11240

Szczegóły
Tytuł 11240
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11240 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11240 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11240 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Aby rozpocz�� lektur�, kliknij na taki przycisk , kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki. Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poni�ej. 2 Kazimierz Radowicz ZADANIE DOMOWE 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 Rozdzia� pierwszy w kt�rym zastanawiamy si� nad wygl�dem Dali oraz poznajemy USPO Ulubionym dniem tygodnia Dali by�, niew�tpliwie, pi�tek. G��wnie z tego powodu, �e jej stale zapracowani rodzice mieli wtedy nareszcie czas dla niej i �e tego wieczoru by�a prawdziwa kolacja. A po pi�tku nast�powa�y, oczywi�cie, sobota i niedziela, i zaczyna�y si� dzia� cudowne rzeczy. Udawali si� ca�� tr�jk� do ogromnego centrum rozrywkowego, gdzie p�ywali w basenie, je�dzili na wrotkach i �y�wach, szaleli w weso�ym miasteczku, grali w badmintona, bawili si� pi�k� albo strzelali z �uk�w do kolorowych tarczy. Czy kto� mo�e si� wi�c dziwi�, �e Dala, ciesz�c si� tak bardzo na pi�tkowe popo�udnie i wiecz�r, na sobotni� i niedzieln� zabaw�, zasmuci�a si� bardzo, stwierdziwszy po powrocie ze szko�y do domu, �e nie ma w nim rodzic�w. Zawiadomi�o j� o tym, ju� w przedpokoju, zielone �wiate�ko pal�ce si� nad klawiszami magnetofonu. Przycisn�a wi�c jeden z nich i po chwili us�ysza�a g�os ojca. Musimy jeszcze doda�, �e k�ad�c palec na klawiszu, Dala s�dzi�a, i� stracony zostanie tylko wiecz�r, �e rodzice musz� sko�czy� jedynie piln� jak�� prac� i wr�c�. Nawet p�no, ale przecie� wr�c�, bo to zdarzy�o si� ju� kilka razy, ale �e sobot� i niedziel� sp�dz�, jak zawsze, razem. Dowiedzia�a si� jednak, ku swemu wielkiemu zdumieniu, �e zostaje na kilka dni sama. � Bardzo nam przykro, c�reczko, mamie i mnie � m�wi�a ta�ma g�osem taty � ale musieli�my zosta� w pracy. B�dziemy naprawiali powa�ne uszkodzenie i to mo�e potrwa� do �rody p�nego wieczora... Tata m�wi� dalej, �e na pewno Dala patrzy w tej chwili z niedowierzaniem na magnetofon i mia� racj�; dziewczynka zawo�a�a nawet � do �rody?! � jakby rodzice mogli j� us�ysze�. A to tylko pozostawiony na ta�mie g�os m�wi�: � To bardzo d�ugo. Wiemy o tym dobrze z mam�. Zostawiamy ci wi�c do towarzystwa Uspo, �eby nie by�o ci smutno. On czeka na ciebie w twoim pokoju. Id� tam zaraz i przywitaj si� z nim. Dala by�a, na og�, pos�uszn� c�rk�, tym razem jednak nie wykona�a natychmiast polecenia ojca. Wy��czy�a magnetofon i powt�rzy�a dwa razy: � Uspo? Uspo? Nie. Nie zna�a nikogo o tym imieniu i zupe�nie nie mog�a si� domy�li�, kogo rodzice przeznaczyli jej na towarzysza tych kilku dni i dlaczego w�a�ciwie to zrobili. Wiedzieli dobrze, �e da�aby sobie rad� sama. Nie zostawiali jej wprawdzie dot�d tak d�ugo bez opieki, ale wracali przecie� w ci�gu tygodnia o najr�niejszych porach do domu. Dala by�a do tego przyzwyczajona i je�li z czym� czeka�a na rodzic�w, to czasem ze szkolnym dzienniczkiem tylko, aby go przejrzeli, zobaczyli i podpisali uzyskane w ci�gu dnia oceny. Zapraszaj�c wi�c do domu tego jakiego� Uspo, chcieli zapewne, aby si� z ni� bawi� i to przypuszczenie nie wprawi�o Dali w zachwyt. Zmarszczy�a nosek, zsun�a brwi i zrobi�a ju� nawet krok w stron� drzwi swego pokoju, ale zaraz si� zatrzyma�a. I powiedzia�a p�g�osem do siebie: � Zaraz, zaraz... Musz� si� chwil� namy�li�... Skorzystajmy z tej chwili: Dala stoi po�rodku przedpokoju i nad czym� si� zastanawia, wi�c jest okazja, aby dobrze si� jej przyjrze�, a mo�e nawet narysowa�? Patrz� teraz, jak nad kartk� papieru pochyla si� moja c�reczka, Ma�gorzata (tak na ni� wo�amy z jej mam� na co dzie�, Daniela bowiem to niejako imi� �od �wi�ta�). Wybiera z 5 pude�ka kredk� i wysuwa koniuszek j�zyczka, co jest znakiem, �e zabiera si� do powa�nej pracy. Nieoczekiwanie jednak podnosi g�ow� i o�wiadcza, �e w�a�ciwie nic nie wie o Dali i nie potrafi jej narysowa�. Spogl�da na mnie wyczekuj�co. Zaraz mi zada to pytanie, kt�re, jak przypuszczam, chcia�yby mi zada� wszystkie te dziewczynki, kt�re dotar�y do tego miejsca ksi��ki. A mo�e nawet ch�opcy, je�li zechcieli wzi�� j� do r�ki. Moja c�reczka wi�c pyta za Was wszystkich: � Dlaczego, tatusiu, nie opisa�e� nam tej Dali? Czy ma warkoczyki, czy kr�tko ostrzy�one w�osy? I jakiego koloru? Tak samo oczy. Niebieskie? Br�zowe? Szare? A buzi�? Okr�g��, z pe�nymi policzkami? Poci�g��? I czy jest szczup�a? Czy mo�e to troch� t�u�cioszek? I w og�le ile ma lat? To jest przecie� bardzo wa�ne! Zapomnia�e� o tym wszystkim? Patrzy moja Ma�gorzatka na mnie uwa�nie, a ja kr�c� g�ow� na znak, �e wcale nie zapomnia�em. I widz�, �e mojej c�reczce marszczy si� teraz nosek. Wreszcie m�wi: � Nie rozumiem ci�. Je�eli nie wiem nawet tego, ile Dala ma lat, to jak mog� j� narysowa�? Ma chyba racj� i tu musz� ust�pi�. � Dziesi�� � wyja�niam. � A mo�e jedena�cie. Nosek mojej c�rki marszczy si� jeszcze mocniej. � Dlaczego m�wisz: �mo�e� i �chyba�? Przecie� musisz wiedzie� dok�adnie, skoro piszesz o tej dziewczynce. Zn�w kr�c� g�ow� i wyci�gam z szuflady biurka gum� do �ucia, �eby zyska� na czasie. Mam teraz co� wa�nego do powiedzenia, a jeszcze nie wiem, jak to powiedzie�. Pozostaje mi na zastanowienie si� nad tym par� zaledwie chwil. Tyle, ile Ma�gosi zajmie odwini�cie gumy z papierka i obejrzenie wydrukowanych na nim obrazk�w. � Tu wszystko pokazane jest dok�adnie � zaczynam wreszcie � Kaczor Donald, kt�ry kopie pi�k�, ma ��ty dzi�b, marynarsk� czapeczk�, niebiesk� kurtk� i czerwone porteczki. Gdyby� go mia�a teraz narysowa�, nie mia�aby� k�opot�w, prawda? Ma�gosia skwapliwie potakuje, wi�c staram si� jej teraz wyja�ni�, �e ja wcale nie chc� tak opisa� Dali, kiedy stoi w przedpokoju i zastanawia si� co powie temu jakiemu� Uspo, kt�ry na ni� czeka. Nie chc� jej tak dok�adnie opisywa�: �e mia�a takie w�osy, tak� sukienk�, czy takie to buciki. Przeciwnie. Pragn�, aby dzieci, kt�re b�d� czyta�y t� ksi��eczk�, same wyobrazi�y sobie t� dziewczynk�. W ten spos�b b�dziemy niejako razem tworzyli