7786

Szczegóły
Tytuł 7786
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

7786 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 7786 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7786 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

7786 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Eugeniusz Jewtuszenko TAM, GDZIE rOsN� JAGODY Prze�o�y�a Rozalia Lasotowa WYDAWNICTWO LITERACKIE Tytu� orygina�u: Jagodnyje miesta, �Sowietsiklj Pisatiel" Moskwa 1982 � Copyright for the Polish editioh by Wydawnictwo Literackie Krak�w 1986 ISBN 83-08-01526-3 EPILOG �P�noc� przelata� anielski pos�aniec..." Ten fragment wiersza przypomnia� sobie kosmonauta, u�miechn�� si� smutno i pomy�la�: �Jaki ja tam anielski pos�aniec!" Twarz jego, zwr�cona w stron� ilu-minatora statku kosmicznego, by�a zm�czona, niem�oda, lecz malowa�a si� na niej i�cie dziecinna ciekawo��. Kosmoi auta nigdy jeszcze nie by� za granic�. I raptem granice znik�y. S�upy graniczne, pasy zaoranej ziemi niczyjej, druty kolczaste, stra� graniczna, owczarki, komory celne � wszystko to znik�o. Z kosmosu ich istnienie wydawa�o si� sprzeczne z natur�, g�upie. Wielu rzeczy nie spos�b by�o teraz wyobrazi� sobie bez weso�o�ci, jak chocia�by tego, co kry�o si� za s�owem �zameldowanie"... Na dole, jak garstka z�otych drobin rzuconych na czer� aksamitu, mieni� si� �wiat�ami Pary�. Kosmonauta przesun�� wzrok nieco na lewo i zobaczy� Londyn, k�cikiem oka zagarniaj�c b�yszcz�cy skrawek Kopenhagi. Roze�mia� si� i podrapa� po �ysiej�cej g�owie � to dopiero! Gagarin nie m�g�by podrapa� si� tak po g�owie � by� jeszcze w skafandrze. Teraz latanie jest �atwiejsze. Gagarin prze�y� chyba chwile strachu. Teraz te� strach oblatuje, ale nie tak, jak za pierwszym razem. A jednak Gagarin powiedzia� ca�kiem zwyczajnie, ca�kiem w rosyjskim stylu: �Jazda!", tym jednym s�owem 'zamieniaj�c kosmos w co� swojskiego, bliskiego. W�r�d niezliczonych instrukcji nie by�o �adnej wskaz�wki, �e ma powiedzie� w�a�nie to s�owo, samo si� wymkn�o... Twarz Gagarina... Kandydat�w wybierano tak�e wed�ug twarzy, oczywi�cie, ale takiej twarzy nie da si� zaprogramowa� nawet w najwi�kszej tajemnicy. Ta twarz by�a jakby dzie�em samej planety, a z�o�y�y si� na ni� wszystkie u�miechy, cudem zachowane w�r�d grymas�w szyderstwa lub pychy. Twarz Gagarina by�a u�miechem Ziemi, pos�anym w kosmos. Bodaj ka�demu cz�owiekowi przewr�ci�oby si� w g�owie, gdyby go ci�gano, jak Gagarina, po r�nych krajach, entuzjastycznie zasypuj�c kwiatami i obwieszaj�c girlandami odznacze�. U�miechy premier�w, prezydent�w, monarch�w i monarchi� wobec jego u�miechu wygl�da�y niemrawo. Kosmonauta mia� tak�e okazj� widywa� Gagarina w z�ym nastroju. � Zm�czony jestem... � m�wi�. � A tak chcia�bym lata�... Ten smutek przebija z jego p�nych fotografii, gdzie na twarzy wida� blizn�, pow�d tylu plotek, jakby nawet ko�tuneria mog�a ro�ci� sobie prawo do posiadania twarzy Gagarina na w�asno��. Kosmonauta, zaprzyja�niony z Gagarinem, wiedzia�, jak uci��liwe bywa�o dla niego nieustanne poznawanie go na ulicy, wypraszanie autograf�w, zasiadanie w prezydiach. S�ynna twarz wbrew jego woli przeszkadza�a mu �y� tak, jak �yj� zwykli ludzie. Pewnego razu w gronie przyjaci�, opowiadaj�c o podr�y do jednego z kraj�w Ameryki �aci�skiej, nagle posmutnia�, a kiedy zdobywa� si� na u�miech, by� to u�miech odruchowo bezbronny. � Obok trybuny rz�dowej, na kt�rej si� sma�y�em bite trzy godziny, sta�a dziewczyna Mulatka z w�zkiem. Sprzedawa�a lemoniad�. Z prawdziwych cytryn. Dziewczyna niezwyk�ej urody � czarne �lepia na p� twarzy. Ale co najdziwniejsze, by�a w �lubnej sukni. W koronkowej sukni jak ob�ok. Z pewno�ci� bardzo drogiej. Ale jako� nie wyda�a mi si� nowa ta suknia. Czysta, ale przy��cona. Bo ja wiem, troch� jakby staro�wiecka. Mo�e po babce, wyci�gni�ta z kufra na uroczyst� okazj�? Zaraz nawi�zali�my kontakt wzrokowy. Ona mi tymi czarnymi �lepiami pokazuje lemoniad� � �e niby zach�ca do spr�bowania... Ale jak zej�� z trybuny? Nie wypada... Mog�o by to by� �le zrozumiane... Ko�o mnie stoi nasz ambasador, tutejsze w�adze. Fotoreporterzy pstrykaj�. Co� tam b�kn��em, �e mam prag- nienie, i w mgnieniu oka m�odziutki ichni �o�nierz przyd�wiga� mi ca�� przeno�n� lod�wk� z przer�nymi napojami. Musia�em gasi� pragnienie publicznie � na trybunie rz�dowej. Ale ta ma�a Mulatka pokaza�a, �e ma poczucie humoru. Nala�a lemoniady do szklanki, wstawi�a s�omk�, g�rny jej koniec przy�o�y�a do sukni na piersi, i �mieje si�. Z pocz�tku nie zrozumia�em, ale potem dostrzeg�em na jej �lubnej sukni znaczek z moj� podobizn�... I tak dziewczyna zamiast mnie pocz�stowa�a lemoniad� znaczek, postawi�a na swoim... Gag irin nigdy nikogo nie obra�a� rozmy�lnie, a je�eli zdarza�o si� to niechc�cy, zawsze stara� si� przeprosi�. Wyg�osi� kiedy� na zje�dzie m�odych pisarzy przem�wienie, w kt�rym powiedzia�, �e nie wypada, by znany poeta chwali� si� w swoim �yciorysie nieznajomo�ci� pochodzenia elektryczno�ci. Jeden z nestor�w fizyki, spotkawszy p�niej Gagarina na jakiej� konferencji, odci�gn�� go na bok i filuternie popatrzy� mu w oczy: � Wiecie co, m�ody cz�owieku, mo�e by�cie udost�pnili ludzko�ci swoje odkrycie pochodzenia elektryczno�ci? Bo ja ju� pi��dziesi�t lat �l�cz� nad tym problemem i ani rusz. Je�eli ja sobie z tym nie mog� da� .rady, to czego wymaga� od poety? Ju� Puszkin przecie� m�wi�, �e poezja powinna by�, za przeproszeniem, g�upkowata... Nawiasem m�wi�c, przejecha� si� pan po tym poecie w nieodpowiedniej chwili... Poeta mia� wtedy pewne k�opoty, uko�czy� w�a�nie nowy poemat, kt�rego losy jeszcze si� wa�y�y. Gagarin sam zatelefonowa� do poety, wyrazi� ubolewanie i zaprosi� go do Gwiezdnego Miasteczka na kwietniowe �wi�to kosmonaut�w, m�wi�c, �e ch�tnie pos�uchaj� fragment�w nowego poematu. Chcia� pom�c poecie � koncert z Gwiezdnego transmitowany by� na ca�y kraj. Na koncercie Gagarin siedzia� obok pewnego dygnitarza. Zajmowali miejsca w pierwszym rz�dzie z boku, sk�d by�o wida�, jak poeta z rozwichrzonym w�osem chodzi za kulisami tam i z powrotem wyra�nie stremowany i �ciska w r�kach kartki maszynopisu, mrucz�c do siebie pod nosem. � A