Sawyer Robert J. - Neandertalska paralaksa (3) - Hybrydy
Szczegóły |
Tytuł |
Sawyer Robert J. - Neandertalska paralaksa (3) - Hybrydy |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Sawyer Robert J. - Neandertalska paralaksa (3) - Hybrydy PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Sawyer Robert J. - Neandertalska paralaksa (3) - Hybrydy PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Sawyer Robert J. - Neandertalska paralaksa (3) - Hybrydy - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Strona 3
Strona 4
Spis treści
Karta tytułowa
Międzyświatowe „Kto jest Kim”
Motto
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Strona 5
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
EPILOG
Podziękowania i źródła
Strona 6
Międzyświatowe „Kto jest Kim”
BARAŚCI (Homo neanderthalensis)
Ponter Boddit fizyk kwantowy (generacja 145)
Jasmel Ket starsza córka Pontera (147)
Mega Bek młodsza córka Pontera (148)
Adikor Huld fizyk kwantowy (145)
Lurt Fradlo partnerka Adikora, chemiczka (145)
Dab Lunday syn Adikora (148)
Bandra Tolgak geolog (144)
Harb partner Bandry (144)
Hapnar starsza córka Bandry (146)
Dranna młodsza córka Bandry (147)
Vissan Lennet genetyczka (144)
Lonwis Trob wynalazca (138)
GLIKSINI (Homo sapiens)
Mary Vaughan genetyczka, grupa Synergia
Colm O’Casey mąż Mary (żyją w separacji)
Jock Krieger dyrektor grupy Synergia
Louise Benoit fizyczka, grupa Synergia
Reuben Montego lekarz w kopalni INCO
Veronica Shannon neurobiolog, Laurentian University
Quaiser Remtulla genetyczka, York University Cornelius
Ruskin genetyk, York University
Strona 7
Strona 8
Wiarę w Boga często uważa się nie tylko za największą, ale też za
najbardziej znamienną z wszystkich różnic między człowiekiem a niższymi
zwierzętami.
Charles Darwin
O pochodzeniu człowieka
I powiem wam, że Bóg nie jest taki nieskończony, jak twierdzą katolicy.
Ma średnicę około sześciuset metrów, a do tego na brzegach jest słabszy.
Karel Ćapek
Fabryka absolutu
Ludzkość nadal dzieli się na dwa gatunki: na garstkę istot o
skłonnościach „spekulatywnych” i na wielką gromadę ludzi pozbawionych
tych skłonności; pośrodku znajduje się zaś strefa mieszańców...
John Galsworthy
Saga rodu Forsytheow; „Do wynajęcia”
Strona 9
Rozdział 1
Bracia Amerykanie oraz wszyscy ludzie na tej wersji Ziemi – z wielką
przyjemnością zwracam się do was dzisiaj w moim pierwszym prezydenckim
przemówieniu. Pragnę poruszyć temat przyszłości naszego gatunku ludzkiego,
zwanego Homo sapiens – człowiekiem myślącym...
– Mare – powiedział Ponter Boddit – mam zaszczyt przedstawić ci Lonwisa
Troba.
Dotąd neandertalczycy kojarzyli jej się z mocną budową ciała – dziennik
„Toronto Star” nazwał ich „krępymi Schwarzeneggerami” z powodu
niskiego wzrostu i potężnej muskulatury. Dlatego zaszokował ją wygląd
wynalazcy, zwłaszcza że starzec stał obok Pontera.
Młodszy neandertalczyk należał do pokolenia, które na jego świecie
określano jako „generację 145”. Oznaczało to, że osiągnął wiek trzydziestu
ośmiu lat. Miał około 173 centymetrów wzrostu – czyli dość dużo jak na
mężczyznę swojego gatunku – i mięśnie, których pozazdrościłaby mu
większość kulturystów.
Natomiast Lonwis Trob był jednym z niewielu żyjących członków
generacji 138. Dożył zdumiewającego wieku stu ośmiu lat. Wyglądał
chudo, ale nadal miał szerokie barki. Typowo jasna skóra Barastów,
przystosowanych do życia w północnych szerokościach geograficznych, u
niego wydawała się niemal przezroczysta i pozbawiona koloru, podobnie
jak rzadkie włosy na przedramionach. Oczywiście, miał wszystkie cechy
Strona 10
charakterystyczne neandertalczyków – niskie czoło, podwójnie wygięty wał
nadoczodołowy, potężny nochal i szeroką, pozbawioną bródki twarz – ale
jego czaszka była kompletnie łysa. Za to Ponter miał bujną blond czuprynę
(z przedziałkiem pośrodku, jak u większości przedstawicieli jego gatunku) i
gęsty, jasny zarost.
