4570

Szczegóły
Tytuł 4570
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4570 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4570 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4570 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Edward Gibbon Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego tom 2 PIW 1995 SPIS RZECZY ROZDZIA� PI�TNASTY Poch�d religii chrze�cija�skiej oraz pogl�dy, obyczaje, stan liczebny i warunki �ycia pierwszych chrze�cijan ................. 9 ROZDZIA� SZESNASTY Post�powanie rz�du rzymskiego wobec chrze�cijan od czas�w panowania Nerona do czas�w panowania Konstantyna .............. 55 ROZDZIA� SIEDEMNASTY Za�o�enie Konstantynopola - System polityczny Konstantyna i jego nast�pc�w - Dyscyplina wojskowa - Pa�ac - Finanse ........... 100 ROZDZIA� OSIEMNASTY Charakter Konstantyna - Wojna z Gotami - �mier� Konstantyna - Podzia� Cesarstwa mi�dzy jego trzech syn�w - Wojna z Persj� - Tragiczna �mier� Konstantyna M�odszego i Konstansa - Uzurpacja Magnencjusza - Wojna domowa - Zwyci�stwo Konstancjusza ................ 134 ROZDZIA� DZIEWI�TNASTY Konstancjusz jedynym cesarzem - Wywy�szenie i �mier� Gallusa - Niebezpieczna sytuacja i wywy�szenie Juliana - Wojna z Sarmatami i wojna z Persami - Zwyci�stwa Juliana w Galii ................. 164 ROZDZIA� DWUDZIESTY Pobudki, post�py i skutki nawr�cenia si� Konstantyna - Instytucjonalizacja i ustr�j chrze�cija�stwa, czyli Ko�cio�a katolickiego ........... 192 ROZDZIA� DWUDZIESTY PIERWSZY Prze�ladowanie herezji - Schizma donatyst�w - Sp�r aria�ski - Atanazy - Zam�t W Ko�ciele i w Cesarstwie pod panowaniem Konstantyna i jego syn�w - Tolerancja poga�stwa .................. 217 259 ROZDZIA� DWUDZIESTY DRUGI Julian przez legiony galijskie og�oszony cesarzem - Jego marsz i zwyci�stwa - �mier� Konstancjusza - Administracja cywilna Juliana ........ Spis rzeczy ROZDZIA� DWUDZIESTY TRZECI Religia Juliana - Powszechna tolerancja - Julian usi�uje przywr�ci� i zreformowa� kult poga�ski oraz odbudowa� �wi�tyni� w Jerozolimie - Jego przebieg�o�� w prze�ladowaniu chrze�cijan - Obop�lna gorliwo�� i niesprawiedliwo�� ..... 282 ROZDZIA� DWUDZIESTY CZWARTY 311 Pobyt Juliana w Antiochii - Jego pomy�lna wyprawa na Pers�w -- Przej�cie Tygrysu - Odwr�t i �mier� Juliana - Wyb�r Jowiana - Jowian ratuje wojska rzymskie zawarciem haniebnego uk�adu . . . . . . .. . . .... Przypisy' . . . . . . . . . . . . . ... . . . . 347 Indeks ..................... 447 SPIS ILUSTRACJI ILUSTRACJE JEDNOBARWNE 1. Katakumby Kom el-Szukafa w Aleksandrii. G��wny grobowiec i nisza. I w. n.e. 2. Ewangelista. P�askorze�ba starobizantyjska. Stambu�, Muzeum Staro�ytne. 3. Chrystus i rybacy. Mozaika z Rawenny, IV w. n.e. 4. Poddanie si� wodza barbarzy�c�w. Relief z pomnika ku czci Marka Aureliusza wbudowany w �uk Konstantyna w Rzymie. Fragment. 180-190 r. 5. Legionista dm�cy w r�g. Marmurowy relief nagrobny, ok. 45 r. p.n.e. Madryt, Museo Ar�uel�gico Nacional. 6. Widok perspektywiczny miasta rzymskiego. Relief marmurowy, II w. n.e. Avezzano, Palazzo Torlonia. 7. Konstancjusz Chlorus (293-306 r.), ojciec Konstantyna Wielkiego. Berlin, Staatliche Museen. Antikensammlung. 8. Urz�dnik rzymski daj�cy sygna� rozpocz�cia wy�cig�w cyrkowych. Pos�g marmurowy, koniec IV w. n.e. Rzym, Palazzo dei Conservatori. 9. Tzw. sarkofag �w. Heleny, matki Konstantyna Wielkiego, z przedstawieniem jego zwyci�stwa nad barbarzy�cami. Czerwony porfir. Rzym, Muzeum Watyka�skie. 10. Konstantyn Wielki. Pos�g marmurowy. Rzym, Museo Laterano. 11. Konstantyn Wielki i jego rodzina. Portrety na monetach. Berlin, Gabinet Monet, a. zawarcie zgody mi�dzy cesarzami, b. Konstantyn jako senator, c. Konstantyn Wielki, d. Helena, matka Konstantyna Wielkiego, e. Konstancjusz Chlorus, ojciec Konstantyna Wielkiego, f. Fausta, �ona Konstantyna Wielkiego, g. Konstans, syn Konstantyna Wielkiego, h. Konstancjusz, syn Konstantyna Wielkiego, ze swoimi synami. i. Konstancjusz z labarum. 12. Personifikacja miast: Rzymu i Konstantynopola. Dyptych z ko�ci s�oniowej z ok. 469 r. n.e. Wiede�, Kunsthistorisches Museum. 13. Bazylika Maksencjusza na Forum Romanum w Rzymie, 307-313 r. 14. Cesarz Justynian na koniu. Z�oty medalion. Muzeum w Konstantynopolu. 15. Wczesnochrze�cija�ski sarkofag kamienny z przedstawieniem aposto��w. Szko�a rawe�ska (?), IV w. n.e. Marmur. Muzeum Narodowe w Warszawie. 16. Kr�l perski Szapur bior�cy w niewol� cesarza Waleriana podczas bitwy. 260 r. n.e. Kamea. Pary�, Bibliothe�ue Nationale, Gabinet des Medailles. 17. Rzymska stela nagrobna centuriona pretorian�w, pocz. III w. n.e. Rzym, Watykan, Galleria Lapidaria. Spis ilustracji 18. Makieta pa�acu Dioklecjana w Splicie, pocz. IV w. n.e. 19. Wn�trze ko�cio�a M�dro�ci Bo�ej (Agia Sophia) w Stambule, ufundowanego przez Konstantyna Wielkiego. P�niej meczet, obecnie Muzeum Agia Sophia. 20. Fragment ruin pa�acu cesarskiego w Stambule, XII w. n.e. 21. Rzymianie uwalniaj� miasto obl�one przez libijskich nomad�w. Drewno cyprysowe, ok. 400 r. n.e. Berlin, Kaiser Friedrich Museum. 22. Sarkofag urz�dnika administracyjnego, ok. 275 r. n.e. Rzym, Museo Nazionale Romano. 23. G�owa umieraj�cego z tzw. sarkofagu Ludovisi. Rzym, Museo Nazionale delie Term�. 24. Bachus na panterze. Rze�ba z II w. n.e. Muzeum Narodowe w Warszawie. 25. Portret grobowy oficera palmyrskiego - Zabda (syn Ogga). Bia�y wapie�, 100-150 r. Rze�ba znaleziona w grobowcu Zabdy (syna Mekimo) podczas polskich wykopalisk archeologicznych w Palmyrze w 1959 roku. Muzeum w Palmyrze. 26. Mieszkaniec Palmyry przy uczcie �a�obnej - Zabda (syn Mekimo). Bia�y wapie�, 100-150 r. Portret fundatora z napisem fundacyjnym w j�zyku palmyrskim. 27. Portret kobiecy z okresu panowania Trajana. Rzym, Museo Capitolino. 28. Bogini Fortuna jako opiekunka miasta Tomi. Koniec II, pocz. III w. n.e. Konstanca, Muzeum Archeologiczne. 29. Maska przedstawiaj�ca g�ow� w he�mie. Br�z. British Museum. 30. Pancerz rzymski. ILUSTRACJE WIELOBARWNE 1. Willa rzymska. Mozaika w Tunisie. IV w. n.e. Tunis, Bardo-Museum. 2. Portret trumienny kobiety z Fajum. Malowid�o na drewnie, II-III w. Pary�, Luwr. 3. Portret trumienny m�czyzny z Fajum. Malowid�o na drewnie, III w. n.e. Pary�, Luwr. 4. Personifikacja Niiu. Tkanina koptyjska, IV w. n.e. Moskwa, Muzeum Sztuk Plastycznych im. A. S. Puszkina. 