12096

Szczegóły
Tytuł 12096
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12096 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12096 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12096 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ROBIN COOK �miertelny strach Prze�o�y�a BEATA PALUCHOWSKA MIZAR / AMBER Tytu� orygina�u MORTAL FEAR Autor ilustracji CARRUTHERS Opracowanie graficzne Studio Graficzne �Fototype� Konsultacja medyczna dr ANDRZEJ BROMEK Redaktor ANNA T�UCHOWSKA Redaktor techniczny ANNA WARDZA�A Copyright � 1988 by Robin Cook All rights reserved. For the Polish edition Copyright � 1993 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Published in cooperation with Wydawnictwo Mizar Sp. z o.o. ISBN 83-7082-249-5 Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Warszawa 1993. Wydanie 1 Sk�ad: �Fototype� w Milan�wku Druk: ��dzka Drukarnia Dzie�owa Mojemu starszemu bratu, Lee i mojej m�odszej siostrze, Laurie. Nigdy nie znalaz�em si� pomi�dzy dwojgiem milszych ludzi. PODZI�KOWANIA Ksi��ka ta nie mog�aby zosta� napisana bez pomocy i zach�ty ze strony wszystkich moich przyjaci�, kt�rzy wspierali mnie w pewnym trudnym okresie. Wszyscy wiecie, kim jeste�cie, i wszystkim wam serdecznie dzi�kuj�. PROLOG 11 PA�DZIERNIKA, �RODA, PO PO�UDNIU Nagle pojawienie si� obcego bia�ka by�o molekularnym odpowiednikiem Czarnej �mierci. Oznacza�o wyrok bez szans na u�askawienie, ale Cedric Harring nie mia� poj�cia o dramacie, kt�ry mia� si� w�a�nie rozegra� w jego wn�trzu. Za to poszczeg�lne kom�rki cia�a Cedrica Harringa dok�adnie zna�y swoj� fataln� przysz�o��. Tajemnicze cz�steczki nowego bia�ka, przenikaj�ce przez b�ony kom�rkowe do ich wn�trza, by�y zbyt liczne wobec niewsp�miernie ma�ej ilo�ci enzym�w, zdolnych walczy� z przybyszami. W przysadce m�zgowej Cedrica nowe �mierciono�ne moleku�y wi�za�y si� z represorami, skutecznie dot�d blokuj�cymi geny odpowiedzialne za produkcj� hormonu �mierci. Od momentu ods�oni�cia fatalnych gen�w wynik by� przes�dzony. Gruczo� zacz�� wytwarza� hormon �mierci w niespotykanych wcze�niej ilo�ciach. Obieg krwi dostarcza� substancj� do ka�dego zak�tka cia�a Cedrica. �adna kom�rka nie mia�a przed ni� obrony. Koniec by� tylko kwesti� czasu. W ciele Cedrica Harringa rozpocz�� si� proces rozk�adu. ROZDZIA� PIERWSZY B�l, jak uderzenie rozpalonego do bia�o�ci no�a narodzi� si� gdzie� w klatce piersiowej i szybko promieniowa� do g�ry w o�lepiaj�cym paroksyzmie, kt�ry parali�owa� �uchw� i lewe rami�. W tej samej chwili Cedric poczu� obezw�adniaj�cy strach przed �mierci�. Nigdy wcze�niej nie do�wiadczy� niczego podobnego. Odruchowo uchwyci� mocniej kierownic� i - �api�c z wysi�kiem oddech - utrzyma� jako� kontrol� nad rozta�czonym pojazdem. Zjecha� w�a�nie z Berkeley Street, w centrum Bostonu, na Storrow Drive i pomkn�� na zach�d, w��czaj�c si� w szale�czy bosto�ski ruch. Obraz drogi �ciemnia�, a potem odp�yn��, jakby w g��b d�ugiego tunelu. Wysi�kiem woli Cedric opar� si� ciemno�ci, kt�ra usi�owa�a go poch�on��. Stopniowo obraz rozja�ni� si�. Nadal �y�. Nie zjecha� na pobocze. Instynkt powiedzia� mu, �e jedyn� szans� jest jak najszybciej dosta� si� do szpitala. Szcz�liwym zbiegiem okoliczno�ci klinika Good Health Plan1 by�a niedaleko. Trzymaj si�, nakaza� sam sobie. Razem z b�lem pojawi� si� obfity pot, najpierw na czole, a potem na ca�ym ciele. Pot piek� oczy, ale Harring nie o�mieli� si� rozlu�ni� kurczowego uchwytu na kierownicy, �eby otrze� �ciekaj�ce strugi. W�a�nie zjecha� z autostrady do Fenway, parkowej dzielnicy Bostonu, kiedy b�l powr�ci�, �ciskaj�c piersi stalow� obr�cz�. Samochody przed nim zwolni�y na �wiat�ach. Nie m�g� si� zatrzyma�. Nie by�o na to czasu. Pochyli� si� do przodu, nacisn�� klakson i przemkn�� przez skrzy�owanie, o centymetry mijaj�c stoj�ce samochody. Widzia� twarze zaskoczonych i rozw�cieczonych kierowc�w. Jecha� teraz Park Drive, maj�c Back Bay Fens i zaniedbane ogrody po lewej stronie. B�l by� sta�y, silny i obezw�adniaj�cy. Cedric z trudem oddycha�. Szpital znajdowa� si� przed nim, po prawej stronie, w miejscu dawnego budynku Searsa. Tylko kawa�ek drogi. Prosz�... Wielka bia�a tablica z czerwon� strza�k� i czerwonymi literami OSTRY DY�UR zamajaczy�a przed nim. Cedricowi uda�o si� wjecha� prosto na podjazd przed izb� przyj��, zahamowa� zbyt p�no i uderzy� w betonowy filar. Upad� na kierownic�, przyciskaj�c klakson i walcz�c o ka�dy haust powietrza. Pierwsz� osob�, kt�ra dopad�a do samochodu, by� stra�nik. Szarpni�ciem otworzy� drzwi i ujrzawszy przera�aj�c� blado�� Cedrica, zawo�a� o pomoc. - B�l w piersiach - z trudem wykrztusi� Cedric. Pojawi�a si� prze�o�ona piel�gniarek, Hilary Barton, i zawo�a�a o w�zek do przewo�enia chorych. W czasie, kiedy piel�gniarki i stra�nik wydobywali Cedrica z wozu, nadszed� jeden z lekarzy i pom�g� przenie�� pacjenta na nosze. Nazywa� si� Emil Frank i by� sta�yst� dopiero od czterech miesi�cy. Kilka lat wcze�niej nazwano by go rezydentem. On tak�e dostrzeg� kremow� blado�� sk�ry Cedrica i obfity pot. - Diaphoresis - rzuci� autorytatywnie. - Prawdopodobnie zawa� serca. Hilary wznios�a oczy ku niebu. Jasne, �e to zawa�. Czym pr�dzej wyekspediowa�a pacjenta do budynku, ignoruj�c doktora Franka, kt�ry w�o�y� do uszu ko�c�wki stetoskopu i stara� si� os�ucha� serce Cedrica. Natychmiast, gdy dotarli do pokoju zabiegowego, Hilary zaordynowa�a tlen, kropl�wki i ci�g�� kontrol� pracy serca, osobi�cie zak�adaj�c trzy g��wne elektrody do EKG. Kiedy tylko Emil pod��czy� kropl�wk�, zasugerowa�a mu natychmiastowe podanie do�ylnie czterech miligram�w morfiny. Gdy b�l zel�a� odrobin�, umys� Cedrica rozja�ni� si�. Chocia� nikt mu tego nie powiedzia�, zdawa� sobie spraw�, �e ma atak serca. Wiedzia� tak�e, �e jest bardzo bliski �mierci. Nawet teraz - patrz�c na mask� tlenow�, kropl�wki i elektrokardiograf, wypluwaj�cy papier na pod�og� - czu� si� tak wystawiony na niebezpiecze�stwo, jak jeszcze nigdy w �yciu. - Zamierzamy przenie�� pana do oddzia�u