1195

Szczegóły
Tytuł 1195
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1195 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1195 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1195 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

HANNIBAL GILBERT CHARLES - PICARD Prze�o�y�a Zofia Stein Wst�p Hannibal jest jedn� z najbardziej fascynuj�cych postaci staro�ytno�ci i popularno�� jego bynajmniej si� nie zmniejsza. Nie ma prawie roku, w kt�rym nie ukaza�yby si� po�wi�cone mu dwie lub trzy lisi��ki w j�zyku francuskim, angielskim, niemiecl~im czy w�oskim. Nie wszyscy autorzy tych prac s� specjalistami w historii staro�ytnej, wielu z nich poci�ga�a osobowo�� wielkiego Kartagi�czyka, jego dramatyczny los i przynale�no�� do tajemniczego narodu. Czy zatem jest rzecz� po�yteczn� i czy nie jest zuchwa�o�ci� dodawa� jeszcze jedn� pozycj� do tej olbrzymiej literatury? Zanim odpowiemy na to pytanie, anusimy podkre�li�, �e Hannibal jest zarazem bardzo dobrze i bardzo ma�o znany. Jedn� z przyczyn jego popularno�ci jest rola, kt�r� odgrywa w nauce klasycznej od z g�r� dw�ch tysi�cy lat. Hanniba� jest nieroz��cznie zwi�zany z Tytusem Liwiuszem. I nie przypadek, ale zainteresowanie uczonych p�nego �redniowiecza ocali�o z pogromu, kt�ry zniszczy� trzy czwarte historii rzymskiej padewskiego pisarza, trzeci� dekad� jego dzie�a, kt�rej bohaterem jest Hannibal. Dzi� jeszcze wi�kszo�� biograf�w Hannibala czerpie podstawowe wiadomo�ci z Liwiusza, a �e jest to ci�gle jedna z najbogatszych i najpi�kniejszych ksi��ek historycznych, dusznie powtarza si� wci�� jej wydania i t�umaczenia, na przyk�ad ostatnio w j�zyku francuskim w przek�adzie P. Grimala. Ale Liwiusz �y� dwa wieki po Hannibalu, a poza tym by� przepojony najgor�tszym rzymskim patriotyzmem; opiera� si� na takim autorytecie jak Polibiusz, wsp�czesny ostatniej wojnie punickiej, oraz na mn�stwie pisarzy greckich i rzyms:;.icl~, prawdopodobnie do�� �redniej klasy, kt�rych dzie�a zreszt� zagin~�y. Dzie�o Polibiusza dotrwa�o do naszych czas�w, lecz bardzo okrojone. Jego przekaz o tym, co dotyczy Zachodu, urywa si� na bitwie pod Kannami. Co prawda, historyk achajski nie cieszy si� dzi� tak� sam� pcpula:no�ci� jak jego �aci�ski kolega, bo dzie�o jego, nie nale��ce do "dobrej epoki" hellenizmu, nie weszko do lektury szkolnej. Czytelnik (francuski -- przyp. t�um.) nie mo�e znale�� zadowalaj�cego t�umaczenia ani korzysta�, o ile nie jest specjalist�, z doskona�ych egzegetycznych opracowa�, np. h. W. Walbanka, niestety jeszcze zbyt �wie�ych aby mog�y znale�� odbicie w podr�cznikach. Polibiusz zreszt� nale�y do obozu wrog�w Han�ibala. Jest Grekiem, przyjacielem Rzymian i tych Scypion�w, kt�rzy zwyci�yli Barkid� i zniszczyli jego ojczyzn�. Nader sumienny, nami�tnie dociekaj�cy prawdy dla niej samej, nie zawsze jednak umia� dostrzec tendencyjno�� w wypowiedziach ludzi wielkich, kt�rzy g�rowali nad sw� epok� i kt�rych s�ucha� z pe�nym szacunku zachwytem. Czy mo�emy mie� nadziej� poznania Hannibala lepiej ni� Polibiusz i Liwiusz? Od wi�cej ni� stu lat specjali�ci wszystkich kraj�w czyni� wysi�ki w tym kierunku. Przede wszystkim zaj�li si� gorliwie por�wnywaniem tych dw�ch g��wnych �r�de� mi�dzy sob�, wreszcie z innymi, p�niejszymi, a mniej cennymi, kt�re jednak mog� odzwierciedla� �wiadectwa zaniedbane przez obu wielkich historyk�w. Niestety, ta metoda nie pozwala na rozwi�zanie wszystkich problem�w. Wiele zdarze� - tych na przyk�ad, kt�re wywo�a�y wielkie konflikty mi�dzy Rzymem a Kartagin� - by�o ju� nami�tnie komentowanych przez wsp�czesnych, a ostateczny wyb�r jakiej� wersji fakt�w albo jakiej� tezy zale�y zawsze w du�ej mierze od osobistej oceny historyka. Niekiedy, zw�aszcza gdy przyst�pujemy do badania ostatnich lat kariery Hannibala, braki w tekstach musimy uzupe�nia� domys�ami. Ale dzisiaj mo�emy korzysta� nie tylko z tradycji literackich. Nauki pomocnicze historii, szczeg�lnie badania archeologiczne, odkrywaj� ka�dego dnia wzgl�dnie dobrze zachowane �lady epoki I3arkid�w. Oczywi�cie chodzi najcz�ciej o dokumenty skromne, kt�re rzucaj� tylko bardzo ograniczone �wiat�o na wydarzenia albo te� mog� by� interpretowane dopiero po bardzo d�ugich i trudnych badaniach. W niekt�rych jednak�e przypadkach osi�gni�te wyniki maj� decyduj�ce znaczenie: tak np. opracowanie monet punickich z Hiszpanii przez numizmatyka angielskiego E.S.G. Robinsona pozwala nam pozna� fizyczny wygl�d samego Hannibala jak r�wnie� jego ojca i szwagra - Hazdrubala. Po- twierdza ono poza tym koncepcj� polityczn� Bai'kid�w, kt�rej nie chcieli uzna� najlepsi historycy. 1Va podstawie tych danych stara1i�my si� zidentyfikowa� w muzeach popiersia Hannibala, z kt�rych najpi�kniejsze odkryto w Maroku przed niespelna dwudziestu laty. Chcieli�my w pracy niniejszej zostawi� jak najwi�cej miejsca dla dokument�w archeologicznych, numizmatycznych i zbyt rzadkich, niestety, epigraficznych. Maj� one zas�ug� rzete2niejszego przedstawienia I-3annibala na tle epoki. Powodzenia i pora�ki wielkiego Kartagi�czyka nie by�y zale�ne wy��cznie od jego talent�w czy omy�ek ani od cn�t czy b��d�w towarzyszy walk lub przeciwnik�w. Aby je zrozumie�, trzeba bra� pod uwag� ca�o�� sytuacji politycznej, ekonomicznej i spo �ecznej �wiata �r�dziemnomorskiego, w kt�rym �y� Hannibal. Ot� odkrycia archeologiczne - w najszerszym tego s�owa znaczeniu - daj� nam obraz bardzo oddalony od tego, jaki sugerowa�y teksty. Najcz�ciej n~p. wyobra�ano sobie walki Rzymu z Kartagin� jako przeciwstawienie pot�gi wy��cznie militarnej - dosy� zacofanej pod wzgl�dem ekonomicznym - pa�stwu morskiemu, handlowemu i przemys�owemu. Jednak�e analiza ceramiki odkrytej w rozmaitych miejscowo�ciach Afryki, Hiszpanii i Galii dowodzi, �e Zwi�zek Italski kierowany przez Rzym potrafi� od po�owy III w. p.n.e. opanowa� zachodnie rynki �r�d- ziemnomorskie dzi�ki swemu przemys�owi i handlowi. Z drugiej strony wi�kszo�� historyk�w wyobra�a sobie, i� w Kartaginie dominowa�y wy��cznie tradycje Wschodu. Historycy ci, mimo niedok�adnych, ale niemniej oczywistych �wiadectw Polibiusza, ~x;ahaj� si� uzna�, �e instytucje Kartaginy zosta�y zasadniczo zmienione w ci�gu dziej�w i �e oligarchia nie zawsze utrzymywa�a w�adz� w tej republice, kt�r� tak ch�tnie