13488

Szczegóły
Tytuł 13488
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

13488 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 13488 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 13488 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

13488 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

URSZULA JAKUBOWSKA MIT LWOWSKIEGO BATIARA INSTYTUTYTUT BADAŃ LITERACKICH POLSKIEJ AKADEMII NAUK URSZULA JAKUBOWSKA MIT LWOWSKIEGO B AT IARA IBL Instytut Badań Literackich Wydawnictwo Warszawa 1998 <'l«l(lłlil»Pi|!|l......................t; i j 111111....... Redakcja Agnieszka Pliszkiewicz Korekta Krystyna Petryk Projekt okładki i stron tytułowych Jolanta Barącz Opracowanie typograficzne Adam Rysiewicz ' Łamanie Wydawnictwo IBL / Helena Dzrarnikowska © Copyright by Urszula Jakubowska, 1997 © Copyright for this edition by Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich PAN, 1997 Druk i oprawa Drukarnia Wydawnictw Naukowych S. A. Łódź, ul. Żwirki 2 ISBN 83-87456-12-8 Wstęp Wspominając dawny. Lwów, mówiąc o Nim i pisząc na jego temat — prędzej czy później dochodzi się do przywołania w pamięci naj charakterystyczniej szych przedstawicieli mieszkańców tego niezwykłego miasta - batiarów. Oto i ja w mojej wielowątkowej opowieści-rzece o tamtym Lwowie dotarłem do tego właśnie tematu, zagadnienia, zjawiska, któremu na imię lwowski batiar. Witold Szolginia tak rozpo««ął jeden z rozdziałów własnej, bardzo osobistej i wielotomowej historii Lwowa1. Uznanie przez autora ważności tego wątku dziejów Lwowa nie jest postawą odosobnioną. Niewiele powstało bowiem wspomnień o tym mieście, które by nie podejmowały tego tematu. Postać batiara zrosła się wszak bardzo mocno z miastem nad Pełtwią. O batiarach traktują nie tylko lwowskie wspomnienia. Stali się oni także bohaterami licznych piosenek, wierszy, słynnych już dziś dialogów radiowych, filmów, a nawet powieści. Zajęli się tym problemem także badacze2. Lektura większości tych wypowiedzi skłania do ciekawego wniosku: ich autorzy są w dużym stopniu współtwórcami mitu batiara, czyli — jakbyśmy powiedzieli używając określenia Zofii Kurzowej - nadawaniu tej postaci „coraz bardziej dodatnio wyróżniającego nacechowania"3. Dość zrozumiałe wydaje się to w przypadku tych autorów, którzy /\ 6 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA zmuszeni byli opuścić Lwów w czasie II wojny światowej bądź po jej zakończeniu. Powrót pamięcią do lat młodości i miejsc, do których dostęp przez lata był zamknięty, mimowolnie skłaniał do mitologizowama postaci symbolizującej nierozerwalny związek z miastem, jego specyfiką i niezwykłym kolorytem. Okazuje się jednak, że proces mitologizowama postaci lwowskiego batiara rozpoczął się znacznie wcześniej, na początku XX wieku. Wówczas to batiarowi zostały przypisane po raz pierwszy cechy, które pozwalały czytelnikowi spoglądać na niego przychylnie i oceniać pozytywnie, chociaż przykłady z rzeczywistości nie zawsze temu sprzyjały. Co ciekawe, ten upowszechniany, propagowany wizerunek batiara ulegał w ciągu ostatniego stulecia daleko idącym zmianom. I dlatego nie wydaje się, że można poprzestać na zestawieniu kilku zaledwie opinii o lwowskich batiarach, niektórych nawet bardzo interesujących - jak to czyni w swej pracy Witold Szolginia — i uznać je za komplementarne. Warto prześledzić, jak rodził się mit batiara i jakim ulegał przekształceniom, które cechy mieszkańca lwowskich przedmieść zyskiwały w oczach twórców mitu, a które pozostawiano w cieniu i starano się o nich nie pamiętać. Przy lekturze pracy Szolgini pojawiły się też następne pytania: czy rzeczywiście każdy lwowianin przyznawał się po 1945 roku do związku i pokrewieństwa z lwowskim ba-tiarem? Czy faktycznie dopiero po II wojnie światowej pojęcie to zyskiwało pod względem emocjonalnym? Jak w ogóle rozumiano i pojmowano to określenie i kiedy ono się pojawiło? Gdy wreszcie autor po przytoczeniu kilku wypowiedzi lwowian dokonał swoistego wyboru manifestującego się w słowach- Nie zapominając bynajmniej o różnych dawnych lumpen-proletariackich przejawach lwowskiego batiarstwa [...], wolę jednak zachować w mojej pamięci przede wszystkim taki, u- Wstęp osabiany przez Szczepka i Tbńka [dwu batiarów z przedwojennej audycji radiowej ,JWesołej Lwowskiej Fali" - UJ], wizerunek niegdysiejszego populistycznego bohatera lwowskich przedmieść, do dziś jeszcze żywego w dawnych lwowskich piosenkach oraz w dawnej i obecnej prozie i poezji o lwowskiej tematyce4 - należało zastanowić się również, czy na naszych oczach nie odbywa się przypadkiem mitologizowama lwowskiego batiara ciąg dalszy. Poszukiwanie odpowiedzi na te pytania zmusiło mnie do przeprowadzenia bardzo szerokiej i wnikliwej kwerendy źródłowej. Objęte nią zostały bardzo różne typy źródeł i one w rezultacie zadecydowały o konstrukcji i układzie tej pracy. Przy określaniu rodowodu lwowskiego batiara ogromną rolę odegrały wydawnictwa słownikowe, zarówno te z początku XX wieku, jak i te współczesne nam. Na odtworzenie wizerunku batiara popularyzowanego w piosence pozwoliła analiza kilku zbiorów piosenek putffikowanych od 1911 roku, o czym szerzej piszę w II rozdziale tej pracy. Szukając śladów lwowskiego batiara musiałam sięgnąć do prasy końca XIX wieku, w której pojawili się przedstawiciele plebsu lwowskiego. Należało także poddać bardzo dokładnej analizie kilkanaście roczników pisma „Pocięgiel" (gdzie po raz pierwszy pojawiła się symboliczna postać lwowskiego batiara — Józka Ciuchraja, bawiącego lwowian od 1911 do 1933 roku), a także przyjrzeć się innym czasopismom satyrycznym II Rzeczypospolitej. Do wielu z nich — w tym do pełnego kompletu „Pocięgla" — dotrzeć mogłam jedynie we Lwowie, głównie w Bibliotece Uniwersyteckiej. Warto dodać, że lektura „Gazety Lwowskiej", gadzinówki z okresu II wojny światowej, zaowocowała kapitalnym odkryciem, iż redaktorzy pisma nie tylko starali się popularyzować lwowski