intensywnej opieki kardiologicznej - powiedzia�a Hilary. - Wszystko b�dzie dobrze. - Poklepa�a r�k� Cedrica. Stara� si� odpowiedzie� u�miechem. - Zawiadomili�my pa�sk� �on�. Jest ju� w drodze. Dla Cedrica oddzia� intensywnej opieki kardiologicznej by� podobny do izby przyj�� ostrego dy�uru - i r�wnie przera�aj�cy. Zape�nia�a go obca dla niewtajemniczonych, ultranowoczesna elektronika. S�ysza� bicie swojego serca, powtarzane jak echo przez mechaniczny sygnalizator, a kiedy odwr�ci� g�ow�, m�g� widzie� fosforyzuj�cy punkcik znacz�cy sw�j �lad na okr�g�ym ekranie. Chocia� maszyny wygl�da�y gro�nie, �wiadomo�� obecno�ci wszystkich tych urz�dze� w pewien spos�b uspokaja�a go. Jeszcze wi�ksz� otuch� nape�nia� go fakt, �e wkr�tce przyjedzie jego w�asny lekarz. Harring by� pacjentem doktora Jasona Howarda od pi�ciu lat. Zacz�� do niego chodzi�, kiedy jego pracodawcy z Boston National Bank zarz�dzili coroczne kontrolne badania pracownik�w zatrudnionych na wy�szych stanowiskach kierowniczych. Gdy przed kilku laty doktor Howard niespodziewanie zrezygnowa� ze swojej prywatnej praktyki i do��czy� do zespo�u Good Health Plan (GHP), Cedric pos�usznie pod��y� za nim. Przeniesienie si� wymaga�o zmiany jego systemu ubezpieczenia zdrowotnego z Blue Cross na wariant p�atny z g�ry, ale przyci�ga� go tutaj doktor Howard, a nie GHP, i Cedric zaznaczy� to wyra�nie swojemu lekarzowi. - Jak si� pan czuje? - zapyta� Jason, �ciskaj�c r�k� Cedrica, ale wi�ksz� uwag� po�wi�caj�c ekranowi EKG. - Nie...najlepiej - chrapliwie odpar� Cedric. Musia� kilka razy odetchn��, zanim uda�o mu si� wypowiedzie� te dwa s�owa. - Chcia�bym, �eby si� pan odpr�y�. Cedric zamkn�� oczy. Odpr�y� si�! Co za �art! - Bardzo boli? Cedric przytakn�� ruchem g�owy. �zy p�yn�y mu po policzkach. - Nast�pna dawka morfiny - poleci� Jason. W ci�gu kilku minut po podaniu lekarstwa b�l sta� si� �atwiejszy do zniesienia. Doktor Howard rozmawia� ze sta�yst�, upewniaj�c si�, �e pobrano wszystkie konieczne pr�bki krwi i prosz�c o pewien rodzaj cewnika. Cedric obserwowa� go, uspokojony samym widokiem przystojnej twarzy Howarda o jastrz�bim profilu i roztaczan� przez niego aur� pewno�ci i autorytetu. Najlepsze za� by�o to, �e odczuwa� trosk� Howarda. Ten lekarz przejmowa� si� swoim pacjentem. - Musimy dokona� ma�ego zabiegu - m�wi� Howard. � Chcemy wprowadzi� cewnik Swana-Ganza, �eby�my mogli zobaczy�, co dzieje si� w �rodku. Zastosujemy miejscowe znieczulenie, wiec to nie b�dzie bola�o, dobrze? Cedric skin�� g�ow�. Z jego strony doktor Howard mia� carte blanche na robienie wszystkiego, co uzna� za konieczne. Cedric docenia� jego postaw�. Nigdy nie rozmawia� ze swoimi pacjentami z g�ry - nawet kiedy trzy tygodnie temu Cedric przechodzi� badania i Howard robi� mu wyk�ad o jego wysokocholesterolowej diecie, dw�ch paczkach papieros�w dziennie i braku �wicze� fizycznych. Gdybym tylko s�ucha�, pomy�la�. Ale pomimo z�owieszczych proroctw na temat stylu �ycia Harringa, lekarz przyzna�, �e testy s� w porz�dku. Cholesterol nie jest zbyt wysoki, a elektrokardiogram prawid�owy. Uspokojony pacjent zrezygnowa� z pr�b rzucenia palenia i rozpocz�cia �wicze�. A potem, mniej ni� tydzie� po badaniach, Cedric poczu� si�, jakby z�apa� gryp�. Ale to by� dopiero pocz�tek. Jego przew�d pokarmowy zacz�� kaprysi� i okropnie bola�y go stawy. Nawet wzrok zdawa� si� pogarsza�. Pami�ta�, jak �ona powiedzia�a, �e wygl�da tak, jakby postarza� si� o trzydzie�ci lat. Mia� wszystkie objawy, jakie pojawi�y si� u jego ojca podczas ostatnich miesi�cy �ycia, kt�re sp�dzi� w klinice. Czasami, kiedy k�tem oka zauwa�a� swoje odbicie w lustrze, wydawa�o mu si�, �e widzi ducha tego starego cz�owieka. Pomimo morfiny Cedric poczu� gwa�towny atak pal�cego, mia�d��cego b�lu. Czu�, �e zapada si� w g��b tunelu, jak si� to zdarzy�o w samochodzie. Nadal widzia� Howarda, ale lekarz by� bardzo daleko, a jego g�os zamiera�. Tunel zacz�� wype�nia� si� wod�. Cedric zakrztusi� si� i spr�bowa� wyp�yn�� na powierzchni�. Jego r�ce szale�czo chwyta�y powietrze. Potem Cedric odzyska� �wiadomo�� na kilka chwil agonii. Kiedy z trudem powr�ci� na powierzchni�, czu� rytmiczny ucisk na piersiach i co� w gardle. Kto� kl�cza� obok niego, mia�d��c mu r�kami klatk� piersiow�. Chory zacz�� krzycze�, kiedy w piersiach nast�pi�a nag�a eksplozja b�lu i ciemno�� opad�a jak o�owiany koc. �mier� zawsze by�a wrogiem doktora Jasona Howarda. Jako sta�ysta w szpitalu Massachusetts General rozwin�� w sobie to przekonanie do granic mo�liwo�ci, nigdy nie poddaj�c si� przy zatrzymaniu kr��enia, dop�ki prze�o�ony nie nakaza� mu przerwa� reanimacji. Teraz nie m�g� uwierzy�, �e pi��dziesi�ciosze�cioletni m�czyzna, kt�rego bada� zaledwie przed trzema tygodniami i kt�rego uzna� za zdrowego, nie �yje. By�a to osobista zniewaga. Patrz�c na monitor, kt�ry nadal pokazywa� normaln� aktywno�� elektryczn� serca, Jason dotkn�� szyi Cedrica. Nie m�g� wyczu� t�tna. - Prosz� ig�� dosercow� - za��da�. - I niech kto� zmierzy ci�nienie. Kiedy stara� si� wymaca� kraw�d� mostka, w�o�ono mu do r�ki d�ug� ig��. - Ci�nienie nieoznaczalne - oznajmi� Philip Barnes, anestezjolog, wezwany alarmem, kt�ry w��czy� si� automatycznie, kiedy u Cedrica nast�pi�o zatrzymanie kr��enia. Za�o�y� pacjentowi rurk� dotchawicz� i podawa� mu tlen przy pomocy worka Ambu. Dla Jasona diagnoza by�a jasna: p�kni�cie serca. Przy nadal rejestrowanym EKG i braku czynno�ci serca jako pompy rozkojarzenie elektromechaniczne by�o oczywiste. To mog�o oznacza� tylko jedno. Ta cz�� serca Cedrica, kt�ra przesta�a by� zaopatrywana przez krew, rozerwa�a si� jak zgniecione winogrono. �eby potwierdzi� to straszne rozpoznanie, Jason zag��bi� ig�� w piersi m�czyzny, nak�uwaj�c worek osierdziowy. Kiedy cofn�� t�oczek, strzykawka nape�ni�a si� krwi�. Nie by�o w�tpliwo�ci. Serce Cedrica p�k�o. - We�my go na chirurgi� - krzykn�� Jason, chwytaj�c kraw�d� ��ka. Barnes skierowa� wzrok na Judith Reinhart, prze�o�on� piel�gniarek oddzia�u opieki kardiologicznej. Oboje