12245

Szczegóły
Tytuł 12245
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12245 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12245 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12245 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Tomasz Pacy�ski Starsze Ludy Stwory �wiat�a i ciemno�ci, bestie z mroku, postrzegane gdzie� na kra�cach pola widzenia, i dobre duszki, kt�re najwy�ej szczaj� do mleka. Te najgro�niejsze, i zarazem najbardziej intryguj�ce, podobne do nas samych. Bestia z ludzk� twarz�, albo odwrotnie, z wilczym pyskiem na ludzkim ciele, najbardziej przera�aj�ca, bo b�d�ca karykatur�, diabelskim przeinaczeniem naszej istoty. Ludy podobne do nas, lecz starsze, pochodz�ce z nieogarnionych, nieznanych nam otch�ani dziej�w. Humanoidalne postaci, zaludniaj�ce legendy. Starsze Ludy. Kim by�y? Czy tylko personifikacj� naszych l�k�w i t�sknot? Jak syreny, w sprawie kt�rych nasi antenaci wykazali si� ogromn� wyobra�ni�, do�� obrzydliwego z wygl�du, t�ustego morskiego ssaka wyposa�aj�c w dziewicze piersi i uwodzicielski g�os. Rejsy wtedy trwa�y d�ugo, marynarze musieli by� straszliwie wyposzczeni, ale �eby a� tak? Do dzi� nasz stosunek do tych�e legend nacechowany jest pod�wiadom� hipokryzj�. Mo�emy dzi� t�umaczy� legend� o smoku po�eraj�cym ksi�yc zwyk�ym za�mieniem. Mo�emy, w naci�gany wszak spos�b wyja�nia� podania o smokach ziej�cych ogniem i siark� aktywno�ci� wulkaniczn� � proste, co� z dziury w ziemi dymi i smrodzi, c� to mo�e by�? Ani chybi smok. A c� to Psiog�owiec � pawian z czerwonym zadkiem. I tak to t�umaczymy. Za podstaw� legend przyjmujemy antropomorfizm, oblekanie naturalnych zjawisk w nadprzyrodzone mity. Ale humanoidzi, tak liczni w ca�ej naszej kulturze wymykaj� si� klasyfikacji. Tu interpretacje bywaj� naci�gane, albo wr�cz karko�omne, zatr�caj�ce o freudyzm i psychoanaliz�. Albo wr�cz pomijane milczeniem. Trudno na powa�nie interpretowa� opowie�ci o brodatych kurduplach czy pi�knych elfach. Starszych lud�w nigdy nie by�o, nie mity to s�, lecz ordynarne bajki, niegodne nawet nie bada�, lecz nawet interpretacji. I nic to, �e s� wci�� �ywe, �e ze stadium baj�d i poda� przesz�y do stadium technomitu, wsp�lnego dla wszystkich kultur. Yeti w Himalajach, a�mas na Kaukazie, Syberii, nawet podobno pod Petersburgiem, sasquatch w Ameryce. Gdzie nie spojrzymy, w ka�dej kulturze znajdziemy podania o innych ludziach, czy te� stworach �udz�co do nich podobnych. Orang pendek na Malajach, mapinguary w Brazylii, agogwe w Afryce Centralnej. Wsp�lny dla wszystkich Eskimos�w i p�nocnych Indian kiapak. A wcze�niej, ca�e ludy z opowie�ci rzymskich, celtyckich, piktyjskich i skandynawskich. Obcy. Czy istniej� tylko w naszej wyobra�ni? Czy s� tylko odbiciem naszych l�k�w, karykaturaln� projekcj� nas samych? Czy s� tylko wymys�em? Czy zawsze byli�my sami, jak wci�� oficjalnie si� t�umaczy interpretuj�c legendy? Dzi� ju� wiemy, �e nie. �e bywa�y czasy, kiedy istnieli podobni do nas, maj�cy takie same szanse, by sta� si� tym, czym my teraz jeste�my. By�o tak ju� za czas�w, kiedy �wiadomo�� ledwie w nas si� tli�a, kiedy nasi przodkowie mo�e jeszcze nawet jej nie osi�gn�li, tworz�c dopiero podstawy stadnego bytowania. Ale te� by� czas, ca�kiem niedawno w geologicznej czy ewolucyjnej skali, kiedy �wiat zamieszkiwa� jeszcze jeden rozumny gatunek. Obcy. Przed kilkunastu laty ostatecznie po�egnali�my si� z teori� single species. Ostatecznie i z �alem, bowiem jak �adna inna odpowiada�a naszej mentalno�ci, naszym wyobra�eniu o sobie. Opowiada�a o tym, jak nasz przodek zlaz�szy z drzewa podni�s� ko��, by da� ni� po �bie jakiemu� wrednemu kocisku. I tej ko�ci z �apy nie wypu�ci�, wypr�bowaszy j� najpierw na �bach pobratymc�w poni�s� dumnie w przysz�o��, jako pierwsze narz�dzie. Potem j� udoskonala�, a� wreszcie, wyprostowany ju� ca�kowicie doszed� do reklam telewizyjnych, Ch. Pottera i broni j�drowej. A wci�� odgra�a si�, �e na tym nie koniec. Rzeczywi�cie, pokrzepiaj�ca to wizja gatunku, kt�ry doskonal�c si� przez prac� rozwija� jednocze�nie rozum. Ci, kt�rzy byli zbyt leniwi nie tyle pog�upieli z tego lenistwa, co g�upi pozostali. I wymarli z tej g�upoty, dobrze im tak. Ciekawe tylko, na ile owa teoria by�a tak naprawd� oparta na rzetelnych podstawach, a na ile na naszym o sobie wyobra�eniu. Na ile by�a odbiciem innych doktryn i naszej hipokryzji. Rozw�j przez prac�, m�zg doskonalony przez r�ce. Wszystkim to pasuje. Libera�om (ka�dy jest kowalem swego losu, jak nie, to wypada z ewolucji), komunistom (wykonanie 200% normy w �upaniu krzemienia udoskonali tw�j m�zg), nazistom (Arbeit macht frei). I tak te� dzieje nowoczesnej antropologii s� dziejami chciejstwa, tuszowania niewygodnych fakt�w i nawet pospolitych oszustw. Rodow�d cz�owieka by� taki, jakim chcieli�my go widzie�. To wszystko rozsypa�o si� w gruzy kilkana�cie lat temu. Nie da�o si� utrzymywa� fikcji, nawet przyjemnej i pokrzepiaj�cej. Dzi� wiemy, �e od przodk�w nie wiedzie ku nam prosta droga znaczona potem i mozo�em, ludzka ewolucja to nie jeden pie� prosty jak s�up telegraficzny. Dzi� wiemy, ze drzewo genealogiczne prymat�w jest rosochate i rozga��zione. A na wielu poziomach mo�emy naliczy� kilka pn�cych si� w g�r� ga��zi, jednakowo wydawa�oby si� grubych, silnych i perspektywicznych. Dzi� wiemy, �e nie tylko nasze r�ce, nasza praca przywiod�y nas tu, gdzie jeste�my w tej chwili. Byli te� tacy, kt�rzy wcale nie byli gorsi, gorzej przystosowani, z mniejszym potencja�em rozwojowym. By� mo�e to nie tylko praca, nie tylko wynalazek elastycznych wi�zi spo�ecznych. By� mo�e to r�wnie� szcz�cie. Szcz�cie, jako czynnik doboru ewolucyjnego. Na nic zda�o si� sekowanie niewygodnych teorii. Na nic zda�y si� oszustwa, z tym najg�o�niejszym, cz�owiekiem z Piltdown. Znalaz�y si� nowe dowody, nowe metody datowania. Wreszcie badania DNA, poznanie genomu ostatecznie po�o�y�y kres rasizmowi jako teorii naukowej, przy okazji k�ad�c kres teorii single species. Dzi� ju� nie mo�na sprokurowa� cz�owieka z Piltdown. Dzi� garstka oszust�w nie mia�aby szans. Nawiasem m�wi�c warto pami�ta�, �e w sk�ad tej garstki wchodzi� ojciec Teillhard de