8858
Szczegóły |
Tytuł |
8858 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8858 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8858 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8858 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Aby rozpocz�� lektur�,
kliknij na taki przycisk ,
kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki.
Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poni�ej.
2
STEFAN �EROMSKI
URODA �YCIA
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
URODA �YCIA � PROBLEMATYKA � DZIEJE TEKSTU I EDYCJI
Uroda �ycia powsta�a w czasie pobytu Stefana �eromskiego we Francji, dok�d pisarz
uda� si� z Zakopanego jesieni� 1909 roku. My�l o tej powie�ci nurtowa�a autora
wcze�niej, mo�na s�dzi�, �e wkr�tce po napisaniu Ech le�nych postanowi� kontynuowa�
opowie�� o losach rodziny Roz�uckich �ci�le powi�zanych ze spraw� narodow�.
W listach do �ony Oktawii wysy�anych z Zakopanego do Pary�a odnajdujemy na temat
Urody �ycia kilka informacji. Pierwsza pochodzi z lipca 1909 roku:
�Jeden akt Su�kowskiego napisa�em.(...) �ebym go ju� sko�czy� i m�g� zabra� si�
do ostatniej swojej powie�ci, kt�ra b�dzie si� nazywa�a Uroda �ycia. B�dzie to powie��
o Piotrusiu Roz�uckim � a w�a�ciwie widzenie przysz�ej duszy Adziusia�1.
Dwa miesi�ce p�niej zn�w wraca� do tej sprawy:
�Weranduj� teraz na swym le�aku i pisz� dramat. (Su�kowskiego � przyp. K.Z.)
Chcia�bym koniecznie go napisa�, gdy� ca�y �yj� w powie�ci Uroda �ycia i chcia�bym
j� zaraz po przyje�dzie do Pary�a zacz�� pisa�. B�dzie to dzie�o mojego �ycia. Zaprzeczenie
wszystkiemu, co na mnie naszczekano�2.
W nast�pnym li�cie donosi�:
�Marz� o nowej powie�ci, kt�r� chc� zacz�� pisa� w Pary�u z ca�� furi� m�odo�ci�
3.
Przebywaj�c ju� z rodzin� we Francji, w marcu 1910 roku listownie informowa�
Stanis�awa Witkiewicza o zamiarze kontynuowania cyklu powie�ci historycznych zapocz�tkowanego
Popio�ami:
�Po napisaniu tego obrazu w pewnej ilo�ci tom�w, tudzie� obrazu pt. Uroda �ycia
� pojad� do Na��czowa, �z�ami� pi�ro�, �tek� autorsk� oddam do zabawy synowi
Janka Witkiewicza�4.
Praca nad Urod� �ycia trwa�a w Pary�u prawdopodobnie od wiosny 1910 roku do
jesieni 1911, kiedy �eromski po raz pierwszy powiadomi� swego �wczesnego wydawc�,
Boles�awa Antoniego J�drzejowskiego � Baja � kierownika Sp�ki Nak�adowej
�Ksi��ka� w Krakowie, o bliskim zako�czeniu powie�ci. J�drzejowski przyj��
wiadomo�� entuzjastycznie i spodziewaj�c si� sukcesu wydawniczego zaproponowa�
du�y na owe czasy, bo dziesi�ciotysi�czny nak�ad utworu5.
Geneza Urody �ycia wi��e si� z r�norodnymi do�wiadczeniami, zas�yszanymi
zdarzeniami i w�asnymi prze�yciami Stefana �eromskiego z lat pobytu na Kielec-
1 Stefan �eromski: List do �ony Oktawii z lipca 1909 roku (brak daty). W: Listy Stefana �eromskiego.
Zebra� i przygotowa� do druku Stanis�aw Pigo� (maszynopis w zbiorach Komitetu Redakcyjnego Pism
Zebranych �eromskiego w Instytucie Bada� Literackich PAN). Orygina�y list�w do �ony Oktawii i
syna Adama w Bibliotece Narodowej sygn. 7345.
2 Jw. List do �ony Oktawii z wrze�nia 1909 roku (15 � 16.09?).
3 Jw. List do �ony Oktawii z wrze�nia 1909 roku (ok. 20.09).
4 Jw. List do Stanis�awa Witkiewicza z 7 marca 1910 roku.
5 Wiadomo�ci te pochodz� z listu Boles�awa Antoniego J�drzejowskiego pisanego 26 pa�dziernika
1911 roku. Du�y zbi�r list�w wydawcy do Stefana �eromskiego posiada w archiwum rodzinnym c�rka
pisarza, Monika �eromska. Listy nie maj� sygnatur.
5
czy�nie, w Na��czowie, na Podlasiu, w Pary�u i Londynie, a r�wnie� z zainteresowaniem
pisarza g�o�nymi odkryciami w dziedzinie techniki, zw�aszcza badaniami nad
wszechstronnym wykorzystaniem szk�a w budownictwie, rozwojem motoryzacji i
pierwszymi pr�bami lotniczymi. Na pewne podobie�stwo los�w Piotra Roz�uckiego i
dziej�w Henryka Rodkiewicza � pierwszego m�a Oktawii �eromskiej � wskazywa�a
ona sama w li�cie do Wac�awa Borowego z 4 czerwca 1927 roku:
�Pierwszy raz wysz�am za m�� � za cz�owieka, co wr�ci� z Usoli � starcem. (...)
Cudne sceny w Urodzie �ycia s� w�asno�ci� mojej c�rki. On zdawa� tak kiedy� egzamin,
bo oddany by� do Korpusu Pazi�w�6.
�wiadectwo to przytaczamy nie bez zastrze�e�, poniewa� list zawiera sformu�owania
b�d�ce wynikiem egzaltacji autorki, a tak�e przypuszczenia, kt�re mog� dowodzi�
zatarcia w pami�ci korespondentki fakt�w sprzed wielu lat, bowiem wydarzenia
te nie s� potwierdzone innymi materia�ami dokumentacyjnymi7.
Historia Jana i Piotra Roz�uckich mia�a liczne pierwowzory. Do najbardziej znanych
nale�y wersja, na kt�r� zwr�ci� uwag� Kazimierz Wyka:
�Miesi�ce obj�te akcj� Wiernej rzeki i Ech le�nych nastr�cza�y pisarzowi podobne
przyk�ady na terenie Kielecczyzny. Kto wie, czy nie z nich zrodzi�a si� koncepcja
rozdartego walk� narod�w rodu Roz�uckich. Jednym z najdzielniejszych dow�dc�w
Czachowskiego by� kapitan wojska rosyjskiego Stanis�aw Dobrogoyski (Grzmot),
poleg�y w potyczce pod Stefankowem (22 IV 1863). Jednym z najzawzi�tszych dow�dc�w
rosyjskich by� Polak z pochodzenia, podpu�kownik Dobrowolski, walcz�cy z
Langiewiczem pod Ma�ogoszcz�, z Czachowskim pod Bia�obrzegami (29 V). Ju� tych
fakt�w starczy�oby na podbudow� do historii rodziny Roz�uckich. �eromski znalaz�
dla niej fakty autentyczne, w postaci podobnego jak w Echach le�nych czynu oficera
rosyjskiego, Polaka z pochodzenia, genera�a Ostrowskiego. Ostrowski mieszka� p�niej
w Sandomierszczy�nie, tak jak przedstawia to z pewnym przesuni�ciem topograficznym
Uroda �ycia�8.
O historycznym rodowodzie Ech le�nych i Urody �ycia pisa� tak�e Adam Massalski,
omawiaj�c kontakty �eromskich z emerytowanym genera�em Wojciechem
Ostrowskim � pierwowzorem genera�a Roz�uckiego, plenipotentem majoratu W�adimirowo,
w kt�rego sk�ad wchodzi�a dzier�awiona przez �eromskiego wie� Ciekoty.
Autor zwr�ci� r�wnie� uwag� na pami�tniki spowinowaconej z Ostrowskimi Janiny
Bem�wny � c�rki Antoniego Gustawa Bema, nauczyciela �eromskiego z kieleckiego
gimnazjum. Opisa�a w nich spotkanie z �eromskim w Na��czowie, gdzie na pro�b�
pisarza dok�adnie relacjonowa�a znane sobie fakty z �ycia Wojciecha Ostrowskiego.
Na podstawie tych wspomnie� oraz korespondencji w�adz wojskowych przechowywanej
w archiwach rosyjskich Massalski ustali�, �e siostrzeniec genera�a Ostrowskiego,
Witold Udymowski, m�odszy oficer rosyjskiego pu�ku, w czasie powstania styczniowego
opu�ci� wraz z trzema kolegami sw� jednostk� i uda� si� do oddzia�u powsta�czego.
