9663

Szczegóły
Tytuł 9663
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9663 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9663 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9663 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Marek S. Huberath OSTATNI, KT�RZY WYSZLI Z RAJU WR�CIEE� SNEOGG, WIEDZIAAM I Na pod�odze kilka jasnych plam formowa�o rz�dek. Snorg lubi� obserwowa�, jak powoli w�drowa�y po matowej wyk�adzinie. Odr�nia�y si� od �agodnej po�wiaty panuj�cej w Pokoju. Ju� dawno odkry�, �e �wiat�o to wpada przez niewielkie okna pod sufitem. Lubi� le�e� na pod�odze w tamtym miejscu, tak aby ogrzewa�o go ciep�o wpadaj�cego �wiat�a. Teraz te� tego zapragn��. Spr�bowa� poruszy� r�koma, ale zdo�a� tylko bezw�adnie zsun�� si� z pos�ania. - Dags... - wysycza� przez zaci�ni�te z�by. Nie m�g� porusza� zdr�twia�ymi szcz�kami. - Dags... - powt�rzy� z wysi�kiem. Jeden z Dags�w odwr�ci� g�ow� od ekranu wizora. Zareagowa� raczej na �omot spadaj�cego cia�a ni� na g�os Shorga. Moosy ca�y czas nuci�a jak�� melodi�, zast�puj�c s�owa cichym be�kotem. Dags kilkoma szybkimi susami doczo�ga� si� do Snorga. Wymierzy� mu policzek. Oba Dagsy mia�y bardzo silne r�ce, za� z niedorozwini�tych n�g nie korzysta�y prawie wcale. - Wie... wie... - wybe�kota� Dags i wykona� kilka rytmicznych ruch�w ramionami, co oznacza�o zapewne, �e Snorg b�dzie m�g� porusza� r�koma. Zacz�� pod��cza� do Snorga ca�� pl�tanin� instalacji. Drugi Dags r�wnie� si� przyczo�ga� i z ca�ej si�y ci�gn�� Snorga za w�osy. Bola�o go okropnie, ale w�a�nie to cieszy�o najbardziej. - I g�owa.. g�owa... - t�uk�o si� pod czaszk�. - Dobrze... jest dobrze. Dags zacz�� mu wpycha� palce do oczu. Snorg szarpn�� g�ow� i rykn�� z b�lu. Pierwszy z Dags�w uderzy� drugiego z ca�ej si�y, a� tamten spad� i potoczy� si�. Z oczu Snorga ciek�y �zy i nie widzia�, czy Dags wk�u� mu w mi�nie wszystkie przewody i czy nale�ycie przyklei� wszystkie elektrody. Ufa� jednak, �e Dags, jak zwykle, zrobi to dobrze. M�g� sobie tylko wyobra�a�, jak Dags sprawdza zamocowanie instalacji, przechylaj�c komicznie g�ow� na bok - oba Dagsy mia�y oczy osadzone bardzo daleko od siebie i st�d te zabawne ruchy. - Tavegner!... opowiedzie� ci bajk�?... - Snorg us�ysza� dono�ny g�os Pieckygo. Zawsze podziwia� jego wymow�. Teraz te� m�g� zrozumie� ka�de s�owo, chocia� brak ma��owin usznych ogranicza� mo�liwo�ci jego s�uchu. Pieckymu odpowiedzia� g�o�ny bulgot. Tavegner stale le�a� bez ruchu i tylko bulgotem dawa� zna� o sobie. Ale gdyby Tavegner wsta�, by�by z pewno�ci� najwy�szy, wy�szy od Tib i od Aspe. Tib ci�gle sta�a i tylko dlatego by�a najwy�sza. Mo�e i ja by�bym wy�szy od niej, gdybym stan�� - pomy�la� Snorg. Cieszy�a go my�l, �e posiada dzisiaj czucie na ca�ej g�owie. To m�czenie by�o ma�� przys�ug� wy�wiadczan� mu co dzie� przez Dagsy. - Piecky, zamknij si�! - krzykn�a Moosy. - Potem mu b�dziesz opowiada�... teraz ja �piewam. D�onie by�y nieczu�e, jak kloce drewna, ale porusza�y si� zgodnie z jego wol�. Pozrywa� z siebie ca�� pl�tanin� przewod�w i rurek. Uszczypn�� si� mocno w rami�. By�o bez czucia. Przynajmniej si� porusza - pomy�la�. Obejrza� rany i otarcia na ciele. Wi�kszo�� z nich ju� goi�a si�. Ale przyby�y te� dwa nowe skaleczenia po ostatnim upadku z pos�ania. Obra�enia by�y zmor� Snorga: chwila nieuwagi, niezr�cznie potr�cony mebel, i nie wiedz�c nawet o tym, rozrywa� sobie sk�r�. Obsesyjnie obawia� si�, �e nie zauwa�y w por� rany i wywi��e si� zaka�enie.. Doczo�ga� si� do wizora. Obok nieruchomo sta�a Tib, a jeden z Dags�w stara� si� od do�u �ci�gn�� z niej ubranie. Kto j� ubiera? - pomy�la�. Codziennie Dagsy robi�y to samo i co dzie� z rana zn�w by�a ubrana. W ko�cu szara koszula zsun�a si� z Tib na pod�og� i Dags zacz�� wspina� si� po jej nodze. Snorg przypatrywa� si�, co nast�pi. Sta�o si� to, co zawsze: ma�y nic nie wsk�ra�. Gdy by� ju� do�� wysoko, Tib po prostu zaplot�a nog� za nog�. Zrezygnowany Dags przykucn�� przed wizorem i gapi� si� w ekran. Nie jest taka g�upia... - pomy�la� Snorg. - Zawsze w por� zd��y z nogami... Tib by�a ju� kobiet� - Snorg u�wiadomi� sobie to w�a�nie teraz. Wygl�da�a dok�adnie tak, jak pokazywa� ekran wizora podczas kt�rej� z kolejnych lekcji. Ma chyba troch� za w�skie biodra i jest za wysoka, a tak to wszystko si� zgadza... - dot�d patrzy� na ni� jak na mebel, nieruchom� dekoracj� Pokoju. Wydawa�a mu si� zawsze bardzo wysoka i ros�a jeszcze z perspektywy pod�ogi.. Bardzo chcia� kiedy� porozmawia� z Tib. By�a jedyn� osob� w Pokoju, z kt�r� nie udawa�o si� nawi�za� kontaktu. Nawet Tavegner, kt�ry le�a� nieruchomo jak bry�a mi�sa i nie potrafi� wypowiedzie� ani s�owa, mia� wiele ciekawych rzeczy do przekazania. Trzeba by�o tylko umiej�tnie z nim rozmawia�: �tak� - pojedynczy bulgot, �nie� - podw�jny. Tavegner wype�nia� sob� prawie p� Pokoju i d�ugo wszyscy my�leli, �e jest taki, jak Tib. Dopiero Piecky wpad� na pomys�, jak si� z nim dogada�. Najpierw Dagsy odkry�y, �e reaguje na szturcha�ce, bo bardzo lubi�y przesiadywa� na jego rozleg�ym, ciep�ym i mi�kkim ciele. Piecky w og�le by� bardzo m�dry i wymy�li�, �eby Tavegner bulgota� �tak� na w�a�ciw� liter� alfabetu, a kiedy chce sko�czy� s�owo, to jeszcze dwa razy na dodatek. Wszyscy si� zgromadzili wtedy wok� niego. Nawet Snorg przyni�s� pude�ko z Pieckym, a Dagsy przywlok�y Moosy. Wsp�lnie sk�adali liter� po literze,�Jestem Tavegner� - powiedzia� w�wczas Tavegner. Potem jeszcze powiedzia� bardzo wiele innych rzeczy. M�wi�, �e lubi, gdy Dagsy �a�� po nim, dzi�kowa� Pieckymu i prosi�, �eby go troch� przesun�li, bo s�abo widzi ekrany. Ostatnio jednak Tavegner si� rozleniwi�: woli, �eby mu zadawa� pytania, a on tylko potakuje lub zaprzecza. Snorg podsun�� si� do Pieckygo. - Ty, Piecky, to jeste� m�czyzn� czy kobiet�?... - zapyta� i zacz�� rozwija� prze�cierade�ko. - Odczep si�, Snorg... odwal si�, do jasnej cholery... Ja jestem po prostu Piecky... - ma�e cia�ko Pieckygo wyrywa�o si� gwa�townie. Snorg odwin�� go w ko�cu do reszty i zaraz z powrotem zacz�� zawija�. - Ty rzeczywi�cie jeste� Piecky... - powiedzia�. - M�wi� ci to, durniu, ju� od d�u�szego czasu... - Piecky pogardliwie wykrzywi� wargi. - Dagsy