por�wnuje si� z Wenecj�. Tymczasem w�a�ciwie interpretowane wyko~pali~ka �wi�ty�, dom�w i nekropolii kartagi�skich wykazuj�, �e wierzenia Kartagi�czyk�w nadal inspirowane w g��wnych zasadach przez teologi� fenick�, by�y kilkal~rotnie zmieniane w spos�b zasadniczy. Zdaje si�, �e te reformy religijne s� zwi�zane z rewolucjami politycznymi. Mo�emy stwierdzi�, �e w III w. p:n.e. atrakcyjno�� hellenizmu mima wplyw na wszystkie dziedziny �ycia duchowego, szczeg�lnie �ycia prywatnebo. Nieomylne oznaki wykazuj�, i� ten wp�yw grecki rozci�ga� si� tak�e na polityk� i �e sprzyja� tendencjom demokratycznym przy jednoczesnym uznaniu Sv�adzy jednostl.:i. Zasadniczy problem wzajemnego stosunku Hannibala i jego ojczyzny ukazuje si� wi�c w nowym �wietle. Te przyczyny t�umacz�, �e ryzykujemy przedstawienie Hannibala do�� r�nego od wizerunku, jaki wi�kszo�� czytelnik�w wytworzy�a sobie na podstawie lektury. R�nego przede wszystkim fizycznie: pi�kny, m�ody cz�owiek z Wolubilis nie przypomina w niczym srogiego przyw�dcy wojsk najemnych, jakiego, pocz�wszy od czas�w odrodzenia, pr�bowa�a wskrzesi� wyobra�nia tylu artyst�w. By� mo�e, taka interpretacja nie wszystkim dogadza. Osobisto�ci historyczne, z kt�rymi zapoznali�iny si� w dzieci�stwie, stanowi� wok� nas ma�y �wiatek, z kt�rym z�yli�my si� i nie lubimy, by zmienia� sw�j charakter. Ju� Neron mniej potworny ni� Neron Tacyta sta� si� przyczyn� powa�nych wy- m�wek pod naszym adresem. Szcz�liwie Hannibal nie przedstawia, tak jak Neron, problemu moralnego! Starali�my si� doszuka� w nim raczej polityka ni� �o�nierza-dziedzica Aleksandra, raczej jednoczyciela �wiata �r�dziemnomorskiego ni� zawzi�tego wroga Rzymu. Ten punkt widzenia jest zasadniczo potwierdzony przez nowe odkrycia; i tak na przyk�ad naj�wie�sze badania nad drogami handlu alpejskiego mog�yby stanowi� wielk� pomoc w studiach nad s�ynnym przej�ciem przez Alpy, a wykopaliska w�oskie mog�yby potwierdzi� dane topograficzne i strategiczne Trazymenu i Kann. Tymczasem prowadzone od jakich� trzydziestu lat rozliczne prace, kt�rych synteza zosta�a dokonana w 1961 roku na Convegno di Studi Annibalici w Kortonie i Peruzji, kieruj� uwag� nie tyle ku tym tradycyjnym problemom, co raczej ku wi�zom, jakie ��czy�y Kartagin� Barkid�w ze �wiatem hellenistycznym, i ku zal��kom rewolucyjnego pa�stwa rzymskiego. W tym to szczeg�lnie kierunku poszli autorzy dw�ch najnowszych prac, kt�re stanowi�y dla nas wydatn� pomoc, a mianowicie ostatni niemiecki biograf Hannibala - W. Hoffmann i w�oski historyk republiki rzymsl�iej - F. Cassola. Wielkie zainteresowanie, jakie okazujemy �wiatu hellenistycznemu, uwa�anemu a� do ko�ca zesz�ego stulecia za jeden z tych zagmatwanych schy�kowych okres�w, od kt�rych historyk odwraca� zasmucony wzrok, przyczynia si� r�wnie� bardzo do tego, by ju� nie rozpatrywa� u�ojen punickich jako wyodr�bnionej walki dw�ch samotnych gigant�w. W istocie cho- dzi - a wykaza� to ju� dobrze Polibiusz - o prawdziwy konflikt �wiatowy, ht'ory w kr�gu �r�dziemnomorskim odgrywal rol� daj�c� si� por�wna� z wojnami �wiatowymi Xk wieku. Podkre�la to w�a�nie A. J. Toynbee w swej mistrzowskiej pracy, kt�ra dotarta do nas dopiero, gdy niniejsza ksi��ka by�a ju� w druku. Pierwsza i druga wojna rzymsko-kartagi�ska - pisze we wst�pie znakomity historyk angielski - toczy�y si� w okresie obejmuj�cym mniej ni� 2/3 wieku (264- 201 r. p.n.e.), a kiedy jedna wielka wojna nast�puje po drugiej w przeci�gu jednego �ycia ludzkiego, to efekt ��czny jest wi�cej ni� dwukrotnie wi�kszy od tego, kt�ry wynika z jednej wielkiej wojny. Pokolenie wsp�czesne zna to dobrze z w�asnego do�wiadczenia. Doskonale u�wiadamiamy sobie, jak wstrz�saj�ce skutki mia�a dla spo�ecze�stw kumulacja dw�ch wojen z lat 1914-1918 i 1939- 1945. Dalszych konsekwencji obu tych wojen jeste�my r�wnie nie�wiadomi, jak Hannibal i Katon mogli by� nie�wiadomi konsekwencji obu wojen rzymsko- kartagi�skich. A �e nie mieli�my jeszcze czasu dojrze� w perspektywie czegokolwiek poza pierwsz5�mi skutkami tych wojen, b�dzie dla nas szczeg�lnie interesuj�ce badanie przyk�ad�w przesz�o�ci, w kt�rych poznajemy pewien zamkni�ty okres historii. Mo�na stwierdzi�, �e konsekwencje wojny prowadzonej przez Barkid�w przeciwko Rzymowi niesko�czenie przewy�szy�y nie tylko przyczyny, kt�re je spowodowa�y, ale tak�e intencje tych, kt�rzy j� rozp�tali, oraz �e wp�yn�y one radykalnie we wszelkich dziedzinach na struktur� spo�ecze�stw i warunki �ycia poszczeg�lnych ludzi, nawet gdy nie byli oni bezpo�rednio zaanga�owani w walk�. Do tych rew~olucyjnych przemian zwyci�eni przyczyniaj� si� cz�sto na r�wni ze zwyci�zcami. A. J. Toynbee mia� wi�c najzupe�niejsz� racj�, nadaj�c swej ksi��ce tytu� Hanniba~'s legacy. Wysi�ek Hannibala nie by� bezowocny, chocia� umar� on zrozpaczony na wygnaniu, z dala od zrujnowanej ojczyzny, �cigany a� na koniec �wiata przez swych triumfuj�cych wrog�w. ROZDZIA� I R�d Barkid�w Hannibal jest Barkid�, to znaczy, �e nale�y do znakomitej rodziny kartagi�skiej,, kt�rej prawie wszy��y cz�o�kowieodgrywali ~a�adnic�� rol� v~ walce swej ojczyzny przeciwko I~,zymowi. Wymie�my zatem ich imiona, kt�re b�d� si� nieustannie powtarza�. ~..~'r~�de wszystkirr~ Hamilkar Barkas, ojciec Hannibala a ;;aratem za�o�yciel lic~ego rodu, z kt�rego zna,rtiy jedynie m�czyzn (Flau= bert si�gn�� do w�asnej wyobra�ni po imi� calambo, jakim obdarzy� jedn� z si�str Iiannibala). Nast�pnie Hazdrubal Starszy, zi�� Hamilkara, kt�ry zarz�dza� interesami rodzinnymi, oczekuj�c chwili, kiedy Iiannibal b�dzie m�g� zast�pi� swEgo ~ojca:'"Wreszcie m�odsi sy= nowie Hamilkara, z kt�rych aeden nazywa si� Hazdrubal M�odszy; jak jego szwagier, a drugi ~VIag�n. Od czasu do czasu ujrzymy . sprzymierze�c�w, jak np. kr�la Bomilkara II, �onatego z najstarsz� c�rk� Hamilkara. Z tego w�a�nie ma��e�stwa uradzi� si� syn imieniem Hannom kt�ry okry� si� s�aw�, walcz�c pod rozkazami swego wuja Hannibala. Ten _pobie�ny przegl�d, kt�ry wkr�tce om�wimy bardziej szczeg�owo, postawi� nas od razu wobec jednej z najpowa�niejszych trudno�ci historii punickiej. Kartagi�ezycy posiadali bardzo niedoskona�y system imienny. Podczas gdy Rzymianie mieli ju�, tak jak my, nazwiska i imiona, do kt�rych dorzucali cz�sto cognomen, czyli