12804
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 12804 |
Rozszerzenie: |
12804 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 12804 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 12804 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
12804 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
W�adimir Antonow
Niezwyk�a Podr� Do Davida Copperfielda
Przek�ad: Irina Lewandowska
Rozdzia� 1
MOJA �CIE�KA DO NIEGO
W OBECNYM ciele mieszkam na Ziemi ju� prawie pi��dziesi�t lat, jako biolog i ekolog,
absolwent Uniwersytetu Petersburskiego (moja praca doktorska dotyczy�a prawid�owo�ci
kszta�towania zachowa�). Wiele lat pracowa�em w r�nych dziedzinach medycyny.
By�em ateist�, jak prawie wszyscy w zbezczeszczonej przez KPZR Rosji. Kiedy�,
niespodziewanie spotka�em si� z informacj� o uzdrawianiu duchowym. Pocz�tkowo � nie
uwierzy�em w tak� mo�liwo��, jednak � jako naukowiec � zdecydowa�em si� j� sprawdzi�. Fakty
przekona�y mnie o istnieniu zjawisk nie mieszcz�cych si� w granicach nauki materialistycznej:
otworzy� si� przede mn� �wiat energii, kt�rymi mo�na sterowa�, uzdrawiaj�c ludzi, zwierz�ta,
ro�liny.
Zacz��em wtedy doskonali� w sobie zdolno�ci bioenergoterapeutyczne, stosuj�c metody
hatha i rad�a jogi, bezkompromisowo od�ywiaj�c si� w spos�b nie krzywdz�cy zwierz�t.
W miar� oczyszczania organizmu i rozwoju jego bioenergostruktur stopniowo odkrywa�em �
warstwa za warstw� � wielowymiarowy, wieloraki, o�ywiony wszech�wiat, zasiedlony przez
duchy o r�nym poziomie rozwoju, a w swojej g��bi � w warstwie pierwotnej � przez
�wiadomo�� Stw�rcy.
Potrzebowa�em lat na doj�cie do tego poziomu. Nie mia�em uciele�nionego duchowego
Nauczyciela, kt�ry m�g�by szybciej poprowadzi� mnie t� Drog� � widocznie w tamtych latach
w Rosji w og�le nie by�o takiego. Moim Nauczycielem zosta� zatem niewcielony Rozum Boga,
z Kt�rym nauczy�em si� obcowa� dzi�ki d��eniu ku Niemu.
Prowadzi� mnie, podaj�c tylko podstawowe wytyczne, a tak�e stwarzaj�c sytuacje, w kt�rych
mia�em uczy� si� podejmowania prawid�owych decyzji. By�o to bardzo trudne i d�ugotrwa�e,
jednak � jako uczonemu � pozwala�o mi dok�adnie i wszechstronnie bada� wszelkie niuanse tej
Drogi, np. s�uszno�� stawianych krok�w oraz konsekwencje tych niew�a�ciwych. Na podstawie
tego do�wiadczenia uda�o mi si� ukszta�towa� ci�g wielu praktyk: �cie�k� od znajomo�ci materii
do poznania Boga � Odwiecznej �wiadomo�ci wszech�wiata, Stw�rcy wszystkiego, co
materialne, Najwy�szego Nauczyciela i Celu wszystkich istot. W trakcie tej pracy
z przyzwyczajenia naukowca-eksperymentatora � notowa�em wszystkie spostrze�enia, przebieg
na sobie przeprowadzanych do�wiadcze�, wskaz�wki Nauczyciela, wnioski, wykryte
prawid�owo�ci. W ten spos�b stopniowo powsta�o kilkana�cie ksi��ek, po�wi�conych
metodologii rozwoju duchowego.
W najkr�tszej formie nast�puj�co mo�na przedstawi� zdobyt� wiedz�:
Przestrze� jest wielowymiarowa � nie tylko w teorii, lecz tak�e w praktyce. Jednak tej
wielowymiarowo�ci nie mo�na zbada� jakimikolwiek przyrz�dami materialnymi, kt�re w pe�ni
rejestruj� tylko informacj� pochodz�c� ze �wiata materialnego.
Wielowymiarowa przestrze� bezpo�rednio mo�e zosta� zanalizowana przez �wiadomo��
badaj�cego. W tym celu powinien on pracowa� w kierunku usubtelnienia i wzmocnienia swojej
�wiadomo�ci, a sukces mo�e zosta� osi�gni�ty jedynie w przypadku wystarczaj�cej intelektualnej
i etycznej jego dojrza�o�ci. Wtedy w�a�nie mo�na pozna� �wiadomo��, istniej�c� we wszystkich
przestrzennych wymiarach, w��czaj�c najwy�szy � Przybytek Stw�rcy. B�g zatem jest
poznawalny, ale jedynie dla godnych tego poszukiwaczy, po�wi�caj�cych na to swoje �ycie.
Powinienem tu przynajmniej schematycznie wyt�umaczy�, czym s� przestrzenne wymiary
(gr. eony). (Chocia� do pe�nowarto�ciowego pojmowania wielowymiarowej natury wszech�wiata
nie mo�na doj�� na podstawie s��w: osi�ga si� je wy��cznie przez osobiste do�wiadczenie
poznania bezpo�redniego.)
Rozpatrzmy zatem nast�puj�cy schemat:
Wyobra�my sobie nape�nione wod� akwarium: szk�o �cianek, woda, piasek na dnie
reprezentuj� substancj� najg�stszego przestrzennego wymiaru. W tej samej obj�tej przez
akwarium przestrzeni obecne jest te� �wiat�o, fale radiowe, pola magnetyczne, grawitacyjne itd.,
cho� te wszystkie stany energetyczne w zwyk�ych warunkach nie wsp�oddzia�uj� (albo prawie
nie wsp�oddzia�uj�).
Podobn� sytuacj� widzimy w realnym wielowymiarowym wszech�wiecie, sk�adaj�cym si�
z szeregu przestrzennych wymiar�w (�wiat�w), wsp�istniej�cych w tej samej obj�to�ci. R�nic�
mi�dzy nimi mo�na okre�li�, stosuj�c skal� subtelno�ci-niesubtelno�ci: w�a�ciwe ka�demu z nich
emanacje obejmuj� na tej skali odr�bne zakresy zasadnicze. S� to odmienne stany �ycia,
charakterystyczne dla r�nych �pi�ter budynku� wielowymiarowo�ci. Emanacje najg�stszego
wymiaru s� stosunkowo stacjonarne, to � materia g�sta. Na drugim ko�cu skali sytuuje si�
Odwieczna �wiadomo�� Stw�rcy. Mi�dzy nimi wyst�puj� warstwy (�pi�tra�), zamieszka�e przez
duchy o r�nym poziomie rozwoju: subtelne s� bli�ej Stw�rcy, a niesubtelne � dalej. Pierwsze
przebywaj� w raju, drugie � w piekle: ka�dy w�r�d sobie podobnych.
Czy istniej� zatem w ka�dym wymiarze zgromadzenia niewcielonych dusz, miejsca ich
zlokalizowania? Owszem, ale nie to jest rzecz� najistotniejsz�. Wa�ne, �e w raju panuje mi�o��,
harmonia, wra�liwo��, delikatno��, czu�o�� � cechy wypiel�gnowane podczas �ycia na Ziemi
przez obecnych mieszka�c�w raju. W piekle natomiast dominuje z�o��, nienawi��, przemoc, b�l,
zgroza � w�a�ciwe dla mieszka�c�w piek�a, kt�rzy rozwin�li swoje z�e cechy te� ju� wcze�niej na
Ziemi.
W�a�nie typowy dla danego cz�owieka poziom usubtelnienia �wiadomo�ci predestynuje to,
do jakiego przestrzennego wymiaru on trafi, przebywaj�c w nim a� do kolejnego wcielenia
(je�eli ono nast�pi). Wyci�gnijmy z tego odpowiednie wnioski!
Zdaniem niekt�rych raj i piek�o z g�ry determinuj� konkretne decyzje i czyny. To te�
prawda, jednak w tym przypadku m�wi si� ju� o innym piekle i raju, czyli u�ywa si� tych
okre�le� w znaczeniu przeno�nym: o tym, co b�dzie w przysz�ym ziemskim wcieleniu. Chodzi tu
o los, kt�ry ka�dy sam sobie buduje przez swoje nacechowane etycznie decyzje i odpowiednie
czyny. W�a�nie w zale�no�ci od tego bezpo�redni Zarz�dca los�w � Duch �wi�ty (Brahman),
kierowany przez Stw�rc� i kieruj�cy duchami, wybierze dla ka�dego miejsce zamieszkania,
rodzic�w, choroby, b�dzie kontaktowa� z tymi lub innymi lud�mi � dobrymi i z�ymi, m�drymi
i g�upimi, itd.