Bra� udzia� w bitwie o Radomsko, a nast�pnie, gdy oddzia� zosta� rozbity,
Udymowskiego oddano pod s�d, kt�ry skaza� go na �mier�. Jego wuj nie bra�
udzia�u w procesie i by� ogromnie wstrz��ni�ty wyrokiem. Sam r�wnie� za udzia� sio-
6 Wac�aw Borowy. O �eromskim. Rozprawy i szkice. Warszawa 1964 s. 252.
7 Opra�. Stanis�aw Eile i Stanis�aw Kasztelowicz: Stefan �eromski. Kalendarz �ycia i tw�rczo�ci.
Krak�w 1976 s. 113. Autorzy podali w w�tpliwo�� wiarogodno�� relacji Oktawii �eromskiej pisz�cej
do Borowego, �e bior�c �lub z Henrykiem Rodkiewiczem by�a niepe�noletnia � mia�a w�wczas 24 lata,
ten�e m�� starcem nie by�, bo zawieraj�c zwi�zek ma��e�ski liczy� 52 lata. Mo�na podejrzewa�, �e
inne informacje Oktawii �eromskiej pochodz�ce z tego okresu s� niedok�adne.
8 Kazimierz Wyka: �eromski jako pisarz historyczny. W: tego�: Szkice literacku i artystyczne. Krak�w
1956 t. 1 s. 292�293.
6
strze�ca i innych podw�adnych w powstaniu zosta� zwolniony z zajmowanego stanowiska
i przedwcze�nie przeniesiony na emerytur�9.
Do�� wierne wprowadzenie do utworu literackiego autentycznej kieleckosandomierskiej
historii powsta�czej narazi�o �eromskiego na przykr� korespondencj�
z synem genera�a Ostrowskiego, Adamem, kt�ry, zapoznawszy si� z Echami le�nymi
opublikowanymi w 1905 roku, zarzuci� pisarzowi znies�awienie pami�ci jego ojca10.
List Adama Ostrowskiego otrzyma� �eromski w marcu 1912 roku, czyli w czasie, gdy
sukcesywnie wysy�a� do Krakowa czystopis Urody �ycia11. By� mo�e w�a�nie pretensje
Ostrowskiego przyczyni�y si� do tego, �e pisarz pozaciera� w utworze wszystkie
kieleckie nazwy, czytelne w zachowanych szcz�tkach brulionu powie�ci znajduj�cego
si� obecnie w warszawskim Muzeum Literatury imienia Adama Mickiewicza. S� tam
takie zwroty okre�laj�ce topografi�: �Tw�j wybawca w Kielcach�, �Jej wewn�trzne
prze�ycie owego kieleckiego wypadku� (mowa o s�ynnym zbrojnym wyst�pieniu
Piotra Roz�uckiego w obronie zaczepianych Polek w restauracji miejskiej). W ostatecznej
redakcji zwroty te brzmi�: �Tw�j wybawca� i �Jej wewn�trzne prze�ycie
tamtego wypadku�.
Z pewno�ci� wi�c pierwotnym zamiarem �eromskiego by�a lokalizacja cz�ci akcji
w Kielcach i okolicy miasta. Jednak obawy, �e por�wnanie literackiej rzeczywisto�ci
oraz znanych os�b i istniej�cych miejsc mo�e prowadzi� do dalszych przykro�ci,
sk�oni�y pisarza do umieszczenia akcji w mie�cie bez nazwy, do rezygnacji z
pierwotnej koncepcji. W li�cie do oburzonego Adama Ostrowskiego �eromski t�umaczy�:
�Najoczywistszy dow�d, �e utwory moje wzi�te s� z fantazji, a nie z rzeczywisto�ci,
stanowi� b�dzie powie�� pt. Uroda �ycia, gdzie �w genera� Roz�ucki z Ech le�nych
znowu wyst�puje i traktowany jest, jako typ powie�ciowy, bardzo szeroko.
Ukazuj� si� tam jego synowie, Hipolit i Micha�, wnuk Wiktor i wnuczka Kamila, syn
rozstrzelanego bratanka, Piotr itd. Wszystko to s� osoby nie istniej�ce, powie�ciowe,
oderwane, nic z �adn� rzeczywisto�ci� wsp�lnego nie maj�ce. Obecnie odczuwam
trwog� na my�l, i� Pan jako syn genera�a Ostrowskiego got�w jeste� znowu pomy�le�,
a nawet ro�ci� do mnie pretensj�, �e namalowa�em Jego portret, chocia� o istnieniu
Pa�skim przed otrzymaniem listu dzisiejszego wcale nie mia�em �adnego poj�cia�
12.
W czystopisowej wersji autografu, w scenie zaprz�gania koni, starszy syn genera�a
Roz�uckiego, Hipolit, pokrzykuje na stajennego:
�� A spr�buj mi, spuchni�ty pysku, ciasno pozapina� popr�gi, to ja ci zapn� t� g�b�
na obie strony, �eby� by� przez dwa ruskie miesi�ce t�usty...
I tym podobne, nie nadaj�ce si� do utrwalenia za po�rednictwem druku, lokucje z
zakresu s�ownictwa folwarcznego w stronach s a n d o m i e r s k i c h� (podkr.
K.Z.)13.
Niemal w ostatniej chwili, ju� w czasie prac edytorskich �eromski prosi� swego
krakowskiego wydawc� o kolejne zatarcie topografii, proponuj�c wymian� s�owa
�sandomierskich� na �tamecznych�. Wydawca odpisa� 16 marca:
9 Adam Massalski: Historyczne realia �Ech le�nych� Stefana �eromskiego. �Pami�tnik Literacki� 1979
z. 4 s. 253�262.
10 Korespondencja ta by�a opublikowana po raz pierwszy w czasopi�mie �Radostowa� w 1938 roku, nr
3-4 s. 46-47.
11 Informacje na ten temat zawieraj� listy z 27 i 29 lutego 1912 roku pisane do �eromskiego przez
Boles�awa Antoniego J�drzejowskiego, patrz: przyp. 5.
12 List do Adama Ostrowskiego. W: �Radostowa� op. cit.
13 Stefan �eromski: Uroda �ycia � autograf w Bibliotece Narodowej, sygn. III 6136 k. 41.
7
�...�sandomierskich� zosta�o zmienione na �tamecznych�. List Szan. Pana w tej
sprawie przyszed� w sam� por�.�
Opisana w powie�ci stancja pana Kozdroja i stryszek, na kt�rym uczniowie spotykaj�
si� potajemnie, by czyta� utwory literackie, rozprawy filozoficzne i w�asne referaty,
przypomina istniej�ce rzeczywi�cie k�ko samokszta�ceniowe za�o�one w Kielcach
przez uczni�w gimnazjum, co �eromski odnotowa� w m�odzie�czych Dziennikach:
�Za�o�yli�my towarzystwo literackie. (...) Zebrania odbywaj� si� na g�rce u Kazia.
Wpis kwartalny rs. l kop. 20. Fundusz ten obr�cony ma by� na prenumerat�
�Ateneum� i kupowanie studi�w literackich. Zebrania odbywa� si� maj� w ka�d�
niedziel� i �wi�to. Ka�dy z cz�onk�w obowi�zany jest napisa� raz na kwarta� wypracowanie,
traktuj�ce o kt�rymkolwiek z autor�w epoki, kt�r� studiujem. Wypracowania
te ocenia� b�dziem in gremia. Wczoraj i dzi� czytali�my Otwinowskiego. Gdyby
tak w�adza gimnazjalna o zwi�zku si� naszym dowiedzia�a � dostaliby�my wszyscy
niew�tpliwie dymisj�. Tote� wchodziemy i wychodziemy po jednemu i ostro�nie, i
drzwi zamykamy na klucz � bo pewnego pi�knego poranku Ry�y nawiedzi� nas mo�e�
14.
R�wnie� dom zamieszkiwany w powie�ci przez genera�a Polenowa ma pierwowz�r
w istniej�cym do dzi� w Kielcach pa�acyku Tomasza Zieli�skiego. W domu tym
w kieleckich latach �eromskiego mieszka� jeden z najbli�szych jego koleg�w �
Edward �uszczkiewicz. M�ody �eromski bywa� tam cz�stym go�ciem. Pozna� w�wczas
dobrze saloniki, przej�cia, schodki, zakamarki tego uroczego domostwa.
Tragiczna historia mi�o�ci i �mierci Tatiany mia�a tak�e odpowiednik w rzeczywisto�ci.
