468
Szczegóły |
Tytuł |
468 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
468 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 468 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
468 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
a href="sf.htm" target="_top">
L a s
autor : Arkadiusz Szynaka
HTML : ARGAIL
Zacz�o si� pod koniec marca. To by� ciep�y miesi�c. Szybko znikn�y resztki
�niegu i wysch�o b�oto z roztop�w. Potem nadesz�y s�oneczne dni. Wszystko w
przyrodzie budzi�o si� do �ycia. Obawiano si� nawet co b�dzie, je�li zn�w
nadejd� przymrozki? Jak znios� to wytr�cone z zimowego letargu drzewa owocowe,
czy nie wymarzn� wczesnie wschodz�ce warzywa? Ale nic takiego nie nast�pi�o.
Pogoda utrzymywa�a si� ciep�a i co raz bardziej s�oneczna. Zazieleni�a si� m�oda
trawa i na drzewach przybywa�o li�ci. Temperatura zacz�a oscylowa� na rzadko
spotykanej o tej porze wysoko�ci 20oC. Kwiecie� jeszcze si� nie sko�czy�, gdy
rozbudzone owady zacz�y unosi� si� nad kwitn�c� ro�linno�ci�. Rolnicy ostro�nie
przeb�kiwali o mo�liwo�ci kl�ski urodzaju i obawiali si� zni�ki cen na swoje
produkty. Rz�dy, chc�c zapobiec na wszelki wypadek przedwczesnemu niszczeniu
p�od�w rolnych, zagwarantowa�y ich sta�e ceny minimalne. Przemys� spo�ywczy
szykowa� si� ju� powoli na zwi�kszenie przetw�rstwa, handlowcy rozgl�dali si� za
nowymi rynkami zbytu dla przysz�ych towar�w. Og�lnie panowa�o zadowolenie z
rozwoju aury. Nawet naukowcy nie panikowali. Nie potrafili jednoznacznie
wyja�ni� przyczyny takiej pogody. Przygl�dali si� ca�ej sytuacji z ciekawo�ci�,
tym bardziej, �e podobnie dzia�o si� w wi�kszo�ci pa�stw strefy umiarkowanej
p�nocnej p�kuli. Pojawiaj�ce si� hipotezy o oddzia�ywaniu dziur ozonowych
traktowano jako wp�yw mody i nie przejmowano si� nimi. Ministrowie rolnictwa z
r�nych kraj�w spotykali si�, pr�buj�c doj�� do porozumienia w sprawie takiego
wykorzystania ewentualnych przysz�ych nadwy�ek �ywno�ci, aby nie za�ama�
wsp�lnego rynku. Rodzi�a si� nadzieja dla g�oduj�cych pa�stw Azji i Afryki na
darmowe dokarmianie.
Na pocz�tku maja rozpocz�y si� regularne deszcze. Pada�o w nocy, w dzie�
�wieci�o s�o�ce. Taka sytuacja powtarz�a si� ka�dej doby. Temperatura nie
spada�a, noc� la� obfiy deszcz, za dnia by�o jednostajnie s�onecznie. Nie
spodziewano si� ju� och�odzenia. Przy takiej pogodzie utrzymuj�cej si� przez
d�u�szy czas, wr�cz gwarantowany by� wzrost ro�linno�ci, a to oznacza�o du�e
plony. To r�wnie� oznacza�o ryzyko licznego rozmno�enia si� wszelkich ro�linnych
szkodnik�w. Aby temu zapobiec przeprowadzano og�lnokrajowe opryski i szeroko
zakrojone t�pienie owad�w i gryzoni nadmiernie niszc�cych ro�linno��. W czerwcu
pogoda si� nie zmienia�a. Deszcz w nocy, s�o�ce w dzie�. Zrobi�o si� cieplej,
dochodzi�o do 30oC. Wszystko co zielone, ros�o jak oszala�e. Odnotowywano
pierwsze rekordy wielko�ci: trawa d�ugo�ci prawie p� metra, lub pokrzywa o
�rednicy �odygi jednego cala. Zauwa�ano szybki przyrost wielko�ci drzew i
zwi�kszanie si� powierzchni li�ci.
