9799
Szczegóły |
Tytuł |
9799 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9799 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9799 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9799 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Zbigniew Nienacki
WOREK JUDASZ�W
Czytelnik � 1961
Obwolut� projektowa� MARIAN STACHURSKI
�Czytelnik". Warszawa 1961. Wydanie 1.
Nak�ad 7250. Ark. wyd 7,75; ark. druk. 9.
Papierdruk. m/g� 82x104, kl. V, 65 gz Kluczy.
Oddano do sk�adania w czerwcu 1961 r. Pod -
pisano do druku w pa�dzierniku 1961 r. Druk
uko�czono w listopadzie 1961 r.
Drukarnia Narodowa w Krakowie
Zam. nr 429/61. K -08. Cena z� 10.
Printed in Poland
Nad wy�lizgan� szos� leciutko drga�y struny upa�u. Koszula przylepi�a si� Albertowi do plec�w, po czole i po skroniach sp�ywa�y stru�ki potu. Asfalt na szosie jakby promieniowa� �arem. Albert powl�k� si� na skraj drogi i usiad� nad poros�ym traw� rowem, k�ad�c ko�o siebie marynark� munduru i czapk�. Nie obejrza� si� za siebie, s�ysz�c g�o�ny i przenikliwy gwizd opon nadje�d�aj�cych samochod�w. Wiedzia�, �e by�y to dwa wojskowe �Willisy" i trzy ci�arowe wozy wype�nione uzbrojonym wojskiem. P�niej min�y go jeszcze dwie ch�opskie furmanki, a on ci�gle tak siedzia� nad rowem � w rozche�stanej koszuli, zgarbiony, z r�kami bezw�adnie le��cymi na kolanach, z twarz� zm�czon� i zakurzon� � podobny do utrudzonego w�drowca, jakich wiele chodzi�o w�wczas po polskich drogach.
94
MOTTO:
�Ten pstry worek u pasa, wszak go baczysz i ty, Jest z rozmaitej jerchy misternie uszyty -Najdziesz tu sk�r� wilcz�, najdziesz tu i lisi�, Jeno si� dobrze przypatrz, najdziesz lwi� i rysi�.'
(�Worek Judasz�w", Sebastian F. KIonowicz)
Wyskoczyli z szoferki. Samolot, zdawa�o si�, wpad� mi�dzy drzewa, motor tylko gwizda�, wy�, nagle ucich�, za laskiem by�o lotnisko.
� Do diab�a! � zakl�� Albert.
Wystarczy�o post�pi� kilkana�cie krok�w i oto lasek ko�czy� si�, a zaczyna�y betonowe pola startowe. Z boku, o kilkaset metr�w, sta�y hangary i kr�cili si� uzbrojeni ludzie. Ch�opcy Rokity zwabieni wyciem silnik�w wyle�li na skraj lasu i gapili si� na d�ugi rz�d srebrzystych kad�ub�w samolot�w.
� Wraca� do wozu! Natychmiast! � dar� si� Albert.
Wartownicy przy hangarach ju� ich jednak zauwa�yli. Dw�ch ludzi ruszy�o w kierunku lasku.
� Sp�jrzcie, majorze. Baki z benzyn� � sapa� Rokita. � Wystarczy�yby dwa,
trzy granaty i by�by taki fajerwerk, �e Karol Marks w grobie by si� przewr�ci�.
� Poszaleli�cie? Tego lotniska pilnuje co najmniej kompania wojska...
�No to co? Ju� nieraz z mniejsz� grup� rozbija�em kompani�. Zaskoczymy ich, a to decyduje.
Albert szarpn�� go za r�kaw.
�Natychmiast zbierzecie swoich ludzi! Jedziemy! Znowu chcecie narobi� g�upstw?
Wartownicy byli coraz bli�ej, zdj�li z plec�w pepesze i nadchodzili trzymaj�c je w pogotowiu. Rokita z niech�ci� da� rozkaz powrotu do samochodu. Albert zapu�ci� motor, w�z wolno ruszy� z lasku, ch�opcy Rokity wskakiwali w biegu.
� St�j! St�j! � s�ysza� Albert ostrzegawcze okrzyki wartownik�w.
Silnik �Zisa" zawy�, ko�a buksowa�y w piachu. Wartownicy pobiegli w stron� samochodu. �Zis" zsun�� si� z drogi na traw� w lasku, ko�a trafi�y na twardy grunt, wozem rzuci�o do przodu. Plasn�a g�o�na seria z pistoletu maszynowego. To chyba strzelali wartownicy z lotniska. Ale pozostali zbyt daleko. Albert wyjecha� na szos�.
� Uwa�aj pan, bo zajedziemy do piek�a � wo�a� przez okienko Rokita.
Wszystko odby�o si� zgodnie z planem. W pewnej chwili czarny elegancki �Pac-
kard" dop�dzi� samoch�d prowadzony przez Alberta. W tym miejscu szosa wspina�a si� na wysokie wzg�rze. Przystan�li w kotlinie, przez kt�r� wy�lizgana szosa przeskakiwa�a ma�ym mostkiem. Z samochodu Alberta wygramoli� si� Rokita. R�wnocze�nie otworzy�y si� drzwiczki wozu �Packarda" i wyszed� z niego m�czyzna w mundurze porucznika. Rokita w�lizn�� si� do auta, trzasn�y drzwiczki i w�z gwa�townym zrywem poderwa� si� do biegu. Albert dostrzeg� tylko r�ce zasuwaj�ce w oknie bia�e firanki.
Porucznik podszed� do szoferki i zasalutowa�.
� Majorze, pu�kownik kaza� mi przej�� prowadzenie wozu � powiedzia�.
Albert bez s�owa wysun�� si� z kabiny. Porucznik zaj�� miejsce za kierownic�.
Samoch�d ruszy�. Powoli wl�k� si� na wzg�rze. Czarny �Packard" przeskoczy� je lekko i szybko znikn�� za r�wniutkim grzbietem garbu. Ci�arowy �Zis" zdawa� si� z trudem zdobywa� pochy�o�� i stoj�cy na szosie Albert jeszcze do�� d�ugo widzia� ogromn� bud�, w kt�rej siedzia�o trzydziestu ludzi Rokity. Wreszcie jednak i ten w�z osi�gn�� szczyt wzniesienia. Przez moment jakby si� zatrzyma� i znieruchomia� w jasnym tle nieba. Potem i on znikn��, zapad� si� w kotlin�.
93
ryka�sk�bro�steny" zamiast pepesz. Je�li od razu nie podniesie alarmu, za chwil� rusz� ich �ladem trzy �Willisy", rozd�wi�cz� si� telefony i gdzie� tam pod Warszaw� zast�pi� Albertowi drog� samochody wype�nione wojskiem. Dalej b�dzie masakra, eksplozja, strz�py cia� w wozie rozbitym granatami... Stan��. Z wartowni wyskoczy� oficer.
� Sk�d i dok�d? Dokumenty! �krzykn�� ochryple... �w dniu 26 kwietnia 1946 r. ko�o klasztoru W D�browie w pow. R. odnaleziono
�Oj g�upcze, g�upcze, straci�e� rozum?" � przeklina� siebie Albert. Si�gn�� r�k� spadochron z angielskimi napisami. Mimo tajemnicy z naszej strony wie�� o odkrytym
po zawieszon� na haczyku marynark� munduru, wolno za�o�y�j�na siebie. spadochronie rozesz�a si� bardzo szeroko..: �
� Dokumenty! � denerwowa� si� oficer. (z meldunku PUBP w R.)
Rzuci� okiem na naramienniki Alberta. Zasalutowa�.
� Droga wolna, majorze. Przepraszam, �e was zatrzyma�em, ale byli�cie w ko-
ij Nad ranem Albert wsiad� do przedzia�u, w kt�rym jecha�a pi�kna kobieta w kara-
Ruszaj�c Albert widzia� w bocznym lusterku, jak oficer zbeszta� wartownika. Po- kulowym futrze. Z pocz�tku nie zwr�ci� na ni� uwagi. Za szybami poci�gu wstawa�
tem dostrzeg�, �e z wartowni wybieg�o trzech oficer�w, wpakowali si� do �Willisa", mQk^ kwietniowy dzie�, w przedziale by�o a� duszna od smrodu machorki, u sufitu
kt�ry ruszy� za wozem Alberta. Doda� gazu i strza�ka licznika dotkn�a dziewi��dzie- �arzy�a sie- r�owo malutka lamPka' twwie Pr�nych zdawa�y si� wym�czone i
si�ciu. �Willis" pozosta� w tyle i nie pr�bowa� ich dogania�. cnore.
