1322
Szczegóły |
Tytuł |
1322 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1322 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1322 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1322 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Karl Treumund
SAGA O NIBELUNGACH
Przek�ad z niemieckiego Adam Sznaper
Tytu� orygina�u Die Nibelungensage
Przeds�owie
Saga o Nibelungach, Das Nibelungenlied, przek�adana na opowie�� proz�, na gaw�d�, lub
nawet, z zapo�yczeniami z innych sag germa�skich, na dramat muzyczny, jak to uczyni� Ryszard
Wagner w g�o�nym cyklu operowym Pier�cie� Nibelunga, powstawa�a jako zesp�
wierszy czy te� pie�ni, by po d�ugim czasie ukszta�towa� si� w do�� jednolity poemat epicki,
zaliczany przez niemieckich historyk�w kultury i literatury do rz�du sag bohaterskich.
Powstawanie sagi o Nibelungach w tym kszta�cie, w jakim przetrwa�a ona do naszych czas�w,
zako�czy�o si� w latach 1190-1210. Mo�na to dok�adnie okre�li�, gdy si� studiuje najbli�sze
w czasie warstwy tre�ciowe poematu i por�wnuje je z innymi przekazami historycznymi,
zw�aszcza zawarte tutaj odniesienia do �ycia towarzyskiego i stosunk�w lokalnych w
Wiedniu z prze�omu wiek�w XII i XIII. Gleba intelektualna naddunajskiej krainy, je�li tak
mo�na powiedzie�, lub te� stan �wiadomo�ci historycznej bliskiej wyst�puj�cym tutaj trubadurom
dworskim spowodowa�y, �e nast�pi�o przesuni�cie akcent�w w dawnym re�skofranko�skim
micie powi�zanym z upadkiem pa�stwa Burgund�w. Dotyczy to tak�e Attyli,
wodza Hun�w, w kt�rym nie widziano tutaj tyrana i okrutnika, jak to by�o nad Renem, nienawi�ci�
darz�c raczej z�� franko�sk� Krymhild�.
Pozosta�y jednak w poemacie fragmenty dawniej stworzonych pie�ni i opowie�ci ze swoim
nie odpowiadaj�cym ju� temu czasowi przes�aniem mitycznym. Przypuszcza si�, �e tw�rca
Pie�ni Nibelung�w pochodzi� ze stanu rycerskiego, znaj�c si� na dworskim ceremoniale i b�d�c
r�wnie� rozmi�owany w przemianach �ycia. Mo�na si� zatem zastanowi�, czy przy kolekcjonowaniu
lub wr�cz adaptacji r�nych wiekiem cz�stek narracyjnych uczyni� to �wiadomie.
Trudno to potwierdzi�, cho� by�by to mo�e dodatkowy li�� do jego laurowego wie�ca,
gdyby�my bodaj znali jego imi�.
Raz po raz badacze poematu i historycy tego okresu kultury �redniowiecza przypisywali
autorstwo poematu austriackiemu minnesangerowi, znanemu jako Herv von K�renberg, kt�rego
pie�ni by�y anonimowe, z wyj�tkiem jednej, w kt�rej zachowa�o si� jego nazwisko ("...
oto s�ysz� rycerza, jak pi�knie �piewa w sposobie K�renberga"). Wsp�cze�nie dobry znawca
sagi Walter Hansen za jej autora uwa�a Konrada von Fussenbrunnena, znanego jednak raczej
jako tw�rca legendy o dzieci�stwie Jezusa.
Hansen ma jednak pewn� zas�ug�: oto w najnowszej swojej ksi��ce Die Spur der Helden
(�lad bohater�w) postanowi� skonfrontowa� postacie z Nibelung�w z ich prawdziwymi �yciorysami,
dowodz�c do�� skutecznie, �e kr�l Gunther identyczny jest z kr�lem Gundaharem,
za kt�rego regencji nast�pi� upadek Burgund�w, Brunhild� umiejscowi� w epoce Merowing�w,
czyni�c z niej ofiar� morderczej kaba�y rodu, prze�ledzi� te� �ywot Krymhildy jako
ksi�niczki bawarskiej i zrelacjonowa� odkrycie zw�ok uchodz�cego za posta� legendarn�
R�digera von Bechelarena w roku 1975 pod ko�cio�em w Traismauer, miejscowo�ci odgrywaj�cej
znaczn� rol� w sadze Nibelung�w.
Zach�caj�c do ponownej lektury sagi Nibelung�w zastanawia si� r�wnie� Hansen nad postaci�
Zygfryda, pytaj�c do�� figlarnie, czy by� on kim� w rodzaju �wczesnego playboya i
Jamesa Bonda German�w, z chciwo�ci staj�cym si� zab�jc� dw�ch ksi���t i siedmiuset ich
towarzyszy, czy te� archetypem, swego rodzaju ponadczasowym bohaterem tragicznym.
Poszukiwanie autora sagi Nibelung�w jest oczywi�cie pr�nym zaj�ciem i z detektywistycznych
pr�b mo�e powsta�aby nowa o nich ksi��ka, ale przecie� wnikliwy czytelnik,
wra�liwy na zamierzch�e pi�kno, autorowi czy te� tylko komu�, kto skolacjonowa� pokrewne
w�tki literackie, mo�e by� wdzi�czny za inn� przys�ug�. Przede wszystkim za to, �e z sagi,
kt�ra by�a niezwykle �ywotna przekraczaj�c kr�gi geograficzne i jako dzie�o kolektywne,
niczym ��d� p�yn�ca przez wzburzone odm�ty okresu w�dr�wki lud�w, gromadzi�a wci��
nowe zast�py heros�w czy nawet wyr�niaj�cych si� statyst�w, wybra� niewielkie tylko grono
g��wnych bohater�w. Zachowa� ich ludzkie kontury, nie przemieniaj�c ich w potwory,
cho� ociekali cudz� i w�asn� krwi�, ani w b�ahe alegorie, je�li nawet ich archetypiczne cechy
nie odpowiadaj� naszym gustom.
Mo�na niekt�re z tych cech cz�ciowo usprawiedliwi�, pos�uguj�c si� na przyk�ad s�owami
Fryderyka Engelsa, kt�ry w Pochodzeniu rodziny, w�asno�ci prywatnej i pa�stwa, zastanawiaj�c
si� nad mi�o�ci� w literaturze staro�ytnej i �redniowiecznej, pisze: "Je�li nawet porzucimy
swawolne ludy roma�skie i przejdziemy do cnotliwych German�w, znajdujemy w pie�ni
o Nibelungach, �e Krymhilda, co prawda po cichu, kocha si� w Zygfrydzie nie mniej ni�
on w niej, jednak na oznajmienie Gunthera, �e j� zaprzysi�g� rycerzowi, kt�rego nie wymienia,
wprost odpowiada: �Nie macie mnie o co prosi�; zawsze chc� by� tak�, jak� mi ka�ecie,
ch�tnie zar�cz� si� z tym, kogo mi, panie, dajecie za m�a�. Nie przychodzi jej wcale na
my�l, �e jej mi�o�� mo�e tu by� w og�le brana pod uwag�.
Gunther stara si� o Brunhild�, Etzel o Krymhild�, kt�rych nigdy przedtem nie widzieli..." I
dalej, szkicuj�c inn� sytuacj�: "P�nocni Francuzi, a tak�e �poczciwi� Niemcy przej�li r�wnie�
ten rodzaj sztuki poetyckiej wraz z odpowiadaj�c� jej manier� mi�o�ci rycerskiej. Nasz
stary Wolfram von Eschenbach pozostawi� na ten dra�liwy temat trzy prze�liczne pie�ni, kt�re
wol� ni� jego trzy d�ugie poematy bohaterskie".
Jedna z nieszcz�liwych c�rek Karola Marksa, Eleonor Marx-Aveling, wspomina�a, �e
wszystkim im jeszcze w wieku dzieci�cym ojciec pr�cz Homera i Szekspira ("by� on nasz� bibli�
domow�") czytywa� Sag� o Nibelungach. Engels, by raz jeszcze wr�ci� do jego refleksji i
zwierze�, �y� Nibelungami tak mocno, �e ju� jako dwudziestolatek w kr�tkim artykule dla
"Telegraph f�r Deutschland" pisa�: "... Czujemy wszyscy to samo pragnienie czyn�w, ten sam
w nas op�r przeciwko temu, co nadchodzi, kt�ry p�dzi� Zygfryda z ojcowskiego zamku; z ca�ej
duszy jest nam wstr�tne to wieczne rozwa�anie, �w filisterski l�k przed �wie�ym czynem,
chcemy wyj�� na wolny �wiat, biegiem min�� op�otki roztropno�ci i walczy� o koron� �ycia, o
czyn". Za� maj�c lat sze��dziesi�t sze�� pisa� z Londynu do Augusta Bebla o rado�ci, jak� mu
sprawi� stary przyjaciel swymi odwiedzinami: "To posta� z naszej re�sko-franko�skiej sagi,
jak� w pie�ni Nibelung�w uciele�nia, wypisz-wymaluj, �w skrzypek Volker".
