3600
Szczegóły |
Tytuł |
3600 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3600 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3600 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3600 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
B Moen
Podr�e w Nieznane
PROLOG
Jestem po prostu zwyczajn� ludzk� istot�, kt�rej zainteresowanie tym, czy
istnieje �ycie po �mierci pozwoli�o zdoby� niezwyk�e do�wiadczenia. Nigdy nie
mia�em do�wiadczenia z pogranicza �mierci. Nie zmieni�y mnie �adne niezwyk�e
zdarzenia. Nie urodzi�em si� z jakimi� nadzwyczajnymi psychicznymi
umiej�tno�ciami czy talentami. Je�li w og�le istnieje jaka� r�nica mi�dzy tob�
a mn�, to jest ni� tylko to, �e dzi�ki mojej ciekawo�ci ju� teraz wiem, co kryje
si� za �mierci�, w �yciu po �mierci.
Od wiek�w m�wi si� nam, �e nie mo�emy dowiedzie� si� co nas czeka w �yciu po
�mierci. Moje do�wiadczenie przekona�o mnie jednak�e, �e ka�dy cz�owiek
wiedziony ciekawo�ci� mo�e nauczy� si� odkrywa� �ycia, kt�re istniej� po
�mierci.
Jeszcze nie tak dawno temu niemal wszyscy wierzyli, �e Ziemia jest p�aska. Nikt
nie odwa�y� si� wyp�yn�� za daleko w morze, �eby nie spa�� z Ziemi i nie
pogr��y� si� w niezmierzonej przepa�ci �mierci. Prawdziwa natura Ziemi by�a
nieznana. Niekt�rzy sugerowali istnienie rzeczywisto�ci, w kt�rej Ziemia nie
by�a p�aska, lecz okr�g�a jak pi�ka. Wi�kszo�� jednak�e, nie wiedz�c co kryje
si� za horyzontem, �y�a �yciem, kt�re ogranicza�y wierzenia panuj�ce w owym
czasie w �wiecie.
Byli jednak tacy, kt�rzy postanowili pozna� prawd�. Ciekawo�� poci�gn�a ich
poza horyzont, daleko za granice wyznaczone przez ich wiar�. Wikingowie, Kolumb
i wielu innych bezimiennych poszukiwaczy po�eglowa�o jeszcze dalej, przywo��c z
tych podr�y opowie�ci o dziwnym Nowym �wiecie i dziwnych, innych ludziach. Ich
�wiat i mapy zach�ci�y do odkry� i gromadzenia wiedzy innych, kt�rzy pod��yli w
ich �lady, kt�rzy badali i opisywali na mapach nowe l�dy, wyznaczaj�c szlaki
podr�y dla osadnik�w.
Z dzisiejszej perspektywy mo�emy pod�miewa� si� troch� z ignorancji tych
biednych dusz, kt�rych �ycie ograniczone by�o do �eglowania w pobli�u wybrze�y.
Dzi� wiemy, �e brzeg, poza kt�ry bali si� wyp�ywa�, istnia� jedynie w ich
wierzeniach; my potrafimy po�eglowa� poza horyzont nie boj�c si� tego, co kryje
si� poza nim. Wiedza o prawdziwej naturze Ziemi da�a nam wolno��.
W naszej kulturze wi�kszo�� ludzi wci�� boi si� po�eglowa� poza brzeg �ycia, z
tego fizycznego �wiata w drugi. A jednak nikt z nas nie mo�e pozosta� Tu na
zawsze. Wszyscy w spos�b nieunikniony �eglujemy, wi�kszo�� w poczuciu
niepewno�ci i strachu, ku brzegowi tego �ycia, kt�ry zwiemy �mierci�. Nie znaj�c
prawdy, ci, kt�rzy trzymaj� si� �wsp�czesnych" wierze�, wci�� boj� si� �mierci.
Lecz niekt�rzy twierdz�, �e po�eglowali poza owe brzegi tego �ycia i powr�cili.
Osoby wra�liwe psychicznie, media i ci, kt�rzy przeszli do�wiadczenie z
pogranicza �mierci m�wi�, �e przekroczyli ow� granic� albo umy�lnie, albo
przypadkowo. Wr�cili opowiadaj�c o dziwnym nowym �wiecie i dziwnych nowych
ludziach. Ludzie zazwyczaj uwa�aj� ich za �wirus�w, naj�agodniej rzecz ujmuj�c.
Jestem pewien, �e ludzie z przysz�o�ci b�d� patrze� na nas i �mia� si� z naszej
ignorancji, kt�ra zmusi�a nas do �ycia w strachu przed �mierci�. Mam nadziej�,
�e niniejsza ksi��ka pomo�e spojrze� jasno na do�wiadczenia ludzkie wychodz�ce
poza �mier�, ku �yciu po �mierci. Pchany ciekawo�ci�, po�eglowa�em tam i z
powrotem wielokrotnie. Za ka�dym razem wraca�em z wi�ksz� wiedz� nabyt� w
do�wiadczeniu bezpo�rednim. Odkry�em, �e �mierci nie ma co si� ba�!
Mam te� nadziej�, �e moja ksi��ka pomo�e ci u�wiadomi� sobie, �e nie musisz
ogranicza� si� do wierze� i opowie�ci innych. Mo�esz nauczy� si� bezpiecznie
�eglowa� poza wybrze�a tego �ycia, odkry� Tam i wr�ci�. Mo�esz przynie�� ze sob�
swoj� w�asn�, bezpo�rednio nabyt� wiedz� o Nowym �wiecie, le��cym za tym
oceanem, kt�ry zwiemy �yciem. Sam to zrobi�em z czystej ciekawo�ci, wniosek z
tego wi�c taki, �e mo�e to uczyni� ka�dy, ��cznie z tob�.
Intencj� mojej ksi��ki nie jest nauczenie kogokolwiek jak odkrywa� �ycie po
�mierci, cho� w Aneksie znajduj� si� pewne wskaz�wki dla tych, kt�rzy mog� by�
zainteresowani. Szko�y, takie jak na przyk�ad The Monroe Institute w Faber,
Virginia, mog� nauczy� ci� �eglowa�. Natomiast ta ksi��ka jest raczej ksi�g�
pok�adow� moich podr�y oraz mapami, jakie narysowa�em. Mo�e by� ona kompasem,
poda� wsp�rz�dne i opisa� krajobrazy, kt�re potem ujrzysz na w�asne oczy.
Niekt�rzy z was mog� stwierdzi�, �e ju� rozpocz�li t� podr� na sw�j w�asny
spos�b, tylko o tym nie wiedz�. Inni mog� j� uzna� za bajdy. Wszystkim, mam
nadziej�, pomo�e pozby� si�, przynajmniej w jakim� stopniu, strachu przed
�mierci�, kt�ry tkwi w tak wielu z nas.
Opowiedzia�em t� histori� najlepiej jak potrafi�em. Jest to opowie�� o moich
prawdziwych prze�yciach, zmieni�em podr� � i za�o�y� The Monroe Institute,
gdzie nauczy�em si� odkrywa� �ycie po �mierci.
W kwietniu 1995, nied�ugo po wybuchu bombowym w Oklahoma City, zacz��em pisa�. W
dniu, kiedy si� to zdarzy�o, uda�em si�, niefizycznie, na miejsce wybuchu bomby,
aby nie�� pomoc tym, kt�rzy zostali zabici. P�niej znalaz�em spos�b, aby
wyrazi� i da� uj�cie energiom emocjonalnym, jakie zebra�em. Metoda emocjonalnej
ulgi, jak� wybra�em, polega�a na spisaniu moich do�wiadcze�. Mniej wi�cej w
po�owie tego procesu skontaktowa� si� ze mn� Bob Monroe, kt�ry wtedy przebywa�
ju� w �yciu po �mierci, aby porozmawia� o tym, o czym pisa�em.
� No i co, Bruce � poczu�em jak powiedzia�. � Widz�, �e piszesz o Oklahoma City.
� Uhm, zdaje si�, �e w ten spos�b uwalniam co�, co tam wch�on��em � pomy�la�em w
jego kierunku.
� To dobrze, �e piszesz, Bruce. Chcia�bym, �eby� pisa� dalej. Je�li napiszesz
wystarczaj�co du�o, ja z mojej strony dopilnuj�, aby twoje zapiski opublikowano
jako ksi��k�.
Nie obieca�em mu niczego. Pracowa�em wtedy, w pe�nym wymiarze godzin, jako
in�ynier i mog�em pisa� jedynie wieczorami. Ale te godziny mia�em tylko dla
siebie, dlatego pisa�em, czego wynikiem jest niniejsza ksi��ka, oraz te, kt�re
ukaza�y si� po niej.
Zaczynaj�c od mojego do�wiadczenia z zamachem bombowym w Oklahoma City,
wyprzedzam znacznie to, co powiniene� wiedzie�, aby to wszystko zrozumie�, ale
przecie� i tak b�dziemy wraca� do tego, wi�c ca�a historia stanie si� dla ciebie
jasna.
