by�o �atwiej, same laz�y w �apy, naprasza�y si� Zalicza�em takie r�ne niedor�bki, bo przynajmniej dla nich by�em kim�. Jeden doktorek m�wi� mi kiedy�, �e to z jakiego� kompleksu niedowarto�ciowania, ale pal go licho, nie zawsze ten z tytu�ami ma racj�, no nie? Jak si� sam nad tym zastanowi�em, to pomy�la�em, �e mo�e wszystko bierze si� z nie�mia�o�ci? �e niby z brzydulami �atwiej, bo na pewniaka? Wtedy zawzi��em si� i zacz��em pr�bowa� ze �licznotkami, figury jak u aktorek, stroje jak u modelek, ch�d jak u baletnic, bi�uteria jak u kochanek jubilera. I co? Nic, �ysku, je�li ju� mam by� szczery, po prostu nic. Kilka z tych dam okaza�o si� prostytutkami ekstraklasy, kt�re w ci�gu jednej nocy zgarniaj� tyle, co my wszyscy przez p� roku, inne spogl�da�y ch�odno i sz�y dalej, zepsute powodzeniem, rozpieszczone, ba�amutne. Dopiero po wielu pr�bach, przyp�aconych nerwic�, zrozumia�em, �e te cude�ka mo�na po prostu kupi�. Nie m�wi� o takich na jedn� noc, co to, to nie, mam swoje zasady. Ale te inne te� s� do kupienia, byle wymieni� odpowiedni� cen�. Moj� jedyn� szans� sta�o si� ��tko! Dlatego wyruszy�em t� diabelsk� �ajb�, gdzie karaluchy osi�gaj� wielko�� dw�ch m�skich pi�ci. Chc� mie� pi�kn�, oddan� mi kobiet�, dla kt�rej warto by�oby �y�. Na substytuty nie mog� ju� sobie teraz pozwoli�. * * * Lecieli ponad olbrzymim, opalizuj�cym lustrem, kt�rego kra�ce zdawa�y si� unosi� powy�ej linii nie istniej�cego horyzontu; cie� ich statku pomyka� do�em jak tropione zwierz�, pozostawiaj�c za sob� rozmazane, wielobarwne smugi. Gdy obni�ali lot, zwierciad�o blad�o i rozwiewa�o si�, a poza nim zapala�y si� gwiazdy; wtedy Bilbao tak obraca� dysze, aby wznie�� si� na poprzedni� wysoko��. I zn�w mkn�li ponad t� osobliwo�ci przestrzeni, przynajmniej mieli takie z�udzenie; r�wnie dobrze lustro mog�o goni� ich statek, zachowuj�c tylko nieznaczn� r�nic� pr�dko�ci. Dlaczego? I jaka by�a geneza zjawiska? Na te pytania, jak i na wiele innych, niepokoj�cych cz�owieka, od kiedy wyruszy� w kosmos, nikt nie zna� odpowiedzi. Prosto na kursie pojawi�o si� co� w rodzaju drzewa. Lecz tutaj nic nie by�o w stanie ich zaskoczy�; ju� od pewnego czasu wyczekuj�co wpatrywali si� w przestrze�, przecieraj�c �zawi�ce od wysi�ku oczy i zaciskaj�c spotnia�e d�onie na awaryjnych por�czach. Ka�de z ich tr�jki widzia�o je wyra�nie: pofa�dowany pie� baobabu, g�ste p�ki cienkich ga��zi, kondory, uczepione nielicznych grubszych konar�w. I mimo �e nie zmieniali pr�dko�ci, drzewo zbli�a�o si� coraz wolniej, a� w ko�cu mieli wra�enie, �e posuwaj� si� krok za krokiem. Wok� by� las i pada� �nieg, z nieba w mi�kkiej ciszy sypa�y p�atki wielkie jak k��by pierza, m�ode sosny stroi�y si� w bia�y moher. � To jest pi�kne � szepn�a Aspazja, ledwie poruszaj�c wargami, z kt�rych uciek�a ostatnia kropla krwi. Wpatrywa�a si� w dalekie le�ne prze�wity, gdzie �nie�ne zaspy tworzy�y nieskazitelnie bia�e, lekko wybrzuszone