9177
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 9177 |
Rozszerzenie: |
9177 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 9177 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 9177 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
9177 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Lechos�aw Gapik - Hipnoza i hipnoterapia
WPROWADZENIE
Napisanie ksi��ki o wsp�czesnej hipnozie i hipnoterapii jest zadaniem
atrakcyjnym, ale � co okazuje si� dopiero w trakcie redagowania tekstu �
bardzo trudnym. Wynika to z bogatej i niejednoznacznej historii hipnozy,
jej zastosowania, licznych kontrowersji, polemik i zwyczajnych
nieporozumie�. Naturalna dla wielu ludzi atrakcyjno�� zjawisk
hipnotycznych, ich zdumiewaj�ce niekiedy i trudne do wyja�nienia
mechanizmy sprzyjaj� podej�ciu emocjonalnemu, wyg�aszaniu s�d�w i opinii
nie zawsze uzasadnionych, cz�sto wyra�nie podbarwionych emocjonalnie lub
wr�cz spekulacyjnych. Trudno�ci wynikaj� tak�e z nie ustabilizowanej i
cz�sto przestarza�ej terminologii, pozostaj�cej w zwi�zku z pr�bami
��czenia zjawisk hipnotycznych przez d�u�szy czas z parapsychologi�,
spirytyzmem, okultyzmem, magi� i innymi dziedzinami odrzuconymi przez
wsp�czesn� nauk� lub traktowanymi z wielk� i uzasadnion� rezerw�.
Takie okre�lenia, jak "medium hipnotyczne" lub "trans hipnotyczny", maj�
wsp�cze�nie wyd�wi�k wzbudzaj�cy nieufno�� i podejrzenie, i� chodzi tutaj
o dzia�ania nie mieszcz�ce si� w obr�bie zainteresowa� prawdziwej nauki.
Pomijaj�c w tym miejscu dyskusj� nad tym, czym w�a�ciwie jest owa
prawdziwa nauka i jaki powinien by� zakres jej zainteresowa�, nale�y si�
zgodzi� z tymi autorami, kt�rzy proponuj� zobiektywizowanie terminologii
dotycz�cej hipnozy, z pomini�ciem okre�le� dwuznacznych, archaicznych i
sugeruj�cych istnienie w hipnozie jakich� tajemniczych podtekst�w.
Wszystkie wsp�czesne badania nad hipnoz� wskazuj� bowiem jednoznacznie na
to, �e mamy w tym przypadku do czynienia z naturalnymi, przyrodniczymi
zjawiskami, charakterystycznymi dla funkcjonowania cz�owieka w
specyficznych i do�� �ci�le okre�lonych sytuacjach psychologicznych.
Inaczej m�wi�c stan hipnozy (lub proces hipnotyzowania) jest zespo�em
naturalnych psychofizjologicznych reakcji, mo�liwych do uzyskania poprzez
odpowiednio ustrukturowane oddzia�ywania psychologiczne. Najcz�ciej stan
taki uzyskuje si� poprzez wytwarzanie specyficznej interakcji psychicznej
pomi�dzy dwoma osobami: hipnotyzuj�cym i hipnotyzowanym. Niekiedy
stosowane s� oddzia�ywania hipnotyczne na grup� os�b (hipnoza zbiorowa), a
w innych przypadkach cz�owiek hipnotyzuje sam siebie, czyli stosuje
autohipnoz�. Istota oddzia�ywa� hipnotycznych zawarta jest nie tylko w
oddzia�ywaniu sugesti� s�own�, ale tak�e pozawerbaln�, z mo�liwo�ci�
stosowania nieograniczonej liczby wariant�w, uk�adaj�cych si� w wiele
zr�nicowanych metod prowadzenia indukcji hipnotycznej.
Hipnoza nie jest snem, przynajmniej nie jest nim w rozumieniu snu
fizjologicznego, chocia� cz�sto u�ywa si� okre�lenia "sen hipnotyczny", a
w procesie hipnotyzacji podawane s� sugestie senno�ci. Osoby poddawane
hipnozie nie s� "medium" w znaczeniu parapsychologicznym nawet w�wczas,
gdy wykazuj� wysok� podatno�� na hipnoz�, nazywan� niekiedy, niezbyt
dobrze po polsku, "wysok� hipnobilno�ci�". Stan hipnotyczny jest jednym z
wyst�puj�cych U cz�owieka stan�w psychicznych, kt�ry niech�tnie
nazywaliby�my wsp�cze�nie terminem "trans", wywodz�cym si� z innej grupy
poj��. W hipnoterapii m�wimy o prowadzeniu zabieg�w hipnoterapeutycznych,
a w badaniach naukowych o hipnozie eksperymentalnej, rezygnuj�c z
dwuznacznie brzmi�cego okre�lenia "seans hipnotyczny". Porz�dkowanie i
uwsp�cze�nianie poj�� dotycz�cych hipnozy ma znaczenie nie tylko
psychologiczne, przeciwstawiaj�ce si� fa�szywemu pojmowaniu hipnozy, ale
s�u�y g��wnie precyzowaniu j�zyka naukowego, u�ywanego przy badaniu i
opisywaniu tych zjawisk.
Obecny stan bada� nad hipnoz� i mo�liwo�ciami praktycznego wykorzystania
tego zespo�u zjawisk jest na tyle zaawansowany, �e z ca�� pewno�ci�
mo�liwe jest skuteczne i bezpieczne pos�ugiwanie si� hipnoz� w medycynie,
a tak�e w niekt�rych innych dziedzinach dzia�alno�ci spo�ecznej. Wymaga
to, oczywi�cie, posiadania odpowiednich kwalifikacji, mo�liwych do
uzyskania w szkoleniach podyplomowych, obejmuj�cych pr�cz szkolenia
specjalistycznego wiedz� w zakresie psychologii, psychopatologii,
psychofizjologii, a tak�e psychoterapii, je�li hipnoza ma s�u�y� celom
terapeutycznym. Podkre�lenie konieczno�ci takiego w�a�nie przygotowania
kwalifikowanych hipnoterapeut�w wydaje si� konieczne wobec faktu, �e do��
du�a liczba lekarzy i psycholog�w okazuje wsp�cze�nie zainteresowanie
hipnoz�, mniemaj�c, �e wyuczenie si� technik indukcji hipnotycznej pozwoli
im na w�a�ciwe r odpowiedzialne stosowanie hipnozy w praktyce klinicznej.
Tymczasem stosowanie hipnozy dla cel�w profilaktycznych, diagnostycznych,
terapeutycznych lub rehabilitacyjnych wymaga, podobnie jak w przypadku
innych metod, przygotowania wieloetapowego i wszechstronnego. Inne
podej�cie do tego zagadnienia jest sprzeczne z zasadami deontologii
lekarskiej.
Przedstawione tutaj opracowanie podstawowych zagadnie� zwi�zanych z
hipnoz� i hipnoterapi� nie ma charakteru podr�cznikowego, chocia� opis
niekt�rych technik hipnozy i program�w hipnoterapii mo�e, jak s�dz�, by�
pomocny w nabywaniu umiej�tno�ci w tym zakresie. Uk�ad tre�ci zawartej w
sze�ciu rozdzia�ach podyktowany zosta� ch�ci� zaprezentowania, w spos�b
zwarty, wsp�czesnych pogl�d�w na hipnoz� i hipnoterapi� oraz
przedstawienia cz�ci w�asnych do�wiadcze� zawodowych w tym zakresie.