Rokita odemkn�� okienko, oddzielaj�ce go od kabiny. Pod oknem z P�czkiem na barwnej ok�adce powie�ci kryminalnej spa� za�ywny
- My�la�em, �e b�dzie gor�co... Moi ch�opcy byli w pogotowiu. Jeden granat do k�&Ao, zapewne pleban wiejski jad�cy w odwiedziny do krewnych; z du�ego kosza
wartowni, trzy serie z peem�w i zosta�yby po nich g�wna i trepy. uJeS� st�P wychyla� si� zakrwawiony kikut indyczej szyi. Naprzeciw ksi�dza rozpar-
Albert otar� wilgo� nad brwiami. ^�okciami na stoliku nieustannie jad� chudy m�czyzna w rogowych okularach. Naj
pierw na framudze okna t�uk� pi�ci� laskowe orzechy, potem wyj�� z teczki jaja na
- Nie trzeba zaczyna�. Nie potrafiliby�my uciec... twardo'kie�base-'bu�ki'teraz M cukierki j czekoladki.
- O, my mamy �elazne nerwy. Tylko z p�cherzami nie w porz�dku. Przecie� nie Jad� tak Przez cztel^ stacJe' powa�o to g�odnego Alberta.
b�dziemy robi� uod siebie9 ^ k�cie kucn�y dwie baby wiejskie, zakutane w chustki; ich kosze i brzuchate
Albert wyszczerzy� z�by do Rokity. Porozumiewawczo kiwn�� g�ow�. W najbli�- t�umoki ujmowa�y prawie wszystkie miejsca na p�kach. Przy Albercie tkwi� czerwo-
szym lasku skr�ci� w pierwsz� boczn� drog� i przystan��, gdy szosa znikn�a za drze- noarmista kurz�cy smrodliw� machork�.
� M�oda kobieta w karaku�ach siedzia�a obok bab-spekulantek. Postawi�a ko�nierz
Ch�opcy Rokity wygramolili si� z samochodu - senni i zakurzeni. �artuj�c kryli fatra {zacz?�a drzemac-W PewneJ chwili' �Pia-c' za�ozy�a no& na �&>ratro rozchy-
si� za pniami drzew. Rokita usiad� w szoferce obok Alberta. li�o sie-' zadzieraj�c sukienk� - zaja�nia�y kolana obci�gni�te cienk� po�czoszk�.
- Czy Johnson b�dzie mnie na pewno oczekiwa�? G�adkie' okra^�e j na�ie mimo P�nczoch wprost rzuca�y si� w oczy; by�y tak blisko, �e
- Dogoni nas samoch�d osobowy, czarny �Packard". Przez pewien czas b�dzie wystarczy�o wyci�gn�� r�k�, aby dotkn�� l�ni�cej powierzchni po�czochy. Nagle ko-
pod��a� za nami, potem nagle wysforuje si� do przodu i stanie. Ja zwolni� biegu, pan bieta P��szy�a si� sennie, zsun�a nog� z kolana i Albertowi zdawa�o si�, �e b�ysn��
wyskoczy z naszego wozu i podejdzie do �Packarda". Wsi�dzie pan i pojedzie. Roz- ja�niejszy skrawek cia�a.
mow�przeprowadzicie wp�dz�cym samochodzie, to jest najbezpieczniejsze. Pu�kownik Okularnik spad okna przesta� �u� i zezuj�c na ods�oni�te kolana z niespodziewan�
podwiezie pana a� do lasku niedaleko Garwolina za Warszaw�. W mi�dzyczasie ja wytworno�ci� otar� chusteczk� wilgotne wargi. Ksi�ulo drgn��, osowiale rozejrza� si�
przeprowadz� �Zisa" przez Warszaw� i pod Garwolinem powt�rzy si� ta sama scena. P� Podziale; w brudnym mroku nie spos�b by�o uciec oczami od bia�ej golizny obrze-
Na widok �Packarda" zupe�nie zwolni� biegu, pan wskoczy do mojego wozu i hajda zoneJ futrem j czarna- sp�dnic�. Pleban si�gn�� do kosza po gruby brewiarz, ze z�o�ci�
do �elaznego, kt�ry oczekuje nas pod Zamo�ciem. szarPn?l� czerwon� tasiemk� zak�adki i bezczelnie przygl�da� si� kolanom damy w
-Koronkowa robota. karaku�ach.
- My, ludzie wywiadu, kochamy koronkow� robot�. Spryt i inteligencja krzy�uj� Na Pytanku w S. m�oda kobieta obudzi�a si�, jakby przej�ta z�ym snem. Nerwo-
szpady z brutaln�si��. Jeden cz�owiek samotnie prowadzi walk�z armiami przeciwnika. wymi mchami otaa-snC�a si<?z Jakich� majak�w - poprawi�a w�osy, sukni�, spojrza�a
Silny warkot poch�on�� jego ostatnie s�owa. Niziutko nad drzewami lasku przele- na zeSarek- Gwa�townie zerwa�a si� z �awki i podbieg�a do okna.
92
cia� samolot. ~ Duszno m ~ stwierdzi�a g�o�no.
Pleban us�u�nie szarpn�� okno, podzi�kowa�a mu nik�ym u�miechem. Wyjmuj�c z � Albo odda� UB.
kieszeni futra czerwon� jedwabn� chusteczk� w bia�e grochy, wychyli�a si� na peron � No, jakie� ryzyko trzeba ponie��. Ci�gle ryzykujemy. Zanim jednak przys�ano
wdychaj�c zimne, szkliste powietrze. W brzasku dnia jej puszyste w�osy okaza�y si� mnie na wasz teren, sporo czasu po�wi�ci�em na badanie pewnego cz�owieka z R.,
miedziane, a na bladej twarzy gdzieniegdzie zaznacza�y si� z�ote c�tki. By�a bardzo kt�ry wpad� w nasze r�ce. Opowiedzia� nam o kilku znanych obywatelach miasteczka,
pi�kna � z orlim nosem; ma�ymi ustami i ow� bia�� twarz�, jakby nigdy nie dotkni�t� ot, na przyk�ad o profesorze Ramuzie. Czy pan uwierzy, �e dowiedzieli�my si� nawet
przez s�o�ce. takiego szczeg�u jak temat pracy naukowej Ramuza? Baja t� prac� nawet dok�adnie
Poci�g ruszy�. P�d wiatru chwyci� koniec jej czerwonej chustki. Wychylona po- przestudiowa�em. Przysz�o mi to tym �atwiej, �e kiedy� bardzo interesowa�em si� hi-
zwala�a chustce trzepota�, a wiatr rozwichrza� w�osy. stori�. Dlatego mo�e postanowi�em odegra� rol� historyka. Najciekawsze jednak jest
� Zimno! � pisn�a kt�ra� z bab-spekulantek. to, �e temat pracy historycznej Ramuza szczerze mnie zainteresowa�: Bardzo ciekawe
� No, zdorowo � niech�tnie mrukn�� ku nim czerwonoarmista. s� dzieje dw�ch angielskich szpieg�w kr�lowej angielskiej El�biety. Jako astrologo-
M�oda kobieta odst�pi�a od okna. Czerwonoarmista po�pieszy� je zatrzasn��; teraz wie przybyli do naszego kraju, mieli z sob� �kryszta�owe zwierciad�o". Pod wp�ywem
szczerzy� w u�miechu du�e z�by. pewnych zabieg�w magicznych na tarczy kryszta�owej pojawia�y si� zjawy. Ale kt�-
I znowu wtuli�a siew swoje futro. Ale ju� nie zasn�a. Albert poznawa� to po ostro�- rego� dnia, gdy astrologowie przebywali w klasztorze w D�browie, kto� ukrad� im
nym drganiu jej powiek. Siedzia�a na �awce bokiem, niewygodnie. Albert domy�li� si�, cudowne zwierciad�o...
�e obserwuje chudego m�czyzn� w okularach. Ten zachowywa� si� do�� dziwnie. Ju� � A wie pan, �e to rzeczywi�cie fajna historia � przytakn�� Rokita. � No, a kto
nie by�o w nim nic z beztroskiego �ar�oka. Raz po raz przykleja� twarz do szyby spo- im ukrad� to cudo?
gl�daj�c na biegn�cy obok poci�gu g�sty sosnowy las. Okulary jakby mu przeszka- � Nie wiem. Ramuz co� nieco� wiedzia� o tej historii. Obieca�, �e mi zdradzi
dza�y. Zdj�� je � mia� rozbiegane, czujne oczy. Ale nie by�y to oczy kr�tkowidza. wyja�nienie zagadki. Lecz zabili�cie go. Bardzo �a�uj�.