Nie bez znaczenia jest owa przydawka do sagi: re�sko-franko�ska. Kiedy bowiem rodzi�y
si� te pie�ni, nazywane dzisiaj "deutsche Heldensage", niemieck� sag� bohatersk�, przymiotnika
"niemiecki" nie znano jeszcze wtedy, nie nazywano tak ani j�zyka tych utwor�w, ani
krain, w kt�rych je rozpowszechniano, ani te� lud�w, kt�re krainy te zamieszkiwa�y. Niekt�re
z powsta�ych pod�wczas sag, kt�rych nie przej�a ani pami�� ludzka, ani p�niej pismo, zagin�y
wraz z plemionami, kt�rych w�asno�ci� duchow� by�y. Uczeni badacze w poszukiwaniu
ich pocz�tk�w tw�rczych stwierdzaj� obiektywnie, i� sk�ada�y si� one z rzeczowych relacji,
bardzo oszcz�dnych w wypowiedzi i obrazie, obywa�y si� bez smutku, bez wzruszenia i bez
patosu. Podobne inspiracje pojawi�y si� p�niej.
Wraz z nimi do�� owocne okaza�y si� d��enia do nadania wy�szej narodowej rangi r�wnie�
i sadze o Nibelungach. Nacjonalistyczny historyk literatury Adolf Bartels powita� wiek XX wydaniem
bardzo p�niej popularnej dwutomowej Geschichte der deutschen Literatur, w kt�rej por�wna�
Das Nibelungenlied z Faustem Goethego pisz�c, i� pierwsza "w�dr�wce lud�w i starzej�cemu
si� �wiatu doda�a nowej niemieckiej krwi", podczas gdy Faust dokona� tego "wobec reformacji,
kiedy Niemcy da�y �wiatu nowego ducha". Zreszt� i sam Goethe bardzo wysoko postawi� Nibelung�w
w hierarchii o�wieceniowej Niemc�w pisz�c o nich, �e "podnosz� si�� wyobra�ni, pobudzaj�
uczucie, budz� ciekawo�� i, aby jej zado�� uczyni�, zmuszaj� nas do wyrokowania".
Prostota w charakteryzacji postaci podniesiona zosta�a do programu, ka�de wi���ce si� z
ni� okre�lenie ma by� miar� idea�u: dzielny, �mia�y, pi�kny. Cho� s� to s�owa romantycznego
poety Ludwiga Uhlanda, kt�ry w ten spos�b stara� si� r�wnie� usprawiedliwi� do�� prymitywny
warsztat poetycki utworu, powtarzali je p�niej politycy i publicy�ci, staraj�cy si� dostrzec
w tym ograniczeniu cech� godn� najwy�szego uznania: prostot� i bezpo�rednio�� j�zyka
wojskowego.
Mi�o�nicy sagi o Nibelungach - a jest ich przecie� sporo nie tylko w niemieckim kr�gu
kulturowym - poczynaj�c od po�owy wieku XIX podzielili si� i wyra�nie si� r�ni� w widzeniu
pi�kna tego niew�tpliwego arcydzie�a literatury �redniowiecznej. Dojdzie do takiej r�nicy
zda� i postaw nawet w�wczas, gdy raz jeszcze, zainteresowani recepcj� Pie�ni o Nibelungach
w�r�d samych Niemc�w, na nowo poczytamy sobie uwagi Friedricha Hebbla, znakomitego
dramaturga, teoretycznie zajmuj�cego si� r�wnie� problemami tragizmu cz�owieka. Nic
dziwnego, i� zainteresowa�a go szczeg�lnie Krymhilda, tw�rczyni ca�ego mechanizmu zemsty,
kt�ry niezale�nie od skutk�w psychicznych w niej samej mogliby�my dzisiaj nazwa�
mechanizmem spo�ecznym ze wszystkimi jego zbrodniczymi sk�adnikami. Friedrich Hebbel
pisa�, i� autor sagi - bez wzgl�du na to, jak jawi nam si� jej post�pek - "prowadzi j� stopie�
po stopniu, ani jednego nie przeskakuj�c, i na ka�dymi serce jej rozdzieraj�c niesko�czonym,
wci�� nabrzmiewaj�cym lamentem, a� dotrze ona na chwiejny szczyt, gdzie zmuszona jest
do��czy� do nie daj�cych si� o�ywi� ofiar jeszcze jedn�, t� ostatni�, najbardziej niesamowit�,
czy te� na szyderstwo jej demonicznych wrog�w zrezygnowa� ze swojego �ywota. I tak autor
doprowadza do ca�kowitego z ni� pojednania, gdy� jej w�asny wewn�trzny b�l podczas
okropnego aktu zemsty o wiele wi�kszy jest ni� �w zewn�trzny, zadawany przez ni� innym".
Mi�o�� i zbrodnia, zapiek�a pami�� i zemsta s�siaduj� ze sob� nie w oparach g��bokich
rozwa�a� filozoficznych, lecz w zwyk�ych ludzkich wymiarach. Tyle Das Nibelungenlied
zdo�a�a unie�� przez stulecia od swego powstania, od czasu do czasu bezpiecznie w warsztatach
filologicznych badana na okoliczno�� starzenia si�, czego nie zauwa�ono. Tragedia zacz�a
si�, kiedy poczynaj�c od po�owy wieku XIX w przy�pieszonym tempie zacz�to doszukiwa�
si� w poemacie �r�de� "niemieckiej duszy" i "niemieckiej istoty", kiedy poszczeg�lne
jego s�owa, postacie lub sytuacje podci�gano pod sztandary "niemieckiej wierno�ci" i "niemieckiej
dzielno�ci", kiedy rycersk� siepanin�, tak cz�st� w �redniowieczu, podnoszono do
rangi symbolu "uczestniczenia w doskonaleniu �wiata" przez "wodzostwo" i konieczne wobec
niego pos�usze�stwo. Krew przed wiekami przelana, od dawna zastyg�a na przepisanych
lub wydrukowanych kartach poematu, zacz�a znowu szumie�. Nagle to, co sta�o si� ju� tylko
kategori� literack�, a wi�c "deutsche Heldensage" - przem�wi�o obcym, nieprzyjemnym j�zykiem.
Je�li przywo�amy jednego z Niemc�w takim w�a�nie j�zykiem m�wi�cych, odnajdziemy
go w pierwszym szeregu tych, kt�rzy ujarzmili Niemcy, by potem ujarzmi� narody Europy
Wschodniej. By� nim Alfred Rosenberg, kt�ry jako zbrodniarz wojenny zawis� na szubienicy
w Norymberdze 16 pa�dziernika 1946 roku.
Jako wysoki dostojnik hitlerowski z ambicjami pisarskimi rozpocz�� tego rodzaju karier�
ju� w roku 1919 jako pamflecista antysemicki, by w roku 1930 opublikowa� swoje g��wne
dzie�o Der Mythus des zwanzigsten Jahrhunderts, kt�re ze wzgl�du na sw�j ponad milionowy
nak�ad, druga po ksi��ce Adolfa Hitlera Mein Kampf osobliwa "biblia" III Rzeszy, narobi�o
wi�cej szk�d ni� profesorskie rozprawy pisane wed�ug miar wytyczanych przez Adolfa Bartelsa.
Mimo i� by�o ono dyletanck� w istocie mieszanin� pogl�d�w na filozofi� i nauki spo�eczne,
zalecane by�o jako lektura kierunkowa dla nauczycieli i uczni�w poczynaj�c od edukacji
gimnazjalnej.
Kilkana�cie stron tej ksi��ki po�wi�ci� Rosenberg sadze Das Nibelungenlied. Dla niego
starzy Germanie byli prawdziwymi Aryjczykami, kt�rych system warto�ci, ukazany w Das
Nibelungenlied, odtwarza� wy�szo�� "Rassenseele", czyli duszy rasy. Honor, osobowo��,
wolno�� i szlachectwo by�y tej przewagi zewn�trznymi atrybutami. Por�wnuj�c sag� Nibelung�w
z Iliad� Homera - czynili to ju� przed nim niekt�rzy germani�ci - stara� si� przekona�
czytelnik�w, �e Nibelungowie wewn�trznie odznaczali si� o wiele bardziej �ywotnym bytem,
�e ich czyny wynika�y z woli wewn�trznych mocy i konflikt�w z "odpowiednio ukierunkowan�
dusz�". Jak zawi�a by�a jego retoryka, dowodzi tego zdanie, kt�re w tym kontek�cie
t�umaczy� ma r�wnie� tragizm poematu: "Splot zrodzonych z osobistego wn�trza czyn�w
wi��e dopiero tragiczne przeciwie�stwo, prowadz�ce do katastrofy". Dla. Rosenberga jest
saga Nibelung�w "jednym z najwi�kszych objawie� germa�skiej istoty, pie�ni� o mi�o�ci,
wierno�ci, nienawi�ci i zem�cie".
