9626
Szczegóły |
Tytuł |
9626 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9626 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9626 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9626 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ben Bova
Powr�t na Marsa
(Return to Mars)
Prze�o�y�a Jolanta Pers
Dla Barbary, niezmiennej jak p�nocna gwiazda, kt�rej sta�o�� i pi�kno nie maj� sobie
r�wnych na firmamencie
Nie powinni�my by� zaskoczeni, gdy odkryjemy, �e �ycie, bez wzgl�du na to, gdzie
powsta�o, rozprzestrzenia�o si� gwa�townie z jednej planety na drug�. Istoty, jakie by� mo�e
znajdziemy na Marsie, b�d� prawdopodobnie naszymi przodkami lub kuzynami.
Freeman J. Dyson
W nauce pewne zagadnienia uznaje si� za �niewygodne�. Powsta�a nawet forma naukowej
cenzury, kt�ra uniemo�liwia tym ideom osi�gni�cie wi�kszej popularno�ci i rzucenie wyzwania
zaakceptowanemu status quo. Historia nauki jest jednak pe�na idei, na kt�re pocz�tkowo wszyscy
si� krzywili, by potem je zaakceptowa�, czasem d�ugo po �mierci ich autor�w.
Malcolm Smith
Zaufajcie m�dro�ci Starszych. Czerwona i niebieska planeta to bracia, zrodzeni razem z tego
samego zimnego mroku, wykarmieni przez tego samego Ojca S�o�ce. Oddzieleni przy
narodzinach, pozostawali tak przez niezliczone wieki. Teraz jednak, jak prawdziwi bracia,
pozostan� po��czeni.
Prolog: Podniebni tancerze
Wynaj�ta furgonetka podskakiwa�a i przechyla�a si� na wybojach polnej drogi. Jamie
Waterman rzuci� kr�tkie spojrzenie w stron� zachodz�cego na czerwono s�o�ca, dotykaj�cego
wystrz�pionej linii g�r. Jamie jecha� za szybko i doskonale o tym wiedzia�. Chcia� tam jednak
dotrze�, zanim dziadek umrze.
Zaraz zrobi si� ciemno i b�dzie musia� zwolni�. �adne �wiat�o nie pada�o na nieoznakowan�
drog� wij�c� si� w�r�d pustynnych wzg�rz � z wyj�tkiem reflektor�w i gwiazd. R�wnie dobrze
m�g� je�dzi� �azikiem po Marsie, powiedzia� do siebie.
S�o�ce znik�o za odleg�ymi g�rami i cienie pad�y na pustyni�, przeganiaj�c go. Jamie
wiedzia�, �e powinien zn�w si� zatrzyma� i zapyta� o drog�; min�� hogan ju� par� mil wcze�niej,
ale wygl�da� on na ciemny i pusty.
Teraz zobaczy� przyczep� kempingow�, �ciany z zardzewia�ego metalu i pochy�� zas�on� nad
siatkowymi drzwiami. �wieci�o si� w �rodku. Para podniszczonych p�ci�ar�wek sta�a od
frontu. Podjecha� i zatrzyma� si�, rozpryskuj�c py� i drobne kamyczki, pies wyskoczy�
z ciemno�ci.
Siatkowe drzwi otworzy�y si� z impetem i w drzwiach pojawi� si� m�ody m�czyzna: d�insy,
koszulka, puszka piwa w zaci�ni�tej d�oni, d�ugie splecione w�osy.
Jamie zsun�� szyb� od strony kierowcy i zawo�a�:
� Szukam Ala Watermana.
Przy �wietle zapalonym wewn�trz przyczepy nie da�o si� dostrzec jego twarzy. Jamie
wiedzia� jednak, jak wygl�da: zimne, ciemne oczy, szerokie policzki, uczucia ukryte za
nieprzeniknion� mask�. Ca�kiem jak u niego.
� Kogo?
� Ala Watermana.
M�ody Indianin Nawaho potrz�sn�� g�ow�.
� Tu nie mieszka.
� Wiem. Jest w hoganie gdzie� przy tej drodze. Tak mi powiedzieli na posterunku.
� Nie tutaj � odpar� m�ody cz�owiek.
Jamie rozumia� jego pow�ci�gliwo��.
� To m�j dziadek. On umiera.
M�ody Nawaho stan�� na pylistym gruncie i podszed� do furgonetki Jamiego, jego buty
mia�d�y�y �wirowat� gleb�. Przyjrza� si� Jamiemu z bliska.
� To ty jeste� ten facet, co polecia� na Marsa?
� Tak. Al to m�j dziadek. Chc� go zobaczy�, zanim umrze.
� Al Waterman. Staruszek z Santa Fe.
Jamie skin�� g�ow�.
� Zaprowadz� ci�. Jed� za mn�.
Nie czekaj�c na odpowied�, ruszy� w kierunku bli�szej z p�ci�ar�wek.
� Nie jed� za szybko � zawo�a� Jamie. Je�dzi� ju� po pustkowiach Marsa, ale nie chcia�
�ciga� niewyra�nych tylnych �wiate� z szalon� pr�dko�ci� po ciemnej pustyni Nowego Meksyku.
No tak, ch�opak ruszy� z wyciem, wzbijaj�c chmur� py�u. Jamie prze��czy� nap�d na cztery
ko�a i ruszy� za nim, si�uj�c si� z kierownic� podskakuj�cej furgonetki zaci�ni�tymi r�kami.
Al Waterman by� sklepikarzem w Santa Fe przez ca�e swoje doros�e �ycie, mia� mieszkanie
w mie�cie i chatk� narciarsk� w g�rach, ale teraz umiera� i wr�ci� do rezerwatu, w kt�rym si�
urodzi�.
Chyba wszyscy znali Ala i jego s�ynnego wnuka, kt�ry polecia� na czerwon� planet�.
Wsz�dzie, gdzie Jamie si� zatrzymywa�, by spyta� o drog�, wiedzieli doskonale, gdzie znajduje
si� hogan Ala. Problem polega� jednak na tym, rozmy�la� Jamie w podskakuj�cej furgonetce, �e
przy tych starych drogach nie by�o drogowskaz�w. Tylko ciemno�� i bezchmurne pustynne
niebo. Tysi�ce gwiazd, ale ani jednego znaku, kt�ry wskaza�by mu drog�.
W ko�cu p�ci�ar�wka przyhamowa�a i zatrzyma�a si� przy niskiej wypuk�o�ci hoganu.
Jamie zaparkowa� przy nim, ale m�ody cz�owiek ju� cofa� p�ci�ar�wk�, ruszaj�c do domu.
� Dzi�ki! � krzykn�� Jamie przez okno.
� ...za co! � dolecia�o od p�ci�ar�wki, kt�ra parskn�a �wirem i z wyciem odtoczy�a si�
w ciemno��.
Boi si� �mierci, pomy�la� Jamie. Nawaho nie pozostawali w miejscach, gdzie kto� umar�,
z szacunku czy ze strachu przed z�ymi duchami � tego Jamie nie wiedzia�. Opuszcz� ten hogan,
kiedy Al umrze. Ciekawe, co robi� z przyczepami kempingowymi? Jamie zada� sobie to pytanie
wychodz�c z furgonetki.
Hogan wygl�da� prawie jak zaokr�glona sterta wyschni�tego b�ota na pustynnym piasku,
z ma�ym �wiate�kiem przebijaj�cym si� przez zakryte zas�on� okno. Noc by�a ch�odna lecz
bezwietrzna; ciemne niebo by�o tak czyste, �e mrugaj�ce gwiazdy wygl�da�y, jakby by�y tak
blisko, �e mo�na je dotkn��.
W �rodku by�o ch�odniej. Jamie nie rozpina� b��kitnej kurtki; budz�cy lito�� ma�y ogie�
w kominku dawa� migocz�ce �wiat�o, ale nie ciep�o. Stara kobieta siedzia�a na pod�odze ko�o
ognia, owini�ta w kolorowy koc. Skin�a Jamiemu g�ow�, ale nie odezwa�a si�, milcz�ca
i nieporuszona jak ska�a.
Al le�a� w pozycji p�odu na ��ku w drugim k�cie, strz�p cz�owieka; �upina, wy�arta od
�rodka przez raka. Otworzy� oczy i u�miechn�� si�, gdy Jamie pochyli� si� nad nim.
� Ya �aa �tey � wyszepta�. Jego oddech mia� zapach zgnilizny i spieczonej s�o�cem ziemi.
� Ya �aa �tey � odpowiedzia� Jamie. To jest dobre. To k�amstwo, tu i teraz, ale tak brzmia�o
stare pozdrowienie.