Poci�g jecha� coraz szybciej i szybciej. Przenikliwie klekota� stary wagon. Zgrzyty � I am sorry � powiedzia� Rokita. By�a to ca�a jego angielszczyzna,
resor�w, drzwi, okien i �a�cuch�w g�uszy�y i poch�ania�y ka�dy inny d�wi�k. Zdawa�o Kilka kilometr�w przejechali w milczeniu. I znowu zagada� Rokita:
si�, �e poci�g stacza si� w przepa�� �oskotu; za chwil� zderzy si� z jakim� mia�d��- � Zanim tu pana przys�ano, o mnie r�wnie� zaci�gali�cie jakie� informacje?
cym wszystko ha�asem. �P�dz� po �mier�" � targn�o Albertem. Uczu� strach tak �Naturalnie. Przede wszystkim o panu.
wielki, �e wczepi� si� palcami w �awk�, aby nie krzykn��. Po�piesznie szuka� w g�o- � I co? Co o mnie s�dzi Inteligence Service?
wie my�li, kt�re mog�yby odwr�ci� jego uwag� od tego, co oczekiwa�o go u kresu tej � Jest pan nauczycielem matematyki. Umys� ch�odny, precyzyjny, logiczny, cho�
podr�y. Przebiega�y mu przez g�ow� jakie� strz�pki zda� angielskich, zwrot�w, s��w. niekiedy sk�onny do nieodpowiedzialnej i szale�czej brawury. Umys�owo�� ma pan
Wreszcie przypomnia� sobie ulubiony fragment z Byronowskiego �Manfreda" i pocz�� podobno do�� prost�. Jest pan bardzo podejrzliwy, nieufny, cho� niezbyt sprytny...
go powtarza� w pami�ci. �Kocham patos jak kiepski aktor, a czy nie kiepskiego aktor- � M�wi pan jak wr�ka � przerwa� gniewnie Rokita. � Jak astrolog,
stwa trzeba, aby wcieli� si� w rol� Alberta?" � pomy�la�. Pomy�la�: �Osiem razy przes�uchiwa�em Kurtmana. Uwa�a� si� za narzeczonego
Nagle zgrzytn�y hamulce, poci�giem wstrz�sn�o gwa�towne dr�enie, p�kate t�u- Ramuz�wny, o profesorze m�wi� z zachwytem. Ale na ka�dym przes�uchaniu twier-
moki bab spad�y Albertowi na kolana. Za oknami klasn�a kr�tka salwa z pistoletu dzi�, �e Rokita to dure�."
maszynowego, gdzie� obok, mo�e w s�siednim przedziale, posypa�o si� szk�o. Zastu- � Majorze � rzek� zaczepnie Rokita. � Tam, w Anglii, my�l�, �e mam �prost�
ka�y pojedyncze g�o�ne wystrza�y karabinowe. Poci�g raptownie zwalnia�... umys�owo��". Ajednakto tylko ja pana rozgryz�em. Ta pa�ska rola historyka nasun�a
M�oda kobieta w karaku�ach rzuci�a si� do drzwi. �ar�ok spod okna uchyli� szyby i mi my�l, kim pan jest naprawd�. Zaraz sobie pomy�la�em o waszej angielskiej mental-
ostro�nie wyjrza� na dw�r. Nikt nie zauwa�y�, jak i kiedy w jego r�ku 7Xti\%.ik si� no�ci, o waszym wyobra�eniu konspiracji,
odbezpieczony pistolet. Strzeli� trzykrotnie, prawie nie celuj�c.
�Pod �awki! Pod �awki! � �arliwie wo�a� pleban, gramol�c si� po�r�d t�umok�w Przez pierwszy punkt kontrolny przepuszczono ich bez zatrzymania. Na drugim �
na pod�odze. oddalonym o 50 kilometr�w werbuj�cy �o�nierz da� znak przerwania jazdy. Albert
Czerwonoarmista b�yskawicznie zdj�� z p�ki karabin, zarepetowa� i teraz sk�ada� zakl�� ordynarnie i nacisn�� hamulec: ucieczka nie mia�a sensu, obok wartowni na
si� do okna. �Ojcze nasz, kt�ry� jest w niebie..." � modli�y si� baby, nie potrafi�c punkcie kontrolnym sta�y trzy wojskowe �Willisy". Przystaj�c Albert zrobi� w my-
wcisn�� swych obfitych cia� mi�dzy rury zagradzaj�ce miejsce pod �awkami. Albert �lach �rachunek sumienia". Dokumenty wozu by�y w porz�dku, ale czy nie zbudzi
skuli� si� w k�cie przy drzwiach, od okna os�oni� si� t�umokiem. podejrzenia fakt, �e w�z zapakowany �o�nierzami prowadzi samotnie oficer i to do
Rozerwa� si� granat. P�niej drugi. Automaty ujada�y prawie bez przerwy. Raptem tego w stopniu majora? Wystarczy, �e zechce zajrze� g��biej pod plandek�, natych-
umilk�y i nasta�a cisza. miast zauwa�y drobne odmienno�ci w stylu umundurowania, angielskie frencze, ame-
6 91
sobie spraw�, �e nie wystarczy ponosi� dla ojczyzny ofiary; drug�, nie mniej wa�n�, Poci�g sta� w lesie, na niskim nasypie. W otwartym oknie bezw�adnie le�a� �ar�ok,
czynno�ci�, jest dowie�� �wiatu, �e to s� w�a�nie nasze ofiary. Nie wolno zmarnowa� G�owa, piersi i r�ce zwisa�y na zewn�trz. Albert widzia� tylko jego drgaj�ce konwul-
ani jednej kropli krwi i potu; �wiat musi wiedzie�, �e to by�a nasza krew i nasz pot.* syjnie nogi. Obok na �awk� spad�y rogowe okulary.
Rokita straci� w�tek my�li. Zamilk�. Jego milczenie sprawi�o Albertowi niezmiern� � Nie podchodzi� do okien! � wo�a� kto�. Na �wirze nasypu d�wi�cza�y podkute
ulg�. Podszed� do motoru, podni�s� mask� i sprawdzi� �wiece. Zagl�daj�c do motoru buty, s�ycha� by�o g�o�n� komend�.
poczu� na plecach ciep�e promienie s�o�ca. Zaduch oliwy miesza� si� z �ywicznym Wtem do przedzia�u wbieg�a dama w karaku�ach. Znowu mia�a na g�owie czerwo-
oddechem sosnowego lasu. �Do wieczora b�dzie po wszystkim" � pomy�la� po raz n� chusteczk� w bia�e grochy,
trzeci. � Czto? Czto s�uczy�os? � chrapliwie zapyta� j� czerwonoarmista.
P�dzili z szybko�ci� dziewi��dziesi�ciu kilometr�w na godzin�. Wy�lizgana szosa � Nie wiem. Nie wiem. Zabity? � m�wi�a troch� nieprzytomnie, patrz�c ze stra-
l�ni�a jak szk�o. Nad rozpalonym asfaltem leciute�ko drga� �ar; upa� wdziera� si� do chem na martwe cia�o w oknie.
kabiny szoferskiej. Nad brwiami rozebranego do koszuli Alberta zbiera�y si� krople �Rokita, Rokita napad�! Tujegokraj... � z pod�ogi zabrzmia� g�ucho g�os pleba-
potu. Strz�sn�� je wierzchem lewej d�oni, za ka�dym razem spogl�daj�c na zegarek. na.
Wskaz�wki bieg�y leniwie, jakby znu�one gor�cem. � �Zdrowa� Mario, �aski� pe�na, Pan z Tob�" � modli�y si� g�o�no baby.
Odwracaj�c g�ow�, widzia� Albert k�tem oczu szybk� oddzielaj�c� go od wn�trza Na korytarzu za�omota�y kroki. W drzwiach przedzia�u stan�o trzech uzbrojonych
wozu. Tam czuwa� Rokita ze �stenem" na kolanach. Lufa peemu mierzy�a w plecy m�czyzn w polskich mundurach, w rogatywkach, z pepeszami w r�kach. M�odzik z
Alberta. Pod plandek� ze znakiem Czerwonego Krzy�a je�y�y si� lufy karabin�w ma- wypiel�gnowanymi czarnymi w�sikami delikatnie odsun�� na bok dam� w karaku�ach
szynowych i mo�dzierzy; trzydzie�ci par r�k w ka�dej chwili gotowych by�o naciska� i tr�caj�c czubkiem buta wypi�te po�ladki bab torowa� sobie drog� do okna.
spusty pistolet�w i karabin�w; rzuca� granaty. Albert wi�z� �adunek r�wnie niepoko- � Nie �yje. Ubek � stwierdzi� sucho pochylaj�c si� nad zabitym,
jacy i niebezpieczny jak dynamit. Eksplozj� m�g� spowodowa� najbli�szy przypadek, Chwyci� martwego za nogi, bez wysi�ku przewa�y� cia�o i wyrzuci� je z wagonu,
zwyk�y patrol wojskowy kontroluj�cy jaki� odcinek trasy. Niebezpiecze�stwo grozi�o Czerwonoarmist� ucieszy� widok polskich mundur�w i orze�k�w. U�miechn�� si�
w ka�dej chwili i z ka�dej strony. szeroko.
