12158
Szczegóły |
Tytuł |
12158 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12158 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12158 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12158 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
BARNIM REGALICA
Drugie Hollywood, Rzym Trzeci
Prospekt genera�a Korni�owa by� jak na por� po�udniow� mniej
ruchliwy ni� zwykle. Na zalanych s�o�cem dw�ch jezdniach po
cztery pasy z rzadka mo�na by�o zobaczy� pojedynczy
samoch�d, co u�atwia�o komendantowi dodatkowe sprawdzenie,
�e na pewno nie ci�gnie za sob� ogona. Z majestatycznym
dostoje�stwem min�� go tramwaj jad�cy w stron� widocznego w
perspektywie ulicy soboru na placu Saskim. Komendant szed�
niespiesznie w przeciwnym kierunku, gdzie w oddali majaczy� zarys
bramy wjazdowej Autonomii.
To w�a�nie tam, w�r�d kafejek, bar�w, mniej lub bardziej
podejrzanych lokali, nawet w s�oneczne po�udnie zape�nionych
lud�mi za�atwiaj�cymi swoje sprawy, biznesy i geszefty - mia�
um�wione spotkanie.
Pod��a� bez po�piechu nie tylko dlatego, �e mia� sporo czasu i nie
grozi�a dekonspiracja. Po prostu nie by� przekonany do tej
rozmowy. Zgodzi� si� na ni� wy��cznie ze wzgl�du na Bia�ego,
kt�ry twierdzi�, �e �yczliwo�� paryskiego dziennikarza mo�e by�
przydatna naszym we Francji. Bia�y trzyma� kontakty francuskie,
komendant w to nie wnika� bardziej ni� by�o trzeba, cho� w to, by
dziennikarz z "Le Fi-garo" m�g� w czym� tak bardzo pom�c, nie
wierzy�. Niemniej zgodzi� si� i teraz troch� �a�owa�. Wprawdzie
pismak nie wiedzia�, z kim si� dok�adnie spotyka (a do ostatniej
chwili - gdzie i kiedy), za� ci w Ochranie chyba naprawd� wierzyli,
�e jest w Brazylii. Zieli�ski widzia� tam nawet portrety komendanta
sprzed operacji plastycznej w konsulacie rosyjskim w l�uitos. Ale
licho nie �pi. Zatrzyma� si� przy beczkowozie z kwasem
chlebowym; zawsze uwa�a� go za jeden z nielicznych
pozytywnych wykwit�w rosyjskiej cywilizacji. Nie by� w tym
odosobniony - w Europie Wschodniej kwas wygrywa� nawet z
coca col�. Zap�aci� srebrnym rublem i syc�c si� cudownie
ch�odnym smakiem z nawyku lustrowa� pustaw� ulic�.
Sprzedawca - m�ody ch�opak w malinowej rubaszce wypuszczonej
na spodnie - szuka� drobnych na wydanie reszty. Komendant
zam�wi� drug� szklank�.
- Wkusnyj kwas? - ni to zapyta�, ni stwierdzi� ch�opak.
- Tak, bardzo smaczny.
- Nie wiedzia�em, �e jest pan st�d.
- A pan? - U�miechn�� si� �yczliwie.
- Ja te�, z Mokotowa. Ale tak towar lepiej schodzi przy turystach...
Pokiwa� g�ow� ze zrozumieniem. Tury�ci ch�tnie fotografowali si�
na tle soboru z ulicznym sprzedawc� kwasu albo bubliczk�w; by�y
te� takie poczt�wki - suwenir z Warszawy.
Min�� podziemne przej�cie pod skrzy�owaniem z prospektem
Denikina i jakie� trzysta metr�w przed bram� Autonomii skr�ci� w
boczn� ulic�, przez bram� i podw�rze wychodz�c na nast�pn�, a
wprost przez ni� i kolejn� bram� na wewn�trzne podw�rze
kamienicy, gdzie nad jedn� z pi�ciu klatek widnia� napis: "Ozjasz
Szechter - pokoje na godziny". Na portierni bez s�owa wyci�gn��
blaszany numerek, za� stoj�cy za lad� pan Szechter (czy
ktokolwiek to by�) wzi�� z jego r�k t� blaszk�, podaj�c klucz z min�
pe�n� �yczliwo�ci i tolerancji. Tolerancja nale�a�a do cn�t
zawodowych w tej bran�y.
