7152
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 7152 |
Rozszerzenie: |
7152 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 7152 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 7152 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
7152 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
CAROL HIGGINS CLARK
BRYLANTOWY LEGAT
Prze�o�y�a: ALINA SIEWIOR-KU�
Wydanie polskie: 2003
Podzi�kowania
Ciesz� si�, mog�c podzi�kowa� tym wszystkim, kt�rzy zach�cali mnie i wspierali podczas pisania tej ksi��ki.
Specjalne s�owa wdzi�czno�ci nale�� si� Roz Lippel, mojej przyjaci�ce i wydawcy, kt�ra prowadzi�a mnie i udziela�a mi �yczliwych rad na kolejnych etapach mojej drogi.
Chcia�abym r�wnie� podzi�kowa� mojemu agentowi Nickowi Ellisonowi i szefowej dzia�u zagranicznego Alice Pistek. Jestem te� ogromnie wdzi�czna, jak zawsze, mojej specjalistce od reklamy, Lisl Cade.
Kieruj� te� najserdeczniejsze podzi�kowanie do dyrektora artystycznego, Johna Fulbrooka, zast�pczyni kierownika redakcji Gypsy da Silva i korektorki Carol Catt.
Na koniec dzi�kuj� rodzinie i przyjacio�om, a szczeg�lnie mojej matce, Mary Higgins Clark, kt�ra doskonale zdaje sobie spraw� z tego, z jak� rado�ci� wita si� moment, gdy wreszcie mo�na napisa� s�owa podzi�kowania.
Wy wszyscy jeste�cie brylantami bez skazy.
1
Regan Reilly z niecierpliwo�ci� wypatrywa�a drapaczy chmur na Manhattanie przez okno samolotu, kt�rym od pi�ciu godzin lecia�a z Los Angeles. Wspaniale wraca� do domu, pomy�la�a. Chocia� mieszka�a w Kalifornii, jej miejsce by�o tutaj. I to z wielu powod�w, z kt�rych wcale nie najmniej wa�ny wydawa� si� zwi�zek Regan z szefem Oddzia�u do Spraw Specjalnych nowojorskiej policji, Jackiem Reillym, Bogu dzi�ki �adnym krewnym.
Trzydziestojednoletnia Regan, pracuj�ca jako prywatny detektyw w Kalifornii, zamierza�a wzi�� udzia� w konferencji kryminologicznej. Cieszy�a si� nie tylko na my�l o tym zje�dzie, lecz tak�e o spotkaniu z rodzicami, bo organizatork� sympozjum � przy pomocy kilku koleg�w po pi�rze � by�a jej matka, pisarka Nora Regan Reilly, kt�rej naturalnie mia� towarzyszy� m�� Luke, w�a�ciciel trzech zak�ad�w pogrzebowych w New Jersey. To w czasie poszukiwa� ojca, porwanego dla okupu przed Bo�ym Narodzeniem, Regan pozna�a Jacka; od trzech miesi�cy ��czy� ich romans na odleg�o��, jako �e mieszkali na przeciwleg�ych kra�cach kraju.
� Zrobi� wszystko dla twojego szcz�cia, Regan � �artowa� nieraz Luke, kiedy ca�y i zdrowy wr�ci� do domu. � Nawet dam si� porwa�.
Tak, jestem szcz�liwa z Jackiem, my�la�a Regan, gdy samolot, wyl�dowawszy g�adko, skierowa� si� na pas.
Przy odprawie baga�owej z rado�ci� zobaczy�a, �e jej walizki znalaz�y si� po�r�d pierwszych, kt�re wyrzuci�a ta�ma. Za�adowa�a je na w�zek, po czym pobieg�a na post�j taks�wek. Sta�a tam tylko jedna osoba. Dzisiaj wszystko idzie jak po ma�le, uzna�a Regan, a� za �atwo. Co� musi si� sta�. Cho� by� czwartek i pi�ta po po�udniu taks�wka w rekordowym czasie dotar�a do miasta.
Kiedy min�wszy hotel Plaza, skr�cili ku Central Park South, Regan u�miechn�a si� do siebie. Jestem niemal u celu, pomy�la�a. Z rodzicami mia�a spotka� si� na koktajlu otwieraj�cym konferencj�, p�niej czeka�a ich wsp�lna kolacja. Tego wieczoru Jack bra� udzia� w uroczysto�ci rozdania nagr�d na Long Island, tak wi�c zobacz� si� nast�pnego dnia.
�ycie sk�ada�o si� z samych przyjemno�ci.
W mieszkaniu rodzic�w Regan ogarn�o znajome wra�enie wygody, jak zawsze gdy tylko przekracza�a pr�g domu. Wzi�a szybki prysznic, przebra�a si� w czarn� sukienk�, nocny uniform wielkiego miasta, i wysz�a. Przyj�cie trwa�o w najlepsze. Nora natychmiast dostrzeg�a c�rk�.
� Regan, jeste� ju�! � zawo�a�a rozradowana, biegn�c ku jedynaczce.
Kilka godzin p�niej we tr�jk� ko�czyli uroczyst� kolacj� w Gramercy Tavern. Wszystkie stoliki by�y zaj�te, przy barze k��bi� si� t�um.
� Ach, to by�o wy�mienite � westchn�a Regan, rozgl�daj�c si� po zat�oczonym wn�trzu. � Idealne miejsce na rozpocz�cie weekendu, nigdy nie mam do�� tej okolicy.
Nie wiedzia�a, �e dwie przecznice dalej w tej akurat chwili pope�niono zbrodni�, kt�ra mia�a sprowadzi� j� na powr�t do Gramercy Park szybciej, ni� si� spodziewa�a.
Nat Pemrod siedzia� przy zabytkowym biurku w salonie swego eleganckiego apartamentu. Otwarte drzwi sejfu przed nim ukazywa�y ca�� zawarto��. Nat z �ezk� w oku spogl�da� na pier�cionek zar�czynowy i obr�czk� zmar�ej �ony Wendy, na per�y, prezent z okazji pierwszej rocznicy �lubu i na �mieszny pier�cionek, znaleziony w zabawce bo�onarodzeniowej, kt�ry jednak dla Wendy mia� wi�ksz� warto�� ni� prawdziwa bi�uteria! Przez lata ma��e�stwa nazbiera�o si� tego sporo: bransoletki, kolczyki, naszyjniki i broszki. Z ka�dym przedmiotem, czy by� to kosztowny klejnot, czy tania b�yskotka, wi�za�o si� jakie� wspomnienie.
Nat przez p� wieku by� jubilerem. Kilka dni temu z Benem, przyjacielem i koleg� po fachu, uradzili, �e pieni�dze ze sprzeda�y czterech drogocennych brylant�w, kt�re od dawna znajdowa�y si� w ich posiadaniu � fakt znany jedynie najbli�szym � przeka�� na chyl�cy si� ku upadkowi Klub Osadnik�w, by w ten spos�b uczci� stulecie jego istnienia.
Obaj zostali jego cz�onkami, maj�c trzydzie�ci kilka lat, a Nat przez wi�kszo�� �ycia zamieszkiwa� w siedzibie klubu, usytuowanej w Gramercy Park, pi�knej dzielnicy Nowego Jorku. Klub, za�o�ony przez pewnego ekscentryka dla �ludzi o duszach pionier�w�, w czasach �wietno�ci stanowi� mekk� artyst�w, polityk�w i ludzi z dobrego towarzystwa. Jego cz�onkami � �pionierami� � byli m�czy�ni i kobiety o najr�niejszych zawodach i osobowo�ciach, w tym naturalnie spora grupka dziwak�w. Obecnie jednak Klub Osadnik�w podzieli� los wielu podobnych instytucji i grozi�o mu zamkni�cie. Brakowa�o nowych cz�onk�w, budynek wymaga� generalnego remontu, a fundusze kurczy�y si� w zastraszaj�cym tempie. Niekt�rzy ironicznie m�wili o nim jako o �Klubie Bankrut�w�.
Tak wi�c na zbli�aj�c� si� stuletni� rocznic� rozpocz�cia dzia�alno�ci Nat i Ben postanowili sprzeda� brylanty, a uzyskane pieni�dze w kwocie niemal czterech milion�w dolar�w przekaza� tam, gdzie jak to m�wili, s� ich serca.
� To z pewno�ci� postawi t� dziur� na nogi! � zachichota� Nat.
Doszed� te� do wniosku, �e najwy�szy czas zdecydowa�, komu przypadnie bi�uteria Wendy. Pragn��, by doceniono te b�yskotki, kiedy go ju� nie b�dzie, nie potrafi� jednak znie�� my�li, �e klejnoty ukochanej �ony mia�yby ozdobi� inn� kobiet� za jego �ycia. Przeprowadziwszy sentymentaln� inwentaryzacj�, ju� zamierza� w�o�y� wszystko do sejfu, kiedy jego wzrok pad� na puzderko z czerwonego aksamitu.