Oto mijaj�c uliczki jakiego� miasteczka rozp�dzony �Zis" Alberta o ma�o nie zde- � E, ty, ruski, chod� � kiwn�li na niego palcem, wychodz�c z przedzia�u. Po-
rzy� si� z ob�adowan� skrzyniami ci�ar�wk�. Oto na skraju ma�ej brzezinki nagle �pieszy� za nimi zadowolony, �e b�dzie potrzebny. W korytarzu wyszarpn�li mu kara-
pojawi�o si� na szosie kilkunastu �o�nierzy radzieckich. Stan�li tyralier� w poprzek bin z r�ki.
szosy. Byli zm�czeni piesz� w�dr�wk�, chcieli, �eby ich podwie�� do miasteczka od- � Nu czto? Czto? � denerwowa� si�. Ale go popchn�li, nadziewaj�c na lufy
leg�ego o dziesi�� kilometr�w. Albert przyhamowa�, a kiedy zabiegli od ty�u, �eby pepesz.
wskoczy� pod plandek�, doda� nagle gazu i rzuci� w�z do przodu, nieledwie potr�ca- Umilk�y ich kroki, trzasn�y drzwi wagonu. Za chwil� kr�tko uderzy� wystrza� pi
j�c jednego z �o�nierzy. stoletu. Wybuchn�� przenikliwy krzyk b�lu, za�ama� si�, przeszed� w gruby, zwierz�cy
� Majorze � zagada� przez okienko Rokita. � Opowiadano mi, �e w miasteczku j�k, kt�ry uci�y dwa nowe wystrza�y.
chcieli�cie uchodzi� za historyka. Podobno z profesorem Ramuzem prowadzili�cie M�oda kobieta osun�a si� na �awk�, prawie omdla�a. Na jej bia�ych policzkach
uczone dysputy. To bardzo �mieszne. Od razu wida�, �e nie macie zielonego poj�cia o nerwowo drga�y musku�y.
robocie konspiracyjnej w naszych warunkach. Za subtelne to, za misterne jak na Pol- Albert odrzuci� t�umok. Dotkn�� r�ki kobiety,
sk�. Tak misterne, �e a� podejrzane. To dobre pewnie do szpiegowskiej dzia�alno�ci w � S�abo pani?
krajach, gdzie nie by�o pracy konspiracyjnej na skal� ca�ego kraju. U nas nie trzeba si� Przecz�co pokr�ci�a g�ow�. Nas�uchiwa�a. Korytarzem znowu nadchodzi�o kilku
a� tak maskowa�. ludzi. Szli wolno, zgrzytn�y drzwi, zapewne zagl�dali do ka�dego przedzia�u. Albert
Albert wzruszy� ramionami. siedzia� sztywno, na pr�no pr�buj�c opanowa� dr�enie r�k.
� By� mo�e, macie racj� � rzek�. � Ale my, z Inteligence Service, kochamy si� Us�ysza�, jak w s�siednim przedziale ��dali okazania dokument�w. �Dokumenty?
w koronkowej robocie. Co im powie m�j dokument? Jestem w nim Albertem � zastanawia� si�. � Je�li
� I dlatego Raczy�skiej chcia� pan zap�aci� dolarami? � zakpi� Rokita. zechc� zrobi� rewizj�, znajd� pistolet, a w�wczas rozwal� mnie, zanim zdo�am za��-
� To by� b��d. Przyznaj� � zgodzi� si� Albert. � Cho� z drugiej strony uczyni�em da�, �eby zaprowadzili mnie do swego dow�dcy. A dow�dca? Czy zaufa Alberto-
to �wiadomie. Ciekawi�a mnie jej reakcja. Mog�a si� okaza� dobr� wsp�pracowniczk�. wi?..."
G�o�no posapuj�c podni�s� si� z pod�ogi ksi�ulo. Na czarnej sutannie zaznacza�y
* A t I~ si� szare plamy kurzu. Za jego przyk�adem wsta�y baby. Popatrzy�y na ksi�dza b�agal-
90 7
nie, jakby oddaj�c si� pod jego opiek�. Pleban otrzepywa� si� z py�u, wtem krzykn�� i Na �cianach wisia�y czarne od staro�ci obrazy �wi�tych. Na lnianym obrusie sta�a
ze wstr�tem odsun�� od siebie w�asn� r�k�. D�o� mia� splamion�, krople krwi sk�py- faska mas�a, czarny wiejski chleb. Rokita przyni�s� butelk� w�dki, ale Albert ograni-
wa�y ze stolika pod oknem. czy� si� tylko do jednego kieliszka. Rokita nie namawia�. Albert mia� prowadzi� samo-
Do przedzia�u zajrza� �w z czarnymi w�sikami. By� bardzo przystojny, z kobiecymi ch�d.
wi�niowymi ustami. Rogatywka trzyma�a mu si� zawadiacko na tyle g�owy. W�dka podzia�a�a na Rokit� prawie natychmiast. Poczerwienia�, oczy mu b�ysz-
� Ksi�dz ranny? � zatroska� si�. cza�y. Si�gn�� do swojej torby oficerskiej i wyci�gn�� z niej gar�� papier�w.
� Nie, nie. To ze stolika �cieka... � Dzi� rano napisa�em rozkaz dla swoich �o�nierzy. Nie chcia�bym, aby nasze
� Ten ubek tak was urz�dzi�. No nic. Zdech�. A pan, co za jeden? Wsta� pan! � przeniesienie si� na inny teren spowodowa�o panik� w�r�d pozosta�ych, a co najgor-
rozkaza� Albertowi. sze, �eby komuni�ci nie rozpu�cili o mnie jakiej� bajdy. Ludzie sk�onni s� wierzy�
Albert powoli podni�s� si� z �awki. W jednym okamgnieniu zobaczy� czubek pan- nawet wierutnym bzdurom. Przeczyta�:
tofelka m�odej kobiety, tr�caj�cy cholewy wysokich but�w m�odzika. Krew nap�yn�a �Walka nasza o idea�y komplikuje si� i przed�u�a. Wa�n� rzecz� jest, aby umie�
mu do twarzy. Zrozumia�. To przebudzenie si�, czerwona chustka powiewaj�ca z okna dostosowa� si� do nowych warunk�w i okoliczno�ci, a jeszcze wa�niejsz�� aby
i widoczna z daleka � znak, rozkaz dla kogo�. umie� przetrwa� niepowodzenia i kryzysy, aby zachowa� wiar� w szlachetno�� zasad,
M�odzik hukn�� na Alberta: aby bro� Bo�e � kiedy wydaje si�, �e wszystko sprzysi�g�o si� przeciw nam � nie
� Czyje to walizki? No te, ze sk�ry? zej�� na bezdro�a rezygnacji i nie poddawa� si� z�ym wp�ywom. Czy walk� nasz�
� Moje. zako�czymy za kilka tygodni, czy za kilka miesi�cy, czy nawet po latach � nikomu
Pogardliwym spojrzeniem otaksowa� nowiutki p�aszcz Alberta, pil�niowy szary nie wolno rozgorycza� si� do tego stopnia, aby da� si� porwa� fali og�lnego rozk�adu
kapelusz. i zaniku moralno�ci. Nie chodzi w obecnym okresie o to, aby�my trzymali si� �ci�le
� Co pan wieziesz? Handelek, co? okre�lonego terenu, ale o to, aby�my zachowali wierno�� swoim szczytnym celom
� Troch� ksi��ek. Bielizna. Garnitur. walki i byli gotowi, gdy zajdzie potrzeba, do schwycenia za bro�. Utrzymujcie ��cz-
� Taaak? no�� z dow�dcami, a dow�dcy z podw�adnymi. Taki jest Apel Czasu" *
Albert zdj�� z p�ek walizki. Nie �piesz�c si� wyci�gn�� z kieszeni kluczyk, otwo
rzy� zamki. � Szybciej, szybciej �adowa� si� do tego worka � �artobliwie pogania� Rokita.
M�odzik z wyra�nym rozczarowaniem wyj�� r�k� spomi�dzy koszul, krawat�w, Wskakiwali do wozu pojedynczo. �mieli si�, �artowali. Albert sta� przy szoferce,
niedbale przerzuci� r�kawy i nogawki czarnego garnituru. D�u�ej zatrzyma� si� przy czekaj�c, a� worek jego zape�ni si� i b�dzie go mo�na �zawi�za�". Rozpozna� m�odzi-
ksi��kach, niekt�re wzi�� nawet do r�ki, z nieukrywanym �akomstwem lektury po- ka o wypiel�gnowanych w�siskach, kt�ry rewidowa� jego walizk� w drodze do R.
prawn� angielszczyzn� odczyta� kilka tytu��w. Potem zobaczy� architekta w angielskim frenczu z jedn� gwiazdk� na ramieniu.
Potem cofn�� si� na korytarz i pogwizduj�c przez z�by zajrza� do nast�pnego prze- � A ten co tu robi?
dzia�u. � To �Pokrop". Szef naszego wywiadu. Znacie si� przecie�?
Za oknem przeci�gle zawy� g�os komendy. Zadudni�y buciory na korytarzu. � O tak. Dlatego ciesz� si�, �e i jego zabieram.
