11227
Szczegóły |
Tytuł |
11227 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11227 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11227 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11227 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
�PRZYPADKI CHARLESA DEXTERA WARDA�
ROZDZIA� PIERWSZY
Rezultat i prolog
-1-
Z prywatnego szpitala dla ob��kanych w pobli�u Providence, Rhode Island, znikn�� ostatnio wyj�tkowo dziwny osobnik. Nazywa� si� Charles Dexter Ward i zosta� tam bardzo niech�tnie umieszczony przez zrozpaczonego ojca, kt�ry dostrzeg� niepokoj�ce zmiany w osobowo�ci syna i rosn�c� aberracj� przechodz�c� od zwyk�ego ekscentryzmu do mrocznej manii wyra�aj�cej si� sk�onno�ciami morderczymi. Lekarze przyznawali, �e s� kompletnie zbici z tropu; by� to bowiem niecodzienny przypadek zar�wno pod wzgl�dem fizjologicznym jak i psychologicznym.
Przede wszystkim, pacjent wygl�da� nienaturalnie staro; starzej ni� powinien wygl�da� kto�, kto liczy sobie dwadzie�cia sze�� lat. To prawda, zaburzenia umys�owe potrafi� wywo�a� raptowny proces starzenia si�, ale twarz tego m�odego cz�owieka nabra�a w jaki� subtelny spos�b cech charakterystycznych wy��cznie dla ludzi niebywale leciwych. Po drugie, jego procesy organiczne wchodzi�y w relacje jakich nie notowa�a dot�d praktyka medyczna. Oddech i akcja serca wykazywa�y niewiarygodn� arytmi�, a g�os kt�rego praktycznie w og�le nie by�o, potrafi� wznie�� si� co najwy�ej do szeptu.
Zadziwiaj�co d�ugi i sprowadzony do minimum okaza� si� proces trawienia, a reakcje nerwowe na zwyczajne bod�ce nie posiada�y analogii z �adnymi zaobserwowanymi dot�d ani normalnymi, ani patologicznymi odruchami. Sk�ra by�a chorobliwie zimna i sucha, o strukturze tkanki przesadnie gruboziarnistej i ma�ej spoisto�ci. Znik�o nawet du�e, oliwkowe, przyrodzone znami� na prawym biodrze, podczas gdy na piersi uformowa� si� niespotykany za�niad czy te� czarniawa plama, kt�rej wcze�niej nie by�o. S�owem, og� lekarzy by� zgodny, �e w Wardzie spowolnione zosta�y w niespotykanym stopniu procesy metaboliczne.
R�wnie� i pod wzgl�dem psychologicznym, Charles Ward stanowi� wyj�tek. Jego szale�stwo nie mia�o odpowiednika w niczym, co notowa�y najnowsze nawet i najobszerniejsze dzie�a medyczne; kry�o jednak w sobie si��, zdoln� uczyni� z Warda geniusza lub przyw�dc�, gdyby nie jego zwichrowanie i przedziwne, groteskowe formy. Doktor Willett, lekarz domowy Ward�w, utrzymuje, �e wielkie zdolno�ci umys�owe pacjenta, oceniane na podstawie reakcji na sprawy wykraczaj�ce poza sfer� jego szale�stwa, rzeczywi�cie wzros�y od chwili odosobnienia. Ward, to prawda, zawsze by� erudyt� i mi�o�nikiem staro�ytno�ci; lecz nawet jego najlepsze, wcze�niejsze prace nie �wiadczy�y o tak fenomenalnej b�yskotliwo�ci i wnikliwo�ci s�du, jakie manifestowa� podczas prowadzonych przez psychiatr�w bada�. Przy tak pot�nym i klarownym umy�le trudno by�oby legaln� drog� umie�ci� m�odzie�ca w szpitalu, gdyby nie �wiadectwo wielu postronnych os�b oraz zadziwiaj�ce luki w zasobie wiadomo�ci Charlesa, tak nieprzystaj�ce do jego inteligencji. Do ostatniej chwili przed swym znikni�ciem, poch�ania� ksi��ki i prowadzi� dyskusje, na tyle, na ile pozwala� mu na to jego nieszcz�sny g�os; a bystrzy obserwatorzy, nie przewiduj�c wcale jego nieoczekiwanego znikni�cia, bez wahania przepowiadali jego rych�e zwolnienie.
-2-
Jedynie doktor Willett, kt�ry przyj�� Charlesa Warda na �wiat, i nast�pnie od pocz�tku �ledzi� jego rozw�j fizyczny i umys�owy, �ywi� powa�ne w�tpliwo�ci co do jego przysz�ego zwolnienia. Sam doktor dozna� takich prze�y� oraz odkry� rzeczy tak straszne, �e nawet nie odwa�y� si� podzieli� nimi ze swymi sceptycznymi kolegami. A w zwi�zku z ucieczk� utrzymywa�, �e nic o niej nie wie. By� ostatnim cz�owiekiem, kt�ry widzia� pacjenta, a z ostatniej z nim rozmowy wyszed� w stanie przera�enia zmieszanego z ulg�, co przypomnia�o sobie kilka os�b w trzy godziny p�niej, kiedy ucieczka wysz�a na jaw. Ucieczka ta jest jedn� z niewyja�nionych zagadek szpitala doktora Waite'a. Otwarte okno wychodz�ce na pionowe urwisko o wysoko�ci sze��dziesi�ciu st�p, niczego nie wyja�nia. Ale jest faktem bezspornym, �e po rozmowie z Willettem m�odzieniec znikn��. Willett nie mia� nic na ten temat do powiedzenia, niemniej sprawia� wra�enie bardziej odpr�onego psychicznie ni� przed ucieczk� pacjenta. Wiele os�b czu�o jednak, �e powiedzia�by o wiele wi�cej, gdyby mia� pewno��, �e wi�kszo�� da mu wiar�. Warda zasta� w pokoju, ale kiedy wkr�tce po jego wyj�ciu kto� z personelu zastuka� do drzwi, odpowiedzia�a mu cisza. Gdy drzwi otworzono, pok�j by� pusty i jedynie przez otwarte okno ch�odny, kwietniowy wiatr nawiewa� delikatn� chmur� b��kitnawo-szarego kurzu, kt�ry omal nie udusi� wchodz�cych. To prawda, �e jaki� czas przedtem wy�y psy, ale dzia�o si� to jeszcze wtedy, gdy wewn�trz by� Willett; potem ju� zwierz�ta niczego nie wyczuwa�y i nie okazywa�y niepokoju. Ojciec Warda, kt�remu telefonicznie natychmiast zakomunikowano o ucieczce syna, wydawa� si� tym faktem bardziej zasmucony ni� zaskoczony. Zanim przyby� osobi�cie doktor Waite, Willett odby� z nim rozmow�, w kt�rej obaj zgodnie wyparli si� jakiejkolwiek wiedzy o ucieczce czy wsp�udzia�u w niej. Wy��cznie z kr�g�w najbli�szych przyjaci� Willetta i Warda seniora dochodzi�y pewne informacje, lecz by�y one zbyt fantastyczne, by bra� je serio. Fakt faktem, �e do chwili obecnej, po zaginionym szale�cu nie zosta� nawet �lad.
Charles Ward od dziecka przejawia� zami�owanie do staro�ytno�ci, zapewne pod wp�ywem atmosfery s�dziwego miasta w kt�rym �y� oraz wielu relikt�w przesz�o�ci wype�niaj�cych ka�dy k�t starej, usytuowanej na grzbiecie wzg�rza posiad�o�ci jego rodzic�w na Prospect Street. Z biegiem lat oddanie si� sprawom minionym ros�o: historia, genealogia, studia nad architektur� kolonialn�, meblami i wytworami rzemios�a tak g��boko go poch�on�y, �e wypar�y z kr�gu jego zainteresowa� wszystko inne. Te w�a�nie zami�owania musz� by� brane pod uwag� w kontek�cie jego szale�stwa; bo jakkolwiek same w sobie nie stanowi�y j�dra choroby, zadecydowa�y o jej zewn�trznych przejawach. Wszelkie dostrzegane przez psychiatr�w luki w jego wiedzy dotyczy�y zagadnie� wsp�czesnych, ale by�y z kolei wyr�wnywane przez ogromn� acz skrz�tnie skrywan� orientacj� w problemach minionych; przychodzi�o wr�cz na my�l, �e pacjent dos�ownie przenosi� si� za pomoc� jakiej� nieznanej formy autohipnozy w przesz�o��. Intryguj�ce te� by�o to, �e ostatnio Ward ca�kiem straci� zainteresowanie histori�, kt�r� przecie� tak wybornie zna�. Mo�e opanowa� j� zbyt dok�adnie i wszelkie jego wysi�ki zmierza� zacz�y w kierunku ogarni�cia rzeczy wsp�czesnego �wiata, kt�re dot�d tak ca�kowicie i rozmy�lnie wymazywa� ze swej �wiadomo�ci. Robi� co m�g�, by si� z nimi nie zdradza�, lecz dla ka�dego, kto bacznie go obserwowa�, by�o oczywiste, �e ca�y ten nowy program lektur i rozm�w powodowa�o �arliwe pragnienie przyswojenia sobie takiego zasobu wiedzy o w�asnym �yciu oraz praktycznym i kulturowym pod�o�u dwudziestego wieku, jaki przystoi komu�, kto urodzi� si� w 1902 roku i zdoby� wykszta�cenie we wsp�czesnych szko�ach. Psychiatrzy zastanawiaj� si�, jak � ze wzgl�du na tak niepe�n� wiedz� � zbieg�y pacjent poradzi sobie w skomplikowanym, dzisiejszym �wiecie; przewa�aj� opinie, �e si� �pod�o�y", a jego sytuacja b�dzie bardzo przykra a� do chwili, kiedy zas�b jego informacji nie osi�gnie normalnego poziomu.