ten co tu robi? � zesztywnia� nagle dygnitarz, poznaj�c poet�. � Zaprosili�my go. � A kto udzieli� zgody? � �wiszcz�cym szeptem zapyta� dygnitarz. � Ja � odpowiedzia� Gagarin. Dygnitarz uda� si� jednak za kulisy. Czerwona legitymacja zrobi�a swoje. Konferansjer (a pe�ni� t� rol� cz�owiek, kt�ry spi�owym g�osem oznajmia� o zdobywaniu miast w latach Wielkiej Wojny Ojczy�nianej) skapitulowa� i j�kaj�c si� powiedzia� poecie, �e jego wyst�p zosta� odwo�any. Ten, upokorzony, dotkni�ty do �ywego, zblad�, porwa� z wieszaka w szatni dla artyst�w p�aszcz, czapk� i wyskoczy� pod strugi ulewnego deszczu. Nie�wiadom, czy to deszcz mu sp�ywa po twarzy, czy �zy, siad� za kierownic� swojego sfatygowanego moskwicza i ruszy� z najwi�ksz� szybko�ci�, chocia� m�g� si� rozbi� na mokrej drodze. Jecha� niemal na o�lep � wycieraczki nie nad��a�y ze zgarnianiem deszczu z szyby. Gagarin wybieg� za nim, ale by�o ju� za p�no. �Znajd�cie go. Wszystko jedno gdzie. Nie wolno zostawia� go samego..." � powiedzia� do m�odych kosmonaut�w, w�r�d kt�rych by� tak�e ten kosmonauta, obecnie ju� niem�ody. Ruszyli w po�cig samochodem kompozytora, kt�ry w�a�nie zako�czy� sw�j wyst�p na koncercie, i znale�li poet� w Domu Pisarza. Nie przyzwyczajony do alkoholu, pi� w�dk� szklankami, �ciskaj�c w r�kach nie odczytane wiersze, i p�aka� jak dziecko... To by�o dawno i obesz�oby si� bez tych wspomnieftv lecz �eby zrozumie�, czym by� u�miech Gagarina, trza-ba wiedzie�, �e nie zawsze przychodzi� mu on �atwo. Kosmonauta, jego ucze� i przyjaciel, d�ugo czeka� na swoj� kolej do lotu kosmicznego. W grupie kosmonaut�w byli i tacy, kt�rzy o co� zabiegali, intrygowali. Intrygant jednak z regu�y nie zostaje prawdziwym kosmonaut�. Kosmonauta czeka�, powolutku si� starza�. W�os�w mu wyra�nie uby�o, tak samo jak poecie, z kt�rym po��czy�a go przyja�� po owym nieudanym wyst�pie. Z jego �ony pokpiwa�y przyjaci�ki: �No i kiedy ten tw�j poleci? Jak zostanie dziadkiem?" Ale on nie zazdro�ci� innym, kt�rzy byli ju� w kosmosie, nie zgrzyta� z�bami, nie wzdycha� po nocach z t�sknoty za s�aw�. Oczekiwanie uczyni�o go lepszym, a nie gorszym. Du�o czyta�. Odkry� dla siebie Dostojewskiego, kt�ry dawniej wydawa� mu si� trudny, antypatyczny. Zastanowi� si�: a w�a�ciwie dlaczego literatura ma by� sympatyczna? Czy� jest rozrywk�? Kiedy po raz kt�ry� powiedziano mu: �No, nast�pny b�dziesz ty..." � przyj�� to nieufnie, poniewa� dublerem by� ju� wiele razy. Ale, jak zwykle, przygotowa� si� sumiennie i na pok�ad statku wszed� ze spokojem, poniewa� prawie wszystkie emocje ju� si� w nim wypali�y. Gdy po raz pierwszy zobaczy� Ziemi� zmniejszon�, pomy�la�: �Szcz�cie, �e nie polecia�em wcze�niej � m�j czas jest teraz". Z zadania, rzecz jasna, wywi�za�by si� i wtedy. Ale wtedy nie my�la�by chyba o czymkolwiek poza wykonaniem zadania. A teraz nachodzi�y go rozmaite my�li. Spojrza� na �cienne lusterko i mimo woli zacz�� studiowa� w�asn� twarz, jak twarz ca�kiem innego cz�owieka, z kt�rym b�dzie musia� sp�dzi� wiele dni sam na sam. Znajome, a przecie� nieznajome oczy, jeszcze nie do ko�ca wierz�ce, �e trzeba b�dzie lecie� tak wysoko, a ju� z tym oswojone. Troch� czujne, powa�ne, my�l�ce, odrobink� smutne. Prawa brew nadpalona � pami�tka po niedawnym ognisku nad rzek�. O, w�a�nie, tego mu brakowa�o w kosmosie � zapach�w! A tam, pod Mo-� skw�, ga��zie pachnia�y �ywic�. Gor�ca chropawo�� pieczonych kartofli, przerzucanych z r�ki na r�k�. Chrz�st �wie�ego og�rka w z�bach. Jedna z tych wspania�ych rozm�w o niczym, kt�ra bywa rozmow� o wszystkim, kiedy jest si� w�r�d przyjaci�, a nie przygodnych znajomych. Przyjaciele wiedzieli, �e ma wkr�tce lecie�. Ale o tym si� nie m�wi�o � u kosmonaut�w nie jest to przyj�te. W lusterku zarysowa�y si� ko�ci policzkowe, troch� takie jak u Szukszyna, jak u wielu zreszt� Sybirak�w. Z�by by�y bia�e i zdrowe, zapewne od �siarki" � �ywicy drzew iglastych, u�ywanej jako guma do �ucia. Kosmonauta zabra� na statek owini�t� w celofan bry�k� �siarki", przys�an� przez stryja z Syberii, ze stacji Zima; pomlaskuj�c, �u� j� w kosmosie i czu� si� szcz�liwy z powodu tej ma�ej niesubordynacji, �ucie �siarki" bowiem by�o najsurowiej zakazane w dzieci�stwie na lekcjach, a przed lotem lekarze d�ugo debatowali nad skutkami obfitego wydzielania �liny. Stacja Zima by�a teraz niedostrzegalnym punktem na malusie�kiej kuli ziemskiej, ale od niej w�a�nie zacz�a si� dla niego kula ziemska, zacz�a si� ludzko��. Ojca nie pami�ta� � poleg� on tu� przed ko�cem wojny gdzie� pod Berlinem, kiedy przysz�y kosmonauta mia� zaledwie pi�� lat, ale ju� zbiera� k�osy do parcianej torby, chodz�c boso po k�uj�cym �ciernisku. Po dzieciach ptaki ju� nie siada�y na �ciernisku � nie zostawa�o ani ziarenka. Od chodzenia na bosaka po rannej rosie nogi by�y pop�kane, owrzodzone. Na no-�ach kosmonauty, nieco powy�ej kostek, do dzi� prze-lady po tych wrzodach � okr�g�e plamy, b�y-miedziaki � miniatury dzieci�cych medali Matka pracowa�a jako kinomecha-Kolejarza, by�a dawczyni� ly po niej tylko otrzymane nie rw�cych si� ta�m fil-� wl�);ir<> Lubow Or�ow�, Maryn� lina, Miko�aja K riuczikowa i�a lady i l.imilion... Mat-rannym i .szybko opada�a < udz� krew, ale by�o ju� ! i zast�pi� mu ojca stryj, Jny. Stryjowi zdarza�o si� w gniewie riy swoje c�rki, lecz ch�opca nie tkn�� nigdy. 