5253
Szczegóły |
Tytuł |
5253 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5253 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5253 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5253 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
PIERWSZA
WOJNA �WIATOWA
1914-1918
Janusz Pajewski
PIERWSZA
WOJNA �WIATOWA
1914-1918,
Pa�stwowe Wydawnictwo Naukowe Warszawa 1991
BllllflTEKIl tfSmm HISIMCZIOT
Uniweny�elu arszaw�kl�go
, r> Obwolut�, ok�adk� ''� �"! strony tytu�owe projektowa�
Andrzej Pilich
Redaktor kartograf Barbara Zygmuntowicz, Irena Pac
Opracowanie nazewnictwa geograficznego Dariusz Kalisiewicz
Indeksy i Bibliografi� opracowa�a
� Maria Zych ^ : Redaktor Maria Zych
Redaktor techniczny Tadeusz Piasecki
Korekta Zesp�l ,_.t
,fe'
Wpisano do inwentarza
Tytu� dotowany przez Ministra Edukacji Narodowej
� Copyright by
Pa�stwowe Wydawnictwo Naukowe Warszawa 1991
ISBN 83-01-09864-3 Pa�stwowe Wydawnictwo Naukowe
Wydanie pierwsze Ark. wyd. 71,75, ark. druk. 52,5 + 2,5 ark. wkt.
Papier offsetowy kl. III, 80 g, 70 x 100
Oddano do sk�adania w grudniu 1989 r.
Podpisano do druku w czerwcu 1991 r.
Druk uko�czono w lipcu 1991 r.
Nr zam. 4529/89
Wroc�awska Drukarnia Naukowa
tu/
ij. "/'U :;.)[ ',/^-:: .rfffj ��;, �.'! visa Bt/jWO
fbri^: Przedmowie -
Historia pierwszej wojny �wiatowej od dawna budzi�a moje naj�ywsze zainteresowanie. Pasjonowa� mnie ten moment prze�omowy w dziejach Europy i �wiata ca�ego, stanowi�cy przej�cie od jednej do drugiej epoki dziejowej. Wyobra�ni� i uczucie pobudza�y zmagania pot�g w tej �wojnie powszechnej za wolno�� lud�w", o kt�r� modli� si� Adam Mickiewicz. Szczeg�lne moje zainteresowanie budzi�y dwa ��cz�ce si� ze sob� �ci�le zagadnienia: cele wojenne, jakie sobie stawia�y mocarstwa wszczynaj�ce wojn�, i osi�gni�te wyniki.
Przyst�pi�em do opracowania dziej�w pierwszej wojny �wiatowej z niezmiern� rado�ci�, ale i z obawami niema�ymi.
Rado�� dawa�a mi praca badawcza, d��enie do wykrywania prawdy o donios�ych wydarzeniach dziejowych, kt�rych by�em �wiadkiem dalekim, o ich wynikach, o ich nast�pstwach.
Obawy budzi�a we mnie okoliczno��, �e wojna � kt�ra chronologicznie rzecz ujmuj�c nie stanowi okresu d�ugiego, trwa�a dok�adnie 4 lata, 4 miesi�ce i 11 dni � niesie tak� mnogo�� zagadnie�, i� dla badacza nie b�d�cego specjalist� w wielu dziedzinach syntetyczne jej opracowanie przedstawia trudno�ci powa�ne.
Spraw� komplikuje r�wnie� olbrzymia i ci�gle rosn�ca literatura przedmiotu w wielu j�zykach; jej opanowanie przez jednego autora nie jest mo�liwe. Konieczne by�o przeprowadzenie selekcji.
Zdecydowa�em si� jednak pomimo wszystko podj�� pr�b� opracowania og�lnego obrazu dziej�w pierwszej wojny �wiatowej w przekonaniu, �e synteza wa�nego problemu dziejowego dokonana przez jednego autora ma, czy raczej powinna mie�, pewne walory, kt�rych brak opracowaniom wieloosobowym.
Czytelnika uderz� zapewne dysproporcje pomi�dzy niekt�rymi cz�ciami ksi��ki. Mo�e si� wydawa�, �e niekt�re zagadnienia zosta�y opracowane zbyt obszernie, inne zbyt w�sko. Dwie s� tego przyczyny: niekt�re rozdzia�y rozbudowa�em dlatego, �e przywi�zuj� szczeg�ln� wag� do omawianych w nich problem�w, np. sprawy niemieckie, inne dlatego, �e dysponowa�em nowym, nieznanym a interesuj�cym materia�em.
Feci quod potui i oddaj� ksi��k� t� w r�ce Czytelnika nie bez obaw, ale i nie bez nadziei, �e wzbudzi ona by� mo�e bli�sze zainteresowanie tym tak donios�ym, a tak mi bliskim okresem dziejowym.
Z maszynopisem zechcieli si� zaznajomi� prof. Antoni Czubi�ski i prof. Andrzej Garlicki. Mi�y to dla mnie obowi�zek z�o�y� Im serdeczne podzi�kowanie za Ich trud i za cenne uwagi.
Niekt�re cz�ci pracy czytali r�wnie� moi Uczniowie. Za ich spostrze�enia serdecznie Im dzi�kuj�.
G��bok� wdzi�czno�� winien jestem dr Aleksandrze Kosickiej, kt�ra wnikliwie przestudiowa�a ca�y maszynopis. Jej pracy, Jej uwagom zawdzi�czam bardzo wiele, zw�aszcza gdy idzie o jasno�� i precyzj� wielu sformu�owa�.
Pozna� w styczniu 1988 r.
JANUSZ PAJEWSKI
,<',U ;. t .-- �.
:.0'J � '- .00'-'W
-? - '"X -� X '.:� ' ��' � ' V
y.%.
1. Obraz przysz�ej wojny
Rok 1914 pokaza�, �e w�adze zar�wno cywilne, jak i wojskowe pa�stw, kt�re stan�y do walki, nie rozumia�y, nie zdawa�y sobie sprawy z tego, czym jest, wojna nowoczesna, jakie si�y wyzwoli� musi, jak g��bokie przemiany w �yciu ludzko�ci przyniesie, ile ofiar poch�onie, jak d�ugo trwa� b�dzie.
Przysz�� wojn� widziano w konflikcie mi�dzy koalicjami wrogich sobie pa�stw, upatrywano w bojach armii zawodowych, ale opartych na powszechnym obowi�zku s�u�by wojskowej; w narodach pa�stw walcz�cych widziano tylko widz�w, obserwator�w � nie czynnik dzia�ania.
Pierwsi Niemcy mieli wizj� przysz�ych wojen, gdy tworzyli jeszcze w XIX w. teori� �narodu pod broni�". Nie by�a to jeszcze wizja �narodu w wojnie", wizja ca�ego narodu tocz�cego wojn�. W narodzie upatrywano jedynie rezerwuar niezb�dnych si�, jedynie zbiornik zapasowy, sk�d armia czerpa� b�dzie potrzebne jej zasoby ludzkie i materia�owe. Nie dostrzegano jeszcze w narodzie niepo�ytej si�y, kt�rej armia jest cz�ci� jedynie1.
Zwracano si� do przesz�o�ci, spogl�dano na wojny toczone w XIX w. i wyci�gano z nich nauk�.
Gdy zako�czy�o si� �wier�wiecze wojen rewolucyjnych i napoleo�skich, prowadzono w Europie wojny, ale obejmowa�y one jedynie cz�� kontynentu i nie trwa�y d�ugo. Tak wi�c walki w ci�gu jednego tylko miesi�ca lipca 1866 r. rozstrzygn�y wojn� Prus przeciwko Austrii i mniejszym pa�stwom niemieckim, a wojna ta mia�a przecie� donios�e znaczenie dla ca�ej Europy. Siedem miesi�cy trwa�a wojna francusko-niemiecka 1870/71 r., a w jej wyniku Francja utraci�a stanowisko pierwszego mocarstwa w Europie. Stanowisko to zaj�y Niemcy.
Czy fakty te nie musia�y wp�yn�� na tok rozumowania polityk�w, wojskowych, ekonomist�w, publicyst�w, kt�rzy w ostatnich latach XIX w. g�osili pogl�d, �e wojna w �wczesnych, nowych warunkach mo�e by� wojn� tylko kr�tkotrwa��?