dawno by ju� odkry�y, gdyby by�o inaczej... Piecky mia� wspania�� g�ow�, nawet wi�ksz� od g�owy Snorga i ukszta�towan� niezwykle prawid�owo, znacznie lepiej nawet ni� g�owy tych, kt�rych ogl�da� na ekranach. - Masz wspania�� g�ow�, Piecky - powiedzia� Snorg, �eby go troch� udobrucha�. Piecky a� pokra�nia�. - Wiem o tym, a ty masz do�� paskudn� g�b�, chocia� te� ca�kiem prawid�ow�, gdyby nie te uszy... kt�rych nie ma - odpar�. - Jestem du�o m�drzejszy i b�d� jeszcze d�ugo istnia�, gdy was ju� skasuj�... - Co m�wisz? - spyta� Snorg. - Nic... Podaj mi ssawk�. Snorg wyci�gn�� ze �ciany przew�d do usuwania wydalin, podpi�� Pieckymu i odsun�� si�. Wizor pokazywa� drzewa, wiele drzew. By�y pi�kne i kolorowe, porusza�y si� rytmicznie. Snorg nigdy nie widzia� drzewa i zawsze marzy�, �eby na nim le�e�. Wyobra�a� sobie, jak ga��zie u�o�� si� wok� niego w mi�kkie, ciep�e pos�anie. Wizor zawsze pokazywa� rzeczy pi�kne: rozleg�e krajobrazy, ludzi zbudowanych prawid�owo, uczy� r�nych po�ytecznych rzeczy. Snorg czu� �al i win�. �a�owa�, �e nie jest tak pi�kny jak ci inni ludzie, widziani na ekranie wizora i wykonuj�cy r�ne, - skomplikowane czynno�ci. Z perspektywy pod�ogi i w�asnej niesprawno�ci ci inni wydawali si� niemal doskona�ymi. By� przekonany, �e to jego wina, �e jest taki, jaki jest, a nie taki, jak ludzie z pi�knych obraz�w ekranu, chocia� nie rozumia�, dlaczego jest to jego wina. Patrz�c na ekran, zapomina� o wszystkim. Oczyma ch�on�� widoki i wiedz�, kt�ra p�yn�a z ekranu. Ogl�da� i poznawa� wiele rzeczy, kt�rych nigdy w Pokoju nie by�o i kt�rych nigdy by nie zobaczy�, gdyby nie wizor. Na ekranie ukaza�a si� kobieta. Sta�a nieruchomo. Na jej przyk�adzie demonstrowano, jakie proporcje cia�a powinna mie� poprawnie zbudowana kobieta. Obok ekranu sta�a nieruchomo Tib i patrzy�a przed siebie szklanym wzrokiem. Por�wnywa� jej budow� z tamt� z ekranu. Tib by�a �ysa, zupe�nie �ysa, nie mia�a ani jednego w�osa na ciele i przez to jej g�owa r�ni�a si� bardzo od g�owy tamtej kobiety, ale Snorg spr�bowa� wyobrazi� sobie w�osy na jej g�owie i wtedy nie by�o a� tak �le. Mia�a delikatne ma��owiny uszne, lekko odstaj�ce i pod �wiat�o nieco prze�wiecaj�ce. Tych uszu Snorg zazdro�ci� jej szczeg�lnie. Na ekranie pojawi�y si� linie zaznaczaj�ce poprawne proporcje cia�a. Snorg podczo�ga� si� do Tib, aby sznurkiem zmierzy� jej proporcje. Nie do��, �e jej obie r�ce mia�y r�wn� d�ugo��, podobnie jak i nogi, �e r�ce mia�a kr�tsze od n�g, to i w najdrobniejszych szczeg�ach jej budowa zgadza�a si� ze wzorcem. Aby jeszcze por�wna� rozmiary jej g�owy z reszt� cia�a, przykl�kn�� i wyci�gn�� r�ce do g�ry. Wszystko si� idealnie zgadza�o - spojrza� na ni� z podziwem. Cia�o ma w pe�ni poprawne - pomy�la� i u�wiadomi� sobie, �e uda�o mu si� ukl�kn�� na bezw�adnych nogach. Natychmiast upad�. Szum w uszach �wiadczy�, �e upadek by� po��czony z utrat� przytomno�ci. Gdy ucich�, Snorg us�ysza�, jak Piecky g�o�no krzyczy do Moosy. - Daj spok�j! Nie bro� si�... Sko�czy i sobie p�jdzie - m�wi� Piecky. Moosy g�o�no szlocha�a. - Nie znosz� tego... To ohydne zwierz�... Przesta�! Zostaw mnie wreszcie!... Snorg podni�s� g�ow�: to jeden z Dags�w wdrapa� si� do skrzynki z Moosy. To powoli robi si� niezno�ne - pomy�la�. - Nie mo�na si� im sprzeciwi�... nie mo�na sobie z nimi poradzi�. Dags przesta� g�o�no sapa� i zeskoczy� na pod�og�. II Piecky mia� opowiada� bajk�. Dagsy przymocowa�y mu r�k�, kt�r� m�g� wykonywa� bardzo ograniczone ruchy. Nieustannie drapa� si� ni� po twarzy. - To znakomite, to �wietne - powtarza�. - Nie umiecie pos�ugiwa� si� swoimi cia�ami.. Kilka uderze� wymierzonych przez Dagsy szybko doprowadzi�o go do porz�dku. Zacz�� opowiada�. - To by� pi�kny sen - Piecky przymkn�� oczy. - Unosi�em si� w powietrzu... By�o cudownie... Mia�em takie czarne, p�askie skrzyd�a po bokach, jak pokazuj� czasem w wizorze... Powietrze porusza�o si� wraz ze mn�. By�o cudownie ch�odno... - m�wi� coraz ciszej, jakby do swoich my�li. - Obok lecia�a Moosy. Jej skrzyd�a by�y jaskrawozielone. Mia�a cztery skrzyd�a i trzepota�a nimi tak, �e �a�owa�em, �e jestem tylko Piecky... Z k�ta rozleg� si� dono�ny bulgot. - Tavegner prosi, �eby� opowiada� g�o�niej - powiedzia� Snerg, a nast�pny g�uchy bulgot to potwierdzi�. - Dobrze, b�d� m�wi� g�o�niej - Piecky jakby si� otrz�sn��. - Pok�j stawa� si� coraz mniejszy i mniejszy - kontynuowa� - a wszystko wok� coraz bardziej zielone. W dole lecia�y oba Dagsy, lecia�y te� tam, gdzie my... i by�o cudownie, bo niebo, ku kt�remu lecia�em, by�o wielkim ekranem wizora i wida� by�o coraz wyra�niej ziarenka ekranu. Mog�em porusza� si� we wszystkich kierunkach... Z k�ta, gdzie sta�a skrzynka z Moosy, rozleg� si� cichy szloch. Snorg przyczo�ga� si� w jej stron�. - Potrzebujesz czego�?... - zapyta�. - Chcia�am ciebie zawo�a�, bo gdyby przyszed� kt�ry� z Dags�w, to znowu zrobi�by to, czego nienawidz�. U�� mnie obok Pieckyego, dobrze? - poprosi�a. - Wzruszy�a� si� jego opowie�ci�? - zapyta� Snorg, przypatruj�c si� Moosy. W odr�nieniu od Pieckygo mia�a wszystkie ko�czyny, cho� niedorozwini�te i zmarnia�e. - To nie Piecky, to Tayegner - powiedzia�a przez �zy. - Gdy Piecky opowiada�, Tavegner prosi�, �eby go t�umaczy� po literze... i, wiesz, powiedzia�... Snorg pokiwa� g�ow�. - Powiedzia�, �e chce i�� na przemia� zamiast Pieckygo... - Na przemia�? - Snorg nie zrozumia�. - Piecky to ju� dawno odkry� - wyja�ni�a Moosy. - On uwa�nie analizuje wszystko, co m�wi� w wizorach. Wybior� z nas kilkoro najlepiej... najpoprawniej zbudowanych, a reszt� - na przemia�... - Tak jak pokazuj� na ekranach i m�wi�, �e to wojna? - upewni� si�. Skin�a g�ow�.. - Po�� mnie obok Pieckygo - przypomnia�a Moosy. - On zawsze, gdy sko�czy opowiada� sw�j pi�kny sen jest zupe�nie za�amany... Z wielkim wysi�kiem wyci�gn�� Moosy z pud�a i przytaszczy� do kojca, w kt�rym le�a� Piecky, po czym natychmiast musia� znowu ze�lizgn�� si� z powrotem na pod�og�, gdy� Tib zacz�a si� zanieczyszcza�. Podsun�� jej ssaw�. Gdy sko�czy�a, z ca�ej si�y uchwyci� j� za biodra i uni�s� si� na kolana. - Nie r�b tego tak, dobrze?... - powiedzia�, patrz�c na ni�. Tib pochyli�a g�ow� i przygl�da�a