folklor, ale także bohaterami swych Rozmówek za drągiem (czyli za ro- 8 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA gatkami - UJ) uczynili dwu lwowskich batiarów, nawiązując tym samym do pomysłu „Pocięgla" i ,^Yesołej Lwowskiej Rdi". Przedmiotem kwerendy stało się również kilka pism powojennych, przy czym najwięcej miejsca poświęciłam londyńskiemu „Biuletynowi Koła Lwowian", wychodzącemu od 1962 roku przez prawie 30 lat. On to właśnie okazał się bowiem nie tylko kroniką życia lwowskiej emigracji w Londynie, ale też forum do publikacji wspomnień i szkiców z historii Lwowa. Pismo dostarczyło bogatego materiału źródłowego do niniejszej pracy. Autorzy i redaktorzy „Biuletynu" czynili wiele, aby w pamięci czytelników nie tylko dawny Lwów był obecny, ale także by w jego krajobrazie nie zabrakło lwowskiego batiara. Prasa odegrała ogromną rolę zarówno w zaświadczaniu obecności batiara w świadomości lwowian, jak również w tworzeniu jego pozytywnego wizerunku. Lata trzydzieste naszego wieku pokazały natomiast, jak ważne dla podtrzymywania mitu lwowskiego batiara stały się radio i film, dlatego poświęciłam temu osobny rozdział. Innym rodzajem źródła historycznego, który wzbogacił moją wiedzę o powstawaniu mitu lwowskiego batiara, okazały się wspomnienia. Lwowianie, zwłaszcza po II wojnie światowej, odczuwali potrzebę chwytania za pióro, by przekazać potomnym zapamiętane obrazy z przeszłości. Z zapisków tych wynika, że zwolennicy mitologizowania lwowskiego batiara wcale nie zdobyli monopolu na kształtowanie czytelniczych wyobrażeń o tej postaci. Podobnie zresztą było z przedstawicielami szeroko rozumianego środowiska literackiego wywodzącymi się ze Lwowa lub o Lwowie piszącymi. "Wynik poszukiwań obrazu Lwowa w ich twórczości i śladów lwowskiego batiara niejednokrotnie zaskakiwał. Na czym owo zaskoczenie polegało, pokazuje ostatni rozdział pracy. Wstęp Podejmując ten temat musiałam odnieść się także do problemu samego mitu. Mity towarzyszyły człowiekowi od początku jego historii. Naukowe zainteresowania tym zjawiskiem sięgają XIX wieku, a przodowali w tym etnolodzy. Mitem zajmuje się jednak nie tylko etnologia, ale też inne nauki humanistyczne5. Również historycy co pewien czas na nowo podejmują ten problem. Rozważaniom teoretycznym nad istotą samego mitu towarzyszą próby rejestracji, opisu i przedstawienia procesu rozwoju najbardziej rozpowszechnionych mitów6. Jerzy Tbpolski zauważył, że mit jest nie tylko sformułowaniem, lecz również procesem7. Stwierdzenie to znakomicie potwierdza fenomen mitu lwowskiego liatiara. Wyrastając z przekształcenia wiedzy cząstkowej - I egendy związanej w wąską, ściśle określoną grupą faktów -stopniowo przeobrażał się w oceny dotyczące już znacznie szerszych zbiorowości. Pisząc o micie lwowskiego batiara uznałam za wskazane podpisanie się pod tymi standtWskami, które przyjmują, że I1 istoryk na podstawie swojej wiedzy i umiejętności warsztatowych ma szczególne możliwości, a także obowiązek traktowania mitów i mitologiijako procesów dynamicznych, które wyrastają z obciążeń przeszłością, ale zachowują wartości pragmatyczne dla interesów postulowanej czy też życzeniowej przyszłości8. Z takiego pojmowania zadań historyka wynikała potrzeba zbadania nie tylko genezy samego mitu, ale także jego trwałości i zmienności w ciągu ostatnich stu lat. Tyle już liczy sobie bowiem mit lwowskiego batiara. Natomiast terminu „mit" starałam się używać w znaczeniu zaproponowanym przez Tferesę Kułak. Mitem więc były dla mnie te wszystkie „sformułowania i konstatacje, które uzyskały w pewnych okresach naszych dziejów ostatnich stu lat - w sposób żywiołowy lub celowy, wskutek działania sił społecznych lub politycznych - status prawd fakto- ir 10 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA graficznych, nie weryfikowanych, i po jakimś czasie spetry-fikowanych lub zestereotypizowanyeh, a będących sposobem pojmowania narodowej przestrzeni oraz zachodzących w niej społecznych i politycznych procesów i zjawisk"9. Wstęp n 1 W Szolginia, Tamten Lwów, t. W, Wrocław 1993, s. 30. 2 Z. Kurzowa, Polszczyzna Lwowa i kresów poludniowo-wschodnich ilo 1939 r., Warszawa 1985; oraz J. Habela, Z. Kurzowa, Lwowskie piosenki uliczne, kabaretowe i okolicznościowe do 1939 r., Kraków 1989; 1. Seiffert, Daiuny dialekt miejski Lwowa, Wrocław 1993. 3 J. Habela, Z. Kurzowa, op. cit., s. 310. 4 W Szolginia, op. cit., s. 30. 5 Por. Mity narodowe w literaturach słowiańskich, red. M. Bobrow-nicka, Kraków 1992; oraz Wkręgu mitów i stereotypów, red. K. Borow-czyk i P Pawełczyk, Poznań 1993. 6 Por. Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, red. W Wrzesiński, Wrocław 1994; Mity i stereotypy w dziejach Polski, red. J. Ikzbir, Warszawa 1991; R. Ludwikowski, Polska kultura polityczna. Mity, tradycja i współczesność, Kraków 1980; E Ziejka, Wkręgu mitów polskich, Kraków 1977. 7 J .Tbpolski, Historiografia jako tworzenie mitów i walka z nimi, w: Ideologie, poglądy, mity w dziejach Polski i Europy, red. J. Tbpolski, M. Molik, K. Makowski, Poznań 1991, s. 244. 8 Por. W Wrzesiński, Polska mitologia polityczna XIX i XX wieku, w: Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, op. cit., s. 9. 