9930
Szczegóły |
Tytuł |
9930 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9930 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9930 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9930 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Aby rozpocz�� lektur�,
kliknij na taki przycisk ,
kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki.
Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poni�ej.
2
KS. JAN SOCHO�
S�OWNIK POJ��
ZMISTYFIKOWANYCH
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
WST�P
�yjemy w czasach ogromnego nadmiaru: s��w, idei, techniki, si�y, a tak�e sztuki, kt�ra -
w swych masowych przejawach - stara si� ogarn�� ca�o�� ludzkich do�wiadcze�, cz�sto
kosztem swych artystycznych wizji. Ten nadmiar uniemo�liwia porozumienie, bez kt�rego
przecie� nie spos�b wyobrazi� sobie �ycia w spo�ecze�stwie, uwa�aj�cym si� za wsp�lnot�
demokratycznie (na przygodny oczywi�cie spos�b) uporz�dkowan�. Trzeba wi�c szuka�
mo�liwo�ci, dzi�ki kt�rym b�dzie mo�na si� zdoby� na afirmacj� rzeczywisto�ci i autentyczn�
rozmow� z drugim cz�owiekiem. J�zyk, nasz naturalny spos�b kontaktu, s�u�y temu celowi
w spos�b najw�a�ciwszy. Niemniej i on rodzi niebezpiecze�stwa. Nie zawsze bowiem przekazuje
prawd�, zna r�wnie� poz�r, z�udzenie, fa�sz, udawanie. Zamiast pomaga� w porozumieniu
- przerywa je. Oto paradoks egzystencji. Nie oznacza to jednak pog��bienia naszej
bezradno�ci. Nale�y wi�c od nowa wmy�la� si� w znaczenia, jakie nios� s�owa dnia codziennego,
gdy� ich ci�g�e u�ywanie spowodowa�o powstanie konwencji, a ta nie zawsze przynosi
szlachetne do�wiadczenie �ycia. Dlatego wa�na pozostaje �wiadomo�� j�zykowa, jak� zdobywamy
w kontakcie ze �wiatem. Tym bardziej, �e rzeczywisto�� (historia) powo�uje do istnienia
lub wyr�nia niekt�re nazwy i zaczynaj� one kszta�towa� tera�niejszo��, powoduj�
nieporozumienia, a nawet - walk� polityczn� czy kulturow�.
Chcia�bym w cyklu kr�tkich artyku��w opisa� znaczenia poj��, kt�re dzisiaj domagaj� si�
konkretyzacji i wyrazisto�ci. Czyni� to z nadziej�, i� potrafi� umocni� w Czytelnikach �wiadomo��
niezbywalno�ci metafizyki realistycznej i prawa naturalnego w �yciu wszystkich ludzi,
bez wzgl�du na to, czy uwa�aj� si� za osoby religijne, czy raczej pozbawione �aski wiary.
W�a�nie z uwagi na skuteczno�� pos�ania ewangelicznego uwa�am, �e tre�� przyrodzonej
m�dro�ci i moralno�� winny stanowi� wi� jednocz�c� to, co nam si� wsp�cze�nie rozproszy�o,
opanowane przez zmistyfikowane s�owa. Tutaj mo�emy si� pogodzi� i wzajemnie siebie
wspiera�. Ufam, �e moja ksi��ka stanie si� - by� mo�e - pomocna w rozwijaniu tak uj�tej
nadziei, wra�liwej na odmienne sposoby my�lenia i tw�rcz� obecno�� w kulturze. Dedykuj�
j� ojcu profesorowi Mieczys�awowi Albertowi Kr�pcowi OP, kt�ry uczy� mnie i uczy nadal
filozofowania otwartego na kontemplacj� rzeczywisto�ci, prawd� o cz�owieku zawart� w Pi�mie
�wi�tym oraz �si�� tradycji grecko-�redniowiecznych, kt�re (mimo nacisku stanowisk
postmodernistycznych) nadal proponuj� wiele oryginalnych, godnych ponownego przemy�lenia
sformu�owa�.
ks. J. S.
Warszawa, Adwent '95
5
APOKALIPSA
W potocznym u�yciu s�owo apokalipsa przywo�uje wizje zbli�aj�cego si� nieuchronnie
ko�ca ziemskiej rzeczywisto�ci, ludzkiej kultury i w og�le wszelkich form istnienia. Szczeg�lnie
w okresach wielkich prze�om�w czasowych wzrasta zainteresowanie eschatologi�,
sprawami dotycz�cymi przysz�o�ci �wiata, wiecznego trwania i przewidzianej b�d� nie przewidzianej
jego zag�ady. R�wnocze�nie jednak poj�cie to wyzwala nadziej�, �e mo�liwe b�dzie
przezwyci�enie trudno�ci i niebezpiecze�stw, gdy te dotykaj� bezpo�rednio okre�lone
narody czy spo�ecze�stwa. Mo�na nawet zaryzykowa� twierdzenie, �e ka�da zbiorowa �wiadomo��
dysponuje pewnego rodzaju apokaliptyczn� wiedz�, kt�ra spe�nia rol� jednocz�c� i
wzmacniaj�c� poczucie bezpiecze�stwa. Najcz�ciej ma ona charakter religijny, cho� w nowo�ytno�ci
europejskiej pojawi�y si� najr�niejsze historiozoficzne pomys�y, kt�re proponowa�y
�wieckie, utopijne rozwi�zanie wszelkich kwestii �yciowych. Mam na my�li programy
wywodz�ce si� z tez zawartych w dziele Thomasa Morusa pt .: Ksi��eczka zaiste z�ota i nie
mniej po�yteczna jak przyjemna o najlepszym ustroju pa�stwa i nieznanej dot�d wyspie Utopii
(1516).
Oczywi�cie, tradycje my�li utopijnej s� greckie, niemniej ich nat�enie nast�pi�o dopiero
w wieku XX. Odt�d z trudno�ci� daje si� przeprowadza� jasne granice pomi�dzy utopi� a
antyutopi�. Odt�d te� literatura pi�kna poczyna odgrywa� powa�n� rol� w popularyzacji idei
utopijnych, gdy� najszybciej reagowa�a na dokonuj�ce si� przemiany cywilizacyjne. Podejmuj�c
w�tki utopijne i antyutopijne wykorzystywa�a i nadal wykorzystuje zdobycze p�nego
judaizmu, kt�ry rozwin�� rodzaj literacki zwany apokaliptyk�. Izraelit�w bowiem spo�r�d
innych narod�w wyr�nia�o oryginalne rozumienie czasu i historii. Podczas gdy te ostatnie
zamyka�y swe do�wiadczenie w ramach �wiata, podporz�dkowanego nawrotom cykli naturalnych,
lud wybrany wychyla� si� zawsze ku przysz�o�ci, oczekiwa� zbawienia, kt�re nadchodzi.
Pocz�tkowo mia�o ono, je�eli mo�na tak powiedzie�, niecierpliwy charakter. Prorocy
zapowiadaj�, �e zbawienie jest ju� blisko. Popularne staj� si� prorockie obrazy-metafory
przybli�aj�ce sensy i znaczenia owego czasu: Dzie� Jahwe, czyli S�d, Nowe Jeruzalem, Kr�lestwo
Bo�e, Mesjasz, wreszcie Zmartwychwstanie. Maj� one umacnia� wiernych w prowadzeniu
godnego �ycia, a r�wnocze�nie stanowi� gwarancj�, �e mimo zw�oki dope�nia si�
obietnica powszechnego zmartwychwstania. Swoiste napi�cie zachodz�ce pomi�dzy oczekiwaniem
na bliski czas spe�nienia mesja�skich zapowiedzi a stopniowym organizowaniem si�
Ko�cio�a nie zmniejszy�o intensywno�ci oczekiwania, cho� dosz�o do pewnego rodzaju przekszta�cenia
apokaliptycznych idei. Od tej chwili zacz�to uznawa� Ko�ci� za ostatni ju� etap
dochodzenia do Kr�lestwa Bo�ego.
Apokaliptyk� mog�a si� wi�c rozwija� tylko w kulturze, gdzie panowa�o linearne poj�cie
czasu, gdzie mamy do czynienia z pocz�tkiem i ko�cem historii, kt�ra jest histori� �wi�t�.
Jednak�e dyskusje z greckim rozumieniem czasu sprawi�y, �e z trudem zachowywano jedno��
historii �wiata i historii zbawienia. Zmagania �w. Augustyna s� tego faktu znamiennym potwierdzeniem.
Nic wi�c dziwnego, �e w czasach europejskiego �redniowiecza poj�cie Civitas
autora �Wyzna� zr�wnano z widzialnym Ko�cio�em, z ide� kr�lestwa imperium rzymskiego.
