8845

Szczegóły
Tytuł 8845
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8845 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8845 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8845 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

W OBRONIE WOLNO�CI Tytu� orygina�u: Free as in Freedom T�umaczenie: Krzysztof Mas�owski (c) 2003 Wydawnictwo Helion. Authorized translation of the English edition (c) 2002 Sam Williams. This translation is published and sold by permission of O'Reilly & Associates, Inc., the owner of all rights to publish and sell the same. Permission is granted to copy, distribute and/or modify this document under the terms of the GNU Free Documentation License, Version 1.1 or any later version published by the Free Software Foundation; with the Invariant Sections being no invariant sections, with the FrontCover Texts being no invariant sections, and with the BackCover texts being no invariant sections. A copy of the license is included in Appendix C, GNU Free Documentation License. All images are to be included vebatim when the document is copied, distibuted, or modified under the terms of the GFDL. Polish language edition published by Wydawnictwo Helion. Copyright (c) 2003 Wszystkie znaki wyst�puj�ce w tek�cie s� zastrze�onymi znakami firmowymi b�d� towarowymi ich w�a�cicieli. Autor oraz Wydawnictwo HELION do�o�yli wszelkich stara�, by zawarte w tej ksi��ce informacje by�y kompletne i rzetelne. Nie bior� jednak �adnej odpowiedzialno�ci ani za ich wykorzystanie, ani za zwi�zane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich. Autor oraz Wydawnictwo HELION nie ponosz� r�wnie� �adnej odpowiedzialno�ci za ewentualne szkody wynik�e z wykorzystania informacji zawartych w ksi��ce. Wydawnictwo HELION ul. Chopina 6, 44100 GLIWICE tel. (32) 2312219, (32) 2309863 email: [email protected] WWW: http://helion.pl (ksi�garnia internetowa, katalog ksi��ek) Drogi Czytelniku! Je�eli chcesz oceni� t� ksi��k�, zajrzyj pod adres http://helion.pl/user/opinie?wobron Mo�esz tam wpisa� swoje uwagi, spostrze�enia, recenzj�. Mojej �onie Tracy PODZI�KOWANIA Specjalne podzi�kowania nale�� si� Henningowi Gutmannowi za zainspirowanie mnie do napisania tej ksi��ki. Dzi�kuj� tak�e Baronowi Oasowi za uprzednie zasugerowanie tego pomys�u Tracy. Dzi�kuj� Laurie Petrycki, Jeffreyowi Holcombowi i pozosta�ym osobom z O'Reilly & Associates, a szczeg�lnie Timowi O'Reilly za poparcie udzielone tej ksi��ce. Wyrazy uznania nale�� si� grupie os�b sprawdzaj�cych tekst, a byli to: Bruce Perens, Eric Raymond, Eric Allman, Jon Orwant, Julie i Gerard Jay Sussman, Hal Abelson oraz Guy Steele. Mam nadziej�, �e obecna wolna od b��d�w wersja da�a Wam wiele rado�ci. Dzi�kuj� r�wnie� Alice Lippman za wywiady, ciasteczka i fotografie. Wreszcie moja rodzina: Steve, Jane, Tish i Dave im sk�adam r�wnie gor�ce podzi�kowania. Na koniec wyra�am wdzi�czno�� Richardowi Stallmanowi za to, �e nie zabrak�o mu serca ani cierpliwo�ci, gdy "pokazywa� mi kod". Sam Williams WST�P Dzia�alno�� Richarda M. Stallmana m�wi sama za siebie: od udokumentowanych kod�w �r�d�owych, przez liczne publikacje, po zarejestrowane rozmowy i wywiady. Niewiele jest os�b, kt�re tyle wysi�ku wk�adaj� w przekazanie innym swoich my�li i przekona�. Taka otwarto�� u�yjmy na chwil� tego niestallmanowskiego okre�lenia jest niecodzienna. �yjemy przecie� w spo�ecze�stwie, kt�re traktuje informacj�, a zw�aszcza informacj� osobist�, jako towar. Zatem rodzi si� pytanie, dlaczego istnieje kto�, kto chce dzieli� si� z innymi tak� mas� informacji, nie ��daj�c nic w zamian. Jak przekonamy si� w kolejnych rozdzia�ach, poczynania Stallmana nie s� w pe�ni altruistyczne. Ka�dy program, przem�wienie i zapisany bon mot ma przypisan� cen�, kt�ra jednak nie okre�la p�atno�ci w znaczeniu, do jakiego ludzie przywykli. Nie jest to ostrze�enie lecz zwyk�e stwierdzenie faktu. Jako kto�, kto sp�dzi� ostatni rok na wygrzebywaniu fakt�w z �ycia Stallmana, mog� si� obawia� wyst�pienia z krytyk� jego dorobku. "Nigdy nie podejmuj walki z kim�, kto kupuje atrament beczkami" mawia� Mark Twain. Trudno si� pokusi� o napisanie wyczerpuj�cej biografii kogo� takiego jak Stallman, kt�ry ka�d� sw� my�l podaje do publicznej wiadomo�ci. Czytelnik�w, kt�rzy zdecyduj� si� po�wi�ci� kilka godzin na przewertowanie tej ksi��ki, zapewniam, �e znajd� tu fakty i cytaty, kt�rych nie da si� odszuka� na stronach internetowych za pomoc� Google lub innej wyszukiwarki. Ale dost�p do tych informacji kosztuje. Kupuj�c ksi��k�, p�acicie za� w tradycyjny spos�b, za� w przypadku wersji elektronicznej op�ata jest pobierana jak za wolne oprogramowanie1. Dzi�ki wydawnictwu O'Reilly & Associates ksi��ka ta jest rozprowadzana na zasadzie Licencji Wolnej Dokumentacji GNU2, co oznacza, �e ka�dy mo�e jej tekst poprawia�, tworzy� w�asn� wersj� i upowszechnia� na zasadzie tej samej licencji. Je�eli czytacie wersj� elektroniczn� i wybieracie drugi rodzaj p�atno�ci, tzn. chcecie przyczyni� si� do poprawienia tre�ci ku po�ytkowi nast�pnych czytelnik�w, czekam na Wasze teksty. Wersj� w formacie html publikuj� od czerwca 2002 r. pod adresem internetowym http://www.faifzilla.org/. Celem jest regularne uaktualnianie i rozszerzanie tekstu Free as In Freedom. Je�eli zamierzacie wzi�� udzia� w tym przedsi�wzi�ciu, czyli wybieracie drug� form� p�atno�ci, przeczytajcie dodatek C, gdzie zosta�y podane Wasze prawa wynikaj�ce z Licencji Wolnej Dokumentacji GNU. I jeszcze uwaga ko�cowa: ksi��ka, kt�r� trzymacie w r�ku, to robota dziennikarska lecz r�wnie� dokumentalna. Podczas jej pisanie i przygotowywania do druku korzysta�em z licznych uwag i komentarzy wielu uczestnik�w opisywanych wydarze�, ��cznie z samym Richardem Stallmanem. U�wiadomili�my sobie w�wczas, �e w tek�cie zosta�o zawarte wiele informacji technicznych, kt�rych dok�adniejsze lub lepsze wyja�nienie bardzo u�atwi�oby lektur�. Poniewa� ksi��ka zosta�a wydana na zasadach Licencji Wolnej Dokumentacji GNU, akceptujemy wszelkie poprawki, tak jakby�my robili w przypadku opublikowania wolnego