� Wym�wi�e� to s�owo na Marsie � powiedzia� Al, a g�os mia� s�aby jak cie�. � Pami�tasz?
Tak brzmia�o pierwsze s�owo Jamiego wypowiedziane przed kamerami, gdy wyl�dowa�a
pierwsza ekspedycja.
� Wracam tam � powiedzia� Jamie, pochylaj�c si� nisko, by dziadek go s�ysza�.
� Na Marsa? Wracasz?
Jamie skin�� lekko g�ow� i powiedzia�:
� Og�osili oficjalnie. B�d� dyrektorem misji.
� Dobrze � wyrzuci� z siebie Al z niewyra�nym u�miechem. � Mars to twoje przeznaczenie,
synu. Twoja droga prowadzi na czerwon� planet�.
� Chyba tak.
� Le� w�r�d pi�kna, synu. Teraz mog� umrze� szcz�liwy. Jamie chcia� zaprzeczy�, nie, nie
umrzesz, dziadku. B�dziesz jeszcze �y� przez wiele lat. Ale s�owa nie przesz�y mu przez usta. Al
wyda� z siebie ci�kie tchnienie, kt�re wstrz�sn�o jego kruchym cia�em.
� Podniebni tancerze zaraz przylec�. Zabior� mnie ze sob�.
� Podniebni tancerze?
� Zobaczysz. Poczekaj. To nie potrwa d�ugo.
Jamie si�gn�� po jedyne w hoganie krzes�o i usiad� przy ��ku dziadka. Jego rodzice zgin�li
w wypadku samochodowym dwa lata temu. Al by� jego jedynym �yj�cym krewnym. Po nim nie
zostanie ju� nic i nikt. Stary cz�owiek zamkn�� oczy. Jamie nie potrafi� okre�li�, czy jeszcze
oddycha. Jedynym d�wi�kiem w ma�ym, ch�odnym pomieszczeniu by�o trzaskanie ga��zi, kt�re
stara kobieta dok�ada�a do ognia.
Drewniane krzes�o by�o twarde i sztywne, siedzisko z plecionego sznurka nieust�pliwe jak
ska�a, mimo to Jamie usn�� wbrew sobie. Zszed� ze stromego klifu, nagi w pal�cym s�o�cu,
i zacz�� spada�, powoli, jak we �nie, opadaj�c na czo�o krwistoczerwonego p�askowy�u.
Obudzi� si� ze wzdrygni�ciem. Al trzyma� go za kolano.
� Podniebni tancerze! � wychrypia� Al dr��cym g�osem.
� Nadchodz�!
Majaczy, pomy�la� Jamie. Odwr�ci� si� do kobiety, kt�ra nadal siedzia�a w milczeniu przy
ogniu. Spojrza�a na niego ciemnymi, pe�nymi spokoju oczami, ale nic nie powiedzia�a.
� Patrz! � Al wskaza� dr��cym palcem zakryte zas�on� okno. � Wyjd� i patrz!
Zmieszany Jamie zmusi� si� do wstania z krzes�a i podszed� do drzwi. Zawaha� si�, odwr�ci�
w stron� dziadka.
� Id�! � nalega� Al, poruszony, pr�buj�c si� podnie�� na wychudzonym ramieniu. �
Zobaczysz!
Jamie otworzy� drzwi i wyszed� w zimn�, ciemn�, pustynn� noc. Jego oddech zamarza�
w powietrzu. Podni�s� wzrok na gwiazdy.
Zobaczy� l�ni�ce draperie delikatnej, r�owawej czerwieni, bladej zieleni, migocz�cej bieli,
pulsuj�ce na niebie, po�yskuj�ce, faluj�ce, zas�aniaj�ce niebo widmow� po�wiat�.
Zorza polarna, pomy�la� Jamie. S�o�ce musia�o wytworzy� pot�ny rozb�ysk. Po czym jego
umys� Nawaho podpowiedzia�: podniebni tancerze. Przyszli po Ala.
Jamie sta� zauroczony, obserwuj�c delikatn�, niezwyk�� gr� na niebie. Przypomnia� sobie, �e
na Marsie mo�na ogl�da� zorze polarne prawie co noc, nawet przez zaciemniony wizjer he�mu
skafandra. Na Ziemi jednak podniebni tancerze pojawiali si� rzadko. Byli jednak tak pi�kni, �e
�mier� wydawa�a si� mniej przera�aj�ca.
W ko�cu wr�ci� do hoganu. Dziadek le�a� nieruchomo, z ostatnim u�miechem zapisanym na
twarzy. Kobieta podesz�a do ��ka i zakry�a Ala kocem.
� �egnaj, dziadku � rzek� Jamie. Czu�, �e powinien p�aka�, ale brak�o mu �ez.
Wyszed� zn�w z hoganu i podszed� wolno do wypo�yczonej furgonetki. Nie ma ju� nikogo,
powiedzia� sobie. Nikt i nic mnie tu nie trzyma.
Nisko nad wystrz�pionym horyzontem patrzy�o na niego bez mrugni�cia czerwone oko
Marsa, rozjarzone, n�c�ce. Dwa tygodnie p�niej odlecia� z Centrum Lot�w Kosmicznych
Kennedy�ego rakietowym kliprem i to by� pierwszy etap jego podr�y powrotnej na Marsa.
Baza danych
Pierwsza wyprawa na Marsa potwierdzi�a wi�kszo�� odkry� dokonanych na czerwonej
planecie przez pr�bniki bezza�ogowe.
Mars to ch�odna planeta. Orbituje oko�o p�tora raza dalej od S�o�ca ni� Ziemia. Jego
atmosfera jest o wiele za rzadka, by mog�a zatrzymywa� ciep�o s�oneczne. W jasny, letni dzie�
w po�udnie, temperatura gruntu na marsja�skim r�wniku mo�e si�gn�� siedemdziesi�ciu stopni
Fahrenheita; w nocy jednak spadnie do stu poni�ej zera lub jeszcze ni�ej.
Atmosfera na Marsie jest zbyt rzadka, by mo�na by�o ni� oddycha�, nawet gdyby sk�ada�a si�
z czystego tlenu, a tak przecie� nie jest. Ponad dziewi��dziesi�t pi�� procent marsja�skiego
powietrza to dwutlenek w�gla; prawie trzy procent to azot. Zawiera ono tak�e niewielk� ilo��
wolnego tlenu, mniej ni� da�aby para wodna. Reszta atmosfery to gazy szlachetne, jak argon,
neon i podobne, odrobina tlenku w�gla i �lad ozonu.
Pierwsza ekspedycja na Marsa odkry�a jednak co�, czego nie znalaz�y mechaniczne
l�downiki i pr�bniki: �ycie.
Przyklejone do pod�o�a pot�nego Valles Marineris � Wielkiego Kanionu rozcinaj�cego
czerwonaw� powierzchni� planety na d�ugo�ci jakich� trzech tysi�cy kilometr�w � nieliczne
kolonie porostowatych organizm�w prowadz� nietrwa�y �ywot, ukrywaj�c si� par� milimetr�w
pod powierzchni� ska�y. W dzie� syc� si� �wiat�em s�onecznym i pobieraj� potrzebn� wod�
z powietrza, gdzie pary wodnej jest tak niewiele. W nocy zamieraj�, czekaj�c, a� zn�w dotknie
ich ciep�o s�o�ca. Ich kom�rki s� zanurzone w p�ynach obfituj�cych w alkohol, dzi�ki czemu nie
zamarzaj� nawet wtedy, gdy temperatura spadnie sto stopni poni�ej zera.
Czwarta planeta od S�o�ca, Mars, nigdy nie znajduje si� bli�ej Ziemi ni� pi��dziesi�t sze��
milion�w kilometr�w, ponad sto razy dalej ni� Ksi�yc. Mars to ma�a planeta, ma w przybli�eniu
rozmiary po�owy Ziemi, a grawitacja na powierzchni wynosi nieco wi�cej ni� jedn� trzeci�
ziemskiej. Sto kilogram�w na Ziemi wa�y na Marsie tylko trzydzie�ci osiem kilo.
Mars jest znany jako czerwona planeta, gdy� jego powierzchnia to g��wnie wysuszona na
ko�� pustynia piaszczystych tlenk�w �elaza: rdzawoczerwony py�.
Na Marsie jest wszak�e woda. Planeta ma jasne czapy polarne, kt�re przynajmniej cz�ciowo
sk�adaj� si� z zamarzni�tej wody � przez wi�ksz� cz�� roku pokryte s� zamarzni�tym
dwutlenkiem w�gla, suchym lodem. Pierwsza wyprawa na Marsa potwierdzi�a, �e znaczne
obszary planety s� skute wieczn� zmarzlin�: pod czerwonymi piaskami zalega ocean
zamarzni�tej wody.