I do dzisiaj - zasadniczo - problemem wci�� dyskutowanym pozostaje: na ile Ko�ci� mo�e
uczestniczy� w porz�dku �ycia doczesnego, a tak�e jak winny si� kszta�towa� jego zwi�zki z
organizmami pa�stwowymi. Zagadnienia te s� nierozerwalnie zwi�zane z wyobra�eniami
apokaliptycznymi. Ulegaj� w nich przemieszczeniu najr�niejsze wizje historyczne z formami
osobistej pobo�no�ci. Wszyscy pami�tamy, gdy� na trwa�e zadomowi�y si� one w naszej
wyobra�ni, obrazy wypraw krzy�owych i procesje biczownik�w, heretyckie ruchy albigen
6
s�w, waldens�w i husyt�w, ruchy �ebracze i reformistyczne, kt�re zdoby�y znacz�cy rozg�os
w �redniowieczu. Podstawowym tematem by�o, jak zaznaczaj� historycy, obok przejaskrawianych
relacji o niebie, piekle i czy��cu, powt�rne przyj�cie Chrystusa na ko�cu �wiata i
wyrok pot�pienia; historyzowano przy tym Antychrysta, ukazuj�c go we wci�� nowych sytuacjach
dziejowych. Zachowane po dzi� dzie� Dies irae charakteryzuje my�lenie, w jakim obraca�a
si� �wczesna pobo�no�� ludowa: indywidualistyczne oczekiwanie zbawienia lub pot�pienia,
boja�� i l�k, idea nagrody-kary z wyp�ywaj�c� st�d sprawiedliwo�ci� i nawo�ywaniem
do odnowy moralnej. Nadto wojny i kataklizmy wymusza�y niejako postawy odwo�uj�ce
si� do pociechy p�yn�cej z apokaliptycznego obrazowania, okrywaj�cego ponur� tera�niejszo��
nadziej� osi�gni�cia wiecznego pokoju i szcz�liwo�ci.
Tego rodzaju egzystencjalno-religijne do�wiadczenia ulega�y przeobra�eniu wraz z procesem
eliminacji metafizyki z obszaru nowo�ytnej kultury. O�wieceniowy racjonalizm podkre�la�
warto�� post�pu i niezale�nej od objawienia etyki. Zapocz�tkowany przez romantycznych
my�licieli proces ograniczania prze�y� religijnych do poziomu osobistych ekspresji serca doprowadzi�
do umocnienia si� fali sekularyzacji. St�d my�lenie apokaliptyczne traci�o na znaczeniu,
cho� nigdy nie zosta�o ca�kowicie zapomniane.
Dzieje si� tak dlatego, �e historia jest rzeczywisto�ci� nie tylko nam dan�, ale i zadan�
r�wnocze�nie. Wi��e si� w zasadniczy spos�b z moralno�ci�. Zwi�zek tego rodzaju sugeruj�
biblijne pisma apokaliptyczne, szczeg�lnie za� Apokalipsa �wi�tego Jana, ostatnia w porz�dku
chronologicznym i kanonicznym ksi�ga Nowego Testamentu. Jej nazwa wywodzi si� z
greckiego okre�lenia apokalipso - objawiam, ods�aniam, podnosz� kurtyn� - i przedstawia
dzieje �wiata a� do ponownego przyj�cia Chrystusa za pomoc� tzw. symboliki apokaliptycznej,
ogniskuj�cej si� wok� nast�puj�cych figur: siedem ko�cio��w, piecz�cie, tr�by i plagi,
walka S�owa ze Smokiem, tysi�cletnie kr�lestwo i Niebieskie Jeruzalem. By� mo�e wsp�cze�ni
czytelnicy Apokalipsy rozumieli sensy, jakie sugerowa�a. Jednak�e nast�pne pokolenia
ju� ich nie pojmowa�y. St�d pojawi�y si� najr�niejsze interpretacje, niekiedy wzajemnie
sprzeczne. Jedni widzieli w proroctwach apokaliptycznych przysz�e losy Ko�cio�a, inni rozpoznawali
serie moralnych poucze�, umo�liwiaj�cych �ycie zgodne z zasadami religijnymi,
jeszcze inni dopatrywali si� alegorycznych znak�w, wskazuj�cych na rol� konkretnych postaci
historycznych, co prowadzi�o do nadu�y� interpretacyjnych i - jak si� p�niej okaza�o -
wyrz�dzi�o Ko�cio�owi wiele szk�d.
Nic wi�c dziwnego, �e przy lekturze tej ksi�gi zalecano zdecydowan� ostro�no��. Niemniej
jednak warto odwa�y� si� na stwierdzenie, �e �wi�ty Jan Aposto� (wsp�cze�nie wi�kszo��
egzeget�w przyznaje autorstwo ksi�gi w�a�nie jemu) sugerowa�, �e historia obj�ta Bo�ym
spojrzeniem podlega moralno�ci, kt�ra okre�la kszta�t dziej�w. �wiat ginie, gdy znieprawia
swego ducha. Mo�e si� bowiem zdarzy� tak, �e historia konkretnego narodu i historia
ludzkiego sumienia mog� p�j�� przeciw sobie. Dzieje si� tak w�wczas, gdy w religijnej perspektywie
- spo�ecze�stwa wchodz� w przestrze� grzechu. Nieustannie wi�c w symbolice
apokaliptycznej nak�adaj� si� na siebie dwa wymiary Ko�cio�a: ziemski i niebieski. �wi�ty
Jan zwraca uwag� na trudno�ci, z jakimi borykaj� si� wierz�cy, nawo�uje do pokuty i czuwania.
Nie poprzestaje jednak tylko na opisie owego religijnie poj�tego dramatu, ale ujawnia
mo�liwo�� jego przezwyci�enia poprzez powr�t do jedno�ci mi�dzyludzkiej, rozumianej
tak�e jako zwi�zek os�b �yj�cych na ziemi i zbawionych w niebie. W takiej perspektywie
Ko�ci� staje si� wielkim, �ywym organizmem, d���cym do niebieskiego Jeruzalem. Aposto�
nawi�zuje do obrazowania starotestamentalnego, idealizuj�cego Jerozolim� - �wi�te miasto
ludu wybranego. Chce umocni� w przekonaniu, �e historia zbawienia obejmuje wszystkich.
Nie spotykamy przecie� ludzi wa�niejszych i mniej wa�nych. Ka�dy jest osob�, podmiotem
dziej�w. Ka�dy znajduje si� na ziemi - scenie dramatu, kt�rej autorem jest B�g. W jej �rodku
widzimy O�tarz Dokonania si� Misterium Boga, przed kt�rym stoi Z�oty Tron - miejsce
7
obecno�ci Boga i Chrystusa. Dooko�a spostrzegamy 24 trony Starc�w reprezentuj�ce, wedle
sugestii teolog�w. Pe�ni� W�z�owych Postaci Dziej�w, jednocze�nie odbijaj�ce w sobie
wszystkie boskie przymioty Pana Dziej�w, jak M�dro��, Sprawiedliwo��, Mi�o��, Sens,
Chwa�� i inne. Przestrze� i czas sceny s� zwr�cone swoj� istot� ku temu centrum O�tarza i
Tronu, przy czym O�tarz jest jakby symbolem walki dziejowej i dlatego jest zwr�cony ku
Osobie zasiadaj�cej na Tronie. Historia jest wi�c niejako spe�nieniem si� ofiary i oddawaniem
kultu Stw�rcy i Zbawcy.
Apokalipsa zatem w��cza cz�owieka w dziejow� konfrontacj� dobra ze z�em. Nie jest on
igraszk� w r�kach owych si�. Nie podlega r�wnie� naciskom fatalistycznie poj�tego losu, lecz
poprzez w�asne, �wiadome i wolne decyzje mo�e wp�ywa� na kszta�t historii, a nawet sta� si�
powodem ostatecznego zwyci�stwa nad z�em. Je�eli z��czy swe post�powanie z odkupie�cz�
dzia�alno�ci� Chrystusa, b�dzie wspomaga� innych w d��eniu do �wi�to�ci, osi�gnie szcz�cie
wieczne. Nie ma bowiem takich s�abo�ci i grzech�w, kt�re mia�yby moc ostatecznego oddzielenia
cz�owieka od Boga, chyba �e ten, w swej zatwardzia�o�ci, nie chce przyj�� Jego
wyzwalaj�cego mi�osierdzia. Dlatego Apokalipsa umacnia�a i nadal umacnia po�r�d wierz�cych
nadziej�, �e historia ma sens, �e mimo s�abo�ci i grzech�w Ko�ci� jest w stanie pokona�
z�o i dzi�ki mocy Chrystusa odnie�� wiekuiste zwyci�stwo. W obrazowaniu apokaliptycznym
Chrystus prowadzi walk� ze Smokiem, kt�ry uosabia wszelkie si�y demoniczne. W
czasie Paruzji ujawni sw� kr�lewsko�� i w�adcz� si��, kt�ra jest mi�o�ci�. Moc� Boga zawsze
pozostaje mi�osierna mi�o�� i ona ostatecznie zatriumfuje nad Szatanem.