W�r�d psychiatr�w panuj� rozbie�ne opinie co do pocz�tku szale�stwa Warda. Doktor Lyman, znakomity bosto�ski autorytet, umiejscawia go w roku 1919 lub 1920 � ch�opiec ko�czy� w�a�nie ostatni rok nauki w szkole Moj�esza Browna. Wtedy to nieoczekiwanie porzuci� studia nad przesz�o�ci� na rzecz bada� okultystycznych, rezygnuj�c tym samym ze szko�y wy�szej i motywuj�c sw� decyzj� tym, �e zacz�� oddzielne studia wiele wi�kszej wagi. Ward zmieni� swe zwyczaje: rozpocz�� ustawiczne poszukiwania w dokumentach miejskich i na starych cmentarzach, tropi�c pewien, wykopany w 1771 roku gr�b; gr�b swego przodka Josepha Curwena, kt�rego papiery znalaz� by� za �cienn� p�aszczyzn� dekoracyjn� w bardzo starym domu w Olney Court na Stampers Hill, w kt�rym � jak m�wiono � zamieszkiwa� Joseph Curwen.
Og�lnie m�wi�c, nie spos�b zaprzeczy�, �e zima 1919�1920 roku przynios�a ogromn� przemian� Warda; wtedy bowiem porzuci� nieoczekiwanie studia nad staro�ytno�ci� i rozpocz�� gor�czkowe badania okultystyczne w kraju i za granic�, urozmaicaj�c je tylko dziwnie uporczywymi poszukiwaniami mogi�y swego przodka.
Doktor Willett by� jednak odmiennego zdania, a s�d sw�j opiera� na d�ugiej i bliskiej znajomo�ci z pacjentem, oraz na pewnych przera�aj�cych badaniach i odkryciach, jakich pod koniec dokona�. Owe badania i odkrycia pozostawi�y ju� w nim trwa�y �lad; kiedy o nich m�wi, dr�y mu g�os, kiedy pisze o nich � dr�y mu r�ka. Willett twierdzi, �e zmiana z prze�omu 1919 i 1920 roku zapocz�tkowa�a tylko post�puj�cy regres, kt�ry skumulowa� si� w strasznej, godnej politowania, niesamowitej alienacji w roku 1928. Przyznaj�c bez wahania, �e ch�opiec zawsze by� niezr�wnowa�ony, przesadnie wra�liwy i �ywo reaguj�cy na otaczaj�ce go zjawiska, nie zgadza si�, �e ju� tamta wczesna przemiana oznacza� mia�a przej�cie od rozs�dku do szale�stwa; wierzy natomiast o�wiadczeniu Warda, �e ten odkry�, czy te� ponownie odkry� co�, czego skutki dla ludzkiej my�li okaza�yby si� wielkie i zdumiewaj�ce.
Jest prze�wiadczony, �e rzeczywiste szale�stwo przysz�o wraz z p�niejsz� zmian�; ju� po tym jak Charles wydoby� portret Curwena i jego stare papiery; ju� po zagranicznej podr�y do dziwnych miejsc, i po straszliwych inwokacjach �piewanych w tajemniczych okoliczno�ciach; ju� po jakich� odpowiedziach na te inwokacje oraz po gor�czkowym li�cie napisanym w �miertelnej udr�ce i z nie wyja�nionych powod�w; ju� po fali wampiryzmu i z�owieszczych plotkach w Pawtuxet; i po tym, jak pami�� pacjenta zamyka� si� zacz�a przed wyobra�eniami wsp�czesnymi, jego g�os zanik�, a wygl�d fizyczny przechodzi� subtelne zmiany, co p�niej dostrzega�o wiele os�b.
Dzia�o si� to w tym mniej wi�cej czasie � co z du�� trafno�ci� wykaza� Willett � kiedy z osob� Warda ��czono koszmarne zdarzenia i doktor by� absolutnie pewien, �e istniej� wystarczaj�ce dowody na to, by uzna� za prawdziwe twierdzenie m�odzie�ca, i� dokona� prze�omowego odkrycia. Po pierwsze, dw�ch bystrych robotnik�w by�o �wiadkami odnalezienia starych papier�w Josepha Curwena, a po drugie sam ch�opiec pokaza� kiedy� Willettowi te papiery wraz ze stronic� z pami�tnika Curwena; dokumenty nosi�y wszelkie znamiona autentyczno�ci. Dziura, w kt�rej Ward je znalaz�, istnieje do dzi�, a komplet tych dokument�w Willett widzia� w miejscu, w istnienie kt�rego trudno by�oby w og�le uwierzy� i jeszcze trudniej je udowodni�. By�y zagadki i dziwne zbiegi okoliczno�ci zwi�zane z listami Orne'a i Hutchinsona, by� problem charakteru pisma Curwena i tego co w zwi�zku z doktorem Allenem wydoby� na �wiat�o dzienne detektywi; to wszystko oraz straszliwe przes�anie napisane �redniowieczn� minusku��, znalezione w kieszeni Willetta, kiedy ten odzyska� przytomno�� po swoim wstrz�saj�cym prze�yciu.
Ale najbardziej rozstrzygaj�ce s� dwa odra�aj�ce wyniki, jakie pod koniec poszukiwa� uzyska� doktor z dw�ch formu�; wyniki, kt�re rozstrzygaj� kwesti� autentyczno�ci papier�w i ich monstrualnych zwi�zk�w z czasem, kiedy papiery te zosta�y wydarte z ludzkiej pami�ci.
Trzeba cofn�� si� do wcze�niejszego �ycia Charlesa Warda, jako do czego�, co nale�y do przesz�o�ci i historii, kt�re tak g��boko ukocha�. Jesieni� 1918 roku, wykazuj�c spory zapa� do zaj�� wojskowych, rozpocz�� pierwszy rok nauki w usytuowanej bardzo blisko domu Ward�w szkole Moj�esza Browna. G��wny, stary budynek wzniesiony jeszcze w 1819 roku zawsze pobudza� wyobra�ni� interesuj�cego si� histori� m�odzie�ca, a rozleg�y park, kt�rym otoczona by�a Akademia, zwraca� jego uwag� sw� malowniczo�ci�. Ward prowadzi� ubogie �ycie towarzyskie; czas sp�dza� g��wnie w domu, na w�dr�wkach, w salach wyk�adowych, na �wiczeniach wojskowych lub na gromadzeniu informacji o przesz�o�ci i wiedzy genealogicznej w Ratuszu, w Gmachu Stanowym, w Bibliotece Publicznej, w Athenaeum, w Towarzystwie Historycznym, w Bibliotekach Johna Cartera Browna i Johna Haya na Uniwersytecie Browna oraz w nowo otwartej Bibliotece Shepleya na Benefit Street. Warto opisa�, jak w tamtych czasach wygl�da� Ward. Wysoki, szczup�y, o jasnych w�osach, zamy�lonych oczach, lekko przygarbiony, ubiera� si� cokolwiek niedbale i og�lnie sprawia� wra�enie raczej niezgrabnego i nieatrakcyjnego.