oprogramowania. Zaakceptowane zmiany zostan� w��czone do wersji elektroniczne oraz, by� mo�e, tak�e do przysz�ej wersji drukowanej. Je�eli chcecie si� przyczyni� do podniesienia jako�ci i warto�ci tej ksi��ki, mo�ecie przes�a� mi informacj� na adres [email protected]. Przypisy 1 Termin angielski "free software" bywa t�umaczony r�nie; zwykle jako "wolne oprogramowanie" lub "bezp�atne oprogramowanie". Istnieje Free Software Foundation, na kt�rej polskiej stronie pod adresem http://www.gnu.org/ home.pl.html znajdujemy nazw� "Fundacja Wolnego Oprogramowania", za� "S�ownik termin�w komputerowych" wydawnictwa Pr�szy�ski i Ska nazywa j� "Fundacj� na rzecz Bezp�atnego Oprogramowania". S�dz�c, �e tw�rcy strony fundacji lepiej wiedz�, jak si� ich organizacja nazywa, przyjmuj� nazw� "wolne oprogramowanie", tym bardziej, �e ta forma jest bli�sza wersji angielskiej przyp. t�um. 2 GNU Free Documantation Licence. GNU to rekurencyjny akronim zdania ,,GNU's Not Unix'' ,czyli ,,GNU to nie Unix'' . Wi�cej informacji mo�na znale�� pod adresem WWW podanym w poprzednim przypisie przyp. t�um. 1 GDY POTRZEBNA DRUKARKA Obawiam si� Grek�w, nawet gdy przynosz� dary Wergiliusz Eneida Nowa drukarka znowu si� zaci�a. Richard M. Stallman, programista w Laboratorium Sztucznej Inteligencji1 w Massachusetts Institute of Technology2 (zwanym w skr�cie AI Lab), dotkliwe odczu� odkrycie tego uszkodzenia. W godzin� po pos�aniu do druku 50stronicowego pliku 27letni Stallman oderwa� si� na chwil� od zajmuj�cej go pracy i poszed� po dokumenty. Po dotarciu do drukarki znalaz� tylko cztery wydrukowane strony, co gorsza nie by�y to strony z jego dokumentu, co oznacza�o, �e jego plik w ca�o�ci nadal tkwi� w przepastnej pl�taninie sieci AI Lab. Ryzyko oczekiwania na wykonanie zadania przez maszyn� jest cz�ci� codziennej pracy programisty, wi�c Stallman do�� spokojnie przyj�� rozczarowanie, kt�re go spotka�o. Jest jednak r�nica mi�dzy oczekiwaniem, a� maszyna zako�czy dzia�anie, a czekaniem na to, czy w og�le raczy je rozpocz��. Wielokrotnie by� zmuszony czeka� na kartki do�� wolno "wypluwane" przez drukark�. Jako kogo�, kto sp�dzi� znaczn� cz�� �ycia na poprawianiu efektywno�ci urz�dze� technicznych i oprogramowania nimi steruj�cego, zawsze korci�o go, by otworzy� pokryw�, zajrze� do wn�trza dzia�aj�cej maszynerii i poszuka� przyczyn problemu. Niestety, jego sprawno�� i zdolno�ci programisty nie si�ga�y zagadnie� technicznoin�ynieryjnych. Gdy wreszcie wyj�� z drukarki �wie�o wydrukowane strony, zacz�� si� zastanawia�, w jaki spos�b m�g�by na przysz�o�� unikn�� tego problemu. Niedawno zesp� AI Lab z otwartymi ramionami powita� now� drukark�. Urz�dzenie by�o darem Xerox Corporation. Prototyp najnowszego modelu by� zmodyfikowan� wersj� popularnej fotokopiarki. Zamiast dokumentami przeznaczonymi do kopiowania, urz�dzenie by�o "karmione" danymi produkowanymi przez oprogramowanie i dostarczanymi przez kabel sieciowy. Dane te by�y nast�pnie przekszta�cane w profesjonalnie wygl�daj�ce wydrukowane dokumenty. Maszyna, zaprojektowana przez znane w �wiecie biuro badawczoprojektowe Xerox Palo Alto Research Facility, by�a pierwszym zwiastunem urz�dze� desktop publishing3, kt�re do ko�ca dekady mia�y zaj�� znacz�ce miejsce na rynku komputerowym. Nagleni instynktown� potrzeb� skorzystania z najnowszego urz�dzenia, programi�ci z AI Lab szybko zintegrowali je ze skomplikowan� infrastruktur� swej sieci komputerowej. Natychmiast osi�gni�to zadawalaj�ce rezultaty. Nowe urz�dzenie Xeroxa by�o znacznie szybsze od poprzednio u�ywanej starej drukarki laserowej. Zadrukowane kartki opuszcza�y now� drukark� w tempie jedna na sekund�, co np. dawne 20minutowe drukowanie skraca�o do 2 minut. Nowa drukarka dzia�a�a r�wnie� o wiele precyzyjniej: ko�a by�o okr�g�e, a nie owalne, linie proste by�y naprawd� liniami prostymi, a nie sinusoidami o niewielkiej amplitudzie. By� to ze pod ka�dym wzgl�dem dar, kt�ry nale�a�o doceni�. Jednak�e po kilku tygodniach zacz�y dawa� o sobie zna� s�abe punkty urz�dzenia. G��wnym by�a sk�onno�� do zawieszania si� wskutek zaklinowania papieru. Programi�ci o zdolno�ciach in�ynierskich wkr�tce zrozumieli przyczyn�. Urz�dzenie, b�d�ce niegdy� fotokopiark�, by�o przeznaczone do dzia�ania pod czyim� nadzorem. Osoba ta zawsze by�a "pod r�k�" i je�eli zdarza�o si� zaklinowanie papieru, mog�a od razu usun�� przyczyn� zaci�cia. Przyjmuj�c to za rzecz oczywist�, in�ynierowie Xeroxa skupiali uwag� na rozwi�zywaniu innych problem�w, ten pomijaj�c. W ich za�o�eniach czujna obecno�� u�ytkownika by�o cz�ci� systemu. Zamieniaj�c urz�dzenie w drukark�, w subtelny spos�b zmienili r�wnie� relacj� mi�dzy nim i u�ytkownikiem. Poprzednio s�u�y�o jednej osobie, teraz przez sie� komputerow� mia�o s�u�y� wielu. U�ytkownik nie sta� ju� nad drukark� i nie nadzorowa� jej dzia�ania, lecz gdzie� z daleka z dowolnego miejsca sieci wysy�a� polecenie drukowania. Przechodz�c przez wiele urz�dze�, dociera�o ono do celu, gdzie mia�o si� przekszta�ci� w drukowane dokumenty. U�ytkownik nie mia� �adnego kontaktu z drukark� a� do czasu, gdy po dotarciu do niej w celu odebrania wydruku przekonywa� si�, �e jedynie niewielka jego cz�� zosta�a wykonana. Stallman by� jednym z pierwszych, kt�rzy ustalili przyczyn� k�opot�w, i pierwszym, kt�ry zaproponowa�, jak si� ich pozby�. Rozwi�za� ju� podobny problem kilka lat temu, gdy laboratorium u�ywa�o jeszcze starej drukarki. Nie m�g� usun�� mechanicznych przyczyn zacinania si� papieru, ale dogrzeba� si� do wn�trza programu, kt�ry na PDP11 sterowa� dzia�aniem drukarki i umie�ci� tam polecenie okresowego sprawdzania jej stanu oraz wysy�ania raportu do g��wnego komputera sieci PDP10. Aby by� pewnym, �e niefrasobliwo�� u�ytkownika, kt�rego wydruk zawiesi� dzia�anie drukarki, nie spowoduje og�lnego zatoru wstrzymuj�cego drukowanie ca�ej kolejki, dopisa� polecenia wysy�aj�ce zawiadomienie o awarii do wszystkich, kt�rych pliki czeka�y na wydrukowanie. Komunikat by� prosty, co� w rodzaju: "Drukarka si� zaci�a. Zajmij si� tym", ale poniewa� by� wysy�any do os�b najbardziej zainteresowanych