12319

Szczegóły
Tytuł 12319
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12319 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12319 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12319 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Thomas Middleton Cnotliwa panna Przek�ad:Jerzy LimonWladys�aw Zawistowski Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 SKRZYDE�KO DO CNOTLIWEJ PANNYTHOMASA MIDDLETONA Opr�cz pary m�odych kochank�w(...), trudno w�a�ciwie wskaza� w tym utworze cho�by na jedn� osob�, kt�ra nie grzeszy my�l� b�d� uczynkiem. (...) Obok nie kontrolowanego pop�du natury (...) si�� nap�dow�, decyduj�c� o niemoralnym post�powaniu postaci dramatu, s� pie-ni�dze. W �wiecie przedstawionym ca�y czas m�wi si� o pieni�dzach; marzy si� o nich; dla nich sprzedaje si� dusze i cia�o. (...) Nie jest to jednak �czarna komedia�, w kt�rej zgorzknia�y �yciem autor wybrzydza na ludzkie s�abo�ci. Jest to w du�ym stopniu frywolna, prawdziwie renesansowa komedia obyczajowa, komedia charakteru. Opiera si� ona w stopniu wi�kszym ni� wiele innych utwor�w epoki, na �arcie erotycznym, do niedawna jeszcze niestrawnym dla wi�kszej masy �wi�toszk�w. Na szcz�cie dojrzeli�my ju� do pocz�tk�w siedemnastego wieku i s�dzi� nale�y, �e tekst Midd-letona nikogo razi� nie b�dzie; mo�e najwy�ej �mieszy�. (z pos�owia Jerzego Limona) DRAMATIS PERSONAE: PAN Z�OTOWSKI, z�otnik MAGDA, jego �ona TYM, ich syn MOLL, ich c�rka TUTOR Tyma SIR WALTER KURWIKU�KA, zalotnik Moll SIR OLIVER KIKUT i jego �ONA, krewni Sir Waltera PAN ROGACKI i jego �ONA, kt�r� Sir Walter utrzymuje WALIJSKA DAMA, na�o�nica Sir Waltera WAT I NICK, b�karci Sir Waltera i Pani Rogackiej DAVY DAHUMA, cz�owiek Sir Waltera OGNISTEK SENIOR i jego �ONA, zubo�a�a rodzina szlachecka OGNISTEK JUNIOR, jego m�odszy brat, ukochany Moll Dwaj SZPICLE S�U�BA PZREWO�NICY POS�ANIEC PAN DZIEWKA WIEJSKA z dzieckiem JUGG, s�u�ka Pani Kikut NIANIA MAMKA Dwaj MʯCZY�NI z koszami PANI PODCH�OPACKA, purytanka PURYTANKI I S�SIADKI AKUSZERKA PROBOSZCZ ZUZIA, s�u�ka Moll Rzecz dzieje si� w Londynie, przy ulicy Cheapside. AKT I Scena I /Pracownia pana Z�otowskiego, w kt�rej rozmawiaj� Magda i Moll./ MAGDA Czy prze�wiczy�a� ju� wszystkie zadane lekcje na wirginale? MOLL Tak. MAGDA Jako� �le ostatnio wygl�dasz, moja panno. Trzeba by, s�dz� wyleczy� ci� z anemii dojrzewania. P�aczesz ? Tylko m��... Gdyby �wiat stworzono bez jego m�sko�ci � na c� my, �ony, by�my si� zda�y? Do przyrz�dzania sa�aty chyba, albo by nam przy-sz�o w kramarki si� zmieni�. Jak si� to te czasy zmieniaj�! Ja w twoim wieku, by�am weso�a i ch�tna na dwa lata przed �lubem. I ty te� ju� pasujesz do ��ka szlachcica: czo�o rozmarzone, oczy ma�lane, duch kapry�ny. G�ow� daj�, �e zapomnia�a� o lek-cjach ta�ca. Kiedy by� u ciebie nauczyciel? MOLLW ubieg�ym tygodniu. MAGDA W ubieg�ym tygodniu? Gdy ja by�am w twoim wieku, to ani jednej nocy ze mn� nie przegapi�, tak mnie to wci�gn�o. Rozkosz� by�a nauka, a tak�e on � m�j nauczyciel zgrabny jegomo��, szatyn. On te� ze mnie mia� nie lada gratk�. Lecz ty jeste� nie-mrawa, nie ma w tobie gracji, ta�czysz niczym c�rka smolarza i zas�ugujesz by do-sta� w posagu raczej dwa tysi�ce funt�w smo�y, ni� z�ota. /Wchodzi pan Z�otowski/ Z�OTOWSKI Co to za smary mi�dzy matk� a c�rk�, ha? MAGDA Ech, kruszynko, postponuj� tylko b��dy twojej c�rki, Moll. Z�OTOWSKI �Postponuj� � no nie, ju� nasza prosta mowa ci nie wystarcza, �ono? Musisz po s�owa biega� do Westminsteru? Mam tego dosy�. Czy aby jaki� urz�das z s�du nie wpad� tu ostatnio, �eby zamieni� z�ot� p�koron�wk�, kt�ra od matki otrzyma� � a mo�e raczej oszuka� ci�, wpychaj�c poz�acanego miedziaka, i przyni�s� to modne wida� s��wko dla okre�lenia wad naszej c�rki, jej �amania obowi�zk�w i pos�usze�-stwa � tak je w�a�nie nazywaj�c, ma s�odka �ono? Nie ma kobiety bez wady, i tak jak najczystszy len ka�da b�dzie si� strz�pi�a i jak mocne p��tno pru�a. MAGDA To m�a sprawa, by dziur� za�ata�. MOLL Czy ju� przyjecha�? Z�OTOWSKI Tak, sir Walter przyby�. Ju� go widziano obok mostu Holborn W kompanii damy m�odej i nadobnej. Rude ma w�osy, wi�c jest to zapewne Jego walijska siostrzenica, kt�ra Ziemi ma du�o. J� to nasz syn, Tomek /Co w Cambridge bawi/, poj�� ma za �on�. Sam to sir Walter maria� ten wymy�li�,By nasze rody na zawsze po��czy�. MAGDA �aska to wielka. �eby tylko nasza Pannica by�a mniej dumna i chcia�a Gdy wejdzie � pana poca�owa� s�odko. Nie chce si� zgodzi� � na me �ycie � chocia� W k�ko t�umacz� jak ma r�ce trzyma� Z przodu i z ty�u. Tego b�dzie pragn��, Nasz pan szlachetny � i z przodu i z ty�u. Wci�� jej powtarzam, �e powabne ruchy Najsilniej zawsze m�czyzn� ujmuj�. Lecz, cukiereczku, czy� do Cambridge pos�a�? Czy Tym wie wszystko? Z�OTOWSKI Wie�� otrzyma� w dzie� potem, jak mu pos�a�a� srebrn� �y�k� do roso�u, by m�g� jada� w sali gentelman�w. MAGDA Wi�c w sam� por�. /Wchodzi pos�aniec/ Z�OTOWSKI C� tam? POS�ANIEC List do panicza z Cambridge. Z�OTOWSKI Och, to jeden z pos�a�c�w firmy Hobsona. Witaj. M�wi�em ci, Magdo, �e po-winni�my mie� wie�ci od Tyma. /czyta/ �Amantissimis charissimisque ambobus parentibus patri et matri�1... MAGDA /przerywa/ Jakie metry? Z�OTOWSKI S�owo daj�, nie wiem. Mnie nie pytaj � Tym s��w zbyt wiele u�ywa. Ta ca�a nauka to gadatliwa wied�ma. MAGDA Prosz�, daj mi zerkn��. Zawsze go rozumia�am. /czyta/ �Amantissimis charissimisque� � wys�a� pos�a�ca Szymka, �ambobus parentibus� � po par� but�w, �patri et matri� � patrzy, �eby mu przys�a� par� metr�w p��tna. POS�ANIEC Jak Boga kocham, waszmo�� pani, nie ma w tym �adnego sensu, a wiele mnie to trudu kosztowa�o, bom przylecia� spocony z zajazdu �Pod dzwonem�. Wracaj�c do rzeczy, to uczniem by�em lat temu czterdzie�ci, lecz zapewniam was, �e �matri� to nie metry, �ambobus parentibus� to nie para but�w, �patri� to nie patrzy, a �amantissimis charissimisque� to nie znaczy, �e wys�a� pos�a�ca i �e jego imi� to Szymek. Cho� to akurat prawda, gdy� w�a�nie mam Szymek na imi�. Nie zapo-mnia�em ca�ej tej nauki. Dla paru groszy, pomy�la�em, warto si� wtr�ci�. 