13628

Szczegóły
Tytuł 13628
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

13628 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 13628 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 13628 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

13628 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Wschód - Zachód Ukraina ii Zakład Historii Myśli i Kultury Politycznej Instytutu Historii Uniwersytetu Gdańskiego Redakcja czasopisma „Peremyśki Dzwony" Wschód - Zachód Ukraina Materiały z sesji naukowej pod redakcją Tadeusza Stegnera 1999 Wydawnictwo „STEPAN design" Praca dofinansowana ze środków subsydium przyznanego prof. Romanowi Wapińskiemu przez Fundację na Rzecz Nauki Polskiej Druk tej książki był możliwy dzięki pomocy finansowej firmy pana Mirosława Machnackiego - twórcy i organizatora Dni Filmu i Kultury Ukraińskiej w Gdańsku oraz Zakładom Graficznym im. Komisji Edukacjii Narodowej w Bydgoszczy Opracowanie graficzne i projekt okładki Andrzej Stepan O Copyright by „STEPAN design" ISBN 83-904965-2-6 Wydawca: Maria Stepan „STEPAN design" 82-112 Ostaszewo Gd. 121, tel. (+48 55) 247 13 54 e-mail: [email protected] Skład i łamanie: Wydawnictwo „STEPAN design" Druk: Zakłady Graficzne im. Komisji Edukacjii Narodowej S.A. 85-067 Bydgoszcz, ul. Jagiellońska 1 Spis treści Słowo wstępne.................................................................................7 Polska wobec niepodległej Ukrainy Wystąpienie Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Ambasadora Rzeczpospolitej Polskiej na Ukrainie Jerzego Bahra, 12 września 1989 r..................................................9 Roman Wapiński Miejsce Ukrainy w Europie w XIX i XX wieku Uwarunkowania polityczne i kulturowe.........................................16 Tadeusz Stegner Czy Wschód? Polskie środowiska opiniotwórcze wobec Ukrainy w XIX i XX wieku............................24 Grzegorz Berendt Od Anatewki do Odessy. Żydzi na Ukrainie pod carskim panowaniem.................................41 Włodzimierz Mokry Wokół „ Ogniem i mieczem " Henryka Sienkiewicza........................65 o. Marek Skórka, osbm Grekokatolicy na mapie wyznaniowej Europy XX wieku.................85 Ola Hnatiuk Geopolityka w literaturze ukraińskiej..........................................107 Bogumiła Berdychowska Lektura jako wybór cywilizacyjny................................................120 Mykoła Riabczuk Bycie „między", czyli ambiwalencja społeczna i narodowa przyczyną niekonsekwentnej polityki wewnętrznej i międzynarodowej...................................................138 Andrzej Stepan Antyminsy w ukraińskiej sztuce graficznej XVII-XX w..................147 Wschód czy Zachód? To problem, a często dylemat, przed którym Ukraina stała w przeszłości i stoi obecnie. Jakie było i jest jej miejsce na politycznej wyznaniowej i kulturalnej mapie Europy? Takie pytania od lat zadają sobie politycy, publicyści ukraińscy, polscy, rosyjscy. Uwarunkowania tej skomplikowanej sytuacji naszego wschodniego sąsiada w aspekcie historycznym, kulturalnym i politycznym były tematem sesji naukowej pt.: „Ukraina między Wschodem a Zachodem", która odbyła się 12 września w Gdyni w ramach III dni Ukrainy. Problematyka prezentowanych na sympozjum referatów była zróżnicowana. Była więc mowa o uwarunkowaniach historycznych obecnego położenia Ukrainy, o widzeniu tego kraju przez polskie środowiska opiniotwórcze w przeszłości, o miejscu Cerkwi greckokatolickiej. Były wystąpienia dotyczące dziejów sztuki ukraińskiej i aktualnych do dziś dnia kontrowersji wokół „Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza. Osobne opracowanie poświęcono dziejom wiele znaczącej w przeszłości, a dzisiaj w zasadzie nieobecnej, społeczności żydowskiej na Ukrainie. Wiele miejsca na naszej sesji zajęły sprawy współczesne i to te dotyczące kwestii kulturalnych: literatury, czasopiśmiennictwa, filmu; jak i obecnego życia politycznego i społecznego na Ukrainie oraz aktualnego stanu stosunków polsko-ukraińskich. Na temat związków Ukrainy i Zachodem dyskutowali na sympozjum polscy i ukraińscy naukowcy, publicyści, ludzie polityki. Naszymi gośćmi byli: ambasador Rzeczypospolitej Polskiej na Ukrainie Jerzy Bahr, historyk myśli politycznej prof. Roman Wapiński z Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Tadeusz Stegner z tegoż Uniwersytetu, organizator obecnej i poprzednich sesji, dr Grzegorz Berendt badacz dziejów Żydów z U.G., ks. Marek Skórka - bazylianin z Warszawy, historyk kościoła. Oprócz historyków na naszą sesję zaprosiliśmy również literaturoznaw-ców: dr hab. Włodzimierza Mokrego z Uniwersytetu Jagiellońskiego - ukrainistę, a także znanego działacza ukraińskiego, posła na Sejm III RP w latach 1989-1991, dr Aleksandrę Hnatiuk z Warszawy, specia-listkę od współczesnej literatury ukraińskiej oraz Bogumiłę Berdychow-ską z Warszawy, zastępcę redaktora naczelnego V programu Polskiego polskó-ukraińskiego. Z Kijowa przyjechali zriarir i ćemenT publicyści ukraińscy: Mykoła Riabczuk, specjalizujący się w kwestiach społecz-no-politycznych i filmoznawca Sergiusz Trymbacz. O sztuce ukraińskiej mówił artysta plastyk, redaktor naczelny pisma „Peremyśki Dzwony" Andrzej Stepan z Gdańska. Miejsce obrad nie było przypadkowe. Trójmiasto od lat ma znaczące miejsce na kulturowej i naukowej mapie ukraińskiej. W Sopocie odbywały się festiwale kultury ukraińskiej i muzyczne młodzieżowe jarmarki, gdańscy studenci stworzyli eksperymentalny teatr ukraiński. Od polowy lat osiemdziesiątych w Gdańsku, Gdyni organizowane były polsko-ukra-ińskie sesje naukowe i Gdańsk był jednym z nielicznych miejsc, gdzie jeszcze przed 1989 rokiem toczyły się otwarte dyskusje na drażliwe tematy polsko-ukraińskie. Odbyło się tych sesji w sumie już dwanaście. Materiały z sympozjów wydawane były drukiem. Możemy się pochwalić ośmioma takimi publikacjami. W latach 1988-1997 ukazały się następujące opracowania: „Ukraina i Polska po I wojnie światowej. Religie II