problemem, awari� zwykle szybko usuwano. By�o to obej�cie problemu, a nie jego rozwi�zanie, ale obej�cie eleganckie i skuteczne. Nie potrafi� rozwi�za� problemu mechanicznego, ale zrobi� to, co m�g� zrobi� najlepszego, zamykaj�c w p�tli drukark� i zainteresowanych u�ytkownik�w. Dzi�ki kilku dodatkowym wierszom programu pracownicy AI Lab mogli zaoszcz�dzi� tygodniowo �rednio od 10 do 15 minut traconych poprzednio na zb�dne w�drowanie do drukarki i z powrotem. W j�zyku programist�w mo�na powiedzie�, �e rozwi�zanie Stallmana by�o wykorzystaniem skumulowanej inteligencji sieci. "Je�eli otrzymasz komunikat, nie mo�esz by� pewny, �e kto� inny usunie zaci�cie" logicznie wnioskowa� Stallman. "Na pewno p�jdziesz do drukarki. W ten spos�b w ci�gu minuty zjawi� si� tam dwie lub trzy zainteresowane osoby i zajm� si� problemem. Z tych dw�ch lub trzech os�b przynajmniej jedna b�dzie wiedzia�a, co nale�y zrobi�". Takie inteligentne rozwi�zywanie problem�w by�o znakiem firmowym AI Lab i grupy pracuj�cych tam programist�w. Najlepsi z nich pogardzali terminem "programista" i woleli nazywa� si� hakerami. Ta nazwa obejmowa�a bezmiar r�nych dzia�a�, wszystko od radosnej tw�rczej zabawy, po powa�ne prace ulepszaj�ce istniej�ce systemy komputerowe. W spos�b niejawny zawiera�a w sobie tak�e pami�tn� z czas�w pionierskich jankesk� pomys�owo�� i zaradno��. Bycie hakerem oznacza�o akceptacj� pogl�du, �e napisanie programu to dopiero pocz�tek. Prawdziwym testem hakerskich umiej�tno�ci jest ulepszenie kodu4. Taka filozofia bardzo odpowiada�a firmom w rodzaju Xeroxa, kt�re ch�tnie darowa�y swoje urz�dzenia i oprogramowanie instytucjom b�d�cym znanymi skupiskami haker�w. Z poprawek przez nich wprowadzanych korzystano potem, wprowadzaj�c na rynek nowe wersje i uaktualnienia. Zgodnie z terminologi� firm, spo�eczno�ci hakerskie by�y zwi�kszaj�cym warto�� spo�ecznym kapita�em oraz dodatkowym dzia�em badawczorozwojowym dost�pnym za �miesznie ma�e pieni�dze. Z powodu tej filozofii dawania i brania Stallman, po wykryciu zacinania si� papieru w nowej drukarce Xeroxa, ze spokojem zacz�� si� zastanawia�, jak stary spos�b omijania problemu przenie�� do nowego systemu. Jednak�e przygl�daj�c si� oprogramowaniu nowej drukarki laserowej, zrobi� niepokoj�ce odkrycie. Do drukarki nie do��czono oprogramowania, a przynajmniej nie by�o go w postaci czytelnej dla niego i jego koleg�w. Dotychczas wi�kszo�� firm grzeczno�ciowo publikowa�a kody �r�d�owe pozwalaj�ce pozna� poszczeg�lne polecenia steruj�ce urz�dzeniem. W tym przypadku Xerox dostarczy� oprogramowanie w wersji prekompilowanej lub binarnej. Programi�ci mogli bez k�opotu otworzy� pliki, ale nie b�d�c ekspertami od dekodowania d�ugich ci�g�w zer i jedynek, patrzyli na nie jak na nieznany szyfr. Cho� Stallman wiele wiedzia� o komputerach, nie zna� si� na odczytywaniu plik�w binarnych. Jednak�e jako haker mia� do dyspozycji inne �r�d�a informacji. Wiedzia�, �e to tylko kwestia czasu, kiedy gdzie� w �wiecie jaki� haker na uniwersytecie lub w firmie rozszyfruje oprogramowanie nowej drukarki laserowej Xeroxa wraz z plikami pe�nego kodu �r�d�owego. Wiedzia� tak�e, �e udost�pni te pliki innym, gdy� pogl�d o konieczno�ci dzielenia si� z innymi zdobytymi informacjami jest centralnym elementem filozofii hakerskiej. Po kilkakrotnym zaci�ciu si� drukarki Stallman przypomnia� sobie sytuacj� sprzed lat. W laboratorium potrzebny by� program obs�ugi sieci zwi�kszaj�cy wydajno�� wsp�pracy PDP11 z PDP10. Hakerzy z AI Lab byli gotowi zaj�� si� tym problemem, ale Stallman, absolwent Harvardu, przypomnia� sobie, �e podobny program zosta� tam napisany przez programist�w z dzia�u bada� komputerowych. W Harvardzie u�ywano takich samych maszyn PDP10 i PDP11, ale z innym systemem operacyjnym. W Harvardzie przestrzegano r�wnie� zasady, �e instalowaniu jakichkolwiek program�w na PDP10 musi towarzyszy� ujawnianie ich kod�w �r�d�owych. Korzystaj�c ze swych kontakt�w z wydzia�em komputerowym Harvardu, Stallman sporz�dzi� kopi� pliku �r�d�owego interesuj�cego go programu i zabra� do AI Lab. Potem przekszta�ci� go do postaci wymaganej przez stosowany tam system operacyjny. Bez zb�dnego krzyku i zamieszania AI Lab za�ata�o istotn� dziur� w swojej strukturze informatycznej. Stallman przy okazji zrobi� kilka poprawek i doda� kilka nowych przydatnych funkcji, kt�rych brakowa�o w wersji opracowanej w Harvardzie. Zwi�kszy�o to u�yteczno�� programu, z kt�rego jak powiedzia� Stallman " mogli�my korzysta� przez kilka lat". W latach siedemdziesi�tych takie post�powanie mo�na by�o por�wna� do po�yczenia od s�siada jakiego� narz�dzia lub torby cukru. Jedyn� r�nic� by�o to, �e sporz�dzaj�c kopi� programu, Stallman nie pozbawi� Harvardu mo�liwo�ci korzystania z jego wersji oryginalnej. Hakerzy z Harvardu odnie�li przy tym dodatkow� korzy��, gdy� w zamian za udost�pnienie kodu �r�d�owego mogli swobodnie korzysta� z poprawek wprowadzonych przez Stallmana. Nikt z Harvardu nie zainteresowa� si� poprawionym programem, ale Stallman przypomina sobie programist� z prywatnej firmy Bolt & Beranek, kt�ry skorzysta� z ulepszonego kodu, dodaj�c do niego kilka zmian, kt�re z kolei Stallman m�g� ewentualnie swobodnie zintegrowa� z wersj� dzia�aj�c� w AI Lab. "Program m�g�by si� rozwija� jak miasto" m�wi Stallman, wspominaj�c infrastruktur� informatyczn� AI Lab. " Cz�ci mog�yby by� wymieniane i rekonstruowane, a nowe elementy dodawane. Mo�na by, spogl�daj�c na jaki� element, m�wi� �Hmm... s�dz�c po stylu, musia�o to by� napisane w po�owie lat siedemdziesi�tych�". Dzi�ki takiemu nak�adaniu si� warstw intelektualnych hakerzy z AI Lab i innych o�rodk�w mogli tworzy� rzeczy dzia�aj�ce doskonale. Na zachodnim wybrze�u naukowcy komputerowi z UC Berkeley wsp�pracuj�cy z kilkoma in�ynierami systemowymi z AT&T zbudowali w ten spos�b pe�ny system operacyjny. Nazwany Uniksem, oparty na starszym, bardziej akademickim i powa�anym systemie Multics, by� dost�pny dla ka�dego, kto zechcia� zap�aci� za ta�m� do wykonania kopii i przesy�k�. Nie wszyscy programi�ci uczestnicz�cy w tym przedsi�wzi�ciu