jej posta� i razem opisywali jej przygody. Moja c�reczka ma jeszcze pewne w�tpliwo�ci. Pyta: � Czy to znaczy, �e ja mam narysowa� Dal� z g�owy? � Oczywi�cie � odpowiadam � spr�buj. A Dala w�a�nie �piewa. Wpad�a bowiem na taki pomys�: nie wejdzie zaraz do swojego pokoju i nie powie temu Uspo pierwsza �dzie� dobry�, ale zacznie �piewa�. Wtedy on na pewno otworzy drzwi i wyjrzy do przedpokoju. I je�eli jest grzeczny, b�dzie musia� si� odezwa�. I pierwszy powiedzie� �dzie� dobry� lub co najmniej �cze��! Tu w�a�nie tkwi�o sedno sprawy: czy Uspo b�dzie grzeczny...? My�l�c o swoich kolegach z klasy, nie by�a wcale tego pewna. Je�eli Uspo jest do nich podobny, mo�e za��da� na przyk�ad zabawy w porywaczy, przywi��e j� mocno do krzes�a i b�dzie karmi� tylko raz na dzie�. Nie u�miecha�o si� to Dali wcale i zacz�a �piewa�, aby wywabi� Uspo do przedpokoju. W domu nic si� jednak nie poruszy�o. Nie otworzy�y si� drzwi jej pokoju i nie ukaza� si� w nich ten niezno�ny Uspo. Udaje pewnie, �e nie s�yszy, wi�c niech sobie udaje! Dala ruszy�a zdecydowanym krokiem przed siebie, ale na progu swego pokoju zatrzyma�a si� niepewnie. Nikogo w nim nie dostrzeg�a... 6 � Gdzie on si� schowa�?! � wykrzykn�a moja c�reczka i chyba to samo zrobi�a Dala. Ka�de zreszt� z Was, stoj�c na progu swego pokoju, w kt�rym ma kto� czeka� i nie widz�c nikogo, zawo�a�oby: � Gdzie on jest? A mo�e po prostu: � Gdzie jeste�, Uspo? Wy�a�! Nic. �adnej odpowiedzi. Dala rozejrza�a si� jeszcze raz, uwa�nie, ale w pokoju naprawd� nikogo nie by�o. Dostrzeg�a natomiast, post�piwszy trzy kroki ku jego �rodkowi, stoj�ce za zielonym biureczkiem, do�� du�e pud�o. Nie mog�a go zobaczy� zaraz po otwarciu drzwi, wi�c teraz podesz�a szybko do niego i z niezmiernym zdumieniem przeczyta�a wypisane na wieku ogromnymi literami: U.S.P.O. A ni�ej mniejszymi: Tu poci�gn��. I jeszcze dodana by�a strza�ka. Z obu za� stron pud�a wydrukowane by�y takie ostrze�enia: Transportowa� ostro�nie! Nie przewraca�! Nie rozumia�a nic tego wszystkiego. Zupe�nie nic! � Ja r�wnie� niczego nie rozumiem � o�wiadczy�a moja c�reczka. � Przecie� z pud�em nie mo�na si� przywita�? Pud�o nie mo�e przecie� czeka�! A Dali tata powiedzia� wyra�nie: �Uspo czeka na ciebie w pokoju. Id� i przywitaj si� z nim�... I dlaczego m�wi� �USPO�, skoro po ka�dej literce jest kropka? � Jak wi�c mia� powiedzie�? � zapyta�em. � Oczywi�cie: USyPyO � wyja�ni�a Ma�gosia. � I co w og�le znacz� te litery? Dala manipuluje ju� przy wieku pudla, wi�c zaraz chyba si� dowiemy. W miejscu wskazanym strza�k� znajduje uchwyt, unosi przy jego pomocy wieko i w tym momencie cztery �ciany pud�a opadaj� na boki... Rozszerzonym z ciekawo�ci oczom Dali ukazuje si� du�y sze�cian, z�o�ony z mn�stwa kolorowych, mniejszych sze�cianik�w. Na jego wierzchu le�y ksi��eczka z nadrukiem: Instrukcja obs�ugi U.S.P.O. Oto, co by�o wydrukowane na pierwszej stronie: Uniwersalny Samodzielny Przyjaciel i Opiekun Uruchamia si� przez przesuni�cie prze��cznika X z pozycji A do pozycji B. 7 Rozdzia� drugi w kt�rym USPO otrzymuje imi� Co zrobiliby�cie teraz, b�d�c na miejscu Dali? Poniewa� nie mog� ka�demu z Was zada� osobno tego pytania, spr�buj� dowiedzie� si� czego� od mojej c�reczki. I Ma�gosia nie zastanawia si� d�ugo nad odpowiedzi�. � Ba�abym si� troch� � wyznaje szczerze. � Nigdy przecie� takiego czego� nie widzia�am. Oczywi�cie. Nie mog�a widzie�. Najbardziej skomplikowanym urz�dzeniem jakie posiada jest ma�y kalkulatorek, kt�ry tak ma si� do USPO, jak powiedzmy latawiec do odrzutowca, albo kajak do statku pasa�erskiego. I dlatego Ma�gosia ogl�da�aby d�ugo tajemniczy przedmiot. Dala jednak nie czu�a zbytniego respektu przed kolorowym sze�cianem. Po prostu przesun�a bia�y prze��cznik X z pozycji A do pozycji B i natychmiast us�ysza�a: � Dzie� dobry, Dalu. Bardzo si� ciesz�, �e mnie uruchomi�a� i mam nadziej�, �e b�dziesz ze mnie zadowolona. Twarz Dali jakby nieco si� wyd�u�y�a. Zapyta�a z wyra�nym rozczarowaniem: � Jeste� tylko magnetofonem? Czy umiesz chocia� sam si� obs�ugiwa�? � Jestem Uniwersalnym Samodzielnym Przyjacielem i Opiekunem � odpowiedzia� USPO, k�ad�c nacisk na ka�de s�owo, Dala jednak wzruszy�a tylko ramionami. � Umiem czyta� � o�wiadczy�a. � I to nawet dobrze. Nie widzia�am jednak dot�d magnetofonu o takiej d�ugiej nazwie. � Nie jestem magnetofonem! � krzykn�� niemal USPO i Dala zauwa�y�a, �e na moment zrobi� si� prawie fioletowy. � Prosz� mnie nie por�wnywa�... � urwa� w po�owie zdania i po chwili doko�czy� spokojnym niemal, a w ka�dym razie opanowanym ju� g�osem � posiadam tyle tytu��w, poniewa� mam zaszczyt by� prototypem. Zosta�em niedawno skonstruowany i ty pierwsza poznasz moje mo�liwo�ci. Co, na przyk�ad, chcesz, �ebym teraz zrobi�? � A co potrafisz? � zapyta�a Dala. � Bardzo wiele. USPO udzieli� tej informacji z du�� pewno�ci� siebie. Dala jednak spojrza�a na niego z wyra�nym niedowierzaniem. � Co mo�e potrafi� taki sze�cian? � pomy�la�a i postanowi�a od razu postawi� przed nim, niewykonalne zadanie. � Narysuj mi co� � zaproponowa�a z niemal drwi�cym u�mieszkiem. Oczekiwa�a, �e USPO b�dzie musia� przyzna� teraz, �e to jego �bardzo wiele� jest zwyczajn� przechwa�k�. USPO jednak powiedzia� najnaturalniejszym w �wiecie g�osem: � Podaj mi, prosz�, papier i o��wek. � Ma tupet � pomy�la�a zn�w Dala, ale wykona�a polecenie. Po�o�y�a na wierzchu sze�cianu niewielki arkusz i zielon� kredk�, a wtedy sta�a si� rzecz nieoczekiwana i zdumiewaj�ca; z obu bok�w sze�cianu wysun�y si� dwa mniejsze sze�ciany, kt�re z kolei zacz�y jakby wypuszcza� z siebie jeszcze mniejsze, ko�cowy za� wyrzuci� z b�yskawiczn� szybko�ci� male�kie sze�cianiki w kszta�cie spr�ystych i elastycznych chwytak�w, przypominaj�cych niemal palce. Jednocze�nie z przedniej �ciany USPO wysun�a si� b�yszcz�ca p�ytka, na kt�r� przeniesiony zosta� papier i kredka. 