Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 196 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
tytu�: "Niezawinione �mierci"
autor: William Wharton
tytu� orygina�u: "WRONGFUL DEATHS"
tekst wklepa�:
[email protected]
William Wharton straci� c�rk�, zi�cia i dwie wnuczki w wypadku, kt�ry, jego zdaniem, nigdy nie powinien by� si� wydarzy�. By�o to 3 sierpnia 1988 roku w Oregonie, w Stanach Zjednoczonych. Pewien farmer wypala� �ciernisko na swoich polach. Wiatr zni�s� g�sty dym nad biegn�c� w pobli�u mi�dzystanow� autostrad� 1-5. Kiedy dym wdar� si� pomi�dzy p�dz�ce samochody, kierowcy nie widzieli nawet maski w�asnego pojazdu. Furgonetka volkswagena jecha�a wci�ni�ta mi�dzy dwie olbrzymie osiemnastoko�owe ci�ar�wki. W pewnej chwili ci�ar�wka z ty�u staranowa�a furgonetk�. Eksplodowa� zbiornik paliwa i ca�a rodzina uwi�ziona w aucie sp�on�a �ywcem. "To najstraszniejszy wypadek, jaki kiedykolwiek widzia�em. Cia�a pasa�er�w furgonetki by�y tak zw�glone, �e nie mo�na ich by�o rozpozna�" - na miejscu katastrofy powiedzia� dziennikarzom wstrz��ni�ty policjant. Wharton podj�� s�dow� batali�, chc�c ustali� odpowiedzialnych za �mier� swoich najbli�szych, a tak�e doprowadzi� do zaniechania procederu wypalania p�l, by ju� nigdy nie zdarza�y si� podobne wypadki. Wszystko to opisa� w Niezawinionych �mierciach. "Pisanie tej ksi��ki to by�a droga przez m�k� - wyzna� pisarz. - Te prze�ycia zmieni�y mnie tak bardzo, �e �mier� c�rki wydaje mi si� teraz niemal usprawiedliwiona, upewni�y mnie, �e istnieje jaki� wa�niejszy wymiar egzystencji ni� ten, kt�ry znamy".
William Wharton
- Copyright (c) 1994 by William Wharton Copyright O 1995
for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c., Pozna� - Opracowanie graficzne serii i projekt ok�adki Lucyna Talejko-Kwiatkowska - Fotografia na ok�adce Piotr Chojnacki
- Redaktor serii ' Tadeusz Zysk
- Redaktor Zofia Doma�ska
- Wydanie I
- ISBN 83-86530-93-6
Dla Kate, Berta, Dayiel i Mii. A tak�e dla Margaret, kt�ra wpu�ci�a promyk �wiat�a w ciemno�ci. W.W.
Przedmowa
Pod wp�ywem prze�y� opisanych w tej ksi��ce doszed�em do przekonania, �e wszystko, co powstaje w umy�le m�czyzny czy kobiety, jest fikcj�. Tak zwana prawda to udogodnienie i luksus, kt�rych wszyscy poszukujemy. To poszukiwanie wydaje si� naturaln� i konieczn� cech� rodzaju ludzkiego. W nauce kryterium prawdy jest powtarzalno��. Poj�cie lub obserwacj� uznajemy za prawdziwe, kiedy wnioskowanie lub ca�a seria do�wiadcze� zawsze daje podobny rezultat. A jednak przez d�ugi czas ludzie nauki byli przekonani, �e to S�o�ce kr�ci si� wok� Ziemi. W owym czasie takie obja�nienie ruchu gwiazd i planet spe�nia�o wszystkie kryteria prawdziwo�ci. Historycy uwa�aj� wydarzenie za prawdziwe, je�li zgromadz� odpowiedni� liczb� tom�w zawieraj�cych pierwsze-, drugo- i trzeciorz�dne dowody, wystarczaj�ce do uzasadnienia s�uszno�ci takiego stwierdzenia. Jednak taka prawda to tylko "prawda og�lnie przyj�ta", co oznacza tyle, i� wi�kszo�� ludzi my�li, �e to prawda. I, jak to zwykle bywa, trwaj� w tym przekonaniu jedynie przez pewien ograniczony czas. Religia czerpie prawd� z objawienia udzielanego jednostkom nazywanym czasem prorokami - istotom nale��cym do jakiego� innego, wy�szego gatunku, kt�re dysponuj� pot�n� moc� i zazwyczaj pochodz� nie z tego �wiata. W tych objawieniach maj� swoje �r�d�a rozmaite systemy dogmat�w, z kt�rych ka�dy ro�ci sobie pretensje do prawdziwo�ci. Wielu ludzi �yje pod�ug tych "prawd", zabija dla nich lub jest z ich powodu zabijanych. CZʌ� PIERWSZA
Kate