uwa�ali si� za haker�w, ale wi�kszo�� podziela�a pogl�dy Richarda Stallmana. Je�eli jakie� rozwi�zanie problemu by�o dla jednego u�ytkownika, mog�o przyda� si� r�wnie� innemu. Dlaczego wi�c nie podzieli� si� nim z innymi, cho�by dla zyskania dobrego samopoczucia? Fakt, �e Xerox nie ma ochoty na u�yczenie kod�w �r�d�owych, na pocz�tku niezbyt zdenerwowa� Stallmana. Staraj�c si� dotrze� do kod�w, zrazu nawet nie niepokoi� Xeroxa. "Podarowali nam drukark� laserow�" my�la� " czy wypada ich niepokoi� dodatkowymi ��daniami?" Jednak�e po kilku nieudanych pr�bach dotarcia do plik�w �r�d�owych stawa� si� coraz bardziej podejrzliwy. Rok wcze�niej star� si� z doktorantem z Carnegie Mellon University5. Student Brian Reid by� autorem u�ytecznego programu do formatowania tekstu o nazwie Scribe. By� to jeden z pierwszych program�w pozwalaj�cych u�ytkownikowi na do��czanie do dokumentu przesy�anego przez sie� w�asnych definicji kszta�tu czcionek i styl�w. By� to zwiastun HTMLa, lingua franca Word Wide Web. W roku 1979 Reid zdecydowa� si� sprzeda� Scribe'a dzia�aj�cej w rejonie Pittsburga firmie programistycznej Unilogic. Studencki rozdzia� w �yciu Reida ko�czy� si� i, jak twierdzi�, stara� si� przekaza� program komu�, kto b�dzie go rozwija�, strzeg�c jednocze�nie przed przedostaniem si� do domeny publicznej. Jakby tego by�o ma�o, Reid zgodzi� si� na umieszczenie w kodzie kilku zale�nych od czasu funkcji bomb z op�nionym zap�onem, kt�re powodowa�y deaktywacj� swobodnie rozprowadzanych kopii, je�eli u�ytkownicy w ci�gu 90 dni nie wnie�li stosownej op�aty. Je�eli taka op�ata zosta�a wniesiona, firma wysy�a�a kod wy��czaj�cy "pod�o�one �adunki". Dla Reida by�a to procedura doskona�a. Scribe nie sta� si� publicznie dost�pny, a Unilogic odzyska� zainwestowane pieni�dze. Natomiast dla Stallmana by�a to oczywista zdrada etosu programisty. Zamiast honorowa� ide� dzielenia si� wiedz� Reid pokaza� firmom, w jaki spos�b zmusi� programist�w do p�acenia za dost�p do informacji. Mija�y tygodnie i pr�by Stallmana uzyskania dost�pu do kod�w �r�d�owych oprogramowania drukarki Xeroxa odbija�y si� od muru zmowy milczenia. Wreszcie poj��, �e teraz gra odbywa si� wed�ug nowego scenariusza: "chcesz wiedzie�, to p�a�". Zanim jednak zd��y� si� na ten temat wypowiedzie� lub zacz�� dzia�a�, poczt� pantoflow� dotar�y do niego dobre wie�ci. Dowiedzia� si�, �e jeden z pracownik�w wydzia�u nauk komputerowych Carnegie Mellon University przed miesi�cem odszed� z Xerox Palo Alto Research Center. Jak wie�� nios�a, nie do��, �e przedtem pracowa� nad oprogramowaniem do interesuj�cej Stallmana drukarki, to po przeniesieniu si� na uniwersytet pono� kontynuowa� t� prac�, traktuj�c j� jako cz�� swoich naukowych zada�. Odk�adaj�c na bok swoje uprzednie podejrzenia, Stallman postanowi� zatem odszuka� tego osobnika podczas kolejnej wizyty w campusie Carnegie Mellon. Nie musia� d�ugo czeka�. W Carnegie Mellon te� istnia�o laboratorium zajmuj�ce si� badaniami nad sztuczn� inteligencj�, wi�c w ci�gu kilku miesi�cy nadarzy�a si� okazja do z�o�enia tam roboczej wizyty. Odwiedzi� w�wczas wydzia� komputerowy, gdzie w biurze skierowano go do cz�owieka prowadz�cego projekt Xeroxa. Dotar�szy do wskazanego pokoju, zasta� profesora przy pracy. Rozmowa in�yniera z in�ynierem by�a uprzejma lecz daremna. Przedstawiwszy si� kr�tko jako go�� z MIT, poprosi� o udost�pnienie kopii kod�w �r�d�owych drukarki laserowej, aby m�g� poprawi� jej wsp�dzia�anie z PDP11. Ku jego zaskoczeniu profesor odm�wi� spe�nienia pro�by. "Powiedzia�, �e zgodnie z dan� obietnic� nie mo�e mi da� kopii" wspomina Stallman. Pami�� jest ciekaw� rzecz�. Dwadzie�cia lat po tym fakcie ta�ma pami�ci Stallmana pe�na jest pustych miejsc. Nie pami�ta, po co pojecha� wtedy do Carnegie Mellon, ani pory roku, kiedy wizyta mia�a miejsce, nie pami�ta tak�e profesora, ani doktoranta, z kt�rymi wtedy rozmawia�. Wed�ug Reida rozm�wc� Stallmana m�g� by� Robert Sproull, dawniejszy pracownik badawczy Xerox PARC, a obecny dyrektor Sun Loboratories, oddzia�u badawczego konglomeratu komputerowotechnologicznego Sun Microsystems. W latach siedemdziesi�tych Sproull kierowa� w Xerox PARC tworzeniem program�w obs�ugi interesuj�cego nas typu drukarek laserowych. W latach osiemdziesi�tych zajmowa� si� badaniami naukowymi na Carnegie Mellon, gdzie w�r�d innych zada� kontynuowa� prace nad oprogramowaniem drukarek. "Kod, o kt�ry prosi� Stallman, by� najnowszym osi�gni�ciem sztuki programowania, napisanym przez Sproulla w ostatnim roku przed zatrudnieniem w Carnegie Mellon" twierdzi Reid. " Gdy dotar�a do niego pro�ba Stallmana, by� w Carnegie Mellon zapewne nieca�y miesi�c". Jednak�e zapytany wprost o tamt� pro�b� Sproull nie potrafi niczego wyja�ni�. W emailu napisa� " Nie mog� tego faktu skomentowa�, gdy� zupe�nie go nie pami�tam". Maj�c dw�ch uczestnik�w rozmowy niemog�cych sobie przypomnie� jej istotnych szczeg��w, ��cznie z faktem, czy ta rozmowa w og�le mia�a miejsce, trudno oceni� zapami�tan� przez Stallmana bezceremonialno�� odpowiedzi Sproulla. W wyst�pieniach publicznych Stallman powtarza, �e przyczyn� odmowy Sproulla by� kontrakt zawarty z Xerox Corporation daj�cy jemu i innym dost�p do kodu �r�d�owego ale pod warunkiem nieudost�pniania go osobom postronnym. Teraz takie zobowi�zanie dochowania tajemnicy firmowej zwane w skr�cie NDA od "non disclosure agreement" jest standardem w firmach produkuj�cych oprogramowanie, ale w�wczas by�o nowo�ci�. Stanowi�o ono odbicie wielkiej warto�ci handlowej, jak� dla Xeroxa przedstawia�y drukarki, oraz potrzeby zdobycia informacji koniecznej do ich uruchomienia. "Xerox w�a�nie stara� si� zrobi� z drukarki laserowej produkt handlowy" wspomina Reid. " Wariowali w�wczas ze strachu, �e kod mo�e zosta� ujawniony". Ale dla Stallmana NDA, czy jak tam si� ta umowa nazywa�a, by�o czym� wi�cej. By�o odci�ciem go przez sp�k� Xeroxa ze Sproullem, czy jak tam si� ten osobnik nazywa�, od potrzebnego mu kodu �r�d�owego i zniszczeniem systemu, kt�ry dotychczas dzia�a� sprawnie traktowania program�w jak warto�ci spo�ecznej. By� jak