Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny

Szczegóły
Tytuł Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Campbell Jack - Zaginiona flota 3 - Odważny - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Jack Campbell ZAGINIONA FLOTA ODWAŻNY PRZEŁOŻYŁ ROBERT J. SZMIDT fabryka słów LUBLIN 2009 Strona 3 Davidowi Shermanowi, człowiekowi, który zachował wiarę. Semper Ti. Dla S., jak zawsze. Nieustające wyrazy wdzięczności mojemu agentowi Joshui Blimesowi za jego zawsze inspirujące sugestie i wielką pomoc, mojej redaktorce Anne Sowards za okazane wsparcie i prace nad tekstem. Podziękowania należą sie także: Catherine Asaro, Robertowi Chase'owi, J. G. „Huckowi” Huckenpohlerowi, Simchy Kuritzky, Michaelowi LaViolette, Aly Tarsons, Budowi Sparhawkowi i Constance A. Warner za porady, komentarze i rekomendacje. Wielkie dzięki Charlesowi Petitowi za jego niezwykle cenne uwagi na temat walk w przestrzeni. Strona 4 Strona 5 FLOTA SOJUSZU Aktualny dowódca: kapitan John Geary. Stan floty spisany po podliczeniu ogromnych strat poniesionych w Systemie Centralnym Syndykatu przed objęciem dowództwa przez kapitana Geary'ego. Pogrubione nazwy okrętów oznaczają jednostki utracone podczas kolejnych bitew, w nawiasach dodano nazwy systemów gwiezdnych, w których jednostki uległy zniszczeniu. DRUGI DYWIZJON PANCERNIKÓW: Rycerski Nieposkromiony Chwalebny Imponujący TRZECI DYWIZJON PANCERNIKÓW: Paladyn Orion Dumny Zdobywca Strona 6 CZWARTY DYWIZJON PANCERNIKÓW: Wojownik Tryumf (Vidha) Zemsta Rewanż PIĄTY DYWIZJON PANCERNIKÓW: Nieustraszony Determinacja Groźny Gniew SIÓDMY DYWIZJON PANCERNIKÓW: Niestrudzony Najśmielszy Nieposłuszny ÓSMY DYWIZJON PANCERNIKÓW: Bezlitosny Odwet Strona 7 Wyborowy Doskonały DZIESIĄTY DYWIZJON PANCERNIKÓW: Kolos Amazonka Spartiata Strażnik PIERWSZY DYWIZJON PANCERNIKÓW KIESZONKOWYCH: Hardy (Kaliban) Wzorowy Waleczny PIERWSZY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH: Chrobry Wspaniały Nieustraszony Sława DRUGI DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH: Strona 8 Lewiatan Smok Nieugięty Najwaleczniejszy CZWARTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH: Nieulękły – okręt flagowy Śmiały Straszny (Ilion) Zwycięski PIĄTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH: Niezwyciężony (Ilion) Obrońca (System Centralny Syndykatu) Gniewny Zajadły SZÓSTY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH: Polaris (Vidha) Awangarda (Vidha) Strona 9 Znamienity Niesamowity SIÓDMY DYWIZJON OKRĘTÓW LINIOWYCH: Dokładny Znakomity Inspiracja TRZECI DYWIZJON JEDNOSTEK POMOCNICZYCH FLOTY: Tytan Wiedźma Dżinn Goblin TRZYDZIEŚCI SIEDEM OCALONYCH CIĘŻKICH KRĄŻOWNIKÓW W SIEDMIU DYWIZJONACH: Pierwszy dywizjon ciężkich krążowników Trzeci dywizjon ciężkich krążowników Czwarty dywizjon ciężkich krążowników Piąty dywizjon ciężkich krążowników Siódmy dywizjon ciężkich krążowników Strona 10 Ósmy dywizjon ciężkich krążowników Dziesiąty dywizjon ciężkich krążowników minus: Nienawistny (Kaliban) Zbroja (Sutrah) Herb (Vidha) Szata (Vidha) Taran (Vidha) Cytadela (Vidha) SZEŚĆDZIESIĄT DWA OCALONE LEKKIE KRĄŻOWNIKI W DZIESIĘCIU ESKADRACH: Pierwsza eskadra lekkich krążowników Druga eskadra lekkich krążowników Trzecia eskadra lekkich krążowników Piąta eskadra lekkich krążowników Szósta eskadra