Jackson Lisa - Teraz już nie zapomnę

Szczegóły
Tytuł Jackson Lisa - Teraz już nie zapomnę
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

Jackson Lisa - Teraz już nie zapomnę PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd Jackson Lisa - Teraz już nie zapomnę pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Jackson Lisa - Teraz już nie zapomnę Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

Jackson Lisa - Teraz już nie zapomnę Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Strona 1 Strona 2 LISA JACKSON TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ Strona 3 Prolog Nad podszyciem dżungli unosiła się mgła. Choć zwrotnikowe słońce prażyło bezli­ tośnie, przebijając się przez gęsty baldachim liści, ziemia tchnęła wilgocią. Uciekająca przed swym prześladowcą kobieta czuła w piersiach piekący ból, ale strach kazał jej biec dalej. Poprzez świst swego spazmatycznego oddechu słyszała odgłos morskich fal rozbijających się o skalisty brzeg wyspy. Biegła nasłuchując, czy wciąż jest ścigana. Boże, ratuj! Strona 4 6 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 7 Liany i cierniste krzewy raniły jej nogi, a obute Jeszcze tylko kilkadziesiąt metrów. w sandały stopy potykały się o wystające korzenie Oby tylko ktoś tam był. i kamienie. Zarośniętą dróżką przedzierała się w gó­ Oby tylko nie wspólnik prześladowcy. rę zbocza z nadzieją, że na jego szczycie znajdzie Odległość między nią a ścigającym mężczyzną jakąś kryjówkę, że ścieżka rozwidli się i pozwoli jej malała. zgubić prześladowcę. Szybciej! Szybciej! - Parę! - usłyszała za sobą chrapliwy głos. Piekące łzy zalewały jej oczy, ale kobieta nie Był już blisko, niebezpiecznie blisko. poddawała się. Miała tylko nadzieję, że prześladow­ Gdy zarośla nagle się skończyły i ścieżka urwała ca nie jest uzbrojony. się na skalnym urwisku, ogarnęła ją panika. Ośle­ - Stój! - usłyszała znów jego wołanie. Był tuż piona odblaskami słońca na morskiej toni, ruszyła za nią. na północ, wzdłuż ocienionego skraju lasu. Byle Potężna dłoń chwyciła ją za ramię. Zmyliła krok dalej od miasteczka! i krzyknęła, wykręcając sobie nogę w kostce. Pada­ Gnał ją obłędny, dziki strach. Głośno dyszała, jąc usiłowała uchwycić się kępek suchej trawy pot zalewał jej oczy. Wreszcie, prawie u kresu sił, i ostrych kamieni, ale palce natrafiły na próżnię. Jej ujrzała w oddali brudnoczerwony budynek dawnej ciało zachwiało się nad przepaścią i runęło w dół ku misji, pozbawiony już krzyża, o rozsypujących się skalistej plaży. murach. Misja jest na pewno opuszczona od wielu lat, lecz teraz była jej jedyną nadzieją. Może ktoś tam jest, jakiś miejscowy albo turysta, i udzieli jej pomocy. Zaczęła pokonywać ostatnie wzniesienie. Zagry­ zając do bólu wargi, aby powstrzymać krzyk, biegła skrajem urwiska potrącając kamyki, które spadały w białą kipiel fal i rozbijały się o skalisty brzeg. Strona 5 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 9 odpływały gdzieś w czarną pustkę. Budziły ufność, w przeciwieństwie do głosów z nawiedzających ją snów, które sprawiały, że przeżywała wciąż na no­ wo koszmar ucieczki i wydawała z siebie niemy krzyk przerażenia. Gdyby tylko mogła otworzyć oczy. - Seńora, czy pani mnie słyszy? Seńora! - Pie­ lęgniarka znów próbowała ją obudzić. - Pani mąż jest tutaj. Czeka, aż pani odzyska świadomość. Mąż? Ależ ja nie mam męża... Przełknęła ślinę. O Boże. Skąd ten piasek w gar­ dle? I dziwny smak metalu w ustach, wstrętny 1 i gorzki. Czuła pieczenie w żołądku. Na mo­ ment podniosła opuchnięte powieki. Ostre świat­ ło ukłuło ją w oczy, wywołując potworny ból gło­ wy. W tej samej chwili zobaczyła nad sobą pochylo­ Z otulającego mroku zaczęły do­ ną postać w bieli - korpulentną kobietę o dużym cierać do jej świadomości jakieś odległe, przytłu­ biuście i zatroskanej twarzy. Miała śniadą cerę, mione głosy. a czarne włosy upięte w kok przykrywał biały cze- - No, obudź się wreszcie - usłyszała kobiecy peczek. głos o twardym, obcym akcencie. - Dios, niechże W jej twarz wpatrywały się inteligentne, brązo­ się pani obudzi, seńora. Czy pani mnie słyszy? we oczy. Pielęgniarka mówiła coś po hiszpańsku Chciała zareagować, ale nie mogła, choć głos ten z prędkością karabinu maszynowego, z czego ona nie budził lęku. Brzmiał ciepło i przyjaźnie, jak zre­ nie zrozumiała ani słowa. Gdzie ja jestem? Chyba sztą kilka jeszcze innych, które powracały, to znów w szpitalu. Ale gdzie? Strona 6 10 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 11 Obraz przed jej oczami był zamazany i nie mog­ przerażenie, gdy na próżno usiłowała sobie