Przyk�adowo, je�eli teraz nasze wady przyczyniaj� takich czy innych cierpie� innym
czuj�cym istotom, to p�niej my sami zostaniemy postawieni w sytuacjach, w kt�rych doznamy
tych samych cierpie�, aby�my si� nauczyli wsp�czucia dla cudzego b�lu, poznaj�c sw�j.
Zadaj�c zatem fizyczny b�l innym, �programujemy� go we w�asnym losie, podobnie te� kradn�c
teraz � kszta�tujemy swoje przeznaczenie tak, �e b�d� nas okrada�. Jedynym sposobem
unikni�cia tego jest szczera skrucha, zdolna do wyeliminowania w sobie zdolno�ci dokonywania
takich czyn�w. Los tych, kt�rzy ju� si� nauczyli nie wyrz�dzania krzywdy innym b�dzie o wiele
ja�niejszy.
Inne wady, jak lenistwo w duchowym rozwoju, egocentryzm, przywi�zania do tego, co
ziemskie r�wnie� zmuszaj� Boga do sprawiania nam b�lu, aby poprzez to sk�oni� nas do
szybszego doskonalenia si�.
Przyk�adowo uwolnienie si� od ziemskich przy wi�za� (w��czaj�c w to przywi�zanie do
w�asnego cia�a) bywa dosy� bolesne, je�eli sami dobrowolnie nie rozpoczynamy z nimi walki.
Tymczasem r�wnolegle z tym koniecznie powinien post�powa� proces wzrostu przywi�zania
najwy�szego � przywi�zania-Mi�o�ci do Stw�rcy. Jest to mo�liwe tylko dzi�ki owocnej
psychoenergetycznej pracy nad sob�: stopniowe zbli�enie si� do Ukochanego i poznanie Go jest
dost�pne jedynie rozwini�tej nie tylko jako�ciowo, lecz tak�e i ilo�ciowo �wiadomo�ci.
Warto doda�, �e intensywna praca nad ziemskimi przywi�zaniami jest wskazana wy��cznie
dla os�b, kt�re ju� si� zbli�y�y do najwy�szych stopni rozwoju duchowego. Pozostali powinni
pami�ta�, �e w�a�ciwe ziemskie przywi�zania nacechowane mi�o�ci�, sprzyjaj� rozwojowi
cz�owieka, np. kszta�tuj�c w nim zdolno�� do po�wi�cania si�, by pom�c innym.
Jak ju� wspomnia�em, jednym z najskuteczniejszych sposob�w uwolnienia si� od wad jest
skrucha.
Jednak forma skruchy, kt�r� narzuca wierz�cym wielu duchownych cerkwi prawos�awnej
jest nieefektywna i nie przynosi powodzenia. Istota ich podej�cia jest bowiem taka:
Og�lnie rzecz bior�c, grzeszy� jest oczywi�cie niedobrze. Wszyscy jednak jeste�my grzeszni,
wszyscy grzeszymy i z grzechu (jako s�abi, niedo��ni) tak czy inaczej si� nie uwolnimy. B�g za�
dzi�ki Swemu mi�osierdziu wybacza grzechy. Aby to uzyska�, nale�y jedynie przyj�� do
spowiedzi do cerkwi i poprzez po�rednika-duchownego zg�osi� Bogu � przepraszaj�c � dokonane
przewiny. Potem mo�na b�dzie zn�w powtarza� te same grzechy � czemu nie? � przecie� B�g
tak samo wybaczy je, je�eli, oczywi�cie, nie zapomnimy ponownie przyj�� do batiuszki...
Rozumiane s� tak�e �dobrowolne datki� na rzecz cerkwi.
W �redniowieczu w ko�ciele katolickim tendencja ta znalaz�a jeszcze absurdalniejszy wyraz:
w�wczas mo�na by�o z g�ry zap�aci� za zaplanowany grzech i nawet otrzyma� (czy�by dla
Boga?) pokwitowanie, zwane indulgencj�.
W�a�nie wtedy w Europie Zachodniej powsta� ruch, protestuj�cy przeciwko takiej praktyce
drwiny z religii i ok�amywania wierz�cych. W ten spos�b powsta�y istniej�ce dot�d ko�cio�y
protestanckie, nawo�uj�ce wiernych do nawi�zania w�a�nie osobistego kontaktu z Bogiem
�ywym, bez po�rednik�w � wcielonych b�d� niewcielonych.
Istot� skruchy jest �al, w�a�nie emocja �alu, a nie formalne �sprawozdanie� lub formalne
�wybacz�. Podstaw� �alu za� powinno by� wsp�czucie � oczywi�cie, nie sobie, z obawy przed
Bo�� kar�, lecz ofiarom swoich przest�pstw, b��d�w. Sens �alu polega na tym, aby uwolni� si�
od wady (cechy charakteru, w�a�ciwo�ci duszy), kt�rej konkretnymi przejawami s� w�a�nie
grzechy.
Prawid�owo uruchomiony mechanizm skruchy da dobre owoce, nawet je�eli w tej sytuacji
nie zwr�cimy si� do Boga, a jedynie do ofiar swoich grzech�w, z zamiarem chocia�by
jakiegokolwiek okupienia swojej winy. Nawet je�li jest to ju� niemo�liwe, na przyk�ad z powodu
�mierci poszkodowanych, to r�wnie� w tej sytuacji mo�na wobec nich wyrazi� swoj� skruch�:
bowiem duchy tak ludzi, jak i zwierz�t doskonale odbieraj� ka�de pos�anie do nich od
wcielonych os�b.
Poprzez rozw�j albo wykorzenienie w sobie wad sami kszta�tujemy sw�j los w tym
i przysz�ych ziemskich �ywotach. Postarajmy si� wi�c sta� si� lepszymi!
...Na czym polega sens �ycia cz�owieka? � Na jako�ciowym i ilo�ciowym rozwoju
�wiadomo�ci. Powinni�my sta� si� doskona�ymi, jak doskona�y jest B�g � w ten spos�b
sformu�owa� zadanie cz�owieka Jezus Chrystus. W�wczas to wst�pujemy do Przybytku Boga
i tam ��czymy si� z Nim, aby pozosta� w Nim na zawsze.
Jako�ciowy rozw�j ma trzy kierunki: etyczny, intelektualny, a tak�e usubtelnienie
�wiadomo�ci.
Stw�rca nie dopu�ci do Siebie etycznie niedoskona�ych os�b, kt�re skazuj� siebie na
nurzanie si� w cierpieniach ziemskich �ywot�w.
Rozwini�ty intelekt r�wnie� jest niezb�dny do zdecydowanego i szybkiego post�pu. Bez
niego cz�owiek nie mo�e zorientowa� si� w licznych trudno�ciach pracy duchowej i nawet
osi�gaj�c okre�lone szczeble drabiny wst�powania duchowego, z ca�� pewno�ci� utraci te
pozycje, spadaj�c niekiedy bardzo bole�nie.
Intelektualny aspekt rozwoju jest najtrudniejszym i najwolniej realizowanym w osobistej
ewolucji, ale w�a�nie decyduje na drodze duchowej. Bez odpowiedniego poziomu
intelektualnego cz�owiek nie jest w stanie zorientowa� si� nawet w prawach etyki...
Stw�rca posiada trzy podstawowe cechy: Mi�o��, M�dro�� i Moc. Na drodze do Niego
powinni�my je uzyska� r�wnie� i my.
Wieloaspektowa Mi�o�� � jako wsp�czucie, troskliwo��, czu�o��, zdolno�� do po�wi�cenia
itd. � rozwija si� przede wszystkim przez etyczn� prac� nad sob�.
M�dro�� nabywa si� dzi�ki otrzymywaniu wykszta�cenia, pracy tw�rczej w r�nych sferach
dzia�alno�ci spo�ecznej.
Moc (w przyj�tym rozumieniu nie cia�a, a �wiadomo�ci) odzwierciedla poziom jej
�skrystalizowania�. �Krystalizacja� �wiadomo�ci, termin zaproponowany przez G. I. Gurd�ijewa,
oznacza wzrost wielko�ci �bry�ki� (�cz�stki�), czyli ilo�ci energii indywidualnej �wiadomo�ci
cz�owieka.