Rzeczypospolitej", Gdańsk 1988, „1000-lecie chrztu Rusi Kijowskiej", Gdańsk 1989, „Unia brzeska i jej następstwa", Gdańsk 1991, „Polacy o Ukraińcach. Ukraińcy o Polakach," Gdańsk 1993, „Naród i religia", Gdańsk 1994, „Metropolita Andrzej Szeptycki", Gdańsk 1995, „Polska-Ukraina spotkanie kultur", Gdańsk 1997 i „Między Odrą a Dnieprem. Wyznania i narody", Gdańsk 1997. Promocje trzech ostatnich książek miały miejsce w konsulacie Ukrainy w Gdańsku. Obecnie przekazujemy czytelnikom kolejną publikację „Wschód-Za-chód-Ukraina". Zamieszczone w niej zostały materiały z ostatniej naszej sesji. Mamy nadzieję, że niniejsze opracowanie przyczyni się do lepszego poznania historii i dnia dzisiejszego Ukrainy, naszego największego sąsiada i przełamania wciąż jeszcze funkcjonujących stereotypów. Tadeusz Stegner Polska wobec niepodległej Ukrainy Wystąpienie Nadzwyczajnego i Pełnomocnego Ambasadora Rzeczpospolitej Polskiej na Ukrainie Jerzego Bahra, 12 września 1989 r. Szanowni państwo, Chciałbym przede wszystkim podziękować za uprzejme zaproszenie mnie na III Dni Ukrainy. To zaszczyt - móc spotkać się z Państwem tu na Wybrzeżu, które staje się jednym z najaktywniejszych punktów na mapie dzisiejszych kontaktów polsko-ukraińskich. Wystąpienie moje zatytułowano: „Polska wobec niepodległej Ukrainy". Rozpoznaję na tej sali osoby, które z pewnością o wiele bardziej precyzyjnie niż ja mogłyby prześledzić ów wątek - rozumiejąc przezeń stosunek władz odrodzonej Rzeczypospolitej do niepodległej Ukrainy, do Ukrainy wybijającej się na niepodległość. Ale od razu nasuwa się inny, wcale nie mniej ważny aspekt: Polacy wobec niepodległej Ukrainy. Pragnę choćby krótko podzielić się z Państwem kilkoma refleksjami, obejmującymi obydwa powyższe wątki. Nie ukrywam, że zależy mi na tym, by odejść od „ laurki na cześć ", której - może i słusznie - należałoby oczekiwać od ambasadora Rzeczypospolitej w Kijowie. Rok 1989 traktujemy umownie jako cezurę, oddzielającą Polskę podległą od niepodległej. Umownie, bo przecież chodziło i chodzi o proces, a więc - wówczas - o wyjście wojsk rosyjskich z kraju, odwrócenie geograficznego kierunku naszej wymiany gospodarczej, uchwalenie konstytucji itp. A ponieważ niepodległość - i Ukrainy i nasza - jest zadana, a nie dana - stąd dziś nowe potrzeby i wyzwania. Wówczas, na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, wiele naszych środowisk opiniotwórczych i wielu działaczy zdawało już sobie sprawę z nadchodzących nowych wymagań i konieczności cymi były: niejasny kształt piere~estrojki (nikt nie wiedział, jak daleko zajdą tamtejsze zmiany) oraz • obawa, że odzyskana niepodległość skonfrontuje nas od razu z przesi-złością, upiorami trudnego sąsiedztwa na Wschodzie, odium własnych f pomyłek w relacjach z Ukraińcami. Był to okres żywych nieformalnych kontaktów z ukraińskimi środowiskami demokratycznymi, w ty"*m z tzw. grupą łagierników, z Ukraińskim Związkiem Helsińskim, intelektualistami, twórcami Narodowego Ruchu na Rzecz Przebudowy, hi ierarchią Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. To podbudowało stan świadomości działaczy i polityków z naszej strony na tyle, że jasną stała się potrzeba dookreślenia polskiej polityki wschodniej, celSJm adekwatnego reagowania na wydarzenia. Ważne jest, że ogół naszy "ch elit politycznych stosunkowo wcześnie i jednoznacznie opowiedziaB się za niepodległością Ukrainy. Z konfrontacji chęci i możlh^ości zrodziła się w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, szczęśliwie na ten moment dobrana (co dziś już widać wyraźnie), polityka dwutorowości, tj. paralelne kontakty z Moskwą i republikami sowieckimi- - Stanowiło to przygotowanie do momentu, w którym władze polskie mogłyby wyraźniej określić stan swoich stosunków ze Wschodem. Otkazję ku temu dało uchwalenie w lipcu 1990 r. przez Radę Najwyższą LTkrainy Deklaracji o suwerenności państwowej i proklamowanie niepo*dległości 21 sierpnia 1991 r. Reakcję stanowiły uchwały Senatu (w ty-rn potępienie Akcji „ Wisła"), Sejmu, Deklaracja o zasadach i podstawowych kierunkach rozwoju stosunków polsko-ukraińskich (paździ ernik 90), deklaracja specjalnych wysłanników (już we wrześniu 91 r), co było nawiązaniem stosunków ąuasi-dyplomatycznych. Kiedy dziś, z oddalenia, przyglądamy się tamtym wydarzeniom, zwraca uwagę konsekwencja ówczesr»ego kierownictwa Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a w szczególności Ministra Krzysztofa Skubiszewskie-go, w posuwaniu się naprzód w stosunkach z Kijowem. Płodne lata 1992-1993 wypełniło tworzenie szerokich podstaw prawnych nowych relacji; było to zresztą zjawisko szersze, charakteryzujące w owym czasie stosunki Polski z wieloma byłymi republikami sowieckimi, a także wypływające z nowego geopolitycznego otoczenia Rzeczypospolitej - po- 10 trzebę znalezienia formuły prawnej dla kontaktów z enklawą Króle-wiecką i innymi czynnikami. Po dziś dzień korzystamy z dobrodziejstw tamtego okresu, starając się treścią wypełnić literę porozumień mię-dzyrządo^ch, międzynarodowych, międzywojewódzkich. Następny okres (umownie: koniec roku 93-ego i rok 94-ty) był już trudniejszy, mniej owocny. W polityce nie ma zwykle jednoznaczności - poza sytuacjami jawnie kryzysowymi, które zresztą stanowią apogeum wcześniej narosłych sprzeczności. Charakterystyczne, że w całym okresie naszej niepodległości nigdy nie doszło do ochłodzenia stosunków polsko-ukraińskich. W tym przypadku na dość sprzeczną ocenę stanu naszych wzajemnych relacji omawianego czasookresu wpłynął cały szereg czynników. Wymieńmy niektóre: szybkie zmiany ekip rządowych w Polsce, odrzucenie w kwietniu 93 r. przez RP tzw. Planu Krawczuka (tj. koncepcji utworzenia w Europie Środkowo-Wschodniej strefy bezpieczeństwa zbiorowego), niepodjęcie - ze względu na przegrane wybory - wątku: Ukraina jako jeden z czterech filarów polskiej polityki zagranicznej, co zaproponowała p. premier Suchocka w znanym wystąpieniu w Ośrodku Studiów Wschodnich w Warszawie. Cieniem położyła