Jak powiedzia�em na pocz�tku, jestem po prostu takim sobie, zwyczajnym
cz�owiekiem. Je�li jest mi�dzy nami jaka� r�nica, to jest ni� tylko ciekawo��,
kt�ra ju� pozwoli�a mi pozna�, co kryje si� za �mierci� w �yciu po �mierci. Id�
za sw� ciekawo�ci�, a ona doprowadzi ci� do twego w�asnego poznania �ycia po
�mierci. A wtedy i ty b�dziesz wiedzia�.
KILKA S��W DO NIEKT�RYCH CZYTELNIK�W
Czytaj�c t� ksi��k�, niekt�rzy z was z pewno�ci� napotkali w niej co�, co ju�
znaj�. Mogli�cie sobie u�wiadomi�, �e ju� zacz�li�cie, na sw�j w�asny spos�b,
przekracza� granice �wiata fizycznego. Kiedy rozmawiam o moich do�wiadczeniach z
r�nymi lud�mi, niekt�rzy z nich u�wiadamiaj� sobie, �e sami dokonywali
odzyska�. Czasami pami�taj�, �e spotkali we �nie kogo�, kogo �dostarczyli" na
lotnisko, do autobusu, czy na dworzec kolejowy. Dla niekt�rych b�dzie to gabinet
lekarski, szpital albo spotkanie z trzeci� osob�. Z mojej perspektywy mog�
powiedzie�, �e takie sny s� cz�sto w�a�nie do�wiadczeniem �ycia po �mierci,
punktem wyj�cia do dalszych bada�. Mo�e si� przyda� zapisywanie takich sn�w i
rozmawianie o nich z innymi, kt�rzy mieli podobne do�wiadczenia. Samo ju�
pragnienie zdobycia do�wiadczenia i informacji mo�e by� pocz�tkiem twojej
w�asnej podr�y. Chcia�bym tu zach�ci� ci� do tego, aby� rozpocz�� tak� podr�.
W moim przypadku ich wyniki s� czym� najwspanialszym.
BRUCE MOEN mieszka wraz z �on� Pharon w Denwer, Kolorado, gdzie prowadzi
swoj� w�asn� niewielk� firm�, w kt�rej jest in�ynierem-konsultantem.
Zainteresowanie sprawami natury metafizycznej sprawi�a, �e zacz�� bada�
krain� �ycia po �mierci, co opisa� w Podr�ach w Nieznane, swej pierwszej
ksi��ce. Razem [do chwili obecnej] napisa� ich cztery].
Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej
Rozdzia� 1
Oklahoma City: 19 kwietnia 1995
Ju� od wielu lat �egluj� w t� i z powrotem mi�dzy tym �yciem a �yciem po
�mierci. Na brzegach wielu bezimiennych wysp szuka�em ukrytych skarb�w, jak
nazywam wiedz�, kt�r� podczas tych poszukiwa� zdobywam. Na niekt�rych wyspach
stwierdzam jedynie jak wiele jeszcze musz� si� nauczy�. Terrory�ci, kt�rzy 19
kwietnia 1995 roku zbombardowali Oklahoma City, okazali si� w�a�nie jedn� z
takich wysp.
Pracowa�em jako kontraktowy in�ynier w Kolorado. Plotki o eksplozji bomb zacz�y
kr��y� po biurze ju� p�nym rankiem. Pierwsze doniesienia prasowe twierdzi�y, �e
zgin�o wielu ludzi, lecz nikt nie wiedzia� dok�adnie ilu.
Pierwszym, czego nauczy�em si� w �yciu po �mierci, by�o towarzyszenie ludziom,
kt�rzy w�a�nie umarli, wi�c pomy�la�em sobie, �e oto nadarza si� sposobno��
niesienia pomocy tym, kt�rzy zgin�li. Dotar�szy do domu, postanowi�em co� z tym
zrobi�.
Tej nocy, jad�c z pracy autostrad�, s�ucha�em radia, kt�re nieprzerwanie
nadawa�o nowe wie�ci o zamachu. W chwili, kiedy w mieszkaniu w��czy�em
telewizor, jasne by�o, �e zgin�o naprawd� wielu, wielu ludzi. Zapad� zmierzch,
a ja stawa�em si� coraz bardziej niespokojny, nie mog�em sobie znale�� miejsca i
roznosi�a mnie energia, kt�ra zdawa�a si� nape�nia� powietrze wok� mnie. Silne
pragnienie bycia z innymi lud�mi sk�oni�o mnie do zjedzenia kolacji w pobliskiej
restauracji Bennigana. Przynajmniej g�o�na muzyka i gwar tego miejsca zgadza�y
si� z energi�, kt�ra otacza�a mnie, kiedy by�em sam w domu.
Usiad�em przy ma�ym stoliku, z�o�y�em zam�wienie na p�misek owoc�w morza, kiedy
przypomnia�em sobie, �e przecie� chcia�em towarzyszy� ofiarom eksplozji. Wci��
my�l�c, �e jest to co�, co przecie� r�wnie dobrze mog� zrobi� p�niej,
siedzia�em przy tym stole i spokojnie wyra�a�em w my�lach gotowo�� niesienia
pomocy. Tak si� to zawsze zaczyna. Po prostu wyra�am ch�� dzia�ania. My�la�em,
�e mam mn�stwo czasu, aby sko�czy� posi�ek, i�� do domu, po�o�y� si�, a potem
zacz�� pomaga�. Robi�em takie rzeczy ju� wcze�niej i zawsze mi si� udawa�o. Lecz
ukryty skarb to dziwna sprawa. Nigdy nie wiesz co znajdziesz. Chwil� po
wyra�eniu ch�ci towarzyszenia, poczu�em g�os Trenera, niefizycznego przyjaciela,
kt�rego poznasz p�niej. W�r�d d�wi�k�w g�o�nej muzyki i g�os�w rozmawiaj�cych
ludzi, skupi�em si� na jego s�owach.
� No dobrze, Bruce � poczu�em jak m�wi. � Mog� skorzysta� z twojej pomocy.
W nast�pnej chwili, siedz�c na wysokim sto�ku przy barze u Bennigana i
pozostaj�c ca�kowicie �wiadomym wszystkiego, co mnie otacza�o, stwierdzi�em, �e
posuwam si� b�yskawicznie przez ciemno�� ku trzem male�kim dzieciom, kt�re
w�a�nie umar�y.
Zbli�ywszy si� do nich, zauwa�y�em, �e siedz� blisko siebie, pozornie
nietkni�te, mo�e jedynie troch� zdezorientowane. Nigdy wcze�niej nie pomaga�em
wi�cej ni� jednej osobie na raz, lecz w tym przypadku nie sprawia�o mi to
wi�kszej r�nicy. Poza tym, to by�y ma�e dzieci i bez trudu mog�em wzi�� na r�ce
ca�� tr�jk�. Podnios�em je i okr�ci�em si� wok� siebie, szukaj�c kierunku, w
kt�rym znajdowa�o si� Centrum Przyj��.
Centrum Przyj�� jest czym� w rodzaju drzwi wej�ciowych dla nowo zmar�ych,
przybywaj�cych do �ycia po �yciu. Je�li maj� jakiekolwiek potrzeby, zostaj� one
zaspokojone w tym spokojnym miejscu, przypominaj�cym znan� im Ziemi�. W
niekt�rych przypadkach potrzeby te polegaj� na zapanowaniu nad traum� umierania.
Pomocnicy w Centrum Przyj�� s� w tym �wietni. Maj� ogromn� praktyk�.
Centrum Przyj�� w Focusie 27 �ycia po �mierci wygl�da zupe�nie jak �wiat
fizyczny. W tamtejszym Parku jest trawa, drzewa, alejki, �awki i kwiaty.
Wiedzia�em, �e ludzie b�d� tam czeka� na moje pojawienie si�, jak to by�o
podczas ka�dej mojej poprzedniej wizyty w tym miejscu. Zabior� te dzieci, po
czym rozpocznie si� proces pomagania im w przystosowaniu si� do ich nowego �ycia
w Nowym �wiecie.
Kiedy Centrum Przyj�� pojawi�o si� w zasi�gu wzroku, ujrza�em ludzi stoj�cych na
trawie w Parku, oczekuj�cych mnie. Przyzwyczai�em si� ju�, �e zawsze staram si�
najpierw rozpozna� osoby czekaj�ce na mnie. Wyczu�em tam ciocie, wujk�w i
niespokrewnionych z dzie�mi Pomocnik�w-ochotnik�w, kt�rzy zabrali dzieci z moich
ramion. Zatrzyma�em si� na chwil�, zn�w z czystego przyzwyczajenia, aby wyry� w
pami�ci wra�enia, jakie odebra�em, a dotycz�ce tych, kt�rzy czekali na dzieci.