Podczas spacer�w, kt�re po�wi�ca� zawsze poszukiwaniom historycznym, stara� si� wynale�� po�r�d wielu relikt�w wspania�ego, starego miasta jaki� �ywy obraz stuleci, kt�re min�y. Mieszka� w wielkiej, georgia�skiej rezydencji usytuowanej na szczycie stromego wzg�rza, wznosz�cego si� na zachodnim brzegu rzeki i z tylnych okien w skrzyd�ach zbudowanego bez jednolitego planu domu mia� osza�amiaj�cy widok na rozci�gaj�ce si� za skupiskiem wie�, kopu�, dach�w i drapaczy chmur purpurowe wzg�rza za miastem. Tu si� urodzi� i z tej w�a�nie uroczej, klasycznej werandy znajduj�cej si� na ozdobionym podw�jnym pasem cegie� froncie domu, po raz pierwszy wywioz�a go w dzieci�cym w�zku niania; min�li niewielk�, bia�� farm� sprzed dwustu lat, kt�ra sta�a tu ju� na d�ugo przed powstaniem tej cz�ci miasta i kieruj�c si� w stron� okaza�ych budynk�w uczelni, szli eleganck� ulic� na kt�rej, po�r�d wystawnych podw�rek i ogrod�w, drzema�y pewne siebie i ekskluzywne, stare, kwadratowe rezydencje zbudowane z ceg�y oraz mniejsze, drewniane domki z w�skimi frontami zdobionymi przez doryckie kolumny.
Wieziony by� r�wnie� wzd�u� sennej Congdon Street ci�gn�cej si� poni�ej, na zboczu stromego wzg�rza, zabudowanej rz�dem przylegaj�cych do siebie dom�w wzniesionych tarasowato na spadzistej ulicy. Niewielkie, drewniane domki by�y tu starsze, gdy� miasto rozbudowuj�c si�, wspina�o w g�r� stoku. Podczas tych przeja�d�ek musia� wch�on�� w siebie wiele z kolorytu osobliwej, kolonialnej osady. Niania zazwyczaj zatrzymywa�a si� i przesiadywa�a na �awkach na Prospect Terrace, gdzie gaw�dzi�a z policjantami; jednym z jego pierwszych dzieci�cych wspomnie� by�o wielkie, rozci�gaj�ce si� na zach�d morze zamglonych dach�w, kopu� oraz wynios�ych, odleg�ych wzg�rz, kt�re ujrza� pewnego zimowego popo�udnia z ogromnej, ogrodzonej skarpy fioletowe i mistyczne na tle gor�czkowego, apokaliptycznego zachodu s�o�ca w kolorach czerwonych, z�otych, purpurowych oraz zadziwiaj�cego odcienia zieleni. Wielka, marmurowa kopu�a Gmachu Stanowego wyr�nia�a si� masywn� sylwetk�, a wie�cz�cy j� pos�g k�pa� si� w jaki� fantastyczny spos�b w barwnych ob�okach spowijaj�cych p�on�ce niebo.
Kiedy podr�s�, rozpocz�� swe s�ynne spacery; pocz�tkowo w towarzystwie zniecierpliwionej, wlok�cej si� niani, potem sam � zatopiony w marzeniach i rozmy�laniach. Dociera� coraz dalej i dalej w d� tego prawie pionowego wzg�rza, za ka�dym razem osi�gaj�c starsze i osobliwsze partie starodawnego miasta. Rusza� ostro�nie w d� stromej Jenckes Street okolonej �cianami dom�w o dachach w stylu kolonialnym ze szczytami, do rogu cienistej Benefit Street, gdzie natychmiast wy�ania� si� przed nim drewniany zabytek z dwoma przej�ciami ozdobionymi jo�skimi pilastrami, a obok resztki pradawnej farmy oraz wielki, ze sm�tnymi resztkami georgia�skiego majestatu dom S�dziego Durfee. Obecnie by�a to dzielnica ruder zamieszka�a przez ubog� ludno�� i m�ty spo�eczne, ale tytanicznej wielko�ci wi�zy rzuca�y tu od�wie�aj�cy cie� i ch�opiec zazwyczaj w�drowa� na po�udnie, mijaj�c d�ug� lini� wzniesionych jeszcze przed Rewolucj� dom�w z ogromnymi kominami i klasycznymi portalami. Te po wschodniej stronie sta�y na wysokich fundamentach i wiod�y do nich podw�jne kondygnacje kamiennych, ogrodzonych por�cz� stopni i m�ody Charles potrafi� sobie doskonale wyobrazi�, jak wszystko to tutaj wygl�da�o, kiedy ulica by�a nowa, a czerwone obcasy i peruki przesuwa�y si� pod barwnymi frontonami, kt�rych �lady m�g� jeszcze dostrzec.
Po stronie zachodniej wzg�rze opada�o r�wnie stromo jak po przeciwnej, a� do starej �Town Street", kt�r� tw�rcy w 1636 roku po prowadzili brzegiem rzeki. Bieg�o od niej mn�stwo niewielkich zau�k�w z pochy�ymi ze staro�ci i st�oczonymi domami, pochodz�cymi z zamierzch�ych czas�w, i jakkolwiek fascynowa�y one m�odego Warda, du�o up�yn�o czasu nim odwa�y� si� zag��bi� w ich archaiczne labirynty, w strachu, by nie okaza�y si� jakim� snem czy bram� wiod�c� do nieznanego przera�enia. Kiedy wreszcie skierowa� tam swe kroki, zrozumia�, �e nie ma w nich nic gro�nego; szed� wi�c wzd�u� Benefit
Street, mijaj�c �elazne ogrodzenie ko�cio�a �w. Jana skrywaj�ce ko�cielny cmentarz, a za nim, pochodz�c� z 1761 roku siedzib� w�adz kolonialnych i pi�trz�ce si� cielsko Golden Ball Inn, gdzie zatrzyma� si� swego czasu Washington. Patrz�c dok�adnie w kierunku wschodnim, z Meeting Street dawniej Goal Street, a nast�pnie King Street � m�g� ujrze� sklepion� w �uk kondygnacj� schod�w, do kt�rych do chodzi�a pn�ca si� po stoku szosa, a w dole po zachodniej stronie wyziera� zbudowany ze starej ceg�y budynek by�ej szko�y kolonialnej, u�miechaj�cy si� przez ca�� szeroko�� drogi god�em G�owy Szekspira, gdzie jeszcze przed Rewolucj� drukowana by�a Providence Gazette and Country Journal. Dalej pojawia� si� wspania�y Pierwszy Ko�ci� Baptyst�w z 1775 roku ze zbytkown� i z niczym nie por�wnywaln� wie�� Gibbsa oraz georgia�skimi dachami i wznosz�cymi si� nad nimi kopu�ami. Tutaj i dalej na po�udnie, s�siedztwo stawa�o si� lepsze, przemieniaj�c si� w cudown� grup� dawnych rezydencji; a jeszcze starsze zau�ki wiod�y w d�, ku spadaj�cej na zach�d przepa�ci; upiorna w swym archaizmie, obni�a�a si� a� do opalizuj�cych nizin, gdzie wstr�tna cz�� miasta przylegaj�ca do rzeki przypomina�a dumne dni Indii Wschodnich z ich r�noj�zycznym wyst�pkiem, n�dz�, nadgnitymi nadbrze�ami oraz kaprawymi dostawcami okr�towymi i nazwami zau�k�w, kt�re przetrwa�y do dzi�: Uliczka Grubej Forsy, Uliczka Sztabek Z�ota, Sztabek Srebra, Monety, Dublonu, Guldena, Dolara, Dziesi�ciocent�wki, Centa.
Gdy ju� podr�s� i nabra� odwagi, m�ody Ward zapuszcza� si� czasami na sam d�, w wir gro��cych zawaleniem dom�w, po�amanych belek, pokruszonych schod�w, wykr�conych balustrad, smag�ych twarzy i odra�aj�cych zapach�w; id�c z South Main do South Water, wyszukiwa� doki, w kt�rych ci�gle jeszcze tkwi�y osiad�e na mieliznach parowce, zawraca� na p�noc, na jeszcze ni�sze poziomy, a� do pochodz�cych z 1816 roku magazyn�w o stromych dachach, a potem na szeroki plac przy Great Bridge, gdzie wci�� jeszcze krzepko sta�a na swych starodawnych �ukach Hala Targowa z 1773 roku. Na placu tym przystawa�, by upaja� si� osza�amiaj�cym widokiem pn�cego si� w g�r� urwiska po wschodniej stronie starego miasta, pe�nego georgia�skich wie� i wie�czonego rozleg�� kopu�� ko�cio�a Nauki Chrze�cija�skiej, podobnie jak Londyn zwie�czony jest kopu�� katedry �w. Paw�a. Najbardziej lubi� przychodzi� tutaj p�nym popo�udniem, kiedy na Hal� Targow�, staro�ytne dachy i dzwonnice na wzg�rzu pada�y uko�ne promienie s�oneczne, oblewaj�c wszystko z�otem i roztaczaj�c jaki� czar wok� drzemi�cych nadbrze�y, gdzie zazwyczaj rzuca�y kotwice przybywaj�ce z Indii okr�ty. Kiedy tak b��dzi� d�u�szy czas spojrzeniem, pod wp�ywem tego widoku wpada� w przyprawiaj�cy go prawie o zawr�t g�owy, poetycki nastr�j. Nast�pnie wchodzi� na pn�cy si� w g�r� stok i rusza� w stron� domu, ju� o zmroku mija� stary, bia�y ko�ci� i pi�� si� dalej w g�r� w�skimi, stromymi drogami, podczas gdy w oknach o ma�ych szybkach i w p�kolistych okienkach nad drzwiami, znajduj�cych si� wysoko nad podw�jnymi kondygnacjami schodk�w z �elazn� balustrad� wyj�tkowo misternej roboty, pojawia� si� zaczyna�y ��te b�yski.