R�ce lekko mu dr�a�y, gdy po nie si�ga�. Po�o�y� pude�eczko na otwartej d�oni i ostro�nie otworzy�. Jego oczom ukaza�y si� cztery ogromne, pi�kne brylanty, kt�re za kilka dni mia�y si� zmieni� w zimn� i tward� got�wk�.
� Z przykro�ci� po�egnam si� z wami po pi��dziesi�cioletniej za�y�o�ci, ale Osadnicy naprawd� potrzebuj� forsy � roze�mia� si� i od�o�y� puzderko na biurko.
Krew pop�yn�a mu szybciej w �y�ach; z podniecenia zaklaska� w d�onie. To b�dzie niez�a zabawa, pomy�la�, kiedy pomo�emy klubowi odzyska� dawn� �wietno��. Ogromne przyj�cie rocznicowe w sobotni wiecz�r. Kolejne imprezy w ci�gu roku. Ben i ja jako g��wni aktorzy. To z pewno�ci� rozja�ni ponury marzec.
Nagle jak gdyby zimny wiatr wdar� si� do mieszkania. Nat cia�niej otuli� si� szlafrokiem i uwa�nie rozejrza� wok�. Wspania�a boazeria, zabytkowe meble, kute �eliwne schodki obok si�gaj�cych do sufitu p�ek z ksi��kami, kominek oraz para naturalnej wielko�ci owieczek ustawionych przy oknie.
Kupili je na pocz�tku ma��e�stwa, poniewa� przypomina�y Wendy dzieci�stwo sp�dzone na owczej farmie w Anglii. W kolejnych latach Nat zaskakiwa� �on� ka�dym owczym bibelotem, jaki tylko wpad� mu w r�ce, ale najbardziej lubi�a te dwa wypchane zwierzaki. By�y dzie�mi, kt�rych nigdy nie mia�a. Tak bardzo je kocha�a, �e przed trzema laty przekaza�a szczodr� kwot� na Klub Osadnik�w, pod warunkiem �e po �mierci jej i Nata owieczki zajm� honorowe miejsce w g��wnym salonie. Wendy istotnie wkr�tce potem umar�a.
Tak, lepszego miejsca na prze�ycie ponad pi��dziesi�ciu lat chyba bym nie znalaz�, pomy�la� Nat. Ben i ja podj�li�my s�uszn� decyzj�, nie pozwalaj�c klubowi zgin��.
Wsta�, wzi�� czerwone puzderko i podszed� do owieczek, kt�rym z Wendy nadali imiona Dolly i Bah-Bah. Wyj�� szklane oczka Dolly i zast�pi� brylantami, po czym tak samo post�pi� z Bah-Bahem.
� Ale� macie oczy! � roze�mia� si�. � Wygl�dacie jak milion dolar�w! Wasza mama Wendy uwielbia�a, kiedy spa�y�cie z brylantami. Nazywa�a was klejnocikami! Ale to ju� jedna z ostatnich takich nocy.
Ostro�nie opu�ci� we�niane rz�sy na drogocenne, b�yszcz�ce oczy i poklepa� obie owieczki. Kryszta�y schowa� do puzderka i po�o�y� na biurku.
Teraz wezm� prysznic i zamkn� sklep, pomy�la� ruszaj�c d�ugim korytarzem w stron� sypialni. W jasnej marmurowej �azience odkr�ci� na pe�n� moc kurki w kabinie.
� Starym ko�ciom sprawi to przyjemno�� � mrukn��, mijaj�c ogromn� wann� z jacuzzi i wracaj�c do sypialni. � Niech si� tam najpierw troch� zagrzeje � doda� i zamkn�� za sob� drzwi.
Dochodzi�a dziesi�ta, zaraz zaczyna�y si� wiadomo�ci. Nat z pilotem w r�ku po�o�y� si� na ��ku i w��czy� telewizor. Co za dzie�, pomy�la� z rado�ci� i zachichota�. Planowanie, jak odda� komu� kilka milion�w dolc�w, rzeczywi�cie mo�e cz�owieka wyko�czy�. Przymkn�� powieki; zdawa�o mu si�, �e tylko na chwilk�, kiedy jednak je otworzy�, zegar na nocnym stoliku wskazywa� dziesi�t� trzydzie�ci osiem.
Nat d�wign�� swe osiemdziesi�ciotrzyletnie cia�o ze staro�wieckiego ��ka z baldachimem, kt�re jego droga �ona kupi�a trzydzie�ci lat temu na wyprzeda�y gara�owej. Kiedy otworzy� drzwi �azienki, otoczy� go ob�ok gor�cej pary.
� Ach � mrukn��, zdejmuj�c szlafrok i wieszaj�c go na haczyku.
Co� jednak by�o nie tak. Mru��c oczy, spojrza� na jacuzzi. Wanna pe�na by�a wody.
� Co to? � zapyta� g�o�no, podczas gdy serce �cisn�o mu si� ze strachu. � Przecie� jej nie nape�ni�em... a mo�e?
� Nie, to nie ty.
Nat okr�ci� si� na pi�cie. Ju� otwiera� usta, by co� powiedzie�, gdy z pary wy�oni�a si� jaka� posta� i z ca�ej si�y wepchn�a go do jacuzzi. Uderzy� g�ow� o kraw�d� wanny i bezw�adnie zsun�� si� do wody.
� Idealnie. � Napastnik patrzy�, jak cia�o Nata nieruchomieje, ko�ysane lekko coraz s�abszymi wirami. � To straszne, jak wielu ludzi traci �ycie, bo po�lizgn�li si� w wannie. Okropne.
W chwil� potem kurki prysznica zosta�y zakr�cone, a kabina wytarta do sucha.
2
Gdyby tego ranka kto� �yczy� Thomasowi Pilsnerowi mi�ego dnia, m�ody cz�owiek odpowiedzia�by automatycznie, jak zwykle, tak jak czyni to reszta �wiata, s�ysz�c owo wy�wiechtane pozdrowienie.
Jak�e wiele si� zmieni�o w ci�gu zaledwie dwunastu godzin!
Sk�d przed po�udniem mia�by wiedzie�, �e w porze lunchu dwaj cz�onkowie klubu, kt�rego by� prezesem, oznajmi� mu rewelacj� najwi�ksz� z mo�liwych? Klub Osadnik�w, wymagaj�cy pomocy jak biznes bez w�a�ciciela, zagro�ony brakiem �rodk�w na bie��ce wydatki, mia� dosta� darowizn� w wysoko�ci przypuszczalnie czterech milion�w!
To ci dopiero zastrzyk got�wki, pomy�la� Thomas. By�a jedenasta wieczorem, a on od lunchu czu� si� jak naelektryzowany. Do p�na zajmowa� si� przygotowaniami do wielkiego sobotniego przyj�cia. C� to b�dzie za feta! Nat i Ben powiedzieli, �e zamierzaj� pokaza� zebranym brylanty.
� Wszystko, co tylko zechcecie! � o�wiadczy� im Thomas z gwa�towno�ci�, kt�ra jemu samemu wyda�a si� dziwna.
Za�atwiaj�c sprawy na mie�cie, wr�cz ta�czy� z rado�ci. Nikomu jeszcze nic nie powiedzia�, podejrzewa� jednak, �e wiadomo�� jako� si� rozesz�a. Czy to wa�ne? Wszystko dobre, co si� dobrze ko�czy. Przyj�cie tak czy owak zapowiada�o si� ekscytuj�co.
Rozdzwoni� si� telefon na biurku. To pewnie moja male�ka Janey, pomy�la�, zwykle bowiem telefonowali do siebie kilka razy na dzie�. Poznali si� przed trzema miesi�cami, kiedy przysz�a na odczyt do klubu, i od tej pory tworzyli par� � idealnie dobran�, jak zgodnie utrzymywali wszyscy dooko�a. Znakiem rozpoznawczym Janey by� sznur pere� i kardigan, Thomas za� nie wychodzi� z domu bez muszki. Oboje mieli po dwadzie�cia kilka lat, czuli si� jednak jak dusze, kt�re sp�dzi�y ze sob� poprzednie �ycie i w gruncie rzeczy nale�� do minionej epoki.
Jak�e odpowiada�oby im �ycie w Nowym Jorku pod koniec dziewi�tnastego wieku! Kiedy jednak pr�buj�c przywr�ci� do �ycia przesz�o��, wybierali si� na przeja�d�k� doro�k� po Central Parku, wok� widzieli spoconych jogger�w i deskorolkowc�w.