Najbardziej niezwykłą cechą obu mężczyzn były ich oczy. Mary
potrafiła bez końca wpatrywać się w złote tęczówki Pontera. U Lonwisa
składały się one z segmentów. Jego gałki oczne były lśniącymi kulami
niebieskiego metalu, a centralne soczewki lśniły niebieskozielonym
blaskiem.
– Zdrowego dnia, Uczony Trobie – zwróciła się do wynalazcy. Nie
wyciągnęła do niego ręki, ponieważ neandertalczycy nie mieli takiego
zwyczaju. – To dla mnie wielki zaszczyt.
– Z pewnością tak jest – odparł Lonwis. Oczywiście mówił w języku
Barastów. Posługiwali się tylko jednym, więc nie miał żadnej specjalnej
nazwy. Kompan wynalazcy przetłumaczył jego odpowiedź, emitując
syntetyzowane angielskie słowa przez zewnętrzny głośnik.
Nie był to pierwszy lepszy implant! Mary wiedziała, że Lonwis
opracował technologię Kompanów w młodości, w roku, który ludzie z jej
świata określali jako 1923. W podziękowaniu za wszystko, co implanty
zrobiły dla Barastów, Lonwisowi podarowano urządzenie z panelem ze
złota. Znajdowało się po wewnętrznej stronie jego prawego przedramienia
– wśród neandertalczyków także zdarzały się osoby leworęczne. W
porównaniu z tym majstersztykiem Hak – Kompan Pontera – wyglądał
tandetnie w zwykłej stalowej obudowie.
– Mare jest genetyczką – wyjaśnił Ponter. – To ona podczas mojej
pierwszej podróży na tę wersję Ziemi udowodniła, że należę do gatunku,
Strona 11
który jej ludzie nazywają neandertalczykami. – Silną dłonią o krótkich
palcach ujął jej rękę.
– Co więcej, jest kobietą, którą kocham. Wkrótce planujemy się
połączyć.
Mechaniczne oczy Lonwisa spoczęły na Mary. Nie mogła odczytać ich
wyrazu. Mimo woli odwróciła wzrok i spojrzała przez okno. Jej gabinet
mieścił się na drugim piętrze starej rezydencji, która stała się główną
siedzibą Synergii. Wielka szarzyzna jeziora Ontario ciągnęła się aż po
horyzont.
– No, no! – powiedział Lonwis, a raczej tak jego Kompan przetłumaczył
ostro brzmiącą sylabę, która padła z jego ust. Po chwili jednak ton
wynalazcy złagodniał, a jego wzrok padł na Pontera. – A myślałem, że to ja
robię dużo dla kontaktów międzykulturowych.
Lonwis znalazł się w gronie dziesięciu wybitnych neandertalczyków –
wielkich naukowców i utalentowanych artystów – którzy przemaszerowali
przez portal ze swojego świata na ten, aby powstrzymać neandertalskie
władze przed zerwaniem połączenia między obiema Ziemiami.
– Chciałabym panu podziękować – powiedziała Mary. – My wszyscy...
cała grupa Synergia, jesteśmy panu wdzięczni. Przybycie na obcy świat...
– Rzeczywiście, to ostatnia rzecz, jakiej spodziewałem się doświadczyć
w moim wieku – przyznał Lonwis. – Gdyby nie ci krótkogłowi głupcy z
Najwyższej Rady Siwych... – Sędziwy neandertalczyk z oburzeniem
pokręcił głową.
– Uczony Trob będzie pracował z Lou – wyjaśnił Ponter – żeby się
przekonać, czy kwantowy komputer, taki jak ten, który zbudowałem z
Adikorem, można stworzyć z komponentów dostępnych tutaj... jak wy to
mówicie? ... „od ręki”.
Strona 12
„Lou”, czyli doktor Louise Benoit, była z zawodu fizykiem i zajmowała
się cząstkami elementarnymi. Neandertalczycy nie potrafili wymówić
długiego „i” w jej imieniu, ale ich Kompany, tłumacząc neandertalskie
słowa na angielski, w miarę potrzeby uzupełniały brakujące dźwięki.