lekkich krążowników Ósma eskadra lekkich krążowników Dziewiąta eskadra lekkich krążowników Dziesiąta eskadra lekkich krążowników Jedenasta eskadra lekkich krążowników Czternasta eskadra lekkich krążowników Strona 11 minus: Pręciki (Kaliban) Głownia (Vidha) Proca (Vidha) Bolo (Vidha) Laska (Vidha) STO OSIEMDZIESIĄT TRZY OCALONE NISZCZYCIELE W DWUDZIESTU ESKADRACH: Pierwsza eskadra niszczycieli Druga eskadra niszczycieli Trzecia eskadra niszczycieli Czwarta eskadra niszczycieli Szósta eskadra niszczycieli Siódma eskadra niszczycieli Dziewiąta eskadra niszczycieli Dziesiąta eskadra niszczycieli Dwunasta eskadra niszczycieli Czternasta eskadra niszczycieli Szesnasta eskadra niszczycieli Siedemnasta eskadra niszczycieli Dwudziesta eskadra niszczycieli Dwudziesta pierwsza eskadra niszczycieli Dwudziesta trzecia eskadra niszczycieli Strona 12 Dwudziesta piąta eskadra niszczycieli Dwudziesta siódma eskadra niszczycieli Dwudziesta ósma eskadra niszczycieli Trzydziesta eskadra niszczycieli Trzydziesta druga eskadra niszczycieli minus: Sztylet (Kaliban) Jad (Kaliban) Anelace (Sutrah) Baselard (Sutrah) Maczuga (Sutrah) Celt (Vidha) Akhu (Vidha) Sierp (Vidha) Liść (Vidha) Rygiel (Vidha) Sabot (Vidha) Krzemień (Vidha) Igła (Vidha) Strzałka (Vidha) Żądło (Vidha) Pijawka (Vidha) Strona 13 Pałka (Vidha) Falcata (Ilion) DRUGI KORPUS PIECHOTY PRZESTRZENNEJ Aktualny dowódca: pułkownik Carabali. Skład: 1560 komandosów podzielonych na jednostki stacjonujące na pancernikach i okrętach liniowych. Strona 14 Strona 15 Jeden Kapitan frachtowca Światów Syndykatu zmierzającego w stronę punktu skoku pozwalającego na opuszczenie systemu Baldur przypuszczał, że czeka go miłe zakończenie dnia, przynajmniej do chwili, gdy z nadprzestrzeni tuż przed jego jednostką wyłoniło się kilka eskadr niszczycieli Sojuszu. Przez parę następnych minut człowiek ten zapewne kalkulował szanse cichego przemknięcia pomiędzy szykami wrogich okrętów i zniknięcia w przepastnej studni grawitacyjnej, gdzie mógłby poczuć się bezpieczny, ale widok kolejnych niszczycieli, które pojawiły się opodal punktu skoku, tuż przed materializującymi się w normalnej przestrzeni dywizjonami nieco potężniejszych lekkich krążowników, musiał ostatecznie pozbawić go złudzeń. Ruszył na złamanie karku, podobnie jak wszyscy załoganci frachtowca, do jedynej kapsuły ratunkowej, jaka znajdowała się na pokładzie, w momencie gdy nadprzestrzeń opuściły pierwsze formacje ciężkich krążowników, pancerników i wreszcie najpotężniejszych okrętów liniowych. Władze Syndykatu na jedynej zamieszkanej planecie orbitującej wokół peryferyjnej gwiazdy zwanej Baldurem zobaczą zagładę frachtowca i usłyszą wołanie o pomoc jego załogi dopiero za sześć pełnych godzin, w tym samym momencie, kiedy fale świetlne biegnąc od punktu skoku, dotrą wreszcie do niej wraz z obrazem wychodzących z nadprzestrzeni okrętów Sojuszu. Ci Syndycy również nie będą mieli dobrego dnia. *** – Rapier i Buława donoszą o zniszczeniu syndyckiego frachtowca. Zanotowano wystrzelenie jednej kapsuły ratunkowej z jego pokładu. Singhauta melduje o zniszczeniu automatycznej boi sygnałowej monitorującej ruch przy punkcie skoku. – Spokojny głos wachtowego rozbrzmiewał po całym mostku okrętu liniowego Sojuszu o nazwie Nieulękły. – W zasięgu skanerów nie wykryto