Na starym rosyjskim cmentarzu w Kielcach jest gr�b w kszta�cie kurhanu, w
kt�rym pochowana zosta�a Rosjanka Warwara Jakowlewna i jej ojciec genera� Ziernow.
M�odziutka Warwara � jak przekazywali najstarsi regionali�ci kieleccy � pope�ni�a
samob�jstwo wskutek nieszcz�liwej, nie odwzajemnionej mi�o�ci do Polaka.
By� mo�e �eromski przechowa� w pami�ci ten fakt, aby wykorzysta� go po latach15.
Opisana w utworze wioska Ciernie, w kt�rej mieszka powie�ciowy stryj Micha�,
znajduj�ce si� tam: dworek, staw, grobla, przydomowe drzewa, ogr�dek kwiatowy i
ca�e obej�cie ogrodzone p�otem pleciakiem, wtopione w krajobraz, to jakby portret
Ciekot � rodzinnej, ukochanej miejscowo�ci �eromskiego. Tak�e mogi�a przydro�na
przy starym trakcie wiod�cym od Zagna�ska ku Wzdo�owi w wiosce G�zd-Wyst�pa,
kt�ra � jak m�wi ustna tradycja � kryje zw�oki powsta�ca z 1864 roku, usytuowana
jest zgodnie z topografi� okre�lon� w Echach le�nych i Urodzie �ycia.
Podobie�stw jest wi�cej. Podlaskie obserwacje �eromskiego z pobytu na guwernerce
w �ysowie, prze�ladowanie unit�w � czemu po�wi�ci� stronice Dziennik�w16,
zosta�y r�wnie� wykorzystane w powie�ci (udzia� Piotra Roz�ucki�go w nocnym
zgromadzeniu wiernych pod duchowym przyw�dztwem ksi�dza Wolskiego). Krakowski
s�d nad ksi�dzem Wolskim przypomina w nastroju posiedzenie komisji powo�anej
w 1911 roku w Rapperswilu do zbadania zarzut�w stawianych kustoszowi
Muzeum Narodowego Polskiego, a tak�e s�ynny proces Stanis�awa Brzozowskiego z
1909 roku, w kt�rym �eromski by� �wiadkiem. Powie�ciowy Gustaw Bezmian mia�
prawdopodobnie pierwowz�r w Bronis�awie Pi�sudskim, kt�ry sp�dzi� wiele lat w�r�d
Ajn�w, zna� ich j�zyk i obyczaje. Rozdzia� o aresztowaniu Bezmiana i jego pobycie w
14 Stefan �eromski: Dzie�a pod red. S. Pigonia, seria V Dzienniki. Opracowa� i przedmow� opatrzy�
Jerzy K�dziel�. Warszawa 1964 t. 2 s. 57�58.
15 Otylia Wyszomirska: Cmentarze m�wi�. �S�owo Ludu� 1966 nr 305 s. 3.
16 Stefan �eromski: Dziennik�w tom odnaleziony. Z autografu do druku przygotowa�, wst�pem i
przypisami opatrzy� Jerzy K�dziel�. Warszawa 1973 s. 61�62,146�147, 152, 160.
8
areszcie, a nast�pnie w wi�ziennej celi wraz z grup� dzia�aczy o�wiatowych zawiera
reminiscencje autobiograficzne � pisarz prze�y� podobne wydarzenie w 1908 roku, co
potwierdza we wspomnieniu o Marianie Abramowiczu17.
Roz�ucki z przyjaci�mi zwiedza w utworze te same londy�skie zabytki i zak�tki,
kt�re pozna� �eromski z synem Adamem w czasie pobytu w Anglii latem 1910 roku,
wra�enia pisarza z wakacji sp�dzonych na wybrze�u breto�skim w 1911 roku r�wnie�
znalaz�y rozwini�cie w utworze18. Zapewne i znajomo�� z in�ynierem Witoldem Jarkowskim
� profesorem aeronautyki w Politechnice Petersburskiej � wp�yn�a na wiedz�
pisarza z zakresu lotnictwa, opisy budowy aeroplanu i lotu Piotra Roz�uckiego.
Wiele drobnych spraw, epizod�w, refleks�w �eromski zapami�ta�, zas�ysza� i wykorzysta�
tworz�c literack� rzeczywisto�� w Urodzie �ycia. Przyk�adem mo�e by�
opis spotkania Piotra Roz�uckiego ze stryjem Micha�em, gdy artylerzysta przyje�d�a
do Cierni�w na urlop i w czasie wieczornej gaw�dy w pokoju stryja zajada gruszki z
wielkiego kosza:
�...to ten, to �w z rozm�wc�w si�ga� r�k� po �w kosz i wyci�ga� na chybi� trafi� jaki�
okaz. Tak to, w najniewinniejszy spos�b (...) ujrzeli jednak po pewnym czasie tak
znaczne obni�enie si� poziomu zawarto�ci kosza, �e i dno przegl�da� pocz�o�19.
W li�cie Stefana �eromskiego do ciotecznego brata, J�zefa Saskiego, z kt�rym pisarz
utrzymywa� w m�odo�ci serdeczne kontakty, czytamy o wsp�lnych wieczorach
sp�dzanych w Kurozw�kach:
�Przypominam sobie zawsze dobre dawne czasy, kiedy to objadali�my si� przed
za�ni�ciem mn�stwem gruszek, kt�re przywozi� stary �yd ze Staszowa imieniem
Aron, a mo�e nawet Szloma�20.
Zdajemy sobie spraw� z odr�bno�ci powie�ciowego �wiata od rzeczywisto�ci. Ale
ka�dy autor ma prawo w��czy� do tworzonego przez siebie obrazu fakty autentyczne,
cz�stki, drobiny rzeczywisto�ci stosuj�c dowolny ich wyb�r i przetwarzaj�c je zgodnie
z w�asnym zamys�em i tendencj�, jak� utw�r propaguje. Pisa� o tym prawie autora
Jan Parandowski:
�Pisarz ma w sobie co� z k�usownika, w�amywacza, z�odzieja. Porywa i kradnie.
S� ludzie, kt�rzy nie bior� �artem tej metafory. Anegdotyczna historia literatury roi
si� od proces�w, pojedynk�w, awantur wywo�anych wtargni�ciem pisarza w �ycie
szanuj�cych si� obywateli, kt�rzy nie mog� pogodzi� si� z my�l�, �e kto� bierze ich
dom, stosunki rodzinne, charaktery, na�ogi za surowiec dla dzie�a sztuki. Pisarz nie
powinien i nie mo�e liczy� si� z takimi uprzedzeniami. S� �rodowiska, domy, typy,
mentalno�ci tak skomponowane przez ca�e �ycie, �e wyrzec si� ich w imi� grzeczno�ci
lub dyskrecji by�oby takim samym absurdem, jak dla uczonego wyrzec si� odkrycia
nieznanej cz�stki materii poprzez szacunek dla tajemnicy stworzenia�21.
Prace zecerskie, odbijanie sk�adu i czynno�ci introligatorskie przy pierwszym wydaniu
Urody �ycia trwa�y w Drukarni Ludowej w Krakowie od 7 marca do 5 czerwca
1912 roku. M�wimy tu o zako�czeniu prac przy pierwszych egzemplarzach drugiego
tomu. Z pewno�ci� ca�y dziesi�ciotysi�czny nak�ad by� falcowany, szyty i oprawiany
17 Stefan �eromski: Wspomnienia o Marianie Abramowiczu. W: tego�: Wspomnienia. Warszawa 1963
s. 54�57.
18 Sprawom podobie�stw, pierwowzor�w itp. po�wi�cony jest pierwszy rozdzia� artyku�u Kazimiery
Zapa�owej Nad kartami �Urody �ycia� Stefana �eromskiego, drukowanego w �Roczniku Muzeum
Narodowego w Kielcach�. Krak�w 1977 t. 10 s. 11�20.
19 Stefan �eromski: Uroda �ycia. Warszawa 1964 s. 276.
20 Stefan �eromski: List do J�zefa Saskiego z 14 listopada 1925 roku. W: Jerzy K�dziel�: Nieznane
listy �eromskiego. �Przegl�d Humanistyczny� 1960 nr 3 s. 135�138.
