411

Szczegóły
Tytuł 411
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

411 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 411 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

411 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Sprawiedliwi Inaczej Autor : Wies�aw Gwiazdowski HTML : ARGAIL Zegar wybi� dwudziest� pierwsz�.Za oknami pada�o. Strumyki sp�ywa�y ku obramowaniu i ni�ej, poprzez parapety, z dwudziestego drugiego pi�tra w d�. Na wypieszczone trawniki i chodniki z bia�ych i czerwonych kostek. - Opowiedz nam co�, dziadku. Odwr�ci�em g�ow� od okna i okr�ciwszy fotel, spojrza�em na czw�rk� wnuk�w. Identyczne jak odbicia w lustrze. Gdyby nie implanty wszczepione pod sk�r� na czo�ach, nie wiedzia�bym, kt�re jest kt�re. - O czym chcieliby�cie pos�ucha�? - zapyta�em, bujaj�c si� w obitym sztuczn� sk�r� fotelu. - O wojnie? O pokoju? O dobru? O z�u? A mo�e o prawdzie i k�amstwie? - O sprawiedliwo�ci - odpar�y ch�rem. - Ale co�, czego jeszcze nie s�yszeli�my - doda�a Ismena. - Dobrze, ale musicie by� grzeczne. - Tak, tak. - A potem lulu, rozumiemy si�? Min�a minuta, nim si� zgodzi�y. Gdybym im pozwoli�, ca�� noc przesiedzia�yby przed telewizorami. Ka�de mia�o sw�j pok�j i odbiornik, a mimo to wola�y ogl�da� wsp�lnie, w jednym pomieszczeniu. Najstarsza Ismena, o rok m�odsza Adaila, potem Dawid i najm�odsza Merita. Maj�c osiem lat po trafi�a konwersowa� jak doros�a pannica. - M�w ju�, dziadku - ponagli� Dawid. - Czekamy - zawt�rowa�y dziewczynki. - Dobrze. A wi�c... dzia�o si� to w ostatnich dniach minionego tysi�clecia, gdy w�adze i s�dziowie zrozumieli, �e przest�pc�w nie nale�y kara�. Zaczytani w najokrutniejszej z ksi�g podyktowanych cz�owiekowi przez Boga postanowili Bogu zostawi� sprawiedliwo��. Wi�kszo�� z nich by�a ateistami. Merita za�mia�a si�, przyk�adaj�c pi�stki do buzi. - Nie przerywaj - fukn��em ostro. - Dziadku? Ach, ten prosz�cy, niewinny g�osik. I te zielone, przepastne �lepka. Ju� niebawem mog�aby mie� �wiat u swych st�p. Tak samo jak Adaila i Ismena. Dawid r�wnie�. - W tamtych latach popularne by�y czarne marsze, podobne organizuj� teraz sadomasochi�ci chc�cy zalegalizowa� hard-happeningi z dzie�mi. Ci przynajmniej maj� szanse, �e ich ��dania zostan� spe�nione. W�wczas z czarnych marsz�w nikt sobie nic nie robi�. Spowszednia�y. - To wszystko jest przecie� w komputerze, dziadku! - przerwa�a Adaila. - Przejd� do rzeczy. Mia�emj� skarci�, gdy wtr�ci�a si� Merita. - Zrobi� ci herbat�, dziadku? Powstrzyma�em si� przed wybuchem. Kaza�em im siedzie� cicho, wiedz�c, �e tego nie uczyni�. Takie ju� by�y. Merita wsta�a z pod�ogi i odmaszerowa�a do kuchni. Wr�ci�em do przerwanego w�tku. - Czarne marsze wi��� si� z moj� opowie�ci�. Jeden z nich zorganizowali przyjaciele studenta zamordowanego przez dw�ch pi�tnastolatk�w. Zgin�� od uderze� kijami bejsbolowymi. - Nale�eli do jednej dru�yny? - zainteresowa� si� Dawid. - Nie. W owych czasach kije wykorzystywano do bicia i wykonywania wyrok�w. Pojawi�y si� nawet plakaty reklamuj�ce je jako skuteczny rodzaj broni. - Wypr�bowa�e� je, dziadku? - Nie powiem tak, nie powiem nie. Wr��my do opowie�ci. Wszystko zacz�o si� od wyroku, kt�ry niezawis�y s�d orzek� wobec owych pi�tnastolatk�w. Zostali skazani na sze�� miesi�cy poprawczaka. - To godne pochwa�y - stwierdzi�a Ismena. - A jakie by�o uzasadnienie wyroku? - Nie by�o uzasadnienia. S�d je utajni�. - Mo�e student by� winien? - zapyta�a Adaila. - Co przez to rozumiesz? - �e to on zacz�� b�jk�. I dosta� za swoje. - Podejrzewam, �e s�d wzi�� to pod uwag�, nie poda� jednak podobnych rewelacji do publicznej wiadomo�ci. Sprawcy o