Potem odwr�ci�em si�, skupi�em na lokalizacji miejsca eksplozji i zn�w
pospieszy�em w ciemno��. Zd��y�em jeszcze poczu� zawirowanie emocji w wyniku
tego, co zrobi�em. By�y tam uczucia smutku z powodu tak wczesnego odej�cia
dzieci, lecz nic wi�cej.
Odby�em jeszcze kilka b�yskawicznych podr�y tam i z powrotem pomi�dzy miejscem
wybuchu a Centrum Przyj��. Kilka pierwszych odby�em z dzie�mi w wieku od mo�e
dw�ch do o�miu lat. Wci�� gromadzi�em w pami�ci wra�enia, jakie mog�yby by�
przydatne p�niej do zweryfikowania tego, co robi�em. Na pocz�tkowym etapie
szkolenia zbieranie mo�liwych do zweryfikowania informacji by�o dla mnie wa�ne;
potrzebowa�em dowod�w na to, �e nie zmy�la�em tego wszystkiego. Tyle razy
otrzymywa�em ten dow�d, �e obecnie nie by�o ju� w�a�ciwie �adnej potrzeby, aby
wci�� to robi�, lecz pewne nawyki staj� si� po prostu drug� natur� cz�owieka i
wykonuje si� je niemal bezmy�lnie.
Nast�pnie w ciemno�ci zmaterializowa�a si� przede mn� kobieta o imieniu
Charlotte. Wydawa�a si� by� oszo�omiona i w szoku. U�wiadomi�a sobie moj�
obecno�� niemal natychmiast i spojrza�a na mnie oczami pe�nymi l�ku. Wyja�ni�em
jej, �e przys�ano mnie, abym zabra� j� do domu. Wyczu�em, �e gdzie� g��boko w
niej tkwi nabyte w trakcie wychowania religijnego przekonanie, �e kiedy umrze,
kto� ma po ni� przyj��. By�a w szoku i pozwoli�a si� zabra� zupe�nie bezwolnie.
Uchwyci�em jej d�o�. Unie�li�my si� i poszybowali�my w kierunku Parku. Kiedy
przybyli�my, zn�w z przyzwyczajenia, spr�bowa�em odgadn�� imi� osoby, kt�ra na
ni� czeka�a. Potem zn�w wr�ci�em do miejsca eksplozji.
Zabra�em do Parku jeszcze wielu doros�ych. Pewien m�czyzna o imieniu Ralph czy
Bob, czy jako� tam, by� ostatnim, kt�rego mia�em czas zidentyfikowa�. Zaczyna�em
si� czu� cokolwiek zm�czony sam� tylko liczb� os�b, kt�re spotka�em. Zazwyczaj
robi� to tylko z jedn� osob� na raz, a podr�e takie zwykle odbywam raz na kilka
dni, a czasem i tygodni. Kiedy tak podr�owa�em do Parku i z powrotem, imiona i
twarze wszystkich tych ludzi zacz�y zlewa� si� ze sob�.
Czasami wraca�em bardziej �wiadom mego gwarnego, g�o�nego otoczenia restauracji
u Bennigana. �wiadomo�� moich poczyna� w Oklahoma City blad�a wtedy troch� i po
prostu jad�em kolacj� czy s�czy�em piwo. Potem widoki i d�wi�ki zn�w zaczyna�y
bledn�c, a ja zn�w podr�owa�em po�r�d ciemno�ci.
P�tora roku przed zdarzeniami w Oklahoma City spotka�em specjaln� grup�
Pomocnik�w � ludzi, kt�rzy �yli w �yciu po �mierci na tyle d�ugo, aby nauczy�
si� jak zaspokaja� specyficzne potrzeby nowoprzyby�ych � umiej�tno�ci tych
nabyli po trz�sieniu ziemi w Indiach, kiedy to zgin�o oko�o 68 tysi�cy os�b.
By�em wtedy cz�onkiem grupy badawczej w Instytucie Monroe'a; uczy�em si� jak
pomaga� zmar�ym w wyniku jakiej� katastrofy w naturze. Trz�sienie ziemi, kt�re
mia�o miejsce akurat na kilka dni przed naszym wcze�niej zaplanowanym
spotkaniem, da�o nam sposobno�� zdobycia informacji. Wiele si� nauczy�em o
wewn�trznej pracy, polegaj�cej na towarzyszeniu .wielkim grupom nowo zmar�ych.
Kiedy tak sta�em w Oklahoma City, wpatruj�c si� w ciemno�� i pr�buj�c znale��
kolejn� ofiar�, poczu�em jak z ty�u zbli�a si� do mnie jeden z tych Pomocnik�w i
rozpozna�em jego �g�os" (nigdy wcze�niej go nie widzia�em). Zasugerowa�, �e
powinienem przerwa� moje podr�e do Centrum Przyj��.
� Bruce, spr�buj tylko zwr�ci� na siebie ich uwag�. Niech podejd� do ciebie �
poczu�em jak m�wi. � A kiedy ju� znajd� si� blisko, Pomocnicy wyjd� spoza
ciebie, aby ich powita� i odes�a� do Centrum. Nie ma sensu marnowa� twojego
cennego czasu na wycieczki tam i z powrotem. I tak jeste� lepszy od nas w
zwracaniu na siebie ich uwagi. Pami�tasz jak wykorzystywa�e� t� umiej�tno�� i
pomaga�e� nam w Indiach? Niech tylko podejd� do ciebie, a my zajmiemy si� ca��
reszt�.
� OK. � odpar�em.
Pojawi�o si� dw�ch kolejnych Pomocnik�w, kt�rych zna�em wcze�niej. Wygl�dali jak
jasne, bardzo jasne �wiat�o, tak jasne, �e niemal o�lepia�o. Ustawili si� po obu
moich bokach i roz�wietlali ciemno�� niby dwie ogromne pochodnie, u�atwiaj�c nam
odnajdywanie ofiar bombardowania. Poszli�my dalej razem, przeszukuj�c wszystko
dok�adnie.
Wkr�tce przesta�em liczy� odnalezionych ludzi, kt�rzy stracili wtedy �ycie. Tak
przyt�acza�a mnie ich liczba, �e zapomnia�em nawet o moim starym nawyku
gromadzenia danych do p�niejszej weryfikacji. Pojawili si� przed nami,
zwr�ci�em na siebie ich uwag�, a oni podeszli ku nam. Kiedy si� zbli�ali, czu�em
jak Pomocnik stoj�cy tu� za mn�, wyszed� z ukrycia. Bior�c ka�dego po kolei za
r�k�, przemawiaj�c �agodnie, ruszaj�c si� niespiesznie, Pomocnik zawraca� ku
Centrum Przyj��. Potem odchodzili razem powoli, znikaj�c w ciemno�ciach.
Nieustannie szukaj�c nowych ludzi, zauwa�y�em Rebek�, maj� przyjaci�k� i jedn�
z najmilszych os�b, jakie zna�em w fizycznym czy jakimkolwiek innym �wiecie.
Rebeka r�wnie� uczestniczy�a w do�wiadczeniu trz�sienia ziemi w Indiach. Teraz,
w Oklahoma City, robi�a to samo, co ja. Sta�a tam, u�miecha�a si�, ramiona
wyci�gni�te mia�a w ge�cie Mi�o�ci; by�a bram�, kt�ra wysysa�a z emocjonalnej
ciemno�ci strach. Wysy�aj�c sw� Mi�o�� ku miejscu bombardowania, uwalnia�a
napi�cie i rzuca�a �wiat�o w ciemno�ci. Powitali�my si� u�miechem, a potem
poszed�em dalej wraz z dwoma ja�niej�cymi Pomocnikami stoj�cymi wci�� u mego
boku.
W miar� trwania poszukiwa�, stawa�em si� coraz bardziej �wiadom obecno�ci czego�
nadzwyczaj silnego � z pocz�tku by�o to jedynie s�abe poczucie czego�.
U�wiadomi�em sobie, �e to co� przebywa�o z nami przez ca�y czas, lecz do tej
pory udawa�o mi si� to ignorowa�. To musia�o przypomina� uczucie, z jakim
stra�ak wbiega do p�on�cego budynku, �eby uratowa� koleg�. Z pocz�tku tak jest
poch�oni�ty znalezieniem i ratowaniem przyjaciela, �e prawie nie ma �wiadomo�ci
szalej�cej wok� po�ogi. Je�li zatrzyma si�, aby pomy�le� o tym, co go otacza,
nagle zauwa�y p�omienie i poczuje ich �ar. Stra�acy na pewno tego nie robi�. Ja
nie jestem stra�akiem, nie wiem wi�c.