1 jako kierowca ci�ar�wki. Z paliwem by�o ly krucho, ale stryjowej ci�ar�wce wystarcza�y drewniane klocki. I ch�opiec cz�sto, ze wszystkich swych mizernych si�, ci�gn�� za koniec dwur�cznej pi�y, a potem r�ba� klocki wraz ze stryjem. Stryj t�umaczy� mu budow� samochodu, wskazuj�c usmarowanym palcem wn�trze silnika, pozwala� mu si��� za kierownic� na drogach wiod�cych przez tajg�. Kiedy� przebra� miark� w pewnym go�cinnym chutorze i bardlO senny zjecha� samochodem na pobocze, taby \ przespa�. Zbudziwszy si� zobaczy�, �e samo ed jego domem, a miejsce za kierownica i loletni bratanek � �synko", jak nazyw | ISTie zwa�aj�c na sw�j wiek, stryj hodownl W go��bniku zawsze co� grucha�o, trzepota�o zawsze tam �mierdzia�o pomiotem, a oni <lw ali go��bie, machaj�c kijkami na dachu i j(� l�jeefcu. Patrz�c na ciep�y rozedrgany �dl i, Hzybko ulatuj�cy w niebo, ch�opiec za|| '*lc� za nim. Stryj zauwa�y� kiedy�, jak z zadart� g�ow�, wzrokiem pe�nym zachwytu i zazdro�ci obserwuje podniebne ewolucje modrych go��bi i z b�yskiem w oku klepn�� go po ramieniu ci�k�, ale �agodn� r�k�: - � B�dziesz lotnikiem, synko... Sk�d m�g� wiedzie�, �e jego �synko" b�dzie nie tylko lotnikiem, ale i kosmonaut�! Wtedy takiego s�owa nie zna� w Zimie nikt, nawet stryj... Ten niepoprawny go��biarz by� te� niepoprawnym kobieciarzem. Jak opowiada�, o ma�o kiedy� nie przyp�aci� tej sk�onno�ci �yciem. Tu� przed ko�cem wojny stan�� na kwaterze u jasnow�osej niemieckiej wd�wki i nie pogardzi� jej wdzi�kami. Wd�wka jednak, nieutulona w �alu po stracie m�a, zabitego pod Stalingradem, mia�a pewn� mani�: co wiecz�r prosi�a stryja, �eby do kolacji ubiera� si� w podoficerski mundur jej nieod�a�owanego Paula. Stryj, ze swoj� dusz� artysty, okazywa� wyrozumia�o�� dla babskich sentyment�w i u�miechaj�c si� pod w�sem, przywdziewa� mundur. Je�dzi� wtedy sztabowym willisem. Pewnego razu, szukaj�c kierowcy w pilnej sprawie, do mieszkania wdowy wpadli bez pukania nasi oficerowie. Trafili na idylliczn� scen� rodzinn� � przy stole siedzia�a zarumieniona od wi�ni�wki wdowa i niemiecki unter w mundurze. Pistolety by�y ju� wyci�gni�te i kto wie, czym by si� to sko�czy�o, gdyby nie encyklopedyczna znajomo�� rdzennie rosyjskich zwrot�w, nie do pomy�lenia u niemieckiego podoficera. Po powrocie z wojny stryj z humorem wyspowiada� si� przed �on�, kt�ra przyj�a t� spowied� bez poczucia humoru, i na jaki� czas po�wi�ci� si� spokojnemu �yciu rodzinnemu. By� dobrym ojcem dla swoich trzech c�rek, kocha� te� �on�, ale po swojemu. Wyznawa� pogl�d, �e wierno�� ma��e�ska jest udzia�em m�czyzn przeci�tnych, a on do przeci�tno�ci nie m�g� si� zni�a�. Jednym z obiekt�w, na kt�ry skierowa� swoje niespo�yte si�y, okaza�a si� nowa kierowniczka Powiatowej Kasy Oszcz�dno�ci. Ona to zaw�adn�a jego wyobra�ni� dzi�ki nieprzyst�pno�ci spojrzenia spod okular�w, kt�re zdawa�y si� by� przyro�ni�te do jej m�odej, ale kamiennej twarzy. P�niej stryj z tym swoim b�yskiem w oku mawia�: �Kobieta w okularach to dwie kobiety". �Powiatowa Kasa Oszcz�dno�ci" pad�a pod frontalnym naporem. I wtedy stryj si� z�ama� � straci� dla niej 11 10 g�ow�. Do ma�ych przelotnych grzeszk�w �ona zd��y�a si� troch� przyzwyczai�. Ale ten grzech (wed�ug okre�lenia stryja, z dwiema kobietami naraz) okaza� si� powa�ny. S�siadki zam�cza�y stryjenk� wsp�czuciem. Grzesznik zosta� jednomy�lnie pot�piony na wszystkich przyzbach. W malutkim miasteczku nie spos�b zachowa� tajemnicy .wolnej mi�o�ci. , �Powiatowa Kasa Oszcz�dno�ci" otrzyma�a przezwisko �mija Okularnica, stryj za� � nagan� po linii spo�ecznej. Ale on by� potomkiem podr�nik�w, odkrywc�w i lubi� p�yn�� pod pr�d. Zbudowa� nawet dla swojej lubej dom � twierdz� wolno�ci du�ha, Prawd� m�wi�c, chwilami mia� jej do��, rozczula� .< Inak patrz�c, jak zmienia si� jej twarz, kiedy �P wa Kasa Oszcz�dno�ci" zdejmuje okulary. Stryjei 6r pogodzona z losem, znosi- �a to wszyst Lenia rodziny, do czego stryj zobowi�za� i in za niewtr�eanie si� do jego sp jednak najwa�niejsze- go � r� " n;!n mu sze��dziesi�tka. Okularm letnia, wkroczy�a do- piero w ycia i o�mieli�a si� po- wiedzico |i i Ju� dla niej za stary. Tej obelgi I W bia�y dzie�, ca�kiem na trze�wo, podj�ci 'in z okr�glak�w, zbudowany za jego pieni�dze, obla� go dwoma kanistrami benzyny i podpali�, przy okazji niezgorzej osmaliwszy sobie twarz. Zosta� usuni�ty z partii, zwolniony ze stanowiska kierownika transportu, skazany na rok wi�zienia za chuliga�stwo z premedytacj�, ale wykonanie wyroku zawieszono, uwzgl�dniaj�c jego zas�u sie pokoju. Przeniesiony wreszc nieznej w charakterze wo�nicy, I Zap�aci� za podpalenie osiem ty i ostatni wys�a� do bratanka z pro�b� o pieni�dze: �Z w ile mo�esz". Nie za�ama� sobie kierownika piek� i nic� faktycznie kier�w; wy spos�b wypiekania mieni� smutn� wy linia I tego k�usaka i wkr�te. karniann fura demonsii domem trj/.e Okulani lij ,vy-iwi-pie-\ ym ;a�- skim wyczynie zmieni�a, wida� ze strachu, zdanie o wieku stryja. ...Kosmonauta �u� �siark�", u�miecha� si�, maj�c przed oczyma stryja, jakby ten przy��czy� si� ze swoj� fur� do jego statku kosmicznego, jakby trafi� tu jakim� cudem z tym swoim zwyci�skim b�yskiem w oku podr�nika i odkrywcy, niezdarnie wymachuj�c r�kami i wypatruj�c, czy nie ma tu kobiet w okularach. Potem stryj przycupn�� pod iluminatorem i w jego r�ce, na kt�rej widnia� bladozielony tatua�: �Kocham do grobowej deski" (aczkolwiek bez wyszczeg�lnienia, kogo si� mianowicie kocha), zatrzepota� skrzyd�ami zimi�ski go��b pocztowy z bia�ymi ostrogami, jakby stryj chcia� wypu�ci� go w kosmos. Nagle krzykn�� w zachwycie: �Australia, synko!", t�uk�c go��biem w szyb�, i kosmonauta pomy�la�, �e musi nadej�� czas, kiedy ka�dy syberyjski kierowca czy drwal, wyspawszy si� w pierwszy dzie� urlopu i przeci�gaj�c si� z lubo�ci�, b�dzie m�g� powiedzie� do swojej �ony, buchaj�cej �arem jak du�y bia�y piec: �No, Ma�ka, mamy urlop. Mo�e si� machniemy na Floryd�, co? Albo na Wyspy Wielkanocne? Na Hawajach te� idzie wytrzyma�, -m�wi� ludzie... Mo�na by zajrze� na Galapagosy..." A Ma�ka na to: �Jeszoze�my w Grecji nie byli, g�upi... KoleWka kultury, jakby si� kto pyta�. Nie byle co... Wiesz, chcia�abym te� zobaczy� �wi�tyni� Baalbek. I do Tybetu mnie ci�gnie..." A Wania ziewni�ciem skwituje te kulturalne fa-naberie i wybierze kompromis: �S�uchaj, stara, a nie lepiej popla�owa� si� w Soczach? Zawsze� to bli�ej, a i kabarety tam ciekawsze ni� w jakim� Miami..." � �Tobie tylko kabarety w g�owie... � parsknie �ona. � Nie obrzyd�y ci to �Crazy Horse� czy tam ichnie �Lido� zesz�ym latem w Pary�u? Moja noga wi�cej w tym Pary�u nie postanie, �eby� wiedzia�. Nie, Waniu, albo Tybet, albo Afryka � posafarujemy sobie..." Akustyczne ma��e�skie ��ko z metalowymi ga�kami, w kt�rym snu�a urlopowe plany ta wyimaginowana para, zako�ysa�o si� we wn�trzu statku i bia�e g�sie pi�ro, przebijaj�c koronkow� po w��czk�, powoli opad�o na dziennik pok�adowy. Kosmonauta zobaczy� w lusterku blizn� na czole, troszk� podobn� do blizny Gagarina. Pami�tka