Swoj� interpretacj� utworu nasyci� Rosenberg tak wielk� ilo�ci� nowych, u�wi�conych
termin�w, kt�re opanowa�y j�zyk propagandy i szkolenia partyjnego, �e w�a�ciwie niewiele
zosta�o z �ywej wci�� jeszcze tkanki poematu. Ale i ona ginie pod naporem s��w, kt�re odrywaj�
postacie od ich ludzkiego t�a, by na wz�r monumentalnych pokaz�w propagandowych
kreowa� osza�amiaj�ce swym blaskiem �wi�to�ci. Tak si� sta�o pod pi�rem Rosenberga z
Zygfrydem, w kt�rym dostrzega najdoskonalsz� genialno�� o kszta�tach umieraj�cego boga
wiosny czy boga s�o�ca, a wi�c o kszta�tach dla oczu ludzkich niewyobra�alnych.
Alfred Rosenberg by� ostatnim, kt�ry z tak niewielkim wysi�kiem intelektualnym zyska�
dost�p do milion�w obywateli niemieckich, by sprezentowa� im tak bardzo zafa�szowanych
Nibelung�w. Gretel i Wolfgang Hechtowie, kt�rzy przed kilku laty wydali w NRD swoje
Deutsche Heldensagen, prze�o�ywszy raz jeszcze na proz� sze�� najg�o�niejszych sag z Nibelungami
na czele (przy czym przek�ad ich odznacza� si� potoczysto�ci� i wierno�ci�, nie
przynosz�c �adnych w�tpliwo�ci interpretacyjnych), przypomnieli w przypisach, �e w wieku
XIX pr�bowano nie tylko podnie�� Das Nibelungenlied do rangi narodowego eposu, ale i
zaprz�c do imperialistycznej polityki. Zwr�cili uwag� na to, i� do dzisiaj funkcjonuje jako tak
zwane s�owo skrzydlate poj�cie "Nibelungentreue" (wierno�� Nibelung�w), w odniesieniu do
sojuszniczej Austrii, a wi�c na szczeblu wysokiej polityki u�yte w roku 1909 przez kanclerza
Rzeszy Bernharda von B�lowa. I dodali: "Jeszcze wcale nie zosta�o rozwi�zane zadanie, aby.
uwolni� Das Nibelungenlied i Sag� o Nibelungach od tych zniekszta�ce�, �eby nie rzec zafa�szowa�".
S�u�y� temu maj� w�a�nie t�umaczenia owego starego eposu germa�skiego na wsp�czesn�
literack� niemczyzn�. Pozwalaj� one nie tylko zachowa� w pami�ci wydarzenia i postacie
tego poematu, znane jedynie wyrywkowo z lektury szkolnej, ale i uniemo�liwi� �wiadome lub
pochopne interpretacje, do kt�rych nie brak pokusy ju� w samym okre�leniu tych sag jako
bohaterskich. Jednak�e, zdaniem Gretel i Wolfganga Hecht�w, nie jest wcale tak �atwo przek�ada�
z j�zyka �redniowysokoniemieckiego; zreszt� podobne trudno�ci istniej� r�wnie� przy
przek�adach z �ywych wci�� gwar niemieckich, kt�re wskutek przedziwnej koniunktury z
roku na rok zwi�kszaj� swoje zasoby literackie.
Das Nibelungenlied w obszernych, zachowanych fragmentach pierwotnego tekstu m�wionego
sta�a si� zabytkiem literackim. Utw�r ten upowszechniany w przek�adach, nierzadko w
do�� swobodnych adaptacjach literackich, stwarza� mo�liwo�ci zafa�szowa�, co si� do�� cz�sto
zdarza�o. �mia�o�� do tego rodzaju poczyna� zyskiwali adaptatorzy od do�� licznych historyk�w
literatury niemieckiej, w�r�d kt�rych nie brakowa�o r�wnie� wybitnych przedstawicieli
germanistyki. Saga o Nibelungach nie przesta�a by� lektur� popularn�, �wiadcz� o tej
popularno�ci r�wnie� odniesienia do bohater�w Nibelung�w w mowie potocznej. Po do�wiadczeniach
interpretacyjnych, jakie wobec tego poematu zaistnia�y w ostatnich przesz�o
stu latach, ka�dy nowy przek�ad niemiecki tamtego zabytkowego, szacownego tekstu budzi
zrozumia�e zainteresowanie.
Pozosta�a jednak Saga o Nibelungach w dziejach kultury i literatury interesuj�cym dokumentem
obyczajowym. Mo�e dlatego zawsze ch�tnie si� j� czyta w przek�adach na j�zyki
obce w krajach, gdzie nigdy nie mog�aby ona rozbudza� tylu fa�szywych emocji, jak to si�
sta�o w Niemczech. Owszem, pewne niezwyk�e emocje podczas lektury mog� si� zdarza�,
pobudza do nich warstwa obyczajowa tej zamierzch�ej opowie�ci. Rozreklamowanie Zygfryda
jako playboya, pi�knej Brunhildy jako kobiety o demonicznym charakterze, za� Krymhildy
jako bezwzgl�dnej m�cicielki, kt�ra we wn�ce okna liczy swe ofiary, czy kt�rej� nie brakuje -
wszystko to mog�oby si� z�o�y� nawet na zarys jakiej� sensacyjnej brukowej opowie�ci z dzisiejszego
�wiata literackiego.
Mo�na i tak czyta� Sag� o Nibelungach, jak czytuje si� niekt�re bajki braci Grimm�w -
czyta� i dodawa� dydaktyczne uwagi o charakterze starych German�w. Bywaj� prawdy zaistnia�e
w ludzkich konkretach i - zw�aszcza w literaturze od niepami�tnych czas�w - prawdy
wysnute z wyobra�ni, przed kt�rych sprawdzeniem w ludzkiej rzeczywisto�ci odczuwamy
nieraz wielki l�k. Saga o Nibelungach w swym poetyckim pomieszaniu rzeczywisto�ci historycznej
z p�odami wyobra�ni ma jednak tak�e swoje liryczne zak�tki, kt�re - jak to bywa�o w
�redniowieczu i bywa niestety do dzisiaj - s�siaduj� z mrokiem i strachem. Poprawianie tej
sagi w przek�adach, jak to sugerowali niekt�rzy niemieccy germani�ci, na przyk�ad przez pr�by
znalezienia motywacji psychologicznej dla poczyna� Krymhildy, nikomu nie jest potrzebne.
Pozostawmy j� tak�, jak� si� sta�a: przedziwn� ba�ni� z zamierzch�ej przesz�o�ci.
Wilhelm Szewczyk
Od autora
Oko�o 150 lat po narodzeniu Chrystusa rozpocz�� si� nad Renem i nad Dunajem sp�r
Rzymian z plemionami germa�skimi, kt�re wtargn�y na terytorium rzymskie, aby szuka�
miejsca do osiedlenia si�. Po przesz�o dw�chsetletnich zmaganiach, w trakcie ustawicznie
zmieniaj�cych si� kolei wojny, kt�ra toczy�a si� pod has�em w�dr�wki lud�w, uleg�o na koniec
Imperium Rzymskie w 476 r. po Chrystusie. W owych czasach zamieszkiwali Germanie
nie tylko tereny Niemiec, kraje skandynawskie. Wyspy Brytyjskie i Islandi�, lecz tak�e wybrze�e
ca�ej zachodniej po�owy Morza �r�dziemnego przesz�o pod panowanie lud�w narodowo�ci
niemieckiej.
Sk�pe s� jedynie historyczne przekazy o tym, co wydarzy�o si� w�wczas w g��bi Niemiec i
w pa�stwach nordyckich, ale o czynach wybitniejszych bohater�w owych czas�w powstawa�y
liczne legendy i rozprzestrzenia�y si� w wielu wersjach poszczeg�lnych pie�ni z pokolenia na
pokolenie. Dopiero w czasie wypraw krzy�owych pewien wielce uzdolniony poeta niemiecki,
kt�rego nazwiska nie jeste�my pewni, dokona� pr�by stopienia tych licznych poda� w jeden
wspania�y poemat, Pie�� o Nibelungach.
Wiedzie nas ponad dolnym Renem do Zanten, sk�d wyruszy� najznamienitszy z niemieckich
bohater�w Zygfryd, 1 syn Siegmunda i Siegelindy, pogromca smoka i zdobywca skarbu
Nibelung�w, aby posi��� Krymhild�, kt�ra mieszka�a w Worms w Burgundii wraz ze sw�
matk� Ute i trzema kr�lewskimi bra�mi. Zygfryd dopom�g� kr�lowi Guntherowi zwyci�y� i
przywie�� do domu mocarn� Brunhild� z Islandii, a sam o�eni� si� z Krymhild�, kt�r� sprowadzi�
do Zanten. W dalszym ci�gu pie�� g�osi o wizycie Zygfryda i Krymhildy w Worms,
wa�niach kr�lowych i o zamordowaniu Zygfryda przez Hagena z Tronje na polowaniu w Lesie
Ode�skim. Pogr��on� w �a�obie Krymhild� ograbiaj� Gunther i Hagen ze skarbu Nibelung�w,
kt�ry nast�pnie topi� w Renie.