niczym takim nie wspominali. Byli pod wp�ywe alkoholu i szukali zaczepki. Po to za zgod� rodzic�w kupili kije bejsbolowe. - Wi�c kto� jednak gra� w futbol - ucieszy� si� Dawid. - Raczej nie. A co do twego pytania, Adailo, to stwierdzono, �e student nie by� uzbrojony. - I to by� jego �yciowy b��d - zauwa�y�a Merita, podaj�c mi fili�ank�. - Mocna, z dwiema kostkami cukru. Jak lubisz. - Dzi�kuj�. - Nie ma za co. Zrobi�am j� z przyjemno�ci�. Ciekawe stwierdzenie. - Min�o p� roku od og�oszenia wyroku i zab�jcy studenta wyszli na wolno��. Gazety zamie�ci�y zdj�cia powitania z krewnymi i znajomymi, by�y tak�e wywiady. Zab�jcy dzi�kowali wymiarowi sprawiedliwo�ci, pozdrawiali kurator�w i przyjaci� z poprawczaka. Obiecali zaj�� si� nast�pnymi studentami. Podobno w �artach. - Godne na�ladowania poczucie humoru - zauwa�y�a Ismena. - Znale�li si� na�ladowcy. ****************** Zatrzyma� si� i zsiad� z roweru, a nast�pnie, u�o�ywszy go z boku �cie�ki, zaatakowa� pij�cych piwo m�odzie�c�w. Nie przej�� si� trzymanymi przez nich kijami bejsbolowymi. Chcia� komu� do�o�y�, ot co. Odpowiedzieli atakiem. Nie spodziewa� si� podobnej reakcji i przez pierwsze sekundy zastanawia� si�, co im odbi�o. I co chcieli udowodni�. By� przecie� starszy. Ani si� obejrza�, jak zaliczy� trzy uderzenia w g�ow� i poczu� si� s�abo. Nie uleg� jednak panice i przeciw kijom wyci�gn�� szczup�e palce i ramiona. Wtedy poczu� smak w�asnej krwi w ustach i zrozumia�, �e si� przeliczy�. Wowa popatrzy� na Pietk�, a Pietka popatrzy� na Wow�. - No i? - zapyta� Wowa Pietk�. - Lepiej mi, cholera, jak Boga jedynego kocham. Kurwa ma�. Z podziwem spojrza� na umazany krwi� kij i uni�s�szy go do ust, uca�owa� z czci�. - Jeste� mi jak brat - szepn�� czule i z rozmachem przy�o�y� wij�cemu si� u st�p ch�opakowi. - B�g was ukarze - wymrucza�a ofiara. Podeszwa nr osiem wcisn�a jej gro�b� z powrotem do ust. - Dzisiaj ja jestem twoim Bogiem! - wrzasn�� Wowa. Alkohol mi�o wirowa� pod czaszk� i grza� �o��dek. - B�dzie o czym opowiada� - rzuci� do Pietki. - Przybij pi�tk� - wyci�gn�� r�k�, zacisn�� palce i potrz�sn�� d�oni� przyjaciela. - Dobijemy go? - Po co? Zdechnie i tak - Pietka przydepta� ofiar�. - Wredny sukinsyn - powiedzia� ze wstr�tem. W przyp�ywie szale�stwa Wowa roz�o�y� r�ce na boki i podskoczy� par� razy, tak jak robi� na meczach i koncertach. - Bierze mnie to, cholera - rzuci�. - Powt�rzymy? - Proste. - Trzeba go dobi�, bo jeszcze komu� wygada - warkn�� nagle Wowa, patrz�c na odczo�gowuj�cego si� gostka. Pietka poda� koledze butelk�. - Nie p�kaj. Dosta� swoje. Nie wygada. - Nawet si� skurwiel nie broni�. - I jego szcz�cie. A jeszcze par� godzin wcze�niej narzekali na nud�. Jak to dziwnie wi�d� los. Naprawd�. ****************************** Od tygodnia wiedzia�, �e musi si� na kim� wy�y�. Agresja doprowadza�a go do pasji. Nie potrafi� nad ni� zapanowa�. Nie potrafi� z ni� �y�. Musia� wy�adowa� drzemi�cy w sercu gniew. Czu�, �e adrenalina mo�e go zabi�. Dotychczas wystarczy�y ksi��ki i nauka, lecz ludzie si� przecie� zmieniaj�. Nie skamla� o lito��, wiedzia�, �e tego pojedynku nie wygra. Tamci mieli przewag�. Z nadziej�, �e kiedy� si� odegra, zacz�� ucieka�. Potyka� si� i chwilami traci� przytomno�� ,lecz bieg�. �le wybra� ofiary. To zdarza si� najlepszym. Naprawd�. ************************** Ismena podnios�a si� z pod�ogi. - Musz� do toalety. - Id�. Tylko si� nie maluj. - Nie b�d� - zapewni�a. Jej u�miech m�wi� co innego. Lubi�a robi� si� na wampa, paradowa� w seksownej bieli�nie i siada� wyzywaj�co jak prostytutka. Nie wiem, sk�d to si� bra�o, mo�e efekt uboczny. Ch�� dowarto�ciowania si�. Podobnie jak