po bi- 13 jatyce na zimi�skiej uliczce za szko��. Walka sz�a na teczki, dosta� wtedy zamkiem w czo�o. Dziewczynka, 0 kt�r� walczyli, c�rka dyrektora wytw�rni, produkuj�cej jaki� okropny bimber � spirytus techniczny, sta�a obok i patrzy�a na b�jk� ze strachem i drapie�n� dum�, gumowym botkiem str�caj�c przezroczyste bry�ki lodu do wartkiego wiosennego potoku. Z emocji jad�a bez przerwy czekoladki � rzadko�� na stacji Zima � i papierki, zdobne w malutkie reprodukcje obrazu Szy.szkina, spada�y do wody, wyruszaj�c w nieznani'. Czy ta dziewczynka mog�a przewidzie�, �e ch�opak po b�jce z jej powodu znajdzie si� kiedy� w ko- I nauta w og�le lubi� si� bi�. A raczej nie tyle musia�. Kiedy widzia� jak�� wredn� mord�, i� ochot� w ni� wyr�n��. Walczy� ze sob�,. nad sob�, nic nie pomaga�o. No c�, by� Sybirakiem, W szkole lotniczej, nie mog�c niskich dowcip�w pewnego pryszczatego ele- IU w twarz, ale tak, �e tamtemu szcz�ka wy- Viewielo brakowa�o, a by�by wylecia� ze szko- i znowu, b�d�c ju� kosmonaut�, jecha� p�nym u kolej� elektryczn�. Na �awce drzema�a na, instynktownie przyciskaj�c do siebie siat- '�� kt�rej by�a butelka kefiru i wafle pomara�czo- Dwaj podchmieleni m�odzie�cy zacz�li cynicznie mruga� do niego, taksuj�c dziewczyn�. Jeden z nich zr�cznie wyci�gn�� przez oko siatki paczuszk� wafli 1 zabra� si� do jedzenia, drugi zacz�� �askota� dziewczyn� anten� tranzystora. Kosmonauta nie wytrzyma� i pod zarzutem �zadania m�odzie�com obra�e� cia�a" wyl�dowa� na milicji, sk�d p�niej przyszed� na niego �donos" do oddzia�u kosmonaut�w. Porz�dnie mu si� dosta�o. Kosmonauci nie powinni trafia� na milicj�. Mo�e i to by�o powodem, �e wycofano go wtedy z zaplanowanego lotu. Ale jak tu nie la� w mord�, skoro to taka wredna morda? Pr�bowa� przestawi� si� na bicie w wyobra�ni. Nie by�o to �atwe � czasem r�ce ju� nie tylko �wierzbi�y, ale wr�cz same sz�y w ruch. R�koczynami niewiele si� zdzia�a, wiadomo, ale zawsze to jaka� ulga dla serca. �artobliwie my�la� o mieszka�cach innych planet: mo�e w�r�d nich te� s� wredne mordy? Co wtedy � zapanuje nad sob� czy nie zapa- 14 �nuje? A dziewczyna z poci�gu zosta�a jego �on�. R�koczyny wi�c niekiedy dobrze robi�. Nie przyjrza� jej si� wtedy, w wagonie. Przyjrza� si� dok�adnie dopiero w komendzie milicji, dok�d �mia�o posz�a na w�asne �yczenie jako �wiadek, co niecz�sto si� zdarza. Oczy mia�a czarne, malutkie, ale bardzo b�yszcz�ce, gdy patrzy�a uwa�nie. Przypomina�y wilgotne ziarenka arbuza. � A wi�c tak, panie pu�kowniku � powiedzia�a, podnosz�c a� o dwa stopnie rang� dy�urnego, kt�ry w zak�opotaniu opu�ci� wzrok pod iskrami lec�cymi z jej ma�ych bezlitosnych oczu. � A wi�c tak... Broni� kobiety przed chuliganami to chuliga�stwo? Nie chcia�abym, �eby pan si� do mnie zaleca�... � I nagle podesz�a do kosmonauty, wspi�a si� na palce i poca�owa�a go w policzek ma�ymi zimnymi ustami. � Obywatele, jeste�my w komendzie milicji � b�kn�� dy�urny. � To si� nazywa dziewczyna... � z zachwytem powiedzia� jeden z podchmielonych m�odzie�c�w i puszczaj�c w niepami�� siniak pod okiem, da� kosmonaucie s�jk� w bok, jakby przy��czaj�c si� do jego pogl�du na sztywno�� regulaminu. Dziewczyna pracowa�a jako charakteryzatorka w wytw�rni filmowej, w �wiecie szpiegowskich w�sik�w, w�s�w Iwana Poddubnego, muszkieterskich br�dek, d�ugich br�d, sztucznych brwi, peruk monarchi� i rusa�ek. Podczas projekcji filmu nakr�conego przez jej ekip� rozp�aka�a si� raptem w najzabawniejszym miejscu. �Przecie� mu si� lewa brew odklei�a..." � powiedzia�a o g��wnym bohaterze. Kocha�a przyrod�, mo�e dlatego, �e przyrody nie trzeba charakteryzowa�. Kiedy do niej zatelefonowa�, a� krzykn�a w s�uchawk�: � To pa-a-a-n! A ja dzisiaj poparzy�am aktork� karb�wkami � my�la�am o panu. Dzisiaj mamy p� zmiany. A co pan robi? Nic? To cudownie! Pojedziemy do lasu? Kiedy przyjecha� po ni� swoim nowiutkim samochodem, czeka�a ju� na niego przed wytw�rni� i klasn�a w d�onie, pachn�ce lakierem i acetonem. � Och, jak to dobrze, �e pan ma samoch�d! Dlaczego pan je�dzi poci�giem? 15 � Jestem prywatnym str�em porz�dku publicznego... � za�artowa�. Ze strachem pomy�la�: mo�e ona te� leci na kosmonaut�w i samochody? A jednak nie wygl�da�a na jedn� z dziewczyn, kt�re kr�c� si� �przy" � przy aktorach, przy pisarzach, przy sportowcach, przy kosmonautach. Jej oczy-ziarenka b�yszcza�y, w r�kach znowu mia�a pomara�czowe wafle, sw�j ulubiony przysmak. � Dok�d jedziemy? � zapyta�. Gdzie� dalej... � zarz�dzi�a. � Ale pan umie Podoba�o mi si�. Chwilami ja te� bym ch�tnie i . A wie pan, dzi� jestem bogata. Dosta- �i pobor�w. A� osiemdziesi�t dobrze? Lubi pan szam- ......Isun�a jego .. ja � szam- :;zixl� jej do buzy? Podobno pokaza�y si� na - ju� w tym roku? Powr�ymy sobie .. Jed�my na rynek. D�ugo opukiwa�a b�yszcz�ce pr�gowane arbuzy, przyk�ada�a je do ucha, �ciska�a. Wym�czy�a sprzedawczyni�, ale wreszcie wybra�a: � Ten... Ma tak� sympatyczn� �ysink�. I �wi�ski ogonek. Zap�aci�a sama. Po chwili si� zreflektowa�a: �� A czym go pokroimy? Czy mamy scyzoryk? Mamy? �wietnie! A szampana z czego b�dziemy pili? Chod�my do sklepu... W sklepie z artyku�ami gospodarstwa domowego, gdzie panowa� p�mrok i cuchn�o gwo�dziami, przepity g�os poinformowa�: � Szklanek nie ma. Ale jej wzrok wytrwale szpera� po p�kach. � To... mo�e znajd� si� ze dwa szklane wazoniki? Z p�mroku wychyn�� w�a�ciciel przepitego g�osu i r�wnie przepitej twarzy, a spomi�dzy czerwonych �y�ek, t� twarz pokrywaj�cych, wydoby� si� ochryp�y, konfidencjonalny g�os: � Jest jeden wazon. Czeski krzyszta�. Ostatnia sztuka. Zostawi�em dla siebie. Dwie�cie rubli. Tylko dla panienki. Ziarenka arbuza weso�o podskoczy�y pod jej brwiami. � Ale� nie, dzi�kuj�! �ona si� na pana pogniewa. Wie pan, szukamy czego� do picia szampana. Z p�mroku nagle posypa�y si� propozycje od indywidu�w, kt�re, jak si� okaza�o, tkwi�y tam w okre�lonym i nieokre�lonym celu. � Do szampana potrzebne kieliszki... � Jakie tam kieliszki, �woku... To si� nawet tak specjalnie nazywa � �szampanki"! � Pewnie, z flaszki szampana nie poci�gniesz. B�dzie bi�o w nos... � A po mojemu, to najlepsza jest szklanka. Do szklanki mo�esz