powierzchnie. � Tam � pokaza� wzrokiem Bilbao. Kondory �yska�y przekrwionymi �lepiami, stale rozgl�daj�c si� na boki. Ich grzbiety i g�owy okrywa�y �nie�ne czapy, wci�� strz�sane i zn�w narastaj�ce w przeci�gu niewielu sekund. Z wp� otwartych dziob�w nie wydobywa� si� krzyk, a co chwila rozpo�cierane skrzyd�a nie podrywa�y do lotu ci�kich cia�. � Paskudztwo � wzdrygn�� si� Cider. Dopiero teraz spostrzegli to wszyscy troje: szpony ptak�w zro�ni�te by�y z konarami w jedn� ca�o��. Powoli posuwali si� naprz�d, pozostawiaj�c za sob� baobab, otulone biel� m�ode sosny z ga��zkami strojnymi grzebieniami szreni, polany pe�ne drobnych niebieskich kwiat�w, nie daj�cych si� przysypa� wci�� g�stniej�cym �niegiem, legowiska oswojonych saren i galerie szklanych rze�b przedstawiaj�cych kobiece akty. Nagle Cider drgn��, wyci�gaj�c r�ce. � Mam! By�em pierwszy! � Wszystko dzielimy r�wno � spokojnie przypomnia� Bilbao i dopiero potem zauwa�y� ��taw� kul�, podobn� do olbrzymiej cytryny, zakopan� do po�owy w �niegu. Lecz Cider nie s�ucha�. Ju� by� przy luku wyj�ciowym, gwa�townymi ruchami uruchamia� mechanizm. W sekund� p�niej dopad�a go Aspazja, chwyci�a za w�osy i uderzy�a w twarz otwart� d�oni�. � Opami�taj si�, idioto! � wysycza�a. � Chcesz p�kn�� jak krwawy b�bel, rozlecie� si� na bry�y czerwonego lodu! Cider podni�s� r�k� z zaci�ni�t� pi�ci�, ale zaraz odst�pi� i odetchn�� g��boko. � 1 tak b�d� pierwszy � rzuci� przez zaci�ni�te z�by. � Nikt nie chce odbiera� ci tej przyjemno�ci � wtr�ci� Bilbao jak zwykle w odpowiednim momencie. � Proponuj�, �eby�my wszyscy w�o�yli skafandry. Teraz mo�e liczy� si� ka�da sekunda. W po�piechu szarpali oporne tworzywo, doci�gali klamry, sprawdzali ��czno�� i stan powietrza. Tylko dzi�ki wieloletniej rutynie nie pope�nili jakiego� g�upstwa. Cytryna nie zmieni�a po�o�enia, gdy Cider ostro�nie zbli�a� si� do niej. Widzieli, jak niezgrabnie manewrowa� pistoletem odrzutowym, zanurzaj�c si� w �niegu po pas lub po brod� i przenikaj�c przez ga��zie drzew i krzew�w. Niecierpliwym ruchem odepchn�� zw�j liny asekuracyjnej i wyci�gn�� miernik. � Spokojnie, Alfons � g�os Aspazji dudni� pod kaskiem � m�w, co widzisz. � To nie ��tko � Cider by� z�y i zawiedziony. � Pow�oka polimorficzna, nieznane odmiany krystaliczne zwi�zk�w krzemu, w�gla, tlenu i siarki z domieszkami molibdenu, wanadu i chromu � relacjonowa� Bilbao, obserwuj�c monitory analizatora. � Skorupa nieprzenikliwa dla radaru. � Widzisz te� zimowe dekoracje? � w��czy�a si� Aspazja. � Widz� ��t�, lekko zdeformowan� kul�, zawieszon� w najnormalniejszej przestrzeni kosmicznej � Cider m�wi� przerywanym, pe�nym napi�cia g�osem. Zawsze j�ka� si�, gdy by� naprawd� zdenerwowany. � Zbli�am si�, sprawdz�, czy to co� jest materialne� � Nie r�kawic� � ostrzeg� Bilbao. Zagryzaj�c wargi obserwowali, jak niezgrabna sylwetka zbli�a si� do obiektu. Cider wyci�gn�� r�k� i stukn�� uchwytem miernika w