Druga cz�� poematu przedstawia nam mo�nego kr�la Attyl�, staraj�cego si� o r�k� wdowy
po Zygfrydzie; ta pojmuje go, �ywi�c potajemnie nadziej� pomszczenia �mierci Zygfryda
na jego mordercach. Za jej namow� zaprasza Attyla Burgund�w na sw�j dw�r. Wbrew
ostrze�eniom Hagena przyjmuj� oni zaproszenie, jad� jednak uzbrojeni w liczbie 1060 rycerzy
i 9000 pacho�k�w poprzez zamczysko Bechlar w kraju Hun�w, gdzie w trakcie morderczych
walk wszyscy ponosz� �mier�. Tak�e Krymhilda zostaje zabita przez Hildebranda.
Spo�r�d licznych bohater�w na dworze kr�la Attyli jako najdzielniejszy wyst�puje najbardziej
szacowny go�� kr�la, Dietrich z Berna, wok� kt�rego bohaterskiej postaci osnute s�
dalsze w�tki legendy, obejmuj�ce streszczenie skandynawskich sag. Do kr�gu opowiada�
nale�y r�wnie� Pie�� o Hildebrandzie, w swojej pierwotnej wersji najstarszy tekst niemieckich
poda�, jaki do nas dotar�.
1 W licznych odmiennych nordyckich wersjach opowie�ci o Zygfrydzie bohater zwany jest
Sigurdem, a jego ma��onka Gudrun. W Burgundii panuje kr�l Gibich ze sw� �on�, czarnoksi�niczk�
Krymhild�, i Sigurd zostaje zamordowany nie przez Hagena, kt�rego przedstawia
si� jako brata Gunthera, lecz przez Gundwurma, najm�odszego z tr�jki kr�lewicz�w.
Przygoda 1
Jak Zygfryd przyby� do Mima i zabi� smoka
Na zamku w Zanten nad dolnym Renem panowa� ju� od wielu lat pot�ny i obdarzony
szcz�ciem dumny r�d kr�lewski Walsung�w, kt�ry wywodzi� si� od Wotana, najwy�szego z
bog�w. Tak�e panowanie Siegmunda i Siegelindy by�o pe�ne blasku. Wtedy to na ich dom
spad�o nieszcz�cie. Siegmund pad� w walce ze znienacka wdzieraj�cymi si� wrogami, kt�rzy
napadli na Zanten. Siegelinda schroni�a si� w g��bokim borze, gdzie jeszcze wyda�a na �wiat
urocze ch�opi�, lecz przyp�aci�a to �mierci�. 2
Ku biednemu, opuszczonemu ch�opcu, kt�ry bezradnie le�a� na ziemi krzycz�c z g�odu,
zbli�y�a si� �ania, chwyci�a go w pysk i zanios�a do legowiska, gdzie czeka�y na karmi�c�
matk� dwa m�ode zwierz�tka. Zes�a� j� chyba kieruj�cy losami bog�w i ludzi sam Wotan,
kt�ry ostatniemu ze szlachetnego rodu Walsung�w przeznaczy� kr�tki wprawdzie, lecz chlubny
�ywot.
Tak to przez dwana�cie miesi�cy ch�opiec �y� karmiony przez �ani� i pr�dko zyska� niepospolit�
urod�, moc i krzep�.
Daleko od legowiska zwierz�cia prowadzi� dobrze prosperuj�cy warsztat znany i popularny
kowal, zwany Mimem. �y� on tutaj wraz ze sw� �on� i wieloma czeladnikami, lecz ku
wielkiemu ubolewaniu nie mia� dzieci.
Gdy pewnego razu Mim zapu�ci� si� w g��b lasu w poszukiwaniu drzew, kt�re chcia� �ci��
do ku�ni, nagle z zaro�li wyszed� mu naprzeciw m�odziutki, nagi ch�opczyna, za kt�rym pod��a�a
�ania li��c go ufnie po twarzy i r�kach. Ch�opiec nie by� zdolny wym�wi� s�owa. Jednak
Mim, pe�en rado�ci z powodu tak niespodziewanie zdobytego dziecka, wzi�� je do domu i
nazwa� Zygfrydem.
Pod troskliw� opiek� kowala i jego �ony wyrasta� silny m�odzian, i kiedy sko�czy� dwana�cie
lat, pokona� wszystkich czeladnik�w Mima, a gdy go dra�nili, nierzadko dawa� im pozna�
sw� si��, ba, pewnego razu tak ich poturbowa�, �e ledwie mogli pracowa�.
Przybrany ojciec rozgniewa� si�. - Skoro mi porani�e� czeladnik�w, powiniene� sam zabra�
si� do pracy.
____________________________________________
[2] Wed�ug wersji zawartych w Pie�niach o Nibelungach. a� do wieku m�odzie�czego wzrasta�
Zygfryd pod opiek� swoich rodzic�w. Maj�c lat siedemna�cie zosta� przez ojca wraz z
czterystu szlachetnie urodzonymi m�odzie�cami pasowany na rycerza i w�wczas wyruszy� na
spotkanie r�norodnych przyg�d. Zygfryd prze�y� syna, kt�ry mu towarzyszy� w �miertelnej
wyprawie do Worms. Inna wie�� g�osi, �e jako dwunastolatek potajemnie "opu�ci� ojcowski
zamek", poszed� na nauk� do kowala Mima, kt�remu "wbi� w ziemi� kowad�o", pokona�
smoka i po zdobyciu skarbu Nibelung�w powr�ci� do Zanten, gdzie zosta� pasowany na rycerza.
- Czemu nie - odpar� Zygfryd - dajcie mi tylko narz�dzia i �elazo, a ch�tnie je wykuj�. -
Gdy po raz pierwszy stan�� przy kowadle, tak pot�nie uderzy� w �elazo, �e a� si� rozprysn�o,
a kowad�o pogr��y�o si� g��boko w ziemi. Ze zgroz� patrzyli wszyscy na to, co zrobi�
m�ody Zygfryd, a Mim zacz�� si� go ba�. Podst�pnie, zgodnie ze sw� natur�, zastanawia� si�,
w jaki spos�b m�g�by si� go pozby�. Mia� brata imieniem Fasner, kt�ry ze wzgl�du na nikczemny
charakter i jeszcze gorsze uczynki zosta� zamieniony w smoka i przebywa� w mrocznym
w�wozie w kraju Nibelung�w. Mim uda� si� do niego i zapowiedzia�, �e przy�le ch�opca.
Smok cieszy� si� ju� z g�ry na obiecany �up.
Jeszcze jako ch�opiec Zygfryd beztrosko sp�dza� lata ciesz�c si� si�� i zdrowiem i ten oto
wspania�y m�odzieniec o wdzi�cznej postaci uda� si� na polecenie ojczyma do mieszkaj�cego
w odleg�ych stronach w�glarza, aby mu pomaga� w wypalaniu w�gla na najbli�sz� zim�.
Mim dok�adnie opisa� mu drog�, kt�r� mia� si� uda�; ta jednak wiod�a m�odego bohatera
przez tak srogie niebezpiecze�stwa, �e kowal spodziewa� si� jego zguby.
Noc�, nim jeszcze wybra� si� w drog�, by spe�ni� polecenie majstra, roznieci� Zygfryd w
ku�ni tak pot�ny ogie�, �e Mim wraz z czeladnikami umkn�li ze strachu, �e sp�onie ca�a
ku�nia. Tymczasem Zygfryd z najlepszej sztaby �elaza, jak� uda�o mu si� znale��, wyku�
sobie beztrosko ostry miecz, kt�ry mia� mu towarzyszy� w w�dr�wce.
Pokrzykuj�c i przy�piewuj�c w�drowa� nast�pnego dnia przez las. Mim i czeladnicy s�yszeli,
jak �piewa. - Ten ju� do nas nie wr�ci - powiedzia� szyderczo kowal. - Je�eli nawet
ujdzie ca�o przed �mijowiskiem, to ju� na pewno u�mierci go straszliwy smok.
Z radosnym sercem, w l�ni�cych promieniach s�o�ca wyruszy� m�ody bohater w dalek�
drog�; teraz chcia� odpocz�� i pokrzepi� si� jad�em i napitkiem. Kowal suto zaopatrzy� go w
�ywno�� i wino na dziewi�� dni. ale Zygfryd by� tak zg�odnia�y i spragniony. �e nie spocz��,
p�ki nie spa�aszowa� ca�ych zapas�w do ostatniej okruszyny.
Pokrzepiwszy si�. wyruszy� w dalek� drog�, kt�r� mu wskaza� Mim i kt�ra, jak mniema�
nikczemnik. winna go zawie�� ku niechybnej �mierci. Wiod�a przecie� bezpo�rednio do g��bokiego
parowu, gdzie wi�y si� po ziemi niezliczone jadowite �mije. Ich odra�aj�ce, spl�tane
w w�ze� cia�a uderza�y o siebie. Nie przeczuwaj�c nic z�ego, Zygfryd zbli�y� si� do parowu.