Ze wszystkich planet Uk�adu S�onecznego Mars najbardziej przypomina Ziemi�. Na Marsie
wyst�puj� pory roku � wiosna, lato, jesie�, zima. Poniewa� jego orbita znajduje si� dalej od
S�o�ca, marsja�ski rok jest prawie dwukrotnie d�u�szy od ziemskiego (d�u�szy o par� minut od
689 ziemskich dni), wi�c r�wnie� pory roku trwaj� d�u�ej ni� na Ziemi. Obr�t Marsa wok� jego
w�asnej osi trwa prawie tyle samo, co obr�t Ziemi. Dzie� ziemski to 23 godziny, 56 minut i 4,09
sekundy. Dzie� marsja�ski jest nieco d�u�szy: 24 godziny, 37 minut i 22,7 sekundy.
Aby zapobiec problemom zwi�zanym z r�nicami mi�dzy czasem ziemskim a marsja�skim,
badacze kosmosu okre�laj� dzie� marsja�ski jako Sol. Jeden rok marsja�ski to 669 sol�w, plus
dodatkowe 14 godzin, czterdzie�ci sze�� minut i dwana�cie sekund.
Odkrycie na Marsie �yj�cych w ska�ach porost�w wywo�a�o u naukowc�w kolejne pytania:
czy porosty to jedyna forma �ycia na planecie? Czy istnieje system ekologiczny r�nych
organizm�w? A je�li tak, dlaczego nie znaleziono niczego poza porostami?
Czy te prymitywne organizmy to najwy�sza forma �ycia na Marsie?
Czy raczej ostatni gatunek, kt�ry ocala� po bardziej bogatej i z�o�onej ekologii?
Je�li tylko one przetrwa�y, to co zniszczy�o inne formy �ycia na Marsie?
Ksi�ga I
Przybycie
Sol 1: Habitat na Marsie
� Wr�cili�my, dziadku � zamrucza� Jamie Waterman. � Wr�cili�my na Marsa.
Stoj�c przy rz�dku pustych stojak�w na sprz�t w �luzie kopulastego habitatu, Jamie
wyci�gn�� r�k� i zdj�� ma�� kamienn� rze�b� z p�ki, na kt�rej czeka�a przez sze�� lat: ma�y
kawa�ek smoli�cie czarnego obsydianu, z kt�rego wyrze�biono totem w kszta�cie przykucni�tego
nied�wiedzia. Z ty�u przywi�zano rzemykiem turkusowy grot strza�y, a na g�rze zatkni�to bia�e
orle pi�ro. Pokaza� nawajski fetysz, trzymaj�c go na odzianej w r�kawic� d�oni.
� Co to jest? � spyta�a Stacy Dezhurova.
Jamie s�ysza� w s�uchawkach he�mu jej mocny, czysty g�os. �aden z cz�onk�w drugiej
wyprawy na Marsa nie zdj�� jeszcze skafandra, nie odpi�� nawet os�ony he�mu. Stali
w nieregularnym p�kolu w �luzie, osiem pozbawionych twarzy postaci wt�oczonych do
p�katych, bia�ych, solidnych kombinezon�w.
� Nawajski fetysz � odpar� Jamie. � Pot�na magia.
Dex Trumball przetoczy� si� niezgrabnie w stronie Jamiego. Jego grube buty stuka�y ci�ko
o plastykow� pod�og� habitatu.
� Przywioz�e� to ze sob�? � spyta� Trumball nieomal oskar�ycielskim tonem.
-Podczas pierwszej ekspedycji � rzek� Jamie. � Zostawi�em go, �eby pilnowa� tego miejsca,
jak odlecimy.
Twarz Trumballa by�a niewidoczna za przyciemnion� os�on� he�mu, ale ton jego g�osu nie
pozostawia� �adnych w�tpliwo�ci co do jego zdania na ten temat.
� Mn�stwo wielka szama�stwo, nie? Jamie st�umi� wybuch gniewu.
� W�a�nie � odpar�, walcz�c, by jego g�os brzmia� spokojnie i r�wno. � Kopu�a nadal tu stoi,
prawda? Min�o sze�� lat, a ona stoi i czeka na nas.
Opos Craig odezwa� si� ze swoim ci�kim teksa�skim akcentem.
� Zanim zaczniemy si� klepa� po plecach, wpompujmy tu troch� tlenu do oddychania, co?
� Sze�� lat � mrukn�� Trumball. � Czeka�a na nas przez ca�y czas. Sze�� lat.
Nawet odkrycie �ycia kurczowo wczepionego w ska�y na dnie Wielkiego Kanionu nie
u�atwi�o ani nie upro�ci�o jego powrotu na czerwon� planet�. Sze�� lat zaj�o zebranie ludzi,
zgromadzenie sprz�tu � a co najwa�niejsze, pieni�dzy � aby wcieli� w �ycie sen o drugiej
wyprawie na Marsa.
Ku swemu zaskoczeniu i w�ciek�o�ci Jamie Waterman musia� walczy� o miejsce w drugiej
wyprawie, walczy� ka�d� cz�stk� si� i umiej�tno�ci, jakie mia� do dyspozycji. Fetysz dziadka
musia� jednak by� pot�ny: uda�o mu si� wr�ci� na Marsa.
Po pi�ciu miesi�cach kosmicznej podr�y mi�dzy dwoma planetami, po tygodniu na orbicie
oko�omarsja�skiej, po piekielnym przechodzeniu przez marsja�sk� atmosfer� roz�arzon� do
bia�o�ci przez kontakt ze statkiem, Jamie Waterman i siedmiu innych cz�onk�w ekspedycji
w ko�cu stan�o na rdzawoczerwonych piaskach Marsa.
Pi�ciu m�czyzn i trzy kobiety, opakowani w p�kate kombinezony o sztywnej pow�oce,
przez co wygl�dali jak ��wie zataczaj�ce si� na tylnych nogach. Wszystkie skafandry by�y bia�e,
mia�y na r�kawach kolorowe kody kreskowe, przez co �atwo by�o ka�dego zidentyfikowa�. Jamie
mia� trzy paski o barwie czerwonego wozu stra�ackiego.
Habitat zostawiony przez pierwsz� ekspedycj� wygl�da� na nietkni�ty. Kopu�a by�a nadal
nape�niona gazem i zdawa�a si� by� szczelna.
Pierwsz� czynno�ci� badaczy by�o wej�cie do �luzy, a nast�pnie do samej kopu�y. Po paru
minutach rozgl�dania si� po pustym, kopulastym wn�trzu, zabrali si� za przydzielone im zadania
i sprawdzili systemy podtrzymywania �ycia. Gdyby kopu�a nie nadawa�a si� do u�ytku,
musieliby przez p�tora roku ich pobytu na Marsie mieszka� w module statku, kt�ry
przetransportowa� ich na t� planet�, bezpiecznie l�duj�c na powierzchni. A tego nikt nie chcia�,
pi�� miesi�cy w ciasnej puszce to a� za du�o.
Kopu�a by�a nietkni�ta, systemy podtrzymywania �ycia wystarczaj�co sprawne, atomowy
generator energii dawa� wystarczaj�c� moc, by uruchomi� habitat.
Wiedzia�em, �e tak b�dzie, powiedzia� w duchu Jamie. Mars to przyjazny �wiat. Nie zrobi
nam krzywdy.
Opos Craig i Tomas Rodriguez, astronauci oddelegowani przez NASA, uruchomili generator
tlenu. Po sze�cioletnim przestoju mieli problemy z jego w��czeniem, ale w ko�cu im si� uda�o
i zacz�� pobiera� �yciodajny tlen z marsja�skiej atmosfery i miesza� go z azotem, kt�ry
wype�nia� kopu�� przez ostatnie sze�� lat.
Pozostali cz�onkowie ekspedycji opu�cili kopu�� i zaj�li si� przydzielonymi im zadaniami:
ustawianiem kamer wideo i sprz�tu rzeczywisto�ci wirtualnej, kt�ry mia� zarejestrowa� ich
przybycie na Marsa i przekazywa� wie�ci na Ziemi�. Wpychaj�c sw�j kamienny fetysz w kiesze�
skafandra, Jamie przypomnia� sobie, jak� polityczn� burz� wywo�a� podczas pierwszej
ekspedycji, gdy stawiaj�c po raz pierwszy stop� na Marsie, wypowiedzia� kilka s��w w j�zyku
Nawaho zamiast sztywnej, formalnej mowy, jak� napisali dla niego ludzie z dzia�u public
relations NASA.