żadnych pól minowych ani podejrzanych anomalii. Kapitan John Black Jack Geary skinął głową na znak, że przyjął meldunek do wiadomości, mając wzrok skupiony na wyświetlaczu dryfującym na wprost admiralskiego fotela. Mógł wyszukać na nim każdą z wiadomości podawanych przez wachtowego, ale wiedział doskonale, że najlepszym filtrem przy wyławianiu najważniejszych informacji jest właśnie człowiek. A skoro inny reprezentant jego gatunku zajął się sprawą informacji, Geary mógł spokojnie skupić się na obserwowaniu całego teatru zdarzeń. – Która z naszych jednostek znajduje się na najdogodniejszej pozycji do podjęcia kapsuły Strona 16 ratunkowej wystrzelonej z syndyckiego frachtowca? – Chwileczkę, sir. Topór jest najbliżej, sir. Geary nacisnął właściwą kombinację na klawiaturze komunikatora, nawet na nią nie spoglądając. Wreszcie zdołał opanować ten futurystyczny dla niego sprzęt w stopniu pozwalającym na bezstresowa obsługę. – Topór, tutaj kapitan Geary. Rozkazuję wam podjąć syndycką kapsułę ratunkową. Zamierzam przesłuchać załogę wrogiego frachtowca. Odpowiedź nadeszła dopiero po minucie, w czym nie było niczego niezwykłego, Topór znajdował się bowiem w odległości dwudziestu sekund świetlnych od Nieulękłego. Geary musiał więc poczekać dwadzieścia sekund na dotarcie wiadomości, a potem drugie tyle upłynęło, zanim odpowiedź wróciła na okręt flagowy. – Tak jest, sir. Gdzie mamy ich odstawić? – Na Nieulękłego – sprecyzował Geary. Wciąż czekał na potwierdzenie wykonania rozkazu, gdy za jego plecami ktoś odezwał się cichym głosem. – Czego spodziewa się pan dowiedzieć od dowódcy jednostki handlowej, kapitanie Geary? Władze Światów Syndykatu nie mają w zwyczaju dzielić się poufnymi informacjami z takimi ludźmi. Geary odwrócił się, by zobaczyć, że Wiktoria Rione, współprezydent Republiki Callas, a zarazem członkini senatu Sojuszu, przygląda mu się uważnie. – Jego statek właśnie szykował się do skoku w nadprzestrzeń, a to oznacza, że raczej pojawił się tutaj niedawno, może kilka tygodni temu, i załoga z pewnością nie należy do tych obsługujących trasy wewnątrzsystemowe. Idąc tym tropem, zakładam, że może dysponować informacjami z wielu innych systemów Syndykatu. Chciałbym się dowiedzieć, co mówi się tam o naszej flocie i samej wojnie. Zastanawiam się też, czy nie uda nam się z nich wydusić kilku plotek, które zasłyszeli podczas ostatnich podróży. – Sądzi pan, że tym sposobem zdobędzie jakieś wartościowe informacje? – Rione nie ustępowała. – Pojęcia nie mam, ale nie przekonamy się o tym, jeśli nie spróbujemy, prawda? Skinęła lekko głową, zamykając tym gestem dalszą dyskusję. Geary zdążył się już przyzwyczaić do takich jej zachowań. Byli przecież kochankami od wielu tygodni, w bardzo dosłownym znaczeniu tego wyrażenia, chociaż ostatnio, odkąd opuścili system Ilion, Rione znacznie wobec niego ochłodła, a on nadal nie miał pojęcia, dlaczego tak się stało. Strona 17 – Może rozsądniej byłoby przetransportować jeńców na Zemstę – zaproponowała po chwili milczenia. – Na tamtym okręcie liniowym mamy najlepsze systemy wywiadowcze, tak przynajmniej obiło mi się o uszy. Siedząca obok kapitana Geary'ego Tania Desjani obróciła się i poinformowała lodowatym tonem: – Nieulękły ma znakomicie wyposażone cele przesłuchań, a kapitan Geary otrzyma od załogi