się także tzw. sprawa mjr Łysenki, której pewne aspekty pozostają aż dotąd niejasne. Istnieje różne interpretacje osłabienia tempa naszych ówczesnych stosunków. Skłaniam się do tezy, że miało ono obiektywne przyczyny i było związane przede wszystkim z wzięciem przez RP kursu na wejście do NATO, co m.in. nakazywało szczególną odpowiedzialność i ostrożność w stosunkach z Rosją i z partnerami zachodnimi (zwróćmy przy tym uwagę, że plan Krawczuka nie został odrzucony jedynie przez Grupę Wyszechradzką, ale nie miał „siły przebicia" także w Europie Zachodniej) Partner boryka się w tym czasie z odpowiedzią na pytanie, czy Ukraina powinna, czy nie powinna pozostawać państwem nuklearnym. Obecnie widać, że status taki - tzn. nuklearny, raczej mobilizuje światową opinię publiczną i rządy państw do krytyki i wstrzemięźliwości w stosunkach z danym krajem. To były bardzo poważne uwarunkowania, spychające niejako polityków i społeczeństwo do zajmowania się przede wszystkim sprawami wewnętrznymi - przy relatywnym zaniedbaniu głębi stosunków z nie- 11 sie uwidoczniły się w podejściu władz polskicE (zwróćmy uwagę: rządów RP o różnym odcieniu politycznym) te same cechy i zachowania, odnoszące się bezpośrednio do tematu: Polska a niepodległość Ukrainy. Są to: Po pierwsze: konsekwentne popieranie wschodniego sąsiada na forum międzynarodowym. Trzeba dobrze orientować się w całości naszych stosunków, żeby dojrzeć wszechstronność i imponujący zakres poparcia polskiego dla Ukrainy na forum ONZ i jej agend w Radzie Europy, Unii Zachodnio-Europejskiej, Inicjatywie Środkowo-Europej-skiej, OBWE (Naddniestrze i Krym), podczas spotkań i konferencji międzynarodowych w szeregu dziedzinach itp. Po drugie: traktowanie współpracy wojskowej jako jednego z najważniejszych elementów wzajemnych stosunków. Przedsięwzięcia w ramach Programu dla Pokoju są realizowane konsekwentnie i zgodnie z planem. Ich materialnym wyrazem jest oczywiście batalion polsko-ukraiński, przeznaczony do operacji pokojowych. W procesie wchodzenia Polski do NATO sprawa ta ma znaczenie podstawowe. Po trzecie: polskie oferty w dziedzinie szkolenia kadr dla wdrażania gospodarki rynkowej na Ukrainie. Można oczywiście ubolewać, że realizacja takich problemów nie dokonuje się poprzez rządy (co przydałoby im - programom a nie rządom - logiczności i koherencji); z drugiej strony, napawa nadzieją stała, praktyczna gotowość i chęć występowania z ofertami wobec partnera ukraińskiego przez instytucje państwowe, uczelnie, jednostki badawcze, szkoły biznesu. I znowu: skala tego współdziałania służącego umacnianiu niepodległości umyka opinii publicznej, a nawet ekspertom, (bo nie ma miejsca ani w Polsce, ani na Ukrainie, w którym dane na ten temat zbiegłyby się i poddawały ocenie). Na pograniczu naszej i ukraińskiej interpretacji, co służy niepodległości Ukrainy, lokuje się problem wejścia Polski do NATO; sytuacja na dzisiaj wygląda tak, że bezsprzecznie wzrosło nad Dnieprem zrozumienie dla włączenia się RP do Sojuszu. Ale na razie tylko część tamtejszych elit (jak uważamy - ta najbardziej dalekowzroczna) rozumie związek pomiędzy naszą obecnością w NATO, a umacnianiem się niepodległości - także Ukrainy. Kiedy uwagę polityków przestanie już za- 12 na Bugu), wówczas na pewno wrócimydo tematu:"NATÓ~(z Polską)"" a niepodległość Ukrainy. Pozostaje jeszcze czynnik bardzo specyficzny, odnoszący się do sfery umacniania niepodległości Ukrainy, w interesach Polski. Zdaję sobie przy tym sprawę, że moje głębokie przekonanie w tym względzie może u kogoś wywołać sceptycyzm. Chodzi o niestrudzony wysiłek Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego wkładany w tak pojęte nasze stosunki z Ukrainą, jak sformułowaliśmy je w tytule tej wypowiedzi. Jest za wcześnie, abyśmy mogli już teraz ów czynnik podsumować. Ale też nie za późno, żebyśmy nie mogli go dostrzec i docenić. Można się zdziwić, że do elementów współbudujących niepodległość Ukrainy nie zaliczamy na ogół dobrze rozwijających się naszych stosunków gospodarczych, wzrostu obrotu handlowego itp. Czynimy tak świadomie, ponieważ ten rodzaj umacniania Ukrainy jest udziałem wielu jej partnerów ekonomicznych. Z drugiej strony, na naszych oczach ujawnia się - bardzo dramatycznie - w jakim stopniu ów czynnik zależy od samego sąsiada, jego stabilności finansowo-gospodarczej, gotowości posuwania się naprzód w procesie reform i modernizacji całego ustroju. Na tym tle przecież, pojawia się pewien aspekt, o którym trudno nie wspomnieć na polskim Wybrzeżu. Chodzi o dojrzewanie koncepcji aktywizacji osi Północ-Południe, potocznie zwanej „Odessa-Gdańsk". Projekt wpisuje się w twórcze przekształcanie Europy nadchodzącego wieku, ma bezpośrednie odniesienie do surowcowej niezależności Polski i Ukrainy. Jak rzadko kiedy, właśnie w nim odbija się prawda historyczna o związku niepodległości obu naszych państw. I w tym kształcie, jaśniej - uwidacznia się - na dziś, na jutro - pojęcie „polsko-ukraiń-skiego strategicznego partnerstwa ". Wspomniałem na wstępie temat: „Polacy a niepodległość Ukrainy". Na tle aktywności władz, nasze społeczeństwo wcale nie jest „wielkim niemową ". Potwierdzeniem niechże służą i obecne, kolejne - III-cie już „Dni Ukrainy". W ciągu 10 lat od odzyskania niepodległości dokonało się w polskim narodzie istotne rozszerzenie wiedzy o rzeczywistości na Wschodzie, kontaktów z tamtejszymi elitami i mieszkańcami. 