1 �Do moich najukocha�szych i najdro�szych rodzic�w � do ojca i matki�. Z�OTOWSKI Stary z ciebie lis, masz tu sz�staka.POS�ANIEC Je�li spotkam kiedy pana na G�sim Targu, to wyszukam dla pana jak�� g�sk�.Z�OTOWSKI Co, mieszkasz w Bow?POS�ANIEC Ca�e me �ycie, panie. I powtarzam: bo mi si� tak podoba. �egnam wasz� szla- chetno��. /Wychodzi/ Z�OTOWSKI Weso�y jegomo��. MAGDA Jak�e m�g�by by� inny, skoro przynosi listy z Cambridge, od naszego Tyma. Z�OTOWSKI C� to mamy? /czyta/ �Maximus diligo�2. Na Boga, musze p�j�� z t� spraw� do jakiego� uczonego prawni-ka, bo inaczej nigdy tego nie rozsup�amy. MAGDA Id� zatem do mego kuzyna, co prawo studiuje. Z�OTOWSKI Nie, tam tylko po francusku m�wi�, �aciny nie znaj�. MAGDA W takim razie proboszcz pomo�e. /Wchodzi Pan ze z�otym �a�cuchem/ Z�OTOWSKI /do Magdy/ Pewnie nie � jeszcze pot�pi to jako �acin� papiesk�. Nie b�dzie chcia� mie� z tym do czynienia. Czym mog� s�u�y�, panie? PAN Zwa�, prosz�, ten �a�cuch./Wchodz� sir Walter Kurwiku�ka, Walijska Dama i Davy Dahumma/SIR WALTER /na stronie do Walijskiej Damy/ No, g�sko, witaj w sercu londy�skiego City. WALIJSKA DAMA Duw cadw chwi.3 SIR WALTER Mo�esz mi po angielsku podzi�kowa�, je�li chcesz. WALIJSKA DAMA Tak, ale mog�, ale prostymi s�owy, panie. SIR WALTER To nawet wystarczy, dzieweczko. Dobrze to � tyle razy z tob� figlowa�em, a nie nauczy�em ci� dobrze po angielsku. To sprzeczne z natur�. Wychowuj� ci�, dzieweczko, by ciebie w z�oto zamieni� i sprawi�, by twa fortuna ja�nia�a, jak tw�j fach strojny. Sklep z�otnika uczyni z ciebie miejsk� pann�. /do Davy�ego/ Ani s�owa, Davy ... 2 Najwy�ej ci� ceni�. 3 /walijski/ Niech B�g ma ci� w opiece. DAVY Mm, mm... panie. SIR WALTER /do Walijskiej Damy/ Tu musisz uchodzi� za nieskalan� dziewic�. DAVY /na stronie/ Nieskalana walijska dziewica, co straci�a sw� cnot� w hrabstwie Hulajdziurka. SIR WALTER S�ysz�, �e co� mamroczesz, Davy? DAVY Jeszcze mam z�by, panie, wi�c nie b�d� musia� mamrota� przez nast�pnych czterdzie-�ci lat. SIR WALTER Odgryza si� �otr jak zaraza. Z�OTOWSKI /do Pana/ Jaka twa cena, panie? PAN Sto funt�w. Z�OTOWSKI Najwy�ej sto marek, inaczej nie jest to dla mnie. /Pan wychodzi/ Co, sir Walter Kurwiku�ka? MOLL Och, �mierci! /Wychodzi/ MAGDA Jak�e to c�rko... G�upia! Witaj panie! To p�oche dziewcz�, dzierlatka wstydliwa. Zwa�, sir Walterze, ze twoja uroda Sp�oszy� jest zdolna ka�d� miejsk� pann�. /Moll wraca/ Blask dworu, splendor, wprawiaj� dziewice W dr�enie tak wielkie, �e kiedy ca�uj� Rozwartych kolan wiotko�ci nie czuj�. Sp�jrz, jednak wraca. SIR WALTER I c�, �liczna panienko, jednak ci� z�apa�em. Czy chcesz sw� m�odo�� po-krzywdzi�, gardz�c swym wiernym s�ug�? Z�OTOWSKI Ech, zamilcz lepiej, panie rycerzu, bo zn�w b�d� p�sy. To zbyt wyszukane s�owa, jak na mieszcza�skie c�ry. �Honor� i �wierny s�uga�, to dobre dla mo�nych z kr�lewskiego pa�acu w Whitehall lub Greenwich. Zwyczajne, pospolite i przyziemne s�owa handlu bardziej nam s�u��, panie. A czy ta dama to twoja szlachetna siostrze-nica? SIR WALTER Jak do krewnej mo�esz si� do niej zwraca�. To ona, we w�asnej osobie, dzie-dziczka jakich� dziewi�tnastu g�r. Z�OTOWSKI Bo�e, miej nas w opiece! Osza�amiasz mnie, panie, �ask� i bogactwem. SIR WALTER A wszystkie wysokie jak katedra �w. Paw�a. DAVY /na stronie/ Ale� to spryciarz. SIR WALTER Co m�wisz, Davy? DAVY Ale� znacznie wy�sze, panie. Ich szczytu nie wida�. Z�OTOWSKI Patrzcie, ludzie! Magdziu, uca�uj t� dam�, nasz� synow� � je�li sprawy dobrze si� u�o��. /Wchodzi Ognistek jr/ OGNISTEK JR / na stronie/ Nasz rycerz, widz�, z oddzia�em piechur�w Sw� star� kurw� do Londynu przywi�z�, By j� tu sparzy� z jakim� trykiem. Musz� Sprawy przyspieszy� lub z gor�czki zgin�. Serce Moll do mnie z pewno�ci� nale�y. �up ten przecudny m�j b�dzie, rycerzu. MOLL /na stronie/ To ty, panie? OGNISTEK JR Nie zwracaj na mnie uwagi, dop�ki nie b�dziesz mog�a tego robi� otwarcie. To tylko zaostrza m�j apetyt, kt�ry i tak jest wilczy. /daje jej list/ Przeczytaj ten li�cik w ten spos�b, bym unikn�� wszelkich podejrze�, a m� gor�czk� odczuj samym sercem. Przeczytaj i tylko przyzwolenie ode�lij w trzech s�owach. B�-d� w pobli�u, by je zabra�. Z�OTOWSKI Och, nasz Tym, panie, to zwyczajny ch�opak, Ubogi student, lecz jeszcze w tym po�cie Uzyska tytu� baka�arza, wtedy B�dzie ju� z niego sir Z�otowski w ca�ym Cambridge. A to ju� jakby p� � szlachcica. MAGDA Wejd�, dobry sir Walterze ze sw� cnotliw� siostrzenic�. Prosz�, tutaj ... SIR WALTER Jest w dobrym tonie korzysta� z uprzejmo�ci. Z�OTOWSKI Prowad�, �ono. SIR WALTER Razem z tob�, panie. Z�OTOWSKI Zaraz do was do��cz�./Wychodz� Sir Walter, Walijska Dama, Davy i Magda/ OGNISTEK JR /na stronie/ Jak w parze id� diabe� i bogactwo. Biedna duszyczka trzymana w okowach, Matki z�e oko Walterowi sprzyja. Zabawne b�dzie zleci� ojcu teraz, Aby obr�czk� �lubn� dla mnie zrobi�. Pyszny to pomys�. Bardziej ni� obcemu, Godzi si� wszak�e zap�aci� te�ciowi. Z�OTOWSKI / na stronie/ Jak�e jest p�ocha! Boj� si�, czy czasem Jej serca jaka� mi�ostka nie wi��e. To by�by koniec. Trzeba jej pilnowa�. W przypadku dzieci nigdy dosy� pieczy. /do Ognistka jr/ Czym mog� s�u�y�? OGNISTEK JR /na stronie/ Teraz niczym w�a�ciwie. Wszystko, czego pragn�, mam ju� tutaj. /do Z�otowskiego/ Pragn�, by mi zrobiono obr�czk� �lubn� dla damy � jak mo�na najszybciej. Z�OTOWSKI Jakiej wagi, panie? OGNISTEK JR Gdzie� p� uncji. Niech b�dzie pi�kna i bogata, ze skrz�cym brylantem. /podaje mu brylant/ Szkoda by�oby, panie, utraci� cho� odrobin� blasku. Z�OTOWSKI Pozw�l, niech obejrz�. Rzeczywi�cie, panie, czysty. OGNISTEK JR Jak i jego pani. Z�OTOWSKI Czy znasz rozmiary palca swej wybranki? OGNISTEK JR Tak, mam przy sobie karteczk�, jak s�dz�. /szuka/ Na Boga, nie mam. Zgin�a. Co zrobi�? Za wiele rzeczy musia�bym przetrz�sn��, �eby mie� pewno��. Zaraza, zaraz ... palec D�ugi i szczup�y, o drobnych kosteczkach. Zupe�nie taki jak tej damy, kt�ra Jest twoj� c�rk�. Z�OTOWSKI Przeto dam� nie jest. OGNISTEK JR Nigdym nie widzia� panien tak podobnych. Nie b�d� szuka� dalej � za tw� zgod�. Z�OTOWSKI Je�li chcesz sprawdzi� jej miar� � to prosz�. OGNISTEK JR Ch�tnie