Thomas podni�s� s�uchawk� i nagle mina mu zrzed�a.
� Ben Carney? O nie...
Pobieg� korytarzem ku windzie i gwa�townie nacisn�� guzik. Drzwi rozsun�y si� wolno i r�wnie wolno zamkn�y, a staro�wiecka kabina z j�kiem ruszy�a na czwarte pi�tro. Kolejna rzecz do wymiany, przemkn�o Thomasowi przez sko�atany umys�. Jak przeka�e Natowi t� straszn� wie�� o jego przyjacielu Benie?
Kiedy drzwi windy si� rozsun�y, Thomas p�dem ruszy� w stron� apartamentu Nata Pemroda. Z drugiej strony holu dochodzi� gwar kolejnego przyj�cia dla samotnych, kt�re regularnie wydawa�a Lydia Sevatura. C�, trudno to uzna� za przedsi�wzi�cie z klas�, ale trzeba i�� na ust�pstwa, je�li klub ma przyci�gn�� nowych cz�onk�w, powiedzia� sobie w duchu prezes, dzwoni�c do drzwi.
Nat nie otwiera�.
Thomas zadzwoni� ponownie.
I znowu na pr�no. Przystawi� ucho do drzwi; wyda�o mu si�, �e w �rodku s�ycha� d�wi�k z telewizora. Z kieszeni wyci�gn�� klucz uniwersalny, kt�ry zawsze nosi� na wszelki wypadek, otworzy� i ostro�nie wszed� do przedpokoju. Po lewej stronie mia� korytarz wiod�cy do sypialni, kuchni i jadalni, po prawej �ukowe wej�cie do salonu, ci�gn�cego si� przez ca�� d�ugo�� mieszkania.
� Nat! � zawo�a�. Obok drzwi sypialni g�os z telewizora brzmia� g�o�niej. � Nat!
Zajrza� do �rodka przez uchylone drzwi. Poduszki pi�trzy�y si� przy podg��wku, narzuta by�a zgnieciona. M�ody cz�owiek poczu� sucho�� w gardle. Wszed� do �azienki i ledwo s�yszalny okrzyk wydar� mu si� z ust.
Szybko ruszy� z powrotem do wyj�cia. Na korytarz wybieg� akurat w chwili gdy otworzy�y si� drzwi od mieszkania Lydii. Thomas bez tchu pop�dzi� po schodach, przeskakuj�c po trzy stopnie na raz. W gabinecie dr��cymi palcami wystuka� numer 911.
Po kilku minutach pojawili si� policjanci i lekarz Nata. Wr�ciwszy na czwarte pi�tro, Pilsner z przera�eniem us�ysza�, �e stary jubiler nie �yje.
� Po�lizgn�� si� w wannie � wyja�ni� doktor Barnes. � Wygl�da na to, �e uderzy� si� w g�ow�. Ostatnio miewa� zawroty...
Do sypialni wszed� jeden z policjant�w.
� Na biurku le�y mn�stwo bi�uterii. Sejf jest pusty.
Thomas podni�s� g�ow�.
� Nat powiedzia� mi, �e on i jego przyjaciel Ben zamierzali sprzeda� cztery wielkie brylanty, a uzyskan� sum� przekaza� klubowi. Trzymali kamienie w czerwonym pude�eczku.
� Nie widzia�em �adnego czerwonego pude�ka.
� Przecie� pokaza� mi je dzisiaj po po�udniu!
� Niech mi pan wierzy, takiego pude�ka tam nie ma. Jest mn�stwo granatowych, ale ani jednego czerwonego.
Thomas straci� przytomno��.
3
Regan otworzy�a drzwi mieszkania rodzic�w i podnios�a trzy dzienniki, kt�re rzucono na pr�g o jakiej� niesamowitej porze, kiedy wi�kszo�� mieszka�c�w Nowego Jorku jeszcze smacznie �pi, po czym wr�ci�a do w�skiej kuchni. Ekspres do kawy sycza�, pluj�c do dzbanka ostatnimi �wie�o zaparzonymi kroplami. Muzyka dla uszu, pomy�la�a Regan, wyjmuj�c kubek z szafki nad zlewem. Jeszcze chwila i kofeina znajdzie si� w jej krwiobiegu.
Usiad�a przy stole w jadalni, pij�c pierwszy, najlepszy �yk kawy. Przed jej oczyma rozci�ga� si� nieprawdopodobny widok na Central Park; matka zawsze powtarza�a, �e to on nadaje warto�� mieszkaniu. I mia�a racj�. W pied-a-terre z dwiema sypialniami by�o raptem tyle miejsca, aby powiesi� kapelusz, ale okna od pod�ogi do sufitu, z kt�rych ogl�da�o si� park z wysoko�ci pi�tnastego pi�tra, sprawia�y, �e cz�owiek za nic by nie zrezygnowa� z tego apartamentu. Nawet w taki zimny i szary marcowy poranek panorama parku wr�cz hipnotyzowa�a.
Kawa, gazety, Central Park: idealny pocz�tek. A nim dzie� dobiegnie ko�ca, zobacz� si� z Jackiem, pomy�la�a Regan. Nagle przypomnia�a sobie dyskusj�, jak� prowadzili w college�u na zaj�ciach z angielskiego. Oczekiwanie i nadzieje to po�owa rado�ci �ycia. Regan si� u�miechn�a. W wi�kszo�ci wypadk�w to prawda, ale spotkanie z Jackiem by�o o niebo lepsze od oczekiwania. Mam ju� po uszy czekania, czas na �ycie.
Wzi�a do r�ki brukowiec, kt�ry zawsze lubi�a czyta� w Nowym Jorku. Pierwsze strony zawiera�y zwyk�e wiadomo�ci o powa�nych i niepowa�nych konfliktach, jakie wybucha�y w Wielkim Jab�ku. Rozprawienie si� z utrudniaj�cymi ruch motocyklistami i przechodniami �migaj�cymi przez skrzy�owania na czerwonym �wietle, napad na bank w �r�dmie�ciu i ha�as na budowie, kt�ry doprowadza� do szale�stwa okolicznych mieszka�c�w.
Regan odwr�ci�a stron� i a� tchu jej zabrak�o z wra�enia. W �rodku widnia�o zdj�cie jej i matki na koktajlu otwieraj�cym konferencj� kryminologiczn�. W kr�tkiej notatce podano czterodniowy program.
Podpis pod zdj�ciem g�osi�: �Autorzy powie�ci kryminalnych od dzisiaj do niedzieli s�ucha� b�d� wyk�ad�w ekspert�w o wszelkich aspektach zwalczania przest�pstw. Konferencji przewodniczy pisarka Nora Regan Reilly, maj�ca na koncie wiele bestseller�w. Jej c�rce Regan prawo tak�e nie jest obce, pracuje jako prywatny detektyw i do miasta przylecia�a z domu w Los Angeles, aby wzi�� udzia� w seminariach i wyk�adach oraz, naturalnie, w przyj�ciach�.
Dom w Los Angeles! Mieszkanie z jedna sypialni�, pomy�la�a Regan. A przylecia�a turystyczn� klas�, w kt�rej serwowano wyschni�te, lodowate precle. Ktokolwiek powiedzia�, �e �wiat to iluzja, wcale nie �artowa�. No, przynajmniej zdj�cie by�o dobre.
Na fotografii Regan, zaliczaj�ca si� do czarnych Irlandczyk�w ze wzgl�du na ciemne w�osy, jasn� cer� i niebieskie oczy, obejmowa�a matk�, kt�ra ze swymi niespe�na stu sze��dziesi�cioma dwoma centymetrami wzrostu by�a ni�sza o dziesi�� centymetr�w. Patrz�c na nie, nikt nie mia�by w�tpliwo�ci, �e to matka i c�rka, cho� Nora by�a blondynk�. Regan odziedziczy�a kolor w�os�w po ojcu, lecz jego g�ow� obecnie zdobi�a nobliwa siwizna. Luke mia� metr dziewi��dziesi�t, tak wi�c w tym wzgl�dzie Regan nie faworyzowa�a �adnego z rodzic�w. A jako jedyne dziecko stanowi�a te� jedyny rezultat wymieszania ich gen�w. Doprawdy, jak w grze w ko�ci!
� Kawa pachnie wspaniale.
Regan odwr�ci�a si� do matki, kt�ra sta�a w progu w jasnor�owym jedwabnym szlafroczku narzuconym na szczup�e ramiona. Jej twarz, pozbawiona makija�u, odznacza�a si� �agodn� pi�kno�ci�. Nora ziewaj�c, wyj�a z szafki chi�sk� fili�ank� i spodek. Przebywanie w nowojorskim mieszkaniu zawsze w pewien spos�b sk�ania�o j� do u�ywania wy��cznie eleganckiej porcelany. Regan pomy�la�a, �e powodem mo�e by� widok parku. Kiedy wczesnym rankiem pijesz kaw� z wytwornej fili�anki, czujesz si� jak gwiazda filmowa z lat czterdziestych. W zasi�gu wzroku nie ma �adnych plastikowych kubk�w czy puszek z piwem.
