Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny |
Rozszerzenie: |
Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Jack Campbell
ZAGINIONA FLOTA
ODWAŻNY
PRZEŁOŻYŁ
ROBERT J. SZMIDT
fabryka słów
LUBLIN 2009
Strona 3
Davidowi Shermanowi,
człowiekowi, który zachował wiarę.
Semper Ti.
Dla S., jak zawsze.
Nieustające wyrazy wdzięczności
mojemu agentowi Joshui Blimesowi
za jego zawsze inspirujące sugestie i wielką pomoc,
mojej redaktorce Anne Sowards za okazane wsparcie i prace nad tekstem.
Podziękowania należą sie także: Catherine Asaro,
Robertowi Chase'owi, J. G. „Huckowi” Huckenpohlerowi,
Simchy Kuritzky, Michaelowi LaViolette, Aly Tarsons,
Budowi Sparhawkowi i Constance A. Warner za porady,
komentarze i rekomendacje.
Wielkie dzięki Charlesowi Petitowi za jego niezwykle cenne
uwagi na temat walk w przestrzeni.
Strona 4
Strona 5
FLOTA SOJUSZU
Aktualny dowódca: kapitan John Geary.
Stan floty spisany po podliczeniu ogromnych strat poniesionych w Systemie Centralnym Syndykatu
przed objęciem dowództwa przez kapitana Geary'ego.
Pogrubione nazwy okrętów oznaczają jednostki utracone podczas kolejnych bitew, w nawiasach
dodano nazwy systemów gwiezdnych, w których jednostki uległy zniszczeniu.
DRUGI DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Rycerski
Nieposkromiony
Chwalebny
Imponujący
TRZECI DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Paladyn
Orion
Dumny
Zdobywca
Strona 6
CZWARTY DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Wojownik
Tryumf (Vidha)
Zemsta
Rewanż
PIĄTY DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Nieustraszony
Determinacja
Groźny
Gniew
SIÓDMY DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Niestrudzony
Najśmielszy
Nieposłuszny
ÓSMY DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Bezlitosny
Odwet
Strona 7
Wyborowy
Doskonały
DZIESIĄTY DYWIZJON PANCERNIKÓW:
Kolos
Amazonka
Spartiata
Strażnik
PIERWSZY DYWIZJON PANCERNIKÓW KIESZONKOWYCH:
Hardy (Kaliban)
Wzorowy
Waleczny
PIERWSZY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Chrobry
Wspaniały
Nieustraszony
Sława
DRUGI DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Strona 8
Lewiatan
Smok
Nieugięty
Najwaleczniejszy
CZWARTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Nieulękły – okręt flagowy
Śmiały
Straszny (Ilion)
Zwycięski
PIĄTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Niezwyciężony (Ilion)
Obrońca (System Centralny Syndykatu)
Gniewny
Zajadły
SZÓSTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Polaris (Vidha)
Awangarda (Vidha)
Strona 9
Znamienity
Niesamowity
SIÓDMY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH:
Dokładny
Znakomity
Inspiracja
TRZECI DYWIZJON JEDNOSTEK POMOCNICZYCH FLOTY:
Tytan
Wiedźma
Dżinn
Goblin
TRZYDZIEŚCI SIEDEM OCALONYCH CIĘŻKICH KRĄŻOWNIKÓW W SIEDMIU
DYWIZJONACH:
Pierwszy dywizjon ciężkich krążowników
Trzeci dywizjon ciężkich krążowników
Czwarty dywizjon ciężkich krążowników
Piąty dywizjon ciężkich krążowników
Siódmy dywizjon ciężkich krążowników
Strona 10
Ósmy dywizjon ciężkich krążowników
Dziesiąty dywizjon ciężkich krążowników
minus:
Nienawistny (Kaliban)
Zbroja (Sutrah)
Herb (Vidha)
Szata (Vidha)
Taran (Vidha)
