1081
Szczegóły |
Tytuł |
1081 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1081 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1081 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1081 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Stephen Hawking
KR�TKA
HISTORIA
CZASU
WYDAWNICTWA .ALFA" WARSZAWA 1990
Tytu� orygina�u
A Brief History of Time: From ihe Bif[ Hann 10
Rlack Holes
A Bantam Books, New York 1988
Copyright (r) 1988 by Stcphcn Hawking
Illustrations Copyright (r) 1988 by Ro� Miller
Projekt ok�adki i stronic tytu�owych
Andrzej P�gowski
Ilustracje
Ro� Miller
Redaktor
Krzysztof Bereza
Redaktor techniczny
Ewa Guzenda
For the Polish edition Copyright (r) 1990 by Wydaw-
nictwa ALFA
ISBN 83-7001-373-2
SPIS TRE�CI
Podzi�kowania ..................
Wprowadzenie ...................
1 Nasz obraz Wszech�wiata ......
2 Czas i przestrze� .............
3 Rozszerzaj�cy si� Wszech�wiat .
4 Zasada nieoznaczono�ci .......
5 Cz�stki elementarne i si�y natury
6 Czarne dziury ................
7 Czarne dziury nie s� czarne ...
8 Pochodzenie i los Wszech�wiata
9 Strza�ka czasu ................
10 Unifikacja fizyki ..............
11 Zako�czenie ..................
Albert Einstein ..................
Galileusz .......................
Newton .........................
S�ownik ........................
Indeks ..........................
i
PODZI�KOWANIA
Postanowi�em napisa� popularn� ksi��k� o czasie i przestrzeni po
wyg�oszeniu na Uniwersytecie Harvarda w 1982 roku cyklu wy-
k�ad�w Loeba. Istnia�o ju� wtedy wiele ksi��ek o wczesnym
Wszech�wiecie i czarnych dziurach, niekt�re z nich by�y bardzo
dobre, jak Pierwsze trzy minuty Stevena Weinberga, niekt�re bar-
dzo z�e - tytu��w nie wymieni�. Mia�em jednak wra�enie, �e
w �adnej z nich nie rozwa�ono naprawd� pyta�, kt�re sk�oni�y
mnie samego do zaj�cia si� r�wnocze�nie badaniami kosmologicz-
nymi i kwantowymi: Sk�d wzi�� si� Wszech�wiat? Jak i kiedy
powsta�? Czy b�dzie mia� koniec, a je�li tak, to jaki? S� to pytania
wa�ne dla nas wszystkich, ale wsp�czesna nauka sta�a si� tak
skomplikowana technicznie, �e tylko nieliczni specjali�ci potrafi�
pos�ugiwa� si� aparatem matematycznym, niezb�dnym przy
omawianiu tych problem�w. Niemniej jednak podstawowe idee
dotycz�ce pocz�tku i losu Wszech�wiata mo�na przedstawi� bez
u�ycia matematyki, w spos�b zrozumia�y dla ludzi bez wykszta�-
cenia przyrodniczego. Tego w�a�nie pr�bowa�em dokona� w mej
ksi��ce. Czytelnik os�dzi, na ile mi si� powiod�o.
Kto� mi powiedzia�, �e ka�de r�wnanie, jakie umieszcz�
w ksi��ce, zmniejszy liczb� sprzedanych egzemplarzy o po�ow�.
Postanowi�em wobec tego, �e nie b�dzie �adnych r�wna�. W ko�-
cu jednak u�y�em jednego: jest to s�ynny wz�r Einsteina E=mc2.
Mam nadziej�, �e nie odstraszy on po�owy moich potencjalnych
czytelnik�w.
Pecha w �yciu mia�em tylko pod jednym wzgl�dem: zachorowa-
y . .. /_ � Jnnif ^em na ^LS, czyli stwardnienie zanikowe boczne. Poza tym je-
ASi�ZKf tf po�wi�cam Jane ^^ szcz�ciarzem. Pomoc i wsparcie, jakie otrzymuj� .od mojej
�ony, Jane, oraz dzieci: Roberta, Lucy i Tima, umo�liwi�y mi
prowadzenie w miar� normalnego �ycia i odniesienie sukces�w
zawodowych. Mia�em szcz�cie, �e wybra�em teoretyczn� fizyk�,
poniewa� polega ona na czystym my�leniu, a zatem inwalidztwo
l
PODZI�KOWANIA
nie by�o powa�nym utrudnieniem w jej uprawianiu. Bardzo po-
mocni byli mi zawsze wszyscy, bez wyj�tku, moi koledzy.
W pierwszym, "klasycznym" okresie mojej kariery zawodowej
wsp�pracowa�em g��wnie z Rogerem Penrosc'cm, Robertem Ge-
rochem, Brandonem Carterem i George'cm Elliscm. Jestem im
bardzo wdzi�czny za pomoc i wsp�lnie osi�gni�te rezultaty. Wy-
niki uzyskane w tym okresie przedstawione s� w ksi��ce The La-
rge Scal� Structure o f Spacetime [Wieloskalowa struktura czaso-
przestrzeni), kt�r� napisa�em wsp�lnie z Ellisem w 1973 roku. Nie
namawiam czytelnik�w do szukania w niej dodatkowych infor-
macji: jest w najwy�szym stopniu techniczna i zupe�nie nieczytel-
na. Mam nadziej�, �e dzisiaj potrafi� pisa� w spos�b bardziej zro-
zumia�y.
W drugim, "kwantowym" okresie mojej pracy, od 1974 roku,
wsp�pracownikami moimi byli przede wszystkim Gary Gibbons,
Don Page i Jim Hartle. Zawdzi�czam wiele im, a tak�e moim
doktorantom, kt�rzy pomagali mi w pracy i w sprawach praktycz-
nych. Konieczno�� dotrzymania kroku w�asnym studentom by�a
dla mnie zawsze znakomitym stymulatorem i, mam nadziej�,
uchroni�a mnie przed popadni�ciem w rutyn�.
W pisaniu tej ksi��ki pom�g� mi bardzo Brian Whitt, jeden
z moich student�w. W 1985 roku, po napisaniu pierwszej jej
wersji, z�apa�em zapalenie p�uc i w wyniku tracheotomii utraci�em
g�os. Poniewa� nie mog�em prawie zupe�nie porozumiewa� si�
z innymi lud�mi, straci�em nadziej�, �e zdo�am ksi��k� doko�-
czy�. Brian nie tylko pom�g� mi j� poprawi�, ale nak�oni� mnie
tak�e do wypr�bowania programu komunikacyjnego zwanego
O�rodkiem �ycia, podarowanego przez Walta Woltosza z przed-
si�biorstwa Words Plus Inc., z Sunnyyale w Kalifornii. U�ywaj�c
tego programu mog� pisa� ksi��ki i artyku�y, a z pomoc� syntety-
zatora mowy ofiarowanego przez Speech Plus, te� z Sunnyvale,
tnog� r�wnie� rozmawia� z lud�mi. David Mason zamontowa�
syntetyzator i ma�y komputer na moim fotelu na k�kach. Dzi�ki
temu systemowi mog� teraz porozumiewa� si� z lud�mi lepiej ni�
przed utrat� g�osu. Wiele os�b radzi�o mi, jak poprawi� pierwsz�
wersj� tej ksi��ki. W szczeg�lno�ci Peter Guzzardi, redaktor z wy-
dawnictwa Bantam Books, przysy�a� ca�e strony pyta� i komenta-
rzy dotycz�cych kwestii, kt�rych, jego zdaniem, nie wyja�ni�em
nale�ycie. Musz� przyzna�, �e bardzo mnie zirytowa�a ta d�uga
lista proponowanych poprawek, ale racj� mia� on: jestem pewien,
�e ksi��ka wiele zyska�a dzi�ki jego uporowi. Jestem bardzo zo-
bowi�zany moim asystentom: Colinowi Williamsowi, Davidowi
PODZI�KOWANIA
Thomasowi i Raymondowi Laflamme'owi, moim sekretarkom:
Judy Fella, Ann Raiph, Cheryl Billington i Sue Masey, oraz ze-
spo�owi opiekuj�cych si� mn� piel�gniarek. Moja praca nie by�aby
mo�liwa, gdyby koszty bada� i wydatki medyczne nie zosta�y
pokryte przez Gonville i Caius College, Rad� Bada� Naukowych
i In�ynieryjnych, oraz przez fundacje Leverhulme'a, McArthura,
Nuffielda i Raipha Smitha. Jestem im bardzo wdzi�czny.
Stephen Hawking
20 pa�dziernika 1987 r.