Nagle spostrzeg�, jak gady, g�owa przy g�owie. pr�y�y si�. sycz�c. Wkroczy� mi�dzy nie bez
l�ku i �ci�� wiele g��w ostrym mieczem. Jednak wyt�pienie wszystkich by�o niepodobie�stwem.
- Poczekajcie. zaraz was rozgrzej�! - zakrzykn�� ku nim m�odzieniec. Wspi�� si� na
wzniesienie, wyrywa� z korzeniami drzewo za drzewem i rzuca� je na gady, a� ca�y par�w
wype�ni� si� zwalonymi pniami po brzegi i przykry� �mijowe plemi�.
Hen, w lesie, ujrza� wznosz�cy si� dym; tam zapewne mieszka� w�glarz, do kt�rego wys�a�
go Mim. Po kr�tkim kluczeniu odnalaz� chat� i wyprosi� u w�glarza p�on�c� g�owni�. Z ni�
powr�ci� do �mijowiska i obr�ci� spi�trzone drewno w jasny ogie�. Podczas gdy p�omienie
bucha�y z hukiem i rozprzestrzenia�y si�, �mije k��bi�y si� w otch�ani, szukaj�c ucieczki przed
�mierci� i zniszczeniem, jednak wkr�tce straszliwy �ar wyt�pi� wszelkie �ycie w parowie.
Gdy Zygfryd, badaj�c najg��bsze miejsce mija� w�ziutkie wyj�cie z parowu, wion�� na niego
niezwykle silny, odra�aj�cy fetor, i dojrza� po�r�d ciemnego pogorzeliska po�yskuj�cy strumie�
wyciekaj�cego �mijowego t�uszczu. Zaciekawiony umoczy� w ukropie palec, a ten natychmiast
tak zrogowacia�, �e nie przeci��by go nawet jego ostry miecz. Je�eli si� wyk�pi� w
tym sadle, nie b�dzie mo�na mnie zabi� ani zrani�, pomy�la� m�odzieniec i zaraz wprowadzi�
zamys� w czyn. Rozebrany obraca� si� w p�yn�cym sadle, i ca�e jego cia�o pokry�o si� nieprzenikliwym
zrogowaceniem. [3] Jedynie pomi�dzy �opatkami przyklei� si� mu lipowy li��, i
____________________________________________
[3] Od tego czasu Zygfryd zwa� si� w opowiadaniach "Gehornte" - Rogowaty, tzn. pokryty
zrogowacia�� sk�r�; w �wczesnym j�zyku znaczy�o to te� Rogowy Zygfryd.
w to miejsce, gdzie t�uszcz nie zetkn�� si� z cia�em, mo�na go by�o zrani�; tu mia� mu podst�pny
zdrajca zada� przedwcze�nie �mierteln� ran�.
Powr�ciwszy do w�glarza, kt�ry wie�� o zniszczeniu �mijowiska powita� okrzykiem rado�ci,
Zygfryd poprosi� go, aby mu wskaza� drog� do smoka.
- Tego nie wyrz�dzi�bym nikomu - sprzeciwi� si� w�glarz - to r�wna�oby si� wys�aniu
ciebie na pewn� �mier�. Gdy jednak Zygfryd z radosn� ufno�ci� obstaj�c przy zwyci�skiej
walce ponawia� pro�by, w�glarz uleg�. Tak wi�c zgodnie ze wskaz�wkami w�glarza, wymachuj�c
g�owni�, wst�powa� uzbrojony bohater mi�dzy coraz cia�niej zwieraj�ce si� skalne
�ciany, gdzie zamieszkiwa� okrutny smok.
Powsta� straszliwy potw�r, gdy tylko spostrzeg� nadchodz�cego.
I na Walsung�w syna w lot
Ze smoczej paszczy zion�� p�omie�.
Smok spowi� go w ogona splot
Silniejszy ni� mocarne d�onie.
Mimo to Zygfryd �mia�o wywin�� trzaskaj�c� g�owni� i zdzieli� ni� smoka. Straszliwy cios
nieomal zgruchota� mu g�ow�. Naonczas doby� Zygfryd swego przedniego miecza i wkr�tce
dziewi�cioma ciosami pozbawi� szkaradne cielsko resztek �ycia. Walcz�cy ze �mierci� potw�r
wyda� przera�liwy ryk, kt�ry poni�s� si� hen daleko poza jaskini�. Natenczas ostatni cios
oddzieli� �eb od tu�owia i Zygfryd wzi�� go ze sob� na znak zwyci�stwa. [4]
Gdy Eckart, ten z czeladnik�w Mima, kt�ry najbardziej wadzi� si� z Zygfrydem, ujrza� go
beztrosko zbli�aj�cego si� z budz�cym groz� �bem smoka, pobieg� co tchu do domu i ostrzeg�
majstra i czeladnik�w. Czeladnicy us�uchali rady i czym pr�dzej uciekli do pobliskiego lasu,
natomiast Mim, gdy ujrza� stoj�cego przed nim zdrowego i ca�ego m�odzie�ca, kt�rego, jak
s�dzi�, wys�a� na pewn� �mier�, skrywaj�c przera�enie uda� przyja�� i wyszed� wychowankowi
naprzeciw, pozoruj�c rado�� z jego szcz�liwego powrotu. Wszelako Zygfryd nie pozwoli�
si� ju� d�u�ej oszukiwa�. - Nie�adnie ze mn� post�pili�cie i nie mog� d�u�ej z wami
pozosta�. - Mim ch�tnie si� z nim zgodzi�. - Skoro chcesz odej��, nie mog� ci� d�u�ej zatrzymywa�.
Ale na po�egnanie chc� ci� uzbroi�. Nie mog� ci oczywi�cie podarowa� rumaka,
lecz mog� doradzi�, �eby� si� uda� do Islandii, gdzie panuje niezwykle silna i urodziwa kr�lowa
Brunhilda. Tam znajdziesz Grana, najwspanialszego ze wszystkich ogier�w.
Zygfryd ucieszy� si� z tych wie�ci, w dodatku dosta� od kowala przepyszn� bro�, he�m,
tarcz� i zbroj� wykut� z jasnego z�ota. Gdy kowal wskaza� mu drog� wiod�c� do Islandii,
bohater z radosn� otuch� wyruszy� na spotkanie zamczyska Brunhildy.
____________________________________________
[4] Wed�ug innej wersji opowie�ci Zygfryd wyk�pa� si� we krwi i t�uszczu smoka, kt�rego
spali� na stosie.
Przygoda 2
Jak Zygfryd zdoby� ogiera Grana
W�drowiec przeby� dalek� drog�, nim wreszcie jego oczom ukaza� si� zamek Brunhildy,
pot�ny Isbork. Wielka budowla z zielonego marmuru, z wieloma ogromnymi salami i komnatami,
wznosi�a si� nad okolic�. G�rowa�o nad ni� sze��dziesi�t sze�� wie�, stercz�cych ponad
blankami zamczyska.
Ze zdumieniem spogl�da� bohater na wspania�e gmaszysko, zamkni�te wielk� �elazn�
bram�. Zygfryd sam utorowa� sobie drog�, gdy od pot�nego kopniaka odskoczy�y �elazne
zawory, a brama rozlecia�a si� i m�g� wej�� na dziedziniec. Siedmiu stra�nik�w zwabionych
ha�asem przybieg�o, by ukara� przybysza, lecz ten zabija� jednego po drugim. A gdy przybyli
rycerze, kt�rych zwabi�a bitewna wrzawa, m�ody bohater odwa�nie stan�� naprzeciw, aby da�
im nale�yt� odpraw�.
Brunhilda dowiedzia�a si� o tym, co zasz�o. [5]
- Zdaje mi si� - rzek�a znawczyni wiedzy tajemnej - �e przyby� Zygfryd, syn Siegmunda.
Zabi� mi siedmiu pacho�k�w i siedmiu rycerzy, mimo to chc� go powita�. Po czym zesz�a na
dziedziniec i rozkaza�a poniecha� walki.
- Kim jeste�, kt�ry� przyby� do mego grodu? - spyta�a.
- Zw� si� Zygfryd.
- A kim s� twoi rodzice?
- Tego nie wiem, wychowywa�em si� u �ani, u kowala, a rodzic�w nie widzia�em na oczy.
Nawet nie wiem, jak si� zwali.
- Mog� ci to powiedzie� - rzek�a. - B�d� pozdrowiony Zygfrydzie, kr�lewski potomku,
synu Siegmunda i Siegelindy. Dok�d zd��asz?
- Tutaj, wspania�a dziewojo, do twego grodu. M�j opiekun Mim przys�a� mnie tu. Posiadasz
wspania�ego rumaka, kt�ry zwie si� Gran. Je�eli zechcesz podarowa� mi ogiera, ch�tnie
go przyjm�.
- Skoro chcesz, bierz go. B�d� pozdrowiony jako umi�owany go��.
Z rado�ci� przyj�� Zygfryd podane rami� i uda� si� do sali, gdzie si� troskliwie nim zaopiekowano.