przypo­ ła odczytać plakietki z nazwiskiem przypiętej do mnieć jakieś imię, wydarzenie, cokolwiek. imponującego biustu. - Nikki, proszę, obudź się. - Pani lekarz zaraz tu będzie i zawiadomiliśmy To znowu mąż. Mąż? Jaki mąż? Na krótką chwilę męża, że odzyskuje pani przytomność. otworzyła oczy. Zobaczyła skupioną, męską twarz. Nie mam męża, próbowała powiedzieć, ale nie Obraz był niewyraźny i z trudem docierał do jej udrę­ zdołała wydobyć z siebie ani słowa. Ponownie spo­ czonego umysłu: surowe, ostre rysy, gęste brwi i cie­ wiła ją ciemność. mnoniebieskie oczy; zmysłowe wargi, nos trochę orli. - No nie, znów traci świadomość... - Słyszała Była pewna, że nigdy nie widziała tego mężczyzny. głos pielęgniarki, która zaczęła wydawać polecenia - No, Nikki, obudź się... po hiszpańsku. Lecz czarna fala pochłonęła ją znowu i Nikki Otaczająca ją ciemność była kojąco chłodna. wróciła do bezpiecznej kryjówki, gdzie nie musiała - Znowu nam się wymyka - mówiła dalej pie­ zastanawiać się nad swoją przeszłością ani zgady­ lęgniarka. - Seńora, proszę się obudzić! No, niechże wać, dlaczego ten obcy mężczyzna twierdzi, że jest się pani w końcu obudzi! jej mężem. Poczuła, jak silne palce zaczynają energicznie uciskać jej nadgarstki starając się przywrócić jej Woń goździków i róż mieszała się z wszechobe­ świadomość, ale już zaczęła odpływać w przyje­ cnym zapachem środków antyseptycznych. Słyszała mną, czarną pustkę, która przynosiła ulgę. muzykę, jakąś cichą hiszpańską balladę, przerywaną - Nikki - odezwał się męski głos. Ale było już od czasu do czasu trzaskami wywołanymi przez za późno. zakłócenia w odbiorze. Przytomniała. Spróbowała Nikki? się przeciągnąć, ale mięśnie odmówiły jej posłu­ - Pańska żona niedługo się obudzi - rzekła pie­ szeństwa. Miała wrażenie, że leży w tej samej pozy­ lęgniarka. cji już całą wieczność. Jej ciało było rozpalone, Nie jestem niczyją żoną. Jestem... Ogarnęło ją a ból pod czaszką wyciskał z oczu łzy. Strona 7 12 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 13 Nie widziała go, lecz wyczuła w pokoju jego rozsadzał jej skronie. Myślała, że zaraz się do niej obecność. Odwróciła głowę lekko w bok, przy czym uśmiechnie, ale gdy spostrzegł, że otworzyła oczy, aż syknęła z bólu, i ujrzała obcego mężczyznę jego usta zacisnęły się jeszcze bardziej. w dżinsach, rozpartego niedbale na krześle, ze - Nikki. wzrokiem utkwionym w drzwi prowadzące na kory­ Tak miała na imię? Możliwe... Ale przecież... tarz, skąd dochodziły dźwięki muzyki i przytłumio­ Usiłowała coś powiedzieć, lecz głos uwiązł jej ne głosy. Nie ogolony, w pomiętej koszuli z podwi­ w gardle. W ustach wciąż czuła jakby piasek i su­ niętymi rękawami, siedział z nogami wyciągnięty­ chość. Oblizała wargi i spróbowała usiąść, ale ból mi przed siebie. znów ją poraził. Tknęło ją złe przeczucie. Musi być jakiś powód, - Nie! Poczekaj! - Poderwał się na nogi i swoi­ dla którego tutaj się znalazł. Ale jaki? I kim jest ten mi wielkimi dłońmi powstrzymał ją delikatnie. - mężczyzna? Wyglądał groźnie. Miał zdecydowane Nie spiesz się, Nikki. Jeszcze zdążysz mi wszystko rysy człowieka, który wie, czego chce, i tak szerokie opowiedzieć. Naprawdę. ramiona, że całkiem zasłaniały oparcie krzesła. Znał ją, ale ona była przekonana, że nigdy go nie Sprawiał wrażenie, jakby nie spał od tygodnia. Jego spotkała... Choć nie, kiedyś, jeden jedyny raz, czarne, opadające na kołnierzyk włosy były w nieła­ w przebłysku świadomości przypomniała sobie te dzie, podobnie jak cały ubiór. Nagle przeniósł chłodne, niebieskie oczy szukające jej spojrzenia... wzrok na łóżko, jak gdyby poczuł, że kobieta mu się Intensywnie próbowała przypomnieć sobie, kiedy to przypatruje. Niebieskie oczy skupiły się na niej z ta­ było, ale ból znów ją zmógł i poczuła, że zaraz ką intensywnością, że jej ciało przebiegł dreszcz zwymiotuje. Na pewno jest coś bardzo ważnego, co grozy. Nie bądź idiotką, pomyślała sobie. To na ją z nim wiąże, coś, o czym powinna wiedzieć. pewno przyjaciel. Wziął szklankę ze stolika, przygiął odpowiednio A jednak było w nim coś, co ją niepokoiło, coś słomkę i podał jej. Woda była ciepława, o lekko meta­ istotnego albo nawet groźnego, co powinna pamię­ licznym smaku i Nikki po paru łykach pokręciła głową tać. Próbowała sobie przypomnieć, ale ostry ból na znak, że ma dosyć. Odstawił szklankę na tacę. Strona 8 14 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 15 - Kim... Kim pan jest? - zapytała ochrypłym - Tak mi cię brakowało, Nikki. O Boże, jak ja głosem, przypominającym rozstrojony instrument. się bałem. - Jego wargi znów odnalazły