� Widzia�a� co� ciekawego w gazecie?
� Je�li uzna�, �e my jeste�my interesuj�cy, to odpowied� brzmi: tak.
� Co?
Regan wskaza�a zdj�cie.
� Mamusia i ja.
Nora si� roze�mia�a.
� Jakie to s�odkie. � Zmru�y�a oczy i pochyli�a si� nad gazet�. � Doskona�a reklama dla zjazdu. Chc� si� znale�� w Paisleyu przed dziesi�t�, bo jestem pewna, �e przed drzwiami b�dzie si� k��bi� t�um sp�nialskich.
Hotel Paisley, usytuowany w pobli�u Seventh Avenue, by� stary i niezbyt obszerny; nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e najlepszy okres ma ju� za sob�. Odznacza� si� jednak nieco przykurzonym urokiem i idealnie nadawa� na konferencj�. By� wystarczaj�co du�y, aby urz�dzi� w nim wszystkie seminaria, a jednocze�nie tak ma�y, �e niepozbawiony przytulno�ci. Umowa, jak� Nora zawarta z szefostwem, zawiera�a bezp�atn� kaw� oraz sk�adane krzes�a dla wszystkich uczestnik�w konferencji.
Zadzwoni� telefon. Regan spojrza�a na zegar stoj�cy na kominku.
� Jeszcze nie ma �smej. Kto to mo�e by�?
� Mam tylko nadziej�, �e nic z�ego si� nie sta�o. � Nora westchn�a z niepokojem, podnosz�c s�uchawk�.
Jeste�my do szpiku ko�ci irlandzcy, pomy�la�a Regan. Jak brzmi to powiedzenie? �Irlandczycy maj� g��bokie przeczucie tragedii, kt�re pozwala im przetrwa� dobre czasy�. Co oznacza, �e ka�dy telefon przed �sm� rano i po jedenastej wieczorem musi przynosi� z�e wiadomo�ci. Jako� nikomu nigdy nie wpadnie do g�owy, �e mo�e dzwoni� kto�, kto chce pogada� wtedy, kiedy op�aty s� ni�sze.
Regan obserwowa�a wyraz twarzy matki. Gdy tylko Nora rozpozna�a dzwoni�cego, odpr�y�a si� i u�miechn�a.
� Jak si� masz, Thomasie?
Co to za Thomas? � zastanawia�a si� Regan.
� Nic si� nie sta�o. Wcale nas nie zaniepokoi�e�...
Jasne, pomy�la�a Regan. Tylko na chwilk� serca przesta�y nam bi�, a dodatkowa porcja adrenaliny wywo�ana dzwonkiem telefonu da�a kopa, kt�rego tak potrzebowa�y�my.
� Tak, jest tu przy mnie. Ju� oddaj� s�uchawk�... � Nora zwr�ci�a si� do c�rki. � To Thomas Pilsner.
Regan unios�a brwi.
� Och! � mrukn�a zaskoczona.
Thomas, uroczy ekscentryk, by� nowym prezesem Klubu Osadnik�w w Gramercy Park. Oboje natychmiast przypadli sobie do gustu na obiedzie wydanym przez autor�w powie�ci kryminalnych ubieg�ej jesieni.
� Witaj, Thomasie � powiedzia�a weso�o, wyobra�aj�c sobie jego ch�opi�c� twarz i szop� jasnobr�zowych faluj�cych w�os�w. M�g�by wskoczy� na zdj�cie sprzed stu lat i wcale nie wygl�da�by na nim dziwnie.
� Regan! O m�j Bo�e, Regan! � wykrzykn�� histerycznie jej przyjaciel, kt�ry najwyra�niej ukry� swoje prawdziwe uczucia przed Nor�.
� Co si� dzieje?
� W nocy ledwo spa�em, a rano o sz�stej zobaczy�em twoje zdj�cie w gazecie i czeka�em dwie godziny, �eby do was zadzwoni�. Wielki Bo�e!
� Uspok�j si�, Thomasie, i powiedz, o co chodzi.
� Wczoraj w nocy umarli dwaj starsi cz�onkowie klubu.
� Bardzo mi przykro. � Regan pomy�la�a, �e irlandzka intuicja dotycz�ca telefon�w przed �sm� rano przynajmniej raz okaza�a si� s�uszna. W uszach zabrzmia� jej triumfalny okrzyk babci: �A nie m�wi�am?�. � Co im si� sta�o?
� Jeden dosta� ataku serca na �rodku ulicy tu� przed autobusem, drugi po�lizgn�� si� w wannie. Moim zdaniem jednak co� w tej sprawie �mierdzi. � G�os Thomasa dr�a�, lecz s�owa opuszcza�y jego usta gwa�townym strumieniem. � �mierdzi to za ma�o. Cuchnie! Wczoraj by�em z nimi na lunchu. Powiedzieli, �e zamierzaj� sprzeda� cztery cenne brylanty, a otrzyman� sum� przekaza� klubowi. Otrzymaliby�my oko�o czterech milion�w.
� Ale te pieni�dze chyba dostaniecie, prawda?
� Brylanty zgin�y!
� Jak to: zgin�y?
Thomas opowiedzia� jej, co si� wydarzy�o poprzedniego dnia.
� A czerwonego pude�ka z brylantami nigdzie nie ma � zako�czy�.
� Co m�wi policja?
� W�a�ciwie to nie wiem.
� Dlaczego?
� Bo zemdla�em.
� Ojej!
� To by�o takie �enuj�ce. Kiedy odzyska�em przytomno��, zaprowadzili mnie do mieszkania, lekarz da� mi �rodek nasenny i poradzi�, �ebym przespa� ca�� noc. By�em w szoku!
� Domy�lam si�, �e ty nie przespa�e� nocy.
� Bo�e, nie! Obudzi�em si� po kilku godzinach i nie mog�em ju� zmru�y� oka. To takie smutne, �e Nat i Ben zmarli prawie jednocze�nie. S�uchaj, jestem przekonany, �e kto� si� do tego przyczyni�. Policja s�dzi, �e Nat uderzy� si� w g�ow�, a moim zdaniem to nieprawda. Kto� tutaj przyszed�, zabi� go i ukrad� brylanty.
� Masz jaki� dokument potwierdzaj�cy zamiar przekazania pieni�dzy klubowi?
� Nie, powiedzieli mi o tym dopiero wczoraj. Chcieli og�osi� swoj� decyzj� w sobot� wieczorem na przyj�ciu z okazji stulecia klubu.
� Widzia�e� brylanty?
� Sta�y obok mojego talerza z sa�atk� prawie przez ca�y lunch, co jaki� czas pozwalali mi na nie popatrze�. By�y przepi�kne!
� Czy to mo�liwe, �e Ben wzi�� brylanty?
� To by�oby fatalne.
� Dlaczego?
� Bo kiedy zosta� przywieziony go do szpitala, nie znaleziono portfela. Je�li Ben mia� brylanty przy sobie, to na pewno kto� zabra� je razem z portfelem!
� Niewykluczone, �e czerwone pude�eczko zosta�o ukryte gdzie� w mieszkaniu kt�rego� z nich.
� Nie s�dz�.
� Czemu nie?
� Nat w czasie lunchu wspomnia�, �e cieszy si�, bo nie b�dzie musia� d�u�ej martwi� si� o szyfr do sejfu.
� A jak to si� sta�o, �e obaj zostali wsp�w�a�cicielami brylant�w?
� O, to ca�a historia. Nat i Ben byli jubilerami. Z jeszcze dwoma kolegami po fachu przez p� wieku co tydzie� grali w karty w mieszkaniu Nata. Nazywali siebie Kolorami, od pik�w, kier�w, karo i trefli. Naturalnie najbardziej lubili karo. Dawno temu ka�dy przyni�s� na spotkanie sw�j najpi�kniejszy, najbardziej cenny brylant i ustalili, �e wszystkie cztery kamienie otrzyma ten z nich, kt�ry prze�yje pozosta�ych. Zwyci�zca bierze wszystko, tak postanowili. O ca�ej sprawie wiedzia�a tylko Wendy, �ona Nata. Tamci dwaj koledzy umarli w zesz�ym roku, nim zacz��em pracowa� w klubie. Te� byli jego cz�onkami. Na zbli�aj�ce si� stulecie istnienia klubu Nat i Ben postanowili przekaza� drogocenne kamienie na jaki� dobry cel, a nie czeka�, a� jeden z nich odejdzie, by drugi m�g� cieszy� si� pieni�dzmi. A teraz obaj nie �yj�!