____________________________________________
[5] Wed�ug nordyckiej Sagi o Sigurdzie Brunhilda jest Walkiri� (dziewic� ofiarn� z orszaku
Odyna), kt�ra przenosi poleg�ych na polu walki bohater�w do Walhalli. Za niepos�usze�stwo
Odyn uwi�zi� j�, otoczywszy wa�em z p�omieni, i pogr��y� we �nie. Tylko jeden nieustraszony
rycerz m�g� przekroczy� p�omienny wa� i uwolni� uwi�zion�. Zygfryd obudzi� j� poca�unkiem
i zdoby� jej mi�o��, kt�r� odwzajemnia�. Gdy jednak w poszukiwaniu nowych przyg�d
dotar� do Worms, matka Krymhildy, czarnoksi�niczka, poda�a mu nap�j, po wypiciu kt�rego
zapomnia� o przesz�o�ci i pozosta� z Krymhild�.
Kr�lowa wys�a�a ludzi, �eby schwytali rumaka. Ci nadaremnie trudzili si� przez ca�y
dzie�, a wieczorem wr�cili nie wykonawszy zadania, jako �e Gran nie da� si� nikomu poskromi�.
Nast�pnego dnia wyjecha� Zygfryd z dwunastoma lud�mi, kt�rzy na pr�no si� wysilali,
�eby schwyta� szlachetne zwierz�. Wtedy Zygfryd si�gn�� po uzd� i podszed� do konia, kt�ry
ufnie wybieg� mu naprzeciw. Schwyta� zwierz�, za�o�y� mu uzd� i z �atwo�ci� go dosiad�.
Potem wr�ci� konno do zamku, podzi�kowa� Brunhildzie za �askaw� go�cin� i po�egna� si�.
Kr�lowa niech�tnie si� z nim rozstawa�a i prosi�a, by wkr�tce wr�ci�. Odchodz�c zdawa� si�
nie wiedzie�, jak wielk� sympati� darzy�a go Brunhilda. Spo�r�d wielu m�czyzn na �wiecie
�adnego innego nie wybra�aby na ma��onka. Z g��bokim westchnieniem patrza�a, jak odje�d�a�.
Przygoda 3
Jak Zygfryd zdoby� skarb Nibelung�w
Zygfryd pogodnie rozgl�da� si� z wysokiego rumaka, gdy jecha� coraz dalej i dalej, z miejsca
na miejsce, z kraju do kraju. Na koniec przyby� do kraju Nibelung�w, le��cego na dalekiej
p�nocy, do bogatego i pot�nego narodu kar��w, kt�ry narzuci� panowanie wielu dzielnym
wojownikom szeroko wok�. Nieprzebrany skarb, kt�ry kr�l kar��w stary Nibelung zebra�
w g�rach i zgromadzi� w ogromnej jaskini, sk�ada� si� ze z�ota i szlachetnych kamieni. Po
�mierci kr�la ziemi� i skarb dziedziczyli synowie i spadkobiercy, kr�lowie Schilbung i Nibelung.
Jednak na czerwonym z�ocie zdawa�a si� ci��y� kl�twa; nikomu z jego w�a�cicieli nie
przynios�o szcz�cia.
Tak�e Schilbung i Nibelung nie cieszyli si� nim; obaj bracia wiedli nieko�cz�cy si� sp�r o
posiadanie skarbu, ka�dy chcia�by go mie� na w�asno�� i �aden nie chcia� u�yczy� go drugiemu.
W ko�cu postanowili go podzieli�. Kazali wynie�� z�oto i klejnoty z jaskini i t�
ogromn� mas� pouk�ada� w stertach w�r�d g�r. Lecz cho� wielce si� utrudzili, przy podziale
nadal byli niezadowoleni, bo ka�dy my�la�, �e cz�� przypadaj�ca bratu jest jednak wi�ksza
ni� jego w�asna.
I zn�w stali kr�lowie wiod�c sp�r, gdy z lasu nadjecha� Zygfryd.
- S�uchajcie - rzek� wtedy pewien stary, do�wiadczony karze� - oto przyby� Zygfryd, mocarny
bohater z Niderland�w, popro�cie go, �eby podzieli� skarb. - Kr�lewiczom spodoba�a
si� propozycja. Powitali bohatera i poprosili go, �eby zada� sobie trud i podzieli� skarb. Jako
zap�at� za prac� dali mu z g�ry Balmung, kt�rym ich ojciec, s�awetny Nibelung, ongi� dzielnie
w�ada�; lepszego miecza nie mo�na by zapewne znale�� na �wiecie.
Zygfryd podzi�kowa� za wspania�y dar, przyj�� go i od razu zabra� si� do ci�kiego zadania,
jakim by� podzia� ogromnego skarbu, kt�ry ogl�da� ze zdumieniem. Dzi�ki rzetelnemu
wysi�kowi powiod�o mu si� tak dobrze, �e nawet zawistni bracia widzieli, i� �adna z cz�ci
nie jest wi�ksza od drugiej. Ale to w�a�nie obu kr�lewicz�w zmartwi�o, gdy� ka�dy z nich
spodziewa� si� w g��bi duszy, �e otrzyma nieco wi�cej. Sarkali wi�c i ��dali dokonania nowego
podzia�u. Zygfryd zdecydowanie odrzuci� ��danie.
- Macie si� wreszcie zadowoli� moim wyrokiem; dokona�em podzia�u najlepiej, jak
umia�em, i musicie si� zastosowa� do mojego os�du.
Lecz Schilbung i Nibelung pochwycili r�wnocze�nie za ma�e srebrne rogi, kt�re im zwisa�y
u boku. Na g�os rog�w zjawi�o si� dwunastu strasznych olbrzym�w i natarli na Zygfryda
d�ugimi stalowymi sztabami. Nied�ugo jednak trwa�o, gdy wszyscy legli na ziemi martwi.
W�ciek�y gniew ogarn�� Zygfryda na zdradziecki post�pek obu kr�l�w, kt�rzy chcieli mu tak
nikczemnie odp�aci� za jego przyjazny uczynek. Dwakro� zamigota� Balmung i dwie g�owy
stoczy�y si� na ziemi�.
Teraz, gdy Zygfryd zosta� zwyci�skim pogromc�, spotka�o go co�, co wyda�o mu si� osobliwe.
Nie widzia� w pobli�u �adnego wroga, cho� przecie� czu�, �e spada na niego cios za
ciosem. Gdyby nie chroni�a go zrogowacia�a sk�ra, odni�s�by z pewno�ci� wiele �miertelnych
ran. Zrozumia�, �e wchodzi tu w gr� jaki� cud, kt�remu nie poradzi i najostrzejszy miecz.
Upu�ci� wi�c Balmunga i wyci�gn�� obie r�ce w kierunku, sk�d, jak mu si� zdawa�o, spadaj�
ciosy. I patrzcie, chwyci� nagle i trzyma� w d�oniach grub� tkanin�, w rodzaju czapki ze zwisaj�cym
wok� welonem. By�a to czapka niewidka, kt�ra czyni�a niewidzialnym tego, kto j�
nosi�. Obecnie, pozbawiony skrywaj�cej go zas�ony, sta� przed nim ten, kt�ry go skrycie zaatakowa�.
By� to siwobrody, stary karze� Alberich. Zygfryd chwyci� go za d�ug� brod� i z
rozmachem cisn�� tak silnie o skaln� �cian�, �e trzasn�y mu wszystkie cz�onki. - Oszcz�d�
mnie, szlachetny bohaterze - b�aga� karze� - w przysz�o�ci b�d� ci zawsze wiernie s�u�y�. -
Zygfryd ch�tnie przychyli� si� do pro�by Albericha i przyj�� go na s�u�b�.
Zdoby�e� wi�c skarb Nibelung�w i ca�y kraj jest na twoje us�ugi - m�wi� Alberich - czeka
ci� tylko jeszcze jedna walka. W pobliskiej jaskini mieszka straszliwy olbrzym Kuperan, on
nigdy nie zgodzi si� na twoje panowanie, je�li go nie pokonasz. - Poka� mi, gdzie mieszka -
wo�a� niecierpliwie Zygfryd - �ebym m�g� z nim natychmiast stoczy� walk�. - Karze� ch�tnie
zaprowadzi� go do skalnego mieszkania olbrzyma. - Wychod�, Kuperan! - wo�a� m�ody bohater,
gdy dotar� do jaskini. - Wyjd� i z�� ho�d swojemu nowemu panu.