Zgromadzi�em tyle pierwszo, drugo- i trzeciorz�dnych dowod�w, ile potrafi�em. �ywi� nadziej�, �e wydarzenia tu opisane nigdy ju� si� nie powt�rz�. Nie oczekuj� ani nie prosz�, �eby�cie wy, czytelnicy, dali wiar� temu niezwyk�emu objawieniu, kt�re zosta�o mi udzielone. Opowie�� o nim stanowi tylko fragment ca�o�ci tego przera�aj�cego, i�cie diabelskiego do�wiadczenia. Tej biograficzno-autobiograficznej powie�ci po�wi�conej wydarzeniom, kt�re zmieni�y moje �ycie, nada�em form� parado-kumentu. Dla dobra sztuki korzysta�em jednak z pewnych, przynale�nych jedynie powie�ciom, technik pisarskich. Znajduj� si� w tej ksi��ce dialogi, kt�rych, rzecz jasna, nie mog�em s�ysze�, jak te mi�dzy moj� c�rk� i jej m�em. S� one jednak zgodne ze znanym mi rozwojem wypadk�w. Narratork� pierwszej cz�ci ksi��ki jest Kate. Z punktu widzenia powie�ci by� to niezb�dny zabieg. Mam nadziej�, �e nie podwa�y to - w oczach czytelnik�w - wiarygodno�ci wydarze�, o kt�rych chcia�em opowiedzie�. Nie mia�em takiej intencji. Jestem powie�ciopisarzem. Pisanie, obok malowania, to m�j spos�b porozumiewania si� z lud�mi. Mam nadziej�, �e czytelnik zdo�a podej�� do opisanych wydarze� i prze�y�, kt�re sta�y si� moim udzia�em, przynajmniej z "gotowo�ci�" przyj�cia prawdy. Pragn�c uchroni� prywatno�� os�b, o kt�rych opowiadam w tej ksi��ce, zmieni�em wszystkie nazwiska. Tylko najbli�szym cz�onkom rodziny pozostawi�em ich prawdziwe imiona. Im tak�e u�yczy�em swojego pisarskiego pseudonimu jako nazwiska. Nie chcia�em, aby moja ksi��ka sta�a si� ksi��k� za�ale�, z wyj�tkiem sytuacji, kiedy by�o to konieczne dla obja�nienia konkretnych wydarze� i zwi�zanych z nimi prze�y�. Zdaj� sobie spraw�, �e ka�dy rodzaj mi�dzyludzkiej komunikacji jest u�omny. Nawet je�eli pr�bujemy powiedzie� prawd�.
Rozdzia� I
W Pary�u mieszkali�my w dzielnicy, o kt�rej Francuzi m�wili quartier populaire, co by�o uprzejmym okre�leniem slums�w. W tej okolicy zajmowano si� g��wnie meblarstwem, a wi�kszo�� mieszka�c�w stanowili rzemie�lnicy - stolarze, tapicerzy, cie�le, drukarze. Byli tak�e arty�ci - za naszych czas�w sprowadza�o si� tu ich coraz wi�cej. Wtedy by�am jeszcze za m�oda, �eby to doceni�. Marzy�am, �eby mieszka� w szesnastym arrondisse-ment albo w jakiej� innej, eleganckiej cz�ci miasta. Cho�by w takiej, w jakiej mieszka� Danny, m�j ch�opak, kt�rego pozna�am w Szkole Ameryka�skiej w Pary�u. Jego ojciec by� kiedy� ambasadorem, a teraz pracowa� dla jakiej� bardzo tajnej mi�dzynarodowej organizacji. Ale kto raz zosta� ambasadorem, by� nim ca�e �ycie, tak wi�c na jego wizyt�wce wci�� widnia� dawny tytu�. Pami�tam, �e robi�o to na mnie pot�ne wra�enie. Danny nie uczy� si� zbyt dobrze, ale by� przystojny i mieszka� w szesnastym arrondissement. By� jedynym uczniem w naszej szkole, kt�ry mia� w�asny samoch�d. By� od nas starszy i mia� francuskie prawo jazdy. We Francji mo�na prowadzi� dopiero po uko�czeniu osiemnastego roku �ycia. Chodzili�my ze sob� przez dwa ostatnie lata szko�y. Szczeg�lnie utkwi�y mi w pami�ci �wi�ta Bo�ego Narodzenia, kiedy byli�my ju� w maturalnej klasie. Sp�dzili�my je we m�ynie, starym, kamiennym m�ynie wodnym w Morvan, w Burgundii, gdzie nasza rodzina spotyka�a si� na �wi�ta. By�o, jak zawsze, bardzo zimno i bardzo nudno. My�la�am, �e zasz�am w ci���, i to pomimo �e stosowa�am kr��ek - mama i tato namawiali mnie do tego, odk�d sko�czy�am trzyna�cie lat. Na domiar wszystkiego Robert, m�j m�odszy braciszek, kt�ry mia� wtedy trzy czy cztery lata, bez przerwy wy�piewywa� t� kol�d� o Pannie, co porodzi�a Syna. Za ka�dym razem, kiedy to robi�, Danny i ja ci�ko wzdychali�my albo chichotali�my jak szaleni, zale�nie od aktualnego nastroju. P�niej Danny poprosi� mnie, �ebym wysz�a za niego, chocia� ju� wiedzieli�my, �e nie jestem w ci��y. To by�o tu� przed matur�. Kiedy powiedzia�am o tym rodzicom, tato najpierw d�ugo mi si� przygl�da�, a potem powiedzia�: - No c�, Kate, my�l�, �e Danny �wietnie si� nadaje na twojego pierwszego m�a. Wtedy uwa�a�am, �e to okropnie cyniczne, ale potem przekona�am si�, �e mia� racj�. Danny rzeczywi�cie okaza� si� dobrym pierwszym m�em. Zaraz po maturze pojechali�my z Dannym do Kalifornii i zapisali�my si� do college'u. Mieszkali�my w jakiej� wynaj�tej klitce. W szkole �redniej oboje za ma�o przyk�adali�my si� do nauki, �eby teraz my�le� o dostaniu si� na prawdziwy uniwersytet. Poza tym, poniewa� moi rodzice wtedy jeszcze mieszkali na sta�e w Kalifornii, w college'u nie musia�am p�aci� czesnego. Po dw�ch latach, kiedy Danny przeni�s� si� na Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles, pobrali�my si�. Przyj�cie weselne w Kalifornii zorganizowa�a ciotka