Sophia McDougall - Romanitas 02 - Rzym płonie

Szczegóły
Tytuł Sophia McDougall - Romanitas 02 - Rzym płonie
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Sophia McDougall - Romanitas 02 - Rzym płonie PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Sophia McDougall - Romanitas 02 - Rzym płonie PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Sophia McDougall - Romanitas 02 - Rzym płonie - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Rzym płonie waldi0055 Strona 1 Strona 2 Rzym płonie waldi0055 Strona 2 Strona 3 Rzym płonie waldi0055 Strona 3 Strona 4 Rzym płonie waldi0055 Strona 4 Strona 5 Rzym płonie SPIS POSTACI Wszystkie postacie wymienione w tekście. Daty podane w AUC, np. 2757 = 2004 AD AD - Anno Domini - od narodzin Chrystusa AUC - Ab Urbe Condita - od założenia Miasta (Rzymu) A Aechan - niewolnik pracujący w centrali dalmowu w pałacu Amaryllis - imię, jakie Druzus nadał swojej niewolnicy Ananiasz - niewolnik Anna - niewolnica Aoi - starsza konkubina na nioniańskim dworze Atro- niusz - nadzorca niewolników w fabryce broni w Veii, były oficer wigiliów Aulus - lekarz pracujący w klinice niewolników w Transtiberinie B Baro - niewolnik Bupe - niewolnica z fabryki broni w Veii D Dama - niewolnik, ukrzyżowany za morderstwo w 2753, ale zdjęty z krzyża przez Delira. Ważna postać biorąca udział w zbudowaniu obozu uciekinierów w Pirenejach. Pomagał przy uwolnieniu Marka z Sanktuarium Galena w 2757. Od tej pory nikt go nie widział. Delir - były kupiec z Persji i zbieg. Po uwolnieniu Damy z krzyża założył obóz dla zbiegłych niewolników w wąwozie Holzarta w Pirenejach, tracąc tym samym rzymskie obywatel- stwo. Druzus - zobacz Nowiusz waldi0055 Strona 5 Strona 6 Rzym płonie Druzylla Terencja - eksżona Lucjusza, matka Druzusa E Edda - niewolnica Epimachusa Epimachus - pierwszy mąż Tancorix, mieszkający w Nowomagius w Germanii Erastus - niewolnik Eudoksjusz - senator F Falx - specjalista w wywiadzie rzymskim od spraw Nio- nii Faustus - zobacz Nowiusz Feniusz - członek Gwardii Preto- riańskiej Florens - zobacz Sing-Ji G Gabiniusz - przedsiębiorca budowlany zamieszany w spisek, który doprowadził do śmierci Leona, Klodii i Gemelli. Uwięził Wariusza w swoim domu po zniknięciu Marka. Zginął w czasie próby ucieczki łodzią w 2757 Galla - gladiatorka z grupy Zyi Gemella - żona Wariusza, otruta przez pomyłkę przez Tulliolę w 2757 Geng - rolnik z prowincji Jiangsu w Sinie. Syn pani Su Glykon - prywatny sekretarz Faustusa Go-Natoku - cesarskie imię władcy Nionii H Helena - zbiegła niewolnica, była mieszkanka Holzarty Huang - handlarz sprzedający sinoańskich niewolników do Rzymu Hypatia - przyjaciółka Makarii z Sifhos J waldi0055 Strona 6 Strona 7 Rzym płonie Jun Shen (dla Rzymian - Junosena) - cesarzowa wdowa Siny K Kato-no-Masaru (dla Rzymian Masarus Kato) - pan To- kogane Kiyowara-no-Sanetomo - pan Goshu Kleomenes - do- wódca wigilów Klodia Aurelia - matka Marka i żona Leona. Wspierała abolicję niewolników. Zginęła zamordowana razem z mężem w 2757 Kosmas - niewolnik L Lal - córka Delira, także zbiegła i utraciła rzymskie oby- watelstwo Laureus - młody rzymski arystokrata Leon - zobacz Nowiusz Liuyin - syn urzędnika mieszkający w Jiangning Lucjusz - zobacz Nowiusz M Makaria - zobacz Nowia Faustyna Marek - zobacz Nowiusz Marinus - zbiegły niewolnik, były mieszkaniec obozu Holzarta Matho - zbiegły niewolnik, prowadzący