Kiedy indziej, tak�e w p�niejszych latach, poszukiwa� wyrazistszych kontrast�w; po�ow� swej trasy, po�wi�ca� rozsypuj�cym si� terenom kolonialnym na p�noc od swego domu, gdzie wzg�rze opada�o na ni�sze wzniesienie Stempers Hill i gdzie znajdowa�o si� getto oraz dzielnica murzy�ska, skupione wok� placu; z placu tego, przed Rewolucj�, odje�d�a�y dyli�anse do Bostonu. Drug� cz�� w�dr�wki przeznacza� na �askaw�, po�udniow� cz�� w pobli�u ulic George, Benevolent, Power i Williamsona, gdzie stare zbocze wci�� jeszcze usiane by�o pi�knymi budynkami i resztk� ogrodzonego murem ogrodu przy pn�cej si� w g�r�, stromej i zielonej alei z kt�r� zwi�zanych by�o tyle upajaj�cych wspomnie�. W��cz�gi te oraz towarzysz�ce im pracowite studia z ca�� pewno�ci� dostarcza�y ogromnej wiedzy historycznej, kt�ra w ko�cu zagarn�a bez reszty umys� Charlesa Warda, nie pozostawiaj�c miejsca na �wiat wsp�czesny; ilustruj� te� gleb� umys�ow�, na kt�r� tej fatalnej zimy prze�omu 1919 i 20 roku pad�o ziarno, kt�re p�niej wyda�o tak dziwny i straszny plon.
Doktor Willett jest przekonany, �e a� do tej z�owr�bnej zimy, kiedy to nast�pi�a pierwsza przemiana, zainteresowania historyczne Charlesa Warda pozbawione by�y element�w chorobliwych. Cmentarze, poza ich osobliw� i historyczn� warto�ci�, nie przyci�ga�y jego uwagi w jaki� szczeg�lny spos�b i m�odzieniec by� ca�kowicie wolny od jakichkolwiek gwa�townych i dzikich instynkt�w. Nast�pnie z�o�liwymi etapami pojawia�y si� dziwne nast�pstwa jednego z jego genealogicznych triumf�w, kiedy to po�r�d swoich przodk�w ze strony matki odnalaz� pewnego bardzo d�ugowiecznego m�czyzn�, kt�ry nazywa� si� Joseph Curwen i kt�ry przyby� tu z Salem w marcu 1692 roku. O cz�owieku tym kr��y�o wiele tajemniczych, niezwykle dziwacznych i niepokoj�cych opowie�ci.
Welcome Potter �o ojcu, o kt�rym nie przechowa�a si� najmniejsza wzmianka � prapradziadek Warda po�lubi� w 1785 roku niejak� �Ann Tillinghast, c�rk� Elizy, c�rki Kapitana Jamesa Tillinghasta". Pod koniec 1918 roku, studiuj�c tom dawnych r�kopi�miennych rejestr�w miejskich, m�ody genealog natkn�� si� na wzmiank� o legalnej zmianie nazwiska: w 1772 roku Eliza Curwen, wdowa po Josephie Curwenie ponownie nada�a swe panie�skie nazwisko Tillinghast swej siedmioletniej c�reczce, Ann, poniewa�: �nazwisko jej M�a zha�bione zosta�o z Powodu tego, co wiadome si� sta�o po jego Zgonie, kt�ry potwierdzi� dawn� i znan� powszechnie Pog�osk�, kt�ra nie budzi�a
jednak zaufania w wiernej �onie, a� do chwili jej udowodnienia w takim stopniu, w jakim poprzednio budzi�a w�tpliwo�ci". Informacj� t� Ward wydoby� na �wiat�o dzienne, kiedy przypadkowo rozdzieli� dwie stronice, kt�re ongi� zosta�y pieczo�owicie sklejone i po mozolnym przeprawieniu numeracji, traktowane jako jedna kartka.
Charles Ward poj�� natychmiast, i� odnalaz� swego praprapradziadka. Odkrycie to zelektryzowa�o go podw�jnie, gdy� dosz�y ju� do� pewne mgliste s�uchy i natkn�� si� na rozsiane tu czy tam aluzje dotycz�ce cz�owieka, po kt�rym zosta�o tak niewiele powszechnie dost�pnych dokument�w, i� wydawa� si� mog�o, �e istnia�a jaka� zmowa, by w og�le wytrze� z pami�ci jego imi�. A ponadto pog�oski i wzmianki by�y tak niezwyk�ej i prowokuj�cej natury, �e ka�dy musia� zada� sobie pytanie, co tak zaniepokoi�o dawnych kronikarzy z czas�w kolonialnych, �e wszelkimi sposobami starali si� wymaza� z pami�ci t� posta�; czy te� podejrzewali tylko, i� takie wymazanie jest spraw� a� nazbyt uzasadnion�.
Wcze�niej Ward niewiele po�wi�ca� uwagi osobie Josepha Curwena; teraz jednak odkrywaj�c wi�zy rodzinne z t� najwyra�niej �przemilczan�" postaci�, przyst�pi� do gruntownych poszukiwa�, wygrzebuj�c wszystko, co si� da�o na interesuj�cy go temat. W tym ekscytuj�cym �ledztwie � na podstawie starych list�w, pami�tnik�w i stos�w nie publikowanych wspomnie� zalegaj�cych pokryte paj�czyn� strychy Providence i innych miast, gdzie trafi� mo�na by�o na wiele m�wi�ce wzmianki � osi�gn�� w ko�cu wyniki, kt�re przesz�y jego naj�mielsze oczekiwania. Jeden, niezwykle istotny dokument, rzucaj�cy pewne �wiat�o na spraw�, znajdowa� si� w miejscu tak odleg�ym jak Nowy York, gdzie w Muzeum w Frances Tavern zalega�a jaka� korespondencja z czas�w kolonialnych z Rhode Island. Zdaniem doktora Willetta, rzecz� naprawd� prze�omow�, kt�ra jednak sta�a si� bezpo�redni� przyczyn� zguby Warda, by�y materia�y znalezione w sierpniu 1919 roku za p�aszczyzn� dekoracyjn� na �cianie wal�cego si� domu w Olney Court. To w�a�nie, bez w�tpienia, rozwar�o owe mroczne horyzonty, kt�rych kraniec g��bszy by�, ni� otch�anie piekie�.
ROZDZIA� DRUGI
Poprzednik i groza
-1-
Zgodnie z kr���cymi legendami oraz z tym, co us�ysza� i wygrzeba� Ward, Joseph Curwen by� zadziwiaj�cym, enigmatttycznym i w jaki� spos�b przera�aj�cym cz�owiekiem. W pierwszym okresie paniki spowodowanej czarn� magi�, l�kaj�c si� zapewne k�opot�w z powodu samotniczego trybu �ycia oraz chemicznych, czy te� alchemicznych do�wiadcze�, kt�re prowadzi�, opu�ci� by� rodzinne Salem i przyby� do Providence owej powszechnie znanej przystani dziwak�w, ludzi niezale�nych czy te� maj�cych odmienne przekonania. Blady m�czyzna oko�o trzydziestki bardzo szybko zyska� obywatelstwo Providence i kupi� sobie dom, dok�adnie na p�noc od Gregory'ego Dextera, na samym dole Olney Street. Posesja ta sta�a na Stampers Hill na zach�d od Town Street i p�niej przyj�a nazw� Olney Court; w roku 1761, na tym samym miejscu, Curwen wybudowa� nowy, wi�kszy dom, kt�ry stoi tam zreszt� do dzisiaj.