Emmaline, siostra mamy, ale to prawdziwe wesele odby�o si� we m�ynie. Nie jestem zbyt religijna, ale chcia�am wzi�� �lub w ma�ym wiejskim ko�ci�ku stoj�cym na szczycie wzg�rza, z kt�rego wida� nasz m�yn. Danny nie by� nawet ochrzczony. Tato wzi�� moje �wiadectwo chrztu na wz�r i r�cznie, tymi swoimi artystycznymi zakr�tasami, wypisa� �wiadectwo dla Danny'ego. Kiedy zrobi� fotokopi�, wygl�da�o nawet prawdziwiej ni� moje. Oba �wiadectwa wys�ali�my do biskupa i mo�liwe, �e w ko�cu wyl�dowa�y w Watykanie. Tego ju� si� chyba nie dowiem. Nasz �lub tato opisuje w ksi��ce, kt�rej da� tytu� Wie�ci. Podczas ceremonii jego kolega z wojska gra� Skrzypka na dachu. Zebranym w ko�ciele rozdali�my t�umaczenia piosenek, poniewa� w wi�kszo�ci byli to Francuzi i inaczej nie zrozumieliby ani s�owa. Wszyscy p�akali�my, kiedy kolega taty zagra� Gdzie jest teraz ta dziewczynka male�ka, kt�r� nosi�em na r�kach? Na wyj�cie wybra� S�o�ce wschodzi i zachodzi. To wspania�a muzyka do grania na �lubie. M�yn by� pi�knie wysprz�tany, pe�en jedzenia i muzyki. Ludzie z wioski strzelali z dubelt�wek w powietrze, a w stodole, gdzie odbywa�y si� ta�ce, kilku wie�niak�w rozpali�o ognisko, �eby podgrza� atmosfer�. My byli�my dostatecznie podekscytowani i bez ich pomocy. Tato mia� d�ug� brod�, a w�osy zwi�zane w ma�� kitk�. Wtedy nie mia� ju� ich zbyt du�o, wi�c wygl�da�o to nieco dziwacznie. Mama prze�licznie prezentowa�a si� w swojej "motylej sukni". Uszy�a j� dla niej pewna bogata Arabka, matka kt�rego� z jej przedszkolak�w. Ta sama kobieta projektowa�a suknie dla Christiana Diora. Czasem wszystko si� tak zwariowanie uk�ada. Bawili�my si� doskonale. Wie�niacy zjawili si� objuczeni koszami fasolki szparagowej. W�a�nie ko�czy� si� sezon na fasolk�. Nikomu nie odmawiali�my, chocia� cz�� zapas�w musieli�my potem zakopa� przy starym kole m�y�skim. Noc po�lubn� sp�dzili�my w hotelu w Montigny, zaraz obok ko�cio�a. Wr�cili�my do Kalifornii, ale dla mnie nie by� to przyjemny powr�t. Zacz�am pracowa� jako sprz�taczka, potem Jako sekretarka w fabryce mro�onek. W ko�cu znalaz�am pierwsz� prawdziw� prac� w Korea�skich Liniach Lotniczych. Rozmawia�am o tym wszystkim z mam� i tat�. Oni chcieli, �ebym si� dalej uczy�a. Oboje wierzyli, �e bez szko�y cz�owiek w �yciu nic nie zdzia�a. Ja jednak musia�am zarabia�, �eby Danny m�g� sko�czy� studia. Jego rodzice, mimo �e siedzieli na forsie, niewiele mu pomagali, je�eli w og�le mo�na to by�o nazwa� pomoc�. Moja mama znalaz�a dla nas wspania�e mieszkanie stosunkowo blisko centrum Los Angeles. St�d mieli�my niedaleko i do mojej pracy, i na uniwersytet. W pobli�u znajdowa�o si� Muzeum Miejskie, w kt�rym sp�dza�am ka�d� woln� chwil�. Sztuka wci�� by�a moj� wielk� mi�o�ci�. Podoba�o mi si� wszystko, co staromodne, pokryte patyn� czasu. Wtedy zasz�am w ci���. Nasze mieszkanie zupe�nie wystarczy�o dla samotnego ma��e�stwa, ale maj�c w perspektywie dziecko, potrzebowali�my wi�cej przestrzeni. Z pomoc� taty znale�li�my niewielki domek w Venice, prawie przy samej pla�y. Mama przyjecha�a, �eby by� ze mn� przy porodzie Willsa. Chcia�am urodzi� bez pomocy lekarzy i przez ca�y czas pilnie �wiczy�am, ale sko�czy�o si� na cesarskim. Tato pisa� o mnie r�wnie� w innej swojej ksi��ce, zatytu�owanej Tato. Da� mi w niej imi� Marty i opisa�, jak znale�li�my ten ma�y domek w Venice, w kt�rym mieszkali�my z Dannym przez ca�� moj� ci���. W sumie mieszkali�my tam prawie cztery lata. Rodzice zagl�dali do nas co jaki� czas, a wtedy brali�my rowery i je�dzili�my na d�ugie wycieczki po pla�y. To by�a prawdziwa sielanka. To w�a�nie wtedy u�wiadomi�am sobie, �e przestaj� kocha� Danny'ego. Nie dlatego, �e robi� co� nie tak, raczej z powodu tego, czego nie robi�. Nie mog�am doj��, o co mi w�a�ciwie chodzi. Przecie� tyle moich przyjaci�ek mia�o prawdziwe k�opoty ze swoimi m�ami, kt�rzy je zdradzali, pili, narkotyzowali si� i tak dalej. Danny dzie� w dzie� ci�ko harowa� i, poza paleniem papieros�w, chyba nie robi� niczego z�ego. Mia� dobr� prac� jako akwizytor w hucie stali i by� naprawd� cudownym ojcem dla Willsa. Czasami by�am nawet zazdrosna, kiedy