si� jego twarzy, wykrzywionej z wysi�ku. Jej ma��owiny uszne mocno odstawa�y i w�a�nie prze�wieca� je promie� �wiat�a. Wyda�y mu si� niezwykle pi�kne. Zacisn�� odr�twia�e szcz�ki i uchwyci� Tib za ramiona. Wyczu�, �e ona mu w tym pomaga, nie odsuwa si� do ty�u, lecz z ca�ej si�y stara utrzyma� prosto, jako jego oparcie. Nadal uporczywie wpatrywa�a si� w jego twarz. W jej uchylonych ustach wida� by�o z�by. Snorg poczu� si� wielki, gigantyczny... Stan��. Pierwszy raz stan�� na swych sparali�owanych nogach. Patrzy� teraz na ni� nawet nieco z g�ry... na wysok� a� pod niebo Tib. Inni przerwali swoje rozmowy. Postanowi� zrobi� krok. Czu� swoj� moc... Nagle ujrza�, jak jedna ze st�p wysuwa si� w jej kierunku... - Tib!... id�... - to mia� by� krzyk, a wysz�o chrapni�cie czy szloch. Nagle wszystko zako�ysa�o si�, Snorg jak d�ugi run�� na plecy. III Pok�j mia� jeszcze dw�ch innych, starych mieszka�c�w, z kt�rymi Snorg nie styka� si� wcale, gdy� oboje wykorzystywali t� sam� aparatur� co on. W czasie gdy on by� aktywny, oni spali. Byli to Aspe i Dulf. Aspe kszta�tem przypomina�a Tavegnera, chocia� nie dor�wnywa�a mu rozmiarami. Piecky m�wi�, �e jest bardzo inteligentna i z�o�liwa. Wprawdzie nie umia�a m�wi�, ale porozumienie z ni� nie nastr�cza�o �adnych problem�w. Nie odpina�a nigdy sztucznych r�k i uwielbia�a robi� dziwne psikusy Pieckymu albo Tavegnerowi. Snorg bardzo chcia� kiedy� porozumie� si� z ni� albo z Dulfem, kt�ry le�a� nieruchomo skr�cony w embrion, a jego niezwykle pomarszczona sk�ra przywodzi�a na my�l zgrzybia�� staro��, chocia� by� w wieku ich wszystkich, to znaczy zaraz po okresie dojrzewania. Tib przesta�a zanieczyszcza� Pok�j, nauczy�a si� podchodzi� do Snorga, gdy tylko czu�a potrzeb�. Snorg, widz�c to, z regu�y by� w stanie zd��y� ze ssaw�. Tib zacz�a na niego reagowa�: zdarza�o si�, �e przechodzi�a w t� stron� Pokoju, gdzie w�a�nie le�a�, i sta�a w pobli�u, patrz�c na niego. By�a znacznie bardziej aktywna ni� dot�d. - Nie docenia�em ci�, Snorg - powiedzia� kiedy� Piecky. - Jeste� fajny facet... Potrafi�e� nawi�za� kontakt z t� chud� - nigdy nie m�wi� o Tib inaczej, jak �ta chuda�. - Mnie si� nie uda�o, chocia� stara�em si� bardzo... Ty si� zmieni�e�, Snorg. Dawniej przypomina�e� okrwawione nieustannie zwierz�. Teraz wida� my�l na twojej twarzy. Zwierz� oznacza�o co� brutalnego, bezmy�lnego i potwornie silnego. Czasem wizor ukazywa� obrazy prawdziwych zwierz�t, i kt�re ju� dawno wymar�y. Cieszy�a go opinia Pieckygo, wiedzia� te� dlaczego Piecky tak uwa�a. Od tamtego dnia Snorg �wiczy� up�r i si�� woli. Od momentu, gdy si�� woli zmusi� bezw�adne nogi do zrobienia pierwszego kroku, wola sta�a si� dla niego spraw� najwa�niejsz�. Teraz potrafi� ju� zrobi� wiele krok�w, chocia� cz�sto ko�czy�o si� to ryzykownym upadkiem. Wstawa�, wspieraj�c si� o cia�o Tib, ale st�pa� ju� samodzielnie, a ona tylko go przytrzymywa�a. Po obudzeniu potrafi� nawet czasami bez pomocy Dags�w i bez pomocy instalacji odzyska� w�adz� w r�kach. - Wida� wol� na mojej twarzy - odpowiedzia� Pieckymu. Piecky le�a� z uniesion� g�ow� i patrzy� na niego. - To prawda - powiedzia� - Rysy twojej twarzy stwardnia�y, k�ciki ust obni�y�y si�. Musisz si� spieszy�, Snorg. Czuj�, �e ju� nied�ugo b�dziemy tutaj razem... Piecky stawia� na sw� wiedz� i intelekt. Godzinami tkwi� przed klawiatur� jednego z wizor�w i je�li tylko kt�ry� z Dags�w nie odmontowa� mu dla kawa�u jego sztucznej r�ki; nieustannie pisa� na monitorze. Zdobywanie wiedzy i kontakt z maszyn� by�y jego pasj�. Snorg by� przekonany, �e aby uszcz�liwi� Pieckygo, wystarczy zanie�� go przed klawiatur� i u�o�y� tak, aby m�g� trwa� w swojej pozycji przez kilka godzin. IV Snorg postanowi� nauczy� Tib m�wi�. Piecky poradzi� mu, �eby pozwoli� jej wyczu� wibracje strun g�osowych na swojej krtani. W tym celu uchwyci� j� za biodra, aby powsta�. Zrobi� to jednak zbyt gwa�townie i Tib upad�a na pod�og�. Po raz pierwszy ujrza� j� le��c�. Jeden z Dags�w, korzystaj�c z okazji, b�yskawicznie wcisn�� si� pomi�dzy jej rozrzucone bezw�adnie nogi. Snorg zamachn�� si� i ma�y, trafiony na odlew, a� potoczy� si� po pod�odze zalany krwi�. - Snorg! - krzykn�� Piecky. - Przesta�! Zrobisz mu krzywd�. - To moja krew - powiedzia� Snorg, ogl�daj�c d�o�. - Rozwali�em sobie r�k� o niego. Tib pozbiera�a si� ju� i usiad�a. Dagsy nie zbli�a�y si� do niej, bacznie obserwuj�c Snorga. - Swoj� drog� dobrze, �e mu przy�o�y�e� - powiedzia� Piecky. - Dosta� te� jakby ode mnie za Moosy... Robi� obaj z moj� Moosy, co chc�... i kiedy chc�... Snorg uj�� Tib za r�k� i po�o�y� jej d�o� na swojej krtani. - Tib - powiedzia�, wskazuj�c palcem na ni�. Nadal patrzy�a na niego w milczeniu. - Tib - powt�rzy�. Wygl�da�a na przestraszon�. Przesun�� d�oni� po jej twarzy, dotkn�� r�owawego uszka i zdumia� si�: Tib nie mia�a otworu usznego. - Piecky! - krzykn��, zupe�nie ju� panuj�c nad szcz�kami. - Jeste� genialny! Ona jest zupe�nie g�ucha! Tylko przez dotyk... Mia�e� racj�. Z nowymi si�ami zacz�� z przesadn� poprawno�ci� powtarza� jej imi�. Za kt�rym� razem jej wargi poruszy�y si� i wyda�a st�umiony i g�uchy d�wi�k: �grhb...� Wsta�a i kilka razy powt�rzy�a: - Gyrdb... ghdb... - m�wi�a coraz g�o�niej, chodz�c po pokoju. - Obudzi Dulfa - zauwa�y� Piecky. Snorg przywo�a� j� gestem. Usiad�a, Zn�w zacz�� powtarza� jej imi�. - Wiesz, widzia�am dzisiaj z rana, jak Dagsy robi� to ze sob� powiedzia�a Moosy, Rano oznacza�o por�, gdy na pod�odze pojawia�y si� promienie s�o�ca wpadaj�ce przez okienka pod sufitem. - Najpierw jeden to robi� na drugim, a potem si� zmieni�y - doko�czy�a. - To si� nigdy nie zdarza w ci�gu dnia - stwierdzi� Piecky. - Mo�e si� nas wstydz�? - Dagsy?! - roze�mia� si�. - Z takimi niskimi czo�ami?... To musz� by� kretyni. Tib uczy�a si� stosunkowo szybko. Wkr�tce umia�a wym�wi� swoje imi�, imiona Snorga i Pieckygo oraz kilka innych s��w. Piecky uwa�a�, �e ona ma cz�ciowo upo�ledzony r�wnie� wzrok i wi�kszo�� informacji dociera do niej przez dotyk. Przyznawa� jednak, �e nie jest wcale pewien, czy jest to fizjologiczny niedorozw�j, czy mo�e m�zg Tib nie potrafi nale�ycie opracowywa� danych nap�ywaj�cych przez oczy. V Coraz cz�ciej