I przypomnia� sobie co� jeszcze: staro�ytn� budowl� na klifie, wbudowan� w nieck�
wypi�trzonej �ciany klifu Wielkiego Kanionu. Nie o�mieli� si� jednak wspomnie� o niej
pozosta�ym.
Jeszcze nie teraz.
Houston: Pierwsze spotkanie
Po raz pierwszy Jamie spotka� si� z cz�onkami ekspedycji w ciasnej pozbawionej okien salce
konferencyjnej NASA Centrum Kosmicznego im. Johnsona niedaleko Houston. Z tysi�cy
kandydat�w wybrano dwie kobiety i trzech m�czyzn, ich nazwiska zosta�y og�oszone ca�e
tygodnie wcze�niej. Jamiego wybrano na lidera ekspedycji zaledwie dwa dni wcze�niej.
� Wiem, przez co pa�stwo przeszli � odezwa� si� Jamie do tej pi�tki.
Wtedy po raz pierwszy spotka� si� twarz� w twarz z czw�rk� naukowc�w i lekarzem
ekspedycji. Przez ca�e miesi�ce ich szkolenia i swojej walki o dostanie si� do zespo�u drugiej
wyprawy na Marsa, Jamie porozumiewa� si� z nimi za po�rednictwem poczty elektronicznej
i rozmawia� przez wideofon, ale nigdy dot�d nie znalaz� si� z nimi w jednym pokoju.
Teraz sta�, odrobin� niepewnie, u szczytu w�skiego sto�u konferencyjnego, jak instruktor
przed kwintetem utalentowanych uczni�w: m�odszych, bardziej pewnych siebie, mo�e nawet
lepiej od niego wykszta�conych. Czterech naukowc�w siedzia�o wzd�u� ko�ysz�cego si�,
pod�u�nego sto�u, z wzrokiem utkwionym w nim. Lekarka-psycholog siedzia�a na ko�cu sto�u,
Hinduska o egzotycznej urodzie, sk�rze barwy czekolady i w�osach czarnych jak noc,
�ci�gni�tych w ko�ski ogon.
Wszyscy mieli na sobie kombinezony misji, w barwie r�owego koralu, z identyfikatorami
przypi�tymi nad kieszeni� na piersi. Lekarka, V.J. Shektar, mia�a na szyi kolorow� apaszk�.
Przygl�da�a si� Jamiemu wielkimi oczami o barwie w�gla i kszta�cie migda�a.
Nikt z pozosta�ych nie mia� na sobie �adnych dodatk�w do standardowego munduru poza C.
Dexterem Trumballem, kt�ry przyczepi� naszywki na obu ramionach: na jednym mikroskop
i teleskop Mi�dzynarodowego Konsorcjum Uniwersytet�w, na drugim uskrzydlone �T� Trumball
Industries.
� Poniewa� b�dziemy przebywa� ze sob� ponad trzy lata � m�wi� dalej Jamie � je�li liczy�
reszt� pa�stwa szkolenia i sam� misj�, chyba najwy�szy czas, �eby�my si� poznali.
Jamie musia� ostro walczy� o zakwalifikowanie si� do drugiej wyprawy. Ca�kowicie
zadowala�oby go przyj�cie w charakterze naukowca. Tymczasem jedynym sposobem na dostanie
si� do zespo�u by�o przyj�cie obowi�zk�w szefa misji.
� Powiedzia� pan �naszego szkolenia� � wtr�ci� geofizyk, Dexter Trumball. � Czy pan nie
b�dzie przechodzi� szkolenia przed misj�?
Trumball by� przystojny, o urodzie gwiazdora filmowego, z ciemnymi, kr�conymi w�osami
i �ywymi, jasnymi oczami o b��kitnozielonej barwie oceanu. Siedzia� wygodnie na wy�cielanym
krze�le z krzywym u�mieszkiem na ustach, kt�ry plasowa� si� gdzie� mi�dzy pewno�ci� siebie
a zadufaniem. Nie by� wy�szy od Jamiego, ale nieco szczuplejszy: mia� zwinne, wdzi�czne cia�o
tancerza, za� Jamie by� grubszy i solidniej zbudowany. Trumball by� tak�e o dziesi�� lat m�odszy
od Jamiego i by� synem cz�owieka, kt�rego pieni�dze stanowi�y wi�kszo�� funduszy ekspedycji.
� Oczywi�cie, �e te� przechodz� szkolenie � odpar� szybko Jamie. � Tylko �e wi�kszo��
tego, co pa�stwo przechodzicie � na przyk�ad trening antarktyczny � robi�em ju� przed pierwsz�
ekspedycj�.
� Ach, tak � stwierdzi� Trumball. � Ju� tam by�em, wszystko robi�em?
Jamie skin�� sztywno g�ow�.
� Co� w tym rodzaju.
� Przecie� to by�o ponad sze�� lat temu � wtr�ci� si� Mitsuo Fuchida. Biolog by� szczup�y jak
ostrze miecza, a jego twarz by�a rze�b� z�o�on� z samych k�t�w i p�aszczyzn.
� Gdyby pan by� komputerem � doda� z leciutkim u�miechem, prze�amuj�cym jego ostre jak
top�r rysy � by�by pan o ca�� generacj� do ty�u.
Jamie zmusi� si� do odpowiedzenia u�miechem.
� Upgradowano mnie. Przeszed�em ponownie wszystkie testy fizyczne � zapewni� �
i wpakowano do mojej pami�ci d�ugoterminowej najnowsze oprogramowanie. Nie mam zamiaru
pada� ani zawiesza� si�, prosz� si� nie obawia�.
Reszta uprzejmie zachichota�a.
Fuchida pochyli� podbr�dek ze zrozumieniem.
� �artowa�em � rzek� z zak�opotaniem.
� Nie ma problemu � odpar� Jamie ze szczerym u�miechem.
� C�, nie wiem, jak wy � powiedzia� przysadzisty, ponury m�czyzna, kt�rego Jamie zna�
jako Petera J. Craiga � ale ja si� ciesz�, �e leci z nami kto� do�wiadczony.
Craig mia� baniasty nos i grube podgardle, pociemnia�e teraz od szczeciny zarostu.
� Co� wam powiem � powiedzia�, przeci�gaj�c samog�oski. Siedz� w tym biznesie ju� kup�
lat i prawdziwego do�wiadczenia nic nie zast�pi. Mamy szcz�cie, �e doktor Waterman
poprowadzi to rodeo.
Zanim kto� mia� szans� si� odezwa�, Jamie roz�o�y� r�ce i oznajmi�:
� Drodzy pa�stwo, dzi� nie przyszed�em tutaj, �eby m�wi� o sobie. Chcia�em, �eby�my si�
poznali osobi�cie i przywitali. Przez nast�pne par� tygodni b�dziemy du�o ze sob� rozmawiali,
indywidualnie i w mniejszych grupach.
Pokiwali g�owami.
� Jeste�cie najlepsi z najlepszych � m�wi� dalej. � Wybrano was z tysi�cy kandydat�w.
Propozycje badawcze, jakie przedstawili�cie, robi� wra�enie; przeczyta�em wszystkie i bardzo mi
si� to podoba�o.
� A jak wygl�da sprawa bada� kooperacyjnych? � spyta� Trumball.
Podczas pobytu na Marsie ka�dy z badaczy mia� przeprowadzi� dziesi�tki do�wiadcze�
i pomiar�w pod kierownictwem naukowc�w z Ziemi. By� to jedyny spos�b na zapewnienie
pe�nej wsp�pracy � i dodatkowych funduszy � ze strony wi�kszych uniwersytet�w.
� Wiem, �e b�d� si� domaga� swojej dzia�ki, kiedy b�dziecie robi� swoj� robot� � rzek�
Jamie � ale to cz�� misji i wszyscy musimy si� temu podporz�dkowa�.
� Pan te�.
� Pewnie. Przecie� nie b�d� na Marsie siedzia� za biurkiem. U�miechn�li si�.
� Prosz� pos�ucha�: je�li zdarz� si� problemy z harmonogramem lub ��dania z Ziemi stan�
si� k�opotliwe, prosz� mnie natychmiast informowa�. Po to jestem. Moje zadanie polega na
�agodzeniu konflikt�w.
� A jakie s� priorytety? � spyta� Craig. � Je�li przyjdzie do wybierania mi�dzy moj� w�asn�
robot� a pomys�ami jakiego� szefa wydzia�u uniwersytetu w Koziej W�lce? Co wtedy?
Jamie patrzy� na niego przez chwil� z namys�em. To test, u�wiadomi� sobie. Oceniaj� mnie.