Id�c schodami na g�r� do pokoju nr 11 - ilekro� m�g�, bra� ten
numer; przynosi� mu szcz�cie, sam urodzi� si� 11 XI - z uznaniem
pomy�la� o Gabrielu. Najprawdopodobniej to on zorganizowa� ten
lokal jak niemal zawsze, gdy w Warszawie nale�a�o za�atwi� co� z
cz�owiekiem z Autonomii. Dzia�a� tu po prostu rewelacyjnie dobry
wygl�d Gabriela, a gdy jeszcze doda� zdolno�ci j�zykowe (jidysz
perfekt, bo �e rosyjski, by�o jakby oczywiste) - to zrozumia�e,
dlaczego nikt z jego rozm�wc�w nigdy nie wpad� na to, �e
rozmawia z polskim nacjonalist� pochodzenia ormia�skiego. Punkt
te� by� dobry - wiadomo, �e konspiratorzy raczej nie spotykaliby si�
u �yda, za� charakter miejsca wyja�nia� nie tylko obecno�� tam
os�b z r�nych stan�w, ale te� ich zdecydowane pragnienie
dyskrecji. Zamkn�� drzwi jedenastki, zaparzy� kaw� w dzbanku i
wyci�gn�wszy si� w fotelu czeka� na go�cia.
Dziennikarz pojawi� si� wprowadzony przez Laur�, kt�ra po kr�tkim
"Sprawdzi�am go, jest czysty" - co znaczy�o, �e nie ma broni -
zamkn�a za sob� drzwi przedpokoju. Lask�, stoj�c� dot�d przy
ramie fotela, komendant wskaza� go�ciowi miejsce po przeciwnej
stronie ci�kiego sto�u, wystarczaj�co daleko, by przybysz nie
m�g� go dosi�gn�� jednym ruchem. Rozm�wca nie wygl�da�
wprawdzie na zawodowca, ale regu�y bhp sta�y si� ju� dla niego
nawykiem. Nala� dwie kawy do fili�anek, podczas gdy go��
ustawi� i w��czy� dyktafon.
- Nazywam si� Jac�ues Mornard i reprezentuj�...
- Wiem, kim pan jest i co oficjalnie reprezentuje. To, co
nieoficjalnie, nic mnie nie obchodzi, je�li nie jest Ochran� lub
Abwehr�. - Ta sugestia akurat by�a blefem, Bia�y nie wspomina� o
mo�liwo�ci wsp�pracy Mornarda ze s�u�bami francuskimi, cho�
by�o to prawdopodobne.
- Wi�c przejd�my do rzeczy, Panie Komendancie - ten
niedekonspiruj�cy tytu� przys�ugiwa� wielu, w Organizacji
Komendant�w by�o jak ps�w. Nazywano tak cz�onk�w Sztabu
G��wnego, szef�w obszar�w, okr�g�w, pi�tek i ka�dorazowo
dow�dc�w akcji, w kt�rej zaanga�owany by� wi�cej ni� jeden
bojowiec. - Naszych czytelnik�w interesuje, co jest celem Polskiej
Organizacji Wojskowej i pod jakimi warunkami zaprzesta�aby
swojej dzia�alno�ci?
- Cel POW pozostaje taki sam od 1920 roku: wyzwolenie Polski spod
w�adzy zaborc�w, to jest Cesarstwa Rosyjskiego i IV Rzeszy. Powr�t
do granic gwarantowanych przez Traktat Wersalski na zachodzie i
lini� Curzona na wschodzie z autonomi� j�zykow� dla polskich
skupisk na Wile�szczy�nie, Nowogr�dczy�nie i w Galicji Wschodniej.
Niepodleg�a Rzeczpospolita b�dzie pa�stwem demokratycznym -
jeste�my gotowi podda� pierwsze wolne wybory kontroli obser- 3
wator�w mi�dzynarodowych. Deklarujemy te� zagwaranto- |
wanie w konstytucji praw dla mniejszo�ci narodowych j. w
og�le, a w szczeg�lno�ci �e zostan� utrzymane prawa Autonomii
Hebrajskiej w kszta�cie istniej�cym obecnie. W cz�ci dotycz�cej
Autonomii jeste�my gotowi zachowa� porz�dek prawny Imperium
Rosyjskiego, a w szczeg�lno�ci Proklamacj� Lorda Protektora Rosji
gen. Denikina oraz "Statut Hebrajski" imperatora Cyryla I.
Zamilk� wypijaj�c mikroskopijny �yk kawy. Ten tekst umia�by
bezb��dnie wyrecytowa� chyba nawet wyrwany z ��ka w �rodku
nocy. Wywiady z lud�mi podziemia by�y z natury rzeczy rzadkie, a
ukazywa�a si� najcz�ciej drobna cz�� tego, co by�o nagrane,
tote� ich forma musia�a przekazywa� maksimum tre�ci, a nawet
uprzedza� pewne pytania, aby dziennikarz m�g� zada� inne. A o
antysemityzm pytali zawsze.