8 � Co mam ci narysowa�? Dala zaledwie zrozumia�a pytanie. By�a zupe�nie zaskoczona tym, co zobaczy�a i odpowiedzia�a dopiero po chwili: � Kota. Zielona kredka zacz�a szybko porusza� si� po papierze. USPO naprawd� rysowa� kota i by� to kot zupe�nie podobny do tego, kt�rego Dala mia�a w swoim atlasie zwierz�t. Z puszystym, wygi�tym ogonem i podniesion� przedni�, praw� �apk�. � A teraz psa � za��da�a i po�o�y�a na p�ytce nowy arkusz papieru. Pojawi� si� na nim wkr�tce wizerunek pi�knego jamnika z d�ugim pyskiem, krzywymi n�kami i cienkim ogonem. � Co� jeszcze? � zapyta� USPO i Dala si�gn�a po trzeci arkusz. By�o to mo�e bardzo dziwne, ale dziewczynka nie podskoczy�a z rado�ci na widok wspania�ych rysunk�w. Pomy�la�a jedynie, �e da�a USPO zbyt proste zadanie i postanowi�a teraz wymy�li� co� znacznie trudniejszego. Pragn�a bowiem, nie wiadomo w�a�ciwie dlaczego, udowodni� temu zarozumialcowi � tak go ju� w my�lach nazywa�a � �e nie potrafi narysowa� wszystkiego. Powiedzia�a: � A teraz... a teraz...� powt�rzy�a, przerzucaj�c w pami�ci stronice atlasu � narysuj mi glizd�. Pod bardzo prostym do narysowania, r�owym wa�eczkiem, widnia�a w atlasie w�a�ciwa, oczywi�cie, nazwa, czyli d�d�ownica. Tu w�a�nie tkwi�a pu�apka i USPO, jak przewidywa�a, zosta� w ni� z�apany. Kredka nie poruszy�a si�. We wn�trzu sze�cianu zachrobota�o co� kr�tko i suchy, metaliczny g�os oznajmi�: � Poj�cie nieznane. Dala kiwn�a g�ow� z satysfakcj� i powiedzia�a: � M�wi�e�, �e potrafisz bardzo wiele, a nie umiesz narysowa� zwyczajnej glizdy... Zawiesi�a znacz�co g�os, a przez sze�cian przep�yn�a jakby fala r�owego �wiat�a i USPO zapyta�: � Co to jest glizda? Dziewczynka wyd�a lekko wargi i o�wiadczy�a, �e t�umaczenie tego zaj�oby jej zbyt wiele czasu. � Masz tak ograniczony zas�b wiadomo�ci... � westchn�a z ubolewaniem, a USPO zn�w zar�owi� si� i zapewni� pospiesznie: � Mog� go uzupe�nia�. B�d� si� stara�. � Po co? G�os Dali by� ch�odny, USPO jednak zdawa� si� tego nie s�ysze�, poniewa� t�umaczy�: � Jestem przecie� uniwersalny... Nie doko�czy�, gdy� Dala przerwa�a mu kr�tkim ruchem r�ki. � Jeste� samochwa�em � oznajmi�a i USPO na moment zrobi� si� fioletowoczerwony. Wykrzykn��: � Wypr�buj mnie jeszcze raz! Dala odczu�a g��bokie zadowolenie i powiedzia�a s�odziutko: � Dobrze. Skoro tak nalegasz, to posprz�taj mi tutaj... A USPO pragn��, najwidoczniej, otrzyma� jeszcze od Dali dodatkowe instrukcje, gdy� zapyta�: � Czy mam posprz�ta� ten pok�j dok�adnie? � Oczywi�cie � Dala skin�a przytwierdzaj�co g��wk�. � Bardzo dok�adnie. Zaledwie zd��y�a wypowiedzie� te nieszcz�sne s�owa, gdy we wn�trzu USPO co� zaklekota�o, zabrz�cza�o i zaterkota�o. Sze�cian sp�aszczy� si� nieco i zamieni� w prostopad�o�cian, z kt�rego wysun�y si� dwa poch�aniacze. Przyssa�y si� momentalnie do mi�kkiej, zielonej wyk�adziny za�cielaj�cej pod�og� i zagarnia� zacz�y wszystko, co na niej le�a�o. Dala nie zd��y�a nawet krzyk 9 n��, czy zaprotestowa� jakim� gestem, gdy w szeroko rozwartych otworach poch�aniaczy znikn�y rozrzucone pod biurkiem kredki, dwa p�dzelki i pi�kna, kolorowa, trzydziestocentymetrowa linijka. W �lad za ni� posz�y flamastry, bibu�y, tuba z klejem i trzy lotki do badmintona. W okolicach tapczanu poch�aniacze USPO zgarn�y porzucone wst��ki do w�os�w i �liczne, b�yszcz�ce spinki, a nieco dalej rozsypan� uk�adank�. USPO pracowa� w osza�amiaj�cym tempie. Dala nie odzyska�a jeszcze zdolno�ci wydobywania z siebie g�osu, gdy sko�czy� ju� z pod�og� i zbli�y� si� do rega�u. Tutaj zn�w zmieni� sw�j kszta�t. Zwin�� si� w d�ugi rulon si�gaj�cy niemal sufitu, wci�gn�� poch�aniacze, a wysun�� ponownie sprawne �ramiona�, zako�czone zr�cznymi chwytakami, kt�re zacz�y porz�dkowa� le��ce na p�kach, w du�ym nie�adzie, ksi��ki i zabawki. Zako�czywszy t� prac� obni�y� si�, skr�ci� i usiad� na jednym z dwu fotelik�w, stoj�cych w pobli�u biurka. � Gotowe � oznajmi� z satysfakcj� i zamigota� weso�o dziesi�tkiem kolor�w. � Zobacz, jak teraz jest czysto. Dala nie odrywa�a wzroku od pod�ogi, na kt�rej nie by�o najmniejszego nawet py�ku i cichutko j�kn�a: � Czy ty wiesz, co zrobi�e�? Kwadratowe p�ytki, tworz�ce korpus USPO, przesta�y migota� i przyblad�y. � Posprz�ta�em � odpowiedzia�. � Przecie� sama m�wi�a�, �ebym zrobi� to bardzo dok�adnie. Wyrazi�a si� tak, oczywi�cie. Teraz jednak, my�l�c o po�kni�tej przez USPO uk�adance, o kredkach, lotkach, bibu�ach i wst��kach, nie by�a pewna, czy jej polecenie nie zosta�o wykonane zbyt dos�ownie. � P�dzle i linijka by�y zupe�nie nowe � westchn�a. � A uk�adank� bardzo lubi�am. � To dlaczego le�a�a na pod�odze? � zapyta� rzeczowo USPO. � Je�eli co� si� lubi... � Tylko nie praw mi mora��w � przerwa�a Dala. � S� bardzo nudne. A ty, zdaje si�, jeste� tu po to, �ebym si� nie nudzi�a. USPO wyprostowa� si� w fotelu i o�wiadczy� nieco ura�onym tonem: � Moje zadania s� znacznie szersze. Jestem twoim opiekunem i przyjacielem. � C� to za przyjaciel, kt�ry niszczy mi tyle rzeczy � wyrazi�a w�tpliwo�� Dala i USPO wsta� z fotela. Wyprostowa� si� i po prostu wytrz�sn�� z siebie wszystkie zebrane z pod�ogi przedmioty. Bibu�a wprawdzie by�a troch� pognieciona, wst��ki do w�os�w pomi�te, ale wszystko inne w najlepszym porz�dku i Dala a� klasn�a w r�ce. � Potrafisz by� bardzo mi�y � zawo�a�a. � Czy zgodzi�by� si�, �ebym m�wi�a na ciebie... no, na przyk�ad, Jacek? � A co to znaczy? � To nic nie znaczy. To jest takie imi� � wyja�ni�a Dala. � Zgadzasz si�? � Nie � USPO zafalowa� ��tym �wiat�em. � Nie chc� si� tak nazywa�. � To mo�e Filip � zaproponowa�a Dala, USPO jednak zn�w b�ysn�� ��ci�. � Wobec tego... wobec tego... � Dala zamy�li�a si�. � Co powiedzia�by� na Tomka? � Znakomicie � USPO rozjarzy� si� wieloma kolorami. � Mog� si� tak nazywa�. Powt�rzy� to imi� kilka razy, chc�c je widocznie zapami�ta�, a potem zapyta�: � Co b�dziemy teraz robili? � P�jdziemy na ma�y spacerek � zaproponowa�a Dala. � I kupimy co� przy okazji. Dobrze. Tomku? � Dobrze, Dalu � odpowiedzia� USPO-Tomek. � Idziemy. 