13 trudnej, ale cennej sztuki; „ kochania naraz wszystkich naszych sąsiadów "). Jest więc nieprawdą, gdy mówi się, że zupełnie nie znamy Wschodu. System komunistyczny postawił między nami swoistą „żelazną kurtynę" i startowaliśmy niemal od zera (abstrahując od traumatycznej wiedzy, zebranej w ekstremalnych warunkach: w łagrach czy w spazmie najtragiczniejszych konfliktów polsko-ukraińskich całego okresu wielowiekowego naszego współbytowania). Sądzę więc, że w ostatnich latach dokonał się wśród nas istotny postęp w zrozumieniu wagi niepodległości wschodnich sąsiadów, w tym najważniejszego - Ukrainy. Jednakże, jest to długi i mozolny proces (być może nie mający w ogóle końca), uzależniony także od nowych wyzwań, jakie Europie i nam przynosi schyłek wieku. Jakie to wyzwania? Wskażemy je wybiórczo, choćby hasłowo: Po pierwsze: Wejście Polski w struktury europejskie obiektywnie wymusza w społeczeństwie maksimum wysiłków, środków i energii. Jest zarazem czymś fascynującym, co może skutecznie zawładnąć naszą wrażliwością, obyczajami i sposobem myślenia. Równocześnie, z racji położenia i historii, Polska Polacy - także obiektywnie - znajdują się na przecięciu Wschodu z Zachodem. Tak nas widzą, takie mają wobec nas oczekiwania zachodni sojusznicy i wielu obywateli państw sąsiednich. Dlatego musimy uczyć się stałej i konsekwentnej aktywności w wielu dziedzinach. Mówiąc obrazowo: żeby nasz orzeł miał wysokie loty, musi latać oboma skrzydłami: zachodnim i wschodnim. Po drugie. W demokracji społeczeństwo otwarte oznacza równoczesną otwartość na samych siebie i na innych, w tym - last but not least - na sąsiadów. Świadomość wagi ich niepodległości i pożytków stąd płynących nie jest już sprawą elit politycznych (dawno przekonanych i wciągniętych w ów proces), ale ogółu ludności, czy - ujmując praktycznie - różnych wyspecjalizowanych agend, instytucji i organizacji. W naszym przypadku, powiedzmy - Forum Polsko-Ukraińskie-go. Ale też - w nowym podziale administracyjnym kraju - aktywności gmin, powiatów i środków finansowych na tych szczeblach, z przeznaczeniem na szeroko rozumiane kontakty z sąsiadami. Po trzecie. Wiek XX, w swoich konwulsjach, skutecznie skompromitował zarówno kolektywizm, jak i nacjonalizm. Nikt o tym nie wie 14 skali całego kontynentu), system demokracji i gospodarki rynkowej. Stopień współdziałania państw - sąsiadów uzależniony jest od postępów na tej drodze. I na niej też znajduje się klucz do trwałej, współzależnej niepodległości. / wreszcie po czwarte: W stosunkach polsko-ukraińskich, w obecnych okolicznościach, to na nas, na władze i społeczeństwo polskie spada główna odpowiedzialność za wzorcowe sąsiedztwo w tej części Europy, za inicjatywność i nie zrażanie się trudnościami. Jestem przekonany, że nam się to uda, że sprostamy wyzwaniom. Szczęśliwy naród, który wie, dokąd ma iść. Dziękuję państwu za uwagę. 15 Miejsce Ukrainy w Europie w XIX i XX wieku Uwarunkowania polityczne i kulturowe „ Sytuacja współczesnej Ukrainy - zdaniem Jarosława Hrycaka - w ogólnych zarysach przypomina tę, która zaistniała ponad sto lat temu w dopiero co zjednoczonych Włoszech. Jeden z liderów risorgi-mento oświadczył wtedy: "Stworzyliśmy Włochy, teraz musimy stworzyć Włochów". Podobnie współczesne ukraińskie elity polityczne po proklamowaniu niezależności Ukrainy muszą jeszcze stworzyć Ukraińców, którzy odpowiadaliby obecnym granicom państwa. Ponieważ mają oni świadomość faktu, że według różnych kryteriów Ukraina jest podzielona, starają się przekonać swoich rodaków, że "Ukrainiec" stanowi dzisiaj pojęcie polityczne, a nie językowe i etniczne. Zgodnie z powyższym, zarówno Rusini z Zakarpacia, jak i świadomi, ukraiń-śkojęzyczni Ukraińcy z Wołynia czy Galicji, rosyjskojęzyczni Kijowia-nie i "ludzie radzieccy" z Doniecczyzny; z politycznego punktu widzenia są Ukraińcami, to znaczy obywatelami państwa ukraińskie go "'. Przytoczyłem tę opinię, gdyż moim zdaniem sygnalizuje ona nie tylko aktualną złożoność kwestii ukraińskiej, tę z lat dziewięćdziesiątych naszego stulecia. Dziś niewątpliwie trudności kształtowania sprzyjających umacnianiu państwowości ukraińskiej więzi społecznych są znacznie większe od tych, które mieli do pokonania organizatorzy tej państwowości w latach 1918-1920. Dość tu wspomnieć o negatywnym wpływie życia w ustroju sowieckim na stan wszelkich naturalnych więzi społecznych. Zjawisko atomizacji społeczeństwa, charakterystyczne dla wszystkich państw byłego bloku wschodniego, ze zrozumiałych powodów w dawnych republikach sowieckich daje o sobie znać o wiele silniej. Rodowód zasygnalizowanej przez Hrycaka, złożonej pod względem kulturowym i narodowościowym, struktury społeczeństwa Ukrainy jest jednak znacznie starszy, sięgający odległych stuleci. Być może, że w sferze zjawisk kulturowych pragenezy odmienności sytuacji w zachodnich częściach Ukrainy (na Wołyniu i w byłej Galicji wschodniej) należy do- 16 jowskiej. "Na ich pobrzeżach, podobnie jak na południowo-wschodnich kresach przyszłej Polski, mamy bowiem do czynienia z mieszanym osadnictwem Słowian wschodnich i zachodnich, ze społecznościami pogranicza. Wpływ zachodzących w ich obrębie kontaktów był początkowo ograniczony, zaznaczający się jedynie w społecznościach lokalnych, ale później, mimo przyjęcia przez Ruś i Polskę różnych obrządków chrześcijańskich ulegał on zapewne rozszerzeniu. Tyle tylko, że nasza wiedza o powszednich kontaktach jest nader uboga. W większości najlepiej znanej dokumentacji źródłowej znajdujemy bowiem niemal wyłącznie informacje o wydarzeniach wyjątkowych, zakłócających rytm codzienności. Nie poświęcała jej też do niedawna większej uwagi historiografia, tak polska jak i ukraińska. Nie ulega zaś wątpliwości, że bezpośrednie sąsiedztwo sprzyja wzajemnemu przenikaniu treści kulturowych i wzorów zachowań. Ma ono miejsce nawet wtedy, gdy graniczą ze sobą zbiorowości wywodzące się z różnych wspólnot etnicznych i kulturowo od siebie odległe. A w interesującym nas przypadku przenikanie to ułatwiało nie tylko pokrewieństwo etniczne i językowe. Stosunki między sąsiadującymi ze sobą Ru-sinami i Polakami nie były wolne od konfliktów, nie brakowało jednak i przejawów współdziałania. Do zmniejszania dystansów religijnych przyczyniały się także koligacje, zapewne nie ograniczające się do rodzin panujących w obu krajach. Przynajmniej do schyłku XVI w. w Polsce wyznawcy obrządku wschodniego uchodzili wprawdzie za „ obcych ", ale za swoich „ obcych ", do których się przywykło i których nie uważa się za wrogów. Prawdopodobnie z podobną wyrozumiałością2 w