skorzystam � ryzyko ponosz�. Z�OTOWSKI Skoro tak � pozw�l zobaczy�, dziewczyno.OGNISTEK JR Czy mi pozwolisz, panno, na t� �mia�o��?MOLL S�u�� ci, panie.OGNISTEK JR Pasuje jak ula�.Z�OTOWSKI A jak� pragniesz, bym sentencj� wyry�?OGNISTEK JR Na Boga... Niechaj tak zabrzmi sentencja: Mi�o�� szalona � rodzic�w pokona. Z�OTOWSKI Jak, jak? Bez obrazy, je�li wolno mi rzec, panie g�ow� daj�... OGNISTEK JR �e co, panie? Z�OTOWSKI No dobrze, ale przebaczysz mi? OGNISTEK JR Przebaczy� tobie? Tak, panie. Z�OTOWSKI Przebaczysz, na Boga? OGNISTEK JR Tak, przebacz� na Boga. Z�OTOWSKI Zamierzasz wykra�� czyj�� c�rk�, prawda? Czemu si� p�oszysz? Wy, szlachta, hultaje.Jak jest mo�liwy sukces takich plan�wI ze rodzice s� tak �lepi? Pewno��,Ich wiara w dzieci b�d� tylko �artem,Chyba, �e oczy mie� b�d� otwarte. OGNISTEK JR �lepa fortuna niech ciebie wspomaga. Z�OTOWSKI Jutro w po�udnie b�dzie twa obr�czka Zrobiona pi�knie. OGNISTEK JR Szybko zatem. Dzi�ki. �egnaj, panienko s�odka. MOLL Mi�o by�o. /Ognistek jr wychodzi/ MOLL /na stronie/ Gdyby pragnieniom mym skrzyd�a wyros�y � Posz�abym z tob�. Z�OTOWSKI P�jd�my wi�c zobaczy�, Jak si� w pokojach go�cie zabawiaj�. MOLL Tam, czego pragn�, odebra� mi maj�. /Wychodz�/ Scena II /W domu pa�stwa Rogackich; wchodz� Davy i pan Rogacki, osobno/ DAVY /na stronie/ �lepcem mnie zwijcie, je�li to nie rogacz. ROGACKI Davy Dahumma? Wprost z P�nocnej Walii, Jak s�dz�? Czy�by sir Walter te� przyby�? DAVY W�a�nie co zjecha� do miasta, m�j panie. ROGACKI Biegnij zatem do s�u�ebnych, m�j drogi Davy, Rozka� im, by jego sypialni� na-tychmiast przygotowano. Moja �ona jest ju� tak p�kata, �e ledwie si� rusza, Davy. Nie chce niczego pr�cz korniszon�w i za nim st�skniona. Tym razem ch�opca b�dzie mia�a. DAVY Zawsze ma ch�opc�w. ROGACKI Nawet tw�j widok sprawi jej rado��, zanim nasz rycerz nie zjawi si� tu we w�a-snej osobie. Id� ju�, id�, Davy. /Davy wychodzi/ Nasz dobroczy�ca powr�ci� do miasta! Jestem cz�owiekiem, kt�remu podano Na st� delicje uwielbiane. Przeto Modl� si�, dzi�ki sk�adaj�c �askawcy. B�g go b�ogos�aw, niech �yje pan dobry. Dzi�ki mu sk�adam, gdy� od lat dziesi�ciu Dom utrzymuje � nie tylko m� �on�: Ca�� rodzin� i mnie wraz ze s�u�b�. Jem z jego sto�u, on mi dzieci p�odzi, Nia�ki op�aca co miesi�c, co tydzie�, Wi�c �adnych koszt�w ja sam nie ponosz�, Czynszu nie p�ac�, na ko�ci� nie �o��, Ja�mu�ny sk�pi�: lepszej sytuacji Nie spos�b sobie wyobrazi�. Rano Na spacer id�, wracam na �niadanie W humorze przednim; zim� piec buzuje. Do szopy patrz�, gdzie� w po�owie lata � Pe�na jest w�gla, ju� pi�� czy sze�� woz�w W�a�nie zrzucono. Id� na podw�rko: Pryzma strzelista bierwion z Kentu, kt�ra Przewy�sza zbiornik wody nad Tamiz�, A nawet wiatrak. Nic nie m�wi�, tylko Twarz mi si� �mieje, drzwi szczelnie zamykam. Gdy �ona le�y u siebie, jak teraz, To mo�e kwicze� z rozkoszy, bo nawet Damy tak dobrze nie maj�. Te harfy, Te ornamenty, cekiny, sam nie wiem Co jeszcze ... Jakby le�a�a w�r�d bogactw, Jakie mie� mo�na z kupieckich kantor�w Te jej lekarstwa! Z nich mo�naby by�o Stworzy� aptek� albo wyposa�y� Sklepik drogisty. Te jej g�owy cukru, Wino w bary�kach. Ogarniam to wzrokiem Za nic nie p�ac�c. Szcz�ciarz ze mnie wielki. A g�upcy my�l�, �e to moje wszystko � Tak w jego z�ocie b�yszczy me nazwisko. Niejeden kupiec w skryto�ci gotowy Piek�u si� odda�, by raj �onie kupi� Albo sumienie swoje splami� po to, By dzieciom zabra�, a kurwom da� z�oto. Wszystkich ich jednak zazdro�� ci�gle toczy I w kleszcze chwyta. Czy znajdziesz nieszcz�cie Bardziej naturze wstr�tna od przypadku, Gdy tuczysz �on� dla swego upadku? Ja jestem wolny od takiej tortury I od zazdro�ci wobec mojej �ony. Za cud to mo�na dwojaki poczyta�: Ten rycerz przej�� z mych r�k ca�� prac�, �yj� spokojnie, odpoczywam. On jest Zazdrosny o mnie. Wci�� nasy�a szpieg�w, �ledzi jej kroki � ja mam spok�j ducha. Jego s� koszty, a i m�ki jego. Kiedy mu zazdro�� szarpie struny serca, Ja sobie �piewam i kpie jak szyderca. /�piewa/ Panieneczka jedna mia�a ku�k� z drewna. /Wchodz� dwaj S�udzy/ S�UGA I /na stronie/ Co ta za �piewy mu w g�owie? S�UGA II Odstawili go teraz od �o�a, to tylko �piew mu pozosta�. ROGACKI C� tam, ch�opaki, sir Walter przyjecha�. S�UGA I Jak to, nasz pan przyjecha�? ROGACKI Wasz pan? A kim�e ja jestem? S�UGA I To nie wiesz, panie? ROGACKI M�wcie, czy� nie jestem waszym panem? S�UGA I O, jeste� tylko m�em naszej pani. /Wchodz� sir Walter i Davy/ ROGACKI Ergo � wasz pan, hultaje. S�UGA I Negatum argumentum.4 A oto sir Walter we w�asnej osobie. /do S�ugi II/ Teraz z go�� g�ow� stan�� jak i my. Przypatrz mu si� uwa�nie � jest ledwie o jedno oczko ponad s�ug�, a to oczko to jego rogi. SIR WALTER Jack? Jak si� miewasz? ROGACKI Rado�� mnie rozpiera, �e� zdrowy, panie. SIR WALTER A jak twoja �ona? ROGACKI Wedle starania pa�skiego � ogromna Jak kufa � brzuchem nosa prawie si�ga. SIR WALTER Kiedy czas przyjdzie, to zn�w si� oddal�. ROGACKI Tak, kiedy nadejdzie b�ogos�awiona chwila, ku waszemu udokumentowaniu, panie. SIR WALTER /do S�ugi I/ Hola, panku, �ci�gnij mi buty. /do Rogackiego/ No, zakryj g�ow�, zakryj, Jack. ROGACKI /na stronie/ Teraz ju� musz� to zrobi�, bo b�dzie si� gniewa� � tak jakby si� gniewa�, gdybym nakry� g�ow� za jego pierwszym przyzwoleniem. Trzeba mie� dar obserwacji, dar obserwacji � jakie i kiedy kto ma humory. Wtedy ka�dego mo�na wodzi� za nos przez ca�e �ycie. SIR WALTER /do S�ug/ I kog� tutaj goszczono? Nie by�o Tu obcych podczas mej nieobecno�ci? S�UGA I Nie, sk�d�e, panie. ROGACKI /na stronie/ Ju� go zazdro�� chwyta. Jestem szcz�ciarzem i �miej� si� w duchu Gdy mu szpik krzepnie. 