Dla ludzi wychowanych w tradycji materialistycznej zrozumienie tego jest bardzo trudne;
przecie� termin ��wiadomo�� zosta� sprowadzony przez materialist�w do to�samego
z poj�ciami �rozum� czy �umys��. W nauce duchowej tym s�owem oznaczamy sam�
u�wiadamiaj�c� siebie jednostk�.
Cz�owiek nie jest cia�em. Uto�samianie si� z cia�em to nieunikniony b��d, w kt�ry wpadaj�
wszyscy wcieleni ludzie na pocz�tku ziemskiego �ycia. Niekt�rzy z nich (pod wp�ywem tradycji
religijnych i pocz�tkowych praktyk duchowych) pojmuj� swoj� nieto�samo�� z cia�em, co mo�e
zapocz�tkowa� intensywn� prac� duchow� nad przeobra�eniem siebie ju� nie jako cia�a, lecz
�wiadomo�ci.
Na tej drodze doskonalenia cz�owiek najpierw dostosowuje siebie do zalecanych przez Boga
norm etycznych, r�wnolegle poszukuj�c wiedzy duchowej � o Bogu, sensie �ycia cz�owieka,
ewolucji.
Najpierw ludzka �wiadomo�� mo�e mie� wielko�� pi�ki tenisowej i by� mocno
przytwierdzona do tej lub innej czakry. Pocz�tkowe praktyki psychoenergetyczne sprowadzaj�
si� do tego, aby opanowa� przemieszczanie si� w postaci tej �bry�ki� energii w obr�bie swego
cia�a � z czakry do czakry, po podstawowych meridianach itd.
Nauka jednoczesnego u�wiadamiania sobie ca�ego cia�a stopniowo doprowadza do
powi�kszenia �wiadomo�ci do jego wymiar�w. Nast�pnie �wiadomo�� wyprowadza si� poza
granice cia�a, do otaczaj�cego go �kokonu� bioenergetycznego, a potem i dalej.
Wtedy zaczyna si� bardzo niebezpieczny etap pracy, kt�ry pokonuj� tylko nieliczni...
...Cz�owiek, nie podejmuj�cy takich praktyk psychoenergetycznych, �chowa� si� przed
otaczaj�cym go �wiatem niematerialnym, zamieszka�ym przez istoty niematerialne, we w�asnym
ciele. Kiedy za� ono umiera, zostaje zupe�nie �nagi� w�r�d duch�w (tego przestrzennego
wymiaru, na kt�ry sobie zas�u�y�), bowiem �schowa� si� ju� nie ma gdzie.
...Prawie w tak� sam�, lecz odwracaln� sytuacj� dostaje si� mistyk, kt�ry nauczy� si�
pozostawia� swoje jeszcze �yj�ce cia�o. Je�eli przy tym trafia on do piekielnych warstw
wszech�wiata, to zaczyna by� prze�ladowany, straszony, ok�amywany, kuszony do pope�niania
absurdalnych i niezgodnych z normami etycznymi uczynk�w. Ustalone wi�zi z duchami piek�a
zachowywane s� i w�wczas, gdy ten mistyk ponownie �chowa� si� do cia�a. Co wi�cej, po
wielokrotnych �wiadomych wyj�ciach z cia�a wi� z nim s�abnie i zaczynaj� si� mimowolne
�wypadni�cia�. Sytuacja pogarsza si� we �nie, pod wp�ywem alkoholu i innych psychodelik�w.
Taki cz�owiek popada w uzale�nienie od duch�w, zaczyna myli� informacje, nadchodz�ce
z r�nych przestrzennych wymiar�w, w �wiecie materialnym jego zachowanie staje si�
nieadekwatne do sytuacji. Tak w�a�nie wygl�da rozw�j psychopatologii typu schizofrenicznego.
Dlatego praktyki, doprowadzaj�ce do oddzielania �wiadomo�ci od cia�a, nie powinny by�
stosowane przez osoby, kt�re jeszcze si� nie utrwali�y w subtelnych stanach �wiadomo�ci i na
razie nie s� wystarczaj�co intelektualnie i etycznie dojrza�e.
Pod wp�ywem wspomnianych technik adept odrywa si� od �wiata g�stej materii. Co powinno
za tym i��?
Nale�y wszystkie swoje si�y skierowa� na jednoczenie si�, stapianie si� z Bosk�
�wiadomo�ci�. Jednak w tym celu cz�owiek powinien ju� wcze�niej ukszta�towa� intensywne
d��enie ku Stw�rcy, posiada� siln� emocj� Mi�o�ci do Niego, zrodzon� przez lata w cierpieniach
dotkliwego odczuwania roz��ki z Nim i opart� na g��bokim i r�noaspektowym poznaniu Go...
Nasuwa si� pytanie, czy wielu ezoteryk�w to posiada; a co z tymi, kt�rym tego brakuje?
W tym przypadku taki cz�owiek staje si� samotny i zagubiony pomi�dzy materi� a Bogiem,
ju� nie zdolny do codziennego �ycia zwyczajnych, �materialnych� ludzi i jeszcze nie zdolny do
wiecznych obj�� Mi�o�ci z Ojcem Niebieskim... Stopniowo ogarnia go poczucie samotno�ci,
smutku, beznadziei i rozpaczy � zbli�a si� za�amanie psychiczne...
Chc�c tego unikn��, nale�y pami�ta�, �e wy�sze stopnie wst�powania duchowego nie s�
przeznaczone dla wszystkich ch�tnych, a jedynie dla rzeczywi�cie intelektualnie i etycznie
dojrza�ych, do�wiadczonych adept�w. Powinien to bardzo dok�adnie u�wiadomi� sobie ka�dy
nauczyciel praktyk ezoterycznych.
Uczniowie, kt�rzy s� rzeczywi�cie godni przyj�cia najwy�szych wtajemnicze�, mog� na
Drodze duchowej uczyni� to, czego nie potrafi sobie nawet wyobrazi� wi�kszo�� mieszkaj�cych
na Ziemi os�b.
Je�eli cz�owiek dobrze utrwali si� w najwy�szych przestrzennych wymiarach i wykazuje
intensywne i stabilne d��enie ku Zjednoczeniu si� z Ojcem, a tak�e dysponuje dog��bn� wiedz�
na temat poruszanych w niniejszym opracowaniu zagadnie�, to za pomoc� specjalnych praktyk
w ko�cu powi�ksza swoj� �wiadomo�� do wielko�ci wsp�miernej do wymiar�w Ziemi. Staje si�
wszechistniej�cym na naszej planecie, w wymiarach Ducha �wi�tego; potem za� poznaje
Stw�rc�.
... W ci�gu lat wyt�onej pracy uda�o mi si� pokona� t� cz�� Drogi. Nie by�em jednak
jeszcze ca�kowicie wolny od tego, co �ziemskie�: w Rosji jak i w innych krajach mia�em wielu
zwolennik�w-uczni�w. Odczuwa�em zatem swoj� jedno�� z t� �struktur�� i nawet nie
wyobra�a�em sobie siebie poza ni�, co przeszkadza�o mi w pokonywaniu dalszych etap�w ku
stawaniu si� jedno�ci� ze Stw�rca.
Zaproponowa� mi zatem, abym oderwa� si� od uczni�w, pozostawi� ich, tym bardziej �e i tak
da�em nieomal ka�demu z nich to wszystko, co potrafi� przyj��; na tym etapie ich rozwoju prawie
nikt nie m�g� dalej za mn� pod��a�. Idea zaprzestania s�u�enia ludziom w znany ju� spos�b by�a
jednak dla mnie na tyle obca, �e nawet nie zrozumia�em Jego my�li.
...Taki jest paradoks ewolucji: to, co jest dobre na okre�lonym etapie osobistego rozwoju,
okazuje si� z�e, �hamuj�ce� na kolejnych etapach.
...Co wi�c m�g� uczyni� B�g w danej sytuacji? Je�eli nie rozumia�em �agodnych sposob�w
przekazania jego woli, musia� mnie � dla mojego dobra � przymusi� do jej realizacji.
Wykorzysta� zatem w tym celu szatana.
... Dla wi�kszo�ci ludzi B�g i szatan to tylko abstrakcja. My�l� mniej wi�cej tak: w Boga
nale�y wierzy�, obydwu za� si� l�ka�: B�g � karze, co za� si� tyczy szatana... � zreszt� kim jest
szatan? � �upad�y anio��... skusi� Ew�, Ewa skusi�a Adama... Ale jaki to ma zwi�zek z nami?