Najdziwniejsze by�o, i� Joseph Curwen wcale si� nie postarza� od chwili swego przybycia do miasta. Rozpocz�� prac� w przedsi�biorstwach okr�towych, naby� kawa�ek nadbrze�y w pobli�u Mile�End Cave w roku 1713, pomaga� w przebudowie Great Bridge i Ko�cio�a Kongregacjonist�w na wzg�rzu; przez ca�y ten czas zachowywa� wygl�d cz�owieka trzydziestopi�cioletniego. Z up�ywem dziesi�cioleci owa szczeg�lna cecha wywo�ywa� zacz�a wiele komentarzy; Curwen wyja�ni� jednak, i� mia� krzepkich przodk�w, a ponadto prowadzi prosty tryb �ycia, co sprawia, �e jest jaki jest. Jaki zwi�zek mia�a owa prostota z niewyt�umaczalnym znikaniem i pojawianiem si� tajemniczego kupca oraz z dziwnym �wiat�em p�on�cym w oknach jego domu przez ca�e noce, nie wiedzia� tego w mie�cie nikt. Tote� i szukano innych wyja�nie� jego wiecznej m�odo�ci. Wi�kszo�� utrzymywa�a, �e owa kondycja Curwena ma �cis�y zwi�zek z mieszanymi przez niego i gotowanymi chemikaliami. Kr��y�y zreszt� plotki o dziwnych substancjach, kt�re przywozi� na swoich statkach z Londynu i z Indii lub te� nabywa� w Newport, Bostonie czy Nowym Yorku; a kiedy z Rehoboth przyby� stary doktor Jabez Bowen i po drugiej stronie Great Bridge, pod god�em Jednoro�ca i Mo�dzierza otworzy� sk�ad apteczny, ca�e miasto wkr�tce m�wi�o o lekach, kwasach i metalach, kt�re ma�om�wny samotnik nieustannie tam zamawia� i kupowa�. Wielu cierpi�cych na r�ne schorzenia, zak�adaj�c, �e Curwen posiad� cudowne i tajemnicze umiej�tno�ci medyczne, zwraca�o si� do niego o pomoc; i chocia� nigdy jej nie odm�wi� ordynuj�c jakie� lecznicze napoje w dziwnych kolorach, to prawie nigdy nie bra� za to zap�aty. W ko�cu, kiedy min�o dobrze ponad pi��dziesi�t lat od chwili przybycia obcego, a w jego twarzy odbi�o si� najwy�ej lat pi��, ludzie zacz�li szepta� rzeczy bardziej mroczne, i ... bardzo ch�tnie wyszli naprzeciw jego pragnieniu samotno�ci.
Prywatne listy i pami�tniki z tamtych lat przytaczaj� mas� innych powod�w, dla kt�rych Joseph Curwen najpierw by� podziwiany, potem budzi� l�k, a w ko�cu wszyscy unikali go, jak morowego powietrza. G�o�ne by�o jego nami�tne umi�owania cmentarzy, gdzie widywany by� o r�nych porach i w najprzer�niejszych sytuacjach; brakowa�o jednak doniesie� o jakichkolwiek jego praktykach, kt�re da�yby mu miano hieny cmentarnej. Na Pawtuxet Road posiada� farm�, w kt�rej zazwyczaj sp�dza� lato; widywano go te� jak wyrusza gdzie� konno o r�nych porach dnia i nocy. Jedynymi jego s�u��cymi, a zarazem str�ami by�a para pos�pnych Indian z plemienia Narragansett; m�� by� niemy i przedziwnie wystraszony, a �ona posiada�a nader odra�aj�ce rysy twarzy, zapewne z powodu p�yn�cej w jej �y�ach domieszki krwi murzy�skiej. W przylegaj�cej do domu przybud�wce znajdowa�o si� laboratorium, gdzie Curwen prowadzi� wi�kszo�� do�wiadcze� chemicznych. Ciekawscy tragarze i furmani, kt�rzy dostarczali do ma�ych drzwi na ty�ach domu butle, worki lub pud�a, d�ugo opowiadali potem o niskim, zastawionym p�kami pomieszczeniu z niezliczon� ilo�ci� fantastycznych retort, tygli, alembik�w i palnik�w, przeb�kuj�c przy tym p�g�osem, i� ten milcz�cy �chemista" � co dla nich znaczy�o alchemik � ju� niebawem znajdzie Kamie� Filozoficzny. Najbli�si s�siedzi farmy � mieszkaj�cy w odleg�o�ci �wier� mili Fennerowie � opowiadali jeszcze dziwniejsze historie o pewnych d�wi�kach, kt�re � jak utrzymywali � dobiega�y noc� z miejsca, kt�re zamieszkiwa� Curwen. S�ycha� by�o stamt�d krzyki i nieustanne wycia; bardzo te� nie przypada�a im do gustu ilo�� pas�cego si� na pastwiskach byd�a, gdy� nie potrzeba by�o go a� tyle, by jednemu staremu cz�owiekowi i tak nielicznej s�u�bie zapewni� mi�so, mleko i we�n�. Gatunek zwierz�t zmienia� si� z tygodnia na tydzie�, w miar� jak od farmer�w w Kingston Curwen kupowa� coraz to nowe stada. R�wnie� z wielkiej, kamiennej przybud�wki, kt�ra w miejscu okien mia�a jedynie w�skie szczeliny, emanowa�o co� nies�ychanie odstr�czaj�cego.
Pr�niaki gromadz�ce si� przy Great Bridge, wiele mia�y do powiedzenia o miejskim domu Curwena w Olney Court; nie o tym wspania�ym, nowym, wybudowanym w 1761 roku, kiedy to ju� jego w�a�ciciel musia� liczy� sobie dobrze ko�o stu lat, ale o poprzednim � starym � z niskim dwuspadowym dachem pokrytym gontem i z poddaszem pozbawionym okien. Dom �w zosta� rozebrany, deska po desce, a drewno spalone z zachowaniem zadziwiaj�cych �rodk�w ostro�no�ci. To prawda, w tym akurat nie by�o nic osobliwego, ale godziny, w jakich widywano tam �wiat�a, tajemniczo�� dw�ch smag�ych, pe�ni�cych rol� s�u�by cudzoziemc�w, obrzydliwy, niewyra�ny mamrot niewiarygodnie wiekowego Francuza zarz�dcy, ogromne ilo�ci jedzenia wnoszonego drzwiami, za kt�rymi �y�y tylko cztery osoby i rodzaj pewnych g�os�w prowadz�cych czasami przyciszone rozmowy w najdziwniejszych godzinach � wszystko to ��czono z czym�, co znane by�o pod nazw� Pawtuxet, i miejsce to zacz�o si� cieszy� bardzo niedobr� s�aw�.
W wy�szych sferach r�wnie� wiele si� m�wi�o o domu Curwena. W miar� bowiem jak nowo przyby�y stopniowo wci�ga� si� w �ycie miasta, pracuj�c czy to przy ko�ciele, czy w handlu, zawiera� naturalnie znajomo�ci w lepszym towarzystwie, w kt�rym potrafi� si� �wietnie porusza�. By� dobrze urodzony, a Curwenowie czy te� Carwenowie z Salem nie potrzebowali w Nowej Anglii rekomendacji. Joseph Curwen w m�odo�ci wiele podr�owa�, mieszka� jaki� czas w Londynie i mia� za sob� co najmniej dwie podr�e do Orientu; jego mowa, kiedy tego chcia�, by�a mow� wykszta�conego, kulturalnego Anglika. Z tych czy innych powod�w jednak, Curwenowi nie zale�a�o na towarzystwie. Wprawdzie nigdy nie odm�wi� nikomu go�ciny wprost, ale tworzy� tak� barier� sceptycyzmu, �e niewielu tylko odwa�a�o si� w jego obecno�ci otworzy� usta z obawy, by nie wyj�� na g�upca.
Wydawa�o si�, �e w jego manierach czai si� jaka� tajemnicza sardoniczna arogancja, zupe�nie tak, jakby dzi�ki obcowaniu z pot�nymi i lepszymi istotami, uwa�a� wszelkie ludzkie stworzenia za przera�liwie nudne. Kiedy w roku 1738 przyby� z Bostonu doktor Checkley �wielki umys� � by obj�� rektorat Ko�cio�a Kr�lewskiego, nie omieszka� z�o�y� wizyty cz�owiekowi, o kt�rym tak wiele s�ysza�. Szybko jednak opu�ci� dom swego gospodarza, gdy� w jego mowie wyczu� jakie� z�owieszcze tre�ci. Pewnego zimowego wieczora, Charles Ward �dyskutuj�c z ojcem �wyzna�, �e wiele da�by za to, by dowiedzie� si�, jakie tajemnice starzec zwierzy� b�yskotliwemu klerykowi; wszyscy pami�tnikarze przyznawali zgodnie, �e doktor Checkley nigdy nikomu nie powt�rzy� tego, co w�wczas us�ysza�. �w zacny cz�ek by� dog��bnie wstrz��ni�ty i ilekro� potem rozmowa schodzi�a na temat Josepha Curwena, wyra�nie traci� wiele z radosnej pogody ducha.