wszelką pomoc, o jaką poprosi. Desjani reagowała wręcz alergicznie na każdą wzmiankę, że inna jednostka w tej flocie przewyższa w jakikolwiek sposób jej okręt. Rione odpowiedziała krótkim, niewzruszonym spojrzeniem na to niespodziewane oświadczenie dowódcy Nieulękłego. – Nie sugerowałam, że Nieulękły nie będzie w stanie wykonać takiego zadania. – Dziękuję – odpowiedziała Desjani, nie podnosząc temperatury głosu nawet o stopień. Geary usiłował zachować spokój. Wszystko wskazywało na to, że zarówno Desjani, jak i Rione od czasu opuszczenia Ilionu są dosłownie o krok od rzucenia się sobie do gardeł. A on nie miał bladego pojęcia, co spowodowało tak gwałtowne ochłodzenie ich wzajemnych relacji. Tak więc musiał się teraz przejmować nie tylko możliwymi posunięciami syndyckiej floty, ale i konfliktem pomiędzy dwiema najbliższymi mu osobami. Ponownie skupił się na ekranie wyświetlacza, wszystkie sensory systemu przepełnione były napływającymi wciąż danymi. Geary zaklął pod nosem. – Co się stało, sir? – Desjani skupiła wzrok na wyświetlaczu przełożonego. – A niech to szlag! – Właśnie – zgodził się z nią Geary. Wiedział, że Rione przygląda się tej scenie, płonąc z ciekawości. – Mamy inny syndycki frachtowiec szykujący się do skoku po drugiej stronie systemu. Niestety, zanim odleci, zdąży odebrać sygnały o naszej obecności na Baldurze, po czym rozniesie tę wiadomość po władzach innych systemów Syndykatu. – Patrząc na to z drugiej strony, niewiele nam tym zaszkodzi, przecież nie zamierzaliśmy tutaj długo siedzieć – wtrąciła Desjani. – Na Baldurze nie ma niczego, co by nam było potrzebne. To tylko kolejne zadupie na trasie przelotu floty. Geary przytaknął, cofając się myślami w przeszłość. O całe stulecie, do czasów pokoju, kiedy nikt jeszcze nie myślał o podjęciu nierównej walki z Syndykami, do okresu sprzed podjęcia przezeń decyzji o ucieczce do uszkodzonej kapsuły ratunkowej, dryfującej potem dopóty, dopóki ku jego zaskoczeniu nie przekazano mu dowództwa nad flotą. Wrócił myślami do momentu, gdy był jeszcze normalnym Johnem Gearym, typowym oficerem floty, a nie mitologicznym bohaterem o dźwięcznym przydomku Black Jack, o którym potomkowie jego współczesnych sądzili, że jest istotą niemalże wszechmogącą. Strona 18 – Przed wojną wielu ludzi podróżowało na Baldura – wypowiedział te słowa nieobecnym głosem. – Przybywali tu nawet turyści z Sojuszu. Desjani przyglądała mu się zdziwiona. – Turyści? – Pomysł podróży dla przyjemności na terytorium, które odkąd pamiętała, znajdowało się w rękach wroga, wydawał jej się niezrozumiały. – Tak. – Geary przeniósł spojrzenie na pierwszy i jedyny zamieszkany glob tego systemu. – Na powierzchni tej planety, jednej z mrowia zasiedlonych przez ludzi, można ujrzeć niesamowite widoki. Coś naprawdę wyjątkowego... – Coś wyjątkowego? – W głosie Desjani dało się wyczuć powątpiewanie. – Tak – powtórzył Geary. – Widziałem kiedyś wywiad z podróżnikiem, który odwiedził ten system. Twierdził, że panuje tutaj niesamowita atmosfera, że człowiek czuje się, jakby jego przodkowie stali obok niego, gdy spogląda wokół siebie. Chyba jednak wiele się zmieniło, skoro Baldur nie ma zainstalowanych wrót hipernetowych. – Rzucił spojrzenie w stronę Desjani, która nadal wyglądała na mocno wątpiącą, choć z drugiej strony