Cytadela (Vidha)
SZEŚĆDZIESIĄT DWA OCALONE LEKKIE KRĄŻOWNIKI W DZIESIĘCIU ESKADRACH:
Pierwsza eskadra lekkich krążowników
Druga eskadra lekkich krążowników
Trzecia eskadra lekkich krążowników
Piąta eskadra lekkich krążowników
Szósta eskadra lekkich krążowników
Ósma eskadra lekkich krążowników
Dziewiąta eskadra lekkich krążowników
Dziesiąta eskadra lekkich krążowników
Jedenasta eskadra lekkich krążowników
Czternasta eskadra lekkich krążowników
Strona 11
minus:
Pręciki (Kaliban)
Głownia (Vidha)
Proca (Vidha)
Bolo (Vidha)
Laska (Vidha)
STO OSIEMDZIESIĄT TRZY OCALONE NISZCZYCIELE W DWUDZIESTU ESKADRACH:
Pierwsza eskadra niszczycieli
Druga eskadra niszczycieli
Trzecia eskadra niszczycieli
Czwarta eskadra niszczycieli
Szósta eskadra niszczycieli
Siódma eskadra niszczycieli
Dziewiąta eskadra niszczycieli
Dziesiąta eskadra niszczycieli
Dwunasta eskadra niszczycieli
Czternasta eskadra niszczycieli
Szesnasta eskadra niszczycieli
Siedemnasta eskadra niszczycieli
Dwudziesta eskadra niszczycieli
Dwudziesta pierwsza eskadra niszczycieli
Dwudziesta trzecia eskadra niszczycieli
Strona 12
Dwudziesta piąta eskadra niszczycieli
Dwudziesta siódma eskadra niszczycieli
Dwudziesta ósma eskadra niszczycieli
Trzydziesta eskadra niszczycieli
Trzydziesta druga eskadra niszczycieli
minus:
Sztylet (Kaliban)
Jad (Kaliban)
Anelace (Sutrah)
Baselard (Sutrah)
Maczuga (Sutrah)
Celt (Vidha)
Akhu (Vidha)
Sierp (Vidha)
Liść (Vidha)
Rygiel (Vidha)
Sabot (Vidha)
Krzemień (Vidha)
Igła (Vidha)
Strzałka (Vidha)
Żądło (Vidha)
Pijawka (Vidha)
Strona 13
Pałka (Vidha)
Falcata (Ilion)
DRUGI KORPUS PIECHOTY PRZESTRZENNEJ
Aktualny dowódca: pułkownik Carabali.
Skład: 1560 komandosów podzielonych na jednostki stacjonujące na pancernikach i okrętach
liniowych.
Strona 14
Strona 15
Jeden
Kapitan frachtowca Światów Syndykatu zmierzającego w stronę punktu skoku pozwalającego na
opuszczenie systemu Baldur przypuszczał, że czeka go miłe zakończenie dnia, przynajmniej do
chwili, gdy z nadprzestrzeni tuż przed jego jednostką wyłoniło się kilka eskadr niszczycieli Sojuszu.
Przez parę następnych minut człowiek ten zapewne kalkulował szanse cichego przemknięcia
pomiędzy szykami wrogich okrętów i zniknięcia w przepastnej studni grawitacyjnej, gdzie mógłby
poczuć się bezpieczny, ale widok kolejnych niszczycieli, które pojawiły się opodal punktu skoku, tuż
przed materializującymi się w normalnej przestrzeni dywizjonami nieco potężniejszych lekkich
krążowników, musiał ostatecznie pozbawić go złudzeń. Ruszył na złamanie karku, podobnie jak
wszyscy załoganci frachtowca, do jedynej kapsuły ratunkowej, jaka znajdowała się na pokładzie, w
momencie gdy nadprzestrzeń opuściły pierwsze formacje ciężkich krążowników, pancerników i
wreszcie najpotężniejszych okrętów liniowych.
Władze Syndykatu na jedynej zamieszkanej planecie orbitującej wokół peryferyjnej gwiazdy
zwanej Baldurem zobaczą zagładę frachtowca i usłyszą wołanie o pomoc jego załogi dopiero za
sześć pełnych godzin, w tym samym momencie, kiedy fale świetlne biegnąc od punktu skoku, dotrą
wreszcie do niej wraz z obrazem wychodzących z nadprzestrzeni okrętów Sojuszu.
Ci Syndycy również nie będą mieli dobrego dnia.