pozosta�e dziewczynki, z kobiec� premedytacj� wyprowadza�a z r�wnowagi mych m�skich go�ci. Wielu zaniecha�o wizyt w�a�nie przez nie. Otrzyma�em r�wnie� kilka interesuj�cych propozycji kupna. Odrzuci�em wszystkie. - Opowiesz, dziadku, o na�ladowcach? - zapyta�a Adaila. - Tak. Nale�y to do opowie�ci. Po wyj�ciu z poprawczaka m�odzi mordercy stali si� idolami dzieciak�w z marginesu. Ju� w dniu og�oszenia wyroku nieletni poczuli si� bezkarni, teraz za� dano im to wyra�nie do zrozumienia. Wymiar sprawiedliwo�ci zostawia� im woln� r�k�. - I tak j� mieli - rzuci� Dawid. - Fakt. Prawo zawsze lepiej traktowa�o nieletnich. Mo�e dlatego tak cz�sto poddawano kodeks karny liberalizacji, by odci��y� cele i zmniejszy� wydatki na wi�ziennictwo? - Rozwodzisz si� nad rzeczami oczywistymi, dziadku - wtr�ci�a Adaila. - Mia�e� opowiedzie� o na�ladowcach. - A wy mia�y�cie by� cicho - przypomnia�em. - Zrz�dzisz jak stary ramol - powiedzia� Dawid. - Nie mog� sobie wyobrazi�, �e i ja taki b�d�. - Wcale nie musisz. - Ale mo�e si� tak zdarzy�. - Dziadku, prosz� - przerwa�a sp�r Merita. Odetchn��em g��boko i nagle zamar�em z szeroko otwartymi ustami. Ismena przystan�a w wej�ciu, opieraj�c si� o �cian�. Zn�w przemieni�a si� w wampa. Czarna sk�pa bielizna z �a�cuchami, pejcz w lewej d�oni, czarne r�kawiczki do �okci, makija�. Podj��em opowie��. - Kij bejsbolowy sta� si� popularn� i szanowan� broni�. Cho� mo�na go by�o dosta� w ka�dym sklepie sportowym, nie ka�dy m�g� si� z nim pokaza� na ulicy. Ma�olaty bez wsparcia dostawa�y takie samo lanie jak doro�li. A zw�aszcza studenci. Tych nieletni szczeg�lnie sobie upodobali, bo jak g�osi�a fama, za zabicie studenta nic nie grozi�o. **************************************** Wowa Drugi popatrzy� na Pietk� Drugiego. - Dowarto�ciowa�bym si� - powiedzia� i podni�s� szklank� do ust. - Masz co� na oku? - Tak my�l� - rozejrza� si� po salce. - Tamten mnie wkurza - kiwn�� w stron� siedz�cego przy oknie blondynka. Towarzyszy� mu ch�opak i dwie dziewczyny, bardzo �adne dziewczyny. - Studencik - warkn��. Pietka odruchowo prze�kn�� �lin�. Adrenalina zawsze uderza�a mu do g�owy na widok seksownych panienek. Si�gn�� po papierosa i zaci�gn�� si� gryz�cym dymem. Fajek go uspokaja�. Ale to nie by�o to. Wowa prze�kn�� alkohol i odstawi� pust� szklank�. - Jeszcze jedno, co? - zapyta� i nie czekaj�c na odpowied�, podni�s� si� od stolika. Jedna z dziewczyn zauwa�y�a wzrok Pietki i poinformowa�a innych. Zobaczy�, �e blondynek si� skrzywi�, co� powiedzia� i raptem wszyscy zacz�li si� �mia�. Pietka odwr�ci� g�ow�. Z trudem opanowa� dr�enie d�oni. Nie mo�na tego tak zostawi�. Musi da� nauczk� wa�niakom. - Pijemy i wychodzimy - rzuci� do Wowy i wskaza� w stron� rozbawionego towarzystwa. Wowa dostrzeg� spojrzenia dziewczyn i odwr�ci� g�ow�. Jego te� nosi�o z w�ciek�o�ci, kiedy patrzy� na cudze pi�kne panienki. Szybko wypili piwo i wyszli z knajpy. W pierwszej bramie Wowa si�gn�� po pa�� schowan� pod kurtk� i opar� si� o �cian�. Pietka kr��y� obok jak wyg�odzony pies. - Za�atwimy tych wa�niaczk�w - warkn��. - I dziwki te�. - Popami�taj� palanty. - �eby� wiedzia�. Cie� wszed� w bram� i szed� ku nim. Wowa uderzy� pierwszy. Zamachem z do�u, precyzyjnie w krocze, tak jak na filmach, Pietka z g�ry. Nie m�wili, uderzali, wy�adowuj�c z�o��, napi�cia i beznadziej� �le spe�nionej m�odo�ci. ************************************** M�czyzna j�kn��, przyjmuj�c kolejne uderzenia pejcza. By� wiernym niewolnikiem i b�l, zadawany r�k� pani, sprawia� mu przyjemno��. P�aci� i chcia� by� dobrze obs�u�ony. Pani Alina by�a najlepsza spo�r�d dam, kt�re odwiedza�.Zna�a si� na swym