nala� wszystko... Dlatego nie ma ich w handlu. Lecz bystre ziarenka arbuza wypatrzy�y dwa ma�e granatowe naczynia z metalowymi pokrywkami, pomalowane w bia�e kwiatki. � A to co? � To, panienko, s�u�y do parzenia herbaty � z zaskakuj�c� godno�ci� poinformowa� przepity g�os, i ura�ona twarz sprzedawcy wycofa�a si� w p�mrok. � Nie szkodzi, prosz� pokaza�. � Jej paluszki zaj�y si� odkr�caniem pokrywek. � Przecie� to cudne szampanki! A pokrywki si� przydadz�, �eby szampan nie zwietrza�! Ile kosztuj�? � Dwa pi��dziesi�t sztuka... � westchn�� przepity g�os. �� Panienka sobie �artuje... � Daj no mi dwana�cie sztuk... � powiedzia� kto� energicznie za plecami kosmonauty. Pot�ne babsko w bia�ym fartuchu, splamionym krwi� niewinnych ciel�t, si�gn�o za po�czoch�, z kt�rej wydobyta zosta�a paczka banknot�w, obwi�zanych sznurowad�em. � Panienka pewno wie, co modne. A ja wydaj� c�rk�... Kiedy przed ich samochodem przebieg� czarny wyn�dznia�y kot, kosmonauta zahamowa� i powiedzia� �artem: � Trzeba poczeka� na inny samoch�d... Bo spotka nas w drodze co� z�ego. Dziewczyna figlarnie popatrzy�a mu w oczy: i! � A gdyby nam tak przebieg� drog� czarny kot z pe�nymi wiadrami? -Nie znalaz� odpowiedzi, roze�mia� si�. Zapami�ta� na zawsze dzie�, gdy jego samoch�d, wt�oczony mi�dzy inne auta, a� si� rwa� na �ono natury. By� to jeden z tych dni, kiedy wok� cystern z kwasem chlebowym t�ocz� si� kobiety z ba�kami, a spragnieni kierowcy podbiegaj�, prosz� o jeden ku-felek bez kolejki i bez reszty, chciwie pij�, nie zwa�aj�c na gniewne pomruki kolejki, potem wracaj� do dusznych kabin, �eby klapn�� na lepkie siedzenie i z przyjemno�ci� poczu�, jak rude krople kwasu, prawie paruj�c z gor�ca, kapi� z podbr�dka pod koszul�. Kie ly automaty z wod� sodow� jak szalone pluj� bali I �ru w grubych szczerbatych szklankach pu-\ ii.i kr�tk� chwil� w �ab�dzi taniec, a je�eli i! tylko monety i kichaj� bezradnie, mymi pi�ciami w ich czerwone : przed chwil� wyj�te z dymi�cych nie- iv na k�kach, zaczynaj� mi�kn��, top-w palcach i odzyskawszy posta� mleka, pe�zn� pod obr�czki, paski od zegark�w, kapi� na p��cienne sukienki i d�insy. Kiedy rozpalony asfalt ugina si� pod stopami, z lubie�n� oboj�tno�ci� wsysaj�c i sanda�y z watk� pod�o�on� pod palec, i maszeruj�ce do �a�ni �o�nierskie buty, jakby ulepione z czarnej pomarszczonej smo�y, kt�ra lada chwila si� rozp�ynie. Kiedy b�yszcz�ce kopu�ki cerkwi chwiej� si� w zawiesinie skwarnego powietrza i tylko patrze�, jak pocieknie z nich poz�ota wprost na bia�e kropkowane chustki staruszek, szybko kre�l�cych r�k� znak krzy�a. Kiedy odkr�casz kran, w z�udnej nadziei, �e woda ozi�bnie, chwytasz j� ustami, ale woda leci obrzydliwie ciep�a, i otwierasz lod�wk� kln�c, �e zapomnia�e� nape�ni� wod� plastikowy pojemnik na l�d, i musisz zeskrobywa� no�em lub �y�k� puchaty �nieg ze �cianek zamra�alnika i wrzuca� t� iglast� kasz� do szklanki, a woda ci�gle jest ciep�a, ciep�a, ciep�a... W takie dni upa�, jak p�yta nagrobka, przyt�acza ca�e cia�o, wszystkie my�li, czujesz si� rozprz�ony, bezwolny i z�o�cisz si� bez sensu na bliskich i na zwierzchnik�w, jakby to oni wymy�lili t� mordercz� susz�, �eby ci� za co� ukara�. Najch�tniej uciek�by� od tych beznadziejnie stukaj�cych liczyde�, 18 od elektronicznych warcz�cych potwor�w, od wyj�cych obrabiarek, od rozp�ywaj�cych si� w oczach wykres�w, od czekaj�cych na podpis dokument�w, od w�ciekle dzwoni�cych telefon�w � ach, uciec, zrzuci� przyklejone do cia�a ubranie, zanurzy� si� po szyj� w rzece Moskwie i nie wy�azi� ca�y dzie�, ale rzeka te� jest ciep�a, ciep�a, ciep�a, jak kwas w rozgrzanych cysternach... Wi�c zosta� tylko jeden ratunek � las, kt�ry szczodrze rozdaje b�ogi cie�, gdzie, mimo upa�u, pos�uszne swoim tajemniczym prawom, cichutko rosn� grzyby, jak sp�niona danina wdzi�czno�ci za przedwczorajszy deszcz. Opr�niona do po�owy butelka szampana, wci�ni�ta w mu�, sta�a w le�nym strumieniu i o jej ciemnozielone boki potyka� si� srebrzysty rybi drobiazg. Picie z granatowych w kwiatki czajniczk�w okaza�o si� dziwne i przyjemne. Rozdzielony na po��wki, l�ni�cy szkar�atem arbuz, chocia� prawie gor�cy, w osobliwy spos�b przywodzi� na my�l przymrozek. Kosmonauta i dziewczyna le�eli na trawie, przy samochodzie, a ko�ysane wiatrem ga��zie leszczyny g�aska�y dach �igul�tka. Nie patrzyli na siebie, tylko na chmurki p�yn�ce nad nimi, i sami nie mogliby powiedzie�, o czym my�l�. Lecz to milczenie zbli�a�o ich bardziej ni� wszystkie s�owa, kt�re mog�y pa��, ale nie pada�y. Raptem w pobli�u, za drzewami, odezwa�y si� g�osy: � Witu�! Dlaczego nie patrzysz pod nogi?... Widzisz, ko�larz. Nierobaczywy, zdrowiutki... � Zachcia�o ci si� grzyb�w! Plecy mnie bol� � niech�tnie odpowiedzia� niewidzialny Witu�. � Wola�bym p�j�� na mecz... � Zd��ysz jeszcze na mecz. Przyjedziemy do domu, to nasma�� ci grzyb�w! Ze �mietan�, z cebul�. Mam nawet dla ciebie co� mocniejszego na t� okazj�... Kosmonauta i dziewczyna u�miechn�li si� oczami. � A ja im wsp�czuj�, tym grzybiarzom aktywistom... � powiedzia�a dziewczyna. � Dla nich ca�a przyroda to tylko surowiec do sma�enia albo do solenia. Ja kocham las bezinteresownie... Zerwa�a si�, r�k� otrzepa�a i doprowadzi�a do porz�dku powalan� traw� sp�dnic� i posz�a do samochodu, nios�c w r�kach bia�e sanda�ki. Malutkimi sto- 19 II I N pami ostro�nie omija�a le�ne dzwoneczki. Nagle stan�a jak wryta: � O, jaki wielki! Tu� u jej st�p r�s� krzepki borowik, jak wyrze�bio-ny z marmuru. � Niech mi pan da sw�j scyzoryk... No, w�a�nie... Krytykuj� grzybiarzy, a sama... Ostro�nie uci�a n�k�, zostawiaj�c korze� w ziemi, z zachwytem pochyli�a twarz nad grzybem, wch�aniaj�c jego zapach. Potem da�a sanda�ki do potrzymania kosmonaucie, podbieg�a do brzozy i stoj�c na palcach, zacz�a roz�amywa� grzyb na kawa�ki i nabija� je na ga��zie. � A to po co? � zapyta�. � Dla wiewi�rki � wyja�ni�a prostodusznie, zdziwiona, �e sam si� nie domy�li�. � Wyjdzie pani za mnie? � zapyta� szybko wycieraj�c o li�cie pachn�cy grzybami scyzoryk. � Wyjd� � odpowiedzia�a bez wahania. � A wie pan, jest pan pierwszym, za kt�rego od razu chcia�am wyj�� za m��. Jeszcze tam, w poci�gu, jak tylko otworzy�am oczy