jej usta Miała wrażenie, że na sekundę jego oczy zwęziły i całowały tak gwałtownie, że na chwilę straciła nad się podejrzliwie. sobą kontrolę. - Nie wiesz? Musisz przerwać to szaleństwo, pomyślała. - Nie... Ja... Rozpaczliwie szukała ratunku Choć sprawiał jej przyjemność, nie chciała tego w swojej pamięci, albo raczej w czymś, co nią kie­ okazać. Nie kierując się żadną logiką intuicyjnie dyś było. Na próżno. Nie pamiętała nic, co wiązało­ czuła, że pocałunki tego mężczyzny są czymś niedo­ by się z tym mężczyzną, szpitalem czy nią samą. brym, a jego namiętność to fałsz. Próbowała się - Nic... nie pamiętam. opierać, ale rurka kroplówki krępowała jej ruchy Odgarnął dłonią włosy opadające mu na oczy i jego wargi nie odrywały się od jej ust. i chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Z krót­ - Bogu niech będą dzięki. Już nic ci nie grozi. kiego, ostrego spojrzenia, jakie jej rzucił, wyczytała Ciche chrząknięcie poderwało go na nogi. Zakło­ jednak, że nie wierzy. potany, przesłał wymuszony uśmiech pielęgniarce - Kim pan jest? - domagała się odpowiedzi. In­ wypełniającej swoją osobą framugę drzwi. stynktownie czuła, że wobec tego człowieka nie - Obudziła się - powiedział z miną udającego powinna okazać cienia słabości. niewiniątko dziecka przyłapanego na kradzieży cia­ - Z tą amnezją to chyba żart? - spytał konfiden­ steczek. Nikt nie domyśliłby się w nim zimnego cjonalnym szeptem. drania, jakiego ona wyczuwała. - Ja pana... - Dzięki Ci, Panno Przenajświętsza - powie­ Nagle pochylił się nad łóżkiem, ujął jej twarz działa biuściasta pielęgniarka i podeszła do łóżka w dłonie i pocałował w usta tak, jakby to robił już Nikki. Kwitując porozumiewawczym uśmiechem setki razy. Przylgnął do jej warg z namiętnością po­ scenkę, jakiej była właśnie świadkiem, odsunęła siadacza, a serce Nikki, które już wcześniej mocno mężczyznę na bok. przyspieszyło, teraz po prostu oszalało. Nikki podjęła próbę wyjaśnienia sytuacji. Strona 9 16 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 17 - Nie wiem, o co tu chodzi, ale... - Si si, seńora. Pani mieć szczęście... Mąż ura­ - Cicho, seńora. Bardzo proszę. tować pani życie. Wprawnymi rękoma siostra Consuela Vasquez Nikki spojrzała na mężczyznę. Już się nie uśmie­ - takie nazwisko widniało na kartoniku przypiętym chał, jego twarz stała się nagle nieprzenikniona. Ten do pokaźnego biustu - zmierzyła jej tętno, ciśnienie to się umie zmieniać! Jak kameleon, pomyślała. i temperaturę. Nikki usiłowała protestować, chciała - Możliwe... - powiedziała szeptem. Serce biło zadać parę pytań - wszystko na próżno. jej jak szalone. Nie była pewna, czy może zaufać pie­ - Najpierw sprawdzimy to i owo, a potem lęgniarce i wyznać, że ma w głowie pustkę. Czy po­ wszystko nam pani opowie. Zgoda? winna to zrobić w obecności tego obcego mężczyzny, Nikki nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie który ją całował, kiedy nie mogła się bronić? uwolni się od natarczywego wzroku obcego męż­ - Mój mąż? Aleja nie mam męża. czyzny, który nawet na chwilę nie spuszczał z niej Pielęgniarka już się nie uśmiechała. oka. Gdy siostra Va'squez sprawdziła już butelkę - To pani mąż, seńora. z kroplówką i odnotowała coś na karcie pacjentki, Nikki pokręciła przecząco głową i poczuła, że z uśmiechem ulgi na twarzy odwróciła się do Nikki. znów przeszywają ból. Przez chwilę zbierała siły. - No, seńora Makinzi, nie będziemy już spać, - Nie mam męża - powtórzyła patrząc w oczy prawda? Quetal se siente hoy? mężczyźnie, który się za niego podawał. Odniosła Nikki zmarszczyła brwi i pokręciła głową. wrażenie, że kąciki jego ust lekko się ściągnęły. - Ja... nie rozumiem. Nie znam hiszpańskiego. - Ale seńor Makinzi twierdzi... - Pyta, jak się czujesz - wtrącił mężczyzna. - McKenzie. Trent McKenzie - poprawił ją bez­ - Jak gdyby przejechała po mnie dwudziestoto- namiętnym tonem. W jego oczach nie było ani odro­ nowa ciężarówka. biny ciepła, gdy zwrócił się teraz do Nikki. - Pamię­ - Como? tasz, pobraliśmy się tuż przed przyjazdem na Salva- Uśmiechając się lekko, nieznajomy przetłumaczył je, żeby spędzić tu miesiąc miodowy. słowa Nikki i pielęgniarka parsknęła śmiechem. Boże, czy to możliwe, że ten facet mówi pra- Strona 10 18 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 19 wdę? Po co miałby kłamać? Ale jak mogłabym za­ obcym kraju, w szpitalu? I dlaczego absolutnie nic pomnieć własny ślub? nie pamiętam? - Nazywam się... - Mimo potwornego bólu Serce waliło jej jak oszalałe. Spróbowała unieść głowy próbowała sforsować drzwi, za którymi zo­ ręce do góry. Lewa, z podłączoną do