- Jak okre�li�by pan skal� poparcia dla cel�w i metod POW w
spo�ecze�stwie polskim? Licz�ce si� organizacje polskie, i to
zar�wno w Imperium, jak i w IV Rzeszy, odrzucaj� terror, bior�c
udzia� w wyborach do instytucji autonomicznych Kr�lestwa oraz
Wielkiego Ksi�stwa Pozna�skiego.
- Odr�nijmy dwie rzeczy: poparcie dla cel�w POW od poparcia
dla jej metod. Z odzyskania niepodleg�o�ci nigdy nie zrezygnowa�
�aden �wiadomy narodowo Polak, �aden powa�ny kierunek
polityczny ani �rodowisko. Mo�liwe s� oczywi�cie taktyczne
deklaracje i zachowania odsuwaj�ce ten ostateczny cel na plan
dalszy. Istniej� natomiast spory o metody doj�cia do
niepodleg�o�ci, kt�re zacz�y si� w naszej publicystyce jeszcze w
XIX wieku. Jednym z nich jest sp�r o taktyk� walki zbrojnej. S�dz�,
�e takie sprawy rozstrzyga praktyka - gdyby nie siedemdziesi�t lat
dzia�alno�ci POW, a zw�aszcza jej ostatnie akcje zwi�zane z
siedemdziesi�t� rocznic� Bitwy Warszawskiej 1920 r., nie by�oby
pana tutaj. Ani wielu pana koleg�w po fachu.
- Ale rozmawiam tak�e ze zwolennikami ugody maj�cymi, nie
zaprzeczy pan, realne poparcie spo�eczne. Rozmawia�em te� z
Olbromskim po jego ostatnim sukcesie w Cannes -czy nie uwa�a
pan, �e on jako Polak (czego przecie� nie ukrywa) robi wi�cej dla
sprawy polskiej graj�c w filmach ni� pan podk�adaj�c bomby.
Prosz� mi wierzy�, �e Z�ota Palma (a niechby tylko nagroda
FIPRESCI) jest bardziej medialna ni� kolejny str�cony samolot. A
ludziom kojarzy si� zdecydowanie lepiej.
- To prawda. Ale sukcesy Olbromskiego czy ca�ej plejady polskich
emigrant�w - artyst�w, naukowc�w, in�ynier�w, przedsi�biorc�w -
nie uniewa�niaj� potrzeby rzucania bomb. Podobnie jak
osi�gni�cia Moliera nie uniewa�ni�y potrzeby toczenia wojen przez
Ludwika XIV. Polak - artysta, naukowiec czy pisarz jest w stanie
wzruszy�, zaciekawi� czy przekaza� pewn� wiedz�, to wszystko
ma znaczenie dla naszej sprawy. Nie jest w stanie natomiast zrobi�
jednego -przestraszy�. Za� strach dowodzi posiadania si�y przez
tego, kt�ry strach wzbudza, a zatem - istnienia problemu
politycznego. Nie istnieje bowiem w�adza bez mo�liwo�ci
odwo�ywania si� do si�y, owej ultima ratio regum. Je�eli pierwszym
pytaniem politycznym, okre�laj�cym w og�le, czy z polityk� mamy
do czynienia, jest pytanie o wrog�w (co przecie� nie ja
wymy�li�em), to drugim pytaniem musi by� -jak� mamy si�� - bo
gdy jej nie mamy, nie mo�emy niczego stanowi� o przyjacio�ach i
wrogach. Budzimy strach, mamy wi�c jak�� si�� - a zatem
istniejemy jako problem polityczny. Drogi panie redaktorze, ja w
pewnym sensie robi� to, co �w aktor - przekonuj�, �e jeszcze
Polska nie zgin�a. Tylko, �e ja robi� to podk�adaj�c bomby, a on -
deklamuj�c monolog Hamleta po francusku. To taki spo�eczny
podzia�
Walczycie o niepodleg�e pa�stwo dla swojego narodu -brzmia�o
to raczej jak stwierdzenie ni� pytanie, ale komendant przytakn��
ruchem g�owy. - A co b�dzie je�li si� oka�e, i� pa�ski nar�d tej
niepodleg�o�ci nie chce? Nie m�wi� o elitach, nawet ugodowych
- co do nich, zgoda. Ale we�my masy szarych ludzi...
- Nikt ich nie pyta� od 1920 roku, czy chc� niepodleg�o�ci, czy nie.
W�a�nie po to dzia�amy, by mogli sobie na to pytanie
odpowiedzie�. W wolnych wyborach.