WPROWADZENIE
Zaj�ci naszymi codziennymi sprawami, nie rozumiemy niemal nic
z otaczaj�cego nas �wiata. Rzadko my�limy o tym, jaki mecha-
nizm wytwarza �wiat�o s�oneczne, dzi�ki kt�remu mo�e istnie�
�ycie, nie zastanawiamy si� nad grawitacj�, bez kt�rej nie utrzy-
maliby�my si� na powierzchni Ziemi, lecz poszybowaliby�my
w przestrze� kosmiczn�, nie troszczymy si� te� o stabilno�� ato-
m�w, z kt�rych jeste�my zbudowani. Z wyj�tkiem dzieci, (kt�re
nie nauczy�y si� jeszcze, �e nie nale�y zadawa� wa�nych pyta�)
tylko nieliczni spo�r�d nas po�wi�caj� du�o czasu na rozwa�ania,
dlaczego przyroda jest taka, jaka jest, sk�d si� wzi�� Kosmos i czy
istnia� zawsze, czy pewnego dnia kierunek up�ywu czasu si� od-
wr�ci i skutki wyprzedza� b�d� przyczyny, oraz czy istniej� osta-
teczne granice ludzkiej wiedzy. Spotka�em nawet takie dzieci, kt�-
re chcia�y wiedzie�, jak wygl�daj� czarne dziury, jaki jest naj-
mniejszy kawa�ek materii, dlaczego pami�tamy przesz�o��, a nie
przysz�o��, jak obecny porz�dek m�g� powsta� z pierwotnego
chaosu, i dlaczego istnieje Wszech�wiat.
W naszym spo�ecze�stwie wi�kszo�� rodzic�w i nauczycieli
wci�� jeszcze odpowiada na takie pytania wzruszeniem ramion
lub odwo�uje si� do s�abo zapami�tanych koncepcji religijnych.
Wielu czuje si� nieswojo borykaj�c si� z pytaniami tego rodzaju,
gdy� niezwykle wyra�nie obna�aj� one ograniczenia naszej
wiedzy.
Ale nauka i filozofia w znacznym stopniu zawdzi�czaj� swe ist-
nienie takim w�a�nie pytaniom. Stawia je coraz wi�ksza liczba do-
ros�ych i niekt�rzy dochodz� czasami do zdumiewaj�cych odpo-
wiedzi. R�wnie odlegli od atom�w i gwiazd, rozszerzamy granice
poznania tak, by obj�� nimi i to, co najmniejsze, i to, co naj-
dalsze.
Wiosn� 1974 roku, na dwa lata przed l�dowaniem sondy Vi-
king na Marsie, uczestniczy�em w spotkaniu zorganizowanym
przez Kr�lewskie Towarzystwo Naukowe w Londynie, na kt�rym
WPROWADZENIE
11
zastanawiali�my si�, jak szuka� �ycia w Kosmosie. W czasie
przerwy zauwa�y�em, �e w s�siedniej sali zebra�o si� o wiele licz-
niejsze grono. Wszed�em tam wiedziony ciekawo�ci�. Wkr�tce
zda�em sobie spraw�, �e przygl�dam si� staremu rytua�owi:
przyjmowano nowych cz�onk�w do Kr�lewskiego Towarzystwa,
jednej z najstarszych organizacji naukowych na �wiecie. W pierw-
szym rz�dzie m�ody cz�owiek w fotelu na k�kach bardzo powoli
wpisywa� swoje nazwisko do ksi�gi, w kt�rej, na jednej z pierw-
szych stron, widnieje podpis Izaaka Newtona. Kiedy wreszcie
sko�czy�, rozleg�y si� g�o�ne oklaski; Stephen Hawking by� ju�
wtedy postaci� legendarn�.
Obecnie Hawking jest "Lucasian Professor of Mathematics" na
Uniwersytecie w Cambridge. Przed nim tytu� ten nale�a� mi�dzy
innymi do Newtona i P.A.M. Diraca, dw�ch s�ynnych badaczy
zjawisk w wielkich i ma�ych skalach. Jest ich godnym nast�pc�.
Kr�tka historia czasu, pierwsza ksi��ka Hawkinga dla laik�w,
powinna z wielu wzgl�d�w spodoba� si� szerokim kr�gom czytel-
nik�w. W r�wnym stopniu co bogata zawarto�� ksi��ki powinna
ich zainteresowa� fascynuj�ca mo�liwo�� poznania dr�g, kt�rymi
biegnie my�l jej autora. Znajdziemy w niej przedstawione z nie-
zwyk�� jasno�ci� problemy, z kt�rymi zmaga si� dzisiejsza fizyka,
astronomia, kosmologia; znajdziemy w niej r�wnie� �wiadectwa
odwagi.
Jest to wreszcie ksi��ka o Bogu... a raczej o jego nieobecno�ci.
S�owo B�g cz�sto pojawia si� na tych stronicach. Hawking usi�uje
znale�� odpowied� na s�ynne pytania Einsteina, czy B�g mia�
swobod� w tworzeniu Wszech�wiata. Pr�buje, jak sam stwierdza
wprost, zrozumie� umys� Bo�y. To sprawia, �e konkluzja - przy-
najmniej obecna - jest tym bardziej zaskakuj�ca: Wszech�wiat
nie ma granic w przestrzeni, nie ma pocz�tku i ko�ca w czasie, nie
ma te� w nim nic do zrobienia dla Stw�rcy.
Cari Sagan
Cornell University
Ithaca, Nowy York.
l
NASZ OBRAZ
WSZECH�WIATA
Pewien bardzo znany uczony (niekt�rzy twierdz�, �e by� to Ber-
trand Russell) wyg�osi� kiedy� popularny odczyt astronomiczny.
Opowiada�, jak Ziemia obraca si� dooko�a S�o�ca, a ono z kolei
kr�ci si� wok� �rodka wielkiego zbiorowiska gwiazd, zwanego
nasz� galaktyk�. Pod koniec wyk�adu w jednym z ko�cowych
rz�d�w podnios�a si� niewielka, starsza pani i rzek�a: "Wszystko,
co pan powiedzia�, to bzdura. �wiat jest naprawd� p�aski i spoczy-
wa na grzbiecie gigantycznego ��wia". Naukowiec z u�mieszkiem
wy�szo�ci spyta�: "A na czym spoczywa ten ��w?". Starsza pani
mia�a gotow� odpowied�: "Bardzo pan sprytny, m�ody cz�owieku,
bardzo sprytny, ale jest to ��w na ��wiu i tak do ko�ca!"
Dla wi�kszo�ci ludzi obraz �wiata jako niesko�czonej wie�y
z ��wi mo�e si� wyda� �mieszny, ale czemu w�a�ciwie uwa�amy,
�e sami wiemy lepiej? Co wiemy o Wszech�wiecie i jak si� tego
nauczyli�my? Jak Wszech�wiat powsta� i dok�d zmierza? Czy
Wszech�wiat mia� pocz�tek, a je�li tak, to co by�o przedtem?
Osi�gni�cia fizyki ostatnich lat, umo�liwione przez fantastyczny
rozw�j technologii, sugeruj� pewne odpowiedzi na te stare pyta-
nia. Kiedy� nasze odpowiedzi b�d� si� wydawa�y r�wnie oczywi-
ste, jak oczywiste jest dla nas, �e Ziemia obraca si� wok� S�o�ca
- albo r�wnie �mieszne, jak pomys� wie�y z ��wi. Tylko czas
(czymkolwiek on jest) poka�e, ile s� one warte.
Ju� 340 lat przed Chrystusem grecki filozof Arystoteles w swej
ksi��ce O niebie potrafi� przedstawi� dwa dobre argumenty na
poparcie twierdzenia, �e Ziemia jest kul�, a nie p�aszczyzn�. Po
pierwsze, Arystoteles zdawa� sobie spraw�, �e za�mienia Ksi�yca
powoduje Ziemia, zas�aniaj�c S�o�ce. Cie� Ziemi na Ksi�ycu
jest zawsze okr�g�y, co by�oby uzasadnione tylko wtedy, je�li
Ziemia by�aby kul�. Gdyby Ziemia by�a p�askim dyskiem, jej cie�
NASZ OBRAZ WSZECH�WIATA
13
na og� by�by wyd�u�ony i eliptyczny, chyba �e za�mienie zdarza
si� zawsze wtedy, gdy S�o�ce znajduje si� dok�adnie nad �rodkiem
dysku. Po drugie, dzi�ki swym podr�om, Grecy wiedzieli, �e je�li
Gwiazd� Polarn� obserwuje si� z rejon�w po�udniowych, to wida�
j� ni�ej nad horyzontem ni� wtedy, gdy obserwator znajduje si�
na p�nocy. (Poniewa� Gwiazda Polarna le�y nad biegunem p�-
nocnym, pojawia si� ona dok�adnie nad g�ow� obserwatora stoj�-
cego na biegunie, obserwator na r�wniku widzi j� natomiast do-
k�adnie na horyzoncie). Znaj�c r�nic� po�o�enia Gwiazdy Polar-
nej na niebie, gdy obserwuje si� j� w Egipcie i w Grecji, Arystote-
les oszacowa� nawet, �e obw�d Ziemi wynosi 400 000 stadion�w.