***
– Rapier i Buława donoszą o zniszczeniu syndyckiego frachtowca. Zanotowano wystrzelenie
jednej kapsuły ratunkowej z jego pokładu. Singhauta melduje o zniszczeniu automatycznej boi
sygnałowej monitorującej ruch przy punkcie skoku. – Spokojny głos wachtowego rozbrzmiewał po
całym mostku okrętu liniowego Sojuszu o nazwie Nieulękły. – W zasięgu skanerów nie wykryto
żadnych pól minowych ani podejrzanych anomalii.
Kapitan John Black Jack Geary skinął głową na znak, że przyjął meldunek do wiadomości, mając
wzrok skupiony na wyświetlaczu dryfującym na wprost admiralskiego fotela. Mógł wyszukać na nim
każdą z wiadomości podawanych przez wachtowego, ale wiedział doskonale, że najlepszym filtrem
przy wyławianiu najważniejszych informacji jest właśnie człowiek. A skoro inny reprezentant jego
gatunku zajął się sprawą informacji, Geary mógł spokojnie skupić się na obserwowaniu całego teatru
zdarzeń.
– Która z naszych jednostek znajduje się na najdogodniejszej pozycji do podjęcia kapsuły
Strona 16
ratunkowej wystrzelonej z syndyckiego frachtowca?
– Chwileczkę, sir. Topór jest najbliżej, sir.
Geary nacisnął właściwą kombinację na klawiaturze komunikatora, nawet na nią nie spoglądając.
Wreszcie zdołał opanować ten futurystyczny dla niego sprzęt w stopniu pozwalającym na
bezstresowa obsługę.
– Topór, tutaj kapitan Geary. Rozkazuję wam podjąć syndycką kapsułę ratunkową. Zamierzam
przesłuchać załogę wrogiego frachtowca.
Odpowiedź nadeszła dopiero po minucie, w czym nie było niczego niezwykłego, Topór
znajdował się bowiem w odległości dwudziestu sekund świetlnych od Nieulękłego. Geary musiał
więc poczekać dwadzieścia sekund na dotarcie wiadomości, a potem drugie tyle upłynęło, zanim
odpowiedź wróciła na okręt flagowy.
– Tak jest, sir. Gdzie mamy ich odstawić?
– Na Nieulękłego – sprecyzował Geary.
Wciąż czekał na potwierdzenie wykonania rozkazu, gdy za jego plecami ktoś odezwał się cichym
głosem.
– Czego spodziewa się pan dowiedzieć od dowódcy jednostki handlowej, kapitanie Geary?
Władze Światów Syndykatu nie mają w zwyczaju dzielić się poufnymi informacjami z takimi ludźmi.
Geary odwrócił się, by zobaczyć, że Wiktoria Rione, współprezydent Republiki Callas, a zarazem
członkini senatu Sojuszu, przygląda mu się uważnie.
– Jego statek właśnie szykował się do skoku w nadprzestrzeń, a to oznacza, że raczej pojawił się
tutaj niedawno, może kilka tygodni temu, i załoga z pewnością nie należy do tych obsługujących trasy
wewnątrzsystemowe. Idąc tym tropem, zakładam, że może dysponować informacjami z wielu innych
systemów Syndykatu. Chciałbym się dowiedzieć, co mówi się tam o naszej flocie i samej wojnie.
Zastanawiam się też, czy nie uda nam się z nich wydusić kilku plotek, które zasłyszeli podczas
ostatnich podróży.
– Sądzi pan, że tym sposobem zdobędzie jakieś wartościowe informacje? – Rione nie ustępowała.
– Pojęcia nie mam, ale nie przekonamy się o tym, jeśli nie spróbujemy, prawda?
Skinęła lekko głową, zamykając tym gestem dalszą dyskusję. Geary zdążył się już przyzwyczaić
do takich jej zachowań. Byli przecież kochankami od wielu tygodni, w bardzo dosłownym znaczeniu
tego wyrażenia, chociaż ostatnio, odkąd opuścili system Ilion, Rione znacznie wobec niego ochłodła,
a on nadal nie miał pojęcia, dlaczego tak się stało.
Strona 17
– Może rozsądniej byłoby przetransportować jeńców na Zemstę – zaproponowała po chwili
milczenia. – Na tamtym okręcie liniowym mamy najlepsze systemy wywiadowcze, tak przynajmniej
obiło mi się o uszy.