Trzeba jednak pami�ta�, �e B�g niczego cz�owiekowi nie narzuca. Tak bardzo szanuje
ludzk� wolno��, �e oczekuje z naszej strony wolnych decyzji. Zawsze pyta: czy wierzysz? I to
pytanie sprawia rzecz przejmuj�co radosn�. Oto wypowiadaj�c s�owo wierz� mamy �wiadomo��,
�e nasze akty decyzji b�d� zgodne z nauk� Zbawiciela, �e z�o pojawiaj�ce si� w naszej
blisko�ci b�dziemy pr�bowali oddala� moc� swej woli i sakramentalnej �yczliwo�ci Jezusa.
Wierz� - jak zapewnia Apokalipsa - ostatecznie znaczy, �e historia ludzko�ci zosta�a obj�ta
mi�o�ci� Stw�rcy, kt�ry pragnie naszego szcz�cia na wieki. Wa�ne pozostaje jedno, aby�my
zechcieli podejmowa� decyzje b�d�ce wysi�kiem zmierzaj�cym do pokonania z�a. Pozosta�my
wi�c z tak wyra�on� nadziej�. Spr�bujmy �agodnie pochyli� si� nad tym naszym przedziwnym
�wiatem. Z ufno�ci�, �e zmartwychwstaniemy do szcz�liwo�ci umi�owanych Zbawiciela.
ATEIZMY
Dos�ownie wyra�enie �ateistyczny� mo�e oznacza� �bez Boga�. Ateist� b�dzie cz�owiek,
kt�ry nie wierzy w istnienie osobowo poj�tego Boga lub bog�w i swoje �yciowe post�powanie
motywuje racjami pozareligijnymi. Zak�ada te�, �e jego egzystencja dzieje si� i tworzy
bez opieki Opatrzno�ci. Konsekwentnie wi�c uwa�a religi� za iluzj� umys�u, przes�d i kulturowy
ci�ar, kt�re powinno si� jak najszybciej przezwyci�y�. Micha� Bu�hakow w �Mistrzu i
Ma�gorzacie� m�wi o tym w spos�b charakterystyczny:
Cudzoziemiec opad� na oparcie �awki i a� pisn�� z ciekawo�ci, pytaj�c:
- Panowie, jeste�cie ateistami?!
- Tak, jeste�my ateistami - u�miechaj�c si� odpowiedzia� Berlioz.
- Och, jakie to cudowne! - wykrzykn�� zdumiewaj�cy cudzoziemiec i pokr�ci� g�ow�
wpatruj�c si� to w jednego, to w drugiego literata.
- W naszym kraju ateizm nikogo nie dziwi - z uprzejmo�ci� dyplomaty powiedzia� Berlioz.
- Znakomita wi�kszo�� ludno�ci naszego kraju dawno ju� �wiadomie przesta�a wierzy�
w
8
bajeczki o Bogu.
Wa�ne jest tu s�owo ��wiadomie�. Ateizm bowiem, w �cis�ym sensie, pojawia si� dopiero
w czasach nowo�ytnych, wraz z powstaniem nowego obrazu �wiata, przeciwstawnego do
czas�w �redniowiecza. Prze�om by� gwa�towny. Paul Hazard powiada wprost: Ludzie XVII
w. - to chrze�cijanie, ludzie XVIII w. to anty-chrze�cijanie; pierwsi wierz� w prawo boskie,
drudzy - w prawo naturalne. Oto nagle Francuzi my�l� tak jak Walter. Nast�pi� przewr�t.
Dodajmy, wywiedziony z chrze�cija�skiej idei o stw�rczym charakterze �wiata i - w wymiarze
teologicznym - zbawczym or�dziu Ewangelii. �wiat m�g� by� i stawa� si� czym� autonomicznym,
cho� coraz mocniej u�wiadamiaj�cym sobie zar�wno transcendencj� Boga, jak i
Jego dzia�anie w historii. Dla �w. Tomasza z Akwinu rzeczywisto�� pozostawa�a teologiczna,
tzn. w Objawieniu szukaj�ca ostatecznych uzasadnie�. Problem Boga traktowa� on przy tym
jako nigdy do ko�ca nie rozwi�zane zadanie. Dla Woltera natomiast religia przesta�a by� ju�
nawet spraw� prywatn�. Boga uzna� jedynie za konieczny element (przyczyn�) samodziej�cego
si� �wiata. Ateizm - s�dzi� - to wyb�r warto�ci godny cz�owieka nowoczesnego. Nigdy
nie jest �wad� ducha�, lecz zas�uguj�c� na szacunek nadziej�. W �S�owniku filozoficznym�,
wydanym w Pary�u, przenikliwie zauwa�y�, �e ateizm jest monstrum bardzo szkodliwym dla
rz�dz�cych, gdy� pozbawia ich mo�liwo�ci politycznego wp�ywu na spo�ecze�stwo. Niemniej,
by� mo�e, ju� w tym okresie sk�ania� si� ku teizmowi i m�wi�, �e B�g dzia�a, jest
sprawiedliwy. Tak wi�c sam ateizm pozostawa� nieokre�lony. Ale w tym jednym powinni�my
by� zgodni: ateizmem b�dzie taka koncepcja, kt�ra neguje wszelki rodzaj bosko�ci i absolutu
nie uto�samiaj�cego si� z cz�owiekiem oraz �wiatem empirycznego do�wiadczenia. Jest wi�c
kontrstanowiskiem wobec ka�dej akceptacji Boga i bosko�ci. Przynale�y do krajobrazu czas�w
nowo�ytnych, kiedy odkryto podmiotowo�� cz�owieka, jego autonomi� w stosunku do
�wiata i Boga. Odt�d zacz�to podkre�la� wag� s�owa �mog�. �wiadomo�� owego �mog�
nierozerwalnie zwi�za�a si� z wolno�ci�. Oznacza ona pewnego rodzaju moc tkwi�c� w cz�owieku
albo zdolno�� wyboru. Dlatego religia mog�a si� sta� spraw� serca, czym� najzupe�niej
prywatnym. Ateizm pojawia si� jako wynik interpretacji wydarze� i fakt�w nowo�ytnej sekularyzacji.
W sensie doktrynalnym zwi�zany jest z przemy�leniami filozof�w, kt�rzy, moc�
swych spekulacji, doprowadzili wreszcie do powstania zwartego systemu regu� ateizmu metodycznego,
nie stawiaj�cego - w imi� metodologicznego porz�dku - pyta� natury religijnej.
Dlaczego? Dlatego, �e chc�c pozna� Boga pr�bowano m�wi� o Nim za pomoc� u�omnych,
ludzkich poj��. I nieporozumienia powstawa�y ju� na poziomie s�ownej organizacji wypowiedzi.
W ten spos�b tworz�c okre�lon� wizj� rzeczywisto�ci nie zauwa�ano jej filozoficznych
konsekwencji. Koncepcje monistyczne, sprowadzaj�ce ca�� rzeczywisto�� do jednej
tylko zasady, likwiduj� w og�le mo�liwo�� pytania o Boga. Mo�na, co najwy�ej, rozmy�la� o
tym, w jaki spos�b powstaje w cz�owieku przekonanie o istnieniu Boga. �w. Tomasz, on w�a�nie,
przedstawi� zarzuty do dzisiaj aktualne. W �Summie teologicznej� (I, q.2, a.3, argument
l i 2) stwierdzi�, �e trudno jest przyj�� istnienie niesko�czenie dobrego Boga, skoro z�o nadal
panuje w �wiecie ( B�g jest zatem moralnie niemo�liwy) i nast�pnie, �e racje nauki wystarcz�
do wyja�nienia tajemnicy rzeczywisto�ci (B�g wi�c jest naukowo niepotrzebny). Zarzuty powy�sze,
po wielekro� przytaczane, szczeg�lnie przez tw�rc�w literatury i sztuki, by wspomnie�
Camusa czy Dostojewskiego - sta�y si� w�asno�ci� europejskiej kultury.