podpatrywa�am, jak si� razem bawi�. Ale te� s�dz�, �e, w pewnym sensie, Danny nigdy nie dor�s�. Mo�liwe jednak, �e to dotyczy�o nas obojga. Najgorsze by�o to, �e Danny mnie nudzi�. W�a�ciwie nie rozmawiali�my ze sob�. Pochodzi�am z rodziny, gdzie wszyscy bez przerwy o czym� rozmawiali, mo�e nawet odrobin� za du�o, w ka�dym razie jak na m�j gust. Czasami nie mog�am za nimi nad��y�, tak szybko przeskakiwali z tematu na temat. �ycie z Dannym to d�ugie wieczory, podczas kt�rych czyta� gazety, gapi� si� w telewizor albo szpera� w rachunkach i zam�wieniach swojej firmy. Potem szed� spa�. Wygl�da� na szcz�liwego, kiedy bawi� si� tym swoim ma�ym kalkulatorkiem. Mia�o to chyba jaki� zwi�zek z faktem, �e na studiach obla� egzamin z algebry. Wpad�am w tak� czarn� rozpacz, �e zdecydowa�am si� zadzwoni� do taty. Zapyta�am go, co to w�a�ciwie jest mi�o��? Chcia�am si� przekona�, czy kocham Danny'ego. Tato powiedzia�, �e do mnie oddzwoni. Po jakiej� p�godzinie telefon zaterkota�. - Kate, przemy�la�em to sobie. Nie jestem ekspertem w tych sprawach i lepiej, �eby� zapyta�a swoj� matk�. Ale je�li chcesz zna� moje zdanie, to mi�o�� jest kombinacj� podziwu, szacunku i nami�tno�ci. Je�li �ywe jest cho� jedno z tych uczu�, to nie ma o co robi� szumu. Je�li dwa, to mo�e nie jest to mistrzostwo �wiata, ale blisko. A je�li wszystkie trzy, to �mier� jest ju� niepotrzebna: trafi�a� do nieba za �ycia. W tym, co w�wczas powiedzia� tato, nie znalaz�am dla siebie �adnej odpowiedzi. My�la�am o tym jednak przez ca�y nast�pny miesi�c i dosz�am do wniosku, �e na moim rachunku suma wynosi "zero". Nie wiem, co tak naprawd� my�la� o tym Danny, ale s�dz�, �e nie mia�o to dla niego wi�kszego znaczenia. Nigdy by si� jednak do tego nie przyzna�. Postanowi�am wyprowadzi� si� z Venice. Wills ju� nie by� malutkim dzieckiem, a okolica, w kt�rej mieszkali�my, by�a jedn� wielk� hurtowni� narkotyk�w. Szpital, przed kt�rym ju� od rana ludzie ustawiali si� w kolejce po swoj� porcj� metadryny, znajdowa� si� tylko o przecznic� od naszego domu. Tato podsun�� nam pomys�, �eby�my si� przeprowadzili do Idylwild. Idylwild le�y w g�rach w pobli�u Los Angeles, na wysoko�ci 1500 metr�w, wy�ej jeszcze ni� Palm Springs. By�a to dobra lokalizacja, r�wnie� ze wzgl�du na prac� Danny'ego. Pojechali�my razem obejrze� to miejsce i od razu mi si� tam spodoba�o. Poszcz�ci�o si� nam, bo znale�li�my dok�adnie taki dom, o jakim zawsze marzy�am. Tato w�a�nie zarobi� mas� pieni�dzy na Pta�ku i cz�� nam po�yczy�, wi�c mogli�my kupi� ten dom. Mi�dzy Dannym i mn� zacz�o si� jako� uk�ada�. Willsowi bardzo si� podoba�o nasze nowe otoczenie. Mieli�my tu ska�y, na kt�re mo�na si� by�o wspina�, zapach sosnowego lasu, �nieg w zimie i cudowne, krystaliczne, rozgwie�d�one noce. Wsz�dzie by�o mn�stwo s�jek, szop�w, szyszek i �o��dzi. Wills uwielbia� swoje przedszkole, a ja tam nawet czasami pracowa�am. Danny nie wyje�d�a� na d�u�ej ni� w�wczas, kiedy mieszkali�my w Venice. Jego "rejon" by� rozleg�y, jednak Idylwild le�a�o dok�adnie po�rodku. Jedynym problemem mog�a by� jazda po g�rskich drogach, ale Danny by� w tym prawdziwym mistrzem. P�niej Danny dosta� ofert� pracy z Honeywell Buli. Tato pom�g� mu napisa� podanie i �yciorys, a wszyscy si� cieszyli�my, poniewa� oznacza�o to lepsze zarobki i wi�ksze mo�liwo�ci awansu ni� przy sprzedawaniu stali. K�opot polega� na tym, �e musieli�my przenie�� si� do Phoenix w Arizonie, gdzie Danny zosta� wys�any na szkolenie. Trzeba wi�c by�o sprzeda� m�j wy�niony dom. W pewnym sensie w�a�nie wtedy sko�czy� si� nasz pi�kny sen. Dom w Idylwild sprzedali�my z takim zyskiem, �e mogli�my sp�aci� tat� i kupi� dom w Phoenix. To by� nowy dom, stoj�cy na nieurodzajnej ziemi po�r�d innych, identycznych budynk�w. Nie by�o tam nawet trawnika. Nie mog�am si� przyzwyczai� do �ycia na �rodku pustyni. Po prostu nie mog�am tak �y�. I nie mog�am uwierzy�, �e to ja jestem t� kobiet�, kt�ra mieszka w tym strasznym miejscu, i to z Dannym, kt�ry wi�kszo�� czasu sp�dza� w pracy. Robi�am, co mog�am, �eby stworzy� tu prawdziwy dom, ale wzdryga�am si�, kiedy musia�am wyjrze� przez