I czy mog�o by� inaczej? Rozwa�ania sztabowc�w zwraca�y si� ku wielkim bitwom, kt�re rozstrzyga�y o losach ca�ej kampanii, ku wielkim bitwom, kt�re
1 Rozdzia� oparty g��wnie na: J. Pajewski, Czy mo�liwa jest wojna?. Rozwa�ania Jana Blacha, �Przegl�d Humanistyczny" 1985, nr 11/12, s. 173-180; B. H. Liddell Hart, History of the First World War, London 1970, s. 52 n.; J. F. C. Fuller, The Decisive Battles of the Western Front and their Influence upon History, t. 2: 1792�1944 edited by J. Terraine 1970, s. 293 � 297.
wygrywa� Napoleon, kt�re wygrywa� Moltke. Strategia zniszczenia wzi�a g�r� nad strategi� wyczerpania.
Takie pogl�dy dyktowa�y w Niemczech plany Helmuthowi Moltkemu starszemu, Alfredowi Schlieffenowi, Helmuthowi Moltkemu m�odszemu. Takie pogl�dy od ko�ca XIX w. dominowa�y w my�li strategicznej francuskiej. Ich wynikiem by�y francuskie plany wojenne XIV, XV, XVI, XVII, zapowiadaj�ce szybkie dzia�ania zaczepne.
Wojna zaczepna, szybkie, b�yskawiczne, druzgoc�ce zwyci�stwo, szybki koniec wojny.
Odosobniony by� g�os francuskiego pisarza wojskowego Emila Mayera, kt�ry w 1889 r. pisa�, �e wprowadzenie w �ycie �nowego prochu sprawi�o, i� ruch sta� si� niebezpiecze�stwem. Si�� jest nieruchomo�� (immobilite). To znaczy, �e odt�d przewag� daje defensywa"2. Defensywa to wojna d�ugo trwa�a. Spostrze�enie Mayera by�o do�� zaskakuj�ce, nie znalaz�o te� szerszego odd�wi�ku.
Odd�wi�ku nie wywo�a�y, co ju� musi zdumiewa�, g�osy dw�ch powa�nych znawc�w zagadnie� wojny, g�osy dw�ch m��w, kt�rych r�ni�o stanowisko, jakie zajmowali w spo�ecze�stwie, kt�rych r�ni�y pogl�dy polityczne i spo�eczne; zgadzali si� natomiast z sob� w jednej tylko, ale wa�nej sprawie � jaka b�dzie przysz�a wojna? Ci dwaj m�owie to Fryderyk Engels i Helmuth von Moltke starszy.
Engels pisa� w 1887 r. �... Dla Prus-Niemiec niemo�liwa ju� teraz �adna inna wojna pr�cz �wiatowej. A by�aby to wojna �wiatowa niebywa�ych dot�d rozmiar�w, niebywa�ej si�y. 8 do 10 milion�w �o�nierzy b�dzie si� wzajemnie mordowa�o objadaj�c przy tym do cna ca�� Europ� tak gruntownie, jak nigdy jeszcze nie objad�a jej szara�cza. Spustoszenie, spowodowane wojn� trzydziestoletni�, zg�szczone w kr�tkim okresie trzech czy czterech lat i rozszerzone na ca�y kontynent, g��d, epidemie, powszechne zdziczenie zar�wno wojska, jak i mas ludowych, zdziczenie wywo�ane skrajn� n�dz�, beznadziejny chaos w naszym sztucznym mechanizmie handlowym, przemys�owym i kredytowym � wszystko to sko�czy si� powszechnym bankructwem. Za�amanie si� dawnych pa�stw i ich tradycyjnej m�dro�ci pa�stwowej w takich rozmiarach, �e korony tuzinami toczy� si� b�d� po ulicach i nie znajdzie si� nikt, kto by je podni�s�. B�dzie spraw� absolutnie niemo�liw� przewidzie�, jak si� to wszystko sko�czy i kto z walki wyjdzie zwyci�zc�. Jedno jest wszak�e zupe�nie pewne: og�lne wyczerpanie i ustalenie warunk�w ostatecznego zwyci�stwa klasy robotniczej"3.
Okoliczno��, �e Engels pogl�d ten wypowiedzia� we wst�pie do nie nazbyt szeroko rozpowszechnionej broszury, w cz�ci tylko mo�e wyt�umaczy�, i� g�os jego przeszed� niemal bez echa.
2 R. Aron, Penser la guerre, Clausewitz, 2. L'age planetaire, Paris 1976, s. 55-56.
3 Tak pisa� F. Engels we wst�pie do broszury S. Borkheima, �ur Erinnerung fur die deutschen Mordspatrioten 1806-1807, przedruk: F. Engels, Ausgewahlte Militdrische Schriften, t. II, Berlin 1964, s. 632.
Bez echa przeszed� r�wnie� i g�os Moltkego. 14 maja 1890 r. na trybunie parlamentu Rzeszy stan�� dziewi��dziesi�cioletni w�wczas zwyci�zca spod Sadowy i spod Sedanu, starzec nad grobem stoj�cy, i rzuci� �wiatu gro�ne ostrze�enie: �Gdy wybuchnie wojna, nie da si� przewidzie� ani czasu jej trwania, ani jej ko�ca. Walk� podejm� najwi�ksze mocarstwa Europy uzbrojone jak nigdy dawniej. �adne z nich nie mo�e by� w jednej czy w dw�ch kampaniach tak os�abione, aby si� uzna�o za pokonane, aby musia�o zawrze� pok�j na twardych warunkach, aby si� nie mog�o pod�wign��, cho�by po d�u�szej przerwie do nowej walki. Moi Panowie, mo�e to by� wojna siedmioletnia, mo�e to by� wojna trzydziestoletnia � i biada temu, kto w Europie wznieci po�ar, kto pierwszy przytknie lont do puszki z prochem"4.
Nemo est propheta in patria sua. G�os Moltkego nie wywar� chyba wp�ywu. W ka�dym razie wp�ywu tego nie wida� w ustalanych p�niej planach wojennych ani Schlieffena, ani Moltkego m�odszego. Schlieffen uwa�a�, �e strategii wyczerpania nie da si� zastosowa� w czasach, gdy �utrzymanie milion�w [�o�nierzy] wymaga miliardowych wydatk�w". Wychodz�c z takiego za�o�enia doszed� do wniosku, �e bitwa, kt�ra w pocz�tku wojny zniszczy armi� jednego z przeciwnik�w, z�amie r�wnie� jego wol� oporu i sparali�uje zarazem wol� oporu jego sprzymierze�ca. Kr�tk� wojn� przewidywa� r�wnie� plan jego nast�pcy Moltkego m�odszego. Gdy w 1914 r. wybuch�a wojna, zar�wno wojskowe, jak i cywilne w�adze niemieckie bra�y pod uwag� jedynie mo�liwo�� wojny kr�tkotrwa�ej5.
Z takim samym nastawieniem spotykamy si� r�wnie� i po drugiej stronie Renu, we Francji. I tam ofensywne plany wojenne przewidywa�y wojn� kr�tkotrwa��. I tam w opinii w�adz i cywilnych, i wojskowych wojna, kt�rej si� spodziewano, mia�a by� wojn� kr�tkotrwa��. Major Ferdinand Foch, p�niejszy w�dz naczelny i marsza�ek Francji, wyk�adowca historii wojskowej i taktyki og�lnej w Szkole Wojennej, og�osi� ksi��k� o zasadach wojny; znajdujemy tam wiele interesuj�cych my�li i wiele interesuj�cych spostrze�e� o wojnie i jej prowadzeniu. Znamienny jest pogl�d autora, �e armia, kt�ra w zbli�aj�cym si� konflikcie zbrojnym ruszy do boju, nie b�dzie armi� zawodow�, tworzy� j� bowiem b�d� ludzie wyrwani ze swych �rodowisk, ze wszystkich szczebli drabiny spo�ecznej. B�d� to ludzie oderwani ca�kowicie od swych rodzin, od pracy zawodowej, od �rodowiska spo�ecznego, a bez tego nie mog� oni przecie� �y�. �Wojna � pisa� Foch � przynosi ci�kie przej�cia i cierpienia, wraz z ni� wsz�dzie si� ko�czy �ycie. St�d wniosek, �e wojna nie mo�e trwa� d�ugo, a wi�c trzeba j� toczy� z energi�, aby szybko osi�gn�� cel; w przeciwnym razie nie daje rezultatu"6.