9 T. Kułak, Mit narodowej, silyjwlskiego ludu, w: Balskie mity poli-h/czneXIXiXXwieku, op. cit., s. ROZDZIAŁ Rodowód Spróbujmy na wstępie ustalić, eo oznaczało i oznacza słowo „batiar". Wśród większości piszących o batiarze nie ma wątpliwości, że określenie to pochodzi z języka węgierskiego. Wielki słownik węgiersko-polski podaje przy haśle oetyar następującą definicję: 1. historycznie-zbój, rozbójnik; 2. żartobliwie- szelma, łotr, zuch, śmiałek, urwis1. JanKarłowicz w swym Słowniku gwar polskickjBtydanym w 1900 roku przy tym samym haśle zapisał: oberwaniec, łapserdak2. Z. Kurzowa w swej pracy Polszczyzna Lwowa i kresów poludnio-ivo-wschodnich przytoczyła inne jeszcze słownikowe wyjaśnienia. Przywołany już raz J. Karłowicz z A. Kryńskim i -J. Niedźwiedzkim w Słowniku języka polskiego, wydanym I a.kże w 1900 roku, definiują - według Kurzowej - batiara następująco: andrus, łobuz, ulicznik3. Autorka nie podaje jednak za tym słownikiem dwu innych znaczeń tego słowa — używano też tego określenia mówiąc o dojrzewającym chłopaku, podrostku, wyrostku lub człowieku nieokrzesanym, przewrotnym, głupim4. To ostatnie wyjaśnienie zamieszczają również autorzy najnowszego Słownika gwar polskich przy haśle „baciarz", dodając jeszcze inne: nędzarz, człowiek zaniedbany, a także to, które widnieje przy pobliskim haśle batiar: awanturnik, pijak, włóczęga, leń5. W tym miejscu 14 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA Kurzowa dopisała od siebie: „znaczenia tego we Lwowie w istocie nie było, zostało ono przez Słownik gwar polskich odtworzone zapewne na podstawie węgierskiego pierwowzoru betyar — włóczęga, człowiek poza prawem". Jednocześnie wspomina o rozróżnieniu, jakie wprowadził W. Szolginia; z określeniem „batiar" wiązała się według niego dodatnia ocena emocjonalna, natomiast ze słowem „baciarz" zdecydowanie pejoratywna6. Nie znajdujemy takiego rozróżnienia u Janusza Wasyl-kowskiego, znawcy dziejów lwowskiej piosenki i lwowskiego folkloru. W słowniczkach słów i pojęć — w większości pochodzących z gwary lwowskiej - dołączonych do swych prac Wa-sylkowski w jednym ciągu, traktując je jako synonimy zapisał: baciarz, baciar, baciaryga, batiarus i wyjaśnił w następujący sposób: ulicznik, łobuz, andrus, także synonim mieszkańca lwowskich przedmieść, niekiedy samego Lwowa [węg. betyar — włóczęga]7. Wasylkowski tym samym rozszerzył zakres znaczeniowy określenia batiar, utożsamił je z innymi pokrewnymi mu słowami, a uczynił to chyba głównie dlatego, by najlapidarniej oddać niezwykły fenomen, a mianowicie zjawisko przyznawania się do bycia lwowskim batiarem przez większość lwowiaków po II wojnie światowej i to zarówno tych na emigracji, jak i przebywających w kraju. Ten przegląd słownikowych wyjaśnień byłby jednak niepełny, gdybyśmy nie sięgnęli do słowników ukraińskich. Do takiego zabiegu skłania i zobowiązuje badacza nie tylko jego wiedza potoczna o tym, że wśród ludności ukraińskiej dzisiejszego Lwowa i okolic słowo „batiar" pozostaje w użyciu (wraz z jego żeńską formą „batiarka" - kobieta złego prowadzenia się), ale także pojawienie się w literaturze ukraińskiej tego określenia i to dla oznaczenia wyraźnie wyodrębnionej grupy w ukraińskiej społeczności Lwowa zarówno tego sprzed I wojny światowej, jak i w okresie późniejszym. Jew- Rodowód 15 staluj Zahaczewśki pisze wręcz o „ukraińskiej batiarni"8. Warto więc sprawdzić, czy w słownikach ukraińskich odnotowano to określenie. Okazuje się, że nie pojawiło się ani w tych wydanych przed I wojną światową9, ani po II wojnie światowej10. Nie ma hasła „batiar" także w słowniku ukra-ińsko-polskim, natomiast zamieszczono je w słowniku polsko-ukraińskim11. Tu słowo „batiar" wyjaśniono wpięciu kontekstach i jest to jedna z najbardziej wyczerpujących definicja. Oto ona: 1. ulicznik, 2. chuligan, 3. włóczęga, ob-ilartus, hunpenproletariusz, 4. rozpustnik, 5. hulaka, urwis, '19 nicpoń . Tyle o słownikowych definicjach, jak widać, wcale niejednoznacznych, nie sygnalizujących przemian w stosowaniu 11 'go pojęcia, ale wskazujących na wyraźnie negatywne jego znaczenie. Okazuje się, że tylko słownik połsko-węgierski I >róbuje oddać fenomen niezwykłej pojemności określenia ba-I i. 11'11. Pora oddać głos tym, którzy tworzyli już nie słowniki iwą a literacką definicję batiartr Zacząć wypada od przed-st awienia rodowodu tego ostatniego. Elementy mitotwórcze *;| tu bowiem najbardziej widoczne. Stanisław Wasylewski tuk zaczyna swą opowieść o pojawieniu się na lwowskiej scenie batiara: Przyszli chyba na świat razem z Lwowem samym, wylegli hurmą na rogatki z pieśnią na ustach już wtedy, gdy przed dobrym półtysiącem lat wjeżdżała z Węgier do swej posażnej stolicy królowa Jadwiga. Moment ten jest w opowieści Wasylewskiego dość istotny, bo przecież trzeba było w jakiś sposób znaleźć źródło-slów określenia batiar. Dlatego też Wasylewski dodaje: I kto wie, czy nie wówczas ustaliła się ich nazwa, którą na zawsze mieli zatrzymać. 16 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA Dalszy wywód autora jest niczym więcej, jak próbą tworzenia czysto literackich sytuacji, w których „historyczna" już postać batiara zachowywać się miała tak, aby pozostać wierna charakterystyce sporządzonej przez Wasylewskiego. Batiarzy - według niego - radzi byli po wiek wieków wszystkiemu, co nie tylko bujne, ale i podstępne, co podszyte kawałem, przynoszącym w rezultacie zwycięstwo.14 Znacznie ostrożniej szy w poszukiwaniu rodowodu lwowskiego batiara jest Mieczysław Opałek. Z jego Obrazków z przeszłości Lwowa wynika, że postać batiara towarzyszyła miastu nad Pełtwią już w pierwszej połowie XIX wieku. Bo ta konfraternia oryginalna swem ezterieur i dowcipem, mająca zawsze wiele czasu i nie nudząca się nigdy, nie jest jeno przywilejem i osobliwością czasów dzisiejszych. Sto lat temu, jak i dzisiaj goniła ćma obszaipańców w te pędy za muzyką wojskową, szukała bezpłatnego widowiska wszędzie, gdzie tylko ono nadarzyć się mogło.15 Status batiara nie był wysoki w tamtym okresie. Opałek podkreśla fakt, że batiarów nie wpuszczano na śródmiejską promenadę podobnie zresztą, jak lwowskich Żydów. Odnotowując pojawienie się w XIX wieku osobników zwanych ba-tiarami Opałek nie wyjaśnia jednak, skąd wzięło się ich nazwanie. O takie wyjaśnienie pokusił się W. Szolginia i trzeba przyznać, że trop, którym poszedł, wydaje się być słusznym. Opowiadał się za węgierskim pochodzeniem słowa „batiar": Do Galicji i lwowskiej stolicy przyniósł tego betyara-batiara najprawdopodobniej dopiero... zaborczy austriacki żandarm węgierskiego pochodzenia w XIX wieku, ścigający tu-miejscowych „ludzi poza prawem".16 Rodowód 17 Nasuwa się w tym momencie pytanie, czy