tward� powierzchni�. � Odsu� si� troch�, wci�gn� to co� do �adowni � zarz�dzi� Bilbao. � Nie! � g�os tamtego by� chrapliwy i agresywny. � Wezm� j� ze sob�� przez luk za�ogowy. � Dobrze � przysta� Bilbao po chwili milczenia. Pomy�la�, �e nie post�pi� najm�drzej, przyjmuj�c Alfonsa do za�ogi. Patrzyli, jak Cider szamoce si� z siatk�, a potem manewruje kr�tkimi strza�ami w taki spos�b, �eby strumie� plazmy nie trafi� w zdobycz. Obraz by� wkomponowany w zimowy pejza�; mieli wra�enie, �e obserwuj� dwa r�ne filmy, puszczone na ten sam ekran. �luza otworzy�a si� z cmokni�ciem podobnym do odg�osu nieumiej�tnego poca�unku. Przez luk gramoli� si� Cider, taszcz�c w sieci kul� p�metrowej �rednicy. Przyskoczyli, lecz on odwr�ci� si�, cia�em os�aniaj�c zdobycz. � To jest lekkie � warkn��. Przypomina� psa, ci�gn�cego z trudem wywalczon� ko��. U�o�y� kul� w zag��bieniu analizatora i delikatnie, jak z �ywego cia�a, �ci�gn�� z niej siatk�. Czujniki nadal nie mog�y spenetrowa� wn�trza obiektu. Wtedy si�gn�� po laserowy n�. � Poczekaj � wstrzyma� go Bilbao. � Nie wiadomo, co jest w �rodku. � W�a�nie chc� si� dowiedzie� � wyrwa� �okie�. Wci�� jeszcze byli w skafandrach, trzy niezgrabne monstra z czarnymi, baniastymi g�owami. � Sp�jrzcie! Teraz moja kolej! � krzykn�a Aspazja g�osem wy�szym przynajmniej o dwie oktawy ni� zazwyczaj. Obydwaj m�czy�ni drgn�li, Bilbao rzuci� si� do ekranu. Na szczycie �nie�nego wybrzuszenia lekko jak balonik, niemal nie dotykaj�c bia�ego pod�o�a, spoczywa�a kula koloru cia�a. � B�d� ostro�na � Bilbao poczu� si� szefem. Chcia� i tym razem zaproponowa� zastosowanie wysi�gnika, ale wobec jej entuzjazmu uzna� to za bezcelowe. � Zreszt� mo�e i lepiej robi� wszystko r�cznie, nie wiadomo, jak automaty reagowa�yby na otaczaj�ce statek mira�e � pomy�la�. Porusza�a si� szybko, z determinacj� cz�owieka, kt�ry raz podj�� decyzj� i dzia�a bez wzgl�du na skutki. Uwin�a si� znacznie pr�dzej ni� Cider, kt�ry przed chwil� przeciera� szlak. Teraz moja kolej � pomy�la� Bilbao, spogl�daj�c na dwa spoczywaj�ce obok siebie kr�g�e kszta�ty. � Tam� tam naprawd� niczego nie ma � dysza�a Aspazja. � Tylko pr�nia i� to co�. � A co, mo�e chcia�aby� w okolicy orbity Jowisza pospacerowa� po o�nie�onym zagajniku? � nieprzyja�nie burkn�� Cider. � No, bierzmy si� ju� za nasze cacuszka, mo�e jest w tych jajkach prawdziwe ��tko. � S� lekkie, a wi�c wydr��one � Aspazja zbli�y�a si� do bloku analizatora. � Mo�e by tak stukn�� � Chwileczk� � powoli powiedzia� Bilbao, wpatruj�c si� w g�stwin� przypr�szonych �niegiem ga��zi. W rozwidleniu konar�w spoczywa�a matowosrebrzysta kula. � To nie potrwa d�ugo. Wyskoczy� ze �luzy, lekko odpychaj�c si� nogami. Wybicie by�o precyzyjne, po drodze wystarczy�a tylko jedna ma�a korekta. Szybowa� przez pustk� ku zawieszonej w przestrzeni kuli, a w�a�ciwie ku nieznanemu obiektowi, p�dz�cemu przez kosmos torem r�wnoleg�ym do trajektorii ich statku z