Nale�y my�le� i �y� w spos�b ateistyczny, aby otworzy� drog� humanizmowi. Dokona si�
tego poprzez odsuni�cie etyki od religii (Immanuel Kant, Johan Gottiieb Fichte, James Mill)
lub zaufanie faktom naukowym (Auguste Comte), wreszcie przekroczenie religii ku rozwojowi
Ducha (G. W. Friedrich Hegel). To ostatnie stanowisko przynios�o najbardziej bolesne
dla teizmu konsekwencje. Autor �Wyk�ad�w z filozofii dziej�w� interesowa� si� religi� przez
ca�e swe �ycie. Wyra�a� si� niemal entuzjastycznie o kazaniach mistrza Eckharta. W jednej ze
swoich wczesnych medytacji pt. ��ycie Jezusa� objawia si� sam jako herold �nowej ewange
9
lii� o Przyczynie, czy te� �boskiej iskrze�, tworz�cej ludzk� natur�. Doktryna o obiektywno�ci
Boga jest, m�wi, wyrazem zniewolenia cz�owieka. W ten spos�b poprzez rozr�nienie
pomi�dzy cz�owiekiem i Bogiem (B�g jest sensem historii �wiata) przygotowa� on grunt do
p�niejszych, najbardziej ekstremalnych form antychrze�cija�skiego ateizmu mistycznego, by
u�y� sformu�owania Geralda Hamratty.
Na og� wszystkim �mistrzom podejrze� chodzi�o o cz�owieka, uratowanie go przed
utrat� podmiotowo�ci i wolno�ci. Poniewa� rozum ludzki posiada moc tw�rcz�, wi�c dzi�ki
niemu mo�na heroicznie kroczy� przez �ycie. Pozaludzkie si�y nie s� przydatne. Trzeba jedynie
odkry� �r�d�a religii, jej zafa�szowane dot�d oblicze. A odwo�uj�c si� do Hume�a i Kanta
�atwo to czyni�. Odkrywamy zatem dwie tradycje w ateizmie XX wieku. Pierwsza, nazwijmy
j� spekulatywn�, zajmuje si� b��dami w my�leniu o Bogu, ujmuj�c religi� jako zjawisko sk�adaj�ce
si� z szeregu intelektualnych pomy�ek (np. Dawid Hume, Bertrand Russel); druga,
maj�ca swe �r�d�o w Niemczech, poprzedzaj�ca t� pierwsz�, r�wnie� uwa�a religi� za intelektualne
nieporozumienie. Pragnie jednak nie tyle j� odrzuca�, co raczej t� �religi� odziedziczon��
przekszta�ci� w jak�� form� nie-religijn� (Ludwik Feuerbauch, Karol Marks, Dawid
Friedrich Strauss). Powodem takiego post�powania jest do�wiadczenie uci��liwo�ci religii,
kt�ra - wielu wsp�czesnym - sprawia trudno��, wymaga bowiem wysi�ku zar�wno intelektualnego,
jak i moralnego, wi���cego si� z praktyk� �ycia. By� mo�e i dlatego pojawia si� w
tym momencie swego rodzaju intelektualna niech�� wzgl�dem pewnych form religii, koncentruj�cych
si� na wierze w istnienie Boga, a tak�e pewna niech�� moralna wzgl�dem nakaz�w
i praktyk religijnych. Je�li do��czymy do tego jeszcze moment emocjonalny (r�nie
przejawiaj�cy si� u poszczeg�lnych os�b), wtedy z �atwo�ci� dostrze�emy punkt, z kt�rego
dokonuje si� krytyki religii. Czy s� to zarzuty nowoczesne? Wydaje si�, �e nie s� ani nowoczesne,
ani wsp�czesne, gdy� wywodz� si� z tradycji staro�ytnych. Zapewne nowsze pozostaj�
wszystkie te stanowiska, kt�re dopatruj� si� racji istnienia ateizmu w za�o�eniach proponowanych
przez nauki przyrodnicze, ideologie oraz egzystencjalizm. One w�a�nie sprawi�y,
�e przesuni�to ca�e zagadnienie z poziomu pytania: �B�g istnieje, czy nie istnieje� na pytanie
o sens tych okre�le� w perspektywie ludzkiej wolno�ci. Tak powsta�e ateizmy okre�li�y si�
mianem humanistycznych. Wszystkie pragn� wyzwoli� cz�owieka z rozlicznych alienacji
(�aci�skie: alienus znaczy obcy, daleki, cudzy, nale��cy do kogo� drugiego), kt�re pozbawiaj�
go jego w�asnej istoty. Zamiast zwraca� ku tw�rczo�ci, pracy, kieruj� w stron� Boga-
Zbawcy. St�d formy zniewolenia wyznaczaj� formy ateizmu. Wyliczmy najwa�niejsze:
ATEIZM NAUKOWY - �r�d�a negacji wszelkich przejaw�w bosko�ci tkwi� w ca�kowitej
ufno�ci do�wiadczeniu. Tylko �wiadectwo nauki weryfikuje prawd�. Licz� si� fakty przeciwstawne
temu co urojone, fikcyjne, a nawet wywiedzione z czystego rozumu. Rzeczywisto��
prawdy jest mierzalna, sprawdzalna, logiczna. A temu wszystkiemu zaprzecza religia,
sprzyjaj�c naiwno�ci i bezkrytycznej akceptacji mitycznego obrazu �wiata.
ATEIZM POLITYCZNY - Wywodzi si� z refleksji marksowskiej. Kryterium prawdy
zawsze pozostaje praktyka. St�d nie nale�y interesowa� si� sporem ateizmu z teizmem, gdy�
najwa�niejsza jest praktyka spo�eczna. Cz�owiek sam siebie czyni pocz�tkiem i ko�cem, miar�
sensu. Religia za� odbija tylko zdeformowany kszta�t �wiata. Jest przeciwie�stwem wiedzy
(Ludwik Feuerbach, Miko�aj Czernyszewski, W�odzimierz Lenin). Ateizm polityczny pragnie
zniszczy� nie tylko Boga, ale chcia�by zabi� t� cz�� ka�dego narodu, kt�ra w�a�nie w Bogu
poszukuje mocy ochraniaj�cej. Karolowi Marksowi, kt�ry by� �ydem, chodzi�o o to, aby ju�
nie by�o na ziemi narodu �ydowskiego, dlatego pr�bowa� obali� gro�nego Stw�rc� narodu.
Gdy si� Go pozb�dziemy, sugerowa�, staniemy si� wreszcie wolni.
10
ATEIZM HEROIZMU EGZYSTENCJALNEGO - Tw�rcy i propagatorzy egzystencjalizmu
zgadzaj� si� przynajmniej co do jednego: konieczny jest nowy opis natury Boga i umocnienie
�wiadomo�ci, �e zwi�zek z tym, co �wi�te jest przyrodzon� nadziej� cz�owieka. Martin
Heidegger wybiera posta� antycznego Prometeusza, b�d�cego wzorem heroizmu ludzkiego
ja. Cz�owiek wie, i� pod��a nieuchronnie ku �mierci. Pytaj�c o siebie, pyta o nico��, kt�r� jest
jego istnienie, prze�ycia, wzruszenia. Wyzwala z siebie heroizm o bezradnym obliczu, heroizm
milkn�cy wobec religijnego wymiaru �ycia. Jean-Paul Sartre r�wnie� prze�ywa �ycie
poza Bogiem. Czyni tak w imi� wolno�ci. Bo przecie� nie spos�b �y� ze �wiadomo�ci� obecno�ci
wszechwiedz�cej istoty. Heroizm oznacza tutaj zdobycie si� na bunt przekre�laj�cy religi�.
Zauwa�amy w tej prowokacyjnej postawie wp�yw B�a�eja Pascala i atmosfery protestanckiej,
jak� ujawnia�y poczynania rodziny Jean-Paula Sartre�a. W�asne rozumienie Dobra i
Z�a doprowadzi�o go do swoi�cie bezbo�nego protestantyzmu, do surowego moralizmu. Autor
�Muru� identyfikuje wi�c egzystencjalizm i ateizm. Pogl�d ten, niestety, przeszed� do
mentalno�ci og�u, dla kt�rego egzystencjalizm i filozofia Sartre�a s� tym samym. Je�li nie
ma Boga, nie ma ju� �adnej istoty rzeczy ani �adnych warto�ci. Cz�owiek jest zdany na samego
siebie. Rozpoznajemy tu akcenty nietzschea�skie, podobne do tych, kt�re daj� si� odnale��
u Andre Malraux i Alberta Camusa. Jedynie Gabriel Marcel przekroczy� ateistyczne racje
filozofii, sugeruj�c, �e odnowa �ycia religijnego tkwi nie tylko w oczyszczaj�cej funkcji, jak�
mo�e niekiedy spe�nia� ateizm, ale w humanizuj�cych decyzjach spo�eczno�ci chrze�cija�skich.
ATEIZM PSYCHOLOGICZNO-ANALITYCZNY - Z koncepcji cz�owieka i rzeczywisto�ci,
przyj�tej przez Sigmunda Freuda, Carla Gustava Junga, Ericha Fromma (przy zachowaniu
oczywistych r�nic pomi�dzy ich pogl�dami), wynikaj� okre�lone konsekwencje. Nastawienie
uczonych, zwi�zane z naukami do�wiadczalnymi, zaw�a zjawisko religii do ludzkiej
psychiki. Religia w pewnym sensie mo�e spe�nia� funkcje integruj�ce, terapeutyczne,
podobnie jak wskazania psychoanalityka hamuj� - niekiedy - rozw�j zachowa� neurotyk�w.