Do�wiadczenia te zgromadzone zosta�y w ci�gu kilkunastu lat pracy w
instytucjach naukowych i klinicznych. Pocz�tek moich osobistych
do�wiadcze� w stosowaniu hipnozy wi�za� si� z r�wnoleg�� prac� w
Instytucie Psychologii U AM w Poznaniu oraz w Wojew�dzkim Szpitalu dla
Nerwowo i Psychicznie Chorych w Ko�cianie. Blisko dziesi�cioletni okres
pracy na oddziale dla pacjent�w nerwicowych u�wiadomi� mi konieczno��
�cis�ego powi�zania hipnoterapii z og�lnym post�powaniem
psychoterapeutycznym, wymagaj�cym dodatkowych intensywnych szkole�. Dobra,
wieloletnia wsp�praca psychoterapeut�w polskich i czechos�owackich
umo�liwia od lat wymian� do�wiadcze�, w tym tak�e udzia� w szkoleniach z
zakresu hipnozy i hipnoterapii, kt�re koledzy w Czechos�owacji prowadz� w
spos�b wyj�tkowo dobrze zorganizowany i na wysokim poziomie. Szczeg�lne
zas�ugi w tym zakresie ma Ph Dr Stanislav Kratochvil SCs, wieloletni
kierownik naukowy kurs�w hipnozy i hipnpterapii w CSRS, autor wielu,
wydawanych tak�e w Polsce, publikacji naukowych z psychoterapii.
Rozwijanie w�asnych umiej�tno�ci hipnoterapeutycznych wymaga jednak
r�wnoleg�ego prowadzenia tak�e bada� podstawowych. W mojej dzia�alno�ci
zawodowej sprzyja� temu siedmioletni okres pracy na Akademii Medycznej w
Poznaniu i p�niejsza praca w Zak�adzie Seksuologii i Patologii Wi�zi
Mi�dzyludzkiej CMKP w Warszawie. Zgromadzone w ten spos�b do�wiadczenia
stanowi� o wypracowaniu w�asnego stanowiska wobec hipnozy i mo�liwo�ci jej
praktycznego wykorzystania, czemu daj� wyraz w tej ksi��ce, podaj�c tak�e
pewn� liczb� przyk�ad�w uzasadniaj�cych te pogl�dy. Dla os�b
zainteresowanych prowadzeniem hipnoterapii najistotniejsze jest jednak
zrozumienie, �e hipnoterapi� polega na odpowiednim wykorzystaniu
rozmaitych fenomen�w stanu hipnotycznego, a inicjatywa, w�asna w tym
zakresie jest nieoceniona. Tak wi�c kluczem do dobrej, efektywnej
hipnoterapii jest mo�liwie pe�na "wiedza o naturze stanu hipnotycznego i
jego licznych indywidualnych odmianach.
Nauczenie si� prowadzenia hipnozy nie jest spraw� �atw�, o czym przekona�o
si� ju� wiele os�b podejmuj�cych z zapa�em tak� nauk�. Nie ma �adnych,
uzasadnionych podstaw do twierdzenia, �e potrzebne s� jakie� szczeg�lne
predyspozycje psychofizyczne do prowadzenia hipnozy. Z drugiej jednak
strony ka�dy zaw�d i ka�da specjalno�� wymagaj� innych w�a�ciwo�ci,
niezale�nie od nak�adu pracy w�o�onego w przygotowanie. Nie ka�dy
przecie�, nawet przy du�ych staraniach ze swej strony, mo�e zosta� dobrym
chirurgiem, aktorem, architektem. Bli�ej nie sprecyzowane cechy le�� tak�e
u podstaw predyspozycji do przezwyci�enia trudno�ci zwi�zanych z
opanowaniem sztuki efektywnego pos�ugiwania si� hipnoz�. Polska nie jest
krajem du�ej liczby hipnotyzer�w i hipnoterapeut�w, o czym �wiadczy mi�dzy
innymi zamieszczony na ko�cu ksi��ki wykaz publikacji na ten temat autor�w
polskich. Chocia� nie wszyscy czynni zawodowo publikuj� swoje
do�wiadczenia, to i tak wydaje si� s�uszny postulat, aby umo�liwi�
wi�kszej ni� dot�d liczbie lekarzy i psycholog�w nabycie tych
specjalistycznych umiej�tno�ci, przydatnych, przecie� w terapii wielu
zaburze� i chor�b. Je�li ta ksi��ka, chocia� w niewielkim stopniu,
przyczyni si� do realizacji tego celu, b�dzie to korzy�� dla tych
wszystkich, kt�rzy takiej specjalistycznej, hipnoterapeutycznej pomocy
potrzebuj�.
Lechos�aw Gapik
Pozna�, 28 marca 1983 r.
Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej
Rozdzia� pierwszy
HIPNOZA: OD MAGII DO NAUKI
Historia hipnozy zaczyna si� w bli�ej nie okre�lonej, zamierzch�ej
przesz�o�ci i jest zapewne r�wnie d�uga jak historia medycyny. Dzi� ju�
nie jeste�my w stanie ustali�, kiedy cz�owiek po raz pierwszy odkry�
mo�liwo�� bezpo�redniego oddzia�ywania samym sob� na drugiego cz�owieka,
wp�ywania w ten spos�b na jego zdrowie lub na zmiany w zachowaniu. Ten
szczeg�lny rodzaj oddzia�ywa� cz�owieka na cz�owieka lub jednostki na ca�e
grupy ludzkie przez ca�e wieki nie mia� ustabilizowanej_ nazwy. U�ywany
dzisiaj termin "hipnoza" pojawi� si� bowiem dopiero w po�owie XIX wieku w
pracach lekarza z Manchesteru, Jamesa Braida. By�y to ksi��ki:
"Neurypnologia" (1843), w kt�rej autor zjawiska hipnotyczne wi�za� ze
zm�czeniem uk�adu nerwowego, oraz "Magia, czarnoksi�stwo, magnetyzm
zwierz�cy, hipnotyzm i elektrobiologia" (1852), w kt�rej znalaz� si�
mi�dzy innymi szczeg�owy opis zabieg�w chirurgicznych wykonanych w
analgezji hipnotycznej. Wymienione opracowania mo�na umownie traktowa�
jako pocz�tek naukowego podej�cia do hipnozy, co nie oznacza jednak, aby
wielowiekowe wcze�niejsze zapisy na ten temat by�y bezwarto�ciowe z punktu
widzenia wsp�czesnej nauki.
Informacje na temat wywo�ywania szczeg�lnego stanu �wiadomo�ci, podobnego
do snu, mo�na odnale�� w Biblii, ale tak�e w wielu innych zapisach, kt�re
przetrwa�y z czas�w staro�ytnych. W Egipcie i Grecji, tysi�ce lat przed
now� er�, istnia�y specjalne "�wi�tynie snu", w kt�rych kap�ani leczyli
najrozmaitsze choroby sposobami dalece r�nymi od tych, jakimi dysponuje
wsp�czesna medycyna, ale w wielu przypadkach zdumiewaj�co skutecznie.
Jest rzecz� charakterystyczn�, �e wiele tych starych opis�w wskazuje na
niezwyk�� rol� "cudownych dotkni��" stosowanych we �nie (hipnotycznym?) i
przypominaj�cych dzia�ania wsp�czesnych bioenergetyk�w. Na og� zawsze
zwracano uwag� tak�e na to, aby uzdrowienie odbywa�o si� w szczeg�lnej,
cz�sto mistycznej atmosferze, a chory mia� poczucie, �e umo�liwiono mu
kontakt z osob� dysponuj�c� nadprzyrodzon� moc�.
Z chwil� pojawienia si� chrze�cija�stwa filozofia takiego sposobu leczenia
zosta�a podporz�dkowana .koncepcji, i� wszelka choroba jest skutkiem
dzia�ania szatana, a cudotw�rcze uzdrowienie pochodzi od Boga. St�d ju�
tylko krok do budowania kolejnych obrz�d�w zwi�zanych z wyp�dzaniem
demon�w w celu poprawy stanu zdrowia. Chrze�cija�ski model cudownego
uzdrowienia umniejszy� na pewien czas rol� wybitnych jednostek �
uzdrawiaczy. Wyp�dzaniem demon�w zaj�li si� kap�ani, biegli w sztuce
przeprowadzania egzorcyzm�w, ale o nie znanych jur .dzisiaj nazwiskach.