pr�dko�ci� stu kilometr�w na sekund�. Gwiazdy naturalnego planetarium przygl�da�y mu si� z tak� sam� oboj�tno�ci�, z jak� S�o�ce spogl�da na much�, dopadaj�c� grudki gnoju. Bez zb�dnych ceregieli zarzuci� sie� na tw�r, przypominaj�cy bani� dworcowej lampy i napr�y� link� bezpiecze�stwa, ��cz�c� go ze statkiem. Po paru minutach by� ju� w �luzie, ci�ko dysz�c. L�k mija� powoli, puszcza� bolesny skurcz w klatce piersiowej. Nie ulegaj emocjom, pracuj spokojnie i metodycznie � strofowa� si� w my�lach. � I co dalej? � przerwa�a cisz� Aspazja. Stali we tr�jk�, ka�de przy swojej zdobyczy. � Co robimy? � si�gn�a do bani he�mu. � Nie zdejmuj! � powstrzyma� j� Bilbao. � Jeszcze nie teraz. Wtedy Cider uderzy�. Szybko, bez zamachu, ze zwinno�ci� boksera wyprowadzaj�cego nag�y prawy prosty. Nawet gdyby stali bli�ej, nie zdo�aliby go powstrzyma�. Trzonek laserowego no�a g�ucho stukn�� w kamienn� skorup�, nadspodziewanie �atwo rozkruszaj�c znaczn� jej cz��. Aspazja cicho krzykn�a i instynktownie os�oni�a g�ow� skrzy�owanymi ramionami. Cider jednym ruchem zerwa� kask i przypad� do konsoli. Wytrzeszczy� oczy, szcz�ka mu opad�a, policzki pokry�a nienaturalna blado��. Bilbao nie poruszy� si�, chocia� z miejsca, w kt�rym sta�, nie m�g� dojrze� wn�trza rozbitej kuli. Nie poruszy� si� r�wnie� wtedy, gdy Aspazja rzuci�a si� na swoj� zdobycz, wal�c w r�owo��t� pow�ok� indykatorem fluorescencyjnym. Powoli si�gn�� do pasa i odpi�� pistolet odrzutowy. Uj�� go za luf� i uderzy� w kamienn� bry�� raz, lecz precyzyjnie, jak poszukiwacz diament�w. Wydr��ona czasza p�k�a na kilka cz�ci, rozsypuj�c si� po konsoli. Wewn�trz, w kamiennym kielichu, w ok�adkach z b�yszcz�cej folii, le�a� manuskrypt. Odj�� he�m i rzuci� go za siebie, po czym �ci�gn�� skafander. Dopiero wtedy zbli�y� si� i spomi�dzy szcz�tk�w porowatej skorupy wydoby� r�kopis. R�kopis jego powie�ci. Usiad� w fotelu, niecierpliwie odsuwaj�c poskr�cane pasy bezpiecze�stwa. Wytar� o spodnie spocone d�onie i z nabo�e�stwem dotkn�� bia�ych kartek. W lewym g�rnym rogu podane by�o nazwisko i adres autora � jego nazwisko i jego adres. Dalej by� tytu� i zaczyna� si� tekst. Czyta� nieuwa�nie, kartkowa�, rzuca� si� na zaczernione drobnym pismem stronice jak sp�niony, zg�odnia�y go�� na dziesi�tki potraw suto zastawionego sto�u. Wreszcie, chyba po kilku godzinach, gdy nie by� ju� w stanie poj�� sensu �adnego zdania, podni�s� g�ow� i wierzchem d�oni przetar� �zawi�ce powieki. Aspazja ko�ysa�a w d�oniach miniaturk� swojego dziecka, a Cider nie�mia�o usi�owa� obudzi� dziewczyn�, kt�ra wygl�da�a jak gustownie wystrojona lalka: mia�a nie wi�cej ni� trzydzie�ci centymetr�w wzrostu. Bilbao poczu�, �e ogarnia go pusty �miech. Nabra� powietrza, lecz z jego gard�a wydoby� si� jedynie d�wi�k przypominaj�cy westchnienie. * * * Spali niespokojnie; budzili si� co chwila i szukali po omacku swoich skarb�w, kt�re wzi�li ze sob� do ��ek. Dziecko zakwili�o