4 Cyt. wg H. Kuhl, Der Weltkrieg 1914-1918. Dem deutschen Volke dargestellt, t. l, Berlin 1929. s. 106-107.
5 Szerzej na ten temat patrz rozdz. 12. Niemiecki plan wojenny, s. 128�135.
6 F. Foch, Des principes de la guerre. Conferences faites d 1'Ecole Superieure de Guerre, Paris 1918, wyd. 6, s. 37.
Inaczej ni� narody kontynentu Europy patrzyli na zagadnienia wojny wyspiarze brytyjscy. Od roku 1066, od czasu najazdu Norman�w i zwyci�stwa Wilhelma Zdobywcy pod Hastings, stopa naje�d�cy nie dotkn�a ziemi angielskiej. W przeciwie�stwie do kraj�w sta�ego kontynentu Europy, cz�sto wstrz�sanych i niszczonych po�og� wojenn�, Anglicy nie zaznali jeszcze w�wczas grozy wojny. Wojn� toczyli zawsze poza granicami kraju, cz�sto od granic kraju daleko, i zwykle by�y to wojny d�ugotrwa�e. Dlatego mo�e w Wielkiej Brytanii brano pod uwag� mo�liwo�� d�u�szej wojny, ale i Anglicy nie przewidywali, �e wielki konflikt zbrojny, kt�ry wybuchnie latem 1914 r., trwa� b�dzie ponad cztery lata. Na pocz�tku wojny Lord Kitchener ocenia� jej trwanie na nieco ponad dwa lata.
Na tym tle wyr�niaj� si� pogl�dy formu�owane w sze�ciotomowym dziele o �przysz�ej wojnie". Dzie�o to ukaza�o si� najpierw w j�zyku rosyjskim w Petersburgu w 1898 r. Wkr�tce pojawi�y si� t�umaczenia na j�zyk polski, francuski, niemiecki i cz�ciowo (tom VI) angielski. Autorem, a w�a�ciwie redaktorem kieruj�cym prac� zespo�u specjalist�w, by� Jan Bloch, bankier warszawski i przedsi�biorca kolejowy.
Dzie�o Blocha to prawdziwa encyklopedia problematyki wojny; pi�� tom�w to opis mechanizmu wojny i wszelkich zwi�zanych z ni� zagadnie� gospodarczych, spo�ecznych i politycznych. Trudno i�� tu za Blochem i referowa� jego rozwa�ania, w wielu przypadkach dawno ju� nieaktualne. Zwr��my wi�c uwag� na �wnioski og�lne" zawarte w tomie VI, ostatnim, uzupe�nione znakomicie rozmow�, kt�r� bankier przeprowadzi� jesieni� 1898 r. w Petersburgu z publicyst� angielskim W. T. Steadem7.
Bloch wyst�pi� z tez�, �e w warunkach udoskonalonej, nowoczesnej broni i milionowych armii wojna mi�dzy mocarstwami jest niemo�liwa, a gdyby dosz�o do jej wybuchu, przyniesie zgub� wszystkim stronom walcz�cym. W przysz�ej wojnie bowiem ujawni� si� zasoby moralne i intelektualne wszystkich narod�w, ca�a pot�ga cywilizacji wsp�czesnej, udoskonalona technika, a obok tego zagraj� uczucia, uzewn�trzni� si� charaktery, umys� i wola. W wyobra�ni og�u � dowodzi� Bloch � wci�� pokutuj� obrazy czas�w ju� minionych, gdy m�stwo bra�o g�r� nie tylko nad liczniejszym, lecz nawet i nad lepiej uzbrojonym przeciwnikiem i � co wa�niejsze � gdy �ycie wewn�trzne spo�ecze�stwa p�yn�o nieprzerwanym potokiem, cho� na granicy toczy�y si� krwawe walki, a po�yczka pokrywa�a koszty prowadzenia wojny, koszty bez por�wnania ni�sze ni� w naszych czasach.
Bloch s�dzi�, �e udoskonalona bro� nowoczesna dokona takich rzezi po�r�d walcz�cych, pozwoli na dokonanie takiej masakry, i� doprowadzenie walki do rozstrzygaj�cego zako�czenia stanie si� niemo�liwe. W takich
7 J. Bloch, Przyszla wojna pod wzgl�dem technicznym, politycznym i ekonomicznym, Warszawa 1899, s. XXXI + 365; W. T. Stead, Is War Now Impossible? Being an Abridgement of �The War of the Future in its Technical, Economic and Political Relations" by J. S. Bloch with a Prefatory 10 Conversation with the Author by W. T. Stead, London 1899.
warunkach nie b�dzie bitew o ostateczne zwyci�stwo, nast�pi natomiast d�ugi okres wysi�k�w zmierzaj�cych do opanowania zasob�w przeciwnika. Armie b�d� sta�y naprzeciwko siebie, b�d� sobie zagra�a�y, ale nie b�d� zdolne do zadania rozstrzygaj�cego ciosu. B�dzie pok�j zbrojny na niespotykan� dot�d skal�. Wojna pomi�dzy mocarstwami b�dzie samob�jstwem � powtarza� Bloch � ale nie wyklucza� tej mo�liwo�ci. Mniema� wszak�e, i� b�dzie to og�lna, �wiatowa katastrofa, kt�ra doprowadzi do upadku wszystkich cywilizowanych rz�d�w.
Rozumowanie Blocha sz�o dalej w tym kierunku, �e nie ma dzi� pa�stw samowystarczalnych, wszystkie bowiem pa�stwa, nawet najpot�niejsze, najbogatsze i najrozleglejsze, skazane s� na dow�z z innych kraj�w b�d� �rodk�w �ywno�ci czy innych surowc�w, b�d� artyku��w przemys�owych. Wojna wywo�a wi�c od razu olbrzymie niedobory, tym bardziej �e zabraknie r�k do pracy, gdy� powszechna mobilizacja oderwie od niej miliony ludzi. A c� to s� wielkie zmobilizowane armie? Bloch rzuci� tu pod adresem rz�d�w gro�ne ostrze�enie � armia mo�e by� nie tylko narz�dziem podboj�w, armia mo�e nie tylko sta� na stra�y porz�dku wewn�trznego, armia mo�e r�wnie� wywo�a� i szerzy� d��no�ci wywrotowe, d��no�ci rewolucyjne.
Za tym, �e wojna b�dzie w przysz�o�ci niemo�liwa czy te� nieprawdopodobna, przemawia�y jeszcze � zdaniem Blocha � argumenty finansowe. Pa�stwo wsp�czesne opiera si� na kredycie, a wojny nowo�ytnej nie spos�b prowadzi� bez �rujnuj�cych wydatk�w". Koszt utrzymania jednego �o�nierza oblicza� Bloch w ostatnim dziesi�cioleciu XIX w. na 8 szyling�w dziennie. Je�li pa�stwa Tr�jprzymierza i Dwuprzymierza postawi� swe armie na stopie wojennej, oko�o 10 min ludzi stanie pod broni�. A wi�c pi�� mocarstw europejskich wydawa�oby ka�dego dnia ponad 4 miliony funt�w szterling�w wy��cznie na utrzymanie wojska. A gdzie inne wydatki zwi�zane z prowadzeniem wojny?
Du�o daj� do my�lenia wywody bankiera warszawskiego, i� udoskonalenie or�a, jego niepor�wnana skuteczno�� uniemo�liwiaj� prowadzenie wojny. �Najpierw nast�pi coraz straszniejsza rze� � t�umaczy� Bloch Steadowi � rze� w takich rozmiarach, �e �adna armia nie b�dzie w stanie doprowadzi� bitwy do zwyci�skiego ko�ca. [...] Nie b�dzie ju� wtedy wojny z�o�onej z poszczeg�lnych bitew, toczonej do upad�ego, nast�pi wtedy d�ugi okres, gdy walcz�cy podejm� systematyczne wysi�ki dla gromadzenia zasob�w. Nie b�d� to ju� bezpo�rednie zapasy, gdzie walcz�cy mierz� swe si�y moralne i fizyczne; wojna przerodzi si� w sytuacj� bez wyj�cia, gdy �adna armia nie b�dzie mog�a pokona� przeciwnika, gdy obie armie b�d� sta�y naprzeciwko siebie, gdy obie armie b�d� sobie zagra�a�y, ale nie b�d� zdolne do zadania przeciwnikowi ostatecznego i rozstrzygaj�cego ciosu. B�dzie to po prostu naturalna ewolucja zbrojnego pokoju w coraz gro�niejszej mierze8.