nadgarstka stała zamknięta jej pamięć. kroplówką, była przymocowana do łóżka paskiem. - Nikki Carrothers - podpowiedział jej. Prawa ręka była wolna, ale kiedy spóbowała nią Imię i nazwisko były jej znajome. Jak para od poruszyć, jęknęła. Teraz, kiedy ból głowy zelżał, dawna noszonych rękawiczek. zdała sobie sprawę, że całe jej ciało musiało być - Nikki Carrothers McKenzie. mocno poturbowane. Teraz jednak rękawiczki wydały się jej trochę za „Pani mąż uratować pani życie", przypomniała ciasne. sobie słowa pielęgniarki. Poczuła skurcz w gardle. - McKenzie? - zapytała niepewnym głosem. Co może łączyć ją z Trentem? Jej wzrok przesunął - Naprawdę nic pani nie pamięta? - spytała pie­ się po ozdobionych sztukaterią ścianach pokoju i za­ lęgniarka. trzymał na oknie. Jeszcze raz Nikki wytężyła umysł aż do bólu, Promienie zachodzącego słońca przenikały przez usiłując przywołać jakieś wspomnienia. liście palmy kołyszącej się lekko na wietrze. Okno - Nic. Naprawdę... - przyznała w końcu. było uchylone i do pokoju wdzierał się zapach mo­ Twarz Consueli przybrała jeszcze bardziej zatro­ rza, łącząc się z wonią czerwonych róż, których dwa skany wyraz. tuziny, przemieszane z białymi goździkami, stały - Doktor Padillo zaraz do pani przyjdzie - w wazonie na metalowym kwietniku przy oknie. powiedziała i wyszła z pokoju. Trent podążył za Do bukietu przypięta była karteczka: „Z wyraza­ nią na korytarz, ale choć Nikki bardzo natężała mi miłości od Trenta." Kwiaty od tego nieokrzesa­ słuch, docierały do niej tylko pojedyncze słowa roz­ nego brutala, który podaje się za jej męża? Nikki mowy prowadzonej przyciszonym głosem po hisz­ próbowała go sobie wyobrazić, jak w kwiaciarni na­ pańsku. Boże drogi, pomyślała, co ja robię w tym chyla się nad wazonami ciętych lilii, ogrodowych Strona 11 20 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 21, chabrów i orchidei - ale nie potrafiła. W mężczyź­ czego ten Amerykanin, jedyny, jakiego tutaj dotąd nie, który przesiadywał w jej szpitalnym pokoju, widziała, twierdzi, że jest jej mężem? Za wszelką było coś groźnego i podejrzanego, a z jego oczu wy­ cenę musi sobie wszystko przypomnieć! Zamknęła zierała skłonność do okrucieństwa. On nie przysłał­ oczy i całym wysiłkiem woli próbowała przeniknąć by jej kwiatów. A ona nigdy by za niego nie wyszła. mrok panujący w jej głowie. Pomyślała, że niechcą­ Ale po co miałby ją okłamywać? cy pomógł jej, kiedy wspomniał o tej dzikiej wy­ Musi odzyskać pamięć. Musi. Od tego wysiłku spie, Salvaje. Musi wydobyć od niego więcej infor­ w skroniach znów zaczęła jej pulsować krew. macji, które może pomogą jej odtworzyć w pamięci Z korytarza dobiegały typowe dla szpitala odgło­ jakieś inne fakty. Z korytarza dobiegł ją odgłos ryt­ sy. Przez szybę w drzwiach widziała przechodzą­ micznych kroków. cych ludzi. Wszyscy mieli czarne włosy i śniadą Wrócił. Podszedł do jej łóżka i spojrzał na nią cerę. Rdzenni mieszkańcy tej wyspy u wybrzeży z wysoka swym chłodnym wzrokiem, w którym Wenezueli. Kiedy Trent wspomniał o Salvaje, jej czaiło się kłamstwo. pamięć nareszcie drgnęła. Przypomniały jej się zdję­ - Doktor Padillo zjawi się za godzinę, a wtedy cia z prospektu biura podróży, reklamującego wyspę może będziemy mogli się stąd wynieść. jako rajski ogród: piaszczyste plaże, bujna tropikal­ - Dokąd? na roślinność, roześmiani tubylcy i wynurzające się - Do hotelu. Spakujemy się i kiedy tylko będziesz ze spienionego morza groźne skały. Tętno Nikki miała dość sił, żeby wytrzymać podróż, złapiemy naj­ gwałtownie przyspieszyło, gdy przypomniała sobie bliższy samolot do Seattle. ostatnie zdjęcie z owego prospektu: opuszczony bu­ Seattle. A więc mieszka na północnym zacho­ dynek dawnej misji, wzniesiony przed laty na naj­ dzie Stanów. Prawie mu uwierzyła. wyższym wzgórzu wyspy, z rozpadającą się wieżą - Mamy tam dom? - zapytała i od razu do­ i zmurszałą figurą Matki Boskiej. Był to obraz z jej strzegła na jego twarzy konsternację i wahanie. koszmarnych snów. - Ja mam dom, a ty mieszkanie. Ale po powro­ Wzdrygnęła się. Co ona robi na tej wyspie? Dla- cie miałaś przenieść się do mnie. Strona 12 22 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 23 - Pobraliśmy się... w Seattle? kiedykolwiek w jego objęciach, to jak mogłaby tego Jego zimne, niebieskie oczy obserwowały ją, jak nie pamiętać? gdyby podejrzewał, że stara się go przechytrzyć. - Kim pan naprawdę jest?