Louise uratowała Ponterowi życie, kiedy przed wieloma miesiącami po
raz pierwszy pojawił się na tej Ziemi, przypadkowo przenosząc się tu z
własnego podziemnego laboratorium komputera kwantowego w sam środek
kulistego zbiornika z ciężką wodą w Sudbury Neutrino Observatory.
Później, gdy Ponter podczas pierwszej wizyty zachorował, przechodziła
kwarantannę razem z nim, Mary i lekarzem Reubenem Montego. Wtedy
miała okazję dowiedzieć się wiele o neandertalskiej fizyce kwantowej i
dlatego właśnie ją wybrano do kierowania próbami odtworzenia
neandertalskich osiągnięć w tej dziedzinie. Projekt ten traktowano jako
jeden z najważniejszych, ponieważ tylko odpowiednio duże komputery
kwantowe mogły podtrzymać pomost między światami.
– Kiedy poznam Uczoną Benoit? – spytał Lonwis.
– Właśnie teraz – odezwał się kobiecy głos z silnym francuskim
akcentem. Mary odwróciła głowę. W drzwiach stała Louise Benoit – piękna
dwudziestoośmioletnia brunetka o długich nogach, białych zębach i
idealnych kształtach. – Przepraszam za spóźnienie. Na drogach były
straszne korki.
Lonwis przekrzywił na bok sędziwą głowę, ze zdumieniem słuchając
Kompana tłumaczącego ostatnie zdanie.
Louise weszła do pokoju i wyciągnęła do wynalazcy bladą dłoń.
– Witaj, Uczony Trobie! – powiedziała. – Ogromnie się cieszę z naszego
spotkania.
Ponter przysunął się do Lonwisa i szepnął mu coś do ucha. Starzec
zmarszczył brew. Mina, która nawet u neandertalczyków mających gęste
Strona 13
brwi wyglądała dziwnie, u tego stulatka była wręcz surrealistyczna,
przynajmniej według Mary.
Lonwis wyciągnął rękę i ujął dłoń Louise tak, jakby podnosił budzący
niesmak przedmiot.
Louise uśmiechnęła się swoim promiennym uśmiechem, który nie zrobił
żadnego wrażenia na Lonwisie.
– To dla mnie wielki zaszczyt – przyznała. Spojrzała na Mary. – Ostatni
raz byłam tak przejęta podczas spotkania z Hawkingiem!
Stephen Hawking odwiedził kiedyś Sudbury Neutrino Observatory. Jego
wizyta okazała się nie lada przedsięwzięciem logistycznym, ponieważ
komora detektora znajdowała się dwa kilometry pod ziemią i 1200 metrów
w poziomie od najbliższej windy.
– Mój czas jest niezwykle cenny – oznajmił Lonwis. – Możemy
przystąpić do pracy?
– Oczywiście – odparła Louise z uśmiechem. – Nasze laboratorium
znajduje się w końcu korytarza.
Skierowała się do drzwi, a Lonwis ruszył za nią. Ponter zbliżył się do
Mary i czule polizał jej twarz.
– Chodź z nami, Boddit – odezwał się w tej samej chwili Trob, nie
oglądając się za siebie.
Ponter z żalem uśmiechnął się do Mary. Uniósł ramiona, jakby chciał
powiedzieć „nic na to nie poradzę”, i opuścił gabinet w ślad za Louise i
wynalazcą, zamykając za sobą ciężkie drewniane drzwi.
Mary podeszła do biurka i zaczęła porządkować papiery. Dawniej
czuła... co? Zdenerwowanie? Zazdrość? Nie miała pewności, w każdym
razie niepokoiła się, kiedy Ponter spędzał czas z Louise Benoit.
Przypadkiem usłyszała, jak mężczyźni z Synergii za plecami Louise mówili
o niej „A-L”. W końcu spytała Franka, jednego z fotooptyków, co to
Strona 14
znaczy. Speszony wyjaśnił, że to skrót od „Apetycznej Louise”. Mary
musiała przyznać, że takie określenie doskonale pasuje do jej koleżanki.
Teraz jednak już się nie przejmowała, gdy Ponter był z Louise. Przecież
kochał ją, a nie francuskojęzyczną Kanadyjkę. Duże piersi i pełne wargi
najwyraźniej nie były cechami najbardziej pożądanymi przez Barastów.