Znany powszechnie natomiast by� pow�d, dla kt�rego inny cz�owiek o wyrafinowanym smaku i du�ym wykszta�ceniu unika� tego hardego pustelnika. W roku 1746 przyby� do Providence pan John Merritt, starszy angielski gentelmen interesuj�cy si� literatur� i nauk�. Przyjecha� on z Newport do tego, szybko rozwijaj�cego si� miasta, by postawi� tam sw� pi�kn�, wiejsk� posiad�o�� w Neck, kt�ra znajduje si� obecnie w samym sercu dzielnicy najwspanialszych rezydencji. Pan Merritt prowadzi� komfortowe i w wielkim stylu �ycie; on pierwszy w mie�cie utrzymywa� w�asny pow�z i s�u�b� w liberii, chlubi� si� te� posiadaniem teleskopu, mikroskopu i �wietnie dobranej biblioteki z�o�onej z angielskich i �aci�skich ksi��ek. S�ysz�c, �e Curwen jest posiadaczem najlepszego ksi�gozbioru w Providence, pan Merritt zapowiedzia� si� z wizyt� i przyj�ty zosta� bardziej serdecznie ni� ktokolwiek dotychczas. Jego nieskrywany zachwyt nad obfit� kolekcj� ksi�g gospodarza, w kt�rej obok klasyki angielskiej, greckiej i �aci�skiej znajdowa� si� znakomity zestaw dzie� filozoficznych, matematycznych i naukowych � mi�dzy innymi Paracelsusa, Agricoli, Van Helmonta, Sylviusa, Glaubera, Boyle'a, Boerhaave'a, Bechera i Stahla � sprawi�, �e Curwen zaproponowa� mu wizyt� w laboratorium w swej farmie, dok�d nigdy jeszcze nikogo nie zaprosi�. Obaj bez zw�oki udali si� tam pojazdem Merritta.
Pan Merritt zawsze potem utrzymywa�, �e nie spotka� na farmie nic, co mog�oby budzi� groz�. Przyznawa� jednak, �e same ju� tytu�y ksi��ek w specjalnej bibliotece po�wi�conej zagadnieniom magii, alchemii i teologii, kt�r� Curwen trzyma� w frontowym pokoju, wystarczy�y, by na zawsze wzbudzi� w nim odraz�. By� mo�e zreszt�, �e to sam wyraz twarzy w�a�ciciela, kiedy prezentowa� ksi�gi, przyczyni� si� mocno do takiego uprzedzenia. Ta dziwaczna kolekcja, obok zestawu normalnych dzie�, kt�re nie zaniepokoi�y niczym Merritta, obejmowa�a wszystkich znanych mu kabalist�w, demonolog�w i mag�w; by�a istn� skarbnic� wiedzy z podejrzanych dziedzin alchemii i astrologii. T�oczy�y si� tam obok siebie Hermes Trismogistus w wydaniu Mesnarda, Turba Philosopharum, Uber lnvestigationis Gebera; i Klucz M�dro�ci Artephousa; by�o tam wszystko, tak�e kabalistyczny Zohar, Albertus Magnus Petera Jamma, Ars Magna et Ultima Raymonda Lullya w wydaniu Zetznera, Thesaurus Chemicus Rogera Bacona, Clavis Alchimiae Fludda, De Lapide Philosophico Trithemiusa. Bardzo licznie byli reprezentowani �redniowieczni �ydzi i Arabowie; pan Merritt zblad�, gdy uni�s� wspania�y wolumin, zwracaj�cy na siebie uwag� tytu�em Qanoone � Islam, gdy� odkry�, �e by� to w rzeczywisto�ci zakazany Necronomicon szalonego Araba Abdula Alhazreda, o kt�rym s�ysza� tak potworne rzeczy szeptane tajemniczo par� lat wcze�niej, zwi�zane z odkryciem pewnych j odra�aj�cych rytua��w w niewielkiej rybackiej wiosce Kingsport w okr�gu Massachusetts Bay.
Lecz � zastanawiaj�ca rzecz � szacowny gentelman odczu� niewyra�ny dreszcz niepokoju z powodu drobnego szczeg�u. Na olbrzymim mahoniowym stole le�a�a roz�o�ona tytu�em do do�u bardzo zniszczona kopia Borellusa opatrzona na marginesach i mi�dzy liniami wieloma tajemniczymi notatkami dokonanymi r�k� Curwena. Ksi�ga otwarta j by�a mniej wi�cej w po�owie, a jeden z paragraf�w wyr�nia� si� tak� ilo�ci� g�stych i dr��cych poci�gni�� pi�rem pomi�dzy liniami mistycznych, czarnych liter, �e go�� nie opar� si� gwa�townej ch�ci rzucenia na� okiem. Nie zdo�a� okre�li� natury podkre�le�, ani te� odczyta� niezwyk�ego pisma, kt�rym skre�lone by�y mi�dzy wierszami notatki; ale co� w uk�adzie ca�o�ci poruszy�o go w dziwaczny i niezwyk�y spos�b. Sam tekst zapami�ta� sobie po kres swoich dni, zapisuj�c go starannie z pami�ci w dzienniku. Raz nawet pr�bowa� przeczyta� to swemu bliskiemu przyjacielowi, doktorowi Checkley'owi, ale zaniecha� tego pomys�u spostrzeg�szy jak g��boko to wstrz�sn�o b�yskotliwym rektorem. By�o tam napisane:
�Podstawowe Prochy Zwierz�t tak mo�na spreparowa� i zakonserwowa�, �e pomys�owy Cz�owiek zdolen jest posi�� ca�� Ark� Noego we w�asnej pracowni i wskrzysi� z Popio��w dla w�asnego kaprysu idealny Kszta�t Zwierz�cia, a poprzez Metod� nocnych egzekwii z podstawowych Proch�w ludzkich Szcz�tk�w Filozof mo�e, bez uciekania si� do wszetecznej Nekromancji, wywo�a� z Popio��w w jakie Cia�o si� obr�ci�o, Kszta�t kt�regokolwiek ze zmar�ych Przodk�w".
Ale najgorsze rzeczy o Josephie Curwenie szeptano w pobli�u dok�w, w po�udniowej cz�ci Town Street. �eglarze s� lud�mi przes�dnymi; i zahartowani marynarze, kt�rzy obsadzali niewielkie stateczki �aglowe przewo��ce rum, niewolnik�w lub melas�, za�ogi bu�czucznych statk�w pirackich i wielkich bryg�w Brown�w, Crawford�w i Tillinghast�w � wszyscy oni wykonywali potajemnie dziwne znaki magiczne, kiedy tylko w zasi�gu ich wzroku pojawia�a si� szczup�a, wygl�daj�ca zwodniczo m�odo posta� o ��tych w�osach i lekko przygarbionych plecach, wchodz�ca do magazynu Curwena na Doubloon Street, czy te� rozmawiaj�ca z kapitanami i nadzorcami za�adunku na d�ugim molo, gdzie nieodmiennie przyp�ywa�y statki Curwena. Urz�dnicy i kapitanowie Curwena bali si� go i nienawidzili, a marynarze tworz�cy za�ogi jego statk�w stanowili wymieszan� ha�astr� z Martyniki, Wyspy �w. Eustachego, Hawany czy Port Royal. Z regu�y �eglarze nies�ychanie cz�sto przemieszczali si� ze statku na statek i tym skuteczniej trzymali starego cz�owieka w szachu. Za�ogi, po zej�ciu na l�d rozchodzi�y si� po mie�cie; niekt�rzy �eglarze dostawali takie czy inne zlecenia, z kt�rych wiele dotyczy�o farmy Pawtuxet. Wraca�o stamt�d niewielu �eglarzy, a ci, kt�rzy wr�cili, pami�tali t� wizyt� do ko�ca �ycia; dlatego te� najwi�kszym problemem Curwena by�o zapewnienie sobie r�k do pracy. Zawsze kilku robotnik�w odchodzi�o us�yszawszy kr���ce po nadbrze�ach Providence plotki, a zast�powanie tych ludzi innymi stawa�o si� dla kupca w Indiach Zachodnich uci��liwe.