4 Argument zbity. SIR WALTER /do S�ugi I/ Musisz mi to dowie��. S�UGA I B�d��e cierpliwy, m�j szlachetny panie. SIR WALTER Dajcie gwarancje za te dwa miesi�ce, Co mnie nie by�o. S�UGA I Nikt nawet nosa nie wsadzi�... SIR WALTER Nie wsadzi�!? Nu�e, przysi�gaj! S�UGA I Nie dajesz mi m�wi�! SIR WALTER Dobrze, ju� s�ucham. S�UGA I Panie, m�� po�wiadczy. SIR WALTER Pewnie! Po�wiadczy! Czy s�dzisz, �e mog� Zaufa� jemu? Niczym lichwiarzowi Co tytu� kupi�? O, rano piek�ca! Jemu zawierzy�? Czy� diabe� z�e s�owo Powie o nocy? No, co rzekniesz, panie. ROGACKI Zaklinam na m� dusz� i sumienie, panie, jest z niej �ona tak mnie wierna cia�em, jak wielkie damy swoim lordom. SIR WALTER A jednak, za pozwoleniem, s�ysza�em, �e� raz chcia� jej wle�� do ��ka. ROGACKI Nie to nieprawda, panie. SIR WALTER Na Boga, je�li to zrobisz � to wszystko stracisz: o-�e-ni�-si�! ROGACKI Och, lito�ci, panie... SIT WALTER /na stronie/ Teraz niewolnik trz�sie si� ze strachu. ROGACKI /na stronie/ Sid�a zastawia � musz� je rozbroi�. Nie raz ju� psu�em jego �lubne plany: Bogate wdowy, cnotliwe dziedziczki... /Wchodzi dw�ch ch�opc�w, Nick i Wat/ Musz� wi�c dzia�a�, zanim go utrac�. Jest nazbyt cenny, by si� z nim rozstawa�. CH�OPIEC I Dobry wiecz�r, ojcze. ROGACKI Cichaj, hultaju. CH�OPIEC II Dobry wiecz�r, ojcze. ROGACKI Cichaj, b�karcie. Jakby ich us�ysza�! To dwa g�upie bachory. Nie znaj� jeszcze pana co tam siedzi. SIR WALTER O, Wat, Nick! Jak tam? Do szko�y chodzicie? �l�cze� musicie nad ksi��kami, ch�opcy? ROGACKI Gdzie wasze nogi, sukinsyny. Kto umie pacierz, ten i kl�cze� potrafi. SIR WALTER Zaraz, zosta�cie... /na stronie/ Jak pokierowa� losem tych p�drak�w, Skoro si� �eni�? Nie mog� si� chowa� Z moimi dzie�mi prawymi. To wiele Popsu� by mog�o i burz� sprowadzi�... Wat b�dzie uczniem te�cia, Z�otowskiego. Pasuje dobrze. Nick za� u winiarza. Dobre to � z�otnik i winiarz. Wi�c b�dzie Wino w pucharach. /Wchodzi pani Rogacka/ PANI ROGACKA Witaj, rycerzu luby! Z tob� wszystkie Moje pragnienia ziszcz� si� w mym domu. Szcz�liwa chwila! SIR WALTER Jak si� miewasz, pani? PANI ROGACKA Lekko mi teraz na sercu � dzi�ki temu, kt�ry uczyni�, �em tak ci�ka. SIR WALTER Widzi mi si�, �e nie�le si� prezentuje. Wygl�da jak ksi�yc w pe�ni. ROGACKI To prawda, je�li urodzi ch�opczyka, to mo�na powiedzie�, �e b�dzie on m�czy-zn� z ksi�yca. SIR WALTER Ch�opcem z ksi�yca, ty o�le dardanelski. ROGACKI /na stronie/ Gdyby m�czyzna nie hasa� na Lunie, nie by�oby ch�opca. SIR WALTER B�dzie tw�j, panie. /Wychodz� Pani Rogacka i sir Walter./ ROGACKI Nie m�j, na Boga... G�ow� daj�. Niechaj Ten, co go sp�odzi� da mu utrzymanie. Tak to Rogacki pozbywasz si� leku, �pisz w puchu... wino, szcz�cie � Bogu dzi�kuj! /Wychodzi/ AKT II Scena I /Na ulicy Cheapside; wchodz� Ognistek i jego �ona./ PANI OGNISTKOWA Smutno mi b�dzie �y� bez ciebie, ale To jest konieczno��, a wi�c jej si� poddam. OGNISTEK Szkoda, ze musisz. Smutek b�dzie, �ono, Po wi�kszej cz�ci tylko mym udzia�em. Dla mego serca pe�nego mi�o�ci Rozstanie b�dzie tortur� � tak wielbi� Dar, kt�rym jeste�, �askawego nieba. Lecz, jak powiadam, zmusza nas potrzeba, By �y� osobno czas jaki�, albowiem Kochanie nasze dzie�mi procentuje, Za to maj�tek dochod�w nie daje. Figle przekorne los niekt�rym p�ata � Jednym da z�oto, a dzieci nie daje, Nam tylko dzieci, a bogactwa sk�pi. Rozs�dne b�dzie chucie swe powstrzyma�; Nim los si� zmieni, niech krew si� nie burzy. Bo�e � co roku dziecko, czasem dwoje! Figle na boku te� sporo kosztuj�. Wytrzyma� tego ju� wi�cej nie zdo�am. PANI OGNISTKOWA M�u, czas jaki� pomieszkam u wuja, Je�li si� zgodzisz � dop�ki dostatek Przyjaznym okiem na nasz stan nie spojrzy. OGNISTEK Poczciwa �ono, dzi�ki! Nigdy dot�d Nie zna�em skarbu r�wnie wspania�ego, Jakim ty jeste� m�wi�c tak rozs�dnie. Szcz�liwy cz�owiek, nawet najbiedniejszy, Gdy opr�cz cia�a dusz� z �on� ��czy. Gdybym po�lubi� � ot, zmys�ow� g�sk� /W dzisiejszych czasach inn� trudno znale��/, To by mi zaraz na szyi zawis�a I ca�usami zwiod�a do sypialni. Na ch�opski rozum bior�c � powinienem Przekl�� j� wtedy dosadnie � gdy� kar� Za m� pochopno�� by�by dzieciak nowy. Przebole� mo�na, je�li przeznaczeniem Dla dziecka b�dzie wielko��. Lecz niestety Moich �ebractwo na pewno nie minie, Cho�bym weso�o pocz�� je przy winie. Twa twarz radosna �wiadczy jaka� dobra. Ty� niezr�wnana, �ono. �egnaj, mi�a! PANI OGNISTKOWA Czy� mi nie zabraknie twojego widoku? OGNISTEK Cz�sto b�dziemy razem, by beztrosko Pom�wi�, igra� ca�usami. Wszystko Pr�cz tego, aby zn�w �ebrak�w p�odzi�. W tej grze oddaj� seta bez rozgrywki I karty rzucam. Do r�k ich nie wezm�. PANI OGNISTKOWA Twa wola moj� zawsze b�dzie, panie. /wychodzi/ OGNISTEK Ta jej poczciwo�� jest wprost doskona�a, Umiarkowanie potwierdza jej rozum, Gdyby chutliwa by�a, to bez grzechu I zgodnie z prawem. Spo�r�d wszystkich ludzi, Mniemam, �e �ony jak ona, nikt nie zna�, Gdy� umie w biedzie chucie swe okie�zna� Krwi nie s�uchaj�c. To prawdziwy w�ze� Ma��e�ski, bowiem szcz�cie ka�dej pary Nie w ��dzy le�y, lecz w trosce o serce Oraz maj�tek. Gdy zew krwi us�ysz� Ch�do�� wtedy ku nieszcz�ciu innych. To wada wielu m�drych m��w. Jednak Zawsze najgorsza przypada mi karta W tej grze, co bawi dwie p�ci od zarania � Nigdym nie zagra� poni�ej b�karta. Dziewki mnie biedne przeklinaj�, l�� mnie, Kiedy mnie widz�. Nikt ich tak nie trafia�. Przedtem umia�y przed ci��� si� ustrzec. Ten m�j paluszek jest dla nich feralny, Lepiej go trzyma� daleko od domu. Na wiejskich dziewkach pou�ywam sobie Po takich �niwach brzuchy im wyrosn�. /Wchodzi Dziewka z dzieckiem./ Siedem ju� dziewek to spotka�o lato� Przez trzy tygodnie. DZIEWKA Na tysi�c muszkiet�w! Znalaz�am ciebie wreszcie! OGNISTEK Jaki tysi�c? DZIEWKA Widzisz swe dzie�o? Nie odwracaj g�owy. Nie pr�buj uciec, je�eli to zrobisz, Podnios� wrzaw�, awantura b�dzie! Zw� ciebie dobrze � Ognistek, bo wsz�dzie Ogie� zapruszysz. Niech ci� franca skr�ci. Mnie popsowa�e�, a by�am dziewic�. Dostarczy� mog� na to za�wiadczenia Od w�adz ko�cielnych. OGNISTEK Z podpisem proboszcza Uznaj� tylko. DZIEWKA Dostaniesz wi�cej, �otrze! Najbardziej mnie dr�czy los mojej biednej kuzynki z hrabstwa Derby � Heleny. To ty odebra�e� jej szans� na ma��e�stwo. Ju� ona ci po-ka�e! OGNISTEK C�, je�li poka�e, to i popatrz�. DZIEWKA W s�dzie poka�e! OGNISTEK Prawda, bowiem w s�dzie Prawnicy robi� prawdziwe pokazy. Sprawi� jej m�a, je�li to ci� dr�czy. Trzymam w tym celu dwa czy trzy kutasy Marynowane � w sam raz dla tej g�ski. Mo�e wybiera�. Zr�b mi, dziewko, grzeczno�� I mi nie wmawiaj p� �okcia bachora, Co ma paznokcie przez