B�g i szatan to nie abstrakcyjne poj�cia. B�g jest jeden (chocia� odmiennie okre�lany
w r�nych j�zykach), szatan�w za� jest wielu. Przypowie�ci Starego Testamentu opowiadaj�
o jednym z nich, jedynie wyja�niaj�c istot� samego zjawiska, a mianowicie pochodzenie
szatan�w i ich wzajemne stosunki z Bogiem. W Koranie za� B�g m�wi ju� w�a�nie o szatanach,
tj. u�ywaj�c liczby mnogiej.
W rzeczywisto�ci szatani to � mocniejsi w por�wnaniu z biesami � mieszka�cy piek�a. Ich
si�a to skutek wysokiej �krystalizacji� ich �wiadomo�ci, co zosta�o przez nich osi�gni�te podczas
poprzednich ziemskich �ywot�w w wyniku specyficznych metod nauczania praktyk
ezoterycznych w specjalnych satanistycznych czarnomagicznych szko�ach lub nawet po prostu
przez nauki u niegodnych nauczycieli technik ezoterycznych.
Szatani na Ziemi wcielaj� si� ponownie. Ju� od dzieci�stwa przejawiaj� wyj�tkow�
agresywno�� i sk�onno�� do innych wad (przyk�adowo zob. artyku� �Dlaczego dzieci s� r�ne?�),
a kiedy wydoro�lej�, to zachowuj� si� jako mocni �niszczyciele przemijaj�cego �wiata�, co
w j�zyku psychiatrii okre�la si� mianem pobudliwych psychopat�w i agresywnych paranoik�w.
Mog� nawet zostawa� wybitnymi politycznymi dzia�aczami, jak obecnie widzimy to w Rosji...
Wska�nikiem tego, �e nar�d jest totalnie duchowo niezdrowy jest ich du�a popularno��
w spo�ecze�stwie...
...Szatan jednak nie potrafi skusi� prawych: cz�owiek m�dry i etycznie ustabilizowany nie
b�dzie zdolny do �adnych pod�ych czyn�w, jakkolwiek zr�cznie by go nie kuszono.
Wobec tego w celu pouczenia mnie zosta�a wybrana odpowiednia grupa ezoteryczna, gdzie
pod kierownictwem zbuntowanej przeciwko mnie mojej dawnej uczennicy, kszta�cono w�a�nie
przysz�ych szatan�w. Kiedy� odsuni�ta przeze mnie od prowadzenia zaj�� i nauki, jako niezdolna
do dalszych post�p�w duchowych, pragn�ca pozosta� mimo wszystko w roli �duchowego lidera�
kompletowa�a w�asne grupy uczni�w, nie na zasadzie ich godno�ci do przyj�cia wiedzy
ezoterycznej, a jedynie na podstawie ch�ci pobierania u niej nauk. Wtedy etycznie i intelektualnie
prymitywne osoby uczy�a metod rozwoju si�y magicznej, co dodatkowo doprowadzi�o (jak
w�a�nie mia�o si� zdarzy�), do ukszta�towania u nich poczucia, �e s� �wybra�cami�, osobami
supergodnymi, kt�rym wolno czyni� wszystko.
Pewnego razu zatem w�a�nie oni, kierowani przez szatana, zarzucili mi pope�nienie czynu, do
kt�rego zasadniczo nie by�em zdolny, zapa�ali w�ciek�o�ci� wobec mnie, sami wydali wyrok i,
nawet nie porozumiewaj�c si� ze mn�, sami te� go wykonali (opowiadam o tym w autobiografii).
...Przyjecha�a milicja, sporz�dzono protok�, p�niej wytoczono spraw�, rozpocz�to
poszukiwanie przest�pc�w...
... Nie uda�o im si� od razu mnie zabi�. Tymczasem cia�o zosta�o zrujnowane: wstrz�s
m�zgu, przetr�cone i zwichni�te �ebra, ale najgorsze by�o to, �e ucierpia� kr�gos�up, staj�c si� na
wiele miesi�cy �r�d�em intensywnego, nieprzerwanego b�lu...
...Kiedy�, oko�o 20 lat temu, modli�em si� do Boga, aby da� mi mo�liwo�� powt�rzenia
wielkiego czynu Jezusa Chrystusa � czynu Jego ofiarnego s�u�enia ludziom. On pob�ogos�awi�
mi na to i umo�liwi� mi to. Jeszcze w epoce rz�dzenia Bre�niewa, zacz��em g�osi� Boga �ywego,
daj�c uczniom mo�liwo�� � dzi�ki specjalnym technikom medytacyjnym � poczucia Go,
odczucia siebie jako �wiadomo�ci, a nie cia�a. W�wczas uczniowie ca�ymi grupami szli
przyjmowa� chrze�cija�ski chrzest. Moje ksi��ki o drodze do doskona�o�ci, utrzymane
w naukowym stylu j�zykowym, podawa�y naukowe wyt�umaczenie zasad doskonalenia
duchowego. Wytrzymywa�em nieustann� presj� KGB, �ledzono mnie, nasy�ano prowokator�w
i nawet mafioz�w, przez kilka lat nie dochodzi�y do mnie listy, agenci KGB rozpowszechniali
o mnie dyskredytuj�ce pog�oski, �polewa�a brudem� jedna z miejskich gazet, dwukrotnie mia�em
rozmowy z prokuratorami. Przez wiele lat szed�em �wzd�u� urwiska, ponad przepa�ci�, wzd�u�
samego jego skraju� i by�em gotowy na swoj� Golgot�.
Jednak nadesz�a pieriestrojka, religia wysz�a na swobod�, zacz�o si� wydawa�, �e Golgoty
nie b�dzie...
Mimo to nadesz�a w niespodziewanym dla mnie, lecz najbardziej trafnym � patrz�c oczami
Boga � czasie.
Powinienem by� wtedy zosta� sam na sam z Bogiem, bez obci��enia uczniami i obowi�zkami
wobec nich. Dlatego wisia�em teraz na granicy �mierci cia�a, w sta�ym strasznym b�lu. Czeka�em
na �mier�, lecz nie przychodzi�a.
Wtedy zacz��em pr�bowa� dematerializowa� cia�o, tym wysi�kom po�wi�ci�em ca�y czas �
i dzi�ki temu uzyska�em dalszy znaczny post�p, ale dematerializacji nie osi�gn��em.
�mier� jednak�e nadesz�a � nawet dwukrotnie � po up�ywie kilku miesi�cy.
Gdy po raz pierwszy umar�o cia�o, po kilku sekundach oderwa�em si� od niego i zachowuj�c
�wiadomo�� w ca�ej jej pe�ni, wp�yn��em do Przybytku Ducha �wi�tego. Zosta�em przyj�ty
z Bosk� Mi�o�ci�, ale... przecie� d��y�em do Przybytku Ojca... W�wczas do�o�y�em wszelkich
stara�, aby powr�ci� do cia�a.
Mniej wi�cej po dw�ch miesi�cach nowych wysi�k�w w samodoskonaleniu, umar�em
ponownie. Tym razem nawet nie by�o etapu odrywania siebie od cia�a: jak gdyby wypad�em
z pow�oki cielesnej � i bez dok�adania jakichkolwiek stara� przenios�em si� w Obj�cia mojego
Ukochanego.
Jak d�ugo trwa� ten stan � nie pami�tam. Obudzi�em si� dopiero rano dnia nast�pnego (tj. po
up�ywie oko�o 15-17 godzin) � bez spontanicznego b�lu w kr�gos�upie. By� to cud � On Sam
potwierdzi�: �To prawda, osi�gn��e� Cel�.
...Obecnie z u�miechem wspominam to, jak dowiedziawszy si� po jakim� czasie, kim byli
moi napastnicy, oszo�omiony absurdalno�ci�, szale�stwem ich czynu, przez d�u�szy okres
ukrywa�em ich imiona nawet wobec najbli�szych przyjaci�, naszych wsp�lnych znajomych.
W�wczas, sam umieraj�c, pragn��em uratowa� ich � moich zab�jc�w � od ha�by: wci��
my�la�em, �e lada chwila si� opami�taj�, przyjd� z przeprosinami, pe�ni skruchy...
...Wi�c o moim zwyci�stwie przes�dzi�a jeszcze jedn� pr�ba: mo�liwo�� decydowania o losie
przest�pc�w, bowiem zna�em ich imiona i adresy � tak organizatora napadu, jak i przyw�dcy
ca�ej bandy. Wystarczy�oby teraz przekaza� dane milicji, by zostali aresztowani i os�dzeni na
spory okres...