W roku 1760 Joseph Curwen by� ju� dos�ownie wyrzutkiem, podejrzewanym o jakie� nieokre�lone bli�ej potworno�ci i powi�zania diabelskie, co w poj�ciu og�u by�o tym gro�niejsze, �e nie dawa�o si� dok�adnie okre�li�, zrozumie� ani udowodni�. Przys�owiow� ostatni� kropl� sta�a si� zapewne sprawa zaginionych w marcu i kwietniu 1758 roku �o�nierzy dw�ch kr�lewskich regiment�w, kt�re podczas marszu do Nowej Francji kwaterowa�y w Providence; tak gwa�towne, w niewyja�nionych okoliczno�ciach uszczuplenie stanu osobowego znacznie przekracza�o �redni� dezercji. Fala plotek ros�a tym bardziej, �e Curwen bardzo cz�sto rozmawia� z odzianymi w czerwone p�aszcze cudzoziemcami i kiedy kilku z nich zagin�o bez �ladu, ludzie zacz�li kojarzy� ten fakt z marynarzami kupca, kt�rzy r�wnie� znikn�li w tajemniczych okoliczno�ciach. Co by si� sta�o, gdyby regimenty nie otrzyma�y rozkazu wymarszu, nikt nie potrafi� powiedzie�.
A tymczasem prowadzone na ca�ym �wiecie interesy kupca kwit�y. W mie�cie posiada� monopol na handel saletr� potasow�, czarnym pieprzem i cynamonem, z nadzwyczajn� �atwo�ci� prowadzi� te� inne przedsi�biorstwa okr�towe, zajmuj�c si� obok Brown�w importem utensyli�w miedzianych, indygo, bawe�ny, tkanin we�nianych, soli, takielunku, �elaza, papieru, i wszelkiego rodzaju artyku��w pochodzenia angielskiego. Tacy w�a�ciciele sklep�w, jak James Green spod god�a S�onia, na Cheapside, Russellowie pod god�em Z�otego Or�a, naprzeciwko Mostu, czy te� Clark i Nightingale pod Patelni� i Ryb� w pobli�u New Coffee � House byli prawie ca�kowicie zale�ni od niego; a jego kontakty z miejscowymi gorzelnikami i mleczarzami z Narragansett oraz umowy z hodowcami koni i producentami �wiec w Newport czyni�y ze� jednego z g��wnych eksporter�w Kolonii.
Jakkolwiek Curwen zosta� skazany na ostracyzm, nie zbywa�o mu ducha obywatelskiego. Kiedy sp�on�a siedziba w�adz kolonialnych wraz ze znajduj�c� si� w niej bibliotek� publiczn�, niezwykle hojnie wspom�g� loteri�. Z w ten spos�b uzyskanego funduszu wybudowano w roku 1761 nowy, ceglany, pyszni�cy si� do teraz gmach przy dawnej, g��wnej ulicy, a strawione ogniem ksi�gi, Curwen zast�pi� nowymi. W tym samym roku wspom�g� odbudow� uszkodzonego pa�dziernikowym sztormem Great Bridge. Ufundowa� r�wnie� loteri�, dzi�ki kt�rej b�otnisty Plac Targowy i poryta g��bokimi koleinami Town Street doczeka�y si� bruku wykonanego z du�ych, zaokr�glonych kamieni oraz chodnika � czy �deptaka" po�rodku. W tym samym mniej wi�cej czasie zbudowa� sw�j zwyczajny, lecz komfortowy nowy dom, do kt�rego wej�cie stanowi arcydzie�o sztuki rze�biarskiej. Kiedy w roku 1743 zwolennicy Whitefielda oderwali si� od ko�cio�a doktora Cottona na wzg�rzu i wybudowali po drugiej stronie Mostu ko�ci� Deacon Snow's, Curwen do��czy� do nich; wkr�tce jednak jego zapa� spo�ecznikowski � a co za tym idzie, pomoc �os�ab�y. I dopiero teraz powr�ci� do tych pobo�nych praktyk, jakby chcia� tym rozproszy� cie�, kt�ry pchn�� go w odosobnienie i m�g� wkr�tce powa�nie zaszkodzi� jego interesom.
Obraz tego dziwnego, licz�cego sobie z pewno�ci� ponad setk� m�czyzny o wygl�dzie cz�owieka w �rednim wieku i o bladej twarzy, poszukuj�cego rozpaczliwie wyj�cia z otaczaj�cej go chmury nieokre�lonego l�ku i odrazy, kt�re trudno by�o nawet zdefiniowa�, by� patetyczny i pe�en dramatyzmu, ale te� i budzi� pogard�. A jednak taka jest ju� si�a powierzchownych, ale popartych pieni�dzmi gest�w, �e szybko pojawi�y si� pierwsze jask�ki poprawy stosunk�w i wychodzenia z izolacji. Najpierw przestali znika� jego �eglarze. Musia� te� najwidoczniej przedsi�wzi�� szczeg�lne �rodki ostro�no�ci podczas swych wypraw na cmentarze, gdy� nikt ju� nie widzia�, by odbywa� takie w�dr�wki. Ustawa�y jednocze�nie plotki o niesamowitych odg�osach i dziwnych zjawiskach zachodz�cych w Pawtuxet. Ale ilo�� spo�ywanej �ywno�ci i sprowadzanego byd�a by�a wci�� nieprawdopodobnie du�a; i a� do czas�w wsp�czesnych, kiedy to Charles Ward zbada� zalegaj�ce w Bibliotece Shepleya liczne sprawozdania i faktury handlowe Curwena, nikomu nie przychodzi�o do g�owy � za wyj�tkiem jednego tylko, zapewne rozgoryczonego m�odzie�ca � aby dokona� mrocznego por�wnania olbrzymiej liczby sprawdzonych przez niego w roku 1766 czarnych w Gwinei z niepokoj�co nisk� liczb�, na jak� m�g� przed�o�y� bona fide rachunki od handlarzy niewolnik�w na Great Bridge, jak te� od plantator�w w Kraju Narragansett. Z ca�� pewno�ci�, przebieg�o�� i pomys�owo�� tej odra�aj�cej postaci by�y niezwyk�e; i w razie potrzeby cz�owiek �w potrafi� zapanowa� w doskona�y spos�b nad swymi instynktami.
Naturalnie, efekt tak sp�nionej naprawy musia� by� niewielki. W dalszym ci�gu nie dowierzano i unikano Curwena; a g��wnym tego powodem by�a owa nieszcz�sna wieczna m�odo��, pozostaj�ca w takiej sprzeczno�ci ze znanym powszechnie jego rzeczywistym wiekiem. M�czyzna rozumia�, �e jego maj�tek mo�e ponie�� niepowetowane straty. Dla kontynuacji skomplikowanych bada� i eksperyment�w, niezale�nie od tego na czym mia�y one polega�, potrzebowa� pot�nych dochod�w; a poniewa� zmiana �rodowiska pozbawi�aby go korzy�ci, jakie ci�gn�� z handlu, nic op�aca�o si� mu zaczyna� wszystkiego od pocz�tku gdzie indziej. Rozs�dek nakazywa� natychmiastow� i ca�kowit� popraw� stosunk�w z mieszka�cami Providence tak, by pojawienie si� jego osoby nie by�o ju� d�u�ej sygna�em do przerywania rozm�w i m�tnych wykr�t�w, �e gdzie� tam czekaj� nie cierpi�ce zw�oki interesy; nale�a�o rozproszy� aur� nieufno�ci i niepokoju, jaka go otacza�a. Jeszcze wi�kszych zmartwie� przysparzali mu jego urz�dnicy, kt�rych m�g� rekrutowa� wy��cznie spo�r�d szumowin, kt�rych nikt inny nie chcia� zatrudnia�; co do kapitan�w i oficer�w, tych trzyma� wy��cznie strachem � d�ugami hipotecznymi, skryptami d�u�nymi i znajomo�ci� ich faktycznej sytuacji materialnej. Pami�tnikarze cz�stokro� donosz� o czarnoksi�skich wr�cz umiej�tno�ciach Curwena wydobywania sekret�w rodzinnych, kt�re s�u�y� mia�y do jakich� niejasnych cel�w. Przez ostatnie pi�� lat przejawia� tak� znajomo�� rzeczy minionych, �e wydawa� si� mog�o, i� informacje te czerpa� bezpo�rednio od dawno ju� nie�yj�cych ludzi.