� Zastanawiam si�, co my�li o tym policja � powiedzia�a Regan.
� Przypuszczalnie s�dz�, �e to ja zabra�em brylanty.
� Dlaczego mieliby podejrzewa� w�a�nie ciebie?
� Bo o nich wiedzia�em.
� Ale to ty im powiedzia�e� o kamieniach. Przecie� sam m�wi�e�, �e starsi panowie trzymali w tajemnicy istnienie brylant�w, prawda?
� W klubie jednak wie�� si� roznios�a i a� hucza�o od plotek, Regan. Hucza�o, rozumiesz? Ludzie s�yszeli o planach na sobot�. Nie wiem, mo�e kelner si� wygada�. Gdybym o niczym nie wspomnia� policji, a pieni�dze nie zosta�yby przekazane klubowi, ludzie zacz�liby pyta�. Wygl�da�oby na to, �e je ukry�em i wzi��em dla siebie.
� Rozumiem � odrzek�a Regan.
� Czy mog� mnie podejrzewa� o to wszystko?
Regan odchrz�kn�a.
� No wiesz, Thomasie, policja zawsze bierze pod lup� ka�dego, kto mia� motyw lub sposobno�� dokonania zbrodni.
� I dlatego jeste� mi potrzebna, Regan.
� Co mam zrobi�?
� Prosz� ci�, zamieszkaj w klubie i pom� mi uporz�dkowa� ten ba�agan! Musimy odzyska� brylanty, oczy�ci� moje nazwisko z podejrze� i zabezpieczy� przysz�o�� Klubu Osadnik�w!
I tylko tyle? � zada�a sobie w duchu pytanie Regan.
� Thomasie, przyjecha�am tu na kilka dni. W poniedzia�ek wracam do Los Angeles, prowadz� tam spraw�.
� No to po�wi�� mi weekend! Mo�e uda ci si� wyja�ni� co� w tak kr�tkim czasie. � Umilk�, po czym doda� b�agalnie: � Jeste� mi potrzebna, Regan. Nic innego nie przychodzi mi do g�owy.
Regan spojrza�a na matk�, kt�ra siedzia�a przy stole, mierz�c c�rk� pytaj�cym spojrzeniem.
� Dobrze, Thomasie � odrzek�a. � Przenios� si� do klubu. B�d� tam oko�o dziesi�tej.
� Wiedzia�em, �e jeste� jedyn� osob�, do kt�rej powinienem zadzwoni�. Rozgryziesz t� tajemnic�.
� Mam nadziej�, �e ci� nie zawiod�, Thomasie. Zrobi�, co w mojej mocy. � Odwiesi�a s�uchawk�, po czym zwr�ci�a si� do matki: � Zawsze powtarza�a�, �e chcesz, abym pracowa�a w Nowym Jorku.
4
� Prosz�, Ksi�niczko Mi�o�ci. � Z tymi s�owy Maldwin Feckles wszed� do pogr��onej w mroku sypialni swej pracodawczyni, nios�c tac� z gor�c� kaw�, �wie�o wyci�ni�tym sokiem z pomara�czy i rogalikami. � Czas wstawa� i pozwoli�, by tw�j blask sp�yn�� na ludzi. � Postawi� tac� przy kr�lewskim �o�u i rozsun�� firanki.
Lydia z j�kiem otworzy�a oczy.
� Kt�ra godzina?
� �sma rano. O tej porze poleci�a pani podawa� sobie �niadanie.
� Te okropne wydarzenia z wczorajszej nocy przy�ni�y mi si� czy by�y prawdziwe?
Maldwin westchn��. By� niewysokim m�czyzn� o sztywnej postawie, czarnych w�osach, kt�re stercza�yby w rozwichrzonych kosmykach nad uszami, gdyby �el nie utrzymywa� fryzury w porz�dku, oraz twarzy z cer� bia�� i g�adk� jak u niemowl�cia.
� Obawiam si�, �e nasz s�siad Nat istotnie odszed�.
� �Odszed�� to niew�a�ciwe okre�lenie � uzna�a Lydia, siadaj�c na ��ku. � Opu�ci� ten pad� w niezwykle dramatyczny spos�b. � Ziewn�a szeroko i si�gn�a po matink� z r�owymi pi�rami, aby zarzuci� j� na r�ow� nocn� koszulk�.
Odziedziczywszy dwa miliony po wiekowej s�siadce w Hoboken, przeprowadzi�a si� do eleganckiego apartamentu w Nowym Jorku i otworzy�a biuro matrymonialne, s�usznie nazwane Znacz�ce Zwi�zki, kt�rego klienci poznawali si� na przyj�ciach wydawanych w jej mieszkaniu. Postanowi�a te�, �e zawsze b�dzie si� ubiera� stosownie do roli Ksi�niczki Mi�o�ci.
Trudno by�o w to wszystko uwierzy�.
W dojrza�ym wieku trzydziestu o�miu lat spe�ni�y si� najbardziej nieprawdopodobne sny Lydii. Opu�ci�a male�k� garsonier� po niew�a�ciwej stronie ulicy i zatrudni�a oddanego sobie kamerdynera. A wszystko dzi�ki temu, �e za�atwia�a drobne sprawy dla pani Cerencioni, staruszki sprawiaj�cej wra�enie, jakby brakowa�o jej na rachunek za �wiat�o.
Na swoje nieszcz�cie Lydia pozna�a poszukiwacza z�ota, z kt�rym po��czy�a j� przelotna mi�o��. Poznawszy si� jednak na nim, szybko zerwa�a znajomo��. Tylko �e dawny ukochany dalej zostawia� wiadomo�ci na automatycznej sekretarce i przysy�a� li�ciki mi�osne. To by�o niezwykle k�opotliwe.
A teraz sprawy mog�y si� jeszcze bardziej skomplikowa�. Kiedy ju� zainwestowa�a w mieszkanie i firm� sporo pieni�dzy, pojawi�o si� powa�ne niebezpiecze�stwo, �e klub zamknie podwoje, a budynek zostanie sprzedany. I pomy�le�, �e gdy ju� biuro zacz�o cieszy� si� powodzeniem i szacunkiem, na co oboje z Maldwinem solidnie zapracowali, przypuszczalnie trzeba b�dzie poszuka� nowego miejsca! A przecie� ratunkiem dla wszystkich by�yby owe brylanty, na temat kt�rych tyle wczoraj s�yszeli, a kt�re podobno zagin�y!
� Ca�e to zamieszanie i nieszcz�liwa �mier�... � Lydia stuka�a w szklank� z sokiem d�ugimi r�owymi paznokciami. � S�dzisz, �e ludzie nie b�d� si� bali przychodzi� na moje przyj�cia?
Maldwin poprawi� poduszki pod jej ufarbowanymi na blond w�osami.
� Tego rodzaju wydarzenia tylko mog� nam pom�c. Nikt pani nie zarzuci, �e przyj�cia s� nudne. W ko�cu swatanie powinna otacza� aura tajemniczo�ci.
� A je�li w gazetach napisz�, �e niekt�rych moich go�ci zaniepokoi� przyjazd policji?
� B�dzie dobrze, o ile tylko nie zrobi� b��du w pani nazwisku oraz nazwie mojej szko�y dla kamerdyner�w. � Maldwin prychn��. � Panno Lydio, pami�ta pani zasad�, kt�r� przyj�li�my, ��cz�c si�y?
� Nie ma z�ej reklamy.
� No w�a�nie � odpar�, ruszaj�c ku drzwiom.
� Tylko �e bardzo si� martwi�, Maldwinie.
Kamerdyner przystan��, czekaj�c na dalszy ci�g.
� Je�li b�dziemy musieli szuka� nowego lokum, s�ono za to zap�acimy. Na papier firmowy wyda�am fortun�. Poza tym ludzie przyzwyczaili si� przychodzi� pod okre�lony adres. Przyj�cie w Gramercy Park dawa�y im pewne je ne sais quoi.
Maldwin si� skrzywi�. Nie znosi�, gdy Lydia popisywa�a si� szkoln� francuszczyzn�. Mia�a okropny akcent.
� Wiem, Ksi�niczko � odrzek� � ale musimy dalej �y�. Jutrzejsze przyj�cie powinno przyci�gn�� nowych cz�onk�w do klubu. A je�li szcz�cie nam dopisze, brylanty zostan� odzyskane i nie b�dziemy musieli si� st�d rusza�. � Przyg�adzi� w�osy i poprawi� sygnet na ma�ym palcu. � Moi uczniowie nied�ugo przyjd�. Wybieramy si� na wycieczk� do miasteczka w New Jersey, gdzie pe�no jest antykwariat�w. Przypuszczam, �e wr�cimy p�nym popo�udniem.