okno. Wszystko by�o takie ja�owe. Rozkaprysi�am si� mieszkaj�c w Idylwild, a nawet w Venice, szczeg�lnie jednak dlatego, �e wi�ksz� cz�� mojego dzieci�stwa sp�dzi�am z rodzicami w Europie. Tam zawsze mo�na by�o zobaczy� co� ciekawego. Tutaj po prostu nic nie by�o. By�o za to okropnie gor�co. Na ulicach nie by�o wida� �ywego ducha. Wills zacz�� chodzi� do szko�y, a ja oznajmi�am Danny'emu, �e chc� rozwodu. W moim �yciu nie by�o �adnego innego m�czyzny, ale czu�am, �e wkr�tce kto� taki mo�e si� pojawi�, a poza tym za wszelk� cen� chcia�am stamt�d uciec. Danny by� za�amany ca�� t� histori�. Przegadali�my kilka nocy z rz�du, analizuj�c wszystko od nowa. Bo�e, to by�o prawdziwe piek�o. Kiedy teraz o tym my�l�, dochodz� do wniosku, �e Danny musia� uwa�a� mnie za zwyk�� wariatk�. By� mo�e mia� racj�. Tato i mama nie mogli si� w tym po�apa�. Tato wyci�gn�� mnie kiedy� na spokojn� rozmow�, tak jak zawsze, gdy dochodzi� do wniosku, �e sprawy zaczynaj� mu si� wymyka� z r�k. W zasadzie nie porusza� tematu mojego ma��e�stwa, chc�c, �ebym sama dosz�a ze sob� do �adu, ale czasami nie umia� si� powstrzyma�. Tak samo zachowywa� si� w�wczas, kiedy zacz�am pali�. I potem, kiedy zacz�am sypia� z ch�opakami. Identycznie by�o z narkotykami. M�wi� po prostu, co my�li, a z jego argumentami trudno by�o dyskutowa�. Kiedy posz�o o papierosy, przyszed� do mojego pokoju i najpierw spokojnie zapyta�, czy pal�. Nawet nie pr�bowa�am k�ama�. Papierosy czu� by�o ode mnie na odleg�o��, pali�am ju� wtedy prawie paczk� dziennie, a nauczyciele powiedzieli mamie, �e przerwy mi�dzy lekcjami sp�dzam w palarni. Tato by� ca�kiem spokojny. - Pos�uchaj, Kate. Rozumiem, �e to twoje �ycie, ale w pewien spos�b twoje �ycie nale�y tak�e do nas. Po�wi�cili�my niesamowicie du�o czasu i wysi�ku, troszcz�c si� o ciebie. Opatrywali�my ci odparzon� pup�, robili�my p�ukanie �o��dka, kiedy wypi�a� chloradyn�, czuwali�my przy ��ku, kiedy le�a�a� rozpalona gor�czk�, a lekarze twierdzili, �e to choroba Heinego-Medina, uwa�ali�my, �eby� nie wpad�a pod samoch�d, piel�gnowali�my, kiedy mia�a� osp� wietrzn�, odr�, �wink� i co tam jeszcze. Karmili�my ci� witaminami, dbali�my, �eby� na czas dosta�a szczepionki przeciwko wszystkim najgro�niejszym chorobom. Sama wiesz, �e do czwartego roku �ycia nie pi�a� innego mleka poza mlekiem twojej matki i kozim mlekiem. Codziennie rano i wieczorem doi�em nasze kozy, �eby� mia�a to mleko. A teraz naprawd� bardzo si� martwimy, poniewa� robisz sobie krzywd�. Wiesz chocia�, dlaczego palisz? Bo�e, kiedy tak przemawia� tym swoim okropnym, cichym, ale dr��cym z napi�cia g�osem, trudno by�o z nim dyskutowa�. Obieca�am, �e przestan� pali�, ale nie przesta�am. Wiedzia� o tym, ale uwa�a�, �e zrobi� ju� wszystko, co do niego nale�a�o. Taki w�a�nie by� m�j tato. P�niej, kiedy posz�o o seks, powiedzia�, �e je�li nie chc� z�apa� jakiej� choroby, to powinnam zawsze upewni� si�, czy m�j ch�opak za�o�y� prezerwatyw�. Nie by�by jednak sob�, gdyby na tym sko�czy�. - Pos�uchaj, Kate. Seks to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy na �wiecie, tak jak gwiazdka. Ale je�eli kto� nie wie, co to wstrzemi�liwo��, to tak, jakby codziennie urz�dza� sobie gwiazdk�. Traci ten dreszczyk oczekiwania na co� niezwyk�ego. Pr�bowa� mi wyt�umaczy� r�nic� mi�dzy romantyczn� mi�o�ci� i seksem. M�wi�, �e kiedy seks wchodzi drzwiami, romantyczna mi�o�� ucieka przez okno, i takie tam sentymentalne bzdury. Wtedy nie rozumia�am znaczenia s�owa "wstrzemi�liwo��". Kiedy powt�rzy�am kilku znajomym, co mi powiedzia�, uznali, �e to oryginalne i niezwykle zabawne. A co do narkotyk�w, to kt�rego� dnia w naszej budzie wybuch�a wielka afera. Oberwa�o si� nawet dzieciom prezesa zarz�du i dyrektora szko�y. Podejrzewam, �e w palarni czasem by�o wi�cej amator�w marychy ni� papieros�w. To by� ju� pocz�tek lat siedemdziesi�tych, ale wszyscy pr�bowali�my nadrobi� zaleg�o�ci z lat sze��dziesi�tych. Tato znowu kiedy� dopad� mnie w moim pokoju. Pokaza� mi ma�� buteleczk� z jak�� zawarto�ci�. - Przyjrzyj si�, Kate. Wiesz, co to jest? Nie czeka� jednak na moj� odpowied�.