fachu. Prawdziwa perfekcjonistka. Seans trwa� godzin�, lecz gdy dobiega� ko�ca, zawsze czu� lekki niedosyt. Spotkania dawa�y mu b�ogos�awione zapomnienie. Nienawidzi� pobo�nej �ony i rozwrzeszczanych dzieciak�w. Praca w firmie wywo�ywa�a w nim odruch wymiotny. A pani Alina by�a niczym B�g. Dawa�a odpr�enie. Liza� jej stopy i pi� mocz. Z kaga�cem na twarzy skomla� jak pies i b�aga� o kolejne tortury. Tego dnia r�wnie� po�egna� si� punktualnie o si�dmej.Wsiad� w samoch�d i po przejechaniu kilku przecznic zatrzyma� si� przed swym blokiem. Nie chcia� by �ona odkry�a jego tajemnic�. Mimo wszystko odpowiada� mu ten stan rzeczy. Wysiad� i wszed� w bram�. Niespodziewane uderzenie zgi�o go w p�, kolejne powali�o na bruk. Pomy�la� o pani Alinie i otrzyma� nast�pny cios. Zdumia�a go nies�ychana brutalno��, lecz r�wnocze�nie poczu� przyjemno��, a b�l dawa� odpowiedzi na wiele pyta�. Chcia� go czu�. Maltretowane cia�o domaga�o si� wi�cej. ********************************** Dopi�em herbat� i odda�em szklank� Mericie. - Wygl�dasz jak dziwka - powiedzia�em do siedz�cej na pod�odze Ismeny. - Wiem. Lubi� to. - Powinienem ci� sprzeda�, �eby� zobaczy�a, jak to jest. - Gadasz jakbym nie by�a ci potrzebna - odpali�a. - Gdyby nie moje kom�rki, nie m�g�by� palcem ruszy�. - Nie jeste� niezast�piona - warkn��em. - Wi�c mnie sprzedaj! A potem si� zapisz i czekaj. Nie zapomnij tylko, �e mo�esz si� nie doczeka�. - Nudz� mnie te k��tnie - wtr�ci�a si� Adaila. - Dobrze wiecie, �e jeste�my sobie potrzebni. Trudno zaprzeczy�. One u�ycza�y mi swych kom�rek, ja zapewnia�em im opiek�. By�y zbyt bezradne, by �y� w doros�ym �wiecie i wiedzia�y, �e dzi�ki mnie ich cia�a tworzy�y jedn� ca�o��. Z kolei gdyby nie one, dawno sta�bym si� straw� dla robak�w. B�d� te� spocz��bym w urnie. Po to je wyhodowano. - Nie jeste� niezast�piona - powt�rzy�em. - Ale masz racj� - doda�em szybko. - By�bym g�upcem, gdybym ci� sprzeda�. Jeste� mi potrzebna tak samo jak ja tobie. - Widzisz - przytakn�a, siadaj�c jak przyzwoite dziecko. - Dzi�kuj�. Wr�cimy do opowie�ci. - Nareszcie - mrukn�� Dawid. - Same sobie jeste�cie winne. ************************************** Wowa Trzeci popatrzy� na Pietk� Trzeciego i wyszczerzy� w u�miechu niekompletne uz�bienie po��k�e od papieros�w. - Co tak ryjesz? - zapyta�a uwieszona na ramieniu Pietki panienka. - Jeszcze nie jestem pijana. - Fakt - przytakn�� Wowa, witaj�c kie�kuj�cy mu w g�owie pomys�. - Mo�e wyjdziemy na powietrze? Dobrze ci zrobi. Dziewczyna zachwia�a si�. - Chyba si� jednak upi�am - stwierdzi�a. Pietka z Wow� wymienili porozumiewawcze spojrzenia. - Jeste� pi�kna - szepn�� Pietka. - M�wi�e� to chyba z tysi�c razy. - Bo to prawda. Jeste� kurewsko pi�kna. Dziewczyna wybuchn�a �miechem. Pot ch�opak�w kr�ci� jej w nosie. Wyszli z knajpy i skierowali si� w stron� parku, pod mur zakochanych. - Podniecasz mnie - mrukn�� Wowa. - Mo�e by�my... Zn�w zacz�a si� �mia�. - Jeste�cie pijani - parskn�a. - Nie jest tak �le - mrukn�� Pietka, czu� pewno�� i ochot�. - Mo�esz si� przekona�. - O czym? - Nie wiesz... Dziewczyna zatoczy�a si� i nagle zacz�a �ci�ga� bluzk�. Zakr�ci�a ni� nad g�ow� i wyrzuci�a w powietrze. - Pomog� wam - powiedzia�a, si�gaj�c zamka sp�dnicy. Patrzyli, nie wierz�c oczom. - No, poka�cie, co potraficie - zaprosi�a, k�ad�c si� na trawie. Wowa rozpi�� pasek i rzuci� si� na ni�. Krew nabieg�a mu do twarzy, a na czo�o wyst�pi� pot. Taka okazja, taka okazja - dudni�o pod czaszk�. - No dalej - ponagli�a. - A mo�e nie mo�esz? Zerwa� si� gwa�townie i odwr�ci� tak, by nie widzia�a. - A ty na co czekasz? - zach�ci�a Pietk�. Nie da� si� dwa razy prosi�. Zaj�� miejsce