Siedząca obok kapitana Geary'ego Tania Desjani obróciła się i poinformowała lodowatym tonem:
– Nieulękły ma znakomicie wyposażone cele przesłuchań, a kapitan Geary otrzyma od załogi
wszelką pomoc, o jaką poprosi.
Desjani reagowała wręcz alergicznie na każdą wzmiankę, że inna jednostka w tej flocie
przewyższa w jakikolwiek sposób jej okręt.
Rione odpowiedziała krótkim, niewzruszonym spojrzeniem na to niespodziewane oświadczenie
dowódcy Nieulękłego.
– Nie sugerowałam, że Nieulękły nie będzie w stanie wykonać takiego zadania.
– Dziękuję – odpowiedziała Desjani, nie podnosząc temperatury głosu nawet o stopień.
Geary usiłował zachować spokój. Wszystko wskazywało na to, że zarówno Desjani, jak i Rione
od czasu opuszczenia Ilionu są dosłownie o krok od rzucenia się sobie do gardeł. A on nie miał
bladego pojęcia, co spowodowało tak gwałtowne ochłodzenie ich wzajemnych relacji. Tak więc
musiał się teraz przejmować nie tylko możliwymi posunięciami syndyckiej floty, ale i konfliktem
pomiędzy dwiema najbliższymi mu osobami. Ponownie skupił się na ekranie wyświetlacza,
wszystkie sensory systemu przepełnione były napływającymi wciąż danymi. Geary zaklął pod nosem.
– Co się stało, sir? – Desjani skupiła wzrok na wyświetlaczu przełożonego. – A niech to szlag!
– Właśnie – zgodził się z nią Geary. Wiedział, że Rione przygląda się tej scenie, płonąc z
ciekawości. – Mamy inny syndycki frachtowiec szykujący się do skoku po drugiej stronie systemu.
Niestety, zanim odleci, zdąży odebrać sygnały o naszej obecności na Baldurze, po czym rozniesie tę
wiadomość po władzach innych systemów Syndykatu.
– Patrząc na to z drugiej strony, niewiele nam tym zaszkodzi, przecież nie zamierzaliśmy tutaj
długo siedzieć – wtrąciła Desjani. – Na Baldurze nie ma niczego, co by nam było potrzebne. To tylko
kolejne zadupie na trasie przelotu floty.
Geary przytaknął, cofając się myślami w przeszłość. O całe stulecie, do czasów pokoju, kiedy nikt
jeszcze nie myślał o podjęciu nierównej walki z Syndykami, do okresu sprzed podjęcia przezeń
decyzji o ucieczce do uszkodzonej kapsuły ratunkowej, dryfującej potem dopóty, dopóki ku jego
zaskoczeniu nie przekazano mu dowództwa nad flotą. Wrócił myślami do momentu, gdy był jeszcze
normalnym Johnem Gearym, typowym oficerem floty, a nie mitologicznym bohaterem o dźwięcznym
przydomku Black Jack, o którym potomkowie jego współczesnych sądzili, że jest istotą niemalże
wszechmogącą.
Strona 18
– Przed wojną wielu ludzi podróżowało na Baldura – wypowiedział te słowa nieobecnym
głosem. – Przybywali tu nawet turyści z Sojuszu.
Desjani przyglądała mu się zdziwiona.
– Turyści? – Pomysł podróży dla przyjemności na terytorium, które odkąd pamiętała, znajdowało
się w rękach wroga, wydawał jej się niezrozumiały.
– Tak. – Geary przeniósł spojrzenie na pierwszy i jedyny zamieszkany glob tego systemu. – Na
powierzchni tej planety, jednej z mrowia zasiedlonych przez ludzi, można ujrzeć niesamowite
widoki. Coś naprawdę wyjątkowego...
– Coś wyjątkowego? – W głosie Desjani dało się wyczuć powątpiewanie.