21 Jan Parandowski: Alchemia s�owa. Warszawa 1986.
9
w ci�gu kolejnych tygodni, a mo�e nawet miesi�cy 1912 roku. Na odwrocie karty tytu�owej,
u do�u kolumny, obok adresu drukarni znajduje si� oznaczenie �5�12�, kt�re
Stanis�aw Pigo� odczyta� jako dat� druku ksi��ki: maj 1912 roku. Odbito � zgodnie z
wcze�niejszymi ustaleniami � 10 tysi�cy egzemplarzy, z czego cz�� przeznaczona
by�a do rozpowszechnienia w zaborze rosyjskim, a cz�� poza Kr�lestwem. W nak�adzie
dopuszczonym do sprzeda�y w zaborze rosyjskim fragmenty wykre�lone przez
cenzora warszawskiego wykropkowano, prawie nie zmieniaj�c kolumn sk�adu. Z por�wna�
wydania przeznaczonego do rozpowszechniania poza Kr�lestwem, czyli pe�nego,
i wydania ocenzurowanego wynika, �e wariant Urody �ycia, kt�ry dotar� w
1912 roku do Warszawy by� pozbawiony wypowiedzi o prze�ladowaniach wyznaniowych
unit�w, o powstaniu styczniowym, o parali�uj�cej wszelk� inicjatyw� dzia�alno�ci
rz�du w dziedzinie o�wiaty i kultury, o praktykach administracji zaborcy:
przekupstwie, d�awieniu pr�b reform, niszczeniu polskich dzie� sztuki i obiekt�w sakralnych.
Skre�lenia cenzorskie mia�y chroni� majestat rodziny carskiej oraz nie
ujawnia� degeneracji szerz�cej si� w rosyjskiej armii. W sumie kropkowy justunek
znalaz� si� w szesnastu rozdzia�ach utworu, w czterdziestu pi�ciu miejscach i obj��
ponad dwie�cie wers�w.
Jak wiadomo, wiele r�kopis�w �eromskiego uleg�o w czasie ostatniej wojny
�wiatowej ca�kowitemu lub cz�ciowemu zniszczeniu. W�r�d tych, kt�re w cz�ci
uda�o si� uratowa�, jest wspomniany wy�ej brulionowy autograf Urody �ycia przechowywany
obecnie w Dziale R�kopis�w Muzeum Literatury imienia Adama Mickiewicza
w Warszawie, oznaczony sygnatur� 221. By� on w�asno�ci� Stefana �eromskiego,
a po �mierci pisarza jego rodziny. Podczas powstania warszawskiego podzieli�
los wielu r�kopis�w ukrytych w kamienicy drukarni Jakuba Mortkowicza przy Rynku
Starego Miasta nr 11 w Warszawie, zbombardowanej przez hitlerowc�w. Wydobyty
po kilku latach z ruin w czasie odgruzowywania Star�wki, musia� by� poddany licznym,
bardzo skomplikowanym zabiegom konserwatorskim w warszawskiej Pracowni
Konserwacji Grafiki i Druk�w Dawnych pod kierunkiem wybitnego specjalisty, profesora
Bonawentury Lenarta. Zaanga�owana w nie zosta�a r�wnie� c�rka pisarza Monika
�eromska.
Po wykonaniu wszystkich prac zabezpieczaj�cych przed dalszym rozk�adem zachowane
szcz�tki r�kopisu oprawiono w cztery woluminy, ka�d� kart� pokryto koszulk�
z folii, do opraw u�yto najwy�szej klasy materia��w naturalnych jak: ko�ci,
nici, papier czerpany itp. W maju 1960 roku Anna i Monika �eromskie przekaza�y te
zakonserwowane fragmenty r�kopisu do zbior�w muzealnych.
Por�wnuj�c brulion z ostateczn� redakcj� powie�ci, dostrzec mo�na znaczne r�nice
mi�dzy pierwotn� a finaln� wersj�, polegaj�ce na rezygnacji z niekt�rych w�tk�w
(np. dalsze losy Piotra Roz�uckiego w Gda�sku opisane w brulionowym ko�cowym
rozdziale, kt�ry nie wszed� do czystopisu), czasem na rozbudowie narracji czy dialog�w.
Lektura pierwszej wersji Urody �ycia dostarcza jeszcze innych interesuj�cych
wiadomo�ci o kszta�towaniu tekstu. Poza r�nicami w warstwie narracyjnej czy dialogach
dostrzegamy zmiany nazwisk bohater�w i s� to zmiany brzmieniowo korzystne.
Hrabia Nastawa nosi pocz�tkowo nazwisko Zabiella, zmienione nast�pnie na Bugraba,
dopiero w redakcji finalnej pojawia si� Nastawa. Roszow pierwotnie wyst�puje
jako Woroncow, panna Ma�gorzata nazywa si� pocz�tkowo O�ciejk�wna, dalej
O�cieni�wna. Bezmian nosi imi� Dominik, p�niej Bronis�aw (jak jego pierwowz�r �
Bronis�aw Pi�sudski), a ostatecznie, tak�e w brulionie, Gustaw. O zacieraniu topografii,
rezygnacji z nazewnictwa kieleckiego wspominamy wy�ej.
Za niezwykle fortunny dla edytor�w przypadek nale�y uzna� fakt zachowania (i to
w bardzo dobrym stanie) czystopisowego autografu powie�ci. Znajduje si� on obecnie
10
w Bibliotece Narodowej, oznaczony sygnatur� III 6136. Obejmuje ca�o�� utworu, kt�rego
dwa tomy o rozdzielnej foliacji oprawiono w jednym woluminie. Czystopis po
opublikowaniu � zgodnie z �wczesnym prawem autorskim � przeszed� na w�asno��
wydawcy i znajdowa� si� w archiwum rodzinnym Boles�awa Antoniego J�drzejowskiego
w Krakowie. Po drugiej wojnie �wiatowej, w 1959 roku, c�rka wydawcy, Maria
J�drzejowska Rouppert, przekaza�a go do zbior�w bibliotecznych.
Czystopis Urody �ycia jest przekazem starannie przygotowanym, czytelnym. Zapis
ca�o�ci prowadzony by� na jednolitym papierze listowym w lini�, wyrywanym z bloku
korespondencyjnego o wymiarach 24x21 cm. Oprawiony jest w p�sk�rek koloru
oliwkowego, grzbiet i rogi z czarnej sk�rki. Na grzbiecie z�oconymi literami t�oczony
napis: S. �eromski Uroda �ycia. Zapis tekstu jednostronny, sporz�dzony czarnym
atramentem.
Istniej� podstawy do przypuszcze�, �e poza wy�ej opisanymi autografami Urody
�ycia by� jeszcze jeden czystopis pierwszych rozdzia��w utworu. Z list�w Stefana �eromskiego
do Kazimierza Wo�nickiego przechowywanych w Bibliotece Polskiej w
Pary�u22 dowiadujemy si�, �e w tym samym czasie (luty 1912 roku), gdy pisarz wysy�a�
do Krakowa pocz�tkowe fragmenty utworu � drugi egzemplarz przepisanych
rozdzia��w dawa� do przejrzenia Wo�nickiemu, a nast�pnie Paulowi Cazinowi, kt�ry
t�umaczy� na francuski pierwsz� cz�� powie�ci dla tygodnika �La Vie�. Od chwili
kiedy odbitki szczotkowe z krakowskiej drukarni dostarczano �eromskiemu do Pary�a
� wykorzystywali je t�umacze. Trudno okre�li�, ile rozdzia��w utworu przepisano
podw�jnie, czy by�a to kalkowa kopia czy nowa manualna praca. Losy tych fragment�w
r�kopisu s� do dzi� nieznane. By� mo�e istnieje on w jakim� prywatnym zagranicznym
archiwum, by� mo�e pojawi si� jeszcze na rynku antykwarskim lub jako
bezinteresowny przekaz trafi do publicznych zbior�w.
Nadrz�dnym problemem Urody �ycia jest sprawa narodowa. Stanowi ona o�, wok�
kt�rej rozwijaj� si� inne w�tki, epizody, kwestie. Piotr Roz�ucki, z pochodzenia
Polak, syn znanego z Ech le�nych bohaterskiego powsta�ca kapitana �Rymwida� �
Jana Roz�uckiego, wbrew ostatniej woli ojca niemal ca�kowicie zruszczony, wychowany
i wykszta�cony w rosyjskiej szkole kadet�w i petersburskiej artyleryjskiej
szkole wy�szej, kt�r� ko�czy z celuj�cymi ocenami, zostaje skierowany na s�u�b�
zawodow� do prowincjonalnego miasta w �przywi�la�skim kraju�. Zetkni�cie z polsk�
rzeczywisto�ci� � jak�e inn� ni� nauczano w szko�ach � staje si� dla m�odego oficera,
prawie Rosjanina, �r�d�em wewn�trznego niepokoju, kt�ry przeradza si� w zam�t.