zacz�� budzi� si� Dulf. Nie zmienia� nigdy swojej pozycji na pod�odze, chocia� porusza� powiekami i nawet m�wi�. Jego wymowa by�a zabawna: j�ka� si� nieco i mia� k�opoty z doborem s��w. Snorg chcia� dowiedzie� si�, jak Dulf potrafi radzi� sobie bez pomocy aparatury, ale Dulf nie rozumia� znaczenia s�owa, �wola� i na razie nie by�o o czym dyskutowa�. Dagsy pr�bowa�y kiedy� rozprostowa� Dulf a na pod�odze, ale okaza�o si�, �e jest zro�ni�ty w kab��k. Piecky stwierdzi�, �e jest to niemo�liwe i �e jedynym wyja�nieniem mo�e by� tylko to, �e Dulf jest par� zro�ni�tych bli�ni�t i ma male�kiego braciszka przyro�ni�tego w rejonie brzucha. - Swoj� drog�, Snorg... - Piecky: uni�s� swoj� jedyn�, sztuczn� ko�czyn� znad klawiatury - ...zauwa�y�e�, jak szybkim zmianom ulega nasze �ycie? Dot�d my�la�em, �e rz�dzi si� ono ustalonymi prawami: ty czo�ga�e� si� po ziemi, Tib sta�a jak kloc, Dulf m�wi� tylko wtedy, gdy ty by�e� nieruchomy, a teraz?... - Do czego zmierzasz, Piecky? - zainteresowa� si� Snorg: - Czekaj� nas powa�ne zmiany, bardzo powa�ne. Pami�tasz, jak by�o dawniej, tak ca�kiem dawno? - Piecky m�wi� chaotycznie.. Snorg kiwn�� g�ow�. - Dawniej ka�dy z nas mia� przed nosem ekran, kt�ry uczy� wszystkiego i pokazywa�, jaki jest �wiat i jaki powinien by�... Ka�dego z nas oplata�a paj�czyna przewod�w, kt�re pobudza�y nasze mi�nie do dzia�ania, nasze organy, ca�y organizm... Wszystko, �eby nas utrzyma� przy �yciu. - Ja nadal czasem korzystam z instalacji, ale jak przez mg�� pami�tam, �e kiedy� tak by�o ze wszystkimi z nas... - przerwa� Snorg. - W�a�nie! - Piecky o�ywi� si�. - R�bi� w nas narkotyki czy inne prochy... Zapominamy... Chocia� mo�e oni chc�, �eby ta wiedza l�dowa�a gdzie� g��biej w nas... w pod�wiadomo�ci. Snorg zauwa�y�, �e Piecky wygl�da bardzo �le: na jego wspania�ej twarzy wida� by�o zm�czenie, pod oczyma mia� ciemne si�ce, by� bardzo blady. - Zbyt du�o czasu sp�dzasz przed ekranem. Wygl�dasz coraz gorzej... - powiedzia�. Natychmiast zainteresowa� si� Pieckym jeden z Dags�w. Najwyra�niej zamierza� przenie�� go w inne miejsce, chocia� na razie tylko lekko g�adzi� go po twarzy i ci�gn�� za w�osy. Piecky spojrza� porozumiewawczo na Snorga. - Widzisz? - u�miechn�� si�. - One jednak rozumiej� wiele. Sam si� niedawno przekona�em. Nie rozumiem, dlaczego obaj chc� uchodzi� za kretyn�w... Dags wymierzy� Pieckymu policzek i odbieg� rozgniewany w inn� cz�� Pokoju. Piecky u�miechn�� si� szerzej. - Ty, Snorg, my�lisz, �e ja si� bawi�?... �e wystarczy posadzi� Pieckygo przed ekranem, przymocowa� mu jego sztuczn� r�k� i b�dzie zadowolony, co?... Snorg mia� niewyra�n� min�. - Snoegg - powiedzia�a Tib. Umia�a ju� wyci�ga� ssawy ze �cian i nie zanieczyszcza�a Pokoju, ale jeszcze nie potrafi�a poradzi� sobie z chowaniem przewodu. Snorg pom�g� jej i zaraz wr�ci� do Pieckygo. - Dzi�ki wizorowi dowiedzia�em si� ju� wielu rzeczy. Wiesz, Snorg, �e takich pokoi, jak nasz, jest bardzo wiele?... �yj� w nich tacy sami jak my. Jedni bardziej, inni mniej upo�ledzeni... Mo�na te pokoje ogl�da�, bo Wsz�dzie s� nie tylko ekrany, ale i kamery... My te� jeste�my nieustannie podgl�dani... Wydaje mi si�, �e ich obiektywy s� gdzie� w pobli�u sufitu, ale bardzo trudno je wypatrzy�. Wiesz, w jednym z tych pokoi, takim ciemnoniebieskim, �yje taki sam Piecky jak ja... Ma na imi� Scorp. Porozumieli�my si�: on mnie ogl�da� na ekranie, a ja jego... Te� ma sztuczn� r�k�... - Mo�e my nie zas�ugujemy, �eby tak �y�, jak ci poprawnie zbudowani, kt�rych pokazuj� na ekranach? - spyta� Snorg. Piecky a� fukn�� ze z�o�ci. - Przesta�!... Ju� ci� zgnoili. Masz poczucie winy od gwa�townych porusze� rozlu�ni�y si� paski przytrzymuj�ce jego sztuczn� ko�czyn�. Snorg poprawi� jej umocowanie. Przenikliwe oczy Pieckygo nadal rzuca�y b�yskawice. - To oni wywo�uj� w nas poczucie winy... - wyrzuci� z siebie. - Jeszcze nie wiem, po co oni to robi� - ale dotr� do tego... Tak jak wyci�gn��em z tych cholernych ekran�w znacznie wi�cej ni� mia�em wiedzie�... Snorg by� zdumiony moc�, kt�ra bi�a od Pieckygo. Dot�d uwa�a�em, �e wola jest moj� specjalno�ci� � pomy�la�. Widocznie jego twarz wyra�a�a zdziwienie, kt�re Piecky odczyta� jako niewiar�, gdy� przekonywa� go dalej: - Zwr�� uwag�, Snorg: ka�dy program, ka�da informacja... jaki cz�owiek by� powinien, r�ce... takie i takie... nogi... takie i takie, tak jest poprawnie...A my?...A ja?... Strz�pek cz�owieka?... To moja i wina?... Rozumiesz?!... Po co oni nam to stale powtarzaj�?... Snorg milcza�. Stwierdzi�, �e Piecky jest niezwykle m�dry, mo�na od niego nauczy� si� patrze� inaczej i widzie� wi�cej ni� dot�d. Ale obok niego usiad�a Tib i zacz�a tuli� twarz do jego twarzy. To delikatne dotkni�cie by�o czym�, co Snorg lubi� najbardziej. - Boj� si�, �e nie zd��� ju� dowiedzie� si� wszystkiego... Ju� chyba zbyt ma�o czasu... - Piecky sko�czy� ciszej, widz�c, �e Snorg go ju� nie s�ucha. VI - Pieckyy! - zawo�a�a Moosy. - Przesta� on �pi - zaprotestowa� Snorg. - To podejd� tu i popatrz na Asp� - powiedzia�a. - Ona nie oddycha. Powstanie o w�asnych si�ach kosztowa�o Snorga kilka sekund strasznego napi�cia. Wydawa�o si�, �e Aspe le�y jak zwykle nieco zgi�ta, ze zmarnia�ymi r�kami podwini�tymi pod wielk�, p�ask� twarz. Snorg przyjrza� si� jej. - Ona �pi, jak zwykle. - Mylisz si�, Snorg. Przyjrzyj si� jej uwa�nie. Odwr�cenie Aspe twarz� do g�ry by�o ponad jego si�y. Na szcz�cie w pobli�u pojawi�y si� w�cibskie Dagsy. Wsp�lnymi si�ami uda�o si� j� ruszy�. Cia�o by�o zimne i ju� sztywnia�o. - Cholera, mia�a� racj�... To nast�pi�o ju� do�� dawno - powiedzia� g�ucho. - Nawet nie zamieni�em z ni� jednego s�owa... Zawsze spa�a... Obudzi� Pieckygo? - Nie, i tak si� dowie... - odrzek�a. - Nie rozumiem jej �mierci. To si� nie zgadza z tym, co m�wi Piecky. Snorg siedzia� z twarz� ukryt� w d�oniach. Us�ysza� za sob� cichy, be�kotliwy d�wi�k i odwr�ci� si�. Tavegner p�aka�. �zy, jedna za drug�, �cieka�y po jego czerwonych policzkach. - Odwr�� mnie na plecy. Sk�ra na brzuchu pali mnie tak, �e chyba dosta�am ju� odle�yn - poprosi�a Moosy. - Le��c na brzuchu, jeste� jako� zabezpieczona przed Dagsami - zauwa�y�. - Dla nich to �aden problem odwr�ci� mnie na