Lydia mrukn�a co� pod nosem.
� A ja mam �wiczenia, nie zapominaj. Wieczorem musimy i�� do studia Stanleya na wywiad. W niedziel� chce nada� specjalny program o klubie i o nas. Ilu widz�w ma ta jego kabl�wka?
� Obawiam si�, Ksi�niczko, �e bezp�atne kana�y nie skupiaj� przed ekranem masowej publiczno�ci, ale od czego� trzeba zacz��.
� Przesz�am d�ug� drog� od tamtej garsoniery, w kt�rej nie by�o nawet miejsca na garderob�. � Lydia si� zamy�li�a. � I wiesz, Maldwinie, nie chc� tam wraca�.
� Nasze firmy rozkwitn�, panno Lydio � zapewni� j� kamerdyner oficjalnym tonem. � Za ka�d� cen�.
Oboje wybuchn�li nerwowym �miechem. Maldwin sk�oni� si� i wyszed�, zamykaj�c za sob� drzwi.
5
Regan wysz�a spod prysznica, szybko si� ubra�a i wysuszy�a w�osy. Kiedy wy��czy�a suszark�, us�ysza�a, �e dzwoni telefon kom�rkowy.
To by� Jack. Regan u�miechn�a si� na d�wi�k jego g�osu, oczyma wyobra�ni widz�c orzechowe, ale bardziej zielone ni� piwne oczy i regularne rysy twarzy, okolonej kr�c�cymi si� na ko�cach w�osami barwy piasku. Mia� sto osiemdziesi�t siedem centymetr�w wzrostu, barczyste ramiona i odznacza� si� niezaprzeczaln� charyzm�. Niezwykle inteligentny i b�yskotliwy, przejawia� ten rodzaj poczucia humoru, kt�rego �r�d�em jest wyrastanie w wielkiej rodzinie. Obecnie trzydziestoczteroletni, wychowa� si� w Bedford w Nowym Jorku, uko�czy� Boston College i zaskoczy� swoich bliskich, wst�puj�c do policji �ladem dziadka, kt�ry zako�czy� karier� w stopniu porucznika.
W ci�gu dwunastu lat Jack od policjanta patroluj�cego ulice doszed� do rangi kapitana i funkcji szefa Oddzia�u Specjalnego. Zrobi� tak�e dwie specjalizacje, a jego celem by�o stanowisko komisarza policji Nowego Jorku.
� Jak uda� si� wczorajszy obiad? � zapyta�a Regan.
� Powiem tylko, �e wola�bym by� z tob�. Wys�ucha�em mn�stwa nudnych przem�wie�, a potem musia�em z Long Island wr�ci� samochodem do centrum. W domu by�em dopiero o drugiej w nocy.
� No c�, nigdy nie uwierzysz, w co si� wpl�ta�am.
� W�a�nie mia�em to samo powiedzie�.
Regan usiad�a na ��ku.
� Ty pierwszy.
Jack milcza� chwil�.
� Dzisiaj wieczorem musz� polecie� do Londynu. Kumpel ze Scotland Yardu prosi� mnie o konsultacj� w �ledztwie. W niedziel� jestem z powrotem.
Poczu�a rozczarowanie. Przypuszczam, �e czeka mnie wi�cej nadziei i zawod�w, pomy�la�a, g�o�no jednak powiedzia�a:
� W poniedzia�ek wyje�d�am.
� Wiem. Jad� z tob�.
� Naprawd�? � ucieszy�a si� natychmiast.
� Je�li si� zgodzisz. Mam kilka dni wolnych i chc� je sp�dzi� z tob�.
� Ja te� chc� by� z tob� � zapewni�a go. � Poniedzia�ek w L.A. � to brzmi wspaniale.
� A w co ty si� wpl�ta�a�? Mam nadziej�, �e nie chodzi o innego m�czyzn�.
� Co prawda zadzwoni� do mnie inny m�czyzna, ale nie ma powod�w do zmartwienia � wyja�ni�a ze �miechem, po czym opowiedzia�a Jackowi rozmow� z Thomasem.
� Czyli w weekend te� masz robot�. Przyjad� i podrzuc� ci� do Gramercy Park � odrzek�. � Nie mog� czeka� do niedzieli, �eby si� z tob� zobaczy�.
� Wyj��e� mi to z ust.
� B�d� u ciebie za p� godziny.
Regan wy��czy�a telefon. Wi�c jednak B�g jest, pomy�la�a.
6
Thomas Pilsner siedzia� przy biurku w gabinecie na parterze Klubu Osadnik�w i wykr�ca� sobie palce. Zazwyczaj widok orientalnego dywanu, sp�owia�ych sk�rzanych foteli i sekretarzyka przynosi� ukojenie, lecz nie dzisiaj. My�li jak szalone wirowa�y mu w g�owie, serce bi�o w tempie, kt�re mo�na by uzna� za usprawiedliwione jedynie w sytuacji, gdyby w�a�nie zako�czy� bieg wok� Gramercy Park.
Jak�e lubi� to miejsce! Gramercy Park ze swymi pe�nymi wdzi�ku drzewami, zacienionymi trawnikami, �eliwnymi bramami i brukowanymi chodnikami by� niczym mira�, oddalony o kilka zaledwie krok�w od centrum Manhattanu. Nazywano go najwspanialszym klejnotem w koronie, kt�r� jest Nowy Jork. Otacza�y go dawne budowle w typowych dla okresu wiktoria�skiego stylach: greckim, w�oskim i neogotyckim, a w po�udniowo-wschodniej cz�ci tego rejonu zbudowano jeden z pierwszych apartamentowc�w w mie�cie.
Ka�dy, kto mieszka� w tej okolicy, otrzymywa� klucz do prywatnego parku � dwuakrowego raju odznaczaj�cego si� bukolicznym urokiem, a dost�pnego jedynie dla lokator�w s�siaduj�cych z nim kamienic.
Ludzie mieli wra�enie, �e wkraczaj� w inne stulecie, gdy wychodzili zza zakr�tu i ich oczom ukazywa� si� park. Ha�as cich�, a czas zwalnia�. Chaos i zam�t miasta wydawa�y si� znika�, gdy cz�owiek zostawia� za sob� drapacze chmur i korki uliczne.
To miejsce jest po prostu niebem na ziemi, my�la� ze smutkiem Thomas. Dlaczego nie urodzi�em si� sto lat wcze�niej, kiedy w tych pi�knych domach mieszkali pisarze, malarze i architekci, a �ycie by�o o tyle prostsze?
Wytar� nos i zmusi� si� do opanowania. Regan przyje�d�a, powiedzia� sobie, ona mi pomo�e.
Zadzwoni� telefon na biurku.
� Przysz�a pani Regan Reilly � zameldowa� stra�nik.
� Wpu�� j�.
Jack obejmowa� Regan, gdy szli schodami na g�r� do holu, a potem w d� do gabinetu Thomasa.
� Wygl�da na oko, �e Oddzia� Specjalny nie ma tu nic do roboty, ale jestem ogromnie ciekaw, co si� dzieje � powiedzia�.
Thomas powita� ich w progu.
� Regan, pojawi�a� si� w sam� por�! � zawo�a�.
Regan przedstawi�a sobie obu m�czyzn, po czym ona i Jack usiedli na fotelach naprzeciwko Thomasa.
� Jack nied�ugo musi jecha� � zacz�a t�umaczy� � ale jest szefem Oddzia�u Specjalnego i moim dobrym przyjacielem. Chce nam pom�c.
Thomas przyjrza� mu si� uwa�nie.
� Przyjm� pomoc od ka�dego, kto mo�e mi jej udzieli�.
� Powt�rzy�am Jackowi wszystko, co mi m�wi�e� � wyja�ni�a. � Co jeszcze mo�esz doda�?
� Zatrudniono mnie w ubieg�ym roku we wrze�niu, kiedy sko�czy�em szko�� biznesu, �ebym tchn�� w ten klub nowe �ycie. Mo�e na pierwszy rzut oka tego nie wida�, ale budynek po prostu si� rozpada! O�ywienie dzia�alno�ci wymaga ogromu pracy oraz przyci�gni�cia nowych cz�onk�w. Tylko �e teraz, kiedy wko�o tyle sal gimnastycznych, nikt nie ma ochoty wst�powa� do takiej staro�wieckiej instytucji.
Regan kiwn�a g�ow�, jakby ponaglaj�c go do m�wienia.