Piotr to nie tylko znakomicie wyszkolony �o�nierz. Jego wyobra�nia jest �ywa,
jego uczucia trudne do opanowania. Dostrzega urok polskiego krajobrazu, zachwyca
si� polsk� pie�ni�, cho� przemawia ona do� tylko d�wi�kami, poznaje polsk� cz��
swej rodziny, oczyma przybysza ogl�da �ycie Polak�w na wsi (Ciernie) i w mie�cie
(stancja uczniowska), odwiedza zapomnian� przydro�n� mogi�� ojca � powsta�ca i
dowiaduje si� o okoliczno�ciach jego tragicznej �mierci. Ws�uchuje si� w j�zyk, kt�rego
st�w zrazu nie rozumie, ale szybko si� uczy i wkr�tce nie tylko m�wi po polsku,
ale tak�e czyta utwory wielkich romantyk�w. Drzemi�ca w nim, pocz�tkowo utajona,
ale istniej�ca w genach polsko�� staje si� coraz silniejsza, coraz bardziej komplikuje
jego proste �ycie rosyjskiego oficera. Jakby dla przeciwwagi w tym samym czasie
rozwija si� mi�o�� Piotra i Tatiany � c�rki rosyjskiego genera�a, poznanej po przyje�dzie
do gubernialnego miasta. Bliski zwi�zek z Tatian� op�nia i utrudnia w�dr�wk�
22 Irena Maciejewska: Korespondencja Stefana �eromskiego z Kazimierzem Wo�nickim. �Tw�rczo��
1988 nr 4 s. 74�94.
11
Piotra ku polsko�ci. Pr�by pogodzenia tych dwu spraw nie s� mo�liwe. Powstaj�
spi�cia, zagmatwane sytuacje, wreszcie romans ko�czy si� tragiczn� �mierci� genera��wny.
Niebawem Piotr zrzuca rosyjski mundur, rozpoczyna tu�aczk� po kra�cach
�wiata w poszukiwaniu sposobu na uratowanie nowo pokochanej ojczyzny. Wreszcie
buduje aeroplan, kt�ry ma by� �niszczycielem pa�stw i oswobodzicielem uci�nionego
cz�owieka�23,wielkim symbolicznym dzie�em zmieniaj�cym rzeczywisto��. Lot ko�czy
si� katastrof�. Ale w czytelniku pozostaje �wiadomo��, �e romantyczna maksyma
Byrona: �Walka o wolno��, gdy si� raz zaczyna, z ojca krwi� spada dziedzictwem na
syna�24 zawiera g��bok� prawd� i znajduje w utworze spe�nienie. Powie�� prezentuje
optymistyczn� wiar� w zwyci�sk� �ywotno�� polsko�ci. Dowodem tego nie tylko duchowa
przemiana Piotra, ale r�ne formy walki z zaborcz� moc�. Oczywi�cie, nie jest
to walka z broni� w r�ku � powstanie styczniowe zbyt wyniszczy�o nar�d, lecz nie
wykorzeni�o przekona� o polskiej odr�bno�ci. Polacy wszelkimi sposobami unikaj�
rusyfikacji, broni� si� przed ni�, pr�buj� przetrwa�. Przyk�adem mo�e by� grupa
uczni�w gimnazjum, tzw. �Kozdrojownia�. Ch�opcy czytaj� utwory zakazane przez
carskie w�adze, organizuj� w konspiracji spotkania, na kt�rych recytuj� wiersze polskich
romantyk�w, zapoznaj� si� z rozprawami filozoficznymi i socjologicznymi,
gromadz� tajne biblioteczki z ksi��kami pozostaj�cymi na carskim indeksie. Karna i
Wiktor Roz�uccy w czasie wakacji prowadz� w Cierniach w�r�d ch�op�w nauk� czytania
i pisania w ojczystym j�zyku, nauczaj� ich historii, higieny, �tworz�, co si� da,
jaki� sklepik, sp�k�, szk�k�25, staraj� si� im pom�c. R�wnie� po uko�czeniu studi�w
prawniczych Wiktor wraz ze swym koleg� Darzewskim zak�adaj� biuro adwokackie,
w kt�rym prowadz� sprawy polityczne. Darzewski t�umaczy to Piotrowi w
nast�puj�cy spos�b:
�Zdesperowani ludzie buduj� po nocy wilcze do�y, �eby nad ranem w nie wpa��
albo przez nieopatrzno�� w rzeczach walki i pora�ki � wtr�ci� innych. Musi by� kto�,
kto by na zasadzie obowi�zuj�cego prawa zdejmowa� w wilczych do�ach tych, co si�
ju� na pal nabili�26.
Korzy�ci materialne z tego typu spraw � jak si� okazuje � w�a�ciwie nie istniej�, a
na dodatek obro�cy s� r�wnie� nara�eni na szykany i prze�ladowania, musz� dzia�a�
bardzo przemy�lnie i ostro�nie. Pomni zagro�e�, traktuj� sw� prac� jako oczywist�
patriotyczn� powinno��.
Natomiast stryj Micha�, cho� niby wstydzi si� tego, przyjmuje we dworze ch�op�w,
kt�rzy przychodz� do niego na �gazetk�. Rozmawia z nimi o pogodzie, pracach w
polu i innych gospodarskich czynno�ciach. W niedziele licznie zgromadzonym gospodarzom
z okolicznych wiosek czyta, jednocze�nie t�umacz�c, zarz�dzenia w�adz i
listy podatkowe pisane po rosyjsku. Nie nale�y to do jego obowi�zk�w, post�puje tak
z w�asnej woli, z ch�ci s�u�enia pomoc� tym, kt�rzy w jego przekonaniu posiadaj�
predyspozycje do przetrwania czas�w rusyfikacji.
Na Podlasiu, w�r�d unit�w nie chc�cych wyznawa� religii w nowym prawos�awnym
obrz�dku, prowadzi zakazan� przez zaborc� dzia�alno�� duszpastersk� ksi�dz
Wolski. R�wnie� Gustaw Bezmian po powrocie z zes�ania, po wielu latach tu�aczki,
rozwija w�r�d polskiego ch�opstwa dzia�alno�� o�wiatow� i kulturaln�, bierze czynny
udzia� w zjazdach ch�opskich stowarzysze� kulturalnych.
Wieloletnie obserwacje ch�opstwa i jego stosunku do rzeczywisto�ci umocni�y
przekonanie pisarza, �e ch�opi polscy to klasa, w kt�rej mo�na pok�ada� nadzieje na
23 Stefan �eromski: Uroda... op. cit. s. 363.
24 Jerzy Byron: Giaur. W: tego�: Powie�ci poetyckie. Krak�w 1928 s. 33.
25 Stefan �eromski Uroda... op. cit. s. 63.
26 Jw. s. 209.
12
zachowanie tradycji, obyczaju i j�zyka polskiego. �eromski zdawa� sobie spraw�, �e
ch�opi s� zacofani i g��wnie dlatego nie podlegaj� wp�ywom rusyfikatorskim. Stryj
Micha� m�wi o nich w powie�ci:
�Ci, co tu s� na tej ziemi i co zostan� tutaj na wieki, bo ich nic st�d nie usunie �
chybaby trz�sienie ziemi albo kataklizm geologiczny � ch�opi � s� tacy sami jak za
polskich kr�l�w, o kt�rych nikt ju� nic nie wie i nie s�ysza�. (...) I oto jest, jak by�o
przed wieki � szczera ziemia i ch�op ciemny, zabobonny, nieufny, zamkni�ty w sobie
a w zamkni�ciu swym taj�cy (...) wieczn� polsk� si��27.
Pozytywne s�dy o polskim ch�opstwie g�osi te� ksi�dz Wolski:
�Ch�opi polscy s� ras� zdrow� fizycznie i moralnie. Bardzo ma�o pij� alkoholu i
prawie nie jedz� mi�sa. �yj� jarzynami i pracuj� na �wie�ym powietrzu�28.
Ale s� i negatywy:
�Zjada ich brud izb mieszkalnych i wynikaj�ce ze� choroby. Trzyma ich w niewoli
nieumiej�tno�� gospodarowania i ciemnota, niezmierna ciemnota umys�owa�29.