graniczących z Polską częściach Rusi spotykali się wyznawcy obrządku zachodniego. O tym, że dystans wobec niego był tu mniejszy, niż w pozostałych jej częściach, może między innymi świadczyć podjęcie około roku 1307 przez Jerzego I Halickiego decyzji nawiązania kontaktu z papieżem. Zwracam uwagę na tego typu reperkusje bezpośredniego sąsiedztwa, gdyż moim zdaniem dopiero pełniejsze ich uwzględnienie umożliwi uzyskanie w miarę wyczerpujących odpowiedzi na pytania dotyczące zarówno przyczyn regionalnie zróżnicowanego stanu samowiedzy narodowej Ukraińców, jak i miejsca kwestii ukraińskiej w dziejach Europy XIX i XX w. Nie ulega żadnej wątpliwości, iż kształtujący się w XIX w. 17 ¦urn- rzystniejszymi warunkami rozwoju w monarchii habsburskiej niż w imperium Romanowych. Wystarczy wspomnieć o dodatnich dla niego następstwach utrzymania się w niej obrządku greckokatolickiego, postępującej od lat sześćdziesiątych demokratyzacji i liberalizacji ustroju Austrii oraz życzliwej Ukraińcom polityki austriackiej w Galicji. Zapewne znaczenia tych uwarunkowań dla rozwoju ukraińskiego ruchu narodowego w tej dzielnicy nie można przecenić, wszelako nie powinno abstrahować się od innych, tkwiących w odleglejszej przeszłości. Sądzę, że więcej uwagi warto poświęcić konsekwencjom włączenia w 1349 r. Rusi Halicko-Włodzimierskiej w skład Królestwa Polskiego. Po pierwsze dlatego, że sprzyjało to nasileniu mającego miejsce już i wcześniej oddziaływania na jej mieszkańców kultury łacińskiej. Przyczyniło się ono, jak można przypuszczać, do mocniejszego zakorzenienia się na tym obszarze wprowadzonego po unii brzeskiej obrządku greckokatolickiego. W każdym zaś razie oddziaływanie kultury łacińskiej na pozostałe ziemie ukrainne, przyłączone do Korony po unii lubelskiej, było słabsze. Po drugie, włączenie to sprzyjało przekształceniu społeczeństwa tej części Rusi w miarę etnicznie jednorodnego w społeczeństwo wieloetniczne. Liczebnie wyraźnie przeważał żywioł ukraiński, w sferze działań i wyobrażeń politycznych dominował jednak zdecydowanie żywioł polski, wyraźniej tu zaznaczając swą obecność niż na pozostałych wchodzących w skład Rzeczypospolitej ziemiach ukrainnych. Mając to na uwadze, nie będziemy przeceniać skutków prowadzonej w Galicji przez Austriaków polityki divide et impera. Wystarczyło, że odnieśli się życzliwie do aspiracji rodzącego się ukraińskiego ruchu narodowego. Wydaje się przy tym, iż ich rolę przeceniały obie strony narastającego w Galicji wschodniej konfliktu. Wśród polityków polskich nie brakowało postrzegających ten ruch niemal wyłącznie jako wymysł Wiednia, jego danajski podarunek Polakom, a wśród ukraińskich - nie dostrzegających, że dla Wiednia (a później dla Berlina) kwestia ukraińska w swej istocie była tylko elementem jego polityki wobec Polski (Polaków) i Rosji. Podobnie, przynajmniej do niedawna, ujmowano ją i w innych stolicach Europy. A w znacznej ich części nie była chyba w ogóle dostrzegana. 18 i dziewięćdziesiątych naszego stulecia zainteresówańieUkrainą miało""""'¦ zasięg bardzo ograniczony. Nieco więcej zainteresowania tą tematyką można zauważyć jedynie w Rosji, Polsce, Austrii, Niemczech i Czechach. W opiniach zdecydowanej większości rosyjskich środowisk politycznych kwestia ukraińska jawiła się przy tym tylko jako całkowicie wewnętrzna, o ile była w ogóle postrzegana. Dominowało bowiem przekonanie, że nie ma narodu ukraińskiego, a ludność ukraińska jest jedy- \ nie różniącym się folklorem odłamem narodu rosyjskiego. Towarzyszyły mu - ze sporadycznymi i bardzo krótkotrwałymi przerwami - działania, których celem była całkowita rusyfikacja tej ludności. Aspiracje ukraińskiego ruchu narodowego oceniano jako wrogie Rosji, zagrażające jej „niepodzielności". Pokrewnym w pewnym stopniu poglądom jeszcze w pierwszych dziesięcioleciach XX w. hołdowała niemała część polskich środowisk poli- V tycznych. Ich uczestnicy, czuj ąc się dziedzicami dawnej Rzeczypospolitej, odróżniali Rusinów od Ukraińców. Pierwszych, „ młodszych braci", skłonni byli traktować jako członków politycznego narodu polskiego. Drugich uważano za rodzaj odszczepieńców, których działania niweczą wielowiekowe współżycie. Na przeszkody, po części nie do pokonania, natrafili także i ci polscy politycy, którzy, dostrzegając korzyści jakie Polsce może przynieść istnienie państwa ukraińskiego, opowiadali się za poparciem niepodległościowych dążeń Ukraińców. Determinowała je nie tylko żywa jeszcze w pierwszych dziesięcioleciach XX w. pamięć o dziedzictwie dawnej Rzeczypospolitej. Bez porównania większe trudności stwarzały istniejące już od średniowiecza pogranicza pol-sko-ukraińskie i ich miejsce w wyobrażeniach obu narodów. Wystarczy wspomnieć o tym, jakie zajmował w nich Lwów. W przekonaniach Polaków uchodził, nie bez racji, za najważniejszy obok Warszawy i Krakowa ośrodek polskiego życia narodowego. A przez Ukraińców, przede wszystkim galicyjskich, postrzegany był jako jedna z historycznych stolic Ukrainy. Ongiś był stolicą Rusi Halickiej, teraz mieściło się w nim ar-cybiskupstwo obrządku greckokatolickiego, w początkach XX wieku noszącego już wyraźne cechy narodowego obrządku ukraińskiego. Sądzę, że gdy analizujemy stan polsko-ukraińskich relacji w pierwszej połowie tego stulecia, zwłaszcza w czasie przełomowych dla obu 19 i emocji na podejmowane wówczas decyzje i działania polityczne. Nie jest przy tym przypadkiem, iż najczęściej spotykamy się z tym w pracach poświęconych polityce wschodniej Józefa Piłsudskiego. Był on niewątpliwie jednym z nielicznych polityków polskich, dostrzegających korzyści istnienia wolnej Ukrainy i biorących pod uwagę potrzebę uwzględnienia części - kolidujących z polskimi - aspiracji ukraińskich, dotyczących Galicji. I on jednak nie brał pod uwagę możliwości pozostawienia po stronie ukraińskiej Lwowa, a nieco później i pozostałej części Galicji wschodniej. I to wtedy, gdy podjął już decyzję udzielenia przez Polskę militarnego wsparcia Ukraińskiej Republice