� Zrobi�em wszystko, co w mojej mocy, by �ci�gn�� tu ludzi. Dzisiaj po po�udniu wytw�rnia filmowa kr�ci sceny we frontowym salonie. Jutro wieczorem mamy gal� rocznicow�. Klub istnieje od stu lat, dlatego Ben i Nat postanowili teraz og�osi� swoj� darowizn�. Mieliby�my �wietn� reklam� i rozg�os w mediach. To nasza jedyna szansa. Zawiadomi�em dziennikarzy, maj�cych obs�ugiwa� imprez�. Niestety, teraz nie ma darowizny, a ja musz� jako� zatuszowa� fakt, �e przypuszczalnie dosz�o tu do morderstwa i kradzie�y. Kto wst�pi do klubu, skoro dopuszczono w nim do tak strasznych wydarze�? � Thomas z�ama� o��wek, kt�rym do tej pory si� bawi�, a kawa�ki upu�ci� na biurko. Nad jego g�rn� warg� pojawi�y si� kropelki potu.
� Ile mieszka� jest na pi�trze? � zapyta�a Regan.
� Tylko dwa. Apartamenty.
� Czy wczoraj w nocy kto� by� w tym drugim mieszkaniu? � To pytanie zada� Jack.
Thomas wzni�s� oczy do nieba.
� Czy by�? Kobieta, kt�ra tam mieszka, zajmuje si� swataniem i wydaje przyj�cia dla samotnych. Wczoraj te� takie urz�dzono.
� C�, kto� z tego przyj�cia m�g� przej�� do mieszkania Pemroda � zasugerowa�a Regan.
� Ona ma te� s�u��cego, kt�ry prowadzi szko�� dla kamerdyner�w. Jego uczniowie, a jest ich kilku, pracowali na przyj�ciu. Kiedy policja pomaga�a mi zej�� na d� po tym, jak zemdla�em, wszyscy mi si� przygl�dali. To by�o straszne!
� Czy to mo�liwe, �e zostawi�e� otwarte drzwi, kiedy po odkryciu cia�a pobieg�e� na d�? � zapyta�a Regan. � By�o do�� czasu, �eby kto� ukrad� brylanty i wyszed�, nim pojawi�a si� policja.
� Przypuszczam �e tak � odrzek� Thomas wolno. � By�em w okropnym stanie. W ko�cu niecodziennie znajduje si� cia�o znajomego w wannie. Powinienem by� zadzwoni� na policj� stamt�d...
Regan westchn�a.
� Czy na korytarzu znajdowali si� jacy� ludzie, nim rozesz�a si� wie�� o �mierci Nata?
� Ludzie wychodzili na taras na drugim ko�cu korytarza. Lydia nie pozwala pali� w swoim mieszkaniu.
� A czy wszyscy wiedzieli o brylantach? � zapyta� Jack.
� Nie ulega w�tpliwo�ci, �e tutaj a� hucza�o od plotek.
� Mo�e Nat albo Ben powiedzieli komu� o swoich planach � odezwa�a si� Regan. � Tak� spraw� trudno utrzyma� w tajemnicy. A co z krewnymi Nata?
� Rozmawia�em z jego jedynym krewnym, bratem, kt�ry mieszka w Palm Springs. Nazywa si� Carl Pemrod. Nic nie wie o brylantach. Nie mo�e podr�owa�, wi�c nie wybiera si� tutaj. Cia�o Nata zostanie skremowane. Carl prosi�, �eby� do niego zadzwoni�a, Regan. Mam tu jego numer. Zna twoj� matk�, bo kiedy� wyg�asza�a wyk�ad w bibliotece w Palm Springs. Powiedzia�, �e mo�esz zatrzyma� si� w mieszkaniu Nata i korzysta� ze wszystkiego, co ci potrzebne.
Regan unios�a oczy.
� Zatrzyma� si� w jego mieszkaniu?
� Tak. Nasze pokoje go�cinne zosta�y zalane wod� i �mierdzi tam st�chlizn�. Mo�esz te� skorzysta� z mojego mieszkania, ale mam tylko jedn� sypialni�. B�d� spa� na sofie.
� Nie � odpar�a szybko Regan. � Zostan� tutaj. Przypuszczam, �e policja nie b�dzie robi�a problem�w.
� Przecie� nie uznali mieszkania Nata za miejsce przest�pstwa! �a�uj� jednak, �e tego nie zrobili.
� S� tam dwie sypialnie i dwie �azienki? � zapyta�a.
� Tak.
� Wola�abym nie korzysta� z �azienki, w kt�rej go znaleziono.
Zadzwoni� telefon i Thomas podni�s� s�uchawk�. Jack uj�� Regan za r�k�.
� Musz� si� zbiera�. Odprowad� mnie.
Posz�a za nim przez korytarz, a p�niej po schodach do drzwi wyj�ciowych. Dzie� nagle wyda� si� ch�odniejszy, a niebo przybra�o barw� z�owieszczej szaro�ci. Jack przyci�gn�� Regan do siebie.
� �a�uj�, �e musz� jecha�.
� Nie bardziej ni� ja. � Opar�a g�ow� na jego ramieniu. � W tym mieszkaniu b�dzie samotnie i ponuro.
Jack roze�mia� si� i obj�� j� mocno.
� Zamknij drzwi na klucz, kochanie. Zadzwoni� na posterunek i pogadam z policjantami, kt�rzy tu wczoraj byli. Zaraz potem dam ci zna�, do jakich wniosk�w doszli. B�d� z nimi w kontakcie.
� No c�, odnosz� wra�enie, �e to moje �ledztwo. Nic nie wskazuje na to, �eby policja si� zaanga�owa�a w t� spraw�.
� Brak �lad�w w�amania, bi�uteria nieruszona. Brak dokumentu po�wiadczaj�cego zamiar sprzeda�y brylant�w i darowizny dla klubu. Staruszek po�lizgn�� si� w wannie. Niewykluczone, �e policja uzna�a, i� nie by�o przest�pstwa.
� Ale ja wierz� Thomasowi. Te brylanty musz� gdzie� by�!
� To i tak bez znaczenia, bo je�li w testamencie Nata nie ma wzmianki o darowi�nie, odziedziczy je jego brat.
Regan wzruszy�a ramionami.
� Zajm� si� t� spraw�. Wygl�da na to, �e oboje b�dziemy mieli udany weekend.
Jack pochyli� si� i poca�owa� j�.
� A niedziela b�dzie jego najlepsz� cz�ci�.
Regan odwr�ci�a si� i spojrza�a na siedzib� klubu. Budowla mia�a nieco z�owrogi wygl�d.
� O ile dotrwam do niedzieli � powiedzia�a.
7
Wzg�rza Devonu w Anglii przemoczy�a plucha. Deszcz stuka� ponuro w okna wiejskiego domu Thorna Darlingtona, siedziby jego s�awnej szko�y dla kamerdyner�w. Thorn od kilku ju� tygodni by� w pod�ym nastroju, co mia�o bezpo�redni zwi�zek z otwarciem w Nowym Jorku szko�y Maldwina Fecklesa.
� Wiem, �e jego szko�a b�dzie �a�osna, za�o�y� j� tylko po to, �eby mnie zrujnowa�! � wykrzykn�� Thorn, gdy po raz pierwszy us�ysza� nowin�. � Doskonale si� orientowa�, �e zamierza�em otworzy� ameryka�sk� fili� Szko�y dla kamerdyner�w Thorna Darlingtona. Ukrad� mi m�j pomys�!
Przy wt�rze protestuj�cych skrzypni�� Thorn ulokowa� swoje zwaliste cia�o w sk�rzanym fotelu i napi� si� herbaty, podanej przez kamerdynera. Bola� go ka�dy mi�sie�. Ponura pogoda atakowa�a mu ko�ci, nieprzyjemne wydarzenia dnia ca�kiem go rozstroi�y. W jego istniej�cej od trzydziestu pi�ciu lat Szkole dla Kamerdyner�w Thorna Darlingtona mia� w�a�nie rozpocz�� si� dwutygodniowy kurs dla pocz�tkuj�cych, o wiele gorszy ni� sze�ciotygodniowy program intensywny. W�r�d pocz�tkuj�cych zawsze znajdzie si� grupa �tych-co-ju�-to-wiedz�� i Thorn zdawa� sobie spraw�, �e zale�y im wy��cznie na �wiadectwie z jego podpisem, bo dzi�ki temu znacz�co wzrosn� ich szans� na znalezienie dobrej pracy. Pogodzi� si� z takim nastawieniem, poniewa� po kursie wi�kszo�� z nich b�dzie szuka�a posad za po�rednictwem Agencji Darlingtona.
Interesy sz�y znakomicie.