Niemniej, jest religia przede wszystkim �r�d�em zaburze� psychicznych. Ka�dy cz�owiek
potrzebuje opieki, jakiej� ostatecznej troski. U�wiadomiwszy sobie pochodzenie religii,
umacnia w�asne poczucie winy. Wszak u zarania wydarzenia religijnego stoi morderstwo ,
uj�te w kompleksie Edypa. Pr�buje wi�c przezwyci�y� religi�. Staje si� ateist� niejako z
psychologicznie poj�tej konieczno�ci.
ATEIZM OBOJ�TNO�CI I ROZTARGNIENIA - Tego rodzaju postawy, cho� trudno
zauwa�alne, odgrywaj� wa�n� rol� w krajobrazie wsp�czesnej niewiary. Dla wielu ludzi religia,
jak sami o tym przekonuj�, nie stanowi �adnego problemu. Nie liczy si� w sferze pragnie�
ani - tym bardziej - w sferze �wiatopogl�dowej. Psychologicznie rzecz ujmuj�c nie
prze�ywa si� w takiej duchowej sytuacji potrzeby ani konieczno�ci �ycia z Bogiem. Co najwy�ej
uznaje si� martwego Boga filozof�w i uczonych, pragn�c nade wszystko warto�ci materialnie
u�ytecznych. Ta specyficzna forma ateizmu wi��e si� z przemianami mentalno�ci
nowoczesnego �wiata.
Zapytajmy teraz, jaka ma by� odpowied� na roszczenia ateistyczne, odpowied� tych, kt�rzy
pr�buj� �y� zgodnie z nakazami Ewangelii? Ateizm neguje istnienie Boga-Stw�rcy, aby
atrybuty bosko�ci ewentualnie odnie�� do porz�dku moralnego, czy te� do przyrody b�d�
�ycia spo�ecznego. Winni�my unika� my�lenia subiektywistycznego. Ateizm, w jakiejkolwiek
nie wyst�powa�by postaci, nie powinien przera�a�, ale zmusza� do wysi�ku �ycia coraz bardziej
godnego, przyjmuj�cego z pokor� niepewno�� wiary, nieod��czne od �ycia b�l i cierpienie.
Uczy�my wszystko, co w naszej mocy, aby obraz chrze�cija�stwa - jaki ukazujemy we
wsp�lnocie - nie odbiega� od tego, jaki pozostawi� Chrystus, Syn Bo�y, Zbawiciel �wiata.
11
CELIBAT
Sprawa celibatu, cho� bezpo�rednio dotyczy niewielu, anga�uje niemal wszystkich. Dyskusjom
nie ma ko�ca. Czy mo�na - wobec powy�szego - przyj�� jakie� uzasadnione i zakorzenione
w my�leniu soborowym (eklezjalnym, biblijnym) stanowisko w tej kwestii? Tym
bardziej, �e z wielu stron dochodz� dzisiaj g�osy o wyra�nym kryzysie obowi�zkowego celibatu.
Tak ksi�a, jak i osoby �wieckie wyra�aj� okre�lone w�tpliwo�ci co do s�uszno�ci tego
ko�cielnego prawa. Niekt�rzy za� teologowie wyra�nie stwierdzaj�, �e po��czenie w indywidualnym
�yciu kap�a�stwa z celibatem, jak i kap�a�stwa z ma��e�stwem by�o opatrzno�ciowe
w porz�dku historycznym i znajduje uzasadnienie w Pi�mie �w. Mo�e te� przynosi� owoce w
zakresie dzia�a� duszpasterskich. Jeszcze inni m�wi� o stanie bez�ennym w spos�b tylko negatywny.
Jest on - w ich rozumieniu - czym� ca�kowicie sprzecznym z ludzk� natur�, tworz�cym
psychiczne dewiacje, wreszcie powoduje b�d� powodowa� mo�e z�e skutki spo�eczne
i - tak naprawd� - nigdy w stanie czystym nie by� przez ludzi realizowany. Nim przedstawi�
odpowied� na taki spos�b rozumienia celibatu, wyja�nijmy najpierw sam termin.
�aci�skie s�owo caelebs oznacza bez�enny, nie�onaty, samotny, a zatem sugeruje �wiadome
przyj�cie �lubu bez�enno�ci, kt�ry dotyczy nie tylko mi�o�ci seksualnej, ale og�lnie
stosunku cz�owieka do potrzeb cia�a. Zagadnienie to bywa wyra�ane w wielu r�norodnych
poj�ciach. Najcz�ciej przywo�uje si� nast�puj�ce: czysto��, wstrzemi�liwo��, dziewictwo,
celibat. Terminy te, powiedzmy ju� teraz, nie s� w �adnym sensie pruderyjne. Nie nastawiaj�
wrogo do cia�a ani do prze�y� z nim si� wi���cych. Nie s� te� jak�� form� kazuistyki utworzonej
dla rzekomo s�abego cz�owieka. Kieruj� raczej uwag� na decyzyjny porz�dek ludzkiego
istnienia, kt�ry sprawia, �e niekt�rzy podejmuj� wezwanie, aby dla Chrystusa �y� i dzia�a�
w spos�b niepodzielny, ca�kowicie oddany we wszystkich sferach �ycia. Dlatego tylko wydarzenie
�mierci i zmartwychwstania Chrystusa mo�e by� ostatecznym powodem wyboru cnoty
czysto�ci. A poniewa� najwa�niejsze trudno�ci, b�d�ce wynikiem pr�b na�ladowania Jezusa,
zbiegaj� si� w jednym punkcie, mianowicie wyrzeczeniu si� ma��e�stwa, st�d powinni�my
szczeg�lnie wyrazi�cie podejmowa� wysi�ek w tej dziedzinie, gdzie bardzo �atwo o fa�sz, zak�amanie,
egoizm. I zapewne jeste�my w stanie odkry� w tego rodzaju postawie radosn� decyzj�
oddania swego serca Bogu. Tym bardziej, �e mamy prekursor�w biblijnych.
W�a�ciw� teologi� celibatu odnajdujemy dopiero na kartach Nowego Testamentu, niemniej
�wiadectwo proroka Jeremiasza warte jest bli�szej analizy. By� on w Biblii pierwszym
cz�owiekiem, kt�ry rozwa�a� zagadnienie celibatu, m�wi� o nim, a nawet podawa� powody
jego przyj�cia. Czyni� tak nie tyle z g��bi swej wra�liwo�ci, co raczej z nakazu Bo�ego. Wybra�
bez�e�stwo jako znak, mo�e przestrog� przed nadci�gaj�c� tragedi�, kt�ra mia�a dotkn��
nar�d izraelski. W ten spos�b niejako naocznie przedstawia� obraz nadchodz�cych dni. Celibat
sta� si� jego sposobem prorokowania. Odnajdujemy w nim, opr�cz owych dramatycznych
rys�w, tak�e pewne warto�ci duchowe, bo przecie� B�g sprawia, �e mo�liwa jest egzystencja
oddana wy��cznie d��eniu do osi�gni�cia religijnie poj�tego szcz�cia. Tak wi�c Jeremiasz,
Anna, Jan Chrzciciel - bohaterowie bez�enno�ci - a tak�e �w. Pawe� m�wi� o pragnieniu
�wi�to�ci, co wi��e si� tak�e (cho� nie wy��cznie) z czysto�ci� �ycia, godno�ci ludzkiego
cia�a - �wi�tyni Ducha �wi�tego, wreszcie jedno�ci z Cia�em samego Chrystusa, kt�r� precyzyjnie
wypowiedzia� Aposto� Narod�w.