Nie wiemy, ilu metrom dok�adnie odpowiada� jeden stadion, ale
prawdopodobnie by�o to oko�o 180 metr�w. Je�li tak, to Arysto-
teles pope�ni� b��d: podany przeze� obw�d Ziemi jest dwa razy
wi�kszy ni� przyjmowany przez nas. Grecy znali i trzeci argument
przemawiaj�cy za kulisto�ci� Ziemi: gdyby Ziemia nie by�a kul�,
to czemu najpierw widzieliby�my pojawiaj�ce si� nad horyzontem
�agle statk�w, a dopiero p�niej ich kad�uby?
Arystoteles uwa�a�, �e Ziemia spoczywa, a S�o�ce, Ksi�yc,
planety i gwiazdy poruszaj� si� wok� niej po ko�owych orbitach.
Przekonanie to wyrasta�o z jego pogl�d�w religijno-filozoficznych
- zgodnie z nimi Ziemia stanowi�a �rodek Wszech�wiata, a ruch
ko�owy by� ruchem najbardziej doskona�ym. W drugim wieku
Ptolemeusz rozwin�� te idee i sformu�owa� pe�ny model kosmo-
logiczny. Wed�ug niego Ziemia znajdowa�a si� w �rodku Wszech-
�wiata i by�a otoczona o�mioma sferami niebieskimi, kt�re unosi-
�y Ksi�yc, S�o�ce, gwiazdy i pi�� znanych wtedy planet (Merku-
ry, Wenus, Mars, Jowisz i Saturn - rys. l). Aby wyja�ni� skomp-
likowany ruch planet, Ptolemeusz zak�ada�, �e porusza�y si� one
po mniejszych ko�ach, kt�rych �rodki przymocowane by�y do
w�a�ciwych sfer. Sfera zewn�trzna zawiera�a gwiazdy sta�e, kt�-
rych wzajemne po�o�enie nie zmienia�o si�, ale kt�re obraca�y si�
wsp�lnie po niebie. Co le�a�o poza sfer� gwiazd sta�ych, nigdy nie
zosta�o w pe�ni wyja�nione, lecz z pewno�ci� obszar ten nie nale-
�a� do cz�ci Wszech�wiata dost�pnej ludzkim obserwacjom.
Model ptolemejski pozwala� na w miar� dok�adne przewidywa-
nie po�o�e� cia� niebieskich na niebie. Aby jednak osi�gn�� t� do-
k�adno��, Ptolemeusz musia� przyj��, i� Ksi�yc porusza si� po
takiej orbicie, �e gdy znajduje si� najbli�ej Ziemi, jego odleg�o��
od niej jest dwukrotnie mniejsza, ni� gdy znajduje si� najdalej od
Ziemi. Oznacza to, �e Ksi�yc czasem powinien wydawa� si� dwa
razy wi�kszy ni� kiedy indziej! Ptolemeusz zdawa� sobie spraw�
14
KR�TKA HISTORIA CZASU
SFERA GWIAZD STA�YCH
SFERA MERKUREGO
SFERA KSIʯYCA
RYS. 1
z tego problemu, ale mimo to jego model zosta� og�lnie zaakcep-
towany, cho� nie przez wszystkich. Ko�ci� chrze�cija�ski uzna�
go za obraz Wszech�wiata zgodny z Pismem �wi�tym, poniewa�
jego wielkim plusem by�o pozostawienie poza sfer� gwiazd sta�ych
wiele miejsca na niebo i piek�o.
Znacznie prostszy model zaproponowa� w 1514 roku polski
ksi�dz Miko�aj Kopernik. (Pocz�tkowo, zapewne obawiaj�c si�
zarzutu herezji, Kopernik rozpowszechnia� sw�j model, nie ujaw-
niaj�c, �e jest jego tw�rc�). Wed�ug Kopernika w �rodku Wszech-
�wiata znajdowa�o si� nieruchome S�o�ce, a Ziemia i inne planety
porusza�y si� - wok� niego - po ko�owych orbitach. Min��
niemal wiek, nim model Kopernika zosta� potraktowany powa�-
nie. Wtedy dopiero dwaj astronomowie - Niemiec, Johannes
Kepler, i W�och, Galileusz, zacz�li propagowa� teori� Kopernika,
mimo i� orbity obliczone na jej podstawie nie w pe�ni zgadza�y si�
z obserwacjami. �miertelny cios zada� teorii Arystotelesa i Ptole-
meusza w 1609 roku Galileusz, kt�ry rozpocz�� wtedy obserwacje
nocnego nieba za pomoc� dopiero co wynalezionego przez siebie
teleskopu. Patrz�c na Jowisza Galileusz odkry�, �e jest on otoczo-
NASZ OBRAZ WSZECH�WIATA
15
ny przez kilka poruszaj�cych si� wok� niego satelit�w, czyli ksi�-
�yc�w. Wynika�o z tych obserwacji, �e nie wszystkie cia�a niebie-
skie musz� porusza� si� bezpo�rednio wok� Ziemi, jak uwa�ali
Arystoteles i Ptolemeusz. (Oczywi�cie, mo�na by�o nadal utrzy-
mywa�, �e Ziemia spoczywa w �rodku Wszech�wiata, a ksi�yce
Jowisza poruszaj� si� naprawd� wok� niej, po bardzo skompli-
kowanej drodze, stwarzaj�c tylko wra�enie, �e okr��aj� Jowisza.
Teoria Kopernika by�a jednak o wiele prostsza). W tym samym
czasie Kepler poprawi� teori� Kopernika, sugeruj�c, �e planety
poruszaj� si� po orbitach eliptycznych, a nie ko�owych (elipsa to
wyd�u�one ko�o). Po tym odkryciu przewidywane orbity planet
zgodzi�y si� wreszcie z obserwacjami.
Dla Keplera orbity eliptyczne by�y tylko hipotez� {ad hoc)
i w dodatku odpychaj�c�, poniewa� elipsy by�y w oczywisty spo-
s�b mniej doskona�e ni� ko�a. Ich zgodno�� z do�wiadczeniem
stwierdzi� niemal przez przypadek i nigdy nie uda�o mu si� pogo-
dzi� tego odkrycia z jego w�asn� tez�, �e planety s� utrzymywane
na orbitach przez si�y magnetyczne. Wyja�nienie przysz�o znacz-
nie p�niej, w roku 1687, kiedy Sir Izaak Newton opublikowa�
Philosophiae Naturalis Principia Mathematica (Zasady Matematycz-
ne Filozofii Naturalnej), zapewne najwa�niejsze dzie�o z zakresu
nauk �cis�ych, jakie zosta�o kiedykolwiek napisane. Newton zapro-
ponowa� w nim nie tylko teori� ruchu cia� w przestrzeni i czasie,
ale rozwin�� r�wnie� skomplikowany aparat matematyczny po-
trzebny do analizy tego ruchu. Sformu�owa� tak�e prawo pow-
szechnej grawitacji, zgodnie z kt�rym dowolne dwa cia�a we
Wszech�wiecie przyci�gaj� si� z si��, kt�ra jest tym wi�ksza, im
wi�ksze s� masy tych cia� i im mniejsza jest odleg�o�� mi�dzy ni-
mi. To ta w�a�nie si�a powoduje spadanie przedmiot�w na ziemi�.
(Opowie�� o tym, jakoby inspiracj� dla Newtona sta�o si� jab�ko,
kt�re spad�o mu na g�ow�, jest niemal na pewno apokryfem. New-
ton wspomnia� tylko, �e pomys� powszechnej grawitacji przyszed�
mu do g�owy, gdy "siedzia� w kontemplacyjnym nastroju" i "jego
umys� zosta� pobudzony upadkiem jab�ka"). Nast�pnie Newton
wykaza�, �e zgodnie z owym prawem grawitacji Ksi�yc powinien
porusza� si� po elipsie wok� Ziemi, za� Ziemia i inne planety
powinny okr��a� S�o�ce r�wnie� po eliptycznych orbitach.
Model Kopernika nie zawiera� ju� niebieskich sfer Ptolemeusza,
a wraz z nimi znikn�a idea, �e Wszech�wiat ma naturaln� grani-
c�. Poniewa� wydaje si�, �e "sta�e gwiazdy" nie zmieniaj� swych
pozycji, je�li pomin�� ich rotacj� na niebie, wynikaj�c� z obrotu
16
KR�TKA HISTORIA CZASU
Ziemi wok� swej osi, przyj�to jako w pe�ni naturalne za�o�enie,
�e s� to obiekty podobne do S�o�ca, tyle �e znacznie bardziej od
nas oddalone.
Newton zdawa� sobie spraw�, �e zgodnie z jego teori� grawitacji
gwiazdy powinny przyci�ga� si� wzajemnie; nale�a�o wi�c s�dzi�,
�e nie mog� one pozostawa� w spoczynku. Czy wszystkie one nie
powinny wi�c zderzy� si� ze sob� w pewnej chwili? W napisanym
w 1691 roku li�cie do Richarda Bentleya, innego wybitnego my�li-
ciela tych czas�w, Newton argumentowa�, �e tak sta�oby si� rze-
czywi�cie, w wypadku, gdyby liczba gwiazd by�a sko�czona i je�li
by�yby one rozmieszczone w ograniczonym obszarze. Je�li nato-
miast niesko�czenie wielka liczba gwiazd jest rozmieszczona
mniej wi�cej r�wnomiernie w niesko�czonej przestrzeni, to nie
istnieje �aden centralny punkt, w kt�rym mog�oby doj�� do owe-
go zderzenia.