5. Powr�t z �ow�w. Mozaika rzymska z willi w Piazza Armerina, III-IV w. 6. Septymiusz Sewer, Julia Domna i Karakalla. Malowid�o na drewnie, ok. 199 r. n.e. Berlin, Staatliche Museen. 7. Cesarz Maksymian (?). Fragment mozaiki z willi w Piazza Armerina, IV w. n.e. 8. Marek Aureliusz (167-168 r.). Portret na z�otej monecie (aureus). Gabinet Monet i Medali Muzeum Narodowego w Warszawie. 9. Faustyna M�odsza II (160-165 r.). Portret na z�otej monecie (aureus). Gabinet Monet i Medali Muzeum Narodowego w Warszawie. 10. Wiktorynus (265-268 r.). Portret na z�otej monecie (aureus). Gabinet Monet i Medali Muzeum Narodowego w Warszawie. 11. Jowian (363-364 r.). Portret na z�otej monecie (aureus). Gabinet Monet i Medali Muzeum Narodowego w Warszawie. Na ok�adce: Domniemany wizerunek cesarza Maksymiana. Fragment mozaiki z Piazza Armerina (IV w. n.e.). Z�ota moneta z wizerunkiem Faustyny M�odszej II (por. ii. 9 w spisie ilustracji wielobarwnych). Rozdzia� pi�tnasty POCH�D RELIGII CHRZE�CIJA�SKIEJ ORAZ POGL�DY, OBYCZAJE, STAN LICZEBNY I WARUNKI �YCIA PIERWSZYCH CHRZE�CIJAN B ezstronne, a przy tym racjonalne zbadanie okoliczno�ci, w jakich post�powa�o i utrwala�o si� chrze�cija�stwo, mo�na uwa�a� za bardzo istotn� cz�� historii Cesarstwa Rzymskiego. Podczas gdy ten wielki organizm pa�stwowy atakowa�a otwarcie przemoc z zewn�trz, podczas gdy podkopywa� go powolny rozk�ad wewn�trzny, czysta, pokorna religia �agodnie wkrada�a si� w umys�y ludzkie i czerpi�c wci�� nowe si�y z tego, �e j� zwalczano, wzrasta�a w ciszy i w cieniu, aby ostatecznie wznie�� na ruinach Kapitolu tryumfalny proporzec krzy�a. Wp�yw chrze�cija�stwa nie zamkn�� si� zreszt� ani w okresie trwania Cesarstwa Rzymskiego, ani w jego granicach. Po przetoczeniu si� trzynastu czy czternastu stuleci religia ta jest nadal powszechnym wyznaniem narod�w europejskich, czyli cz�ci ludzko�ci przoduj�cej w sztukach pi�knych, w nauce i w rzemio�le wojskowym. Dzi�ki pracowito�ci i gorliwo�ci Europejczyk�w szerzy si� po najdalsze wybrze�a Azji i Afryki i przy pomocy europejskich kolonii utrwala si� mocno od Kanady po Chile, w �wiecie nie znanym ludziom staro�ytnym. Jednak�e temu badaniu, jakkolwiek jest ono u�yteczne b�d� interesuj�ce, towarzysz� dwie szczeg�lne trudno�ci. Po pierwsze: sk�pe i nie budz�ce zaufania materia�y historii ko�cielnej rzadko kiedy pozwalaj� nam rozproszy� ciemno�ci zakrywaj�ce pierwsze stulecie Ko�cio�a. Po drugie: a� nazbyt cz�sto bezstronno�� zmusza nas do ods�aniania wad ma�odusznych nauczycieli i wyznawc�w Ewangelii, a wtedy obserwatorowi nieuwa�nemu mo�e si� wydawa�, �e b��dy ich rzucaj� cie� na wyznawan� przez nich wiar�. Jednak�e zgorszenie pobo�nego chrze�cijanina i fa�szywy tryumf niewiernego powinny rozwia� si� natychmiast, gdy przypomn� oni sobie nie tylko przez kogo, ale r�wnie� i k o m u dane by�o Objawienie Bo�e. Teolog mo�e si� po�wi�ci� przyjemnemu zadaniu opisywania, jak religia zst�puje z niebios przyobleczona w niebia�sk� czysto��. Bardziej �a�osny obowi�zek spada na historyka. Musi on bowiem wykrywa� nieuniknion� przymieszk� b��du i zepsucia - owe objawy schorzenia, kt�rego religia nabawi�a si� podczas d�ugiego pobytu na tym padole w�r�d plemienia istot s�abych i zwyrodnia�ych. Rozdzia� pi�tnasty 10 Ciekawo�� ka�e nam naturalnie zapyta�, jakimi �rodkami wiara chrze�cija�ska odnios�a tak widoczne zwyci�stwo nad ju� ustanowionymi religiami �wiata. Mo�emy na to od razu uzyska� oczywist�, a przy tym i zadowalaj�c� odpowied�: �e sta�o si� to dzi�ki przekonywaj�cemu �wiadectwu samej nauki i dzi�ki rz�dz�cej ni� Opatrzno�ci jej wielkiego Tw�rcy. Ale zwa�ywszy, �e prawda i rozum rzadko spotykaj� si� z tak przychylnym przyj�ciem na �wiecie, a m�dro�� Opatrzno�ci cz�sto jako narz�dziem raczy si� pos�ugiwa� nami�tno�ciami serca ludzkiego i og�lnymi warunkami �ycia ludzko�ci, przecie� wolno nam chyba, aczkolwiek z przystojn� pokor�, zapyta� w istocie nie o te pierwsze, ale o wt�rne przyczyny b�yskawicznego rozrostu Ko�cio�a chrze�cija�skiego. By� mo�e, oka�e si� wtedy, �e najskuteczniej sprzyja�o mu i pomaga�o pi�� nast�puj�cych przyczyn: 1. Nieugi�ta i, je�li mo�emy u�y� tego wyra�enia, pozbawiona wyrozumia�o�ci gorliwo�� chrze�cijan, wprawdzie zaczerpni�ta z religii �ydowskiej, ale oczyszczona z jej ciasnego, niespo�ecznego ducha, kt�ry, zamiast zach�ca� pogan do przyjmowania prawa Moj�eszowego, tylko ich od niego odstrasza�. 2. Teoria �ycia przysz�ego, poparta wszelkimi okoliczno�ciami dodatkowymi, mog�cymi nada� wag� i skuteczno�� tej donios�ej prawdzie. 3. Moc czynienia cud�w, przypisywana pierwotnemu Ko�cio�owi. 4. Czysta i surowa moralno�� chrze�cijan. 5. Jedno�� i karno�� chrze�cija�skiej rzeczypospolitej, z kt�rej stopniowo powstawa�o w samym sercu Cesarstwa Rzymskiego niezale�ne, coraz wi�ksze pa�stwo. I. Opisali�my ju� harmoni� religijn� �wiata staro�ytnego i �atwo��, z jak� najbardziej r�ni�ce si�, nawet wrogie sobie narody przyjmowa�y b�d� przynajmniej szanowa�y wzajemnie swoje zabobony. Tylko jeden jedyny lud nie chcia� si� przy��czy� do tego wsp�lnego obcowania ludzko�ci. Byli to �ydzi, kt�rzy pod panowaniem asyryjskim i perskim przez wiele wiek�w prowadzili n�dzny �ywot jako najbardziej pogardzani niewolnicy tych monarchii,1 a� wreszcie wynurzyli si� z cienia za panowania nast�pc�w Aleksandra i rozmna�aj�c si� w zdumiewaj�cym stopniu najpierw na Wschodzie, a potem na Zachodzie, wzbudzili wkr�tce ciekawo�� i zdziwienie innych narod�w.2 Zdawa�o si�, �e pos�pny up�r, z jakim obstawali przy swoich szczeg�lnych obrz�dach i niespo�ecznych obyczajach, naznacza ich pi�tnem, czyni�c z nich jaki� odr�bny gatunek ludzi zuchwale wyznaj�cych albo s�abo ukrywaj�cych swoj� nieub�agan� nienawi�� do reszty ludzko�ci.3 Ani przemoc Antiocha, ani fortele Heroda, ani przyk�ad s�siednich narod�w nie zdo�a�y nigdy nak�oni� �yd�w do pogodzenia ustanowie� Moj�esza z pe�n� wdzi�ku mitologi� Grek�w.4 W my�l zasad tolerancji powszechnej Rzymianie chronili zabobon, kt�rym pogardzali.5 Kulturalny August raczy� wyda� rozkaz, aby w �wi�tyni Jerozolimskiej sk�adano ofiary za jego pomy�lno��,6 chocia� nawet najbardziej lichy z potomk�w Abrahama, oddaj�c taki sam ho�d Jowiszowi Kapitoli�skiemu, sta�by si� dla siebie samego i swoich braci Pi�� przyczyn rozwoju chrze�cija�stwa 