Chardin. Jego macierzystej instytucji, gdy ju� zgrzytaj�c z�bami pogodzi�a si� z istnieniem teorii ewolucji, bardzo pasowa�o takie znalezisko. Facet z �uchw� ma�py, ale za to mia� �eb jak sklep, na dodatek nie z Afryki. Europejczycy pochodz� od nadrzewnych Angoli, ca�a reszta od afryka�skiej ho�oty. Dzi� ka�dy, kt�ry dostanie bejsbolem od skina za to, �e jest obcym , odmie�cem czy innym, mo�e si� pociesza�, �e �w skin na pewno nie ma racji. Dzi� nie mo�na ju� naukowo uzasadnia�, �e nordyk jest lepsz� ras�. Dzi�, dzi�ki badaniom genetycznym wiemy, �e nordyk to tylko bardziej wyblak�y Buszmen. Badania mitochondrialnego DNA pokazuj�, �e wszyscy wyszli�my z Afryki. Obecnie hipoteza ta, zwana �po�egnaniem z Afryk�� dorobi�a si� ju� r�nych odmian i interpretacji, ale nikt nie podwa�y� jej zasadniczego przes�ania � wszyscy, w��cznie z Aborygenami i Pigmejami mamy wsp�lnych przodk�w. Rasizm straci� sens, trudno traktowa� jego wyznawc�w inaczej od cz�onk�w Towarzystwa P�askiej Ziemi. W�r�d nas nie ma obcych. A poza nami? Sprawc� wszelkiego z�a by� niejaki homo ergaster. Zamiast siedzie� na swojej sawannie, padlin� lwom kra��, nieodpowiedzialny �w gatunek wzi�� si� do roboty. To przez niego musz� w tej chwili stuka� w klawiatur�, zamiast spokojnie ogryza� jaki� gole�, kt�ry upolowa�by za mnie lew. Jak wida� najstarszym zawodem by�o zwyk�e z�odziejstwo, poniewa� nasz czcigodny przodek zajmowa� si� g�ownie podpieprzaniem �upu du�ym drapie�nikom. Cz�� nieodpowiedzialnych osobnik�w posun�a si� jeszcze dalej. Zamiast siedzie� spokojnie na �ysych ju� ty�kach zacz�a migrowa�. To by� pierwszy exodus, homo ergaster rozprzestrzeni� si� na Azj� i Europ�. I przystosowa� do skrajnie innych warunk�w. Tu zaczyna si� opowie�� o obcych. O drugim, rozumnym gatunku, kt�ry wraz z nami zamieszkiwa� �wiat. O neandertalczyku. Homo ergaster, kt�ry w Afryce pozosta�, te� nie m�g� wytrzyma�. Te� ewoluowa�, te� przystosowywa� si� do �rodowiska, skrajnie innego, ni� to w Europie. Bardziej przyjaznego, takiego, kt�re zapewne nie premiowa�o prze�yciem osobnik�w silniejszych fizycznie, lepiej znosz�cych zimno i niewygody. Lepsze warunki premiowa�y osobnik�w cwa�szych. I tak, po tysi�cach lat, z samego kra�ca Afryki, z jaski� Klassies na p�noc wyruszy� homo habilis. Na terenach dzisiejszego Izraela po raz pierwszy napotka� innych. Dzi� wiemy, �e inni byli osobnym gatunkiem. Dowodz� tego por�wnania DNA, bli�ej nam do szympansa, ni� do nich. Nie byli naszymi przodkami, jak s�dzono niegdy�, nie byli zdegenerowan� ga��zi� nas samych. Nie byli te� dzikimi ma�poludami, jak ich z pocz�tku przedstawiano. Byli lud�mi, je�eli za kryterium bycia cz�owiekiem uznamy organizacj� spo�eczn�, stopie� rozwoju materialnego. Nie byli nimi, je�li pod uwag� we�miemy mentalno��, spos�b postrzegania �wiata, sposoby na czynienie go mo�liwym do zamieszkania. Wiemy te�, �e odeszli. To eufemizm, okre�laj�cy zag�ad� gatunku. Nie wtopili si� w nas, nie przekazali nam swych gen�w. Nie krzy�owali si� z nami, co zreszt� jest podstawowym kryterium odmienno�ci gatunkowej. Teorie