Wyw�d ten stanowi przyk�ad pu�apki, w jak� mo�na wpa��,
dyskutuj�c o niesko�czono�ci. W niesko�czonym Wszech�wiecie
ka�dy punkt mo�e by� uznany za �rodek, poniewa� wok� niego
znajduje si� niesko�czenie wiele gwiazd. Poprawne podej�cie do
zagadnienia - co stwierdzono znacznie p�niej - polega na
rozwa�eniu najpierw sko�czonego uk�adu gwiazd, kt�re spadaj�
na �rodek tego uk�adu, i postawieniu nast�pnie pytania, co si�
zmieni, je�li uk�ad otoczymy dodatkowymi gwiazdami r�wno-
miernie roz�o�onymi w przestrzeni. Zgodnie z prawem ci��enia
Newtona dodatkowe gwiazdy w og�le nie wp�yn� na ruch gwiazd
wewn�trz wyr�nionego obszaru, te zatem spada� b�d� ku �rod-
kowi z nie zmienion� pr�dko�ci�. Mo�emy dodawa� tyle gwiazd,
ile nam si� podoba, i nie zapobiegnie to ich spadni�ciu do punktu
centralnego. Dzi� wiemy, �e nie da si� skonstruowa� statycznego
modelu niesko�czonego Wszech�wiata, w kt�rym si�a ci��enia jest
zawsze przyci�gaj�ca.
Warto zastanowi� si� przez chwil� nad panuj�cym a� do XX
wieku klimatem intelektualnym, kt�ry sprawi�, �e nikt wcze�niej
nie wpad� na pomys� rozszerzaj�cego si� lub kurcz�cego Wszech-
�wiata. Przyjmowano powszechnie, �e Wszech�wiat albo istnia�
w niezmiennym stanie przez ca�� wieczno��, albo zosta� stworzo-
ny w obecnym kszta�cie w okre�lonej chwili w przesz�o�ci. Prze-
konanie to, by� mo�e, wywodzi�o si� z ludzkiej sk�onno�ci do wia-
ry w wieczyste prawdy, a mo�e te� znajdowano pociech� w my�li,
�e cho� pojedyncze osoby starzej� si� i umieraj�, to jednak
Wszech�wiat jest wieczny i niezmienny.
Nawet ci, kt�rzy zdawali sobie sprawy z tego. �e zgodnie
NASZ OBRAZ WSZECH�WIATA
17
z newtonowsk� teori� grawitacji Wszech�wiat nie m�g� by� statycz-
ny, nie wpadli na pomys�, �e m�g�by si� on rozszerza�. Zamiast
tego usi�owali oni zmieni� teori�, przyjmuj�c, �e si�a ci��enia mi�-
dzy bardzo odleg�ymi cia�ami jest odpychaj�ca. Nie zmieni�oby to
w zasadzie ich oblicze� ruchu planet, ale umo�liwi�oby istnienie
niesko�czonych uk�ad�w gwiazd w stanie r�wnowagi: przyci�ga-
nie pomi�dzy bliskimi gwiazdami by�oby zr�wnowa�one odpy-
chaniem pochodz�cym od gwiazd odleg�ych. Jednak�e - jak
wiemy to obecnie - nie by�aby to r�wnowaga sta�a - je�liby
gwiazdy w pewnym obszarze zbli�y�y si� cho�by nieznacznie do
siebie, powoduj�c wzmocnienie si� przyci�gaj�cych, umo�liwi�oby
to pokonanie si� odpychaj�cych i w efekcie gwiazdy run�yby na
siebie. Z drugiej strony, je�li gwiazdy oddali�yby si� nieco od sie-
bie, to si�y odpychaj�ce przewa�y�yby nad przyci�gaj�cymi i spo-
wodowa�yby dalszy wzrost odleg�o�ci mi�dzy gwiazdami.
Wysuni�cie kolejnego zarzutu przeciwko modelowi niesko�-
czonego i statycznego Wszech�wiata przypisuje si� zazwyczaj
niemieckiemu filozofowi Heinrichowi Olbersowi, kt�ry sformu-
�owa� go w 1823 roku. Faktem jest, �e ju� r�ni wsp�cze�ni Ne-
wtonowi badacze zwracali uwag� na ten problem, a Olbers nie by�
nawet pierwszym, kt�ry zaproponowa� spos�b jego rozwi�zania.
Dopiero jednak po artykule Olbersa zwr�cono na� powszechnie
uwag�. Trudno�� polega na tym, �e w niesko�czonym i statycz-
nym Wszech�wiecie, patrz�c niemal w ka�dym kierunku, powin-
ni�my natkn�� si� wzrokiem na powierzchni� gwiazdy. Dlatego
ca�e niebo powinno by� tak jasne jak S�o�ce, nawet w nocy.
Olbers wyja�nia� ten paradoks os�abieniem �wiat�a odleg�ych
gwiazd wskutek poch�aniania go przez materi� znajduj�c� si�
mi�dzy �r�d�em i obserwatorem. Gdyby jednak tak rzeczywi�cie
by�o, to temperatura poch�aniaj�cej �wiat�o materii wzros�aby na
tyle, �e materia �wieci�aby r�wnie jasno jak gwiazdy. Jedynym
sposobem unikni�cia konkluzji, �e nocne niebo powinno by� tak
samo jasne jak powierzchnia S�o�ca, by�oby za�o�enie, i� gwiazdy
nie �wieci�y zawsze, ale zacz�y promieniowa� w pewnej chwili
w przesz�o�ci. W tym wypadku poch�aniaj�ca �wiat�o materia
mog�a nie zd��y� si� podgrza� do odpowiedniej temperatury albo
�wiat�o odleg�ych gwiazd mog�o do nas jeszcze nie dotrze�. W ten
spos�b dochodzimy do pytania, co mog�o spowodowa�, �e gwiaz-
dy zacz�y si� �wieci�.
Dyskusje na temat pocz�tku Wszech�wiata rozpocz�y si�, rzecz
jasn.i, znacznie wcze�niej. Wedle wielu pradawnych kosmologii
i zgodnie z tradycj� judeo-chrze�cija�sko-muzu�ma�sk� Wszech-
18
KR�TKA HISTORIA CZASU
�wiat powsta� w okre�lonej chwili w niezbyt odleg�ej przesz�o�ci.
Jednym z argument�w za takim pocz�tkiem by�o prze�wiadcze-
nie, �e do wyja�nienia egzystencji Wszech�wiata konieczna jest
"pierwsza przyczyna". (We Wszech�wiecie ka�de zdarzenie mo�na
wyja�ni� podaj�c za jego przyczyn� inne, wcze�niejsze zdarzenie,
ale istnienie samego Wszech�wiata mo�na w ten spos�b wyja�ni�
tylko wtedy, je�li mia� on jaki� pocz�tek). Inny argument przed-
stawi� �w. Augustyn w swej ksi��ce O Pa�stwie Bo�ym. Wskaza�
on, �e nasza cywilizacja rozwija si�, a my pami�tamy, kto czego
dokona� i komu zawdzi�czamy r�ne pomys�y techniczne. Wobec
tego ludzie, i zapewne te� i Wszech�wiat, nie istniej� prawdopo-
dobnie zbyt d�ugo. Zgodnie z Ksi�g� Genezis, �w. Augustyn
przyjmowa�, i� Wszech�wiat stworzony zosta� mniej wi�cej
5000 lat przed narodzeniem Chrystusa. (Warto zwr�ci� uwag�, �e
ta data nie jest zbyt odleg�a od przyjmowanej dzi� daty ko�ca
ostatniej epoki lodowcowej [10000 lat przed narodzeniem Chry-
stusa], kiedy to, zdaniem archeolog�w, zacz�a si� naprawd� cywi-
lizacja ludzka).
Arystoteles i inni greccy filozofowie nie lubili pomys�u o stwo- ";
r�eniu Wszech�wiata, poniewa� nadmiernie pachnia� im on bosk�
interwencj�. Wierzyli raczej, �e ludzie i �wiat istnieli zawsze, za-
wsze te� istnie� b�d�. Ze wspomnianym, rozwa�anym ju� przez
nich argumentem o post�pie cywilizacji antyczni my�liciele radzili
sobie, przypominaj�c o cyklicznych powodziach i innych kl�-
skach, kt�re wielokrotnie sprowadza�y ludzko�� do stanu barba-
rzy�stwa.