na Łyczakowie, gdzie dla autora była kolebka lwowskiego batiarstwa, mógł się taki żandarm pojawić. Z zapisów Stanisława Schniir--Pepłowskiego wynika, że i owszem. Taki obraz Łyczakowa /, pierwszej połowy XIX wieku przekazał bowiem namw swej 11 racy o Lwowie: Ulica Piekarska prócz parterowych dworków okolonych ogrodami nie posiadała znaczniejszych budynków w piei-wszyeh lat dziesiątkach tego wieku (XIX). Nie dziw przeto, iż w zimie 1835 roku zarówno ulica Łyczakowska, jak Piekarska cieszyły się niezbyt zaszczytną sławą Kalabrii lwowskiej. Sławę tę zawdzięczały zręcznej szajce rzezimieszków, którzy ukryci w jednym domku pod cmentarzem, o zmroku dopiero wychodzili na łowy.'7 Szajkę wkrótce aresztowano, ale - jak podkreśla S. Schnur-Pepłowski — zła sława przylgnęła do miejsca. On Kum w pewnym sensie tę sławę podtrzymywał tak charakteryzując mieszkańców Łyczakowa: Wśród krupiarzy, którzy zamieszkują górny Łyczaków i pod-cmentarną okolicę. [...] nie są wskazane wycieczki dla miejskich donżuauów. O ile płeć słabsza odznacza się bowiem w tych stronach urodą, o tyle mężczyźni posiadają dziwnie rozwiniętą muskulaturę. „Patyczkiem" nazywa się tu koł z płota, a „pokłonić się komuś" znaczy tyle, co ściągnąć intruza drągiem przez plecy.1" Przypuszczenie Szolgini wydaje się więc prawdopodobni'. Ten węgierski żandarm, szukając przestępcy na Łyczakowie, być może dopytywał się o betyara, a miejscowa ludni iść podchwyciła to określenie i wprowadziła je na stałe do swego przedmiejskiego języka. Przy próbie określenia, kiedy w literaturze po raz pierw-gzy pojawia się słowo batiar, nie sposób nie przypomnieć 18 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA opowiadania Zygmunta Miłkowskiego, publikującego pod pseudonimem Teodora Tbmasza Jeża. Jest tu pierwsza wzmianka o batiarze, na jaką udało mi się natknąć. Pochodzi z tekstu opublikowanego w 1861 roku1". Warto ją przytoczyć w całości. Oto ona: Jeszcze w Serbii nie jest tak że, jak w niektórych ucywilizowanych krajach, aby człowiek chodzący po kraju bez roboty i bez pieniędzy miał koniecznie umierać z głodu. Można tam nic nie robić, nic nie mieć i pomimo to żyć. Nawet Serbowie mają wrodzony do pracy wstręt — wolą bawić się w handel — a komu handel nie staje, ten woli chodzić, spędzać czas na ga-wędee [...] ale do pracy nie da się namówić. Usposobienie to jest tak powszechnem, że powstała w Serbii osobna klasa tak zwanych betiarów (włóczęgów) żyjących z dnia na dzień, bez jutra i pochopnych tylko do zaburzeń w kraju. W 1948 roku rząd pozbył się ich ryczałtowym sposobem, namówiwszy na wzięcie udziału w wojnie węgierskiej [...], a gdy wojna skończyła się, obstawił mocną strażą granicę i nie puszczał ich na powrót. Niewiele to jednakże pomogło, gdyż betiary namnożyli się. Jednocześnie Miłkowski porównując bohatera swego opowiadania do owych betiarów dodawał: Zachodziła jednakże maleńka jedna między nim a betia-rem w ogólności różnica. Betiary żyją bez celu, a on miał cel życia: wychowywał orła. Wynika z tego, że nie tylko Lwów przyznawał się do swych batiarów. Znacznie wcześniej pojawili się na Węgrzech i na Bałkanach. Miłkowski wyczerpująco wyjaśnił, kim oni byli w społeczności serbskiej. Nie pozostawił też czytelnikowi wątpliwości, że towarzyszyła im jednoznaczna pejoratywna ocena ich sposobu życia i zachowania. Gdy mowa o pochodzeniu słowa „batiar", nie sposób nie przypomnieć, że na przełomie 1971 i 1972 roku odbyła się Rodowód 19 im lamach londyńskiego „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza" obszerna dyskusja na ten temat. Rozpoczął i! I gtiacy Wieniewski, prowadzący w piśmie „kącik językowy". Próbując odpowiedzieć na liczne pytania lwowian mieszkających w Anglii o pochodzenie określenia batiar, /.iczął swe wyjaśnienia od ważnego dla naszych rozważań sl wierdzenia: Słówko to, tak znamienne dla folkloru lwowskiego, wymawiamy dziś prawie z łezką, gdyż związane jest z tradycją grodu orląt. Nie zapominamy też, że „batiary" odegrały chlubną rolę w obronie Lwowa w roku 1918.20 Podkreślenie udziału batiarów w walkach listopadowych 11118 roku świadczy o pozytywnym nastawieniu autora do lej specyficznej grupy społecznej. Na przytoczenie zasługuje również zaskakujące wyjaśnie-nif rodowodu lwowskiego batiara przez Wieniewskiego: Wiedziałem, że „batiar" wywodzi się od jakiegoś plemienia Bachtiarów, ale nic pewnego nie umiałem o nich powiedzieć. -lak widać, autor nie sięgnął do żadnego słownika i nie próbował nawet zasiać większej wątpliwości u swych czytel-111 ków, że etymologia słowa może być inna. W tym, że jego i; 11 iowisko jest słuszne utwierdzał go artykuł w tygodniowym 11* x latku ilustrowanym „Daily TMegraphu" z 15 października 1971 roku, któiy „przyniósł mu ciekawe szczegóły doty-rzące Bachtiarów". Oto czego się dowiedział o Bachtiarach. Jest to stare plemię koczowniczych pasterzy w południo-wo-zachodniej Persji. Jego historia sięga starożytności i związana jest z Medami, ludem pokrewnym antycznym Persom, który się z nimi stopił w jeden naród. Bachtiarowie nie są dzisiaj plemieniem osiadłym, lecz co wiosny koczują ze swymi stadami, głównie owiec i kóz ok. 250 mil z obozowisk zimo- Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA wyeh (niedaleko Zatoki Perskiej) na letnie pastwiska położone w górach. Plemię ma kilka odgałęzień i liczy 400-500 tysięcy ludzi. Mówi dialektem perskim, a na jego czele stoi chan, obecnie Aga Chan Bachtiar, piastujący nawet godność ministra w rządzie perskim. Są to oczywiście mahometanie. Z Bachtiarów wywodzi się b. żona szacha Soraya. Największy kłopot autora tej wypowiedzi polegał jednak na wykazaniu związku między odległymi Bachtiarami a „lwowskimi dziećmi ulicy" -jak ich określił Ignacy Wie-niewski. Poradził sobie z tym problemem w dość przekonujący - we własnym pojęciu - sposób. Tb, co miało łączyć batiara z Bachtiarem - twierdził - to przede wszystkim „za-dzierzysta wojowniczość". Już Aleksandrowi Macedońskiemu