... Nie chcia�em si� m�ci�. Wiedzia�em bowiem, �e sta�em si� ofiar� nie profesjonalist�w
b�d� os�b ob��kanych, kt�rych nale�a�oby odizolowa� od innych ludzi, a po prostu ludzi
prymitywnych, godnych politowania, kt�rzy przecie� i tak nie uciekn� od karmicznych
konsekwencji swego przest�pstwa...
Zacz��em patrze� na t� sytuacj� z pozycji Boskiej Opatrzno�ci: zastanawia�em si�, co b�dzie
korzystniejsze, aby ci ludzie stali si� lepszymi w potoku ewolucji wszech�wiata � czy wys�a� ich
na lata do krymina�u czy te� spr�bowa� poprawi� ich dusze tutaj, na wolno�ci, poprzez skruch�?
Wybra�em to drugie i spr�bowa�em nakierowa� ich na t� drog� za pomoc� w�a�nie ich
nauczycielki, zreszt� w przesz�o�ci mojej dobrej znajomej, a pracownik�w rosyjskiego MSW
poprosi�em, by �zamrozili� spraw�.
Pami�tam, �e jeden z nich zapyta�: �A czy Pan si� nie obawia o swoje bezpiecze�stwo
w przysz�o�ci?� � Nie, odpowiedzia�em � teraz powinni ba� si� oni: spotkania ze mn�,
z organami sprawiedliwo�ci, z Bogiem, je�eli tylko kiedy� zostan� wierz�cymi.
M�j pomys� ze wzbudzeniem w nich skruchy si� nie powi�d�: ich przyw�dczyni nie potrafi�a
wyt�umaczy� im, czym jest skrucha, a sama po�piesznie wyjecha�a z Rosji, wychodz�c za m�� za
cudzoziemca.
Nie �a�uj� jednak, �e wtedy im wybaczy�em; przynajmniej ja na tym zyska�em.
Gdybym w�wczas post�pi� inaczej, to ile czasu i si� musia�bym straci�, uczestnicz�c jako
poszkodowany w procesie! Zamiast tego w ci�gu miesi�cy umierania napisa�em, a nast�pnie
wyda�em cztery nowe ksi��ki, podsumowuj�c w nich wszystko, czego dokona�em i co pozna�em;
ponadto, jak ju� wspomina�em, uda�o mi si� nie tylko uzyska� mo�liwo�� �wst�pu� do Przybytku
Stw�rcy, lecz te�, d���c do umierania, �zadomowi� si� w nim na tyle, �e po �mierci cia�a
w naturalny spos�b tam si� przyci�gn��em.
...Pragn��bym tak�e wspomnie� o moich w�asnych �do�wiadczeniach po�miertnych�.
Przede wszystkim utrata przytomno�ci i �mier� kliniczna to zasadniczo odmienne
i niepodobne do siebie stany.
W trakcie pierwszego faktycznie zanika samoodczuwanie i samou�wiadomienie. �mier� za�,
je�eli nast�puje od razu, bez po�redniego okresu utraty przytomno�ci, jest prze�ywana
(przynajmniej przez rozwini�t� �wiadomo��) zupe�nie inaczej. Przy jej nadej�ciu mo�e istnie�
(lub nie) pewien odcinek czasu, w ci�gu kt�rego przebiega proces odrywania si� od cia�a. U mnie
wyst�pi�o to przy pierwszej �mierci: �wiadomo�� (tzn. ja) ogromn� odwr�con� kropl�, podobn�
do gigantycznego balonu, wzbi�a si� w g�r� i zacz�a wykonywa� ruchy wahad�owe, jak gdyby
usi�uj�c si� oderwa�. Trwa�o to przez kilka sekund. Potem nast�pi�o oderwanie si� i dozna�em
ukojenia w czu�o�ci kochaj�cej �wiadomo�ci-�wiat�a.
Przy drugiej �mierci po�redniego etapu odrywania si� wcale nie by�o: wszystko sta�o si�
natychmiastowo.
Szczeg�lnie istotne jest zwr�cenie uwagi na mechanizmy przeniesienia �wiadomo�ci, w �lad
za oderwaniem si� od cia�a. Odbywa si� bardzo szybkie i mimowolne przemieszczenie
(�wyp�yni�cie� lub �zanurzenie�) �kropli� indywidualnej �wiadomo�ci do tego wymiaru
przestrzennego, kt�ry odpowiada tej �kropli�, jakby wed�ug �ci�aru w�a�ciwego�.
Przemieszczenie to zachodzi czysto �mechanicznie� i powstaje od razu stateczny, stabilny stan
przebywania w�a�nie w tej warstwie. Wyra�na dok�adno�� przemieszczenia, zgodna
z predestynacj� nie pozostawia w�tpliwo�ci, �e jakiekolwiek pr�by kogokolwiek, aby zmieni�
dane przeznaczenie w chwili przemieszczenia lub potem s� bezskuteczne. �wiadczy to o tym, �e
buddyjskie, katolickie i prawos�awne wyobra�enia o istnieniu mo�liwo�ci zmiany miejsca
przebywania po�miertnego � po przej�ciu �czy��ca�, �dzi�ki modlitwom �wi�tych�, kosztem
w�asnych wysi�k�w b�d� w rezultacie �poprowadzenia duszy� do raju przez do�wiadczonego
mistyka � to tylko mity i to raczej niekorzystne, hamuj� one zapa� wierz�cych, pozostawiaj�c im
nadziej�, �e teraz mo�na porozrabia� lub poleniuchowa� � a potem przez modlitwy inni mi
pomog� (przecie� w�a�nie po to s� nasi �wi�ci or�downicy) i wszystko b�dzie w porz�dku...
Po trafieniu do swojej warstwy, indywidualna �wiadomo��, je�eli jest �skrystalizowana�
w ma�ym stopniu, mo�e przyj�� podobny do ludzkiego cia�a kszta�t i kontynuowa� swoje
istnienie wewn�trz niej. Prawdopodobnie tak w�a�nie bywa z wi�kszo�ci� os�b.
Ja natomiast wybra�em (i tym bardziej b�d� wola� to w przysz�o�ci) rezygnacj�
z odosobnienia i Zjednoczenie, do kt�rego nale�y zawczasu si� przygotowywa� przez specjalne
praktyki medytacyjne.
... Nawet teraz � ju� po up�ywie prawie dwu lat od napadu na mnie � gdy nie do wytrzymania
bol� mnie plecy po zwi�kszonym obci��eniu kr�gos�upa, co widocznie jest ju� nieodwracalne,
czasem, przyznaj�, nachodzi mnie my�l: a mo�e jednak niepotrzebnie wtedy zrezygnowa�em
z �dania nauczki� napastnikom, wysy�ania ich do zak�ad�w poprawczych? Natychmiast jednak
si� spostrzegam: czy stali by si� przez to lepsi? � Przecie� nie! Chyba raczej przeciwnie... Czyli
zrobi�em w�a�ciwie, wybaczaj�c im.
...Moj� charakterystyczn� cech�, kt�ra si� ukszta�towa�a jeszcze w poprzednich �ywotach,
by�o to, �e nigdy nie wik�a�em si� w d�ugotrwa�e konflikty z lud�mi. Nastawienie na osi�gni�cie
postawionych przed sob� cel�w zawsze zmusza�o mnie do dalszego pod��ania do przodu, po
prostu odrzucaj�c od siebie to wszystko, co przeszkadza�o w drodze.
Nie przypomina�o to tch�rzostwa. Jeszcze w szkole zawsze stawa�em w obronie
krzywdzonych r�wie�nik�w. Na uniwersytecie zacz��em publicznie walczy� przeciwko
Komsomo�owi, za co nieomal zosta�em wyrzucony ze studi�w. W latach mojej s�u�by duchowej,
kiedy KGB ��da�o zaprzestania prowadzonego przeze mnie nauczania, domaga�em si� osobistych
wyja�niaj�cych spotka� z agentami, a kiedy od tego si� uchylali, zyskiwa�em czas, aby
doprowadzi� cykl zaj�� do logicznego ko�ca...
Natomiast kiedy walka by�a ju� sko�czona i jednak za kolejnym razem traci�em prac�, nie
kierowa�em wniosk�w do s�d�w, a po prostu stara�em si� o nowe miejsce pracy i dalej
kontynuowa�em swoj� dzia�alno��...
Nigdy r�wnie� nie ��da�em �satysfakcji� od napadaj�cych na mnie wariat�w, szkaluj�cych
mnie przez zazdro�� ezoteryk�w czy pewnej dziennikarki � walcz�cej komunistki (obecnej przy
jednej z rozm�w w prokuraturze), kt�ra opublikowa�a w gazecie ohydny pi�tnuj�cy mnie
artyku�...