� O, jedziemy! � pisn�� rado�nie ksi�dz. Chcia�o mu si� �mia�. Ten las i samoch�d, gaj�wka, ludzie w mundurach, Rokita i
� �Pod Twoj� obrooon�..." � zaintonowa�y baby, ale ksi�dz gwa�townym ru- on sam, Albert � wszystko to wygl�da�o groteskowo,
chem nakaza� im cisz�. Sypn�o strza�ami. Po�o�y� d�o� na ramieniu Rokity:
Twarz m�odej kobiety wyra�a�a ogromne zm�czenie. Kilkakrotnie przeci�ga�a pal- � Ten samoch�d to wasza �Arka Noego". Kraj zala� potop, poprowadz� was na
cami po czole i skroniach, jakby u�mierzaj�c trapi�cy j�b�l g�owy, potem przymkn�a wzburzonej fali ponad toni� g��bok�. Zatrzymamy si� na g�rze Ararat.
oczy i z r�kami na kolanach trwa�a tak bez ruchu nie �pi�c i nie patrz�c nigdzie. �Czy�- Oczy Rokity zwilgotnia�y. W�dka nie przestawa�a dzia�a�,
by to by� jej pierwszy wyst�p, ten wsp�udzia� w napadzie na poci�g?" � zastanawia� � Pi�knie pan to powiedzia�, majorze. Widzi pan tego wysokiego kaprala? O,
si� Albert. teraz w�a�nie pakuje si� pod plandek�. Jest to nasz poeta. Rzymianie m�wili, �e tam,
Poci�g szed� ju� szybko i r�wno. Klekotanie starego wagonu wydawa�o si� teraz gdzie chrz�ci bro�, milcz� Muzy. My jednak odst�pili�my od tej zasady. Nie mam
czym� mi�ym, uspokaja�o; oddalali si� od niebezpiecze�stwa. Ksi�dz zako�czy� szep- czasu na czytanie wierszy. Ale przysz�e pokolenia znajd� do�� czasu na poezj�. Trze-
tanie modlitwy i zwr�ci� si� do Alberta: ba, �eby poeci oddali ducha naszych czas�w, naszej walki. Coraz bardziej zdajemy
� Niech pan sobie wyobrazi, �e ostrzegano mnie przed t� podr�. Jedziesz w
kraj Rokity, m�wiono mi, tam nie ma dnia bez napadu, bez strzelaniny. No, dzisiaj * Autentyczne.
8 89
Nic mu sienie stanie, je�li sobie troch� poczeka... nigdzie nie jest spokojnie. Prowadz� prac� duszpastersk� w wiejskiej parafii ko�o
� On jest go�ciem, a wy gospodarzami. Gospodarzy obowi�zuje punktualno��. W�oc�awka, dwa razy by�y u mnie na plebani oddzia�y le�ne. Go prawda wygl�dali
To przekona�o Rokit�. raczej na zwyk�ych bandyt�w ni� na partyzant�w...
�Pr�dzej tam! Rusza� si�! �przynagli� krzykiem swoich ludzi, kt�rzy wynosili z Baby-spekulantki naradza�y si� p�g�osem. Jedna z nich wyci�gn�a pieni�dze z
gaj�wki skrzynki z nabojami, bro� i uk�adali j� wewn�trz wielkiego pud�a �Zisa". bia�ego zawini�tka, druga capn�a ksi�dza za r�k� i poca�owa�a.
Bro� by�a pi�kna, nowoczesna, doskonale utrzymana i Rokita szuka� w oczach Alber- � Na msz� �wi�t�. Niech ksi�dz odprawi, za cudowne uratowanie �ycia. Naszego
ta cho�by cienia zachwytu. Jego ludzie mieli ma sobie przewa�nie polskie nowe mun- i ksi�dza.
dury, niedawno przecie� rozbili transport z �ywno�ci� i mundurami dla garnizonu KB W. �Nie tak, nie tak! �rozgniewa� si�ksi�ulo. �Nie by�o w tym cudu, wyto
Tylko kilku chodzi�o w angielskich frenczach. zaraz we wszystkim boskiej ingerencji si� dopatrujecie. U Rokity dobremu cz�owieko-
� Tych posadzimy w g��bi budy�wyja�ni� Rokita. A bli�ej wyj�cia usi�d� wszy- wi nic nie grozi. Prawda, prosz� pana? � powo�a� si� na Alberta.
scy w naszych mundurach. B�dziemy wygl�dali jak normalny oddzia� wojskowy w Ten pokaza� zielony woreczek czerwonoarmisty pozostawiony na p�ce.
drodze do nieprzyjaciela. Zaczepi nas kto, pluniemy takim ogniem, �e z napastnika �Nie wiem, czy to by� z�y cz�owiek... Ksi�dz przestraszy� si�.
zostan� g... i trepy. Zabieram dwa mo�dzierze, dziewi�� RKM-�w z trzema skrzynia- � Tak, tak. Zapewne. Kto to mo�e wiedzie�? Zabili go, m�j Bo�e. Wojna, prosz�
mi naboj�w, dwie skrzynie granat�w, skrzyni� karabin�w, poza tym wszyscy moi lu- pana. Wojna nie przebiera.
dzie maj� bro� automatyczn�. Steny s� ze zrzutu w roku 1944. Warto by jeszcze raz �Wojna sko�czy�a si� prawie rok temu, 9 maja 1945 roku�zauwa�y� ironicznie
obr�ci�. Pozostaje bowiem prawie ca�y sk�ad broni i amunicji. Zrzut z 1943 roku. Albert.
� To trzeba uzgodni� z Johnsonem. Ja jestem got�w jeszcze raz odby� podobn� Ksi�dz bezradnie roz�o�y� r�ce:
przeja�d�k� � powiedzia� oboj�tnie Albert licz�c oczami kr�c�cych si� wok� samo- � Tym m�odym ch�opcom, co tu weszli do przedzia�u, marzy�a si� inna Polska,
chodu ludzi Rokity. Naliczy� sze��dziesi�ciu. prosz� pana. Nienawidz� przelewu krwi, ale jestem ksi�dzem, musz� rozumie� ludz-
� Ilu�, do diab�a, chce pan wpakowa� do wozu? kie s�abo�ci: Spowiada� si� u mnie kiedy� w�a�nie taki jeden z lasu. O, zabi�, panie,
� Trzydziestu. Tak si� umawiali�my... Trzydziestu najlepszych moich partyzan- niejednego. Pyta�em go: jeste� w stanie bez niepokoju sumienia i duszy swojej ponie��
t�w. ci�ar przelanej przez ciebie krwi bratniej? Tak, prosz� ksi�dza, odpowiedzia�. Ten
� A reszta? ci�ar tymczasem niesie za nas historia. Ona nas pot�pi albo rozgrzeszy. I da�em mu
� Reszta b�dzie si� szwarcowa� w pojedynk�. Poci�gami. Wszystkie oddzia�y stu�� do poca�owania. A potem rzek�em: �In nomine patris et filii, absolvo te". Ale ca��
rozpuszczam. Jak si� zadomowi� u �elaznego, przerzuc� tu ��cznika, kt�ry nawi��e noc krzy�em w ko�ciele le�a�em. B�g os�dzi i jego, i mnie � wzruszy� si�, g�os mu si�
kontakty z lud�mi i powie im, gdzie si� maj� szwarcowa�. Jaruga planuje pojutrze za�ama�.
uderzenie na Graby. Uderzy w pr�ni�: ryby z saka uciek�y. Ca�y teren zosta� zamino- Albert kiwn�� g�ow�.
wany, odjedziemy, to miny za�o�� i na drodze. � Historii nie mo�na ufa�. Jej wyroki s� omylne. Wiem o tym, jestem history-
Albert odwr�ci� si� od wozu, aby ludzie Rokity nie widzieli jego twarzy. kiem.
� Co si� pan tak chowa, majorze? � spyta� Rokita. Albert uda�, �e nie wyczu� � Oczywi�cie � podchwyci� �ywo ksi�dz � bo wyroki historii r�wnie� feruj�
z�o�liwo�ci. ludzie. Ale jest przecie� i historia nie napisana, ta, kt�r� w swej pami�ci przechowuje
� Nie chc� dr�e� ze strachu, �e kt�remu� z pa�skich ludzi podwinie si� noga i nar�d.
wyda mnie tak samo, jak wydano ju� tylu innych. Uczestnicz� w wielu �ledztwach i � Nar�d ma kr�tk� pami�� � Albert lekcewa��co wzruszy� ramionami,
przes�uchaniach. Sypi�. Wszyscy wszystkich sypi�. Przez jakiego� mi�czaka nie mog� M�oda kobieta podnios�a si� jakby rozgniewana t� dyskusj�. Pozostawi�a na �awce
zaprzepa�ci� zadania, dla kt�rego przerzucono mnie tu z Anglii. r�kawiczki i opu�ci�a przedzia�.