Owoce i warzywa dojrza�y do zbior�w tak wcze�nie, �e spekulowano nad
mo�liwo�ci� powt�rnych plon�w. Poniewa� niekt�rym cz�onkom rz�d�w wydawa�o si�
to realn� szans� daj�c� mo�liwo�� wzbogacenia zasob�w gospodarki narodowej,
przeg�osowywano odpowiednie uchwa�y, w kt�rych postanowiono pom�c troch�
Przyrodzie. Zacz�to powszechnie u�ywa� najwydajniejsze i najnowsze, sztuczne i
naturalne nawozy. A tymczasem wci�� na przemian pada�o i �wieci�o s�o�ce.
Zrobi�o si� jeszcze cieplej, ale dzi�ki deszczom nikt nie obawia� si� le�nych
po�ar�w. Skupiska drzew by�y teraz magazynami wilgoci w upalne dni. Pojawi�y si�
za to k�opoty z transportem rzecznym i kana�ami. Po prostu drogi wodne zarasta�y
ro�linno�ci� i to mimo znacznego podnoszenia swego stanu dzi�ki zasilaniu
deszcz�wk�. W �odygach i li�ciach grz�z�y �ruby statk�w, a kad�uby barek i �odzi
nie mog�y si� przez nie przebi�. Nie pomaga�o nawet wyrywanie ro�lin z pomoc�
pog��biarek. Po paru dniach woda zmienia�a si� znowu w zielon�, g�st� zup�. W
zarastaj�cych jeziorach, z braku tlenu, p�ywa�y �awice �ni�tych ryb. Niekt�re
mniejsze stawy w og�le znika�y w zieleni zmieniaj�c si� w niebezpieczne bagna.
Zacz�to zastanawia� si�, dlaczego pada tylko w nocy? Dlaczego nie dochodzi do
kondensacji chmur za dnia, w promieniach s�onecznych? Przecie� do tej pory, bez
problemu potrafi�o pada� r�wnie� w dzie�. Teraz w og�le tak si� nie dzia�o. Tak
na prawd�, to ci�gle nie by�o prawdziwej, letniej burzy.
Pierwsi zaniepokoili si� rolnicy. Chwasty co raz intensywniej wyrasta�y na
polach uprawnych. Ju� w �aden spos�b nie mo�na by�o si� ich pozby�, ani �rodkami
chemicznymi, ani g��bokim przeorywaniem ziemi, ani nawet desperackim r�cznym
pieleniem. Co prawda dzi�ki upalno-deszczowej pogodzie i nawozom, rzeczywi�cie
uda�o si� doprowadzi� do powt�rnych plon�w w po�owie s�onecznego wrze�nia, po
wr�cz rekordowo kr�tkim okresie wegetacji. Zn�w wsz�dzie pojawi�y si� kwiaty,
pszczo�y uwija�y si� nad nimi jak w�ciek�e, a alergicy chodzili w maseczkach
przeciw py�owych. Niestety nie by� to a� taki sukces jakiego si� spodziewano.
Zbiory by�y mniejsze, bo cz�� obszar�w rolnych zosta�a dos�ownie wch�oni�ta
przez �ywio�owo rosn�c� ro�linno��. Najszybciej zdzicza�y sady z ��kami. Nie
pomaga� nawet wypas zwierz�t na tych terenach. Drzewa wyrasta�y tam gdzie dot�d
by�y nieu�ytki, karczowiska i piaszczyste drogi. Nie pomaga�o ich przycinanie,
ani wycinanie. Niesamowite tempo przyrostu masy ro�linnej sta�o si� obiektem
gor�czkowych bada� naukowc�w i ich ja�owych spor�w. Nikt nie wiedzia� jak to
mo�liwe, �eby zwyk�e drzewo ros�o w ci�gu doby szybciej ni� bambus. Czy by� to
mutagenny efekt promieniowania ultafioletowego, czy te� wp�yw chemi w nowych
nawozach. Tymczasem meteorolodzy zapowiadali ciep�� pogod� do ko�ca miesi�ca, a
spadki temperatur dopiero od pa�dziernika. O deszczu nikt wola� si� nie
wypowiada�. A ten uparcie pojawia� si� ka�dej letniej nocy. Przypuszczano, �e
jego powodem by�a sublimacja lodowc�w na p�nocy, a na ni� mog�a wp�ywa� nowo
odkryta plama s�oneczna. Ale pewno�ci co do tego nie by�o.