- To marihuana, jedna z najlepszych. Kolega mi sprzeda�. Wraca� do Ameryki i ba� si� celnik�w. Teraz pos�uchaj, Kate. Ta buteleczka zawsze b�dzie sta�a na najwy�szej p�ce szafy w mojej sypialni. Je�eli b�dziesz chcia�a, we� sobie troch�, ale pod warunkiem, �e b�dziesz pali�a tylko w tym mieszkaniu i bez �adnych kole�anek i kumpli. Francuzi s� strasznie ci�ci na te rzeczy. Jak ci� z�api�, to poniewa� nie pracuj� w �adnej wp�ywowej firmie, ka�� nam wyjecha� z Francji w ci�gu czterdziestu o�miu godzin. Bardzo bym nie chcia�, �eby tak si� sta�o. Mamie i mnie podoba si� tutaj. Musisz my�le� r�wnie� o nas. Tato uwa�a�, �e marycha, a tak�e inne narkotyki, to pr�ba �atwego zdobycia tego, co inni osi�gaj� ci�k� prac�, poprzez tw�rcze dzia�anie. By� przekonany, �e narkotyki - chemicznie - powstrzymuj� ludzi przed podj�ciem tego kolosalnego wysi�ku, dzi�ki kt�remu �yje si� na "haju", ale bez proch�w. - Widzisz, Kate, kiedy studiowa�em sztuk� na uniwersytecie w Los Angeles, przeczyta�em Drzwi percepcji Huxleya i zrobi�o to na mnie ogromne wra�enie. Zg�osi�em si� na ochotnika do eksperyment�w z LSD 25. Wtedy m�wi�o si� na to "kwas". Potrzebowali artyst�w i p�acili nam trzydzie�ci pi�� dolar�w, �eby�my byli kr�likami do�wiadczalnymi. Zrobi�em to dwa razy. Wstrzykn�li mi to co� w rami�. Po jakich� pi�ciu minutach zacz��em dziwnie si� czu� w ubraniu, jego dotyk wywo�ywa� we mnie silne erotyczne skojarzenia. Bardzo wyra�nie s�ysza�em buczenie neon�wek i zafascynowa� mnie cie� maszyny do pisania, na kt�rej sekretarka wystukiwa�a co� po drugiej stronie pokoju. Zabrali mnie do Muzeum Miejskiego i prosili, �ebym opisywa� obrazy wisz�ce na �cianach. Wydawa�o mi si�, �e wszystkie by�y namalowane fosforyzuj�cymi farbami. Kiedy wracali�my na uniwersytet, samochodem jednego z kierownik�w eksperymentu, zacz�� si� odlot. Skuli�em si� na swoim siedzeniu. Samochody za szyb� na przemian ros�y i mala�y. Wszystko wynika�o ze zwyk�ej zmiany perspektywy, ale m�j umys� nie by� zdolny do tego rodzaju racjonalizacji. Wr�ci�em tam jeszcze raz, kiedy nam�wiono mnie, �ebym po zastrzyku sam co� namalowa�. By�em pewny, �e w�a�nie tworz� najpi�kniejszy obraz, jaki kiedykolwiek namalowano i p�aka�em ze szcz�cia. Kiedy po kilku godzinach doprowadzili mnie do porz�dku, poszed�em obejrze� swoje dzie�o i okaza�o si�, �e na p��tnie widnieje tylko wielka bura plama zmieszanych kolor�w, s�owem, co�, co umia�by namalowa� niezbyt rozgarni�ty przedszkolak. My�l�, Kate, �e wtedy czego� si� nauczy�em. Narkotyki powoduj�, �e ta cz�� naszego m�zgu, kt�ra odpowiada za my�lenie, zostaje wy��czona, natomiast uczucia staj� si� niezwykle intensywne. Umiej�tno�� dokonywania rozr�nie�, podejmowania decyzji, rozumienia natury fizycznego �wiata zostaje mocno os�abiona. I teraz: niewielka to strata, je�li masz taki sobie, zwyczajny m�zg i nie zale�y od niego twoja przysz�o��. Ale ty, Kate, masz wspania�y m�zg i nie mam ochoty patrze�, jak pr�bujesz udoskonali� ten cudowny, misterny mechanizm za pomoc� gwo�dzia. Wiesz, Kate, jeszcze przez dwa miesi�ce od tego eksperymentu nie umia�em wykrzesa� w sobie tego entuzjazmu, bez kt�rego nie da si� stworzy� naprawd� warto�ciowego dzie�a. Przypominam ci, �e s�owo "entuzjazm" pochodzi z greki i znaczy "natchniony przez bog�w". �eby dobrze malowa�, konieczna jest surowa dyscyplina i ca�kowite zaanga�owanie, a ja wtedy prawie ju� zapomnia�em, jak to si� osi�ga. Nigdy wi�cej nie spr�bowa�em �adnych proch�w ani z mi�o�ci, ani dla pieni�dzy. �panie to jakby deklaracja, �e si� przesta�o wierzy� w samego siebie. Ludzie uzale�nieni od narkotyk�w s� podobni do alkoholik�w. Nie szanuj� si�, chcieliby uciec od samych siebie. To rodzaj psychicznego samob�jstwa. Tato patrzy� na mnie tymi swoimi zapadni�tymi, marmurkowo-niebieskimi oczami, spod swoich ma�pich brwi. Jednak mnie