na temat ich wygini�cia s� do dzi� skrajne. Jedne m�wi� wr�cz o �neolitycznym holocau�cie�, o tym, �e to my, w sensie najbardziej dos�ownym wyt�pili�my neandertalczyk�w. �e nie by�o to wypieranie, a eksterminacja, walka o terytoria, z kt�rej gatunek mniej liczny, bardziej przystosowany do �rodowiska w spos�b naturalny, a nie technologiczny musia� w ko�cu ulec. Inni twierdz�, �e wystarczy�o parcie demograficzne homo sapiens. �e nikt neandertalczyk�w nie wypiera�, sami wycofywali si� coraz dalej, nie pr�buj�c konkurowa�. Na jedno wysz�o. Jedno jest faktem. Bezpo�redni� przyczyn� zag�ady rozumnego gatunku byli�my my. Nasze przystosowanie by�o przystosowaniem technologicznym. Aby stawi� czo�a klimatowi ery zlodowace� musieli�my dorobi� si� narz�dzi, zadba� o schronienie, stworzy� zacz�tki planowania swych dzia�a�. Okaza�o si�, �e potrafimy wykorzysta� sezonowe migracje zwierz�t, by, jak to si� �adnie m�wi, zabezpieczy� sobie �ywno�� na chude czasy. Zrobi� narz�dzia dostosowane do warunk�w. Utworzy� odpowiedni� organizacj� spo�eczn�. A to wszystko dlatego, �e nasze warunki fizyczne nie pozwala�y nam po prostu prze�y�. Alternatyw� post�pu technologicznego i spo�ecznego by�o wygini�cie, lub sromotny powr�t w ciep�e kraje. Neandertalczycy ewoluowali w ch�odnej Europie. R�nice fizyczne by�y zaskakuj�co du�e. Poczynaj�c od kr�pej budowy cia�a, gruboko�cistego szkieletu, budowy pozwalaj�cej �atwiej znosi� bez utraty energii niskie temperatury, poprzez budow� nosa, du�ego nochala znakomicie dzia�aj�cego przy ogrzewaniu wdychanego powietrza, i jako ch�odnica przy przegrzaniu z powodu wysi�ku fizycznego. A� do r�nic najbardziej chyba istotnych i tajemniczych, r�nic w budowie m�zgu. Wyniki bada� tomograficznych neandertalskich znalezisk s� zaskakuj�ce. Potwierdzi�y po cz�ci to, co wiedzieli�my ju� przedtem, zupe�nie inne s� proporcje w rozwoju pewnych cz�ci m�zgu ni� u nas. Dopiero jednak tomografia, mo�liwo�� stworzenia wiernych, tr�jwymiarowych modeli pozwoli�a na wyci�gni�cie bardziej prawdopodobnych wniosk�w. Wiemy ju�, �e neandertalska inteligencja by�a obc� inteligencj�. Cho� na pewno nie gorsz�. Lepsze przystosowanie do klimatu okaza�o si� najwa�niejszym czynnikiem wiod�cym do zguby. Brak wyzwa� oznacza stagnacj�. Gdy stagnacja si� przed�u�a, to nie mo�na ju� stawi� czo�a wyzwaniom, kiedy si� pojawi�. Specjalizacja przegrywa z uniwersalno�ci�. Ten inny gatunek wybra� przystosowanie. Wp�yn�o to drastycznie na liczebno�� populacji, na zdolno�ci ekspansji. Nie przeszkadza�o to wtedy, kiedy nie istnia�a konkurencja. W obliczu tej konkurencji okaza�o si� kl�sk�. �yli�my obok siebie przez kilkadziesi�t tysi�cy lat. Od pierwszego spotkania na Bliskim Wschodzie gatunek homo sapiens sapiens (podw�jnie rozumny, jak si� z du�� doz� narcyzmu okre�lamy) powt�rzy� drog� homo ergaster. Neandertalczyk spychany by� ze swych siedlisk, ostatnie znane stanowiska to Gibraltar, kraniec Europy. Dalej drog� zagrodzi�a cie�nina. Stamt�d te� pochodz� ostatnie, najm�odsze znane znaleziska. Datuje si� je na trzydzie�ci