- To prawda, ale w pewnym sensie zadano im kiedy� inne,
wa�niejsze pytanie: czy chc� by� Polakami, czy nie. Pan przecie�
wie lepiej ode mnie, co si� sta�o po edykcie tolerancyjnym
Aleksandra IV. Unici z Bia�orusi, Wo�ynia i Galicji, o kt�rych tak
zabiegali�cie, w 85 procentach pozostali przy prawos�awiu. Nawet
w Galicji Wschodniej, gdzie przecie� za powrotem do unii
agitowa�o tak�e podziemie ukrai�skie, w niewielu powiatach
odsetek powrot�w przekracza� 30 procent. A pan wie, �e na
tamtych obszarach religia to narodowo��. Nawet ateista jest albo
katolicki, albo prawos�awny, polski albo "ruski". Wi�c co to by�o,
je�li nie plebiscyt?
�abojad nie�le si� przygotowa�, pomy�la� upijaj�c kolejny �yk
kawy. To prawda, liczyli w POW otwarcie na to, �e powt�rzy si�
sytuacja 1905 roku z Kongres�wki. Czyli �e unici bia�oruscy i
ukrai�scy z Wo�ynia stan� si� Polakami -a skrycie liczyli na to, �e
co� podobnego stanie si� z wi�kszo�ci� tych z Galicji, dlatego
popierali tam postulaty Organizacji Ukrai�skich Nacjonalist�w w
kwestii swob�d religijnych. Po prostu wierzyli, �e silniejsza kultura
polska przyci�gnie wi�kszo�� Ukrai�c�w galicyjskich, a ci ostatni
liczyli na si�� swojego zakorzenienia na wsi. Przeliczy�y si� obie
strony. Jeszcze jako szeregowy cz�onek POW komendant liczy�
powracaj�cych w ksi�gach parafialnych na plebanii w Bielsku
Podlaskim, gdzie przebywa� na obje�dzie naukowym. Studiowa�
wtedy histori� i by�o to znakomitym powodem, aby prosi� o
dost�p do ksi�g nie budz�c podejrze�. POW prowadzi�a wtedy
w�asny monitoring powrot�w nie dowierzaj�c oficjalnym
statystykom, ale w tym wypadku one rzeczywi�cie nie k�ama�y. By�
to zreszt� jeden z czynnik�w, kt�ry przyczyni� si� do odej�cia
starego J�zefskiego z funkcji Komendanta Naczelnego POW na
honorow� emerytur�, jak� w organizacji by�o szefostwo Instytutu
Niepodleg�o�ci w Nowym Jorku. Tego oczywi�cie nie m�g�
powiedzie� Mornardowi, wszystko, co dotyczy�o Komendy
Naczelnej, otaczali naj�ci�lejsz� tajemnic�.
Prawd� m�wi�c, �wczesne kierownictwo organizacji nic tu nie
by�o winne. Wiele lat p�niej analizowali pora�k�, wcze�niej robili
to emigracyjni publicy�ci. Niezale�nie od opcji politycznej zdania
si� pokrywa�y - to przede wszystkim rosyjski cud gospodarczy lat
pi��dziesi�tych i sze��dziesi�tych (cho� jego pocz�tki by�y
widoczne ju� w okresie odpr�enia po konferencji monachijskiej)
zawa�y� na samo-okre�leniu by�ych unit�w. Sukces gospodarczy
ubezpiecza� liberalizacj� w kulturze i �agodzenie systemu
policyjnego - to si� zacz�o ju� za Miko�aja III, za� Aleksander IV
tylko podsumowa� to, co tamten zacz��. Naturalnie carat za
liberalizacj� musia� zap�aci� pewne koszty - a to amnestia dla
bojowc�w (sprytnie po��czona z pi��dziesi�t� rocznic� �mierci
cara m�czennika �w. Miko�aja II) albo wolno�� religijna dla unit�w
- ale per saldo straty by�y mniejsze ni� zyski. Dla Imperium, ma si�
rozumie�. Do tego dosz�a atrakcyjno�� kulturowa Rosji - jedna
sz�sta globu zamieszkana przez miliard ludzi. Ten sprzedawca
kwasu nie by� wyj�tkiem w Warszawie, nale�a�o rzecz wyja�ni�.
- Unici, o kt�rych mowa, dokonali swojego wyboru w kilka miesi�cy
po edykcie, kt�ry zako�czy� lata prze�ladowa�. I to w warunkach
panowania tej samej administracji, kt�ra jeszcze niedawno ich
gn�bi�a. Trzeba to wzi�� pod uwag� przy ocenie wynik�w tego -
to pa�skie okre�lenie, kt�rego nie podzielam - plebiscytu. A nie
podzielam tego, �e POW stoi na stanowisku rozdzielenia kwestii
narodowo�ci od sprawy wyznania. Tak, jak mamy Polak�w
protestant�w na �l�sku Cieszy�skim czy Mazurach, tak mo�emy
sobie zupe�nie swobodnie wyobrazi� Polak�w prawos�awnych.