wie�niak, kt�remu nagle wysech� kana� irygacyjny od stuleci dostarczaj�cy wod� na pola. Id�c wzd�u� tego kana�u, trafi� na zamykaj�c� koryto tam� hydroelektrowni ze znakiem firmowym Xeroxa. Dopiero po pewnym czasie przyj�� do wiadomo�ci, �e Xerox zmusi� programist� do przyj�cia wyznaczonych warunk�w i dzia�ania w ramach nowo wymy�lonego systemu nakazanej dyskrecji. Na pocz�tku uzna� odmow� za skierowan� przeciwko sobie. Jako osoba czuj�ca si� niepewnie w kontaktach twarz� w twarz, s�dzi� �e najlepiej wpa�� do kolegi programisty bez zapowiedzi, po prostu jak do s�siada. Teraz, gdy spotka�a go odmowa, s�dzi�, �e pope�ni� gaf�. "By�em tak w�ciek�y, �e nie mog�em zebra� my�li, wi�c si� po prostu odwr�ci�em i wyszed�em bez s�owa. By� mo�e nawet trzasn��em drzwiami. Kto wie?" wspomina. "Pami�tam jedynie, �e chcia�em wyj�� jak najszybciej". Cho� up�yn�o ju� 20 lat, czas nie st�umi� z�o�ci, do tego stopnia, �e Stallman uczyni� z tego zdarzenia punkt zwrotny swego post�powania. W ci�gu kilku nast�pnych miesi�cy na Stallmana i spo�eczno�� haker�w z AI Lab spad�a seria zdarze�, w por�wnaniu z kt�rymi 30sekundowy epizod w Carnegie Mellon wygl�da� trywialnie. Niezale�nie od sposobu posortowania tych zdarze� wed�ug ich wa�no�ci, przemieni�y one Stallmana z hakera instynktownie nieufnego wobec wszelkich centralnych autorytet�w w rycerza krucjaty walcz�cej o utrzymanie w �wiecie tw�rc�w oprogramowania tradycyjnych warto�ci: wolno�ci, r�wno�ci i braterstwa. Jednak�e on sam uwa�a zdarzenie w Carnegie Mellon za najwa�niejsze. "Doda�o mi to odwagi do sformu�owania idei, o kt�rej my�la�em od dawna" powiada " �e oprogramowanie powinno by� wsp�ln�, og�lnie dost�pn� w�asno�ci�. My�la�em o tym od dawna, ale nigdy nie by�em pewien, jak nale�y to sformu�owa�. My�li nie by�y uporz�dkowane, co zaciemnia�o obraz, nie pozwalaj�c na przedstawienie go �wiatu w zrozumia�ej postaci." Cho� ju� wcze�niejsze zdarzenia budzi�y jego gniew, twierdzi, �e dopiero po scenie w Carnegie Mellon u�wiadomi� sobie, �e stanowi�y one wst�p do ataku na �wiat zasad, kt�re przez lata uwa�a� za �wi�to��. Nale��c do elitarnej grupy programist�w pracuj�cych w najlepszych �rodkach �wiatowych, by� sk�onny do ca�kowitego lekcewa�enia kompromis�w i zobowi�za� przyjmowanych przez jego koleg�w dop�ty, dop�ki nie mia�o to �adnego zwi�zku z jego prac�. Do czasu zdarzenia z drukark� Xeroxa spogl�da� z g�ry na urz�dzenia i programy, kt�re inni u�ytkownicy zmuszeni byli tolerowa� w ponurym milczeniu. W rzadkich przypadkach, gdy jaki� program czyni� wy�om w murach otaczaj�cych AI Lab, na przyk�ad gdy dokonano zamiany starego szanowanego Z Niczym Niezgodnego Systemu Operacyjnego na komercyjn� wersj� TOPS 206, Stallman wraz z kolegami mia� swobod� pisania od nowa, zmieniania postaci i nazw poszczeg�lnych element�w zgodnie z w�asnymi upodobaniami. Teraz nowa drukarka sta�a si� oznak� zmian, kt�re nasta�y. Dzia�a�a �wietnie, poza klinowaniem si� papieru od czasu do czasu, ale znikn�a mo�liwo�� dokonywania zmian zgodnie z w�asnymi upodobaniami. Drukarka ta by�a oznak� przebudzenia si� ca�ego przemys�u programistycznego. Oprogramowanie sta�o si� dla firm rzecz� tak wa�n�, �e uzna�y publikowanie kod�w �r�d�owych za zb�dne i niebezpieczne, gdy� mog�o sta� si� dla konkurencji tanim �r�d�em po��danych informacji. Z punktu widzenia Stallmana drukarka by�a koniem troja�skim. W ci�gu nast�pnej dekady oprogramowanie z zastrze�onymi prawami w�asno�ci w�lizn�o si� jak w�� do wn�trza AI Lab. Pojawi�o si� w postaci daru. Stallman musia� prze�kn�� dwie gorzkie pigu�ki. Pierwsz� by�o to, �e Xerox da� kilku programistom AI Lab pe�ny dost�p do kolejnych dar�w w zamian za zobowi�zanie do zachowania tajemnicy, a drug� u�wiadomienie sobie, �e by� mo�e on sam uleg�by takiej propozycji, gdyby spotka�a go ona w m�odszym wieku. Jednak�e irytuj�ce zdarzenie w Carnegie Mellon utrwali�o go w dotychczasowych przekonaniach. Po pierwsze, wywo�a�o nieufno��, z jak� od tej pory podchodzi� do wszystkich dar�w, a po drugie, postawi�o przed nim niewygodne pytanie, jak on by si� zachowa�, gdyby kto� z koleg�w wpad� do jego pokoju i poprosi� o kod, kt�rego nie powinien ujawni�. "By�o to moje pierwsze spotkanie z NDA i doprowadzi�o do wniosku, �e umowy tego typu musz� mie� swoje ofiary" twierdzi z przekonaniem Stallman " W tym przypadku ofiar� by�em ja i AI Lab". By�a to lekcja, kt�ra pomog�a mu przetrwa� burzliwe lata osiemdziesi�te dziesi�ciolecie, w kt�rym wielu jego koleg�w z MIT odesz�o z AI Lab i zacz�o dzia�a� na w�asny rachunek, podpisuj�c umowy NDA. Fakt, �e zwykle by�y to umowy na czas okre�lony, by� dla nich usprawiedliwieniem. Uwa�ali, �e pr�dzej, czy p�niej oprogramowanie stanie si� w�asno�ci� publiczn�. Obiecywali dotrzymanie tajemnicy w czasie najwcze�niejszego wykluwania si� oprogramowania, na jego najwcze�niejszych etapach rozwoju i traktowali to jako konieczny kompromis, jako cen�, kt�r� trzeba zap�aci� za dopuszczenie haker�w do prac nad najlepszymi projektami. Dla Stallmana by� to pocz�tek staczania si� po r�wni pochy�ej. "Gdy kto� zaprosi� mnie do zdradzenia koleg�w przez wzi�cie udzia�u w takim przedsi�wzi�ciu, przypomnia�em sobie, jak� z�o�� wywo�a�o u mnie do�wiadczenie na sobie takiego traktowania." wspomina " Odpowiedzia�em zatem: �Dzi�kuj� bardzo za ch�� podarowania mi tak pi�knego pakietu oprogramowania, ale nie mog� go przyj�� na proponowanych warunkach, wi�c obejd� si� bez niego�". Jak si� szybko przekona�, rezygnowanie z takich ofert to co� wi�cej ni� osobiste po�wi�cenie. By�o to budowanie muru oddzielaj�cego go od grupy innych haker�w, kt�rzy cho� podzielali jego pogard� dla okrywania pracy tajemnic�, sk�onni byli stosowa� o wiele bardziej elastyczne kryteria moralne. Z up�ywem czasu stawa� si� coraz bardziej wyobcowany, nawet wewn�trz AI Lab i zacz�to mu przyczepia� etykietk� "ostatniego prawdziwego hakera". Powi�ksza�o to jego izolacj� od rynku coraz bardziej zdominowanego przez oprogramowanie z zastrze�onymi prawami w�asno�ci. Uzna�, �e odmawianie innym prawa do poznania kod�w �r�d�owych