plecy, kiedy im przyjdzie ochota. Cia�o Aspe znikn�o, gdy wszyscy spali, i nikt nie by� w stanie powiedzie�, jak to zosta�o wykonane. Widz�c, �e Piecky zm�czony siedzi nad klawiatur�, Snorg postanowi� nawi�za� do rozmowy z Moosy. U�o�y� Pieckygo wygodniej i przysiad� si�. - �mier� Aspe nie przeczy moim spostrze�eniom - odpowiedzia� Piecky. - Prawa, kt�re nami rz�dz�, dzia�aj� statystycznie... Po prostu: najpierw nas wszechstronnie badali i wybrali zdolnych do prze�ycia... a mo�e po prostu inni zmarli... Potem odrzucili niezdolnych do nauki, takich zupe�nych kretyn�w, a pozosta�ych uczyli intensywnie, na r�ne sposoby... Snorg spojrza� na harcuj�ce Dagsy, a potem na Pieckygo, kt�ry odpowiedzia� mu u�miechem. - No w�a�nie... - ci�gn�� Piecky - Aspe umar�a, bo ich badania nie s� do�� precyzyjne. A mo�e po prostu dalsze prze�ycie jest testem... - Co dalej? - zapyta� Snorg. Piecky wyra�a� ca�ym sob� kompletn� bezradno��. - Jestem przekonany, �e nic dobrego... W ka�dym razie sobie nie wr�� nic dobrego - powiedzia�, jakby z wahaniem. - Widzisz, Snorg, uda�o mi si� wej�� do systemu informacyjnego, kt�ry nas obs�uguje. Widzia�em r�ne pokoje. W ka�dym z nich s� ludzie - m�wi�c s�owo �ludzie�, rzuci� szybkie spojrzenie na Snorga - ludzie w naszym wieku lub niewiele m�odsi od nas. Gdy s� bardzo m�odzi, to siedz� przed ekranami i �aduje si� w nich wiedz�; gdy w naszym wieku, to robi� to, co my teraz robimy: �yj�, obserwuj�, komunikuj� si�... Ale jeszcze nie znalaz�em pokoju z lud�mi du�o starszymi... Jest jaka� barier� informacyjna... Na bezpo�rednie pytania system odpowiada milczeniem... Ale to wszystko si� ju� wkr�tce wyja�ni. Czuj� to, Snorg. VII W oczy Snorga uderzy� silny blask. Przez chwil� nie by� w stanie zogniskowa� wzroku. U�wiadomi� sobie, �e opu�ci� Pok�j. Le�a� na czym� twardym w pomieszczeniu, kt�re wyda�o mu si� olbrzymie. Odczuwa� osamotnienie, gdy� nie by�o tu nikogo spo�r�d jego wsp�mieszka�c�w. W drugim ko�cu pomieszczenia siedzia� nieznajomy m�czyzna. Wyda� mu si� niezwykle stary, cho� po prostu by� starszy od tych, w�r�d kt�rych Snorg si� dot�d obraca�. M�czyzna zauwa�y� przebudzenie Snorga i podszed�, wyci�gaj�c r�k�. - Nazywam si� Bablyoyannis Knoboblou - powiedzia�. Snorg powoli, z wysi�kiem woli gramoli� si� z pos�ania: - Gratuluj�, Snorg. Z dniem dzisiejszym sta� si� pan cz�owiekiem. By� pan najlepszy... - Snorg tym razem zd��y� i u�cisn�� prawic� tamtego. Bardzo chcia� wiedzie�, jaka ta r�ka by�a w dotyku... - - Mam tu �wiadectwo centrum informacyjnego - tamten podni�s� z pulpitu kilka kartek - oraz pozytywn� decyzj� komisji z�o�onej z ludzi.�.. Otrzyma pan dow�d to�samo�ci i mo�e wybra� sobie nazw�. - Cco?... - wyb�ka� w ko�cu Snorg. Tamten sprawia� wra�enie �yczliwego urz�dnika, kt�ry za�atwia do�� mi��, lecz rutynow� spraw�. - Przegl�da�em pa�skie wyniki... - Bablyoyannis nadal wpatrywa� si� w trzymane papiery. - 132 punkty... Nie�le... Ja w swoim te�cie kiedy� mia�em 154... - pochwali� si�. - Ten Piecky niebezpiecznie zbli�y� si� do pana mia� 126 punkt�w, ale brak ko�czyn, narz�d�w rozrodczych... To bardzo trudno nadrobi� wy��cznie inteligencj�... Swoj� drog�, to lepiej, �e kto�, zbudowany tak jak pan, zosta� wytypowany, a nie jaki� tam kad�ubek... Chcia�bym ci rozbi� ten tw�j nad�ty pysk, gnojku - pomy�la� Snorg. - Piecky jest moim przyjacielem - powiedzia�, czuj�c znajome odr�twienie szcz�k. - Lepiej nie mie� przyjaci�, zanim nie zostanie si� cz�owiekiem... - zauwa�y� Bablyoyannis. - Chce pan zna� ich wyniki?... Moosy - 84, Tib - 72, Dulf - 30... Reszta prawie zero: Dagsy - po 18, i ten w�r, Tavegner - 12... - Bablyoyannis odpowiedzia� na swoje pytanie. Snorg s�ysza� pogard� w jego g�osie i czu� narastaj�c� nienawi�� do tego cz�owieka. Wydawa�o mu si�, �e m�g�by nawet go zabi�. - Co teraz b�dzie ze mn�? - zapyta�. Skurcz szcz�k nie ust�powa�. - Jako cz�owiek ma pan mo�liwo�� wyboru. Wkracza pan w normalne �ycie w spo�ecze�stwie. Kr�tkie przeszkolenie... a potem mo�e pan nadal si� kszta�ci� lub podj�� prac�. Od dzisiaj uzyskuje pan kredyt finansowy w wysoko�ci 400 pieni�dzy, przys�uguj�cy ka�demu, kto staje si� cz�owiekiem. Ale osobi�cie odradzam panu robienie operacji kosmetycznych przed uzyskaniem sta�ego �r�d�a dochod�w. Ostatecznie ma��owiny uszne nie s� a� tak wa�ne... - pos�a� Snorgowi porozumiewawcze spojrzenie. - P�niej te� znajdzie pan co� ekstra... Zawsze jest du�y wyb�r. Snorg poczu� zimny pot sp�ywaj�cy po karku: przed oczyma stan�a mu Tib. - Co b�dzie teraz z innymi?... - wydusi� w ko�cu. - A; tak, to te� ma pan prawo wiedzie� - Bablyoyannis by� zniecierpliwiony. - Zawsze rodzi si� znacznie wi�cej osobnik�w ni� potem zostaje lud�mi. Oni p�jd� na materia� na przeszczepy. Mo�na przecie� z nich wybra� niez�e uszy..: oczy... w�troby... Chocia� z niekt�rych nawet tego nie b�dzie. Taki Tavegner nadaje si� chyba wy��cznie jako materia� do kultur tkankowych... - To nieludzkie - wyrwa�o si� ze �ci�ni�tych ust Snorga. - Co nieludzkie?! - Bablyoyannis poczerwienia�. - Nieludzkim by�o rozpocz�cie wojny. Teraz sto procent populacji rodzi si� upo�ledzone fizycznie, a trzy czwarte - psychicznie. I to z regu�y rodzi si� dzi�ki sztucznemu zap�odnieniu. Pretensje mo�e pan mie� tylko do naszych pradziad�w. Widocznie Snorg nie wygl�da� na przekonanego, wi�c Bablyoyannis wyja�nia� dalej. - Liczb� narodzin zwi�ksza si� do maksimum, �eby zwi�kszy� prawdopodobie�stwo powstania osobnik�w zbli�onych do normalnych - popatrzy� badawczo na Snorga. - A inni... To najta�szy spos�b wytwarzani a materia�u. Przecie� ci wybrani te� nie s� zupe�nie normalni, prawda Snorg?... Pracuj� w tej bran�y ju� siedem lat - ci�gn�� Bablyoyannis - i jestem przekonany, �e w�a�nie ta droga jest jedynie s�uszna. - Pan te� nie jest ca�kowicie poprawny, pow��czy pan lew� nog�, a pa�ska twarz jest chyba cz�ciowo sparali�owana, Bablyoyannis - zauwa�y� Snorg. - Wiem, �e to wida� - tamten by� przygotowany na t� uwag� - ale solidnie pracuj� i od�o�y�em pieni�dze prawie na ca�� r�k�... na przeszczep. VIII Tibsnorg Pieckymoosy rozpocz�� prac� w centralnym archiwum materia�u biologicznego. Jednocze�nie nadal si� uczy�. Zarobki, jakie otrzymywa�, by�y