Istnia�o jednak nadal co� takiego, co wsp�czesnym j�zykiem nazwaliby�my
"spo�ecznym zapotrzebowaniem" na szczeg�lne autorytety w tej mierze.
Rozwi�zanie pojawi�o si� niejako samoistnie i by�o zwi�zane z osob� kr�la,
kt�ry jako "pomazaniec Bo�y" by� osob� wybran�, kt�rej �atwo by�o
przypisa� szczeg�lne cechy. Mo�na wi�c powiedzie� �e nast�pi� tym samym
zwrot w kierunku tych najstarszych koncepcji, kt�re zgodnie z zapisami
hieroglificznymi przypisywa�y cudown� moc uzdrowienia dotkni�ciem, lub
nawet sam� obecno�ci� Imhotepowi a wiele, wiele wiek�w p�niej kr�lowi
Pyrrusowi, cesarzowi Wespazjanowi, a tak�e innym kr�lom i dostojnikom.
Cudowna moc uzdrawiania przypisywana by�a tak�e cz�onkom dworu, chocia�
uznawano, �e uzdrawiaj�ce dotkni�cie kr�lowej jest s�absze ni� kr�la, ale
mocniejsze ni� dotkni�cia innych dostojnik�w dworu. Kiedy wsp�cze�nie
zastanawiamy si� nad tymi historycznymi przekazami^ nie spos�b ju�
rozdzieli� hipnozy od prostych form sugestii na jawie, dzia�a�
bioenergetycznych (?), zwyk�ego oszustwa i szarlatanerii. Dla
wsp�czesnych tym czasom nie mia�o "to zreszt� istotnego znaczenia,
zgodnie z podej�ciem pragmatycznym: istnieje, czy te� nie efekt leczniczy.
Trzeba jednak przyzna�, �e stosunkowo cz�sto notowano niezwyk�e sukcesy
leczenia, niezrozumia�e w �wietle wsp�czesnej wiedzy medycznej (np.
liczne przypadki uleczenia dotkni�ciem chor�b zaka�nych, powsta�ych w
czasach epidemii londy�skich).
Swoisty monopol kr�l�w na cudotw�rcze dotkni�cia zosta� jednak powa�nie
naruszony przez znanego w historii medycyny Paracelsusa,
przeciwstawiaj�cego si� boskodemonicznej koncepcji zdrowia � choroby,
poprzez wprowadzenie poj�cia "fluidu magnetycznego", kt�ry � jego zdaniem
w istotny spos�b wp�ywa na zdrowie cz�owieka. Fluid ten, wed�ug
Paracelsusa, pochodzi z gwiazd i innych cia� niebieskich, a jego dzia�aniu
poddany jest w wi�kszym lub mniejszym stopniu ka�dy cz�owiek. Ta w�a�nie
koncepcja da�a pocz�tek kolejnemu etapowi w podej�ciu do hipnozy �
rozpocz�� si� okres fascynacji magnetyzmem. Przyczyni� si� do tego mi�dzy
innymi Jean Baptiste von Helmout, twierdz�c, �e ludzie wytwarzaj� pole
magnetyczne, kt�rym mo�na w spos�b kontrolowany sterowa�. Uwa�a� tak�e, i�
niekt�rzy ludzie maj� zdolno�� wp�ywania na pole magnetyczne innych os�b i
na tym opiera si� szczeg�lna moc uzdrowicieli pos�uguj�cych si� dotykiem.
Taka podbudowa teoretyczna spowodowa�a pojawienie si� kolejnej fali
s�ynnych uzdrowicieli, kt�rzy podejmowali si� leczenia praktycznie ka�dej
choroby swoim "magnetycznym dotkni�ciem". Najbardziej s�ynni z nich (np.
dzia�aj�cy w XVII w., w Irlandii, Valentine Greatrakes) uzyskiwali
potwierdzenie swoich rezultat�w przez �wczesne autorytety naukowe.
Dzia�alno�� uzdrowicielska os�b cywilnych nie wyklucza�a jednak
post�powania typowo egzorcystycznego z t� tylko r�nic�, �e dzia�alno�� ta
wi�za�a si� z nazwiskami konkretnych, najbardziej uzdolnionych egzorcyst�w
(np. dzia�aj�cy w XVIII w., w Szwabii, Johann Joseph Gassner). Ka�dy z
tych ludzi stara� si� w mniej lub bardziej udany spos�b wypracowa� w�asny,
indywidualny styl post�powania i to niezale�nie od tego, czy kulminacyjny
moment polega� na uzdrawiaj�cym dotkni�ciu, czy te� na pokropieniu osoby
ow�adni�tej przez demona wod� �wi�con�.
Wie�ci na temat pojawienia si� kolejnego uzdrowiciela rozprzestrzenia�y
si� szybko w szerokich kr�gach ludzi r�nego stanu i o r�nym stopniu
zamo�no�ci. Do domu uzdrowiciela nadci�ga�y t�umy ludzi poszukuj�cych
sensacji i kontaktu z kim� niezwyk�ym, obdarzonym nadprzyrodzon� moc�. Tym
samym misterium to zyskiwa�o na znaczeniu, nabiera�o nowych cech, nadanych
ju� przez osoby przyby�e, koczuj�ce wok� domu uzdrowiciela, dyskutuj�ce i
prze�cigaj�ce si� w podawaniu z ust do ust informacji o prawdziwych lub
tylko domniemanych uzdrowieniach. Bezpo�rednia dzia�alno�� uzdrowiciela
stawa�a si� w tych warunkach tylko drobnym fragmentem wielkiej psychodramy
rozgrywaj�cej si� zgodnie z nie znanymi jeszcze w�wczas prawami
psychologii spo�ecznej, w tym tak�e psychologii t�umu. Jak�e trudno w tych
warunkach o ch�odn�, obiektywn� analiz� tych zjawisk i to nie tylko
w�wczas, ale tak�e dzi�, kiedy to dystans historyczny i post�p wiedzy daj�
nam pozorn� przewag�.
S�dy upraszczaj�ce, kwalifikuj�ce �wczesne misteria jako zbiorowe reakcje
histeryczne, lub nawet psychotyczne s� tak samo ryzykowne jak bezkrytyczny
zachwyt i poparcie dla tej formy leczenia, tym bardziej �e owe wielkie
misteria zdaj� si� mie� warto�� ponadczasow� i wynikaj� z odwiecznego
ludzkiego pragnienia przed�u�ania �ycia, unikania choroby i innych
cierpie�, poszukiwania w chwilach krytycznych ratunku lub chocia�by
nadziei w formach magicznych, cz�sto tym skuteczniejszych, im bardziej
niezrozumia�ych. Pod tym wzgl�dem mieszka�cy staro�ytnego Egiptu i Grecji
nie r�nili si� od pacjent�w uzdrowicieli dzia�aj�cych w czasach
nowo�ytnych a� do okresu nam wsp�czesnego w��cznie. Rozumia� to dobrze,
mi�dzy innymi, Franz Anton Mesmer (1734�1815), uwa�any za tw�rc� nowego i
w�a�ciwie do dzi� istniej�cego w formie szcz�tkowej i przeobra�onej
kierunku nazywanego "mesmeryzmem".
Poj�cie "magnetyzmu zwierz�cego" pochodzi w�a�ciwie od Athanasiusa
Kirchera, kt�ry w 1646 r. opublikowa� na ten temat pr�ca, twierdz�c, �e �w
magnetyzm zwierz�cy jest szczeg�ln� si�� mog�c� wywo�ywa�, a tak�e leczy�
choroby. Koncepcja ta zosta�a podchwycona i rozwini�ta przez Maxwella,
kt�ry wkr�tce przedstawi� swoj� teori� magnetoterapii, polegaj�cej na
leczniczym wykorzystaniu promieni emitowanych przez dusz�.