W Urodzie �ycia, podobnie jak w wielu utworach �eromskiego, widoczna jest
awersja pisarza do wszystkiego, co rosyjskie. Obecno�� Rosji w �yciu codziennym
Polak�w by�a dla autora faktem bolesnym, ograniczaj�cym perspektywy rozwojowe,
przyt�aczaj�cym i niszcz�cym wszelk� tw�rcz� my�l i tw�rcze dzia�anie. Swe pogl�dy
wyrazi� ustami stryja Micha�a rozmawiaj�cego z Piotrem. M�ody oficer, �wie�o przyby�y
do �przywi�la�skiego kraju�, nie mo�e zrozumie�, dlaczego Polacy nie chc�
podda� si� dobroczynnemu dzia�aniu rosyjskiej kultury. Stryj, znaj�cy polskie �ycie z
wieloletnich obserwacji, m�wi:
�Rz�d tu nigdy �adnej kultury szerzy� nie zacznie... (...) Rosja zniszczy�a wszystko
to, co przez dziesi�tki lat m�g� ze sob� zrobi� nar�d polski. Przez p�wiecza ca�e le�a�a
na nim martwym ci�arem, jakby kto t� oto brzoz� nagi�� a� do samej ziemi i na
koron� jej �wiadomie nawali� setk� fur gliny. Nie da�a tu nic, ani jak m�wisz kultury,
bo jej przecie sama za grosz nie ma, a tutejsz� star� nie kultur� � bo tu a� cuchnie od
dziczy � lecz �ywy narodowy rozp�d do europejskiego �ycia � d�awi�a wszystkimi
si�ami i sposobami�30.
A gdyby nie rosyjska niewola:
�By�by to jeden z najpi�kniejszych narod�w Europy, by�oby to jedno z najzdolniejszych,
najszlachetniejszych kulturalnych plemion�31.
A tymczasem trudno o optymizm bo:
�Z�e doznaje poparcia. Szerz� z�e i g�upie dla z�ego. W tym celu wyt�aj� swe si�y,
�eby z�e wiecznie trwa�o�32.
Obron� przed tym z�em mo�e by� tylko wierno�� tradycji, religii, obowi�zkowi.
Czytaj�c Urod� �ycia zastanawiamy si� nad znaczeniem tytu�u. Szukamy wyja�nienia.
Urod�, czyli pi�kno, mo�e reprezentowa� w powie�ci Tatiana z ca�ym jej
wdzi�kiem, bogactwem, �arem uczu�, uroda to mo�e by� �ycie z Tani� i przypuszczalnie
szybka, zaszczytna kariera wojskowa Piotra. A mo�e uroda �ycia tkwi w
mo�liwo�ci podziwiania polskich drzew, w zapatrzeniu w stare ch�opskie twarze. Mo�e
jest ni� szum ��ki bogatej barwami i zapachami, b��kitny kwiat niezapominajki �
jak oczy tajemniczego a tak bliskiego ojca � powsta�ca. A mo�e uroda tkwi w �yciu
wewn�trznym i duchowej przemianie bohatera. Mimo niesprawiedliwo�ci, s�d�w,
27 Jw. s. 62.
28 Jw. s. 244.
29 Jw.
30 Jw. s. 62.
31 Jw. s. 63.
32 Jw.
13
katorgi mo�na ogl�da� �wiat oczyma pe�nymi dobroci, dostrzega� urod� �ycia. Tkwi
ona w prostym ludzie. Tak my�li Bezmian, pragn�cy pracowa� w�r�d polskich ch�op�w,
tak uwa�a ksi�dz Wolski i wszystkie pozytywne postaci. Bezmian g�osi pochwa��
�ycia mimo dwudziestu kilku lat katorgi, niewoli i wygnania:
�Powiem wam szczerze, panowie rodacy! Jak dobrze w�wczas zrobili ci tam, w
Petersburgu, �e nie powiesili, �e tylko na katorg� zes�ali! (...) Bo jak�e pi�kne jest �ycie,
jak�e pi�kne! Ca�e lata je chwal, nie nachwalisz si�. �mier� przyjdzie, a� ci postrzegasz,
�e dopiero by pora �y� zacz��...�33
Zupe�nie inne t�umaczenie metaforycznego tytu�u powie�ci znale�� mo�na w zamieszczonym
w �Sfinksie� artykule Wac�awa Makowskiego � wybitnego teoretyka
prawa karnego i publicysty, kt�ry odszuka� w s�owniku Lindego i Kar�owicza drugie
znaczenie wyrazu �uroda�. Jest nim �potworno��. Autor wskazuje potworno�ci: los
Roz�uckiego, z�amane �ycie Tatiany, hrabia Nastawa � �brat przyrodni tego pana o
niewiadomym nazwisku, kt�rego Tatiana zabi�a�34 � m�em Ma�gorzaty O�cieni�wny,
s�d nad ksi�dzem Wolskim, uwi�zienie Bezmiana po latach jego tu�aczki, katastrofa
aeroplanu, nieszcz�cie matki Paw�a G�rniaka.
Akcja Urody �ycia rozgrywa si� w ci�gu dwudziestu kilku lat. Rozpoczyna si� w
okresie kwitnienia kasztan�w, w maju. Piotr ma dwadzie�cia cztery lata, czyli od
momentu zabicia jego ojca min�o osiemna�cie lat (w 1864 roku, gdy umiera kapitan
�Rymwid�� Jan Roz�ucki, jego synek Piotr ma sze�� lat). Akcja rozpoczyna si� zatem
w 1882 roku.
W porze �niw tego roku Piotr przyje�d�a do Warszawy, nast�pnie przebywa u
krewnych w Op�akanem i Cierniach, sk�d po kilku dniach wyrusza do miasta. Ju� w
nast�pnym roku (l883), pod koniec stycznia Piotr otrzymuje list Tatiany wzywaj�cy
go na spotkanie. W kwietniu tego� roku genera� Polenow z c�rk� oraz Piotr wyje�d�aj�
za granic�, gdzie przebywaj� oko�o dwu miesi�cy (kwiecie�, maj). Po tym okresie
Piotr wraca do kraju, odwiedza stryja Micha�a, rozkopuje mogi�� ojca, uczestniczy
w b�jce w restauracji, a nast�pnie kilka tygodni przebywa w szpitalu, sk�d w drugiej
po�owie sierpnia przenosi si� do domu genera�a. Kolejna wzmianka o czasie informuje,
�e w grudniu lokaj genera�a dor�czy� Piotrowi list wzywaj�cy go na spotkanie.
Po kilku dniach odbywa si� pogrzeb Tatiany. Jest koniec grudnia 1883 roku. Tu ko�czy
si� pierwszy tom powie�ci.
W drugim tomie Piotr po up�ywie p�tora roku, z pocz�tkiem sierpnia, przebywa w
Warszawie, po kilku dniach jest ju� na Podlasiu, a dalsze tygodnie urlopu sp�dza u
stryja Micha�a w Cierniach. Kolejn� wzmiank� o czasie mamy w rozdziale pi�tym
cz�ci drugiej: akcja toczy si� zim�, prawdopodobnie w 1886 roku. Zmieniaj� si�
miejsca pobytu bohatera: Krak�w, Pary�, gdzie te� jest zima, prawdopodobnie ta sama.
Piotr podejmuje decyzj� wyjazdu do Ameryki.
W cz�ci trzeciej spotykamy Roz�uckiego po kilkunastu latach. Jest sierpie�,
prawdopodobnie 1902 lub 1903 roku. Nastawowie maj� pi�tnastoletniego syna, wi�c
min�o co najmniej szesna�cie lat. Akcja ko�czy si� latem oko�o 1904 � 1905 roku.
Czas fabu�y jest obszerniejszy, dzi�ki wspomnieniom stryja Micha�a o ostatnim
widzeniu z Janem Roz�uckim w miesi�cach powstania styczniowego. Data walk powsta�czych,
cho� nie zosta�a w powie�ci sprecyzowana, stanowi pocz�tek czasu fa-
33 Jw. s. 348.
34 Wac�aw Makowski: Zamiar i dzie�o w tw�rczo�ci �eromskiego. �Sfinks� 1913 z. 7.
14
bularnego, kt�rego ostatnim wyznacznikiem (w opublikowanej wersji utworu)35 jest
nieudany lot Piotra zako�czony na niemieckim pancerniku.
Retrospekcje poszerzaj�ce czas fabu�y w stosunku do czasu akcji nie s� w Urodzie
�ycia zjawiskiem cz�stym. Nale�� do nich wspomnienia stryja Micha�a o Janie Roz�uckim,
opowiadanie Tatiany o zamordowaniu Polaka � zdrajcy (data trudna do sprecyzowania,
ale przed rozpocz�ciem akcji, czyli przed rokiem 1882) i opowiadanie
Bezmiana o wydarzeniach sprzed dwudziestu siedmiu lat.
Powy�sze rozwa�ania na temat organizacji czasu w Urodzie �ycia mog�yby nasun��
wniosek, �e zastosowano tu rozwi�zania typowe dla powie�ci realistycznych.