Zagadnienia pocz�tku Wszech�wiata i jego granic przestrzen-
nych podda� p�niej gruntownej analizie filozof Immanuel Kant,
w swym monumentalnym (i bardzo m�tnym) dziele Krytyka Czy-
stego Rozumu, opublikowanym w 1781 roku. Nazwa� on te kwe-
stie antynomiami (sprzeczno�ciami) czystego rozumu, poniewa�
by� przekonany, i� mo�na poda� r�wnie przekonuj�ce argumenty
za tez�, �e Wszech�wiat mia� pocz�tek, jak za antytez�, �e
Wszech�wiat istnia� zawsze. Za istnieniem pocz�tku przemawia�
wed�ug niego fakt, i� w przeciwnym wypadku ka�de zdarzenie by-
�oby poprzedzone przez niesko�czony przedzia� czasu, a to uzna�
on za absurd. Za antytez� (�wiat nie ma pocz�tku) przemawia�
z kolei fakt, �e w przeciwnym wypadku pocz�tek Wszech�wiata
by�by poprzedzony niesko�czenie d�ugim przedzia�em czasu, cze-
mu zatem Wszech�wiat mia�by powsta� w�a�nie w jakiej� szcze-
g�lnej chwili? W gruncie rzeczy racje Kanta na korzy�� tezy i an-
tytezy zawieraj� ten sam argument. Oparte s� mianowicie na mil-
NASZ OBRAZ WSZECH�WIATA
19
cz�cym za�o�eniu, zgodnie z kt�rym czas si�ga wstecz niesko�cze-
nie daleko, niezale�nie od tego, czy Wszech�wiat istnia�, czy nie.
Jak przekonamy si� p�niej, poj�cie czasu przed powstaniem
Wszech�wiata nie ma �adnego sensu. Po raz pierwszy zwr�ci� na
to uwag� �w. Augustyn. Gdy zapytano go, co czyni� B�g przed
stworzeniem Wszech�wiata, �w. Augustyn nie odpowiedzia�, �e
B�g stworzy� piek�o dla tych, co zadaj� takie pytania, lecz stwier-
dzi�, �e czas jest w�asno�ci� stworzonego przez Boga Wszech�wia-
ta i przed pocz�tkiem Wszech�wiata nie istnia�.
Dop�ki wi�kszo�� ludzi wierzy�a w statyczny i niezmienny
Wszech�wiat, dop�ty pytanie czy mia� on pocz�tek, czy te� nie,
traktowano jako pytanie z zakresu metafizyki lub teologii. R�w-
nie dobrze mo�na by�o wyja�nia� obserwacje, twierdz�c, �e istnia�
zawsze, jak g�osz�c teori�, �e zosta� stworzony w okre�lonym
momencie w przesz�o�ci w taki spos�b, by wydawa�o si�, i� istnia�
zawsze. Ale w 1921 roku Edwin Hubbie dokona� fundamentalne-
go odkrycia, �e niezale�nie od kierunku obserwacji widzimy
wsz�dzie odleg�e galaktyki szybko oddalaj�ce si� od nas. Innymi
s�owy. Wszech�wiat si� rozszerza. Oznacza to, �e w dawniejszych
czasach cia�a niebieskie znajdowa�y si� bli�ej siebie. Istotnie, wy-
gl�da na to, �e jakie� 10 czy 20 miliard�w lat temu wszystkie
obiekty dzi� istniej�ce we Wszech�wiecie skupione by�y w jednym
punkcie, a zatem g�sto�� Wszech�wiata by�a wtedy niesko�czona.
To odkrycie wprowadzi�o wreszcie zagadnienie pocz�tku Wszech-
�wiata do kr�lestwa nauki.
Obserwacje Hubble'a wskazywa�y, �e w pewnej chwili, zwanej
Wielkim Wybuchem, rozmiary Wszech�wiata by�y niesko�czenie
ma�e, a jego g�sto�� niesko�czenie wielka. W takich warunkach
wszystkie prawa nauki trac� wa�no��, a tym samym tracimy
zdolno�� przewidywania przysz�o�ci. Je�li przed Wielkim Wybu-
chem by�y nawet jakie� zdarzenia, to i tak nie mog�y one mie�
wp�ywu na to, co dzieje si� obecnie. Istnienia takich zdarze� mo�-
na nie bra� w og�le pod uwag�, bo nie mia�yby one �adnych ob-
serwowalnych konsekwencji. Mo�na powiedzie�, �e czas rozpo-
cz�� si� wraz z Wielkim Wybuchem, wcze�niej czas po prostu nie
by� okre�lony. Nale�y podkre�li�, �e taka koncepcja pocz�tku
Wszech�wiata w czasie r�ni si� radykalnie od rozwa�anych
uprzednio. W niezmiennym Wszech�wiecie pocz�tek czasu to co�,
co musi zosta� narzucone przez jak�� istot� spoza Wszech�wiata;
nie istnieje �adna fizyczna konieczno��, kt�ra by go wymusza�a.
Mo�na sobie wyobrazi�, �e B�g stworzy� taki Wszech�wiat do-
s�ownie w dowolnej chwili w przesz�o�ci. Z drugiej strony, je�li
20
KROTKA HISTORIA CZASU
Wszech�wiat rozszerza si�, to mog�y istnie� fizyczne przyczyny,
dla kt�rych jego powstanie by�o konieczno�ci�. Mo�na sobie dalej
wyobra�a�, �e B�g stworzy� Wszech�wiat w chwili Wielkiego Wy-
buchu lub nawet p�niej - ale w taki spos�b, by wygl�da�o na
to, �e Wielki Wybuch mia� istotnie miejsce, by�oby jednak non-
sensem s�dzi�, �e stworzenie odby�o si� przed Wielkim Wybu-
chem. Rozszerzaj�cy si� Wszech�wiat nie wyklucza Stw�rcy, ale
organicza jego swobod� w wyborze czasu wykonania tej pracy!
M�wi�c o naturze Wszech�wiata i dyskutuj�c takie zagadnie-
nia, jak kwestia jego pocz�tku i ko�ca, nale�y jasno rozumie�,
czym jest teoria naukowa. Przyjmuj� tutaj raczej naiwny pogl�d,
�e teoria jest po prostu modelem Wszech�wiata lub jego cz�ci,
oraz zbiorem regu� wi���cych wielko�ci tego modelu z obserwa-
cjami, jakie mo�na wykona�. Teoria istnieje wy��cznie w naszych
umys�ach i nie mo�na jej przypisywa� �adnej innej realno�ci (co-
kolwiek mog�oby to znaczy�). Dobra teoria naukowa musi spe�-
nia� dwa warunki: musi poprawnie opisywa� rozleg�� klas� ob-
serwacji, opieraj�c si� na modelu zawieraj�cym tylko nieliczne
dowolne elementy, i musi umo�liwia� precyzyjne przewidywanie
wynik�w przysz�ych pomiar�w. Na przyk�ad, teoria Arystotelesa,
zgodnie z kt�r� wszystko by�o utworzone z czterech element�w -
ognia, ziemi, powietrza i wody - by�a dostatecznie prosta, by
zas�u�y� na miano naukowej, ale nie pozwala�a na �adne przewi-
dywania. Z drugiej strony, teoria ci��enia Newtona opiera si� na
jeszcze prostszym modelu, wedle kt�rego cia�a przyci�gaj� si�
z si�� proporcjonaln� do ich mas i odwrotnie proporcjonaln� do
kwadratu odleg�o�ci mi�dzy nimi. Mimo swej prostoty teoria
Newtona przewiduje ruchy S�o�ca, Ksi�yca i planet z wielk� do-
k�adno�ci�.
Ka�da teoria fizyczna jest zawsze prowizoryczna, pozostaje tyl-
ko hipotez�; nigdy nie mo�na jej udowodni�. Niezale�nie od tego,
ile razy rezultaty eksperymentu zgadza�y si� z teori�, nadal nie
mo�na mie� pewno�ci, czy kolejne do�wiadczenie jej nie zaprze-
czy. Z drugiej strony �atwo obali� teori�, znajduj�c cho� jeden
wynik eksperymentalny sprzeczny z jej przewidywaniami. Jak
podkre�la� filozof nauki Kari Popper, dobr� teori� naukow� ce-
chuje to, �e wynikaj� z niej liczne przewidywania, kt�re w zasa-
dzie nadaj� si� do eksperymentalnego obalenia. Ilekro� wynik
eksperymentu zgadza si� z przewidywaniami, sprawdzana teoria
zyskuje na wiarygodno�ci, a nasze zaufanie do niej wzrasta, ale
je�li tylko nowy wynik eksperymentalny zaprzecza teorii, musimy
NASZ OBRAZ WSZECH�WIATA
21
j� porzuci� lub poprawi�. Tak przynajmniej by� powinno, lecz
w praktyce zawsze mo�na kwestionowa� kompetencje ekspery-
mentatora.