Rozległo się pukanie. Mary podniosła głowę.
– Proszę! – zawołała.
W drzwiach stanął Jock Krieger, wysoki, chudy mężczyzna z siwą
fryzurą, która przypominała Mary Ronalda Reagana. Wiedziała, że nie
tylko jej, bo ci, którzy nazywali Louise „A-L”, na Kriegera mówili
„Gipper”. [W 1940 roku Ronald Reagan zagrał w biograficznym filmie
Knute Rockne, All American, opowiadającym historię Knutea Rocknea,
jednego z najsłynniejszych trenerów futbolu amerykańskiego. Reagan
wcielił się w rolę George’a Gippa, zwanego „Gipperem”, wskutek czego
przezwisko „Gipper” przylgnęło do niego na resztę życia.] Mary
przypuszczała, że dla niej też wymyślili jakąś ksywkę, ale jeszcze żadnej
nie słyszała.
– Hej, Mary – rozległ się głęboki i zachrypnięty głos Jocka. – Masz
chwilę?
Mary głośno wypuściła powietrze.
– Chwil mam mnóstwo – odparła.
Jock kiwnął głową.
– Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać. – Przysunął sobie
krzesło do biurka. – Wykonałaś już zadanie, do którego cię tutaj
zatrudniłem: znalazłaś niezawodną metodę odróżniania neandertalczyków
od nas.
Rzeczywiście, ten cel już osiągnęła. Okazało się to dość proste:
przedstawiciele Homo sapiens mieli dwadzieścia trzy pary chromosomów,
Strona 15
natomiast Homo neanderthalensis – dwadzieścia cztery.
Poczuła, jak jej puls przyspiesza. Wiedziała, że tak wspaniała praca z
niebagatelną stawką dla eksperta nie może trwać wiecznie.
– Jestem ofiarą własnego geniuszu – powiedziała, próbując obrócić
sprawę w żart. – Problem w tym, że nie mogę wrócić na uniwersytet. Nie w
tym roku akademickim. Kilku wykładowców – z których jeden jest
odrażającym monstrum, pomyślała – przejęło zajęcia, jakie wcześniej
prowadziłam.
Jock podniósł rękę.
– Ale ja wcale nie chcę, żebyś wracała do Yorku. Mam dla ciebie plany
wyjazdowe. Ponter niedługo wraca do domu, tak?
Mary kiwnęła głową.
– Przyjechał tu tylko po to, aby wziąć udział w kilku spotkaniach w
ONZ, no i oczywiście żeby przywieźć Lonwisa do Rochester.
– W takim razie, może byś wróciła razem z nim? Neandertalczycy
bardzo hojnie dzielą się wiedzą z genetyki i bioinżynierii, ale zawsze
można dowiedzieć się czegoś więcej. Chciałbym, abyś wybrała się na
neandertalski świat na dłużej... może na miesiąc... i dowiedziała się jak
najwięcej o ich biotechnologii.
Mary poczuła, jak jej serce zaczyna mocniej bić z emocji.
– Bardzo chętnie.
– Doskonale. Nie wiem tylko, jak rozwiążesz sprawę mieszkania tam,
ale...
– Poprzednio gościłam u partnerki partnera Pontera.
– U partnerki partnera Pontera... – powtórzył Jock.
– No tak. Ponter ma partnera Adikora... Słyszałeś o nim, to ten, który
wraz z nim stworzył komputer kwantowy. Z kolei Adikor jest jednocześnie
związany z kobietą, chemiczką o imieniu Lurt. Kiedy Dwoje nie jest
Strona 16
Jednym, czyli w okresie gdy mężczyźni i kobiety na neandertalskim świecie
żyją osobno, mieszkam właśnie u niej.
– Ach tak – Jock pokręcił głową. – A myślałem, że tylko w operach
mydlanych relacje są tak skomplikowane.
– Ależ w telenowelach wszystko jest proste – odparła Mary z
uśmiechem. – Siostrzeniec wuja żeni się z bratanicą jego byłej żony.
Oczywiście dzieje się to już po tym, jak ona wychodzi za znajomego
trzeciego męża swojej kuzynki – i to dwa razy, bo później zrobi to jeszcze
po raz trzeci. Potem on zostaje mężem...
Jock podniósł ręce do góry.
– Jasne, jasne!