przyjaciela. Dopiero po kilku sekundach stwierdzi�, �e co� jest nie tak. - G�wniarze z was! - warkn�a i odepchn�a adoratora. - Do przedszkola, a nie na dyskoteki. Wowa odwr�ci� si� gwa�townie, doskoczy� i przykopa� jej w brzuch. - Zamknij si� suko! - zacz�� ok�ada� j� pi�ciami. - Kurwa! Kurwa! - sapa�, zadaj�c kolejne ciosy. Pietka rozejrza� si� i podni�s� le��cy opodal kamie�. Odepchn�� kumpla, zamachn�� si�. - Zapami�ta nas sobie - mrukn�� Wowa, przykopuj�c nieruchomemu cia�u. - Chod�. Bo kto� zobaczy. Pietka prze�kn�� �lin�. Tak si� zb�a�ni�! Tak si� zb�a�ni�! Wowa szarpn�� go za rami�. - Chod�. Znajdziemy inn� dziwk�. Niewysoki blondynek rozejrza� si�, a potem podbieg� szybko do le��cego cia�a. Widzia� wszystko i gdy tylko oprawcy oddalili si� na bezpieczn� odleg�o��, postanowi� skorzysta� z okazji. Jakby co, wszystko p�jdzie na tamtych. Krew go nie przera�a�a. Przezornie te� nosi� przy sobie paczk� prezerwatyw - wreszcie trafi�a si� sposobno��. G�upia dziwka - pomy�la�, rozrywaj�c opakowanie. Mia�a siedemna�cie lat. Uwielbia�a dyskoteki i dobr� zabaw�. Nie unika�a przyg�d i przelotnych znajomo�ci. Do dyskotek chodzi�a regularnie. Wraca�a do domu nad ranem. Cz�sto nie wraca�a w og�le. Rodzice zadowalali si� tym, co im powiedzia�a. By�a im za to wdzi�czna, wiele kole�anek nie mia�o takich luz�w. Tego wieczora chcia�a nie tylko wyszale� si� na parkiecie. Liczy�a na co� wi�cej, ale okaza�o si�, �e nie ma w czym wybiera�. Mia�a wyj��, gdy zaczepi�o j� dw�ch zakompleksionych ma�olat�w. Przyj�a zaproszenie na piwo ,z nud�w. Po kilku szklankach stwierdzi�a, �e nowi znajomi nie s� wcale najgorsi, ich komplementy wprawia�y j� w dobry nastr�j. Poza tym nie narzucali si� tak jak wi�kszo�� ch�opak�w. By okaza� wdzi�czno��, zgodzi�a si� wyj�� z knajpy, wiedz�c, �e za zaproszeniem kry�o si� co� wi�cej. Pomy�la�a, �e jak si� bawi�, to do ko�ca i cho� �mia�a si� z ich niedyspozycji, chcia�a przecie� tego tak jak oni. Rozbawili j�. No i byli tacy szalenie nie�miali. ******************************* Z�apali tego nekrofila? - zainteresowa�a si� Merita. - Tak. - I ile dosta�? - Trzy lata w zawieszeniu na dwa. Tamci za� po osiem. Wyszli po pi�ciu za dobre sprawowanie. - Gdyby u�yli kij�w bejsbolowych, dostaliby po p� roku poprawczaka - zauwa�y� Dawid. - Mieli pecha. - I to du�ego. Dwa tygodnie p�niej znaleziono ich zmasakrowane cia�a. Media poda�y, �e ta �mier� by�a wynikiem zemsty. - Wykryto sprawc�w? - I tak, i nie. Z pocz�tku podejrzewano rodzin� zabitej ,p�niej po��czono ow� �mier� z innymi zgonami ma�oletnich przest�pc�w. - Upozorowane samob�jstwa? - Raczej wykonanie wyrok�w. Pierwsi poszli pod n� s�awni zab�jcy studenta. Zgin�li w wypadku samochodowym i pocz�tkowo umorzono �ledztwo. P�niej zdarzy�y si� kolejne nieszcz�liwe wypadki, wi�c powi�zano je ze sob�. Zacz�o si� od tych, kt�rzy u�ywali kij�w bejsbolowych, potem przysz�a kolej na innych. - I na przest�pc�w pad� blady strach - mrukn�a Ismena. - Na niekt�rych na pewno. Ale nie zmniejszy�o to liczby zab�jstw. - A spo�ecze�stwo? - zapyta�a si� Adaila. - By�o za czy przeciw? - Za, a nawet przeciw. Egzekutor�w chwalono i krytykowano. Dzia�ali niezgodnie z orzeczeniami s�d�w, a wi�c wynie�li si� ponad prawo. - Wspomnia�e�, dziadku, o Ksi�dze. Czy eliminuj�c przest�pc�w egzekutorzy nie spe�niali zasady: z�b za z�b? - Gdyby byli s�dem. Lecz oczywi�cie nim nie byli. - Ale s�dziowie i politycy byli przecie� ateistami. - Nie wszyscy. Ale to brak wiary pozwala� na dowolne ferowanie wyrok�w. R�wnie� pozostawianie przest�pc�w Bogu. - Uwa�asz wi�c, �e ateizm by� g��wn� przyczyn� tego, co si� w�wczas dzia�o? To