Zar�czani panu, �e przyjmuj�c do POW nie pytamy o wiar� czy jej
brak. - Rzeczywi�cie nie pytali - sprawdzali to wcze�niej jak wiele
innych rzeczy. W og�le w ko�cu XX wieku trudno uzale�nia�
przynale�no�� do narodu samookre�leniem religijnym, kt�re
powinno pozosta� spraw� prywatn� jednostki. Rozumiem, �e
rodak Woltera si� ze mn� zgadza?
Przez twarz Mornarda przelecia� cie� kwa�nego u�miechu.
Komendant zgrabnie odbi� pi�eczk�, cho� w to, co m�wi�, nie
wierzy� do ko�ca. Rzeczywi�cie, by�o tak na kresach, �e religia
prawie zawsze oznacza�a narodowo��, ale wiedzia� te�, �e
poprawno�� polityczna obywatela laickiej III Republiki nie pozwoli
dziennikarzowi si� przy tym upiera�.
- A propos O�wiecenia przywo�anego przez Pana, Komendancie,
jakie s� �r�d�a waszej antymaso�skiej obsesji?
Tym razem to Mornard go zaskoczy�. Od jakich� pi�tnastu lat
bardzo rzadko o to pytali, znacznie cz�ciej o feminizm - z tak�
ukryt� tez�, �e przewaga m�czyzn w�r�d dzia�aczy POW dowodzi
mizoginizmu i seksizmu, zgodnie z za�ciankow� kultur� Polak�w.
Ciekawe, co by pisali, gdyby na jego miejscu by�a kobieta.
- Nie mamy antymaso�skiej obsesji. Walcz�c, bierzemy pod
uwag� fakty, a nie fobie. Ale przyznaj�, �e dyskusja nad masoneri�
zajmuje w naszej publicystyce wi�cej miejsca ni� w wielu innych
krajach. Wynika to jednak ze znacz�cego faktu - ot� punktem
wyj�cia ka�dego przedstawienia najnowszej historii Polski jest nie
tyle kl�ska w Bitwie Warszawskiej w 1920 roku, ile o rok wcze�niejsza
decyzja �wczesnego Naczelnika Pa�stwa, J�zefa Pi�sudskiego,
aby wszystkimi si�ami uderzy� na pozycje bolszewickie, atakowane
w�a�nie przez Si�y Zbrojne Po�udnia Rosji gene-nera�a Denikina. Ani
czerwoni, ani biali nie mieli dostatecznie du�o si�, aby sami
zwyci�y�, wojska polskie by�y tu j�zyczkiem u wagi. Tak�e
zachodni historycy przyznaj�, �e to zdecydowane uderzenie
Polak�w umo�liwi�o w 1919 roku Denikinowi zwyci�stwo pod
Or�em, a w konsekwencji zaj�cie Moskwy i, wsp�lnie z genera�em
Judeniczem, Petersburga. Nast�pnie ju� jako Lord Protektor Rosji
genera� De-nikin dobija resztki partyzantki bolszewickiej i
anarchistycznej, a tak�e narodowej na Ukrainie i w 1920 roku
przeprowadza restauracj� Romanow�w w osobie imperatora
Cyryla I. Ten za� og�asza, �e wszelkie zobowi�zania podj�te przez
Denikina, kt�re narusza�yby terytorium jedinoj i niedilimoj Rosji, jako
podj�te pod przymusem chwili s� niewa�ne. I po uzyskaniu
poparcia Francji, dla kt�rej Rosja jest znacznie cenniejszym
antyniemieckim sojusznikiem ni� Polska, rusza na Warszaw�. Anglia
godzi si� z tym pod warunkiem powrotu Niemiec do granic z 1914
roku na wschodzie w imi� r�wnowagi europejskiej, z tym, �e Wielkie
Ksi�stwo Pozna�skie otrzyma dwuj�zyczno�� i w�asny sejmik, za�
car rezygnuje z Finlandii, by zr�wnowa�y� zaj�cie Galicji.
Jednoczesne uderzenie Rosji i Niemiec w 1920 roku stworzy�o
sytuacj� obecn�, ale jej �r�d�a tkwi� w fatalnej decyzji
Pi�sudskiego z 1919 roku. Jej motyw�w nigdy do ko�ca nie
poznano - tak�e dlatego, �e poleg�y w 1920 roku. Naczelnik zabra�
ze sob� tajemnic� do grobu, co da�o pole najr�niejszym
spekulacjom. Tak�e i takim, �e Pi�sudski pom�g� bia�ej Rosji bez
gwarancji, dlatego, �e by� omotany przez masoneri� francusk�,
kt�rej potrzebny by� silny rosyjski sojusznik. Teorii jest wi�cej, niekt�re
ca�kiem absurdalne, ot cho�by taka, �e pochodz�cy z Litwy
Pi�sudski by� w gruncie rzeczy zafascynowany Rosj� i nie chcia�
dopu�ci� do zag�ady tego �wiata. Niejaki Giertych napisa� ca��
ksi��k� na ten temat. To waga decyzji z 1919 roku wywo�uje
popularno�� tematu maso�skiego, a nie sam temat. Zw�aszcza �e
emigracyjny KC partii bolszewickiej do ko�ca swojego istnienia
deklarowa� poparcie dla niepodleg�o�ci Polski, podobnie jak dla
Ukrainy, Bia�orusi oraz pa�stw ba�tyckich.