przekona� i przez ca�e �ycie trzyma�am si� z dala od narkotyk�w. Mo�liwe, �e nale�a�am do tych nielicznych w moim pokoleniu, kt�rzy przeszli przez swoj� pr�b� ogniow� i si� nie sparzyli. Taki w�a�nie by� m�j tato. Prawie zawsze na luzie, czasami nawet mo�na by�o pomy�le�, �e mu na niczym nie zale�y. Tak naprawd�, bardzo nas szanowa�. Zale�a�o mu, �eby�my sami u�o�yli sobie �ycie, nie chcia� jednak, �eby kt�remukolwiek z nas sta�a si� jaka� krzywda. Kiedy powiedzia�am mu, �e chc� si� rozwie�� z Dannym, czu�am, �e czeka mnie ci�ka przeprawa. Akurat przyjecha� w odwiedziny, a ja przez p� godziny usi�owa�am mu wszystko wyt�umaczy�. Siedzia� na niskim sto�ku, opieraj�c �okcie na kolanach, a brod� na d�oniach. Czasem przypatrywa� mi si� badawczo, a czasem tylko siedzia� ze wzrokiem wbitym w pod�og�. Nie odezwa� si� ani s�owem, dop�ki nie sko�czy�am. - Jak s�dzisz, czy Danny ci� kocha? - Wydaje mi si�, �e tak, ale... Powstrzyma� mnie ruchem d�oni. - Czy kocha Willsa? - Przecie� wiesz, �e tak.
- A jak wam si� uk�ada w ��ku? Nie chodzi mi o ciupcianie si� na okr�g�o, ale o zdrowy ma��e�ski seks. Nie spodziewa�am si�, �e o to zapyta. Mama nigdy nie zapyta�aby o nic, co ma zwi�zek z seksem. Zrobi�am g��boki wdech. - Wydaje mi si�... por�wnuj�c z tym, co opowiada�y mi inne kobiety, �e niczym si� nie wyr�niamy. - Zawsze masz orgazm? Patrzy� mi prosto w oczy. - Nie zawsze. Ale z tym mog� sobie sama poradzi�. Nie potrzebuj� do tego Danny'ego. Nigdy nie przypuszcza�am, �e potrafi� rozmawia� o tym z kt�rymkolwiek z rodzic�w. - Nie bije ci�, nie pije, nie bierze narkotyk�w ani nic takiego, prawda? Czy jest jaka� inna kobieta? - Nie, je�eli chodzi o pierwsze pytanie. Co do drugiego, chyba nie, jeszcze nie. My�l�, �e bym o tym wiedzia�a. - Czyli wszystko sprowadza si� do tego, �e si� z nim nudzisz. Jeste� pewna, �e nie nudzi�aby� si�, gdyby� by�a z innym m�czyzn�? - Ja po prostu tego nie wiem, tato. Odk�d sko�czy�am szesna�cie lat m�j �wiat zaczyna� si� i ko�czy� na Dannym. Nie mam poj�cia, jak bym si� czu�a z innym m�czyzn�. - Mo�e powinna� to sprawdzi�, zanim b�dzie za p�no. Pami�taj, �e je�li zdecydujesz si� na rozw�d, skrzywdzisz zar�wno Danny'ego, jak i Willsa, a prawdopodobnie r�wnie� sam� siebie. Musisz by� pewna, �e tego w�a�nie chcesz. - Tato, chyba nie chcesz, �ebym sobie znalaz�a kochanka? W�tpi�, �eby mi to odpowiada�o. - W takim razie spr�buj w pe�ni korzysta� z tego, co ju� masz. Zdarzaj� si� gorsze sytuacje. - Chcesz, �ebym sp�dzi�a ca�e �ycie z nudnym facetem? - Mn�stwo ludzi tak �yje. M�czy�ni �yj� z nudnymi kobietami, a kobiety z nudnymi m�czyznami. A czasami nudne kobiety �yj� z nudnymi m�czyznami. Tak to ju� jest. Poza tym, Kate, nie mo�esz twierdzi�, �e nie zna�a� Danny'ego, kiedy za niego wychodzi�a�. �yli�cie ze sob� jak ma��e�stwo przez dwa lata, zanim dope�nili�cie wszystkich formalno�ci. Mia�a� wolny wyb�r. Musia�a� wiedzie�, na co si� decydujesz. Nie wiedzia�am, co odpowiedzie�. Czu�am, �e musz� jeszcze troch� wytrzyma�. Wcale nie mia�am na to ochoty. Chcia�am zabra� Willsa i po prostu odej��. Tato zapyta�, czy rozmawia�am z Camille, moj� m�odsz� siostr�. - Ona ma znacznie wi�cej do�wiadczenia od ciebie, chocia� jest o pi�� lat m�odsza. Ma w sobie co� z dziecka ulicy. Zapytaj j�, co s�dzi o swoim �yciu. Jest wolna jak ptak. Nie jestem pewny, czy faktycznie potrafi lata�, ale nieba to ma pod dostatkiem. Zapytaj j� o zdanie. Nigdy przedtem nie pyta�am Camille o zdanie na �aden temat. Zawsze by�a taka apodyktyczna, ca�kiem jak mama. I zawsze m�wi�a jak postaci ze szkolnych przedstawie�. By� to jednak jaki� pomys�. Przybieg� Wills, z�apa� tat� za r�k� i wyci�gn�� na podw�rko, �eby go pohu�ta�. Ja od popychania tej hu�tawki mia�am ju� mi�nie jak baba-dziwo. Po�o�y�am si� na kanapie i po raz pierwszy od wielu tygodni rozp�aka�am si�.