� B�dziemy musieli oceni� ka�dy przypadek w zale�no�ci od spodziewanych korzy�ci �
odpar� Craigowi. � Ale moje osobiste zdanie jest takie, �e pierwsze�stwo ma ten, kto jest na
Marsie.
Craig skin�� g�ow� z zadowoleniem.
Jamie rozejrza� si� wok� sto�u. �adna z dw�ch kobiet dot�d si� nie odezwa�a. Shektar by�a
lekark�, wi�c nie zaskoczy�o go, �e nie mia�a nic do powiedzenia. Trudy Hali zajmowa�a si�
jednak biologi� molekularn� i powinna w��czy� si� do dyskusji.
Hali przypomina�a Jamiemu troch� ma�ego wr�belka. Drobna szatynka, mia�a kr�tko obci�te,
g�ste, kr�cone w�osy, a na koralowym kombinezonie nie mia�a nic poza plakietk�. Czujne,
szaroniebieskie oczy � zauwa�y� Jamie. Mia�a smuk�� figur� biegaczki bior�cej udzia�
w maratonach i doskonale wyrze�biony nos � za taki kszta�t inne kobiety musz� p�aci� chirurgom
plastycznym.
� Jakie� pytania? � spyta� Jamie, patrz�c prosto na ni�. Hali wzi�a g��boki oddech, po czym
rzek�a:
� Tak. Jedno.
� S�ucham.
Rozejrza�a si� wok�, po czym pochyli�a lekko i zada�a pytanie z lekkim akcentem
z Yorkshire:
� Jak jest na Marsie? To znaczy, jak to naprawd� b�dzie, kiedy si� tam znajdziemy?
Pozostali pochylili si� z zainteresowaniem, nawet Trumball i Jamie ju� wiedzia�, �e b�dzie
im si� dobrze wsp�pracowa�o. Przez kolejne dwie godziny opowiada� im o Marsie.
Sol 1: Ceremonia przybycia
Wyl�dowali dziesi�� minut po �wicie czasu miejscowego, aby mie� przed sob� ca�y d�ugi
dzie� na wy�adowanie l�downika i uruchomienie habitatu. Musieli te� uwzgl�dni� czas na
transmisj� ceremonii l�dowania na Ziemi�.
Ustalono, �e badacze najpierw sprawdz�, w jakim stanie znajduje si� kopu�a starego habitatu
i dopiero wtedy przeprowadz� rytua� przedstawienia si� czekaj�cym i obserwuj�cym ich
miliardom ludzi na Ziemi.
Oczywi�cie, gdy tylko wyl�dowali, kosmonautka Anastazja Dezhurova powiadomi�a
dow�dztwo misji na atolu Tarawa, �e l�dowanie przebieg�o bezpiecznie. Instrumenty l�downika
automatycznie przekaza�y informacj� na Ziemi� i wtedy po raz pierwszy od chwili spotkania
Stacy Jamie zobaczy� na szerokiej, rosyjskiej, pozbawionej uczu� twarzy u�miech zachwytu, gdy
og�osi�a nowin� przekazan� przez wszystkie stacje telewizyjne na Ziemi:
L�dowanie zako�czone! Ludzko�� powr�ci�a na Marsa!
Kontrolerzy misji, sto milion�w kilometr�w na pacyficznym atolu Tarawa, zacz�li
podskakiwa� i wiwatowa� z rado�ci, obejmuj�c si� i ta�cz�c, by wyrazi� ulg� i zachwyt.
Jamie mruga�, czuj�c, jak pot sp�ywa mu do oczu, gdy ca�a �semka ustawi�a si� przed
kamerami wideo, kt�re Trumball i Rodriguez ustawili na cienkich tr�jnogach. Dotkn�� na
nadgarstku klawisza prze��czaj�cego wentylatory skafandra na maksymalne obroty i us�ysza�, jak
owadzie buczenie zmienia si� w wy�szy d�wi�k. Jakie to dziwne, �e jest mu gor�co i poci si� na
planecie, gdzie temperatura prawie zawsze kszta�towa�a si� poni�ej zera. To nie nadmierny
wysi�ek, uzna�, to nerwowo��.
�a�owa�, �e nie mo�e otworzy� wizjera i przetrze� oczu, ale wiedzia�, �e przy tak niskim
marsja�skim ci�nieniu krew zagotowa�aby mu si� w p�ucach.
P�niej Dex Trumball mia� zabra� widz�w z Ziemi na wirtualn� wycieczk� po miejscu
l�dowania, gdzie wszyscy byli zaj�ci wyprowadzaniem ci�gnik�w i roz�adunkiem l�downika.
Ale teraz ca�a �semka mia�a wzi�� udzia� w ceremonii przybycia.
Jamiemu jako dyrektorowi misji przypad�o w udziale wyg�oszenie pierwszej wypowiedzi
przed kamer�. Pokonanie przestrzeni mi�dzy dwoma �wiatami mia�o tym s�owom zaj��
kwadrans. Mi�dzy Marsem a Ziemi� nie by�o dialog�w, jedynie monologi podr�uj�ce w obu
kierunkach.
Sze�� lat wcze�niej, kiedy mia� przem�wi� jako ostatni z cz�onk�w ekspedycji, wypowiedzia�
po prostu stare nawahskie pozdrowienie, �Ya�aa�tey�. To jest dobre.
A teraz by� szefem misji i oczekiwano od niego czego� wi�cej.
Podczas drugiej ekspedycji przynajmniej nie kontrolowano go tak rygorystycznie jak
podczas pierwszej. Nie by�o ju� prawie wojskowej hierarchii narzuconej przez rz�dy, kt�re
finansowa�y pierwsz� wypraw� na Marsa. Jamie pracowa� teraz z lu�niejsz�, dzia�aj�c� na
kole�e�skich zasadach, grup� r�wnych sobie. Dw�ch astronaut�w i sze�ciu naukowc�w
pracuj�cych jako zgrany zesp� � przez wi�kszo�� czasu.
� Got�w? � w s�uchawkach Jamiego zabrz�cza� g�os Trumballa.
Jamie skin�� g�ow� i u�wiadomi� sobie, �e nikt nie widzi tego gestu.
� Ca�kowicie � rzek�, staj�c przed kamerami wielko�ci d�oni. Stoj�c za rachitycznymi
tr�jnogami, Trumball wycelowa� w Jamiego palec. Jamie podni�s� r�k� i zacz�� m�wi�:
� Pozdrowienia z planety Mars. Druga wyprawa na Marsa wyl�dowa�a zgodnie z planem
w miejscu, gdzie pierwsza ekspedycja zostawi�a habitat.
Obracaj�c si� lekko, Jamie machn�� r�k� w kierunku kopu�y.
� Jak wida�, kopu�a jest w doskona�ym stanie i mamy zamiar sp�dzi� w niej nast�pne
miesi�ce.
� P�niej � m�wi� dalej � doktor Trumball poprowadzi was na wirtualn� wycieczk� po
okolicy. Teraz chcia�bym podzi�kowa� Mi�dzynarodowemu Konsorcjum Uniwersytet�w oraz
narodowi wyspy Kiribati za sfinansowanie tej ekspedycji.
Kolejno�� wyst�pie� uzgodnili ca�e tygodnie wcze�niej. Vijay Shektar wyst�pi�a przed
kamer� nast�pna, anonimowa w p�katym kombinezonie, je�li nie liczy� jasnozielonych naszywek
na ramionach.
� Witam wszystkich na Ziemi, a szczeg�lnie mieszka�c�w Australii � powiedzia�a
z wyra�nie australijskim akcentem. G�os zafa�szowywa� jej pochodzenie. Shektar by�a
z pochodzenia Hindusk�, ale urodzi�a si� i wychowa�a w Melbourne. By�a doskona�ym lekarzem
i psychologiem, mia�a pomaga� zespo�owi biolog�w.
Po kr�tkim przem�wieniu Shektar wyst�pi� Mitsuo Fuchida, jeden z dw�ch biolog�w
wyprawy: najpierw po japo�sku, potem po angielsku.
Dex Trumball, z b��kitnymi opaskami, przem�wi� nast�pny.
-.. i chcia�bym podzi�kowa� firmom z bran�y kosmicznej, kt�re zapewni�y nam wi�kszo��
sprz�tu i personel � powiedzia� po wyg�oszeniu rytualnych pozdrowie� i pochwa� � oraz ponad
czterdziestu pi�ciu uniwersytetom, kt�re przyczyni�y si� zaistnienia tej wyprawy. Bez ich
finansowego, merytorycznego i osobowego wsparcia nie by�oby nas tutaj.
Jamie poczu�, �e nos mu si� troch� marszczy. Powinienem by� si� spodziewa�, �e Dex
przemyci reklam�. Jest bardziej zainteresowany zrobieniem pieni�dzy na tej ekspedycji ni� jej
sukcesem naukowym.