10 Rozdzia� trzeci w kt�rym dowiadujemy si� gdzie mieszka Dala i co robi� jej rodzice Je�eli wyobra�acie sobie teraz, �e pojawienie si� na ulicy naszej Dali w towarzystwie kolorowego sze�cianu wzbudzi�o czyjekolwiek zdziwienie, to zupe�nie si� mylicie. Dala nie mieszka�a bowiem w takim mie�cie jak Wy. Nie mieszka�a w og�le na Ziemi. � Nie mieszka�a na Ziemi? � moja c�reczka, Ma�gosia, wydawa�a si� nieco zaskoczona, wi�c s�dz�, �e i Wy oczekujecie jakiego� wyja�nienia. Rozumiem to doskonale, musimy jednak z nim, to znaczy z tym wyja�nieniem, poczeka� do wieczora. Je�li, oczywi�cie, czytacie t� ksi��eczk� po po�udniu. O ile za� zabrali�cie si� do lektury p�niej, ju� przy lampie, to proponuj�, aby�cie j� zgasili i podeszli do okna. Otw�rzcie je, prosz� i sp�jrzcie w niebo. Tak, jak robi to w tej chwili Ma�gosia. Je�li nie ma chmur, zobaczycie gwiazdy. Ot� Dala mieszka�a w�a�nie tam. Gdzie� tam. Post�jcie chwil� i patrzcie. Przyjrzyjcie si� wieczornemu niebu, a mo�e popro�cie mam� czy tat�, �eby stan�li obok Was i pokazali Wam jak�� konstelacj�. Kilka z nich wida� nad g��wk� Ma�gosi. B�dzie tam r�wnie� czerwone k�eczko kr���ce gdzie� daleko. Razem z USPO, z Dal�, jej rodzicami, a tak�e innymi lud�mi. Wszyscy oni bowiem znajduj� si� w sztucznym satelicie, naukowej stacji kosmicznej �Sigma�. I w�a�nie rodzice Dali byli pracownikami tej stacji, a do obowi�zk�w ich nale�a�a opieka nad jej urz�dzeniami elektrycznymi. By�a to bardzo odpowiedzialna praca, wszystkie bowiem mechanizmy stacji, a znajdowa�o si� ich tam mn�stwo, poruszane by�y energi� elektryczn�, czerpan� z baterii s�onecznych. W naszych domach, je�li zga�nie wieczorem �wiat�o, zapalamy �wiec� i nic wielkiego si� nie dzieje. Pod warunkiem, naturalnie, �e wy��czenie pr�du nie trwa zbyt d�ugo, poniewa� w�wczas zacznie si� rozmra�a� lod�wka, urz�dzenie, kt�re wymaga sta�ego dop�ywu energii elektrycznej. Na �Sigmie� za�, jak ju� wiecie, wszystko by�o od niej zale�ne. W wypadku wi�kszej awarii m�g�by wi�c przesta� dzia�a� system wentylacyjny, ogrzewanie, stan�yby windy i ruchome schody. No i wsz�dzie by�oby ciemno. Dlatego te� nadrobniejsze uszkodzenia w sieci elektrycznej by�y natychmiast naprawiane, a gdy zdarza�y si� wi�ksze, pracowano nad ich usuni�ciem bez przerwy i bez wzgl�du na czas. � Teraz dopiero rozumiem, dlaczego rodzice Dali mieli wr�ci� do domu dopiero w �rod� � powiedzia�a Ma�gosia, � Zupe�nie nie wiem, jak ten dom m�g� wygl�da�? Czy mia� chocia� ogr�dek? Wyja�niam mojej c�reczce, �e na �Sigmie� by�o zbyt ma�o miejsca na domki z ogr�dkami. Wyrazi�em nawet obaw�, �e nie by�o tam nigdzie ani drzew, ani trawnik�w. � Wobec tego gdzie chodzi�o si� na spacery? � Ma�gosia spojrza�a na mnie pytaj�co i zerkn�a zza mojego ramienia do kartki wkr�conej w maszyn�. � Napisa�e� przecie� przed chwil�, �e Dala zaproponowa�a USPO, czyli Tomkowi, ma�y spacer i zakupy... � Mogli si� przej�� po ulicy � wyja�ni�em � je�li taka nazwa jest tu w og�le odpowiednia. Nale�a�oby raczej powiedzie�, �e by� to wysoki i bardzo d�ugi korytarz, kt�ry mia� po obu stronach sklepy, a nawet kawiarni� i restauracj�. By� te� fryzjer, apteka, kino i w og�le wszystko, co by� powinno i co by�o potrzebne mieszka�com �Sigmy�. � A szko�a? � Do szko�y je�dzi�a Dala wind�. Znajdowa�a si� kilkana�cie pi�ter nad jej mieszkaniem. 11 � A ile by�o w niej dzieci? � Niedu�o � odpowiedzia�em � �Sigma� nie mia�a wielu mieszka�c�w. Najwy�ej kilkuset. Kiedy wychodzili z mieszkania USPO by� jeszcze normalnym sze�cianem, tocz�cym si� na ma�ych k�kach, w chwil� jednak p�niej przekszta�ci� si� nieoczekiwanie. Dala, id�c pierwsza, nie zauwa�y�a tego. Odwr�ci�a si� dopiero, gdy us�ysza�a za sob� poszczekiwanie psa i z os�upieniem zobaczy�a stoj�cego o dwa kroki za ni�, merdaj�cego ogonem, �aciatego jamnika. Niemal dok�adnie takiego samego, jak na rysunku wykonanym przez USPO, zanim zosta� Tomkiem. � To ty? � zapyta�a; zupe�nie zreszt� niepotrzebnie, poniewa� wyra�nie by�o wida�, �e �jamnik� sk�ada si� z mn�stwa wi�kszych i mniejszych kwadracik�w. � To ja. Oczywi�cie � odpowiedzia� Tomek. � Jak ci si� podobam? � Jeste� �liczny � zawo�a�a Dala i przykl�kn�a, �eby go pog�aska�. Uczu�a pod d�oni� uginaj�ce si� nieco, elastyczne p�ytki, kt�re wyda�y si� jej ciep�e i bardzo mi�e w dotyku. Po raz pierwszy dozna�a r�wnie� wra�enia, �e USPO na ni� patrzy, chocia� w miejscach, w kt�rych prawdziwy jamnik ma oczy, b�yszcza�y jedynie dwa ciemnobr�zowe kwadraciki. W ich g��bi migota�o jednak ja�niejsze �wiate�ko i Dala powt�rzy�a: � Jeste� �liczny! � Naprawd�? � USPO zamerda� �ogonem� i zafalowa� zwisaj�cymi �uszami�, kt�re zachrz�ci�y przy tym weso�o. � Szczekam te� dobrze? � Wspaniale � Dala pog�adzi�a USPO po d�ugim, jamnikowatym nosie. � Nie szczekaj jednak wi�cej. � Dlaczego? � zdziwi� si� USPO-Tomek i spojrza� uwa�nie na Dal�. � Bo jeszcze kto� us�yszy � wyja�ni�a dziewczynka. � I pomy�li, �e jest gdzie� tutaj prawdziwy piesek. A na �Sigmie� nie wolno nikomu mie� �ywego zwierz�tka. Dlatego tak bardzo t�skni� do nich. � Nie urodzi�a� si� tutaj? Tomek wydawa� si� zaskoczony tym o�wiadczeniem Dali, kt�ra pokr�ci�a g��wk� i powiedzia�a: � Urodzi�am si� na Ziemi. Tam by�o wspaniale. Jeszcze du�o pami�tam... Czy wiesz... � pochyli�a si� nisko i przysun�a usta do mieni�cego si� pi�knym br�zem ucha Tomka � �e na Ziemi mieszkaj� krasnoludki? � Dlaczego m�wisz tak cicho? � zdziwi� si� USPO. � Czy to jest tajemnica i nikt nie mo�e o niej wiedzie�? Dziewczynka rozejrza�a si� uwa�nie doko�a i powiedzia�a jeszcze ciszej: � Gdyby kto� us�ysza�, �e m�wi� o krasnoludkach, �mia�by si� ze mnie. Bo nikt nie wierzy, �e one istniej� naprawd�. � Tutaj te�? � Nie. M�wi�am ci przecie�. Tylko na Ziemi. One �yj� przewa�nie w lasach i mieszkaj� w muchomorach. A tutaj nie ma ani las�w, ani muchomor�w. Nawet glinianych miseczek, do kt�rych wlewa si� im mleko. Bo one bardzo lubi� mleko i kiedy przychodz� czasem w odwiedziny... � Chwileczk�, chwileczk�... � USPO zachrz�ci� uszami. � Musz� sobie to wszystko uporz�dkowa�, bo co� mi si� nie zgadza. Z tymi muchomorami, chocia�by... � Co ci si� z nimi nie zgadza? � zapyta�a Dala, a w tonie jej g�osu pojawi�a si� nutka urazy. � Przecie� m�wi�am wyra�nie, �e s� to domki krasnoludk�w. USPO potrz�sn�� swoim b�yszcz�cym, br�zowym �bem i powiedzia� bardzo �agodnie: � Obawiam si�, Dalu, �e nie masz w�a�ciwych informacji. Muchomory to s� grzyby. I w dodatku truj�ce. � Truj�ce?! � wykrzykn�a z oburzeniem Dala. � Jak mo�esz m�wi� takie rzeczy? 