No i rozwiod�am si� z Dannym. To wszystko by�o takie okropne. Zanosi�o si� ju�, �e skorzystaj� na tym tylko nasi prawnicy, ale w ko�cu wzi�li�my z Dannym sprawy w nasze r�ce. Nie chcia�am aliment�w, lecz tylko zapomogi na dziecko, w miar� mo�liwo�ci Danny'ego. Uzgodnili�my, �e pieni�dze ze sprzeda�y domu dzielimy po r�wno, ale nie by�o tego zbyt du�o. Danny, podobnie zreszt� jak ca�a masa ludzi, straci� prac� w Honeywell Buli i znowu sprzedawa� stal, cho� teraz ju� w innej firmie. Wr�ci� do Venice, gdzie kupi� ma�e mieszkanie. Dosz�am do wniosku, �e jedyny spos�b, abym mog�a utrzyma� siebie i Willsa, to sko�czenie studi�w i zdobycie uprawnie� nauczycielskich. W moim wieku, do tego z dzieckiem, by�a to mord�ga, ale zapisa�am si� na Uniwersytet Stanowy w Arizonie i znalaz�am prac� na campusie. Pracowa�am na Wydziale Geologii i nawet przez jaki� czas chcia�am zosta� geologiem, raz dlatego, �e dobrze zarabiali, dwa, poniewa� wi�kszo�� geolog�w to m�czy�ni; w�r�d kobiet nie by�o wielkiej konkurencji. Drug� prac� mia�am u germanist�w jako wydawca ich dwumiesi�cznika. Sporo si� przy tej okazji nauczy�am o pisaniu i edytorstwie, cho� o ma�o mnie nie zwolnili, kiedy okaza�o si�, �e pisz� po niemiecku znacznie gorzej ni� m�wi�. Willsa odda�am do przedszkola na campusie, kt�re op�aca�am kilkoma godzinami pracy z dzie�mi. Nie zostawa�o wi�c ju� nawet chwili wolnego czasu, ale odk�d mia�am siln� motywacj�, sama by�am zaskoczona swoimi post�pami w nauce. Tato i mama zagl�dali do nas co pewien czas, zawsze zostawiaj�c jak�� drobn� sumk�, kt�r� �ata�am nasz dziurawy bud�et, ale w zasadzie by�am ca�kowicie samodzielna. Stawa�am si� coraz bardziej pewna siebie jako studentka, i jako kobieta. Wieczor�w nie sp�dza�am ju� samotnie w domu. Podoba�o mi si�, �e nie jestem ju� skazana na jednego m�czyzn� i teraz r�wnie� ja mog� ich wybiera�. Po�ow� praktyk nauczycielskich zaliczy�am w Arizonie, a potem z�o�y�am podanie, �ebym drug� po�ow� mog�a odby� w Szkole Ameryka�skiej w Pary�u, gdzie uczy�a moja mama. Chcia�am wr�ci� do Europy. W�a�ciwie nigdy nie odpowiada�o mi �ycie w Ameryce. Tak wi�c, maj�c prawie trzydziestk�, wr�ci�am do domu, �eby zamieszka� z mam� i tat� na ich barce i uczy� si�, jak uczy�. Czu�am si� wtedy silniej zwi�zana z moj� rodzin� ni� kiedykolwiek przedtem. Barka, podobnie jak m�yn, nigdy nie nale�a�a do moich ulubionych miejsc, ale teraz nie wyobra�a�am sobie pi�kniejszego mieszkania. Rodzice mieli specjalny dar wyszukiwania takich niezwyk�ych miejsc. Codziennie rano tato zawozi� Willsa do francuskiej szko�y i przywozi� go wieczorem. Willsowi nie zawsze si� to podoba�o, ale wydaje mi si�, �e lubi� przebywa� z dziadkiem. Zaczyna� ju� m�wi� po francusku, a dla siedmioletniego ch�opca nabrze�a Sekwany by�y wymarzonym miejscem do zabawy. Mimo s�abej znajomo�ci j�zyka mia� ju� pierwszych koleg�w Francuz�w. Jego ulubionym zaj�ciem by�o wchodzenie na wie�� Eiffla. M�wi�, �e to lepsze od Disneylandu. Uwielbia� te� wspina� si� z tat� na katedr� Notre Dam�, obaj zachowywali si� wtedy, jakby w�a�nie zdobyli Mount Everest. Mama i ja nie mog�y�my na to patrze�; obie mamy okropny l�k wysoko�ci, tak samo jak m�j brat, Mart. W naszej rodzinie jest czw�rka rodze�stwa. Ja jestem najstarsza. Na koniec praktyk dosta�am dobr� ocen� i �wietne rekomendacje od dyrektora szko�y. Poniewa� praktyk� mia�am tylko w nauczaniu pocz�tkowym, postanowi�am si� trzyma� przedszkola i pierwszej klasy szko�y podstawowej. Mama te� uczy�a tylko w pierwszych klasach. P�niej Camille, moja m�odsza siostra, zrobi�a praktyki nauczycielskie w La Jolla, w Kalifornii, i wybra�a ten sam zaw�d. To przechodzi u nas z pokolenia na pokolenie. Nigdy bym nie przypuszcza�a, �e Camille i ja sko�czymy jako przedszkolanki.
Rozdzia� II