stawiali Bachtiarowie zaciekły opór, potem byli groźnymi wrogami Arabów. Ich napady na karawany kupieckie stały się głośne w XIX w., kiedy chanowie Bachtiarów zażądali kontrybucji za prawo przejazdu przez ich teiytorium. Now^e zamieszki wybuchły w roku 1908, kiedy to odkryto w tamtych okolicach ropę naftową i Bachtiarowie nie chcieli dzielić się zyskami z jej sprzedaży. Te wojowuicze cechy burzliwych Bachtiarów, ich zuchwałe stawianie się możnym tego świata, szeroko komentowane w prasie światowej na przełomie XIX i XX stulecia dały początek nazwie lwowskiego batiara - kończył Wieniewski z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. I chyba nie zdawał sobie sprawy, jaką burzę rozpęta. Tymczasem w „Dzienniku" ukazał się list J. Załęskiego21 potwierdzający, iż podobne skojarzenia o istniejącym związku między batiarami a Bachtiarami przychodziły już do głowy Polakom, którzy w czasie II wojny po opuszczeniu Rosji znaleźli się w Persji (Iranie). Załęski nie uznał jednak tych skojarzeń za słuszny trop. Pisał bowiem: ¦lodowód 21 Jako nie-historyk nie potrafię dziś powołać się na określone źródła, wiem jednak, że nazwą „batiarów" określano pół-partyzantów, półbandytów z inwazyjnych wojsk węgierskich czy siedmiogrodzkich prawdopodobnie wojsk Rakoczego plądrujących swego czasu pograniczne okolice ówczesnego województwa niskiego. W dwa tygodnie później w tym samym „Kąciku jężyko-u ¦-i n " jego gospodarz już nie upierał się przy swojej hipote-•¦!'¦ Dodawał nawet, że przewidział, iż jego tekst z 8 paź-'I i ¦ • mika nie przeminie bez echa, choć przecież wcale wcześ-m i takich nadziei nie wyrażał. Me nie on jeden wywodził ¦ i ¦ ui „batiar" od perskich Bachtiarów. Do redakcji „Dzien- ¦ i Polskiego" napisał także Kazimierz Schleyen, autor ' * {'d lwowskich, „któremu -jak pisze Wieniewski niejako 11 i \ I; isne usprawiedliwienie - nic, co lwowskie, nie jest obce". Shlcyen uzupełnił wywody gospodarza „Kącika językowego" o dodatkowe informacje. Według niego: w dawnych wiekach szły do Europy ze Wschodu, z Persji, ;i nawet z Indii karawany kupieckie. Jako konwój wybierano najdzielniejszych, wojowniczych ale uczciwych Bachtiarów. l'o przybyciu do Lwowa odbywał się tam dłuższy postój dla handlu i rozdziału towarów na poszczególne kraje. Bachtiarowie pili, hulali i bardzo sobie upodobali Lwów. Tak samo lwowiacy ich pokochali za dzielność, temperament, szeroki gest i uczciwość.23 Sam Wieniewski - tym razem, co prawda, przyznając, że informacje Schleyena zdają się wspierać wersję „perską" |MH-lio(lzenia słowa „batiar" —już z ostrożności dodał, iż obraz Knchtiarów, nakreślony przez Schleyena jest trochę wyideali-¦"w;my. Przywołał jednocześnie teorię przedstawioną przez iinifgo czytelnika „Dziennika Polskiego", CA. Stronczaka, K i mego przedstawił jako autora nie wydanego jeszcze słowniki gwary lwowskiej. Oto co napisał w swym liście Stronczak: 22 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA W okresie pierwszej wojny światowej kadra lwowskiej „trzydziestki" (30 pułk piechoty austriackiej z garnizonem w Lwowie) była przez pewien czas stacjonowana na Węgrzech w Nagy Szalonta. Przypadkowo wówczas posłyszałem słowo „batiar" na oznaczenie łobuza, urwisa, nicponia czy uliczni-ka. Muszę dodać, że w owej miejscowości i jej okolicy lwowska brać kadrowa swoim temperamentem dość często naruszała spokój i porządek piibliczny. Może jednak jest pole do rozważania, czy miejscowy język węgierski wzbogacił się wówczas omawianym wyrazem dzięki pobytowi lwowiaków, czy też Węgrzy bez nich i już bardzo dawno znali owo słówko.24 Stąd już niedaleko było do sugestii, że rodowód batiara należy wiązać z Węgrami. W tym samym kierunku szły rozważania innego uczestnika dyskusji, prof. L. Bojczuka, „gwiazdy b. Lwowskiej Eali" -jak go prezentowano. Przypominał on inną ciekawą dyskusję, jaka toczyła się w gronie studentów polonistyki w lwowskim Domu Akademickim w roku 1928 lub 1929. Wszyscy uczestnicy dysputy byli przekonani, że słowo batiar pochodzi z języka węgierskiego, spierali się natomiast jedynie o pisownię tego określenia. Nie było zgody, czy należy pisać „batiar", czy „betiar". Wieniewski przytoczył jeszcze wyjaśnienie Włodzimierza Lewika, polonisty i poety wówczas już nieżyjącego, który uważał, że słowo „batiar" oznacza cywila (nie wojskowego) o szczególnych cechach: hardego, buńczucznego, zadziorne-go, skorego do bitki i do wypitki. Zamykając to pierwsze pokłosie dyskusji Wieniewski - tym razem już był ostrożniej szy. Nie chciał rozstrzygać, która interpretacja jest słuszna i zapowiadał zreferowanie dalszych czytelniczych listów w tej kwestii. Kolejnym zwolennikiem „perskiej" wersji pochodzenia słowa „batiar" okazał się Rudolf Antoni Borth, który nie zgodził się tylko z tym, że słowo to weszło w szerszy obiegjl odowód 23 końcem XTX wieku25. Inni korespondenci opowiadali się iii/ konsekwentnie za węgierskim rodowodem batiara. Nie I > vi i zgodni tylko co do tego, kiedy określenie „batiar" przy-ii;lo się na dobre we Lwowie i co oznacza ono w języku węgierskim. Próbę odpowiedzi na te pytania podjął m.in. płk. Kornel Krzeczunowicz. Nazwę „tych dzielnych uliczników, którzy niejednokrotnie bronili Lwowa" wywodził ze słowa węgier-Rkiego oznaczającego „żebraka", a przeniesionego przez wę-jfierskich huzarów — którym Austria powierzyła utrzymanie w ryzach polskiego miasta od roku 1772 aż do początku XX w. luny dyskutant, Kazimierz Rychlewski, rodem z „arcy-Iwowskiego Łyczakowa" — jak przedstawiała go redakcja „Dziennika Polskiego" - powoływał się na Słownik wyra-¦uiw obcych Arcta definiujący słowo „batiar" jako „rozbójnik, włóczęga, andrus". Pod tym podpisywał się również ¦I. I Ionelski, któiy swą wypowiedź uzupełnił o następujący komentarz: W czasie, gdy Lwów był stolicą prowincji Austro-Węgier, sporo lwowiaków musiało służyć w wojsku austriackim i to głównie w formacjach, gdzie podoficerami byli Madziarzy. Otóż zanim rekrut