tylko raz tak cienko i cicho, jakby przelecia� komar, i zn�w zapad�o w spokojny sen. Dziewczyna nie obudzi�a si� ani razu, lecz cz�sto zmienia�a pozycj� moszcz�c si� na odst�pionym jej skrawku poduszki. � Co mo�na da� do zjedzenia takiej kruszynie? � niepokoi�a si� Aspazja. G�os dobiega� gdzie� spod ciemnego sufitu, gdzie znajdowa�a si� jej koja. � Kartki mojego r�kopisu nie gniot� si�, nie mo�na ich rozedrze� ani przebi�, nawet no�em. Nie s�dz�, aby to dziecko potrzebowa�o po�ywienia. Funkcjonuje po prostu na innej zasadzie ni� my. Sprawd�, czy zacz�o ju� rosn��. � Tak � z g�ry ni�s� si� szept � chyba tak. Jest wyra�nie wi�ksze, ju� nie mie�ci si� w obu d�oniach jak przedtem. � Wydaje si�, �e z Monik� jest to samo � zachrypia� Cider. Od � kaszln�� i splun�� na pod�og�. �adne z nich nie zwr�ci�o mu uwagi. Zn�w le�eli w ciszy ani s�owem nie wspominaj�c o powrocie. Mo�e nie oswoili si� jeszcze z sytuacj�, a mo�e brakowa�o im czego�, czego nie potrafili nazwa�, chocia� mieli ju� wszystko, o czym marzyli, gotowe, podane, podsuni�te pod nos. � S�uchajcie, przyjaciele � odezwa�a si� dziwnym g�osem Aspazja � boj� si� tej mi�o�ci. Boj� si� jak gracz� � W tej grze wygrali�my du�e stawki � opryskliwie wtr�ci� Cider. � Niewa�ne od kogo. Mamy je w r�ku i tylko to si� liczy. Sufitowy g�o�nik zaszumia�, jakby o strop uderzy� nag�y deszcz. Przechodzili przez chmur� nie nadaj�cej si� do eksploatacji drobnicy. Monika westchn�a i przewr�ci�a si� na drugi bok. Cider poprawi� jej niebiesk� sukienk�, zas�aniaj�c d�ugie bia�e uda. Niespodziewanie rozmigota�y si� lampy, piskliwie zawy�a syrena. � Do diab�a � zakl�� Cider. � Czyja kolej? � Moja � Aspazja zeskoczy�a na pod�og�. � Posz�a antena kierunkowa � stwierdzi�a, wy��czaj�c alarm. � Pilnuj Dominika jak oka w g�owie � po�o�y�a zawini�tko na w�ochatej piersi Cidera. � M�g�by by� tw�j, spa�e� ze mn� ze dwa razy. � Spokojnie, Mateczko � burkn�� i rzuci� szybkie spojrzenie na Monik�. Lecz dziewczyna pogr��ona by�a we �nie i wydawa�o si�, �e nie mo�e s�ysze� ich rozmowy. Aspazja wr�ci�a po godzinie, zm�czona i rozdra�niona. � Cholerny kamie� � mrukn�a, wspinaj�c si� na g�rn� koj�. � Trafi� akurat w sam �rodek wzmacniacza. � Wszystko w porz�dku? � sennie spyta� Bilbao. Poczucie obowi�zku by�o chyba jedyn� cnot�, jakiej nie wyzby� si� na kosmicznych szlakach. � Tak jest, kapitanie i prawdziwy pisarzu � zachichota�a Aspazja. � Dobranoc, prawdziwa Matko � odci�� si�. Nie sprawi�o mu to satysfakcji. * * * � Tego wczoraj tutaj nie by�o � stwierdzi� Bilbao, grzebi�c po�r�d poskr�canych pas�w bezpiecze�stwa i wyci�gaj�c spomi�dzy nich du�� bia�� kopert�. � Dlaczego za�miecacie w�a�nie m�j fotel? � gdera�, przysuwaj�c tac� ze �niadaniem. � To nie ja � Cider mlaska� przy jedzeniu i nie by�o na to �adnego sposobu. � Pewnie spad�o z nieba. Bilbao przerwa� posi�ek i d�gn�� kopert� no�em. Bia�a substancja ugi�a si� i po sekundzie powr�ci�a