- zapytała. - Tak. Ślubu udzielił nam sędzia pokoju. Zaraz Spojrzał na nią z wyrazem powątpiewania. potem wyjechaliśmy w podróż poślubną. - Naprawdę mnie nie pamiętasz? Nie było wesela? Uciekła z nim? A rodzina? Ro­ - Po co miałabym kłamać? dzice? Na pewno jeszcze żyją. Kiedy usiłowała Uniosła nieco prawą dłoń, pokazując mu swoje przypomnieć sobie Seattle, miasto nad zatoką Puge- palce bez pierścionków. ta, z napięcia poczuła bolesny ucisk w dole brzucha. - Takie są szpitalne przepisy. Twoja biżuteria, Zdołała przywołać w pamięci pewien obraz: szara łącznie z obrączką, znajduje się w sejfie. woda zatoki, białe promy i mewy krążące pod za­ - Nie mam ani śladu opalenizny. chmurzonym niebem. Czy to wspomnienie? A może - Nie zdążyłaś się opalić. Przyjechaliśmy na wy­ tylko widokówka od znajomej osoby? spę tuż przed twoim wypadkiem. Trent masował sobie ramię, być może zesztyw- - Wypadkiem? niałe od długich godzin czuwania. Obserwowała je­ - Spadłaś ze skał w pobliżu starej misji. Masz go dłonie, opalone i pokryte zgrubiałą skórą. Czy szczęście, że żyjesz, Nikki. Myślałem już... że się dotykały jej intymnych miejsc? Przesuwały się po zabiłaś. jej ciele, głaskały uda, obejmowały kark, gdy ją Strach znowu ścisnął jej gardło. całował? I czy ona dotykała tego człowieka, kocha­ - Nic nie pamiętam - skłamała, nie chcąc usły­ ła się z nim? Czy jej palce bawiły się kosmykami szeć potwierdzenia, że jej koszmarne sny miały jego czarnych włosów, opadających na szyję? Czy źródło w rzeczywistości, a nie były jedynie wytwo­ wciskały się pod pasek jego wytartych dżinsów? Nie rem chorej wyobraźni. - Ścigał mnie pan aż na sam potrafiła odpowiedzieć sobie na te pytania. Tak, szczyt góry? - spytała prawie szeptem. Trent jest pociągający, męski, niebezpieczny... Ale Zawahał się, ale tylko przez ledwie zauważalną jeśli się z nim kochała, jeśli jej ciało znalazło się chwilę. Strona 13 24 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 25 - Byłaś tam sama, Nikki - rzekł, ale wiedziała, Jego usta wykrzywił dziwny, kpiący uśmieszek, że kłamie. - Nie było tam nikogo oprócz ciebie. a w oczach pojawił się ów okrutny, znajomy błysk. - A gdzie pan wtedy był? - Poczekajmy lepiej na doktora Padillo. Zoba­ - Czekałem na ciebie przed misją. Widziałem, czymy, co ma do powiedzenia. że spadasz. - Zbladł jak ściana, ożyło w nim jakieś Nikki nie pamiętała mężczyzn, jacy przewinęli potworne wspomnienie. - Myślę, że powinnaś jak się przez jej życie, ale mogłaby przysiąc, że żaden najprędzej wrócić do domu. Tam poczujesz się bez­ z nich na pewno nie wyglądał jak ten nieokrzesany pieczna i zapomnisz o wypadku. prostak o drapieżnym spojrzeniu i kwadratowej Wypadku? Ponownie ogarnął ją paniczny lęk. szczęce. Gdyby mogła, zaczęłaby znów uciekać. Uciekać? Zauważyła wytartą, skórzaną kurtkę przewieszo­ Ale dokąd? ną przez oparcie krzesła i zdarte obcasy jego butów. - Nie sądzę, żebym w domu poczuła się bezpie­ Mężczyzna zachowywał się niespokojnie, jak ktoś, czniejsza... kto ma wielu wrogów. Czy jest oszustem? Czy kaza­ - Ależ tak. Przy mnie nie bałabyś się niczego. no mu ją porwać? A może naprawdę jest jej mężem? - Kiedy ja pana wcale nie znam - powiedziała Usiłowała znaleźć choćby jeden powód, dla któ­ czując, jak dławi ją strach. rego ktoś mógłby chcieć ją porwać. Nie była ani Trent westchnął ciężko, przesuwając dłonią po bogata, ani sławna. Nie była córką jakiegoś potenta­ swojej niesfornej czuprynie. ta, nie zajmowała się polityką; nie była też przestę­ - Może nie powinniśmy o tym rozmawiać. Do­ pcą ani nikim w tym rodzaju... A jednak ten męż­ ktor Padillo nie chce, żebyś się denerwowała. czyzna chciał, aby ona, albo ludzie w tym szpitalu Jej cierpliwość się wyczerpała. myśleli, że jest jego żoną. - Nic nie pamiętam! Nie wiem nic o swoim ży­ Niewiele mogła sobie przypomnieć, ale była ciu, nie pamiętam swojej rodziny, nie pamiętam ro­ pewna, że tak nie jest. dziców, a już na pewno nie przypominam sobie pa­ Ale kto jej na tej wyspie uwierzy? na! A i tak już się zdenerwowałam! Na pewno nie siostra Vasquez, która wydaje się Strona 14 26 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ nie mieć wątpliwości, że Trent szaleje za swoją żoną. A lekarz? Gdyby mogła porozmawiać z do­ ktorem Padillo w cztery oczy, może zdołałaby prze­ konać go, że coś tu jest nie w porządku. Trent wyjrzał przez okno, jak gdyby chciał wy­ patrzeć kogoś na parkingu. - Myślę, że gdybym naprawdę była pańską żo­ ną, wiedziałabym o tym - powiedziała. - Przypomnisz sobie, jak tylko cię stąd zabiorę. - Nie może pan tego zrobić! - krzyknęła czując, jak ogarniają rozpacz. Miałaby zostać sam na sam z tym obcym mężczyzną, nieświadoma własnej przeszłości? Uśmiechnął się do niej z grymasem chłodnej 2 wyrozumiałości. - Jestem twoim mężem, Nikki. A