Ludowej. Zapewne decydujący wpływ na jego rezygnację z dążenia do osiągnięcia dotyczącego Galicji wschodniej kompromisu3 wywarła konieczność liczenia się z naciskiem polskiej opinii publicznej, ale czy wyrzekając się ich w takim momencie nie ujawniał swej słabej znajomości kwestii ukraińskiej? Wszak przewidziane umową z 21 kwietnia 1920 r. pozostawienie całej Galicji wschodniej w granicach państwa polskiego pozbawiało Semena Petlurę poparcia ze strony najbardziej narodowo rozbudzonych środowisk ukraińskich. Wydaje się, że Piłsudski, podobnie jak i pozostali politycy polscy opowiadający się za znalezieniem modus vivendi z ukraińskim ruchem narodowym, nie w pełni brał pod uwagę naturalną opozycyjność całego tego ruchu wobec Polaków i podejmowanych przez nich działań. Przekonany, że głównym wrogiem niepodległej Ukrainy, tak jak Polski, jest Rosja, bezwiednie mógł siły tej opozycyjności na całej prawobrzeżnej Ukrainie nie doceniać. W dotyczących relacji ukraińsko-polskich wypowiedziach podkreślał jedynie brak możliwości porozumienia z Ukraińcami galicyjskimi, ale chyba nie doceniał wagi tego problemu. Można przypuszczać, że bliska mu była opinia, którą wyraził w początkach lat trzydziestych, w trakcie dyskusji nad referatem na temat „ Zagadnienie ukraińskie", Adam Skwarczyński, stwierdzając: „niektórzy z dyskutujących stanowczo przeceniają możliwości unifikacji Ukraińców naddnieprzańskich i naddniestrzańskich. To są dwa światy, dwie kultury dwa nastawienia polityczne. Naddnieprzańscy - to ludzie wolni. "Galicjanie " mają wiele psychologii niewolnika - czasem uległego, czasem zbuntowanego. [L'J Nie bądźmy więc powierzchownymi teo- 20 Ulemem "zachodniej Ukrainy" - gdy i tak już przyszła Ukraina będzie musiała strawić zrusyflkowane połacie swojego Podola i Wołynia "4. Sądzę, iż Skwarczyński, podobnie jak i chyba gros tych polityków polskich, którzy opowiadali się za wspieraniem ukraińskiego ruchu narodowego, zakładał, że pozostawanie większości terytorium ukraińskiego w granicach sowieckiego imperium rosyjskiego skłoni Ukraińców do skoncentrowania się na jednym froncie walki: z Rosją. Liczono, że przyniesie to zmniejszenie ich zainteresowania pozostałymi częściami tego terytorium, zwłaszcza zaś Galicją wschodnią, i stworzy trwałe podstawy współpracy polsko-ukraińskiej. Polskie środowiska polityczne wprawdzie dostrzegały wysoki poziom rozwoju ukraińskiego ruchu narodowego w Galicji wschodniej, ale czy mogły zdobyć się na przyjęcie oceny o spełnianiu przez nią roli podobnej do tej, jaką odgrywał Piemont w dobie walki o zjednoczenie Włoch? Sądzę, że nie. I to nie tylko dlatego, że musieli się liczyć zarówno z wolą miejscowej ludności polskiej, jak i z dominującym przekonaniem niemal wszystkich aktywniejszych narodowo Polaków o polskim charakterze tej dzielnicy. Trudny do przecenienia wpływ wywierała moim zdaniem także pamięć o bliższej (czasów porozbiorowych) i dalszej przeszłości. Analizując stanowiska polskich środowisk politycznych wobec kwestii ukraińskiej, szczególnie zaś do jej aspektów terytorialnych, nie powinno zapominać się o tym, że różny stosunek (również emocjonalny) do wchodzących w skład obecnego państwa ukraińskiego ziem kształtował się na przestrzeni wieków. Podejmując próbę określenia miejsca Ukrainy w Europie w XIX i XX w. nie można bowiem abstrahować od faktu, że samo określenie „ Ukraina", w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, nabiera prawa obywatelstwa i ulega upowszechnieniu dopiero w naszym stuleciu. Pierwotnie gdy mówiono i pisano o „ Ukrainie " („ Okrainie ") miano na uwadze zwykle pogranicze Rzeczypospolitej (państwa moskiewskiego). Do ostatnich lat XIX w. z odmiennym jej postrzeganiem, bliskim obecnemu, spotykamy się chyba tylko w atlasie niemieckiego rysownika Johanna Bap-tisty Homanno z pierwszej połowy XVII w. Nazwą „ Ukraina " zostało w nim bowiem objęte terytorium między Przemyślem i Donem. Do powszechniejszego oznaczania tym określeniem ukraińskiego terytorium narodowego doszło właściwie dopiero w latach 1917-1918. 21 skromniejsze, politycy dwóch najbardziej kwestią ukraińską zaintere-" sowanych narodów: rosyjscy i polscy. Nie była to w Europie sytuacja wyjątkowa. Z kolidującymi aspiracjami terytorialnymi sąsiadujących ze sobą narodów, najczęściej dotyczącymi pograniczy narodowościowych i kulturowych, spotykamy się także i w zachodniej jej części. Tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie, każda ze stron konfliktu swe „ niezaprzeczalne " do nich prawa uzasadniała także „ argumentami" historycznymi. Sięgały po nie również ukraińskie, rosyjskie i polskie środowiska przywódcze, przy czym dwa pierwsze nie tak rzadko odwoływały się do tych samych elementów dziedzictwa, odmiennie je jednak interpretując. I Ukraińcy i Rosjanie czuli się sukcesorami Rusi Kijowskiej, ale środowiska ukraińskie ograniczały się do upatrywania w niej początków swej państwowości, podczas gdy zdecydowana większość rosyjskich hołdowała poglądowi, że już wówczas ukształtowała się trwała ruska wspólnota narodowa, współcześnie obejmująca zarówno Rosjan jak i Ukraińców (chętniej nazywanych Małorusinami) i Białorusinów. Nie powinno więc dziwić, że w zawartej w lipcu 1917 r. ugodzie z Ukraińską Centralną Radą Rząd Tymczasowy przyznał Ukrainie jedynie ograniczoną autonomię i wykluczył włączenie do niej guberni charkowskiej, jekate-rynosławskiej, chersońskiej i taurydzkiej. Jak nazbyt dobrze wiemy, przeciwne jakimkolwiek dążeniom do usamodzielnienia się Ukrainy stanowisko zajęli także nowi władcy imperium rosyjskiego - komuniści. Ani na moment nie tracąc z pola widzenia przeszkód utrudniających (czy też wręcz uniemożliwiających) utrwalenie proklamowanej w 1918 r. niepodległości Ukrainy, nie można zapominać o tym, że zapoczątkowany obaleniem caratu okresowy kryzys imperium rosyjskiego i rozpad Austro-Węgier stworzyły, po raz pierwszy od czasów Bohdana Chmielnickiego, koniunkturę sprzyjającą realizacji dążeń ukraińskiego ruchu