11 przedmiotem zgrozy. Ale umiar zdobywc�w nie by� dostateczny na to, by uciszy� przes�dn� zazdro�� ich poddanych, zatrwo�onych i zgorszonych znamionami poga�stwa z natury rzeczy zaczynaj�cymi pojawia� si� w rzymskiej prowincji.7 Szale�cza pr�ba Kaliguli, gdy chcia� w �wi�tyni Jerozolimskiej ustawi� sw�j pos�g, rozbi�a si� o jednog�o�ny sprzeciw ludu, kt�ry odczuwa� mniejszy strach przed �mierci� ni� przed takim ba�wochwalczym zbezczeszczeniem.8 Przywi�zanie �yd�w do Zakonu Moj�eszowego by�o r�wne ich wstr�towi do religii cudzoziemskich. Pr�d gorliwej pobo�no�ci wskutek wt�oczenia w w�ski kana� p�yn�� z si��, a czasem i z furi� g�rskiego potoku. Owa nieugi�ta wytrwa�o��, tak wstr�tna czy te� tak �mieszna dla �wiata staro�ytnego, przyjmuje charakter straszliwszy od chwili, gdy Opatrzno�� raczy�a nam ods�oni� tajemnicze dzieje tego narodu wybranego. Ale pe�ne oddania, a nawet skrupulatno�ci przywi�zanie �yd�w do religii Moj�eszowej, tak rzucaj�ce si� w oczy w okresie Drugiej �wi�tyni, b�dzie zdumiewa� jeszcze bardziej, je�li si� je por�wna z upartym niedowiarstwem ich przodk�w. Gdy w huku piorun�w zosta�o na Synaju zes�ane prawo, gdy przyp�ywy oceanu i obroty planet zatrzyma�y si� dla wygody Izraelit�w, gdy natychmiastowym nast�pstwem ich pobo�no�ci b�d� niepos�usze�stwa by�y nagrody lub kary doczesne, buntowali si� oni stale przeciw widzialnemu majestatowi swego boskiego Kr�la, umieszczali w przybytku Jehowy bo�k�w innych narod�w i brali za wz�r wszelkie fantastyczne obrz�dy, jakie tylko praktykowano w namiotach Arab�w czy w miastach Fenicji.9 Wiara ich dopiero w miar� zas�u�onego s�abni�cia opieki Niebios nad tym niewdzi�cznym plemieniem stawa�a si� proporcjonalnie mocniejsza i czystsza. Wsp�cze�ni Moj�esza i Jozuego ogl�dali najbardziej zdumiewaj�ce cuda z niedba�� oboj�tno�ci�. A przecie� p�niej pod naporem wszelakich nieszcz�� w�a�nie wiara w owe cuda chroni�a �yd�w od powszechnego zara�enia si� ba�wochwalstwem, chyba wi�c, wbrew wszystkim znanym zasadom umys�u ludzkiego, ten szczeg�lny nar�d z wi�ksz� si�� i gotowo�ci� uznawa� tradycje swoich odleg�ych przodk�w ni� �wiadectwo w�asnych zmys��w.10 Religia �ydowska, doskonale nadaj�c si� do obrony, nigdy nie mia�a na celu podboju i wed�ug wszelkiego prawdopodobie�stwa liczba prozelit�w nigdy nie by�a du�o wy�sza od liczby odst�pc�w. Obietnica Bo�a i nakaz wyr�niaj�cego obrzezania sp�yn�y pierwotnie tylko na jedn� rodzin�. Gdy potomstwo Abrahama rozmno�y�o si� jako piasek nadmorski, B�stwo, z ust kt�rego �ydzi otrzymali system praw i obrz�d�w, og�osi�o si� w�a�ciwym i jak gdyby narodowym Bogiem Izraela i z jak najbardziej zazdrosn� trosk� oddzieli�o sw�j wybrany lud od reszty ludzko�ci. Podbojowi Ziemi Kanaan towarzyszy�o tyle cudownych i tyle krwawych wydarze�, �e pomi�dzy zwyci�skimi �ydami a ich wszystkimi s�siadami wzni�s� si� raz na zawsze mur nieprzejednanej wrogo�ci. Dostali oni rozkaz wyt�pienia niekt�rych z najbardziej ba�wochwalczych plemion, przy czym rzadko kiedy wype�nianie woli bo�ej ulega�o zw�oce wskutek Rozdzia� pi�tnasty 12 s�abo�ci cz�owieczej. Nie wolno im by�o zawiera� �adnych zwi�zk�w ma��e�skich ani sojusz�w z innymi narodowo�ciami; zakaz przyjmowania obcych do spo�eczno�ci �ydowskiej, w pewnych przypadkach wieczysty, prawie zawsze si�ga� do trzeciego, do si�dmego, a nawet dziesi�tego pokolenia. W przepisach Zakonu Moj�eszowego nigdy nie by�o mowy o obowi�zku g�oszenia wiary Moj�eszowej poganom ani te� sami �ydzi nigdy nie przejawiali sk�onno�ci do narzucenia go sobie jako zobowi�zania dobrowolnego. Przyjmuj�c na swoje �ono nowych obywateli, ten niespo�eczny nar�d powodowa� si� raczej samolubn� pr�no�ci� w�a�ciw� Grekom ni� polityk� wspania�omy�lno�ci prowadzon� przez Rzym. Potomkom Abrahama pochlebia� pogl�d, �e tylko oni jedni s� dziedzicami Przymierza z Bogiem, dr�eli wi�c, by nie zmniejszy�a si� warto�� ich dziedzictwa, je�li zaczn� je zbyt �atwo dzieli� z przybyszami z ca�ej ziemi. Szersza znajomo�� �wiata powi�kszy�a wprawdzie ich wiedz�, ale nie wyleczy�a ich z przes�d�w, tote� B�g Izraela zawdzi�cza� wszelkich nowych czcicieli nie tyle czynnej gorliwo�ci w�asnych misjonarzy, ile kapry�nym upodobaniom politeizmu.11 Wydaje si�, �e religia Moj�eszowa zosta�a ustanowiona zar�wno dla jednego jedynego narodu, jak i dla jednego jedynego wyodr�bnionego kraju, i gdyby �ci�le stosowano si� do rozkazu, aby ka�dy m�czyzna trzy razy na rok stawia� si� przed Jehow� w �wi�tyni Jerozolimskiej, rozprzestrzenienie si� kiedykolwiek poza ciasne granice Ziemi Obiecanej by�oby dla �yd�w niemo�liwo�ci�.12 W istocie przeszkoda ta przesta�a istnie� wskutek zburzenia �wi�tyni Jerozolimskiej, ale wraz ze �wi�tyni� uleg�a zag�adzie najwa�niejsza cz�� religii �ydowskiej, chocia� poganie, kt�rych d�ugo zastanawia�y dziwne wie�ci o pustym przybytku,13 gubili si� w domys�ach, co mo�e by� przedmiotem i narz�dziami kultu tak zupe�nie pozbawionego �wi�ty� i o�tarzy, kap�an�w i ofiar. A przecie� w stanie upadku �ydzi, nadal podkre�laj�c swoje wznios�e i wy��czne przywileje, stronili od spo�ecze�stwa cudzoziemc�w zamiast stara� si� o jego wzgl�dy. Nadal z nieugi�t� surowo�ci� obstawali przy tych przepisach swego prawa, kt�rych przestrzeganie jeszcze le�a�o w ich mocy. Szczeg�lne �ydowskie rozr�nienia dni i pokarm�w wraz z ca�� mnogo�ci� najrozmaitszych, tak b�ahych, jak uci��liwych, obrz�d�w budzi�y w innych narodach, maj�cych zwyczaje i przes�dy zupe�nie odmienne, niesmak i obrzydzenie. Ju� sam bolesny, a nawet niebezpieczny obrz�d obrzezania wystarcza�, �eby ch�tnego prozelit� odepchn�� od drzwi synagogi.14 W takich okoliczno�ciach ofiarowa�o si� �wiatu chrze�cija�stwo uzbrojone w si�� Zakonu Moj�eszowego, a zarazem wyzwolone z jego kajdan. I w tym nowym systemie, r�wnie usilnie jak w starym, wpajano, �e jest tylko jeden B�g i tylko jedna prawdziwa religia, kt�r� nale�y gorliwie wyznawa�; a przecie� bez wzgl�du na to, co zosta�o teraz objawione ludziom w zwi�zku z natur� i zamys�ami Najwy�szej Istoty, wszystko tu zmierza�o do powi�kszania czci og�u dla tej tajemniczej nauki. Chrze�cija�stwo nie tylko uzna�o bosk� powag� Moj�esza i prorok�w, ale nawet ustanowi�o j� jako najmocniejsz� swoj� Tradycje Zakonu Moj�eszowego 13 podwalin�. Ju� od pocz�tku �wiata nieprzerwany ci�g przepowiedni