Mesmer nada� tym koncepcjom bardziej konkretny wymiar, uznaj�c, �e
naturalny magnetyzm istniej�cy we wszech�wiecie mo�e by� tak�e przez
niekt�rych ludzi przekazywany innym osobom. Przekaz taki, w przypadku
�wiadomie podj�tego leczenia, mo�e by� wzbogacony u�yciem dodatkowego
fizycznego magnesu. Mesmer stopniowo rozwija� swoj� metod�, wprowadzaj�c
tak zwane "passy", a wi�c specjalne przesuni�cia r�k tu� nad powierzchni�
cia�a, a pr�cz tego bezpo�rednie lub przekazywane �elazn� pa�eczk�
dotkni�cia, przenosz�ce y� jego zdaniem � fluid na pacjenta. Uwa�a�, �e
przekazywana w ten spos�b si�a magnetyczna powoduje w organizmie pacjenta
uporz�dkowanie fluidu nerwowego, kt�rego rozmieszczenie zosta�o zak��cone
przez chorob�.
Opisy stan�w uzyskiwanych przez niekt�rych pacjent�w Mesmera wskazuj�
wyra�nie na to, �e wprowadzani oni byli w ten spos�b w stan hipnotyczny.
R�wnocze�nie jednak pojawiaj�ce si� zmiany w ich zachowaniu by�y przez
Mesmera interpretowane w spos�b wysoce spekulacyjny (zgodny z jego
koncepcj�), a czasami wr�cz fantazyjny. Na przyk�ad, pojawiaj�ce si�
niekiedy dr�enia Mesmer traktowa� jako objaw dzia�ania magnetyzmu
zapowiadaj�cy uleczenie choroby. Inne twierdzenia Mesmera, dotycz�ce
rzekomego nie ograniczonego w czasie i przestrzeni spostrzegania,
wyst�puj�cego u pacjent�w znajduj�cych si� w transie, ^powodowa�o liczne
p�niejsze dzia�ania zmierzaj�ce do wykorzystania hipnozy w eksperymentach
parapsychologicznych (hipnoza jest w�wczas traktowana jako swoisty
"wzmacniacz" zjawisk parapsychicznych).
Dezaprobata wiede�skiego �rodowiska medycznego dla dzia�a� Mesmera
spowodowa�a, �e przeni�s� si� on do Pary�a, gdzie w pe�ni rozwin��
mesmeryzm jako metod� leczenia. W tym w�a�nie okresie Mesmer nada� swym
dzia�aniom wr�cz rytualne cechy. Du�a liczba ch�tnych pragn�cych podda�
si� jego dzia�aniom spowodowa�a, �e to szczeg�lne post�powanie dokonywane
by�o zbiorowo, co niew�tpliwie zwi�ksza�o si�� oddzia�ywania sugestywnego
poprzez fakt, �e pacjenci wzajemnie indukowali si� swoim stanem
psychicznym. Zachowa�y si� na przyk�ad opisy m�wi�ce o tym, �e grupa
chorych czeka�a przez pewien czas na mistrza, siedz�c w drewnianych
wannach wype�nionych wod�, pr�tami �elaznymi i opi�kami �elaza. �wiat�o,
by�o przy�mione i s�ycha� by�o d�wi�ki muzyki. Po wytworzeniu w ten spos�b
odpowiedniego nastroju nast�powa� moment kulminacyjny � ukazywa� si�
pacjentom Mesmer, przybrany w pow��czyst� jedwabn� szat� i trzymaj�cy w
r�ku �elazn� pa�eczk�. Pa�eczk� t� dotyka� delikatnie kolejnych pacjent�w,
przekazuj�c im uzdrawiaj�cy fluid. Wed�ug opis�w do�� cz�sto jeden lub
kilka podobnych seans�w wystarcza�o do wyleczenia.
Niew�tpliwa atrakcyjno�� tego typu zabieg�w spowodowa�a pojawienie si�
licznych na�ladowc�w Mesmera, kt�rzy na og� otwarcie twierdzili, �e
dysponuj� si�ami nadprzyrodzonymi umo�liwiaj�cymi im "widzenie" wn�trza
pacjenta i miejsc zaatakowanych przez chorob�. Wymy�lano tak�e
najrozmaitsze warianty przekazywania uzdrawiaj�cego fluidu, wzbogacaj�c te
dzia�ania dodatkowo r�nymi zaleceniami dla pacjent�w. Mno��ce si�
protesty ze strony �rodowiska medycznego spowodowa�y powo�anie w 1784 r.
przez rz�d francuski specjalnego komitetu, kt�remu powierzono zadanie
zbadania zjawiska magnetyzmu zwierz�cego i mo�liwo�ci jego wykorzystania w
leczeniu.
Po licznych eksperymentach grupa dziewi�ciu wybitnych uczonych
opublikowa�a raport, z kt�rego wynika�o, �e nie znaleziono dowodu na
istnienie fluidu zwierz�cego, a zjawiska wyst�puj�ce w czasie
mesmerowskich terapii wynikaj� z "pobudzonej imaginacji" chorych. W tym
przypadku chodzi�o szczeg�lnie o owe drgawki i konwulsje, traktowane przez
Mesmera jako widomy znak przyj�cia fluidu, zapowiadaj�cy prze�om w
chorobie. W poufnej cz�ci tego raportu cz�onkowie komitetu naukowego
sugerowali tak�e, i� trans magnetyczny mo�e s�u�y� nadu�yciom seksualnym.
Nie przedstawiono natomiast konkretnych wniosk�w dotycz�cych skuteczno�ci
takiego leczenia. Inaczej m�wi�c oceniono negatywnie teoretyczne
uzasadnienie mesmeryzmu jako metody leczenia, nie znajduj�c r�wnocze�nie
pe�nego wyja�nienia istoty zachodz�cych w takim leczeniu zjawisk.
Niew�tpliwym post�pem by�o jednak uwypuklenie roli nastawienia pacjenta do
zabiegu, jego jawnych i ukrytych oczekiwa� z tym zwi�zanych, jako
czynnik�w wp�ywaj�cych w istotny spos�b na uzyskiwany rezultat.
Inn� s�uszn� obserwacj�, poczynion� przez cz�onk�w komitetu, by�o
podkre�lenie sk�onno�ci wielu ludzi do na�ladowania zachowa� os�b ze swego
otoczenia � tym mi�dzy innymi mo�na wyt�umaczy� podobie�stwo reakcji
pacjent�w Mesmera leczonych grupowo, a nast�pnie przekazuj�cych innym
osobom informacje dotycz�ce odczu�, jakie si� u nich pojawi� w czasie
zabiegu. Nie znalaz� natomiast we wsp�czesnych badaniach potwierdzenia
pogl�d na temat rzekomej �atwo�ci wykorzystania transu magnetycznego do
nadu�y� seksualnych (temat ten zostanie jeszcze dok�adniej om�wiony w
dalszej cz�ci).
Krytyka mesmeryzmu nie zmniejszy�a jednak zainteresowania tym zespo�em
zjawisk, sta�y si� one kontrowersyjne, ale w�a�nie przez to dla niekt�rych
tym bardziej ciekawe. Zmiany w sposobie podej�cia do tych zjawisk
pozwoli�y na poczynienie dalszych trafnych obserwacji daj�cych podstawy
wsp�czesnej hipnoterapii. Na przyk�ad stosuj�cy magnetyzm markiz de
Puysegur stwierdzi� mo�liwo�� oddzia�ywania sugesti� na osoby znajduj�ce
si� w transie. By�o to o tyle nowe, �e znacznie wykracza�o poza spos�b
post�powania preferowany przez Mesmera, ograniczaj�cego si� jedynie do
wytwarzania okre�lonej atmosfery i dotkni�cia.