sklepik w Jiangning Mazatl - współpracownik Damy Mecyliuszowie - ro- dzina senatorska Mei - zakupiona jako dziecko wraz z Ziyą i Huang Mi- mana-no-Fusahira - pan Korei Mizuki - dworka z nioniańskie- go dworu Mouli - znajomy Delira w wiosce nieopodal Wuhu, pomagał zbiegłym rzymskim niewolnikom w wydostaniu się z waldi0055 Strona 7 Strona 8 Rzym płonie Siny N Noriko - księżniczka nioniańska Nowia Faustina, nazywana Makarią - jedyne dziecko Faustusa Nowiuszowie - rzymska rodzina cesarska Nowiusz Druzus Faustus - syn Lucjusza i Druzylli Terencji, kuzyn Maka- rii i Marka. Nowiusz Lucjusz Faustus - brat Faustusa i Leona, ojciec Druzusa, wuj Marka i Makarii. Cierpi na rodzinną chorobę Nowiuszy - wykluczony z sukcesji Nowiusz Marek Faustus Leon - syn Leona i Klodii, bratanek Faustusa i Lucjusza, kuzyn Druzusa i Makarii. Następca tronu Nowiusz Oppiusz Faustus - pierwszy członek rodu Nowiuszy, który został cesarzem w 2509 Nowiusz Tercjusz Faustus Leon - najmłodszy brat Fau- stusa i Lucjusza, ojciec Marka. Wyznaczony na następcę tronu, wspierał abolicję niewolników, zamordowany wraz z żoną Klodią Aurelią w 2757 Nowiusz Tytus Faustus August - cesarz Rzymu O Oktawia - rozwódka mieszkająca w tym samym budyn- ku co Wariusz Oppiusz - zobacz Nowiusz P Paccia - niewolnica Probus - senator i minister Terranowy Prokulus - za- rządca fabryki broni w Veii Q waldi0055 Strona 8 Strona 9 Rzym płonie Quentin, Memmiusz - doradca Faustusa R Rong - dziecko kupione wraz z Ziyą S Salwiusz - dowódca legionów rzymskich Sakura - dworka z nioniańskiego dworu Sing-Ji - cesarz Sing, syn cesa- rzowej wdowy Jun Shen (dla Rzymian - Florens). w Pinyin: Xing Zhi) Sohaku - doradca Kato-no-Masaru Su - matka Genga, rolniczka Sulien - brat Uny. Były niewolnik obdarzony niezwy- kłym talentem, urodzony w Londynie. Skazany na ukrzyżowa- nie w 2757, ale uratowany przez Unę i oczyszczony z zarzutów przez Tancorix Sybilla - pytia w Delfach T Tadahito - (dla Rzymian - Tadasius) - nioniański na- stępca tronu, najstarszy syn cesarza Go-Natoku Taira - nio- niański pan Tancorix - córka londyńskiej rodziny, która była właścicielami Suliena. Poślubiła Epimachusa, ale zhańbiła się romansem z niewolnikiem. Mieszka w Rzymie i pracuje jako piosenkarka Tiro - zbiegły niewolnik, były mieszkaniec Hol- zarty Tomoe - dworka z nioniańskiego dworu Tulliola (Tullia Marcjana) - była żona Faustusa. Aresztowana za udział w spi- sku, którego ofiarą padli Leon, Klodia i Gemella. Zginęła w areszcie domowym, na pozór z własnej ręki U Ulpia - pielęgniarka Faustusa Una - siostra Suliena. Była niewolnica o niezwykłych ta- waldi0055 Strona 9 Strona 10 Rzym płonie lentach W Wariusz Kajus - dyrektor kliniki dla niewolników w Transtiberinie w Rzymie. Były sekretarz Leona i mąż Gemelli. Oskarżony o zabójstwo i zdradę w 2757, ale później oczysz- czony z zarzutów Weigi - tłumacz na sinoańskim dworze X Xanthe - córka Tancorix Y Yanisen, Marek Wesniusz - zarządca Terranowy Z Ziye - była gladiatorka sinoańskiego pochodzenia. Ucie- kła do obozu w Holzarcie w 2754 waldi0055 Strona 10 Strona 11 Rzym płonie Jak to możliwe, żeby człowiek pragnął zniszczenia ciała czy duszy innego człowieka, czy śmierci jego dzieci, czy bydła, jeśli rozumie, że sam jest śmiertelny? Postępując tak, bez litości postępuje i nikt się nad nim nie ulituje. Awesta, fragmenty 48-49 waldi0055 Strona 11 Strona 12 Rzym płonie ŻÓŁTY OGIEŃ Nie