przydomek, Fenicjanie u�ywali jedynie jednego imienia, do kt�rego dodawali imi� ojca (poprzedzone wyrazem bn, co oznacza syna) i ewentualnie imi� dziadka. Zapewne w staro�ytno�ci zadowalano si� tym systemem, kt�ry przetrwa� do dnia dzisiejszego u niekt�rych lud�w muzu�ma�skich. Ale w przeciwie�stwie do Grek�w i Gal�w Fenicjanie u�ywali praktycznie tylko nader ogra~iczonej liczby imion indywidualnych. Imiona te s� utworzone podobnie jak niekt�re imiona arabskie, tzn. wyra�aj� zwi�zek mi�dzy osob�, kt�ra je nosi, a bogiem, kt�ry si� ni� opiekuje. Hannibal na przyk�ad znaczy "Baal sprzyja�". Jest to dok�adna paralela hebrajskiego Johannan ("Jahwe sprzyja�"), sk�d pochodzi nasz Jan. Mo�na taz by�o talt�e domy�la� si� nie wym�wionego imienia boga i rzec jedynie "sprzy,ja�" - to, co oddaje imi� Hannon. Hamilkar znaczy "s�uga Melkarta", podo'anie jak Abdallah, tak pospolite u Arab�~~, znaczy "s�uga Allaha". Pobo�no�� Kartagi�ezyk�~~~ koncentrowa�a si� na malej liczbie nie�miertelnych, Kt�rych przez szacunek okre�lano cz�sto nie ich wlasnyrn imieniem, lecz epitetem albo polnym czci tytu�em, jak ~g~ ,Bal, co znaczy ""~ax~',' i jest stosolvane do wielu l;og�v~. St�d ma�o odmian w imionach ind;~widualnych i zbijaj�ca nas z tropu cz�stotliwo�� homonim�w. W Kartaginie w epoce Barkid�w �yko l:i'ha tysi~cy Hannibal�w, Hamilkar�w, Hannon�w, nale��cych do wszystl{ich klas spo�ecznych. Dla unil~ni�cia chaosu niekt�rzy z nich n�ywaii przydomk�w, do kt�rych wkr�tce powr�cimy, t�un.acz�c przydomek "Barkas". ILTiestety nie mo�emy - i bardzo za to przepraszamy - skatalogowa� dok�adnie ~.vszystksch tych Hannibal�w i Hannon�w. Spr�bujmy tylko, zanim prze�ledzimy w miar� mo�liwo�ci dzieje rodziny Barl~id�w, zaj�� si� kilku innymi rodami kartagi�skimi, kt�re z ni� rywalizowaly. Ka�da faza historii p~~nickiej jest zwi�zana z panowaniem jednego z tych rod�w arystokratycznych 1, kt�re, nie sprawuj�c nigdy w�adzy absolutnej, potrafi�y swych najwybitniejszych cz�onk�v~ wysun�� na stanowiska kierownicze, zw�aszcza wojsko~le. Cz�stokro� ~~oclzowie ci bywaj� obalani przez arystokracj� i gin� na torturach. Upadek ich jednak niekoniecznie jest r�wno- znaczny z upadkiem ich dom�w, a syn skazanego osi�ga cz�sto vv dwadzie�cia do trzydziestu lat po straceniu ojca ten sam szczebel w�adzy, z jakiego tamten by� str�cony. Najstarsz� i najpot�niejsz� z tych "dynastii" jest dynastia~Magonid�w. Panuje ona nie bez przeszk�d i konflikt�w od r. 550 p.n.e. do mniej wi�cej r: 396 p.n.e. Wr�cimy do niej za chwil�, omawiaj�c pochodzenie rodu Barkid�w. Po upadku .Himilkona, ostatniego znanego Magonidy, w r. 396 p.n.e. przewag� osi�gaj� inne domy, z kt�rych naj�wietniejszy jest 10 ` dom Hannonid�w. Jeden z Hannonid�w, zwany Hannonem Wiel kim, sprawuje pewnego rodzaju pryncypat w drugiej �wierci IV w. p.n.e. Staraj�c si� pozby� geront�w, zostaje przez nich u�miercany ok. 360 r. p.n.e. Jego syn Giskon Hannonida i wnuk Hamilkar (ben Giskon) Hannonida otrzymuj� dow�dztwo armii; pierwszy w r. 339 p.n.e., a drugi w r. 317 p.n.e. S�dzimy, i� potomk�w ich odnajdziemy w III w. p.n.e. w osobie Hannom II Wielkiego, wsp�czesnego Hamilkarowi Barkidzie i zawzi�tego jego przeciwnika, oraz w osobie jego syna, Hannom III Wielkiego, kt�ry bez powodzenia zwalcza� polityk� Hannibala. To prawda, �e opieraj� si� oni na zwi�zkach oligarchicznych wielkich w�a�cicieli ziemskich, kt�re obali�y Hannona I Wielkiego, ale zdaje si�, �e polityk� l~artagi�sk� wytyczaia znacznie bardziej rywalizacja os�b i interes�w ni� kierunki ideologiczne. Powr�t Hannonid�w m�g� by� zreszt� wywo�any rozgryv~~harmi, w kt�rych pod koniec IV w. p.n.e. uzyskali przewag� nad innym wielkim rodem. Rzeclywi�cie wiemy, �e w r. 317 p.n.e. Iiamilkar ~Iannonida mia� jako koleg� i rywala innego Hamilkara. Ten ostatni by� skazany za zdrad� przez arystokratyczny Trybuna� Stu Czterech. Lec-z, w siedem lat p�niej dow�dztwo armii powierzono pewnemu Bomilkarowi, kt�rego b�dziemy nazywa� Bomilkarem I, a kt�ry by� siostrze�cem Hamilkara, przeciwnika Hannonid�w, skazane~o na �mier� w r. 317 p.n.e. Bomillcar 1 usi�owa� dokona� zamachu stanu pos�uguj�c si� ludem i r�wnie� zosta� ukrzy�owany na placu publicznym. Widzimy zatem, i� podj�� on polityk� przeciwoJ.igarchiczn� Hannor~a I Wielkiego, mimo �e by� wrogiem jego potcmk�w. Rozumie si� wi�c, �e ci osiami znale�li si� w l;artii arystokratycznej. Bomilkar I mia� tytu� kr�la; poniewa� godno~� ta nie by�a faktycznie dziedziczna, a nadawano j� na og� cz�onkom tej samej rodziny, przypuszczamy, �e kr�l Bomilkar II, zi�� Hamilliara Barki, by� potomkiem, prawdopodobnie wnukiem, ukrzy�owanego w r. 307 p.rr.e.; dziecku bowiem cz�sto nadawano imi� dziadka. `- ` Inne rody pojawiaj� si� r�wnocze�nie z Barkidami w czasie woji riy sycylijskiej, kt�r� Rzymianie nazywaj� I wojn� punick�, w la~~s, fach' 264-241 p.n.e. Na pocz�tku tego konfliktu pewien w�dz, kt�rego - dla odr�nienia od Barkid�w - nazwiemy Hannibalem z Agrygentu, a kt�ry by� synem niejakiego Giskona nia Hannonidy, zawdzi�cza� swe d�ugotrwa�e dow�dztwo poparciu partii oligarchicznej, mimo kolejnych niepowodze�. Broni� on nadaremnie Agrygentu przed Rzymianami; zosta� zwyci�ony przez Duiliusa w s�ynnej bitwie mor- 11 skiej pod Nlylae i zgin�� marnie w Sardynii, ukrzy�owany przez swych w�asnych najemnik�w. Jego syn a zarazem imiennik b�dzie dla nas Hannibalem II z Agrygentu. Nieco p�niej obrona Sycylii zasta�a powierzona doskona�emu dow�dcy, kt�rego b�dziemy nazywa� Hamilkarem z Paropos, od nazwy g��wnego zwyci�stwa, jakie odni�s� nad Rzymianami w r. 259 p.n.e. Syn tego Hamilkara nazywa� si� Hannibal; b�dziemy go nazywa� Hannibalem z Paropos. Po wyr�niaj�cej si� s�u�bie na Sycylii zosta� wybrany przez Hannibala Barkasa na towarzysza w wojnie najemnik�w. Uwi�ziony przez buntownik�w pod Tenisem zosta� przez nich ukrzy�owany. Mamy powody (kt�re p�niej wyja�nimy), by s�dzi�, �e Hamilkar i Hannibal z Paropos byli spokrewnieni z Barkidami. 