Thorn odgryz� k�s kruchego ciasteczka i prze�uwa� je, coraz mocniej marszcz�c czo�o i krzaczaste brwi. Sama my�l o tupecie Maldwina Fecklesa doprowadza�a go do szale�stwa. A teraz jeszcze si� dowiedzia�, �e tamten zdobywa reklam� dla swojej przekl�tej szko�y, cho� �w rozg�os powinien by� zarezerwowany wy��cznie dla plac�wki Darlingtona. Feckles wraz ze swymi uczniami mia� wyst�pi� w telewizji. To wkurzaj�ce!
Wiele nowych plac�wek usi�owa�o na�ladowa� szko�� Darlingtona i ukra�� mu zyski, szybko jednak zamyka�y podwoje, gdy jedna po drugiej ponosi�y sromotn� kl�sk�. Obecnie Thorn got�w by� do podbicia Nowego Jorku i nie mia� zamiaru pozwoli�, �eby taki nieudacznik jak Maldwin Feckles wchodzi� mu w drog�.
Zesz�ej jesieni Maldwin sko�czy� u Thorna kurs dla pocz�tkuj�cych, wypad� jednak jak burza z jego gabinetu, kiedy zobaczy�, �e nie znalaz� si� po�r�d kandydat�w wys�anych na rozmow� w sprawie pracy, kt�rej tak rozpaczliwie potrzebowa�. Oznajmi� w�wczas, �e Thorn dostanie za swoje.
Ten w odpowiedzi prychn�� i roze�mia� si� pogardliwie.
Maldwin wyjecha� na wakacje do Nowego Jorku, gdzie przypadkiem uda�o mu si� dosta� prac� kamerdynera, a nast�pnie sam zacz�� prowadzi� kursy. I jak dot�d Thorn w �aden spos�b nie m�g� go powstrzyma�.
Stoj�cy na pobliskim stoliku telefon rozdzwoni� si� g�o�no, fatalnie dzia�aj�c na stargane nerwy Darlingtona. Poirytowany podni�s� s�uchawk�.
W kilka chwil p�niej pierwszy od tygodni szeroki u�miech rozja�ni� jego jowialn� twarz.
� �mier� w podejrzanych okoliczno�ciach oraz przypuszczalny rabunek dok�adnie naprzeciwko szko�y Maldwina Fecklesa? C� za wspania�a nowina. Jak s�dz�, �atwo b�dzie jeszcze bardziej tam namiesza�, prawda? � W ponurym biurze rozleg� si� �miech Thorna. � Stary Maldwin Feckles po�a�uje, �e kiedykolwiek przysz�o mu do g�owy poprowadzi� szko�� dla kamerdyner�w. Gorzko tego po�a�uje!
8
Daphne Doody przez niemal dwadzie�cia lat zajmowa�a mieszkanie na parterze Klubu Osadnik�w, aczkolwiek nigdy dot�d nie by�a �wiadkiem r�wnie ekscytuj�cych wydarze� jak te z ostatnich dwudziestu czterech godzin.
Najpierw z szybko�ci� po�aru rozesz�a si� wie�� o szczodrej darowi�nie, kt�r� zamierzali przekaza� klubowi Nat Pemrod i Ben Carney. Zaledwie kilka godzin p�niej z budynku na zawsze wyniesiono cia�o Nata. I jeszcze ta nowina o �mierci Bena oraz zagini�cie brylant�w. Czyste wariactwo.
Poprzedniego dnia Daphne zagl�daj�c do jadalni, zobaczy�a, �e Nat i Ben jedz� lunch z Thomasem Pilsnerem. Znakomicie si� bawili, mia�a wi�c nadziej�, �e j� te� zaprosz�. Nie zrobili jednak tego. C�, raz na wozie, raz pod wozem, pomy�la�a wtedy. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e to m�skie spotkanie. A kt� m�g� przypu�ci�, i� Nat i Ben tak szybko odejd� z tego �wiata?
Daphne kupi�a swoje mieszkanie, kiedy mia�a czterdzie�ci lat i zarabia�a sporo pieni�dzy, podk�adaj�c g�os w reklamach i kresk�wkach dla dzieci. Jednocze�nie wyst�powa�a te� w wielu przedstawieniach na off-Broadwayu, gdzie gra�a role komediowe. Mimo �e pracowa�a wi�cej ni� wi�kszo�� aktor�w, wci�� mia�a mn�stwo wolnego czasu na wtykanie nosa w sprawy innych mieszka�c�w i cz�onk�w Klubu Osadnik�w. Jako kobieta dwudziestoparoletnia wysz�a za m�� za koleg� z kursu aktorskiego. Niestety, zakocha�a si� w postaci, kt�r� odgrywa�. Nie min�o wiele czasu, a odkry�a, �e �aden z niego Rhett Butler.
Obecnie Daphne sko�czy�a sze��dziesi�t lat i a� tryska�a energi�. Zawsze pragn�a powt�rnie wyj�� za m��, lecz jako� nigdy do tego nie dosz�o. Nie mia�a krewnych, powtarza�a wi�c, �e jej rodzin� s� przyjaciele, dla kt�rych cz�sto wydawa�a przyj�cia. Urz�dza�a te� w�asne koncerty fortepianowe. Owe spotkania muzyczne okaza�y si� do�� ryzykowanym posuni�ciem, poniewa� Daphne pope�ni�a b��d, wystawiaj�c dzban na napiwki, czym obrazi�a kilkoro go�ci. Uczyni�a to jednak w chwili ogromnego przygn�bienia, gdy straci�a rol� w reklamie i obawia�a si�, �e zostanie bezrobotna.
Wci�� rudow�osa � dzi�ki comiesi�cznym wyprawom do miejscowego salonu fryzjerskiego � Daphne by�a atrakcyjn� kobiet� z upodobaniami do stroj�w w stylu Greenwich Village. Lubi�a berety i szale, d�ugie sp�dnice oraz sznurowane trzewiki. Wra�liwo�� artystyczna i sk�onno�� do bohemy przyci�gn�y j� do Klubu Osadnik�w. W ko�cu za�o�y� go d�entelmen, w kt�rym budzi�y wstr�t inne sztywne instytucje tego typu w mie�cie. Zale�a�o mu na ludziach ��dnych przyg�d i doceniaj�cych sztuk�. Poza tym od pocz�tku przyjmowa� kobiety w poczet cz�onk�w. Gdzie� spotkam r�wnie ciekawych ludzi? � my�la�a Daphne dwadzie�cia lat temu.
Teraz siedzia�a w swoim apartamencie, czytaj�c w ulubionym dzienniku �New York World� artyku� o starszym m�czy�nie, kt�ry po ponad pi��dziesi�ciu latach pracy w charakterze portiera w hotelu Plaza odszed� na emerytur�. Sporo widzia�, pomy�la�a. Tak samo jak ja, mieszkaj�c w tym miejscu.
Od�o�y�a gazet�. Czas si� ubiera�. W ko�cu dzisiaj by�a kobiet� pracuj�c�.
Uda�o jej si� zosta� dublerk� aktorki wyst�puj�cej w filmie, do kt�rego sceny kr�cono tego dnia w klubie. Prawda, �e nie by�a to prawdziwa rola, ale przynajmniej mog�a spotka� kogo� z bran�y. A Daphne musia�a pozna� nowych ludzi. Cz�onkowie klubu padali jak muchy.
W holu us�ysza�a g�os Thomasa. Podbieg�a do drzwi i przez wizjer zobaczy�a go id�cego z m�od� kobiet�, kt�rej twarz wyda�a jej si� znajoma. Kto to mo�e by�?
� Zaraz, zaraz! � szepn�a Daphne. � Przecie� widzia�am jej zdj�cie w gazecie. To Regan Reilly, prywatny detektyw. Thomas musia� j� sprowadzi�!
� Na pewno nie masz nic przeciwko skorzystaniu z mieszkania Nata?
Zatrzyma si� w jego mieszkaniu! Daphne zamkn�a wizjer. Teraz nie mam czasu, pomy�la�a, ale p�niej wpadn� do niej z tac� ciasteczek i zaproponuj� pomoc. Opowiem te� o tych kupcz�cych cia�ami przyj�ciach naprzeciwko apartamentu Pemroda, na kt�rych kobiety w pewnym wieku nie s� mile widziane!
� I znowu za�wieci�o s�o�ce � nuci�a, biegn�c do sypialni.
9
Regan wysz�a z windy w �lad za Thomasem i pod��y�a wy�o�onym czerwonym dywanem korytarzem w kierunku apartamentu Nata Pemroda. Na �cianach wisia�y oprawne w ramki czarno-bia�e fotografie, dokumentuj�ce przyj�cia wydawane w klubie w r�nych czasach.
� Mn�stwo tu historii � zauwa�y�a Regan.
� Sto lat historii, Regan � u�ci�li� Thomas, otwieraj�c ci�kie drzwi. Znale�li si� w wyk�adanym boazeri� przedpokoju. Na praw