franc� wy�arte. DZIEWKA Nie, �otrze, wszystko ma na swoim miejscu. Paznokcie r�wnie�. OGNISTEK Bo�e, biedny jestem! Zrozum mnie, dziewko, jestem m�odszym bratem, Nic nie dziedzicz�. DZIEWKA Nic? Masz a� za du�o, K�amco i �otrze! �eby� chocia� umia� Wdzi�czno�� okaza�, zamiast si� wykr�ca�. OGNISTEK Nie mam gdzie mieszka� � dzi� dom porzuci�em. Miej lito��, b�agam, cz�ek ze mnie jest Zbyt ulega�em kobiecym powabom. Nie sk�pi� tego, co nosz� pod brzuchem � To s�owo w�adne kobiet� poruszy�... Znajd� ci spos�b, by si� dziecka pozby�: Znajd� ganek ludzi bogatych � ju� jutro Z samego rana albo dzi� wieczorem. Sto mo�liwo�ci! /wr�cza jej sakiewk�/ Oto m�j maj�tek, We� t� sakiewk�. Och, gdybym w ten spos�b Pozby� si� zdo�a� wszystkich swych bachor�w. DZIEWKA Skoro� uprzejmy, lito�� mnie ogarnia. Dziecko nie b�dzie wi�cej ciebie n�ka�. OGNISTEK Ja obiecuj� przygarn�� nast�pne. DZIEWKA /na stronie/ Spokojnie, niech to uchodzi za pierwsze. A jest ju� pi�te. Gdybym wi�cej mia�a, Nie pann�, ale kurw� bym si� zwa�a. /Wychodzi/ OGNISTEK Co ona pocznie z tym oseskiem teraz, Gdy post surowy � nie zgadn�, doprawdy. Mi�sa nie kupi. Ju� lat ponad siedem �yj� w tym mie�cie i zapewni� mog�, �e lepszych rz�d�w nigdy nie widziano I nie s�yszano o nich. Wi�cej trafnych Oraz pobo�nych praw tu wprowadzono W ci�gu p�rocza dla dobra og�u, Ni� za pami�ci czyjejkolwiek przedtem. /Wchodz� sir Oliver Kikut i jego �ona./ Pomijam szpicl�w przekupnych, co w�sz� Za mi�sem oraz innych urz�dnik�w Z parszyw� r�k� i �mierdz�cym dechem, Kt�rym zatruj� ka�dy gest dobroci. LADY KIKUT O, ja nieszcz�sna, �e te� mnie sp�odzono, �e wychowano! �e si� urodzi�am! SIR KIKUT Tylko spokojnie, moja s�odka �ono. OGNISTEK /na stronie/ Co si� tu dzieje? G�ow� daj� za to, �e tak doskwiera jej brak ciel�ciny I baraniny, co maj� po strychach Areszt. Za g��wk� ju� ciel�c� wzdycha, Chocia� ma m�a z g�ow� niczym bekon. /Wchodzi Ognistek junior./ LADY KIKUT Cichaj. SIR KIKUT Spokojnie. Cierpliwo�ci, �ono. OGNISTEK JR Bracie! Szuka�em si� wsz�dzie! OGNISTEK Naprawd�? Jak� masz spraw�? OGNISTEK JR Musisz jak najszybciej Za�atwi� dla mnie ma��e�sk� licencj�. OGNISTEK Co, chcesz licencj�? OGNISTEK JR Na Boga, inaczej Moj� Moll mi�� na zawsze utrac�. OGNISTEK Nie mo�esz straci� tak pi�knej zdobyczy. Atuty dzier��c musisz zgarn�� pul�. OGNISTEK JR Stokrotne dzi�ki. /Wychodz�/ SIR KIKUT Prosz� ci�, przesta�. Dam, ile potrzeba. Wiesz, �e jeste�my na tyle bogaci. LADY KIKUT Sta� nas na wszystko, opr�cz brzemienno�ci, Nawet �ebraczka bije nas na g�ow�. O, ju� lat siedem jestem twoj� �on�, A dziecka dot�d jak nie ma, tak nie ma. SIR KIKUT Spokojnie, �ono, b�d� cierpliwa, prosz�. LADY KIKUT Czy jaka� z niewiast zna wi�ksz� sromot�? SIR KIKUT Wiem, �e jest wielka, lecz c� z tego, �ono? Nijak nie mog� sobie z ni� poradzi�. U aptekarza robi� teraz leki Wedle recepty twojego doktora. Nie szcz�dz� koszt�w, nawet je�li cena Wyniesie marek czterdzie�ci za �y�k�. A da�bym tysi�c funt�w aby kupi� P�odno�� dla ciebie. Ofiary ponosz� Kosztem uczynk�w dobroczynnych � m�g�bym �o�y� na szpital, wi�zienie... By� mo�e To, czego nie mam � nimi bym zast�pi�. Inaczej m�wi�c � moje dobre czyny By�yby dzie�mi. LADY KIKUT Zabierz si� do czynu, A dzieci b�d�. SIR KIKUT Czyn�w by�o wiele, Powie� si� lepiej! LADY KIKUT K�amiesz, ty kurduplu! SIR KIKUT Groza! Jak �mia�a� kurduplem mnie nazwa�? �e ty masz czelno�� tak pozwala� sobie! LADY KIKUT Na gorsze rzeczy zas�ugujesz, m�u. Pomy�l o ziemiach �yznych i bogactwie, Kt�re tracimy nie maj�c potomka! SIR KIKUT Nie przypominaj mi o tym, bo sprawisz, �e niczym baba rozrycz� si� zaraz. LADY KIKUT Nasza ja�owa bezp�odno�� napycha Kabz� Waltera. Od twego nier�bstwa Nikt nie p�cznieje, wy��cznie ten szlachcic. Przez koligacje maj�tek zagarnia, Wkr�tce go zwi�kszy o wiano z�otniczki. SIR KIKUT Mog� si� oni niebawem przechytrzy�, Tylko cierpliwa, cierpliwa b�d�, prosz�. LADY KIKUT Ju� od dawna cierpi� straszne m�ki. SIR KIKUT A niech ci serce p�knie, franca ze�re! LADY KIKUT Niewdzi�czny draniu! SIR KIKUT Dobrze, ju� sko�czy�em. Idziesz na chrzciny dziecka Rogackiego? LADY KIKUT Tak, z przyjemno�ci�. Czy wszystkie zaj�� musz� Przede mn�? Moja siostra �lub sw�j bra�a W ostatni� wili� Bart�omieja � mo�e Dw�jk� urodzi� za jednym zamachem. Mnie by zupe�nie jedno wystarczy�o. SIR KIKUT Niech ci� udusi twoje z�orzeczenie. Znasz m� natur�, a wci�� mi dogryzasz. /Wchodzi S�u�ka/ S�U�KA O,moja pani � albo p�acze albo Czepia si� m�a. To harmonia domu! LADY KIKUT Jugg, co tam m�wisz? S�U�KA Najwspanialsze wie�ci! LADY KIKUT Wi�c c�, dzieweczko? S�U�KA Odrzu� swoje leki. Doktor ci� truje. Ja przynosz� spos�b Wprost niezawodny i dobrze sprawdzony. SIR KIKUT Tego nam trzeba! Nic wi�cej pr�cz tego! S�U�KA Jest pewien szlachcic � przypadkiem znam jego Nazwisko � kt�ry za jedn� k�piel� Dzieci wylewa dziewi�cioro, zawsze Bez pud�a � tak mu sprawnie to wychodzi, �e musia� w ko�cu zrezygnowa� z uciech. LADY KIKUT Jego nazwisko? S�U�KA To pan Ognistek, ten morowy szlachcic, Lecz zrujnowany przez sw� zbytni� jurno��. SIR KIKUT Czy� to mo�liwe? S�U�KA Pewnie, panie. M�g�by Dzie�a si� podj�� takiego, �e wkr�tce, Po kilku latach, przy ca�ym bogactwie, By�by� biedakiem, obrodziwszy w dzieci. SIR KIKUT Spr�bowa� musz�. LADY KIKUT Tak, spr�bujesz, m�u. S�U�KA Musz� was ostrzec, �e jest bardzo drogi. SIR KIKUT Niewa�ne, w ko�cu po co nam bogactwo? LADY KIKUT Prawda to, m�u. Ziemi� zdob�dziemy. S�dz�, ze je�li tu wraz stanie � b�dzie Wart pi��set funt�w za sam� fatyg�, A je�li �wiatu przysporzy duszyczki � Tysi�c dostanie, bo na to zas�u�y Pod ka�dym wzgl�dem. Zajm� si� tym, m�u. /Wychodz�/ Scena II /Przed domem pa�stwa Rogackich; wchodzi Rogacki/ ROGACKI Teraz zaprosz� jej rodzic�w chrzestnych. To me jedyne zadanie � nie musz� Niczym si� g�owi�. Kaprysem jest moim Przespacerowa� si� nieco, przewietrzy�. W tej sprawie nie mam �adnych obowi�zk�w, Tylko rozrywk�; jakichkolwiek zmartwie�. A tu biegaj� wte i wewte, nia�ka Goni za nia�k�, s� trzy pomywaczki Poza s�u�kami i dzie�mi s�siad�w. Ech, c� za k�opot z bark�w sobie zdj��em, Pot mnie