do pierwotnego kszta�tu. Na jej g�adkiej powierzchni nie pozosta� najmniejszy �lad. � Obawiam si�, �e masz racj� � przyzna� niech�tnie. � Mimo to nie zamierzam zepsu� sobie przyjemno�ci spokojnego spo�ycia �niadania. � Jedzenie to twoja jedyna nami�tno�� � westchn�a Aspazja z udanym �alem. Wida� by�o, jak walczy ze sob�, usi�uj�c ukry� podniecenie. � Daj ten papier � nie wytrzyma� Cider. Otworzy� kopert�, wyj�� z niej list i wycinek gazetowy. Z rozchylonego wn�trza wypad�o jeszcze kilka po��k�ych stronic wyrwanych z ksi��ki. � Czytaj, Mateczko � podsun�� papiery Aspazji. � Mo�e to poczta od kolesi�w z dobrej starej Ziemi � cho� sili� si� na �arty, nie by� w stanie opanowa� dr�enia g�osu. � Dlaczego w�a�nie ja? � �achn�a si�. Jej �niada sk�ra poblad�a. � Bo masz dobr� dykcj� � stwierdzi� Bilbao. On jeden nie przerwa� jedzenia, ostentacyjnie prze�uwaj�c ma�e k�sy. � No dobrze � zgodzi�a si� niech�tnie. Najpierw si�gn�a po list. Milczenie przed�u�a�o si�. � Zapomnia�a� j�zyka w g�bie? � zniecierpliwi� si� Cider. � To� jest bzdura � powiedzia�a nieswoim g�osem. � Bzdura i oszuka�stwo! � toczy�a oskar�ycielskim wzrokiem od jednego do drugiego, jakby w�a�nie oni byli wszystkiemu winni. Bilbao wyj�� jej kartk� z r�ki. Zmarszczy� czo�o, przebiegaj�c oczyma nier�wno nabazgrane wiersze, a potem roze�mia� si� cicho. � Zbitki przypadkowo zestawionych liter, tworz�ce bezsensowne wyrazy. Kolejny, tym razem spontanicznie ofiarowany, prezent pochodz�cy zza Lustra. � Wiecie co, przyjaciele � Cider uj�� papier w dwa palce, jakby ba� si� ubrudzi� � mam propozycj�. Wiejmy st�d ca�� moc� rozklekotanego silnika tej �ajby. Licho wie, co teraz l�gnie si� na zewn�trz � rozejrza� si�, wskazuj�c kciukiem wej�cie do �luzy. � Popieram � szybko powiedzia�a Aspazja i g��boko wci�gn�a powietrze. � Tylko przedtem� wyrzu�my to wszystko. Wywalmy to do diab�a!! � Te papiery? Czemu nie� � Niczego nie rozumiesz. Ja� ja boj� si� tej mi�o�ci � m�wi�a chaotycznie, rzucaj�c kr�tkie, urwane zdania. � On nie jest naprawd� m�j, nie jest z mojej krwi. Nie r�s� we mnie, nie rozpycha� moich trzewi, nie d�wiga�am go i nie mdla�am z jego powodu. To dziecko, je�li w og�le wolno u�y� takiego okre�lenia, nie musi je�� ani pi�, mo�e r�wnie� nie potrzebuje matki� � Ale na pewno mo�e je�� i pi� � wtr�ci� Bilbao. � Dzi�kuj�. Pij�ca i siusiaj�ca lalka, nadaj�ca si� do zabawy w chwilach przyp�ywu macierzy�skich uczu�. Ja musz� to zrobi� jeszcze zanim go pokocham, dop�ki nie jest to we mnie zbyt silne� � zwiesi�a g�ow�, jej wargi dr�a�y. � Co wy knujecie � wysycza� Cider przez zaci�ni�te z�by podnosz�c si�. � Ode mnie i od mojego wara!! � Spokojnie, Alfons, nikt niczego od ciebie nie ��da. Ka�dy zrobi to, co b�dzie uwa�a� za stosowne � �agodzi� Bilbao. � No � odetchn��. � A ty, Matko, dalej do dzie�a! Morduj, nie b�dziesz pierwsza w historii� � Zamknij si� � zwr�ci�a ku niemu wykrzywion� w z�o�ci twarz. � Niczego