tysi�cy lat. W skali geologicznej, a nawet w skali ewolucyjnej to chwila, to zaledwie wczoraj. My byli�my wtedy dok�adnie tymi samymi lud�mi, kt�rymi jeste�my dzisiaj. Nie zd��yli�my si� zmieni� ewolucyjnie. Czy neandertalczycy byli skazani na zag�ad�? Wielu ludzi twierdzi, �e tak. A je�li nie na zag�ad�, to na stagnacj�. James Shreeve, w swej znakomitej zreszt� ksi��ce snuje przypuszczenia, jak wygl�da�by neandertalski �wiat dzisiaj, po tych trzydziestu tysi�cach lat. I wysnuwa wnioski, �e tak samo, jak kiedy�. Nadal nieliczna populacja wyrabia�aby narz�dzia z krzemienia. Mimo i� Shreeve stara si� odci�� od stereotyp�w, jego hipoteza jak najbardziej si� w nie wpisuje. Neandertalczyk jako nasz m�odszy, troch� nieudany i przyg�upi brat. Daleko od prymitywnych ma�polud�w o dzikim wejrzeniu, jakich przedstawiano na dziewi�tnastowiecznych rycinach. Ale wci�� chyba daleko od prawdy. Czego� zabrak�o. Neandertalczyk by� gatunkiem plastycznym, jak jego przodek, homo ergaster. Jego nieszcz�ciem by�o, �e do istniej�cych warunk�w zacz�� przystosowywa� si� wcze�niej, trudniejszym sposobem, sposobem zmieniania samego siebie. Jeszcze nie by� na etapie homo habilis, kt�ry problemy rozwi�zywa� technologi�. I to w�a�nie, zbyt dobre przystosowanie sta�o si� przekle�stwem neandertalczyka. Przystosowanie fizyczne i wytworzone wi�zi spo�eczne, optymalne dla warunk�w. Jednak ostatnie odkrycia przecz� tezom o nieprzystosowalno�ci. W ostatnich czasach istnienia, w czasach ekspansji homo sapiens u neandertalczyk�w dochodzi do swoistej eksplozji technologicznej. Wzrastaj�ca konkurencja, zmieniaj�cy si� klimat powoduj�, �e lud, kt�ry przez tysi�ce lat wytwarza prymitywne narz�dzia, okre�lane jako kultura mustierska, zaczyna nagle dzia�a� inaczej. Pojawiaj� si� wyrafinowane artefakty, zmienia si� spos�b bycia, sposoby pozyskiwania �ywno�ci. W zasadzie stanowiska neandertalskie na po�udniu Hiszpanii nie r�ni� si� ju� od stanowisk ludzkich. Z jednym tylko wyj�tkiem, neandertalczycy nie bazgrali po �cianach swych jaski�. Co zreszt� jest po�rednim dowodem na zupe�nie inn� percepcj� �wiata. Inn�, ale nie gorsz�. Budowa m�zgu, a co za tym idzie spos�b postrzegania otaczaj�cego �wiata jest najwi�ksz� tajemnic� neandertalczyka. Wiemy ju�, �e niekt�re z o�rodk�w m�zgu wykazuj� w por�wnaniu z naszymi olbrzymi niedorozw�j. Tak jest z o�rodkiem mowy. Wprawdzie znalezisko z g�ry Karmel, zwieraj�ce nienaruszon� ko�� gnykow� nie potwierdzi�o tez o anatomicznym nieprzystosowaniu neandertalczyk�w do wydawania artyku�owanych d�wi�k�w, ko�� gnykowa jest taka, jak nasza. Ale s�aby rozw�j o�rodka mowy pozwala przypuszcza�, ze istotnie neandertalczyk m�wi� niewiele. Za to rozw�j cz�ci potylicznej jest imponuj�cy. K�opot w tym, �e w tej cz�ci s� o�rodki niedorozwini�te u nas. W zwi�zku z tym nie wiemy, czemu s�u��. Tu zaczyna si� w�tek �romantyczny� historii neandertalczyka. Bo skoro nie m�wi�, jak wytworzy� zaawansowan� kultur�? Wiemy, �e g��wnym jego zaj�ciem by�o polowanie na wielkie ssaki. Tego si� nie da robi� bez porozumienia, aczkolwiek i tak