4~J ostatnich latach wojny sycylijskiej najwybitniejszym wodzem punickim, obok Hamilkara Barkasa, by� Giskon. Nie nale�y go myli� z jego imiennikami Hannonidami ani z ojcem Hannibala z Agrygentu. On to stara� si� pertraktowa� ze zbuntowanymi najem~nikami, zosta� przez nich pojmany i zgin�� w okropnych m�czarniach. Syn jego - Hazdrubal, syn Giskona - kt�rego naturalnie nie nale�y myli� z oboma Hazdrubalami Barkidami, zi�ciem i syr_em Hamilkara, ukazuje si� jako przyw�dca pewnego rodzaju trzeciej partii, po�redniej mi�dzy zv~i�zkiem ludowym i arystokratycznym. Pozostaj�cy w cieniu w pierwsfych latach wojny Hannibala, pod jej koniec odgrywa wa�n� rol� w Hiszpanii, a zw�aszcza w Afryce, dzi�ki ma��e�stwu swej c�rki Sofonisby - jedynej Kartaginki, u kt�rej mo�na dostrzec indywidualno�� - z kr�lem numidyjskim Syfaksem. Chocia� starali�my si� upro�ci�, o ile to by�o mo�liwe, te dane bardzo z�o�one, zawik�ane i czasem sprzeczne, nasza znajom-o�� struktury arystokracji punickiej jest nadal bardzo niedok�adna i polega na domys�ach. W�r�d tej ciemno�ci najmniejsze �wiate�ko jest nader po��dane. I3latego te� musimy obecnie nadzwyczaj uwa�nie rozpatrzee dow�d, sam w sobie raczej �redniej wagi, kt�ry jednak stanowi nasz jedyny dokument w kwestii pochodzenia rodziny Barkid�w. Siliusz Italikus by� senatorem rzymskim; �y� w ko�cu I w. n.e. i dla rozrywki pisa� poematy epickie. Zamiast szuka� temat�w w ba�niach greckich, wola� odc,a� wierszem ksi�gi Tytusa Liwiusza po�wi�cone wojnie z Hannibalem, uzupe�niaj�c je zreszt� przygodnymi zapo�yczeniami z innych �r�de�, bardziej przychylnych 12 ~a wielkiego wodza punickiego, oraz niekt�rymi w�asnymi wia domo�ciami o Afryce i Hiszpanii. Fanatyczny wielbiciel Wergiliusza, kt�rego dom nawet zakupi�, uwa�a�, i� powinny go obowi�zywa� kanony artystyczne wielkiego poety. Dlatego nada� swym bohater~om cechy bohater�w Eneidy. Ten szczeg�lny amalgamat, wytworzony przez umys� do�� ograniczony i mierny talent, zrodzi� dziwaczny p-oemat, w kt�rym bajkowo�� miesza si� stale z histori�, co mo�na oceni� cho�by na podstawie nast�puj�cego wyj�tku: Hanc rabiem in fines Italum Saturniaque arua Addiderat quondam puero patrius furor: ortus Sarrana prisci Barcae de gente, uetustos A Belo numerabat auos: namque orba marno Cum ,fugeret Dido famulam Tyrum, impia diri Belides iuuenis uitauerat arma tyranni Et se participem casus sociarat in omnes. (Punica, L. I. v.). (T� nienawi�� w stosunku do Italii i do p�l Saturna przekaza�a ongi� Hannibalowi-dziecku ojcowska pasja. Wywodz�c si� ze starego tyryjskiego rodu Barkid�w, a� od Belusa liczy� pradawnych przodk�w; gdy pozbawiona swego m�a Dydona zbieg�a z podda�stwa Tyru, m�ody syn Belusa uciek� z bezbo�nych szereg�w okrutnego tyrana i pol�czyl si� z ni�, by dzieli� ~~szystkie jej przygody.) Wiersze te, powt�rzone prawie identycznie w XV ksi�dze tej samej epopei, s� jedynym �wiadectwem antycznym o pochodzeniu rodziny Hannibala. Dotychczas nikt jeszcze nie przywi�zywa� do nich wielkiej wagi, ale nie mo�na zarzuci� niedbalstwa tym, kt�rzy tego nie uczynili. Zdaje si�, �e poeta �aci�ski w przytoczonym fragmencie, podounie zreszt� jak w ca�ym swym d�ugim utworze, rzeczywi�cie wype�nia� braki informacji reminiscencjami epopei klasycznej. Zdarza si� jednak, �e przesada poetycka Siliusza ukrywa cenne dane historyczne i prawdopodobnie ma to miejsce tak�e tutaj, jak to wkr�tezobaczymy. � ~~ Barkidzi pochodzili z rodziny tyryjskiej bardzo dawno osiad�ej w Afryce, a tak �ci�le zwi�zanej przez kilka wiek�w z kr�lami Kartaginy, i�, by� mo�e, by�a z nimi jednej krwi. Siliusz s�dzi, �e Barkas to imi� towarzysza Dydony, przodka Hannibal.a. Barkas jest przedstawiony jako syn Belusa, a zatem jako brat Dydony. Wergi liusz uwa�a� go tak�e za syna tego samego kr�la. Ot� Belus nie 13 jest bynajmniej osobisto�ci� legendarn�. Oko�o r. 670 p.n.e. kr�l tyryjski nazywa� si� Baalu, a imi� to zupe�nie naturalnie latynizuje si� w "Belus". Wed�ug E. Forrera 2 Kartagina mia�aby by� za�o'zona za jego panowania, oko�o r. 666 p.n.e., przez dwie spo�r�d jego c�rek - Dydon� i Ann�, kt�re uciek�y z Tyru, a�eby umkn�� Assurbanipalo~wi, gdy ten po zdobyciu miasta zamierza� je w��czy� do swojego haremu. Teoria ta, bardziej romantyczna ni� naukowa, nie zgadza si� z danymi archeologicznymi, kt�re dowodz�, �~ Kartagina istnia�a je�li nie w r. f314 p.n.e. (data jej za�o�enia wed�ug Timajosa i innych), to w ka�dym razie najp�niej oko�o po�owy VIII w. p.n.e. Mamy jednak s�uszne powody, by s�dzi�, �e koloni� afryka�sk� zasili�a nowa fala przybyszy w pierwszych latach VII w. p.n.e. Ci nowo przybyli mogli zosta� zgrupowani w plemieniu okre�lanym wed�ug zwyczaj�w semickich nazw� "synowie Belusa" (Bene Baalu). Imi� Barkasa stawia nam inne zagadnienia. Semity�ci nie s� zgodni co do jego znaczenia. Jedni wi��� je z rdzeniem, kt�ry znaczy "b�ogos�awi�", a z kt�rego pochodzi te� arabskie "baraka", inni za� znajduj� w nim okre�lenie oznaczaj�ce "piorun". W p�erwszym przypadku mog�oby chodzi� o naw� rodziny lub klanu. Takiego zdania by� Siliusz, kt�ry wyprowadza� jego pochodzenie od towarzysza Dydony, dalekiego przodka Hannibala. Ale znaczenie "piorun" wydaje si� pra~~clopodobnie;sze, i to zar�wno z punktu widzen�a filologicznego, jak i historycznego. Teksty zdaj� si� wskazywa�, �e to zawo�anie by�e stosowane najpierw do Hamil.kara, ojca Hannibala. By� to prawdopodobnie jeden z tych poufa�ych przydomk�w, kt�re we wszystkich armiach �o�nierze lubi� nadawa� swym wodzom. Hamilkar by�by obdarcony tym tytu�em, podobnie jak wsp�czesny mu Ptolemeusz - awanturnik macedotiski - by� zwany "Keraunos", co r�wnie� znaczy "piorun". Wielu Kartagi�czyk�w owego czasu nosi�o zreszt� przydomki, kt�re ich odr�nia�y od niezliczonych imiennik�w. M�wili�my o trzech Hannonach Wielkich. Znamy Hazdrubala "Kozio�ka", Hannibala "Szpaka", Hannibala "Ii,odyjczyka", Hannibala "Sabelskiego" (Sabeliowie ludy �rodkowej Italii). Jeden z oficer�w wielkiego Hannibala Barkidy odr�nia� si� od swego dow�dcy-imiennika przez grecki przydomek "Monomach" tzn. "Samotny Wojownik". Podobnie jak �aci�skie cognomina, przydomki te, wyprowadzane pocz�tkowo z jakiej� szczeg�lnej cechy indywidualnej osobnika, mog�y przechodzi� r~a potomk�w ich pierwszego w�a�ciciela i sta� si� tym sposobem pew 14 nogo rodzaju nazwiskami rodzinnymi. Tak w�a�nie by�o z Barki darni, kt�rych nazwiskiem pos�uguj� si� ju� autorzy staro�ytni dla oznaczenia potomk�w pierwszego Hamilkara, kt�ry je nosi�, i ich stronnik�w. Tytus Liwiusz m�wi jakby o "zwi�zku Barkid�w". Rfldzina Barkid�w nale�a�a niew�tpliwie do arystokracji punickiej. Niekt�rzy wsp�cze�ni historycy podaj� z wielk� pewno�ci�, i� Hamilkar sam si� wybi�. Wysnuwaj� ten wniosek z polityki, jak� prowadzi� zaraz po wojnie najemnik�w i jak� kontynuowali jego zi�� Hazdrubal i syn Hannibal. Barkidzi istotnie opierali si� na ludzie i byli zwalczani przez pewien od�am arystokracji. Zmodyfikowali ustr�j kartagi�ski w kierunku jego demokratyzacji, lecz nie dowodzi to bynajmniej, i� sami nie nale�eli do tej arystokracji, kt�r� zwalczali. Wielu dawnych i wsp�czesnych reformator�w pochodzi�o z klasy uprzywilejowanej, przeciw kt�rej wyst�powali. Z drugiej strony jest nieprawdopodobne, �eby rada starszych tv Kartaginie, kt�ra mia�a w r. 247 p.n.e. decyduj�cy wp�yw na no- minacj� wodz�w, odda�a g��wn� komend� nisko urodzonemu. Zreszt� obywatele puniccy byli mobilizowani masowo tylko w okoliczno�ciach wyj�tkowych. Jedynie m�odzi nobilowie s�u�yli regularnie jako oficerowie wojsk najemnych. Hamilkar zatem nie m�g�by zdoby� do�wiadczenia wojskowego, jakie wykaza� w r. 247 p.n.e., gdyby si� urodzi� w skromnym �rodowisku. Zreszt� jeste�my pewni, �e otrzyma� rozlegle wykszta�cenie, takie samo, jakie da� te� swym dzieciom i jakie by�o udzia�em tylko m�odych arystokrat�w. Jego przodkowie zaliczali si� wi�c z pewno�ci� do znacznych Kartagi�czyk�w. Podstaw� pot�gi Barkid�w by�o nie tyll~o ich arystokratyczne pochodzenie, ale i maj�tki ziemskie, jakie posiadali. �adne �wiadectwo nie wyja�nia nam bezpo�rednio usytuowania i rozmiar�w ich posiad�o�ci. Ale historia ostatnich lat Hannibala wykazuje, �e za ka�dym razem, ,gdy musia� si� przeciwstawia� najwi�kszym niebezpiecze�stv~~om w Afryce, prosi� o pomoc nie sam� Kartagin�, lecz mieszka�c�w tej nadbrze�nej okolicy Tunezji wschodniej, kt�r� nazywam w�wczas Byzacjum, a kt�ra dzi� nosi nazw� Sahel. W roku 202 p.n.e., gdy Hannibal stawia jeszcze op�r na P�wyspie Kalabryjskim, Kartagina odwo�uje go dla obrony przed Scypionem, kt�ry, wspierany przez Numid�w Masynissy, zaj�� ju� zach�d i centrum Tunezji. Port Kartaginy jest wolny, jednak�e Hannibal l�duje o dwie�cie kilometr�w dalej na po�udnie, w Leptis Minor, zak�ada baz� w Hadrumetum, dzisiejszym Suss, i sp�dza tam kilka miesi�cy na uzupe�nianiu swych si� przed ostatecznym spotkaniem. P~o wojnie musi odnowi� sw� armi� i wtedy r�wnie� prowadzi do 15 Byzacjum swych weteran�w, aby tam sadzili gajeoliwne. Wreszcie w r. 195 p.n.e. jako najwy�szy dostojnik swej ojczyzny dowiaduje si�, �e Rzymianie zamierzaj� ��da� jego wydania. I znowu uchodzi najpierw do Byzacjum, zanim schroni si� na Wschodzie. Od Liwiusza dowiadujemy si� przy tej okazji, �e tam, niedaleko od miasta Sullectum, mia� posiadl-o��, w kt�rej si� zatrzyma�. Dotychczas nie przywi�zywano wagi do tej wskaz�wki, wyja�niaj�cej - jak s�- dzimy - inne fakty, o kt�rych wspominali�my. Mo�na si� domy�la�, �e poza posiad�o�ci� w Sullectum Barkida w�ada� w tej prowincji dostatecznym obszarem, a�eby m�c tam osadzi� tysi�ce m�czyzn, i �e mia� tam poddanych zdolnych w ka�dej chwili do przeistoczenia si� w bezwzgl�dnie wiernych mu �o�nierzy. Nale�a�oby wiedzie�, kiedy mog�o powsta� wspomniane lenno. Posiada� je ju� w r. 202 p.n.e., ale jednocze�nie o dacie tej wiadomo, �e wtedy po raz pierwszy od trzydziestu pi�ciu lat postawi� stop� na l�dzie afryka�skim, ca�y czas swej nieobecno�ci dziel�c mniej wi�cej r�wno mi�dzy Hiszpani� i Itali�. A zatem owe dobra w Byzacjum odzied~iczyi po ojcu. l~Tatomiast sam Hamilkar spc:dzi� pierwsz� cz�� swego �ycia na Sycylii, a ostatni� w Hiszpanii. Kartagina widzia�a go tylko przez cztery lata w czasie wojny najemnik�w. Czy� mo�na przypu�ci�, �e Hamilkar Barkas, kt�remu zazdro�ci�a i kt�rego �ledzi�a partia wielkich wla�cicieli, m�g�by w tym kr�tkim czasie zagarr�� dla siebie olbrzymie domeny, nie nara�aj�c si� na najpowa�niejsze oskar�enia? Ziemie w Byzacjum mog�y by� zatemtylko odziedziczone i dzi�ki tej fortunie m�g� otrzyma� - mimo mlodego wielu - stanowisko dow�dcy nieosi�galne dla biedniejszych. Nie znaczy to oczywi�cie, �eby Barkidzi nie byli wpisani na list� obywateli Kartaginy. Wielu arystokrat�w punickich wykroi�o sobie latyfundia w prowincjach, tak jak p�niej zrobili senatorowie rzymscy. Zachowuj�c swoj� pozycj� w metropolii utrzymywali pewien dystans w stosunku do mieszka�c�w miast sprzymierzonych. Tak by�o na przyk�ad w Hadrumetum, kt�rego mieszka�cy z racji swego fenickiego pochodzenia mogli oczekiwa� zr�wnania w prawach z Punijczykami. Byli jednak z nieufno�ci� trakt-owam przez rz�d, kt�ry podporz�dkowa� ich faktycznie, chocia� bezprawnie, nie tylko swoim urz�dnikom wy�szym, ale tak�e i urz�dnikom ni�szym, pochodz�cym z plebsu wielkiego miasta. Nie by�o mowy o powier zeniu nawet najwybitniejszym z nich �adnych odpowiedzialnych funkcji politycznych czy wojskowych. Przodkowie Barkid�w, mimo posiadania d�br ziemskich, jakie is utworzy�y si� w ci�gu V w. p.n.e. w p�nocnej Afryce, r�wnie� nie zaliczali si� do uprzywilejowanych re�imu plut�kratycznego. Korzystaj�c z uspokojenia w odwiecznym konflikcie z sycylijskimi Grekami Punijczycy najpierw uwolnili si� od zale�no�ci, kt�ra od za�o�enia miasta podporz�dkowywa�a ich s�siednim plemionom libijskim. Potem zdobyli z kolei terytoriL~m odpowiadaj�ce p�nocno-zachodniej cz�ci obecnej Tunezji. Szlachetni potomkowie towarzyszy Dydony skorzystali z .okazji, aby z marynarzy i kupc�w, kt�rymi byli do tychczas, zmieni� si� we w�a�cicieli ziemskich. Najbardziej uprzywilejov~eani na pewno zagarn�li dla siebie tereny najbli�sze stolicy, a wi�c niziny Med�erdy wzd�u� brzeg�w Miliany, a przede wszystkim tereny na przyl�dku Bon. Mogli w ten spos�b zarz�dza� folwarkami nie oddalaj�c si� zbytnio od miasta i godzi� dba�o�� o w�asne interesy ekonomiczne z karier� polityczn�. Przodkowie Hamilkara nie mieli tej szansy: usuni�ci dla jakiej� przyczyny z pierwszych podzia��v~� musieli si r zadowoli� ziemi� bardziej oddalon�, z pewno�ci� �yzn�, odpowiedni� do uprawy zb� i oliwek, lecz o klimacie bardziej kapry�nym ni� klimat Tunezji i niew�tplivaie mni.