nie rozumiesz, jak zwykle zreszt�. Zgarniasz ku sobie wszystko, co si� da, a� kiedy� si� ud�awisz, przepowiadam ci to� � Prosz� o spok�j � wkroczy� Bilbao. � Ka�dy zrobi tak, jak zechce. Komentarze wydaj� si� zb�dne. � Czy kiedy� wygra�e� dziewczyn� w karty? � m�wi�a ju� spokojniej. � Nie? No w�a�nie. Ciekawe, jak wtedy by� si� czu�, gdyby dosta�a ci si� bez pierwszego spojrzenia, zabieg�w, zalot�w, niepewno�ci� Od razu gotowa, wymyta, do ��ka. Jak dziewczyna na telefon� � Licz si� ze s�owami � wysapa�. � A ty, �ysy � niestrudzenie atakowa�a Aspazja � my�lisz, �e we�miesz podrzucony manuskrypt pod pach� i ju� staniesz si� wielki? � Jest tam wszystko, o czym chcia�em napisa� � broni� si�, lecz bez wi�kszego przekonania. � By� mo�e, ale nie ty to pisa�e�. Nie b�dziesz w porz�dku, publikuj�c ksi��k� pod swoim nazwiskiem. P�niej ju� nigdy niczego nie wydasz, bo, po prostu i zwyczajnie, nie staje ci talentu. Gdyby� czu� iskr� bo��, pisa�by� na papierze pakowym, na poplamionej kawiarnianej serwecie, nie przejmowa�by� si� pustymi kieszeniami i nieobecno�ci� zagl�daj�cych przez rami�. I nie w��czy�by� si� po kosmosie. � Gada jak nakr�cona � mrukn�� zdziwiony Cider. � Kiedy wyczerpie si� kosmiczne ��tko, mo�e zosta� spikerk� w telewizji. � Czy ty naprawd� chcesz wyrzuci� swojego Dominika? � Bilbao m�wi� z wyra�nym wysi�kiem. R�ce mu si� trz�s�y, nie by� w najlepszej formie. � On nie jest m�j i� nie jest cz�owiekiem. Poza tym� wydaje mi si�, �e przyczyna jest i we mnie. Nie wiem, czy naprawd� by�abym dobr� matk�, zrobi�am si� jednak chyba zbyt twarda. Bardzo chcia�am mie� dziecko, ale� przez te wszystkie lata walka o nie sta�a si� ju� celem samym w sobie. U�wiadomi�am to sobie wczoraj w nocy, gdy dotar�o do mnie, �e nast�pi� koniec poszukiwa� i wyrzecze�. Dlatego chcia�am, �eby�cie o tym przeczytali� � Co?! To ty? � Cider pr�bowa� co� doda�, ale nie m�g� wykrztusi� ani s�owa. Poczerwienia�, jego oczy rzuca�y z�e b�yski. � Tak, to ja napisa�am, a w�a�ciwie wyrazi�am �yczenie posiadania takich list�w. Do was, do ka�dego osobno, no i do mnie. My�la�am, �e one b�d� mia�y wi�ksz� si�� przekonywania ni� dyskusja. No i dobre Lustro wyplu�o kopert� � Kiedy? � warkn�� Cider. By� w�ciek�y, �e usi�owano wywie�� go w pole. � Wczoraj, przy naprawie anteny. Otrzyma�am listy, owszem, ale� to jest be�kot. Mo�e oni, tamci zza Lustra, umiej� je czyta�. Mo�e dla nich maj� warto��, tak samo jak reszta dar�w. Ale nie dla nas, zrozumcie� � Moi drodzy, to wszystko nie ma znaczenia. Przynajmniej teraz � Bilbao zn�w poczu� si� szefem. � I tak ka�dy zrobi jak zechce. Ja podj��em ju� decyzj� � zawiesi� g�os � zatrzymuj� swoj� ksi��k�. Dlatego �e ona zawiera przemy�lenia ca�ego mojego �ycia. Nikt nie jest bardziej ni� ja predestynowany do ukazania si� ludziom jako jej autor. I s�dz�, �e takie uzasadnienie wystarczy. Obszed� st� i stan�� za Ciderem. � My zatrzymujemy swoje