– Tak – powtórzył Geary. – Widziałem kiedyś wywiad z podróżnikiem, który odwiedził ten
system. Twierdził, że panuje tutaj niesamowita atmosfera, że człowiek czuje się, jakby jego
przodkowie stali obok niego, gdy spogląda wokół siebie. Chyba jednak wiele się zmieniło, skoro
Baldur nie ma zainstalowanych wrót hipernetowych. – Rzucił spojrzenie w stronę Desjani, która
nadal wyglądała na mocno wątpiącą, choć z drugiej strony musiała także czuć przymus przyjęcia
każdej opinii wypowiedzianej przez człowieka, którego żywe światło gwiazd przysłało, aby
uratował Sojusz.
– Zatem chce pan uniknąć bombardowania tej planety? – Wskazała palcem na wyświetlacz.
Geary omal się nie zakrztusił. Ale czego innego mógł oczekiwać od oficerów floty, która od
niemal stu lat toczyła bezwzględną walkę z okrutnym przeciwnikiem?
– Tak – powiedział z trudem. – O ile tylko to będzie możliwe.
– Zobaczmy... – mruknęła Desjani. – Wygląda na to, że główne cele militarne znajdują się na
orbicie, więc jeśli uda nam się je wyeliminować, może nie zaistnieje konieczność bombardowania
samej planety.
– Dobrze się składa. – Geary skwitował jej słowa z kwaśną miną. Odchylił się, siadając
wygodniej, aby uspokoić nerwy. Napięcie nie opuszczało go od momentu wyjścia z nadprzestrzeni w
systemie Baldura.
– Na orbicie trzeciej planety wykryto obecność jednostek bojowych wroga – zameldował
wachtowy z sekcji uzbrojenia Nieulękłego, jakby tylko czekał na okazję, by przerwać krótki moment
relaksu i ciszy. – Kolejne jednostki wykryto w dokach znajdujących się na orbicie czwartej planety.
Geary, mając nadzieję, że nie podskoczył zbyt gwałtownie, słysząc ten komunikat, pochylił się
ponownie w stronę wyświetlacza, aby zrobić zbliżenie na wrogie okręty. Wszystko co przeoczono aż
do tej chwili, musiało mieć niewielkie rozmiary – pomyślał. I wcale się nie pomylił.
Strona 19
– Trzy przestarzałe korwety i jeszcze od nich starszy lekki krążownik.
Ten krążownik jest starszy chyba nawet ode mnie, zauważył w duchu Geary. – A jednak obaj
wciąż walczymy w tej wojnie – pomyślał zaraz. – To o wiele dłużej, niż ktokolwiek mógł
przypuszczać. No ale przynajmniej ja jestem w lepszej formie niż ten prehistoryczny złom.
– Odległość pięć i pół godziny świetlnej – uściśliła namiar Desjani. – Krążą w przestrzeni
pomiędzy trzecią i czwartą planetą. Zobaczą nas za jakieś pięć godzin. – Uśmiechnęła się. – Z
pewnością się zdziwią.
Geary także się uśmiechnął, czując nagły przypływ ulgi. Za każdym razem gdy flota wychodziła z
nadprzestrzeni, obawiał się syndyckiej zasadzki. Jedynym sposobem na jej uniknięcie było zmylenie
przeciwnika, władze Syndykatu nigdy nie mogły się nawet domyślać, jaki będzie jego następny ruch.
To, że w pobliżu punktów skoku na Baldurze nie czekały na flotę Sojuszu formacje ciężkich wrogich
jednostek, niedwuznacznie wskazywało, że i tym razem się udało. Wróg nie tylko nie miał pojęcia, że
okręty Sojuszu się tutaj pojawią, ale i nie zaliczył tego systemu do potencjalnych celów i nie wysłał
na Baldura choćby jednego statku kurierskiego z ostrzeżeniem.
– Idę o zakład, że zaczną uciekać na nasz widok. Jeśli jednak nie rzucą się do natychmiastowej
ucieczki, proszę przygotować raporty o potencjalnych celach, których zamierzają bronić.
– Tak jest, sir. – Desjani potwierdziła przyjęcie rozkazu, równocześnie machając ręką w kierunku
jednego z wachtowych. – Czy ma pan jeszcze jakieś rozkazy, sir?
– Słucham? – Geary zdał sobie nagle sprawę, że gapi się bezmyślnie w ekran, usiłując uspokoić
oddech. – Nie, nie mam.
Desjani chyba zauważyła, co go niepokoi.
– Wydaje mi się, że wszystkie jednostki pozostają w szyku.