ponieważ czu­ - Obudziła się - powiedział lekarz jesz się już lepiej, poproszę doktora Padillo, żeby wsuwając głowę do pokoju Nikki. Niski i korpulen­ wypisał cię ze szpitala. Jak najszybciej. tny, o szerokim uśmiechu, ciemnych oczach, z wia­ nuszkiem siwych włosów wokół łysej czaszki, wszedł do pokoju z miną człowieka świadomego swych obowiązków. - Buenos dias. To pani jest tą śpiącą królewną, si? Nikki nie czuła się ani trochę królewną z bajki. Bolało ją dosłownie całe ciało i wiedziała, że ma twarz podrapaną i posiniaczoną. Strona 15 28 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 29 - Buenos dias - odpowiedziała cicho, zadowo­ Brwi doktora uniosły się. Zdjął z nosa okulary lona, że zjawił się ktoś, kto może będzie potrafił jej i zapytał: pomóc. - Como? Lekarz wziął do ręki kartę choroby z ramki za­ Trent powiedział coś szybko po hiszpańsku i do­ wieszonej w nogach łóżka i przebiegł ją wzrokiem. ktor uśmiechnął się, wycierając okulary rąbkiem Miał na sobie biały kitel, o numer za mały, ciasno kitla. Następnie włożył je z powrotem na nos. opinający wystający brzuszek, a kiedy podniósł - Widzę, że nie straciła pani poczucia humoru. wzrok na Nikki i uśmiechnął się do niej, w jego - Jedynie pamięć. ustach błysnęło kilka złotych zębów. Przyglądał się - Naprawdę? - Lekarz zwrócił się do Trenta, co jej przez okulary w drucianej oprawie. zirytowało Nikki. To nie Trent stracił pamięć, lecz ona, - Jestem doktor Padillo - przedstawił się i odło­ i była zła, że obaj mężczyźni dyskutują o niej, jakby jej żył kartę. Podszedł bliżej, ostrożnie odsunął dolną tam wcale nie było. - Martwiliśmy się bardzo o panią, powiekę Nikki i zaświecił jej do oka lekarską latare- senora McKenzie. A zwłaszcza pani mąż. czką w kształcie ołówka. - Que'tal se siente hoy? - A zwłaszcza ja - potwierdził Trent i Nikki - Słucham? zdawało się, że w jego głosie zabrzmiała nuta kpiny. - Ona nie zna hiszpańskiego. - Głos Trenta Rzucił jej krótkie, chłodne spojrzenie i podjął roz­ sprawił, że lekko zesztywniała. mowę z lekarzem. Ponieważ latarka wciąż świeciła jej w oko, nie Nikki zmieniła pozycję i poczuła ból w nodze. widziała go, ale wyczuwała, że nie ruszył się ze Syknęła. swego miejsca przy oknie. Całymi godzinami prze­ - Mam wrażenie, jakbym miała pogruchotane siadywał na parapecie albo niespokojnie chodził wszystkie kości. tam i z powrotem po pokoju. Lekarz uśmiechnął się lekko, nie mając pewno­ - Doktor Padillo pyta, jak się dzisiaj czujesz. ści, czy Nikki znów żartuje. - Jak befsztyk przepuszczony przez maszynkę - Kości są całe, z wyjątkiem... no... tego... do mięsa. hm... tobillo. Strona 16 30 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 3_1 - Kostki. Jest zwichnięta, ale na szczęście nie - Jak długo... złamana - powiedział Trent, choć wolałaby, aby to - Byłaś w śpiączce sześć dni - odpowiedział lekarz poinformował ją tym. Trent, a z zarostu na jego twarzy mogła wy­ Wierzyła mu, ale unieruchomiona na szpitalnym wnioskować, że przez cały ten czas się nie golił. łóżku, pilnowana przez Trenta występującego w roli Mogło to być dowodem jego niezłomnej miłości, męża czy też strażnika, wcale nie uważała, by miała mimo to dostrzegała też w nim coś niemal drapież­ szczęście. nego. Doktor Padillo zabrał się do oględzin jej pleców Raz jeszcze przyjrzała się jego surowym rysom, i brzucha, pełnych zadrapań i sińców. Gdy uniósł starając się odnaleźć w pamięci cokolwiek świad­ nieco w górę szpitalną koszulę, Nikki poczuła lekki czącego o tym, że zna tego człowieka. Przecież jeśli powiew powietrza na odsłoniętej z boku piersi. rzeczywiście go poślubiła, spała z nim w jednym Była zażenowana. Zaczerwieniła się, co było łóżku, to musi coś sobie przypomnieć. Spostrzegł, śmieszne, jeśli przyjąć, że Trent naprawdę jest jej że mu się przypatruje, ale jego nieobecne, ciemno- mężem. Nie raz musiał widzieć ją w o wiele bar­ błękitne oczy nie zdradzały żadnych uczuć. Znowu dziej skąpym przyodziewku. Jednak odetchnęła ogarnęła ją rozpacz. z ulgą, kiedy bawełniana koszula przykryła z po­ - Siostra przyniesie pani lek przeciwbólowy - wrotem jej ciało. powiedział doktor Padillo odnotowując coś w karcie Obejrzawszy jeszcze zwichniętą w kostce nogę, choroby. Po czym, oparłszy się biodrem o poręcz lekarz w końcu nasunął na Nikki prześcieradło łóżka, dodał: - Proszę mi teraz powiedzieć o tej i koc. swojej... no, jak to się nazywa... - Przez parę dni będzie wrażliwa, ale pod koniec - Amnezji - podpowiedział mu Trent. tygodnia powinna pani móc na niej stawać... - Si'. Czy ma pani kłopoty z pamięcią? Wsunął rękę do kieszeni