Puysegur zrezygnowa� z wanien, opi�k�w �elaza, jedwabnej szaty i podobnych
akcesori�w, interesuj�c si� natomiast zmianami psychicznymi zachodz�cymi u
os�b poddanych magnetyzmowi. Zauwa�y�, �e z niekt�rymi osobami
znajduj�cymi si� w transie mo�na rozmawia�, a po zako�czeniu transu
pojawia si� niekiedy samoistna niepami��. Wa�nym spostrze�eniem by�o tak�e
to, �e ka�dy cz�owiek mo�e zgodnie ze swoj� wol� odm�wi� wykonania w
transie jakichkolwiek czynno�ci, kt�re by�yby sprzeczne z jego pogl�dami
moralnymi.
Istot� magnetyzmu by� jednak dla Puysegura fluid przekazywany przez
magnetyzera innym ludziom bezpo�rednio lub poprzez magnetyzowanie
niekt�rych przedmiot�w (np. drzewa), kt�re mog� p�niej korzystnie wp�ywa�
na zdrowie dotykaj�cych je ludzi. B��dem Puysegura by�a tak�e naiwna wiara
w to, �e ludzie znajduj�cy si� w transie magnetycznym posiadaj� szczeg�lne
w�a�ciwo�ci parapsychiczne oraz zdolno�� leczenia siebie i innych.
W�r�d wielu dalszych kontynuator�w bada� nad magnetyzmem zwierz�cym zwraca
uwag� posta� portugalskiego ksi�dza, Jose Custodio de Faria, kt�ry
zas�u�y� si� wypracowaniem wielu r�norodnych metod wprowadzania w trans
oraz opisem znieczulenia mesmerycznego jako metody ograniczenia b�lu. Du�a
liczba bada� przeprowadzonych przez tego magnetyzera pozwoli�a na
zorientowanie si� w r�norako�ci ludzkich reakcji w transie magnetycznym i
zwi�kszy�a mo�liwo�� wykorzystania tego transu na przyk�ad w chirurgii.
Coraz bardziej tak�e zacz�to docenia� rol� sugestii w powstawaniu i
przebiegu transu. Ten aspekt podkre�la� silnie, mi�dzy innymi, lekarz
Alexandre Bertrand, autor ksi��ki "Du magnetisme animal en France".
Pogl�dy jego nie zosta�y w�wczas docenione, poniewa� w pocz�tku XIX w.
prowadzono liczne i wielokierunkowe spory na temat magnetyzmu zwierz�cego,
fluidu �yciowego, osoby samego Mesmera, r�nych zjawisk parapsychicznych i
powi�zania ich z magnetyzmem.
Kolejna komisja powo�ana przez francusk� Akademi� Medycyny w 1825 r.
og�osi�a raport stwierdzaj�cy istnienie magnetyzmu zwierz�cego i zjawisk z
tym zwi�zanych, ale dwana�cie lat p�niej (1837) nast�pna komisja
ca�kowicie zanegowa�a twierdzenia i metody Mesmera. I zn�w, tak jak to
by�o tak�e uprzednio, opinie kolejnych komisji nie powstrzyma�y
rozszerzania si� r�nych form magnetyzowania na terenie wielu kraj�w
europejskich, a tak�e w Stanach Zjednoczonych. Ci�gle tak�e pewna cz��
magnetyzer�w ��czy�a swoje dzia�ania z parapsychologi�, spirytyzmem,
astrologi� lub zwyczajnym oszustwem i szarlataneri�. Konsekwencje tego
widoczne s� po dzie� dzisiejszy, kiedy to w potocznych wyobra�eniach na
temat hipnozy ci�gle jeszcze spotykamy wiele pogl�d�w b�d�cych echem
tamtego okresu. Nie znikn�y tak�e do ko�ca terminy "mesmeryzm" i
"magnetyzm zwierz�cy", a w�r�d wsp�czesnych wybitnych hipnotyzer�w
europejskich s� tacy, kt�rzy troch� nieoczekiwanie dla siebie zostali w
ostatnich latach uhonorowani odznakami "Towarzystwa Mesmerowskiego",
dzia�aj�cego w niekt�rych krajach Ameryki Po�udniowej.
Istotny prze�om w podej�ciu do omawianych tutaj zjawisk nast�pi� jednak od
czasu wspominanej ju� dzia�alno�ci James'a Braida, kt�ry wprowadzi�
niezbyt zr�czny termin "hipnotyzm". Termin ten u�ywany dot�d sugeruje
bliski zwi�zek tych szczeg�lnych zjawisk psychicznych ze snem
fizjologicznym, co w �wietle wsp�czesnych bada� nie jest prawd�. Zmiana
podej�cia wyra�a si� jednak od po�owy XIX w. przede wszystkim w
teoretycznej koncepcji zjawiska hipnozy rozpatrywanego odt�d w kategoriach
fizjologicznych lub psychologicznych. Mia�o to, oczywi�cie, zwi�zek z
dalszym rozwojem nauk przyrodniczych i odej�ciem medycyny od orientacji
mistycznej.
Post�p w zakresie wiedzy na temat hipnozy i umiej�tno�ci je] stosowania
dokonywa� si� zreszt� r�nymi sposobami, a niekt�re z �wczesnych wydarze�
maj� charakter wr�cz anegdotyczny. Nale�y do nich konflikt, jaki zaistnia�
mi�dzy H. Bernheimem, profesorem medycyny w Nancy, a innym lekarzem o
nazwisku A. Liebeault, stosuj�cym cz�sto i z powodzeniem hipnoterapi�.
W�r�d pacjent�w Liebeaulta znalaz� si� dawny pacjent Bernheima, leczony
bez powodzenia przez sze�� lat z powodu rwy kulszowej. Zastosowana
hipnoterapia doprowadzi�a do szybkiego wyleczenia pacjenta, co wyda�o si�
profesorowi oszustwem i wybra� si� osobi�cie do Liebeaulta, aby powiedzie�
mu, co my�li na temat takiego post�powania. Spotkanie to jednak przynios�o
nieoczekiwany rezultat. Bernheim do tego stopnia zainteresowa� si� tym
sposobem leczenia, �e sam podj�� intensywne studia nad hipnotyzmem. Po
kilku latach nale�a� ju� do najbardziej gor�cych zwolennik�w tej metody,
opisuj�c wiele przypadk�w os�b wyleczonych z zaburze� natury
czynno�ciowej.
Patrz�c z perspektywy na dzia�alno�� Bernheima mo�na zauwa�y�, �e da� on
pocz�tek studiom nad zwi�zkiem hipnozy i histerii. Osobliwe zamieszanie w
analizowaniu tego zwi�zku wprowadzi� s�ynny paryski neurolog, Jean Martin
Charcot (1825�1893). Przeprowadzaj�c wiele eksperyment�w z hipnoz� wykry�
interesuj�ce zjawiska, nada� im jednak zdecydowanie b��dn� interpretacj�.
Twierdzi� na przyk�ad, �e za pomoc� magnesu mo�na przenosi� pora�enie z
jednej cz�ci cia�a na drug� i ostatecznie wyprowadzi� wniosek, �e hipnoza
jest stanem nieprawid�owym, wyst�puj�cym u os�b z nienormaln� konstytucj�
nerwow�. Pogl�dy takie doprowadzi�y do gwa�townych spor�w mi�dzy
Bernheimem i Charcotem, a nawet ca�ymi zespo�ami ich wsp�pracownik�w.