12 � Niestety � �uszy� USPO na moment obwis�y. � Nauka nie ma co do tego �adnych w�tpliwo�ci. S� to grzyby z rodziny bed�kowatych, o owocnikach kapeluszowatych, od spodu blaszkowanych, zawieraj�cych truj�ce alkaloidy... Urwa�, poniewa� Dala zas�oni�a sobie uszy r�kami i zawo�a�a: � Dosy�! Dosy�! Nie chc� tego s�ucha�! Tata te� zawsze m�wi, �e nauka nie ma �adnych w�tpliwo�ci, ale babcia... Teraz ona nie doko�czy�a. Podczas szybkiej i gor�cej wymiany zda� z Tomkiem nie zauwa�y�a dw�ch ch�opc�w, kt�rzy wyszli z bocznego korytarza i zatrzymali si� w pobli�u, przygl�daj�c si� z zainteresowaniem dziewczynce i nieznanemu im, najwidoczniej, urz�dzeniu. � Co to jest? � zapytali jednocze�nie, gdy� byli bli�niakami, podobnymi do siebie, jak dwa orzechy z jednego drzewa. � Rozmawiasz z tym? � To nie jest co� � zawo�a�a z oburzeniem Dala. � To jest Tomek. � Taki d�ugi? � zdziwili si� jednocze�nie bli�niacy i nagle, dokonuj�c wsp�lnego odkrycia, wrzasn�li: � To jest pies! Sk�d go masz? Dala pospiesznie stan�a pomi�dzy bli�niakami a USPO, staraj�c si� zas�oni� go przed wzrokiem ch�opc�w. Powiedzia�a pr�dko: � To wcale nie jest pies. � Jak to � nie? � krzykn�li bli�niacy. � Mamy takiego w atlasie. Nazywa si� jamnik, a nie �aden Tomek. Mo�emy si� z nim pobawi�? Nie b�j si�. Nie powiemy nikomu, �e masz psa. My te� chcieliby�my mie�, ale przecie� nie wolno. Dala znalaz�a si� w prawdziwym k�opocie. Nie wiedzia�a, co odpowiedzie� sympatycznym bli�niakom, gdy nieoczekiwanie us�ysza�a za sob� g�os USPO: � Ja naprawd� nie jestem psem. Przyjrzyjcie mi si� uwa�nie. Dala odwr�ci�a si� i razem z bli�niakami wydoby�a z siebie przeci�g�e: � Ooooo!? Przed zdumionymi dzie�mi sta� niewielki, bardzo zgrabny skuter, kt�ry powiedzia� najspokojniejszym i najzwyczajniejszym w �wiecie g�osem: � Siadaj, Dalu. Musimy przecie� zrobi� zakupy. Dziewczynka, opanowuj�c szybko zdumienie, usiad�a na USPO. Uda�o si� jej nawet u�miechn�� do bli�niak�w, kt�rzy znieruchomieli z os�upienia i wpatrywali si� szeroko rozwartymi oczami w Tomka. � Czy mog� narysowa� obok USPO tych dw�ch ch�opc�w? � zapyta�a moja c�reczka. � Jak stoj� tak i patrz�? I Dal� na siode�ku? � Oczywi�cie � odpowiedzia�em. Zacz�a rysowa�, a kiedy sko�czy�a, USPO zapyta�: � Mo�emy ju� jecha�? � Naturalnie � odpowiedzieli�my oboje, Ma�gosia i ja, bli�niacy za� zawo�ali: � Nie widzieli�my jeszcze gadaj�cego skutera. Dala u�miechn�a si� z wielkim zadowoleniem. Skin�a ch�opcom na po�egnanie r�k� i powiedzia�a, bardzo jednak cicho, do nas tylko. Do Ma�gosi i do mnie: � Ja te�... 13 Rozdzia� czwarty w kt�rym Dala zabiera si� do odrabiania lekcji Po powrocie z �miasta� � tak nazywano w stacji naukowej �Sigma� korytarz ze sklepami � Dala po�o�y�a na biureczku zakupione ksi��ki, mazaki, o��wek i cyrkiel. Potem otworzy�a szuflad� i szukaj�c w niej gumki do wycierania, wr�ci�a do przerwanej przez bli�niak�w rozmowy. Powiedzia�a: � Co do muchomor�w nie mog� si� z tob� zgodzi�, Tomku. Pomimo wszystko wierz� bardziej babci, ni� tobie. USPO nie odpowiedzia� od razu. Roz�o�y� si� wygodnie na pod�odze, rozp�aszczy� na niej w�a�ciwie, przybieraj�c teraz kszta�t piramidy, jakby w takiej formie pragn�� odpocz�� po odbytym spacerze. � Ja wyra�am pogl�dy �ci�le naukowe � odezwa� si� wreszcie. � A twoja babcia... Zawaha� si� w tym miejscu, nie chc�c widocznie posun�� si� zbyt daleko. Tym bardziej, �e dziewczynka natychmiast podnios�a czujnie g�ow� i zapyta�a: � Co moja babcia? � Twoja babcia... � odpowiedzia� USPO z pewnym oci�ganiem � mo�e si� myli�. To si� przecie� zdarza. � Mo�e si� myli�, powiadasz... � Dala zmierzy�a USPO uwa�nym spojrzeniem od podstawy po wierzcho�ek i zada�a zaskakuj�ce pytanie: � Czy ty masz babci�, Tomku? USPO, rozbawiony, b�ysn�� weso�o wszystkimi kolorami. � Przecie� wiesz, �e jestem prototypem � odpowiedzia�, a Dala kiwn�a g�ow�. � W�a�nie � o�wiadczy�a. � To chcia�am us�ysze�. A moja babcia mia�a swoj� babci� i tamta babcia te� mia�a babci�. I tak dalej. I tak dalej. � Co chcesz przez to powiedzie�? � USPO nieco si� zaniepokoi� i na moment zmatowia�. � Tylko tyle � wyja�ni�a Dala � �e moja babcia, razem ze swoimi wszystkimi babciami, ma co najmniej tysi�c lat. A ty? USPO odetchn��. To znaczy przybra� zn�w w�a�ciwe barwy. Spodziewa� si� widocznie czego� gorszego, bo teraz powiedzia�: � Mam w sobie zgromadzon� najnowsz� wiedz�. Mo�esz mnie wypr�bowa�. � Dobrze � zgodzi�a si� Dala; wyj�a z bloku arkusz papieru, otworzy�a pude�ko z kredkami i zacz�a szybko rysowa�. Po chwili podsun�a arkusz USPO i zapyta�a: � Co to jest? USPO zaledwie spojrza� na rysunek i odpowiedzia� bez wahania: � Amanita muscaria, czyli muchomor czerwony. M�wili�my ju� o nim. � A to? Dala podsun�a USPO drugi rysunek. � Takiego czego� nie ma � odpowiedzia� z wielk� pewno�ci� siebie i w�wczas Dala pokaza�a mu trzeci rysunek, pytaj�c jednocze�nie: � A co teraz powiesz? USPO d�ugo i uwa�nie przygl�da� si� krasnoludkowi narysowanemu przez Dal�, mrucz�c przy tym: 14 � Ma brod�, wielki nos, dziwn� czapk�, �mieszne buty i p�aszcz, nie-p�aszcz... I trzyma co� w r�ce, chyba latarni�... To jest jaki� staruszek � zdecydowa� si� wreszcie. � Nocny str� chyba � o�wiadczy� w ko�cu, a Dala roze�mia�a si� g�o�no. � To jest w�a�nie krasnoludek! � zawo�a�a, USPO za� powt�rzy� za ni�, dziel�c jednocze�nie wyraz na sylaby: � Kras-no-lu-dek... Zaraz si� o nim wszystkiego dowiemy. Na bokach piramidki zamigota�o niebieskim �wiat�em kilka kwadracik�w i z jej wn�trza jakby wydoby� si� r�wny, metaliczny g�os: � Krasnoludek, istota nierzeczywista, wyst�puj�ca w ba�niach, podaniach i legendach. Niebieskie �wiate�ka przesta�y migota� i USPO zapyta�: � S�ysza�a�? Zgadza si�? Dala najpierw kiwn�a g�ow� na znak, �e s�ysza�a, a potem pokr�ci�a ni�, i powiedzia�a: � Nie. Babcia m�wi�a zupe�nie inaczej. A ona wie najlepiej. � To znaczy... � USPO o�ywi� si� nagle. � To znaczy, �e ty sama nie widzia�a� na w�asne oczy �adnego krasnoludka? � Nie widzia�am � przyzna�a Dala. � Jednak moja babcia... � Momencik! � USPO b�yskaniem pomara�czowego koloru domaga� si� g�osu. � Czy ta twoja babcia mieszka tutaj, w �Sigmie�? Czy m�g�bym z ni� porozmawia�? � Niestety � odpowiedzia�a Dala. � Babcia mieszka na Ziemi. � To kiedy ci opowiada�a o tych krasnoludkach? Pewnie wtedy, gdy by�a� jeszcze malutka? � Tak. Zanim rodzice przenie�li si� na �Sigm�. Ale potem przyjecha�a do nas � wyja�ni�a Dala. � Na kr�tko jednak. Nie podoba�o si� jej tutaj i wr�ci�a do swojego domu. Tata by� z tego bardzo zadowolony. � Sk�d wiesz? � S�ysza�am, jak m�wi� do mamy: faszeruje g�ow� naszej ma�ej r�nymi bzdurami i trudno to b�dzie odrobi�... A mo�e u�y� s�owa odkr�ci�. Nie pami�tam dok�adnie. � By�o ci smutno, kiedy wyjecha�a? � zapyta� USPO i Dala zn�w kiwn�a g��wk�. � Bardzo � przyzna�a. � Zostawi�a jednak to... Podesz�a do rega�u i z najwy�szej p�ki zdj�a ukryt� w jej g��bi ksi��k�. By�a oprawiona w sk�r�, gruba i bardzo, niezwykle wprost stara. Mia�a ��tawe kartki, kolorowe ilustracje jednak zachowa�y jeszcze barwy. Dala pokaza�a kilka z nich USPO, obja�niaj�c jednocze�nie, co, lub kogo przedstawiaj�. By� tam wi�c Kot w Butach, Z�oty Smok, Brzydkie Kacz�tko, Cynowy �o�nierzyk, Kr�lowa �niegu, Kopciuszek i �nie�ka z siedmioma krasnoludkami. I wiele jeszcze innych postaci, o kt�rych czyta�a jej z tej ksi��ki babcia. � Tu jest ca�y czarodziejski �wiat � powiedzia�a zamykaj�c brzuchate dzie�o i k�ad�c r�k� na jego ok�adce. � Mog�abym ci o nim du�o opowiedzie�. Jest bardzo pi�kny, tajemniczy i dziwny. � Ale go nie ma � stwierdzi� z wielk� stanowczo�ci� USPO, a Dala, ku jego zdumieniu zapewne, nie zareagowa�a gwa�townie. � Tutaj nie � przyzna�a. � Ale gdzie� istnieje. Na pewne. Babcia m�wi�a, �e na Ziemi mieszka�y kiedy� smoki i olbrzymie... � Dobrze si� sta�o � uci�� niegrzecznie chyba USPO � �e twoja babcia wyjecha�a z �Sigmy�. Tw�j tata mia� racj�. Trzeba b�dzie to wszystko odkr�ci� i wyposa�y� ci� w prawdziw� wiedz�. � Sk�d wiesz, Tomku, co jest prawdziwe? � zapyta�a Dala. � Czy, je�li czego� nie mo�esz dotkn�� albo zobaczy� w tej chwili, znaczy, �e to w og�le nie istnieje? Wiatru te� nie wida�. Ani pr�du elektrycznego, a przecie�... W tym momencie we wn�trzu piramidki zaterkota�o i Dala zamilk�a. � Co to jest? � zapyta�a zdziwiona. � Masz w �rodku dzwonek? � To jest sygna� � sprostowa� USPO. 15 � Do czego? � Do rozpocz�cia odrabiania lekcji � wyja�ni� USPO. � Mam dok�adny rozk�ad twoich zaj��. Jestem przecie� twoim opiekunem... uniwersalnym, samodzielnym opiekunem i przyjacielem. Przypomniawszy to podjecha� w stron� biurka, przybieraj�c jednocze�nie kszta�t graniastos�upa. W jego g�rnej cz�ci, kt�r� mo�na by chyba nazwa� g�ow�, pojawi� si� ma�y ekran. Nad nim rozjarzy� si� rz�d kwadracik�w, z kt�rych dwa, najwi�ksze, �wieci�y �agodnym, niebieskim kolorem. USPO by� teraz tak wysoki, �e m�g� swobodnie zagl�da� do podr�cznika i zeszyt�w, kt�re Dala, bez s�owa protestu, zacz�a rozk�ada� na swoim biurku. � Co masz na dzi� zadane? � zapyta� USPO i dziewczynka otworzy�a pierwszy z le��cych przed ni� zeszyt�w. Zacz�a przerzuca� jego kartki, poznaczone czerwonymi uwagami i stopniami, nim odczyta�a temat zadania domowego: � Napisz pi�� zda� rozwini�tych z u�yciem rzeczownika �szko�a�. � Czy to dla ciebie trudne? � zapyta� zn�w USPO, a gdy Dala zaprzeczy�a ruchem g�owy, poprosi�, �eby otworzy�a nast�pny zeszyt. � Dlaczego? � zdziwi�a si�. � Zaraz napisz� te zdania... Na przyk�ad... Zamy�li�a si� na moment, a moja c�reczka powiedzia�a: � Ja mog� jej pom�c. Niech napisze: Moja szko�a jest bardzo du�a i �adna. Albo... W tej chwili �g�owa� USPO odwr�ci�a si� w nasz� stron� i na ekranie zobaczyli�my napis pulsuj�cy takimi wyrazami: � Prosz� nie podpowiada�. To jest niedopuszczalne! Moja c�reczka spojrza�a na mnie z wyra�n� konsternacj�, wi�c zakry�em na moment r�k� ilustracj�, na kt�rej wyobra�ony by� USPO, aby nas nie s�ysza� i powiedzia�em: � On ma racj�. Musisz go przeprosi�. W oczach Ma�gosi pojawi�a si� tak dobrze mi znana iskierka, wi�c doda�em: � Nie ma innego wyj�cia. Musisz. Przecie� przeszkodzili�my im w odrabianiu lekcji. Nie czeka�em na odpowied� Ma�gosi, mog�oby bowiem ich by� kilka, i ods�oni�em ilustracj�. USPO najwidoczniej czeka� na to, poniewa� znajdowa� si� w tej samej pozycji, co poprzednio. Patrzy� uwa�nie � tak mi si� przynajmniej wydawa�o � na Ma�gosi�, kt�ra powiedzia�a: � M�j tatu� uwa�a, Tomku, �e powinnam ci� przeprosi�. A ja przecie� chcia�am tylko pom�c Dali. Czy to co� z�ego? Mnie przecie� pomaga moja mama. Kwadraciki na ekranie USPO zamigota�y szybko, a na nim samym ukaza� si� taki dwuwiersz: Gdziekolwiek jeste�, tu czy tam, Lekcje musisz odrobi� sam. Moja c�reczka odczyta�a g�o�no rymowank� USPO i zawo�a�a weso�o: � To nie odnosi si� do mnie. Ja jestem przecie� dziewczynk�. A ty napisa�e�: sam. Ekran USPO natychmiast zmatowia�, dwuwiersz znikn��, a na jego miejscu pojawi� si� nowy: Gdziekolwiek jeste�, tu czy tama, Lekcje odrobi� musisz sama. Ma�gosia roze�mia�a si� i wykrzykn�a rozbawiona: � Co ty wypisujesz, Tomku? Co to za tama? I w og�le nie masz racji. Rodzice musz� pomaga� dzieciom w odrabianiu lekcji, bo same nie da�yby sobie rady. Bardzo du�o nam si� zadaje do domu. I to cz�sto trudne zadania. A ka�de z nas chce dosta� dobry stopie�. Nie rozumiesz tego? Ekran USPO zn�w zamigota�. W chwil� p�niej pojawi�a si� na nim odpowied�: Gdy chcesz mie� pi�tki, uwa�aj w szkole i r�b lekcje sama. Niech w domu nie pomaga ci tata ani mama. 16 Ma�gosia przeczyta�a g�o�no now� rymowank�, pokr�ci�a g�ow� i spojrza�a na mnie. � Co o tym my�lisz, tatusiu? � zapyta�a. � Czy USPO nie jest zbyt surowy? � Tak � przyzna�em. � To jest chyba skrajne stanowisko. Troch� pom�c dzieciom trzeba. Naprowadzi� je przynajmniej na w�a�ciw� drog�, je�eli nie rozumiej� zadania. � W�a�nie, w�a�nie � ucieszy�a si� Ma�gosia. � Naprowadzi�. Moja mama zawsze tak robi. Brwi same unios�y mi si� do g�ry ze zdziwienia. Wiedzia�em przecie� co� nieco� na ten temat i protestowa�em przeciw pewnym domowym praktykom, stosowanym przy odrabianiu lekcji. Teraz jednak chcia�em zachowa� si� lojalnie wobec mojej c�reczki, a g��wnie jej mamy, i kiedy te brwi unios�y mi si� w g�r�, odwr�ci�em szybko g�ow�. By�o jednak za p�no. USPO zrozumia� ju� wszystko i rzuci� na ekran