Mornard zmienia� kaset�, a komendant przypomnia� sobie dawn�
wizyt� w Pary�u, jeszcze w czasach studenckich, i
p�konspiracyjne spotkanie z jednym z ostatnich �yj�cych
cz�onk�w rz�du bolszewickiego. Ma�e mieszkanie wype�nione
ksi��kami po rosyjsku i gruzi�sku i skupiona twarz gospodarza
taksuj�cego grup� Polak�w uwa�nym, niezm�conym mimo wieku
spojrzeniem znad pykaj�cej fajki. "Nasza partia zawsze sta�a na
stanowisku prawa narod�w do samostanowienia a� do oderwania
si� w��cznie. Jest to jedynie s�uszne, marksistowsko-leninowskie
podej�cie do kwestii narodowo�ciowej, kt�r�, nawiasem m�wi�c,
zajmowa�em si� w Radzie Komisarzy Ludowych. Gdyby�my wtedy,
w 1919 roku, zwyci�yli, wasz i nasz kraj by�yby na ca�kiem innym
etapie dziej�w". G�os starego bolszewika znowu zabrzmia� mu w
uszach. "Bo�e, jak si� w�a�ciwie nazywa� ten Gruzin?". Mornard
szcz�kn�� dyktafonem.
- Czy zastanawia� si� pan kiedy� nad skutkami waszej
niepodleg�o�ci dla kultury europejskiej? Nie dla polityki, ale w�a�nie
dla kultury?
Komendant przes�czy� reszt� kawy z fus�w zaleg�ych w fili�ance.
O co w�a�ciwie chodzi �abojadowi? Zdecydowa�, �e lepiej by�
oficjalnym.
- POW nie ma osobnego programu kulturalnego poza og�ln�
deklaracj� pe�nej wolno�ci tw�rczej. Nie s�dzimy, aby organizacja
narodowo-wyzwole�cza musia�a opracowywa� program polityki
kulturalnej, kt�rego przecie�, nie sprawuj�c w�adzy, nie mog�aby
realizowa�.
Jak w znanym dowcipie o Radiu Erewan by�a to prawda, ale
niezupe�na. W istocie nie mieli odr�bnego programu polityki
kulturalnej jako dokumentu, zdawali sobie jednak spraw� z
zale�no�ci mi�dzy stanem kultury a stanem narodu-w sytuacji
narodu bez pa�stwa by�a to zale�no�� wr�cz oczywista. Tote�
�ycia kulturalnego nie mo�na by�o traktowa� w oderwaniu od
�ycia ca�ej wsp�lnoty narodowej, a �e du�� cz�ci� tego �ycia
by�a walka, to i szeroko rozumiana kultura musia�a by� jej polem. I
tak j� traktowali, na przyk�ad inspiruj�c niekt�re grupy poetyckie
czy zespo�y muzyczne. Ale powiedzie� tego g�o�no nie m�g�,
zw�aszcza zachodniemu dziennikarzowi. Wiedzia�, �e dla
przeci�tnego prze�uwacza medialnej papki na zawsze pozostanie
szowinistycznym wata�k�, za kt�rego plecami dyszy czarnosecin-
ny t�um ksenofobicznych Polak�w. Ale przynajmniej nie nale�a�o
pogarsza� tego obrazu, za� wyja�nianie faktu, �e dla organizacji
walcz�cej o przetrwanie narodu nie mo�e by� oboj�tne, jakie
tre�ci p�yn� z g�o�nik�w, ekran�w i stronic kszta�tuj�c nar�d,
brzmia�oby dla czytelnik�w "Le Figaro" tylko w jeden spos�b:
szowini�ci polscy zapowiadaj� czystki w kulturze po swoim
zwyci�stwie.
Mornard zdecydowany by� dr��y� temat.