� Oraz specjalne podzi�kowania dla mojego ojca, Darryla C. Trumballa, kt�rego energia,
wizja i hojno�� by�y podstawow� si�� nap�dow� podczas przygotowania tej wyprawy i inspiracj�
dla nas wszystkich.
Jamie i Dex spierali si� o cele ekspedycji przez pi�� miesi�cy lotu na Marsa. Na pocz�tku
uprzejmie, jak dw�ch dobrze wychowanych naukowc�w. Przez d�ugie miesi�ce jednak ich
r�nice ideologiczne sprawi�y, �e uprzejme dyskusje zmieni�y si� w pokrzykiwanie: obaj zacz�li
czu� prawdziwy gniew na siebie.
Musz� to jako� za�agodzi�, powiedzia� sobie Jamie. Nie mo�emy ci�gle na siebie warcze�.
Musimy pracowa� razem jako zesp�.
Znajd� r�wnowag�, podpowiada�a mu nawahska cz�� umys�u. Znajd� �cie�k� prowadz�c�
do harmonii. Tylko harmonia doprowadzi ci� do pi�kna.
Jego racjonalny umys� zgodzi� si� z tym, ale zagotowa� si� na sam� my�l o butnym za�o�eniu
Trumballa, �e celem ekspedycji powinien by� zysk.
Ostatni� osob�, kt�ra wyst�pi�a przed kamer�, by�a Trudy Hali, angielska biolog
molekularny.
� Trenowa�am to przem�wienie ca�ymi miesi�cami � powiedzia�a, a g�os jej si� �ama� ze
wzruszenia � ale teraz, kiedy tu jeste�my, mog� tylko powiedzie�: O rany! Jak dobrze! Do dzie�a!
Jamie za�mia� si�, korzystaj�c z prywatno�ci, jak� zapewnia� mu he�m. I tyle zosta�o
z angielskiej sztywno�ci.
Po zako�czeniu kr�tkich ceremonii Trumball zacz�� przestawia� kamery, a reszta ruszy�a
w stron� luku towarowego l�downika i zacz�a roz�adunek.
Nikt nie widzi nas przy pracy, pomy�la� Jamie. Ca�y trud roz�adunku sprz�tu i zapas�w nie
jest wystarczaj�co efektowny dla medi�w i ludzi na Ziemi. Chc� czego� dramatycznego
i ciekawego, a wleczenie zapas�w z l�downika do kopu�y nie zapewnia wystarczaj�cego
dreszczyku.
Odwr�ci� si� i spojrza� na marsja�ski krajobraz. Kiedy� my�la� o nim jako o martwym.
Suchy, zimny i ja�owy. Teraz jednak ju� co� o nim wiedzia�. Zamruga� i przez chwil� my�la�, �e
ogl�da krain� Nawah�w w stanie Nowy Meksyk, dok�d tyle razy zabiera� go dziadek. Tyle lat
temu. W innym �yciu, na innej planecie. Ta kraina te� wygl�da�a na such� i martw�. Ale Lud �y�
tam. Rozkwita� na tej nie�atwej i gorzkiej ziemi.
Marsja�ski krajobraz mia� w sobie niewypowiedziane pi�kno. Ta czerwona planeta porusza�a
w Jamiem jak�� nut�. Cichy krajobraz, ja�owy i pusty, ale �agodny i kusz�cy. Jamie widzia�
pogr��one w cieniu zbocza ska� i wydm pokryte bia�awym py�em, kt�ry b�yszcza�, migota�
i znika� pod dotkni�ciem wschodz�cego s�o�ca. Jestem w domu, pomy�la�. Po sze�ciu latach.
Wr�ci�em do miejsca, do kt�rego przynale��.
� Co to jest to bia�e?
Jamie us�ysza� w s�uchawkach przyt�umiony, koci g�os Vijay Shektar, brzmi�cy nut�
zainteresowania. Odwr�ci� g�ow�, ale he�m zas�ania� mu widok; musia� obr�ci� ca�e cia�o, �eby
zobaczy� j� obok siebie.
� Szron � odpar�.
� Szron?
� Para wodna z atmosfery zamarza na ziemi i na ska�ach.
� Przecie� jest wiosna. � Jej g�os brzmia� nieco niepewnie. Jamie skin�� g�ow�
i odpowiedzia�:
� Zgadza si�. Lato b�dzie dopiero za cztery miesi�ce.
� Ale szron powinien pojawi� si� jesieni�, nie wiosn� � rzek�a.
Jamie u�miechn�� si�.
� Na Ziemi. Tutaj jest Mars.
� Ach. � Wygl�da�a, jakby zastanawia�a si� przez chwil�, po czym rzek�a rado�nie: �
Mo�emy wi�c urz�dzi� bitw� na �nie�ki?
Jamie potrz�sn�� g�ow�.
� Obawiam si�, �e nie. L�d tutaj nie skupia si�. Nie jest wystarczaj�co wilgotny.
� Nie rozumiem.
� Jest jak bardzo suchy, pylisty �nieg. O wiele bardziej sypki i suchy ni� cokolwiek na Ziemi.
Jamie zastanowi� si�, czy mog�a kiedy� je�dzi� na nartach. Mo�e w Nowej Zelandii,
pomy�la�. Maj� tam dobre o�rodki narciarskie.
� No to nie b�dzie �nie�ek � rzek�a Shektar z rozczarowaniem w g�osie.
Podnosz�c d�o� w stron� horyzontu, Jamie odpowiedzia�:
� Kiedy� by�y, dawno temu. By� tu ocean... a przynajmniej spore morze. Prawdopodobnie
co� jak Zatoka Meksyka�ska: do�� p�ytkie, ogrzane s�o�cem.
� Naprawd�?
� Tak. Widzisz te tarasy? Te wci�cia o kszta�cie muszli?
� Wy��obi� je ocean?
Jamie skin�� g�ow� wewn�trz he�mu.
� Si�ga� a� do wypi�trzenia Tharsis, na zach�d st�d. Tu, gdzie stoimy, by� prawdopodobnie
brzeg. Pod nogami mo�emy mie� muszelki.
� A jak mia�yby wygl�da� marsja�skie muszelki? � wtr�ci� si� ostro Dex Trumball. �
Potrafi�by� rozpozna� tutejsze skamieliny? Przecie� ich formy by�yby zupe�nie inne ni� na Ziemi.
Jamie odwr�ci� si� i zobaczy� kombinezon Dexa z b��kitnymi opaskami jakie� sto metr�w od
nich. Pods�uchiwa� na cz�stotliwo�ci skafandr�w.
� Zawsze jest symetria dwustronna � rzek� Jamie, pr�buj�c st�umi� niech�� w g�osie.
Trumball za�mia� si�.
� Przyda�oby si� co� z nogami � doda�a Vijay.
Przemieszczaj�c si� skokami w ich stron� po czerwonym piasku, z plastykowym
pojemnikiem na pr�bki w odzianej w r�kawic� d�oni, Dex rzek�:
� Ale ta uwaga o oceanie jest dobra. Wykorzystam to podczas naszej wirtualnej wycieczki.
Dajcie mi par� godzin przy komputerze, a poka�� widzom na Ziemi przyzwoit� symulacj�!
Dex by� pe�en m�odzie�czego entuzjazmu i wigoru. Jamie poczu� si� lekko rozdra�niony.
Geofizyk przemieszcza� si� szybko dwumetrowymi skokami w stron� �agodnego skalistego
zbocza, na kt�rym stali Jamie i Vijay.
� To naprawd� szron, zgadza si�. Patrzcie! No, dalej, chc� pobra� troch� pr�bek, zanim
s�o�ce wszystko odparuje. � Podni�s� izolowany pojemnik na pr�bki.
Nie czekaj�c na Jamiego, Trumball ruszy� w d� zbocza w stron� pokrytych szronem wydm.
Jamie klikn�� prze��cznikiem na lewym mankiecie i prze��czy� si� na cz�stotliwo�� bazy.
� Waterman do bazy. Shektar, Trumball i ja schodzimy na wydmy.
Stacy Dezhurova odezwa�a si� z odrobin� irytacji w g�osie:
� Znajdziecie si� poza zasi�giem kamery, Jamie.
� Zrozumia�em � odpar� Jamie. � Nie sp�dzimy tam wi�cej ni� trzydzie�ci minut
i odejdziemy na tyle blisko, �eby da�o si� wr�ci� na piechot�.
Dezhurova wyda�a z siebie d�wi�k pomi�dzy westchni�ciem a warkni�ciem.
-Zrozumia�am, trzydzie�ci minut maks, wracacie pieszo.