jest nie tylko zdrad� zasad dzia�alno�ci naukowej obowi�zuj�cych od czas�w II wojny �wiatowej, lecz tak�e pogwa�ceniem "z�otej zasady", podstawowego prawa moralnego nakazuj�cego traktowa� innych tak, jakby�my sami chcieli by� przez nich traktowani. Na tym polega znaczenie drukarki laserowej i starcia, kt�re spowodowa�a. Bez tego, jak twierdzi Stallman, jego �ycie pobieg�oby bardziej utartym trybem, balansuj�c mi�dzy zadowoleniem p�yn�cym z dostatku pracuj�cego dla rynku programisty, a frustracj� spowodowan� pisaniem niewidocznego dla innych kodu program�w. Nie by�oby potrzeby zachowania przejrzysto�ci kodu, ani zajmowania si� problemami pomijanymi przez innych. Co wa�niejsze, nie by�oby te� uzasadnionej z�o�ci i emocji, kt�re wkr�tce sta�y si� si�� nap�dow� jego dzia�alno�ci, na podobie�stwo ideologii politycznej lub wiary w zasady etyczne. "Tego dnia poj��em i zdecydowa�em, �e istnieje co�, w czym nigdy nie b�d� m�g� uczestniczy�" twierdzi, maj�c przede wszystkim na my�li praktyki handlowania dla wygody osobist� wolno�ci�, jak okre�la umowy NDA, oraz wspieranie takich etycznie podejrzanych dzia�a� przez powszechnie przyj�te wzorce kulturowe. "Postanowi�em, �e nikt nigdy nie stanie si� z mojej winy ofiar� takich poczyna�, jakie mnie dotkn�y". Przypisy 1 Artificial Intelligence Laboratory przyp. t�um. 2 Instytut Techniczny Massachusetts jedna z najbardziej presti�owych uczelni technicznych Ameryki. MIT powsta�a w 1895 roku z inicjatywy kilkudziesi�ciu przedsi�biorc�w z okolic Nowego Jorku i Bostonu. Jej celem jest jednoczesne kszta�cenie student�w i prowadzenie bada� podstawowych. MIT jest uczelni� ca�kowicie prywatn� (patrz http://pl.wikipedia.org/wiki/MIT). Poniewa� w publikacjach polskich nazwa uczelni jest zwykle podawana w formie oryginalnej lub w postaci skr�tu MIT, ja r�wnie� nie b�d� jej zast�powa� polskim t�umaczeniem przyp. t�um. 3 DTP (Desktop Publishing) to okre�lenie oprogramowania oraz urz�dze� komputerowotechnicznych do edycji tekstu i grafiki, a cz�sto tak�e ca�ego procesu przygotowania papierowej publikacji do druku, czyli wstawiania i �amania tekst�w oraz rozmieszczania ewentualnych ilustracji. Zastosowanie komputer�w pozwoli�o na przeniesienie tego procesu z hal drukarskich na biurko. St�d okre�lenie "desktop", czyli "nabiurkowe", mieszcz�ce si� na biurku lub stole przyp. t�um. 4 Poj�cie "haker" zosta�o szerzej wyja�nione w dodatku B. 5 Uczelnie powsta�a w Pittsburgu w roku 1900 z fundacji przemys�owca i filantropa Andrew Carnegiego. W ci�gu ponad 100 lat istnienia trzykrotnie zmienia�a nazw�, od Carnegie Technical Schools przez pierwszych 12 lat istnienia, przez Carnegie Institute of Technology od roku 1912 do 1967, po obecn� nazw� Carnegie Mellon University. Dzi�ki hojnej dotacji Richarda K. Mellona w 1965 zosta� utworzony wydzia� zajmuj�cy si� naukami komputerowych Computer Science Department, kt�rego dzia�alno�� sta�a si� podstaw� doskonalej �wiatowej reputacji tej uczelni w dziedzinie nauk najnowszej technologii przyp. t�um. 6 TOPS 20 pojawi� si� na rynku w roku 1976 jako system operacyjny opracowany przez firm� DEC dla komputer�w PDP10. By� rozbudowan� wersj� starszego systemu TENEX zaprojektowanego w roku 1969 przez firm� Bolt Beranek & Newman Inc. TENEX zosta� zakupiony przez DEC i w latach 197376 przekszta�cony w TOPS 20. Histori� tego systemu mo�na przeczyta� po angielsku np. pod adresem: http://www.linique.com/dlm/tenex/hbook.html przyp. t�um. 2. 2001: ODYSEJA HAKERSKA Wydzia� nauk komputerowych New York University (NYU)1 znajduje si� w Warren Weaver Hall, przypominaj�cym fortec� gmaszysku oddalonym o dwa kwarta�y ulic na wsch�d od Washington Square Park. Wyloty instalacji klimatyzacyjnych du�ej mocy tworz� wok� niego wa� gor�cego powietrza zniech�caj�cy w r�wnej mierze �azik�w, jak i radc�w prawnych. Prze�amawszy barier� gor�cego powietrza, odwiedzaj�cy trafiaj� na nast�pn�, r�wnie nieprzyjemn� kontrol� stra�y pilnuj�cej jedynego wej�cia. Za punktem kontrolnym atmosfera �agodnieje. Nadal jednak liczne znaki rozsiane na pierwszym pi�trze przypominaj� o zagro�eniu ze strony niezabezpieczonych drzwi i niezaplombowanych wyj�� awaryjnych. Nawet w niezm�conej atmosferze Nowego Jorku sprzed 11 wrze�nia 2001 roku wszystko to u�wiadamia�o, �e nikt nie jest zbyt bezpieczny lub zbyt podejrzliwy. Znaki te stanowi�y tematyczny kontrapunkt dla g�stniej�cego t�umu go�ci zbieraj�cych si� w wewn�trznym atrium. Nieliczni wygl�dali na student�w NYU. Wi�kszo�� przypomina�a raczej rozche�stanych fan�w muzyki wsp�czesnej t�ocz�cych si� przed sal� koncertow� w oczekiwaniu na g��wny punkt programu. Na jedno kr�tkie przedpo�udnie masy te zaw�adn�y Warren Weaver Hall, ograniczaj�c zadania pilnuj�cej bezpiecze�stwa portierki do ogl�dania telewizji i wskazywania ruchem ramienia audytorium, w kt�rym odbywa si� "przem�wienie". Wewn�trz audytorium przybywaj�cy mogli zobaczy� osob�, kt�ra spowodowa�a czasowe zawieszenie zwyk�ych procedur bezpiecze�stwa. By� to Richard M. Stallman, tw�rca projektu GNU, prezes Fundacji Wolnego Oprogramowania2, zdobywca MacArthur Fellowship3 w 1990, Association of Computing Machinery's Grace Murray Hopper Award4 (tak�e w roku 1990), wsp�zdobywca Takeda Award5 za rok 2001 i by�y haker z AI Lab. Zapowiedziany jako gospodarz "oko�ohakerskich" stron internetowych, w tym http://www.gnu.org, Stallman zjawi� si� na Manhattanie, gdzie si� urodzi�, by wyg�osi� przem�wienie o �atwej do przewidzenia tre�ci, w kt�rym wyst�pi� przeciwko prowadzonej przez Microsoft kampanii zwalczania projektu Powszechnej Licencji Publicznej GNU6. Tematem wyk�adu Stallmana by�a historia i przysz�o�� ruchu wolnego oprogramowania. Istotne jest miejsce jego wyg�oszenia. Mniej ni� miesi�c wcze�niej w nale��cej r�wnie� do NYU, po�o�onej nieopodal Stern School of Business przemawia� Craig Mundie, jeden z prezes�w Microsoft Corporation, grzmi�c i ods�dzaj�c od czci i wiary Powszechn� Licencj� Publiczn� GNU wymy�lon� przed Stallmana przed 16 laty, po perypetiach z drukark� laserow� Xeroxa w r. 1980. Stworzona w celu przeciwdzia�ania