wiedzieli, �e to bezcelowe. W najlepszym wypadku mogli pod��czy� Cedrica do sztucznego p�ucoserca, ale co potem? Lekarz przesta� prowadzi� sztuczne oddychanie. Zamiast jednak pom�c pcha� ��ko, podszed� do Jasona i delikatnie po�o�y� mu r�k� na ramieniu, zatrzymuj�c go. - To musi by� p�kni�cie serca. Wiesz to. Ja te� wiem. Stracili�my go, Jason. Internista zrobi� gest protestu, ale anestezjolog wzmocni� u�cisk. Jason spojrza� na kredow� twarz pacjenta. Wiedzia�, �e Philip ma racj�. Bez wzgl�du na to, jak nienawidzi� tej my�li, Cedric by� stracony.. - Masz racj� - przyzna�, niech�tnie pozwalaj�c Philipowi i Judith wyprowadzi� si� z oddzia�u i pozostawiaj�c przygotowanie cia�a piel�gniarkom. Kiedy podeszli do centralnego biurka, Jason powiedzia�, �e Cedric by� trzecim pacjentem, kt�ry umar� kilka tygodni po kontrolnym badaniu, kt�re da�o prawid�owe wyniki. Pierwszy mia� tak�e zawa� serca, drugi masywny udar. - Mo�e powinienem pomy�le� o zmianie zawodu - na wp� powa�nie powiedzia� Jason. - Nawet moi hospitalizowani pacjenci maj� si� kiepsko. - Po prostu pech - odpowiedzia� Philip, daj�c Jasonowi przyjacielskiego szturcha�ca w rami�. - Wszyscy miewamy z�e okresy. B�dzie lepiej. - Tak, jasne - przytakn�� Jason. Philip poszed� z powrotem na chirurgi�. Jason znalaz� puste krzes�o i usiad� ci�ko. Wiedzia�, �e musi si� przygotowa� do spotkania z �on� Cedrica, kt�ra mia�a przyby� do szpitala lada chwila. Czu� si� wyko�czony. - My�la�em, �e do tej pory przyzwyczai�em si� troch� do �mierci - powiedzia� g�o�no. - W�a�nie to, �e si� nie przyzwyczai�e�, robi z ciebie tak dobrego lekarza - odpar�a Judith, bior�c si� za papierkow� robot�, zwi�zan� ze zgonem. Jason doceni� komplement, ale wiedzia�, �e jego stosunek do �mierci wykracza poza sprawy zawodowe. Dok�adnie przed dwoma laty �mier� zabra�a to, co by�o dla niego najdro�sze. Nadal pami�ta� dzwonek telefonu rozbrzmiewaj�cy kwadrans po p�nocy pewnej ciemnej listopadowej nocy. Zasn�� w gabinecie, przegl�daj�c czasopisma medyczne. Pomy�la�, �e to jego �ona, Danielle, dzwoni ze szpitala dzieci�cego, zawiadamiaj�c go, �e wr�ci p�niej. By�a pediatr� i tamtego wieczoru zosta�a wezwana do wcze�niaka z zaburzeniami oddechowymi. Okaza�o si� jednak, �e to policja drogowa. Dzwonili, by mu powiedzie�, �e du�a ci�ar�wka, jad�ca z Albany z �adunkiem aluminiowych element�w budowlanych, przejecha�a pas rozdzielaj�cy jezdnie i zderzy�a si� czo�owo z samochodem jego �ony. Kobieta nie mia�a �adnej szansy. Jason ci�gle pami�ta� g�os policjanta, jakby to by�o wczoraj. Najpierw by� wstrz�s i niedowierzanie, potem gniew. W ko�cu okropne poczucie w�asnej winy. Gdyby tylko - jak to czasem robi� - pojecha� z Danielle i poczyta� w bibliotece szpitalnej. Albo gdyby nalega�, �eby spa�a w szpitalu. Kilka miesi�cy p�niej sprzeda� dom, ci�gle wype�niony obecno�ci� Danielle, a tak�e, swoj� prywatn� praktyk� i gabinet, kt�ry dzieli� z �on�. To wtedy przeni�s� si� do Good Health Plan. Zrobi� wszystko, co sugerowa� mu Patrick Quillan, znajomy psychiatra. Pozosta� jednak b�l, a tak�e gniew. - Przepraszam, doktorze Howard? Jason podni�s� wzrok na szerok� twarz Kay Ramn, sekretarki oddzia�u. - Pani Harring jest w poczekalni - oznajmi�a Kay. - Powiedzia�am jej, �e wyjdzie pan, �eby z ni� porozmawia�. - O, Bo�e - westchn�� Jason, przecieraj�c oczy. Rozmowa z krewnymi po �mierci pacjenta by�a trudna dla ka�dego lekarza, ale od czasu �mierci Danielle Jason odczuwa� b�l rodziny jak sw�j w�asny. Na przeciwko oddzia�u intensywnej opieki kardiologicznej znajdowa� si� ma�y salonik z nieaktualnymi pismami, wiklinowymi krzes�ami i plastikowymi ro�linami. Pani Harring wygl�da�a przez okno, wychodz�ce na p�noc w stron� Fenway Park i rzeki Charles. By�a to drobna kobieta z w�osami, kt�rym pozwoli�a naturalnie posiwie�. Kiedy wszed� Jason, odwr�ci�a si� i spojrza�a na niego przestraszonymi oczami w czerwonych obw�dkach. - Doktor Howard - przedstawi� si� Jason, zach�caj�c j� gestem, by usiad�a. Zrobi�a to, ale na samym brze�ku krzes�a. - Zatem jest �le... - zacz�a. G�os jej si� za�ama�. - Obawiam si�, �e jest bardzo �le - powiedzia� Jason. - Pan Harring odszed�. Zrobili�my, co by�o w naszej mocy. Przynajmniej nie cierpia�. - Jason nienawidzi� samego siebie za wypowiadanie tych oczekiwanych k�amstw. Wiedzia�, �e Cedric cierpia�. Widzia� na jego twarzy �miertelne przera�enie. Agonia zawsze by�a walk�, rzadko spokojnym odp�ywem �ycia, prezentowanym w filmach. Krew znikn�a z twarzy pani Harring i przez moment Jason my�la�, �e kobieta zemdleje. W ko�cu powiedzia�a: - Nie mog� w to uwierzy�. Lekarz skin�� g�ow�. - Wiem. - I naprawd� wiedzia�. - To nie w porz�dku - powiedzia�a. Patrzy�a na Jasona nieufnie, a jej twarz czerwienia�a. - Chc� powiedzie�, �e wydali�cie mu �wiadectwo zdrowia. Zrobi� mu pan te wszystkie testy i by�y prawid�owe! Dlaczego niczego nie znale�li�cie? Powinni�cie byli temu zapobiec! Jason rozpozna� gniew, znajomy zwiastun rozpaczy. Bardzo wsp�czu� tej kobiecie. - W�a�ciwie nie da�em pani m�owi �wiadectwa zdrowia - powiedzia� delikatnie. - Wyniki jego bada� laboratoryjnych by�y zadowalaj�ce, ale ostrzega�em go, jak zawsze, przed paleniem i dotychczasow� diet�. Przypomnia�em mu tak�e, �e jego ojciec umar� na zawa� serca. Wszystkie te czynniki przesuwa�y go do grupy wysokiego ryzyka, pomimo wynik�w laboratoryjnych. - Ale jego ojciec mia� siedemdziesi�t cztery lata, kiedy zmar�, a Cedric tylko pi��dziesi�t sze��! Jaki jest sens bada� kontrolnych, je�li m�j m�� umiera zaledwie trzy tygodnie p�niej? - Przykro mi - powiedzia� mi�kko Jason. - Nasze zdolno�ci przewidywania s� ograniczone. Wiemy o tym. Mo�emy tylko robi� jak najlepiej to, co le�y w zakresie naszych mo�liwo�ci. Pani Harring westchn�a. W�skie ramiona pochyli�y si� w prz�d. Jason widzia�, jak jej gniew s�abnie. Jego miejsce zaj�� obezw�adniaj�cy smutek. Kiedy odezwa�a si�, g�os jej dr�a�. - Wiem, �e zrobi� pan wszystko, co mo�na. Przepraszam. Jason pochyli� si� do przodu i po�o�y� r�k� na