� Jest pan ostro�ny... Po nied�ugiej chwili poci�g zacz�� hamowa�.
� Tego nas przede wszystkim nauczono w angielskich szko�ach wywiadu. Albert chwyci� z p�ek swoje walizki i rzuci� si� na korytarz.
� Czy s� jakie� mo�liwo�ci przedostania si� na tamt� stron�? �Oszuka�a. Znowu nas oszuka�a. Pr�buje wymkn�� si� z poci�gu, a ja da�em zwie��
� Tak. Ale o tym zadecydowa� mo�e tylko pu�kownik Johnson. si� jej r�kawiczkom."
� Johnson i Johnson! Do licha! Przecie� walczymy w Polsce, nie w Anglii. C� to I obci��ony walizkami z trudno�ci� par� korytarzem, kt�ry wype�nia� si� lud�mi z
za jeden? Angielski gauleiter na Polsk�? przedzia��w.
Albert nie odpowiedzia�. Rokita zaprosi� go na �niadanie. Wed�ug �yczenia Alberta Stacja by�a niewielka, sklecony z desek barak i dwa pokryte �wirem perony. Wy
jedli je we dw�jk� w osobnej izbie. siad�o tu sporo os�b i Albert d�ugo i bezradnie kr�ci� si� w�r�d nich szukaj�c wzro-
kiem m�odej damy w karaku�ach. wa� mleczny, wy�lizgana nawierzchnia jak metalowa wst�ga nawija�a si� na ko�a sa-
Nie widzia� jej nigdzie. Mo�e wyskoczy�a na drug� stron� poci�gu? Sta� tam po- mochodu. Potem Albert skr�ci� na szos� �wir�wk�; rozpoczyna�y si� lasy. Jeszcze
ci�g towarowy i Albert jako� nie m�g� sobie wyobrazi�, aby ta elegancka dama w bardziej zwolni� i odkr�ciwszy szyby nadstawi� policzek i w�osy na ch�odny p�d wia-
cienkich po�czoszkach i delikatnych pantofelkach przebrn�a pod towarowymi wago- tru. Nawet przed samym sob� nie �mia� si� przyzna�, �e wraz z ka�dym kilometrem
nami lub potrafi�a przeskoczy� przez bufory i brudne �a�cuchy. Mimo to zdecydowa� przebytej drogi ro�nie mu w gardle uczucie d�awienia, jakby kto� zaciska� p�tl� na
si� wej�� z powrotem na korytarz i wyjrze� na drug� stron�. szyi. By� to strach. Im mniej kilometr�w dzieli�o go od gaj�wki, tym dro�sza stawa�a
Poci�g ruszy�. �Wymkn�a mi si�, uciek�a" � wzbiera�a w Albercie z�o��. Tak si� dla niego ka�da przemijaj�ca sekunda. Mo�e to ostatnie chwile jego �ycia? Mo�e
�atwo da� si� wywie�� w pole. Nawet g�osu jej nie zapami�ta�. Wydawa�o mu si�, �e jak Kurtman z rozwalon� czaszk� legnie na jakiej� �cie�ce le�nej?
dozna� podw�jnej kl�ski. Zza lasu podnios�o si� wielkie s�o�ce. Na kraw�dziach czerwone, w �rodku rozpa-
Wymin�� go konduktor. Szed� od przedzia�u do przedzia�u i liczy� wybite strza�ami lone do bia�o�ci. Dzie� zapowiada� si� upalny, bezchmurny. Czy dane mu b�dzie zoba-
szyby. czy� schy�ek tego dnia, s�o�ce chowaj�ce si� poza lasy?
� Co to w�a�ciwie by�o? Kto na nas napad�? ... Strach. Czu�, �e brakuje mu tchu. Zahamowa� i wyskoczy� z kabiny. Fala krwi
Wzruszy� ramionami. Podobne pytania prze�ladowa�y go podczas ca�ej w�dr�wki nap�yn�a mu do twarzy, serce wali�o, �omota�a w skroniach. Usiad� na stopniach szo-
wzd�u� wagon�w. ferki, spogl�daj�c gdzie� po czubach wysokich sosen i staraj�c si� nie my�le� o ni-
� Nie wiem. Pewnie Rokita. W pocztowym wagonie wieziono milion z�otych. czym. Powoli uspakaja� si�. Zapali� papierosa.
Wiedzieli o tym, rozwalili granatami drzwi do pocztowego, zabili stra�nik�w. Rozli- Szosa bieg�a po�r�d wysokiej r�wnej �ciany las�w. Powietrze przepe�nia�a cisza
czyli si�, z kim im si� podoba�o. Pieni�dze zabrali. wczesnego poranku, szkli�a si� rosa na trawie porastaj�cej r�w przydro�ny. Motor
� Ilu zabitych? �Zisa" styg� emanuj�c przyjemnym ciep�em.
� Chyba z pi�ciu. Ruskich i troch� naszych. Polskich � poprawi� si� szybko. �Do wieczora b�dzie po wszystkim" � my�la� Albert. W du�ej wsi z neoroma�-
W przedziale na �awce wci�� le�a�y pozostawione r�kawiczki. Albert przywita� je skim ko�ci�kiem o dw�ch wie�ach skr�ci� z szosy w piaszczyst� poln� drog�. Przeje-
prawie z nienawi�ci�. Ksi�dz kiwn�� w jego stron� g�ow� i podsun�� mu pod nos oku- cha� p�ytki strumie�, omin�� wydmy piaszczyste, wrzosowiska i znalaz� si� w ma�ej
lary. wiosce przytulonej do lasu. Wysokie grube sosny wchodzi�y a� na podw�rza, mi�dzy
� Patrz pan. To s� zwyk�e szk�a. Maskowa� si� nimi. Oo, to chyba nie by� cz�o- obory i stodo�y. Zagr�d by�o zaledwie kilka i droga pobieg�a po wysokim nasypie
wiek sprawiedliwy... przez moczary poro�ni�te olszynami. Nagle teren stromo wzni�s� si� w g�r�. Alberta
Albert u�miechn�� si�. zatrzyma�a �czujka" Rokity. Dw�ch uzbrojonych w automaty �o�nierzy poprowadzi�o
� Sprawiedliwi, prosz� ksi�dza, najcz�ciej si� musz� maskowa�. Zreszt� mo�e go pod daszek karmnika dla saren, gdzie znajdowa� si� telefon polowy, po��czony z
to by� Judasz? odleg�� o p� kilometra gaj�wk�.
Podni�s� z �awki r�kawiczki i bezwiednie obw�cha� je jak pies go�czy. Ksi�dz � Do wieczora b�dzie po wszystkim � powtarza� sobie Albert,
spogl�da� na niego z rosn�cym przestrachem. Rokita da� telefonicznie rozkaz wjazdu. �o�nierz �czujki" wskoczy� na stopie� �Zisa"
i eskortowa� Alberta a� do niedu�ej polany. Sta� tu d�ugi bia�y dom podobny do staropolskiego dworku. Na ganku oczekiwa� Alberta sztab Rokity.
Pada� deszcz. Albert brn�� wolno pokryt� b�otem ulic�. Miasteczko od pierwszej Rokita wygl�da� jak wiejski kramarz w oficerskim mundurze. Mawia� o sobie, �e
chwili przej�o go wstr�tem. Otacza�y go zrudzia�e, przewracaj�ce si� parkany, za ma figur� Napoleona. Chodzi� wyprostowany, wypinaj�c brzuszek i po napoleo�sku
kt�rymi mie�ci�y si� jakie� szopy, sk�ady, malutkie fabryczki. Cuchn�o spalenizn�. zak�adaj�c r�ce na piersi. Twarz mia� t�g�, nalan�. Przedwojenn� czapk� oficersk�
Drzewa by�y jakby brudne, pokryte t�ust� sadz�. Potem wydosta� si� na pryncypialn� wciska� g��boko na czo�o. Ciasno zapi�ty ko�nierz wpija� si� w kark. Nosi� g�ow�
ulic� mi�dzy dwupi�trowe domy, ze �ladami dawnych pretensji uwidocznionych w wysoko, sznuruj�c w�skie wargi.
ozdobnych gzymsach, misternych kratach balkon�w. Latem mo�e wygl�da�y �adnie w � Prosz� si� �pieszy�. Najp�niej o dziesi�tej rano musimy by� pod Warszaw��
zieleni drzew, w�r�d li�ci dzikiego wina pn�cego si� na �cianach. Teraz drzewa pozo- przypomina� Albert.
stawa�y jeszcze nagie, a pn�cza dzikiego wina czepia�y si� �cian, podobne do grubych Rokita zmierzy� go pogardliwym spojrzeniem,
szarozielonych serpentyn po minionej zabawie. � A je�li si� sp�nimy?