i .zobaczy�am, ja!k pan si� z nimi bije. � A co z aktorami? � zapyta�. � Nigdy nie my�la�a pani o tym, �eby wyj�� za kt�rego� z nich? Roze�mia�a si�. � Moi aktorzy? Przecie� to dzieci... � Jak to � dzieci? � Tak to... Co robi� dzieci? Bawi� si� w r�ne gry... I aktorzy tak samo. � Ale, musz� pani o tym powiedzie�, mog� nie dopu�ci� mnie do lotu. Za to, �e wda�em si� w b�jk�. � No to co, czy przez to popsuje si� panu charakter? Gdyby Puszkina nie drukowano, i tak bym go kocha�a. Pewnego dnia pojecha� do niej pod Ka�ug�, gdzie kr�cono film o naje�dzie Tatar�w. Zamiast kwiat�w przywi�z� jej suchej kie�basy. Obok szosy, po kt�rej z �oskotem p�dzi�y ci�ar�wki wy�adowane ceg�� i zwisaj�cymi rurami, harcowali na ��ce ka�uscy milicjanci, przebrani za tatarskich zaborc�w, chwacko 'obci�gaj�c kolczugi, pod kt�rymi nietrudno by�o si� domy�li� odznak �Sprawny w Pracy i Obronie". Charakteryzatorka malowa�a delikatnym p�dzelkiem krew na -czo�ach bosych je�c�w rosyjskich. Jeden z nich, korzystaj�c z przerwy w pracy kamery, pali� marlboro, produkowane w Moskwie na ameryka�skiej licencji. Kosmonauta w�a�nie pr�bowa� podej�� do swojej dziewczyny z kie�bas�, wstydliwie ukryt� w celofanowej torbie z napisem �Olimpiada 80", gdy na ramiona spad�y mu dwie pot�ne r�ce, pokryte g�stym rudym w�osem. � Wspania�a, typowo rosyjska twarz... Do charakteryzacji, natychmiast!... Nawet nie pytaj�c o zgod�, zaraz przechwyci�y go inne r�ce, delikatnie i stanowczo rozebra�y, odzia�y w ikoszul� i portki z grubej szorstkiej tkaniny, na�o�y�y mu na g�ow� siw� peruk�, na szyj� � drewniane jarzmo, na bose nogi � kajdany, r�ce za� przywi�za�y sznurem do r�k innych je�c�w. P�dzelek z filmow� krwi� kilka razy pacn�� go po twarzy, ale charakteryzatorka nawet go nie pozna�a, tyle dzi� by�o �mokrej" roboty. A kiedy rozleg� si� ryk re�ysera: �Kr�cimy!", i naprawd� zabola�y zwi�zane sznurami r�ce, naprawd� zabola�y �ci�ni�te kajdanami nogi i naprawd� zabola�y plecy, poniewa� gorliwie zdzieli� go plecionym tatarskim batogiem wczuwaj�cy si� w rol� ka�uski milicjant, z kosmonaut� raptem sta�o si� co�, czego nigdy jeszcze nie do�wiadczy�. Zapomnia�, �e to film, i przywidzia�o mu si�, �e oto on, urodzony w innej epoce, st�pa po zbroczonej krwi� ziemi, kt�ra dopiero staje si� Rusi�, i �e wszystko dopiero b�dzie � i Kulikowe Pole, i Piotr Pierwszy, i Puszkin, i Cio�kowski, i Gagarin... Charakteryzatorka pozna�a go dopiero wtedy, gdy zdejmowa�a mu peruk�, zmywa�a z niego acetonem zadrapania i blizny, i spod jej ma�ych d�oni, jakby stworzona przez ni� na nowo, wy�oni�a si� twarz, kt�r� zd��y�a ju� pokocha�. � To ty? � wyszepta�a zdumiona. � To ja... � odpowiedzia� nie�mia�o. � Przywioz�em ci kie�basy... Potem pojechali samochodem do Pustelni Optinej, gdzie Dostojewski pisa� Braci Karamazow, i na spustoszonym odludziu znale�li mogi�� starca Zosimy. O tym, �e tu go pochowano, �wiadczy�y tylko skromne, nie wiadomo przez kogo przyniesione kwiaty w s�oikach po marynacie i w butelkach po kefirze. P�yta nagrobna, jak opowiedzia� kosmonaucie tutejszy staruszek, zosta- W 20 21 �a zdj�ta i le�y gdzie� w magazynie. Kosmonauta z gorycz� pomy�la�, �e jak ludzie zaczn� przechowywa� w magazynach histori�, to na czym wyro�nie przysz�o��? I nagle zapragn�� mie� dzieci, kt�rym nigdy by nie pozwoli� zapomnie� ani o Kulikowym Polu, ani o starcu Zosimie. Wiedzia� przy tym, �e chce mie� dzieci tylko z t� Rosjaneczk�, tul�c� si� do niego pod drzewami, kt�re ongi� u�ycza�y swego cienia Dostojewskie-mu; z t� w�a�nie dziewczyn�, kt�ra zmy�a z niego filmow� krew i zawsze uczyni to samo, je�li krew b�dzie prawdziwa. Zawi�z� j� na Syberi�, �eby pokaza� stryjowi. Stryj oceni� dziewczyn� swoim bystrym okiem, chocia� nie nosi�a okular�w; nauczy� rzuca� w niebo go��bie, ta�czy� cygank� i gro�nie domaga� si� dzieci: � Macie mi si� postara� o trzech podr�nik�w! Sam roz�ciela� sw�j nied�wiedzi ko�uch w stodole na sianie, mamrocz�c przy tym jakie� w��cz�gowskie zakl�cia, kt�re mia�y sprowadzi� brzemienno��. Podarowa� jej czarodziejsk� szyszk� limby: kiedy zaczn� si� k��ci�, niech ka�de zje po orzeszku, a gniew zaraz minie. Ni st�d, ni zow�d rozp�aka� si�, powiedzia�, �e post�powa� podle z w�asn� �on�, i je�eli bratanek z niego b�dzie bra� przyk�ad w �yciu rodzinnym, to on, rodzony stryj, sprawi mu lanie przy ludziach. Przysi�ga�, �e zapomni o �Powiatowej Kasie Oszcz�dno�ci"... Stryj... Stacja Zima... I nagle � kosmos... Nie do poj�cia. A kiedy� by�o jeszcze bardziej nie do poj�cia. Na statku kosmicznym mia� tylko jedn� ksi��k�: cienk� po��k�� broszur� Cio�kowskiego pt. Cierpienie i geniusz, wydan� w Ka�udze w 1916 roku nak�adem autora. Ta ksi��ka na pewno mia�a prawo znale�� si� w kosmosie. Przekazawszy na Ziemi� dane o locie, kosmonauta otworzy� j� na chybi� trafi�. �Rzecz jasna, geniusza znale�� nie�atwo, i nie ma nic dziwnego w tym, �e go nie widzimy, nawet kiedy jest. Powie kto�, �e geniusz sam powinien si� ujawni�, wyj�� na �wiat�o dzienne, powiedzie� o sobie wielkimi czynami Czasem jest to mo�liwe, ale nie zawsze. Z historii wiemy, ilu by�o geniuszy zapoznanych i w zarodku zniszczonych przez g�upot� otoczenia..." Dziwaczny brodacz w czarnej pelerynie z klamrami 22 w kszta�cie lw�w, cz�api�cy po ka�u�ach, w kt�rych ton�y gwiazdy, tak na poz�r nieosi�galne. Ile� to razy s�uszno�� by�a po stronie tych, co uchodzili za dziwak�w, za nawiedzonych! To oni ostatecznie okazali si� narodem. Kosmonauta zamy�li� si� nad s�owem �nar�d". Zu�yte, wytarte, wy�wiechtane, a przecie� pot�ne to s�owo. Nie wolno go nadu�ywa� w mowie � musi pozosta� w my�lach. Oddzielony teraz od swojego narodu tak ogromn� pokonan� przestrzeni�, jak nigdy dot�d, poczu� si� cz�stk� tego narodu, jak gdyby wystrzelono go w kosmos na niewidocznej nici, wyci�gni�tej z chor�gwi na Kulikowym Polu, kt�r� po�wi�ci� sam Sergiusz Radoneski, albo z �agla pierwszego Piotrowego stateczku, albo z flagi nad Reiehstagiem. Rozproszeni po swoich chatach, barakach, wsp�lnych kuchniach, sp�dzielczych mieszkaniach z wprawionym w drzwi �oczkiem", ludzie czasem zapominaj�, �e s� narodem i �e istnieje ni� historii, ��cz�ca ich � rozproszonych, oderwanych, wyobcowanych � w jedno. Narodowi trzeba przypomina�, �e jest narodem. Przypomina o tym wojna, ale cena takiego przypomnienia jest zbyt wysoka. Przypomina literatura. Kosmonauta pomy�la�, �e pisarze nie doceniaj� swojego zawodu. Razem z nim bez �adnych ankiet i charakterystyk, lecieli pozaplano-wo w kosmos bracia Karamazow. Niespodzianie umieszczony na statku kosmicznym Pierre Bezuchow, z zak�opotaniem przecieraj�c okulary, wypu�ci� je z r�k, nie upad�y jednak, tylko pop�yn�y, ko�ysz�c si� w stanie niewa�ko�ci. W i�uminatorze pokaza�y si� figlarne oczy Bu�hakowowskiej Ma�gorzaty; jej cia�o l�ni�o w przestrzeni kosmicznej fosforyzuj�cym blaskiem. Kiedy patrzy si� z kosmosu na wszystkie kraje, gdzie nie mieszka nikt znajomy, to nagle przychodzi my�l, �e przecie� ma si� tam znajomych. S� io pisarze. Nie wida� z kosmosu stacji Zima, jak nie wida� osady Macondo, ale wie si�, �e ona istnieje, przycupni�ta na skraju Ameryki �aci�skiej. A Gabriel Garcia Mar�uez nawet si� nie domy�la, �e jego pu�kownik Aureliano Buendia wpakowa� si� w�a�nie na statek kosmiczny razem z moskitami, kt�re obsiad�y jego nie ogolon� twarz, wyci�gn�� szabl� z pochwy, sposobi�c si� do walki, lecz szabla, straciwszy ci�ar, zako�ysa�a si�, wypad�a z rozwartej d�oni i pop�yn�a zasmucona, a mo�e ucieszona swoj� nieprzydatno�ci�. Literatura w�a�nie przypomina narodowi, �e jest narodem, ludzko�ci � �e jest ludzko�ci�. To przecie� pisarze osi�gn�li to, co nie uda�o si� medycynie, a mianowicie zwyci�yli nieodwracalno�� ko�ca. Ich bohaterowie, �yj�cy bardzo dawno temu, weszli na zawsze w sk�ad narodu i �mier� jest wobec nich bezsilna. W Rosji nawet nar�d jako taki powsta� nie bez udzia�u pisarza o nazwisku Puszkin. A je�eli nie jeste�my anio�ami, to nie Puszkin temu winien. Kosmonauta pomy�la� o tym, �e gdyby mia� moc wskrzeszania, o kt�rym pisze w swojej ksi��ce filozof Fiodorow �� wskrzesi�by jednego bodaj cz�owieka � Puszkina. Wynik�yby z tego rzeczy przedziwne, to prawda... Puszkin w telewizji? Puszkin na meczu hokeja? Puszkin w kolejce na stacji obs�ugi samochod�w, przymilnie usi�uj�cy wsun�� kluczyki od swojego ��igul�tka", a przy okazji i dziesi�� rubli, w ow�osion� �ap� wynios�ego w�adcy autoserwisu? Puszkin w prezydium zjazdu Zwi�zku Pisarzy, przys�oni�ty szerokimi plecami autora rymu: �Sznur�wka�studentka"? Tu i �wdzie poeta okaza�by si� bezradny, naiwny jak dziecko i niedouczony w por�wnaniu z pierwszym lepszym uczniem. Dziwi�by go nawet widok parowozu, ju� nie m�wi�c o samolocie czy statku kosmicznym. A jednak Puszkin przerasta ka�dego cybernetyka. A wi�c sama wiedza nie uszlachetnia? M�drze powiedzia� Cio�kowski: �Ca�a nasza wiedza � dawna, obecna i przysz�a � jest niczym w por�wnaniu z tym, czego nigdy wiedzie� nie b�dziemy". Nie jest to smutne. Jest pi�kne. Kiedy istnieje niesko�czono�� zagadek, to i wiedza ma nadziej� na niesko�czono��. Cz�owiek te� ma tak� nadziej�, poniewa� cz�owiek to wiedza, kt�ra zg��bia sam� siebie. Wy�szy Rozum wszech�wiata nie jest czym� niezale�nym od cz�owieka. Cz�owiek jest jego cz�ci�. Kto wie, czy nie najwa�niejsz�. Pomy�la�: �Mo�e to ja jestem tym jedynym anielskim pos�a�cem, kt�ry leci po niebie p�nocy? Przecie� to straszne..." Czyli, je�eli g�upiej� ludzie, to g�upieje te� Wy�szy Rozum... Wiedza sama w sobie mo�e by� nawet bezwzgl�dna. Jest co� wy�szego od niesko�czono�ci wiedzy � niesko�czono�� serca... Spojrza� na zegarek � czas na badanie lekarskie. Specjalny przyrz�d do kontrolowania pracy serca � polinom � przekaza� jego kardiogram niewidzialnym lekarzom na Ziemi, odleg�ej o tysi�ce kilometr�w. Z Ziemi odpowiedzia� rze�ki g�os: � Serce masz w porz�dku... W razie czego, m�g�by� przyd�wiga� statek na plecach... A mo�e to �le, kiedy serce jest w porz�dku? Puszkin nosi� �elazn� lask�, �eby r�ka, mierz�c w cel, nie drgn�a. K�pa� si� w wodzie z lodem. A przecie� jego serce wiedzia�o, co to b�l... U ilu� to �udzi zdrowie duchowe szwankuje z powodu zdrowia fizycznego! �W zdrowym ciele zdrowy duch. Czy�by?" � u�miechn�� si� gorzko. Wzmacniaj�cy cia�o, ale niszcz�cy dusz� trening. Miliony ludzi w r�nych krajach operuj� hantlami, biegaj� truchtem... Ale czy pobiegn� ratowa� cz�owieka wo�aj�cego o ratunek? Czy rozumiej�, co znaczy �mie� przed oczami ch�opc�w okrwawionych"? Nie, dla wielu ��adnego ch�opca nie by�o"... Po co pami�ta�? Obci��anie pami�ci wydarzeniami dziejowymi nie wp�ywa korzystnie na og�lny stan organizmu. Wielu z tych, co marz� o lataniu w kosmos, my�li, �e kosmonauta musi mie� przede wszystkim �elazne zdrowie. Ale jak�e niebezpieczne jest �elazne zdrowie w po��czeniu z �elazn� dusz�! Gotowo�� na ka�de przeci��enie kosmiczne � i jawne niedoci��enie duszy. Zbyt s�aba znajomo�� historii w�asnego narodu. Wielu w og�le nie zdaje sobie sprawy, w jakim kraju �yje. Niedob�r samodzielnych my�li. Za to nadmiar ch�ci urz�dzania' si� w �yciu. A c� znaczy �urz�dzi� si�"? Znowu przypomina si� Cio�kowski: �Nie wolno pot�pia� tego �yczenia sobie wszystkiego mo�liwie najlepszego. Ale nieszcz�cie polega >na tym, �e cz�owiek cz�sto si� myli i zamiast dobra przysparza sobie z�a". Odwieczny proWem egoizmu prawdziwego i pozornego. Biblia 'm�wi: �Kochaj bli�niego jak siebie samego". Lecz �eby pokocha� bli�niego, trzeba wprz�d nauczy� si� kocha� samego siebie. Za� pokocha� siebie prawdziwie, znaczy kocha� nie tylko siebie. Tak�e tych, kt�rych nie ma, kt�rzy s�, kt�rzy b�d�... Wzlecie� ponad Ziemi� to za ma�o, istotne jest, o czym my�li si� wzlatuj�c. Bez tego jeste�my tylko pieskami w kosmosie. Por�wnanie z pieskami nie iest jeszcze najgorsze, bo przecie� w kosmos mog� polecie� i �winie. Niebez- piecznie uzbrojone �winie, kt�re podkopi� swoimi ryjami korzenie galaktyk. W��czy� magnetofon kasetowy i zaraz pop�yn�� g�os Okud�awy � niezbyt silny, a zarazem pe�en wk�adanej w tre�� si�y znaczeniowej (rzecz prawie niespotykana w nowoczesnych piosenkach). Okud�awa �piewa� Piosenk� ameryka�skiego �o�nierza: �A reszta mnie, na szcz�cie, nie obchodzi: ojczyzna ka�e, o c� jeszcze chodzi? To ona ca�y gips na siebie bierze. Jak �atwo by� �o�nierzem, �o�nierzem..." * Tak, �atwo nie ponosi� za nic