~j sprzyjaj�cym wz'oogaceniu si�. Pierwsi Barkidzi, aby zar zaclza� maj�tkami wed�ug skodyfikowanych p�niej przez iVlagona punickich zwad eksploatacji ekonomicznej, musieli przebywa� w chronnych zamkach, a na~~et budowa� wie�e obserwacyjne dla dozorowania swych rolnik�w libijskich i obrony przed koczowniczymi bandami. Nie mieli wi�c ani czasu, ani mo�liwo�ci mieszania si� do subtelnych intryg �ci�le tajnych komitet�w, kt�re kiero�,wa�y polityk� Kartaginy. Nie zezwalaj�c na naruszenie swych praw ani na ich przedavanienie, pozostawali z dala od �rodowisk rz�dz�cych, kt�re krytykowali zar�wno za posuni�cia polityczne, jak i za przekonania religijne. Hamilkar i jego nast�pcy nie zapomnieli nigdy, �e ich przfldkowie byli usuni�ci i uwa�ani za podejrzanych przez rz�dz�c� Oligarchi� i dlatego ich polityka wewn�trzna a� do ko�ca b�dzie pozostawa� pod wp�ywem uraz naroslych od pokole�. A�eby jednak zrozumie� t� niech�� i jej konsekwencje, trzeba sflbie przypomnie� zmienne koleje losu Kartaginy w V i IV w. p.n.e., z kt�rymi zapoznaj� nas najnowsze badania L. Maurina.3 Oko�o r. 550 p.n.e. energiczny w�dz imieniem Magon zaprowadzi� w nowym Tyrze w�adz� monarchiczn�, kt�r� potomkowie jego mieli zachowa� przez p�tora wieku. Wprowadzenie jakiego� mocnego re�imu by�o konieczne na skutek coraz to silniejszego nacisku kolonist�w greckich na domen� Fenicjan zachodnich. Monarchia Magonid�w by�a zasadniczo wojskowa, rzekomo wyposa'zona dziedzicznie w nadprzyrodzone dary duchowe o pod�o�u mistycz- m 2 Hannibal nym, kt�re im zapewnia�y zwyci�stwa. Przyw�dcy Magonid�w w koi5cu VI w. i na pocz�tku V w. p.n.e. prowadzili wojny z Sycylijczykami. L. lVlaurin wykaza�, 'ze kl�ska pod Himer� ~ w r. 480 p.n.e. nie zachwia�a wcale ich w�adzy, jak to dotychczas przypuszczano. Zmieniaj�c cel Magonidzi skierowali sw� armi� na podb�j terytori�w odpowiadaj�cych dzisiejszej Tunezji. Dopiero w r. 409 p.n.e. wyprawili sw� flot� na dalekie wybrze�a, aby dol~ona� straszliwej zemsty na Syrakuza�czykach. Ta nowa wojna sycylijska tr~~s~;.la a� do 396 r. p.n.e. Tego roku Himilkon, ostatni z Magonid�w, zwyci�ony nie przez ludzi, lecz przez bog�w, musia� zawrze� z Dionizjus~,em po.~�j na niekorzystnych warunkach. Po szczeg�lnej polityc~.nej pokucie, kt�ra przypomina pokut� Dawida, odebra� sobie �ycie. Dynastia nied�ugo potem upad�a, a arystokracja uzyskawszy kontrol� interes�w ustanowi�a trybuna� polityczny Stu Czterech, aby unikn�� odnowy w�adzy jednostki. Rzeczywi�cie, w czasie ca�ego IV w. p.n.e. arystokracja udaremni�a Milka zamach�w stanu, mi�dzy innymi Hannom I Wielkiego (oko�o r. 360 p.n.e.) i Bomilkara (ukrzy�owanego oko�o r. 307 p.n.e.). istnia�o zatem pewnego rodzaju ugrupowanie monarchiczne stoj�ce w opozycji do w�adzy. Mo�emy przypuszcza�, �e Barkidzi nale�eli do tej partii. Ale hipoteza by�aby krucha, gdyby�my mieli do dyspozycji tylko nieliczne dane o polityce, zebrane przez .Justyna i. Diodom. Szcz�liwie historia religii i archeologia dope�niaj� naszych informacji. Kilka lat temu wykazali�my 5, i� w Kartaginie, tak jak u wszystkich lud�w semickich, rewolucje polityczne s� nieod��czne od reform religijnych. Przyjmuj�c t� zasad� L. Maurin przedstawi� now� interpretacj� poprawiaj�c� szcz�lwie t�, kt�r� podali�my. Rel_iia punicka wywodz�ca si� z religii Tyru r�ni si� jednak�e od niej w do�� istotnych szczeg�ach. Najpopularniejsze kulty kolonii s� prawie nie znane w stolicy. Najwa�niejszy jest kult Baala-Hammona i Tanit w �wi�tyni po�o�onej na po�udniowym kra�cu miasta, blisko bramy, kt�r� nazywamy dzi� niew�a�ciwie "tofetem" od nazwy rowu, gdzie palono ogniska przeznaczone dla ofiar motek, w czasie kt�rych dzieci by�y "po�wi�cane bogom", tzn. przechodzi�y przez ogie�; ich popio�y zamkni�te w urnach by�y grzebane pod kopcami. Wykopaliska ods�oni�y tysi�ce takich kurhan�w, nagromadzonych w kilku warstwach ziemi. Kurhanom towarzyszy�y zazwyczaj kamienne pomniki, kt�re - oko�o r. 400 p.n.e. przybieraj� kszta�t steli po�wi�conej Tanit i Baalowi- Hammonowi. Wcze�niej 1s sze pomniki mia�y form� masywnej p�kolumny, zwykle pozbawio nej napisu. Trzy pomniki jednak�e maj� napis, kt�ry w jednym przypadku wymienia samego Baala bez epitetu. Najstarszy aktualnie pomnik tofetu jest czym� w rodzaju kaplicy zawieraj�cej gliniane naczynia egejskie z drugiej po�owy VIII w. p.n.e. Z tych danych mo�na wyprowadzi� nast�puj�ce wnioski: - kult tofet�w si�ga przynajmniej wieku VIII p.n.e. i prawdopodobnie samego za�o�enia Kartaginy; - w ci�gu d�ugich stuleci mia� on za przedmiot boga zwanego Baal, potem Baal- Hammon, kt�rego Grecy co najmniej od wieku V p.n.e. identyfikuj� z Kronosem. Baal-Hammon mia� przy sobie demony. Z nich w�a�nie wywodzi si� bogini zwana Tanit Pene Baal ("twarz Baala"), kt�ra na stelach jest wymieniana jako pierwsza, z tytu�em "Pani" (rabbat,). Ta rewolucja poprzedza prawdopodobnie zast�pienie stel przez p�lkolumny. Nast�pi�o to przypuszczalnie w ci�gu V w. p.n.e. Rozw�j kultu Tanit spowodowa� upadek kult�w pochodzenia tyryjskiego, a gk�wnie kultu Melkarta. Niech�� Kart.agi�czyk�w do Melharta, podkre�lana wyra�nie przez Diodom, jest; potwierdzona niewiell~� liczb� pos�g�w jego kultu w okresie poprzedzaj�cym epok� Barkid�w. V`Jreszcie, pocz�wszy od r. 396 p.n.e., religia punicka podlega coraz bardziej wp�ywowi hellenizmu. Adoptuje ona b�stwa grccl~ie: Demeter i Persefon�. Przyjmuje identyczno�� bog�w greckich i fenicl:ic~: Resrep-Apollo, EszrrAUn- Asklepios, i nadaje im pos;,acie klasyczne, a tak�e wiele helle�skich rytua��w. Proponowaliby�my dostrzec w wyniesieniu Tanit konsekwencje rewolucji arysi.okratycznej, kt�ra obali�a Magonid�w. L. Maurin, wykazuj�c, �e ta rewolucja mia�a miejsce dopiera na pocz�tku IV w. p.n.e., przypisuje raczej w�a�nie Magonidom wprowadzenie "damy z Kartaginy" jako symbolu religijnego ch�ci uniezale�nienia si� Kartaginy zar�wno ~od Tyru jak i od Grek�w. Partia oli~archiczna, sk�onna do wzgl�dnego pacyfizmu, sprzyjaliby raczej hellenizacji. My przy��czamy si� calkowicie do tej interpretacji Istnia�y wi�c w Kartaginie, jak to zreszt� wyczu� Flaubert, klasy religijne, kt�re wsp�lzawodniczy�y i przeciwstawia�y si� sobie, czasem bardzo gwaltownie. Tak zwana "Taryfa z Marsylii" i odnalezione epitafium wykazuj�, �e te u�rupowania religijne nosily, tak jak u hebrajczyk�w, nazw� sph, kt�r� my t�umaczymy przez ,,klan". W Biblii chodzi o