zwiastowa� i przygotowywa� d�ugo oczekiwane przybycie Mesjasza, przedstawianego - zgodnie z pospolitymi poj�ciami �yd�w - cz�ciej pod postaci� Kr�la i Zdobywcy ni� pod postaci� Proroka, M�czennika i Syna Bo�ego. Jego ofiara pokutna jednocze�nie dope�nia�a i znosi�a niedoskona�e ofiary �wi�tyni. Nakazane obrz�dy, b�d�ce tylko nagromadzeniem figur i symboli, zast�pi� teraz czysty kult duchowy, jednaki dla wszystkich klimat�w i dla ludzi wszelkiego stanu. Wtajemniczenie przez krew zosta�o zast�pione mniej bolesnym wtajemniczeniem przez wod�. Obietnic� �aski bo�ej zamiast stronniczo ogranicza� do potomstwa Abrahama, przedk�adano teraz powszechnie ka�demu: wolnemu cz�owiekowi i niewolnikowi, Grekowi i barbarzy�cy, �ydowi i poganinowi. Chocia� wszelkie przywileje mog�ce wznie�� prozelit� z ziemi do Niebios, powi�kszy� jego pobo�no��, zapewni� mu szcz�cie czy cho�by zadowoli� t� utajon� pych�, kt�ra pod pozorem pobo�no�ci wkrad�a si� w serce ludzkie, pozostawa�y nadal wy��cznym uprawnieniem cz�onk�w Ko�cio�a chrze�cija�skiego, to jednak ca�� ludzko�� dopuszczano, a nawet zach�cano do przyj�cia tego chlubnego wyr�nienia, nie tylko zaofiarowanego jako �aska, ale i narzuconego jako zobowi�zanie. Naj�wi�tszy obowi�zek nakazywa� nowo nawr�conemu rozpowszechnia� w�r�d przyjaci� i krewnych nieocenione b�ogos�awie�stwo, kt�re na niego sp�yn�o, oraz przestrzega� ich, �e odrzucenie tego b�ogos�awie�stwa zosta�oby surowo ukarane jako zbrodniczy bunt przeciw woli przychylnego, ale wszechmocnego B�stwa. Wyzwolenie Ko�cio�a z wi�z�w Synagogi trwa�o jednak do�� d�ugo i napotyka�o na pewne trudno�ci. Nawr�ceni �ydzi, uznaj�c Jezusa za Mesjasza przepowiedzianego przez ich dawne wyrocznie, czcili Go jako proroczego nauczyciela religii i cnoty, ale uparcie praktykowali przy tym obrz�dy swoich przodk�w i pragn�li je narzuca� poganom coraz liczniej wst�puj�cym w szeregi wiernych. Jak si� zdaje, ci judaizuj�cy chrze�cijanie z pewn� doz� prawdopodobie�stwa wywodzili swoje argumenty z boskiego pochodzenia prawa Moj�eszowego i z niezmiennej doskona�o�ci jego wielkiego Tw�rcy. Twierdzili, �e gdyby Istota, niezmiennie taka sama przez ca�� wieczno��, postanowi�a znie�� owe u�wi�cone obrz�dy, kt�re maj� na celu wyodr�bnienie narodu wybranego, to przecie� ich zniesienie odby�oby si� nie mniej wyra�nie i uroczy�cie ni� og�oszenie ich po raz pierwszy; i �e w owych dawnych o�wiadczeniach, zamiast przewidywa� b�d� zapowiada� trwa�o�� religii Moj�eszowej, przedstawiano by t� religi� jako system chwilowy, maj�cy przetrwa� tylko do przybycia Mesjasza, kt�ry pouczy ludzko�� o doskonalszym sposobie wiary i kultu;15 i wreszcie, �e sam Mesjasz wraz ze swymi uczniami, kt�rzy z nim obcowali na ziemi, zamiast upowa�nia� swoim przyk�adem do najbardziej drobiazgowego przestrzegania prawa Moj�eszowego,16 obwie�ci�by �wiatu zniesienie owych bezu�ytecznych i przestarza�ych obrz�d�w, nie dopuszczaj�c do tego, by chrze�cija�stwo przez tyle lat pozostawa�o w cieniu sekt Ko�cio�a �ydowskiego. Takie to, zdaje si�, Rozdzia� pi�tnasty 14 by�y argumenty wysuwane w obronie sprawy Zakonu Moj�eszowego, ale nasi uczeni teologowie dostarczyli w swej pilno�ci a� za du�o wyk�adni dwuznacznego je�yka Starego Testamentu i dwuznacznego post�powania apostolskich nauczycieli. Raczej nale�a�o stopniowo rozwija� nauk� Ewangelii, a wyroki pot�piaj�ce, tak sprzeczne ze sk�onno�ciami i przes�dami wierz�cych �yd�w, wydawa� mo�liwie najostro�niej i najdelikatniej. �ywego dowodu na konieczno�� zachowania tych �rodk�w ostro�no�ci oraz na g��bokie wyrycie si� religii �ydowskiej w umys�ach jej sekciarzy dostarczaj� dzieje Ko�cio�a jerozolimskiego. Wszyscy z pierwszych pi�tnastu biskup�w Jerozolimy byli obrzezanymi �ydami, a rzesze wiernych pod ich pastersk� piecz� jednoczy�y z nauk� Chrystusa prawo Moj�eszowe.: 7 Zupe�nie naturalne, �e za regu�� prawowierno�ci uznawano pierwotn� tradycj� Ko�cio�a, kt�ry zosta� za�o�ony zaledwie w czterdzie�ci dni po �mierci Chrystusa i prawie przez tyle� lat pozostawa� pod bezpo�rednim nadzorem jego aposto�a.18 Odleg�e ko�cio�y bardzo cz�sto odwo�ywa�y si� do autorytetu swego czcigodnego rodziciela i wspiera�y go w k�opotach hojnymi datkami. Gdy jednak w wielkich miastach Cesarstwa: w Antiochii, w Aleksandrii, w Efezie, w Koryncie i w Rzymie, rozros�y si� spo�ecze�stwa liczne i bogate, szacunek, jaki Jerozolima wzbudza�a we wszystkich koloniach chrze�cija�skich, niepostrze�enie zmala�. Nawr�ceni �ydzi czy te�, jak ich p�niej nazywano, Nazarejczycy, kt�rzy po�o�yli podwaliny pod ten Ko�ci�, wkr�tce stwierdzili, �e zalewaj� ich coraz liczniejsze rzesze zaci�gaj�ce si� pod sztandar Chrystusa po odrzuceniu wszelakich religii wielo-b�stwa. Wreszcie dosz�o do tego, �e ci nawr�ceni poganie, zrzuciwszy za aprobat� swego szczeg�lnego aposto�a, �wi�tego Paw�a, niezno�ne brzemi� obrz�d�w Moj�eszowych, odm�wili swoim skrupulatniejszym braciom takiej tolerancji, o jak� przedtem kornie prosili dla w�asnych praktyk. Nazarejczycy bardzo dotkliwie odczuli zburzenie �wi�tyni i miasta i zniesienie publicznych praktyk religijnych �yd�w, poniewa� w swoich obyczajach, aczkolwiek nie w wierze, zachowywali �cis�y zwi�zek z bezbo�nymi rodakami, kt�rych nieszcz�cia poganie k�adli na karb pogardy bog�w, a chrze�cijanie s�uszniej przypisywali gniewowi Najwy�szego B�stwa. Z ruin Jerozolimy Nazarejczycy wycofali si� do miasteczka Pe��a za Jordanem, gdzie w samotno�ci i w cieniu ten staro�ytny Ko�ci� wegetowa� ospale przez lat ponad sze��dziesi�t.19 Pocieszali si� tam cz�stym jeszcze pobo�nym odwiedzaniem �wi�tego Miasta i nadziej�, �e kiedy� powr�c� na sta�e do tej siedziby, kt�r� kocha� i czci� nauczy�a ich zar�wno natura, jak religia. Ale w ko�cu, za panowania Hadriana, rozpaczliwy fanatyzm �yd�w dope�ni� miary ich nieszcz��, i Rzymianie, doprowadzeni do ostateczno�ci raz po raz wybuchaj�cymi buntami, niezwykle rygorystycznie wykorzystali swoje prawa zwyci�zc�w. Cesarz za�o�y� na g�rze Syjon nowe miasto pod nazw� Aelia Capitolina20i nada� mu przywileje kolonii. Gro��c najsurowszymi karami wszelkim �ydom, jacy by �mieli zbli�y� si� do jego mur�w, powo�a� czujny garnizon w sile rzymskiej kohorty Dzieje Ko�cio�a jerozolimskiego 15 celem wzmocnienia tego zakazu. Nazarejczycy mogli tylko w jeden spos�b unikn�� powszechnej