spała wiele tej nocy. Dusiła się pod wilgotnym prze- ścieradłem, jakby to było futro, a nie cienka płachta materiału; kiedy jednak zrzuciła je z siebie, odniosła wrażenie, że została obnażona. Przypominała zwinięte w kłębek zwierzątko, ciężko dyszące w upale. Okna były otwarte na oścież, ale ruch powie- trza nie przynosił ulgi. Czuła, jakby zawinięto ją w wilgotny kłębek wełny. Pamiętała, że kiedyś lata nie były tak upalne. A może tylko tak jej się zdawało? Niemal słyszała, jak cegły, drzewa i połacie spalonej ziemi jęczą od fali gorąca, prężąc się i pękając w nieznośnym żarze. Wiercąc się na łóżku i pojękując ze zmęczenia, musiała chyba w końcu się zdrzemnąć, otumaniona nieprzespanymi ostatnio nocami, gdyż długo nie zwracała uwagi na dziwne dźwięki i zapachy. W pierwszej chwili pomyślała, że coś się poruszyło w kącie pokoju, gdzieś przy drzwiach. Coś lub ktoś. Zamrugała ospale i wtuliła policzek w poduszkę. Nie przestraszyła się, gdyż nie przyszło jej nawet do głowy, że to może nie być sen. Leżała z otwartymi oczami, jak w letargu, nie wiedząc nawet, czy śpi i czy rzeczywiście ma otwarte oczy. Żar napierał i po- chłaniał ją całą. Uczucie, że dostrzega jakiś ruch, nagle wróciło; tym ra- zem coś rzeczywiście poruszyło się w powietrzu nad nią - ja- kaś ciemna fala - i jednocześnie dotarł do niej ten zapach. Usiadła i kiedy otworzyła z przerażenia usta, palące po- wietrze zaczęło drapać ją w gardle. To, co dostrzegła wcze- śniej, to był dym. Po podłodze śmigały płomyki niczym spło- szone zwierzątka. Rzuciła się do ucieczki, czując, jak plączą jej się nogi. Za waldi0055 Strona 12 Strona 13 Rzym płonie drzwiami znajdował się jej gabinet i schody prowadzące do pozostałych pokoi. Małe płomyki przy drzwiach nie wyglądały groźnie, ale kiedy otworzyła drzwi, ujrzała pokój rozświetlony żółtymi płomieniami, a gęsta chmura dymu i sadzy uderzyła ją w twarz. Krztusząc się i krzycząc z przerażenia, cofnęła się w głąb sypialni. Namacała okno i zaczęła łapczywie łapać powietrze, w pierwszej chwili jedynie delektując się tym, jakie jest czyste i chłodne. Kiedy spojrzała w dół, zobaczyła, że z niższych okien wydostają się gęste czerwone płomienie, niczym woda lub krew spływając po ścianie. Pomyślała o bracie, bratowej i ich dzieciach - czy na pewno zdołali uciec? W ogrodzie wi- działa jakieś zamglone sylwetki, ale poza jasnymi snopami ognia wszędzie panowała ciemność. Nawet nie miała co marzyć, że uda jej się zeskoczyć czy jakoś zsunąć na ziemię. Jej pokoje znajdowały się na trzecim piętrze, z dala od reszty rodziny. Nie planowała, że będzie kiedyś musiała polegać na dobrej woli innych, ale przecież ca- łe życie mieszkała w tym domu. Teraz, patrząc w dół i wołając o ratunek, żałowała najbardziej samego domu, rzeczy - mebli kupionych przez rodziców, zdjęć… Gęsta chmura czarnego, tłustego dymu uniosła się z niż- szych pięter, spęczniała i zmusiła ją do cofnięcia się do pokoju. Wigilowie musieli być blisko; na pewno spieszą już z pomocą. Bez wątpienia. Stała przez chwilę nieruchomo na środku pokoju, kasz- ląc i zakrywając twarz rękami, płacząc z bezsilności. Nagle rzuciła się przez płonącą framugę drzwi do sąsiedniego poko- ju. Przy podłodze znalazła resztki powietrza, mimo że ogień natychmiast poparzył jej dłonie i kolana. Wczołgała się do tej płonącej jaskini, skomląc z bólu i przerażenia, przejęta wido- waldi0055 Strona 13 Strona 14 Rzym płonie