pozostaje to zaj�ciem ryzykownym. Argument, ze tak poluj� i wilki jest nietrafny. Owszem, poluj�. Ale nie wytwarzaj� narz�dzi, nie grzebi� swych zmar�ych. Nie piel�gnuj� swych rannych i chorych. Nie wytwarzaj� te� zacz�tk�w mistycyzmu, wierze� religijnych, na co u neandertalczyk�w mamy (po�rednie wprawdzie) dowody. Nie wytworzy�y kultury. Kultura niewerbalna? Trudno nam to sobie wyobrazi�. Nam, kt�rych tok rozumowania, my�lenie tak�e jest werbalne. Tu zaczyna si� pole dla spekulacji. Tak� romantyczn� spekulacj� jest teza o porozumiewaniu pozazmys�owym, w naszym oczywi�cie rozumieniu. Bo dla telepaty telepatia jest zmys�em w�a�nie. Czy temu s�u�y�y w�a�nie te rozwini�te nad podziw obszary m�zgu? Napisano na ten temat wiele, tak�e fikcji z dziedziny fantastyki. Niedawno w Polsce wysz�a ksi��ka pod ma�o oryginalnym tytu�em �Neandertalczyk�, ca�kiem zreszt� niez�a. Jedno jest pewne. My nie potrafimy wyobrazi� sobie kultury niewerbalnej, wymyka si� ona z naszego zakresu poj��. Nigdy jej nie zrozumiemy, nie potrafimy nawet zgadywa�, jaka by� mog�a. Nie s�dz�, �eby Shreeve mia� racj�. Bo jest jeszcze co�, czego nie wzi�� pod uwag� � czynnik przypadku i szcz�cia. W czasach zlodowacenia Wurm przez pomost l�dowy, tam, gdzie obecnie jest cie�nina Beringa przesz�a horda �owc�w. To by�a droga w jedn� stron�, po przebyciu cie�niny, w�skim pasem wolnego od lodowca wybrze�a Alaski, potem pasmem G�r Skalistych, zn�w w�skim przej�ciem pomi�dzy wybrze�em a lodowcem, zalegaj�cym kontynent. A wreszcie, nie wiadomo po jak d�ugiej podr�y przed w�drowcami otworzy�a si� preria, ze stadami mastodont�w, du�ych i niebezpiecznych, lecz smacznych. To by�a podr� w jedn� stron�. Nikt z w�drowc�w, przeszed�szy drog�, b�d�c� podr� �ycia, w dos�ownym znaczeniu, nie wr�ci�by t� sam� tras�, nie opu�ci�by �yznej, pe�nej biegaj�cego mi�sa prerii dla w�skiego pasma pomi�dzy lodowcem a morzem. Nikt inny nie m�g�by ju� dokona� tego samego. A wkr�tce droga zosta�a odci�ta. Ta horda to byli mongoloidalni �owcy z Azji. Zaludnili obie Ameryki, zbudowali w�asne, cz�sto imponuj�ce cywilizacje. Wytworzyli spo�ecze�stwa potrafi�ce egzystowa� od tropik�w po sam biegun. Dlaczego w�a�nie oni, a nie kto inny? Przypadek. Mo�e szcz�cie. Ale r�wnie dobrze ten przypadek m�g� sprawi�, �e drog� t� przeby�oby inne plemi�. Plemi� kr�pych, milcz�cych �owc�w, z p�askimi czo�ami i wydatnymi �ukami nadoczodo�owymi. To oni zosta�by postawieni przed zmieniaj�cymi si� warunkami. Oni mieliby dla siebie ca�e kontynenty, bez konkurencji. Oni zbudowaliby swoje miasta, stworzyli swoj� cywilizacj�. To w�a�nie ich spotka�by Kolumb jako Indian. Jak by�aby to cywilizacja? Mo�emy tylko przypuszcza�, �e inna. Mo�e niezrozumia�a dla nas. A jak wygl�da�by �wiat? C�, mia�by pewne strony pozytywne, nie by�oby McDonalda i myszki Miki. Ale nie s�dz�, by dwa rozwini�te rozumne gatunki mog�yby koegzystowa� na tej samej planecie. M�wi� tu za siebie, jako przedstawiciel gatunku, kt�ry nawet wewn�trzgatunkow� eksterminacj� doprowadzi� do perfekcji. Ca�a nasza historia to podkre�lanie