Jednak przy dok�adniejszej analizie dostrze�emy niemo�liwo�� zaistnienia pewnych
fakt�w w czasie fabularnym, poniewa� nie by�o ich jeszcze w czasie historycznym.
Prawdopodobie�stwo jazdy automobilem w 1883 roku w okolicach prowincjonalnego
miasta, a nawet w Pary�u, by�o bardzo niewielkie, zainteresowanie Piotra lotnictwem
datuje si� od 1883 roku, a jego aeroplan zaopatrzony w silnik, skonstruowany jest w
tym samym czasie, co maszyna braci Wright.
�eromski kszta�tuje zatem czas powie�ciowy Urody �ycia sytuuj�c wydarzenia
wobec historycznej daty powstania 1863/64 roku, a dalej uk�ada je tak, jakby nie
up�ywa�y lata, lecz wszystko odbywa�o si� w czasie autorskim. Micha� G�owi�ski interpretuje
anachronizm w konstruowaniu wydarze� jako zjawisko tworzenia �wielkiej
wsp�czesno�ci�:
�Wszystko, co si� w niej pojawia, ma dla pisarza aktualn� warto�� ideow� i moraln�,
warto�� ujmowan� nie w rozwoju, ale (...) poza czasem�36.
Pisanie Urody �ycia przypad�o na pe�ni� lat tw�rczych �eromskiego. Powie��
wzbudzi�a ogromne zainteresowanie czytelnik�w i krytyki, bezpo�rednio po wydaniu
ukaza�o si� kilkadziesi�t recenzji prasowych w r�nym tonie. Krytycy wytykali pisarzowi
�szarpanie nerw�w�, por�wnywali Roz�uckiego z Konradem Wallenrodem,
zwracali r�wnie� uwag� na podobie�stwo wewn�trznej przemiany Piotra do przemiany
Gustaw-Konrad z III cz�ci Dziad�w. Pod adresem autora pada�y zarzuty, �e niew�a�ciwie
ukszta�towa� posta� Tatiany, �e perwersyjny jest opis jej �mierci, nieuzasadnione
reakcje psychiczne. Inne postaci (stryj Micha�, Wiktor, Karna, ksi�dz Wolski)
s� naturalne, dobrze skonstruowane, natomiast te, kt�re reprezentowa� maj� �ycie
przysz�e: �odlane pod��g wzor�w bardzo zu�ytych (np. Gustaw Bezmian) albo s� parodiami
na tematy bardzo szczytne (Piotr przede wszystkim)�37.
Krytyka zwraca�a tak�e uwag� na niedoskona�o�� kompozycyjn� utworu. Pierwszy
tom ma zwart� i klarown� budow�, natomiast w drugim rozpoczynaj� si� �zwyk�e
�ama�ce �eromskiego�38.
W jednej z recenzji autor zachwyca� si� je�ykiem powie�ci. Podziwia� �umiej�tno��
mieszania codziennej, ale zawsze udostojnionej mowy polskiej ze s�owami starymi
jak plemi� polskie, tajemniczymi jak przesz�o�� i bolesnymi jak los�39.
Dziesi�ciotysi�czny nak�ad pierwszego wydania Urody �ycia bardzo szybko zosta�
wyczerpany. Ju� jesieni� 1912 roku przyst�piono do druku czterech tysi�cy egzemplarzy
utworu dla Kr�lestwa (a wi�c z bia�ymi plamami po cenzorskich skre�leniach).
Nast�pne wydanie ukaza�o si� po pierwszej wojnie �wiatowej w 1920 roku w oficynie
35 Dalsze losy Piotra Roz�uckiego leczonego w gda�skim szpitalu opisane s� w rozdziale powie�ci
zachowanym tylko w wersji brulionowej, o czym informowali�my przy opisie brulionu Urody �ycia.
36 Micha� G�owi�ski: Anachronizm i konstrukcja czasu (z problem�w poetyki �eromskiego). �Pami�tnik
Literacki� 1964 z. 1 s. 198.
37 W�adys�aw Jab�onowski: W poszukiwaniu mocy. �Gazeta Warszawska� 1912 nr 31�32.
38 Teodor Jeske-Choi�ski: �Uroda �ycia� Stefana �eromskiego. �Kronika Powszechna� 1912 nr 35.
39
15
Jakuba Mortkowicza. Tekst utworu sk�adany by� w�wczas z galicyjskiego wydania i
powt�rzy� jego uchybienia wobec autografu. Korekt� wykonano bardzo pobie�nie,
pojawi�y si� liczne b��dy drukarskie. Z pewno�ci� Stefan �eromski nie sprawdza� arkuszy
korektowych przed zako�czeniem druku, ca�kowicie zawierzy� wykonawcom, i
to zar�wno w wypadku edycji z 1920 roku, jak i nast�pnej z 1925, a wiec ostatniej za
�ycia pisarza. A one bardzo niefrasobliwie obesz�y si� z autorskim tekstem zmieniaj�c
charakterystyczne dla stylu �eromskiego zwroty, pomijaj�c wyrazy, nie dbaj�c o interpunkcj�.
Uchybienia te znalaz�y si� r�wnie� w drukowanym po �mierci �eromskiego
w 1928 roku wydaniu jubileuszowym, w dziesi�t� rocznic� Odrodzenia Pa�stwa
Polskiego. Prawdopodobnie edycja ta odbijana by�a ze stereotyp�w wykonanych
dla potrzeb pierwszego wydania zbiorowego z 1925 roku.
Po drugiej wojnie �wiatowej Uroda �ycia by�a trzykrotnie przygotowywana do
druku przez Stanis�awa Pigonia: w 1948 roku wraz ze studentami filologii polskiej
Uniwersytetu Jagiello�skiego, w 1956 i 1964 roku podpisana przez profesora. Pozosta�e
wydania s� przedrukami tekst�w i not Pigoniowskich. R�wnie� niniejsze ma podobny
charakter. Bardzo nieliczne wprowadzone tu zmiany podyktowane s� obowi�zuj�cymi
dzi� zasadami pisowni i interpunkcji, jak r�wnie� faktem por�wnania tekstu
opracowanego przez Pigonia z czystopisow� wersj� autografu powie�ci, kt�rego istnienie
pozwoli�o nam na przywr�cenie kilku zarzuconych przez poprzednie edycje
osobliwo�ci j�zyka �eromskiego.
Kazimiera Zapa�owa
16
CZE�� PIERWSZA
CIE�
I
Zupe�na cisza zaleg�a korytarze. Najl�ejszy szmer nie dochodzi� z sal. Nie s�ycha�
by�o turkotu, a jednak czuli to wszyscy, �e w tej w�a�nie chwili zbli�aj� si� karety, �e
zaje�d�aj� z Zaba�ka�skiego Prospektu przed przedsionek.
Pewien profesor, ma�o znany s�uchaczom najstarszego p�rocza, jeden z sze�ciu
ober-oficer�w, wyk�adaj�cy na kursie m�odszym, junkierskim, pierwsze zasady fortyfikacji,
wbieg� do sali na palcach i w istnym pop�ochu pozamyka� w�asnor�cznie cztery
jej okna. Uczyni� to z po�piechem i tak� na obliczu blado�ci�, jakby ta czynno��
zabezpieczy� mia�a zgromadzonych od jakiego� gro�nego niebezpiecze�stwa. Przesun��
si� przed �awkami, wykona� r�k� nieokre�lony, niemal kabalistyczny znak.
Znik� jak cie�. Przez chwil� s�ycha� by�o ostro�ny pod�wi�k jego ostr�g, najbardziej
odpowiedni, specjalny �rodek do potr�cenia napr�onych nerw�w.
D�uga, najzupe�niejsza cisza...
Piotr Roz�ucki siedzia� w swej �awce wyprostowany, znieruchomia�y, zamieniony
niemal na spi�, niby jedna ze sk�adowych cz�ci nowoczesnej dzia�obitni, kt�rymi
mia� wy�adowan� g�ow�. Oczy jego spoczywa�y na taflach posadzki, na deseniu wywoskowanego
drzewa. Kiedy wreszcie podni�s� oczy, uczyni� to niech�tnie, prawie
przemoc�. Za przymkni�tymi dopiero co oknami, w mi�kkiej wilgotno�ci powietrza,
wyspowiadanego przez szept wiosennego deszczu z miejskich czad�w, tkwi�y dalekie,
nie wiadomo z jakich pni�w wyros�e, wielolistne ga��zie kasztan�w ze sto�kowatymi
kwiatami, jakby obj�cia pachn�ce z tajemnic dalekiego �wiata ku tym oknom
wyci�gni�te.