Jako starsza z dw�jki astronaut�w, Dezhurova by�a odpowiedzialna za przestrzeganie
przepis�w bezpiecze�stwa. Jej g��wnym stanowiskiem by�o centrum komunikacyjne w kopule,
gdzie mia�a obserwowa� wszystkich za pomoc� kamer kontrolnych rozmieszczonych wok�
kopu�y.
Rozumiem, czemu jest rozdra�niona, pomy�la� Jamie. Powinni�my by� przy kopule
i pomaga� w roz�adunku sprz�tu i zapas�w, a nie w��czy� si� po okolicy. Pozostali ju� kursowali
dwoma ma�ymi traktorami mi�dzy l�downikiem a kopu��.
Wr�ci� do przerwanych czynno�ci i szed� powoli ko�o Vijay, got�w poda� jej r�k�, gdyby
potkn�a si� na le��cych wsz�dzie kamieniach. Jego oko geologa zacz�o bada� teren. To musi
by� stary krater meteorytowy, pomy�la�. Wietrzenie na Marsie trwa ca�e eony, a ten pier�cie�
zerodowa� prawie do poziomu piaszczystego pod�o�a. Oceniaj�c po rozmiarze niecki, a raczej
tego, co z niej zosta�o, uderzenie musia�o by� pot�ne.
Trumball by� ju� na dole w cieniu, kl�cz�c ostro�nie zdrapywa� delikatn�, cienk� jak papier
pow�ok� lodow� do otwartego pojemnika na pr�bki.
� To l�d, zgadza si� � powiedzia� na cz�stotliwo�ci skafandr�w, kiedy do niego podeszli. �
Chyba taki sam sk�ad, jak w przypadku lodu z bieguna p�nocnego. Paruje i atmosfera
transportuje par� w okolice r�wnika.
Vijay pokaza�a co� d�oni� w r�kawicy.
� Topi si�, gdy padn� na niego promienie s�oneczne.
� Paruje � rzek� Trumball, nie podnosz�c g�owy znad swojej roboty. � Nie topi si�, a paruje.
� Przechodzi z fazy lodu w faz� pary � wyja�ni� Jamie � bez po�redniej fazy p�ynnej.
� Rozumiem � odpar�a.
� Atmosfera jest tak rzadka, �e p�ynna woda natychmiast paruje.
� Tak, wiem � powiedzia�a troch� ostro.
Trumball zatrzasn�� pojemnik i w�o�y� go do skrzynki na pr�bki.
� To nam pomo�e ustali�, jak wygl�da cyrkulacja w atmosferze w skali ca�ej planety.
� Czy ta woda te� jest nasycona dwutlenkiem w�gla? Zamykaj�c plastykowy pojemnik
i wstaj�c z kolan, Trumbull odpar�:
-Jasne. Jak woda z wiecznej zmarzliny. Marsja�ska woda Perrier, nasycona dwutlenkiem
w�gla.
Jamie ruszy� w stron� bazy. Czu� si� wyeliminowany z tej rozmowy, nie wiedzia�, jak si� do
niej w��czy�, nie daj�c im jednoznacznie do zrozumienia, �e konkuruje z m�odszym m�czyzn�.
� �ycie ma takie same potrzeby jak na Ziemi � m�wi�a Vijay.
� Czemu nie? � odpar� Trumball, machaj�c woln� r�k�. � Wszystko jest zasadniczo takie
samo: DNA, bia�ka s� takie same na obu planetach.
S� jednak pewne r�nice � rzek� Jamie. � Marsja�skie DNA ma tak� sam� struktur�
podw�jnej helisy jak nasze, ale pary tworz� inne zwi�zki chemiczne.
� Tak, jasne. A marsja�skie bia�ka maj� par� innych aminokwas�w. Ale dalej potrzebna im
woda.
Dotarli do grani pier�cieniowatego wypi�trzenia. Jamie widzia� gapi�c� si� na niego kamer�
na wysokiej, smuk�ej tyczce.
� Powinni�my wraca� do kopu�y i pom�c w roz�adunku � odezwa� si� z oci�ganiem.
� Tak, chyba powinni�my � odpar�a.
Jamie nie widzia� twarzy Trumballa za mocno zaciemnionym wizjerem, ale s�ysza�, jak
m�odszy m�czyzna si� �mieje. Podrzucaj�c pud�o z pr�bkami, Trumball rzek�:
� C�, niekt�rzy z nas maj� co� wa�nego do zrobienia. Bawcie si� dobrze, robi�c za
doker�w.
I pogna� przez upstrzone kamieniami pole w stron� bazy, zostawiaj�c Jamiego i Shektar na
grani starego krateru.
Sol 1: Wirtualna wycieczka
P�nym popo�udniem C. Dexter Trumball nadal czu� podniecenie, gdy w��czy� dwie
miniaturowe kamery VR do gniazd powy�ej wizjera. By�y sprz�one z ruchami jego oczu, je�li
tylko elektronika dzia�a�a poprawnie. Dzi�ki r�kawicom cyfrowym o grubo�ci moleku�y, jakie
na�o�y� na r�kawice skafandra, m�g� pokaza� milionom widz�w na Ziemi wszystko, co zobaczy�
albo czego dotkn��.
Rzuci� kr�tkie spojrzenie na reszt� za�ogi, kt�ra w�a�nie przenosi�a skrzynie i p�kate
pojemniki przez �luz� skafandra. Mieli sp�dzi� reszt� dnia na ustawianiu sprz�tu i urz�dzaniu
kopu�y. Zadaniem Trumballa by�o za� zabawianie ludzi na Ziemi, kt�rzy pomogli sfinansowa�
ekspedycj�.
Pierwsz� wypraw� na Marsa zorganizowa�y rz�dy pa�stw, wyk�adaj�c prawie �wier� biliona
dolar�w. Druga ekspedycja by�a finansowana g��wnie ze �r�de� prywatnych i kosztowa�a mniej
ni� jedn� dziesi�t� tej kwoty.
W ci�gu sze�ciu lat mi�dzy misjami wprowadzono klipry rakietowe, statki kosmiczne
wielokrotnego u�ytku, kt�re obni�y�y koszty lotu na orbit� z tysi�cy dolar�w za kilogram do
kilkuset. Korporacja Masterson i inne firmy przemys�u kosmicznego wykona�y dziesi�tki lot�w
na orbit� na sw�j koszt podczas przygotowa� do wyprawy na Marsa � by�a to doskona�a reklama
dla nich i klipr�w rakietowych.
Ojciec Dexa by� pierwszym, kt�ry wy�o�y� �rodki na ekspedycj�. Trumball senior podarowa�
prawie �wier� miliarda dolar�w ze �rodk�w w�asnych, a nast�pnie zmusi� koleg�w-miliarder�w
do przyczynienia si� do sprawy, u�ywaj�c gro�by, pro�by lub wstydu.
Prawdziwym powodem ni�szych koszt�w by� jednak fakt, �e druga wyprawa mia�a korzysta�
z miejscowych zasob�w. Nic zabiera�a ze sob� ka�dego grama wody, tlenu czy paliwa z Ziemi;
przed wypraw� wys�ano zautomatyzowany sprz�t, kt�ry mia� wytwarza� wod�, tlen i paliwo
z planetarnej atmosfery i gleby. Dex Trumball nazwa� t� procedur� Planem Z, na cze�� in�yniera
Roberta Zubrina, kt�ry wpad� na ten pomys� wiele lat wcze�niej.
A jednak, nawet maj�c Plan Z, wyprawa natrafi�a na problemy, jeszcze zanim pierwszy
modu� wyruszy� z Ziemi.
Rakiety nuklearne mia�y skr�ci� czas przelotu mi�dzy Ziemi� a Marsem prawie do po�owy,
ale w Stanach Zjednoczonych i w Europie istnia�y nadal kontrowersje wok� u�ywania nap�du
nuklearnego i plani�ci ekspedycji przenie�li kosmodrom na Kiribati na �rodku Pacyfiku. Stamt�d
silniki rakietowe wynoszono kliprami rakietowymi na orbit�, gdzie by�y ��czone z modu�ami
mieszkalnymi i �adowniami wystrzeliwanymi ze Stan�w Zjednoczonych i Rosji. Demonstrant�w
protestuj�cych przeciwko energii j�drowej nie dopuszczano bli�ej ni� dwie�cie mil od
kosmodromu na wyspie.
Cen�, jak� za��da�o Kiribati, by�o umieszczenie w ich stolicy, Tarawie, centrum dowodzenia
misj�. Peter Connors, astronauta-weteran z pierwszej wyprawy, oraz inni kontrolerzy nie mieli
nic przeciwko przeprowadzce na sielski atol. Oczy ca�ego �wiata zwr�ci�y si� na Kiribati, na jego
doskona�e hotele i atrakcje turystyczne. Zapewniono te� bezpiecze�stwo.