znaleziska. Co ty postanowi�a�, Aspazjo? � Pozb�d� si� go, p�ki jeszcze czas, p�ki nie jest za p�no � wsta�a � wykonuj�c niezborne ruchy, macaj�c wok� jak �lepiec. � Niech robi, co chce � powiedzia� Bilbao, wyci�gaj�c z kieszeni podr�czny laserowy n� i spuszczaj�c jego masywn� r�koje�� na ciemi� Cidera. Napadni�ty j�kn�� i usi�owa� wsta�, ale natychmiast pad� drugi cios. � Przepraszam ci�, Alfons � Bilbao nachyli� si� nad bezw�adnym cia�em � ale nie by�o innego sposobu. Aspazjo, daj mu zastrzyk uspokajaj�cy. Ubrali budz�cego si� Cidera w skafander i zawiesili w magazynie pod samym sufitem. Potem umie�cili w �luzie kwil�cego Dominika, �pi�c� Monik� i manuskrypt w b�yszcz�cych ok�adkach. Nie by�o im �atwo. Twarz Aspazji zniekszta�ci� wewn�trzny spazm, jej rysy pogrubia�y, policzki wydawa�y si� opuchni�te. Bilbao w ostatniej chwili wyj�� jedn� kart� z pliku i chcia� schowa� do kieszeni na piersiach, ale jego towarzyszka poczeka�a, a� wrzuci j� z powrotem do �luzy. Zamkn�li drzwi i, nie opr�niaj�c komory z powietrza, otworzyli zewn�trzny pancerz. Ze wstrzymanym oddechem obserwowali, jak rozpr�aj�ce si� gazy porywaj� i wynosz� w pustk� to, co jeszcze niedawno ho�ubili z najwi�kszym pietyzmem. Cia�a Dominika i Moniki eksplodowa�y i znik�y, prawdopodobnie rozpraszaj�c si� w postaci mikroskopijnych kryszta�k�w lodu, natomiast manuskrypt szybowa� w dal, obracaj�c si� powoli i periodycznie rozb�yskuj�c odbitym od ok�adki blaskiem s�onecznym, a� zamieni� si� w mrugaj�cy �wietlny punkcik. Gdy znik� po�r�d gwiazdowej drobnicy, Bilbao odwr�ci� si� i odetchn�� g��boko. � Wracamy � powiedzia�. * * * Nied�ugo potem uwolnili Cidera, kt�ry nie mia� innego wyj�cia ni� pogodzenie si� z now� sytuacj�, i wiedli nadal �ycie poszukiwaczy, pracuj�c na ubogich ugorach meteorowych p�l. Wykonywali sw�j zaw�d, albowiem sta� si� on ju� cz�ci� ich samych, nie znaczy to, �e wyzbyli si� marze�; wprost przeciwnie, odnale�li je znowu i piel�gnowali jeszcze staranniej ni� dotychczas. Dop�ki pozostawa�y marzeniami, spe�nia�y rol� przewodniego �wiat�a w mrokach kosmicznej nocy. I byli szcz�liwi, chocia� nie zawsze w pe�ni zdawali sobie z tego spraw�. Nigdy nie wspominano Lustrzanym Polu; nawet Cider szanowa� t� milcz�c� umow�, mimo ze nieraz bywa�o mu ci�ko. Kiedy� rozkrzycza�y si� komunikatory, rozb�yska�y lampy sygnalizacyjne. Mo�e gdzie� w g��bi wszech�wiata dostrze�ono przepe�nion� miar� goryczy albo te� nast�pi�o jedynie zdarzenie matematycznie przewidywalne. � R�j! Z�otono�ny r�j w zasi�gu radarowym! Biegli, plaskaj�c bosymi stopami, p�nadzy, pr�buj�c pi�ciami wydusi� z oczu resztki snu. � Nie jest tego tyle, �eby wybudowa� pa�ac z siedmioma basztami, ale na nast�pn� wypraw� wystarczy � Bilbao �mia� si� do dr��cego barwnymi liniami monitora. Je�li B�g istnieje, to mo�na powiedzie�, �e przydzieli� im nast�pn� porcj� �yciowego znoju. I to by�o chyba najlepsze, co mog�o ich spotka�. Maj 1986