Rzeczowe wyja�nienie b��d�w interpretacyjnych, pope�nionych przez
Charcota, poda� dopiero pracuj�cy w tym samym szpitalu, jako kierownik
pracowni psychologicznej, Pierre Janet. Ujawni� on, �e Charcot nigdy nie
zahipnotyzowa� nikogo osobi�cie, sugeruj�c si� r�wnocze�nie wnioskami
swoich ma�o do�wiadczonych asystent�w. Wtedy tak�e okaza�o si�, �e og�lna
liczba os�b zahipnotyzowanych by�a niewielka, podczas gdy zesp� Bernheima
mia� do�wiadczenia dotycz�ce hipnotyzowania tysi�cy os�b. Zwyci�y� wi�c
pogl�d, �e hipnoza jest to stan, kt�ry mo�na wywo�a� u os�b ca�kowicie
normalnych, poprzez oddzia�ywanie sugesti�, ale zamieszanie, jakie
wprowadzi� w tym miejscu Charcot, z racji jego autorytetu w dziedzinie
neurologii, ma swoje konsekwencje do dnia dzisiejszego. Wsp�cze�nie mo�na
r�wnie� spotka� lekarzy (z regu�y nie zajmuj�cych si� hipnoz� osobi�cie)
sk�onnych do wyg�aszania twierdze�, podobnych � do Charcota, mimo
oczywistych, przeciwstawnych dowod�w zgromadzonych od tego czasu.
Po�ytecznym aspektem dyskusji mi�dzy Bernheimem a Charcotem by� ponowny
wzrost zainteresowania hipnoz�, prowadz�cy mi�dzy innymi do powo�ania
przez Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne w 1890 r. specjalnego komitetu,
kt�ry mia� zbada� zjawiska hipnotyczne i przedstawi� swoj� opini�
dotycz�c� mo�liwo�ci wykorzystania hipnotyzmu jako metody post�powania
lekarskiego. Po dwuletnich badaniach komitet uzna� realno�� istnienia
zjawisk hipnotycznych, ich naturalny charakter i zaleci� stosowanie
hipnoterapii w wielu zaburzeniach czynno�ciowych, a ponadto w leczeniu
alkoholizmu i usuwaniu b�lu.
Odr�bny rozdzia� w historii hipnozy i jej stopniowym unaukowieniu zapisa�
Zygmunt Freud (1856�1939). Ten znany tw�rca psychoanalizy, b�d�cej zar�wno
kierunkiem teoretycznym, jak i metod� leczenia, zainteresowa� si� hipnoz�
ju� na pocz�tku swojej kariery naukowej. Zapozna� si� osobi�cie zar�wno z
do�wiadczeniami Charcota, jak i Bernheima oraz Liebeaulta.
Najwi�kszy wp�yw na powstanie koncepcji psychoanalitycznej Freuda mia�y
jednak do�wiadczenia z hipnoz� prowadzone przez: jego przyjaciela Josepha
Breuera (1842�1925). Punktem prze�omowym by�a analiza zachowania w
hipnozie pacjentki Anny O. (wielokrotnie p�niej opisywanej w literaturze
fachowej). Pacjentka ta sprawia�a pocz�tkowo wiele k�opot�w, wykazuj�c
liczne objawy fizyczne i psychiczne, rozpoznawane jako reakcja histeryczna
wywo�ana prze�yciami zwi�zanymi z rozpoznaniem u jej ojca ropnia p�uc.
Cech� charakterystyczn� Anny O. by�o to, �e w stanie hipnozy pojawia�y si�
u niej samoistnie silne reakcje emocjonalne, po kt�rych nast�powa�a
poprawa samopoczucia. Jak si� zorientowano, prze�ycia jej w stanie hipnozy
oraz spontaniczne wypowiedzi stanowi�y powt�rzenie sytuacji, w jakich
znajdowa�a si� wcze�niej, w zwi�zku z piel�gnowaniem chorego ojca. Zakres
nieprawid�owych reakcji Anny by� jednak bardzo rozleg�y. Pacjentka
wykazywa�a zaburzenia �aknienia, nie mog�a prze�kn�� wody, cierpia�a na
bolesny skurcz gard�a, wykazywa�a zaburzenia wzroku, s�uchu, mowy, czucia,
ujawnia�a dr�enia, przykurcz prawego ramienia i wiele innych dolegliwo�ci
a� do aktywnych halucynacji w��cznie. Zabiegi hipnotyczne Breuer
przeprowadza� u niej dwa razy dziennie, rano i wieczorem.
W toku bardzo �mudnego post�powania starano si� dotrze� do podstawowej
przyczyny wyst�puj�cego objawu, co powodowa�o z kolei jego ust�pienie. Na
przyk�ad w trakcie jednego z zabieg�w Anna przypomnia�a sobie, �e pewnego
dnia, gdy czuwa�a przy chorym ojcu i mia�a �zy w oczach, on zapyta� j� o
godzin�. Musia�a w�wczas z bliska, z wysi�kiem popatrze� na zegarek i od
tego momentu mia�a trudno�ci w spostrzeganiu wzrokowym.
Przypomnienie sobie tego wydarzenia zlikwidowa�o jednak ten objaw. Podobny
poprawa nast�pi�a w�wczas, gdy w stanie hipnozy przypomnia�a sobie, �e
stara�a si� nie s�ysze� d�wi�k�w wydawanych przez ojca w czasie atak�w
duszno�ci � r�wnie� od tego momentu ust�pi�y zaburzenia s�uchowe. Jej
niezdolno�� do picia wody zacz�a si� w momencie, gdy widzia�a, jak pies
pije wod� ze szklanki,, co wywo�a�o w�wczas w niej wielk� odraz�.
Stopniowo, t� w�a�nie metod� Breuer doprowadzi� Ann� do pe�nego zdrowia.
By�o to post�powanie rzeczywi�cie bardzo �mudne, poniewa� w czasie
poszukiwania pierwotnych przyczyn ka�dego objawu Anna potrafi�a podawa�
nawet ponad sto rozmaitych powod�w, a� wreszcie dochodzi�a do prawdziwej
przyczyny i dopiero w�wczas objaw ust�powa�.
Z punktu widzenia post�pu w podej�ciu do hipnoterapii nale�y w tym miejscu
podkre�li�, �e Breuer by� pierwszym, kt�ry wskaza� na celowo�� dochodzenia
do przyczyn poszczeg�lnych objaw�w. Dotychczas bowiem leczenie hipnoz�
by�o leczeniem typowo objawowym, co technicznie jest niew�tpliwie du�o
bardziej proste, ale skuteczno�� takiego leczenia wielce w�tpliwa
(przynajmniej w wi�kszo�ci zaburze�).
Wsp�czesny Breuerowi � Janet sk�ania� si� raczej do wyzwalania
st�umionych emocji, a wi�c terapeutycznego s tak zwanego odreagowania. Oba
te podej�cia s� zreszt� warto�ciowe terapeutycznie i stosowane tak�e
wsp�cze�nie, kiedy to cz�sto ��czy si� "przypomnienie" z "odreagowaniem".
Wszystkie te do�wiadczenia by�y dobrze znane Freudowi, kt�ry blisko
wsp�pracowa� z Breuerem przez dziewi�� lat (do 1894).
Na podstawie poczynionych w�wczas obserwacji Freud rozwin�� swoj�
koncepcj� "nie�wiadomo�ci" i jej roli w formowaniu si� nieprawid�owych
reakcji. W tym w�a�nie okresie powsta�y szczeg�owe opisy mechanizm�w
t�umienia i oporu. Zarysowana zosta�a teoria libido i okre�lone zjawisko
"przeniesienia". Breuer i Freud uwa�ali, �e objaw histeryczny powstaje
wskutek dzia�ania mechanizmu represji, powoduj�cego przetworzenie energii
psychicznej zwi�zanej ,z urazem w objawy cielesne. Uwolnienie st�umionych
emocji poprzez odpowiednio przeprowadzony zabieg hipnotyczny (okre�lane
jako metoda katartyczna) by�o roz�adowaniem nagromadzonej energii i tym
samym likwidowa�o objaw.