proskrypcji i �wiat�o�� prawdy spot�gowa� w tym wypadku wzgl�d na korzy�ci doczesne. Na swego biskupa wybrali Marka, duchownego z poga�skiego rodu, najprawdopodobniej pochodz�cego z Italii b�d� kt�rej� z prowincji �aci�skich. Za jego namow� najznaczniejsza cz�� tej kongregacji odrzek�a si� prawa Moj�eszowego, kt�rego przestrzega�a z takim uporem przez lat z g�r� sto. Za cen� po�wi�cenia swoich zwyczaj�w i przes�d�w �azarejczycy kupili sobie wolny wst�p do kolonii Hadriana i jeszcze mocniej spoili uni� z Ko�cio�em katolickim.21 Gdy g�rze Syjon przywr�cono nazw� i zaszczyty Ko�cio�a jerozolimskiego, po�ledni� reszt� Nazarejczyk�w, kt�rzy nie chcieli towarzyszy� swemu �aci�skiemu biskupowi, pom�wiono o zbrodni� herezji i schizmy. Nadal zachowuj�c dawn� siedzib� w Pe�li, rozproszyli si� po wsiach w pobli�u Damaszku i utworzyli niewielki Ko�ci� w mie�cie Beroea czy te�, jak si� ono nazywa obecnie, w Aleppo w Syrii.22 Miano Nazarejczyk�w zacz�to uwa�a� za zbyt zaszczytne dla tych ochrzczonych �yd�w, wkr�tce wi�c z racji ich rzekomego ub�stwa umys�owego, jak i op�akanych warunk�w materialnych obdarzono ich pogardliwym epitetem "ebionici" *.23 Ju� w kilka lat po przywr�ceniu Ko�cio�a w Jerozolimie sta�o si� spraw� w�tpliw� i sporn�, czy cz�owiek, kt�ry szczerze za Mesjasza uznaje Jezusa, ale kt�ry przy tym nadal przestrzega przepis�w Zakonu Moj�eszowego, mo�e mie� nadziej� na zbawienie. Humanitarne usposobienie Justyna M�czennika sk�oni�o go do udzielenia na to pytanie odpowiedzi twierdz�cej; o�mieli� si� on, aczkolwiek bardzo ogl�dnie i raczej niepewnie, orzec, �e taki chrze�cijanin m�g�by mie� nadziej� na zbawienie, gdyby zadowoli� si� praktykowaniem obrz�d�w Moj�eszowych, nie usi�uj�c podkre�la� ich konieczno�ci b�d� og�lnego z nich po�ytku. Justyn jednak, gdy przyci�ni�to go do muru, ��daj�c, by wypowiedzia� si�, jaki pogl�d ma na to Ko�ci�, wyzna�, �e w�r�d prawowiernych chrze�cijan wielu jest takich, kt�rzy nie tylko odbieraj� swoim judaizuj�cym braciom nadziej� zbawienia, ale nawet odmawiaj� im prawa do wszelkiej wymiany wzajemnych us�ug przyja�ni, go�cinno�ci i �ycia towarzyskiego.24 Jak si� mo�na by�o spodziewa�, pogl�d bardziej rygorystyczny przewa�y� nad pogl�dem �agodniejszym i uczni�w Moj�esza oddzieli�a od uczni�w Chrystusa nieprzekraczalna bariera. Nieszcz�ni ebionici, odrzuceni przez jedn� religi� jako odst�pcy, a przez drug� jako heretycy, musieli przyj�� jaki� charakter bardziej zdecydowany, i w rezultacie sekta ta, chocia� pewne jej �lady mo�na znale�� jeszcze nawet w IV wieku, rozp�yn�a si� niepostrze�enie czy to w Ko�ciele, czy w Synagodze.25 Podczas gdy Ko�ci� prawowierny zachowywa� z�oty �rodek pomi�dzy nadmiernym poszanowaniem a niestosown� pogard� dla prawa Moj�eszowego, * Hebrajskie s�owo "ebionici" mo�na przet�umaczy� na �aci�skie "pauperes" (ubodzy, posp�lstwo). 16 Rozdzia� pi�tnasty rozmaici heretycy odchylali si� w jednakowym stopniu, ale w biegunowo przeciwnym kierunku ku kra�com b��du i przesady. Z uznanej prawdy religii �ydowskiej ebionici wyci�gn�li wniosek, �e religia ta nigdy nie zostanie zniesiona. Z jej rzekomych niedoskona�o�ci gnostycy r�wnie pochopnie wyci�gn�li wniosek, �e wcale nie ustanowi�a jej m�dro�� B�stwa. Umys�om sceptycznym a� nazbyt �atwo nasuwaj� si� pewne zastrze�enia co do powagi Moj�esza i prorok�w, chocia� mo�e tylko dlatego, �e nie znamy zamierzch�ych czas�w staro�ytnych oraz nie potrafimy wytworzy� sobie w�a�ciwego s�du o ekonomii bo�ej. Takich to w�a�nie zastrze�e� skwapliwie si� chwyta�a czcza wiedza gnostyk�w,26 tak samo uparcie i k��tliwie je wyra�aj�c. Na og� przeciwni rozkoszom zmys�owym, ci heretycy pot�piali wielo�enstwo patriarch�w, mi�ostki Dawida i seraj Salomona. Podb�j Ziemi Kanaan i wyt�pienie nic nie podejrzewaj�cych krajowc�w trudno im by�o pogodzi� z powszechnymi poj�ciami sprawiedliwo�ci i cz�owiecze�stwa. Ale gdy sobie przypomnieli krwaw� list� morderstw, strace� i rzezi, plami�cych prawie ka�d� kart� kronik �ydowskich, uznali, �e barbarzy�cy Palestyny w�asnym sprzymierze�com b�d� rodakom nie okazywali wi�cej wsp�czucia, ni� go przejawili wobec swoich ba�wochwalczych wrog�w.27 Przechodz�c od zwolennik�w prawa Moj�eszowego do samego prawa, gnostycy twierdzili, �e niemo�liwo�ci� jest, aby religia, kt�ra polega na sk�adaniu krwawych ofiar i przestrzeganiu b�ahych obrz�d�w i kt�rej wszystkie nagrody i kary s� natury cielesnej i doczesnej, mog�a natchn�� umi�owaniem cnoty b�d� powstrzyma� gwa�towno�� nami�tno�ci. Spos�b, w jaki Moj�esz przedstawia� stworzenie i upadek cz�owieka, wyszydzali blu�nierczo gnostycy, nie maj�c cierpliwo�ci s�ucha� o odpoczynku B�stwa po sze�ciu dniach trudu, o �ebrze Adama, o ogrodzie rajskim, o drzewach �ycia i wiadomo�ci z�ego i dobrego, o przemawiaj�cym w�u, zakazanym owocu i o pot�pieniu ca�ego rodzaju ludzkiego za grzech pierworodny pierwszych rodzic�w.28 B�g Izraela w ich bezbo�nych oczach by� istot� ulegaj�c� nami�tno�ci i b��dz�c�, kapry�n� w swoich �askach, a nieub�agan� w urazach, nikczemnie zazdrosn� o zabobonnie oddawan� jej cze�� i ograniczaj�c� swoj� stronnicz� opatrzno�� tylko do jednego jedynego narodu i do tego przemijaj�cego �ycia. W takiej postaci nie mogli gnostycy znale�� �adnej z cech m�drego i wszechmocnego Ojca wszech�wiata.29 Przyznawali, �e religia �yd�w jest nieco mniej zbrodnicza od ba�wochwalstwa pogan, ale ich podstawowa doktryna g�osi�a, �e Chrystus, kt�rego wielbili jako pierwsz� i najja�niejsz� emanacj� B�stwa, zjawi� si� na ziemi po to, by wybawi� ludzko�� od jej dotychczasowych rozmaitych b��d�w i ods�oni� nowy system prawdy i doskona�o�ci. Najbardziej uczeni ojcowie Ko�cio�a przez jak�� szczeg�ln� �askawo�� przyj�li nieroztropnie sofistyk� gnostyk�w. Uznaj�c, �e sens dos�owny jest sprzeczny z wszelkimi zasadami zar�wno wiary, jak i rozumu, poczytywali si� za bezpiecznych i nietykalnych za g�st� zas�on� alegorii, kt�r� starannie rozci�gn�li nad ka�dym czu�ym miejscem przepis�w Moj�eszowych.30 Gnostycy 17 Nieraz si� s�yszy uwag�, nie tyle zgodn� z prawd�, co pomys�ow�, �e do czasu panowania Trajana czy te� Hadriana w ci�gu stu mo�e lat od �mierci Chrystusa nie pokala�a dziewiczej czysto�ci Ko�cio�a �adna schizma ani herezja.31 O wiele trafniej mo�emy tu zauwa�y�, �e w tym okresie pozwalano uczniom Mesjasza