kiem trawionych przez ogień sprzętów. W objętych płomie- niami szufladach biurka paliły się jej listy. Niektóre z nich miały ze trzydzieści lat; inne były tak bolesne, że nigdy nawet nie zmusiła się do przeczytania ich do końca. Wszystkie jed- nak były ważne, wręcz niezbędne. Wokół niej zrobiło się ciemno i przedmioty zaczęły tra- cić kształty. Nie potrafiła zrozumieć, jak znajomy wygląd po- koju może roztopić się w płomieniach wraz z innymi rzeczami. Ledwo potrafiła odnaleźć drogę do drzwi, jednocześnie uświadomiła sobie z desperacją, że wyjście na zewnątrz i tak nic by jej nie dało. Schody na pewno były całe w ogniu. Zaczy- nało brakować jej powietrza. Ogień otoczył ją ze wszystkich stron i zbliżał się nieubłaganie, zmuszając do wycofania się tyłem na czworakach do sypialni. Wróciła z największym tru- dem, w bólu, ze spalonymi włosami i pękającą od bąbli skórą na głowie. Jednak i tutaj czekał na nią ogień i trujący dym. Nie mo- gła nawet zbliżyć się do okna, z którego ulatywały kawałki płonących zasłon niesionych przez zabójczy żar. Języki ognia nieubłaganie pełzły po suficie w jej stronę. „Nigdy nie chowaj się przed ogniem. Dzieci giną, ponie- waż chowają się przed pożarem”. Tak mawiali jej rodzice. Wpełzła pod łóżko. Minęły dekady, odkąd przestała być dziec- kiem; a zresztą i tak nie miała gdzie uciec. Leżała rozpłasz- czona na brzuchu i patrzyła, jak z dywanu unosi się dym. Czu- ła, że w każdej chwili może stracić przytomność, i zaczęła bać się, że wigilowie jej nie znajdą; nie będą wiedzieli, gdzie jej szukać. Nigdy jej nie znaleziono. Umarła, zanim jeszcze płomie- nie buchnęły z podłogi. Zanim pożar pochłonął łóżko. Zanim zawalił się dach, rozgniatając jej ciało na spaloną miazgę, któ- waldi0055 Strona 14 Strona 15 Rzym płonie rej nie można było odróżnić od szczątków niewolników, a z początku - nawet od zwęglonych resztek ścian i podłóg. waldi0055 Strona 15 Strona 16 Rzym płonie TOKOGANE Upał otulał szczelnie Faustusa, ściskając kleszczami głowę i odbierając mu resztki sił. Czuł się jak zamknięty w bu- telce, niczym fermentujące wino. Trudno mu było myśleć, a jak na złość spotkania i narady mnożyły się w tym miesiącu wręcz niemiłosiernie: wszędzie wybuchały pożary lasów - więcej i bardziej niszczycielskie niż w poprzednich latach. Całe flotylle pożarów na Terranowie, płynących na wysokich masztach dymów ku miastom na zachodnim wybrzeżu. To samo było w Galii, a nawet w samej Italii, na północy. I jeszcze Nionia - jak poważne było zagrożenie, jak szybko narastało? Gdyby mógł choć na godzinę przestać o tym wszystkim myśleć. Ale nie mógł i nie mógł także spać. Pod zamkniętymi powiekami jaskrawe plamy pulsowały na czerwono. Kobieta, która starała się usunąć zmęczenie z jego bar- ków i ramion, była młoda i miała długie, czarne włosy, które co jakiś czas ocierały się lekko o jego skórę. Tak naprawdę nie przypominały włosów Tullioli, jeśli nie liczyć wrażenia dotyku na ciele. Faustus poczuł lekką ulgę, kiedy dziewczyna zaczęła masować mu głowę, ale zmęczenie tylko usunęło się głębiej spod jej palców. Nie potrafiła dotrzeć do jego źródła. Na myśl, że wystarczyło się odwrócić i sięgnąć po nią, poczuł słabiutkie, ulotne podniecenie zmieszane z o wiele sil- niejszym znudzeniem. Był cesarzem, nie mogłaby odmówić… Tak naprawdę nie miał na to ochoty. Z powodu Tullioli i także dlatego, że był zbyt zmęczony. Dobiegło go ciche pukanie