W tym te� mniej wi�cej czasie, przebieg�y uczony poczyni� ostatni, rozpaczliwy krok, by odzyska� zaufanie otoczenia. Zupe�ny dotychczas pustelnik zdecydowa� si� na korzystny maria�, wybieraj�c jak�� dam�, kt�ra mia�a po�o�y� kres bojkotowi jego domu. Mo�liwe te�, i� by�y i g��bsze przyczyny takiego zwi�zku; przyczyny tak dalece wykraczaj�ce poza znan� nam sfer� kosmiczn�, �e jedynie papiery znalezione w sto pi��dziesi�t lat po jego zgonie pozwoli�y sit; ich domy�la�. To jednak ju� na zawsze pozostanie li tylko w sferze domniema�. By� naturalnie �wiadom ca�ej otaczaj�cej go atmosfery grozy i pot�pienia, kt�re sprawia�y, �e �adne jego zaloty normaln� drog� nie mog�y odnie�� skutku; szuka� zatem takiej kandydatki, na rodzic�w kt�rej m�g�by wywrze� odpowiedni nacisk. Nie�atwo by�o takich znale��, albowiem przyk�ada� du�� wag� do urody, og�ady i statusu spo�ecznego przysz�ej panny m�odej. Po jakim� czasie skierowa� ca�� uwag� na jednego ze swych najlepszych i najd�u�ej u niego pracuj�cych kapitan�w statk�w, dobrze urodzonego wdowca nazwiskiem Dutie Tillinghast o nieposzlakowanej opinii, kt�rego jedyna c�rka Eliza posiada�a wszelkie wymagane zalety oraz gwarantowa�a, �e w przysz�o�ci zostanie jedyn� spadkobierczyni� ojca. Kapitan Tillinghast by� ca�kowicie zdominowany przez Curwena i po straszliwym spotkaniu w zwie�czonym kopu�� domu Tillinghast�w na wzg�rzu Powur's Lanc musia� przysta� na warunki Curwena, sankcjonuj�c ojcowskim przyzwoleniem �w blu�nierczy zwi�zek.
Eliza Tillinghast liczy�a sobie w�wczas dziewi�tna�cie lat i by�a wykszta�cona i u�o�ona na tyle, na ile pozwala�y ograniczone mo�liwo�ci materialne jej ojca. Chodzi�a do szko�y Stephena Jacksona, naprzeciwko Court House Parad�, a jej matka zanim jeszcze umar�a na syfilis w roku 1757 � dobrze j� wprowadzi�a we wszelkie fortele i arkana �ycia domowego. Pr�bki haft�w, kt�re Eliza wykona�a w roku 1753 � mia�a w�wczas zaledwie dziewi�� lat mo�na do dzisiaj ogl�da� w salach Towarzystwa Naukowego Rhode Island. Po �mierci matki, maj�c do pomocy tylko jedn� Murzynk�, sama prowadzi�a ca�y dom. Jej spory z ojcem na temat proponowanego ma��e�stwa musia�y by� d�ugie i dramatyczne; o tym jednak brak jakichkolwiek zapisk�w. Jedno tylko pewne: jej zar�czyny z m�odym Kzr� Weedenem, drugim kapitanem nale��cego do Crawford�w statku pocztowego ,,Enterprise" brutalnie zerwano i si�dmego marca 1763 roku w ko�ciele Baptyst�w zawarty zosta� zwi�zek pomi�dzy Eliz� Tillinghast a Curwenem. W uroczysto�ci wzi�a udzia� najwi�ksza ilo�� os�b w historii miasta, a samej ceremonii dokona� m�odszy Samuel Winson. �Gazette" wspomina�a o niej bardzo lakonicznie, a i to w wi�kszo�ci zachowanych egzemplarzy tego pisma, notka o �lubie zosta�a wyci�ta lub wyrwana. Ward po wielu poszukiwaniach w archiwach prywatnych kolekcjoner�w, wygrzeba� wreszcie jeden kompletny egzemplarz z zachowan� notatk� i z rozbawieniem spostrzeg� nonsensown� wykwintno�� j�zyka:
�Wieczorem w ubieg�y poniedzia�ek, pan Joseph Curwen z tego Miasta, po�lubi� pann� Eliz� Tillinghast, C�rk� Kapitana Dutie Tillinghasta, m�od� dam�, kt�ra posiadaj�c w sobie prawdziw� Cnot� i pi�kn� Posta�, ozdabia ten ma��e�ski Stan uwieczniaj�c �w Szcz�liwie Dobrany Zwi�zek".
Odnaleziony w prywatnej kolekcji Melville'a F. Petersa z George Street przez Charlesa Warda, na kr�tko przed jego pierwszym, s�awnym szale�stwem, zbi�r list�w Durfee � Arnolda pochodz�cych z tego, i z nieco wcze�niejszego okresu, rzuca ostre �wiat�o na wyzwanie, jakie rzuci� opinii spo�ecznej tym niedobranym zwi�zkiem Curwen. Niemniej jednak Tillinghastowie posiadali spore wp�ywy i dom Josepha Curwena ponownie zape�ni� si� lud�mi, kt�rym w normalnych okoliczno�ciach nie pozwoli�by nawet przekroczy� progu swego domu. Nie zosta� jednak zaakceptowany towarzysko z powodu tej wymuszonej transakcji. Ale niezale�nie od wszystkiego, ostracyzm �w nie by� ju� ca�kowity. Osobliwy pan m�ody zadziwi� ca�� spo�eczno�� sposobem, w jaki traktowa� sw� m�od� ma��onk�, okazuj�c jej wielk� �askawo�� i wzgl�dy. W nowym domu Olney Court nie dzia�o si� obecnie nic niepokoj�cego i jakkolwiek Curwen przebywa� przewa�nie na farmie Pawtuxet � kt�rej jego ma��onka nigdy nie odwiedza�a � to du�o bardziej ni� kiedykolwiek przedtem podczas swego wieloletniego pobytu w mie�cie, sprawia� wra�enie normalnego obywatela. Tylko jedna osoba okazywa�a mu jawn� wrogo��, a by� ni� m�ody oficer marynarki, kt�rego zar�czyny z Eliz� Tillinghast zosta�y tak gwa�townie zerwane. Ezra Weeden otwarcie poprzysi�g� zemst� i mimo spokojnego charakteru, zachowa� w sobie zapiek�� nienawi��, co nie wr�y�o pomy�lnej przysz�o�ci uzurpuj�cemu sobie prawa ma��onka Curwenowi.
Si�dmego maja 1765 roku urodzi�o si� jedyne dziecko Curwena �Ann; ochrzczona zosta�a przez wielebnego Johna Gravesa w Ko�ciele Kr�lewskim, do kt�rej to �wi�tyni, w wyniku zawarcia ugody mi�dzy Baptystami a Kongregacjonistami, zar�wno m��, jak i �ona zacz�li ucz�szcza� kr�tko po �lubie. Wzmianki o tych narodzinach, podobnie jak dwa lata wcze�niej o �lubie, zosta�y skrupulatnie wymazane z wi�kszo�ci rocznik�w miejskich oraz ko�cielnych; i Charles Ward z najwi�kszym trudem zdo�a� do nich dotrze� ju� po odkryciu faktu zmiany nazwiska wdowy, a co za tym idzie ustaleniu zwi�zk�w rodzinnych z t� kobiet�, co z kolei wzbudzi�o w ch�opcu gor�czkowe zainteresowanie spraw�; to ostatecznie znalaz�o sw�j punkt kulminacyjny w szale�stwie. Metryk� urodzin odnalaz� dzi�ki nawi�zaniu kontaktu z potomkami lojalisty, doktora Gravesa, kt�ry opuszczaj�c sw�j pastorat w obliczu nadci�gaj�cej Rewolucji zabra� ze sob� duplikaty wszystkich dokument�w. Na �lad doktora Gravesa Ward trafi� dzi�ki temu, �e dowiedzia� si�, i� praprababka Ann Tillinghast Potter nale�a�a do ko�cio�a Episkopalnego.
Wkr�tce po narodzinach c�rki � zdarzeniu, kt�re Curwen jak si� zdaje przyj�� z zapa�em mocno wykraczaj�cym poza jego normaln� osch�o�� � ojciec ma�ej Ann postanowi� si� sportretowa�. Wykonania obrazu podj�� si� niezwykle uzdolniony Szkot nazwiskiem Cosmo Alexander, mieszkaj�cy pod�wczas w Newport, znany wcze�niej jako nauczyciel Gilberta Stuarta. Obraz mia� wisie� na �ciennym panneau w bibliotece w domu w Olney Court, ale �aden z dw�ch starych pami�tnik�w nie napomkn��