Rzeczywi�cie z nowym miesi�cem zrobi�o si� troch� ch�odniej, temperatura
wacha�a si� w granicach dwudziestu paru stopni i mniej pada�o. Jednak pogoda
nadal nie by�a normalna. Spodziewano si� ju� znajomo kolorowej jesieni, a tu
jako� nic jej nie zapowiada�o. Klimat wyra�nie si� zmienia�. Wysuni�to
przypuszczenia o efekcie cieplarnianym, ale ze zmianami temperatury na
p�niocnej p�kuli nie wi�za�y si� �adne przemiany na po�udniu. Nie
zaobserwowano spadku wilgotno�ci i post�puj�cego pustynnienia. Zaniepokojone
rz�dy przeznacza�y specjalne fundusze na walk� z zielenizn� pleni�c� si� na
terenach rolnych, kt�re powoli stawa�y si� ju� tak zaro�ni�te, �e praktycznie
trzeba by�o je podda� ponownej rekultywacji. Pracowano nad specjalnymi
programami opanowania sytuacji w przemy�le rolnym.
Gorzej, �e niszcz�ce skutki gwa�townego rozwoju ro�linno�ci zacz�to
obserwowa� w miastach. Najpierw by�y to chodniki i kostki brukowe podwa�ane
wyrastaj�c� z pod nich traw� i chwastami. Przez jaki� czas pomaga�o sypanie soli
w szczeliny mi�dzy p�ytkami, ale wkr�tce zacz�y one p�ka� od podnosz�cych je od
do�u korzeni. Usi�owano zapanowa� nad miejskimi drzewami, kt�rych rozrastaj�ce
si� ga��zie rwa�y druty trolejbusowe i zas�ania�y dost�p �wiat�a do okien
budynk�w. Parki ju� dawno zdzicza�y, zacz�to przycina� ga��zie drzew wzd�u�
ulic, a w ko�cu w og�le je wykarczowano. To od razu odsun�o niebezpiecze�stwo
wypaczania podk�ad�w i szyn tramwajowych przez korzenie. Ale i tak trzeba ju�
by�o naprawia� poprzebijane kana�y i porwane podziemne trakcje kabli. Tylko
stalowe rury d�u�ej wytrzymywa�y nienaruszone. Nalot jakby mchu pojawi� si� na
�cianach budynk�w. Kiedy zszorowano go z u�yciem detergent�w, jego miejsce
zaj�y bardzie odporne, wszelkiego rodzaju pn�cza. Tak wrasta�y w �ciany, �e
przy pr�bach usuni�cia odpada�y kawa�ki tynku, betonu i cegie�. Od razu posz�y w
g�r� ceny budynk�w ze stali i szk�a, kt�re co najwy�ej pokrywa�y si� nalotem
glon�w. Powsta�a nowa specjalizacja w�r�d s�u�b oczyszczaj�cych miasto. Praca
polega�a na wielogodzinnym zwisaniu na �aweczce przy �cianie domu i
obskrobywaniu go ze �liskiego, zielonego korzucha.
Listopad ni�s� pewn� nadziej� na normalizacj� pogody. Po prostu temperatura
zacz�a nie przekracza� 20oC, a deszcze by�y nieregularne i kr�tsze. Ale nadal
nie by�a to jesie�. �adnych opadaj�cych li�ci, czy ponuro-b�otnistych dni.
Wszystko wok� zielenia�o i ros�o. Poniewa� meteorolodzy popadli w nie�ask�
spo�ecze�stwa, a natura nie lubi pr�ni, sw�j renesans prze�ywali przepowiadacze
i zamawiacze pogody, oraz "ludzie barometry". Zw�aszcza ci ostatni, ze wzgl�du
na wysok� nieomylno�� swoich �ama� w ko�ciach, stali si� wr�cz pupilkami mass
medi�w, bogaczy i elit rz�dz�cych. Niestety nikt z nich nie wyczuwa� znacz�cej
zmiany w aurze. Kiedy nadesz�a pora kalendarzowej zimy, nie liczono ju� na
�nieg, czy chod�by przymrozek. Szczytem zimna by�o czterna�cie stopni w plusie.
Gwiazdaka by�a o tyle udana, �e nie brakowa�o tanich, wybuja�ych i g�stych
choinek. Tymczasem tam gdzie tylko uda�o si� odzyska� skrawek uprawnej ziemi
natychmiast, na betonowym fundamencie otoczonym stalow� blach�, stawiano
chermetyczn� szklarni�. Po prostu by�o to jedynym sposobem dalszej pracy
rolnika. Ca�e setki hektar�w zacz�to pokrywa� stalowo-szklanymi halami.