ramieniu kobiety. Wydawa�a si� taka delikatna pod cienk� jedwabn� sukienk�. - Wiem, jak jest pani ci�ko. - Czy mog� go zobaczy�? - zapyta�a przez �zy. - Oczywi�cie - Jason zerwa� si� i poda� jej rami�. - Wiedzia� pan, �e Cedric mia� um�wion� wizyt� u pana? - zagadn�a pani Harring, kiedy wyszli na korytarz. Wytar�a oczy chusteczk�, kt�r� wyj�a z torebki. - Nie, nie wiedzia�em - przyzna� Jason. - Na nast�pny tydzie�. To by� pierwszy wolny termin. Nie czu� si� dobrze. Jason poczu� k�opotliwe uk�ucie niepokoju. Chocia� by� pewien, �e nie pope�niono b��du w sztuce, nie by�o to �adn� gwarancj� w s�dzie. - Czy kiedy dzwoni� skar�y� si� na b�l w klatce piersiowej? - zapyta� Jason. Zatrzyma� pani� Harring przed drzwiami oddzia�u kardiologicznego. - Nie, nie. Po prostu mn�stwo nie powi�zanych ze sob� objaw�w. G��wnie wyczerpanie. Jason westchn�� z ulg�. - Bola�y go stawy - ci�gn�a pani Harring. - I niepokoi�y go oczy. Mia� k�opoty z prowadzeniem samochodu noc�. K�opoty z prowadzeniem noc�? Chocia� taki objaw nie mia� zwi�zku z zawa�em serca, uruchomi� jaki� sygna� alarmowy w umy�le Jasona. - I jego sk�ra sta�a si� bardzo sucha. Straci� tak�e mn�stwo w�os�w... - W�osy wymieniaj� si� naturalnie - mechanicznie odpowiedzia� Jason. By�o oczywiste, �e ta litania niespecyficznych skarg nie ma �adnego zwi�zku z rozleg�ym zawa�em serca. Pchn�� ci�kie drzwi do oddzia�u i gestem zach�ci� pani� Harring, by sz�a za nim. Skierowa� j� do w�a�ciwej izolatki. Cedric by� przykryty czystym bia�ym prze�cierad�em. Pani Harring po�o�y�a swoj� szczup��, ko�cist� r�k� na g�owie m�a. - Czy chce pani zobaczy� twarz? - zapyta� Jason. Pani Harring potwierdzaj�co kiwn�a g�ow�, a �zy zn�w pojawi�y si� w jej oczach i pop�yn�y po twarzy. Jason odwin�� prze�cierad�o i cofn�� si�. - O, Bo�e - krzykn�a. - Wygl�da tak samo, jak jego ojciec tu� przed �mierci�! - Odwr�ci�a si� i wyszepta�a - Nie wiedzia�am, �e �mier� tak postarza cz�owieka. Zwykle tak nie jest, pomy�la� Jason. Teraz, kiedy nie koncentrowa� si� ju� na sercu Cedrica, dostrzeg� zmiany na jego twarzy. W�osy by�y przerzedzone. Oczy zapadni�te g��boko w oczodo�ach nadawa�y twarzy m�czyzny pusty, pos�pny wygl�d, bardzo odleg�y od tego, kt�ry Jason zapami�ta�, kiedy robi� Cedricowi badania trzy tygodnie wcze�niej. Lekarz z powrotem roz�o�y� prze�cierad�o i ponownie zaprowadzi� pani� Harring do ma�ego saloniku. Posadzi� j� i usiad� naprzeciwko. - Wiem, �e nie jest to odpowiednia pora, �eby porusza� t� kwesti� - powiedzia� - ale chcieliby�my uzyska� pani zgod� na zbadanie cia�a m�a. Mo�e dowiemy si� czego�, co pomo�e komu� w przysz�o�ci. - My�l�, �e je�li to mo�e pom�c innym... - pani Harring przygryz�a warg�. By�o jej ci�ko my�le�, a co dopiero podj�� decyzj�. - Pomo�e. I naprawd� doceniamy pani szlachetno��. Je�li b�dzie pani uprzejma zaczeka� tutaj, przy�l� kogo� z formularzami. - W porz�dku - odpar�a z rezygnacj� pani Harring. - Przykro mi - powt�rzy� Jason. - Prosz� zadzwoni� do mnie, gdybym m�g� w czym� pom�c. Jason znalaz� Judith i przekaza� jej, �e pani Harring zgodzi�a si� na autopsj�. - Zadzwonili�my do biura anatomopatologa i rozmawiali�my z jak�� doktor Danforth. Powiedzia�a, �e to oni chc� si� zaj�� tym przypadkiem - poinformowa�a go Judith. - C�, upewnij si�, �eby przys�ali nam wszystkie wyniki. - Jason zawaha� si�. - Czy nie zauwa�y�a� niczego dziwnego u pana Harringa? To znaczy, czy nie wygl�da� niezwykle staro, jak na pi��dziesi�ciosze�cioletniego cz�owieka? - Nie zwr�ci�am uwagi - odpar�a Judith, odchodz�c w po�piechu. Na oddziale przebywa�o jedenastu pacjent�w i uwag� piel�gniarki zaprz�ta� ju� nast�pny pilny przypadek. Jason wiedzia�, �e niespodziewane zaj�cie z Cedrikiem zak��ci�o mu plan dnia, ale ta nag�a �mier� nadal dominowa�a w jego my�lach. Staraj�c si� uspokoi�, zadzwoni� do doktor Danforth, obdarzonej g��bokim, d�wi�cznym g�osem, i przekona� j�, �eby pozwoli�a dokona� badania po�miertnego w szpitalu. �mier� - jego zdaniem � wi�za�a si� z d�ug� rodzinn� histori� chor�b uk�adu kr��enia i chcia� por�wna� patologi� serca z wysi�kowym EKG, kt�re zrobiono wcze�niej. Lekarka �askawie zgodzi�a si� zrezygnowa� z tego przypadku. Przed opuszczeniem oddzia�u Jason skorzysta� z mo�liwo�ci obejrzenia pozosta�ych pacjent�w, kt�rzy nie czuli si� najlepiej. Sze��dziesi�ciojednoletni Brian Lennox by� kolejn� ofiar� ataku serca. Zosta� przyj�ty trzy dni wcze�niej i chocia� pocz�tkowo jego stan poprawi� si�, potem jednak sprawy nagle przybra�y z�y obr�t. Tego ranka, podczas obchodu, Jason postanowi� przenie�� Lennoxa z oddzia�u intensywnej opieki kardiologicznej, pojawi�y si� jednak wczesne b�le zwi�zane z zastoinow� niewydolno�ci� serca. By� to dla Jasona dotkliwy zaw�d, jako �e musia� dopisa� Briana Lennoxa do listy swoich hospitalizowanych pacjent�w, kt�rych stan ostatnio znacznie si� pogorszy�. Zamiast przenie�� chorego Jason musia� wdro�y� agresywne leczenie niewydolno�ci serca. Teraz straci� wszelk� nadziej� na szybk� popraw� u pana Lennoxa. M�czyzna siedzia�, oddychaj�c gwa�townie i p�ytko pod mask� tlenow�. Jego twarz mia�a z�owrog� szar� barw�, kt�rej Jason nauczy� si� obawia�. Piel�gniarka wyprostowa�a si� znad zak�adanej kropl�wki. - Co s�ycha�? - zagadn�� Jason, zmuszaj�c si� do u�miechu. Nie musia� jednak pyta�. Lennox podni�s� bezsiln� r�k�. Nie m�g� m�wi�. Ca�� jego uwag� poch�ania� wysi�ek wk�adany w oddychanie. Piel�gniarka wyprowadzi�a Jasona z izolatki na �rodek sali. Jej plakietka identyfikacyjna g�osi�a �Panna Levay, dypl. piel.