grup� rodzin pochodz�cych od tego samego przodka, w Kartaginie cz�onkowie jednego klanu s� z��czeni przez kult tego samego boga- patrona, czczonego za pomoc� spe- ls cjalnego rytua�u. Rozwojowi tych zwi�zk�w sprzyja�a w-olno��, z kt�rej korzysta�a ka�da rodzina a nawet ka�dy osobnik, w prywatnym praktykowaniu wybr�nych przez siebie kult�w pod v~arunhiem brania udzia�u w obrz�dach religii panuj�cej. Ta swoboda, kt�ra panowa�a we wszystkich miastach staro�ytnych, a szczeg�lnie w Gr ecji i Rzymie, pochodzi�a z istnienia kult�w domowych. Ka�da rodzina posiada�a w domu sw�j w�asny o�tarz. Najnowsze wykopaliska w Kerkuane na przyl�dku Bon, kt�re odkry�y ma�e miasteczko punickie z czas�w Hannibala, pozwoli�y odnale�� kilka takich o�tarzy wznosz�cych si� na �rodku dziedzi�c�w. Przed o�tarzem sta�y pos��ki bog�w. Odnaleziono wielk� ilo�� tych pos��k�w z wypalanej gliny. Nagromadzone w ka�dym domu �wi�tki tworzy�y lararium - ma�y panteon, zupe�nie podobny do panteon�w znajduj�cych si� w du�ych �wi�tyniach. Wyb�r bog�w i ich hie- rarchia odzwierciedla�y tradycje rodzinne i d��enia w�a�ciwe g�owie rodu. Przypadkiem znamy bardzo dok�adnie panteon rodziny Barkid�VJ. Przekaza� go nam s�ynny tekst, wielokrotnie komentowany, kt�rego prawdziwe znaczenie, jak s�dzimy, nigdy jednak nie by�o zrozumiane. I9 ragment ksi�gi VII Polibiusza zachowa� traktat zawarty przez Hannibala w r. 215 p.n.e. z Ate�czykiem Ksenofanesem, ambasadorem Filipa V Macedo�skiego. Jego klauzule by�y zagwarantowane przysi�g� wyg�oszon� przez Hannibala, w kt�rej wzywa� niekt�re b�stwa W obliczu Zeusa, Hery i Apolla, w obliczu geniusza [daimonl Ka: tagi�czyk�w, i Heraklesa, i Jolaosa; w obliczu Aresa, Trytona, Posejdona, w obliczu bog:iw, kt�rzy walcz� przy nas, i S�o�ca, i Ksi�yca, i Ziemi; w obliczu It~.el: i Jezior, i W�d, w obliczu wszystkich bog�w, kt�rzy w�adaj� Kartagin�, w obliczu wszystkich bog�w, kt�rzy w�adaj� Macedoni� i pozosta�� Giecj�, w obliczu wszystkich bog�w, bior�cych udzia� w ~�yprawie, kt�rzy s� p=~zytomni tej przysi�dze, w�dz Hannibal powiedzia�... t%d ~?aw..a rozumiano, �e w tej przysi�dze Hannibala, kt�ry sam j� zredagowa� i wypowiedzia�, bogowie powo�ani na �wiadk�w s� na pewno bogami punickimi, nazwanymi imionami grecl~imi wed�ug staro�ytnego zwyczaju, kt�ry t�umaczy� imiona bog�w na j�zyk wsp�czesny, zamiast je zachowa� w formie oryginalnej. A jednais S. Gsell uzna~~a�, �e ten "pierwszorz�dny dokument dla badania religii kartagi�skiej" nie bardzo godzi� si� z tym, co�my o niej wiedzieli sk�din�d. r`i.zeczywi�cie, nie widzimy tam odpowiednik�w greckich najbardziej znanych bog�w punickich. Nie znajduje sil tam ani Kronos (Baal-Hamman), ani Asklepios (E~szmun), ani Afrodyta (Astarte). Przypuszczano wi�c, �e przyj�te tutaj odpowiedniki r�ni�y si� od tych, kt�re s� u�ywane zazwyczaj. Jednak wszelkie wysiXki najbardziej uczonych i genialnych komentator�w nie potrafi�y ani przyzna� racji tym nieprawid�owo�ciom, ani znale�� do nich w�a�ciwego klucza. Na przyk�ad twierdzi si� na og�, �e Zeus reprezentuje Baala-Hammona, zidentyfikowanego z Kronosem we wszystkich innych tekstach greckich dotycz�cych religii punickiej, a szczeg�lnie w napisach, kt�re Grecy mu po�wi�cili w �wi�tyni El-Hofra w pobli�u Konstantyny. W opisie Kartaginy Polibiusz podaje, �e wzg�rze panuj�ce naci miastem po�wi�cone by�o Kronosowi prawdopodobnie dlatego, �e wznosi�a si� nad nim �wi�tynia tego boga. Chodzi tu z pewno�ci� o Baala- Hammona, kt�remu Kartaginczycy ch�tnie po�wi�cali jakie� wzg�rza w pobli�u bram swoich miast. Historyk achajski zastosowa� w tym praypadl~u prawid�oa~� interpre~acj� i nie widzimy przyczyny, dla kt�rej mia�by jej zaniecha~ odtwarzaj�c taki dokument jak owa przysi�ga. Czy mo�2my zatem przypisa� t� pomy�k� interpretatorowi, kt�ry w obozie IIannibala t�umaczy� tekst traktatu na j�zyk grecki, zrozumia�y dla Ksenofanesa? Polibiusz jeszcz� raz daje imi� Zeusa najwy�szemu 'rogu iIannibala, gdy przypomina akt religijny przysz�ego zdo- bywc': to w obecno�ci Zeusa i w czasie ofiary sk�adanej temu bogu przez Hamilkara w r. 237 p.n.e. ma�y Hannibal przysi�g� I3,zymianorw,'_ekuist� nienawi��. 2 wyj�tkiem R!Iarcjalisa, kt�ry dla przyczyn �atwo zrozumia�ych, jak to p�niej zobaczymy, zast�puje Zeusa Heraklesem-Melkartem, wszyscy staro�ytni Grecy czy Latynowie zgadzaj� si� z Polibiuszem. Gdy Liwiusz w dw�ch miejscach (XXI l, 4 i XXXV 14, 2) przypomina przysi�g� nienawi�ci, m�wi po prostu o bogach: Korneliusz Nepos nie waha si� po wiedzie~ ~~~yrarnie "Jupiter Optimus Nlaximus", chocia� mog�oby si� wydawa� zaskakuj�ce i absurdalne, �e najwi�kszy wr�g jego ojczyzny wzyv~~a� przeciwko niej samej jej protektora. Jest to tcn sam Jowisz, kt�ry wed�ug Liwiusza i Cycerona zsy�a Hannibalowi w Onussie proroczy sen, w kt�rym potwflrny smok uosabia zag�ad� Italii. Jowiszowi wreszcie w�dz kartagi�ski ofiarowuje jagni� przed bitw� nad rzek� Ticinus.' Wszystkie te teksty, w kt�rych Kronos-Saturn czyli Baal-Hammon nigdy si� nie pojawia, s� zbyt liczne, by mo�na by�o podejrzewa� jak�� omy�k�. Kilka z nich (przysi�ga Hannibala w r. 215 p.n.e. i sen w Onussie) s� na pewno wiernym t�umaczeniem tekst�w punickich, u�o�onych przea: sa.rnego IIannibala albo kogo� z jego oto- 2i czepia. Syn Hamilkara stawia� Baala w pierwszym rz�dzie bog�w. Jego w�asne imi� (Hannibal = "Baal obdarzy� sw� �ask�") oznacza�o przychylno�� b�stwa, kt�re na pewno nie by�o Baalem-Hammonem. Dopiero od wielkiego teologa fenickiego Filona z Byblos dowiadujemy si�, kim w rzeczywisto�ci by� Zeus lub Jowisz fenicki. Jest nim, co potwierdza �w. Augustyn, Baal-Szamin, pan niebios, wielki b�g Tyru, kt�remu Hiram swego czasu wzni�s� �wi�tyni�. Bliskie wi�zy ��czy�y go z Melkartem, uwa�anym prawdopodobnie za jego syna. Napisy dowodz�, �e i w Kartaginie istnia�a jego �wi�tynia i kap�ani. Jego rola bardzo podobna jest do l;ej, jak� odgrywa� Baal-Hammon, z kt�rym w gruncie rzeczy nieraz go mylono, zw�aszcza w niekt�rych �wi�tyniach Afryki. Niemniej, podob- nie jak Jowisz w stosunku do Saturna, r�ni� si� od niego �agodniejszym charakterem, mniej okrutnym kultem i nie ��da� wcale ofiar z ludzi. Mo�emy mie� pewno��, �e Ha.nnibal nie sk�ada� tych okrutnych ofiar, poniewa� Rzymianie nigdy mu tego nie