zosta! urobiony na żołnierza, musiał wysłuchiwać określeń odpowiadających np. polskiemu „żłób". Był to ordynarny węgierski rzeczownik betyar (nieokrzesany 1 głupek).26 Najostrzej zareagował jednak M. Wagner, zarzucając Wie- I1 iewskiemu, że nie zajrzał do wydanego niedawno przez Koło I jwowian w Londynie zbioru lwowskich piosenek, skąd przytoczył cytowane już wyżej słowa Wasyłewskiego o batiarze ,,podmiejskim łaziku". f 24 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA Tym razem Ignacy "Wieniewski uznał, że trzeba ustąpić większości i ogłosić „wersję węgierską" za zwycięską w tej dyskusji. Sam jednak nie był o tym do końca przekonany, o czym świadczą jego słowa: Ale czy przypadkiem popularność perskich Bachtiarów w XIX w. nie wzmocniła węgierskiej nazwy „batiarów" na lwowskim gruncie?2' Nic więc dziwnego, że gdy otrzymał następny list wspierający jego własną „perską" wersję wyjaśnień, nie ukrywał satysfakcji. Oto R.A. Borth, już raz zabierający głos w tej sprawie, tym razem uznał bowiem, że obie wersje pochodzenia słowa batiar nie wykluczają się nawzajem, ponieważ ormiańskie karawany kupieckie konwojowane przez Bachtiarów szły według niego szlakami z południowego wschodu głównie przez Węgry do Polski, a szlaki te krzyżowały się we Lwowie. Borth dołączył nawet do listu specjalną mapkę dróg handlowych. W tej sytuacji Wieniewski ogłosił, że najchętniej podpisze się pod „podwójnym ojcostwem" słowa „batiar"28. Na to kompromisowe wyjaśnienie nie zgodził się jednak Kornel Krzeczunowicz, gdyż zgoda na nie świadczyłaby o „smutnym stanie etymologii polskiej bezradnie stojącej wobec 19-wiecznego wyrazu gwary lwowskiej"29. Pan Borth - według Krzeczunowicza - nie zacytował w swym liście żadnych źródeł, które by skłaniały do przyjęcia jego hipotezy. „Rzekoma droga handlowa przez Węgry jest fantazją autora" — oświadczył. Dodał też, że Ormianie mołdawscy dopiero w XVIII wieku przenieśli się do austriackiego już wtedy Siedmiogrodu i wspomniana droga była utrzymywaniem rodzinnych stosunków z Ormianami stanisławowskimi, a Lwów nie miał z nią nic wspólnego. W badaniach swych nad historią Ormian polskich Krzeczunowicz ani razu nie natknął się na Bachtiarów irańskich, II Ki .dowód 25 » Imrdzo rzadko na Persów jako uczestników karawan han-illowych. Jeśli istniały jakieś irańskie eskorty karawan, to i m pewno - według niego - nie dochodziły dalej na zachód niż na Krym. Ponadto używanym powszechnie na stepach t»yl język kipczacki. W jego słownictwie nie ma śladu Bachtiarów. Stąd też Krzeczunowicz uważał, że słowo „baciarz" pochodzi i może pochodzić tylko od węgierskiego bełyar = bandyta, łobuz, hultaj — nazwy bez głębszego przemyślenia nadanej przez żołnierzy węgierskich niesfornym ulicz-nikom lwowskim, którzy nie raz dali się we znaki wszystkim obcym najeźdźcom.50 Wydawało się, że list Kornela Krzeczunowicza zakończy prasową dyskusję o etymologii słowa „batiar". W kilka ty-K<>clni potem czytelnicy „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza" mogli przekonać się, że temat podjęty w niewielkim „Kąciku językowym" wciąż wzbudzał zainteresowanie londyńskich lwowian, a argumen|jfcKrzeczunowicza nie dla wszystkich są do przyjęcia. Najpoważniejszą z nimi dyskusję podjął Kazimierz Schle-yrn. Zarzucił Krzeczunowiczowi brak odpowiedzi na pytanie podstawowe, a mianowicie: kiedy po raz pierwszy słowo „Imtiar" zostało ujawnione? Jeśli stało się to przed XVIII wiekiem, to - twierdził Schleyen - teza węgierska musi upaść. Dla wsparcia swego stanowiska powołał się na The New Cam-hridge Modern History yo\. III. s. 398-400, która podaje drogi karawan z Azji przez Lwów jeszcze w XVI wieku Zdecydowanie opowiadał się za perskim pochodzeniem batiara, ponieważ według niego wpływyjęzykowe szłyz Polski na południe, a nie w przeciwnym kierunku. Jako przykłady podał przyjęcie się wielu słów polskich w Słowacji i w północnej Rumunii. Uznał też, że gdyby słowo „batiar" wyszło bezpo-rednio z Węgier, to ugrzęzłoby gdzieś po drodze, a przecież 26 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA wzdłuż całej granicy na Podkarpaciu nie ma śladu batiara, pojawia się dopiero w dalekim Lwowie. Za nieprawdopodobną uznał też Schleyen teorię, że to Węgrzy z pułków stacjonujących we Lwowie nadali tę nazwę lwowskim ulicznikom. Pisał: Trudno zrozumieć, że lwowiacy urągliwe, niemal obelżywe wyrażenie przyholubili dla swojej młodzieży i nadali temu znaczenie kryjące w sobie dumę i nieraz czułość. lb nie leży w stylu wrażliwych i „honornych" lwowiaków.1" Jak widać, dla Schleyena określenie batiar posiadało już tylko pozytywne cechy. W swoim rozumowaniu wykluczał możliwość, że „batiar" przyjął się najpierw we Lwowie dla oznaczenia postaci nie cieszącej się wcale społeczną akceptacją i postrzeganej jako tzw. bohater negatywny. Schleyen upierał się też przy tezie, że konwój karawan (choć nie wszystkich) stanowił „dzielny szczep Bachtiarów". Tb oni właśnie przed powrotem „bawili się ochoczo i hulali". Szkoda tylko, że Schleyen nie przytoczył na poparcie swej tezy żadnych historycznych dowodów. Swój list zamknął „małą ale znamienną" —jak dodawał — dygresją: W obrębie murów lwowskich najstarszą dzielnicą handlową był Łyczaków. Utarło się wyrażenie batiar łyczakowski. Czy słyszał kto o batiarze żółkiewskim, janowskim czy gródeckim?32 Odpowiedź twierdzącą otrzymałby z pewnością od niejednego lwowianina, liczne wspomnienia to potwierdzają. Zamierzam w tej pracy to pokazać. Jeśli nawet można próbować zrozumieć, że Schleyen—jako urodzony na Łyczakowie - chciał podkreślić wyjątkowość tej części Lwowa i jej szczególną pozycję w lwowskiej tradycji, to jednak jego tezę o ważnym handlowym znaczeniu Łyczakowa w najstarszej historii miasta traktować trzeba jako nieporozumienie. iowód 27 Należało się spodziewać, że Kornel Krzeczunowicz nie tnwi tego listu bez odpowiedzi. I tak też się stało. Ponow-zapytał o źródłowe dowody perskiej wersji słowa „ba-• r". Bachtiarowie — powtarzał Krzeczunowicz — byli Pola-iii zupełnie nie znani do czasu, gdy piękna Soraya, księ-, .1 liczka Bachtiarów wyszła za mąż za Szachin-Szacha, a tym ziej, kiedy się z nim rozwiodła. Krzeezunowicz nie po- jednak odpowiedzieć na pytanie Schleyena, kiedy po pierwszy pojawiło się określenie „batiar" w lwowskim Uodzie. Z inną wątpliwością Schleyena poradził sobie na- MrpiljąCO: Dlaczego Węgrzy przynieśli tę nazwę tylko do Lwowa, a nie do innych miast, szczególnie tych bliższych granicy węgierskiej? Wyjaśnienie jeszcze łatwiejsze: Lwów był jedynym wielkim miastem posiadającym zawodowych uliczników. W półrol-niczych małych miasteczkach takich nie było. Np. Stanisła-wów zaczął się rozbudowywać na prawdziwe miasto dopiero po otrzymaniu Dyrekcji Koleyy ostatnich latach XIX wieku. Jedynym większym miastem posiadającym równie duży garnizon był Przemyśl. Ciekaw jestem, czy tam nazwa baciarz także się przyjęła? O Krakowie mowy być nie może. Był za starym miastem, by swoją uświęconą nazwę andrus zmieniać na nową, bądź co bądź zaborczą.33 Natomiast tradycyjny związek batiara z Łyczakowem |iróbował wyjaśnić Krzeczunowicz dwojako. Albo powstał 11 la tego, że na Łyczakowie były koszary węgierskiej kawalerii (miał na myśli te przy ulicy Łyczakowskiej, nieco powyżej kościoła św. Antoniego - UJ), albo dlatego, że Łyczaków l>ył dzielnicą -jak to wyraził - „najpatriotyczniejszych ba-• larzy" i dlatego najczęściej o nich mówiono. W następnym liście do redakcji przytoczono dodatkowe argumenty mające przemawiać za słusznością wywodów Kornela Krzeczunowicza. M. Wagner przypomniał, że już 28 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA Rodowód 29 w 1937 roku S. Wasylewski pisał o pochodzeniu wyrazu „ba-tiar" od węgierskiego betyar i wtedy nikt z lwowskich lingwistów i polonistów nie protestował i nie podawał w wąt- ¦¦' pliwość tego twierdzenia34. Według Wagnera, „perską teorię" określenia „batiar" podaje w wątpliwość także bardzo popularny we Lwowie zwrot: „Megaj batiar, pókim dobry!" Wagner zapowiadał też, że historię tego zawołania opublikuje w IV części Lwowskich piosenek, wydawanych przez Koło Lwowian30. Zwrot ten wiązał się, zdaniem autora, ze zdarzeniem, które miało miejsce we Lwowie w drugiej połowie XIX wieku - kiedy to bogaty rzeźnik, Ime Pan Mokrzycki, tym wyrażeniem zareagował na oświadczyny pewnego mizernego urzędnika o rękę jego pięknej i posażnej córki. Musiało ono być dość popularne, skoro użył go dla podkreślenia swego oburzenia, a stało się to jeszcze bardziej znane, gdy się ta historia rozniosła i odtąd powtarzano je w najrozmaitszych okazjach. Wagner pokusił się - szkoda, że nie udokumentował tego źródłowo — o dalsze wnioski. Uznał, że słowo megaj jest najwyraźniej spokrewnione ze słowem „batiar". Lektura podręczników węgierskich i rozmowy z bliżej nie znanym Węgrem pozwoliły mu na ustalenie, że słowo megaj może pochodzić od węgierskiego megallj - co znaczy „stań", „przestań", a wymawia się „megaj". Dalej Wagner pisze: Możliwe, że słuchając komendy zatrzymującej węgierskie oddziały w marszu na ulicach Lwowa, jego mieszkańcy przyswoili sobie ten wyraz i poczęli go powtarzać w różnym zbliżonym znaczeniu. T^ ostatnią sugestię poddał zresztą pod rozwagę lingwistom i samym lwowianom nie będąc pewny, czyjego skojarzenia idą w dobrym kierunku3". Pierwsi odezwali się „starzy lwowiacy". Teodozja Lisie-wicz poczuła się listem Wagnera sprowokowana do zabrania lotosu. Zabrzmiał dość zaskakująco. Otóż, pani Lisiewicz jako Iwowianka zawsze słyszała, że wyraz baciarz wywodzi się z Kulparkowa, swego czasu wsi podlwowskiej, zamieszkałej przez duży klan trudniący się wyrobem batów. Bano się „baciarzy", gdyż używali batów jako broni, tnąc nimi paskudnie, albo łapiąc jak na lasso. Natomiast słowo megaj, którego wyjaśnieniem zajął się /hgner, autorka listu próbowała odczytać jako „migaj" - to jmczy „zejdź mi z oczu, wyrywaj, jazda stąd", zwłaszcza, k> dialekt lwowski „i" wymawia jak „y", łatwo więc było -»k uważała - zamiast „migaj - mygaj" powiedzieć „me- .leszcze bardziej zaskakująco dla lwowian mógł zabrzmieć lis) Tadeusza Olchy-Nowotargkiego. Słowa „batiar", „ba- mrz" zapamiętał on z okresu, kiedy przed II wojną świato- i| mieszkał w Stanisławowie i które to określenie było - we- Hug niego — „znane i używane na każdej ulicy, wszystkich /.kołach i zawodach. Na ustach nie tylko przekupek". Oka- iijo się, że nader często używano go w kłótniach „wszyst- i ich sfer" i to również w odmianie żeńskiej — „ty batiarko". Didcusz Olcha-Nowotarski wyraził też zdziwienie, że do tej i Kiry w tej sprawie nie zabrało głosu londyńskie Koło Stani- tnwowian, bo przecież cały ten „bałak" lwowski z nieodrodnym „ta-joj" z różnymi przybudówkami, był eodzienniejszy na ustach stanisławowian, mieście bardziej proletariackim.118 I )la autora listu otwarte pozostawało też pytanie: czy na-/\\;i „batiar" przyszła ze Lwowa do Stanisławowa, czy też 30 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARAI ''¦ dowód 31 stało się odwrotnie? W Stanisławowie wszak też staejono-j wały austriackie pułki piechoty, kawalerii i artylerii. Z wywodami M. Wagnera nie zgodził się po raz kolejny R.A. Borth, autor dwu wcześniejszych listów do redakcji. Przypomniał fragment zapisu S. Wasylewskiego o batiarach, w którym nie ma wzmianki o żadnych wojskach węgierskich. Pisał wzburzony: Tymczasem zwolennicy tej „wyłącznej" teorii węgierskiej zwiększają z tygodnia na tydzień stan liczebny wojsk węgierskich stacjonujących we Lwowie. Nieomal, że widzimy jak szarżuje, maszeruje czy musztruje, słyszymy nawet komendę: megallj! Czekam tylko, kiedy dowiemy się, że na ratuszu powiewała chorągiew św. Stefana, a wzdłuż całej ulicy Łyczakowskiej stały „treny" wozów taborowych naładowanych paprykowaną słoniną! Jednym słowem, był to prawie Budapeszt nad Pełtwią.39 I przyznać trzeba, że akurat w tej kwestii miał trochę racji. Nie zrezygnował też ze swej