� - Zdaje si�, �e nic nie dzia�a - powiedzia�a strapiona. � Ci�nienie zaklinowania w t�tnicy p�ucnej ro�nie mimo lek�w. Dosta� diuretyki, hydralazyn� i nitroprusydek. Nie wiem, co robi�. Jason zerkn�� ponad ramieniem panny Levay do izolatki. Pan Lennox dysza� jak miniaturowa lokomotywa. Jason nie mia� �adnej koncepcji ratunku poza przeszczepem, a to, oczywi�cie, nie wchodzi�o w gr�. M�czyzna by� na�ogowym palaczem i niew�tpliwie opr�cz k�opot�w z sercem mia� rozedm�. Jednak pan Lennox powinien zareagowa� na leczenie. Jedynym wyja�nieniem takiego stanu rzeczy, jakie Jason m�g� sobie wyobrazi�, by�o rozszerzanie si� strefy zawa�u. - Zam�wmy piln� konsultacj� kardiologiczn� - powiedzia�. - Mo�e b�d� mogli powiedzie�, czy zaj�tych jest wi�cej naczy� wie�cowych. To jedyna rzecz, jaka przychodzi mi do g�owy. Mo�e to jest kandydat do operacji pomostowej. - C�, lepsze to, ni� nic - odpar�a panna Levay. Bez wahania podesz�a do stoj�cego na �rodku biurka, �eby zatelefonowa�. Jason wr�ci� do izolatki, �eby troch� pocieszy� Briana Lennoxa. Chcia�by mie� mu wi�cej do zaoferowania, ale leki moczop�dne powinny zmniejszy� obj�to�� p�yn�w, a hydralazyna i nitroprusydek - zredukowa� wst�pne i nast�pcze obci��enie serca. Wszystko to mia�o na celu zmniejszenie wysi�ku, jaki towarzyszy� pompowaniu krwi. To powinno pozwoli� sercu zagoi� si� po urazie, jakim by� zawa�. Ale nie dzia�a�o. Stan zdrowia Lennoxa pogarsza� si� pomimo wszystkich wysi�k�w i pod��czonych urz�dze�. Jego zapadni�te oczy by�y szkliste. Jason po�o�y� d�o� na spoconym czole Briana i odgarn�� w�osy. Ku jego zdziwieniu, cz�� z nich zosta�a mu w r�ce. Jason przyjrza� si� im, a potem ostro�nie uj�� kilka innych pasm. Wysz�y r�wnie�, niemal bez �adnego oporu. Ogl�daj�c poduszk� za g�ow� chorego, Jason zauwa�y� wi�cej w�os�w. Nie by�a to jaka� niezwyk�a ilo��, ale wi�cej, ni� by si� spodziewa�. Kaza�o mu si� to zastanowi�, czy kt�re� z lekarstw, jakie zaordynowa�, mog�o powodowa� jako efekt uboczny wypadanie w�os�w. Odnotowa� w pami�ci, �eby sprawdzi� to wieczorem. Oczywi�cie utrata w�os�w nie by�a wielkim problemem w tym momencie. Przypomnia�a mu jednak uwag� pani Harring. Dziwne! Prosz�c, by zawiadomiono go o wynikach konsultacji kardiologicznej Briana Lennoxa i rzucaj�c masochistycznie jeszcze jedno spojrzenie na przykryte prze�cierad�em zw�oki Cedrica Harringa, Jason opu�ci� oddzia� kardiologiczny i zjecha� wind� na drugie pi�tro, kt�re ��czy�o szpital z budynkiem ambulatorium. Centrum Medyczne GHP by�o imponuj�cym o�rodkiem ogromnego, p�atnego z g�ry systemu ochrony zdrowia. Obejmowa�o szpital na czterysta ��ek z ambulatoryjnym o�rodkiem chirurgicznym, oddzieln� poradni�, niewielkie skrzyd�o badawcze i pi�tro biur administracyjnych. G��wny budynek, pierwotnie zaprojektowany jako gmach biurowy Searsa, by� utrzymany w stylu art deco. Zosta� przebudowany i gruntownie odnowiony, �eby pomie�ci� szpital i biura administracji. Budynek zajmowany przez przychodnie i dzia� bada� naukowych by� nowy, ale zbudowano go tak, aby pasowa� do starej konstrukcji i ozdobiono takimi samymi pieczo�owicie wykonanymi detalami. Wznosi� si� na kolumnach nad terenem parkingu. Gabinet Jasona znajdowa� si� na drugim pi�trze, razem z reszt� oddzia�u wewn�trznego. W GHP pracowa�o szesnastu internist�w. Wi�kszo�� by�a specjalistami, chocia� kilku, tak jak Jason, pozosta�o lekarzami og�lnymi. Howard zawsze czu�, �e interesuje go ca�e spektrum ludzkich dolegliwo�ci, a nie tylko niekt�re organy czy uk�ady. Pokoje lekarzy by�y rozmieszczone na obwodzie, pozosta�a przestrze� by�a poczekalni�, w kt�rej rozstawiono wygodne krzes�a. Gabinety bada� przedziela�y pokoje lekarzy. Na ko�cu mie�ci�o si� kilka niewielkich sal zabiegowych. Pracowa�a tu grupa personelu pomocniczego, kt�ry wed�ug pierwotnego zamys�u mia� si� rotacyjnie wymienia�, ale w rzeczywisto�ci piel�gniarki i sekretarki stara�y si� pracowa� raczej z jednym lekarzem. Taka sytuacja zwi�ksza�a ich sprawno��, poniewa� mog�y si� przystosowa� do specyficznych zwyczaj�w ka�dego z nich. Z Jasonem pracowa�y zazwyczaj piel�gniarka Sally Baunan i sekretarka Klaudia Mockelberg. Wsp�praca z obu kobietami uk�ada�a mu si� dobrze, szczeg�lnie z Klaudi�, kt�ra przejawia�a niemal macierzy�sk� trosk� o Jasona. Straci�a swojego jedynego syna w Wietnamie i utrzymywa�a, �e Jason przypomina go, mimo r�nicy wieku. Obie zauwa�y�y wchodz�cego lekarza i pospieszy�y za nim. Sally trzyma�a plik kart oczekuj�cych pacjent�w. Mia�a porywcze usposobienie, a nieobecno�� Jasona zburzy�a ca�y jej pracowicie u�o�ony plan dnia. By�a gotowa �urz�dzi� scen�, ale Klaudia powstrzyma�a j� i odes�a�a z pokoju. - By�o tak �le, jak to po tobie wida�? - zagadn�a. - Czy to si� tak rzuca w oczy? - zapyta� Jason, myj�c r�ce nad umywalk� w rogu gabinetu. Skin�a g�ow�. - Wygl�dasz, jakby ci� dobrze trzepn�o. - Zmar� Cedric Harring - rzuci�. - Pami�tasz go? - S�abo - przyzna�a Klaudia. - Po tym, jak zosta�e� wezwany do OIOK-u, wyj�am jego kart�. Jest na twoim biurku. Jason spojrza� na dokumentacj�. Sprawno�� Klaudii by�a czasami onie�mielaj�ca. - Dlaczego nie usi�dziesz na chwil�? - zaproponowa�a. Lepiej ni� ktokolwiek inny w GHP Klaudia zna�a reakcj� Jasona na �mier�. By�a jedn� z tych dwojga ludzi w Centrum, kt�rym Jason opowiedzia� o wypadku swojej �ony. - Musimy by� naprawd� sp�nieni - westchn�� Jason. - Sally b�dzie bardzo kr�ci�a nosem. - Och, daruj sobie Sally. - Klaudia obesz�a biurko Jasona i delikatnie posadzi�a go na krze�le. - Mo�e si� wstrzyma� kilka minut. Jason u�miechn�� si� wbrew samemu sobie. Dotkn�� palcami karty Cedrica Harringa. - Pami�tasz dw�ch pozosta�ych, kt�rzy umarli w ci�gu ostatniego miesi�ca zaraz po badaniach kontrolnych? - Briggs i Connoly - odrzek�a Klaudia bez wahania. - Co powiesz na pomys� wyci�gni�cia ich kart? Nie podoba mi si� to. - Zgoda, ale pod warunkiem, �e nie b�dziesz - Klaudia przerwa�a, szukaj�c s��w - zbytnio si� tym przejmowa�. Ludzie umieraj�. Niestety, to si� zdarza. Taki jest ten zaw�d. Rozumiesz? Mo�e fili�ank� kawy? - Prosz� o karty - powt�rzy� Jason. - Dobrze, dobrze - odpar�a Klaudia, wychodz�c. Otworzy� kart� Cedrica Harringa, przejrza� histori� choroby i wyniki bada�. Z wyj�tkiem niezdrowych nawyk�w nie by�o tam nic istotnego. Przejrza� zwyk�y i wysi�kowy EKG, zbada� wykresy, szukaj�c jakich� zwiastun�w nadci�gaj�cej katastrofy. Nawet m�dry po fakcie nie m�g� nic znale��. Klaudia wr�ci�a i otworzy�a drzwi bez pukania. Jason us�ysza� j�k