taki, zmodyfikowany ju�, wierszyk: Gdy chcesz mie� pi�tki, uwa�aj w szkole i r�b lekcje sama. Niech w domu nie odrabia ich za ciebie mama. Najwa�niejsze w tej rymowance wyrazy �za ciebie� by�y innego koloru i pulsowa�y przez ca�y czas, jakby USPO chcia� zapyta� � czy teraz dobrze? � wi�c powiedzia�em: � Jestem absolutnie tego samego zdania. Spojrza�em uwa�nie na moj� c�rk�, ale zaj�ta by�a w�a�nie, i to bardzo pilnie, ostrzeniem kredek i musia�em zapyta� g�o�no: � Przeczyta�a�? � Tak, tak � potwierdzi�a nie podnosz�c nawet g�owy � ale... � Ale co? Dopiero teraz od�o�y�a zielon� kredk�, podnios�a g�ow� i patrz�c mi prosto w oczy, o�wiadczy�a: � Ta sprawa jest bardzo skomplikowana. Za chwil� oka�e si�, �e dla bohaterki naszej ksi��eczki r�wnie�. Na razie czeka�a grzecznie przy swoim biureczku na zako�czenie naszej rozmowy z USPO. Napisa�a nawet tych pi�� zda� rozwini�tych i otworzy�a nast�pny zeszyt. By� to za� zeszyt do matematyki. 17 Rozdzia� pi�ty w kt�rym dochodzi do ma�ych nieporozumie� USPO przysun�� si� bli�ej do biurka i zerkn�� przez rami� Dali do otwartego zeszytu. Zapyta�: � Masz tylko jedno zadanie do odrobienia? � Tak � Dala przeci�gn�a palcem przez �rodek zeszytu. � Ale tekstowe. � To czytaj � poleci� USPO i Dala zacz�a czyta� wyra�nie i powoli: � �Z punktu A wystartowa� pojazd P i po 10 godzinach, 34 minutach i 57 sekundach lotu utraci� kontakt z kontroln� stacj� obszaru powietrznego B. Nawi�za� go ponownie po up�ywie 3 i 3/4 doby. Od tego momentu na drog� powrotn� zu�y� dwukrotnie wi�cej czasu, ni� trwa� lot z punktu A do punktu B. Oblicz ile czasu przebywa� pojazd P w podr�y, a ile poza obszarem kontrolnym? Oblicz r�wnie� czas trwania ca�ej wyprawy.� � Uff... � westchn�a z ulg� Dala, USPO za� zamigota� b��kitnymi kwadracikami nad ekranem i zapyta� ze zdziwieniem: � Dlaczego wzdychasz? � Bo to bardzo trudne zadanie � wyzna�a Dala i doda�a szczerze: � Bardzo nie lubi� tekstowych zada�. S� takie zawi�e i... i takie dziwne. USPO zdawa� si� niczego nie pojmowa�, my jednak we troje, to znaczy Dala, Ma�gosia i ja, rozumieli�my si� w tej chwili doskonale, chocia� ka�de z nas nale�a�o do innej epoki. Zmieni�o si� w nich wszystko i tylko zadania tekstowe pozosta�y takie same. Szczeg�lnie te na czas i drog�... USPO t�umaczy� Dali, �e w zadaniach tekstowych nie ma nic dziwnego ani zawi�ego i s� one proste i �atwe. Wystarczy tylko troch� pomy�le� i mo�na je szybko rozwi�za�. � No � stukn�� �palcem� w otwarty zeszyt. � Zastan�w si� spokojnie. Dala jeszcze raz, po cichu, przeczyta�a zadanie, wsun�a mi�dzy z�by koniec o��wka i zacz�a my�le�. Jedynym wszak�e wynikiem tej czynno�ci by�o ogryzienie ko�ca o��wka i �o�le uszy� w brulionie le��cym obok zeszytu. � Nie mi�tol tych kartek � upomnia� USPO � ale my�l. � Przecie� widzisz, �e my�l� � Dala podnios�a na moment g�ow� i zaraz opu�ci�a j� z powrotem; zn�w zacz�a czyta�, USPO za�, s�dz�c po barwie, jak� przybiera�y niekt�re z jego kwadracik�w, zaczyna� traci� cierpliwo��. Zapyta� wreszcie: � No i co � I nic � odpowiedzia�a Dala. � M�g�by� mi chocia� troch� pom�c. Co to dla ciebie, takie zadanie? Rozwi�za�by� je w dwie sekundy. � W dwie sekundy? � USPO by� wyra�nie rozczarowany ocen� jego mo�liwo�ci. � Przecie� takie drobiazgi to dla mnie pestka. Dala znalaz�a si� na w�a�ciwej drodze. Gdyby USPO byt naprawd� Tomkiem, ju� za chwil� rozwi�za�by jej zadanie. I tylko po to, �eby pokaza� co potrafi. Nie by� jednak ch�opcem i podsycanie jego ambicji mog�o mie� tylko ograniczony skutek. Dala nie wiedzia�a jednak o tym i spr�bowa�a niezawodnego, jej zdaniem, sposobu. � Nie wierz� ci � o�wiadczy�a. � Musia�oby ci to zaj�� na pewno z dwie sekundy. A mo�e nawet trzy. � Phi... � USPO wypu�ci� z siebie przeci�g�y �wist. � Mo�emy spr�bowa�. � �wietnie � Dala podsun�a mu skwapliwie zeszyt, ale w tym momencie pope�ni�a b��d; uczyni�a to zbyt pospiesznie i USPO przejrza� jej gr�. Pokr�ci� �g�ow�� i co� zaskrzypia�o mu w �rodku. 18 � Na to mnie nie nabierzesz. Za ciebie nie b�d� odrabia� zadania � o�wiadczy� stanowczo. � Przed chwil� niemal u�o�y�em zreszt� na ten temat wiersz. Powinna� go zapami�ta�. � Pami�tam, pami�tam... Ale mama chyba te� mo�e mie� tutaj co� do powiedzenia. Chce przecie�, �ebym mia�a dobre stopnie � wyzna�a szczerze Dala. � I czasem... � Robi lekcje za ciebie � doko�czy� USPO i aby przeci�� wszelkie w�tpliwo�ci, wykrzykn��: � Ale ja zosta�em zaprogramowany przez twojego tat�! � Powinnam si� tego od razu domy�li� � Dala opu�ci�a z rezygnacj� r�ce i szepn�a: � To co teraz b�dzie? � Zaczniesz samodzielne my�lenie � o�wiadczy� USPO, kt�ry us�ysza� to szeptanie, Dala jednak powiedzia�a: � Stara�am si� w�a�nie. Ale nie rozumiem tego zadania. � To niedobrze � barwy USPO przyblad�y na moment. � To nawet bardzo �le... A czego nie rozumiesz w tym zadaniu? � Wszystkiego! � krzykn�a z desperacj� Dala i zamkn�a zeszyt. USPO jednak za��da� stanowczo, by otworzy�a go z powrotem. � Spr�buj to sobie wyobrazi� � zaproponowa�. � Mo�e wtedy zaczniesz rozumie�. � Co mam sobie, niby, wyobrazi�? Dala by�a ju� naburmuszona i niech�tnie, na polecenie USPO, si�gn�a po brulion. � Co tu mam napisa�? � Raczej narysowa� � sprostowa� USPO. � Zadanie zaczyna si� tak: Lec�cy z punktu A pojazd P straci� kontakt z punktem kontrolnym B... Punkt A to b�dzie, na przyk�ad, nasza stacja kosmiczna, �Sigma�. Narysuj j� i podpisz. �To jest Sigma� napisa�a pod rysunkiem Dala i spojrza�a pytaj�co na USPO. � A teraz co narysowa�? � Stacj� kontroln� � poleci� USPO i Dala wykona�a rysunek, pokolorowa�a go starannie i USPO zaaprobowa� prac� kr�tkim sygna�em b��kitnej barwy i pozosta� jej tylko do narysowania pojazd P. � Czy to mo�e by� rakieta? � zapyta�a. � Naturalnie � zgodzi� si� USPO. � Niech to b�dzie, na przyk�ad, rakieta pocztowa, kt�ra co miesi�c odchodzi z �Sigmy� na Ziemi�. Rysuj. � Bardzo �adnie � pochwali� rysunek i poprosi� Dal�, �eby patrzy�a teraz uwa�nie na jego ekran. Dziewczynka zobaczy�a, �e roz�wietli� si�, ale nie rozja�ni�. By� ciemnogranatowy, niemal czarny, jak przestrze� kosmiczna i najpierw pojawi�a si� na nim �Sigma�. Dok�adnie taka sama, jak