Charakterystyczny b��d w rozumowaniu bankiera warszawskiego, b��d
8 W. T. Stead, Is War Now Impossible?, s. XVI.
11
�atwo wszak�e /rozumia�y u cz�owieka drugiej po�owy XIX w. Oto Bloch by� prze�wiadczony, �e cz�owiek mu wsp�czesny, cz�owiek ko�ca wieku XIX, cz�owiek wieku XX nigdy nie b�dzie w stanie wytrzyma� i wycierpie� tyle, ile zdolni byli wycierpie� jego przodkowie. Wiemy dzi�, jak gruntownie si� myli�. Zapatrywania Blocha zawa�y�y w jakiej� mierze n~a pogl�dach, kt�re w przededniu pierwszej wojny �wiatowej dominowa�y po�r�d wojskowych, po�r�d polityk�w, po�r�d ekonomist�w, �e nadchodz�ca wojna b�dzie wojn� kr�tkotrwa��. Brzmi to zapewne jak paradoks � Bloch postawi� tez�, �e wojna pomi�dzy mocarstwami nie jest ju� mo�liwa, gdy� musia�aby trwa� bardzo d�ugo, a ludzko�� nie podo�a takiemu wysi�kowi; wsp�cze�ni Blocha przyj�li wprawdzie pogl�d o niemo�liwo�ci wojny d�ugiej, wieloletniej, ale uznali za mo�liw� wojn� kr�tkotrwa��, kilkumiesi�czn� w przekonaniu, �e or� nowoczesny, znakomicie udoskonalony pozwoli na zadanie przeciwnikowi szybkich cios�w i w nied�ugim czasie doprowadzi do zako�czenia dzia�a� wojennych. Zapewne wielu ekonomist�w, polityk�w, wojskowych zgadza�o si� z twierdzeniem, �e nie ma dzi� mocarstwa, kt�re zdo�a�oby znie�� finansowe ci�ary wojny nowoczesnej; lecz w takim razie rozstrzygni�cie musi nast�pi� tak szybko, zanim wyczerpi� si� zasoby finansowe wielkiego mocarstwa.
2. U �r�de� wojny
Badania genezy pierwszej wojny �wiatowej maj� d�ug� histori�. Trwaj� niemal od chwili wybuchu, kiedy to w krajach walcz�cych, przede wszystkim we Francji i w Niemczech, usi�owano wykaza� szerokim ko�om spo�ecze�stwa, �e odpowiedzialno�� spada ca�kowicie na przeciwnika, kt�ry dokona� aktu agresji. �atwo by�o tak twierdzi� Francuzom, znacznie trudniej Niemcom, gdy� to Niemcy przecie� wypowiedzia�y wojn� Rosji, a nast�pnie Francji, gdy� to przecie� wojska niemieckie wdar�y si� na ziemi� francusk�. Ale od czego propaganda? Ona to sprawi�a, �e ka�dy nar�d wierzy�, i� sta� si� ofiar� napadu. Roznami�tnienie polityczne nie s�u�y spokojnym badaniom naukowym, nic wi�c dziwnego, �e w pocz�tkowym okresie powojennym szukano nie tyle wyja�nienia procesu dziejowego i wykrycia licznych zjawisk dziejowych, kt�re z�o�y�y si� na wielki zbrojny konflikt mi�dzynarodowy, ile d��ono do ustalenia odpowiedzialno�ci � wi�cej: winy za rozp�tanie burzy wojennej. W pewnej mierze przyczyni� si� do takiego stawiania kwestii traktat wersalski, kt�ry w artykule 231 stwierdza�, �e Niemcy s� winne wywo�ania wojny i dlatego musz� p�aci� odszkodowania wojenne. Tez� t� rozwija�a w pocz�tkowym okresie mi�dzywojnia publicystyka i historiografia francuska. Niemcy byli pocz�tkowo w defensywie; obrona niemiecka sz�a w tym kierunku, aby
pokaza�, �e wina wywo�ania wojny obarcza�a nie nar�d niemiecki, lecz odsuni�ty ju� od w�adzy dawny rz�d cesarski. Z biegiem czasu coraz �mielej wykazywano, �e obok obalonego re�imu Wilhelma II byli i inni winowajcy: by� rz�d carski, by�a Wielka Brytania, by�a Francja. Wreszcie os�awiony premier brytyjski David Lloyd George wyst�pi� z pogl�dem, �e w�a�ciw� przyczyn� wojny by� zbieg nieszcz�liwych okoliczno�ci.
W p�niejszych latach mi�dzywojnia i po zako�czeniu drugiej wojny �wiatowej podj�to ju� powa�ne badania naukowe; s� one jeszcze dalekie od pe�nego wyja�nienia wszystkich kwestii zwi�zanych z genez� wojny, ale wzbogaci�y znacznie stan naszej wiedzy. Nauka nie szuka odpowiedzialno�ci, a tym mniej winy, wypatruje natomiast przyczyn i tych bliskich bezpo�rednich, kt�re doprowadzi�y do konfliktu latem roku 1914, i tych g��bszych i dalszych, cz�sto po�rednich, kt�re sprawi�y, �e wojna w og�le wybuch�a.
By�y to przeciwie�stwa pomi�dzy pa�stwami imperialistycznymi. Wyst�pi�y najpierw � rzecz prosta � w Europie, p�niej da�y zna� o sobie w ca�ym �wiecie.
Zwyci�stwo Prus i po��czonych pa�stw niemieckich nad Francj� w wojnie 1870/71 r., a nast�pnie zjednoczenie Niemiec wywo�a�o zasadnicz� zmian� sytuacji w Europie.
Ju� 9 wrze�nia 1870 r., w tydzie� po Sedanie, Karol Marks przewidywa�, �e je�li Niemcy zagrabi� cz�ci terytorium francuskiego, b�d� si� musia�y zbroi� do nowej wojny, tym razem wojny na dwa fronty, do wojny �ze sprzymierzonymi rasami s�owia�sk� i roma�sk�"1.
Jak s�uszny by� ten s�d, okaza� si� mia�o 44 lata p�niej, gdy Niemcy stan�y do walki przeciwko sprzymierzonym z sob� Francji i Rosji.
Ale od wrze�nia 1870 r. cofnijmy si� jeszcze cztery lata do lipca 1866 r. Bismarck pono� sp�dzi� kiedy� noc bezsenn� na rozmy�laniu, jak potoczy�yby si� dzieje, gdyby to nie Prusy, lecz Austria wygra�a bitw� pod Sadow�. Nie mo�emy wiedzie�, jaki by�by w�wczas rozw�j wydarze� dziejowych, ale z ca�� pewno�ci� mo�emy stwierdzi�, �e ko�o historii Niemiec, ko�o historii Europy potoczy�oby si� inaczej. Nie Prusy dominowa�yby nad Niemcami, przewodzi�aby im Austria. I niew�tpliwie Wiede� powi�d�by Niemcy inaczej i w innym kierunku ni� Berlin.
U �r�de� lipca roku 1914 le�y Sedan, u �r�de� Sedanu le�y Sadowa.
W uk�adzie si� po Sadowi� i po Sedanie najpot�niejszym mocarstwem naszego kontynentu by�y Prusy rozszerzone w Niemcy. By�y ju� najwi�ksz� pot�g� polityczn� i militarn�, a zmierza�y do zdobycia przewagi gospodarczej; od ko�ca XIX w. zacz�y zagra�a� najwi�kszej w owym czasie pot�dze gospodarczej �wiata � Wielkiej Brytanii. Przed Niemcami stan�o zadanie
1 K. Marks, Druga odezwa Rady Generalnej Mi�dzynarodowego Stowarzyszenia Robotnik�w w sprawie wojny francusko-pruskiej [w] K. Marks, F. Engels, Dziel� wybrane, t. I, Warszawa 1949, s. 465.
12
13
n
14
utrzymania tej pozycji; czy sprostaj� temu zadaniu, czy nie, od tego zawis�y losy i Niemiec, i ca�ej Europy.
Kanclerz Bismarck upatrywa� drog� do utrzymania przewagi Niemiec w politycznym izolowaniu Francji i w bliskich zwi�zkach z dwiema s�siednimi potencjami cesarskimi � monarchi� habsbursk� i Rosj�. Gdy antagonizm austriacko--rosyjski uniemo�liwi� jednoczesne kultywowanie przyja�ni z Habsburgami i z carem, Bismarck dokona� � jak to w�wczas okre�lano � opcji na rzecz Wiednia. 7 pa�dziernika 1879 r. stan�� traktat przymierza pomi�dzy Niemcami i Austro-W�grami; 20 maja 1882 r. przy��czy�y si� do niego W�ochy, powsta�o Tr�jprzymierze.
Przewaga Niemiec zachwia�a si� pod koniec XIX w., gdy w latach 1891 �1894 zosta�o zawi�zane przymierze francusko-rosyjskie, Francja wysz�a po 20 latach z izolacji politycznej. W Europie stan�y naprzeciwko siebie dwa bloki � Tr�jprzymierze i Dwuprzymierze.