– Tak czy inaczej, partnerką partnera Pontera jest chemiczką o imieniu
Lurt. Neandertalczycy uważają genetykę za dział chemii, czym na dobrą
sprawę oczywiście jest. Lurt będzie mogła poznać mnie z odpowiednimi
osobami.
– Znakomicie. Jeśli więc zgodzisz się pojechać na drugą stronę, na
pewno przydadzą nam się zebrane tam przez ciebie informacje.
– Jeśli się zgodzę? – Mary starała się powstrzymać entuzjazm. – A czy
papież jest katolikiem?
– Był nim, kiedy ostatnio to sprawdzałem – odparł Jock z nikłym
uśmiechem.
Strona 17
Rozdział 2
Dziś chcę mówić tylko o naszej przyszłości – o przyszłości Homo sapiens – ale
nie dlatego, że przemawiam wyłącznie jako prezydent Stanów Zjednoczonych
Ameryki. Nie, powód jest inny. Otóż w tej sferze przyszłość nasza oraz
przyszłość neandertalczyków nie są ze sobą związane...
Cornelius Ruskin bał się, że koszmary nigdy się nie skończą. Co noc
przeżywał to samo: ten przeklęty jaskiniowiec rzucał się na niego, powalał
go na ziemię i okaleczał. Każdego ranka budził się zlany potem.
Większą część dnia po tym, jak odkrył potworną prawdę, spędził w
łóżku, zwijając się z bólu. Telefon dzwonił kilka razy. Na pewno ktoś z
uniwersytetu próbował ustalić, co się do diabła dzieje. Cornelius nie potrafił
jednak zmusić się do rozmowy z kimkolwiek.
Późnym wieczorem zatelefonował na wydział genetyki i zostawił
wiadomość na automatycznej sekretarce Qaiser Remtulli. Zawsze nie
cierpiał tej kobiety, a teraz – po tym, co go spotkało – nienawidził jej
jeszcze bardziej. Na szczęście udało mu się zachować spokojny ton.
Wyjaśnił, że jest chory i że wróci do pracy dopiero za kilka dni.
Dokładnie pilnował, czy w jego moczu nie pojawia się krew. Co rano
badał okolice rany, sprawdzając, czy nic się z niej nie sączy, i wielokrotnie
mierzył temperaturę, kontrolując, czy nie ma gorączki – oczywiście nie
miał, choć często ogarniały go fale gorąca.
Strona 18
Wciąż nie mógł w to uwierzyć. Przytłaczała go sama myśl o tym, co się
stało. Czuł ból, ale ten z każdym dniem słabł. Poza tym Cornelius pomagał
sobie kodeiną – całe szczęście, że w Kanadzie można ją było kupić bez
recepty. Zawsze miał w mieszkaniu zapas. Początkowo brał po pięć tabletek
naraz, ale teraz ograniczał się już do normalnej dawki dwóch.
Poza przyjmowaniem leków przeciwbólowych nie miał pojęcia, co
robić. Absolutnie nie mógł iść do żadnego lekarza. Gdyby to zrobił, nie
utrzymałby w tajemnicy tego, co go spotkało. Ktoś na pewno by się
wygadał, a Ponter miał rację: Cornelius nie mógł ryzykować.
Kiedy w końcu udało mu się jakoś pozbierać, usiadł do komputera. Był
to bezwartościowy rupieć Pentium 90 MHz. Miał go od czasów
studenckich. Maszyna jako tako nadawała się do pisania tekstów i
odbierania maili, ale z Internetu zwykle korzystał w pracy. Na
uniwersytecie miał szerokopasmowy dostęp do sieci, a w domu mógł sobie
pozwolić tylko na zwykłe telefoniczne łącze modemowe za pośrednictwem
lokalnej firmy ISP. Tylko że nie mógł czekać, aż wróci do pracy;
potrzebował odpowiedzi natychmiast. Jakoś musiał przetrzymać
obezwładniająco powolne otwieranie stron.
Trwało to dwadzieścia minut, ale w końcu znalazł informacje, których
szukał. Ponter wrócił na tę Ziemię wyposażony w medyczny pas, który
zawierał, między innymi, kauteryzujący skalpel laserowy. Ten sam
instrument ocalił mu życie, kiedy neandertalczyk został postrzelony przed
siedzibą ONZ. Na pewno tego właśnie użył do...