kitla i dodał: Nikki przeniosła wzrok na Trenta, a potem z po­ - Nie mogliśmy się doczekać, kiedy pani odzy­ wrotem na lekarza. Chciała zostać z nim sama, ska przytomność. a Trent wcale nie zamierzał wyjść. Strona 17 32 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 33 - Czy moglibyśmy porozmawiać bez świad­ z niedowierzaniem. Patrzył na nią jak na osobę nie­ ków? spełna rozumu. - Ależ jesteśmy tu tylko my... - Doktor Padillo - Jestem... jestem tego absolutnie pewna. spojrzał na Trenta z wyraźnym zakłopotaniem. - Czy odzyskała już pani pamięć? - Bardzo pana proszę, doktorze - nalegała. - Nie. Ale... - To wszystko nie miało sensu. - Przecież pani mąż... Z wściekłości zacisnęła pięść, co sprawiło, że przez - Ja proszę, panie doktorze, to dla mnie bar­ jej ramię przebiegł bolesny skurcz. - Przecież bym dzo ważne. - Chwyciła go za połę nakrochmalone­ go pamiętała! Jestem pewna! - Łzy bezsilności na­ go kitla. płynęły jej do oczu, ale postanowiła, że się nie roz­ To chyba dobry pomysł - powiedział Trent płacze. obojętnym tonem człowieka, który nie ma nic do Doktor Padillo poklepał ją po ramieniu. ukrycia. - Nikki czuje się trochę zagubiona, nurtują - Trochę potrwa, zanim wszystko wróci do normy. ją różne wątpliwości. Może pan zdoła wyjaśnić jej - Ale przecież pamiętałabym człowieka, które­ pewne rzeczy, pomoże odświeżyć pamięć... go poślubiłam. Nie mam żadnych wątpliwości, jeśli chodzi - Tak jak pamięta pani resztę rodziny, dom, kota o ciebie, pomyślała, ale zaraz uzmysłowiła sobie, że i psa, prawda? również o sobie nic nie wie. Zamknęła oczy, by powstrzymać napływające Przesuwając dłonią po poręczy łóżka, Trent skie­ znów łzy. Czuła się bezradna jak owad zaplątany rował się ku wyjściu. w lepką siatkę pajęczyny. Gdyby tylko mogła sobie - Będę w holu, gdybym okazał się potrzebny. cokolwiek przypomnieć! Dlaczego Trent pilnuje jej Kiedy zniknął za drzwiami, Nikki odetchnęła dzień i noc jak strażnik więzienny? Niemożliwe, głęboko. żeby nie ufał lekarzowi i pielęgniarce. Może jest - Ten człowiek nie jest moim mężem - powie­ jakiś inny powód? Może Trent obawia się, że mu działa stanowczym tonem. ucieknie? I dlaczego lekarz nie chce jej uwierzyć? - Naprawdę? - Brwi doktora Padillo uniosły się Jednak musi go jakoś przekonać. Strona 18 34 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 35 - Po raz pierwszy zobaczyłam pana McKenzie, wiska, wzburzone morskie fale. I budynek misji kiedy odzyskałam przytomność. z rozsypującą się ze starości dzwonnicą. - Ale przecież to on przywiózł panią do szpitala. - Si. Strome. Ścieżka, którą szliście, była wąska - Lekarz uśmiechnął się do niej uspokajająco. - i prowadziła samym skrajem urwiska. Potknęłaś się, Trochę cierpliwości, pani McKenzie. Wy, Ameryka­ straciłaś równowagę i poleciałaś w dół. Na szczęście nie, zawsze tak się gdzieś spieszycie. zatrzymałaś się na skalnym... saliente. Dios, jak to - Nie jestem panią McKenzie, doktorze. Proszę będzie po angielsku? mówić do mnie Nikki. - Występ - podpowiedział mu Trent, który - Dobrze. Niech będzie Nikki. Muszę ci powie­ właśnie wszedł do pokoju. - Obijając się o skały dzieć, Nikki, że miałaś dużo szczęścia. To mogło wylądowałaś na półce wystającej ze ściany poniżej skończyć się o wiele gorzej. krawędzi urwiska - dodał patrząc Nikki prosto Przyjazny ton lekarza wzbudził w niej nadzie­ w oczy. - Gdybyś potoczyła się jeszcze pół metra, ję, że może zdoła dowiedzieć się czegoś więcej runęłabyś w dół do morza, albo raczej na skały. o przyczynach żałosnego stanu, w jakim się znaj­ Nikki lekko drgnęła przypominając sobie mo­ duje. ment, w którym jej stopy straciły kontakt z ziemią. - Ale co właściwie się stało, panie doktorze? Więc ten koszmar nie był tylko złym snem? - spytała usiłując odpędzić od siebie myśl, że - I to pan mnie uratował? - spytała prawie wkrótce ten miły lekarz oddają w ręce Trenta. szeptem. - Rozmawiałem zarówno z pani mężem, jak i - Nie mogłem temu zapobiec. W tym momencie z policją. Ich relacje się pokrywają. Chodziła pani byłem już przy budynku misji. Ale usłyszałem twój z mężem po wzgórzach w okolicy starej misji. Zbo­ krzyk. Pobiegłem i znalazłem cię w miejscu, gdzie cza są tam nieraz bardzo... escarpado... ostre... spadłaś. Na szczęście udało mi się zejść w dół i wy­ dobrze mówię? nieść cię na ścieżkę. - Strome - poprawiła go. W jej głowie pojawił Dużo dałaby, aby wiedzieć, czy mówi prawdę. się znów obraz z koszmarnych zwidów. Skalne ur- - Jak udało się panu do mnie dotrzeć? Strona 19 36 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ 37 - Nie było to łatwe - przyznał