- Panie Komendancie, spr�buj� skonkretyzowa�. We�my obecnie
panuj�cego imperatora Piotra IV. Podstawow� edukacj� odebra�
tradycyjnie w Carskim Siole, ale liceum sko�czy� ju� w Eton, a
studia w Oksfordzie i na Sorbonie. Tam zapozna� si� z dorobkiem
Derridy, Foucaulta, Poppera, Ror-ty'ego, teoretykami feminizmu i
dekonstrukcji, jednym s�owem przyswoi� sobie esencj� umys�owej
kultury Zachodu.
I po obj�ciu tronu jasno zadeklarowa�, �e przyczyni si� do
przyswojenia tego dorobku przez swoj� ojczyzn�. Pami�ta pan -
Rosja b�dzie syntez� Trzeciego Rzymu i Drugiego Hollywood. I
obietnicy dotrzyma� mimo oporu ze strony element�w
konserwatywnych i reakcyjnych, kt�ry przezwyci�ono, no c�,
energicznie. Wie pan, niedawno zakupi�em roi� syjskie t�umaczenie
"Historii szale�stwa..." Foucaulta. Nic � w tym nadzwyczajnego, ale
wydawca by� z Kis�owodska. t Ma�e prowincjonalne miasto na
kra�cach Europy. To przesz ci� nie jest tak, �e przekonali si� sami z
siebie. Oczywi�cie,przekonali si� dobrowolnie, ale trzeba by�o
dopom�c. Rozumie pan, programy stypendialne, granty,
dotacje... Dyskretne wsparcie administracji te�.
Komendant ze zrozumieniem pokiwa� g�ow�. G�o�na by�a afera z
rewizorem sprawdzaj�cym polityk� zakup�w w bibliotekach
guberni o�onieckiej. Okaza� si� fa�szywy, a w dodatku krad�
starodruki.
- A zatem - kontynuowa� dziennikarz - teraz nast�puje osmoza,
przenikanie osi�gni�� naszego organizmu do drugiego, znacznie
wi�kszego. Jest to zgodne z kierunkiem post�pu ludzko�ci, ale te�,
postawmy rzecz jasno, z interesem Europy. Rosja mo�e si� sta�
najwi�ksz� demokracj� �wiata, co na trwa�e zapewni pok�j jego
wi�kszej cz�ci. Czy by�oby to mo�liwe, gdyby mi�dzy Rosj� a
Europ� sta� trudno przepuszczalny filtr kulturowy w postaci tak
zwanej niepodleg�ej Polski?
Po raz pierwszy w ci�gu tej rozmowy Mornard zaskoczy� starego
peowiaka. Przyzwyczai� si� do r�nych argument�w zachodnich
polityk�w, naukowc�w i dziennikarzy udowadniaj�cych, dlaczego
odzyskanie przez Polsk� niepodleg�o�ci jest niemo�liwe i do jakich
to nieszcz�� doprowadzi, gdyby jednak mo�liwe si� okaza�o.
Wysuwano racje geopolityczne, gospodarcze, r�ne - pami�ta� do
dzi�, jak pewien dziennikarz z Luksemburga przekonywa�, �e ma�e
pa�stwa nie maj� racji bytu. Ale opini�, �e niepodleg�a Polska
zaszkodzi kulturowemu promieniowaniu Europy, us�ysza� po raz
pierwszy.
- Dlaczego w dobie faksu, telewizji satelitarnej oraz In-ternetu nasz
niepodleg�y kraj mia�by si� sta� tak� barier�?
- Ale� oczywi�cie wiem, �e nie ci�liby�cie �wiat�owod�w. Chodzi o
co� innego - powstanie niepodleg�ej Polski oznacza�oby triumf
nacjonalizmu, nawet gdyby rz�dzili ni� sami libera�owie i masoni.
By�by to triumf zasady pa�stwa budowanego przez jedn� grup�
etniczn�, niezrozumia�y krok do ty�u w pochodzie ludzko�ci, kt�ry
jest przecie� post�pem, a wi�c pochodem naprz�d. Nie mam na
my�li szowinizmu, rzecz jasna, wierz� w wasze zapewnienia. Ale
takiego zwyczajnego, codziennego nacjonalizmu, �e jest flaga na
urz�dzie, orze� na monecie i j�zyk miejscowy w szkole. Oczywi�cie,
ma pan to na Zachodzie i jako� jednoczeniu si� Europy nie
przeszkadza. Sprawa w tym, �e w takiej Francji tri-colore coraz
mniej znaczy i w�a�nie dlatego mo�e sobie swobodnie wsz�dzie
wisie�. A ju� dla nowych Francuz�w z Maroka czy Senegalu to
znaczy naprawd� niewiele.
"Za to zielony sztandar Proroka znaczy dla nich wiele i mo�esz si�,
g�upcze, na tym kiedy� przejecha�" - pomy�la� komendant, ale
tego nie powiedzia�, wola� s�ucha�.