Wychodzi�o to nawet taniej od ci�g�ej walki z ro�linami wdzieraj�cymi si� na
pola. Bo jako� nikt ju� nie wierzy�, �e z nadej�ciem wiosny klimat stanie si�
taki jak dawniej i wszystko wr�ci do normy.
Rzeczywi�cie wiosna, a ociepla� zacz�o si� zaraz po lutym, sugerowa�a
raczej powt�rzenie sytuacji z przed roku. Tyle �e teraz nikt ju� nie cieszy� si�
na mo�liwo�� powt�rnego kwitnienia i plon�w, i nikt nie przeprowadza� uchwa� o
nawo�eniu i ochronnych opryskach. Szczerze m�wi�c pojawili si� za to tacy, co
chcieli u�y� starych broni chemicznych i biologicznych dla zniszczenia �ywio�owo
rosn�cej ro�linno�ci. Na szcz�cie nie znale�li szerokiego poparcia w
spo�ecze�stwie. Jeden tylko kraj spr�bowa� tej metody, co z niewiadomych powod�w
sko�czy�o si� prawdziw� ekologiczn� kl�sk�. Po zniszczeniu zieleni zacz�y pada�
wszelkie zwierz�ta, a zaraz potem umierali ludzie z objawami os�abienia i
odwodnienia, jakby po wielodniowym nieprzyjmowaniu pokarmu. Nie pomaga�o nawet
do�ylne od�ywianie. Przyczyn� by�o nag�e rozlegulowanie naturalnej r�wnowagi
biologicznej organizmu, kt�ry w tempie przyspieszonym zu�ywa� wszystkie swoje
energetyczne zapasy, jakby przy wielkim wysi�ku, lub w chorobie. Jedynym
ratunkiem by�y olbrzymie lazarety pod namiotami, w miejscach, gdzie zosta�o
jeszcze troch� ro�linno�ci. Tam, w�r�d zaro�li i drzew wszystko powoli wraca�o
do normy.
No c�, taki by� pocz�tek "ery drzew", m�wiono te� "czas lasu". Z biegiem
lat ca�a p�noc pokry�a si� rodzajem puszczy. Ludzie �yli w szklano-stalowych
miastach, kt�re co bogatsze pa�stwa zacz�y przykrywa� systemami hermetycznych
kopu� dla ochrony przed wszechobecnymi zarodnikami i nasionami. Rolnicza wie� to
wielkie szklarnie. Podr�owano plastikowymi autostradami, bo by�y ta�sze od
stalowych i odpowiednio si� elektryzuj�c �le wp�ywa�y na ro�liny pr�buj�ce na
nie wrosn�� . Wymy�lono nawet barki o nowym, bez�rubowym nap�dzie i bardzo ma�ym
zanu�eniu, aby utrzyma� transport wodny. W sumie przyzwyczajono si� do sytuacji.
Og�lnie ekologiczna kondycja globu poprawi�a si�. Ludzie uczyli si� starych
metod prze�ycia w naturze. Survival sta� si� nawet dyscyplin� olimpijsk�. Bardzo
rozwin�y si� nauki biologiczne i dziedziny poszukuj�ce mo�liwo�ci wykorzystnia
materia��w naturalnych w miejscu sztucznych, kt�re jak si� okaza�o, nie raz
ust�powa�y im w�a�ciwo�ciami. Wiadomo by�o, �e ten kto wyt�umaczy zaistnia��
sytuacj� natychmiast otrzymuje Nagrod� Nobla, tudzie� stypendia i nagrody z
wi�kszo�ci Uczelni, Fundacji i Towarzystw Naukowych �wiata. Ale jako� nikt nie
potrafi� wymy�li� sensownej teori. Trudno�� wyja�nieniom sprawia� zw�aszcza fakt
braku zmian na p�lkuli po�udniowej. Wszelka ofensywno�� ro�linna ko�czy�a si�,
jakby naturalnie w okolicy pasa r�wnikowego. Chocia� m�wi�c o braku zmian na
po�udniu, to pono� pojawi�y si� ostatnio naukowe raporty sygnalizuj�ce
zwi�kszanie si� pokrywy lodowej Antarktydy ...
Arkadiusz Szynaka
Gdynia 1994-08-31