Koniec wieku XIX przyni�s� panowanie monopoli i kapita�u finansowego, przyni�s� wzmo�ony wyw�z kapita�u, przyni�s� wreszcie podzia� ca�ego terytorium kuli ziemskiej przez najsilniejsze pa�stwa kapitalistyczne. Innymi s�owy �wiat wszed� w er� imperializmu. Nie m�wimy ju� o pot�gach europejskich, m�wimy o pot�gach �wiatowych. A pot�gi �wiatowe to Wielka Brytania, Francja, Rosja. Na prze�omie wiek�w XIX i XX do stanowiska mocarstwa �wiatowego wysun�y si� najpierw Niemcy, dalej Stany Zjednoczone, wreszcie Japonia. W ko�cu wieku XIX najwi�ksze znaczenie mia�o d��enie Niemiec do zdobycia pozycji mocarstwa ju� nie europejskiego tylko, lecz �wiatowego. Wszcz�y Niemcy b�j o �miejsce pod s�o�cem", wedle s�ynnego obrazowego wyra�enia kanclerza Bernharda Biilowa. Zewn�trznym wyrazem nowych d��e� niemieckich by�a dymisja Bismarcka w dniu 20 marca 1890 r. �elazny kanclerz by� ca�kowicie cz�owiekiem minionego okresu i nie m�g� odpowiada� d��eniom i interesom bur�uazji niemieckiej steruj�cej wyra�nie ku polityce �wiatowej, ku �Weltpolitik". Nast�pc� Bismarcka zosta� genera� Leo von Caprivi de Caprara de Montecuculi. Drugi kanclerz Rzeszy wykaza� od razu zrozumienie dla nowej polityki imperialistycznej. Jej wyrazem by�y traktaty handlowe zawarte z Austro-W�grami, z W�ochami i z Belgi� 6 grudnia 1891 r., z Serbi� 21 sierpnia i z Rumuni� 21 pa�dziernika 1893 r., wreszcie z Rosj� 10 lutego 1894 r. Traktaty te, zwane og�lnikowo i niedok�adnie traktatami Capriviego, zapowiada�y zbli�enie pomi�dzy Niemcami, Austro-W�grami, Rumuni� i Serbi�. Zbli�enie, kt�re w sprzyjaj�cych okoliczno�ciach mog�o doprowadzi� do utworzenia w takiej czy innej formie wielkiego zwi�zku �rodkowoeuropejskiego pod egid� Berlina. Zwi�zek taki by�by ogromnym wzmocnieniem politycznym i gospodarczym Niemiec. By�aby to formacja na razie tylko europejska, ale szeroko otwiera�aby si� przed ni� droga do ekspansji na Bliski Wsch�d.
10 grudnia 1891 r. na m�wnicy parlamentu Rzeszy stan�� kanclerz Caprivi i wielk� mow� zainaugurowa� dyskusj� nad zawartymi w�a�nie traktatami handlowymi. Cz�� mowy po�wi�cona og�lnej sytuacji �wiatowej wyja�nia�a
w spos�b jasny, czym � wed�ug nowych poj�� � jest mocarstwo, czym jest mocarstwo �wiatowe. �W ostatnich czasach � dowodzi� kanclerz Leo von Caprivi � narody zrozumia�y �wiatowe zjawisko dziejowe, kt�rego znaczenie wysoko oceniam. Jest nim powstanie wielkich mocarstw, ich poczucie w�asnej si�y, ich d��enie do odgrodzenia si� od pa�stw innych. Nasz wschodni s�siad w�ada obszarem, ci�gn�cym si� od p�nocnych stok�w Himalaj�w a� do Oceanu Lodowatego. Ma on mo�no�� wyprodukowa� we w�asnym zakresie prawie wszystko to, czego pa�stwu potrzeba. [...] Po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego powi�ksza si� nieustannie liczba ludno�ci Stan�w Zjednoczonych Ameryki P�nocnej. Wzmaga si� poczucie si�y republiki p�nocnoameryka�skiej i energia, z jak� czuwa ona nad swymi interesami. [...] Je�li znawcy spraw chi�skich maj� s�uszno��, Chiny stoj� u progu olbrzymiej przemiany, kt�rej nie spos�b nie doceni�; nie wiadomo, czy i Chiny nie zaczn� si� odgranicza� od innych pa�stw, nie wiadomo r�wnie�, w jakiej mierze b�d� one mog�y wyst�pi� jako wsp�zawodnik na rynkach �wiata. [...] Rozszerzy�a si� widownia historii �wiata, mamy wobec tego do czynienia z innymi stosunkami; pa�stwo, kt�re dotychczas gra�o w dziejach rol� mocarstwa europejskiego, mo�e, je�li chodzi o si�y materialne, spa�� w nied�ugim czasie do rz�du pa�stw ma�ych"2.
S�owa kanclerza o rozszerzeniu si� �wiata i wynikaj�cej st�d mo�liwo�ci spadku znaczenia mocarstw europejskich zwiastowa�y wej�cie Rzeszy na tory polityki imperialistycznej, na tory �Weltpolitik", zapowiada�y, �e Niemcy podejm� rywalizacj� z mocarstwami �wiatowymi, takimi jak Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Rosja.
Punkt ci�ko�ci polityki mi�dzynarodowej nie znajdowa� si� ju� wy��cznie w Europie, sprawy innych kontynent�w odgrywa�y rol� coraz znaczniejsz�. W gr� wchodzi�a nie tylko rywalizacja kolonialna, kt�ra stawia�a przeciwko sobie Francj� i Wielk� Brytani�, i Rosj�, p�niej Niemcy przeciw Francji; by�a to r�wnie� rosn�ca pozycja dw�ch potencji pozaeuropejskich � Stan�w Zjednoczonych i Japonii. Alianse, kt�re zawiera�y pomi�dzy sob� mocarstwa Europy, nabiera�y obecnie charakteru alians�w �wiatowych, w ka�dym razie pozaeuropejskich. Tr�jprzymierze i Dwuprzymierze by�y to alianse wyra�nie europejskie, zawierane dla obrony interes�w europejskich. Ale ju� traktat brytyjsko-japo�ski z 30 stycznia 1902 r. obejmowa� sprawy Dalekiego Wschodu. Entente cordiale (Porozumienie serdeczne) francusko-brytyjskie z 8 kwietnia 1904 r. dotyczy�o g��wnie Afryki, uk�ad brytyjsko-rosyjski z 31 sierpnia 1907 r. regulowa� wsp�zawodnictwo Londynu i Petersburga w Azji �rodkowej (Persja, Afganistan, Tybet).
Niemcy by�y wielk� pot�g� l�dow� i niew�tpliwie najpot�niejszym mocarstwem w Europie, Wielka Brytania natomiast wielk� pot�g� morsk� i najpot�niejszym mocarstwem w �wiecie. Na prze�omie XIX i XX w. trafi�a si� chwila, gdy Wielka Brytania postanowi�a wyj�� z tradycyjnego splendid
2 Verhandlungen des Reichstags. Stenographische Berichte, t. 118, s. 3302-3307. 15
16
isolation (wspania�ego odosobnienia) i zdecydowa�a si� ostro�nie szuka� zbli�enia z Niemcami. Berlin wszak�e nie przyj�� wyci�gni�tej d�oni angielskiej. W niemieckich ko�ach rz�dowych s�dzono, �e Wielka Brytania nigdy nie dojdzie do porozumienia ani z Francj�, ani z Rosj�. Niemcy b�d� wi�c mia�y zawsze swobod� manewru. B��dne by�y to rachuby. W Londynie, zw�aszcza po przykrych do�wiadczeniach podczas wojny z Burami 1899-1902, zrozumiano, �e zupe�ne osamotnienie wytwarza sytuacje niepomy�lne. Wynikiem zmienionej oceny za�o�e� politycznych by�y wspomniane ju� kompromisy z Francj� w 1904 r. i z Rosj� w 1907 r. Niemcy wi�c same realizowa�y sw� �polityk� �wiatow�"; nie mia�y wsparcia sprzymierze�c�w z Tr�jprzymierza, ani Austro-
-W�gier, kt�rych interesy nie wykracza�y poza Europ� i Bliski Wsch�d, ani W�och s�abych i niepewnych.
�Weltpolitik" (polityka �wiatowa) � gorliwe szukanie miejsca pod s�o�cem prowadzi�o do tar� i nieporozumie� ze wszystkimi mocarstwami �wiatowymi.
�wiat ujrza� w pocz�tkach wieku XX ostre konflikty mi�dzynarodowe. Jedne mia�y korzenie w Europie, �r�d�em innych by�y sprawy pozaeuropejskie.
A oto g��wne konflikty, kt�re ostatecznie doprowadzi�y do wybuchu wojny: konflikt niemiecko-francuski, niemiecko-brytyjski, nast�pnie konflikt austriacko-rosyjski, kt�ry wkr�tce przekszta�ci� si� w konflikt niemiecko-
-rosyjski.