Stopniowo jednak Freud mia� okazj� przekona� si� o r�nych ograniczeniach,
jakie istniej� przy pos�ugiwaniu si� hipnoz�. Bardzo istotna w jego
metodzie � hipnoanaliza (a wi�c przypominanie w stanie hipnozy r�nych
urazowych do�wiadcze�) by�a mo�liwa do przeprowadzenia tylko w /stanie
g��bokiej hipnozy, okre�lanym jako trans somnambuliczny. Tymczasem tak
g��boki stan hipnozy jest mo�liwy do uzyskania tylko przez 10�15%
pacjent�w. Ponadto w stanie somnabulicznym nie wszyscy pacjenci s� zdolni
do przypomnienia sobie odleg�ych wydarze�, wykazuj�c swoisty mechanizm
oporu w tym zakresie. Pocz�tkowo napotykanie takich i innych trudno�ci
by�o o tyle korzystne, �e sk�ania�o Freuda do nowych, tw�rczych
przemy�le�, wzbogacaj�cych jego koncepcje lub s�u��cych udoskonaleniu
metody. Na przyk�ad niemo�no�� g��bokiego zahipnotyzowania niekt�rych
pacjent�w przyczyni�a si� do opracowania metody "wolnych skojarze�" na
jawie. Natomiast dostrzegany u wielu pacjent�w op�r przed niekt�rymi
wspomnieniami w stanie hipnozy przyczyni� si� do istotnej zmiany w
pogl�dach Freuda na natur� objawu nerwicowego. Doszed� on mianowicie do
wniosku, �e objawy chorobowe pe�ni� swoist� funkcj� ochronn� dla pacjenta,
broni�c go przed realizacj� niekt�rych konfliktowych d��e� i s� zasadniczo
obron� przed l�kiem. Ta istotna zmiana we freudowskiej koncepcji nerwic
nast�pi�a w 1926 r. i zapocz�tkowa�a kolejne rozczarowanie do hipnozy.
Intensywny rozw�j psychoanalizy zacz�� si� od tego momentu dokonywa� w
taki spos�b, �e hipnoza pozostawa�a coraz bardziej na uboczu, jako metoda
ma�o pewna, mo�liwa do stosowania tylko u niekt�rych os�b, a ponadto zbyt
ma�o efektywna w por�wnaniu z metod� psychoanalityczn�. Nale�y jednak w
tym miejscu podkre�li�, �e krytyczny odt�d stosunek Freuda do hipnozy
odnosi� si� zasadniczo do jednego sposobu wykorzystania tego zjawiska w
medycynie, a mianowicie do warto�ci hipnoanalizy. Nowe pod�wczas techniki
psychoanalityczne umo�liwia�y �atwiejszy i szybszy dost�p do
nie�wiadomo�ci pacjenta i to niezale�nie od indywidualnie wysoce
zr�nicowanej podatno�ci na hipnoz�. �atwiej by�o tak�e ni� w
hipnoanalizie oddzieli� wspomnienia prawdziwe od fantazji pacjenta, a tym
samym �atwiej mo�na si� by�o ochroni� przed pomy�k� w interpretacji
poszczeg�lnych objaw�w. Dyskusyjne jest natomiast twierdzenie Freuda
(ch�tnie przytaczane przez przeciwnik�w hipnozy tak�e i dzi�) dotycz�ce
rzekomej nietrwa�o�ci uzyskiwanych rezultat�w hipnoterapeutycznych.
Freud uwa�a�, �e utrzymanie pozytywnych rezultat�w jest uzale�nione od
podtrzymania odpowiedniej interakcji mi�dzy hipnoterapeut� a pacjentem.
Dzisiaj sk�aniamy si� do innego pogl�du na te a temat. Przebieg hipnozy
lub hipnoterapii jest, co prawda, uzale�niony od pozytywnego kontaktu
emocjonalnego pacjenta z terapeut�, ale ostateczny rezultat terapii mo�e
utrzyma� si� trwale ju� po zako�czeniu tego kontaktu, pod warunkiem
zastosowania odpowiedniej metody post�powania hipnoterapeutycznego
(podobnie jak w innych formach psychoterapii).
Najnowsza historia hipnozy znajduje sw�j pocz�tek w obserwacjach
poczynionych podczas pierwszej i drugiej wojny �wiatowej. Du�a liczba
r�norodnych zaburze� psychicznych, przy r�wnoczesnym niedostatku lekarzy
psychiatr�w, spowodowa�a ponowne si�gni�cie do hipnozy, s�u��cej tym razem
zar�wno do usuwania lub �agodzenia r�nych objaw�w, jak i leczenia
pacjent�w z urazami psychicznymi. Dobre rezultaty uzyskiwane w tych
warunkach przez hipnoterapeut�w przyczyni�y si� na nowo do podj�cia tej
problematyki przez niekt�re �rodowiska naukowe ju� w okresie powojennym.
W Stanach Zjednoczonych powsta�y dwa stowarzyszenia naukowe: Ameryka�skie
Towarzystwo Hipnozy Klinicznej oraz Towarzystwo Hipnozy Klinicznej i
Do�wiadczalnej. W Wielkiej Brytanii powo�ano w 1953 r. podkomitet do
zbadania przydatno�ci hipnozy w praktyce lekarskiej, a w trzy lata p�niej
podobne studia podj�a Rada Zdrowia Psychicznego Ameryka�skiego
Stowarzyszenia Medycznego. Wszystkie te organizacje i ugrupowania badaczy
publikowa�y kolejne raporty wskazuj�ce na przydatno�� hipnozy w medycynie,
zalecaj�ce jej stosowanie i zach�caj�ce do wprowadzenia odpowiednich
szkole� w tym zakresie i to zar�wno w programach studi�w lekarskich, jak i
w formie szkole� podyplomowych. R�wnocze�nie podkre�lano z�o�on� natur�
zjawisk hipnotycznych oraz to, �e niekt�re aspekty hipnozy pozostaj� nadal
nie znane i kontrowersyjne, co powinno sk�ania� do rozwijania odpowiednich
prac badawczych. Tym samym hipnoza i hipnoterapia znalaz�y swoje miejsce
w�r�d nauk medycznych, przynale��c do dobrze rozwini�tego na Zachodzie
dzia�u medycyny psychologicznej. Poznaj�c coraz lepiej zalety
hipnoterapii, ale tak�e jej ograniczenia, uznano stosowanie hipnozy jako
"metody z wyboru", z pewno�ci� nie uniwersalnej, ale przydatnej w praktyce
lekarskiej i stomatologicznej.
Udzia� Polak�w w badaniach nad hipnoz� i w jej praktycznym stosowaniu nie
jest imponuj�cy. Wynika to z wielu uwarunkowa� zwi�zanych z kierunkami
rozwoju medycyny i psychologii w naszym kraju. Nigdy r a przyk�ad polskie
�rodowisko naukowe nie znajdowa�o si� pod silniejszym wp�ywem koncepcji
psychoanalitycznych, stanowi�cych w innych krajach okre�lony etap w
rozwoju wiedzy o zjawiskach psychicznych, a tak�e etap w historii kultury.
Znajdowali�my si� natomiast pod silnym wp�ywem pow�owizmu i wynikaj�cych z
niego wybitnych osi�gni�� w zakresie rozumienia fizjologicznych podstaw
proces�w nerwowych. W rezultacie takiego rozdzia�u sfery wp�yw�w
teoretycznych koncepcji zjawisk psychicznych widoczny jest po dzie�
dzisiejszy fizjologiczny model medycyny w Europie Wschodniej i
psychologiczny (lub psychologizuj�cy) model medycyny Europy Zachodniej.