Sally: - Klaudia... Ta jednak zamkn�a piel�gniarce drzwi przed nosem i podesz�a do biurka Jasona. Energicznie po�o�y�a przed nim karty Briggsa i Connoly�ego. - Tubylcy robi� si� niespokojni - zauwa�y�a i wysz�a. Jason otworzy� obydwie karty. Briggs zmar� na rozleg�y zawa� serca, prawdopodobnie podobny do tego, jaki mia� Harring. Sekcja zw�ok wykaza�a d�ugie odcinki niedro�no�ci wszystkich naczy� wie�cowych, pomimo �e zapis EKG, robiony podczas bada� kontrolnych cztery miesi�ce przed �mierci�, by� r�wnie prawid�owy, jak Harringa. Tak�e wysi�kowy EKG, podobnie jak Harringa, by� zupe�nie normalny. Jason, zatrwo�ony, potrz�sn�� g�ow�. Przecie� badanie wysi�kowe, bardziej nawet ni� zwyczajny elektrokardiogram, powinno wychwytywa� takie potencjalnie tragiczne w skutkach, zmiany. A zdawa�o si� dowodzi�, �e profilaktyczne badania kadry kierowniczej s� zupe�nie bezcelowe. Nie do��, �e nie by�y w stanie wychwyci� tak powa�nych problem�w zdrowotnych, to jeszcze dawa�y pacjentom fa�szywe poczucie bezpiecze�stwa. Przy prawid�owych wynikach test�w nie mieli �adnej motywacji do zmiany swojego niezdrowego trybu �ycia. Briggs, podobnie jak Harring, mia� ponad pi��dziesi�t lat, du�o pali� i nie uprawia� �adnego sportu. Drugi pacjent, Rupert Connoly, umar� z powodu masywnego udaru. I tym razem sta�o si� to nied�ugo po obowi�zkowych badaniach, kt�re nie wykaza�y �adnych odchyle� od normy. Na dodatek do og�lnie niezdrowego trybu �ycia Connoly pi� du�o, chocia� nie by� na�ogowym alkoholikiem. Jason mia� ju� zamkn�� kart�, kiedy zauwa�y� co�, co poprzednio umkn�o jego uwadze. W protokole sekcji zw�ok patolog zaznaczy� powa�nie rozwini�t� za�m�. Przekonany, �e niedok�adnie pami�ta wiek m�czyzny, Jason zajrza� na stron� z danymi personalnymi. Connoly mia� zaledwie pi��dziesi�t osiem lat. W tym wieku katarakta wyst�puje, ale bardzo rzadko. Wr�ci� do opisu badania przedmiotowego i sprawdzi�, czy odnotowa� za�m�. Z zak�opotaniem stwierdzi�, �e pomin�� j�, opisuj�c �oczy, uszy, nos i gard�o� jako pozostaj�ce bez odchyle� od stanu prawid�owego. Zacz�� si� zastanawia�, czy �na staro�� nie staje si� niedba�y. Potem jednak spostrzeg�, �e tak�e opisa� siatk�wki jako prawid�owe. W jaki spos�b uda�o mu si� zbada� dno oczu, je�eli chory mia� za�m�? Nie b�d�c okulist� Jason zna� swoje ograniczenia w tym wzgl�dzie. Nie wiedzia�, czy pewne rodzaje za�my utrudniaj� przechodzenie �wiat�a bardziej, ni� inne. Doda� i to pytanie do listy rzeczy do zbadania, kt�r� uk�ada� w pami�ci. Z�o�y� karty. Trzech pozornie zdrowych ludzi umar�o w ci�gu miesi�ca po okresowych badaniach. Jezu, pomy�la�. Ludzie cz�sto obawiali si� p�j�cia do szpitala. Je�li to si� rozniesie, mog� przesta� przychodzi� do kontroli. Jason wyskoczy� z gabinetu zabieraj�c wszystkie karty. Zobaczy�, jak Sally podnosi si� od swojego biurka, spogl�daj�c wyczekuj�co. Przechodz�c przez poczekalni� powiedzia� do niej, bezg�o�nie poruszaj�c wargami: �dwie minuty�. Min�� kilkoro pacjent�w, pozdrawiaj�c ich u�miechem i skini�ciem g�owy. Zajrza� do poczekalni gabinetu Rogera Wanamakera. Roger by� internist�, kt�ry specjalizowa� si� w kardiologii i kt�rego zdanie Jason wysoko ceni�. W�a�nie wychodzi� z jednego z gabinet�w przyj��. By� to oty�y m�czyzna o twarzy przypominaj�cej starego wy��a, z obwis�ym podgardlem i mn�stwem niepotrzebnej sk�ry. - Co powiesz na konsultacj� podczas spaceru? - zagadn�� Jason. - To ci� b�dzie kosztowa� - za�artowa� Roger. - Co jest grane? Jason wszed� za koleg� do jego zaniedbanego gabinetu. - Niestety, pewne bardzo niepokoj�ce fakty. - Jason otworzy� karty swoich trzech zmar�ych pacjent�w na odcinkach z zapisem EKG i po�o�y� je przed Rogerem. - Wstydz� si� nawet o tym m�wi�, ale ostatnio zmar�o mi trzech m�czyzn w �rednim wieku zaraz po tym, jak wymy�lne badania okresowe okre�li�y ich jako ca�kiem zdrowych. Jeden umar� dzisiaj. Nawet wiedz�c to, co teraz, nie mog� znale�� ani �ladu nieprawid�owo�ci na �adnym z wykres�w. Co o tym s�dzisz? Na moment zapad�a cisza, kiedy Roger studiowa� elektrokardiogramy. - Witaj w naszym klubie - powiedzia� w ko�cu. - Klubie? - Te EKG s� w porz�dku - zapewni� go Roger. - Wszyscy mieli�my ostatnio takie same do�wiadczenia. Ja mia�em cztery takie przypadki w ci�gu ostatnich kilku miesi�cy. Prawie ka�dy, kto o tym m�wi, mia� co najmniej jeden lub dwa. - Jak to si� sta�o, �e nic o tym nie by�o s�ycha�? - Sam mi to powiedz - odpar� Roger z krzywym u�mieszkiem. - Ty te� nie rozg�asza�e� swoich przypadk�w, prawda? To nieprzyjemna sprawa. Wszyscy starali�my si� na to raczej nie zwraca� uwagi. Ale ty jeste� ordynatorem. Dlaczego nie zwo�asz zebrania? Jason chmurnie kiwn�� g�ow�. Pod egid� administracji GHP, kt�ra podejmowa�a wszystkie wa�niejsze decyzje organizacyjne, stanowisko szefa zespo�u nie by�o specjalnie godne po��dania. Zajmowali je kolejno na okres roku wszyscy interni�ci i obowi�zki te dwa miesi�ce temu spad�y na barki Jasona. - Zdaje si�, �e powinienem - powiedzia�, zbieraj�c karty z biurka Rogera. - Nawet je�li nie przyniesie to innego efektu, lekarze powinni przynajmniej wiedzie�, �e nie s� odosobnieni, je�li zdarzy im si� co� podobnego. - Brzmi nie�le - zgodzi� si� Roger. D�wign�� swoje ogromne cielsko. - Ale nie spodziewaj si�, �e wszyscy b�d� r�wnie otwarci, jak ty. Jason skierowa� si� do centralnego biurka, pokazuj�c gestem Sally, �e jest gotowy na przyj�cie pacjenta. Sally poderwa�a si� jak sprinterka. Potem zwr�ci� si� do Klaudii: - Potrzebuj� przys�ugi. Chcia�bym, �eby� sporz�dzi�a list� wszystkich corocznych bada� kontrolnych, jakie zrobi�em w ci�gu ostatniego roku. Wyjmij karty i sprawd� stan zdrowia pacjent�w. Chc� by� pewien, �e nikt wi�cej nie ma powa�nych problem�w zdrowotnych. Okazuje si�, �e kilku innych lekarzy mia�o podobne przypadki. My�l�, �e jest to co�, co powinni�my zbada�. - To b�dzie d�ugi wykaz - ostrzeg�a Klaudia. Jason by� tego �wiadomy. W swoich staraniach promowania tego, co nazywa si� medycyn� zapobiegawcz�, GHP usilnie