niedorzeczne - rzuci� Dawid. - Nie powiedzia�em tego. - Kto zatem by� winien? - Spo�ecze�stwo. Przemoc istnieje od zarania dziej�w. Stwierdzono te�, �e ma pod�o�e genetyczne. - Mo�e dlatego dzisiaj jest bezpieczniej - stwierdzi�a Merita. - Nie wiem. Wiele dawnych wykrocze� zalegalizowano. - Jak sprzeda� dzieci. Czy raczej klon�w. - Na przyk�ad. - Jak dzieci�ca prostytucja - mrukn�a Ismena. - Dzieci dojrzewaj� szybciej ni� kiedy�. Dawid wsta� z pod�ogi. - Nudzi mnie ta rozmowa - rzek�, krzywi�c si�. - Po raz setny powtarzamy to samo. Po co? Popatrzy�em na ca�� czw�rk� i fioletowe �ciany. Rzeczywi�cie powtarzali�my si�. Dlaczego nie u�wiadomi�em sobie tego wcze�niej? - Nie uwa�asz, �e to ciekawe? - spyta�a Merita. - W og�le. Nudz� mnie gadki o handlu dzie�mi. Niczego nie zmieni�, a nie s� �mieszne. Id� do siebie. - A opowie��? - zapyta�em. Zawaha� si�. - Id� do siebie - powt�rzy� i wyszed� z pokoju. Kilkana�cie sekund siedzieli�my w milczeniu. - Jest z�y, bo to w jego m�zgu b�d� grzeba� - stwierdzi�a Ismena. **************************************** Wowa zawy� przeci�gle i zwali� si� na bok. - Dobrze ci by�o? - zapyta�a dziewczyna. - Zajebi�cie - mrukn��. Pietka w�a�nie ko�czy�. Zupe�nie jak na pornolu. Dw�ch samc�w i jedna samiczka. P� roku temu mogli jedynie marzy�, �e za darmo b�d� mie� taki ubaw. Zmieni�o si� po wyj�ciu z poprawczaka. Stali si� znani i szanowani. Po godzinie opu�cili mieszkanie panienki. Na pobliskim parkingu zatrzymali si� przy maluchu i otworzywszy drzwi wpakowali si� do �rodka. Ruszyli bardzo szybko; c� ich obchodzi, co zrobi w�a�ciciel, stwierdziwszy brak samochodu. Um�wili si� u znajomka za miastem i nietaktem by�oby zjawia� si� tam taks�wk�. Pietka otworzy� po piwku. Wspomnia� panienk�. Szar�uj�c ulicami, rozmawiali o niej. - Ludzie nigdy nie naucz� si� mi�o�ci - stwierdzi� filozoficznie Wowa. - Co masz na my�li? - We�my tekst o nadstawianiu drugiego policzka. Albo ten o kochaniu bli�niego jak siebie samego. - Ja siebie nie kocham - wyzna� Pietka. - Ja te�. Kocham �atwe panienki i szybkie samochody. - A zw�aszcza maluchy. Parskn�li �miechem. �wiat�a samochodu z przeciwka o�lepi�y ich niespodziewanie. Pietka przechyli� si� i chwyci� k�ko. - Uwa�aj - Spoko! - Wowa odbi� w bok, uciekaj�c przed czo�owym zderzeniem. Nie zauwa�y�, �e s� na ostrym zakr�cie. Z piskiem opon maluch przejecha� barierk� i zacz�� si� turla� po stoku. ************************************ Wowa Drugi przechyli� butelk� i przez kilkana�cie sekund s�czy� wino marki Wino, delektuj�c si� siarczystym smakiem. Nic nie ma�o sensu, tylko picie do upad�ego. I podlenie innych. - Oby nam si� - mrukn�� zaspokojony i wr�czy� butelk� koledze. - Wiesz, o czym marz�? - zapyta� Pietka Drugi. - O kutasie wielkim jak Pa�ac Kultury. - Nie. O tym, �eby lud�ie nauczyli si� mi�o�ci. - Mi�o�ci nie mo�na si� nauczy�. - Wszystkiego mo�na. - Wypijmy za to. Pietka si�gn�� po nast�pn� butelk� i zacz�� wlewa� w siebie czerwony p�yn. - Mi�o�� to jest to - powiedzia�, osuwaj�c si� po �cianie. Wowa popatrzy� bezmy�lnie i usiad� obok. Wyj�� z r�k kumpla butelk�. Nie sko�czy� jej jednak. Odlecia� wcze�niej. Po chwili dwa cienie ciemniejsze od nocy przystan�y przy le��cych m�odzie�cach. Ni�szy �ci�gn�� im kurtki i podwin�� po lewym r�kawie. Drugi najpierw Pietce, potem Wowie wbi� t� sam� ig��. Zostawili strzykawk� w d�oni Pietki. *********************************** Komisarz Krzysztof M. przyjrza� si� uwa�nie r�kom denat�w. Co� mu nie pasowa�o w oczywistej na poz�r wersji o przedawkowaniu. Po pierwsze, na sk�rze ofiar nie by�o innych nak�u�, wskazuj�cych na wcze�niejsze za�ywanie narkotyk�w. Po