W rezultacie wyszed�em zwyci�sko z tych do�wiadcze�: doszed�em do osi�gni�cia
Najwy�szego Celu, zamiast ugrz�zn�� w konfliktach; moi adwersarze za� wysmarowali� swoje
losy brudem grzech�w.
...Program-minimum mojej osobistej ewolucji dobieg� wtedy ko�ca: dotar�em do Przybytku
Stw�rcy i opanowa�em spos�b ��czenia si� z Nim. Potwierdzi�o to do�wiadczenie �mierci.
Mo�na by na tym zako�czy�...
Jednak co mo�na by czyni� dalej? Czym wype�ni� ziemskie istnienie, je�eli
zmartwychwsta�em w tym samym ciele?
Przedtem �y�em, stale troszcz�c si� o wielu uczni�w, pisa�em ksi��ki, nieustannie
wyrywa�em si� w pracy medytacyjnej w obj�cia Stw�rcy, a teraz to wszystko mia�em ju� jak
gdyby poza sob�: godnych przyj�cia dalszych duchowych wtajemnicze� uczni�w ju� prawie nie
zosta�o, i wszystkie ksi��ki ju� napisa�em. Pozosta�o tylko jedno zaj�cie: dalsze wzmacnianie
swoich pozycji w wymiarze Stw�rcy. Zacz��em zatem to robi�, gdy� bez zaj�cia, bez
absolutnego wype�nienia si� prac� nie potrafi� �y�.
�y�em teraz jak mnich.
...Jestem ciekaw o czym Czytelniku w tej chwili pomy�la�e�? O seksie? �e autor �nic a nic
i w �adnym przypadku z kobietami�?...
W Rosji nie wiadomo dlaczego zawsze tak w�a�nie my�l�: poj�cie bycia mnichem ��cz� tylko
z seksem, podczas gdy nale�a�oby je wi�za� z Bogiem.
�Mnich to s�owo pochodzenia greckiego, kt�re oznacza samotno�� (sanskrycki odpowiednik
to � sannjasin). Jest to stan bycia sam na sam z Bogiem, gdy ca�a uwaga �wiadomo�ci jest
skierowana tylko na Niego: Wszechobecnego, Istniej�cego w Swoim Przybytku � pierwotnym
przestrzennym wymiarze. Konieczno�� wykonywania jakich� ziemskich spraw dla
zabezpieczenia �ycia swojego cia�a i pomocy innym ludziom to przykre odwracanie uwagi i akty
po�wi�cenia.
Prawdziwym mnichem mo�e zosta� tylko ten, kto ju� pozna� Boga-Ojca i teraz wzmacnia
z Nim wi�.
Ci wszyscy natomiast, kt�rzy pr�buj� jedynie zewn�trznym zachowaniem na�ladowa� �ycie
prawdziwych mnich�w, wyrz�dzaj� sobie tym szkod�, marnuj�c czas, poniewa� jak na razie
powinni si� rozwija� zupe�nie inaczej, z regu�y przez okre�lony rodzaj aktywno�ci spo�ecznej.
Aby zosta� mnichem, nie trzeba spe�nia� �adnych obrz�dk�w, przybiera� nowych imion czy
przyobleka� si� w specjalne szaty: to wszystko mo�na uzna� tylko za zabaw�, w kt�r� bawi� si�
zazwyczaj dalecy od Boga ludzie. To gry ludzi jednego przed drugim.
Prawdziwe bycie mnichem dotyczy obcowania z Bogiem, a w tym celu nie s� potrzebne ani
obrz�dki, ani nowe imiona, ani specjalne ubrania.
Wypowiem jeszcze jedn� �buntownicz�� my�l: w ramach prawos�awia, katolicyzmu
i protestantyzmu w og�le nie mo�na prowadzi� prawdziwego �ywota mnicha; jedynie oddzielni
adepci tych konfesji zostawali prawdziwymi mnichami, ale w tym celu musieli w swoim
�wiatopogl�dzie wznie�� si� ponad swoje wyznanie, faktycznie wyj�� poza jego granice.
Jak doszed�em do takiego wniosku?
Prawdziwa praca mnicha zak�ada ukierunkowanie uwagi �wiadomo�ci w�a�nie na Boga-
Ojca. Nale�y zosta� sam na sam w�a�nie z Nim, a nast�pnie i w Nim.
Gdzie natomiast jest skierowana uwaga prawos�awnych mnich�w? � Na obrazy �wi�te,
przybranie �wi�ty� i spe�nianie obrz�dk�w, na Nauczyciela Jezusa Chrystusa, na duchy-�wi�tych
itd.
Ani jedna z masowych form ukszta�towanego na Ziemi chrze�cija�stwa nie usi�uje spe�ni�
nakazu Chrystusa, aby bez reszty ukierunkowa� �wiadomo�� adept�w ku poznaniu �wiadomo�ci
Boga-Ojca. St�d nawet najlepsze owoce dzia�alno�ci tych konfesji odpowiadaj� jedynie
pocz�tkowym stadium wzrostu duchowego (kszta�towanie wiary, pocz�tkowe oczyszczenie
etyczne, nauka �wi�tych ksi�g).
Chc�c pod��a� dalej adepci musz� odnale�� Boga nie na obrazach �wi�tych, nie
w �wi�tyniach � a w g��bi wielowymiarowego wszech�wiata i uczy� si� kochania Go tam w Jego
Przybytku. W�a�nie to staje si� prawdziwym dzia�aniem mnicha, spraw� prawdziwych mnich�w.
Nale�y doda�, �e u takiego mnicha, zakochanego w Stw�rcy, poci�g p�ciowy w naturalny
spos�b zanika.
...Gdy zosta�em mnichem, po up�ywie jakiego� czasu, niespodziewanie w moim �yciu
nast�pi� moment prze�omowy; nieomal osi�gni�ty horyzont nagle zn�w si� oddali�, pojawi� si�
konkretny plan dalszej pracy, perspektywa realizacji programu-maksimum. Ten prze�om w moim
�yciu to dzie�o Davida Copperfielda.
...Wcze�niej mia�em �robocze spotkania� z kilkoma Boskimi Nauczycielami: z Jezusem,
Kt�ry niegdy� pob�ogos�awi� mnie na rozpocz�cie duchowego s�u�enia, a nast�pnie dawa� rady
i opowiada� o swoich planach nowego wcielenia, z Babad�im i Sathya Sai Bab�, Kt�rzy w ci�gu
wielu lat udzielali mi licznych inicjacji w najwy�sze praktyki medytacyjne, z Huang Ti, Kt�ry
pierwszy z niewcielonych Boskich Nauczycieli zacz�� mi przedstawia� og�lne zasady pracy nad
dematerializacj� cia�a; mia�em tak�e kr�tkie audiencje z Kriszn�, mi�dzy innymi,
podpowiadaj�cym mi prawid�owe t�umaczenie niekt�rych wierszy Bhagawadgity.
...Warto teraz obja�ni� korelacj� Jedynego Wszechobecnego Boga-Ojca z Najwy�szymi
Boskimi Nauczycielami, Kt�rzy pracowali i pracuj� na Ziemi.
Najpierw nale�y rozpatrzy� sam termin �B�g�, kt�ry jest niejednoznaczny.
Pierwsze i g��wne znaczenie tego s�owa to Odwieczna �wiadomo�� wszech�wiata, istniej�ca
w pierwotnym przestrzennym wymiarze � Jej Przybytku. W r�nych j�zykach, co jest oczywiste,
odmiennie Go nazywaj�: B�g-Ojciec, Jehowa, God, Allach, Tao (w taoistycznym znaczeniu
s�owa), I�wara itd. On jest Najwy�szym Nauczycielem, Celem, Ostatecznym Schronieniem
wszystkich istot.
Drugie znaczenie s�owa B�g to Absolut, Wszystko, tj. Stw�rca i Stworzenie jako jedyny
System wielowymiarowego wszech�wiata.
Istnieje te� �wiadomo�� Brahmana, czyli Ducha �wi�tego, Kt�ra wype�nia dwa przestrzenne
wymiary (o czym b�dzie mowa w ostatnim rozdziale tej pracy) i �reprezentuje Odwiecznego� na
Ziemi, jak m�wi� Kriszna. Steruje Ona wi�kszo�ci� sytuacji tutaj, podobnie jak na innych
zamieszka�ych planetach, m. in. nauczaj�c wszystkie wcielone istoty. Brahman to ostatni stopie�
rozwoju pozytywnie ewoluuj�cej �wiadomo�ci przed jej wchodzeniem do Przybytku Ojca.