propagowa� badania kontrolne i usprawni� ten proces, aby obj�� opiek� jak najwi�ksz� liczb� os�b. Jason wiedzia�, �e bada tygodniowo �rednio pi�ciu do dziesi�ciu takich pacjent�w. Przez nast�pne kilka godzin Jason po�wi�ca� ca�� uwag� swoim pacjentom, kt�rzy zalewali go nieko�cz�cym si� strumieniem problem�w i skarg. Sally by�a bezlitosna, przysy�aj�c do pokoju bada� kolejnego pacjenta, gdy tylko poprzedni zd��y� go opu�ci�. Rezygnuj�c z lunchu Jasonowi uda�o si� w ko�cu nadrobi� zaleg�o�ci. Po po�udniu, gdy wraca� z jednego z gabinet�w zabiegowych, gdzie wykonywa� sigmoidoskopi� pewnemu pacjentowi z przewlek�ym wrzodziej�cym zapaleniem jelita grubego, zatrzyma�a go Klaudia, gestem przywo�uj�c do swojego biurka. Kiedy podszed�, u�miechn�a si� przekornie. Wiedzia�, �e co� si� kroi. - Masz szacownego go�cia - powiedzia�a �ci�gni�tymi ustami, imituj�c Lily Tomlin. - Kto? - zapyta� Jason, odruchowo obrzucaj�c wzrokiem poczekalni�. - Jest w twoim gabinecie - oznajmi�a Klaudia. Jason przeni�s� wzrok na sw�j pok�j. Drzwi by�y zamkni�te. To nie pasowa�o do Klaudii, �eby wpuszcza� tam kogo�. Spojrza� z powrotem na swoj� sekretark�. - Klaudia? - zapyta�, przeci�gaj�c jej imi�, jakby zawiera�o wi�cej, ni� dwie sylaby. - Jak mog�a� wpu�ci� kogo� do mojego gabinetu? - Nalega� - odpar�a Klaudia - a kim ja jestem, �eby odm�wi�? Niew�tpliwie go��, ktokolwiek to by�, zrobi� na niej wra�enie. Jason zna� j� dobrze. Musia�a to by� z pewno�ci� jaka� wa�na figura w GHP. By� jednak zm�czony gr�. - Powiesz mi, kto to jest, czy to ma by� niespodzianka? - Doktor Alvin Hayes - odpowiedzia�a Klaudia. Zamruga�a oczami i u�miechn�a si� szyderczo. Agnes, sekretarka pracuj�ca z Rogerem, zachichota�a. Jason z niesmakiem machn�� im r�k� i skierowa� si� do swojego gabinetu. Wizyta doktora Alvina Hayesa stanowi�a niezwyk�e wydarzenie. By� symbolem i gwiazd� dzia�alno�ci badawczej GHP, wynaj�t� w celu promowania programu zdrowotnego. Posuni�cie to przypomina�o zatrudnienie przez Humana Corporation Williama DeVries, chirurga okrytego s�aw� w zwi�zku ze sztucznym sercem. GHP, jako organizacja ochrony zdrowia, z za�o�enia nie wspiera� prac badawczych, jednak zatrudnienie Hayesa z olbrzymim wynagrodzeniem mia�o na celu podniesienie presti�u instytucji, zw�aszcza w �rodowisku akademickim Bostonu. W ko�cu, doktor Alvin Hayes by� �wiatowej s�awy biologiem molekularnym, kt�rego zdj�cie ukaza�o si� na ok�adce tygodnika �Time� po tym, jak opracowa� metod� uzyskiwania ludzkiego hormonu wzrostu przy u�yciu techniki rekombinowanego DNA. Wyprodukowany hormon by� dok�adnie taki, jak odmiana ludzka. Wcze�niejsze pr�by dawa�y jedynie substancje zbli�one, ale nie dok�adnie takie same. Uwa�ano to za znacz�ce osi�gni�cie. Jason podszed� do gabinetu i otworzy� drzwi. Nie m�g� sobie wyobrazi� powodu, dla kt�rego Hayes mia�by sk�ada� mu wizyt�. Ignorowa� Jasona od dnia, kiedy przed ponad rokiem rozpocz�� tu prac�, chocia� obaj byli na jednym roku medycyny na Uniwersytecie Harvarda. Po uko�czeniu studi�w ich drogi rozesz�y si�, ale kiedy Alvin Hayes zosta� zatrudniony w GHP, Jason poszuka� go i przywita�. Hayes by� sztywny, pod wra�eniem w�asnej wa�no�ci i nie ukrywa� pogardliwego stosunku do decyzji Jasona pozostania w medycynie klinicznej. Z wyj�tkiem kilku przypadkowych spotka� omijali si� nawzajem. A dok�adniej m�wi�c, Hayes ignorowa� wszystkich w GHP, coraz bardziej upodabniaj�c si� do obiegowego obrazu zwariowanego naukowca. Skrajnie zaniedbywa� sw�j wygl�d. Nosi� workowate, nie odprasowane ubrania, a jego rozczochrane d�ugie w�osy nasuwa�y na my�l burzliwe lata sze��dziesi�te. Chocia� ludzie plotkowali o nim i mia� niewielu przyjaci�, by� jednak powszechnie szanowany. Hayes pracowa� d�ugie godziny i produkowa� niewiarygodne ilo�ci papier�w i artyku��w naukowych. Alvin Hayes siedzia�, rozparty niedbale, na jednym z krzese�, stoj�cych przed zabytkowym biurkiem Jasona. By� mniej wi�cej wzrostu Howarda, mia� mi�kkie, ch�opi�ce rysy i w�osy zwisaj�ce niedbale wok� twarzy, kt�ra dzi� wydawa�a si� bardziej ziemista, ni� kiedykolwiek. Zawsze mia� ten szczeg�lny rodzaj akademickiej blado�ci, kt�ry charakteryzuje naukowc�w, sp�dzaj�cych ca�y sw�j czas w laboratoriach. Jednak wy�wiczone oko Jasona dostrzeg�o wzmo�one za��cenie sk�ry, jak r�wnie� rozlanie rys�w, kt�re nadawa�y go�ciowi chorobliwy i wyczerpany wygl�d. Jason zastanawia� si�, czy jest to wizyta zawodowa. - Przepraszam, �e zawracam ci g�ow� - powiedzia� Hayes, wstaj�c z trudem. - Wiem, �e musisz by� zaj�ty. - Ale� nie - sk�ama� Jason, obchodz�c biurko i siadaj�c. Zdj�� stetoskop, wisz�cy mu na szyi. - Czym mog� ci s�u�y�? - Hayes wydawa� si� zdenerwowany i zm�czony, jakby nie spa� od kilku dni. - Musz� z tob� porozmawia� - powiedzia�, �ciszaj�c g�os i pochylaj�c si� konspiracyjnie do przodu. Jason cofn�� si�. Oddech Hayesa cuchn��, a jego oczy by�y szkliste i rozbiegane, co nadawa�o im szalony wyraz. Bia�y fartuch laboratoryjny by� pognieciony i wyplamiony. Oba r�kawy zosta�y podwini�te powy�ej �okci. Bransoleta zegarka by�a tak lu�na, �e Jason zastanawia� si�, jak mo�na by�o go nie zgubi�. - Co masz na my�li? Hayes pochyli� si� jeszcze bardziej, pi�ci� wspieraj�c si� na notesie Jasona. - Nie tutaj - szepn��. - Chc� porozmawia� z tob� dzi� wieczorem. Poza GHP. Przez moment panowa�a napi�ta cisza. Zachowanie Hayesa by�o w rzucaj�cy si� spos�b nienormalne i Jason zastanawia� si�, czy nie powinien nam�wi� tego cz�owieka na rozmow� z Patrickiem Quillanem, przypuszczaj�c, �e psychiatra przyda mu si� bardziej ni� on. Jednak je�li Hayes chcia� porozmawia� z dala od szpitala, nie mog�o to dotyczy� jego zdrowia. - To wa�ne - doda� Hayes, niecierpliwie stukaj�c w biurko Jasona. - W porz�dku - zgodzi� si� pospiesznie Jason, obawiaj�c si�, �e d�u�sze wahanie rozw�cieczy naukowca. - Mo�e podczas obiadu? - Chcia� spotka� si� ze swoim rozm�wc� w jakim� publicznym miejscu. - Dobrze. Gdzie? - Wszystko jedno. - Jason wzruszy� ramionami. - Mo�e na North End w