12
Jest zatem celibat kategori� szerok� i nie powinno si� go zaw�a� do konfesyjnych tylko
wymiar�w. To uniwersalne do�wiadczenie cz�owieka. W �wiecie hellenistycznym dziewictwo,
celibat nie by�y, jak wiadomo, powodem do dumy. Cz�sto za� wywo�ywa�y pogard� i
niech��. Zdarza�y si�, co prawda, przypadki dziewictwa po�r�d niekt�rych kap�anek greckich
b�d� w pewnych �rodowiskach filozof�w, jednak�e rzadko wynika�y one z potrzeb natury
religijnej. Lecz zauwa�my, i� zawsze w spo�eczno�ciach �wiata spotykamy ludzi, kt�rzy poch�oni�ci
sprawami �ycia decyduj� si� na podj�cie trudu celibatu. W ka�dym bowiem cz�owieku
mie�ci si� jaka� cz�stka samotno�ci, kt�rej nie zaspokaja nawet najbardziej szlachetna
forma ludzkiej mi�o�ci, a jedynie niesamolubna mi�o�� Boga. W�a�nie celibat jest zewn�trznym
wyrazem tak uj�tej nadziei, jako droga mi�o�ci inna ni� ma��e�ska, b�d�ca mocnym
znakiem wezwania Bo�ego do na�ladowania Ewangelii. Tak dalece stali�my si� dzisiaj
dzie�mi epoki szczyc�cej si� liberalizmem, swobod� obyczajow�, naturalno�ci�, �e nie potrafimy
zrozumie� sensowno�ci mi�o�ci bez�ennej. Ale im bardziej taki absurd wi��e nasze systemy
i hierarchie warto�ci, tym wi�ksze staje si� �wiat�o p�yn�ce z takiego wyboru. Aczkolwiek
wszelkie moralizatorstwo bywa w omawianej tu kwestii ca�kowicie niepo��dane. Nie
wolno traktowa� celibatu instrumentalnie, ot, chocia�by m�wi�c: b�d� mia� wi�cej czasu i
mniej k�opot�w, ani - tym bardziej - restryktywnie, negatywnie. Wielu ludzi s�dzi, i� celibat
zabija rado�� �ycia, p�ta wolno�� i odpowiedzialno�� za samego siebie. Nie pozwala na naturaln�
akceptacj� swych cielesnych pragnie�. Rzeczywi�cie, gdyby potraktowa� celibat w spos�b
areligijny, wtedy nie ma on specjalnie wyr�nionego sensu. Dopiero zaanga�owanie religijne
przydaje mu mocy, umo�liwia rozwijanie osobistych bogactw serca. Warto rozpoznawa�
do�wiadczenie celibatu jako d o p e � n i e n i e wymiar�w tej samej mi�o�ci, jaka p�ynie z
uprzedzaj�cej mi�o�ci Boga. Zostali�my stworzeni do mi�owania. W wezwaniu, kt�re obejmuje
niekt�rych ludzi, objawia si� najpe�niej �w dynamizm zaufania, troski, wierno�ci, cho�
istnieje niebezpiecze�stwo, �e w�asn� lekkomy�lno�ci� mo�na wiele zepsu�, a nawet urazi�
ludzkie uczucia. Celibat - trzeba przyzna� - ujawnia si� niekiedy jako swego rodzaju egoizm,
je�eli nie uobecnia w codzienno�ci �ycia sposobu mi�o�ci, charakteryzuj�cej dzieci Kr�lestwa,
przepowiadanego i zapowiadanego przez Chrystusa. Wyrzeczenie si� przywilej�w natury
cielesnej musi zatem stawa� si� s�u�b� niepodzieln� Bogu i ludziom. Jako�� tego faktu jest
r�noraka u poszczeg�lnych os�b, lecz decyzja oddania si� Chrystusowi winna zawsze wyp�ywa�
z mi�o�ci. I tylko z niej. Inaczej b�dzie ci�arem, niewol�, udawaniem, podobnie jak
erotyzm pozbawiony mi�osnego kolorytu. A nadto nie b�dzie tworzy� rzeczywisto�ci daru.
Chcia�bym ten moment rozwa�a� podkre�li�. Celibat - dar dla wsp�lnoty, diakonijny rys
Ko�cio�a, istnienie w s�u�bie wezwa� ewangelicznych - wi��e si� bardzo �ci�le z do�wiadczeniem
ma��e�skim. Zar�wno celibat, jak i �ycie ma��e�skie dziej� si� w obliczu tajemnicy
wolno�ci i wiary. Wzajemnie siebie potrzebuj�. Je�eli rozumiemy warto�� wsp�lnoty ma��e�skiej,
tym pe�niej rozumiemy sens celibatu - i odwrotnie. Nale�y jednak�e dopowiedzie� nast�puj�c�
uwag�. Ot� Chrystus nigdy nie sugeruje, �e wezwanie do samotno�ci dla Boga jest
lub by� mo�e pomniejszeniem ma��e�stwa. M�wi natomiast o szczeg�lnej wymowie tego
daru dla kr�lestwa niebieskiego, bo przecie� �w zmartwychwstaniu ani si� �eni� b�d�, ani za
m�� wychodzi� (Mk 12, 25). Znaczy to, �e cz�owiek w spos�b �wiadomy podejmuje wyrzeczenie
si� ma��e�stwa, czyli tego stanu, by u�y� s��w Jana Paw�a II, w kt�rym m�czyzna i
kobieta staj� si� wzajemnym darem dla siebie przez sam� swoj� m�sko�� i kobieco�� w zjednoczeniu
cielesnym, i rozumie wag� tego wyrzeczenia. S�owa Chrystusa opisuj� realn� sytuacj�
�ycia. Ma��e�stwo i rodzina stanowi� dobro samo w sobie z Bo�ego ustanowienia. I nigdy
nie wolno o tym zapomina�. Ale r�wnocze�nie ukazuj�, �e bez�enno�� jest powo�aniem
wyj�tkowym, dla kr�lestwa niebieskiego wa�nym i potrzebnym. Dlaczego?
Wiele jest mo�liwo�ci interpretacyjnych. Tutaj przypomnijmy, �e bez�enno�� stanowi w
kr�lestwie Chrystusa warto�� sam� w sobie. Ci, kt�rzy b�d� j� dobrowolnie wybiera�, powin
13
ni wybiera� ze wzgl�du na sam� t� warto�� - nie za� w wyniku jakichkolwiek innych rachub.
Chodzi po prostu o to, �e sk�adamy Bogu dar z samych siebie, z pi�kna przynoszonego przez
do�wiadczenie ma��e�skiej jedno�ci, aby zapowiedzie� spos�b kochania, je�eli dozwolone
jest tego rodzaju sformu�owanie, obowi�zuj�cy w kr�lestwie nieba. W ten te� spos�b ukazujemy
granic� mi�dzy �YCIEM a U�YCIEM, co wydaje si� istotne w dobie moralnych dowolno�ci
i etycznego liberalizmu.
�ycie kap�a�skie domaga si� wytworzenia pewnego ducha swobody �wiata, okre�lanego
przez Bibli� s�owem anaw - ubogi, n�dzny, biedny, samotny. Jest to cz�owiek, kt�ry nie odczuwa
swego zamieszkania na tej ziemi jako ostatecznego i jedynego. Nie bywa osadzony w
bogactwach ziemskich, cho� ich wcale nie wyklucza. Wszystko, co tworzy jego �yciowy
krajobraz, mo�e odda� bez wielkiego roz�alenia, gdy� pragnie s�u�y� Bogu niepodzielnym
sercem. St�d taki spos�b �ycia bywa niekiedy okre�lany jako znak eschatologiczny, poniewa�
wyprowadza istnienie cz�owieka poza doczesne horyzonty. A r�wnocze�nie umacnia osobisty
stosunek do ludzi. Trzeba zgodzi� si� na siebie takiego, jakim si� jest. Chrystus obdarzaj�c
tajemnic� powo�ania nie przemienia nas nagle w ludzi lepszych, szlachetniejszych, m�drzejszych.
Daje natomiast moc, aby�my mogli w zawierzeniu przyj�� (zawsze mo�liwe) udr�czenia
kap�a�skiej pracy. Odt�d ju� wiemy, �e celibat w niczym nie umniejsza czu�o�ci. Staje si�
za� bod�cem do na�ladowania Chrystusa, przez co zyskuje wymiar chrystocentryczny. Ale
nie tylko. Ma r�wnie� sens eklezjologiczny, gdy� wzmaga i umo�liwia pragnienie s�u�by dla
dobra wsp�lnoty, a tak�e eschatologiczny, kieruj�cy religijn� wra�liwo�� na tajemnice Kr�lestwa
Bo�ego.
Odwa�� si� teraz powiedzie�, �e do�wiadczenie celibatu, szerzej: ascezy, potrzebne jest
wszystkim. Ostatecznie jako�� �ycia zale�y tak�e od tego, czy potrafimy rozpoznawa� warto�ci
dochodz�ce ze �wiata, odpowiednio je szeregowa� i w��cza� w sw�j spos�b dzia�ania.
Trudno przecie� otwiera� si� na wszystkie tre�ci docieraj�ce do naszych zmys��w, intelektu,
serca. Konieczne jest dokonywanie wybor�w, kt�re poci�gaj� za sob� konieczno�� ofiary,
wyrzeczenia. Jednak�e - w perspektywie religijnej - wskazuj� one na co� wi�cej, co przekracza
posta� tego �wiata.