Rozpatrzmy te konflikty kolejno. Najdawniejszy z nich to konflikt niemiecko-
-francuski. Dwa mocarstwa oddzielone Renem przez cztery dziesi�ciolecia by�y w stanie konfliktu. Nie znaczy to wszak�e, i� przez te cztery dziesi�ciolecia w stosunkach pomi�dzy Pary�em a Berlinem utrzymywa� si� niezmienny, ci�g�y stan napi�cia. Przeciwnie, stosunki te podlega�y fluktuacjom, podlega�y falowaniu. Zrozumia�a to sprawa, zw�aszcza gdy spogl�damy na problem od strony francuskiej. Dla Francuz�w kl�ska roku 1870 by�a wstrz�sem bez por�wnania silniejszym ni� przegrana lat 1813-1815. Tamte lata przynios�y koniec wielkiej epopei; by�a to kl�ska nie tyle Francji, ile Napoleona. �Napoleon � s� to s�owa historyka francuskiego � zas�oni� sob� Francj� i nieliczni tylko upatrywali w tym heroicznym upadku pomniejszenia pot�gi narodowej czy mo�e pierwszych oznak przeznaczenia. W roku 1870 przeciwnie, nikt nie spogl�da na g��wne osoby dramatu, zbyt s� ma�e w por�wnaniu z upokorzeniem narodu. Ka�dy patrzy na przysz�o�� Francji i mo�liwo�� jej odrodzenia: czy Francja jest zdolna do �ycia"3. Nastroje te mo�na zrozumie�, gdy zdamy sobie spraw� z tego, jaki by� przed Sedanem stosunek Francuz�w do Niemiec i do Prus. W Niemczech dostrzegano g��wnie warto�ci intelektualne i kulturalne. Francuski �wiat intelektualny pozostawa� pod wra�eniem i pod wp�ywem niemieckiej nauki, zw�aszcza filozofii, jak i niemieckiej wielkiej poezji. Szczeg�lnie widoczne by�o to od czas�w pani de Stael i jej g�o�nej, wydanej w 1813 r. ksi��ki De 1'Allemagne (O Niemczech). Natomiast pruskiej pot�gi militarnej nie doceniano, lekcji Sadowy nie zrozumiano.
3 Ust�p poni�szy opiera si� w znacznej mierze na pracy Cl. Digeon, La crise allemande de la pensee francaise (1870�1914), Paris 1959, passim.
Kl�ska francuska poniesiona �pod nieobecno�� Europy", izolacja polityczna Francji wywar�y wp�yw niema�y nie tylko na polityk� III Republiki, ale i na mentalno�� polityczn� Francuz�w.
W stosunku rz�du francuskiego i francuskiej opinii publicznej do Niemiec � m�wi�c w skr�cie � rozr�ni� nale�y trzy okresy. Okres pierwszy trwa mniej wi�cej przez dwa pierwsze dziesi�ciolecia po kl�sce. Rana pozostaje nie zabli�niona, wspomnienia Sedanu, obl�enia Pary�a s� wci�� �ywe i bolesne. Francja mog�a wprawdzie zapisa� na swe konto znaczny sukces polityczny i moralny, jakim by�a przedterminowa sp�ata kontrybucji wojennej i w nast�pstwie wycofanie w 1873 r. ostatnich niemieckich garnizon�w okupacyjnych, ale jej os�abienie by�o wci�� widoczne � Francja pozostawa�a politycznie izolowana. Niemcy nadal g�rowa�y nad ni� i politycznie, i militar-nie. I Niemcy demonstrowa�y sw� przewag� nad Francj� � alerte � alarm roku 1875 i gro�ba, realna czy mo�e tylko demonstracyjna, wojny prewencyjnej przeciwko Francji, ostra polityka w Alzacji w latach 1885-1888, podst�pne uwi�zienie komisarza granicznego Wilhelma Schnabelego w 1887 r.
Okres drugi to ostatnie lata wieku XIX i pocz�tek XX. Zawarcie przymierza z Rosj� w latach 1891-1894 wyprowadzi�o Francj� ze stanu izolacji politycznej i da�o rz�dowi francuskiemu wi�ksze mo�liwo�ci manewru. W spo�ecze�stwie wszak�e, zw�aszcza w�r�d m�odzie�y akademickiej, dawa�o si� zauwa�y� pewne zoboj�tnienie na sprawy Alzacji i Lotaryngii, na niebezpiecze�stwo ze strony Niemiec. �Pesymizm by� cech� charakterystyczn� generacji, kt�ra osi�gn�a wiek m�ski po roku 1885"4.
Skutki tych nastroj�w widoczne s� dopiero po roku 1905. Wizyta Wilhelma II w Tangerze 31 marca tego roku, wymuszona dymisja ministra spraw zagranicznych Delcassego 7 czerwca, upokorzenie zadane Francji przez Niemcy, wszystko to wzbudzi�o nastroje nie tylko patriotyczne, ale i nacjonalistyczne. Francuzi zrozumieli, �e niebezpiecze�stwo niemieckie zagra�a im rzeczywi�cie. 19 czerwca 1905 r. Clemenceau pisa� w dzienniku �L'Aurore": �By� lub nie by�, oto problem, kt�ry po raz pierwszy od czas�w wojny stuletniej postawi�o przed nami nieub�agane d��enie do supremacji". Podobnych g�os�w mo�na przytoczy� wiele5.
�Dziesi�� gor�cych lat, kt�re poprzedzi�y wojn� roku 1914, wzmog�y o�ywienie, ekscytacj� i niepok�j intelektualist�w francuskich. �ywy tu kont-
4 Agathon (pseudonim dw�ch pisarzy Henri Massis i Alfreda de Tarde), Les jeunes gens d'aujourd'hui. Le gout de 1'action. La foi patrioti�ue. Une renaissance catholique. Le realisme politique, Paris 1913, s. 2. Krytyk literacki Remy de Gourmont pisa� w 1894 r. w �Mercure de France": �Le jour viendra peut-etre ou Ton nous enverra a la frontiere; nous irons sans enthousiasme; ce sera notre tour de nous faire tuer, nous ferons nous tuer avec un reel deplaisir: �Mourir pour la patrie� nous chantons d'autres romances, nous cultivons un autre genre de poesie. S'il faut d'un mot dire nettement les choses, eh bien: Nous ne sommes pas patriotes". Cyt. pod�ug Agathona, s. 24.
5 Cl. Digeon, La crise allemande, s. 489-533; Agathon, Les jeunes gens d'aujourd'hui, s. 30-39; E. Weber, The Nationalist Revival in France, 1905-1914. University of California. Publications in History, t. 9, Berkeley 1959, passim.
17
rast z przedwojniem roku 1870. W�wczas kwestia niemiecka nie istnia�a. Niemiec najcz�ciej nie znano lub je lekcewa�ono; jedynie umys� niemiecki budzi� zainteresowanie uczonych i pisarzy. Natomiast wojna z Niemcami pozostawa�a zjawiskiem odleg�ym, problemem abstrakcyjnym, kt�ry rzadko sobie stawiano. W roku 1914 przeciwnie, kwestia niemiecka �ci�ga�a uwag� najg�o�niejszych pisarzy, by�a w centrum ich przemy�le�; politycznie pasjonowa�a kraj ca�y. Wojna sta�a si� przedmiotem wielkiej troski narodu, ca�y nar�d zdawa� sobie spraw�, �e we�mie w niej udzia� i �e or� rozstrzygnie jego przysz�o��. Dzi�ki tej zbiorowej �wiadomo�ci w roku 1914 nie powt�rzy�y si� nie�ad i os�upienie roku 1870"6.
Konflikty z Niemcami, w kt�re Francja popad�a w 1905 i 1911 r., uda�o si� za�agodzi� na drodze dyplomatycznej, ale w opinii publicznej trwa� stan napi�cia.
Stan napi�cia utrzymywa� si� tym bardziej �e podsyca�y go sprawy gospodarcze. W wielkim �elazno-w�glowym okr�gu przemys�owym w �rodku Europy, przedzielonym granic� pa�stwow� francusko-niemieck�, kapita� niemiecki od ko�ca XIX w. coraz bardziej bra� g�r� nad kapita�em francuskim.
Interesuj�ce s� niekt�re przejawy rywalizacji czy ... kolaboracji wielkich bank�w francuskich i niemieckich.