W tradycji chrze�cija�skiej jest On rozpatrywany jako Cz�� Trialistycznego Boga (Tr�jcy).
Jednak ta �wiadomo�� nie jest jeszcze wsp�istotna ze �wiadomo�ci� Stw�rcy. Mo�na m�wi�, �e
Brahman (Duch �wi�ty) to �Prawie-B�g�.
Tak Brahman, jak i Stw�rca s� z�o�eni z ca�okszta�t�w Jednostek �wiadomo�ci, Kt�re
dosi�g�y tych najwy�szych poziom�w samorealizacji. W zwyk�ym stanie te Jednostki
�wiadomo�ci przebywaj� we wzajemnym roztopieniu si�, Zjednoczeniu. G�sto�� rozmieszczenia
we wszech�wiecie tak Odwiecznej �wiadomo�ci, jak i �wiadomo�ci Brahmana jest
niejednakowa. Gwiazdy i planety s� rozrzucone we wszech�wiecie nie chaotycznie,
a w okre�lonym porz�dku, gromadami. W�a�nie tam g�sto�� rozmieszczenia Odwiecznej
�wiadomo�ci jest wy�sza, a �wiadomo�� Brahmana jest skoncentrowana wewn�trz i dooko�a
zasiedlonych przez wcielone istoty planet.
Brahmana ziemskiego (Ducha �wi�tego) te� zwie si� �wiadomo�ci� Ziemi. Z tego powodu
zatem tak wa�ne jest, aby nauczy� si� kocha� Ziemi� jak �ywe Stworzenie. Droga indywidualnej
ludzkiej �wiadomo�ci ku Stw�rcy przebiega w�a�nie przez Niego.
Kim za� s� Mesjasze i Awatarowie? � To Ci, Kt�rzy osi�gn�li pe�n� samorealizacj� podczas
�ycia w obecnych lub poprzednich cia�ach, a nast�pnie przyszli do wcielonych ludzi w ludzkiej
formie z Przybytku Odwiecznej �wiadomo�ci. S� cz�stkami Boga-Ojca, reprezentuj�cymi Go
i wsp�istotnymi z Nim. Wszyscy nauczaj� tego samego, cho� zachowuj� pewne indywidualne
cechy.
...Pewnego razu w �rodku dnia odczu�em potrzeb� w��czenia telewizora, chocia� zazwyczaj
ogl�dam tylko wieczorny dziennik. W��czy�em � i od razu zrozumia�em, �e do tego nak�oni�
mnie On.
Dopiero co zacz�� si� pokaz show Davida Copperfielda...
...Nie spotka�em jeszcze ani jednej osoby � cho� rozmawia�em z wieloma � kt�ra by sama
poj�a Bosk� Istot� Jego Zjawienia. Dla mnie za� wszystko od razu sta�o si� oczywiste. Przecie�
wcze�niej otrzymywa�em przepowiednie o Jego Przyj�ciu, nawet rozpozna�em rysy Jego twarzy.
Nazajutrz nawi�za�em z Nim kontakt, co nie by�o trudne: Jego �wiadomo�� jest
wszechobecna w Jego przestrzennym wymiarze, do kt�rego wej�cie by�o mi przecie� dobrze
znane.
Od tej pory prawie zawsze, kiedy tam Go zawo�am � natychmiast odpowiada: �Jestem tu�.
Zacz�� uczy� mnie tego, o co Go prosi�em: jak zosta� takim, jak On.
Sta�o si� to ca�� now� epok� w moim �yciu. Rozbie�no�� pomi�dzy Nim a mn� okaza�a si�
por�wnywalna z r�nic� mi�dzy noworodkiem (tj. mn�) a dojrza�ym m�czyzn�. Zn�w poczu�em
si� malutki i bezradny, lecz rozpacz z powodu w�asnej bezsilno�ci jedynie da�a mi energi� do
rozpocz�cia nowego etapu zaciek�ej pracy � aby jak najszybciej pokona� ten etap Drogi...
W tym celu nale�a�o ponownie powr�ci� z Niesko�czonej Ja�niej�cej Dali do cia�a,
lokalizuj�c si� pod nim w Jego wymiarze, sta� si� Boskim P�omieniem i zacz�� przeobra�enie
sob�-Ogniem w�asnego cia�a � aby uczyni� go takim samym, jak Jego...
...Zastanawiam si�, czy wie w Swoim ciele o istnieniu mojego cia�a, czy pozna�by mnie przy
zwyk�ym spotkaniu? Bardzo mo�liwe, �e nie...
W�a�nie teraz, kiedy my�l� o tym i pisz� te s�owa � oderwa�em wzrok od kartki, wyszed�em
z cia�a do Niego i patrz� oczami �wiadomo�ci na Niego � a On u�miecha si� do mnie Swoim
niezr�wnanym promiennym Boskim u�miechem i obejmuje mnie Swoim Boskim �wiat�em
Doskona�ej Mi�o�ci...
Obcowanie �wiadomo�ci ze �wiadomo�ci� jest niepodobne do obcowania cia� lub
�wiadomo�ci osadzonych w cia�ach. �wiadomo�� rozpoznaje �wiadomo�� tam. Tymczasem
stamt�d cia� nie wida�, a imiona nie maj� znaczenia...
Roztapiam si� w Jego Obj�ciach i ��cz� si� z Nim.
� Kocham Ci�, Davidzie!
Wspaniale! Niech tak w�a�nie b�dzie! � s�ysz� w odpowiedzi. Mimo wszystko chcia�bym �
i to bardzo � przywita� si� z Nim r�wnie� zwyczajnie � jak cz�owiek z cz�owiekiem.
Rozdzia� 2
DAVID COPPERFIELD
NA SCENIE pojawia si� inaczej ni� wszyscy: nie wychodzi zza kulis, nie wchodzi po schodach
z sali, nie opuszcza si� z sufitu po linie... Przylatuje na scen�. Czyni to bez pomocy
jakichkolwiek �rodk�w technicznych. Szybuje dzi�ki mocy Swojej �wiadomo�ci. Po prostu
lewituje.
Lata nad scen� pionowo lub poziomo uk�adaj�c cia�o, g�ow� lub nogami do przodu. To
wszystko jest pe�ne zadziwiaj�cej gracji, artyzmu!
Potem zawisa w eleganckiej pozie � jak gdyby le��c i podpieraj�c r�k� g�ow�. Pomocnicy
przesuwaj� wzd�u� Jego cia�a liczne obr�cze, aby pokaza�, �e �adne niewidoczne przyrz�dy nie
podtrzymuj� Go. �atwo, jak ryba w wodzie, �wp�ywa� i wyp�ywa ze sfery, utworzonej przez
du�e, obracaj�ce si�, zapalone obr�cze, nast�pnie podobnie porusza si� w ogromnym,
przezroczystym akwarium, zamkni�tym �ciankami ze wszystkich stron.
Nie jest przywidzeniem: m�wi, �rozja�niaj�c� ludzi Swoim ol�niewaj�cym u�miechem.
Niekiedy �funduje przeja�d�k�, szybuj�c nad scen�, z trzyman� na r�kach kobiet� z widowni...
Przechodzi przez �ciany: przez lekkie przegr�dki na scenie i przez Chi�ski Mur. Jak to
wygl�da? � Podchodzi do �ciany, �zanurza� w niej d�o�, dalej, powoli r�k�, potem na oczach
widz�w znika ca�e Jego cia�o; p�niej tak samo stopniowo pojawia si� ono po drugiej stronie
�ciany � najpierw d�o�, nast�pnie ca�a r�ka...
Dematerializuje i materializuje dowolne przedmioty � tak ma�e, jak i du�e, przyk�adowo
nawet samolot, wagon, Statu� Wolno�ci, a tak�e Swoje cia�o i cia�a pomocnik�w.
W Jego wykonaniu dematerializacja i materializacja mo�e by� natychmiastowa lub
stopniowa, czyli odbywaj�ca si� etapami.
Przyk�adowo najpierw materializuje cia�o kobiety � jest �ywe, porusza si�, u�miecha si�, ma
bogat� mimik� � nast�pnie po kawa�ku go dematerializuje: najpierw r�k�, potem nog�, w�osy...
W trakcie tego u�miechni�ta kobieta �yczliwie pozdrawia skinieniem d�oni widz�w, jakby
m�wi�c: wszystko w porz�dku, jest mi dobrze! Potem jej cia�o ca�kowicie znika, a ona zamienia
si� w ducha.