Piotr Roz�ucki powr�ci� co pr�dzej oczyma i my�l� z tej kr�tkiej wyprawy za mury.
Poczu� w sobie wstyd za t� s�abo�� upadku wy�amania si� z wojskowej dyscypliny.
Wr�ci� do szeregu. Ujrza� si� znowu po�r�d koleg�w, wbity mi�dzy nich nale�ycie
jak sztacheta w prz�s�o. Niez�omno�ci� woli zapanowa� nad wszelkim wzruszeniem
jakiejkolwiek natury.
Daleko � znajomy na dole gmachu szcz�k wielkich drzwi. G�uche g�osy. Odleg�e
kroki na marmurowych schodach. Nieokre�lony gwar w g�rnym korytarzu. Odg�os
st�pania wielu os�b.
Serca oficer�w zamar�y. Rozum przedzierzgn�� si� w jasn� �wiadomo��. Wola
osadzi�a si� w pe�ni. Mi�nie r�k i n�g u wszystkich wraz sta�y si� jedni� podw�adn�.
Komendant baterii, sztab-oficer inspektor, w pe�nej formie, z �elaznym na twarzy
marsem, wszed� niepostrze�enie do sali. Obj�� �kurs� b�yskawic� �renicy i wyprostowany,
twarz� zwr�cony w stron� korytarza stan�� u drzwi. W mgnieniu oka zesp�
m�odych podporucznik�w sk�adaj�cy kurs najwy�szy powsta� z miejsc jak jeden
cz�owiek.
17
Wszed� do sali powolnym, z lekka oci�a�ym krokiem wielki ksi��� protektor.
Bardzo wysoki, chudy, nieco ju� szpakowaty m�czyzna, o twarzy nieweso�ej, �ci�g�ej.
Niewielka klinowata broda jego siwia�a, r�wnie jak g�adko przyczesane w�osy.
Pozdrowi� m�odzie�c�w z cicha znanym �o�nierskim powitaniem. Odpowiedzieli
jak jeden, skanduj�c w spos�b przepisany frazes z przepisanym uniesieniem. Ksi���
skierowa� kroki ku katedrze zas�anej wspania�ym dywanem. Z dyskretn� elegancj�
zasiad� na krze�le pod portretem panuj�cego monarchy. Obok, z obudwu stron, jak
gdyby wykonywuj�c formu�� skomplikowanego ta�ca, umie�cili si� genera�owie
�wity: genera�-feldzeigmajster, genera� inspektor artylerii, pomocnik, inspektorowie
zarz�du artylerii i inni. Ca�a ta pusta przed chwil� po�a� sali zaja�nia�a nagle od paradnych
szlif, aksamitnych ko�nierzyk�w, p�sowych lampas�w, akselbant�w, wielobarwnych
szarf, order�w, gwiazd, wst�g, �ysin i wypomadowanych czupryn.
Przyciszony d�wi�k ustawianych szabel i umy�lnie zag�uszany brz�k ostr�g rozp�yn��
si� znowu w milczenie. Surowe oczy genera��w mierzy�y niepob�a�liwie g��bok�
sal�, w kt�rej zasiad�o czterdziestu paru abiturient�w. M�odzi oficerowie oczyma
skamienia�ymi z subordynacji mierzyli genera��w. Nade wszystko jednak o�mielali
si� podnosi� oczy na twarz wielkiego ksi�cia do�wiadczaj�c nale�ytej rado�ci.
Widzieli go po raz pierwszy. Na jego obliczu malowa�o si� znudzenie, zamaskowane
przymusow� uprzejmo�ci�. Ca�a posta� by�a jakby okuta przez powszechn� subordynacj�.
Zwr�ci� g�ow� z ug�askan� przez obowi�zek i �askaw� odraz� w stron� inspektora
Akademii Michaj�owskiej i w�r�d g��bokiej ciszy zapyta� o stan egzamin�w.
Sztab-oficer inspektor, wyprostowany niby struna jakowego� wielkiego instrumentu,
wyra�nie, jasno, z cicha wygra� ku czci jego cesarskiej wysoko�ci pokorne recitativo,
i� egzaminy na najwy�szym, �praktycznym� kursie z hippologii, z wojennej i artyleryjskiej
administracji, z teoretycznej i materialnej artylerii, z prawoznawstwa, chemii
organicznej tudzie� znawstwa materia��w wybuchowych, z fortyfikacji, taktyki, fizyki
i rachunku r�niczkowego � ju� si� odby�y. Pozosta� w�a�nie egzamin zasadniczy z
historii ojczystej. Wielki ksi��� wyrazi� �yczenie wys�uchania odpowiedzi tego i
owego z wychowa�c�w zak�adu na pytania, kt�re im sam zada. Inspektor podsun��
mu natychmiast list� oficer�w ko�cz�cych akademi�. Wielki ksi��� schyli� si� nad t�
list� i w�r�d tajnego �oskotu serc kilkudziesi�ciu m�odzie�c�w deliberowa�. Nareszcie
wypowiedzia� nazwisko: � Prochorow.
�w Prochorow wsta� i wyszed� z g��bi sali na nogach, kt�rych dygotk� pokrywa�
nienaturaln� sztywno�ci�. Znalaz� si� niespodziewanie w obliczu wszystkich jak z�oczy�ca
wyprowadzony na szafot. Tu z pociech� us�ysza� banalne zapytanie o formu��
prochu bezdymnego, wyrecytowa� j� wraz z przeci�tnym obja�nieniem o w�a�ciwo�ciach
chemicznych, fizycznych i balistycznych tego prochu, wspomnia� o jego taktycznych
i ekonomicznych zaletach. O�mielony �askawym spojrzeniem doda� kilka
uwag o rodzajach proch�w nitroglicerynowych � i przedziwnie zadowolony wr�ci� na
swe miejsce z wdzi�czn� rado�ci� w oczach, w ustach, w ruchach, a nawet, zdawa�o
si�, z rado�ci� w po�ysku but�w.
W tym czasie i w ci�gu pos�uchania udzielonego nast�pnemu koledze, Wasiliewowi,
kt�ry m�wi� o teorii celowania pojedynczym dzia�em tudzie� dzia�obitni�, o celowaniu
wed�ug znaku odchyle� i krzywej Persena � Piotr Roz�ucki st�umi� zupe�nie
pewne zaniepokojenie poprzednie. Pracowa� nad sob� duchowo z niezwyk�ym opanowaniem
wszelkiego wzruszenia. Wiedzia� dobrze, �e wcze�niej czy p�niej zostanie
powo�any na �rodek. Z ca�ej mocy duszy i cia�a przygotowywa� si� do tego wyst�pienia.
By� chlub� szko�y artylerii, z�otym jej elewem. Nie darmo przecie jako
pi�tnastoletni prymus przeszed� tutaj ze szko�y kadet�w � odby� sw�j tryumfalny poch�d
z najwy�szymi odznaczeniami przez ca�y dzia� junkierski jako feuerwerker i
18
porte-�p�e junkier � zda� na teoretyczny i, zaliczony do pierwszej kategorii na egzaminie,
w randze podporucznika przeszed� na kurs najwy�szy, czyli praktyczny, i nie
da� si� nikomu pod �adnym wzgl�dem prze�cign��... Teraz mia� ukoronowa� prac�
ca�ego swego m�odego �ycia efektownym odznaczeniem, jakim� �pomys�em Suworowa�.
Tote� patrz�c z niczym niepowstrzyman� uwag� na deski pod�ogi bada� sw�
drog� do tej katedry i przewidywa� wszystko, co si� sta� mo�e. Mierzy� tedy ka�dy
sw�j krok, obmy�la� ka�dy ruch, rozwa�y� uk�on, przybra� w wyobra�ni niezb�dny i
najbardziej celowy wyraz twarzy. Praca ta by�a szybka, stanowcza i nieodwo�alnie
trafna.
Podni�s� nieul�k�y wzrok na wielkiego ksi�cia i wpatrywa� si� w jego twarz d�ugo
i spokojnie. Zg��bia� w tej kr�tkiej chwili tego cz�owieka jak zagadnienie o jednej z
owych tajemniczych si� wojny, o kt�rych tyle si� w ci�gu swego �ycia uczy� i zawsze
�matematycznie marzy��. Ale zagadnienie oblicza wielkiego ksi�cia by�o trudne, nad
si�y rozumu �genialnego� podporucznika, niepoj�te. Roz�ucki zary� si� w nie ca�ym
dwudziestoczteroletnim obj�ciem, kt�re forsowna �cis�a nauka podda�a tak wszechstronnemu
�wiczeniu, dyscyplinie i wyostrzy�a tak dalece