Wiadomo, �e niemieck� ekspansj� imperialistyczn�, niemieck� �Weltpoli-tik" utrudnia�a wzgl�dna � w ka�dym razie w por�wnaniu z Pary�em i Londynem � s�abo�� rynku finansowego i monetarnego Rzeszy. Banki niemieckie walczy�y z trudno�ciami, aby s�u�y� �Weltpolitik" zgodnie z wymaganiami rz�du. Wystarczy tu wskaza� na wysi�ki, kt�re Niemcy podejmowali, aby zapewni� sobie wsp�udzia� obcego kapita�u przy budowie kolei Berlin � � Bagdad.
Taka sytuacja otwiera�a przed bankami francuskimi szerokie pole zyskownych dzia�a�. Kapita� francuski s�u�y� po�rednio lub bezpo�rednio niemieckiej �Weltpolitik" id�c dwiema drogami: 1) udzielaj�c bankom niemieckim kredyt�w kr�tkoterminowych, 2) zawieraj�c francusko-niemieckie porozumienia finansowe w �wiecie. Porozumienia te dzia�a�y w Meksyku, w Brazylii, w Argentynie, da�y si� zauwa�y� na Ba�kanach, z wi�ksz� si�� wyst�pi�y w Turcji. Banque Ottomane, reprezentuj�cy kapita� francuski, wsp�dzia�a� z Deutsche Bank. Niekiedy rz�d francuski sprzeciwia� si� wsp�pracy kapita�u francuskiego z niemieckim, stawia� warunki, ograniczenia, ale nie zawsze skutecznie. Dopiero po kryzysie tangerskim w 1905 r., a zw�aszcza po kryzysie agadirskim w 1911 r. zaznaczy�a si� we Francji silna opozycja przeciwko kolaboracji kapita�u francuskiego z kapita�em niemieckim i wspieraniu w ten spos�b niemieckiej ekspansji imperialistycznej.
Niekiedy banki francuskie zdobywa�y si� na krzy�owanie ekspansji niemieckiej. Tak by�o w roku 1911. Niemcy, w zamian za zgod� na opanowanie przez Francj� Maroka, chcia�y pierwotnie uzyska� ca�e Kongo Francuskie, musia�y
6 Cl. Digeon, La crise allemande, s. 232.
jednak zadowoli� si� tylko jego cz�ci�, tzw. B�c du Canard. A przyczyni�y si� do tego manewry bank�w francuskich, banki francuskie bowiem wywo�a�y zamieszanie na gie�dzie berli�skiej we wrze�niu 1911 r.
Stanowisko bank�w francuskich, cz�sto przychylne wsp�pracy finansowej z Niemcami, nie mia�o chyba wp�ywu na francusk� opini� publiczn�, ale wa�y�o niekiedy na polityce rz�d�w. Zaznaczy�o si� to wyra�nie w 1905 r. w dzia�alno�ci ministra skarbu bankiera Maurice'a Rouviera, zaznaczy si� niejednokrotnie w polityce Josepha Caillaux, blisko zwi�zanego z wielkimi finansami7.
Trudniejszy do zrozumienia i do wyja�nienia jest konflikt niemiecko--brytyjski. �Dlaczego nieustannie m�wiono o gro�bie wojny pomi�dzy Wielk� Brytani� a Niemcami, gdy nie by�o konkretnej przyczyny sporu?" � zapytuje autorka pracy o Wielkiej Brytanii i genezie pierwszej wojny �wiatowej8.
Przyczyny sporu wymienia si� zwykle trzy: rywalizacja gospodarcza, rywalizacja kolonialna, wy�cig zbroje� morskich.
Niew�tpliwie szybki w ostatnim �wier�wieczu wieku XIX i w pocz�tkach wieku XX rozw�j przemys�u niemieckiego wzbudzi� obawy w pewnych ko�ach gospodarczych brytyjskich. �wiadectwem tych obaw by� znak fabryczny umieszczany od 1887 r. na towarach przywo�onych na Wyspy Brytyjskie: made in Germany (wykonane w Niemczech). Ten tak popularny odt�d znak sta� si� pewnego rodzaju symbolem.
Nie mo�na wszak�e przecenia� znaczenia tych obaw upatruj�c w Niemczech gro�nego, niebezpiecznego konkurenta, kt�ry ruguje Wielk� Brytani� z rynk�w europejskich i �wiatowych. Wzrost zapotrzebowania na rynkach brytyjskich i �wiatowych t�pi� ostrze rywalizacji angielsko-niemieckiej. W Wielkiej Brytanii panowa�a w�wczas pomy�lna koniunktura na wyroby �elazne, stalowe, w��kiennicze, na budownictwo okr�towe. W pocz�tku XX w. Wielka Brytania by�a najlepszym klientem Niemiec, Niemcy by�y dla Wielkiej Brytanii najlepszym rynkiem zbytu. Dominia i posiad�o�ci zamorskie imperium brytyjskiego poch�ania�y 35% eksportu z Wysp Brytyjskich; na tych ch�onnych rynkach niekt�re tylko firmy angielskie spotyka�y si� z konkurencj� niemieck�. W Ameryce Po�udniowej, w Afryce, w Azji Anglicy znacznie g�rowali nad Niemcami. W posiadaniu angielskim znajdowa�a si� trzecia cz�� �wiatowej floty handlowej; angielska flota handlowa opanowa�a po�ow� ca�ego �wiatowego transportu morskiego i � rzecz prosta � ca�y transport morski brytyjski. Widzimy wsp�prac� gospodarcz� niemiecko-brytyjsk� na rynkach mi�dzynarodowych w dziedzinie ustalania cen, podzia�u rynk�w. Z 40 mi�dzynarodowych karteli producent�w 22 to kartele brytyjsko-niemieckie.
Angielscy kupcy i fabrykanci rozumowali, �e kl�ska Niemiec w wojnie, �e os�abienie Niemiec to zmniejszenie si�y nabywczej wielkiego odbiorcy towar�w angielskich. Jest rzecz� znamienn�, �e w kampaniach prasowych, kierowanych
7 R. Poidevin, Weltpolitik allemande et capitaux franfais avant 1914. Travaux et recherches 1972. L'Universite de Metz, 1973, s. 180-194.
8 Z. S. Steiner, Britain and the Origins of the First World War, London 1977, s. 42.
19
przeciwko Niemcom, nie bra�y udzia�u organy prasowe City � wielkiego kapita�u brytyjskiego, natomiast najcz�ciej zajmowa�y stanowisko proniemieckie. W Niemczech, jak zobaczymy, by�o odwrotnie, ale mia�o to inne przyczyny9.
Jakie by�y cechy rywalizacji kolonialnej brytyjsko-niemieckiej?
Trzon niemieckich posiad�o�ci zamorskich tworzy�y kolonie afryka�skie: Niemiecka Afryka Po�udniowo-Zachodnia, Togo i Kamerun, zaj�te w 1884 r., Niemiecka Afryka Wschodnia, zaj�ta w 1885 r., dalej Niemiecka Nowa Gwinea od 1884 r. i Samoa, wreszcie K�au-czou (niem. Kiautschou, obecnie Jiaozhou) w Chinach od roku 1898. W 1914 r. kolonie niemieckie obejmowa�y obszar 2952000 km2. W przededniu wojny kapita� niemiecki inwestowany w koloniach stanowi� 3,8% kapita�u inwestowanego poza granicami Rzeszy, handel za� z koloniami si�ga� do wysoko�ci 0,5% handlu zagranicznego Niemiec.
Niemcy parokrotnie usi�owa�y si� przeciwstawi�, z miernym zreszt� skutkiem, francuskiej ekspansji kolonialnej, nie stawa�y natomiast na drodze ekspansji brytyjskiej; przeciwnie, d��y�y do porozumienia z Wielk� Brytani�. Na mocy traktatu podpisanego w Berlinie w dniu l lipca 1890 r. Wielka Brytania odst�pi�a Niemcom Helgoland, kt�ry zaj�a podczas wojen napoleo�skich w 1807 r., w zamian Niemcy zrzeka�y si� roszcze� do Zanzibaru; traktat regulowa� zarazem sfery wp�yw�w, brytyjsk� i niemieck�, w Afryce.
Griin ist das Land, gelb ist der Sand, rot ist die Wand, das sind die Farben von Helgoland! g�osi znana pie�� niemiecka.
Dla Niemiec uk�ad by� niew�tpliwie korzystny. Helgoland w posiadaniu brytyjskim by� potencjalnym zagro�eniem wybrze�y niemieckich. W Niemczech powtarzano, �e angielski Helgoland to �angielska pi�� na niemieckim nosie". Korzystne by�y r�wnie� i inne postanowienia traktatu, u�atwia�y bowiem Niemcom urz�dzenie niedawno zaj�tych posiad�o�ci afryka�skich, zw�aszcza Niemieckiej Afryki Wschodniej.