teorii wyjaśniającej nazwę „batiara". Bety ar - to we Lwowie było dla niego „słowo wtórne". Dobrze się stało - uważał - że ostatnia wojna i pobyt polskich oddziałów w Persji „przywrócił prawowitego batiara naszemu miastu", zaś wieki XIII-XV „wprowadziły batiara do Lwowa". Skromna początkowo próba wyjaśnienia słowa „batiar", podjęta przez Wieniewskiego przeistoczyła się —jak widać — w prawdziwą batalię. Włączył się do niej ponownie Kazimierz Schleyen. W kolejnym liście odniósł się do kilku kwestii podjętych w dyskusji. Po pierwsze, nie dostrzegał ścisłego związku słowa megaj z „batiarem". Tb ostatnie określenie - pisał — z takim samym powodzeniem można by powiązać ze słowem „ferajna" i utrzymywać, że jest pochodzenia niemieckiego, bo równie popularne było powiedzonko „batiarska fe- .ijna". Po drugie, nie widział potrzeby traktowania poważnie zabawnej anegdoty o lwowskim rzeźniku. Przyznając, że nowa etymologia" słowa „batiar" narodziła się wraz z wej-iiiMii Polaków, w tym licznych lwowian, do Persji, nie rezygnował z uznania jej za prawdziwą. Tb w Persji - powtarzał ^- Polacy dowiedzieli się o Bachtiarach, którzy eskortowali irawany handlowe idące do Europy przez Lwów, a brak miejsca nie pozwala cytować licznych źródeł polskich i angielskich, które drogi te dokładnie podają. Zgodnie z tymi źródłami, Bachtiarowie bywali we Lwowie już w XIV wieku, więc na pięć wieków przed ukazaniem się we Lwowie wojsk madziarskich.40 .Jednak właśnie ten brak cytatów sprawia, że wywody Bhleyena nie do końca mogą przekonywać. W swym liście zawarł on też własną definicję słowa „ba-ir", wyrażając ją samowolnie - w imieniu wszystkich 'owian. <*» Każdy lwowianin doskonale wie, że „batiar" bynajmniej nie oznacza ulicznika, lecz przede wszystkim hulakę. lb słowo miało szersze zastosowanie i tylko batiarnia i batiaiyga miały znaczenie ujemne, ale matka mogła mówić do synka: „ty mój słodki batiaru", czego z pewnością nie mówiłaby mając na myśli ulicznika. Madziarskie słowo obelżywe nie znalazłoby drogi do matczynego serca. W tej polemice każdy argument okazywał się dobry, jeśli t > I ki > autor chciał przekonać czytelnika do swoich racji. Schle-• < ¦ n I >ył wśród tych polemistów wyjątkowo nieustępliwy. Wreszcie czemu nie powstało słowo „betiar", skoro wszystkie obce słowa na „be" przyjęły się, np. bekiesza, befsztyk, bety czy berdysz, a inne na „ba" zachowały tę samogłoskę, np. bazar, barchan, batog, czy bachmat! 32 Urszula Jakubowska MIT LWOWSKIEGO BATIARA| wód 33 Tb retoiyczne pytanie również miało utwierdzić czytelni-1 ków w przekonaniu, że zwolennicy „wersji węgierskiej" nie| mieli racji. Jednocześnie Schleyen podał bardzo ciekawą informa-| cję. Według niego: pierwszy raz słowo batiar jest wspomniane oficjalnie chyba w tajnym piśmie generał Obersta Hr. Fferenca von Hunyadye-go z 14 listopada 1867 z Budapesztu do Wiednia do Naczelnej Komendy z wnioskiem, by począwszy od 1 stycznia 1868 roku królewskie wojska były stacjonowane tylko w garnizonie lwowskim, biskupi i burmistrzowie Krakowa, Przemyśla, Stanisławowa i innych miast skarżą się bowiem do Najjaśniejszego Pana, że Madziarzy używają bardzo nieodpowiednich słów do rekrutów i cywilnej ludności. Tylko ludność lwowska nie skarży się i toleruje takie nieprzyzwoite słowa jak np. „batiar". Co to ma znaczyć, że lwowiacy byli bardziej gruboskórni i mniej wrażliwi? Chyba nie, tylko oni słowo „batiar" znali od dawna, używali je, nie dopatrując się w nim nic obelżywego. [...] Jeżeli batiar pochodzi od ulicznika, nie będę więcej szczycił się batiarską naturą41. Stanowisko Schleyena daje się zrozumieć, jeśli przyjmiemy, że określenie „batiar" przeszło proces mitologizacji. Próba nie tylko podważenia mitu, ale nawet obalenia go musiała prowadzić do emocjonalnych deklaracji podobnych do tych, któiymi posługiwał się Schleyen, włącznie z takimi, co były jawnym wywieraniem presji, zmuszania innych do jednoznacznych określeń, z których tylko to jedno, akcentowane przez Schleyena zasługiwało na wybór godny prawdziwego lwowianina. Wydaje się, że takie widzenie symbolu lwowskości - lwowskiego batiara pozostaje w zgodzie z tym, co Schleyen zawarł w swychLwowskich gawędach42, ale o tym przyjdzie nam jeszcze wspomnieć. Gdy zdawało się, że dyskusja o rodowodzie batiara zakończyła się, do „Biuletynu Koła Lwowian" nadesłał list i '/ary Wędrowski43. List był jeszcze jedną próbą wyjaśniei, i, skąd pochodzi słowo „batiar". Tym razem jego autor od-\<, ulał się do położenia geograficznego Lwowa i jego wschod-(¦ j dzielnicy, Łyczakowa. Miasto usadowiło się w kotlinie wyżłobionej przez rzekę Pełtew. Otoczone w dawnych wie-i murami, tylko od strony wschodniej nie posiadało osłony ¦odnej, jaką zapewniała rzeka Pełtew i jej rozlewisko. Z tej luśnie strony powstał Łyczaków jako pagórkowata dzielni-pozamiejska. Tędy można się było przedostać z zewnątrz | Błąd mogło grozić miastu niebezpieczeństwo. Można je było strzec z Czartowskiej Skały, której pierwotna nazwa — sierdził Wędrowski — brzmiała „Czatowska Skała", czyli Itrażuica. Nazwa takich strażników była prawdopodobnie bliska czasownika „baezliwy", czyli baczny uważny, czyli strażnik, i to strażnik, któiy nie stoi jak słup soli przy jakimś obiekcie, którego pilnuje, ale śledzi, czuwa cały czas, wypatruje" umil dalej swój wywód autor listu i dodawał: Stąd i trzy pierwsze litery „BAC". Ten co baczy - to „ba-c.iar". A więc „baciarz" to strażnik. Słowo baczenie, baezliwy jest z jego wytłumaczeniem w Słowniku Staropolskim M. Are-ta. Z „baeiarzem" byśmy się więc załatwili. Gdyby to był bandyta (węgierski), to słowo miałoby pogardliwe znaczenie. Baciarz łyczakowski (strażnik) był tu potrzebny. Na Żółkiewskim i Janowskim go nie było, tam przed wiekami było bagno nadrzeczne, albo było mało ludzi. Miły był więc „baciarz". Autorowi pozostawało jednak do wyjaśnienia drugie okre-nic „batiar". I z tym sobie pr�

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!