Nowa teoria bardzo cz�sto stanowi w istocie rozwini�cie po-
przedniej. Na przyk�ad, bardzo dok�adne obserwacje wykaza�y
niewielkie r�nice mi�dzy ruchem Merkurego a przewidywaniami
teorii Newtona. Przewidywania teorii Einsteina s� nieco inne. Ich
zgodno�� z obserwacjami w po��czeniu z niezgodno�ci� przewi-
dywa� Newtona stanowi�a jeden z najwa�niejszych dowod�w s�u-
szno�ci teorii Einsteina. Mimo to w codziennej praktyce wci��
u�ywamy teorii Newtona, poniewa� r�nice mi�dzy przewidywa-
niami obu teorii s� minimalne we wszystkich zwyczajnych sytua-
cjach. (Poza tym teoria Newtona jest o wiele prostsza).
Ostatecznym celem nauki jest sformu�owanie jednej teorii opi-
suj�cej ca�y Wszech�wiat. W rzeczywisto�ci jednak wi�kszo�� na-
ukowc�w dzieli problem na dwie cz�ci. Po pierwsze, szukamy
praw, kt�re powiedzia�yby nam, jak Wszech�wiat zmienia si�
w czasie. (Je�li znaliby�my stan Wszech�wiata w pewnej chwili, to
prawa te pozwoli�yby nam przewidzie�, jak b�dzie on wygl�da�
w dowolnej chwili p�niejszej). Po drugie, stoi przed nami zagad-
nienie stanu pocz�tkowego Wszech�wiata. Niekt�rzy uwa�aj�, �e
nauka powinna zajmowa� si� tylko pierwszym zagadnieniem,
a problem stanu pocz�tkowego pozostawi� metafizyce lub religii.
Powiadaj� oni, �e B�g, b�d�c wszechmog�cy, m�g� stworzy�
Wszech�wiat w dowolny wybrany przez siebie spos�b. Mo�e i tak
jest, ale w takim razie m�g� On r�wnie� sprawi�, �e Wszech�wiat
b�dzie zmienia� si� w czasie w ca�kowicie arbitralny spos�b. Wy-
daje si� jednak, �e zdecydowa� si� On stworzy� go tak, by jego
rozw�j mia� przebieg wysoce uporz�dkowany zgodnie z ustalo-
nymi prawami. Za r�wnie uzasadnione mo�na zatem uzna� za�o-
�enie, �e istniej� prawa okre�laj�ce stan pocz�tkowy.
Bardzo trudno jest za jednym zamachem sformu�owa� teori�
opisuj�c� ca�y Wszech�wiat. Post�pujemy wi�c inaczej, dzielimy
problem na kawa�ki i wymy�lamy r�ne teorie cz�stkowe. Ka�da
taka teoria cz�stkowa opisuje pewien ograniczony zbi�r obserwa-
cji, pomijaj�c inne wielko�ci lub opisuj�c je w spos�b uproszczony
za pomoc� paru liczb. Takie podej�cie mo�e si� okaza� ca�kowicie
fa�szywe. Je�li ka�de zjawisko we Wszech�wiecie po��czone jest
fundamentalnymi zale�no�ciami ze wszystkimi innymi, to zapew-
ne niemo�liwe jest znalezienie pe�nego rozwi�zania przez badanie
poszczeg�lnych cz�ci problemu w izolacji. Niemniej jednak, po-
st�puj�c w ten spos�b w przesz�o�ci, osi�gn�li�my na pewno cenne
22
KR�TKA HISTORIA CZASU
rezultaty. Klasycznym przyk�adem jest znowu teoria ci��enia New-
tona, zgodnie z kt�r� si�a grawitacji mi�dzy dwoma cia�ami zale�y
tylko od jednej liczby zwi�zanej z ka�dym cia�em, mianowicie ma-
sy, ale nie zale�y od materia�u, z jakiego te cia�a s� zrobione.
Dzi�ki temu, nie znaj�c ani struktury, ani sk�adu S�o�ca i planet,
mo�na obliczy� ich orbity.
Obecnie naukowcy opisuj� Wszech�wiat za pomoc� dw�ch
podstawowych teorii cz�stkowych - og�lnej teorii wzgl�dno�ci
i mechaniki kwantowej. Obie stanowi� olbrzymie osi�gni�cia in-
telektualne pierwszej po�owy naszego stulecia. Og�lna teoria
wzgl�dno�ci opisuje si�� ci��enia i wielkoskalow� struktur�
Wszech�wiata, to znaczy struktury o charakterystycznych wymia-
rach od paru kilometr�w do miliona milion�w milion�w milio-
n�w (l i 24 zera) kilometr�w, gdy� taki jest rozmiar Wszech�wia-
ta. Mechanika kwantowa dotyczy natomiast zjawisk w nies�y-
chanie ma�ych skalach, takich jak milionowa cz�� milionowej
cz�ci centymetra. Niestety, wiadomo, �e te dwie teorie s� nie-
zgodne ze sob� - obie jednocze�nie nie mog� by� poprawne.
Jednym z g��wnych zada� wsp�czesnej fizyki - i najwa�niej-
szym w�tkiem tej ksi��ki - jest poszukiwanie teorii, kt�ra po��-
czy�aby obie te teorie cz�stkowe - to znaczy kwantowej teorii
grawitacji. Nie znamy jeszcze takiej teorii i by� mo�e d�ugo jeszcze
b�dziemy czeka� na jej sformu�owanie, ale znamy ju� liczne jej
cechy charakterystyczne. Jak zobaczymy w nast�pnych rozdzia-
�ach, ju� dzi� rozumiemy pewne konieczne konsekwencje kwan-
towej teorii grawitacji.
Je�li wierzymy, �e Wszech�wiat nie zachowuje si� w spos�b ar-
bitralny, lecz �e rz�dz� nim okre�lone prawa, to w ko�cu musimy
po��czy� teorie cz�stkowe w jedn�, pe�n� jednolit� teori�, kt�ra
opisze wszystko, co zdarza si� we Wszech�wiecie. W poszukiwa-
niu takiej teorii dostrzec mo�na jednak pewien paradoks. Kon-
cepcja teorii naukowych, jak� naszkicowa�em powy�ej, zak�ada, i�
jeste�my istotami racjonalnymi i mo�emy swobodnie obserwowa�
Wszech�wiat oraz wyci�ga� logiczne wnioski z tych obserwacji.
Przyj�wszy takie za�o�enie mamy prawo przypuszcza�, �e prowa-
dz�c nasze badania, coraz lepiej poznajemy prawa rz�dz�ce
Wszech�wiatem. Je�li jednak rzeczywi�cie istnieje pe�na i jednolita
teoria, to powinna ona okre�la� r�wnie� nasze dzia�ania. A zatem
teoria ta powinna wyznaczy� wynik naszych jej poszukiwa�! Dla-
czeg� to jednak mia�aby ona gwarantowa� poprawno�� naszych
wniosk�w dedukowanych z danych do�wiadczalnych? Czy�. r�w-
nie dobrze nie mog�aby ona powodowa�, �e wnioski te by�yby
NASZ OBRAZ WSZECH�WIATA
23
b��dne lub �e nie byliby�my w stanie doj�� do �adnych wniosk�w?
Jedyne rozwi�zanie tego problemu, jakie mog� zaproponowa�,
oparte jest na darwinowskiej zasadzie doboru, naturalnego.
W dowolnej populacji samoreprodukuj�cych si� organizm�w ist-
niej� r�nice w materiale genetycznym i w wychowaniu poszcze-
g�lnych osobnik�w. R�nice te powoduj�, �e pewne osobniki po-
trafi� lepiej ni� inne wyci�ga� wnioski o otaczaj�cym je �wiecie
i dzia�a� zgodnie z nimi. Te osobniki maj� wi�ksze szans� na
prze�ycie i rozmno�enie si�, a zatem ich wzorzec zachowania
i my�lenia powinien sta� si� dominuj�cy. Z ca�� pewno�ci� praw-
d� jest, �e w przesz�o�ci to, co nazywamy inteligencj� oraz odkry-
ciami naukowymi, dawa�o przewag� w walce o przetrwanie. Nie
jest to tak oczywiste obecnie: konsekwencje naszych odkry� na-
ukowych mog� nas zniszczy�, a je�li nawet tak si� nie stanie, po-
znanie kompletnej, jednolitej teorii mo�e w minimalnym stopniu
tylko zwi�kszy� nasze szans� na przetrwanie. Je�li jednak Wszech-
�wiat rozwija si� w spos�b regularny, to mo�emy oczekiwa�, �e
zdolno�ci my�lenia, jakie nabyli�my dzi�ki doborowi naturalne-
mu, oka�� si� przydatne r�wnie� w poszukiwaniu pe�nej teorii, nie
wywiod� nas zatem na manowce fa�szywych wniosk�w.
Skoro teorie cz�stkowe, kt�rymi ju� dysponujemy, s� wystar-
czaj�ce, by m�c dok�adnie przewidywa�, co nast�pi we wszystkich
sytuacjach, z wyj�tkiem zupe�nie ekstremalnych, trudno jest uza-
sadnia� poszukiwanie kompletnej teorii wzgl�dami praktycznymi.
(Warto jednak zauwa�y�, �e podobne argumenty mo�na by�o
u�y� przeciwko teorii wzgl�dno�ci i mechanice kwantowej, a jed-
nak zawdzi�czamy im energetyk� j�drow� i mikroelektronik�!).