oblewa, gdy o tym pomy�l�. /Wchodzi sir Walter/ SIR WALTER Jack, co tam s�ycha�? ROGACKI Id� zaprosi� chrzestnych dla twej c�reczki. �adna dziewczynka, rado�ci� ci b�dzie. Buzi� ma jakby, wzi�wszy dwa tysi�ceFunt�w posagu, uciec chcia�a z domuZ jakim� hultajem. �adniutkim jest brzd�cemTa czarnooka bestyjka � mam racj�?Jej widok sprawia mi prawdziw� rozkosz.Nianiu! /Wchodzi Niania/ NIANIA Wo�a�e�, panie? ROGACKI Nie, nie ciebie, Lecz mamk� dziecka. Niech tu mamka przyjdzie. /Niania wychodzi; wchodzi Mamka z dzieckiem na r�ku./ No, jeste� wreszcie. Podejd� tu, no podejd�... Niech j� raz jeszcze zobacz�. Nie mog� Wprost si� powstrzyma�, by jej nie ca�owa� Co najmniej kilka razy na godzin�. MAMKA Mo�esz by� dumny z tego dziecka, panie. To twoje dzie�o najlepsze. ROGACKI Tak my�lisz? Co zatem powiesz o Wat�cie i Nicku? MAMKA �adne ch�opaki, ale ta dziewczynka B�dzie zab�jcza. ROGACKI Wi�c tak powiadasz? Fiu... ma�a ksi�niczko. Dzi�ki wam, panie, za tak� dziewczynk�, Stokrotne dzi�ki waszej szlachetno�ci. SIR WALTER Ciesz� si�, panie, �e ci j� sprawi�em. ROGACKI Zabierz j�, mamko, wytrzyj oraz nakarm. MAMKA /na stronie/ Sam sobie wytrzyj wstyd z g�by, m�j panie. /Mamka wychodzi/ ROGACKI Wracaj�c teraz do rodzic�w chrzestnych... SIR WALTER Matka wystarczy, b�d� ojcem chrzestnym. ROGACKI Swego w�asnego dziecka, dobry panie? SIR WALTER To polityczniej b�dzie - zapobie�e Niecnym pog�oskom. Ka�da bro� jest dobra, By plotk� st�umi�. ROGACKI Tw� zapobiegliwo�� Wys�awia� trzeba. Ja bym na to nie wpad�. SIR WALTER /na stronie/ S�u�alec z niego. Kiedy cz�ek pod�o�ci� Do cna przesi�knie � ga�nie p�omie� duszy; �atwy dobrobyt nawet wstyd zag�uszy. ROGACKI My�l� tak sobie, kogo wzi�� na chrzestn� R�wna ci stanem? Wci�� si� zastanawiam... SIRR WALTER Zwolni� ci� z troski, siebie zadowol�. /na stronie/ Je�li wybior� moj� ukochan� � C�rk� z�otnika � ojciec przyj�� jej ka�e. /wo�a/ Davy Dahumma! /Wchodzi Davy/ ROGACKI Zapewni� zatem waszej szlachetno�ci Chrzestn� p�ci m�skiej. SIR WALTER Kogo masz na my�li? ROGACKI Szlachcic to dobry, brat pana Ognistka. SIR WALTER Pana Ognistka? Znam go. On ma brata? ROGACKI Tak, bardzo z niego uk�adny kawaler. SIR WALTER Skoro go poznam, to spraw� za�atwi�. Id� ju�, czas biegnie. A ty ze mn�, Davy. /Sir Walter z Davym wychodz�./ ROGACKI Tak, prawd� m�wi�c, troch� go �a�uj�. Nie ma spokoju biedny rycerz - tyle Stara� dok�ada � tu wy�le jednego, Tam zn�w drugiego, nie spocznie na chwil�. Za �adn� rozkosz takiego ugoru Nie chcia�bym ora�. /Wchodz� dwaj Szpicle./ Hej, jacy� dwaj stoj� Blisko na rogu i uszami strzyg�, W�sz� nozdrzami, niczym psy bogaczy, Kiedy do sto�u daj� pierwsze danie. Bo�e, to szpicle! Pewnie tu si� czaj�, By aresztowa� biedne �cierwo ciel�t Czy te� baran�w � jak chciwi lichwiarze, Co nie puszczaj� swoich d�ug�w p�azem, W grobie odpocz�� nie daj� � bo nawet Po �mierci zw�oki bezczeszcz� nakazemAresztowania, zasn�� im nie daj�c.Tych skurwysyn�w podrobami spasieCzas tego postu, a j�drami jagni�tKurwy utuczy. Co szpiclom podleci,Zaraz dostaj� ich dziwki i dzieci.Ci rozpustnicy tak z �ap�wek tyj�,�e ich podbr�dki zmieni� si� w wymionaDo Wielkiejnocy. Za cycek poci�gniesz -Pocieknie mleko wied�my. Sk�d te kundleWiedz�, �e �ona jest teraz w po�ogu?Zadam im bobu! Przepraszam, panowie,Obcy w tym mie�cie, nie znam jego postnychPrzepis�w prawa... SZPICEL I Tak, s�ucham ci�, panie? ROGACKI Prosz� powiedzie�, gdzie tu jaki rze�nik W po�cie kramarzy? SZPICEL I /na stronie/ Rze�nik? Dick! Chod� tutaj. Z�apa�em ptaszka. SZPICEL II Czego sobie �yczysz? ROGACKI Na boga, mi�sa jakiego� � szczeg�lnie Brak mi w zielonym sosie ciel�ciny. SZPICEL I /na stronie/ Skoro� zielony ptaszek � to ci� trzeba Zaprawi� sosem. ROGACKI Taki �o��dek mam kapry�ny - wcale Ryb nie przyjmuje. SZPICEL I Nawet podczas postu? ROGACKI Postu? Co moje kiszki post obchodzi? SZPICEL I S�usznie to rzek�e�! Nie braknie powod�w, By pana kiszki � jak to sam nazwa�e� � Wype�ni� straw� odpowiedni�, aby Krew tw� zaogni�, zdrowie podbudowa�, Zmys�y po�echta�. Czy na t� ulic� Was skierowano? ROGACKI Tak, w�a�nie tu, w�a�nie... SZPICEL I I tu gdzie� rze�nik na stryszku pracuje Ludziom sprzedaj�c mi�so pokryjomu? ROGACKI Jak zrozumia�em tu � w jakiej� spi�arni, Czy te� sk�adziku na w�giel... sam nie wiem. SZPICEL II Jedno i drugie nada� by si� mog�o. /na stronie/ Ten rze�nik bram� poca�uje lochu, Chyba, �e kiesze� fartucha opr�ni. /do Rogackiego/ P�jdziesz go szuka�? ROGACKI Tam, gdzie go nie znajdziesz. Zrobi� zakupy i z moim mi�siwem Przemaszeruj� wam przed samym nosem! Kundle baranie! Koszyk�w z�odzieje! �ona w po�ogu � i tak mi�so kupi�! A wszystkich szpicli mam g��boko w dupie! /Wychodzi/ SZPICEL I Zdrowie by� straci�! Ale� to dra� z niego � Sprytnie z nas zakpi�! /Wchodzi M�czyzna z mi�sem w koszyku./ SZPICEL II Cichaj, sta� w pobli�u. MʯCZYZNA Jak dot�d uda�o mi si� przemkn��. Powiadaj�, ze szpicle panosz� si� po mie-�cie i w�sz� zajadle. SZPICEL I Za pozwoleniem? Co tam masz pod p�aszczem? Musimy sprawdzi�. MʯCZYZNA Co ja mam? Nic nie mam. SZPICEL I Nic? Nam to chcesz wm�wi�? C� zatem tak sterczy? Musisz pokaza�, panie. MʯCZYZNA Nie ma czego ogl�da�, panie. Ot, dwa prze�cierad�a i dwie brudne koszule mojej �ony, co je do prania nios�. SZPICEL II To w�a�nie bardzo lubimy ogl�da�. Wi�kszej frajdy nie mog�e� nam sprawi�./zagl�da do koszyka/Co, nas chcesz oszuka�? I to maj� by� koszule i prze�cierad�a?MʯCZYZNA A niech was franca zdusi. Okradli�cie Mnie oraz pi�ciu krewnych mojej �onyZ dobrej kolacji, zostanie nam tylko�ledzie zajada�, ch�epta� mleczn� zup�. /Wychodzi/ SZPICEL I Sama ciel�cina... SZPICEL II Sama ciel�cina? A to francowaty pech. Obieca�em solennie przes�a� tego ranka �wiartk� t�ustego jagni�cia dla jednej mi�ej pani z ulicy Turnbull, kt�ra st�skni�a si� za nim. A to nie spe�nia moich nadziei. SZPICEL I Podzielimy si� tym, zobaczymy co nam traf jeszcze przyniesie. /Wchodzi inny M�czyzna z koszem./ SZPICEL II Zgoda. St�j, oto i �up nowy. Co za jeden? SZPICEL I Przepraszam was, panie. MʯCZYZNA Czy�by mnie? S�ucham? SZPICEL I Szanowny Oliver, Je�li mam