Portier w miejskim hoteliku otrzyma� od Alberta poka�ny napiwek i po�piesznie � Pu�kownik Johnson jest przyzwyczajony do punktualno�ci,
zwr�ci� mu jego wype�niony formularz. Rokita poczerwienia�. Pochyli� g�ow�, usta zbieg�y mu si� w cieniutk� szpark�.
� Nie, nie. U nas s� pluskwy. Na dole nocny lokal, ha�asuj�. Dam panu adres. � Co� mi si� wydaje, �e w oczach tych Anglik�w liczymy si� jak mi�so armatnie.
10 87
� Ma obstaw�. Widzia�em jakich� dw�ch facet�w... Pokoje wykwintne, gustowne, �azienka, ciep�a woda. Drogo � zawiesi� g�os. Albert
� Dw�ch? Pieszo? To moje ch�opaki � ucieszy� si� Jaruga. podni�s� z ziemi walizki.
� Nie we�miesz jej �ywcem... � Ch�opiec pana zaprowadzi. To troch� daleko. Willa za miastem w ogrodzie. Ale
� Zobaczysz. A ty? � spyta� Jaruga. nasze miasto malutkie, wi�c wsz�dzie blisko � za�mia� si� ze swego dowcipu. �
� Ja? � zdziwi� si� Albert. � Przecie� wiesz... Zamieszka pan w pensjonacie majorowej Raczy�skiej. M�� jej zgin�� w oflagu, pozo-
� Do wieczora b�dzie po wszystkim. Trzymaj si� � zawo�a�. Wgramoli� si� do stawi� jej luksusow� will�. Przeznaczy�a j� na prywatny pensjonat. Cudo, powiadam
auta i odjecha�. panu. Pi�kniejszej nie znajdzie pan w ca�ym naszym grodzie.
Albert spojrza� na zegarek i pomaszerowa� prosto do koszar. W pewnej chwili �Sk�d ja znam ten martwy, a jednocze�nie tak wytworny g�os? T� wielk� ko�sk�
wyda�o mu si�, �e z g��bi nocy, z ciszy i mroku, dolecia� go daleki odg�os wystrza��w. twarz i zielonkawe ob��dne oczy? Gdzie ja widzia�em tego cz�owieka? Niech�e przyj-
Uczu� potrzeb� wypicia cho�by kieliszka w�dki. dzie ten ch�opiec i wyprowadzi mnie st�d � prawie modli� si� Albert. � Natkn��em
W uliczce obok hotelu rozlewa�a si� muzyka, zapewne w kawiarni odbywa� si� si� na niego w kinie? Na spacerze? W wi�zieniu? W �ledztwie?"
dancing. Wszed� w duszn�, zadymion� sal�, otoczy�y go zaczerwienione twarze ludz- Przypomnia� sobie. Ten portier to agent UB. �w agent, kt�ry wyko�czy� sztab
kie, przygaszany dymem blask �wiate�. Dobrn�� do bufetu, bo mimo p�nej pory nie Perkuna.
widzia� wolnego stolika. Potr�cany przez kelner�w pi� w�dk� na stoj�co. Nagle zoba- �Zgin� w tym miasteczku jak Kurtman. Nie zd��� nawet post�pi� p� kroku" �
czy� Sow�, kt�ry siedzia� w towarzystwie Lig�z�wny. Na stoliku sta�y trzy puste �wiartki pomy�la�. Rozumia�, �e powinien odej�� st�d, zanim tamten go sobie przypomni. Ale
w�dki. Pozwala�a Sowie obejmowa� si� i k�a�� r�k� za dekolt. nie by� w stanie ruszy� si� z miejsca.
Zamierza� p�aci�, gdy zauwa�y� na sobie spojrzenie krawcowej. Podnios�a si� od Portier opowiada�, oblizuj�c wargi:
stolika i troch� niepewnie pod��a�a do bufetu. � Pani majorowa Raczy�ska jest niezwykle pi�kn� kobiet�. Niem�oda, urod� jed-
� Majorze, pan mnie... zaniedba� � powiedzia�a wyci�gaj�c do niego r�k� ju� z nak zachowa�a do dzisiaj. Lata dodaj� jej powabu, uroku no i... cia�a � zachichota�,
odleg�o�ci trzech krok�w. By�a jak ton�cy si�gaj�cy r�k� do brzegu. Panie, pier� majak �ab�dzica � wykrzykn�� z nienaturalnym entuzjazmem.
� Pociesza si� pani komendantem milicji. �Zgrywa si�! Pozna� mnie, �ajdak!"�poj�� Albert. Teraz pami�ta� ju� nawet kryp-
� Sowa? � skrzywi�a si�. Na spoconej twarzy �lady oparzelizny wygl�da�y jak tonim portiera: �Lelek Nocny".
nalepione na sk�r� brudne papierki. � On nie jest komendantem. Z partii te� go wy- � To dziwna sprawa, panie � rozwodzi� si� portier.
leli... Sowa to nocny ptak. Sowy powinny mieszka� w lesie � zachichota�a. Ona przecie� nigdy nie mia�a dziecka. A pier� rozbucha�a si� jej, cho�, �e tak po-
� Niech pani b�dzie ostro�na. Jaruga go lubi. wiem, pozosta�a dziewicz�.
� A ja mam s�abo�� do Jarugi... �Pozna� mnie" � upewni� si� Albert.
Albert odstawi� na bufet szklank� po kawie. Zjawi� si� ch�opaczek w obszernym paltku, zakatarzony, rozkas�any. Lelek prze-
� Wiem o tym. Mo�e pragnie pani za�y� ma�ej przeja�d�ki? rwa� sw�j wyw�d.
� Czym, je�li wolno spyta�? � Oczywi�cie, chyba niepotrzebnie przestrzegam, �e pensjonat jest, �e tak po-
� Ark� Noego. Skonstruowa�em wehiku�, teraz kompletuj� za�og�. Zdecydowa- wiem, troch� nielegalny...
�em si� zabra� st�d po parze r�nego rodzaju bydlak�w, judaszy i kanalii. Pojedziemy, Albert wzruszy� ramionami i powl�k� si� za ch�opcem. Czu� si� zdemaskowany,
cho�by na ksi�yc. Czy odpowiada pani taka przeja�d�ka? nagi, bezbronny. Dr�czy� go g��d, w oczach dra�ni� piasek niewyspania, Na wystawie
By�a trze�wiejsza, ni� s�dzi�. Przyblad�a, �lady oparzenia sta�y si� znowu czerwo- sklepowej zauwa�y� bia�y ser, bu�ki, mas�o. Nie starczy�o mu, jednak silnej woli, �eby
ne jak koguci grzebie�. zatrzyma� si�, wst�pi� i kupi�.
� Pan my�li... � zaj�a si�. � Pan my�li, �e ja... �e ja dla Jarugi?... Ch�opiec odebra� od niego Walizki, mia� teraz swobodne r�ce. Zapali� papierosa.
Szed� za ch�opakiem chlapi�c po b�ocie, przygarbiony, z papierosem w ustach.
� Nic nie my�l�. �artowa�em. Przepraszam. Przed drzwiami willi majorowej opanowa� znu�enie. �A mo�e gra nie jest sko�czo-
Odsun�� j� z drogi i wyszed� z kawiarni. Orkiestra rozpocz�a skoczny �kawa�ek", na?..."
kt�ry �ciga� go melodi� a� do rogu pierwszej przecznicy. Widok wyn�dznia�ej twarzy Alberta wzbudzi� w majorowej wsp�czucie. S�owa
O czwartej rano Albert wyprowadzi� samoch�d z podw�rza koszar. Wielki �Zis" z jej powitania wypad�y ciep�o, a nawet czule. To nic, �e buciki i nogawki spodni przy
kryt� brezentem bud� potoczy� si� po wybojach ulic, przemkn�� przez most na rzece i by�ego pokrywa�a warstwa b�ota, ko�nierzyk koszuli by� brudny i wymi�ty, a na policz-
wybieg� na asfaltow� szos�. Albert jecha� wolno, z przyjemno�ci� wdychaj�c powie- kach czerni� si� zarost. Ukradkowe spojrzenia majorowej zagl�da�y w ka�d� fa�dk�
trze wype�niaj�ce szoferk�zapach sk�rzanego oparcia, benzyny i oliwy. �wit wsta- jego stroju, taksowa�y dwie walizy sk�rzane i mo�e nawet zawarto�� portfela. Albert
86 11
nieledwie fizycznie odczuwa� t� penetracj� w jego kieszeniach. najmniej na trzy dni. Tak kaza� �elazny.
Wiedzia�, �e mimo swych trzydziestu sze�ciu lat wygl�da m�odo. By� wysoki, po- Kiwn�a g�ow�,
stawny, a siwiej�ce g�ste w�os chyba tylko dodawa�y mu uroku w oczach majorowej. � Dobrze. Powiem mu. Ale to nie ma sensu, bo nikt z naszych tam nie pojedzie.