musiała także czuć przymus przyjęcia każdej opinii wypowiedzianej przez człowieka, którego żywe światło gwiazd przysłało, aby uratował Sojusz. – Zatem chce pan uniknąć bombardowania tej planety? – Wskazała palcem na wyświetlacz. Geary omal się nie zakrztusił. Ale czego innego mógł oczekiwać od oficerów floty, która od niemal stu lat toczyła bezwzględną walkę z okrutnym przeciwnikiem? – Tak – powiedział z trudem. – O ile tylko to będzie możliwe. – Zobaczmy... – mruknęła Desjani. – Wygląda na to, że główne cele militarne znajdują się na orbicie, więc jeśli uda nam się je wyeliminować, może nie zaistnieje konieczność bombardowania samej planety. – Dobrze się składa. – Geary skwitował jej słowa z kwaśną miną. Odchylił się, siadając wygodniej, aby uspokoić nerwy. Napięcie nie opuszczało go od momentu wyjścia z nadprzestrzeni w systemie Baldura. – Na orbicie trzeciej planety wykryto obecność jednostek bojowych wroga – zameldował wachtowy z sekcji uzbrojenia Nieulękłego, jakby tylko czekał na okazję, by przerwać krótki moment relaksu i ciszy. – Kolejne jednostki wykryto w dokach znajdujących się na orbicie czwartej planety. Geary, mając nadzieję, że nie podskoczył zbyt gwałtownie, słysząc ten komunikat, pochylił się ponownie w stronę wyświetlacza, aby zrobić zbliżenie na wrogie okręty. Wszystko co przeoczono aż do tej chwili, musiało mieć niewielkie rozmiary – pomyślał. I wcale się nie pomylił. Strona 19 – Trzy przestarzałe korwety i jeszcze od nich starszy lekki krążownik. Ten krążownik jest starszy chyba nawet ode mnie, zauważył w duchu Geary. – A jednak obaj wciąż walczymy w tej wojnie – pomyślał zaraz. – To o wiele dłużej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. No ale przynajmniej ja jestem w lepszej formie niż ten prehistoryczny złom. – Odległość pięć i pół godziny świetlnej – uściśliła namiar Desjani. – Krążą w przestrzeni pomiędzy trzecią i czwartą planetą. Zobaczą nas za jakieś pięć godzin. – Uśmiechnęła się. – Z pewnością się zdziwią. Geary także się uśmiechnął, czując nagły przypływ ulgi. Za każdym razem gdy flota wychodziła z nadprzestrzeni, obawiał się syndyckiej zasadzki. Jedynym sposobem na jej uniknięcie było zmylenie przeciwnika, władze Syndykatu nigdy nie mogły się nawet domyślać, jaki będzie jego następny ruch. To, że w pobliżu punktów skoku na Baldurze nie czekały na flotę Sojuszu formacje ciężkich wrogich jednostek, niedwuznacznie wskazywało, że i tym razem się udało. Wróg nie tylko nie miał pojęcia, że okręty Sojuszu się tutaj pojawią, ale i nie zaliczył tego systemu do potencjalnych celów i nie wysłał na Baldura choćby jednego statku kurierskiego z ostrzeżeniem. – Idę o zakład, że zaczną uciekać na nasz widok. Jeśli jednak nie rzucą się do natychmiastowej ucieczki, proszę przygotować raporty o potencjalnych celach, których zamierzają bronić. – Tak jest, sir. – Desjani potwierdziła przyjęcie rozkazu, równocześnie machając ręką w kierunku jednego z wachtowych. – Czy ma pan jeszcze jakieś rozkazy, sir? – Słucham? – Geary zdał sobie nagle sprawę, że gapi się bezmyślnie w ekran, usiłując uspokoić oddech. – Nie, nie mam. Desjani chyba zauważyła, co go niepokoi. – Wydaje mi się, że wszystkie jednostki pozostają w szyku. – Hmm... – Jeśli nawet któryś z najdalej wysuniętych okrętów ruszył do szarży