Poznanie kompletnej, jednolitej teorii zapewne nie zwi�kszy na-
szej szansy na przetrwanie, mo�e nawet nie zmieni naszego stylu
�ycia. Ale od zarania cywilizacji ludzie nie zadowalali si� nigdy
obserwowaniem oddzielnych i nie wyja�nionych zjawisk, zawsze
chcieli pozna� kryj�cy si� za nimi porz�dek panuj�cy we Wszech-
�wiecie. Dzi� wci�� jeszcze pragniemy zrozumie�, kim jeste�my
i sk�d si� wzi�li�my. G��bokie pragnienie wiedzy o�ywiaj�ce
ludzko�� stanowi dostateczne uzasadnienie naszych poszukiwa�.
A naszym celem jest kompletny opis �wiata, w kt�rym �yjemy, nic
skromniejszego nas nie zadowoli.
2
CZAS I PRZESTRZE�
Nasza obecna wiedza o ruchu cia� wywodzi si� od koncepcji Gali-
leusza i Newtona. Przedtem ludzie wierzyli Arystotelesowi, kt�ry
twierdzi�, �e naturalnym stanem cia�a jest spoczynek i �e porusza
si� ono tylko pod wp�ywem si�y lub pchni�cia. Wynika�o st�d, �e
ci�kie cia�a powinny spada� szybciej ni� lekkie, poniewa� s�
mocniej przyci�gane w kierunku Ziemi.
Zgodnie z arystotelesowsk� tradycj� uwa�ano, �e prawa rz�dz�-
ce Wszech�wiatem mo�na odkry� apriorycznie: do�wiadczalnego
sprawdzenia teorii nie uwa�ano za rzecz konieczn�. Wobec tego
nikt przed Galileuszem nie zada� sobie trudu, by sprawdzi�, czy
cia�a o r�nym ci�arze rzeczywi�cie spadaj� z r�nymi pr�dko-
�ciami. Tradycja g�osi, i� Galileusz wykaza� fa�szywo�� pogl�d�w
Arystotelesa zrzucaj�c ci�arki z pochy�ej wie�y w Pizie. Opowie��
ta prawie na pewno nie odpowiada prawdzie, ale Galileusz wyko-
na� do�wiadczenie r�wnowa�ne; bada� toczenie si� kulek po po-
chy�ej, g�adkiej powierzchni. Takie do�wiadczenie jest podobne do
badania pionowego spadku, ale obserwacje s� �atwiejsze ze wzgl�-
du na mniejsze pr�dko�ci cia�. Pomiary Galileusza wykaza�y, �e
pr�dko�� wszystkich cia� wzrasta w identyczny spos�b, niezale�nie
od ich ci�aru. Na przyk�ad, kulka staczaj�ca si� po p�aszczy�nie
opadaj�cej o jeden metr na ka�de 10 metr�w ma pr�dko�� jedne-
go metra na sekund� po pierwszej sekundzie, dw�ch metr�w na
sekund� po drugiej, i tak dalej, zupe�nie niezale�nie od swego ci�-
�aru. Oczywi�cie, o�owiany ci�arek spada szybciej ni� pi�rko, ale
tylko dlatego, �e pi�rko jest hamowane przez op�r powietrza.
Dwa cia�a, na kt�rych ruch op�r powietrza nie ma w zasadzie
wp�ywu, jak na przyk�ad dwa r�ne ci�arki o�owiane, spadaj�
w tym samym tempie.
CZAS I PRZESTRZE�
25
Pomiary Galileusza pos�u�y�y Newtonowi za podstaw� jego
praw ruchu. W do�wiadczeniu Galileusza na kulk� staczaj�c� si�
po r�wni pochy�ej dzia�a�a stale ta sama si�a (jej ci�ar), a rezulta-
tem by� jednostajny wzrost jej pr�dko�ci. Wynika�o st�d, �e rze-
czywistym efektem dzia�ania si�y jest zawsze zmiana pr�dko�ci,
a nie po prostu wprawienie cia�a w ruch, jak uwa�ano przedtem.
Mo�na by�o z tego r�wnie� wywnioskowa�, �e cia�o, na kt�re nie
dzia�a �adna si�a, porusza si� po prostej ze sta�� szybko�ci�. T�
regu�� po raz pierwszy sformu�owa� explicite Newton w dziele
Principia Mathematica, opublikowanym w 1687 roku; jest ona
znana jako pierwsze prawo Newtona. Co dzieje si� z cia�em, gdy
dzia�a na nie jaka� si�a, okre�la drugie prawo Newtona. Zgodnie
z nim cia�o zmienia swoj� pr�dko��, czyli przy�piesza, w tempie
proporcjonalnym do dzia�aj�cej si�y. (Na przyk�ad, przy�pieszenie
jest dwukrotnie wi�ksze, je�li dzia�a dwukrotnie wi�ksza si�a).
Przy�pieszenie jest r�wnie� tym mniejsze, im wi�ksza jest masa
cia�a, czyli ilo�� materii. (Ta sama si�a, dzia�aj�c na cia�o o dwu-
krotnie wi�kszej masie, powoduje o po�ow� mniejsze przy�piesze-
nie). Znany przyk�ad stanowi tu ruch samochodu: im mocniejszy
jest silnik, tym wi�ksze przy�pieszenie, ale im ci�szy samoch�d,
tym przy�pieszenie jest mniejsze, je�eli motor jest ten sam.
Opr�cz praw ruchu Newton odkry� r�wnie� prawo opisuj�ce
si�� ci��enia. Wed�ug niego, ka�de cia�o przyci�ga ka�de inne cia-
�o z si�� proporcjonaln� do mas obu cia�. Tak wi�c si�a dzia�aj�ca
mi�dzy dwoma cia�ami powi�kszy si� dwukrotnie, je�li podwoimy
mas� jednego z nich (nazwijmy je A). Tego nale�a�o oczekiwa�,
poniewa� nowe cia�o A mo�na uwa�a� za utworzone z dw�ch cia�
o masach r�wnych pocz�tkowej masie cia�a A. Ka�de z nich przy-
ci�ga cia�o B z tak� si�� jak pierwotnie, a zatem ca�kowita si�a
dzia�aj�ca mi�dzy A i B b�dzie dwukrotnie wi�ksza ni� pocz�tko-
wo. Je�eli za�, powiedzmy, podwoimy mas� jednego cia�a i po-
troimy mas� drugiego, to si�a dzia�aj�ca mi�dzy nimi wzro�nie
sze�ciokrotnie. �atwo teraz zrozumie�, czemu wszystkie cia�a
spadaj� z tak� sam� pr�dko�ci�: na cia�o o dwukrotnie wi�kszym
ci�arze dzia�a dwukrotnie wi�ksza si�a przyci�gaj�ca je ku ziemi,
ale ma ono te� dwukrotnie wi�ksz� mas�. Zgodnie z drugim pra-
wem Newtona oba efekty si� znosz� i przy�pieszenie jest zawsze
takie samo.
Prawo grawitacji Newtona m�wi nam r�wnie�, �e si�a ci��enia
jest tym s�absza, im wi�ksza jest odleg�o�� mi�dzy cia�ami. Zgod-
nie z nim. si�a przyci�gania zmniejsza si� czterokrotnie, gdy odleg-
26
KR�TKA HISTORIA CZASU
�o�� wzrasta dwukrotnie. Opieraj�c si� na tym prawie mo�na
przewidzie� orbity Ziemi, Ksi�yca i wszystkich planet z wielk�
dok�adno�ci�. Gdyby si�a ci��enia mala�a szybciej ze wzrostem
odleg�o�ci, to orbity planet nie by�yby elipsami - planety spada-
�yby na S�o�ce po torze spiralnym. Gdyby mala�a wolniej, si�y
przyci�gania pochodz�ce od odleg�ych gwiazd przewa�y�yby nad
przyci�ganiem Ziemi.
Zasadnicza r�nica mi�dzy pogl�dami Arystotelesa z jednej
strony a Newtona i Galileusza z drugiej polega na tym, �e Arysto-
teles wierzy� w wyr�niony stan spoczynku, w jakim znajdowa�o-
by si� ka�de cia�o, gdyby nie dzia�a�a na� �adna si�a. W szczeg�l-
no�ci, uwa�a�, i� Ziemia spoczywa. Jednak zgodnie z prawami
Newtona �aden wyr�niony stan spoczynku nie istnieje. Mo�na
powiedzie�, �e cia�o A spoczywa, a cia�o B porusza si� wzgl�dem
niego ze sta�� pr�dko�ci�, ale te� r�wnie dobrze powiedzie� mo�-
na, �e spoczywa cia�o fi, a porusza si� cia�o A. Na przyk�ad, po-
mijaj�c wirowanie Ziemi i jej ruch wok� S�o�ca, mo�na powie-
dzie�, �e Ziemia spoczywa, a pewien poci�g porusza si� na p�noc
z pr�dko�ci� 150 km na godzin�, lub odwrotnie, �e poci�g spo-
czywa, a Ziemia porusza si� na po�udnie z t� sam� pr�dko�ci�.^
Badaj�c eksperymentalnie ruch cia� w poci�gu'stwierdziliby�my
poprawno�� wszystkich praw Newtona. Na przyk�ad, graj�c
w ping-ponga w poci�gu zauwa�yliby�my, �e pi�eczka porusza si�
tak samo zgodnie z prawem Newtona jak pi�eczka, kt�r� grali-
by�my na stole ustawionym obok tor�w. Nie ma zatem �adnego
sposobu, aby stwierdzi�, czy porusza si� poci�g, czy te� Ziemia.