- ...Nie przeszkadza jednocz�cej si� Europie taka sobie pami�tka z
przesz�o�ci. To samo z czasem b�dzie dotyczy�o Rosji, je�li tylko
procesy uruchomione przez Piotra IV b�d� post�powa�y.
Wyobra�my sobie teraz, �e powstaje pa�stwo polskie. Ilu Rosjan
zapyta: przecie� nie ca�y Zach�d idzie z post�pem, Polsza niet. A
skoro kto� nie idzie z post�pem, to mo�e w og�le nie trzeba? A jak
nie trzeba, kiedy w�a�nie trzeba, Panie Komendancie?
- Co wi�cej - wywodzi� Mornard z coraz wi�kszym ogniem -
powiedzmy, �e Imperium, chc�c si� pozby� ogniska zapalnego,
zgodzi si� na rezygnacj� z k�opotliwej prowincji; w ko�cu ma z
czego traci�. Co jednak z IV Rzesz�? Nawet utrata samej tylko
Prowincji Pozna�skiej o�ywi niewygas�e tam nastroje
nacjonalistyczne. Niekoniecznie w tym sensie, �eby od razu konflikt
zbrojny, my�l� raczej o renacjonaliza-cji polityki zagranicznej
Niemiec. Jednoczenie Europy jest przecie� oparte na
zast�powaniu identyfikacji narodowej identyfikacj� europejsk�, a
z czasem globaln�. Pan pami�ta, "ma by� jeden pasterz i jedna
owczai^nia" i my wszyscy nad tym pracujemy.
Komendant nie zapyta� dziennikarza, jacy ,.my". cho� z tyrady
go�cia m�g� si� domy�la�. Je�li facet ma oparcie w Wielkim
Wschodzie Francji, to nic dziwnego, �e Bia�emu tak zale�a�o, �eby
dosz�o do tej rozmowy.
- ...Dotychczas by�o tak, �e dochodzenie do identyfikacji
europejskiej odbywa�o si� w miar� zgodnie, bo wszyscy z czego�
rezygnowali po trochu, l nagle pojawi�by si� nowy czynnik,
afirmuj�cy swoj� to�samo�� zamiast ja zaciera�. I wywo�uje
reakcj� �a�cuchow� w Niemczech i Rosji, a to znaczy, �e proces
zjednoczenia diabli bior�. Wstrzymany jest te� proces
oddzia�ywania Europy na Imperium b�d�cy gwarancj� pokoju, a
przez to tak�e post�pu ludzko�ci. Panie Komendancie,
niepodleg�o�� Polski oznacza�aby, �e inteligenci w Kis�owodsku
przestan� czyta� Fo-ucaulta i Rorty'ego, a wr�c� do jakich�
antysemickich czarnoseci�c�w. W imi� post�pu ludzko�ci nie
mo�na do tego dopu�ci�.
Zamilk� popijaj�c kaw� pobudzony chyba bardziej swoim
przem�wieniem ni� kofein�.
A jednak ods�oni� si�, na moment przesta� by� dziennikarzem,
pomy�la� komendant odcedzaj�c z fus�w ostatnie odrobiny
wilgoci. Pokaza� prawdziwa twarz idealisty nienawidz�cego nas,
bo mu psujemy schemat rozumienia �wiata. �adne wyja�nienia tu
nie pomog� - jeste�my skazani na wieczny pobyt w szufladzie z
napisem ..niebezpieczny szowinizm" albo jako� podobnie, bo to
wynika z jego rozumowa� dotycz�cych post�pu ludzko�ci. Od
czas�w Woltera prawie si� nie zmienili. Ciekawe, czy by� kiedy� w
tym Kis�owodsku?
- To by�o pytanie czy w�asna pana opinia?
- Oczywi�cie w�asna opinia, ale ciekaw jestem pa�skiej.
- Stanowisko POW ju� wyja�nia�em. A je�eli interesuje pana m�j jak
najbardziej prywatny i niezobowi�zuj�cy nikogo pogl�d...
- Ale� prosz� - Mornard u�miechn�� si� zach�caj�co.
- To powiem tak: interesuje mnie m�j kraj, za kt�ry czuj� si�
odpowiedzialny. Losy czytelnictwa Derridy i Rorty'ego na obszarze
Eurazji zwisaj� mi kalafiorem.
Przez nast�pn� chwil� czyni� wysi�ki, by si� nie roze�mia�. A kiedy
dziennikarz wyszed�, po�egnawszy si� zimno, przypomnia� sobie,
jak nazywa� si� tamten Gruzin dawno zmar�y w Pary�u. C�, gdyby
wtedy wygrali tamci, przynajmniej nic musia�bym go�ci� takich
Mornard�w, pomy�la� zamykaj�c pusty pok�j.