– Hmm... – Jeśli nawet któryś z najdalej wysuniętych okrętów ruszył do szarży na jednostki
wojenne Syndykatu, na pokładzie Nieulękłego zostanie to odnotowane dopiero za kilkadziesiąt
sekund. Oczywiste więc, że na razie wszyscy znajdowali się na swoich miejscach w formacji. –
Może wreszcie dotarło do naszych oficerów dowodzących, że dyscyplina na polu walki, o której
wspominam przy okazji każdych manewrów, to podstawa. – Ta ostatnia myśl go ucieszyła.
Niestety kubeł zimnej wody, którym poczęstowała go Rione, szybko pogorszył mu humor.
– A może po prostu utrzymują szyk dlatego, że jednostki wroga znajdują się w odległości pięciu i
pół godziny świetlnej. Nawet przy pełnej mocy silników przechwycenie tych okrętów zajęłoby masę
czasu.
Desjani spojrzała na Wiktorię z wyraźną pogardą, wprowadzając dane pozwalające systemowi
nawigacyjnemu obliczyć kurs na przejęcie wroga.
Strona 20
– Jeśli Syndycy nie zaczną uciekać, przejęcie ich może nastąpić za dwadzieścia pięć godzin,
licząc maksymalne przyspieszenie i zwolnienie przed celem – odczytała wynik pozbawionym emocji
głosem. – Zapewniam jednak panią współprezydent, że w czasach przed objęciem dowództwa nad tą
flotą przez kapitana Geary'ego wielu dowódców już by ruszyło na wroga.
Na twarzy Wiktorii pojawił się cień uśmiechu.
– Nie mam powodu, by wątpić w pani ocenę, kapitanie Desjani.
– Dziękuję, pani współprezydent.
– Nie, to ja dziękuję pani.
Geary podziękował w myślach temu, kto sprawił, że oficerowie floty nie nosili już u boku
ceremonialnych mieczy. Zważywszy na wyraz oczu Desjani, współprezydent Rione też powinna być
mu wdzięczna.
– W porządku – powiedział głośno, aby zwrócić na siebie uwagę obu kobiet. – Jak doskonale
widzimy, ten system gwiezdny nie został przygotowany na nasze przybycie. A to oznacza, że może
nam się uda zastraszyć tutejsze władze tak, by nie uczyniły niczego głupiego. – Desjani przytaknęła
niemal natychmiast, Rione dopiero kilka sekund po niej. – Kapitanie, proszę nadać komunikat do
wszystkich instalacji syndyckich, że jakakolwiek próba powstrzymania floty lub atak na nią spotka
się z odwetem w pełnej skali.
– Tak jest, sir. Czy dodać pańskie nazwisko na końcu?
– Oczywiście. – Geary nigdy nie pragnął posiadać nazwiska, na którego dźwięk ludzie będą drżeli
ze strachu, ale z tego co zauważył, także wielu Syndyków zaczynało wierzyć w legendarnego
bohatera Sojuszu, straszliwego Black Jacka. – Zazwyczaj pańskie komunikaty miały znacznie dłuższą
treść – wtrąciła nagle Rione.
Geary wzruszył ramionami.
– A teraz spróbuję innej taktyki. Oni nie mają pojęcia, jakie są nasze zamiary, zatem lakoniczny
komunikat pozwoli utrzymać ich w tym większym strachu i niepewności. Może obawa będzie tak
wielka, że usiądą na tyłkach i nie będą próbowali strugać bohaterów.
Tylko sobie nie pomyśl, że planuję robić tutaj cokolwiek prócz przelotu do następnego punktu
skoku – dodał w myślach. Studiował uważnie obraz na ekranie wyświetlacza, obserwując trasę
prowadzącą prosto do studni grawitacyjnej wiodącej na Wendayę. Długi łagodny łuk wznosił się
wysoko nad płaszczyznę ekliptyki systemu Baldura. Flota nie musiała nawet zbliżać się do
którejkolwiek z instalacji Syndykatu, a wróg nie posiadał w tym systemie niczego, czym mógłby
wyruszyć w pościg za okrętami Sojuszu.
Wszystko układało się tak idealnie, że Geary raz jeszcze rozpoczął procedurę przeglądu sytuacji.