do drzwi, niczym ostrzeżenie, i zaraz wyraźniejsze odchrząknięcie, na które Faustus zarea- gował jęknięciem. Chciał wyrazić zarówno przyzwolenie, jak i waldi0055 Strona 16 Strona 17 Rzym płonie głęboki protest. Był pewien, że to Glykon, jego cubicularius i prywatny sekretarz. Dziewczyna okryła go ręcznikiem i usiadł na łóżku zawstydzony, nie swoją nagością, ale ociężałością, z jaką to zrobił. Wymknął mu się cichy pomruk, nie więcej niż stęknięcie. Siedział z zamkniętymi oczami. - Panie. Ten szczególny ton sprawił, że otworzył oczy. Słyszał go już wcześniej, i to wiele razy, ale nigdy tak często jak tej kosz- marnej jesieni trzy lata temu. Pamiętał, że najpierw przynie- siono mu wieści o śmierci młodszego brata. Potem były wia- domości o wszystkich problemach z Markiem, a w końcu zna- leziono Tulliolę, martwą w jej areszcie domowym. Jak powinien myśleć teraz o Tullioli? Najlepiej jak naj- rzadziej i nie jak o swojej żonie. Tak bardzo się za nią wstydził. Nie miał pojęcia, czemu zrobiła te wszystkie okropności, i nie chciał się tego dowiedzieć. A jednak była tak piękna. Niemal czuł wdzięczność do niej, że odebrała sobie życie. O wiele lep- sze rozwiązanie, niż gdyby musiał ją skazać na śmierć. Teraz, na dźwięk głosu Glykona, od razu z lękiem pomy- ślał, że znowu coś przydarzyło się rodzinie. Może Markowi, który miał być jego następcą. A może, co gorsza, córce, Maka- rii. Nie, proszę, tylko nie to. A może obojgu coś się przytrafiło. Byli teraz razem w Grecji. - Panie. Potrzebny jesteś na dole - powiedział Glykon. - Doszło do masakry. Och, bogom niech będą dzięki, pomyślał Faustus, wsty- dząc się i ciesząc, że nikt nie słyszy jego myśli. Usiadł i ból na- tychmiast odezwał się znowu, ściskając mu czoło stalową ob- ręczą. Po chwili ucisk zelżał. - Co to znaczy masakra? Ilu ludzi zginęło? waldi0055 Strona 17 Strona 18 Rzym płonie Było mu trochę żal Glykona, który nie znosił udzielać jednoznacznych odpowiedzi. Zobaczył, jak ten wzdryga się, walcząc z pokusą, żeby odpowiedzieć na pytanie jakimś ogól- nikiem. - Najmniejsza liczba, o jakiej słyszałem, to sto osób - po- wiedział cicho Glykon. - Największa to około czterystu. Yani- sen będzie miał więcej informacji. - Mówimy o Murze, oczywiście? Yanisen był gubernatorem rzymskiej części Terranowy. - Mur przekroczono - oznajmił tym samym cichym gło- sem Glykon. Faustus, po raz pierwszy, przeżył prawdziwy szok. Gly- kon cofnął się o krok. - To wszystko wiadomości z ostatnich godzin. Nic nie jest pewne. Nie chciałbym spekulować, nie mając żadnych da- nych. Musisz jednak, panie, rozważyć wszystkie możliwości, także interwencję zbrojną. Dlatego wezwałem generała Sal- wiusza, który czeka razem z Probusem. Wezwałem też Mem- miusza Quentina, ponieważ z całą pewnością będzie to miało wpływ na opinię publiczną. - Dobrze - odparł ociężale Faustus. - Lepiej, wezwij też, eee… -Przez kłopotliwą chwilę nazwisko nie chciało się ufor- mować w jego głowie ani na języku. - Falksa - powiedział w końcu. Falx był ich asem wywiadu w sprawach Nionii. - Już jedzie. Faustus ruszył za Glykonem pałacowymi korytarzami. Masaż nic mu nie pomógł. Czuł się tak samo ociężały jak wcześniej. Tylko naoliwiona skóra lepiła się nieprzyjemnie do ubrania. - Możemy poprowadzić rozmowy z Nionią przez Sine albo któryś z naszych kontaktów handlowych - zasugerował waldi0055 Strona 18 Strona 19 Rzym płonie Glykon. Od ponad