racj�? Pro� o lito��! Co to? /Zagl�da do koszyka/ MʯCZYZNA Kark�wka, panie, oraz p� jagni�cia. Znasz gust mej pani. /Szpicel II chwyta M�czyzn�./ SZPICEL I Id�, id�, my�my ciebie Tu nie widzieli. /do Szpicla II/ Odejd�, st�j w ukryciu. Na Boga, pozw�l mu przej��. Czy� ty nigdy Nie zapami�tasz naszych dobroczy�c�w? /M�czyzna wychodzi/ SZPICEL II Mo�na zapomnie�... SZPICEL I To jest mo�ny kupiec, Cz�ek �ebrackiego, co nam wszystkim p�aci. SZPICEL II Tak, ju� pami�tam. SZPICEL I Przecie si� wykupi� Na ten post ca�y � w �rod� Popielcow� Dziesi�� miedziak�w ka�demu z nas wr�czy�. SZPICEL II Tak, rzeczywi�cie./Wchodzi Dziewka z koszem, w kt�rym ma niemowl� przykryte ud�cem baranim./ SZPICEL I Dziewka! SZPICEL Tym bardziej staniemy na baczno��. DZIEWKA /na stronie/ Rozumu trzeba, by si� przemkn�� da�o. Ta, co ma rozum zawsze wyjdzie ca�o. SZPICEL I Patrz, biedny g�uptas, nie zakry�a szynki I to j� zdradza � to jakby morderca Przeczy� czynowi, w stroju krwi� zbroczonym. SZPICEL II Jak� to mamy por� roku, siostro? DZIEWKA Dobrzy panowie, jestem biedn� s�u�k�, Pozw�lcie odej��. SZPICEL I Wolna droga, ale Koszyk zostanie. DZIEWKA Krzywdzicie mnie bardzo. To dla mej pani mo�nej, co si� leczy. Lekarz zezwala jej na baranin�. Je�li jej �ycie nie jest oboj�tne Dla was, panowie � przywiod� tu pana, A on poka�e zezwolenie z wy�szej Instancji. Lec� tam na jednej nodze. SZPICEL II Dobrze, lecz koszyk zostaw. Zatem biegnij, Si� nie oszcz�dzaj. DZIEWKA A czy przysi�gniecie, �e go b�dziecie pilnowa�, nim wr�c�? SZPICEL I Tak, na niebiosa. DZIEWKA A ty tak�e, panie? SZPICEL II Co za cudaczka! Ech, na �mier� przysi�gam. DZIEWKA A wi�c pobiegn�. /Wychodzi/ SZPICEL I nigdy nie wracaj! SZPICEL II Sprytna bestyjka, kaza�a nam przysi�c, By strzec koszyka. Warto by wi�c zerkn��, Jaki interes chcia�a na tym ubi�. SZPICEL I /zagl�daj�c do koszyka/ Imprimis5, panie, t�usty, pyszny udziec 5 Po pierwsze Barani. A co dalej, pod tym p��tnem?Przyjmuj� zak�ad, �e �wiartka jagni�cia. SZPICEL II Przyjmuj� zak�ad � �opatka barania.SZPICEL I Zak�ad przyj�ty./Maca koszyk, zdziwiony/ SZPICEL II Co si� sta�o, panie?SZPICEL I Na Boga, czuj�, �e przegra�em. Chyba To wi�cej wa�y. SPICEL II Po�e� ciel�ciny? SZPICEL I Nie, to zapewne jest g��wka jagni�cia. Czuj� to �wietnie, jeszcze wygram zak�ad. /Podnosi p��tno/ SZPICEL II Co? SZPICEL I Rany boskie! A co to takiego? SZPICEL II Dziecko! SZPICEL I Niech franca ze�re wszystkie kurwy! Sprytne oszustki... SZPICEL II Pechowe �niadanie. SZPICEL I Co teraz robi�? SZPICEL II Dziewka nas zmusi�a, By�my przysi�gli, �e je zatrzymamy. SZPICEL I Inaczej mo�naby je gdzie� zostawi�. SZPICEL II To pech okropny! Czy ona nie mia�a Kogo oszuka�, tylko biednych szpicli, Co w pocie czo�a pracuj� na �ycie? SZPICEL I Po�owa naszych zysk�w p�jdzie teraz Na papu, nia�ki, nie m�wi�c o mydle I �wiecach. Trzeba wi�cej �oju b�dzie Z barana, aby na �wiece starczy�o. SZPICEL II Nic mnie tak nie z�o�ci, jak to, ze ju� czu�e� g��wk� jagni�cia � tak m�wi�e�.Zrobi�a z nas kapu�ciane g�owy!SZPICEL I Nie m�w ju� o tym. Czasu dosy� mamy, By straty odbi� � jeszcze nie min�aNiedziela � postu po�owa. SZPICEL II Tak w�ciek�y Jestem, �e wi�cej dzi� nie b�d� w�szy�. SZPICEL I Ani ja tak�e. SZPICEL II Wi�c mam propozycj�. SZPICEL I S�ucham ci�, jak�? SZPICEL II Chod�my do gospody �Pod Szachownic�� przy rzece i upieczemy udziec barani przed przyp�ywem. A potem sp�awimy dzieciaka za miasto. /Wychodz�/ Scena III /Hall w domu pa�stwa Rogackich; wchodzi Rogacki w jednym ze stroj�w sir Waltera oraz Davy, kt�ry pomaga mu zawi�za� kaftan./ ROGACKI Taki dzi� zam�t w naszym domu, Davy. DAVY /na stronie/ Z wielk� ochot�... b�dziesz wisia�, panie. ROGACKI Jak to ubranie le�y na mnie, Davy? DAVY Wspaniale le�y. Rzeczy mego pana Zawsze pasuj� na ciebie jak ula�. Jak dwa guziki do tej samej dziurki. ROGACKI Dobrze� to uj��, bo od lat dziesi�ciu Zgodnie z Walterem jedn� si� dzielimy /Wchodzi S�uga z pude�kiem./ �wietnie to rzek�em! A ty sk�d si� wzi��e�? S�UGA Jestem pos�a�cem twego cukiernika. ROGACKI S�odki m�odzie�cze, o, bie�aj do nia�ki. Szybko, ju� pora. Twa pani te� przyjdzie? S�UGA I�� mia�a zamiar. /Wychodz� dwie Purytanki./ ROGACKI Oto nasze panie. Du�o si� dzisiaj naca�uj�. Witaj Ma s�odka pani Podch�opacka! PANI PODCH�OPACKA Niechaj Rado�� ci wniesie do domu twa pi�kna Dziewczynka, panie. Zapewnij jej szko�� Tak prawiowiern�, aby sta� si� mog�a C�rk� Ko�cio�a. ROGACKI Dzi�ki za �yczenia Takie uprzejme, pani Podch�opacka. PURYTANKA Czy s� ju� �ony naszych wiernych braci? ROGACKI Niekt�re w �rodku, inne jeszcze w domu. PURYTANKA Dzi�ki uprzejme. /Purytanki wychodz�/ ROGACKI Tak, uprzejm� jeste� O�lic�. Musz� by� zgodny z wszystkimi, Bowiem ca�us�w mog� mi posk�pi�. /Wchodz� dwie Panie/ Oto nadchodzi przyjazna mi parka, Znajome panie. Lubi� je okrutnie. PANI I Jak si� masz, panku? ROGACKI Chyba dobrze, dzi�ki. A ty, s�siadko? PANI II Niczego mi nie brak, Pr�cz tylu dzieci, ile ty posiadasz. ROGACKI Moje dzieciaki s� mizerne, pani. PANI I Wstyd tak powiada� � lepszych dzieci chyba M�� mie� nie mo�e. DAVY /na stronie/ Tak, je�eli umie Je robi�. To za� mego pana dzie�o. ROGACKI �adne g�uptasy, raz � dwa z nimi posz�o. I si� za wiele mnie nie kosztowa�y. Czy wej�� zechcecie do �rodka, me panie? /Panie wychodz�; wchodz� Ognistek junior i Moll./ OGNISTEK JR Co za szcz�liwe spotkanie � o fortunniejsze nasze dusze nie mog�y marzy�. Oto pier�cionek, ju� gotowy. Winienem wdzi�czno�� staraniom twego ojca � zrobi� go na um�wion� godzin�. MOLL Wi�c nigdy lepiej si� nie umawia�. /Wchodzi sir Walter Kurwiku�ka z pucharem./OGNISTEK JR Cofnij si�, cicho.SIRWALTER Ma pani i m�j kum! Jednym pucharem was obs�u��! /pije/ DAVY /na stronie/ �Jednym pucharem� � ha, z tego wynika Zgrabny komplement dla c�rki z�otnika. ROGACKI Panie, on b�dzie waszej mo�ci kumem W dzisiejszych chrzcinach, brat pana Ognistka. SIR WALTER Z uszanowaniem witam, drogi panie. OGNISTEK JR S�u�by polecam. SIR WALTER Czas, panie Rogacki. ROGACKI Got�w ju� jestem. SIR WALTER /do Ognistka jr/ Czy spacer ci sprawi Przyjemno��, panie? OGNISTEK JR Je�li