Zatrzyma�em si� na chwil�, naiwnie otwieraj�c szeroko �wiadomo�� na nowe, silne
uczucie, kt�re przedtem towarzyszy�o mi jedynie gdzie� tam w tle. Natychmiast
u�wiadomi�em sobie, �e by�a to energia emocjonalna o niezwykle du�ej mocy. Potem
nagle... och!... jak... tu... strasznie... gor�co! Pal�ca moc i intensywno��
tych emocjonalnych energii by�a niewyobra�alna. Gniew i zagubienie by�y tak
silne, �e kiedy uderzy�y we mnie po raz pierwszy, poczu�em, jak moja �wiadomo��
za�amuje si�, zanikaj�c niemal w nie�wiadomo��. Przeszy�a mnie niewiarygodnie
pot�na fala gniewu, strachu, �alu, frustracji i w�ciek�o�ci.
Na t� cz�� ukrytego skarbu by�em zupe�nie nieprzygotowany. Chwile rozci�gn�y
si� w ca�� wieczno��, kiedy usi�owa�em zamkn�� drzwi mojej �wiadomo�ci przed tym
olbrzymim naciskiem emocjonalnym! W ko�cu, kiedy ju� by�em w stanie odsun��
uwag� od owych energii, mog�em zatrzyma� si� i nabra� oddechu.
Min�o par� dobrych chwil zanim zn�w wzi��em si� w gar��. Kiedy tak unosi�em si�
w ciemno�ciach odpoczywaj�c chwil�, my�la�em o tym, co si� w�a�nie wydarzy�o i
zda�em sobie spraw� z tego, �e te pot�ne energie emocjonalne, dla kt�rych
otworzy�em si�, nie pochodzi�y od zmar�ych, kt�rym towarzyszy�em, lecz od
fizycznie �ywych ludzi przebywaj�cych w tym miejscu i w ca�ym kraju. Eksplozja
skupi�a energie emocjonalne milion�w w miejscu tragedii. Ratownicy, rodziny
ofiar i ludzie na ca�ym �wiecie odczuwali frustracj�, gniew, �al. Pracowali,
czekali i obserwowali. Emocje te zosta�y skierowane w to miejsce, gdzie uwaga
ludzi by�a skupiona w�a�nie tam, tam byli i czuli.
Odpocz�wszy jeszcze chwil�, uspokoi�em si� i poczu�em si� odrobin� lepiej. Potem
wraz z ja�niej�cymi Pomocnikami zn�w ruszy�em w ciemno��.
Moj� �wiadomo�� poruszy�y uczucia kogo�, kto znajdowa� si� w pewnej ode mnie
odleg�o�ci z prawej strony i troch� w d�, gdzie� w poskr�canej stercie stali i
rozbitego betonu, b�d�cego kiedy� budynkiem federalnym. Ci, kt�rych znale�li�my
w tej odleg�o�ci byli w�a�ciwie ju� na zewn�trz zbombardowanego budynku, �atwo
mogli�my ich odszuka� i kierowa� nimi. Czuj�c gdzie by�a szukana osoba,
ruszyli�my ku stercie betonu. Stan��em przed ha�d� gruzu, kt�ra nie pozwala�a mi
na dalsz� akcj�. Wzmocni�em nieco nacisk i pokona�em jej op�r. Weszli�my do
nasypu. Id�c wolno naprz�d skanowa�em dok�adnie wszystko, co znajdowa�o si� z
mojej prawej i lewej strony, w przedzie i z ty�u, pr�buj�c zlokalizowa� osob�,
kt�r� czu�em. Nie trwa�o to d�ugo. Kilka sekund p�niej znale�li�my j�. Le�a�a
twarz� ku ziemi, otoczona i przygnieciona od�amanymi kawa�kami gruzu.
Zatrzyma�em si� jakie� trzy metry od niej i odezwa�em si� g�o�no, aby zwr�ci�
jej uwag�. Mog�a rusza� g�ow�, podnios�a j� wi�c i spojrza�a w moim kierunku.
Spojrza�a prosto na mnie.
� Pom� mi! � wykrzykn�a. � Wyci�gnij mnie st�d! Co� spad�o mi na nogi. Nie
mog� si� rusza�, nogi mi utkn�y i nie mog� st�d wyj��!
By�a bardzo przera�ona, prawie na granicy histerii. W logiczny, taktowny spos�b
spr�bowa�em wyja�ni� jej, �e wybuch�a bomba, a ona umar�a podczas eksplozji.
Wiedzia�em, �e my�li, i� jestem wariatem. Je�li o ni� chodzi�o, to przecie�
tylko co� ci�kiego spad�o na ni� i uwi�zi�o j�. Moje s�owa nie by�y w stanie
jej przekona�. Nie wiedzia�em ju� co robi�, jak jej pom�c, a� w ko�cu kto�
zasugerowa� wykorzystanie techniki, jakiej nauczy�em si� podczas poprzednich
podr�y, nazywanej �widzenie nie tam".
�Widzenie nie tam" � podoba mi si� ju� sam d�wi�k tych s��w. R�nica jest
subtelna, gdy� niewidzenie nie oznacza znikni�cia czego�. To Rebeka nauczy�a
mnie tej techniki.
Skupi�em uwag� na stercie gruzu otaczaj�c� kobiet� i zacz��em widzie� j� � nie
tam. Wok� jej cia�a zacz�� formowa� si� sferyczny kszta�t o �rednicy
odpowiadaj�cej podw�jnej d�ugo�ci jej cia�a. Kula ta zast�pi�a gruz zamglonym
bia�awo-szarym �wiat�em. Za chwil� kobieta unosi�a si� w niej swobodnie. Z tej
pozycji mog�a bez przeszk�d podej�� do mnie. Powita� j� Pomocnik, kt�ry wysun��
si� zza moich plec�w. Wyraz zaskoczenia go�ci� na jej twarzy, kiedy odchodzi�a z
nim, kieruj�c si� ku Centrum Przyj��. Ja�niej�cy ludzie wci�� stali u mego boku
i roz�wietlali ciemno��, gdy szybko porusza�em si� w�r�d gruzu w poszukiwaniu
innych ofiar eksplozji. W ka�dym przypadku stosowali�my t� sam� technik�. Nie
pami�tam ju� ilu ludziom pomogli�my w ten spos�b. Wtedy straci�em ju� ca�e
zainteresowanie rachub� czy identyfikowaniem kogokolwiek.
Przeszukuj�c wraz z ja�niej�cymi gruz, jednocze�nie ko�czy�em moje owoce morza,
a dla tych, kt�rzy siedzieli wok� mnie musia�em wygl�da� co najmniej dziwnie.
Przez ca�y ten czas, dzia�aj�c w Oklahoma City, by�em �wiadomy mego otoczenia u
Bennigana. Od czasu do czasu znika� jaki� obszar widzenia, cho� nigdy
ca�kowicie. Zap�aci�em rachunek i zostawiwszy na p� pe�en jeszcze kufel piwa na
stole, skierowa�em si� prosto do mego Jeepa i pojecha�em do domu.
Nied�ugo potem zacz��em czu� si� tak, jak zawsze, gdy sp�dz� za du�o czasu na
s�o�cu. Czu�em co�, niby pieczenie energii, pochodz�ce ze zbyt d�ugiego
przebywania na miejscu bombardowania. Pieczenie to nie mia�o �adnych
zewn�trznych objaw�w, piek�o wewn�trz, emocjonalnie. Podobnie jak poparzenie
s�oneczne, piek�o coraz bardziej w miar� up�ywu czasu. Ogarn�y mnie gniew,
w�ciek�o�� i �al. Niepok�j, smutek i frustracja przep�ywa�y przeze mnie niby
dziesi�ciometrowe fale, rozbijaj�ce si� o brzeg podczas sztormu. Zadzwoni�em do
Rebeki, opowiedzia�em jej o wszystkim, a potem por�wnali�my notatki. Powr�ci�
m�j stary nawyk weryfikowania. Chcia�em r�wnie�, �eby zaradzi�a co� na owo
energetyczne pieczenie, a konkretnie powiedzia�a mi, jak unikn�� go w
przysz�o�ci. Czasami, rozmawiaj�c o ukrytych skarbach z kim�, kto ju� wcze�niej
je znalaz�, mo�na uczy� si� o wiele szybciej.
� Och, Bruce, dzieci! � to by�y jej pierwsze s�owa.