na znacznie wi�ksz� swobod� wierze� i praktyk religijnych ni� w wiekach nast�pnych. W miar� jak warunki dopuszczenia do spo�eczno�ci chrze�cija�skiej niepostrze�enie si� zaostrza�y, w�adza duchowa dominuj�cego stronnictwa przybiera�a na surowo�ci; zacz�to wzywa� najczcigodniejszych poplecznik�w do wyrzekania si� pogl�d�w osobistych, co niejednokrotnie prowokowa�o ich tylko do podkre�lania swoich mylnych zasad tym gor�cej i w rezultacie do jawnego wznoszenia sztandaru buntu przeciwko jedno�ci Ko�cio�a. Gnostycy, wyr�niaj�c si� jako najkulturalniejsi, najbardziej uczeni i najbogatsi w�r�d chrze�cijan, t� swoj� og�ln� nazw�, wyra�aj�c� wy�szo�� ich wiedzy, przyj�li sami przez pych� albo te� otrzymali j� w znaczeniu ironicznym od zawistnych przeciwnik�w. Wszyscy prawie bez wyj�tku wywodzili si� z pogan, a g��wni za�o�yciele ich sekty byli, jak si� zdaje, obywatelami Syrii b�d� Egiptu, gdzie ciep�y klimat usposabia zar�wno umys�, jak i cia�o do pobo�no�ci ospa�ej i kontemplacyjnej. Gnostycy stopili z wiar� Chrystusow� wiele wznios�ych, ale niejasnych twierdze� zaczerpni�tych z filozofii Wschodu i nawet z religii Zoroastra na temat wieczno�ci materii, istnienia dw�ch zasad i tajemnej hierarchii �wiata niewidzialnego.32 Zapu�ciwszy si� w t� olbrzymi� otch�a�, zdawali si� na przewodnictwo zb��kanej wyobra�ni, a poniewa� �cie�ki b��du s� r�ne i niesko�czone, niepostrze�enie podzielili si� na przesz�o pi��dziesi�t sekt,33 z kt�rych chyba najs�ynniejsze by�y sekty: bazylidian�w, walentynian�w, marcjonit�w i - w jeszcze p�niejszym okresie - manichejczyk�w. Ka�da z tych sekt mog�a si� che�pi� w�asnymi biskupami i rzeszami wiernych, w�asnymi teologami i m�czennikami,34 przy czym zamiast czterech Ewangelii przyj�tych przez Ko�ci� owi heretycy stworzyli sami mn�stwo opowie�ci, przystosowuj�c w nich czyny i kazania Chrystusa i jego aposto��w do poszczeg�lnych swoich dogmat�w.35 Powodzenie odnie�li b�yskawiczne, a ich wp�ywy by�y bardzo rozleg�e.36 Ogarn�li Azj� Mniejsz� i Egipt, umocnili sw� pozycj� w Rzymie i czasami przenikali do prowincji zachodnich. Po wi�kszej cz�ci rozplenili si� w II wieku, kwitli w ci�gu wieku III, a� wygin�li w wieku IV i V, gdy powstawa�y inne, g�o�niejsze w�wczas spory religijne i wzrasta� wp�yw w�adz pa�stwowych na wewn�trzne sprawy Ko�cio�a. Chocia� stale zak��cali spok�j i cz�sto ha�bili miano religii, przyczyniali si� raczej do posuwania naprz�d ni� do op�niania pochodu chrze�cija�stwa. Nawr�ceni poganie, kt�rych najsilniejsze sprzeciwy i przes�dy by�y skierowane przeciwko Zakonowi Moj�eszowemu, znajdowali miejsce w wielu spo�eczno�ciach chrze�cija�skich, nie wymagaj�cych od ich nieo�wie-conych umys��w tego, by wierzyli w jakiekolwiek objawienia poprzednie. Wiara ich niepostrze�enie umacnia�a si� i powi�ksza�a, wi�c Ko�ci� ostatecznie odni�s� korzy�� z tych zwyci�stw nad najbardziej uporczywymi wrogami.37 2 - Gibbon t. 2 18 Rozdzia� pi�tnasty Ale bez wzgl�du na dziel�ce prawowiernych, ebionit�w i gnostyk�w r�nice pogl�d�w na temat bosko�ci prawa Moj�eszowego b�d� stopnia, w jakim ono obowi�zywa�o, wszystkich ich jednakowo o�ywia�a taka sama zazdrosna gorliwo�� i taka sama odraza do ba�wochwalstwa, jakimi przedtem spo�r�d innych narod�w �wiata staro�ytnego wyr�niali si� �ydzi. Filozof, kt�ry uwa�a� system wielob�stwa za wytw�r ludzkiego oszustwa i b��du, m�g� ukrywa� pod mask� pobo�no�ci u�miech pogardy bez obawy, �e tym szyderstwem b�d� t� ugodow� postaw� narazi si� na niech�� jakichkolwiek niewidzialnych czy te�, jak s�dzi�, urojonych mocy. Ale dla pierwszych chrze�cijan ustanowione religie poga�skie mia�y aspekt znacznie wstr�tniejszy i gro�niejszy. Zar�wno w Ko�ciele, jak i w�r�d heretyk�w powszechnie panowa� pogl�d, �e tw�rcami, opiekunami i przedmiotami ba�wochwalstwa s� demony.38 Tym buntowniczym duchom, niegdy� pozbawionym godno�ci anio��w i str�conym w otch�a� piekie�, jeszcze by�o wolno b��ka� si� po ziemi, dr�czy� cia�a grzesznych ludzi i zwodzi� ich umys�y. Demony wkr�tce odkry�y i zacz�y nadu�ywa� wrodzon� sk�onno�� serca ludzkiego do pobo�no�ci, po czym przebiegle odci�gaj�c ludzko�� od jej Tw�rcy, kt�rego wielbi�a, przyw�aszczy�y sobie miejsce i honory nale�ne Najwy�szemu B�stwu. Pomy�lnymi wynikami z�o�liwych knowa� zaspokaja�y swoj� pr�no�� i ��dz� zemsty zarazem, a ponadto czerpa�y jedyn� pociech�, na jak� jeszcze by�y wra�liwe - nadziej� wci�gni�cia gatunku ludzkiego w swoje nieszcz�cie i wsp�udzia� w winie. G�oszono jako dogmat albo przynajmniej sobie wyobra�ano, �e demony podzieli�y si� mi�dzy sob� najwa�niejszymi rolami b�stw poga�skich, jeden z nich przybra� imi� i atrybuty Jowisza, drugi Eskulapa, trzeci Wenery, czwarty mo�e Apollina,39 i �e dzi�ki swemu d�ugiemu do�wiadczeniu i nieziemskiej naturze potrafi�y one owe role odgrywa� z dostateczn� bieg�o�ci� i dostoje�stwem. Czai�y si� w �wi�tyniach, ustanawia�y �wi�ta i ofiary, wymy�la�y przypowie�ci, g�osi�y proroctwa i cz�sto wolno im by�o czyni� cuda. Chrze�cijanie, kt�rzy z tak� gotowo�ci� potrafili wszelkie zjawiska nadprzyrodzone t�umaczy� wdaniem si� z�ych duch�w, sk�aniali si�, i to nawet bardzo ch�tnie, do uznawania najcudaczniejszych wymys��w mitologii poga�skiej. Ale tym chrze�cija�skim wierzeniom towarzyszy�a groza. Nawet najbardziej b�ah� oznak� szacunku dla kultu narodowego chrze�cijanin uwa�a� za ho�d oddany bezpo�rednio demonowi i za akt buntu przeciwko majestatowi Boga. W nast�pstwie tego pogl�du pierwszym, ale i bardzo trudnym obowi�zkiem chrze�cijanina sta�o si� zachowywanie czysto�ci wiary nie skalanej ba�wochwalstwem. Religia poga�ska nie by�a jak�� jedn�, opart� na spekulacji umys�owej nauk� wyk�adan� w szko�ach b�d� g�oszon� w �wi�tyniach. Niezliczono�� b�stw i obrz�d�w wielob�stwa �ci�le si� przeplata�a z wszelkimi okoliczno�ciami spraw powszednich i przyjemno�ci w �yciu zar�wno prywatnym, jak publicznym, wydawa�o si� wi�c niemo�liwe unikn�� tego ca�ego ceremonia�u, nie wyrzekaj�c si� jednocze�nie obcowania z lud�mi oraz wszystkich obowi�zk�w i rozrywek �ycia spo�ecznego.40 Ba�wochwalstwo 19 Donios�e sprawy pokoju i wojny wymaga�y zawsze uroczystego sk�adania ofiar, w kt�rym przewodniczy� lub uczestniczy� musia� i wielkorz�dca, i senator, i �o�nierz.41 Zasadniczym elementem radosnej pobo�no�ci pogan by�y widowiska