niepodległościowego. Nie ostała się wprawdzie ani zwalczana przez obie Rosje: „białą" i „czerwoną" Ukraińska Republika Ludowa, ani rozbita przez Polskę Zachodnioukraińska Republika Ludowa, ale pozostała po nich żywa, oddziałująca na późniejsze poczynania całego ukraińskiego ruchu narodowego pamięć. Ich istnienie, acz krótkotrwałe, sprzyjało upowszechnieniu się wśród ludności ukraińskiej sa-mowiedzy narodowej i dostrzeżeniu kwestii ukraińskiej w Europie Za- 22 Sżone także koła rządzące Związku Sowieckiego. Ukraińska Republika Sowiecka nie cieszyła się wprawdzie nawet ograniczoną autonomią, począwszy od schyłku lat dwudziestych nasiliła się prowadzona na jej obszarze polityka rusyfikacyjna, jej uczestnictwo w Organizacji Narodów Zjednoczonych nosiło jedynie formalny charakter, ale czy ta jej formalna odrębność nie ułatwiła Ukrainie w 1991 r. podjęcia trudu budowy swego suwerennego bytu państwowego? Bibliografia 1 J. Hrycak, Jeszcze raz o stosunku Ukraińców do Polaków (z Rosją w tle), „Więź", 1998, nr 3, s. 17-18. 2 Moim zdaniem słowo „wyrozumiałość" te ówczesne relacje między wyznawcami różnych obrządków i religii oddaje precyzyjniej, niż słowo ,,tolerancja ". Gdy używamy słowa „ wyrozumiałość " mamy na ogół na myśli jedynie jakieś mniej lub bardziej odruchowe zachowanie, podczas gdy określenie „tolerancja" kojarzy się z zachowaniami zracjonalizowanymi. 3 Propozycję takiego rozwiązania przedstawił między innymi w odbytej w końcu listopada 1918 r. rozmowie z Michałem Sokolnickim: „Minimum narodowe jest linia obejmująca Lwów i Kałusz". Cyt. za: S. Biegański, Polska wobec Europy po-łudniowo-wschodniej na przełomie 1918/1919, „Niepodległość", t. X, 1976, s. 80. Nie była to propozycja odosobniona. Zbieżną z nią przedstawił Radzie Regencyjnej 1 czerwca 1918 r. Roman Knoll: „Linia Bugu jest granicą, którą ultymatyw-nie popierać musimy; polskość Chełmszczyzny i polskość Lwowa winny rzeczywiście nie przedstawiać najmniejszej wątpliwości". E. Koko, Dokumenty z dziejów polityki polskiej w kwestii ukraińskiej (maj - grudzień 1918 r), „Teki Archiwalne", t. 1(23), 1996, s. 63. 4Pod znakiem odpowiedzialności i pracy. Dziesięć wieczorów. Pod redakcją Adama Skwarczyńskiego. Warszawa 1933, s. 251. 23 Czy Wschód? Polskie środowiska opiniotwórcze wobec Ukrainy w XIX i XX wieku Jak podaje współczesny Słownik Języka Polskiego, Wschód, to "kraje wschodnie traktowane jako całość kulturalno-geografwzna'n. Z kolei Aleksander Zdanowicz w swoim XIX-wiecznym Słowniku określał tym mianem „ Część ziemi leżącą względem nas w stronę wschodzenia słońca; wschodnia część Europy, a przede wszystkim Azja"2. Pojęcie Wschodu funkcjonowało w XIX wieku, a także obecnie -jako przeciwstawne wobec pojęcia Zachodu, kojarzonego z cywilizacją zachodnioeuropejską, kulturą łacińską. Wschód natomiast utożsamiany był z kulturą grecką, bizantyjską, a następnie coraz częściej z Rosją, a w tym przypadku były to z reguły negatywne konotacje. Odmienność cywilizacyjna, kulturowa, religijna, (prawosławie) Wschodu i Rosji była postrzegana w polskich środowiskach opiniotwórczych z reguły jako obca i stojąca na niższym poziomie. „Różność języka, obyczajów i zwyczajów stanowi nieprzebytą zaporę między nim (Zachodem - T.S.) a Wschodem. Wschód jest nowym, nieznanym dla Zachodu światem " - pisał w połowie XIX wieku Hippolit Terlecki3. Podkreślane były różnice dziejów Rosji i Polski, a tym samym i Zachodu; doświadczeń historycznych; Rosję „wypia-stowała tatarska niewola", a Polskę „wolność"4 - pisał polski demokrata Henryk Kamieński. Określenie „Barbaria" na państwo Romano-wych oddawało dobrze opinie znacznej części polskich środowisk opiniotwórczych w tej kwestii5. Oprócz pojęcia Wschodu używany był termin orient, który jednak odnosił się do muzułmańskich krajów tzw. Bliskiego Wschodu, Turcji, Persji czy nawet Krymu, podczas gdy bezprzymiotnikowy Wschód kojarzony był zazwyczaj z Rosją. Dla znakomitej większości polskich polityków, publicystów, intelektualistów w XIX, a także w XX wieku przynależność Polski do kultury i cywilizacji zachodnioeuropejskiej nie podlegała w zasadzie dyskusji, choć dostrzegano związki kultury polskiej ze Wschodem czy orientem. Czy w tych samych kategoriach mieściły się ziemie ukraińskie, 24 będę starał się odpowiedzieć w niniejszym referacie? """ ~" ~ Od razu jednak pojawia się problem, jakie ziemie polscy politycy, publicyści, pisarze określali mianem Ukrainy. W ciągu XIX i XX wieku termin ten nabierał różnego znaczenia. Według Słownika Języka Polskiego Samuela Bogumiła Lindego z początku XIX wieku Ukraina, to: „pogranicze, ugranicze, kraj na granicy, (...) ziemia po obu stronach Dniepru leżąca "6 i dla ówczesnych oznaczało to obszary na wschód od Wołynia i Podola, traktowane jako odrębne od Ukrainy, podobnie jak Galicja Wschodnia. W XIX wieku dla określenia obecnych ziem ukraińskich używano najczęściej nazwy Ruś czy ziemie ruskie. Termin Ukraina w dzisiejszym zakresie terytorialnym zaczyna się stopniowo upowszechniać dopiero w XX wieku. Jednym z pierwszych i nielicznych, dla którego siedziby Ukraińców ciągnęły się „ od południa Mińszczyzny aż po morza Czarne i Azowskie, od Zakarpacia Węgierskiego po Don i Kubań "7 był na początku XX wieku działacz socjalistyczny, przyjaciel Józefa Piłsudskiego, Leon Wasilewski. Dla większości jednak polskich środowisk nazwa Ukrainy, jak pisał polski historyk z przełomu XIX i XX wieku Franciszek Rawita-Gawroński, nie oznaczała: „żadnegopojęcia etnograficznego (...) lecz terytorium zamieszkania"*. Również w II Rzeczypospolitej jeszcze bardzo niewielu Polaków mówiło np. , że Lwów leży na Ukrainie. Przedmiotem naszych rozważań będą ziemie ukraińskie w zasadzie we współczesnym rozumieniu tego słowa. Bezpośrednich stwierdzeń polskich pisarzy, ludzi sfery polityki, kultury o związkach ziem ukraińskich czy ruskich ze Wschodem czy Zachodem wiele nie spotkałem. Przedmiotem mego zainteresowania będą jednak nie tylko te skonkretyzowane wypowiedzi, ale także stosunek polskich