czas pozwoli... /Wychodz�/ /Wchodz� Akuszerka z dzieckiem, Magda i panie, kt�re przepychaj� si� w drodze do wyj�cia./ PANI I Ale� pani Z�otowska!MAGDA Na Boga, nie ust�pi�.PANI I Ale� nikt pani dziecka nie zabierze.MAGDA Przysi�ga�am, na Boga.PANI I To ja si� nie rusz�.MAGDA Czy wi�c pozwolisz, by dziecko niesiono Bez towarzystwa, ja za�- bym zosta�a Krzywoprzysi�c�? PANI I Ale� sekutnica! PANI II Co, przede mn�? Przesu� si� troch�, prosz�. PANI III A ni troch�! S�dz�, ze znam swoje miejsce. PANI II Twoje miejsce? Rzeczywi�cie!...Cudzie wielki, czy�by� lepsza w czym by�a od �ony cukiernika? PANI III Ale ta w niczym nie jest lepsza od �ony aptekarza. PANI II To nieprawda, ale ja ust�pi�. PANI PODCH�OPACKA Pozw�l, s�odka siostro, my w zgodzie p�jdziemy, b�d�c przyk�a- dem owoc�w pokoju, co niczym dzieci s� duchem zespolone. PURYTANKA Uwielbiam prostot�. PANI IV Prawda � cho� k��c� si� wci�� bez powodu, R�wnie s� puste te z ty�u i z przodu. PANI V Trudno t� pustk� komu zadowoli�. /Wychodz�/ AKT III Scena I /Kaplica; wchodz� Ognistek junior i proboszcz./ OGNISTEK JR Ojcze, je�eli kiedykolwiek czu�e� Si�� mi�o�ci � to miej dla mnie lito��. PROBOSZCZ Cho� jeszcze dot�d si� nie o�eni�em Si�� mi�o�ci pozna�em od c�rek Szlachetnych ludzi. Niekt�re zostan� Jeszcze w dziewictwie przez dobre trzy lata. Czy masz licencj�? OGNISTEK JR Oto ona, ojcze. PROBOSZCZ Dobrze. OGNIOSTEK JR Obr�czka. Wszystko �wietnie idzie. Ona tu zaraz przekra�� si� postara. PROBOSZCZ Mile widziana b�dzie tutaj, panie. Czasu niewiele trzeba, by was z��czy�. /Wchodz� Moll i Ognistek senior./ OGNISTEK JR Oto nadchodzi. PROBOSZCZ Kim jest ten jegomo��? OGNISTEK JR M�j brat poczciwy. OGNISTEK Pospieszcie si�, prosz�. MOLL /do Proboszcza/ Musisz si� spieszy�, gdy� m� nieobecno�� Spostrzeg� zaraz; bardzo trudno by�o T� odrobin� czasu zdoby� nawet. PROBOSZCZ Wi�c zwleka� d�u�ej sobie nie pozwol�: W�� t� obr�czk� na jej palec � wol� Oka� mi�o�ci, kt�ra z serca p�ynie. Z��czcie swe d�onie na dol� � niedol�... /Wchodz� Z�otowski i sir Walter./ Z�OTOWSKI A ja w ten spos�b rozdziel� ich r�ce, Aby si� nigdy nie z��czy�y wi�cej! MOLL My�my zdradzeni! OGNISTEK JR Co za los okrutny! SIR WALTER Jestem zdumiony niebywale! Z�OTOWSKI A wi�c To by� ten fortel przemy�lny, ty dziwko... ...mistyczna, ty nieus�uchana, Ty ladacznico! /do sir Waltera/ Czy straci�e� rozum? Chrzestn� by� mia�a, a tutaj umkn�a. SIR WALTER Cel mia� by� inny, nie wprawiaj mnie w w�ciek�o��. Z�OTOWSKI / do Ognistka jr/ A kim ty jeste�? OGNISTEK JR Je�eli nie widzisz Przez te dwa szkie�ka, za�� drug� par�. Z�OTOWSKI Wiem ju�, dlaczego gniew ostatnio �ni�em. Zabierz sw�j pier�cie�, panie. Zaraz? Co to? To� na me �ycie: taki sam. Okropno��! Czy� nie ja tobie dzisiaj do sprzeda�em? OGNISTEK JR Tak mnie si� zdaje. Pieni�dze dosta�e�. Z�OTOWSKI /do sir Waltera/ S�uchaj, rycerzu! To �otrostwo by�o Zaplanowane: mnie to zatrudniwszy Obr�czk� �lubn�, ukry� swe zamiary Porwania c�rki. Czy kto kiedy s�ysza�, Aby porywacz jaki mu dor�wna�? SIR WALTER /do Ognistka seniora/ To brat tw�j, panie? OGNISTEK Mo�e to potwierdzi� Na r�wni ze mn�. Z�OTOWSKI Ju� sama sentencja Kpi sobie ze mnie w �ywe oczy � s�uchaj: �Mi�o�� szalona � rodzic�w pokona�. Dzi�ki sprytowi twemu ty� szale�stwem Ojca pokona�, ale mam nadziej� Rozum odzyska� szybko. A na ten czas Zamkn� t� zdzir� dok�adnie, jak z�oto. S�o�ca nie ujrzy, je�eli zamkni�cie Promieni �adnych do �rodka nie wpu�ci. MOLL O, s�odki ojcze, miej wzgl�d na m� mi�o��! Miej dla mnie lito��! Z�OTOWSKI Precz! MOLL /do Ognistka jr/ �egnaj, m�j panie! Ca�ym mym sercem ciebie b�ogos�awi�. Niech b�dzie �r�d�em dla ciebie rado�ci, �e uwi�ziona � twoj� pozostan�; Ju� mnie nie stracisz, nawet w osobno�ci. Z�OTOWSKI Odosobnimy ciebie, dziewko niecna! /Z�otowski i Moll wychodz�./ SIR WALTER /do Ognistrka jr/ Znajomo�� z tob�, panie, cho� tak �wie�a Pochopnie chyba zosta�a zawarta. Odt�d nie b�d� mia� ci� za kompana, Lecz kogo�, kogo wystrzega� si� trzeba, Niczym zarazy, rozwi�z�ej choroby. OGNISTEK JR Starczy ju�, panie! Najgorsza to chwila, By we mnie godzi� s�owami obrazy. Krzywdzisz mnie, panie. /Wychodzi/ OGNISTEK Na ka�dym kroku strze� si� przed nim teraz! Szcz�cia masz wi�cej, ni�bym m�g� przypuszcza�, Bowiem nie �cierpi zniewag jego dusza. A wi�c nie zwlekaj � w swoj� drog� ruszaj! /Wychodzi/ SIR WALTER Puszczam to p�azem � jeste�cie przegrani! /Wychodzi/ Scena II /Sypialnia pani Rogackiej. Na scenie ukazuje si� ��ko, w nim pani Rogacka. Wchodz� wszystkie Panie, razem z Magd� i Lady Kikut./ PANI I Widzisz wi�c, pani, przynios�y�my tobie T� chrze�cija�ska duszyczk�. PANI ROGACKA Tak, dzi�ki Za tw� fatyg�. PANI PODCH�OPACKA I nad wyraz dobrze By�a ochrzczona � tak jak si� nale�y, Bez idolatrii czy te� zabobonu;Wed�ug maniery czysto amsterdamskiej. PANI ROGACKA Si�d�cie, s�siadki... Nianiu! NIANIA S�ucham pani�. PANI ROGACKA Dopatrz, by wszystkie panie mia�y sto�ki. NIANIA Ju� na nich siedz�. PANI II Przynie� dziecko, nianiu. Co pani powie? Czy� nie �ywe dziewcz�, Ca�kiem jak ojciec? PANI III Niczym jego obraz. Oczy ma po nim, nos i brwi, a tylko Usteczka c�rka po matce przej�a. PANI II Wypisz � wymaluj, usteczka po matce. Wypisz � wymaluj. PANI III To jest du�e dziecko. Ma�a kobietka. PANI PODCH�OPACKA To jest chudy bobas. Wierzcie mi, panie, ale pewna jestem, �e jej nie zbraknie niez�omno�ci jako Wiernym ko�cio�a, by ucisk na ziemi Przetrwa�, a w m�u swym nasienie wzbudzi�. PANI II Mia�a zapewne ci�ki por�d, prawda? PANI III Migiem to posz�o. Ba�y�my si� troch�, Lecz bardzo szybko rado�� nam przynios�a. Dobra duszyczka � akuszerce zaraz Zda�a si� dzieckiem nad wyraz weso�ym. PANI PODCH�OPACKA Prawdziwa dusza siostry purytanki! /Wchodz� sir Walter, nios�cy dwie �y�ki i z�oty puchar, oraz Rogacki./ PANI II Oto nadchodzi ojciec chrzestny, panie. SIR WALTER �ycz� wam, damy, by�cie zawsze mog�y Zbiera� �mietank� wszystkich waszych pragnie�. PANI III Och, mi�y grzeczny szlachcic...Jak wykwintny Zwrot�w u�ywa � ��mietanki� i �pragnie�! PANI II �Damy� rzek� do nas! PANI IV Zapewniam, �e z niego Pan jest uk�adny, dobre ma ma