Nieistnienie stanu absolutnego spoczynku oznacza, �e nie mo�-
na stwierdzi�, czy dwa zdarzenia, kt�re mia�y miejsce w r�nym
czasie, zasz�y w tym samym miejscu w przestrzeni. Na przyk�ad,
pasa�er poci�gu widzi, �e pi�eczka pingpongowa podskakuje
w g�r� i w d� w poci�gu, uderzaj�c dwa razy w to samo miejsce
w odst�pie jednej sekundy. Kto�, kto obserwuje pi�eczk� stoj�c na
peronie, stwierdzi, �e dwa podskoki zdarzy�y si� w miejscach od-
dalonych od siebie o oko�o czterdzie�ci metr�w, poniewa� taki
mniej wi�cej dystans pokona poci�g w czasie jednej sekundy.
Z nieistnienia absolutnego spoczynku wynika wi�c, �e wbrew
przekonaniu Arystotelesa niemo�liwe jest przypisanie zdarzeniom
absolutnego po�o�enia w przestrzeni. Miejsce zdarze� i odleg�o��
mi�dzy nimi s� r�ne dla kogo� jad�cego poci�giem i kogo� inne-
go, stoj�cego na peronie, i nie ma �adnych uzasadnionych powo-
d�w, by uzna� obserwacje jednej z tych os�b za prawdziwsze od
obserwacji drugiej.
CZAS I PRZESTRZE�
27
Newton by� bardzo zmartwiony z powodu nieistnienia absolut-
nego po�o�enia zdarze� lub te� nieistnienia absolutnej przestrzeni,
jak to wtedy nazywano, poniewa� nie zgadza�o si� to z jego kon-
cepcj� absolutnego Boga. W istocie rzeczy odm�wi� on przyj�cia
do wiadomo�ci braku absolutnej przestrzeni, cho� by�a to kon-
sekwencja jego praw ruchu. Za t� irracjonaln� postaw� krytyko-
wa�o go ostro wielu ludzi, spo�r�d kt�rych warto wymieni� bi-
skupa Berkeleya, filozofa przekonanego, �e wszystkie przedmioty
materialne oraz przestrze� i czas s� iluzj�. Kiedy s�awny Dr John-
son us�ysza� o pogl�dach Berkeleya, wykrzykn��: "Tak je oba-
lam!" i uderzy� stop� w pobliski kamie�.
I Newton, i Arystoteles wierzyli w istnienie absolutnego czasu,
to znaczy, wierzyli oni, �e mo�na bez �adnych dowolno�ci zmie-
rzy� odst�p czasu mi�dzy dwoma zdarzeniami i wynik b�dzie
identyczny, niezale�nie od tego, kto wykona� pomiar, pod warun-
kiem, �e u�ywa� dobrego zegara. Czas by� wed�ug nich kompletnie
oddzielony i niezale�ny od przestrzeni. Taki pogl�d wi�kszo�� lu-
dzi uwa�a za oczywisty i zgodny ze zdrowym rozs�dkiem. Mimo
to musieli�my zmieni� pogl�dy na czas i przestrze�. Chocia� nasze
zdroworozs�dkowe poj�cia dobrze pasuj� do opisu ruchu przed-
miot�w poruszaj�cych si� wzgl�dnie powoli - takich jak jab�ka
i planety - zawodz� jednak ca�kowicie, gdy pr�bujemy ich u�y-
wa� do opisu ruchu cia� poruszaj�cych si� z pr�dko�ci� blisk�
pr�dko�ci �wiat�a.
�wiat�o porusza si� z ogromn�, ale sko�czon� pr�dko�ci� -
ten fakt odkry� w 1676 roku du�ski astronom Ole Christensen
Roemer. Zaobserwowa� on, �e ksi�yce Jowisza nie chowaj� si� za
nim w r�wnych odst�pach czasu, jak mo�na by oczekiwa�, gdyby
okr��a�y go w r�wnym tempie. W trakcie ruchu Ziemi i Jowisza
wok� S�o�ca zmienia si� odleg�o�� mi�dzy nimi. Roemer zauwa-
�y�, �e za�mienia ksi�yc�w s� op�nione tym bardziej, im wi�k-
sza by�a odleg�o�� od Ziemi do Jowisza. Twierdzi�, �e dzieje si�
tak, poniewa� �wiat�o ksi�yc�w potrzebowa�o wi�cej czasu, aby
dotrze� do Ziemi, gdy znajdowa�a si� ona dalej od nich. Pomiary
zmian odleg�o�ci mi�dzy Ziemi� a Jowiszem, jakich dokona�
Roemer, nie by�y jednak bardzo dok�adne i dlatego wyliczona
przeze� pr�dko�� �wiat�a - 200 ty�. km/s - by�a mniejsza ni�
dzi� przyjmowana warto�� 300 ty�. km/s. Niemniej jednak Roe-
mer nie tylko wykaza�, �e �wiat�o porusza si� ze sko�czon� pr�d-
ko�ci�, ale r�wnie� /mierzy� j�, co w sumie oceni� nale�y jako
wspania�y sukces. Zas�uguje on na uwag� tym bardziej, �e Roemer
28
KR�TKA HISTORIA CZASU
osi�gn�� go jedena�cie lat przed ukazaniem si� Principia Mathema-
tica Newtona.
Na poprawn� teori� rozchodzenia si� �wiat�a trzeba by�o czeka�
a� do 1865 roku, kiedy to brytyjski fizyk James Clerk Maxwell
zdo�a� po��czy� cz�stkowe teorie stosowane przedtem do opisu si�
elektryczno�ci i magnetyzmu. Z r�wna� Maxwella wynika istnie-
nie falowych zaburze� pola elektromagnetycznego, kt�re powinny
rozprzestrzenia� si� ze sta�� pr�dko�ci�, podobnie jak fale na po-
wierzchni stawu. Je�li d�ugo�� takich fal (to znaczy odleg�o�� mi�-
dzy dwoma kolejnymi grzbietami fal) wynosi metr lub wi�cej,
nazywamy je falami radiowymi. Fale o mniejszej d�ugo�ci nazy-
wamy mikrofalami (par� centymetr�w) lub falami podczerwony-
mi (wi�cej ni� dziesi�ciotysi�czna cz�� centymetra). �wiat�o wi-
dzialne to fala elektromagnetyczna o d�ugo�ci pomi�dzy czterdzie-
stoma a osiemdziesi�cioma milionowymi cz�ciami centymetra.
Jeszcze kr�tsze fale nazywamy ultrafioletowymi, promieniami
Roentgena, promieniami gamma.
Z teorii Maxwella wynika�o, �e �wiat�o porusza si� ze sta��
pr�dko�ci�. Ale skoro teoria Newtona wyeliminowa�a poj�cie
absolutnego spoczynku, to m�wi�c, i� �wiat�o porusza si� ze sta��
pr�dko�ci�, nale�a�o koniecznie powiedzie�, wzgl�dem czego ta
pr�dko�� ma by� mierzona. Wobec tego fizycy zasugerowali ist-
nienie pewnej specjalnej substancji zwanej "eterem", obecnej
wsz�dzie, nawet w "pustej" przestrzeni. Fale �wietlne mia�y poru-
sza� si� w eterze, tak jak fale d�wi�kowe poruszaj� si� w powie-
trzu, pr�dko�� ich zatem nale�a�o mierzy� wzgl�dem eteru. R�ni
obserwatorzy, poruszaj�cy si� wzgl�dem eteru, powinni postrze-
ga� �wiat�o biegn�ce ku nim z r�n� pr�dko�ci�, ale pr�dko��
�wiat�a wzgl�dem eteru by�aby sta�a. W szczeg�lno�ci, skoro Zie-
mia w swym ruchu orbitalnym wok� S�o�ca porusza si� wzgl�-
dem eteru, to pr�dko�� �wiat�a mierzona w kierunku ruchu Ziemi
przez eter (kiedy poruszamy si� w kierunku �r�d�a �wiat�a) po-
winna by� wi�ksza ni� pr�dko�� �wiat�a mierzona w kierunku
prostopad�ym do kierunku ruchu. W 1887 roku Albert Michelson
(kt�ry p�niej zosta� pierwszym ameryka�skim laureatem Nagro-
dy Nobla w dziedzinie fizyki) i Edward Morley przeprowadzili
bardzo staranny eksperyment w Case School of