Poczu�em jak wzbiera i przep�ywa przeze mnie fala gniewu. Podczas rozmowy
poczu�em, �e moje fale emocjonalne zmieniaj� si�. Nie by�y to ju� gigantyczne
fale wal�ce o brzeg. Zamiast tego sta�y si� raczej gigantycznymi pr�dami gdzie�
po�rodku oceanu, znacz�cymi si� na powierzchni bia�ymi grzywami piany. Wci��
jeszcze czu�em ogromny gniew, w�ciek�o�� i frustracj�. Przez moje cia�o
przep�ywa�y fale emocji, p�ki ca�kowicie nie zanurzy�em si� w nich i nie
poch�on�o mnie uczucie. Na samym szczycie intensywno�ci odczuwania, gdy
grzebie� fali znajdowa� si� wysoko nad moj� g�ow�, niemal straci�em nad sob�
kontrol�. Najtrudniej by�o mi walczy� z gniewem i w�ciek�o�ci�, uczuciami wtedy
najsilniejszymi. By�em zagubiony i zdezorientowany, lecz wci�� rozmawia�em z
Rebek�. Po jakich� dziesi�ciu minutach zacz��em si� uspokaja� i poczu�em ogromne
fizyczne wyczerpanie. Zako�czyli�my wi�c rozmow� i przez nast�pne pi�tna�cie
minut po�wi�ci�em si� �wiczeniom Tai Chi, odzyskuj�c nieco energii, a potem
pad�em na ��ko.
Le��c spokojnie, wci�� czu�em wznosz�ce si� i opadaj�ce fale emocji, jakie
opanowa�y mnie w Oklahoma City. Energie te przylgn�y do mego fizycznego cia�a
niby gor�ca, czarna smo�a, i musia�em je d�wiga� r�wnie� w moim fizycznym
�wiecie. Zbyt silna ich dawka, gdy pozostanie w danym miejscu zbyt d�ugo, mo�e
doprowadzi� do fizycznej choroby. Na szcz�cie mia�em ju� wcze�niej
do�wiadczenia z t� gor�c� czarn� smo�� i wiedzia�em jak si� jej pozby�.
Odpr�y�em si� w Focusie 10, specyficznym stanie �wiadomo�ci, w kt�ry nauczy�em
si� przenosi� jeszcze na pocz�tku mej nauki w Instytucie Monroe'a. Potem,
wyobrazi�em sobie jak w powietrzu wok� mojego cia�a unosi si� wiele ma�ych
pustych kul. Do odpowiedniej kuli skierowa�em mentalnie wszystko, co nie
nale�a�o do mnie, a znajdowa�o si� w moim polu energetycznym. Kiedy poczu�em, �e
wszystko zosta�o przeniesione do kul, wys�a�em ka�d� z nich do ich prawowitych
w�a�cicieli. Odczu�em ogromn� ulg�, kiedy znikn�� nacisk wszystkich
emocjonalnych energii, kiedy wszystkie kule odp�yn�y ode mnie. Fale emocji,
kt�re przep�ywa�y przeze mnie wci�� jeszcze by�y silne, lecz mog�em ju� sobie z
nimi poradzi�. Nie znajdowa�em si� ju� w niebezpiecze�stwie ca�kowitej utraty
kontroli nad emocjami. Dziesi�� minut p�niej czu�em si� ju� troch� lepiej, wi�c
skontaktowa�em si� z Trenerem i zaproponowa�em moj� dalsz� pomoc w Oklahoma
City.
� Mam wra�enie, �e na dzi� masz ju� do�� � brzmia�a odpowied�. Usn��em.
Wi�ksza cz�� czwartku, pi�tku i soboty stanowi�a dla mnie emocjonalne,
niespokojne morze. Fale �alu sprawia�y, �e do oczu nap�ywa�y mi �zy. Kiedy
nap�ywa�y fale gniewu, miota�em si� po mieszkaniu, pragn�c tylko zrobi� krzywd�
�ajdakom, kt�rzy zrzucili bomby. W ci�gu tych trzech dni fale stopniowo
nadchodzi�y coraz rzadziej, a w niedziel� ich intensywno�� zacz�a si�
zmniejsza�. Moja dzia�alno�� w Oklahoma City poruszy�a we mnie ca�y ten baga�
emocjonalny, z jakim do tej pory nie zdo�a�em sobie poradzi�. Jeszcze tylko to
musia�em za�atwi�, kiedy ju� odes�a�em energie ich prawowitym w�a�cicielom. Aby
uwolni� to, co we mnie poruszyli, musia�em obj�� ich swymi uczuciami i da� im
wyraz. Kiedy p�aka�em i w�cieka�em si�, i gada�em, i niepokoi�em, sil� fal
stopniowo mala�a.
Kiedy przebudzi�em si� w poniedzia�ek rano, Trener zaproponowa�, abym jeszcze
zanim wstan� z ��ka stworzy� pi�k� zwrotn�. Jest to technika �adowania energi�,
kt�rej r�wnie� nauczy�em si� podczas mego pobytu w Instytucie Monroe'a. Wyobra�
sobie ogromny balon energii otaczaj�cy ca�e twoje cia�o. Wyobra� sobie dalej, �e
w �rodku tego balonu p�yn� pr�dy energii przenikaj�ce twoje cia�o, oczyszczaj�ce
je i �aduj�ce twoje pole energetyczne, kt�re ci� otacza i przenika. Tym razem
moja kula zwrotna mia�a do�� szczeg�lny wygl�d. Posiada�a par� obracaj�cych si�
w dwie r�ne strony spiral. Jedna z nich przewodzi�a energi� spod moich st�p, ku
mojemu cia�u a� powy�ej g�owy. Druga kr�ci�a si� w przeciwnym kierunku poza moim
cia�em. Nios�a energi� znad mojej g�owy a� do st�p. Obie zasila�y siebie
wzajemnie, nios�c �wie��, czyst� energi� przez ca�e moje cia�o. Le��c w ��ku z
zamkni�tymi oczami obserwowa�em jak pracuje kula zwrotna. W ci�gu trzech czy
czterech minut znikn�y ostatnie emocjonalne sup�y, jakie zapl�ta�em w Oklahoma
City. Po trzydziestu pi�ciu minutach �wicze� Tai Chi poczu�em si� w pe�ni
na�adowany energi� i zn�w w dawnej formie. W poniedzia�ek w ko�cu zn�w poczu�em
si� dobrze.
Kiedy by�em dzieckiem, moja matka zawsze stosowa�a wobec mnie pewn� strategi�,
b�d�c jednocze�nie najlepsz� nauczycielk� i wymagaj�cym mistrzem. Oklahoma City
by�o jak ona. Wiele mog�em si� nauczy� z tej podr�y do �ycia po �yciu.
Od mojej przyjaci�ki Rebeki nauczy�em si�, jak nale�y przygotowywa� si� do tego
typu na�adowanych emocjami spotka�. Jej technika zosta�a zaczerpni�ta z ksi��ki
pt. Kurs Cud�w, kt�ra twierdzi, �e ka�da obrona poci�ga za sob� atak. Zamykanie
drzwi �wiadomo�ci przed naciskiem tych emocji by�o b��dem. Odt�d moje
przygotowania do podr�y w miejsca takie jak Oklahoma City zaczynaj� si� od
afirmacji �Wszystkie moje kana�y energetyczne s� czyste, jasne, otwarte i
funkcjonuj� w spos�b doskona�y. Wszystkie energie, jakie napotkam na swej drodze
przenikn� przeze mnie, nie pozostawiaj�c po sobie �ladu". Staram si� pami�ta�,
aby j� stosowa� przez ca�y czas.
Kiedy rozpocz��em towarzyszenie innym, przebywa�em w miejscu publicznym, jakim
by�a restauracja Bennigana, co r�wnie� nie by�o m�drym posuni�ciem. Mo�e
przyci�gn�a mnie panuj�ca tam gwarna atmosfera. Ca�e to do�wiadczenie wysz�oby
mi lepiej, gdybym przebywa� w ciszy i prywatno�ci mojego w�asnego mieszkania.
Jeszcze lepiej by�oby wsp�pracowa� z kim�, kto posiada podobne do�wiadczenia.
Podszed�em do ca�ej sprawy zbyt lekko, bez respektu nale�nemu potencjalnej mocy
tego zdarzenia.
To by�o moje pierwsze do�wiadczenie, podczas kt�rego zda�em sobie spraw�, �e
dzi�ki poprzedniemu kontaktowi ze zorganizowan� grup� Pomocnik�w, mog�em liczy�
na ich pomoc, gdyby tylko zasz�a taka potrzeba. Zesp� Pomocnik�w, kt�ry
pozna�em p�tora roku przed trz�sieniem ziemi w Indiach, przyby� mi na pomoc
mimo tego, �e ich nie pami�ta�em i o �adn� pomoc nie prosi�em. Wsparli mnie i
prowadzili, mnie, nowicjusza, kt�ry wskoczy� w co�, co go przerasta�o o ca��
g�ow�. Wdzi�czny im jestem za pomoc, jak� mi okazali. Do�wiadczenie to nauczy�o
mnie, �e w Nowym �wiecie �ycia po �yciu mo�na zawiera� przyja�nie, na kt�rych
mo�na polega�.