publiczne, przy czym darem dla bog�w, rzekomo najwdzi�czniej-szym, by�y igrzyska, jakimi lud z w�adc� na czele obchodzi� poszczeg�lne �wi�ta.42 Chrze�cijanin, z nabo�n� groz� unikaj�c obrzydliwo�ci cyrku i teatru, stwierdza�, �e zewsz�d osaczaj� go piekielne sid�a, gdy tylko jego przyjaciele przy wzajemnych �yczeniach szcz�cia na biesiadzie zlewali krople wina z puchar�w na ziemi� z inwokacj� do b�stw go�cinno�ci.43 Gdy pann� m�od�, opieraj�c� si� z dobrze udawan� niech�ci�, prowadzono w weselnym przepychu na pr�g nowego mieszkania 44 albo gdy powoli ku stosowi pogrzebowemu posuwa� si� smutny orszak zmar�ego,45 chrze�cijanin, cho�by go to najbardziej dotyczy�o, musia� opuszcza� najdro�sze mu osoby, by nie �ci�gn�� na siebie winy ��cz�cej si� z tymi bezbo�nymi obrz�dami. Wszelk� sztuk� i wszelkie rzemios�o maj�ce cokolwiek wsp�lnego z rze�bieniem b�d� ozdabianiem pos�g�w b�stw kazi�a plama ba�wochwalstwa.46 Surowe by�o to orzeczenie, jako �e na niedol� wiekuist� skazywa�o lwi� cz�� spo�eczno�ci zatrudnionej w wolnych zawodach i w rzemio�le. Rzucaj�c okiem na liczne �lady czas�w staro�ytnych zauwa�ymy, �e opr�cz podobizn samych bog�w oraz �wi�tych narz�dzi ich kultu najbogatsz� ozdob� dom�w, stroju i mebli pogan by�y wytworne kszta�ty i przyjemne sceny mitologiczne u�wi�cone wyobra�ni� Grek�w.47 Z tego samego nieczystego �r�d�a wyp�ywa� mia�y sztuki takie, jak muzyka, malarstwo, retoryka i poezja. Zgodnie z okre�leniem ojc�w Ko�cio�a Muzy wraz z Apollinem by�y organami ducha Piekie�, Homer i Wergiliusz byli najwybitniejszymi z jego s�ug, a pi�kna mitologia przenikaj�ca i o�ywiaj�ca twory ich talentu mia�a na celu s�awienie demon�w. Nawet j�zyk potoczny Grecji i Rzymu obfitowa� w dobrze wszystkim znane, a przecie� bezbo�ne wyra�enia, kt�re nieroztropny chrze�cijanin m�g�by nazbyt nieostro�nie wypowiada� albo nazbyt spokojnie s�ysze�.48 Niebezpieczne pokusy co krok czaj�ce si� z ukrycia, by zaskoczy� niebacznego wiernego, rzuca�y si� na niego ze zdwojon� gwa�towno�ci� w dni uroczystych �wi�t. Tak przebiegle te �wi�ta by�y wymy�lone i roz�o�one na przestrzeni roku, �e zabobon przybiera� zawsze pozory przyjemno�ci, a cz�sto i cnoty.49 Niekt�re z najwi�kszych �wi�t obrz�dku rzymskiego ustanowiono po to, by rozpoczyna� nowe Kalendy Stycznia �yczeniami powszechnego i osobistego szcz�cia, folgowa� sobie w nabo�nym wspominaniu zmar�ych i �ywych, utwierdza� nietykalne granice w�asno�ci, wita� powracaj�c� wiosn� i o�ywcze moce p�odno�ci, uwiecznia� dwie pami�tne ery Rzymu: za�o�enie miasta i za�o�enie Rzeczypospolitej, oraz przywraca� pierwotn� r�wno�� wszystkich ludzi powszechn� swobod� w rozt�tnione dni Saturnali�w. O odrazie chrze�cijan do takich bezbo�nych obrz�d�w da� mo�e pewne poj�cie ich skrupulatna wra�liwo�� przejawiana przy okazjach znacznie mniej zatrwa�aj�cych. W dniach powszechnego Rozdzia� pi�tnasty 20 �wi�towania obyczaj nakazywa� staro�ytnym ozdabia� drzwi swoich dom�w lampami i ga��ziami wawrzynu oraz przystraja� g�owy w wie�ce z kwiat�w. Mo�e by i by�o mo�na tolerowa� te niewinne a wykwintne praktyki po prostu jako jedno z ustanowie� pa�stwowych, ale pech chcia�, �e tymi drzwiami opiekowa�y si� domowe b�stwa, �e ten wawrzyn po�wi�cano kochankowi Dafne i �e kwietne wie�ce, jakkolwiek cz�sto noszono je na znak rado�ci lub �a�oby, niegdy� s�u�y�y zabobonowi. Trwo�ni chrze�cijanie, kt�rzy dali si� nak�oni� do post�pienia w my�l krajowego zwyczaju i rozkaz�w wielkorz�dcy, cierpieli, ogarni�ci najbardziej ponurymi obawami wskutek wyrzut�w w�asnego sumienia, nagany Ko�cio�a i gro�by pomsty bo�ej.50 Tak si� przejawia�a ochocza gorliwo��, jakiej wymagano dla ochrony czysto�ci Ewangelii przed zaka�onym tchnieniem ba�wochwalstwa, i chocia� sami wyznawcy religii pa�stwowej przestrzegali praktykowania swoich zabobonnych obrz�d�w publicznych i prywatnych raczej z nawyku, w my�l tradycji, a wi�c niedbale, za ka�dym razem dawa�o to chrze�cijanom sposobno�� do manifestowania sprzeciwu. Dzi�ki tym cz�stym protestom wiara ich stale si� umacnia�a i, w miar� jak wzrasta�a ich gorliwo��, z coraz wi�kszym zapa�em i powodzeniem toczyli �wi�t� wojn�, kt�r� wypowiedzieli cesarstwu demon�w. Pisma Cycerona 51 przedstawiaj� w naj�ywszych barwach niewiedz�, b��dy i niepewno�� filozof�w staro�ytnych co do nie�miertelno�ci duszy. Gdy pragn� oni uzbroi� swoich uczni�w w co�, co by pozwala�o nie ba� si� �mierci, wpajaj� im jako oczywiste, aczkolwiek �a�osne, twierdzenie, �e spadaj�cy na nas cios ostatecznej zag�ady jest uwolnieniem od nieszcz�� �ycia i �e ci, kt�rzy przestaj� istnie�, nie mog� ju� cierpie�. A przecie� w Grecji i w Rzymie by�o kilku m�drc�w maj�cych o naturze ludzkiej poj�cie bardziej wznios�e i pod pewnymi wzgl�dami s�uszniej sze, chocia� trzeba wyzna�, �e na wy�ynach tych docieka� ich rozum cz�sto dawa� si� prowadzi� wyobra�ni, a wyobra�nia sz�a za podszeptem pr�no�ci. Rozkoszuj�c si� zasi�giem swoich w�adz umys�owych, z najg��bsz� dociekliwo�ci� i z powa�nym trudem �wicz�c rozmaite zdolno�ci pami�ci, wyobra�ni i s�du, rozmy�laj�c o pragnieniu s�awy maj�cej ich przenie�� w wieki przysz�e daleko poza granice �mierci i grobu, bynajmniej nie mieli oni ch�ci uto�samia� si� ze zwierz�tami polnymi i przypuszcza�, �e istota, dla kt�rej godno�ci �ywili jak najszczerszy podziw, mo�e by� ograniczona do jakiego� jednego miejsca na ziemi i do niewielu lat istnienia. Z tym korzystnym nastawieniem wezwali na pomoc wiedz�, a raczej j�zyk metafizyki. I wkr�tce potem odkryli, �e skoro ��dna z w�a�ciwo�ci materii nie da si� zastosowa� do dzia�ania umys�u, dusza ludzka musi by� substancj� r�n� od cia�a - czyst�, prost�, nie ulegaj�c� �mierci i w znacznie wy�szym stopniu zdoln� do cnotliwo�ci i odczuwania szcz�cia dopiero po uwolnieniu si� ze swego cielesnego wi�zienia. Z tych zwodniczych a szlachetnych zasad filozofowie, kt�rzy kroczyli �ladami Platona, wyci�gn�li wniosek wielce pochopny. Zacz�li bowiem g�osi� nie tylko przysz�� nie�miertelno�� duszy ludzkiej, ale i jej wieczne istnienie w przesz�o�ci, Nie�miertelno�� duszy ludzkiej 21 a� nazbyt si� sk�aniaj�c do uwa�ania jej za cz�stk� niesko�czonego samoistnego ducha przenikaj�cego i podtrzymuj�cego wszech�wiat.52 Doktryna w ten spos�b wysuni�ta poza zasi�g zmys��w i do�wiadczenie ludzko�ci mog�a uprzyjemnia� wolne