r�nic, to identyfikacja wewn�trz grupy. Od najdawniejszych czas�w, od najprymitywniejszych spo�ecze�stw. R�ni�ce si� mi�dzy sob� na pierwszy rzut oka groty strza� Buszmen�w nie maj� �adnego uzasadnienia technicznego. Ale maj� kulturowe, m�wi� o przynale�no�ci plemiennej. Nie lubimy obcych, nawet je�li r�ni� si� od nas tylko zwyczajem modlitwy w sobot�, a nie w niedziel�. Gorzej, gdy w gr� wchodzi kolor sk�ry. W imi� r�nic jeste�my gotowi zabija�, nawet kiedy nie jeste�my bezpo�rednio zagro�eni. A co dopiero m�wi� o konfrontacji z innym gatunkiem? Innym fizycznie i mentalnie, wr�cz niepoj�tym? Nie mam z�udze�. To te� sko�czy�oby si� eksterminacj�. Pytanie tylko, kto kogo. Co� takiego si� nie zdarzy�o. Konfrontacja zasz�a w momencie, kiedy mieli�my przewag�, kiedy oni nie mieli potrzebnego czasu. To my mieli�my szcz�cie, to nas wybra� sobie przypadek. Zostali�my sami. Starsze Ludy odesz�y. Utraci�y ziemie, na kt�rych �y�y przez tysi�clecia, utraci�y przysz�o��. Ca�e dziedzictwo. I nawet nie ma komu powiedzie� �przepraszam�. Zostali�my sami. Od trzydziestu tysi�cy lat jeste�my jedynym rozumnym gatunkiem na Ziemi. Czy nic z tamtych czas�w nie zosta�o w naszej �wiadomo�ci? W czym�, co nazywamy �pami�ci� genetyczn��? Przecie� tkwi� w nas jeszcze starsze archetypy. Archetyp demona, ostatecznego zagro�enia, przed kt�rym nie ma ucieczki. Symbolika w�a, bynajmniej nie falliczna. Pono� te archetypy pochodz� z jeszcze dawniejszych czas�w, gdy �wiadomo�� ledwie tli�a si� w naszych przodkach. Kiedy bezpiecznie siedzieli na ga��ziach w tropikalnym lesie, a jedynymi zagro�eniami by�y w�e i wielkie koty. Koci pysk, stulone uszy, pionowe �renice. Najstarszy wizerunek demona, utrwalony przez tysi�ce, je�li nie setki pokole�. Mo�na w to wierzy�, albo nie. Ale kiedy budz� si� w nocy i widz� nad twarz� koci pyski, czuj� jednak atawistyczny l�k. Mimo �e wiem, i� m�j kot nawet muchy nie skrzywdzi, bo nie chce mu si� jej gania�, woli whiskas. Musia�o zosta� w nas co� z mniej odleg�ych czas�w. Pami�� istot podobnych do nas, ale odmiennych. Przez to podobie�stwo jeszcze bardziej obcych. Obcych z wygl�du i zachowa�. A by� mo�e tak�e posiadaj�cych zupe�nie niepoj�te w�a�ciwo�ci. Postrzeganie i komunikacja pozazmys�owa, mo�e tak�e obejmuj�ca nasz gatunek. Pos�uguj�ce si� magi�. Trzydzie�ci tysi�cy lat. A mo�e nie tyle? Te trzydzie�ci tysi�cy, to tylko poziom naszej obecnej wiedzy, najm�odsze znaleziska. Ca�a nasza wiedza to szcz�tki kilkudziesi�ciu osobnik�w. Ilu jeszcze czeka na odkrycie? Mo�e to nie trzydzie�ci tysi�cy. Mo�e �zaledwie� dwadzie�cia pi��. A mo�e dziesi��? Mo�e tylko tysi�c lat? Tekst opata z �Dziedzictwa�, o nied�wiedniku, zwanym te� lokisem pochodzi z pami�tnik�w szlacheckich z siedemnastego wieku. Podany tam opis zupe�nie nie przypomina nied�wiedzia. Natomiast mo�na go, po oczyszczeniu z archaizm�w umie�ci� w katalogu spotka� z sasquatchem. Tajemniczym humanoidem, wprawdzie nie przypominaj�cym neandertalczyka, a prymata o ni�szym stopniu rozwoju. Jak wspomnia�em ju�, drzewo genealogiczne naczelnych jest