na jej rysunku, tylko, naturalnie, zmniejszona. Potem zjawi�a si� nawigacyjna stacja kontrolna B. � Teraz dobrze uwa�aj � poprosi� USPO i Dala zobaczy�a, �e od �Sigmy� odrywa si� ma�a, �wiec�ca pomara�czowym blaskiem rakieta. Zakre�li�a �uk ku stacji nawigacyjnej B i zatrzyma�a w jej pobli�u. � To jest odleg�o��, pomi�dzy punktem A i punktem B, kt�r� pojazd P przeby� w ci�gu 10 godzin, 34 minut i 57 sekund � wyja�nia� cierpliwie USPO. � Pisz. Dala pochyli�a si� nad brulionem, wypisa�a czas trwania przelotu i zaznaczy�a punkty, literami A i B. Potem od�o�y�a o��wek i zapatrzy�a si� w przeciwleg�� �cian�. � Niech ona tego nie robi � us�ysza�em ko�o ucha g�os Ma�gosi, kt�ra sta�a za mn� i czyta�a kolejne zdania. � Naprawd�, tatusiu, nie powinna tego robi�. � Dlaczego? � zdziwi�em si�. � Bo USPO mo�e si� zdenerwowa�. On t�umaczy jej wszystko cierpliwie, a Dala gapi si� na �cian�. � Ma�gosia wyk�ada�a rzeczowo swoje zastrze�enia. � Przecie� ty sam, kiedy mi co� wyja�niasz, a ja nie s�ucham uwa�nie, to zaraz si� z�o�cisz, a� mama wo�a: Co tam znowu za awantury? Czy wy ci�gle musicie... 19 Ma�gosia umilk�a, poniewa� odwr�ci�em si� do niej i po�o�y�em palec na ustach. Widz�c jej zdziwion� mink� przysun��em usta do jej uszka i szepn��em najciszej, jak mog�em: � To s� nasze sprawy. Oni wcale nie musz� o nich wiedzie�. Przyzna�a mi racj� milcz�cym skinieniem g�owy, zerkn�a na kartk� papieru i powiedzia�a g�o�no: � Mamusia sobie tak z nas �artuje. A my te� tylko udajemy te awantury. Zapyta�a mnie wzrokiem, czy dobrze wybrn�a z k�opotliwej sytuacji, wi�c opuszczeniem powiek da�em jej znak, �e doskonale. I chcia�em stuka� dalej, ale moja c�reczka chcia�a, �ebym poprawi� to, co napisa�em poprzednio. � Niech Dala, zamiast gapi� si� na �cian� � zacz�a m�wi�, ale nie zdo�a�a doko�czy�, poniewa� sta�a si� rzecz raczej przez nas oboje nieoczekiwana: Dala odwr�ci�a si� na krzese�ku i zawo�a�a: � Ja si� nie gapi�, tylko patrz�. I niech ta m�drali�ska nie wtr�c� si� do tego, co robi�. Odrobi�a� ju� chocia� swoje lekcje? � zako�czy�a protest tak niespodziewanym pytaniem, �e Ma�gosia b�kn�a niepewnie: � W�a�ciwie to jeszcze powinnam zajrze� do... � Wobec tego zagl�daj � Dala zn�w nie pozwoli�a doko�czy� mojej c�reczce. � I zostaw swojego tatusia w spokoju. Tak, jak napisa�, jest dobrze. Znalaz�em si� teraz w okropnie trudnej sytuacji. Obydwie patrzy�y na mnie i ka�da oczekiwa�a, �e jej w�a�nie przyznam racj�... Zacz��em wierci� si� w fotelu nie wiedz�c, co powiedzie�, gdy nagle zaterkota� telefon i mama zawo�a�a z holu: � Do ciebie, Ma�gosiu! Dzwoni Marcinek Skrzydli�ski. Nie pami�ta tytu�u wiersza, kt�rego mieli�cie nauczy� si� na pami��. Moja c�rka wybieg�a z pokoju i Dala zapyta�a: � To co mam robi�? � Patrze� na t� �cian� � zdecydowa�em teraz odwa�nie i zacz��em szybko stuka� dalej na maszynie. Uwagi Ma�gosi by�y przecie� do�� s�uszne i postanowi�em r�wnie� je uwzgl�dni�; ostatecznie USPO m�g� troch� si� zdenerwowa�, straci� cierpliwo�� i zapyta�: � Co ty widzisz, Dalu, na tej �cianie? Czemu nie piszesz? � Bo my�l� � odpowiedzia�a Dala. � Ca�y czas my�l�. � O czym? � O tym, co si� mog�o sta� z t� pocztow� rakiet�. Dlaczego straci�a kontakt ze stacj� nawigacyjn�? Mo�e jakie� promieniowanie zmieni�o kierunek fal radiowych? A mo�e zepsu� si� nadajnik? To by�oby fatalne. Co pilot zrobi bez nadajnika? USPO chyba naprawd� mia� dosy� tych wykr�t�w, poniewa� powiedzia�: � Masz rozwi�za� zadanie, a nie my�le� o pilocie. � Przedtem m�wi�e�, �e powinnam sobie to wszystko wyobrazi� � przypomnia�a Dala. � Pr�buj� wi�c zastanowi� si�, co robi pilot, kiedy straci ��czno�� radiow�. � Nie wiem � burkn�� USPO. � Musisz sama zapyta� o to jakiego� pilota. � �wietna my�l! � wykrzykn�a Dala. � Zapytam. Jedziemy! � Dok�d? � Do bazy rakiet pocztowych! 20 Rozdzia� sz�sty w kt�rym przekraczamy pr�g �Febusa� W holu stukn�a odk�adana na wide�ki s�uchawka i po chwili Ma�gosia znalaz�a si� zn�w przy moim biurku. Spojrza�a na czysty arkusz papieru, odczyta�a tytu� rozdzia�u i zapyta�a z wyra�nym niepokojem: � Gdzie oni s�? Poinformowa�em moj� c�reczk�, �e wyszli z mieszkania, udali si� do g��wnej windy �Sigmy� i pojechali ni� do bazy rakiet pocztowych, poniewa� Dala stwierdzi�a, �e bez zadania kilku pyta� kt�remukolwiek z pilot�w, nie jest w stanie rozwi�za� zadania. � I USPO zgodzi� si� na to? W g�osie Ma�gosi by�o tyle zdziwienia, �e pospiesznie zapewni�em j�, i� wyrazi� t� zgod� bez �adnego entuzjazmu, z du�ymi oporami i wyra�n� niech�ci�. Uleg� raczej dla �wi�tego spokoju, nie chc�c, w pierwszych ju� godzinach pe�nienia swoich obowi�zk�w Przyjaciela i Opiekuna, doprowadzi� do zadra�nie� i okazywa� zbytniej surowo�ci. Moje wyja�nienia nie okaza�y si� jednak w pe�ni wystarczaj�ce, poniewa� Ma�gosia patrz�c na mnie uwa�nie, powt�rzy�a: � Zbytniej surowo�ci? � i jeszcze doda�a: � No, no... To bardzo ciekawe... � M�g�bym si� teraz za�o�y� o wszystkie gumy do �ucia ca�ego �wiata, �e moja c�reczka nie zmarnuje okazji, jak� sam jej, troch� niefrasobliwie, stworzy�em. Oczekiwa�em wi�c z du�ym niepokojem na kolejne pytania, Ma�gosia wola�a jednak rozegra� rzecz inaczej, gdy� powiedzia�a: � Nie przypuszcza�am, �e jeste� taki nowoczesny. Wobec w�asnego dziecka stosujesz przecie� zupe�nie inne metody. Spojrza�em w okno wychodz�ce na niewielki placyk przed naszym domem w nadziei, �e zobacz� na nim Pawe�ka Raczy�skiego z siostr� Dorotk� dosiadaj�cych rowerk�w, albo Mariusza, czy Sebastiana zak�adaj�cych wrotki i oni wybawi� mnie z k�opotu, ale by�o na nim zupe�nie pusto i Ma�gosia ci�gn�a dalej: � Ja mam te� czasem trudno�ci z tekstowymi zadaniami i musz� rozwi�zywa� je w domu. Nawet niedawno by�o takie o dw�ch statkach, kt�re p�yn� z dw�ch r�nych stron do jednej wyspy. I nie powiedzia�am, �e musz� jecha� do portu i porozmawia� z jakim� kapitanem. Chyba bardzo by� si� zdziwi�, gdybym ci� poprosi�a, �eby� mnie tam zawi�z�. � Zdziwi�bym si� � przyzna�em � ale chyba sama rozumiesz, dlaczego. � Nie rozumiem � Ma�gosia nie mia�a zamiaru u�atwia� mi niczego, wi�c musia�em zacz�� t�umaczy�, �e nam droga do portu zaj�aby co najmniej