Zaledwie przebrzmia� okrzyk, gdy wybieg� Kuperan i zada� Zygfrydowi pot�n� maczug�
tak straszliwy cios, �e z nosa i uszu pu�ci�a mu si� krew. - Ty n�dzna kreaturo - szydzi� olbrzym
- zaraz zginiesz. Ale rana, kt�r� zada� Balmung, pr�dko pozwoli�a mu zaznajomi� si� z
niewyobra�aln� si�� m�odego przeciwnika. J�cz�c porzuci� maczug� i uciek� do jaskini; tam
przewi�za� ran� i przywdzia� z�ot� zbroj�, zahartowan� w smoczej krwi. Masywny stalowy
he�m, pot�ny miecz i olbrzymia tarcza zdawa�y si� stanowi� pewn� ochron� przed ka�dym
atakiem. Teraz ponownie natar� na Zygfryda. - Przyp�acisz �yciem uczynion� mi ran�. - Zadawali
sobie wzajemnie pot�ne ciosy, ale bro� olbrzyma nie mog�a si� przeciwstawi� sile
ostrego Balmunga. Wkr�tce Kuperan krwawi� z szesnastu ran. Wtedy upad� na duchu. - Je�eli
mi darujesz �ycie, szlachetny rycerzu - zawo�a� pokornie - oddam ci na w�asno�� i bro�, i
zbroj�, i siebie samego!
- Je�eli przyrzekniesz mi wierno��, ch�tnie to zrobi� - zgodzi� si� Zygfryd. Wtedy Kuperan
z�o�y� przysi�g�, �e pozostanie mu wierny do ko�ca �ycia, a lito�ciwy zwyci�zca podar�
swoj� jedwabn� podpink� i przewi�za� mu rany. Potem wszyscy trzej poszli na g�r�, na kt�rej
le�a� skarb Nibelung�w. Ale niewiele brakowa�o, �eby m�odemu bohaterowi wysz�o na z�e
jego zaufanie. Gdy olbrzym ujrza� skarb, zapragn�� zachowa� go dla siebie i ufnie krocz�cemu
zwyci�zcy podst�pnie zada� z ty�u cios tak silny, �e ten pad� na ziemi� jak martwy. I gdyby
karze� Alberich czym pr�dzej nie narzuci� na og�uszonego czapki niewidki, kt�ra sprawi�a,
�e sta� si� niewidzialny, zapewne zako�czy�by sw�j m�odzie�czy, bohaterski �ywot. Szkaradnie
kln�c, szuka� go wi�c wsz�dzie Kuperan, ale na pr�no; nie by� pewny, czy porwa� go
diabe�, czy te� B�g wzi�� go w swoj� opiek�.
Dopiero po d�u�szej chwili Zygfryd przyszed� do siebie i dzi�kowa� kar�owi za pomoc. -
Bierz czapk� niewidk� i zmykaj, nim olbrzym zn�w ci� zauwa�y - wo�a� Alberich. - Cokolwiek
si� zdarzy - odpar� Zygfryd - nikt nie b�dzie m�g� m�wi�, �e przed nim uciek�em. -
Chwyci� za miecz i natar� z impetem na olbrzyma. Ten, gdy ujrza�, �e daremnie poszukiwany
znienacka si� do niego zbli�a, tak si� przestraszy�, �e rzuci� bro� i zacz�� ucieka�. Ale dzika
pantera nie skacze szybciej ni� Zygfryd, kt�ry za nim pogna�. Dopad� go w ko�cu na szczycie
stromej ska�y. Tutaj on tak�e odrzuci� miecz i zmaga� si� z olbrzymem, kt�rego zrzuci� ze
ska�y, a� ten spad� w przepa�� i zabi� si�.
W ten oto spos�b ca�e kr�lestwo Nibelung�w sta�o si� odt�d bezsporn� w�asno�ci� Zygfryda;
wszyscy przysi�gali mu wierno��, a gdy ju� uporz�dkowa� sprawy, pozostawi� wiernego
Albericha jako zarz�dc� skarbu i kraju. Wzi�� ze sob� jedynie czapk� niewidk� i dwunastu
najszlachetniejszych rycerzy jako towarzyszy przysz�ych bohaterskich wypraw.
Przygoda 4
Jak Zygfryd przyby� do Worms
W Worms, starym kr�lewskim grodzie nad Renem, w�ada� pot�ny kr�lewski r�d Burgund�w,
kt�remu prawie �aden nie dor�wnywa� s�aw�, pot�g� i bogactwem. Stary kr�l Dankrat
zmar� i panowali jego trzej synowie, Gunther, Gemot i Giselher. Pod opiek� s�dziwej matki,
kr�lowej Uty, i braci ros�a s�odkiej urody m�oda Krymhilda.
W s�u�bie kr�lewskiej by�o wielu wypr�bowanych w bojach, szlachetnych bohater�w.
Spo�r�d nich wyr�nia� si� s�yn�cy z do�wiadczenia i m�stwa krewny kr�lewskiego domu,
Hagen z Tronje, syn dzielnego Adriana, kr�lewskiego zbrojmistrza, kt�ry niegdy� sp�dzi�
m�ode lata jako zak�adnik na dworze kr�la Hun�w Attyli. Jego najm�odszy brat, Dankwart,
do�� zadziorny wojownik, by� marsza�kiem armii. Ale w najwy�szych dworskich urz�dach
by�o obok Tronj�w wielu m��w znanych z waleczno�ci i m�stwa. By� wi�c stolnik, pan
Ortwin z Metzu, bratanek Tronj�w, t�gi podczaszy Sinold; jako podkomorzy gospodarzy�
Heinold, a szefem kuchni by� m�dry i ostro�ny Rumolt. Obok dw�ch margrabi�w, Eckewarda
i Gere, sta� ulubieniec wszystkich, mocny w robieniu broni� Volker z Alcei, kt�ry w�ada� nie
gorzej mieczem ni� smykiem i kt�rego przepi�kna gra podnosi�a na duchu wszystkich s�uchaczy
w doli i niedoli. W takim otoczeniu wychowywana i strze�ona przez szlachetn� matk�
wyrasta�a s�odka Krymhilda na wspaniale rozkwitaj�c� dziewoj�.
Kiedy� �ni�o si� Krymhildzie, �e ku wielkiej rado�ci wyhodowa�a pi�knego, dzielnego soko�a.
Gdy weso�o poszybowa� w g�r�, pochwyci�y go i zadusi�y dwa nadfruwaj�ce w�a�nie
or�y. Krymhilda obudzi�a si� smutna i w�r�d p�aczu opowiedzia�a matce Ute sw�j sen. - Sok�,
kt�rego wyhodowa�a� - tak t�umaczy�a matka jej sen - jest to szlachetny m��. Oby B�g
go strzeg�, aby� go pr�dko nie utraci�a.
Dlaczego wspominasz o m�u, najdro�sza mamo - powiedzia�a Krymhilda, kr�c�c g�ow�
- a� do �mierci nie chc� zazna� m�skiej mi�o�ci. - Na razie - odpar�a matka - nie rozpowiadaj
o tym za bardzo. Je�eli chcesz zachowa� prawe i radosne serce, stanie si� to dzi�ki heroicznej
mi�o�ci. Wkr�tce b�dziesz pi�kn� kobiet�. Oby B�g zes�a� ci szlachetnego m�a.
- Och, kochana mamo, nie m�w tak. Sama nieraz mi opowiada�a�, jak na wiele kobiet mi�o��
sprowadza�a w ko�cu cierpienie. Chc� unikn�� obu, a wtedy nigdy nie b�dzie mi si� �le
wiod�o. - Tak my�la�a Krymhilda. Co innego by�o jednak pisane m�odej dzieweczce, ni� to
sobie zamy�la�a. Mi�o��, najwi�ksza z rado�ci, mia�a jej przynie�� najg��bsze cierpienia.
W tym czasie odwa�ny Zygfryd ze swymi dwunastoma wojownikami Nibelungami w�drowa�
po dalekim �wiecie i szeroko rozbrzmiewa�a s�awa jego czyn�w. Wzgardzi� ojczyst�
spu�cizn� i jazd� do Niderland�w, by tam w pokoju w�ada� swoim narodem, kt�ry by go serdecznie
i rado�nie powita�. Daleko chlubniejszy zda� mu si� podb�j mocarn� d�oni� nowego
kr�lestwa. Z my�l� o takim czynie zd��a� teraz ze swymi wojami do Worms, do kt�rego dotar�
pewnego jasnego poranka. Wie�� o przybyciu obcego rozesz�a si� szybko i dotar�a do
zamku. Zbiegano si� zewsz�d, by ogl�da� przybysza ze zdumieniem i podziwem.
Bo te� i by�o si� czemu dziwi�. Nie co dzie� da�o si� widzie� tak przepyszn� bro� i rumaki.
Jedwabne okrycia zwierz�t migota�y i jasno l�ni�o z�oto kosztownych u�dzienic. Podobnie
mieni�y si� od z�ota he�my, zbroje i tarcze, a miecze si�ga�y a� po ostrogi.
Zgodnie z �wczesnym obyczajem wyszli przyja�nie naprzeciw nich ludzie Gunthera;
chcieli, wed�ug rycerskiego obyczaju, odebra� od nich tarcze i zaprowadzi� do stajni rumaki.
- Zostawcie konie, nied�ugo tu zabawi�. Powiedzcie mi lepiej, gdzie mog� znale�� kr�la
Gunthera?
- Dopiero co wszed� do tamtej bia�ej sali - odpowiedzia� kto� z kr�lewskiej �wity. - Przed
chwil� widzia�em tam kr�la Gunthera.