Znajduje to swoje odbicie tak�e w nastawieniu pacjent�w do sposobu
leczenia, szczeg�lnie w odniesieniu do zaburze� czynno�ciowych.
"Nasz" pacjent, cierpi�c na dolegliwo�ci nerwicowe, najcz�ciej zajmuje
postaw� biern�, oczekuj�c przepisania odpowiednio skutecznych tabletek lub
zastrzyk�w. Pacjenci w niekt�rych innych krajach szukaj� w takim przypadku
specjalisty, kt�ry pomo�e im rozwi�za�, le��cy u podstaw tych zaburze�,
neurotyczny problem. Nadal og� lekarzy nie ma nawet elementarnego
przygotowania z psychologii i psychoterapii, poniewa� programy studi�w
medycznych "nie mieszcz�" w sobie tych zagadnie� w odpowiednim stopniu, a
wiedz� na tak szczeg�lny temat jak hipnoza student medycyny mo�e czerpa�
tylko poprzez samokszta�cenie, poza oficjalnym programem studi�w (gwoli
prawdy trzeba przyzna�, �e coraz wi�cej student�w medycyny poszukuje
takiej wiedzy). Niewiele lepiej jest pod tym wzgl�dem w szkoleniach
podyplomowych.
Wystarczy wspomnie�, �e najbardziej znany i wielokrotnie wydawany w Polsce
podr�cznik psychiatrii na blisko tysi�cu stronach swej obj�to�ci zawiera
zaledwie kilka zda� wzmiankuj�cych o hipnozie i to w aspekcie negatywnym.
W tej sytuacji liczba fachowych publikacji polskich na temat hipnozy jest
rzeczywi�cie bardzo ma�a i zwi�zana zaledwie z kilkunastoma wsp�czesnymi
autorami, rekrutuj�cymi si� g��wnie spo�r�d psychiatr�w i psycholog�w. Nie
mamy te� rodzimego wk�adu do rozwoju hipnozy w okresie przedwojennym.
Byli, co prawda, w Polsce w�wczas hipnotyzerzy, ale ich dzia�alno��
wi�za�a si� nader cz�sto ze spirytyzmem, okultyzmem, parapsychologi� lub
by�a dzia�alno�ci� estradow�. Pewnym wyj�tkiem na tym tle by� Julian
Ochorowicz (1850�1917), filozof i psycholog, zajmuj�cy si� mediumizmem i
zjawiskami hipnotycznymi, wyja�nianymi nie znajduj�c� szerszego uznania
koncepcj� tak zwanych "promieni sztywnych".
W tej sytuacji ci�gle jeszcze wielu ludziom w Polsce i to tak�e w
�rodowiskach naukowych hipnoza kojarzy si� niemi�o z magi�, szarlata�stwem
lub wzbudzaj�cymi l�k eksperymentami estradowymi, co nie stanowi dobrego
punktu wyj�cia do powa�nych bada� na ten temat lub praktycznego
wprowadzania hipnoterapii na szersz� skal�. W celu przeciwdzia�ania tym
trudno�ciom Sekcja Naukowej Psychoterapii Polskiego Towarzystwa
Psychiatrycznego wyodr�bni�a przed kilku laty podsekcj� hipnozy dzia�aj�c�
pod kierunkiem doc. dr. hab. med. Jerzego Aleksandrowicza. Do podsekcji
nale�y cz�� polskich hipnoterapeut�w, zainteresowanych wymian�
do�wiadcze� w zakresie wsp�czesnych zastosowa� hipnozy.
Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej
Rozdzia� drugi
METODOLOGICZNE PROBLEMY BADA� ZJAWISKA HIPNOZY
Dokonuj�c przegl�du naszej wsp�czesnej wiedzy na temat zjawiska hipnozy
�atwo dostrzec, �e nie jest to wiedza imponuj�ca swoj� zwarto�ci�,
wewn�trznym uporz�dkowaniem i pewno�ci� poszczeg�lnych twierdze�. Ponadto
sceptycy zwracaj� tak�e uwag� na fakt, �e wiedza ta w istocie niezbyt si�
powi�ksza od czas�w Bernheima lub mo�e nawet staro�ytnego Egiptu i innych
dawnych kultur.
Podstawowe zjawiska hipnotyczne i warunki, w jakich one wyst�puj�, znane
s� od bardzo dawna, niezale�nie od tego, w jaki spos�b pr�bowano je
wyja�nia� i w jakim celu je wywo�ywano. Ta niezmienno�� zjawisk
hipnotycznych jest o tyle zrozumia�a, �e przecie� w ka�dym okresie
historycznym powstawa�y one na tym samym pod�o�u materialnym, jakie
stanowi o�rodkowy uk�ad nerwowy. Mimo wi�c zmieniaj�cych si� uwarunkowa�
spo�ecznych istota ludzkiej natury pozostaje w swoich podstawowych
parametrach nie zmieniona od czasu, kiedy cz�owiek sta� si� wyodr�bnionym
gatunkiem biologicznym.
W pewnym uproszczeniu mo�na wi�c powiedzie�, �e zjawiska hipnotyczne s�
nam stosunkowo dobrze znane w swej warstwie behawioralnej, to znaczy
dysponujemy szczeg�owymi opisami zachowania os�b hipnotyzuj�cej i
hipnotyzowanej, mo�liwo�ci wywo�ania zmian w tym zachowaniu i
psychofizjologicznych reakcji mo�liwych do uzyskania w stanie hipnozy oraz
w nast�pstwie przeprowadzonej hipnozy.
Znacznie gorzej jest ju� natomiast z wyja�nieniem mechanizm�w
wyzwalaj�cych te zachowania i reakcje, podobnie jak nie uda�o si� do tej
pory .stworzy� zwartej koncepcji teoretycznej dla tych zjawisk. Na
pocieszenie mo�emy jednak u�wiadomi� sobie, �e zjawiska hipnotyczne nie s�
pod tym wzgl�dem odosobnione w por�wnaniu z innymi zjawiskami
psychicznymi.
Czy wiemy na przyk�ad, czym w istocie jest my�l ludzka albo konkretne
wyobra�enie? A czym jest zapis pami�ciowy matki lub jeszcze dok�adniej �
dotyku jej r�k, gdy nas w dzieci�stwie usypia�a? Nawet przy tak wydawa�oby
si� "prostym" procesie psychicznym, jak spostrzeganie, powstaj� liczne
znaki zapytania, gdy staramy si� zg��bi� istot� tego zjawiska. A kto z
m�drych badaczy jest w stanie wyja�ni�, co w�a�ciwie dzia�o si� w
o�rodkowym uk�adzie nerwowym Einsteina, gdy dochodzi� on do swojej
formu�y: E=mc2? Nie wiemy jaszcze ci�gle bardzo wielu rzeczy.
Zafascynowani niew�tpliwym rozwojem nauki i techniki sk�onni jeste�my
niekiedy do popadania w przesadn� dum� z osi�gni�� cz�owieka, zapominaj�c
o tym, jak ma�o wiemy o istocie naszego cz�owiecze�stwa, a wi�c o
zjawiskach psychicznych. Zjawiska te mog� by� analizowane na r�nych
poziomach, na przyk�ad psychologicznym, neurofizjoligicznym lub
biochemicznym i molekularnym. Stosunkowo najpe�niejszy jest psychologiczny
opis zjawisk psychicznych i prawid�owo�ci w nich wyst�puj�cych.
Znamy rodzaje wyst�puj�cych proces�w psychicznych, ich przebieg, wzajemne
zale�no�ci, zakres wyst�powania zaburze� w r�nych warunkach itp. Chocia�
nie wiemy, na czym w�a�ciwie polegaj� procesy my�lowe, nie mamy
w�tpliwo�ci,