Ludzie pytaj� czy kiedykolwiek jeszcze spr�buj� czego� takiego. Oczywi�cie, �e
tak. Wiele si� nauczy�em na w�asnych b��dach. Teraz lepiej wiem jak w
przysz�o�ci powinienem podej�� do takiego do�wiadczenia. Poza tym, za ka�dym
razem, kiedy podr�uj� w ten spos�b do �wiata �ycia po �yciu dowiaduj� si�
wi�cej o tym, czego jestem ciekaw najbardziej. Ucz� si�, co to znaczy by�
cz�owiekiem.
Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej
Rozdzia� 2
Pierwsze najazdy
Marzenia dzieci�stwa
Zawsze ciekawi�y mnie odpowiedzi na moje Trzy Wielkie Pytania. Oto one: Gdzie
by�em zanim si� urodzi�em? Co mam robi� �yj�c tutaj? Dok�d p�jd�, kiedy umr�?
Znalezienie odpowiedzi na te pytania to podr�, kt�r� rozpocz��em kiedy� tam w
przesz�o�ci. Zawsze by�o mi trudno wskaza� dok�adny czas lub miejsce. Wszystkie
wydarzenia z mojego �ycia zdaj� si� splata� ze sob� i przenika� si� wzajemnie
tak, �e jestem w stanie zapami�ta� jedynie naprawd� najwa�niejsze wydarzenia.
Jednym z nich by�o marzenie na jawie, kt�re powtarza�o si� raz lub dwa razy w
tygodniu, kiedy mia�em pi�� czy sze�� lat. By�o to w roku 1953, kiedy mieszka�em
na Alasce.
Zawsze zaczyna�o si� od tej samej sceny. Nagle, bez wzgl�du na to co w danej
chwili robi�em, zapada�a ciemno��. Sta�em z ty�u domu patrz�c na gwiazdy
b�yszcz�ce na czystym, bezchmurnym niebie. �y�em w ma�ym miasteczku nie
posiadaj�cym o�wietlenia ulicznego, kt�re mog�oby zaciemni� wszystkie te
ja�niej�ce gwiazdy. Dom, znajduj�cy si� po mojej prawej stronie, stoj�cy przy
ulicy, by� bia�y, a jego �ciany ozdobione sztukateri�. Za moimi plecami,
najwy�ej dwa metry dalej, sta� jeszcze jeden dom w tym samym stylu i tej samej
wielko�ci. Po mojej lewej ci�gn�a si� ciemna, niebrukowana alejka, kt�r�
szed�em na ty�y domu, niewidziany przez nikogo. Przede mn� znajdowa�y si�
drewniane schody prowadz�ce na pierwsze pi�tro, na taras z drzwiami wej�ciowymi.
Si�gn��em r�k� ku por�czy i zacz��em wspina� si� cichutko po tych skrzypi�cych
drewnianych schodach, a� doszed�em na pierwsze pi�tro. Wtedy obr�ci�em si� w
prawo i stan��em dok�adnie naprzeciw drzwi. Si�gn��em do klamki, otworzy�em
drzwi i wszed�em do pokoju. W �rodku pali�o si� s�abe �wiat�o. Spostrzeg�em, �e
sufit by� jednocze�nie dachem, kt�rego szczyt bieg� przez ca�� d�ugo�� domu. Z
lewej strony sta�a chyba szafka, a na niej p�on�a �wieca rozja�niaj�c s�abym
�wiat�em reszt� pokoju. Na �cianie naprzeciw ujrza�em bia�� bawe�nian� zas�on�
poruszaj�c� si� �agodnie na lekkim wietrze. Okno za zas�on� musia�o by� otwarte
albo mo�e nie by�o w nim szyby. Z prawej strony, w p� drogi do �ciany, sta�o
wielkie �o�e z mosi�nymi okuciami. Po jednej stronie ��ka, tej bli�szej mnie,
le�a�a kobieta i przywo�ywa�a mnie gestem r�ki. Wszed�em do pokoju i zamkn��em
za sob� drzwi. Zbli�y�em si� do ��ka z drugiej strony wci�� patrz�c na kobiet�,
a ona unios�a ko�dr�. Szybko wsun��em si� do jej ��ka. Maj�c pi�� czy sze�� lat
nie rozumia�em co robili�my w tym ��ku. Czu�em tylko otaczaj�c� mnie swawoln�
atmosfer�, przyjemno�� i du�o poruszania si� i stykania. Cokolwiek to by�o,
sprawia�o mi przyjemno��, p�ki nie us�ysza�em krok�w. By�y to ci�kie kroki
kogo�, kto wchodzi� na g�r� tymi samymi schodami, co ja chwil� wcze�niej �
ci�kie kroki, kt�re nape�ni�y mnie takim przera�eniem, �e co� podskoczy�o mi w
piersi i zaklinowa�o si� w gardle. By�em bliski utraty zmys��w. Stoczy�em si� z
kobiety na t� stron� ��ka, kt�ra znajdowa�a si� bli�ej okna. Nie mog�em oderwa�
oczu od drzwi. Przez chwil�, le��c tam na plecach i wspieraj�c si� na �okciach,
czu�em jak dr�twiej� ze strachu. Kiedy drzwi otworzy�y si� gwa�townie, ujrza�em
w nich olbrzymiego m�czyzn�. Jego sylwetka rysowa�a si� na tle nocnego nieba.
Mia� na sobie p�aski kapelusz o szerokim rondzie, kt�rym niemal dotyka� framugi
drzwi. Jego posta� wype�nia�a ca�e wej�cie. Wiedzia�em, �e b�d� martwy, albo
jeszcze gorzej, w chwili, kiedy dostan� si� w jego r�ce. Pi�cio- czy
sze�ciolatek nie rozumia� jeszcze, dlaczego ten m�czyzna chcia� mnie zabi�. W
tym �nie mia�em czas tylko na to, aby dzia�a�, nie na to, aby zadawa� pytania.
Jednym ruchem lewej r�ki unios�em lekkie, grube nakrycie, sturla�em si� z ��ka
i nagi pobieg�em ku oknu. Wyci�gn��em ku niemu r�ce niby p�ywak i skoczy�em na
ow� bia��, bawe�nian� zas�on�. By�em �miertelnie przera�ony. Ju� niemal
dotyka�em palcami zas�ony, gdy sen si� ko�czy�. I zn�w by�em we w�asnym �wiecie,
bawi�c si� w piaskownicy. Lecz moje serce bi�o mocno ze strachu.
Jako pi�cio- czy sze�ciolatek nie zwraca�em wi�kszej uwagi na znaczenie tego snu
ani te� na to, dlaczego w�a�ciwie si� pojawia�. Uwa�a�em go po prostu za sen,
jeden z wielu. Przecie� wszystkie dzieciaki mia�y sny! Nie wydawa�o mi si�
niezwyk�e to, �e sen ten przychodzi�, kiedy przecie� wcale nie spa�em, lecz
kiedy na przyk�ad bawi�em si� na podw�rku. To by� tylko sen, z tym, �e taki,
kt�ry pojawia� si� co najmniej raz na tydzie�.
W p�niejszym okresie �ycia zacz��em si� zastanawia� sk�d si� ten sen wzi��? Jak
mog�em, jako dziecko, posiada� jak�kolwiek wiedz� o ��kach z mosi�nymi
okuciami, seksie czy zazdro�ci innego m�czyzny, na tyle silnej, �eby zabi�? I
te uczucia, kt�re towarzyszy�y owemu do�wiadczeniu � sk�d si� one wzi�y?
Przyjemno��, rado�� i swawola, jakie odczuwa�em z t� kobiet�. Chwytaj�ce za
gard�o przera�enie, kiedy u�wiadomi�em sobie, �e zostan� zabity, lub jeszcze
gorzej, je�li tamten m�czyzna w drzwiach z�apie mnie. Sk�d si� wzi�y te
uczucia?
Maj�c lat dwadzie�cia kilka wiedzia�em ju�, �e nie by�o �adnego logicznego
wyja�nienia tego, dlaczego pi�ciolatek mia�by mie� taki sen. W tamtych czasach
dzieciaki nie ogl�da�y tego typu film�w, a poza tym, w roku 1953 taki film w
og�le nie ukaza�by si� na ekranach.
Po wielu latach zaakceptowa�em w ko�cu jedyn� mo�liw� odpowied�, reinkarnacj�.
�y�em w innych czasach, w innym miejscu, w innym ciele, inaczej. W jaki� spos�b
jako dziecko pami�ta�em szczeg�y moich ostatnich minut tamtego �ycia. Ich
pami�� wci�� by�a tak �ywa, uczucia tak silne, �e do dzi�, czyli czterdzie�ci
dwa lata p�niej, pami�tam ka�dy szczeg�.
Dawno temu kto� powiedzia�, �e je�li wyeliminuje si� wszystkie mo�liwo�ci, to
cokolwiek pozostanie, bez wzgl�du na to jak niezwyk�e, musi by� prawd�. Dla mnie
tak� odpowiedzi� by�a reinkarnacja.