W tym samym czasie tak�e kr�l Gunther dowiedzia� si� o przybyciu do zamku nikomu nie
znanych dumnych wojownik�w. Nikt z otoczenia nie umia� mu powiedzie�, kim s� ci obcy i
sk�d te� przybywaj�.
- Po�lijcie po mojego stryja Hagena, niech si� przyjrzy przybyszom! - zawo�a� Ortwin z
Metzu. - Zna on kraje tej ziemi, z pewno�ci� rozpozna i tych. - Wkr�tce wielkimi krokami
wszed� do sali pot�ny Hagen z Tronje wraz z okaza�� �wit� i zapyta� swego w�adc� o rozkazy.
- Je�eli mo�esz mi powiedzie�, jak si� zw� obcy bohaterowie, kt�rzy przybyli i stoj� tu na
dziedzi�cu, zr�b to szybko - ponagla� Gunther. Hagen podszed� do okna i bystrym spojrzeniem
jedynego, jakie mu pozosta�o, oka - prawe wy�upi� mu w przesz�o�ci straszliwy cios
miecza Walthera z Akwitanii - zlustrowa� go�ci. - Nie znam ich - powiedzia� -jednak wygl�daj�
szlachetnie i butnie. Nie widzia�em Zygfryda, lecz by�bym sk�onny przypuszcza�, �e
tylko on m�g�by by� owym wojownikiem, kt�ry stoi tam taki wynios�y. Musimy dobrze
przyj�� m�odego bohatera i pozyska� jego przyja��, gdy� lepszego nie mogliby�my znale��.
Ju� wielu r�nych cud�w dokona� dzi�ki swojej sile. Zabi� smoka i zdoby� nieprzebrany skarb
Nibelung�w.
Gunther ch�tnie przychyli� si� do opinii bywa�ego w �wiecie Hagena. Wraz z orszakiem
opu�ci� sal� i wyszed� naprzeciw Zygfrydowi, aby go przyja�nie powita�. - C� was sprowadza
do Worms, szlachetny Zygfrydzie? - spyta� oddaj�cego pok�on.
- Zaraz si� o tym dowiecie. Powiadaj�, �e skupiasz wok� siebie najlepszych wojownik�w,
jacy kiedykolwiek s�u�yli jakiemukolwiek kr�lowi. S�yniesz tak�e ze szlachetno�ci. Nie ma
odwa�niejszego kr�la ni� ty. Chcia�bym si� przekona�, czy to jest prawda. Ja te� jestem kr�lewskim
potomkiem, powo�anym do d�wigania korony. Chcia�bym si� jednak dowiedzie�,
czy zas�uguj� na miano bohatera i w�adcy; dla zdobycia s�awy got�w jestem po�wi�ci� zaszczyty
i �ycie. Przyby�em tu, aby walczy� z tob� o koron� i o �ycie. Je�eli jeste� tak odwa�ny,
aby stan�� ze mn� do rycerskiego pojedynku, walcz ze mn� o koron� i o �ycie. Ch�tnie
nazwa�bym ten zamek moim w�asnym.
Gniew chwyci� bohater�w Gunthera, gdy us�yszeli te s�owa. Kr�l natomiast przestraszy�
si�, gdy� dobrze wiedzia�, �e nie sprosta Zygfrydowi w walce.
- Jak mog� odda� w obce r�ce to - powiedzia� wystraszony - co stanowi dziedzictwo mojego
ojca?
- Wys�uchaj, co chc� postawi� w zamian -ci�gn�� Zygfryd - wszystko, co mam, stanie si�
twoj� w�asno�ci�, je�eli mnie pokonasz. W przysz�o�ci b�dzie ci� s�ucha� ca�y kraj Nibelung�w,
a ja osobi�cie pomog� ci zdoby� dziedzictwo po w�asnym ojcu.
Gdy Gunther wci�� milcza�, za bratem uj�� si� Gernot. - Nie mamy ochoty na zdobywanie
dziedzictw, kiedy stawk� w tej grze jest ludzkie �ycie. Nasze krainy, kt�rymi sprawiedliwie
w�adamy, s� dostatecznie bogate.
- Nie m�w tak ugodowo i pojednawczo - zawo�a� Ortwin z Metzu, pa�aj�c gniewem - zupe�nie
bezpodstawnie obcy szuka z wami zwady! Odwagi, odpowiedzcie zuchwalcowi l�ni�cym
mieczem!
Lecz m�ody kr�l surowo skarci� zagniewanego. - Zamilcz! - krzykn��. - Zygfryd nie zrobi�
nam nic a� tak z�ego, �eby�my nie mogli pozostawa� z nim w pokoju i mie� w nim przyjaciela.
- Mnie to tak�e obra�a - powiedzia� zawzi�cie Hagen - �e Zygfryd tak butnie wzywa mojego
pana do walki. Je�eli tylko po to przyby�, lepiej by by�o, �eby zosta� tam, gdzie by�.
- Skoro ci si� to nie podoba, Hagenie - powiedzia� Zygfryd - to sam popr�buj, czy moje
r�ce nie s� dostatecznie mocne, aby zdoby� to pa�stwo. - Ale nim jeszcze Hagen zd��y� odpowiedzie�,
wtr�ci� si� ponownie Gernot. - Do tego nie dopuszcz�. Wy jednak, moi rycerze,
milczcie. Do�� pad�o hardych s��w.
Wtedy m�odziutki Giselher pr�dko podszed� do Zygfryda i pozdrowi� go przyjaznymi s�owy.
-B�d� pozdrowiony w pokoju, szlachetny bohaterze, z ch�ci� b�dziemy wam wiernie
s�u�y�.
S�odki wdzi�k dorastaj�cego m�odzie�ca uj�� Zygfryda, kt�ry przyja�nie odpowiedzia� na
pozdrowienie m�odego kr�lewicza. Natomiast Gunther poda� Zygfrydowi z�ot� czar� wonnego
wina i prosi� go o wiern� przyja��.
Wtedy sko�czy�y si� wszystkie spory. Zygfryd wraz ze �wit� zsiedli z koni; przydzielono
im najlepsz� kwater� i dzie� za dniem up�ywa� kr�lom i go�ciowi na wsp�lnym weselu.
Przygoda 5
Jak Zygfryd walczy� z Sakso�czykami
Min�� ju� prawie rok od czasu, gdy Zygfryd przyby� do Worms. Rzadko kiedy mo�na go
by�o znale�� w zamku; o ile nie wyrusza� wraz z kr�lami walczy� i szuka� przyg�d, ch�tnie
wyje�d�a� samotnie na polowania do olbrzymich bor�w, gdzie jego ulubion� zdobycz� by�y
w�ciek�e tury i dzikie nied�wiedzie.
Nigdy jednak w ci�gu tego ca�ego czasu nie zobaczy� Krymhildy, cho� dzieweczka do��
cz�sto spogl�da�a ukradkiem z okna komnaty na zamkowy dziedziniec, gdy bohater wraca� z
polowania objuczony bogat� zdobycz� lub gdy dzielni wojownicy pr�bowali swych si� w turniejach.
A ile� to si� razy nas�ucha�a o czynach wspania�ego go�cia!
Z dnia na dzie� wzrasta�o niepostrze�enie jej zainteresowanie bohaterem, kt�ry g�rowa�
nad wszystkimi si�� i postaw�. Zygfryd za�, kt�ry cz�sto s�ysza�, jak wychwalano rozkwitaj�c�
urod� Krymhildy, nie domy�la� si�, �e sta� si� przedmiotem jej skrytego podziwu.
Pewnego dnia stawili si� u kr�la obcy pos�owie, kt�rych przyja�nie podejmowa� i wypytywa�,
co s�ycha� w ich kraju.
- Nie ka� nam za to odp�aca�, o kr�lu, je�eli b�dziemy musieli zwiastowa� wam z�e wie�ci.
Przysy�a nas dw�ch pot�nych w�adc�w, kr�l Sakso�czyk�w, Ludiger, i jego brat Ludegast,
kt�ry w�ada Dani�. �ywi� oni do was gorzk� nienawi�� i w ci�gu dwunastu tygodni chc�
najecha� zbrojnie wasz kraj. Je�eli jednak chcecie prosi� o pok�j, ka�cie nam o tym donie��.
Mo�e to ocali� �ycie wielu dzielnym bohaterom.
- Zawiod� was na kwater� - odpar� kr�l Gunther. - Tam czekajcie, a� zwo�am rad� i spraw�
rozwa��. Wtedy b�dzie wam dana odpowied�. - Tak te� si� sta�o i na kwaterze �wietnie
ich nakarmiono.
Kr�l Gunther bardzo si� zmartwi� tym, o czym donie�li mu pos�owie, bo ci, kt�rzy mu si�
sprzeciwili, byli pot�nymi wrogami. Kiedy tak siedzia� przygn�biony, wszed� do sali Zygfryd
i natychmiast pozna�, �e przyjaciela przygniata ci�ka troska. - Wyjaw mi - prosi� przyja�nie
- co ci