chwile cz�owiekowi usposobionemu refleksyjnie; mog�a te� czasami w ciszy osamotnienia rzuci� promie� pociechy przygn�bionej cnocie, ale nie do�� silne wra�enie, jakie zrobi�a w szko�ach filozoficznych, wkr�tce zatar�o si� pod naporem spraw �ycia czynnego. Wiadomo�ci, kt�re mamy o wybitnych jednostkach odnosz�cych sukcesy w wieku Cycerona i pierwszych cezar�w, o ich czynach i pobudkach, s� dostateczne na to, by nas upewni�, �e ich post�pkami w tym �yciu nigdy nie kierowa�o �adne powa�ne przekonanie o nagrodach b�d� karach �ycia przysz�ego. W s�dzie i w senacie rzymskim najzdolniejsi krasom�wcy nie obawiali si�, �e obra�� uczucia s�uchaczy, wykazuj�c im, �e ta teoria jest pogl�dem czczym i niedorzecznym, odrzucanym przez ka�dego cz�owieka o starannym wykszta�ceniu i szerokim umy�le.53 Skoro wi�c najszczytniejsze pr�by filozofii nie wychodz� poza s�abe sformu�owanie pragnienia nadziei, a ju� w najlepszym wypadku prawdopodobie�stwa �ycia przysz�ego, to poza Objawieniem Bo�ym nie ma nic, co by da�o pewno��, �e istnieje niewidzialna kraina przyjmuj�ca dusze ludzkie po ich rozdzieleniu si� z cia�em, ani nic, co by okre�la�o t� krain� dok�adniej. Niemniej wolno nam przecie� dostrzec w religiach ludowych Grecji i Rzymu par� nieod��cznych wad, kt�re sprawia�y, �e te religie zupe�nie nie mog�y sprosta� tak uci��liwemu zadaniu. 1. Og�lny system poga�skiej mitologii nie opiera� si� na �adnych dowodach konkretnych, tote� najm�drsi w�r�d pogan ju� dawno przestali uznawa� jego uzurpowan� powag�. 2. Opisanie krain piekielnych pozostawiono fantazji malarzy i poet�w, kt�rzy je zaludnili licznymi widmami i potworami rozdzielaj�cymi swoje nagrody i kary z tak niewielk� doz� s�uszno�ci, �e najbli�sza sercu ludzkiemu uroczysta prawda zanik�a w ha�bi�cej i niedorzecznej mieszaninie najbardziej szalonych wymys��w.54 3. Doktryna �ycia przysz�ego dla pobo�nych politeist�w Grecji i Rzymu raczej nie stanowi�a podstawowego artyku�u wiary. Opatrzno�� bog�w, czuwaj�ca nie tyle nad poszczeg�lnymi jednostkami, co nad ca�ymi spo�eczno�ciami, przejawia�a si� g��wnie na widzialnej scenie �wiata doczesnego. Pro�bami sk�adanymi na o�tarzach Jowisza czy Apollina ich czciciele wyra�ali pragnienie szcz�cia w tym �yciu, a zarazem swoj� niewiedz� b�d� te� oboj�tno�� wobec �ycia przysz�ego.55 Usilniej i z wi�kszym powodzeniem wpajano prawd� o nie�miertelno�ci duszy w Indiach, Asyrii, w Egipcie i w Galii, gdzie t� r�nic�, skoro jej nie mo�emy przypisa� wy�szej wiedzy barbarzy�c�w, musimy sobie t�umaczy� wp�ywami panuj�cego stanu kap�a�skiego, kt�ry wykorzystuj�c pobudki cnoty uczyni� z nich narz�dzie ambicji.56 22 Rozdzia� pi�tnasty Z natury rzeczy mogliby�my si� spodziewa�, �e zasada dla religii tak istotna zosta�a w najja�niejszych s�owach objawiona wybranemu ludowi Palesty�czyk�w i �e mo�na j� by�o bezpiecznie powierzy� dziedzicznemu kap�a�stwu Aarona. Wypada nam tylko podziwia� tajemnicze zrz�dzenie Opatrzno�ci,57 gdy odkrywamy, �e jednak doktryna nie�miertelno�ci duszy zosta�a w Zakonie Moj�eszowym zupe�nie pomini�ta; prorocy czynili o niej tylko bardzo niejasne wzmianki i w ci�gu ca�ego okresu pomi�dzy niewol� egipsk� a niewol� babilo�sk� nadzieje, jak r�wnie� i obawy �yd�w ogranicza�y si� do w�skiego zakresu �ycia doczesnego.58 Gdy ju� Cyrus pozwoli� wygnanemu narodowi wr�ci� na ziemi� obiecan� i gdy Ezdrasz przywr�ci� staro�ytne kroniki religii �ydowskiej, w Jerozolimie niepostrze�enie powsta�y dwie s�ynne sekty: saduceusz�w i faryzeusz�w.59 Saduceusze, dobrani z bogatszych i wybitniejszych stan�w spo�ecznych, uznawali prawo Moj�eszowe w znaczeniu dos�ownym i pobo�nie odrzucali nie�miertelno�� duszy jako pogl�d nie znajduj�cy potwierdzenia w Biblii, kt�r� szanowali jako jedyne prawid�o swej wiary. Faryzeusze natomiast, do powagi Pisma dodaj�c powag� tradycji, przyj�li pod nazw� poda� kilka spekulatywnych twierdze� zaczerpni�tych z filozofii b�d� religii Wschodu. W�r�d tych nowych artyku��w wiary by�a teoria o przeznaczeniu, czyli predestynacji, o istnieniu anio��w i duch�w oraz o nagrodach i karach �ycia przysz�ego, a poniewa� faryzeusze surowo�ci� obyczaj�w przy-, ci�gn�li do swego stronnictwa og� �yd�w, nie�miertelno�� duszy sta�a si� za panowania w�adc�w i arcykap�an�w z dynastii Hasmonejczyk�w pogl�dem przewa�aj�cym. �ydzi przy swoim usposobieniu nie potrafili si� zadowoli� takim zimnym i beznami�tnym przyzwoleniem, jakie mog�oby wystarczy� umys�owi politeisty; natychmiast wi�c po uznaniu poj�cia �ycia przysz�ego przyswoili je sobie z ca�� gorliwo�ci� b�d�c� cech� charakterystyczn� tego narodu. Jednak�e ich gorliwo�� nie przyda�a tu ani �adnych dowod�w, ani nawet prawdopodobie�stwa i nadal konieczne by�o, aby ta teoria �ycia i nie�miertelno�ci, kt�r� podyktowa�a natura, zaaprobowa� rozum i przyj�� zabobon, uzyska�a moc prawdy bo�ej, potwierdzon� przez powag� i przyk�ad Chrystusa. Nic dziwnego, �e gdy ludzko�ci przed�o�ono obietnic� szcz�cia wiekuistego pod warunkiem przej�cia na wiar� chrze�cija�sk� i przestrzegania przykaza� Ewangelii, wielkie rzesze wyznawc�w wszelkich innych religii ze wszystkich stan�w spo�ecznych w ka�dej prowincji Cesarstwa Rzymskiego przyj�y tak korzystn� propozycj�. Chrze�cijan staro�ytnych cechowa�a pogarda wobec �ycia doczesnego i niewzruszona pewno�� nie�miertelno�ci, o kt�rych w�tpliwa i niedoskona�a wiara czas�w obecnych nie mo�e nam da� nawet w przybli�eniu dostatecznego poj�cia. W pierwotnym Ko�ciele dzia�anie samej prawdy pot�nie wzmacnia� pogl�d, kt�ry, jakkolwiek mo�e zas�ugiwa� na szacunek z racji swej u�yteczno�ci i staro�ytno�ci, zgo�a nie znalaz� potwierdzenia w �yciu. Ot� powszechnie Burzenie mistycznego Babilonu 23 wierzono, �e lada chwila nast�pi koniec �wiata i zapanuje Kr�lestwo Niebieskie. Ju� aposto�owie przepowiadali rych�e nadej�cie tego cudownego wydarzenia; podanie o tym zachowali ich najwcze�niejsi uczniowie i ka�dy, kto rozumia� kazania Chrystusa w sensie dos�ownym, musia� si� spodziewa�, �e Syn Cz�owieczy po raz drugi przyb�dzie w chwale w�r�d ob�ok�w, jeszcze zanim ca�kowicie wyga�nie pokolenie, kt�re ogl�da�o Jego skromny stan na ziemi i kt�re mog�o jeszcze by� �wiadkiem nieszcz�� �yd�w pod panowaniem Wespazjana czy Hadriana. Przetoczenie si� siedemnastu stuleci poucza nas, �e tajemniczego j�zyka proroctw i objawi