Pomagaj�c Albertowi zdj�� p�aszcz w przedpokoju, m�wi�a ze szczer� trosk�: Przy bia�ym p�ocie okalaj�cym jakie� stare domostwo rzek�a do niego:
� Odby� pan chyba uci��liw� podr�. Zaraz przygotuj� dla pana k�piel. U mnie � Dalej nie musisz mnie odprowadza�,
mo�na wypocz��. Tu jest spok�j i cisza. Wygl�da pan na cz�owieka bardzo zm�czone- � P�jd� jeszcze kawa�ek � zawaha� si�.
go. Szli dalej w zupe�nym milczeniu. Dlatego us�yszeli warkot samochodu, zanim jesz-
� Jestem g�odny � nie�mia�o b�kn�� Albert. cze wyjecha� on z bocznej uliczki. Samoch�d min�� ich niezbyt szybko; ma�y, p�katy
� Wi�c najpierw obiad czy k�piel? � zapyta�a �agodnie z wyrozumia�o�ci� star- �gazik" z postawion� bud�.
szej kobiety, kt�ra dobrze wie, jak g��d obezw�adnia m�czyzn�. Kiedy czerwone �wiate�ka wozu zgin�y za zakr�tem uliczki, Albert zwolni� kroku.
� K�piel � wykrztusi� Albert i a� schwyci� si� wieszaka. Kurcz �o��dka by� Teraz nadesz�a najsposobniejsza pora dla obezw�adnienia Anastazji�pusta, mroczna
bolesny, jakby rozprostowywa� mu si� we wn�trzno�ciach zagi�ty kawa�ek ostrej stali. ulica, z boku rozwalone parkany i ruiny domostw, pozosta�o�� po getcie.
Zaraz zaprowadzi�a go dohallu. Obok dw�ch sk�r� krytych foteli sta�a pal�ca si� �Prosz� zaczeka� � powiedzia�a. � Tu obok jest stary cmentarzyk. W krzakach
wysoka lampa, podobna do pastelowego kwiatu ze zwieszonym kielichem. W podob- mam ukryty rower.
nych kolorach by� dywan, �ciany, suknia majorowej szczelnie opinaj�ca jej poka�ne Nie czekaj�c na odpowied� przelaz�a dziur� w parkanie i znikn�a w mroku. Wr�-
kszta�ty, podniecaj�co wypuk�y brzuszek. W�r�d tych �agodnych blador�owych barw ci�a uliczk�, prowadzi�a �damk�".
twarz majorowej wydawa�a si� delikatna, bez najmniejszej zmarszczki, pi�kna jak�� � Najpierw musz� jecha� do klasztoru. Trzeba zakopa� bro� � powiedzia�a. �
sztuczn�, karmelkow� urod�. Usta przypomina�y wyci�ni�te z lukru, karminowe ser- W po�udnie pojad� do le�nicz�wki Graby. Przeka�� Rokicie rozkaz �elaznego. Ale
duszka. wiedz, �e ja b�d� go powstrzymywa� przed wyjazdem. Jestem lojalna wobec ciebie i
m�wi� ci wprost.
Je�li odwiedza� pensjonat �w portier z hoteliku � zapewne to tu w�a�nie urzeka�y � Zrobisz, jak zechcesz � odrzek� Albert,
go jej r�ce, nagie ramiona i wysokie piersi wyra�nie zarysowane w przejrzystej bluz- � Przyjedziesz do Grab�w? � spyta�a,
ce. Albertowi zdawa�o si�, �e du�e cia�o majorowej kryje si� w przykr�tkiej sk�rze, � Tak.
tak wszystko by�o w niej napi�te, j�drne, twarde. �Gdybym j� ugryz�, zachrz�ci�aby � Zobaczysz, jak tam pi�knie. G�sty las i raptem otwiera si� przed tob�prze�licz-
pod z�bami jak jab�ko" � pomy�la�. na polana, a na polanie bia�y, podobny do dworku domek-le�nicz�wka. Jeste� cham i
� Tymczasem b�dziemy w moim domu prawie samotni � rzek�a kokieteryjnie takie rzeczy na pewno na ciebie nie dzia�aj�. Ale ja ci m�wi�, �e je�li jest takie miej-
przekrzywiaj�c g�ow�. � Od wczoraj zamieszka� u mnie pewien m�ody architekt. Po sce, gdzie mo�esz co� u mnie wsk�ra�, to w�a�nie tam. Tylko �e przed tym b�dziesz mi
wojnie nagle okaza�o si�, �e niekt�rzy ludzie w naszym miasteczku dysponuj� ogrom- musia� powiedzie� swoje prawdziwe imi�.
nymi sumami pieni�dzy. Domy chc� budowa�, wille, potrzebny im zdolny architekt. � Dobrze � skin�� g�ow�. Wiedzia�, �e nie zobacz� si� w le�nicz�wce. Wiedzia�
No c�, na pocz�tku okupacj i mieli�my getto. �ydzi w miasteczku byli zamo�ni, wi�c tak�e, �e nie zobacz� si� nigdy wi�cej.
ten i �w �erowa� na ich nieszcz�ciu. � Trzymaj si� � rzek�a podaj�c mu d�o�. Naprzeciw nich uliczk� nadchodzi�o
Otrzyma� na pi�trze du�y pok�j z niewielkim tarasem od p�nocy. Z tarasu widzia�o dw�ch ludzi. �To pewnie jej obstawa" � pomy�la� Albert.
si� �le utrzymamy ogr�dek, z resztkami klomb�w zaros�ych krzewami. W ogrodzie Anastazja wskoczy�a na siode�ko, odepchn�a si� nog� od ziemi i ruszy�a wprost na
by�o du�o brz�z; widzia�, �e nie b�dzie tam spacerowa�; ich widok nape�nia� go smut- nadchodz�cych. Rozst�pili si� przepuszczaj�c j�, bo jecha�a chodnikiem, jak to zwy-
kiem. kle w ma�ym miasteczku.
Op�ata za dob� korzystania z pokoju, hollu i �azienki okaza�a si� tak wysoka, �e o Albert odwr�ci� si� i poszed� w kierunku domu majorowej. Gdy przechodzi� przez
ma�o nie parskn�� �miechem. Zachowa� jednak twarz oboj�tn�, jakby nie orientowa� jezdni�, o ma�o nie rozjecha� go samoch�d. Ten sam �gazik", kt�ry min�� ich przed
si� w warto�ci pieni�dzy. chwil�.
Za��da�, aby po k�pieli przyniesiono mu obiad do pokoju. Z wozu wyskoczy� Jaruga.
� Architekt b�dzie bardzo zmartwiony - rzek�a � Wci�� czeka� na nowego pen- � Pojecha�a? � spyta�. � My�la�em, �e si� od niej nie odczepisz,
sjonariusza, �eby mie� towarzystwo przy posi�kach. Moja osoba mu zupe�nie nie wy- � Nie dogonicie jej � rzek� Albert.
starcza � skar�y�a si� przeci�gaj�c s�owa jak rozkapryszone dziecko. Wydawa�o si� � Eee, gadanie. Moje ch�opaki s� r�wnie� na rowerach. Nie puszcz� jej dalej jak
to Albertowi wstr�tne. Powiedzia� szorstko: do krzy�a za miastem.
12 85
� Dobrze ci w mundurze � mrukn�a. � Mia�em ci�k�, dalek� podr�. Trzy doby nie spa�em. Jestem zmarzni�ty, brud-
� Taaaak? ny, g�odny, pani rozumie! ?
� Rozwa� jak cz�owiek wojskowy: jaki sens ma dla nas przedostanie si� na Lu- Potem delikatnie odsun�� j� na bok i znikn�� w �azience.
belszczyzn�? Tu jeste�my silni, bo znamy ka�d� dziur�. Mamy swoje bazy, meliny, Gor�ca woda wyssa�a z niego resztki si�. S�aniaj�c si� na nogach wr�ci� do swego
swoich ludzi. A tam? pokoju. Obiad czeka� na stole, jad� �apczywie, po�piesznie, p�przytomny z niewyspa-
� Tam te wszystkie kontakty posiada �elazny. Teren na Lubelszczy�nie dogod- nia. Ostatkiem �wiadomo�ci zmusi� si� do przekr�cenia klucza w zamku. Odbezpie-
niejszy do walki. Po��czywszy swoje si�y, mo�ecie jeszcze du�o zdzia�a�. Zreszt� o czy� pistolet.
wyje�dzie zadecyduje sztab Rokity. Tam s� fachowcy od wojaczki.
Ty za� jeste� tylko, wybacz mi, odwa�n� i �adn� dziewczyn�. Je�li przysz�a� do mnie, Obudzi� si� o jedenastej w nocy. W willi majorowej trwa�a zupe�na cisza. Zimn�
�eby si� ze mn� pobawi� w m�czyzn� i kobiet�... wod� zmy� twarz i stwierdzi�, �e usta ma opierzch�e, szorstkie jak tarka. Ubra� si� i po
�Nie przysz�am s