do�� wysokie, jednak po potr�ceniu raty za dotychczasow� opiek� zostawa�o niewiele. Op�ata za wy�ywienie oraz ma�y, ciemny pokoik poch�ania�a reszt� pobor�w tak dok�adnie, �e pozostawa�a mu kwota symboliczna. �ywi� si� syntetycznym po�ywieniem w zbiorowej sto��wce. By�o to lepsze ni� dotychczasowa kropl�wka. W sto��wce spotyka� ci�gle tych samych ludzi i by�o to nudne, ale stwierdzi�, �e na razie nie sta� go na dro�sz� jad�odajni�, gdzie mo�na by�o przychodzi� o r�nych porach. Ze spotykanymi lud�mi w sto��wce prawie nie rozmawia�. Wszyscy byli starsi od niego. Kilku z nich przyje�d�a�o na posi�ki na w�zkach, lecz wi�kszo�� przychodzi�a o w�asnych si�ach. Obserwowa� ich uwa�nie i nie spotka� nikogo, kto by�by zbudowany w pe�ni poprawnie - u ka�dego spostrzega� defekty. - Tibsnorg mia� sporo szcz�cia: gdyby osi�gn�� w testach poni�ej 120 punkt�w, nie m�g�by si� dalej kszta�ci�. Zale�a�o mu jednak na tym, �eby pracowa�, poniewa� obawia� si� wspomnie�, kt�re ni�s�by z sob� wolny czas. Obecnie za wszystkie zabiegi musia�by p�aci�, a pami�ta� jeszcze, dzi�ki komu potrafi� wsta� o w�asnych si�ach i przezwyci�y� parali� swego cia�a. Jako cz�owiek mia� prawo do prawdy i opr�cz pi�knych obraz�w z syntezatora przedstawiaj�cych krajobrazy, ludzi zbudowanych poprawnie czy istniej�ce kiedy� zwierz�ta, opr�cz obraz�w przedstawiaj�cych �wiat takim, jak mia� wygl�da�, czy mo�e, jak kiedy� wygl�da�, mia� tak�e prawo wiedzie�, jak wygl�da teraz. Co pi�� dni, po zako�czonej pracy m�g� wyjecha� na powierzchni� i z wysokiej wie�y widokowej ogl�da� otoczenie. By�a to szarobrunatna pustynia, po kt�rej nieustannie kr��y�y szare, masywne pojazdy wo��ce urobek z licznych kopal�. Wiedzia�, �e pojazdami tymi kieruj� ludzie, kt�rzy nie mog� mie� potomstwa, gdy� t�o promieniowania na pustyni by�o zbyt wysokie. Do sto��wki przychodzi� jeden taki. Wygl�da� w pe�ni poprawnie i zarobki mia� trzykrotnie wy�sze, a jednak mimo to Tibsnorg nie zamieni�by si� z nim. Badania, kt�re Tibsnorg kaza� wykona� na sobie za pierwsze zaoszcz�dzone pieni�dze, wykaza�y, �e jest zdolny do rozmna�ania, chocia� prawdopodobnie tylko pasywnie, to znaczy przez pobranie nasienia. Wkr�tce opanowa� zasady pracy z komputerem i nieznacznie awansowa�. Jego nowe zaj�cie polega�o na kontrolowaniu decyzji wydzielonego oddzia�u centrum informacyjnego, dotycz�cych wyboru odpowiedniego materia�u do przeszczep�w spo�r�d przechowywanych egzemplarzy. Decyzje centrum by�y jasne, przejrzyste i logiczne i nie wymaga�y na og� poprawek. Za wyszukanie usterki wyznaczono dodatkow� nagrod� i Tibsnorg pracowa� bardzo uwa�nie. Materia� pobierano zar�wno dla szpitali powszechnej s�u�by medycznej, jak i dla os�b, kt�re na w�asny koszt chcia�y zmniejszy� swoje upo�ledzenie. Pracy by�o du�o: codziennie kilkadziesi�t zapotrzebowa� i zwi�zanych z tym decyzji, z kt�rymi nale�a�o si� zapozna� i je przemy�le�. Wkr�tce wpad� w rutyn� i zacz�� mie� sporo czasu, kt�ry wykorzystywa� na porozumiewanie si� z maszyn� i uzyskiwanie r�nych informacji. Pami�ta� s�owa Pieckygo, kt�ry mawia�, �e poniewa� informacja jest przywilejem, zatem nale�y z niego korzysta� w miar� mo�liwo�ci. Dowiedzia� si�, �e o tym, czy kto� zostanie cz�owiekiem, czy te� nie, decyduje zwyk�e zsumowanie punkt�w przyznanych przez system na podstawie bada� i szacunk�w. Oznacza�o to do�� du�y margines b��du podejmowanych decyzji. Tymi decyzjami byli ludzie. Dowiedzia� si� te�, �e to, i� zosta� cz�owiekiem, zawdzi�cza osobi�cie Bablyoyannisowi, kt�ry zmieni� decyzj� centrum przyznaj�c� cz�owiecze�stwo Pieckymu. W rzeczywisto�ci, liczba punkt�w uzyskanych przez Pieckygo za zdolno�ci intelektualne przewy�sza�a to, co Snorg uzyska� w sumie za sprawno�� fizyczn�, poprawno�� budowy i intelekt. Gdy ujrza� na ekranie, �e za zdolno�ci Tib otrzyma�a dok�adnie zero punkt�w, zakl�� szpetnie. Zawsze intrygowa�o go �wiat�o dnia wpadaj�ce do Pokoju, teraz wiedzia� ju�, �e by�a to tylko lampa �wiec�ca widzialnie i tak�e nieco w ultrafiolecie, zapalana i gaszona periodycznie. Pok�j znajdowa� si� g��boko pod ziemi�. Na powierzchni ujrza� s�o�ce; tylko raz - jasnoszar� tarcz� prze�wiecaj�c� przez g�st� mg��. Obecnie by�o i tak lepiej, gdy� dawniej, kiedy ziemi� stale pokrywa�y �niegi, s�o�ce nigdy nie prze�wieca�o przez chmury. IX Tibsnorg coraz dok�adniej poznawa� prac� systemu ewidencji materia�u biologicznego. Tib, Piecky i inni otrzymali oznaczenia porz�dkowe od ATO 44567743 do ATO 44567749, i nie posiadali ju� imion. Wkr�tce te� od numeru porz�dkowego 44567746, czyli od Mopsy pobrano oko, nos i jedn� z nerek do przeszczepu kosmetycznego. Tibsnorg wprawdzie wypowiedzia� si� przeciwko wyznaczeniu numeru ATQ 44567746 do tej operacji, ale jego opinia zosta�a pomini�ta, gdy� zapewne inni rzeczoznawcy g�osowali za. Prze�y� to bole�nie, nadal bowiem czu� wi� z Moosy i innymi. Nast�pny by� Dags z numerem 44567748, Operacja by�a letalna: pobrano Dagsowi prze�yk z �o��dkiem, w�trob�, jelita, obie d�onie oraz zewn�trzne narz�dy rozrodcze, bez gruczo��w. To, co pozosta�o, nie by�o zdolne do �ycia i dlatego sk�r� oraz mi�nie i ko�ci r�k zachowano w magazynie kultur tkankowych, za� numer 44567748 zdj�to z ewidencji.. Koszt ka�dego z narz�d�w obliczano na podstawie dotychczasowych koszt�w utrzymania, osobnika. Naj�atwiej by�o kalkulowa� dla pobra� materia�u ko�cz�cych si� zdj�ciem numeru z ewidencji, gdy� w�wczas po prostu dzielono koszty dotychczasowego utrzymania materia�u, z odpowiednimi przelicznikami mi�dzy wszystkich biorc�w organ�w. Przy innych pobraniach stosowano bardzo z�o�one i niejasne sposoby oblicze� i Tibsnorg podejrzewa�, �e tylko system orientuje si� w nich dok�adnie. Ciekawe, kt�ry numer bym dosta�, gdyby nie Bablyoyannis? - zastanawia� si�. - Mo�e chocia� obok Tib? W sto��wce nie siadywa� ju� sam. Nawi�za� kontakt z tym kierowc�, kt�ry pracowa� na maszynach przywo��cych urobek z kopalni metali. Tamten nazywa� si� Abraham Dringenboom i by� wysokim, zwalistym cz�owiekiem, bardzo dumnym ze swojej nazwy, wyszperanej gdzie� w bibliotece historycznej. Dringenboom mia� niski, tubalny g�os i m�wi� bardzo g�o�no, co peszy�o Tibsnorga, gdy� w sto��wce