Celibat poj�ty jako rada, a nie przykazanie (Por. l Kor 7, 25) jest wi�c �wiadomym wyborem
cz�owieka, na kt�ry nak�ada si� w Ko�ciele Rzymskim prawo stanowi�ce, i� wszyscy
duchowni s� zobowi�zani do jego zachowania. Rozgrywa si� zawsze w g��bi wolno�ci i mo�e
by� zaakceptowany w takim wymiarze.
Przeszkody uniemo�liwiaj�ce �ycie ma��e�skie przynosz� te� niemo�liwo�� wyboru stanu
bez�ennego. Dzi�ki temu dochodzi do wyakcentowania wolno�ci zawierzenia Chrystusowi,
kt�rego �ycie, m�ka i zmartwychwstanie ostatecznie t�umacz�, jak wspomnia�em wcze�niej,
chrze�cija�ski celibat. Zbiegaj� si� tutaj w jedno najwi�ksze tajemnice wiary: wcielenie,
zmartwychwstanie, praca Ko�cio�a kierowanego �yczliwo�ci� Ducha �wi�tego. A kiedy wype�ni�
si� dni, u ko�ca czas�w, wtedy pe�ni� znacze� zaja�niej� znaki mi�o�ci ma��e�skiej,
jak i dziewiczo�� oddania Bogu. Dlatego teraz powinni�my z pokor� d��y� do �wi�to�ci, ka�dy
na spos�b osobistego obdarowania, osobistej �aski powo�ania.
CIERPIENIE
Cierpienie potrafi dzieli� i zniewala�. Ma przeogromn� moc, ujawniaj�c� si� przede
wszystkim w budowaniu z�a, sprzeciwu, �alu. Trudno wyzby� si� tych okre�le�, kiedy dotyka
nas b�l. Dlatego we wszystkich egzystencjalnie dramatycznych sytuacjach m�wienie o warto�ci
cierpienia brzmi tylko ironicznie.
14
�wiat dzieli si� na dwie grupy: tych, kt�rzy w imi� najdrobniejszej �zy dziecka odrzucaj�
ka�d� form� teodycei i tych, kt�rzy przyjmuj� rzeczywisto�� mi�o�ci cierpi�cej, ujawnionej
przez �ycie, �mier� i zmartwychwstanie Chrystusa. Biblia - mo�e w�a�nie z tego powodu -
pozostaje ksi�g� o jednocz�cym charakterze sugeruj�c, �e mo�liwy jest majestat ludzkiego
cierpienia i uczestnictwo w �wi�to�ci samego Boga. Nie wszyscy jednak ws�uchaj� si� w ten
- wymagaj�cy zawierzenia i ufno�ci - g�os. Wol� swoj� nadziej� zamkn�� w trudnym milczeniu,
bo nic innego nie spos�b uczyni�. Jak�e bowiem pozna� zamys�y Boga (je�eli istnieje?),
a tak�e uchwyci� sens cierpienia, skoro o sobie samych tak niewiele wiemy? Wydaje si�,
�e nie ma wyj�cia z dramatu niepewno�ci, osamotnienia, trwogi, a jednak ...
Powracamy do biblijnych nadziei. B�g jest tajemnic� przemawiaj�c� do cz�owieka w ten
spos�b, �e ods�ania sw� wolno�� i swoj� osob�. M�wi, �e jest Bogiem ukrytym. Daje znaki
�wi�tej obecno�ci (Wj 3, 2) i �adna miar� nie pozwala si� portretowa�. Oznacza to jedynie
tyle, �e wolno�� Boga jest suwerenna i Jego sposoby ujawniania si� musz� pozostawa� zastrze�one.
Cz�owiek przecie� (cho�by nawet pragn��) nie jest w stanie zdoby� jakiejkolwiek
przewagi nad Bogiem. Co najwy�ej mo�e zanegowa� Jego istnienie b�d� odnosi� si� do Objawienia
z oboj�tno�ci�, a nawet lekcewa�eniem. Nie oznacza to, �e wierz�cy w zbawcze or�dzie
Jezusa natychmiast zdobywaj� wiedz� pewn� i ostateczn� na temat tzw. spraw egzystencjalnych.
Nic podobnego. By� mo�e w ich sercach w�a�nie wzmaga si� jeszcze bardziej moc
tajemnicy. Jedno wydaje si� pewne: pytania rozpocz�te s�owem: dlaczego - s� uprawnione,
wr�cz konieczne. Niekiedy podczas sakramentu pokuty s�ysz�, uznawane przez penitent�w za
grzeszne, wyznania ujawniaj�ce w�tpliwo�ci dotycz�ce sensu cierpienia, b�lu. Odpowiadam
w�wczas, �e nie nale�y w sobie przekre�la� tego rodzaju pyta�. One po prostu oznaczaj�, �e
Boga uwa�amy za Boga �ywego, �e wierzymy Bogu-Osobie, �e pok�adamy ufno�� nie w
swych mo�liwo�ciach (kt�re s�, przyznajmy, wielkie), ale w mi�osierdziu i mi�o�ci Boga. Czy
to sugeruje, �e cierpienie jest czym� naturalnym?
Biblia dostrzega cierpienie, nie minimalizuje jego grozy. Wystarczy przys�ucha� si� lamentacjom
b�d� psalmom, aby odkry� przejmuj�cy rys owych tekst�w: skarg�, samotno��
odtr�conych, skazanych na poniewierk� i wygnanie. Jahwe wydaje si� wtedy daleki, a cierpienie
bliskie. Jest ono wielkim z�em. Winno przesta� by� udzia�em stworzenia. Dlatego nadzieja
wyzwolenia nie opuszcza Izraela, kt�ry wpatruje si� w znaki nadchodz�cego ocalenia.
Przypomnijmy Ksi�g� Hioba, wedle niezapomnianego okre�lenia ksi�dza J�zefa Sadzika,
ksi�g� b�d�c� lekcj� godno�ci ludzkiej, lekcj� wierno�ci Bogu w cierpieniu:
I tak odszed� szatan sprzed oblicza Wiekuistego i uderzy� Hioba ropniem z�o�liwym od
stopy do ciemienia.
I wzi�� ten�e skorup�, aby si� skroba� ni�, przy czym usiad� w po�rodku popieliska.
Rzek�a tedy do� �ona jego: Blu�nij Bogu, a gi�!
On wszak�e odpowiedzia� jej: Prawisz tak, jakby jaka� szalona prawi�a. Dobre przyj�li�my
od Boga, a mieliby�my nie przyjmowa� i z�ego? W tem wszystkiem nie zgrzeszy� Hiob usty
swojemi (II, 7-10, t�. dr J. Cylkow).
Hiob daje wszystkim do my�lenia. Bo wci�� nie wiemy, jak zachowa� si� wobec skandalu
cierpienia. Czy jak bohater �Braci Karamazow� - Iwan, czy raczej jak najm�odszy - Alosza,
cicho wypowiadaj�cy imi� Chrystusa?
Przyjaciele Hioba us�yszeli o ca�ym nieszcz�ciu i przybyli, aby go po�a�owa� i pocieszy�.
Kiedy, jak t�umaczy Cylkow, podnie�li oczy swoje w pewnym oddaleniu, nie mogli go rozpozna�.
Cierpienie zmieni�o jego twarz, zamaza�o pi�kno cia�a. C� wtedy czyni�? Pocz�tkowo
ciskaj� proch ku niebu w jakim� odruchowym buncie przeciwko Stw�rcy. Potem jednak
siadaj� przy swoim przyjacielu Hiobie i... milcz�, siedem dni i siedem nocy, wiedz�c, �e
b�l jego wzmaga si� wielce (II, 12-13).
I my dzisiaj niewiele powinni�my m�wi�. Pr�bujmy raczej zdoby� si� na odwag� i stwierdzi�,
�e nigdy nie rozpoznamy tajemnicy. �adna ludzka m�dro�� nie zdo�a ani na chwil� roz
15
ja�ni� ciemno�ci z�a i cierpienia. Mo�emy natomiast zgodzi� si� na nieme wsp�cierpienie,
zgodnie z pi�knym fragmentem poematu Czes�awa Mi�osza:
Doznanie cudzego nieszcz�cia przebija mnie i wtedy, my�l�c o nich, zaczynam rozumie�
W moim ciemnym stuleciu wsp�lnot� naszego losu i bardziej prawdziwie ni� chcia�em si�
przyzna�, nieme, wsp�cierpienie.
(�Na pla�y�, z tomu �Dalsze okolice�)
Podobnie zachowali si� przyjaciele Hioba. My - przyznajmy - jeste�my w nieco szcz�liwszej
sytuacji. Zdobyli�my do�wiadczenie, kt�re podpowiada, �e w miejscu, gdzie ko�czy
si� Ksi�ga Hioba, rozpoczyna si� zbawcza moc Jezusowej m�ki. I jedynie ryzyko wiary
sprowadza na nasz b�l ukojenie. Chrystus, kt�ry pokona� �mier�, jest ocaleniem. Sta�my wi�c
obok Niego z podniesionym czo�em, jak uczyni� to nie tak dawno przecie� ksi�dz Jerzy Popie�uszko.