podwijając rękaw Niespodziewanie Trent nachylił się nad nią i sze­ flanelowej koszuli. - Ale kiedyś się trochę wspinałem. pnął: - Nie widział pan więc momentu, kiedy zaczę­ - Wrócę za chwilę. - I pocałował ją lekko łam spadać? w usta. Doznała zaskakująco miłego uczucia. Ale Ich oczy spotkały się i zauważyła, że Trent się czy to możliwe, żeby zakochała się kiedyś w tym zawahał. szorstkim, nieprzystępnym mężczyźnie, który samą - Wybacz mi. Nie powinienem był tak pędzić swoją obecnością wydaje się narzucać wszystkim naprzód. swoją wolę? Nie. Na pewno wybrałaby kogoś bar­ Nie była pewna, czy Trent mówi prawdę, ale nie dziej subtelnego i wyrafinowanego, raczej móz­ miała już sił prowadzić dalej swych dociekań, choć gowca niż osiłka. bardzo chciała wiedzieć, czy Trent jest jej wybawcą, Kiedy ją całował, mogła zaprotestować jedynie czy też tym, który ją ścigał, a potem pchnął w prze­ okazaniem całkowitej obojętności. Trent wyprosto­ paść. Ale jeśli jest tym drugim, to dlaczego potem wał się i, wygładzając swoją pomiętą koszulę, sprowadził pomoc i przywiózł ją do szpitala? Głowa mrugnął do Nikki w sposób mogący sugerować, że pęka! łączy ich jakaś tajemnica, współudział w jakimś nie­ Znów stanął jej przed oczami moment, kiedy cnym postępku. Poklepał dłonią krawędź łóżka i ra­ zachwiała się i runęła w przepaść. Nie, to nie był zem z lekarzem wyszedł z pokoju. wypadek. Ktoś przecież ścigał ją, a potem zepch­ Wściekła z powodu swojej bezsilności, Nikki nął... Ale kto? Ktoś naprawdę nikczemny, kto z nie­ miała ochotę go udusić. Jak wspaniale odegrał tę znanych jej powodów chce ją skrzywdzić. Spojrzała scenkę przy lekarzu! A może nie była to gra? Ten na Trenta. Nie potrafiła uwierzyć, że ten człowiek ostatni pocałunek nie był tak namiętny jak poprzed­ uratował jej życie. Drżała z niepokoju, ale postano­ ni, jednak wyczuła w nim odrobinę czułości, która wiła, że nie okaże temu obcemu mężczyźnie, jak wydała jej się czymś niezwykłym u człowieka po­ bardzo się go obawia. Musi uciec ze szpitala i do­ kroju Trenta McKenzie. wiedzieć się, kim ona sama jest. Całym wysiłkiem woli próbowała uruchomić na Strona 20 38 TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ TERAZ JUŻ NIE ZAPOMNĘ \39 nowo mechanizm pamięci, ale udawało jej się przy­ i jakoś stąd uciec! Poszłaby na policję albo na lotni­ wołać jedynie jakieś strzępy wspomnień. W wyo­ sko. A może na tej zapomnianej przez Boga wyspie braźni ujrzała zieloną łąkę i siebie na koniu. Nie, na jest konsulat amerykański? Tam na pewno pomogli­ kucyku. Jechała na nie osiodłanym, łaciatym kucy­ by jej dowiedzieć się, kim jest i jak się znalazła na ku. Za pękatym konikiem biegł pies, ledwie widocz­ Salvaje. ny w wysokiej trawie. Przypomniała sobie także Znowu poczuła w oczach łzy. Spojrzała na wi­ jabłonie na skraju łąki - był to chyba jakiś stary sad szący na ścianie krzyż. Boże, dodaj mi sił, wyszep­ - i niski dębowo-sosnowy zagajnik po drugiej stro­ tała. W tym momencie wróciła pielęgniarka z leka­ nie płotu. mi. Nikki pomyślała, że powinna odmówić ich Czy kucyk należał do niej? Pamięć podsunęła jej przyjęcia, jeśli chce zachować jasność myśli. Ale jeszcze obraz pasącego się na sąsiednim pastwisku bardzo cierpiała i potrzebowała odrobiny wytchnie­ stada krów, ale wkrótce wszystko rozmyło się nia, jaką mogły jej przynieść te pigułki. Przełknęła i znów miała w głowie pustkę. Niech to szlag, je więc i czekała, aż ból ustąpi i będzie mogła znów mruknęła pod nosem, kiedy na próżno usiłowała coś zasnąć. Gdy zamknęła oczy, pod powiekami przesu­ sobie jeszcze przypomnieć. nął jej się rozmazany obraz, fragment starej telewi­ A Trent? Ten twój rzekomy mąż? zyjnej reklamy środków nasennych: „Pójdź w obję­ Tu pamięć Nikki milczała jak zaklęta. cia Morfeusza z Calgonem". Kiedy się obudzi... Musiała znowu zmienić pozycję i kostka od razu spróbuje... przypomnieć sobie... coś więcej... dała o sobie znać. Z korytarza dochodziły do strzę­ py rozmowy, którą w melodyjnych kadencjach języ­ - Chciałbym, żeby wypisał pan moją żonę mo­ ka hiszpańskiego prowadzili przyciszonym głosem żliwie najszybciej - zażądał Trent McKenzie od do­ doktor Padillo i Trent. Na pewno rozprawiali o jej ktora Padillo, którego polecono mu jako najlepsze­ stanie, ale nie rozumiała ani słowa. Rozdrażniona go lekarza na wyspie. Ale ponieważ na Salvaje było usiłowała usiąść, ale zaraz opadła z powrotem na w sumie nie więcej niż trzech lekarzy, wolał nie poduszkę. Gdyby tylko udało się jej zwlec z łóżka dowierzać ich zawodowym umiejętnościom. Nie

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!