zwykle panowa�a cisza. Wydawa�o mu si�, �e wszyscy patrz� na nich, chocia� by�o to zupe�nie bez sensu, poniewa� nie wzbudzali niczyjego zainteresowania, a ponadto wielu spo�r�d obecnych mia�o s�uch upo�ledzony w wi�kszym lub mniejszym stopniu. - Tibsnorg Pieckymoosy... - zadudni� Dringenboom. - Dziwne imiona... Dlaczego wybra�e� sobie w�a�nie takie? - Jest we mnie wielu - powiedzia� cicho Snorg. - Hmm... - mrukn�� Dringenboom. - Tak to sobie wymy�li�e�... Nie jest dobrze wi�za� si� zbytnio ze wsp�mieszka�cami swojego Pokoju. Wiesz, dzisiaj podali, �e �rednia d�ugo�� �ycia cz�owieka osi�gn�a ju� 24 lata - zmieni� temat. - Nie chce mi si� w to wierzy�... To zbyt pi�kne. My�l�, �e oni jednak troch� wyg�adzaj� dane medyczne, �eby nie psu� naszych humor�w... - Jak oni to obliczaj�? - zaciekawi� si� Tibsnorg. - Dla wszystkich osobnik�w, kt�re si� rodz�, czy tylko dla ludzi? - Zg�upia�e�?... Dla ludzi, oczywi�cie, �e dla ludzi, przecie� �ywy rodzi si� ledwie co dziesi�ty. Tibsnorg przypatrywa� si� Dringenoomowi z uwag�. Tamten wygl�da� zupe�nie poprawnie. Wprawdzie by� ubrany w szar� kurtk� i spodnie, wi�c cia�o nie by�o widoczne, ale opr�cz zoperowanej zaj�czej wargi, ukrytej zreszt� pod siwiej�cym zarostem, nic nie wskazywa�o na odchylenia od normy. Jakby �ledz�c jego my�li, Dringenboom poruszy� si�. - Mia�em ca�� sk�r� na tu�owiu pokryt� brodawkami na wstr�tnych, d�ugich szypu�kach. To ju� mi zoperowali... ale najwi�ksza r�nica jest w gaciach - Dringenboom skrzywi� si�, - Ale si� nie martw, Tibsnorg... Kupi� sobie takiego, �e mi starczy na pi�cioro �ywych dzieci. Mam ju� usk�adane 1620 pieni�dzy - doda�, wyczuwaj�c niewiar� Tibsnorga. 1620 pieni�dzy by�o niewyobra�alnie wielk� kwot�: Tibsnorg by� w stanie oszcz�dzi�, 22,24 pieni�dze ze swoich dziesi�ciodniowych zarobk�w. To by�y pieni�dze, za kt�re mo�na by chyba by�o wykupi� ca�� Tib na w�asno��, oczywi�cie jako materia�, biologiczny. Coraz cz�ciej przed oczyma sta�a mu jej smuk�a, zgrabna sylwetka, okolona burz� kolorowych w�os�w. Jego sny nieodmiennie wi�za�y si� z Pokojem. Przewija�y si� w nich, postaci jego bliskich, za� Tib wyst�powa�a w nich stale. I Tibsnorg wynaj�� nieco lepszy lokal z widokiem na zewn�trz,, Lokale znajduj�ce si� na powierzchni nale�a�y do rzadko�ci. By� zaskoczony, gdy� nowy pok�j, wprawdzie nieco mniejszy ni� poprzedni i tylko z dwoma wizorami, a nie trzema, to jednak kosztowa� tylko osiem pieni�dzy dro�ej ni� poprzedni. Zrozumia� dopiero, gdy dowiedzia� si� ile wynosi t�o promieniowania, w lokalach znajduj�cych si� na powierzchni. Okno jednak rekompensowa�o wiele. Sp�dza� godziny, wpatruj�c si� w nieprzeniknione, o�owiane chmury nad szarobrunatnymi, pustymi wzg�rzami. Kraw�d� l�dolodu nie by�a widoczna z okna, poniewa� znajdowa�o si� ono zbyt nisko ponad powierzchni� terenu. Wida� j� by�o jedynie z wie�y widokowej w bardzo jasne dni oraz przez dobr� lunet�, Krajobraz, chocia� nie tak pi�kny, jak zsyntetyzowany, ci�gn�� z nieprzepart� si��. I chyba dlatego Tibsnorg zg�osi� si� do pracy jako kierowca transportu zewn�trznego. Nie bez znaczenia by�y te� wysokie zarobki umo�liwiaj�ce stosunkowo szybkie oszcz�dzenie wy�szej kwoty. W biurze transportu przyj�� go urz�dnik w fotelu inwalidzkim. Nikn�� prawie za biurkiem jednak w jego wzroku, by�o co� takiego, co sk�ania�o do ostro�no�ci. Gdy Tibsnorg osobi�cie wy�o�y� swoj� propozycj�, tamten spojrza� badawczo. - Pan jest neutralny czy p�ciowy? - Neutralny - sk�ama� Tibsnorg, wiedz�c, �e jest to warunek konieczny do zatrudnienia. Urz�dnik uprzejmie pokiwa� g�ow� i nieproporcjonalnie drobn� d�oni� napisa� co� na klawiaturze. Spojrza� na ekran i rysy jego twarzy stwardnia�y. Zanim otworzy� usta, wiadomo by�o, �e rozmowa jest sko�czona. - Nie mo�na tak szafowa� swoimi mo�liwo�ciami, to jest naprawd� wyniszczaj�ca praca - urz�dnik odwr�ci� si� ty�em wraz z fotelem, ko�cz�c rozmow�. Dringenboom o ma�o nie uderzy� Tibsnorga, gdy si� o tym dowiedzia�. Wyszarpn�� ze z�o�ci� z kieszeni kombinezonu sw�j wska�nik - ma�y, r�owy kawa�ek tworzywa. - Patrz, g�upcze! - wskaza� masywnym paluchem na p�ytk�. Gdy Dringenboom si� denerwowa�, nie by� w stanie powstrzyma� silnego dr�enia r�k. Jego palec skaka� we wszystkie strony wok� r�owego prostok�ta. - Jak si� zrobi czerwony, to strzel� w kalendarz... - jasne oczy Dringenbooma b�yszcza�y na tle jego opalonej gwarzy, kt�ra teraz by�a zupe�nie czerwona. Zarabia� tak du�o, �e m�g� sobie pozwoli� na opalanie sk�ry. - Gdzie si� pchasz?... Do piachu?! - doda� rozz�oszczony. - Sta� ci� na na�wietlanie sztucznym s�o�cem - powiedzia� cicho Tibsnorg. - No to co, durniu!?... Co to warte? Ty mo�esz mie� bab na p�czki... nawet je�li ci brakuje w gaciach wszystkiego opr�cz gruczo��w. Gruczo�y s� najdro�sze... ca�a reszta, ca�e mi�so nie kosztuje wi�cej ni� 600, 800 pieni�dzy. - Fizycznie jestem w porz�dku - wyb�ka� Tibsnorg. - To jest jaki� niedorozw�j nerw�w obwodowych. - To jeszcze taniej... Nie op�dzisz si� od bab... Rozerw� ci� na kawa�ki... �y�, nie umiera�, ch�opie... Tibsnorg chwil� zastanawia� si�, czy mu powiedzie� o Tib, ale zrezygnowa� i na tym rozmowa si� urwa�a. Ab Dringenboom by� jedynym cz�owiekiem, z kt�rym Tibsnorg utrzymywa� sta�e kontakty, je�li nie liczy� zdawkowych s��w, zamienianych z przypadkowymi towarzyszami przy stole. W por�wnaniu z Pokojem, prowadzi� teraz niemal samotniczy tryb �ycia. Nie szuka� kontakt�w z innymi lud�mi, �yj�c wspomnieniami. Inne kobiety, spotykane na sto��wce lub na korytarzach, nie mog�y si� z ni� r�wna�: by�y brzydkie lub ich u�omno�� zanadto rzuca�a si� w oczy. Zacz�� wprawdzie, zgodnie z przepisami, nosi� czerwon� naszywk� oznaczaj�c�, �e nie jest neutralny, ale nie zmieni�o to w najmniejszym stopniu jego zachowania. Sta� si� mo�e tylko nieco bardziej szorstki dla kobiet, kt�re teraz nagabywa�y go nieco natarczywiej. Mo�e rzeczywi�cie, gdyby nosi� dwie naszywki oznaczaj�ce pe�ne mo�liwo�ci, dzia�oby si� to, o czym m�wi� Dringenboom, ale zjedna raczej mia� spok�j. Kilka dni p�niej Ab przyni�s� ponur�, nowin�. - Mam raka - powiedzia� g�ucho, patrz�c w talerz z zup�, niesmaczn�, �luzowat�, ale posiadaj�c� pe�ny zestaw witamin i