zarzucali. Oiiaoa z r. 237 p.n.e. dowcdzi, �e Hamilkar praktykowa� ju� kult Baala-Szanlina, zanim uda� si� do I~iszpanii. A wi�c nie sytuacja spov~odowana podbojami wp�yn�a na wprowadzenie tego kultu przez Barkid�w. Oddanie si� panu niebios by�o jedn� z odr�bnych tradycji rodzinnych; przedstawimy j� dok�adniej podejmuj�c badanie przysi�gi z r. 215 p.n.e., kt�rej tekst podali�my wy�ej. ~~'ed�~ag zwyczaju w�a�ciss~ego teologii fenickiej w tym tek�cie ws?yscy bogowie zgrupowani s� w tr�jcach. Uczono dawniej, �e Fenicjanie nie mieli �adnego panteonu, a czcili tylko trzy b�stwa: Ojca, Ts~latk� i :3yna, kt�rych imiona by�y w ka�dym mie�cie inne. Ta zbyt pro sf a teoria zostala obalona przez krytyk� R. Dussauda, zanim jeszcze odkrycia w Ugarit zada�y jej ostatec~:yr cios. Jest rzecz� pewn�, �e na wz�r, by� mo�e, egipski kap�ani z Ty- ru, Sydonu i z Kartaginy lubili grupowa� swych bog�w w tr�jce, niekoniecznie rodzinne. Po��czenie ojca, matki i syna jest r�wnie cz�ste, jak po��czenie wielkiego boga lub bogini z innymi ~~ogami. Pierwsza tr�jca Hannibala obejmuje razem z Baalem-Szaminem-Zeusem Her� i Apolla. Hera na pewno przedstawiatutaj Tanit, co by�o r�wnie cz�ste, jak identyfikacja Baala-Hammona z Saturnem. Wydaje si� dziwne, �e "damie z Kartaginy" nie towarzyszy jej zwykly pczredros, lecz jaki� inny. Ale po��czenie Baala-Hammona i Tanit, niekoniecznie ma��e�skie, nie by�o trwa�e. W samej Kartaginie zosta�o ono zerwane po zburzeniu miasta w r. 146 p.n.e. W kolonii 22 rzymskiej odbudowanej w roku 44 p.n.e. Tanit-Caelestis emigro wa�a do innej �wi�tyni, podczas gdy Baal-Hammon-Saturn pozosta� panem pewnej cz�ci tofetu. W innych miastach Saturn panuje sam albo w towarzystwie jakiej� bogini, cz�sto przedstawianej w roli karmicielki, trzymaj�cej dziecko na �onie. Obecno�� Tanit w panteonie Hannibala dov~~odzi, �e rodzina Barkid�w nie pozosta�a oboj�tna na reform� w V w. p.n.e. Potwierdza to nieobecno�� Afrodyty, wielkiej bogini Tyru. Brak r�wnie� drugiej wielkiej bogini, najwa�niejszej bohaterki epopei z Ugarit, fenicl~iej Anat, kt�ra prawdopodobnie zapo�yczy�a imi� i twarz od Ateny-~llinerwy. Barkidzi przyj�li wi�c system, kt�ry w ci�gu V ~~. p.n.e. skoncentrowa� w osobie Tanit wszystkie kompetencje b�stv~~ �e�skich. Oczywi�cie nie mo�emy odgadn�� przyczyn, kt�re to spowodowa�y, lecz nale�y podkre�li�, �e cze�� oddawana Herze-Tanit u�atwi�a porozumienie religijne pomi�dzy Hannibalem a ludno�ci� greck� i oskijsk� Italii po�udniowej. Na przyl�dku La.cinium obok Krotony Hera argiwska posiada�a s�ynn� �wi�tyni�. Hannibal, kt�ry w ostatnim okresie wojny italskiej obozowa� niedaleko, po�wi�ci� jej stele z inskrypcjami greckimi i punickimi m�wi�~~ymi o jego wyprawach; rytua� ten mo�na por�wna� z owym, jakiego dokona� ongi� Magonida Hannom po�wi�caj�c Baalowi-Hammonowi sw� okr�n� podr� morsk�. Barkida podkre�la� w ten spos�'a identyczno�� swojej ojczystej bogini z kr�low� greckiego Olimpu. Ta zr�czna propaganda mog�a mie� r�wnie� wp�yw na wiernych w innych �wi�tyniach za�o�onych przez tubylc�w, na przyk�ad w �wi�tyni u uj�cia rzeki Silarus, a szczeg�lnie w Kapui, gdzie Junona oskijska dawno si� zhellenizowa�a. Ten chwyt psychologiczny by� zreszt� stosowany prze-z Hamilkara, ojca Hannibala, zaraz po jego przyje�dzie do Hiszpanii. Jedna z najstarszych mor~e�, wybita w jego mennicy w Gades (dzi� Kadyks), na odwrocie nosi g�ow� bogini o przybraniu dok�adnie takim samym jak g�owa Junony z monet Kampanii. Trzecim bogiem pierwszej tr�jcy jest Apollo. Grecy i Rzymianie okre�lali tym imieniem boa fenickiego, bardzo popularnego m Afryce. Posiada� on nawet w Utyce swoj� �wi�tyni� zbudowan� przy ko�cu XII wieku. W Kartaginie miejsce jego kultu by�o usytuowane mi�dzy bramami a Byrs�. Cypryjskie napisy pouczaj� nas, �e na tej wyspie Reszep by� uwa�any za r�wnoznacznego z Apollem. O kulcie boga Reszepa w Kartaginie �wiadcz� liczne dedykacje i pomniki. Przybrany jeszcze w sw�j str�j azjatycki, sk�adaj�cy si� z wysokiej tiary z wst�gami, przepaski i d�ugiego p�aszcza, wyst�puje, tak jak jego grecki brat, w towarzystwie gryfa i symboli 23 s�o�ca. Podobnie jak Apollo, gra� na lirze i przypuszczalnie zosta� mu po�wi�cony delfin. Wszystkie te pado~bie�stwa musia�y doprowadzi� do ca�kowitej asymilacji. I w�a�nie grecki typ Apolla widzimy na monetach bitych przez Hazdrubala od czas�w za�o�enia Kar tageny. Na czele drugiej tr�jcy, kt�ra zjawia si� w przysiedze Hannibala, figuruje tajemnicza posta� o do�� niepokoj�cym imieniu: "Demon Kartagi�czyls�w". Miasta staro�ytne - jak i prywatni ludzie wybiera�y sobie jednego lub kilku boskich protektor�w, od kt�rych oczel~iwa�y tych samych mniej wiocej korzy�ci, co chrze�cijanie od swoich �wi�tych patron�~~. W rzymskiej Afryce s� oni okre�lani s�owem yenius albo deus patrius. Cz�sto chodzi o bog�w takicl.~, jak I_iber-Szadrapa i PJIelkart-I3erkules w Leptis, l~.~ler:~ury i Minerwa w Tyzdrus, Liber, Apollo i Ceres w Maktaris. Wielu uczonych usi�owa�o w Demonie Kariagi�czyk�w rozpozna� Tanit albo jakie� inne b�stwo. S. Gsell znakomicie dowi�d� niemo�',it~o�ci takiej identyfikacji, 'pos�uguj�c si� argumentami, la�rych nie trzew powtarza�. Rozwi�zania zagadki nale�y szuka� na innej drodze. W miastach greckich czysto spotykamy kult Tyche - uosobienia pomy�lno�ci. To poj�cie, kt�remu Rzymianie nadali nazw� Fortuny, istnialo ze swoimi cechami u Semit�w, kt�rzy je nazywali Gad. Istnia� prawdopodobnie jal~i� Gad Kartaginy, chocia� nie ma ~ayra�nych �lad�w jego kultu. Gdy Cezar i August odbudot~~ali miasto Dydony w formie kolonii rzymskiej, miejsce Gad zosta�o prawdopodobnie zaj�te przez Geniusza, kt�rego wyobra�enie v~~yryte na intaglii odkry� niedawno P. Vene. Naszym zdaniem Demon Polibiusza nie jest nikim innym, jak owym Gad. Poniewa� nazwa semicl~a by�a rodzaju m�skiego, t�umacz wola� prze�o�y� j� raczej na "Demcna" ni� na �e�sk� "Tyche". Ten geniusz ma za towarzyszy Heraklesa i Jolaosa. Bohater z Tyrynsu u�ycza na pewno swego imienia Melkartowi i co do tego nikt nie ma w�tpliwo�ci. Identy- fikacj� t� przyj�� ju� Herodot, zle wp�yw na kult fenicki mia�a ona wywrze� dopiero p�niej. Zobaczymy, jak wykorzysta to Hamilkar Barkas i jego nast�pcy, aby opieraj�c si� na starym kulcie rodzinnym rozp