Niemcy rzucali po��dliwe spojrzenia nie na kolonie brytyjskie, za kt�rymi sta�a pot�ga imperium, lecz na posiad�o�ci zamorskie pa�stw ma�ych i s�abych, na belgijskie Kongo, -na portugalski Mozambik, na portugalsk� Angol�. W Berlinie wszak�e dobrze rozumiano, �e droga i do Kongo, i do Mozambiku, i do Angoli wiedzie przez Londyn. Innymi s�owy, �e tylko za zgod� Wielkiej Brytanii mog� Niemcy my�le� o sk�onieniu czy zmuszeniu Belgii i Portugalii do odst�pienia kolonii. Zawsze naj�atwiej godzi� si� na ust�pstwa i regulowa� rachunki cudzym kosztem. Taki w�a�nie charakter mia�a tajna konwencja brytyjsko-niemiecka z 30 sierpnia 1898 r.; zapowiada�a, ale bez oznaczenia terminu, oddanie Niemcom wi�kszej cz�ci Angoli i zachodniej cz�ci Mozambiku. W rozpocz�tej wkr�tce p�niej wojnie Bur�w z Anglikami Niemcy nie popar�y Transwalu, zachowa�y stanowisko neutralne. Nie odnios�y z tego korzy�ci, gdy� konwencja nie wesz�a w �ycie.
9 Id� tu g��wnie za wywodami Z. S. Steiner, Britain and the Origins of the First World War 20 s. 42-65.
Niemcy snuli jednak nadal plany utworzenia w Afryce, kosztem ma�ych pa�stw kolonialnych, wielkiego niemieckiego imperium kolonialnego � �Mit-telafrika".
W przededniu wojny plany te zarysowywa�y si� pora� mocniej. Wiele na ten temat pisa�a prasa i to nie tylko ta na us�ugach imperialist�w. Interesowa�y si� spraw� szersze ko�a spo�ecze�stwa niemieckiego, zakrz�tn�a si� doko�a niej dyplomacja. W puszczach i sawannach Afryki znajd� Niemcy upragnione �miejsce pod s�o�cem".
Mog�o si� wydawa�, �e Wielka Brytania nie stanie na drodze d��eniom niemieckim. Wyra�nie to o�wiadczy� 28 listopada 1911 r. w Izbie Gmin sekretarz stanu w Foreign Office Sir Edward Grey. Podobnie wyrazi� si� 20 grudnia 1911 r. w rozmowie z ambasadorem niemieckim hr. Wolff--Metternichem, �e Wielka Brytania nie zamierza przeciwstawi� si� rozszerzeniu niemieckich posiad�o�ci kolonialnych �ze wschodu na zach�d" przez Afryk� �rodkow�. Gdyby belgijskie Kongo wystawiono na sprzeda�, rz�d brytyjski spogl�da�by �yczliwie na przej�cie przez Niemcy po�udniowej cz�ci Konga pomi�dzy Angol� a Niemieck� Afryk� Wschodni�.
Trudno oceni�, jak dalece wynurzenia Greya by�y szczere, w jakiej za� mierze by�y manewrem dla u�atwienia negocjacji o ograniczenie zbroje� morskich.
W ka�dym razie wznowiono rokowania mi�dzy Londynem a Berlinem i 20 pa�dziernika 1913 r. podpisano tajny uk�ad o nowych strefach wp�yw�w w Afryce. Strefa brytyjska to po�udniowe cz�ci portugalskiego Mozambiku i portugalskiej Angoli, strefa niemiecka to p�noc Mozambiku i prawie ca�e wybrze�e Angoli. Sz�o tu nie tylko o korzy�ci gospodarcze, ale i o wp�ywy polityczne; uk�ad przewidywa� ochron� interes�w zar�wno brytyjskich, jak niemieckich w wypadku ich zagro�enia.
Mamy tu wi�c do czynienia z typowym porozumieniem pomi�dzy pa�stwami kolonialnymi o strefy wp�yw�w, jednym z wielu, jakie w�wczas zawierano; mog�o ono nie wyj�� poza og�lnikowe postanowienia, a mog�o prowadzi� istotnie do podzia�u kolonii portugalskich; wyra�nie d��yli do tego Niemcy, czy pragn�li tego Anglicy � to pytanie10.
By� jeszcze jeden uk�ad brytyjsko-niemiecki, a dotyczy� budowanej mozolnie przez Niemc�w, a tak niech�tnie widzianej przez Anglik�w, kolei Berlin-Bagdad, a w�a�ciwie jej przed�u�enia do Zatoki Perskiej. Przewlek�e rokowania zako�czy�y si� zawarciem porozumienia w dniu 15 czerwca 1914 r., na dwa tygodnie przed zamachem w Sarajewie, na siedem tygodni przed wypowiedzeniem wojny Niemcom przez Wielk� Brytani�11.
W dziedzinie polityki kolonialnej Niemcy nie popad�y wi�c w konflikt z Wielk� Brytani�, by�y natomiast pr�by wsp�pracy i tu zapewne dyplomacja brytyjska lekko zwodzi�a Niemc�w.
10 Histoire des relations Internationales publice sous la direction de P. Renouvin. T. 6: P. Renouvin, Le XIXe siecle 11. De 1871 a 1914, Paris 1955, s. 187, 230, 288, 289.
1' J. Pajewski, Berlin-Bagdad. Z dziej�w polityki niemieckiej na Bliskim Wschodzie w czasach wilhelmi�skich, �Roczniki Historyczne" 1949, R. XVIII, s. 258-264. 21
W ko�cu XIX w. wszak�e rozwin�a si� pomi�dzy Niemcami i Wielk� Brytani� rywalizacja w dziedzinie zbroje� morskich. Wzmog�a si� ona w wieku XX.
Szybki rozw�j przemys�u i handlu niemieckiego uzasadnia� budow� silnej floty wojennej. Ale powsta�a kwestia, jak wielka powinna by� ta flota? Czy ma ona broni� jedynie wybrze�y, czy te� interes�w niemieckich na ca�ym �wiecie? A wi�c czy budowa� przede wszystkim kr��owniki czy wielkie okr�ty liniowe?
28 marca 1898 r. parlament Rzeszy uchwali� 212 g�osami przeciwko 139 ustaw� zawieraj�c� sze�cioletni program budowy floty wojennej. 30 kwietnia 1898 r. zosta� zawi�zany Deutscher Flottenverein (Niemiecki Zwi�zek Flotowy), narz�dzie propagandy. Zgromadziwszy w swych szeregach ponad milion cz�onk�w, by� Zwi�zek Flotowy przed wojn� najliczniejsz�, najwi�ksz� organizacj� masow� imperializmu niemieckiego. Finansowa�y Zwi�zek i jego akcj� propagandow� wielkie banki i ci�ki przemys�. Op�aca�o si� to zreszt� znakomicie, Krupp i Stumm, w�a�ciciele hut stali w Zag��biu Saary, zarabiali na samym tylko opancerzeniu okr�t�w po 5 milion�w marek rocznie.
Admira� Alfred Tirpitz, od 1897 r. sekretarz stanu w Urz�dzie Marynarki Rzeszy, organizator sprawny i zr�czny, pomys�owy propagandzista, taki cel wytyczy� flocie wojennej niemieckiej: musi ona by� tak pot�na, aby Wielka Brytania uzna�a wojn� przeciwko Niemcom za przedsi�wzi�cie ryzykowne. Program ten nazwano w skr�cie Risikogedanke (my�l o ryzyku).
Czy �my�l o ryzyku" mo�na uzna� za program defensywny? Za program czysto obronny? Czy rzeczywi�cie sz�o tu tylko o to, aby Wielk� Brytani� zniech�ci� do przeciwstawiania si� Niemcom? Za takim rozumieniem sprawy przemawia niew�tpliwie bieg wydarze� w pocz�tkach niemieckich zbroje� morskich.
Zwyk�o si� m�wi�, �e Wielka Brytania unika�a bli�szych zwi�zk�w z innymi mocarstwami, a zawsze wyst�powa�a przeciwko najsilniejszemu mocarstwu w Europie. A jednak w latach 1898-1901, w czasie, gdy Niemcy by�y najwi�ksz� pot�g� na kontynencie, sz�y z Londynu do Berlina propozycje zbli�enia, a nawet uk�adu obronnego. Rz�d Rzeszy wszak�e przekonany, �e Wielka Brytania nigdy nie zdo�a osi�gn�� porozumienia ani z Francj�, ani z Rosj�, nie przyj�� sugestii angielskich.
W fazie pocz�tkowej niemieckie zbrojenia morskie bynajmniej nie zagra�a�y brytyjskiej domina