mikroelement�w. - No i co?... Po�owa ludno�ci ma raka - Tibsnorg wzruszy� ramionami. - Jest ju� w fazie C - dorzuci� Dringenboom. - Masz przecie� 1620 pieni�dzy, to wyjdziesz z tego... - Snorg nie wydawa� si� by� zbyt przej�ty. - 1648 pieni�dzy - poprawi� go Dringenboom. - Ale to i tak g�wno za ma�o... Mam takiego, co si� cholernie szybko sieje. Na leczenie p�jdzie przynajmniej p�tora tysi�ca... i nigdy sobie nie sprawi� kutasa. Tibsnorga dra�ni�a jego wulgarno��. - Dlaczego dopu�cili do fazy C?... To jest bardzo zaawansowany. Mo�esz zaskar�y� dzia� medyczny - powiedzia�. - To moja wina - mrukn�� Dringenboom. -: Nie robi�em sobie bada�, bo kosztuj�, a chcia�em szybciej zebra� pieni�dze, zanim m�j wska�nik zd��y zupe�nie sczerwienie�. - Przys�uguje ci przecie� bezp�atna, podstawowa opieka medyczna, jak ka�demu cz�owiekowi. - Dzi�kuj� - oczy Dringenbooma by�y matowe i przygas�e, w jego g�osie wyczuwa�o si� wyra�nie wad� wymowy wywo�an� �le zoperowan� zaj�cz� warg�. - Zostawi� mi m�zg, oczy i cz�� systemu nerwowego, a reszt� usun� i spal� bo powiedz�, �e jest zbyt zagro�ona przez przerzuty. Potem zrobi� ze mnie jednostk� steruj�c� kopark� w kopalni albo ta�m� produkcyjn�... - My�l�, �e oni umiej� leczy� inaczej, jak tylko przez wymienianie chorych organ�w... ale nie og�aszaj� tego ze wzgl�d�w ekonomicznych. Za bardzo spad�oby wtedy zapotrzebowanie na przeszczepy... - powiedziawszy to, Tibsnorg zacz�� si� zastanawia�: 1648 pieni�dzy to prawie warto�� ca�ego cia�a Tib. A przecie� Ab i tak nied�ugo sko�czy... Znaczek ma ju� bardzo ciemny. Ile organ�w sobie kupi? - dwana�cie? czterna�cie?... - W ko�cu i tak utraci cia�o - my�la� - a to dla niego gorsze ni� �mier�. Jak zdoby� te pieni�dze? Dringenboom przypatrywa� mu si� bez s�owa. X Od tego czasu Dringenboom zmieni� si�. Sta� si� bardziej skryty i mniej pewny siebie. Gdy Tibsnorg powiedzia� mu o Tib, przyj�� to z niech�ci�, ale spokojnie. Uwa�a�, �e nie ma to najmniejszego sensu i �e Tibsnorg powinien raczej rozgl�da� si� za kobietami spo�r�d ludzi, a nie szuka� ich w�r�d materia�u biologicznego. Ostatecznie warto�� ca�ej Tib by�a tak wysoka, �e trzeba by oszcz�dza� na ni� chyba przez ca�e �ycie, a wcze�niej i tak inni wykupi� r�ne cz�ci jej cia�a. Zgodzi� si� natomiast zabra� Tibsnorga na przeja�d�k�. Ab przewozi� sw� wielk� ci�ar�wk� urobek z do�� oddalonej kopalni odkrywkowej. W�z pokonywa� stosunkowo d�ugi dystans zapylon� drog� wiod�c� po�r�d wzg�rz pokrytych szarym py�em unoszonym przez wiatr. - Wystarczy kilkana�cie wdech�w tego py�u - Dringenboom wyszczerzy� z�by zza niesymetrycznych warg. Tibsnorg spojrza� na niego z przestrachem. - Do �rodka leci przez niez�y filtr, tak �e starczy na kilkaset tysi�cy wdech�w - roze�mia� si� Dringenboom. Kopalnia odkrywkowa by�a ruinami dawnego miasta, z kt�rych odzyskiwano metale. Gigantyczna koparka wcina�a si� w pogi�t�, �elbetow� konstrukcj� dawnego budynku lub fabryki. Dringenboom czeka� w kolejce po urobek. Wreszcie kilka porcji �elbetowych konstrukcji, py�u i gruzu znalaz�o si� na jego poje�dzie. - Dziennie wykonuj� cztery, pi�� kurs�w... Zawsze podaj� mi z centrum informacyjnego optymaln� tras� przejazdu, na kt�rej jest najni�szy poziom promieniowania... To si� lubi cz�sto zmienia�... jak wieje wiatr albo jak pada deszcz lub �nieg. Dringenboom wskaza� palcem na ekranik. - Aktualny poziom t�a mierzony jest na bie��co. Dzisiaj jest niski, ale czasem dzwoni, a� strach jecha�... W takie dni p�ac� nam dwa albo trzy pieni�dze premii dodatkowo. W drodze powrotnej pozwoli� Tibsnorgowi troch� poprowadzi� ci�ar�wk�. Sprowadza�o si� to tylko do wydawania polece�, gdy� pojazdem sterowa� bezpo�rednio procesor. - W razie czego komputer i tak doprowadzi ci�ar�wk� z powrotem - powiedzia� Dringenboom. - Gdyby� zas�ab� albo nagle zmar�. Urobek nie mo�e si� zmarnowa�... Na jednym ze wzg�rz wznosi� si� osamotniony budyneczek do po�owy przysypany py�em. Zachowa� si� ca�y, nawet z dachem, drzwiami i szk�em w oknach. - Chcia�bym mieszka� w tym domku - powiedzia� Ab - nie w mie�cie. - Na powierzchni? - Tw�j pok�j te� jest na powierzchni, Tibsnorg. Wida�, da si� �y� za odpowiedni� os�on�... XI Nadszed� w ko�cu dzie�, kt�ry musia� kiedy� nadej��. Dzie�, kt�ry Tibsnorg wyobra�a� sobie w wielu r�nych wariantach, jednak nigdy nie my�la�, �e ten dzie� zastanie go tak nie przygotowanym.: Pracowa� jak co dzie� przed ekranem wizora. Jego oszcz�dno�ci wynosi�y 48 pieni�dzy oraz 320 pieni�dzy od�o�onego kredytu. Ekran przyni�s� kolejn� spraw� do decyzji. Rz�dek zgrabnych, zielonych liter i cyfr informowa� precyzyjnie: od numeru ATO 44567744 zamierzano pobra� r�ce, nogi i tu��w wraz z szyj� dla jednego biorcy, za� g�ow� dla innego. M�zg przeznaczono do kasacji, za� numer mia� oczywi�cie zosta� zdj�ty z ewidencji. Musia�a d�ugi czas ci�ko pracowa� na takie cia�o... - pomy�la� z ironi�. - A tej drugiej, zas�u�onej spodoba�a si� pewnie w katalogu szczup�a twarz i niebieskie oczy, i to bardzo, skoro zdecydowa�a si� na g�uchot�. A mo�e dorobi�a si� ju� tyle, �e i uszy sobie zafunduje od kogo�... - Gnojki... cholerne gnojki... - powtarza�, gryz�c palce. Wiedzia� od dawna, �e to nast�pi, a teraz zwleka� z decyzj�. Wydawa�o mu si�, �e do tej chwili zd��y zebra� wi�cej pieni�dzy. Nale�a�o podj�� szybk� decyzj� w sytuacji, kt�ra nast�pi�a, a nie kt�r� sobie wymarzy�. - Gnojki... cholerne gnojki... - mrucza�. Poprosi� system o czas do namys�u, gdy� rozwa�a mo�liwo�� nabycia ca�ego egzemplarza ATO44567744 przez jednego biorc�, z uwagi na wi�ksz� op�acalno�� takiego post�powania. Zw�oka w decyzji pozwala�a nieco zyska� na czasie. Wy��czy� kamery, wsta� od pulpitu i wyszed�. Chodzi� ju� sprawnie i do�� szybko. Napi�cie woli przed ka�dym krokiem od dawna sta�o si� nawykiem. Do magazynu materia�u biologicznego nie by�o daleko. Ju� wcze�niej dowiedzia� si� od systemu, w kt�rym pomieszczeniu jest przechowywana. System poda� mu r�wnie� wszystkie has�a umo�liwiaj�ce wej�cie. Ospa�y wartownik przed masywnymi, metalowymi drzwiami nie stawia� przeszk�d. Tibsnorg poci� si� ze zdenerwowania. Winda jecha�a przera�liwie powoli. W ko�cu - w�a�ciwy poziom. Korytarz z dziesi�tkami