drugie, dawka, jak� mieli we krwi, powali�aby co najmniej sze�ciu m�czyzn. Po trzecie, tylko samob�jcy dawali w �y�� po takiej ilo�ci alkoholu. Dwa tygodnie zaj�o przes�uchanie znajomych i krewnych. Potem komisarz by� ju� pewien, �e kto� dopom�g� tej �mierci. Nie wiedzia� jednak kto i musia� stwierdzi�, �e odpowiedzi na to pytanie nie uzyska �atwo. By� mo�e nigdy. Brak motywu, brak �wiadk�w, brak mikro�lad�w. �adnych odcisk�w, nitek czy w�os�w. Zupe�nie nic.Pr�cz pewno�ci, �e nie by�y to samob�jstwa. ********************************** Przerwa�em opowie�� i popatrzy�em na dziewczynki. By�y m� przysz�o�ci�, mym �yciem, mym cia�em. - Przygl�dasz si�, dziadku, jakby� chcia� nas zje�� - powiedzia�a Ismena. - Masz takie wielkie oczy - pochwyci�a Adaila. - I przypominam wilka. Czy tak? - Tak - wyrwa�a si� Merita. - Mi�o mi to s�ysze�. Wybuchn�y �miechem. - I gdzie� sprawiedliwo��? - zapyta�em. - Karmi� was, wychowuj�, ubieram, ucz�, a wy? - A my dajemy ci �ycie - odpar�a Ismena. - Tylko za jak� cen�?! - Cen� naszego zdrowia. - Zapominasz, Ismeno, �e to dzi�ki mnie �yjecie. - �yjemy dla ciebie. Wiesz, kogo najbardziej interesowa�y nasze narodziny. Nie powiesz chyba, dziadku, �e nas? Oto trafne odpowiedzi na wszystkie pytania. Efekt uboczny? �wiadoma ingerencja genetyk�w? Wirus? - Milczysz? - zagadn�a Ismena. - Nazywasz nas swymi wnukami, lecz jeste�my tylko towarem. - Tak! - odwarkn��em. - I co z tego? Nie zamierzam was przecie� zabi�! A m�g�bym, bo mam takie prawo. Od Dawida wzi��bym m�zg, od ciebie serce, od Merity w�trob�, od Adaili p�uca. Czy my�lisz, �e wszystkie klony osi�gaj� pe�noletno��? Wyjd� na ulic� i przekonaj si�, jak jest w �wiecie za drzwiami. Niekt�re rodz� si� bez �wiadomo�ci, jak ro�liny hodowane tylko dla narz�d�w. Nie atakuj mnie bo nic ci to nie da. Milcza�a z g�ow� zwr�con� ku oknom. Wiedzia�a, �e mam cholern� racj�. By�a towarem, lecz r�wnie� m� wnuczk�. A ja nie mia�em do�� si�, by zabi� siebie. - Opowiesz, dziadku, co by�o dalej? - przerwa�a milczenie Merita. - Nie! - Gniewasz si�? - Tak. Czy mog�em je sprzeda�? Mia�em do tego prawo. Lecz gdybym to uczyni�, zn�w zosta�bym sam. Zdany na siebie i obcych, do kt�rych nigdy nie mia�em zaufania. Wnuki zast�powa�y mi nie istniej�ce dzieci. Mo�e to by� g��wny pow�d, �e nie uczyni�em z nich ro�lin? T�sknota za prawdziw� rodzin�? Obecno�� kogo� z krwi w�asnej, z w�asnego DNA? Najpierw podnios�a si� Ismena. Potem Adaila i na ko�cu, po d�ugiej zw�oce, Merita. Nie odzywa�em si�, a one nie czeka�y, bym co� powiedzia�. Wysz�y z pokoju i zosta�em sam ze sw� z�o�ci�. Za oknami pada� deszcz, strumyki wody sp�ywa�y szybami, ku obramowaniu i w d�, z dwudziestego drugiego pi�tra. Starczy�o skoczy� za nimi, by pozby� si� wszelkich trosk, uwolni� si� od rzeczywisto�ci, przynosz�cej wy��cznie b�l. I oczekiwanie na �mier�. Ludzie boj� si� �mierci. Wierz� w �ycie pozagrobowe i reinkarnacj�, a jednak mimo cierpie� nie potrafi� dobrowolnie przej�� na drug� stron�. Po wielokro� pyta�em si�, co to za wiara, kt�ra przynosi strach? Nie umia�em znale�� odpowiedzi. Sam ba�em si� r�wnie�. By� mo�e lubi�em cierpienie, nie wiedz�c o tym? A mo�e po prostu lubi�em zadawa� je innym i dlatego tak kurczowo trzyma�em si� �ycia? ******************************************** Wowa Dwudziesty Trzeci prze�adowa� dziewi�tk� i przy�o�y� j� do g�owy Pietki Dwudziestego Trzeciego. Poci�gn�� za spust. - Wiesz, chcia�bym sobie postrzela� - zwierzy� si�, wybieraj�c odleglejszy cel. Przymierzy� si�, nagle przykl�k� i fikn�� kilka kozio�k�w. - Paf, paf, paf... Pietka odstawi� na stolik puszk� piwa i pilotem prze��czy� kana�. - Sam ch�am - mrukn��, lecz nie wy��cza� odbiornika. - Trzeba sko�owa� wideo - zauwa�y�. - Czas by szybciej zlecia�. - Zaraz ma si� zjawi� Makak - przypomnia� Wowa. - Przyjdzie albo i nie. A pornos jest dobry na wszystko. - Mog�e� powiedzie� Ka�ce, by przysz�a. - Niech spierdala, dziwka. Wol� obejrze� film ni� jej wys�u�ony zad. - Film ci nie da. - Wali mnie to. Wowa przymierzy� si� do kolejnego strza�u. - W pi�tek wyskoczymy do dyskoteki - mrukn��. - Bang. Bang. Poderwiemy laski. Pietka prze��czy� kana�, zgni�t� puszk� i rzuci� j� w k�t, na stert�. - Pi�tek b�dzie w pi�tek - powiedzia�. Wowa poderwa� si� z pod�ogi i kopn�wszy drzwi wpad� do s�siedniego pokoju. przykl�kn�wszy na jedno kolano, rozejrza� si� i pos�a� kilka strza��w w zdj�cie nagiej modelki na �cianie. - Jak Makak przyniesie naboje, postrzelamy sobie, co? - zawo�a�. - Tak, do dziewcz�t na ulicy. - Do tych n�jpi�kniejszych. Jak my�lisz, Pietka? - Proste. Wowa wpad� z powrotem, od�o�y� gana i si�gn�� po puszk�. - Nie ma to jak browar - mrukn��, otwieraj�c z sykiem wieczko. Nag�y dzwonek do drzwi sprawi�, �e od�o�y� piwo. - Jest! - krzykn�� i skoczy� do przedpokoju. Pietka gapi� si� w telewizor. Akurat gdy jeden z bor�w skoczy� do wody, us�ysza� zdziwione pytanie kumpla - A wy kto, kurwa? Zaraz potem zobaczy� jego plecy i trzech ch�opak�w uzbrojonych w kije. Zerwa� si�, by�a te� z nimi dziewczyna - Co jest, kurwa? - zapyta�. Uderzenie wyrwa�o mu z piersi krzyk b�lu. Zwin�� si� i pad�, przewracaj�c krzes�o. Kolejny cios pozbawi� go przytomno�ci. Obudzi� si� z potwornym pulsowaniem w g�owie Z trudem uni�s� powieki i zrazu nic nie widzia� ani m�g� sobie przypomnie�, co si� sta�o. Po d�ugich jak godziny sekundach przedzierania si� przez s�abo�� stwierdzi�, �e siedzi przywi�zany kablem do krzes�a. W pokoju by�o trzech nieznajomych i niezwykle atrakcyjna dziewczyna. - Wiesz, kim jeste�my? - spyta�a. - Nie. - Jeste�my anio�ami str�ami tych, kt�rych skrzywdzi�e� Rozejrza� si�, szukaj�c kumpla. - Co? - Czy masz jakie� �yczenie? - Tak, kurwa, tak! Chcia�bym si� dowiedzie�, gdzie Wowa i co tu si�, kurwa, dzieje?! - Dzieje si� sprawiedliwo�� - powiedzia�a dziewczyna - Czy masz jakie� �yczenie? - Pierdol si�, dziwko! - szarpn�� wi�zy i zwali� si� z krzes�em na pod�og�. Kucn�a przy nim. Poczu�, jak pod jej wzrokiem g�os ga�nie mu w gardle. - OK, da si� zrobi� - us�ysza�. Nieznajoma zsun�a spodnie i po�o�y�a d�o� w kroku na sk�pych czarnych majteczkach. Pietka prze�kn�� �lin�. - Makak! - wrzasn��. - Wy�a�, ty skurwysynu! Szybki kopniak jednego z facet�w zmia�d�y� mu nos. - B�d� cicho - szepn�a panienka. Zmys�owe wargi z�o�y�y si� jak do poca�unku.- Przygotuj si�. Za chwil� umrzesz Milcza� i zamiast my�le� o sobie zastanawia� si�, co z Wow�? - W �redniowiecznej Japonii test na samuraja wymaga� przepo�owienia ludzkiego cia�a - powiedzia�a panienka W d�oniach trzyma�a miecz. Pietka le�a� na pod�odze i nie mia� si� gdzie cofn��. - Archanio� Gabriel zrzek� si� twej duszy, zaproponowali�my wi�c j� Lucyferowi, poprzez jego s�ug� Abramha . Zgadnij, jak� otrzymali�my odpowied�? Nie pozna� odpowiedzi. Dziewczyna otar�a ostrze i spojrza�a na ch�opak�w. - Widzimy si� w Internecie? - zawo�a�a weso�o. - Tak - potwierdzili. ************************************* Wsta�em z fotela. Za oknem deszcz pada� nieustannie. By�a noc. Miasto tuli�o si� do snu. Gas�y �wiat�a w wie�owcach. Czy by�o mi potrzebne drugie �ycie? �wi�ty Maksym Wyznawca m�wi�: "Po to B�g sta� si� cz�owiekiem, by cz�owiek sta� si� bogiem". Los wnuk�w spoczywa� w mych r�kach. Mog�em zrobi� z nimi, co chcia�em. Co tylko chcia�em. Jak B�g. Czy by�em bogiem? KONIEC