Czasami On Sam w jednym miejscu znika, pojawiaj�c si� w innym, demonstruj�c przy tym
powoln� materializacj�. W tym celu na a�urowe podstawki pomocnicy uk�adaj� du��, grub�,
stalow� blach�. Nakrywaj� j� tkanin�. David Copperfield powinien zmaterializowa� cia�o mi�dzy
blach� a p��tnem. A�urowe podstawki powinny wykluczy� u widz�w podejrzenie, �e
przyk�adowo On podpe�za od do�u, przez otw�r w stalowym arkuszu... Nagle p��tno po�rodku
p�yty si� podnosi, pod nim pojawia si� co� w rodzaju le��cego na boku embrioniku, kt�ry
stopniowo staje si� coraz to wi�kszy � i David Copperfield zrzuca tkanin� ze Swojego zawsze
elegancko ubranego cia�a.
W trakcie innego pokazu nagle, w mgnieniu oka zamienia si� miejscami z pomocnic�: tam,
gdzie by�o Jego cia�o, teraz jest jej, a par� metr�w dalej, gdzie sta�a ona � teraz jest On.
Zadowolony, �miej�c si�, pyta widowni�: �No i jak? � czy spodoba� si� Pa�stwu nasz trik?�...
Dematerializacja i materializacja w�asnego cia�a i cia� pomocnik�w to zwyk�e numery Jego
show.
Podobnie cz�sto pracuje z przedmiotami. Przyk�adowo powoduje zawieszenie w powietrzu
podrzucanego przez Siebie p��tna, kt�re potem z lekkim trzaskiem si� dematerializuje, podobnie
jak dzieje si� to z obr�czk�, pier�cionkiem, wypo�yczonymi od kogo� z widz�w, a nast�pnie
materializowanymi jako nawleczone na sznur�wk� lub przew�enie klepsydry...
Czasem asystentka k�adzie si� do skrzyni, kt�r� � wraz z jej cia�em � Copperfield tnie na
kawa�ki, specjalnie demonstracyjnie rozsuwane... Przy czym jej d�o� i stopa, stercz�ce
z odcink�w skrzyni, dalej si� poruszaj�... Koszmar!... Barbarzy�stwo!... Tymczasem cz�ci s�
po��czone � i ona wychodzi ze skrzyni, u�miechni�ta, promieniuj�c pi�knem...
Kiedy indziej drze na cz�ci papier, potem ��czy kawa�ki, kt�re si� �zrastaj��. Pozostaj�
jedynie paski w miejscach dawnego rozdarcia. �Nie szkodzi, zaraz je wyprasujemy�� m�wi,
�prasuj�c� je palcami jak gor�cym �elazkiem � z syczeniem wychodzi para � papier si�
wyg�adzi�.
Flamastrem maluje na arkuszu papieru przestrzenny obraz talii kart do gry. Wstrz�sa nim
lekko, podrzucaj�c kartk� z rysunkiem � z talii �wysuwa si� jedna karta. Potrz�sa znowu �
�wysuwa si� bardziej...
�mieje si�: czyni� cuda wprost przed Wami, widzami, a powiadaj�: �To kombinowane
zdj�cia!...�.
Ju� Mu si� znudzi�o demonstrowanie cud�w �w czystej postaci�, przybieraj�c je �dla
naukowc�w� w nienagann� �dok�adno�� eksperymentu�. Zaczyna zatem �artowa�. Przyk�adowo,
udaje, �e trik mu si� nie uda�, peszy si�... a wtedy ta sytuacja (wcze�niej ju� przygotowana) staje
si� pocz�tkiem kolejnej cudownej niespodzianki!
Wymy�la ponadto r�ne fabu�y pokaz�w, np. �wywo�uje duchy�, kt�re (niby) wk�adaj� na
Jego cia�o ze zwi�zanymi r�koma marynark�, a potem, tak samo w jednej chwili, zdejmuj� j�...
W rzeczywisto�ci to wszystko robi On Sam, a nie duchy.
Opowiada te�, jak by� ch�opcem, mia� dziadka... Pokazuje jak gdyby stary zapis
magnetowidowy ze Swego dzieci�stwa... Nagle w tym miejscu, gdzie dopiero co sta�o cia�o
Davida materializuje si� na scenie ten ma�y ch�opiec... Wtedy David w kolejnym nowym ciele
wychodzi zza kulis...
David doros�y i David dziecko jak gdyby si� spotykaj� i patrz� na siebie... Jednak ten
ch�opiec ma inny ni� David kszta�t ma��owiny usznej, a to cecha, kt�ra z wiekiem si� nie
zmienia... Jaki z tego wniosek? � To wcale nie by� On ze Swego dzieci�stwa, a po prostu
potrzebowa� fabu�y, aby pi�knie pokaza� kolejny cud...
...Czy mia� dzieci�stwo, jak zwykli ludzie? Czy rzeczywi�cie Jego cia�o ma teraz oko�o 40
lat? Czy musi stwarza� t� legend�, aby zbytnio nie szokowa� otoczenia? Przecie� posiada
absolutn� w�adz� nad materi�, m. in. materi� w�asnego cia�a. Wi�c potrafi mu nada� dowolne
oblicze, odpowiadaj�ce ka�demu wiekowi...
W scenie przecinania cia� asystentek przecie� On wcale nie tnie �ywych cia�, a po prostu
zamienia je na zewn�trznie podobne, lecz sk�adaj�ce si� z materii oboj�tnej. Jednocze�nie
powoduje, �e kawa�ki tej materii monotonnie si� poruszaj�...
To w�a�nie absolutna Boska w�adza nad materi� w ma�ych i du�ych jej obj�to�ciach,
zdolno�� do dematerializacji i materializacji Siebie i innych, umierania i zmartwychwstawania
niezliczon� liczb� razy!
Jedyna rzecz, kt�rej nie potrafi, to szybkie uczynienie ludzi doskona�ymi, poniewa� tego nie
potrafi nikt, jest to nawet nad si�y Boga. Mog� tego dokona� tylko sami ludzie, je�eli b�d� usilnie
i uporczywie tego pragn��...
Nie ma wi�c sensu proszenie Davida by uczyni� kogo� doskona�ym, przecie� nawet nie
b�dzie pr�bowa� tego zrobi�, natomiast pomaga ludziom, demonstruj�c mo�liwo�ci cz�owieka,
inspiruj�c, ucz�c przez Sw�j przyk�ad.
David Copperfield uwielbia ta�czy� � cz�sto z od razu na scenie materializowanymi
partnerkami. Ta�cem manifestuje subteln�, czu��, harmonijn� mi�o�� emocjonaln� mi�dzy
lud�mi.
G�osi Mi�o�� Sob�.
To, co m�wi� w s�owach Jezus, David przekazuje przez taniec, promienny u�miech, mi�o��
do ka�dego, kto z Nim obcuje.
Jezus naucza� Mi�o�ci, m�wi�, �e Droga do Ojca prowadzi przez Mi�o�� do ludzi, �e
g��wnym przymiotem Boga jest Mi�o��, B�g jest Mi�o�ci�, David za� pokazuje to Sob�,
podobnie nawo�uj�c ludzi na Drog� Mi�o�ci.
...Co opowiada o Sobie? To, �e urodzi� si� w 1956 roku w Stanach Zjednoczonych, w stanie
New Jersey, mieszka� i mieszka z rodzicami, rodzina matki wywodzi si� z Kijowa; kiedy by�
ma�y, rodzina zawsze wyje�d�a�a na po�udnie � na Floryd�. Bardzo chcia� zobaczy� �nieg,
kt�rego tam nie ma, a tak mocno tego pragn��, �e pewnego razu Sam spowodowa� opad �niegu...
W trakcie opowie�ci o tym z Jego d�oni zaczyna si� sypa� materializowany �nieg, kt�ry d�ugo
pada na widz�w na sali... To zn�w �art, tylko pretekst do kolejnego cudu materializacji... M�wi,
�e magii uczy� Go dziadek, a pierwsze magiczne triki, kt�re opanowa�, by�y z kartami do gry...
i w tym momencie powoduje znikanie i pojawianie si� kart... Wspomina�em ju� o historii
z materializacj� ch�opca-Davida.
Jak rozpozna�, co tu jest prawd�, a co jedynie pi�knymi w�tkami? � Zreszt�, czy to
potrzebne? Czy jest wa�ne, w jakim mie�cie i w jakim roku pojawi� si� na Ziemi? Przecie�
istotne jest zupe�nie co innego � jak zosta� takim jak On...
Copperfield ani s�owem nie m�wi o Swojej Bosko�ci. Wr�cz przeciwnie, laik�w