winy. �atwo, ale nikczemnie. Kosmonauta przypomnia� sobie s�owa Tiutczewa: �W Rosj� mo�na tylko wierzy�". Czy�by pr�cz wiary nie by�o nic? Chwyta� si� wiary jak s�omki? A je�eli s�omka si� z�amie? Wierzyli ludzie w Boga, w cara... Wszystko to si� z�ama�o. A jednak nie wolno wiary zast�pi� wiedz�. Nauka doskonale potrafi i�� w parze z nieuctwem duszy. Zanim, powstan� maszyny my�l�ce, trzeba �eby powsta�a etyka maszyn my�l�cych. W przeciwnym razie maszyny te b�d� wykszta�conymi zab�jcami. Ale kto w nie wmontuje program etyczny, je�eli konstruktorzy b�d� lud�mi bez jakichkolwiek zasad moralnych? A �geniusz i z�oczy�ca to sprzeczno�ci nie do pogodzenia". Lecz tak jest w sztuce. W 'technice daje si� to pogodzi�. Wer-ner von Braun by� mo�e geniuszem w swojej dziedzinie. S� jednak ludzie, kt�rzy b�d� si� wys�ugiwa� ka�dej w�adzy, dop�ki jest ona w�adz�. Gdyby wzi�li go da niewoli Rosjanie, pracowa�by dla Rosjan. Dla ka�dego zreszt� systemu politycznego, kt�ry zapewni�by mu egzystencj� dobrze op�acanego geniusza. Nauk�, podobnie jak muzyk�, zamawia ten, kto p�aci. Chocia� nie. Liczy si�, jaka to muzyka, jaka nauka. Ale s� �ajdacy, kt�rzy korzystaj� z ka�dej muzyki i z ka�dej nauki. Hitler z rz�dowej lo�y oklaskiwa� Wagnera i Beetho-vena. Z genialnego odkrycia, polegaj�cego na wyzwoleniu energii z j�der atom�w, Truman zrobi� Hiroszim�. Wsp�cze�ni lekarze wynale�li spos�b oddzia�ywania na o�rodki nerwowe, kt�ry hamuje agresj�. Ale przecie� mo�na podle manipulowa� tym odkryciem, osi�gaj�c dzi�ki niemu bezwzgl�dne pos�usze�stwo... Czy przypuszcza� Chrystus, �e jego idea powszechnego bra- * T�um. Wiktor Woroszylski 26 terstwa obr�ci si� w Inkwizycj�? Czy inkwizytorzy wierzyli w Chrystusa? Udawali, �e wierz�. A staruszka, kt�ra dorzuci�a chrustu do ogniska, wierzy�a w Chrystusa, ale chrust dorzuci�a. �wi�ta naiwno��. To cynizm rodzi wyst�pn� �wi�t� naiwno��, zdoln� do zabijania... Za du�o jest ludzi nie uznaj�cych �adnych warto�ci moralnych... Im wi�cej wiedz�, tym s� nie-bezpieczniejsi. Nie tak gro�ni s� jawni cynicy, jak ci, co udaj� wierz�cych., Wierz�cych oczywi�cie w to, w co akurat op�aca si� wierzy�. Jaka� ob�uda � przekonywa�, kiedy sam o niczym nie jeste� przekonany. Ale czy nie by�o i nie ma takich, kt�rzy naprawd� wie-iz� w to, co jest niegodne wiary? Ilu� jest gotowych dorzuca� chrust... Nieszcz�ni op�ta�cy, przekonani, �e zaznaj� szcz�cia. Potrzebna jest wiara po��czona z poznaniem, wiara, kt�ra sta�a si� cia�em. Wierzy� w Rosj� i wierzy� nie tylko w Rosj� � to za ma�o. Wszystkie nacjonalizmy s� nieludzkie. Nie mo�na wierzy� w sw�j kraj z pomini�ciem reszty ludzko�ci. To rodzi wojny i wszelkie zdziczenie. A przecie� wyj�tkowa zgroza przysz�ej wojny �wiatowej polega na tym, �e na atomowym stosie mog� sp�on�� wszyscy � sprawiedliwi i niesprawiedliwi. Ludzie powinni najpierw uwierzy� sobie, nim pomy�l� o tworzeniu wiary w cokolwiek. Ale jak uwierzy� �otrowi, jak uwierzy� rzeczywistemu i potencjalnemu zab�jcy? Zabija� zab�jc�w to za ma�o, trzeba zabi� mo�liwo�� istnienia zab�jc�w. Ziemia jest zaledwie olbrzymim statkiem kosmicznym, ludzko�� � za�og� tego statku. Czy s� do pomy�lenia k��tnie i zab�jstwa w�r�d za�ogi? Jaki by�by wtedy los statku? Los ludzko�ci? Czy�by stacja Zima i osada Ma-condo nie mog�y si� zrazumie�? Poczu�, �e r�ce go �wierzbi� z ochoty do bitki, ale nie o b�ahostki. Z rozkosz� bi�by si� z kim�, kto uosabia ca�e z�o �wiata. ... Czarny kot z pe�nymi wiadrami mrucz�c podp�yn�� w niewa�ko�ci do kosmonauty, ot-ar� si� o jego r�kaw. Przyp�yn�a �ona, trzymaj�c w pachn�cych lakierem i acetonem d�oniach r�czki dwojga dzieci, zdro-wiutkich jak prawdziwki. A tam, na dole, biega�y po kuli ziemskiej inne jej dzieci � arty�ci. ,,Mia� by� jeszcze jeden" � gro�nie �ypn�� okiem stryj, 'niezadowolony, �e bratanek sp�odzi� tylko dw�jk� nast�pc�w. 27 Kosmonauta by� senny. Ale zgodnie z rozk�adem dnia muS1a� ZJesc kolacj�. Zjad� pasztet z w�tr�bki narS �� mocnej herbaty z chlebem, na kt�ry wycisn�� z tu by past� poziomkow�. Smaczne to by�o owszem ale syberyjskie poziomki s� 0 ca�e niebo lepsze ' I Pe�nomocnik do spraw skupu jag�d wygl�da� jak cz�owiek pozbierany z przypadkowych, nie pasuj�cych do siebie cz�ci: malusie�i�a g��wka o ma�lano-spryt-nych, a przy tym wyra�aj�cych poczucie w�asnej warto�ci oczach, uwie�czona czarno-srebrn� krymk�, jakby przez pomy�k� wyrasta�a na d�ugiej cienkiej szyi ze zwalistego, roztrz�sionego jak galareta cielska, wbitego w niechlujn� p��cienn� marynark� z kieszeniami p�kaj�cymi od kwit�w. Do wydatnego brzucha byle jak przymocowane zosta�y nieproporcjonalnie kr�tkie, ale mocne nogi w milicyjnych bryczesach, nie wpuszczonych jednak w buty, lecz opadaj�cych na be�owe letnie pantofle, chocia� tasiemki bryczes�w by�y zawi�zane i ra�nie dynda�y przy ka�dym kroku. Wszystko to sk�ada�o si� na posta� pod tytu�em: pe�nomocnik do spraw skupu jag�d z ramienia Zimi�skiej Powiatowej Sp�-dzelni Spo�ywc�w, Tichon Tugich, syn Tichona. Tugich �wawo uwija� si� ko�o sfatygowanej ci�ar�wki z opuszczonymi klapami i udziela� cennych wskaz�wek, kt�re tylko utrudnia�y prac� ludziom, �aduj�cym na ci�ar�wk� puste drewniane kadzie na jagody, worki z cukrem i nowe ocynkowane wiadra z nie oderwanymi jeszcze nalepkami. � Co si� ruszacie jak muchy w smole? � pokrzykiwa�. �r Czas ucieka... Kierowca z wynios�o�ci� godn� arystokraty obserwowa� za�adunek, �mi� bie�omora i jakby z �aski rozmawia� z dorodn�, do�� sympatyczn� magazynierk� w szarym roboczym fartuchu, kt�ra nie kry�a zainteresowania jego osob� i niby przypadkiem stara�a si� m* � pokaza� mu swoje b�yszcz�ce kozaki, obcis�e jak po�czochy. � Wstawi�am ci troch� piwa do szoferki, Grisza � m�wi�a szybko. � Ale nie zapomnij ozi�bi� go w rzece, b�dzie lepsze. Grisza niedbale skin�� krucz� czupryn�. � I masz tam w paczce ciastka z serem, upiek�am ci. � No, to ju� przesada... � skrzywi� si� Grisza. � Nie jedziemy przecie� na pustyni�, tylko w tajg�. Na jagodziska, jednym s�owem... I nagle u�miechn�� si� czaruj�co, po szelmowsku, do jakich� swoich ukrytych, ale wiadomych magazynieree my�li

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!