narastaj�cej fali utajniania oprogramowania, GPL ewoluowa�a, by sta� si� g��wnym narz�dziem spo�eczno�ci zwolennik�w wolnego oprogramowania. M�wi�c pro�ciej, GPL nadaje programom komputerowym status w�asno�ci spo�ecznej lub, jak kto woli, powszechnej z zachowaniem legalno�ci praw autorskich ((c) copyright). Nadanie tych praw jest nieusuwalne. Wszystkie wersje pochodne podlegaj� tej samej zasadzie ochrony praw autorskich, nawet te, kt�re zawieraj� jedynie niewielki wycinek oryginalnego kodu �r�d�owego. Z tego powodu licencja ta w �wiecie przemys�u programistycznego zosta�a nazwana "wirusow�", gdy� zara�a�a ka�dy program, kt�rego dotkn�a7. W biznesie informacyjnym, coraz bardziej zale�nym od standard�w oprogramowania, do GPL przywar�a nazwa straszaka. Nawet firmy, kt�re z pocz�tku z lekcewa�eniem na�miewa�y si� z niej, traktuj�c j� jako programistyczn� odmian� socjalizmu, zacz�y z wolna zmienia� zdanie i zauwa�a� niesione przez ni� korzy�ci. Linux uniksopodobne j�dro systemu stworzone przez fi�skiego studenta Linusa Torvaldsa w roku 1991 jest rozpowszechniany z licencj� GPL, tak samo jak wiele powszechnie w �wiecie stosowanych narz�dzi: GNU Emacs, GNU Debugger, GNU C Compiler itd. Razem narz�dzia te tworz� wolny system operacyjny zbudowany przez haker�w i b�d�cy w�asno�ci� ich �wiatowej spo�eczno�ci. Zamiast uwa�a� t� spo�eczno�� za gro�b� firmy najnowszej technologii, jak IBM, Hewlett Packard i Sun Microsystems, zacz�y polega� na jej osi�gni�ciach i sprzedawa� aplikacje i us�ugi, korzystaj�c ze wci�� rosn�cych zasob�w wolnego oprogramowania. Jako bro� strategiczn� wykorzystuj� r�wnie� wieczn� wojn� spo�eczno�ci hakerskiej z Microsoft Corporation, firm� programistyczn� z Redmond w stanie Washington, kt�ra w latach osiemdziesi�tych zdominowa�a rynek oprogramowania komputer�w PC. Jako w�a�ciciel popularnego systemu operacyjnego Windows, Microsoft ma najwi�cej do stracenia w przypadku przesuwania si� �wiatowego przemys�u w stron� oprogramowania z licencj� GPL. Niemal ka�da linia kodu �r�d�owego Windows jest chroniona prawami autorskimi potwierdzaj�cymi prywatn� natur� w�asno�ci lub przynajmniej prywatne prawa Microsoftu do korzystania z tego oprogramowania. Z punktu widzenia Microsoftu w��czanie do Windows program�w na licencji GNU by�oby podobne do za�ywania tabletek poronnych zmniejszaj�cych populacj� w�asnych program�w i klient�w. Konkurencyjne firmy zdoby�yby nagle prawo kopiowania, modyfikowania i sprzedawania poprawionych wersji Windows, podkopuj�c pozycj� Microsoftu jako firmy numer 1 na rynku oprogramowania, dostarczaj�cej wci�� nowe wersje pe�nego luk i b��d�w systemu. Zatem wiele firm z coraz wi�kszym zainteresowaniem zacz�o si� zastanawia� nad mo�liwo�ci� "adopcji" oprogramowania GPL. Z tego powodu Mundie w swoim przem�wieniu wyklina� oprogramowanie z "og�lnie dost�pnymi kodami �r�d�owymi", jego rozw�j i rosn�c� sprzeda�. Dlatego Stallman postanowi� publicznie odpowiedzie� na te zarzuty w tym samym campusie uniwersyteckim. 20 lat to dla przemys�u programistycznego bardzo d�ugi okres. W roku 1980, gdy Stallman w AI Lab mia� k�opoty z drukark� laserow� Xeroxa, Microsoft, postrzegany obecnie przez haker�w jako g��wne zagro�enie, dopiero raczkowa� jako niewielka prywatna firma. IBM, w�wczas najpot�niejsza firma przemys�u komputerowego na �wiecie, wprowadzi� w�a�nie na rynek sw�j pierwszy komputer osobisty, daj�c pocz�tek tworzeniu rynku taniego sprz�tu komputerowego. Wiele technologii, kt�rych istnienie przyjmujemy teraz za rzecz oczywist�: Word Wide Web, telewizja satelitarna, 32bitowe konsole gier wideo, w og�le w�wczas nie istnia�o. To samo dotyczy wielu firm znajduj�cych si� obecnie w czo��wce establishmentu, jak np. AOL, Sun Microsystems, Amazon.com i Dell. To wyliczanie mo�na d�ugo kontynuowa�. Fakt, �e rynek wysokich technologii rozwin�� si� tak bardzo w tak kr�tkim czasie, przyczyni� si� do wzmocnienia obu stron bior�cych udzia� w debacie na temat GPL. Zwolennicy GPL wskazuj� na kr�tki �ywot wi�kszo�ci typ�w sprz�tu komputerowego. Obawiaj�c si� ryzyka kupienia przestarza�ego produktu, konsumenci biegn� do firm, kt�re od lat potrafi� si� utrzyma� na rynku. Z tego powodu rynek oprogramowania sta� si� aren�, na kt�rej s�absi s� dobijani, a zwyci�zcy bior� wszystko8. Zwolennicy GPL twierdz�, �e rozpowszechnianie oprogramowania z zastrze�onymi prawami w�asno�ci prowadzi do monopolu i stagnacji. Silniejsze firmy zu�ywaj� ca�e zapasy �yciodajnego tlenu i mniejsze, innowacyjne firmy nie mog� na rynku nawet odetchn��. Oponenci GPL argumentuj�, �e jest wprost przeciwnie. Sprzeda� oprogramowania jest tak samo lub nawet bardziej ryzykowna ni� jego kupowanie. Bez legalnych gwarancji przypisanych do prywatnych licencji, nie wspominaj�c ju� o ekonomicznych perspektywach tzw. killer app (tzn. prze�omowych technologii pobudzaj�cych do �ycia nowe rynki) 9, firmy trac� zainteresowanie udzia�em w tych przedsi�wzi�ciach. Powoduje to stagnacj� na rynku i zanikanie innowacji. W przem�wieniu wyg�oszonym 3 maja w tym samym campusie Mundie twierdzi�, �e "wirusowa" natura GPL "stanowi zagro�enie" dla wszystkich firm, kt�rych konkurencyjno�� zale�y od unikalno�ci ich oprogramowania. M�wi�: Podkopuje to fundamenty dzia�alno�ci niezale�nego sektora komercyjnego przemys�u programistycznego, gdy� efektywnie uniemo�liwia sprzeda� oprogramowania, gdy klienci s� zmuszeni do p�acenia za produkt, a nie tylko za jego dystrybucj�10. Znaczny sukces GNU/Linux systemu operacyjnego b�d�cego po��czeniem element�w skupionych wok� j�dra chronionego licencj� GPL oraz osi�gni�cia Windows w ci�gu ostatnich 10 lat wskazuj� na znaczenie i perspektywy obu typ�w licencjonowania. Tak czy inaczej walka bie��ca jest wci�� wa�nym elementem dzia�ania przemys�u oprogramowania. Nawet najwi�ksi dostawcy, jak Microsoft, korzystaj� ze wsparcia firm trzecich, kt�rych narz�dzia, aplikacje i gry wspieraj� i uatrakcyjniaj� g��wne platformy systemowe, np. Windows. Opowiadaj�c o gwa�townej ewolucji rynku technologii w ci�gu ostatnich 20 lat, nawet bez brania pod uwag� osi�gni�� jego