środowisk opiniotwórczych do tych ziem, czy były to obszary swojskie i tak traktowane jak np. Mazowsze czy Wielkopolska, czy też były obce kulturowo, cywilizacyjnie, a jeżeli obce, to czy tak samo obce i wrogie jak Rosja. Polska, obok Węgier, była najdalej na Wschód wysuniętym krajem kultury łacińskiej, przedmurzem katolicyzmu. Jednak między katolicką Polską, a prawosławną Rusią mur nie był nieprzekraczalny i szczelny. Już w czasach średniowiecza dość ścisłe były związki polsko-ruskie, 25 i Rurytowiczów. Od czasów Kazimierza Wielkiego - pfżypómrlijfny - część ziem ruskich, Ruś Halicka, wchodziła w skład państwa polskiego, a po unii polsko-litewskiej w Krewię, a potem w Lublinie całość ziem ukraińskich stała się częścią Rzeczypospolitej, a polonizująca się szlachta ruska należała do rządzącego w państwie, politycznego narodu polskiego. Należy pamiętać, że -jak pisze Jerzy Kłoczowski - „ Dawna Rzeczypospolita była unikatowym sprzężeniem wielu pierwiastków, tyglem kultur. W niej przemieszała się cywilizacja Zachodu i tradycja Rusi oraz elementy kultury Bałtów "9. Na ziemiach ruskich, kresach dawnej Rzeczypospolitej, jak zauważał Czesław Miłosz, przebiegała granica między Rzymem i Bizancjum, ale też rozciągała się strefa pogranicza między Zachodem i Wschodem Europy10. Dla wielu polskich ludzi polityki czy kultury, zarówno w przeszłości jak i obecnie, wschodnią granicę Europy stanowiły wschodnie rubieże Rzeczypospolitej. W niej panował ustrój, zwyczaje, instytucje publiczne charakterystyczne dla Europy, a obce wyrosłej z tradycji mongolskiej w Rosji. Autor anonimowej broszury wydanej w latach siedemdziesiątych XIX wieku stwierdzał, że: „ wszystkie ludy od Elby do Dniepru są pobratymcze i równe mają obyczaje i usposobienie, a przede wszystkim równą miłość wolności, także nigdy nie mogą zniżyć się do ślepej uległości w niewoli"". Dniepr, zdaniem wspomnianego autora, stanowił granicę władzy mongolskiej i związanego z nią wschodniego despotycznego systemu politycznego - „Rusini zaś wolni byli od tej plagi i zawsze się ku zachodowi tulili"12 - pisał. Również publicysta wydawanego na początku XX wieku w Krakowie „Świata Słowiańskiego" przypominał, że rzekę Dniepr uważano za: „granicę między Azją a Europą"13. Dniepr był także wschodnią rubieżą polskich aspiracji narodowych. Przyszłą Polskę „ od Odry i Karpat aż po Dniepr i Dźwinę "u widzieli autorzy Manifestu Towarzystwa Demokratycznego Polskiego z 1836 roku, a kilkadziesiąt lat potem Jan Ludwik Popławski, jeden z głównych ideologów Narodowej Demokracji, zauważał, że: "Kraj pomiędzy Odrą a Dnieprem, pomiędzy Bałtykiem i Karpatami i Morzem Czarnym przedstawia odrębną, organiczną całość, spojoną wspólnością warunków terytorialnych, interesów ekonomicznych, wreszcie tra- 26 "granice przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. W XIX i napóczątku XX wieku w polskich środowiskach opiniotwórczych świadomość granic z 1772 roku była silnie zakorzeniona16. Polskie ruchy narodowo-wyzwoleńcze głosiły konieczność odbudowy Polski w tych granicach, a więc razem z Rusią, jako jej nieodłączną częścią. Ziemie ukraińskie, przynajmniej te do Dniepru, były traktowane jako jedna z części składowych byłej i przyszłej Rzeczypospolitej, trwały element polskiej tradycji. Marian Gorżkowski stwierdzał wprost, że Ruś: „od wieków rozwijając się z Polską, była jej własną krwią, kośćmi; była jej jedną z licznych prowincji, z niej się zrodziła, powstała, z nią zawsze była i będzie "v, a autor anonimowej broszury wydanej w Krakowie podkreślał, że „ wszystkie prowincje podległe niegdyś panowaniu polskiemu uważać i uznawać należy za polskie "18. Można zatem domniemywać, że jeśli Ruś była częścią Polski, a ta przynależała do cywilizacji zachodniej, to i ziemie ukraińskie, przynajmniej te do Dniepru, w kręgu oddziaływania Zachodu się znajdowały. Należy jednak pamiętać, że w XIX wieku pojęcia Polska nie należy traktować tylko w kategoriach etnicznych. W szeregu wypowiedziach polskich publicystów dostrzegana była odmienność etniczna, kulturowa ziem ruskich, „Ruś pod wpływem i panowaniem polskim nie spolszczała"19 pisał Bernard Kalicki, historyk, konserwatysta, redaktor pism oświatowych. Jednocześnie ten sam autor podkreślał odrębność ziem ruskich od rosyjskich. „Kraj ten i naród nie jest moskiewskim " - stwierdzał wspomniany już Kalicki, a polityka rządu carskiego wzmagała tylko, jego zdaniem, poczucie obcości. „ Car Mikołaj I i Aleksander IIpozostawili na Rusi równie ohydną pamięć jak w Polsce, stworzyli zupełnie odrębne ruskie martyrologium, które w każdym razie bywa jedną z niezaprzeczalnych cech odrębności narodowej "20. Kalicki jako jeden z nielicznych w tym czasie Polaków uznawał odrębność narodową Rusinów, i to zarówno wobec Polaków jak i Rosjan. „Naród ruski (...) Lacha uważa za innoplemieńca, a Moskala za wroga "2l - pisał. Byli wśród polskich publicystów, zwłaszcza w okresie międzywojennym, i tacy którzy uważali Ukraińców za część składową narodu rosyjskiego, nazywając ich oczywiście Małorusinami. Stanisław Ro- 27 polskim radykalizmem ruchu ukraińskiego pisał: „Mieszkańcy Mało-rusi czuli się obywatelami i gospodarzami olbrzymiego imperium wspólnie z Wielkorusami (Kacapami jak ich nazywano), z którymi jeżeli co dzieliło, to chyba trochę mowa i system gospodarki rolnej u włościan (...) kultura zaś religijna, polityczna, ekonomiczna i literatura były wspólnym dorobkiem i dorobek ten nosił miano kultury rosyjskiej"22. W wielu polskich publikacjach zwracano uwagę na opóźnienie cywilizacyjne ziem ruskich, w myśl zasady, że im dalej na Wschód tym gorzej. Polski publicysta Wilhelm Feldman zauważał, że o ile zachodnia Galicja: „pozostaje wstecz za Europą o jakie pięćdziesiąt lat, to wschodnia przypomina Europę z przed stu lat"23. W tym kontekście wśród części polskich środowisk, głównie tych o zabarwieniu nacjonalistycznym, wysuwane były teorie o niezdolności Rusinów, z racji

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!