osiemnastu miesięcy pomiędzy Nionią i Rzymem panowało wrogie milczenie. Ostatni ambasadorowie Nionii okazali się szpiegami. Nie można było pozostawić ich w kraju. - Sina - powtórzył machinalnie Faustus. Światło, wpada- jące przez zabarwione na złoto szyby, raziło go w oczy. Po zamknięciu drzwi w jego gabinecie stawały się pra- wie niewidoczne. Rzeźbione liście zakrywały krawędzie fra- mugi; nawet zawiasy i klamka były schowane pomiędzy bluszczami i powojami, które wielkim freskiem otaczały ścia- ny, tworząc wrażenie dużego, ocienionego ogrodu, pięknego i pozbawionego wyjścia. Teraz jednak w zielonej ścianie na- przeciw biurka Faustusa pojawiła się jasna plama w miejscu, gdzie zdjęto zasłony z dalwizora. Na ekranie widać było Yani- sena. Yanisen był z pochodzenia Nawahem, ale w zasadzie był tak samo Rzymianinem jak pozostali mężczyźni w gabinecie. Miał na sobie nieskazitelnie białą togę, a jego sztywne włosy o odcieniu ołowiu były równo przycięte nad oczami. Terranowa należała do jednego z niewielu obszarów cesarstwa, gdzie po- za łaciną posługiwano się jeszcze innymi językami. Pełne imię gubernatora brzmiało Marek Wesniusz Yanisen i pewnie przybrałby chętnie inne lub przynajmniej zmienił wymowę swojego indiańskiego przydomku, gdyby przez przypadek nie pasował tak idealnie do języków przyzwyczajonych jedynie do władania łaciną. Yanisen i Probus, zamiast naradzać się nad tym, co powiedzą Faustusowi, byli zajęci kłótnią. - Gdybyś dał mi właściwe środki… - Jesteś pewien… że to odpowiedni czas… żeby wyrów- nywać stare… porachunki? - Probus wyrzucił z siebie serię wściekłych warknięć. waldi0055 Strona 19 Strona 20 Rzym płonie - Na pewno jest to odpowiedni czas, żeby przypomnieć, iż od lat ostrzegałem przed takim właśnie rozwojem sytuacji! - Oczywiście, że wszyscy o tym pamiętamy. - Probus przełknął ślinę. - Tak samo jak o tym, że nic w tym czasie nie robiłeś, żeby jej zapobiec! Probus miał trzydzieści sześć lat i był niskim, ale trzy- mającym się prosto mężczyzną o ciemnych włosach i kwadra- towej szczęce. Awansował w wyjątkowo młodym wieku i wszyscy w gabinecie byli starsi od niego. Probus sprawiał także wrażenie najbardziej wystraszonego, gdyż nie było ta- jemnicą, że Yanisen wiele razy na niego się skarżył, w miarę jak w Terranowie rosło napięcie i mnożyły się potyczki na Murze. Prawdą było także to, że Salwiusz i sam Faustus od- rzucali wszystkie prośby Yanisena o dodatkowe środki. Pro- bus miał jednak świadomość, że z niego najłatwiej będzie zro- bić kozła ofiarnego, gdyby taki okazał się potrzebny. Rozzłoszczony Yanisen otworzył usta, żeby zaprotesto- wać, ale zaraz je zamknął, widząc, jak Probus odwraca się w stronę drzwi, w których pojawił się Faustus. Wyraz złości i gniewu na ich twarzach spowodował, że Faustusa przeszył ból wręcz fizycznego znużenia. Uroczy zielony gabinet wydał mu się nagle dziwnie duszny. Widok Salwiusza także go męczył. Salwiusz siedział na jednej z zielonych sof w kącie pokoju i ze zmarszczonymi brwiami przysłuchiwał się kłótni, w której nie zamierzał brać udziału. Na widok Faustusa poderwał się z energią wystrzeli- wanej rakiety. Mimo że Salwiusz był zupełnie siwy, włosy miał wciąż gęste i uczesane tak, że lśniły śnieżną bielą. Był także równie silny i przystojny jak dwadzieścia pięć lat wcześniej. Leon, zmarły brat Faustusa, przywiązywał dużą wagę do wyglądu, ale Faustus uważał, że waldi0055 Strona 20