Najwi�kszym problemem by� wyb�r sk�adu misji na Marsa. Dw�ch biolog�w i dw�ch
geolog�w mia�o stanowi� ca�� za�og� naukow�, wi�c konkurencja w�r�d m�odych, pe�nych
entuzjazmu naukowc�w by�a olbrzymia. Dex kilkukrotnie sam zadawa� sobie pytanie, czy
zosta�by wybrany na geologa misji, gdyby jego ojciec nie by� tak hojny. To bez znaczenia,
odpowiada� sam sobie. Jestem w zespole, a ca�a reszta mo�e nawet wyj�� z siebie i stan�� obok,
mam to gdzie�.
Trumball skrzywi� si�, gdy sprawdzi� elektronik� VR na wy�wietlaczu. Na wizjerze miga�a
kontrolka diagnostyki. Wszystko dzia�a�o z wyj�tkiem przekl�tych r�kawic. Ikonka miga�a na
czerwono.
Pierwsze prawo techniki: je�li co� nie dzia�a, kopnij. Szarpn�� cienkie jak w�os �wiat�owody
��cz�ce r�kawice z nadajnikiem w plecaku i powt�rzy� sobie po raz kolejny, �e jest jedynym
cz�onkiem ekspedycji maj�cym poj�cie o ekonomice tej misji. A ekonomika wyznacza�a to, co
mo�na by�o osi�gn�� lub nie.
Waterman i reszta naukowc�w zawsze b��dzi�a g�owami w ob�okach, my�la�. Oni maj� tu
robi� nauk�. Chc� przekszta�ci� swoj� ciekawo�� w Nagrody Nobla. Taaa, ale gdyby kto� nie
pop�aci� rachunk�w, dalej siedzieliby w jakim� kampusie na Ziemi i plotkowali o Marsie na
internetowych czatach.
Do diaska, ja te� chc� robi� nauk�. Ale kto� musi za to wszystko zap�aci�. Patrz� na mnie
krzywo, bo jestem jedynym realist� w tej ekipie.
Ikonka r�kawic w ko�cu zapali�a si� na zielono na wy�wietlaczu. By� got�w do wirtualnej
wycieczki.
Trumball skasowa� zawarto�� wy�wietlacza z wizjera, po czym prze��czy� si� klawiszem na
nadgarstku na cz�stotliwo�� radiow� centrum kontroli lot�w na Tarawie. Zanim jego informacja
dotrze na Ziemi� i powr�ci potwierdzenie, minie dwadzie�cia osiem minut. Sp�dzi� ten czas,
wytyczaj�c tras� swojej ma�ej wyprawy.
Kontrola misji do Trumballa wreszcie odezwa� si� g��boki baryton Connorsa. � Zaraz
zaczynamy wirtualn� wycieczk�. Mamy szesna�cie przecinek dziewi�� miliona pod��czonych
abonent�w, a jak og�osimy start, pewnie za�oguje si� jeszcze wi�cej.
Dojdziemy do dwudziestu milion�w, pomy�la� rado�nie Trumball. Po dziesi�� dolc�w od
�ebka i ju� mamy po�ow� koszt�w sprz�tu naziemnego. Zrobimy na tej ekspedycji troch� kasy!
Rodzina Zieman�w � ojciec, matka, dziewi�cioletni syn i pi�cioletnia c�rka � siedzia�a
w pokoju rozrywkowym podmiejskiego domu w Kansas City przed �ciennym ekranem wideo.
Aktywny by� tylko jeden r�g ekranu: czarny m�czyzna o powa�nym wygl�dzie obja�nia�, �e
transmisja z Marsa potrzebuje na pokonanie odleg�o�ci miedzy planetami czternastu minut, cho�
sygna� podr�uje z pr�dko�ci� �wiat�a:
-..czyli trzysta tysi�cy kilometr�w na sekund� � podkre�li�. Dziewi�ciolatek potrz�sn�� g�ow�
z naciskiem.
� To jest dwie�cie tysi�cy i dziewi��dziesi�t dziewi�� przecinek dziewi�� kilometra na
sekund� � poprawi� z dum�.
� Ciiii! � sykn�a jego siostra.
� Na��cie he�my � odezwa� si� ojciec. � Zaraz si� zacznie.
Ca�a czw�rka w�o�y�a plastykowe he�my z wewn�trznymi s�uchawkami i opuszczanymi
wizjerami. Wsun�li palce w okablowane r�kawice cyfrowe � matka pomaga�a dziewczynce,
ch�opiec dumnie poradzi� sobie sam � po czym opu�cili wizjery, gdy m�czyzna na ekranie
zapowiedzia�, �e wycieczka zaraz si� zacznie.
G�os czarnego m�czyzny odlicza�:
� Trzy... dwa... jeden...
I znale�li si� na Marsie!
Patrzyli na czerwon�, usian� ska�ami p�aszczyzn�, czerwonaw�, pokryt� py�em pustyni�,
rozci�gaj�c� si� jak okiem si�gn��, na g�azy koloru rdzy porozrzucane na �agodnej p�aszczy�nie
jak zabawki porzucone przez niedba�e dziecko. Nier�wny horyzont wydawa� si� bli�szy ni�
w rzeczywisto�ci. Niebo mia�o barw� jasnego be�u. Ma�e wydmy ukszta�towane przez wiatr
uk�ada�y si� r�wnymi rz�dami, a czerwonawy piasek usypywa� si� ko�o wi�kszych ska�. W oddali
by�o wida� co� przypominaj�cego p�askowy� stercz�cy nad horyzontem.
� To jest miejsce l�dowania � obja�nia� g�os Dextera Trumballa. � Znajdujemy si�
w najbardziej wysuni�tej na zach�d cz�ci regionu zwanego Lunae Planum � R�wnin�
Ksi�ycow�. Astronomowie w dawnych czasach dawali marsja�skim miejscom dziwaczne
nazwy.
Widok zmieni� si�, gdy Trumball powoli si� obraca�. Zobaczyli kopu�� habitatu.
� Tam b�dziemy mieszka� przez nast�pne p�tora roku. Jutro zabior� was na wycieczk� do
�rodka. Teraz pozostali cz�onkowie ekspedycji s� zaj�ci przygotowaniem wszystkiego; no,
wiecie, porz�dki domowe. Jutro b�dziemy mogli wej�� do �rodka i zobaczy�, jak to wygl�da.
Ze strony widz�w nie pad�o ani s�owo. W ca�ym kraju, na ca�ym �wiecie, ludzie ogl�dali
Marsa, zafascynowani, oszo�omieni.
� S�yszycie ten cichy, szepcz�cy d�wi�k? � spyta� Trumball. � To wiatr. Wieje z pr�dko�ci�
trzydziestu w�z��w, na Ziemi to praktycznie wichura, ale tu powietrze jest tak rzadkie, �e nawet
nie podnosi py�u z gruntu. Widzicie?
Poczuli, jak ich r�ce si�gaj� do kieszeni na twardej nogawce skafandra.
� A teraz patrzcie � rzek� Trumball.
Wyci�gn�li magnes kupiony w sklepie z zabawkami, bia�o-czerwony, w kszta�cie podkowy.
� Piasek na Marsie jest bogaty w rudy �elaza � wyja�ni� Trumball � wi�c za pomoc� tego
magnesu mo�emy...
Kucn�li z wysi�kiem w p�katym, twardym skafandrze i napisali litery M-A-R-S na piasku
magnesem, jak powiedzia� Trumball.
� Widzicie, nie trzeba dotyka� piasku. Magnes odpycha �elazo w ziarnach.
� Ja chc� si� podpisa�! � wrzasn�a ma�a Zieman�wna.
� Zamknij si�! � warkn�� jej brat. Rodzice uciszyli ich.
Trumball w�o�y� magnes do kieszeni, a nast�pnie pochyli� si� i podni�s� g�az wielko�ci
pi�ci. Widzowie poczuli jego wag� i twardo��, odzianymi w r�kawice d�o�mi.
� Porozrzucane tutaj ska�y zosta�y wydarte z gruntu � wyja�ni� Trumball, prostuj�c si�. �
Niekt�re z nich mog� pochodzi� z wybuch�w wulkanicznych, ale wi�kszo�� zosta�a rozrzucona
przez uderzenia meteor�w. Mars jest po�o�ony bli�ej pasa asteroid�w ni� Ziemia, wiecie, wi�c
cz�ciej trafiaj� tu meteory.
Wydaw