w�asnej firmy, Mundie przestrzega� s�uchaczy, by nie dali si� uwie�� owczemu p�dowi do stosowania wolnego oprogramowania: Dwie dekady do�wiadczenia wskazuj�, �e model ekonomiczny, w kt�rym w�asno�� intelektualna podlega ochronie prawnej, zapewnia zwrot koszt�w bada� i prac rozwojowych oraz przynosi korzy�ci ekonomiczne, kt�re staj� si� udzia�em szerokich rzesz odbiorc�w. Te ostrze�enia pos�u�y�y Stallmanowi za punkt wyj�cia dzisiejszego przem�wienia. Mniej ni� miesi�c po ich sformu�owaniu rozdra�niony i got�w do rozpocz�cia ataku stan�� na podium sali wyk�adowej. Dwie ostatnie dekady przynios�y dramatyczne zmiany rynku oprogramowania, a pewnie jeszcze silniej zmieni�y samego Stallmana. Znikn�� chuderlawy, g�adko wygolony haker sp�dzaj�cy ca�e dnie w towarzystwie ukochanego PDP10. Zamiast niego przed s�uchaczami pojawi� si� m�czyzna w �rednim wieku, o przeci�tnej tuszy, z d�ug� rabiniczn� brod�; cz�owiek sp�dzaj�cy wi�kszo�� czasu na pisaniu emaili i odpowiadaniu na nie, zwracaj�cy si� do koleg�w programist�w i wyg�aszaj�cy przem�wienia takie jak dzisiejsze. Ubrany w kolorowy Tshirt i poliestrowe br�zowe spodnie, wygl�da� jak pustynny eremita, kt�ry w�a�nie opu�ci� siedzib� Armii Zbawienia. T�um s�uchaczy wygl�da� podobnie. Wiele os�b przysz�o z laptopami i modemami kom�rkowymi, aby us�yszane s�owa zapisywa� i przekazywa� na u�ytek spo�eczno�ci internetowej. Na jedn� kobiet� przypada�o pi�tnastu m�czyzn, a jedna na siedem lub osiem kobiet przysz�a z wypchanym pingwinem, oficjaln� linuksow� maskotk�, lub z wypchanym nied�wiadkiem "teddy bear11". Podniecony Stallman opu�ci� miejsce na m�wnicy i zasiad�szy w pierwszym rz�dzie, zacz�� wystukiwa� polecenia na klawiaturze przygotowanego laptopa. Robi� to przez nast�pnych 10 minut niepomny obecno�ci wzrastaj�cej liczby kr���cych wok� niego student�w, profesor�w i fan�w. Przed rozpocz�ciem wyk�adu musia�a zosta� dope�niona akademicka celebra. Ukazanie si� Stallmana poprzedzi�y dwie, zamiast zwyczajowej jednej, zapowiedzi. Pierwszy wyst�pi� Mike Uretsky, jeden z dyrektor�w Stern School's Center for Advanced Technology12. [Rysunek 0201] Richard Stallman oko�o roku 2000. "Zdecydowa�em, �e stworz� wolny system operacyjny lub polegn� pr�buj�c... oczywi�cie do�ywszy s�usznego wieku". Zdj�cie dzi�ki uprzejmo�ci: http://www.stallman.org/ Stwierdzi�, �e "zadaniem uniwersytetu jest popieranie debat i podtrzymywanie interesuj�cych dyskusji. To szczeg�lne seminarium spe�nia doskonale ten cel. Dyskusja na temat oprogramowania z otwartym kodem �r�d�owym jest bardzo interesuj�ca." Zanim przeszed� do nast�pnego zdania, Stallman zerwa� si� na r�wne nogi i zamacha� r�kami jak autostopowicz usi�uj�cy zatrzyma� samoch�d. "Ja robi� wolne oprogramowanie" rzek� wzbudzaj�c wybuch �miechu. " Otwarty kod �r�d�owy to co innego". �miech przerodzi� si� w aplauz. Sala by�a wype�niona zwolennikami Stallmana znaj�cymi jego reputacj� cz�owieka zwracaj�cego uwag� na �cis�e wys�awianie si�. Pami�tali te� o jego publikacji z roku 1998, w kt�rej od�egna� si� od propozycji zwolennik�w ruchu otwartego kodu �r�d�owego. Wi�kszo�� oczekiwa�a podobnych wybuch�w, tak jak fani Jacka Benny'ego oczekuj� na jego s�ynn� fraz� "Nie wycinaj tego" wyg�aszan� w czasie popularnych audycji radiowych. Uretsky szybko sko�czy� swoj� przedmow�, ust�puj�c miejsca Edmundowi Schonbergowi, profesorowi wydzia�u nauk komputerowych NYU. Jako programista i uczestnik projektu GNU Schonberg wiedzia�, jak omija� lingwistyczne "miny". Sk�adnie podsumowa� karier� Stallmana jako wsp�czesnego programisty. "Richard jest doskona�ym przyk�adem kogo�, kto przeszed� od dzia�ania lokalnego do my�lenia o globalnym problemie dost�pno�ci kod�w �r�d�owych." m�wi� Schonberg. "Stworzy� zgodn� wewn�trznie filozofi�, kt�ra zmusi�a nas do ponownego przemy�lenia problem�w dotycz�cych produkcji oprogramowania, znaczenia w�asno�ci intelektualnej i tego, co obecnie reprezentuje spo�eczno�� programist�w." Gor�co powita� Stallmana, kt�ry po chwili potrzebnej do zamkni�cia laptopa powsta� z krzes�a i wszed� na podium. Pocz�tek tego wyst�pienia bardziej przypomina� komedi� Catskills13 ni� przem�wienie polityczne. "Chcia�bym podzi�kowa� firmie Microsoft za danie mi okazji do dzisiejszego wyst�pienia" rozpocz�� od dowcipu Stallman. "Przez kilka ostatnich tygodni czu�em si� jak autor ksi��ki przypadkowo zakazanej". Dla niewtajemniczonych wyg�osi� kr�tk�, cho� konkretn�, gor�c� pochwa�� wolnego oprogramowania. Por�wna� program komputerowy do kucharskiej recepty. W obu przypadkach mamy do czynienia z dok�adnym przepisem, kt�ry krok po kroku prowadzi nas a� do wykonania ca�ego zadania, ale pozwala na dokonanie po��danych modyfikacji je�eli mamy na to ochot� lub okoliczno�ci tego wymagaj�. "Nikt was nie zmusza do dok�adnego przestrzegania receptury. Mo�ecie co� opu�ci� lub co� doda�. Je�eli lubicie grzyby, mo�ecie w�o�y� wi�cej grzyb�w, a je�eli nie lubicie soli lub lekarz zabroni� wam jej u�ywa�, mo�ecie da� jej mniej ni� w przepisie." Twierdzi�, �e najwa�niejsze, by programy komputerowe, tak jak przepisy kucharskie, by�y og�lnodost�pne. Daj�c go�ciowi przepis, kucharz traci niewiele ponad czas i papier potrzebny do jego zapisania. W przypadku program�w komputerowych wysi�ek jest jeszcze mniejszy; zwykle wystarcza kilka klikni�� mysz� i nieco elektryczno�ci. W obu przypadkach osoba daj�ca informacje korzysta podw�jnie: wzmacnia przyja�� i zwi�ksza prawdopodobie�stwo uzyskania w rewan�u innych przepis�w/program�w. "Wyobra�cie sobie, co by si� dzia�o, gdyby przepisy kucharskie zapakowa� w szczelne czarne pude�ka" pyta� Stallman, podnosz�c g�os. " Nie wiedzieliby�cie, jakie sk�adniki zosta�y u�yte, wi�c nie wiedzieliby�cie r�wnie�, co mo�ecie zmieni�. A gdyby�cie mimo to jakich� zmian dokonali albo sporz�dzili kopi� dla przyjaciela, byliby�cie �cigani jako piraci, a �cigaj�cy staraliby si� osadzi� was w wi�zieniu na d�ugie lata. Taki �wiat mo�e si� wydawa� straszny dla tych, kt�rzy przywykli do dzielenia si� z innymi posiadanymi informacjami. Ale w�a�nie taki jest �wiat w�asno�ci pr