na jednostki wojenne Syndykatu, na pokładzie Nieulękłego zostanie to odnotowane dopiero za kilkadziesiąt sekund. Oczywiste więc, że na razie wszyscy znajdowali się na swoich miejscach w formacji. – Może wreszcie dotarło do naszych oficerów dowodzących, że dyscyplina na polu walki, o której wspominam przy okazji każdych manewrów, to podstawa. – Ta ostatnia myśl go ucieszyła. Niestety kubeł zimnej wody, którym poczęstowała go Rione, szybko pogorszył mu humor. – A może po prostu utrzymują szyk dlatego, że jednostki wroga znajdują się w odległości pięciu i pół godziny świetlnej. Nawet przy pełnej mocy silników przechwycenie tych okrętów zajęłoby masę czasu. Desjani spojrzała na Wiktorię z wyraźną pogardą, wprowadzając dane pozwalające systemowi nawigacyjnemu obliczyć kurs na przejęcie wroga. Strona 20 – Jeśli Syndycy nie zaczną uciekać, przejęcie ich może nastąpić za dwadzieścia pięć godzin, licząc maksymalne przyspieszenie i zwolnienie przed celem – odczytała wynik pozbawionym emocji głosem. – Zapewniam jednak panią współprezydent, że w czasach przed objęciem dowództwa nad tą flotą przez kapitana Geary'ego wielu dowódców już by ruszyło na wroga. Na twarzy Wiktorii pojawił się cień uśmiechu. – Nie mam powodu, by wątpić w pani ocenę, kapitanie Desjani. – Dziękuję, pani współprezydent. – Nie, to ja dziękuję pani. Geary podziękował w myślach temu, kto sprawił, że oficerowie floty nie nosili już u boku ceremonialnych mieczy. Zważywszy na wyraz oczu Desjani, współprezydent Rione też powinna być mu wdzięczna. – W porządku – powiedział głośno, aby zwrócić na siebie uwagę obu kobiet. – Jak doskonale widzimy, ten system gwiezdny nie został przygotowany na nasze przybycie. A to oznacza, że może nam się uda zastraszyć tutejsze władze tak, by nie uczyniły niczego głupiego. – Desjani przytaknęła niemal natychmiast, Rione dopiero kilka sekund po niej. – Kapitanie, proszę nadać komunikat do wszystkich instalacji syndyckich, że jakakolwiek próba powstrzymania floty lub atak na nią spotka się z odwetem w pełnej skali. – Tak jest, sir. Czy dodać pańskie nazwisko na końcu? – Oczywiście. – Geary nigdy nie pragnął posiadać nazwiska, na którego dźwięk ludzie będą drżeli ze strachu, ale z tego co zauważył, także wielu Syndyków zaczynało wierzyć w legendarnego bohatera Sojuszu, straszliwego Black Jacka. – Zazwyczaj pańskie komunikaty miały znacznie dłuższą treść – wtrąciła nagle Rione. Geary wzruszył ramionami. – A teraz spróbuję innej taktyki. Oni nie mają pojęcia, jakie są nasze zamiary, zatem lakoniczny komunikat pozwoli utrzymać ich w tym większym strachu i niepewności. Może obawa będzie tak wielka, że usiądą na tyłkach i nie będą próbowali strugać bohaterów. Tylko sobie nie pomyśl, że planuję robić tutaj cokolwiek prócz przelotu do następnego punktu skoku – dodał w myślach. Studiował uważnie obraz na ekranie wyświetlacza, obserwując trasę prowadzącą prosto do studni grawitacyjnej wiodącej na Wendayę. Długi łagodny łuk wznosił się wysoko nad płaszczyznę ekliptyki systemu Baldura. Flota nie musiała nawet zbliżać się do którejkolwiek z instalacji Syndykatu, a wróg nie posiadał w tym systemie niczego, czym mógłby wyruszyć w pościg za okrętami Sojuszu. Wszystko układało się tak idealnie, że Geary raz jeszcze rozpoczął procedurę przeglądu sytuacji.