Co prawda Chrystus nie usuwa ze �wiata z�a i cierpienia, niemniej w�asnym �yciem
�wiadczy, �e cierpienie mo�e by� przygotowaniem na przyj�cie Kr�lestwa Bo�ego. Bo
chodzi o to, aby�my potrafili zwraca� si� do Boga. Nie przedstawiajmy Mu naszej ludzkiej
sprawiedliwo�ci i miary �ycia, ale trwajmy przed Nim ze �wiadomo�ci� w�asnej grzeszno�ci i
przygodno�ci. Wtedy zapewne s�owo amen stanie si� najbardziej autentycznym wyrazem wiary.
Wtedy te� b�dziemy mogli zaakceptowa� wa�n� prawd�: cierpienie to r�wnie� miejsce
spotkania z Bogiem, mimo uczucia, �e B�g tak cz�sto nas opuszcza. Albowiem tam, gdzie dokonuje
si� tajemnica cierpienia, odnajdujemy te� samego Boga. O w�asnych si�ach nie zdo�amy
pokona� dystansu dziel�cego nasz� przygodno�� od mi�o�ci cierpi�cego S�ugi Jahwe. Bo�a
�yczliwo�� wydaje si� konieczno�ci�. Pragniemy wszyscy, aby przenika�o nas �ycie Boga.
I kiedy odkrywamy w sobie religijnie motywowane poczucie grzechu, gdy dostrzegamy
jaki� up�r, jak��, m�wi�c metaforycznie, siatk� nieufno�ci, odgradzaj�c� od Boga, wtedy
wzrasta w nas duchowe cierpienie. Co� m�wi w g��bi naszej pychy: jeszcze nie teraz, mo�e
jutro... pot�ga grzechu umacnia si�. Dlatego sam B�g dokonuje w nas przezwyci�enia naszych
s�abo�ci i cierpie�. Trzeba tylko ogromnego pragnienia, aby si� z Nim spotka�. Odwa�my
si� wi�c zapyta�: co rozwi�zuje problem cierpienia? I stanowczo odpowiedzmy: wyt�umaczy�
tajemnicy z�a i cierpienia nie potrafimy. Mo�emy jednak - i to jest wa�ne - przem�c
je si�� wiary, przebole� wsp�uczestnicz�c w drodze krzy�owej Jezusa. Nie oczekujmy
od siebie tego, �e potrafimy znie�� ci�ary hiobowego do�wiadczenia, ale - na miar� �aski -
wejd�my w kr�g Chrystusowej obecno�ci, daj�c si� unie�� religijnie poj�tej nadziei.
Czyhaj� tu jednak niespodziane trudno�ci. Opanowuje nas nag�e prze�wiadczenie, �e blisko��
Chrystusa winna zniszczy� ka�dy przejaw cierpienia czy s�abo�ci. Tymczasem tragedie
�wiata przecz� powy�szym oczekiwaniom. Za�amuje si� nasza wiara, oddala ufno��. Nie potrafimy
przyj��, �e cierpienia chrze�cijanina s� cierpieniami Chrystusa (por. 2 Kor. l, 5). A
jednak, gdy mieli�my - cho�by najskromniejsz� - okazj� by� mi�osiernymi - bolej�cymi nad
cierpieniami drugich, gdy do�wiadczyli�my jedno�ci z bra�mi w b�lu, ju� wtedy zostali�my
obj�ci �askami Chrystusowego kr�lestwa. Kto nie potrafi wsp�cierpie�, nie mo�e przyj��
daru Boga, bowiem B�g jest pierwszym, kt�ry wsp�cierpi z cz�owiekiem. Jego m�ka i �mier�
krzy�owa s� najwymowniejszym znakiem g��bi Bo�ej mi�o�ci, kt�r� przyjmujemy, cho� tak naprawd�
nie mo�emy jej ani zrozumie�, ani poj��. St�d przechodz�c na stron� cierpi�cego Chrystusa
rezygnujemy z porz�dku ustalonego przez ludzkie oczekiwania. Bez cierpienia prawdopodobnie
�yjemy powierzchownie i modnie. Nie spos�b jednocze�nie by� w promieniowaniu m�dro�ci
Chrystusa i m�dro�ci �wiata. Czy istnieje szansa pogodzenia tych porz�dk�w?
Moim zdaniem tak, gdy� odwa�am si� stwierdzi�, istnieje cierpienie chrze�cija�skie.
Chrze�cijanin nie cierpi w og�uszeniu i odr�twieniu, ale z ca�� �wiadomo�ci�. Wie, �e jest
w��czony we wsp�lnot� Ko�cio�a, kt�rego centrum stanowi Chrystus. Przyjmuje wraz z cierpieniem
�aski p�yn�ce z m�ki Zbawiciela. W�a�nie Jego agonia objawia i ukazuje, kim jest
B�g. Nie mo�na o tym zapomina�. Lecz nie wyobra�ajmy sobie, �e B�g rozkazuje Synowi, a
16
przez to i nam: musicie cierpie� i umrze�! Przyjmuj�c cierpienia ukazujemy Boga takim, jakim
jest. Zwr��my uwag�. Chrystus modli� si� w Ogr�jcu: Abba, Ojcze. Wszystko dla Ciebie
mo�liwe, oddal ode mnie ten kielich (�k 22, 42). S�owo kielich jest wyra�eniem metaforycznym,
cz�sto spotykanym w pismach rabinackich i oznacza los, przeznaczony ka�demu cz�owiekowi.
Jezus modli� si� d�ugo, jednostajnie powtarzaj�c jedno wezwanie: Niech dzieje si�
to, co Ty chcesz. Ojcze. Od w�a�ciwego zrozumienia przywo�anej sceny zale�y warto�� naszej
wiary. Nie b�d�my niewolnikami przekonania, �e B�g wymaga� krwi Chrystusa jako
wynagrodzenia dla swej sprawiedliwo�ci, kt�r� zniweczy� cz�owiek poprzez swoje grzechy.
Raczej z ufno�ci� przyjmujmy, �e wszystko, co Jezus uczyni�, dos�ownie wszystko, a wi�c i
czyn agonii, wskazuje nam Boga. Pos�usze�stwo Mistrza z Nazaretu jest pos�usze�stwem w
mi�o�ci cierpi�cej. I niech to sformu�owanie b�dzie granic� naszych pyta�, granic�, poza kt�r�
jest ju� tylko ryzyko wiary.
Trudno by� przyjacielem Hioba.
GRZECH
M�wienie lub pisanie o grzechu albo o sakramencie pokuty jest w�a�ciwie w naszych czasach
czym� nieprzyzwoitym. W spo�eczno�ciach dzisiejszych zanika bowiem poczucie grzechu.
Spowodowane to jest mi�dzy innymi: przez subiektywizacj� �ycia, przez mentalno��,
kt�r� warto chyba nazwa� - mentalno�ci� reklamy, przez uznawanie uczu� i impresji za jedyn�
i niezawodn� norm� osi�gania tego, co dobre. Dominuje naiwne zadowolenie z siebie, brak
odpowiedzialno�ci, �atwo�� ucieczki od problem�w, wreszcie zaniechanie wysi�ku pracy nad
sob�. Powiadamy na przyk�ad: ju� tyle razy zaczyna�em i nic... s�abo�� wci�� staje przede
mn� jako realna gro�ba. Je�li dodamy do tego prze�wiadczenie ujawnione przez Czes�awa
Mi�osza w jednym z list�w do ojca Mertona, �e zasadniczo nie spos�b pozna� swoich grzech�w,
bo pojawiaj� si� tylko na mgnienie, a potem znikaj� w jakiej� magmie - rozumiemy, w
jak trudnej znale�li�my si� sytuacji.
Niemniej jednak nadal grzech pozostaje jako ostro zauwa�ana a n t y w a r t o � � , nie za� -
jak s�dz� niekt�rzy - w a r t o � � z a k a z a n a . Bywa on przegran� naszego spo�ecze�stwa.
Wed�ug tradycji albigens�w, diabe� uwi�d� ludzi tymi s�owami: Wobec Boga nie jeste�cie
wolni, bo mo�ecie czyni� tylko dobro. Chod�cie za mn�, dana wam b�dzie w�adza czynienia
dobra lub z�a, zale�nie od waszego wyboru. Zatem z ludzkiej wolno�ci wyp�ywa moc grzechu:
czynienie nieprawo�ci wobec samego Boga. A dzieje �wiata ods�aniaj� wprost niesamowite
oblicza grzechu, gdy� z�o uzewn�trznia si� w najbardziej