(Jeszcze jedna uwaga. Kiedy opowiadam ludziom o moim �nie z dzieci�stwa, cz�sto
zdarza si�, �e jakby w zamian oni r�wnie� opowiadaj� mi swe w�asne powtarzaj�ce
si� sny. Zdaje si�, �e tego typu sny na zawsze pozostaj� w pami�ci cz�owieka.
Szczeg�y, kt�re pami�taj� trzydzie�ci czy czterdzie�ci lat p�niej s� r�wnie
niesamowite, je�li wzi�� pod uwag� up�yw czasu.)
Carl Jung, jeden z ojc�w wsp�czesnej psychologii, powiedzia�, �e
najwcze�niejszy sen, jaki cz�owiek potrafi zapami�ta�, cz�sto tworzy ton i cel
ca�ego jego �ycia. W moim przypadku ten sen jest jedynym snem, jaki pami�tam z
tego okresu mego �ycia. Moim zdaniem Carl Jung mia� racj�: jego zawarto�� oraz
moje rozmy�lania nad jego pochodzeniem rzeczywi�cie pchn�y mnie w moj� podr�.
Sen ten istotnie nada� ton i cel memu �yciu.
Kim jeste�?
Kiedy mia�em jakie� dwadzie�cia pi�� lat, ciekawo�� popchn�a mnie do czytanie
wszystkiego, co tylko mog�em znale��, a co dotyczy�o moich Trzech Wielkich
Pyta�. Czyta�em Bibli� i ksi��ki o pisaniu automatycznym, reinkarnacji,
astrologii, numerologii, hipnozie, snach i wielu innych rzeczach nazywanych
paranormalnymi. Nauczy�em si� pos�ugiwa� tablicami Ouija. Wys�uchiwa�em nagra�,
maj�cych zawiera� informacje zdobyte podczas channeling�w poprzez media nie
nale��ce do naszego �wiata. W ko�cu poczu�em, �e mam niez�e poj�cie o tym, gdzie
by�em zanim si� urodzi�em. Wtedy skoncentrowa�em si� na tym, dok�d p�jd� po
�mierci.
Poch�ania�em ka�de �r�d�o informacji jakie tylko mog�em znale��. Czyta�em
ksi��ki o Edgarze Cayce'u i innych, napisane przez pisarzy takich jak Ruth
Montgomery, Judy Boss i wielu innych. Przeczyta�em Poszukiwania Bridey Murphy,
opowie�� o regresji z wykorzystaniem hipnozy i hipnoza sta�a si� moim kolejnym
hobby.
Wiele z tego, co przeczyta�em wskazywa�o na to, i� miejsce, do kt�rego udamy si�
po �mierci mo�e by� zwi�zane ze �wiatem, w kt�rym �nimy. Postanowi�em znale��
spos�b �wiadomego wkraczania do �wiata sn�w. Prace Carlosa Castanedy sta�y si�
moim pierwszym prawdziwym kluczem do �wiadomego wkroczenia do �wiata sn�w.
Castaneda, student antropologii, napisa� seri� ksi��ek traktuj�cych o jego
studiach nad rol� czarownik�w, czyli szaman�w ze szczepu Indian Yaqui �yj�cych w
Meksyku. W jednej ze swych ksi��ek opisa� jak jego nauczyciel, cz�owiek kt�rego
nazywa� don Juanem Matusem, nauczy� go odnajdywa� swe r�ce podczas snu. R�ce
mia�y s�u�y� jako punkt odniesienia i pom�c mu w osi�gni�ciu stanu �jasno�ci", a
tym samym �wiadomego penetrowania �wiata sn�w.
W ko�cu wynalaz�em gdzie� metod�, kt�ra mog�a mi pom�c zachowa� �wiadomo�� w
�wiecie sn�w. By�em pewien, �e raz si� tam dostawszy, b�d� m�g� bada� miejsca,
do kt�rych si� udajemy, gdy umieramy. Na sw�j zwyk�y, obsesyjny spos�b,
natychmiast zacz��em zawzi�cie �wiczy� instrukcje don Juana, czyli stara�em si�
odnale�� swe d�onie na jawie, co mia�o by� sposobem na odruchowe wywo�anie tej
czynno�ci podczas snu. Kiedy tylko mog�em, spogl�da�em na swoje r�ce i m�wi�em
sobie: �Spojrz� w d�, kiedy b�d� spa� dzisiejszej nocy i ujrz� moje d�onie we
�nie". Ka�dej nocy zasypia�em my�l�c o odnalezieniu mych d�oni. Przez ponad
miesi�c budzi�em si� ka�dego ranka rozczarowany tym, �e jeszcze nie osi�gn��em
tego, czego pragn��em.
Wtedy, pewnej nocy dokona�em tego! �pi�c, nagle zda�em sobie spraw�, �e patrz�
na swoje d�onie! Odnalaz�em je i wiedzia�em, �e jednocze�nie spa�em i �ni�em.
Przyjrza�em im si� dok�adnie. Aha, pomy�la�em, to naprawd� moje r�ce. Wia�... co
dalej? Idea odnalezienia d�oni tak bardzo mn� zaw�adn�a, �e nie zd��y�em si�
zastanowi� nad tym, co mia�em robi� dalej! Przypomnia�em sobie jedn� z
instrukcji don Juana. Hmm, mo�e po prostu si� rozejrz�.
No, dobrze... spojrza�em wi�c w g�r� i ujrza�em, �e stoj� na pierwszym pi�trze
na korytarzu jakiego� starego domu.
Z lewej strony widzia�em kilka par drzwi, z prawej strony natomiast bieg�a pusta
�ciana. Korytarz ci�gn�� si� przede mn� mo�e na jakie� sze�� metr�w i ko�czy�
si� �cian�. Wielkie mi co!, pomy�la�em. Stoj� w korytarzu jakiego� domu, no i co
z tego! Musi by� tu co� ciekawszego do roboty ni� tylko ogl�danie starego
korytarza!
�abki! Przez cale moje �ycie nigdy nie bytem do�� silny ani te� nigdy nie
potrafi�em na tyle skoordynowa� ruch�w, aby umie� robi� �abki � wi�c zrobi� to
teraz. Tutaj b�dzie to �atwe, gdy� nie mam ze sob� ci�kiego data, kt�re musz�
d�wiga�. �wietny pomy�l! Te my�li by�y tak g�o�ne, �e by�em pewien, i� ka�dy,
kto znajdowa� si� w pobli�u domu musia� je s�ysze� i �mia� si� z nich. Skoczy�em
naprz�d, wyl�dowa�em na r�kach i zn�w skoczy�em na nogi. Jeszcze dwa czy trzy
razy skoczy�em sobie rado�nie po korytarzu pierwszego pi�tra. Nagle zatrzyma�em
si�, bez �adnego logicznego powodu odwr�ci�em si� i spojrza�em na �cian� z mojej
prawej strony. Kiedy tak patrzy�em, na �cianie zacz�o formowa� si� okno.
Dok�adnie przede mn� zmaterializowa�o si� staromodne, podw�jne, drewniane okno.
Jego dolna po�owa otworzy�a si� i nagle, w oddali, ujrza�em m�czyzn�.
Facet by� wielki! Wiedzia�em, �e musia� by� du�y, bo jego oczy znajdowa�y si�
dok�adnie na poziomie moich. A przecie� ja sta�em na pierwszym pi�trze, a on na
ziemi. No, w zasadzie nie by�em do ko�ca pewien, �e sta� na ziemi, bo nie
widzia�em jego st�p, kt�re zas�ania� g�adki, szarawo-bia�y p�aszcz; zwisa� on
lu�no z jego ramion a� do ziemi. Jego stopy nie musia�y w�a�ciwie dotyka� ziemi,
ale w tamtej chwili to nie mia�o znaczenia, patrzy�em na ogromnego faceta.
Gapi�c si� na jego twarz, pr�bowa�em jednocze�nie odgadn�� jego narodowo��. Z
jakiego� powodu uzna�em, �e jest ona niezwyk�a. Jego sk�ra by�a ciemna, bardziej
jak u Azjaty ni� Murzyna, ale rysy twarzy by�y delikatne i bardziej
charakterystyczne dla cz�owieka urodzonego w Europie P�nocnej. W jego oczach
by�o co� bardzo dziwnego; nie by�y one sko�ne jak u Azjaty, lecz co� innego
przyci�ga�o w nich uwag�. Wci�� mu si� przygl�daj�c stwierdzi�em, �e musi mie� w
sobie krew i orientaln�, i norwesk�. Teraz brzmi to do�� dziwnie, ale wtedy by�a
to jedyna kombinacja, kt�ra mog�a wyja�nia� wszystkie niezwyczajne cechy jego
wygl�du.
� Kim jeste�? � zawo�a�em do niego lekkim, zach�caj�cym do konwersacji tonem.