Wszystkie mięśnie Corneliusa napięły się, gdy znowu pomyślał o tym,
co go spotkało.
Jego moszna została rozcięta – prawdopodobnie laserem – i...
Zamknął oczy i z wysiłkiem przełknął ślinę, próbując nie dopuścić do
tego by kwas żołądkowy ponownie wspiął się do przełyku.
Strona 19
W jakiś sposób – może nawet gołymi rękami – Ponter usunął mu jądra, a
potem laserem zamknął ranę.
Cornelius wcześniej gorączkowo przetrząsnął całe mieszkanie. Miał
nadzieję, że może da się je wszczepić z powrotem. Jednak po dwóch
godzinach, z twarzą mokrą od łez złości i frustracji, musiał stawić czoło
rzeczywistości. Ponter pewnie spuścił jego jaja w klozecie albo zabrał je ze
sobą. Tak czy inaczej, przepadły na dobre.
Czuł wściekłość. Przecież zrobił tylko to, co powinien. Te kobiety –
Mary Vaughan i Qaiser Remtulla – stały mu na drodze. Dostały swoje
tytuły i etaty ze względu na płeć. To on miał doktorat z Oksfordu, ale przy
awansach pomijano go, ponieważ uniwersytet „korygował historyczny brak
równowagi w traktowaniu obu płci”. Został wydymany, więc pokazał tej
pakistańskiej suce Remtulli i Vaughan, która dostała jego etat, jakie to
uczucie.
„Niech to cholera” – pomyślał ponownie, macając się między nogami.
Moszna była bardzo opuchnięta, ale pusta.
Niech to cholera.
Jock Krieger wrócił do swojego biura na parterze siedziby Synergii.
Duże okno gabinetu wychodziło na południe, na przystań, a nie na
widoczne od północy Ontario. Rezydencja znajdowała się na biegnącym ze
wschodu na zachód pasku lądu w części Rochester zwanej Seabreeze.
Jock miał doktorat z teorii gier; studiował u Johna Nasha w Princeton i
spędził trzy dekady w korporacji RAND, która okazała się idealnym dla
niego miejscem. Finansowana ze środków Sił Powietrznych Stanów
Zjednoczonych, była głównym zespołem doradczym rządu Stanów
Zjednoczonych podczas zimnej wojny i przeprowadzała badania dotyczące
Strona 20
konfliktu nuklearnego. Do dziś skrót M. D. kojarzył mu się nie z doktorem
medycyny, a z megadeath – milionową liczbą ofiar wśród cywilów.
W Pentagonie wściekano się z powodu przebiegu pierwszego kontaktu z
neandertalskim naczelnym – pierwszym neandertalczykiem, który trafił do
tej rzeczywistości z tamtego świata. Donosy o współczesnym jaskiniowcu,
który pojawił się w kopalni niklu w północnym Ontario, przypominały
plotki z brukowców, podobne do opowieści o spotkaniach z kosmitami lub
Yeti, i inne podobne bzdury. Zanim władze amerykańskie – a prawdę
mówiąc, również kanadyjskie – zaczęły traktować sprawę poważnie,
neandertalczyk trafił między zwykłych członków społeczeństwa i sytuacja
stała się niemożliwa do opanowania.
Dlatego niezwłocznie pojawiły się fundusze – część z INS, [Immigration
and Naturalization Service – istniejąca do 2003 roku część departamentu
sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych zajmująca się legalną i nielegalną
imigracją oraz naturalizacją.] ale większość z departamentu obrony – na
stworzenie grupy Synergia. Tak nazwał ją jakiś polityk; gdyby to zależało
od Jocka, nazywałaby się pewnie GOPOKON: „Grupa Odpowiedzialna za
Ponowny Kontakt z Neandertalczykami”. Ale nazwę – i to głupie logo z
symbolem jedności obu światów – ustalono jeszcze zanim powierzono mu
kierowanie organizacją.
Nieprzypadkowo powołano na to stanowisko specjalistę od teorii gier.
Wiadomo było, że gdyby kiedyś doszło do odnowienia kontaktu między
światami, to neandertalczycy i ludzie – Jock nadal rezerwował ten termin,
przynajmniej prywatnie, dla prawdziwych ludzi – mieliby różne interesy, a
przecież w teorii gier chodziło właśnie o określenie najkorzystniejszych
rozwiązań, jakich można się było spodziewać w takich sytuacjach.
– Jock?