bardzo rozga��zione. To ju� wiemy. Nie wiemy jednak, jak rozga��zione. Nasza wiedza opiera si� na pojedynczych znaleziskach, wci�� znajdowane s� nowe, nie tyle wype�niaj�ce bia�e plamy, co �wiadcz�ce o mnogo�ci odro�li naszego rodowego drzewa. Przecie� homo ergaster od odkrycie ostatnich lat. Kilkunastu osobnik�w dla opisania gatunku. Ilu jeszcze spoczywa w ziemi, mo�emy si� tylko domy�la�. Tak samo, jak tylko domy�la� si� mo�emy, kim jeszcze mogli by�. Czego si� od nich dowiemy, o nich, i o sobie samych. By� czas, kiedy w historii rozwoju naczelnych by�o kilkana�cie r�wnoleg�ych linii. By� to czas australopitek�w, z kt�rych tylko jeden gatunek prowadzi do nas. Mo�e wi�c homo ergaster, po dotarciu do Europy, w ramach radiacji adaptatywnej wykszta�ci� nie tylko neandertalczyk�w i sinantrop�w. Mo�e czeka na odkrycie szkielet hominida o ma�ym wzro�cie, kt�rego nazwiemy na przyk�ad homo minor, zamiast po prostu krasnoludem kopalnym. A mo�e te� czas, by sko�czy� z antropo- , nie raczej z homocentryzmem, i zacz�� nazywa� neandertalczyka nie od doliny w Niemczech, nie z przedrostkiem homo. Na przyk�ad seidhe. Jedno jest pewne � �yli�my wraz z nimi, i pami�tamy ich, zbiorow� pami�ci�. Nawet je�li by�o to te nieszcz�sne trzydzie�ci tysi�cy lat temu. To wtedy byli�my my, homo sapiens, nie ktokolwiek inny. Ich �lady s� w naszych legendach i mitach. Wizerunki eskimoskiego kiapaka, wyrze�bione w k�ach morsa s� jednymi z wierniejszych wizerunk�w neandertalskiej twarzy. �lady s� w relacjach historycznych. Nie mo�emy uciec od nich i teraz. By� mo�e ich obecno�� tkwi w naszych wierzeniach, w ca�ym systemie warto�ci. Pewnie nieprzypadkowo miejscem najd�u�szej znanej nam koegzystencji by�a g�ra Karmel. Oni odeszli, ale czy a� tak dawno? Dawno, z punktu widzenia historycznego, bo w dziejach gatunk�w to kr�tka chwila. O wiele kr�tsza od tego ca�ego czasu, kiedy �yli�my obok siebie. Mo�e to nie trzydzie�ci tysi�cy lat? Mo�e jeszcze nie tak dawno mieli�my szans� na spotkanie. A mo�e mamy j� do dzi�. Mo�e te� co� z nich jest w nas, nie tylko pami��. Nasze gatunki nie krzy�owa�y si�, nie by�o te� konwergencji. Najm�odsze znaleziska maj� cechy bardziej �neandertalskie�, ni� te najstarsze. Oni szli do ko�ca w�asn� drog�. Ale by�y te� hybrydy, przynajmniej tak interpretuje si� niekt�re znaleziska. Argumentem przeciw krzy�owaniu si� by�a obco��. Gatunki nie krzy�uj� si� nie tylko wtedy, kiedy nie mog� dochowa� si� potomstwa. Wa�niejsze jest przekazywanie niezrozumia�ych sygna��w. Wtedy, przeciwnie ni� w dowcipie z radia Erywa�, nie dochodzi nawet do pr�b. D�ugo twierdzono, �e twarz neandertalczyka musia�a by� obca, wr�cz odra�aj�ca. Nie przekazuj�ca ludzkich sygna��w, nie m�wi�c ju� o seksualnych. Niedawno dokonano ciekawej rekonstrukcji. Twarz wsp�czesnej Indianki zmodyfikowano komputerowo, dostosowuj�c jej kszta�t do neandertalskiej czaszki. Twarz, kt�ra si� wy�oni�a, by�a obca. Ale pi�kna. Mo�e wi�c i w nas jest jaka� ich cz�stka? Mo�e niekt�rzy z nas mog� upomnie� si� o utracone dziedzictwo? Copyright � by Tomasz Pacy�ski