Pozornie nie poruszy� nawet jednym mi�niem, lecz zacz�� powoli zbli�a� si� ku
mnie. Przez ca�y czas, gdy na niego patrzy�em, nie zmieni� wyrazu twarzy. Wci��
u�miecha� si� tym �nie-b�j-si�-mnie-ale-i-tak-wiem-co�-czego-ty-nie-wiesz".
Zbli�a� si� do mnie, a ja nagle zaniepokoi�em si�.
� Kim jeste�? Zapyta�em jeszcze raz, tym razem troch� ostrzejszym g�osem.
Nic w jego twarzy czy postaci nie wskazywa�o na to, �e ma zamiar odpowiedzie� na
moje pytanie. Wci�� zbli�a� si� do mnie, a ja by�em ju� wr�cz przera�ony.
� Kim jeste�?! � wrzasn��em na ca�y g�os.
My�la�em, �e ju� po mnie, kiedy nagle okno zamkn�o si� i znikn�o, a �ciana
by�a na powr�t g�adka i pusta. A ja zn�w skaka�em sobie �abk� po korytarzu,
jakby nigdy nic si� nie wydarzy�o! Strach znikn��, a ja zn�w by�em szcz�liwy.
Juhuuuu! Patrzcie na mnie, skacz� sobie �abk� po korytarzu! Nied�ugo jednak
�abka mnie znudzi�a; ostatecznie nie jest to wielkie wyzwanie. Co dalej?
Chcia�bym przeskoczy� przez �cian� gdzie� za tym nudnym korytarzem, us�ysza�em
swoje my�li. No i oczywi�cie, przysiad�em dotykaj�c r�kami pod�ogi i skoczy�em.
Poczu�em jak lec� przez �cian�. Wkroczy�em w dziwn� czer�; nigdy wcze�niej
takiej nie widzia�em. Czu�em, �e poruszam si� gdzie� w d� stopami naprz�d.
Min��em pierwsze pi�tro. Nagle stwierdzi�em, �e znajduj� si� w czym� w rodzaju
szorstkiej, jednolitej, niezwyk�ej tr�jwymiarowej czerni. Czer� ta mia�a
g��boko��. Kiedy spojrza�em w ni�, ujrza�em, �e porusza si� ona z ogromn�
pr�dko�ci�, kt�ra da�a mi poczucie ruchu. Nie czu�em tej czerni, jak czuje si�
powietrze, ale czu�em jej szorstk� struktur�. Kiedy zanurzy�em si� w niej w
drodze do miejsca mego przeznaczenia, czymkolwiek ona by�a, stwierdzi�em, �e
by�a raczej konsystencji p�ynnej ni� sta�ej.
No dobrze, powiedzia�em sobie, a gdzie teraz wyl�duj�? Ujrza�em w my�lach obraz
pi�knego, roz�wietlonego s�o�cem pola. Za chwil� wyl�dowa�em na udeptanej
�cie�ce, kt�ra wi�a si� po�r�d trawy hen, a� po horyzont. Okolica by�a
pag�rkowata, trawa bardziej zielona ni� gdziekolwiek na Ziemi. Tu i �wdzie wida�
by�o drzewa, niekt�re niskie, a niekt�re wysokie. �cie�ka, na kt�rej
wyl�dowa�em, wi�a si� przez ��k�, a potem skr�ca�a w lewo i bieg�a dalej, a� na
niewielki pag�rek widniej�cy w oddali. Pod��y�em za ni� wzrokiem z miejsca,
gdzie sta�em a� do miejsca, gdzie znika�a za pag�rkiem. W oddali, na wierzcho�ku
wzniesienia, ujrza�em ludzi, pi�ciu czy sze�ciu. Szli �cie�k� w moim kierunku.
Wci�� jeszcze znajdowali si� w pewnej odleg�o�ci, nie byli wi�c zagro�eniem, a
jednak nagle rzecz� najnaturalniejsz� w �wiecie sta�o si� dla mnie to, �e
musia�em ich zaatakowa�. Zacz��em biec w ich kierunku machaj�c r�kami. Z
pocz�tku wydali si� szcz�liwi, �e mnie widz�, niemal jakby mnie znali ju�
wcze�niej. Mia�em wra�enie, �e czekali a� do nich podejd� i przywitam si� z
nimi. Zaatakowa�em ich z ca�� furi�, na jak� mog�em si� zdoby�. Miota�em si�
po�r�d nich, chc�c wyrz�dzi� jak najwi�cej krzywdy. Bogu ducha winni biedacy
traktowali mnie dobrze, zwa�ywszy moje poczynania. Otoczyli mnie i, u�o�ywszy
d�onie i ramiona nade mn�, delikatnie przydusili mnie do gruntu. Wiedzia�em, �e
nie chcieli mi zrobi� krzywdy, kiedy tak przyciskali mnie do ziemi. Chyba raczej
uwa�ali, �e napotkali na swej drodze wariata i po prostu musieli go obezw�adni�.
Wci�� walczy�em o wolno�� i nadal pr�bowa�em ich atakowa�, kiedy stopniowo
zacz��em traci� �wiadomo��. Nast�pn� rzecz�, jak� pami�tam by�o przebudzenie w
moim w�asnym ��ku w Minnesocie, w domu, kt�ry budowa�em nad jeziorem.
Pami�ta�em! Uda�o mi si� znale�� r�ce we �nie! Ja�nia�em i pami�ta�em te�
wszystko, co zdarzy�o si� potem. Zastanawia�em si� kim by� tamten wielki
m�czyzna w oknie, kt�rego tak bardzo si� przerazi�em. My�la�em o dziwnej
czerni, przez kt�r� wypad�em, kiedy wyszed�em z domu przez �cian�. Gdzie
znajdowa�o si� to przepi�kne miejsce ze �cie�k� i s�o�cem? Troch� mi by�o
nieswojo na my�l o tym, �e zaatakowa�em tych mi�ych ludzi, kt�rzy szli ku mnie
�cie�k�. Ale kim oni w�a�ciwie byli? Zdawa�o si�, �e mnie znaj� i oczekuj�.
Pewnie chcieli mi zdradzi� jak�� wielk� tajemnic� dotycz�c� mnie, a ja, zamiast
wys�ucha� ich, chcia�em zrobi� z nich krwaw� miazg�. Wstydzi�em si� tego i
czu�em si� strasznie g�upio. Zastanawia�em si�, c� mia�o oznacza� to wszystko,
co zobaczy�em podczas mego pierwszego ja�niej�cego snu. Tej nocy zasn��em z
my�lami k��bi�cymi si� dziko w g�owie.
Szokuj�ce, g�o�ne przebudzenie
Nast�pnego dnia obudzi�em si� w mojej w�asnej sypialni, albo przynajmniej tak
s�dzi�em. Pomieszczenie wygl�da�o jak moja sypialnia, lecz wype�nia�a je dziwna,
z�oto��ta po�wiata. �wiat�o by�o tak dziwne, �e przez dobr� chwil�
zastanawia�em si� tylko jak to mo�liwe, �e w og�le co� takiego istnieje. W ko�cu
stwierdzi�em, �e s� to po prostu zamglone promienie wschodz�cego s�o�ca
dostaj�ce si� przez okno. (Zadziwiaj�ce jak �atwo odrzucamy rzeczy, kt�rych nie
potrafimy wyja�ni�, a potem ju� do nich nie wracamy. Kilka godzin p�niej
u�wiadomi�em sobie, �e owo dziwne �wiat�o nie mog�o by� promieniami wschodz�cego
s�o�ca wpadaj�cymi przez okno � jedyne okno w mojej sypialni wychodzi na
zach�d.)
Wtedy moj� uwag� zwr�ci�o delikatne brz�czenie wibruj�ce w mojej g�owie i szybko
rozprzestrzeniaj�ce si� po ca�ym ciele. Jego nat�enie wkr�tce wzros�o do bardzo
nieprzyjemnego poziomu; odczuwa�em je jak co� w rodzaju silnego, chropawego w
brzmieniu pr�du o niskiej cz�stotliwo�ci, kt�ry przenika� ca�e moje cia�o.
Zdawa�o mi si�, �e co chwila ulegam podra�nieniu pr�dem elektrycznym, co
przypomina�o mi sceny ze starych film�w, w kt�rych czarny charakter zasiada� na
krze�le elektrycznym. Brz�czenie i uderzenia zaw�adn�y mn� ca�kowicie. Czu�em
si� jakbym w�o�y� g�ow� w pracuj�cy na pe�nych obrotach silnik samolotu.
Og�uszaj�cy huk, jaki wype�ni� moj� g�ow�, wykluczy� jak�kolwiek mo�liwo��
my�lenia, pozosta�o jedynie przera�enie przenikaj�ce ca�e moje jestestwo. Nie
by�em w stanie si� poruszy�. By�em pewien, �e znalaz�em si� w mocy jakiej�
straszliwej elektrycznej mocy, kt�rej zadaniem by�o zako�czy� moje �ycie.
Walczy�em zataic