jakiej� w�oskiej knajpce? - Zgoda. Kiedy i gdzie? Jason przebieg� w my�li znane sobie restauracje w bosto�skiej dzielnicy North End. By�a to pl�tanina kr�tych uliczek, sprawiaj�ca, �e przechodzie� czu� si� w cudowny spos�b przeniesiony na po�udnie W�och. - Mo�e w Carbonara? - podsun��. - To na Rachel Revere Square, naprzeciwko Paul Revere House. - Znam to miejsce - powiedzia� Hayes. - O kt�rej? - �sma? - W porz�dku. - Naukowiec podni�s� si� i troch� chwiejnie podszed� do drzwi. - I nie zapraszaj nikogo wi�cej. Chc� z tob� porozmawia� sam na sam. - Nie czekaj�c na odpowied�, wyszed�, zamykaj�c za sob� drzwi. Jason pokr�ci� ze zdumieniem g�ow� i wr�ci� do swoich pacjent�w. Ju� po kilku minutach ponownie wci�gn�a go praca i dziwna wizyta Hayesa wypad�a mu z g�owy. Reszta popo�udnia up�yn�a bez niemi�ych niespodzianek. Przynajmniej ambulatoryjni pacjenci Jasona byli w dobrym stanie i reagowali na leczenie, kt�re im zaleci�. Wzmocni�o to nieco jego pewno�� siebie, kt�r� sprawa Harringa mocno podkopa�a. Pozosta�o ju� tylko dw�ch pacjent�w do zbadania. Po wykonaniu w jednej z sal zabiegowych drobnej interwencji chirurgicznej, gdy szed� przez poczekalni� do swojego gabinetu, aby przepisa� dalsze leczenie, spostrzeg� Shirley Montgomery, gaw�dz�c� z sekretarkami. W �rodowisku szpitalnym Shirley wyr�nia�a si� jak Kopciuszek na balu. W przeciwie�stwie do innych kobiet, kt�re nosi�y bia�e sp�dniczki i bluzki lub bia�e garnitury, Shirley ubrana by�a w konserwatywn� jedwabn� sukienk�, pod kt�r� na pr�no usi�owa�a ukry� sw� atrakcyjn� figur�. Chocia� niewielu ludzi widz�c Shirley wpad�oby na to, by�a dyrektorem administracyjnym ca�ej organizacji Good Health Plan. Atrakcyjna jak modelka, mia�a tak�e doktorat z zakresu administracji s�u�by zdrowia z uniwersytetu Columbia i dyplom magisterski Harvard Business School. Przy takich walorach fizycznych i umys�owych Shirley mog�aby onie�miela� ludzi, uda�o jej si� jednak tego unikn��. Otwarta i wra�liwa, dawa�a sobie �wietnie rad� ze wszystkimi: personelem technicznym, sekretarkami, piel�gniarkami, a nawet chirurgami. W du�ym stopniu atmosfera wsp�pracy i sprawne dzia�anie GHP by�y osobist� zas�ug� Shirley Montgomery. Spostrzeg�a Jasona i przeprosi�a sekretarki. Podesz�a do niego z lekko�ci� i wdzi�kiem tancerki. Jej g�ste, br�zowe w�osy by�y sczesane z czo�a i uk�ada�y si� z boku twarzy jak ci�ka grzywa. Makija� zosta� na�o�ony tak mistrzowsko, �e w og�le si� go nie dostrzega�o. Ogromne niebieskie oczy l�ni�y inteligencj�. - Przepraszam, doktorze Howard - odezwa�a si� formalnie. W k�cikach warg czai� si� s�aby �lad u�miechu. Shirley i Jason od kilku miesi�cy spotykali si�, o czym nie wiedzia� nikt z pracownik�w szpitala. Zacz�o si� to podczas jednego z p�rocznych spotka� zespo�u, kiedy poznali si� nad cocktailami. Gdy Jason dowiedzia� si�, �e jej m�� zmar� niedawno na raka, poczu� natychmiast ��cz�c� ich wi�. Potem by� obiad, podczas kt�rego opowiedzia�a Jasonowi, jak pewnego ranka przed trzema laty jej m�� obudzi� si� z silnym b�lem g�owy. Kilka miesi�cy p�niej by� ju� martwy z powodu guza m�zgu, kt�ry nie zareagowa� na �adne leczenie. Do tego czasu pracowali oboje w Humana Hospital Corporation. P�niej, podobnie jak Jason, Shirley poczu�a, �e musi zmieni� otoczenie i przenios�a si� do Bostonu. Ta historia wywar�a tak du�e wra�enie na Jasonie, �e prze�ama� w�asny mur milczenia. Tego samego wieczoru podzieli� si� z ni� swoj� udr�k� po wypadku i �mierci �ony. Ta niezwyk�a zbie�no�� emocjonalnych do�wiadcze� leg�a u podstaw ich zwi�zku - ni to przyja�ni, ni to romansu. Ka�de z nich wiedzia�o, �e druga strona prze�y�a zbyt du�y uraz uczuciowy, �eby anga�owa� si� szybko. Jason by� zmieszany. Nigdy do tej pory nie odwiedza�a go w ten spos�b. Jak zwykle, mia� tylko bardzo blade poj�cie o tym, co dzia�o si� w jej niezwyk�ym umy�le. Pod wieloma wzgl�dami by�a najbardziej skomplikowan� kobiet�, jak� kiedykolwiek spotka�. - W czym mog� by� pomocny? - zapyta�, szukaj�c jakiej� wskaz�wki co do jej zamiar�w. - Wiem, �e musisz by� zaj�ty - odpar�a - ale zastanawia�am si�, czy jeste� wolny dzi� wieczorem. - �ciszy�a g�os, odwracaj�c si� plecami do Klaudii, kt�ra nie odrywa�a od nich wzroku. - Wydaj� dzi� improwizowany obiad dla kilkorga znajomych z Harvard Business School. Chcia�abym, �eby� si� do nas przy��czy�. Co na to powiesz? Jason natychmiast po�a�owa�, �e um�wi� si� z Alvinem Hayesem. Gdyby� zgodzi� si� z nim spotka� tylko na drinka. - Wiem, �e to zbyt p�ne zaproszenie - doda�a Shirley, wyczuwaj�c wahanie Jasona. - Nie o to chodzi. Rzecz w tym, �e obieca�em zje�� obiad z Alvinem Hayesem. - Z naszym doktorem Hayesem? - Shirley powiedzia�a to ze szczerym zdumieniem. - Tak. Wiem, �e to brzmi dziwnie, ale mam wra�enie, �e on oszala�. I chocia� nie mo�na powiedzie�, �e by� przyjacielski, ale zrobi�o mi si� go �al. Ten obiad to m�j pomys�. - Cholera! - rzuci�a Shirley. - Podoba�oby ci si� to towarzystwo. C�, nast�pnym razem... - B�d� ci� trzyma� za s�owo - odpar� Jason. Mia�a ju� odej��, kiedy przypomnia� sobie swoj� rozmow� z Rogerem Wanamakerem. - Chyba powinienem ci powiedzie�, �e zamierzam zwo�a� zebranie zespo�u. Kilku pacjent�w zmar�o z powodu chor�b serca, kt�rych nasze badania nie wykry�y. Uwa�am, �e jako pe�ni�cy obowi�zki ordynatora, powinienem si� tym zaj��. Zgon w miesi�c po wystawieniu przez nas �wiadectwa znakomitego zdrowia nie zrobi nam dobrej prasy. - Dobry Bo�e - westchn�a Shirley. - Nie rozpowszechniaj takich pog�osek. - C�, to troch� deprymuj�ce, kiedy kto�, kogo bada si� wszystkimi dost�pnymi �rodkami i uznaje za zdrowego, wraca do szpitala w katastrofalnym stanie i umiera. Ca�y sens bada� kontrolnych kadry kierowniczej polega na zapobieganiu takim sytuacjom. Chyba powinni�my zwi�kszy� czu�o�� naszych test�w wysi�kowych. - To s�uszna sugestia - zgodzi�a si� Shirley. - Prosz� ci� tylko, �eby� nie nadawa� temu rozg�osu. Badania kontrolne graj� g��wn� rol� w naszej kampanii przyci�gania wi�kszych klient�w zbiorowy